text_structure.xml
304 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczą na posiedzeniu Marszałek Sejmu Czesław Wycech i wicemarszałek Jerzy Jodłowski)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#CzesławWycech">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#CzesławWycech">Powołuję na sekretarzy posłów Franciszka Szałacha i Piotra Sznajdera.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#CzesławWycech">Protokół i listę mówców prowadzi poseł Piotr Sznajder.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#CzesławWycech">Proszę Posłów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu zawiadamia, że udzieliło urlopów następującym obywatelom posłom, względnie usprawiedliwia ich nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu: Gładysz Antoni, Łabuz Józef, Michalski Henryk, Puskarczyk Tadeusz.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#CzesławWycech">O ustalonym przez Prezydium Sejmu porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia zostali Obywatele Posłowie powiadomieni.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie dzisiejszego porządku dziennego?</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#CzesławWycech">Wobec tego uważam, że porządek dzienny, ustalony przez Prezydium Sejmu, Sejm zatwierdził.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do dyskusji. Udzielam głosu posłowi Jerzemu Olszewskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JerzyOlszewski">Wysoki Sejmie! Upoważniony przez Komisję Handlu Zagranicznego zabieram dziś głos w celu omówienia tej dziedziny naszej gospodarki, która nabiera coraz większego znaczenia i decyduje o wielkości dochodu narodowego do podziału w stosunku do dochodu wytworzonego. Jak najwięcej sprzedać, po najlepszych cenach, jak najmniej kupować, jak najtaniej, uzyskać najbardziej korzystne bilanse handlowe i płatnicze — oto, bardzo popularnie formułując, zadania handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JerzyOlszewski">Nazwać je można prosto, ale należy zdać sobie sprawę, że są artykuły, które musimy kupować, które są krwią naszego organizmu gospodarczego, a których nie ma w ogóle lub w niedostatecznej ilości znajdują się w naszej ziemi, jak na przykład rudy żelaza, manganu, bawełna, kauczuk naturalny, sól potasowa, fosforyty i wiele, wiele innych. Nie tylko typowe surowce musimy kupować. Chcemy przecież nabywać również nowoczesne maszyny, najbardziej wydajne, nowoczesne urządzenia, nowe technologie, musimy sprowadzać wiele półfabrykatów i chemikaliów, niezbędnych dla rozwoju przemysłu, musimy uzupełniać braki na rynku wewnętrznym w artykułach spożywczych, zbożu i paszach.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JerzyOlszewski">A z drugiej strony nie dysponujemy tak atrakcyjnymi artykułami, po które wyciągaliby ręce zagraniczni kupcy i płacili za nie wysokie ceny. Znana jest sytuacja z węglem, tradycyjnym naszym surowcem eksportowym, i trudności w ulokowaniu na rynkach kapitalistycznych, i spadek cen światowych. Znana jest sytuacja rolnictwa — brak mięsa, dodatkowo posucha, perspektywa ograniczenia eksportu niektórych artykułów rolnych.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JerzyOlszewski">Jeśli porównamy konieczności importu z możliwościami eksportu, to dopiero wówczas ocenimy właściwie ten wielki wysiłek nie tylko resortu handlu zagranicznego, ale całej naszej gospodarki, jakiego dokonujemy w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JerzyOlszewski">Dlaczego mimo tylu trudności mamy niewątpliwe osiągnięcia w handlu zagranicznym, co roku zwiększamy obroty, zmniejszamy ujemny bilans handlowy, poprawiamy salda bilansów płatniczych i obrotów kredytowych?</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JerzyOlszewski">Po pierwsze dlatego, że, żyjemy w ustroju socjalistycznym, że jesteśmy krajem obozu socjalistycznego, że otrzymujemy stałą pomoc od największego państwa socjalistycznego, od Związku Radzieckiego. 63% naszych obrotów w handlu zagranicznym stanowią obroty z krajami socjalistycznymi. Kierunki geograficzne eksportu maszyn i urządzeń to ZSRR, CSR, Chińska Republika Ludowa. Za węgiel wysyłany do krajów socjalistycznych uzyskujemy prawie o 50% wyższą cenę niż w krajach kapitalistycznych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JerzyOlszewski">Połowę naszego eksportu węgla ulokowaliśmy na rynkach socjalistycznych, 45% chemikaliów odbierają kraje naszego obozu, w ramach tego obozu dokonuje się wzajemnej wymiany nadwyżek rynkowych za sumę niemałą — 150 mln zł dewizowych rocznie.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JerzyOlszewski">A import? Ze Związku Radzieckiego otrzymujemy większość potrzebnej nam rudy żelaza, innych rud, bawełnę, zboże, nowoczesne technologie i urządzenia. Dzięki pomocy Związku Radzieckiego w dokumentacji, w dostawach i fachowcach mogliśmy w tym roku wejść do czołówki chemii światowej, produkując kauczuk syntetyczny. Dzięki towarzyszom z Kraju Rad mamy Nową Hutę i inne obiekty przemysłowe, możemy zamknąć bilans zboża, otrzymamy bowiem w 1960 r. dodatkowo 400 tys. ton, dodatkowo kupimy 18 tys. ton bawełny.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JerzyOlszewski">Nie ma chyba w Polsce województwa, na terenie którego nie byłoby widomego znaku realnych korzyści, jakie uzyskujemy w wyniku braterskiej współpracy krajów obozu socjalizmu. Oczywiście, handlujemy i chcemy nadal utrzymywać stosunki handlowe z krajami kapitalistycznymi, ale na zasadzie partnera-kupca, bez żadnych zobowiązań politycznych czy manipulacji lokacyjnych kapitału.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JerzyOlszewski">Niemałą rolę w osiąganiu pozytywnych wyników w handlu zagranicznym odgrywa fakt coraz lepszego zrozumienia potrzeb eksportu przez resorty przemysłowe i załogi fabryczne oraz coraz lepsza praca resortu handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JerzyOlszewski">Komisja nasza w toku obrad nad planem 1960 r. zapraszała na swe posiedzenia przedstawicieli resortów gospodarczych, którzy referowali plany obrotów zagranicznych swych branż, i zainteresowane centrale handlu zagranicznego. W obecności kierownictwa MHZ wypowiadali się oni co do możliwości zbytu, zakupów czy nowych zapotrzebowań. Posłowie, członkowie Komisji, opracowywali koreferaty do poszczególnych zagadnień. W czasie parodniowej dyskusji dokonaliśmy przeglądu większości naszych obrotów zagranicznych w aspekcie realności trudnego planu roku 1960 na tle wykonania zadań roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JerzyOlszewski">Wysoka Izbo! Dysproporcje w wykonaniu zadań roku bieżącego wystąpiły również w handlu zagranicznym, a wystąpiły na tle wzrostu zapotrzebowania na import z krajów kapitalistycznych przy trudnościach zwiększenia eksportu do tych krajów wobec spadku cen na rynkach światowych, przy trudnościach zbytu węgla i konieczności ograniczenia eksportu niektórych artykułów rolnych w związku z sytuacją na rynku wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JerzyOlszewski">Jako przykład podam mięso, bowiem na ten temat dużo plotkowano, szepcząc w kolejkach, że się je wywozi i dlatego mięsa nie ma.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JerzyOlszewski">Po pierwsze — mięso może być eksportowane za wolne dewizy na rynki kapitalistyczne i w planie 1959 r. zakładano znaczną kwotę wpływów z tego tytułu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JerzyOlszewski">Po drugie — za niewywiązanie się z podpisanych kontraktów trzeba także wolnymi dewizami płacić kary umowne.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JerzyOlszewski">Po trzecie — na plan 45 tys. ton eksportu mięsa zrealizowaliśmy tylko podpisane już kontrakty w ilości 37 tys. ton. W zamian musieliśmy zakupić nie 15 tys. ton, jak planowano, lecz 37 tys. ton. Taka jest prawda.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JerzyOlszewski">Mogę jeszcze dodać, iż mimo dużej pomocy Związku Radzieckiego, skąd otrzymaliśmy w tym trudnym okresie 20 tys. ton mięsa, wydaliśmy około 28 mln zł dewizowych na import mięsa z krajów kapitalistycznych. Dodatkowo musieliśmy w tym roku importować pasze treściwe, na przykład 100 tys. ton makuchów, i to w większości za wolne dewizy.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JerzyOlszewski">Równocześnie ponosiliśmy skutki obniżki cetn światowych na artykuły przez nas wywożone i podwyższenia cen niektórych artykułów importowanych. Na przykład cena węgla spadła w stosunku do 1958 r. o 19,2%, zmalał eksport węgla do Francji i NRF. W sumie za węgiel uzyskamy o około 65 mln zł dewizowych mniej niż przewidywano. Obniżka cen w ogólnych obrotach z krajami kapitalistycznymi przyniosła nam stratę ponad 90 mln zł dewizowych przy zachowaniu tej samej ilości eksportu.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#JerzyOlszewski">Jednocześnie na przykład za skóry bydlęce musieliśmy zapłacić 26 mln zł dewizowych więcej niż zakładano w planie, zapłaciliśmy też więcej za kauczuk naturalny, za bawełnę i tłuszcze z krajów kapitalistycznych. Ogólnie ruch cen w handlu zagranicznym w roku bieżącym można określić wskaźnikiem 98,4 w stosunku do planu, w tym 93,5 w obrotach z krajami kapitalistycznymi, to jest 91,5 w stosunku do cen uzyskanych w 1958 r.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#JerzyOlszewski">Zważywszy wszystkie te trudności trzeba uznać rok bieżący za bardzo ciężki, a uzyskane wyniki w handlu zagranicznym za naprawdę duże osiągnięcie naszej gospodarki, naszego socjalistycznego przemysłu i handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#JerzyOlszewski">Obroty handlu zagranicznego będą wyższe w roku bieżącym o 12,4% w stosunku do wykonania planu roku 1958 i o 6,8% przekroczą założenia planu. W eksporcie przekroczymy plan ogólny o 3,6% mimo niewykonania planu eksportu do krajów kapitalistycznych, który wyniesie tylko 98,7%. Natomiast przekroczymy plan eksportu do krajów socjalistycznych o 7,3%. Import przekroczymy o 9,5%, z krajów socjalistycznych — o 7% i z krajów kapitalistycznych o 14,3%.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#JerzyOlszewski">Bardzo prawidłowo zmienia się w roku bieżącym struktura naszego eksportu. Udział surowców i półfabrykatów z 50,8% całego eksportu w 1958 r. maleje do 45,4% w roku bieżącym. Udział maszyn i urządzeń utrzymuje się na poziomie 26,5%, udział artykułów konsumpcyjnych pochodzenia przemysłowego rośnie z 5,6% do 6,9%, a artykułów rolno-spożywczych rośnie z 16,9% do 20,1% dzięki zwiększeniu eksportu drobiu, jaj i uzyskaniu wyższej ceny za masło.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#JerzyOlszewski">Nie zapomniano w tym trudnym dla handlu zagranicznego roku o kontynuowaniu badań nad efektywnością naszego eksportu. Opracowano 4 tys. kalkulacji, to jest około 90% ogólnej wartości eksportu. Z kalkulacji tych wynika, iż mimo spadku cen światowych, w dalszym ciągu najbardziej opłacalnym w eksporcie jest węgiel, dalej większość maszyn, metale, niektóre wyroby spożywcze, na przykład szynki w puszkach, i niektóre artykuły chemiczne. Podjęto również badania nad efektywnością importu.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#JerzyOlszewski">Wysoki Sejmie! Mając już prawie poza sobą trudny rok 1959 debatujemy obecnie nad planem i budżetem na rok 1960. Jak można scharakteryzować plan handlu zagranicznego na ten rok i jak wyglądają możliwości jego realizacji?</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#JerzyOlszewski">Ogólnie można stwierdzić, że podobnie jak w całej gospodarce, w handlu zagranicznym zakładamy także dalszy postęp. Obroty handlu zagranicznego wyniosą w 1960 r. 10.789 tys. zł dewizowych i będą wyższe o 4,9% w stosunku do wykonania w 1959 r.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#JerzyOlszewski">Z krajami socjalistycznymi obroty te zwiększają się o 6,5%, z krajami kapitalistycznymi — o 2,1%. Jak już mówiłem na wstępie, 63% naszych obrotów to handel z krajami socjalistycznymi — 60% eksportu i 65% importu. Eksport nasz będzie wyższy niż w 1959 r. o 8,6%, w tym główne zadanie — zwiększenie eksportu maszyn i urządzeń o 16,1% i osiągnięcie poważnej wartości 1.405 mln zł dewizowych.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#JerzyOlszewski">Import w 1960 r. zakładamy na poziomie wyższym niż w 1959 r. tylko o 2%. Mimo tego w 1960 r. będziemy mieli nadal ujemny bilans handlowy, ale będzie on mniejszy od wykonania w 1959 r. o około 300 mln zł dewizowych. I to jest druga pozytywna cecha planu handlu zagranicznego na rok następny.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#JerzyOlszewski">Trzecie dodatnie założenie planu to dalszy wzrost dodatniego salda usług, czyli opłat za tranzyt przez nasz kraj, które w 1960 r. mają wynieść 440 mln zł dewizowych.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#JerzyOlszewski">Dalszą niezmiernie pozytywną cechą planu na rok 1960 jest utrzymanie ogólnej równowagi płatniczej w obrotach z krajami kapitalistycznymi i wygospodarowanie rezerwy dewizowej w wysokości 80 mln zł dewizowych, która pozwoli naszemu handlowi zagranicznemu złapać — jak to się mówi — trochę oddechu.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#JerzyOlszewski">Z krajami socjalistycznymi mamy nadal ujemne saldo płatnicze. Prawidłowo zmienia się w 1960 r. także struktura naszego eksportu i importu. W eksporcie zwiększamy w porównaniu z wykonaniem 1959 roku udział maszyn i urządzeń z 26,5% do 28,2%, zwiększamy udział artykułów konsumpcyjnych pochodzenia przemysłowego z 6,9% do 8%. Zmniejszamy natomiast udział surowców i półfabrykatów z 45,4% do 44,1% i utrzymujemy prawie ten sam udział artykułów rolno-spożywczych. W wartościach bezwzględnych eksport artykułów rolno-spożywczych wzrasta o 6,2% i to bardzo prawidłowo, bo w artykułach przetwórstwa.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#JerzyOlszewski">W imporcie zakładamy niższy udział artykułów rolno-spożywczych, bo tylko 15,6% globalnych dostaw wobec 17,2 w roku bieżącym w wartości bezwzględnej na poziomie 92% importu roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#JerzyOlszewski">O potrzebie sprowadzania takich surowców, jak bawełna, wełna, rudy, naturalny kauczuk, nawozy potasowe, fosforyty itp. nie potrzeba nikogo przekonywać. O celowości zakupu pewnych maszyn i urządzeń dla rozwijającego się przemysłu — po dokładnym przeanalizowaniu przez Komisję Antyimportową możliwości krajowych też chyba nie można wątpić. Gdy nie wystarczy nam własnego zboża, gdy musimy dostarczyć hodowcom treściwych pasz — wtedy konieczność zmusza nas do importu tych artykułów.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#JerzyOlszewski">Utrzymujący się z tych powodów ujemny bilans handlowy możemy poprawić przede wszystkim przez wzrost eksportu. Na tym głównie odcinku należy skoncentrować uwagę nie zapominając, oczywiście, o stałej analizie eliminowania importu, gdzie tylko istnieje taka możliwość, oraz o obniżaniu ceny zakupu i uruchamianiu w kraju produkcji antyimportowej.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#JerzyOlszewski">Jak realnie można ocenić możliwości wykonania planu handlu zagranicznego w roku 1960? Trzeba przede wszystkim zdać sobie sprawę z tego, że trudności roku 1959 będą występowały i w roku następnym. Nie spodziewamy się zwyżki cen na węgiel, a raczej należy się liczyć z dalszą tendencją zniżkową. Posucha tegoroczna zmniejsza możliwości wywozowe artykułów rolno-spożywczych i zmusza do zwiększenia przywozu zbóż i pasz. Przemysł ciężki musi wykonać połowę przyrostu eksportu w 1960 r. Musi zwiększyć o 35,5% eksport taboru pływającego, o 42% eksport kompletnych obiektów, o 17,6% maszyn elektrycznych, musi zwiększyć wywóz obrabiarek, taboru kolejowego itd.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#JerzyOlszewski">Czy jest to możliwe? Stwierdziliśmy, że tak — pod warunkiem, że wykonawcom produkcji eksportowej zapewni się zabezpieczenie materiałowe z jednoczesnym nałożeniem odpowiedzialności za jakość wyrobów i dotrzymanie terminów dostaw.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#JerzyOlszewski">Okręty przez nas sprzedane muszą być na żądanie nabywcy remontowane w naszych stoczniach, nie może występować co najmniej dziwne zjawisko obciążania Centromoru wykonaniem prawie 50% planu rocznego w grudniu. Serwis usług dla zagranicznych nabywców maszyn musi być należycie zorganizowany, a maszyny i sprzęt motoryzacyjny musimy sprzedawać wraz z częściami zamiennymi.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#JerzyOlszewski">Przemysł ciężki ma bardzo duże osiągnięcia w zakresie produkcji eksportowej. Jeśli dziś sprzedajemy za granicę okręty, tabor kolejowy, cukrownie, płuczki węglowe, samochody, obrabiarki, maszyny elektryczne, silniki, narzędzia i wiele innych asortymentów, to naprawdę zrobiliśmy olbrzymi krok naprzód. Ale musimy dołożyć jeszcze wiele wysiłków, by ten tak trudno osiągnięty eksport utrzymał się na stałe.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#JerzyOlszewski">Są jeszcze w tym przemyśle duże możliwości. Nie wzrasta na przykład eksport elektrotechniczny, eksport artykułów rynkowych, istnieją dalsze możliwości eksportu sprzętu motoryzacyjnego, bagażówek, sanitarek, dalszych kompletnych obiektów, na przykład olejarni i obrabiarek, ale musi istnieć również ścisła współpraca przemysłu z handlem zagranicznym. Musimy dostosować się do wymogów odbiorcy i raz zdobyty rynek należycie zaopatrywać.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#JerzyOlszewski">Można w tym przemyśle przy pewnym doinwestowaniu w maszyny uszlachetnić eksport i uzyskać bardziej korzystne efekty, na przykład eksportować taśmę zamiast blachy. Trzeba rozważyć możliwości wcześniejszego składania zamówień, na przykład na asortymenty rud importowanych, by handel zagraniczny miał czas wyszukać najtańszego kontrahenta.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#JerzyOlszewski">Istnieje jeszcze dużo rezerw i właściwe uruchomienie ich w 1960 r. zadecyduje o powodzeniu eksportu maszynowego.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#JerzyOlszewski">Równocześnie Komisja nasza postuluje bezwzględne dotrzymywanie terminów dostaw urządzeń dla przemysłów krajowych, jak na przykład drzewnego, chemicznego, rolno-spożywczego, aby zabezpieczyć ich produkcję eksportową.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#JerzyOlszewski">W trudnej sytuacji węglowej, jeśli mamy wyeksportować 16 mln ton, z tego 8 mln ton do krajów kapitalistycznych, nie może być żadnych reklamacji co do naszego węgla. Wchodzimy obecnie na rynek austriacki, włoski, chcemy utrzymać się na rynku skandynawskim. Musimy dostarczać węgiel odpowiadający normom eksportowym najwyższej jakości.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#JerzyOlszewski">Podobne wymagania co do jakości i terminowości dostaw, odpowiednich wzorów i dostosowania do wymogów odbiorcy zagranicznego należy postawić przemysłowi lekkiemu.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#JerzyOlszewski">Musi on wyeksportować masę towarową wartości 170 mln zł dewizowych. W związku z tym przeznacza się na zbyt zagraniczny 4.5 mln m tkanin wełnianych, to jest o 50% więcej niż w roku bieżącym, 60 mln m tkanin bawełnianych, to jest o 74% więcej, 11.5mln m tkanin lnianych, to jest o 29% więcej, 7 mln m tkanin ze sztucznego jedwabiu, to jest o 58% więcej niż w 1959 r.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#JerzyOlszewski">Zadania to niełatwe, tym bardziej że zamierzamy 62,3% eksportu ulokować w krajach kapitalistycznych. Obecnie, na przykład, sprzedajemy do krajów kapitalistycznych 400 tys. m tkanin wełnianych, a zamierzamy w przyszłym roku zbyć na te rynki 1,6 mln m.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#JerzyOlszewski">Po raz pierwszy sprzedamy do Anglii, Danii i Norwegii milion par pończoch steelonowych. Realizacja tych zadań wymagać będzie ścisłej współpracy ministerstw Przemysłu Lekkiego i Handlu Zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#JerzyOlszewski">Równocześnie przemysł lekki ma realne możliwości obniżenia średnich cen importowanych surowców przez stosowanie gorszych asortymentów. Jest to niezmiernie ważne zagadnienie, jeśli się zważy, iż na import surowców dla przemysłu lekkiego wydajemy rocznie około 830 mln zł dewizowych.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#JerzyOlszewski">Przy zwiększonym eksporcie przemysłu lekkiego bardzo istotna staje się analiza efektywności poszczególnych asortymentów w eksporcie i załogi zakładów włókienniczych powinny zwrócić baczną uwagę, by uzyskać najmniejszy nakład złotych dewizowych na eksportowane przeważnie wyroby.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#JerzyOlszewski">Podobną pulę dewizową, bo około 163 mln zł dewizowych, uzyska w 1960 r. w eksporcie Ministerstwo Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego. Zasadniczy wzrost eksportu w stosunku do roku obecnego nastąpi w asortymencie tarcicy, jednak bez dodatkowego wyrębu, który utrzyma się poniżej założeń przyjętych w pięciolatce. W eksporcie tego resortu stwierdza się bardzo słuszny kierunek — przechodzenia z eksportu surowców na wyroby gotowe, np. meble, rozszerzanie zbytu runa leśnego, dziczyzny i innych.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#JerzyOlszewski">Mamy jednak duże zastrzeżenia co do niedotrzymywania terminów dostaw, opakowań i czasem jakości. Wydaje się konieczne doinwestowanie tego przemysłu w przyszłości nowoczesnym parkiem maszynowym oraz zagwarantowanie mu potrzebnych półproduktów, jeśli chcemy utrzymać tę pozycję w handlu zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#JerzyOlszewski">Przemysł chemiczny, podobnie jak przemysł lekki, więcej importuje niż eksportuje. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rynek wewnętrzny nie jest jeszcze nasycony artykułami nowoczesnej chemii, że wytwory tego przemysłu w sposób pośredni wpływają na aktywizację eksportu innych resortów, na przykład nawozy sztuczne w rolnictwie, włókna syntetyczne we włókiennictwie, a tworzywa sztuczne decydują o oszczędności drzewa i metalu.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#JerzyOlszewski">Tym bardziej pozytywny jest fakt, że ekspert w 1960 r. wzrasta o 10%, podczas gdy import chemii wzrasta tylko o 7% w stosunku do 1959 r. Eksport chemii rośnie w bardzo właściwym kierunku. Wzrasta eksport artykułów bardziej uszlachetnionych, a nawet wychodzi chemia z tworzywami nowymi, jak polichlorek winylu, polistyren, steelon, fenol, melamina i kauczuk syntetyczny. 55% eksportu chemii lokuje się w krajach kapitalistycznych.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#JerzyOlszewski">Bardzo pozytywny jest także fakt rozpoczęcia eksportu gotowych obiektów z zakresu chemii, przez to bowiem uzyskuje się duże wpływy za technologię, za myśl techniczną naszych chemików. Staramy się zmontować w Jugosławii fabrykę barwników, antybiotyków, metanolu, wytwórnie barwników w Turcji i Meksyku, kwasu siarkowego na Węgrzech, fenolu i kwasu siarkowego w Czechosłowacji, a ostatnio Boruta Zgierska — jak podawała już prasa — wygrała przetarg ze Szwecją i NRF na budowę fabryki półproduktów w Jugosławii.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#JerzyOlszewski">W 1960 r. nie wstawiono do planu eksportu bardzo opłacalnych nawozów azotowych. Mówię to po to, by uprzedzić różne plotki, które — podobnie jak o mięsie — mogą krążyć na wsi, gdzie ewentualny brak nawozów tłumaczyć się będzie sprzedażą za granicę.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#JerzyOlszewski">Pod adresem resortu chemii postulujemy konieczność znacznego zwiększenia inwestycji w przemyśle gumowym, w którym na bazie własnego kauczuku można rozwinąć produkcję wyrobów bardzo opłacalnych w eksporcie, oraz rozszerzenia inwestycji półkoksu, który częściowo zastępuje deficytowy koks. Uważamy także za zbędny w 1960 r. import syntetycznego kauczuku wobec możliwości pokrycia w pełni zapotrzebowania krajowego własnym produktem, a nawet dodatkowego eksportu nadwyżek.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#JerzyOlszewski">W zakresie eksportu artykułów produkowanych w zakładach podporządkowanych Komitetowi Drobnej Wytwórczości stwierdzamy również niewykorzystanie wszystkich możliwości. Stwierdzamy konieczność zwrócenia więcej uwagi na rozszerzanie produkcji eksportowej opartej na surowcach krajowych, odpadach produkcyjnych, na nowych tworzywach sztucznych, produkowanych w kraju, jak na przykład polistyren. Komitet Drobnej Wytwórczości powinien również rozszerzać w ramach przemysłu terenowego produkcję opakowań artykułów eksportowych.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#JerzyOlszewski">O roli eksportu rolno-spożywczego już wspominałem, a będzie o nim mówił członek naszej Komisji poseł Sznajder z ramienia klubu ZSL, dlatego ograniczę się tylko do podkreślenia, że eksport ten rozwija się bardzo prawidłowo, to znaczy w kierunku przetworów, że zdobył on korzystne rynki zbytu w krajach kapitalistycznych, zwiększa eksport szynek, konserw mięsnych, bekonów, zwiększa tak zwany mały eksport, jak koncentraty spożywcze, mrożone owoce, ma dobre współczynniki efektywności eksportu, ale związany jest ściśle z sytuacją w rolnictwie i z wahaniami rynku wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#JerzyOlszewski">Trzeba by rozważyć możliwości zaplanowania stałej puli dla tego eksportu, niezależnej od sytuacji rynkowej, by w sposób trwały utrzymać z trudem zdobyte rynki zagraniczne.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#JerzyOlszewski">Wysoki Sejmie! Reasumując omówienie zagadnień handlu zagranicznego mogę stwierdzić, że trudny plan na rok 1960 jest realny i może być przekroczony w wykonaniu. Ale nie wystarczą same wysiłki resortu handlu zagranicznego. Konieczne są wysiłki całego naszego przemysłu i rolnictwa. Musimy dążyć do tego, by w przyszłości handel zagraniczny był ważną gałęzią naszej gospodarki narodowej, by posiadał swoje plany perspektywiczne i mógł zawierać gwarantowane, wieloletnie transakcje, by przemysł pracował planowo dla eksportu, by zadania eksportowe były najważniejsze i ustalane na życzenie odbiorców zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#JerzyOlszewski">Wierzę, że dla dobra naszej ojczyzny ludowej każdy człowiek w Polsce, któremu drogi jest socjalizm, dopomoże w realizacji zadań tej dziedziny naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Piotrowi Sznajderowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PiotrSznajder">Wysoki Sejmie! W miarę rozwoju gospodarczego z coraz większą wyrazistością występuje w polskiej ekonomice rola i znaczenie handlu zagranicznego. Głównym założeniem handlu zagranicznego jest osiągnięcie nadwyżek eksportu nad importem, przy tym zarówno przywóz, jak i wywóz powinny spełniać rolę aktywnego czynnika w pomnażaniu dochodu narodowego. Tego rodzaju założenia przyświecają eksportowo-importowej polityce naszego przemysłu, którego produkcja, zwłaszcza w postaci maszyn i urządzeń inwestycyjnych, zajmuje w naszym eksporcie coraz poważniejsze miejsce i dochodzi w planie na rok 1960 do 28,3% eksportu ogólnego.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PiotrSznajder">Uznając słuszność dalszego rozwijania tego typu eksportu jako transakcji najbardziej opłacalnej, należy równocześnie zwrócić baczniejszą niż dotychczas uwagę na eksport rolny. Rolę zresztą tego eksportu określają niewątpliwie warunki naturalne, jakie ma Polska dla produkcji rolniczej:</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PiotrSznajder">Po pierwsze — pod względem klimatycznym i różnorodności gleby oraz dużej ilości rejonów nadających się do specjalistycznej produkcji. Obszar naszego kraju należy do najbardziej uprzywilejowanych obszarów w Europie, może poza ZSRR. Stąd między innymi wywodzą się propozycje zagranicy umieszczania u nas produkcji nasiennej do dalszej reprodukcji.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PiotrSznajder">Po drugie — niewiele krajów posiada w dyspozycji większy areał użytków rolnych na głowę mieszkańca niż właśnie Polska. Zajmujemy pozycję o 45% wyższą od przeciętnej ogólnoeuropejskiej. Przeciętna państw europejskich wynosi na głowę 0.29 ha, w Polsce 0,58 ha, a w Holandii tylko 0.10. Mamy przeto jeden z najlepszych warsztatów pracy — warunki klimatyczne i ziemię.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PiotrSznajder">Ponadto mamy dostateczną ilość rąk do pracy w produkcji rolnej; potencjał ten zresztą wybitnie się powiększa z uwagi na duży przyrost naturalny. Wreszcie dla nikogo nie jest tajemnicą, iż nasza produkcja rolna jest w porównaniu z innymi krajami niższa i wskazuje na wysokie, a nie wykorzystane możliwości zwiększenia masy towarowej zarówno na rynek wewnętrzny, jak i na eksport.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PiotrSznajder">Szczególne wydaje się to, iż pozycje eksportowe w produkcji rolnej są jeszcze zbyt małe i słabo wykorzystane. Pragnę przytoczyć liczby ilustrujące ten problem. Otóż obciążenie eksportem rolno-spożywczym na głowę mieszkańca wynosi: w Danii — 156 dolarów, w Holandii — 78, we Francji — 17, we Włoszech — 8, w Polsce — zaledwie 4,5 dolara na głowę mieszkańca.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PiotrSznajder">Istnieje również specyficzny dla nas warunek, wysuwający konieczność szczególnego zajęcia się aktywizacją eksportu rolno-spożywczego.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PiotrSznajder">Wiemy, iż cierpimy chronicznie na niedobór bilansu płatniczego, a wynikająca z tego sytuacja, czyli brak wolnych dewiz, nie pozwala nam często na dokonanie wielu zakupów potrzebnych gospodarce narodowej. Właśnie eksport rolno-spożywczy z uwagi na jego główny w wywozie kierunek geograficzny pozwala nam na łagodzenie tych trudności. W dotychczasowych przecież obrotach — tak jak i w planie na rok 1960–70% tego eksportu, a więc eksportu rolno-spożywczego, idzie do krajów Zachodu, zdobywając dla nas właśnie wolne dewizy.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PiotrSznajder">Pragnę również krótko omówić istniejący jeszcze u nas pogląd, że wywóz artykułów rolnych jest mało rentowny. Mówi się, że żywność eksportują kraje biedniejsze, nie posiadające przemysłu. Myślę, że jest to twierdzenie mylne, w wielu bowiem krajach uprzemysłowionych eksport artykułów rolnych przewyższa lub jest równy eksportowi maszyn. Na przykład Dania eksportowała artykułów rolno-hodowlanych za sumę 694 mln dolarów, a w tym czasie maszyn — tylko za 159 mln dolarów. Francja artykułów żywnościowych eksportowała za 747 mln dolarów, maszyn za 786 mln dolarów — a więc prawie pół na pół. Stopa życiowa tych krajów dowodzi, że twierdzenie o nieopłacalności eksportu artykułów rolno-spożywczych jest nieuzasadnione.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PiotrSznajder">Aby podkreślić konieczność specjalnego zajęcia się eksportową produkcją rolno-spożywczą w Polsce, trzeba jeszcze dodać, iż eksport ten jest na ogół ustabilizowany, poszukiwany, z raczej zwyżkującą tendencją cen, a ponadto kraj nasz ma ustaloną i dobrą markę na rynkach zagranicznych i korzystne położenie geograficzne, co jest również aspektem niezmiernie ważnym dla możliwości lokacyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PiotrSznajder">Dotychczas starałem się podkreślić wagę, możliwości i znaczenie tego eksportu dla całości naszej gospodarki. Chciałbym teraz również podkreślić konieczność pośpiechu zajęcia się tym zagadnieniem z uwagi na zarysowujące się niebezpieczeństwo. Myślę o niebezpieczeństwie wynikającym z wysokiej specjalizacji produkcji w eksporcie rolnym takich krajów, jak Dania czy Holandia. Na przykład w Holandii Instytut do Spraw Nasiennictwa zatrudnia 1800 fachowców.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PiotrSznajder">Myślę również o niebezpieczeństwie porozumień międzynarodowych typu regionalnego.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PiotrSznajder">Szczególnie niebezpiecznym dla naszego eksportu rolnego wydaje się układ tak zwanego „wspólnego rynku”, a zwłaszcza „siódemki”, który preferuje wpływy krajów skandynawskich na rynku angielskim czy austriackim oraz zmierza do całkowitej samowystarczalności żywnościowej w obrębie objętych układem państw. Przecież zrozumiałe, że to utrudnia utrzymanie pozycji Polski na tych rynkach.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PiotrSznajder">Wiemy, że sprawom tym bardzo wiele uwagi poświęca resort handlu zagranicznego, jednakże główne środki zaradcze leżą niewątpliwie w stabilności i powiększającej się stale masie towarowej produkcji rolnej, co daje możliwość opanowania rynków zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PiotrSznajder">Pragnę obecnie przejść do postulowania środków umożliwiających aktywizację eksportu rolno-spożywczego. Wydaje się konieczne opracowanie w najbliższym czasie perspektywicznego planu, ustalającego asortymenty, ilości, okręgi produkcji rolnej oraz organizację skupu i bodźce ekonomiczne dla celów eksportowych. Należy przy tym zabezpieczyć zaplecze w postaci przemysłu rolno-spożywczego, magazynów, chłodni, opakowań i transportu. Głównym celem tego planu ma być stabilizacja masy towarowej, zabezpieczenie jej jakości dla potrzeb eksportu przy równoczesnym zabezpieczeniu umownym, długofalowym rynków zbytu.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PiotrSznajder">Kilkakrotnie słyszeliśmy z tej trybuny słowa o konieczności zmiany naszego stosunku do handlu zagranicznego, który rozwija się raczej nieregularnie, często w sposób żywiołowy, czasem spełnia nawet rolę dyspozytora. Niewątpliwie w handlu zagranicznym przeżywaliśmy takie okresy smutnych konieczności, przy czym konieczności te szczególnie dotyczyły eksportu rolnego. Sytuacja taka powoduje dla handlu zagranicznego wiele strat tak w uzyskiwanej cenie, jak i w ograniczaniu lub utracie rynków. Można by w związku z tym przytoczyć wiele przykładów, ograniczę się jednak tylko do dwóch.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PiotrSznajder">Od kilku lat z rzędu nie wykonujemy na przykład eksportu konserw mięsnych do Anglii. Miejsce naszych zajęły już konserwy jugosłowiańskie, francuskie i oczywiście duńskie. Podobnie jest z naszymi zobowiązaniami dostaw jęczmienia browarnianego, czego w rokowaniach handlowych nie możemy zagwarantować z uwagi na niepewność otrzymania zarówno ustalonych ilości, jak i odpowiedniej jakości.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PiotrSznajder">Niewątpliwie duże straty ponosimy przy eksporcie jaj w skorupach z uwagi właśnie na nierównomierność tych dostaw. W 1959 r. w pierwszym, drugim i trzecim kwartale, gdy ceny są najniższe, wyeksportowaliśmy około 718 mln sztuk jaj, tymczasem w czwartym kwartale, a więc w okresie najwyższych cen, mogliśmy rzucić jedynie 3 mln sztuk. Stąd wynika cena za nasze jaja — mimo niewątpliwej wyższej jakości — niższa od średnich cen uzyskiwanych przez Danię czy Holandię.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PiotrSznajder">Chciałbym teraz omówić metody i możliwości wykorzystania planu, którego postulat wysunąłem poprzednio. Myślę, że można rozpatrzyć dwie możliwości. Pierwsza — to ustalenie stałego procentu z ogólnej produkcji rolno-spożywczej lub z surowca uzyskiwanego ze skupu dla zabezpieczenia masy towarowej na eksport. Tego rodzaju posunięcie projektuje zresztą resort naszej chemii, który przy tym zabezpieczeniu i oparciu się na własnych surowcach, jakimi są węgiel i siarka, niewątpliwie uzyska w przyszłości wysokie pozycje w eksporcie. Naturalnie, że tego rodzaju ustalenie puli eksportowej musiałoby mieć charakter stały, uzależniony jedynie od wahań wynikłych w produkcji.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PiotrSznajder">Druga koncepcja miałaby oparcie na wydzielonej, opartej na planach zabezpieczających umowy zagraniczne kontraktacji eksportowej. Myślę, że dotychczasowe wyniki, obejmujące kontraktacją tylko niewiele artykułów tego rodzaju, powinny nas dostatecznie przekonać do tej koncepcji. Podam jako przykład cebulę: w 1957 r. eksport cebuli wynosił ca 5 tys. ton, w 1958 r. — 6.200 ton, w roku zaś 1959 przy zastosowaniu właśnie kontraktów eksportowych eksport cebuli wyniósł 42,525 ton.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PiotrSznajder">Chciałbym podkreślić, iż cała grupa produkcji roślinnej, szczególnie nasiona, sadzeniaki, warzywa, zioła i jęczmień browarny, przy zastosowaniu kontraktacji eksportowej niewątpliwie mocno zaktywizowałaby możliwości eksportowe i w ilości, i w jakości uzyskiwanej masy towarowej. Pragnę jeszcze wyjaśnić, iż postulując taką kontraktacje nie zamierzam sugerować jakiejś podwyżki cen na te towary, natomiast myślę o konieczności zmiany dotychczas stosowanych cen dla producenta, aparatów skupu i przetwórstwa. Obecnie — z uwagi na to, iż całej właściwie kosmetyki przygotowania towaru na eksport dokonuje w surowcu aparat skupu — on właśnie zabiera i najwyższe marże, i premie eksportowe. Zrozumiałe, że taki układ nie wpływa absolutnie na podwyższenie produkcji ani na należyte starania producenta o jakość towaru.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PiotrSznajder">Przy kontraktacji eksportowej i zmianie układu cen na korzyść producenta można zwiększyć wymagania w stosunku do jakości towaru, terminowości dostaw, nawet zobowiązać producenta do opakowania i dostawy do zbiorowego punktu skupu lub przetwórni. Nie rozszerzam tego zagadnienia do takich jeszcze efektów, jak zmniejszenie ubytków, marnotrawstwa i absorbowania transportu, co się uzyskuje w momencie, kiedy właśnie przygotowanie towaru przeniesie się z central do producenta, choć te efekty są niewątpliwe i — nie ulega wątpliwości — bardzo poważne.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PiotrSznajder">Drugim moim postulatem, zmierzającym do aktywizacji eksportu rolno-spożywczego, jest sprawa należytego doinwestowania i prawidłowego rozłożenia na obszarze Polski przemysłu rolno-spożywczego. Należy stwierdzić, że nakłady inwestycyjne na przemysł rolno-spożywczy stale się zwiększają, co dowodzi troski rządu o stan tego przemysłu. Na rok 1960, na przykład, plan zakłada na inwestycje tego przemysłu kwotę 288.600 tys. zł, import zaś dla tego przemysłu na urządzenia pomocnicze został już 1959 r. w stosunku do planu wysoko podwyższony.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PiotrSznajder">Na przykład dla Ministerstwa Przemysłu Spożywczego plan importu urządzeń pomocniczych przewidywał 26.700 tys. zł, a wykonanie wyniosło 33.500 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PiotrSznajder">Wydaje się jednak, że w planach nie są zachowane właściwe proporcje w inwestowaniu w poszczególne działy produkcji. Charakterystycznym przykładem, ilustrującym to spostrzeżenie, jest wysokość kwoty przeznaczonej pierwotnie na import maszyn dla przemysłu mięsnego. Wynosił on w planie 26 mln zł dewizowych dla całej 5-latki, a kwota ta stanowi tylko 0,65% wartości eksportu, jaką mamy zamiar uzyskać z tego działu produkcji właśnie w tym okresie 5-letnim, gdy dla przemysłu cukierniczego zaplanowano 34.500 tys. zł dewizowych na import urządzeń. A przecież zamierzenia i najodważniej ocenione możliwości lokacyjne w eksporcie tego przemysłu nie przekroczą razem 20 mln zł dewizowych w okresie całego planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PiotrSznajder">Wprawdzie w ciągu ostatnich miesięcy dokonano już pewnych przesunięć w omawianych planach inwestycyjnych, ale oprawa dalszego dopracowania ich pod kątem interesu handlu zagranicznego nie przestaje być aktualna. Sądzę, że o celowości rozbudowy przemysłu rolno-spożywczego — którego wagę określa fakt, iż udział jego wynosi w tej chwili 30,8% globalnej produkcji przemysłowej — a szczególnie takich działów, jak magazyny i chłodnie, chyba nikogo przekonywać i nikomu udowadniać nie trzeba.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PiotrSznajder">Z punktu widzenia handlu zagranicznego dość zilustrować przykładem, że gdybyśmy w następstwie rozbudowy powierzchni chłodniczej mogli przesunąć tylko połowę ilości jaj, które rzuciliśmy z konieczności w bieżącym roku na rynki zagraniczne w okresie szczytu podaży — na okres IV kwartału, to uzyskalibyśmy dodatkowo milion dolarów w wyniku tylko różnicy cen. Wydaje się, iż priorytetowymi grupami przemysłu rolno-spożywczego w planach inwestycyjnych powinny być takie działy, jak: mięsny, owocowo-warzywny, jajczarski, mleczarski, no i wreszcie cukrowniczy.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PiotrSznajder">Przy omawianiu przemysłu rolno-spożywczego pragnę kilka słów dodać do zagadnienia lokalizacji tego przemysłu na obszarze całej Polski. W obecnej sytuacji w produkcji na przykład szynek także województwa, jak bydgoskie, katowickie i poznańskie — w eksporcie dają 62% produkcji szynek, gdy województwa białostockie, -olsztyńskie, opolskie, łódzkie, kieleckie, na których terenie wytwarza się około 25% eksportowej masy towarowej, z uwagi na brak przemysłu uczestniczą w eksporcie w niecałych 3%. W wielu wypadkach to rozłożenie przemysłu, nieproporcjonalne w stosunku do produkcji, niewątpliwie przynosi wiele strat gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PiotrSznajder">Przytoczę dość jaskrawy przykład z mojego województwa kieleckiego. W powiecie sandomierskim, gdzie baza skupu żywca obejmuje teren takich produkcyjnych powiatów, słynnych zresztą na całą Polskę, jak: sandomierski, opatowski, staszowski i część tarnobrzeskiego, zakupione świnie wiezie się pociągiem do rzeźni w Katowicach, a stamtąd znów połówki tych świń — no, może nie tych samych — wędrują do chłodni w Dwikozach w powiecie sandomierskim. Obliczyliśmy w roku 1957, że te przejażdżki łącznie z ubytkiem kosztują nas rocznie około 15 mln zł.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PiotrSznajder">Drugi przykład z województwa kieleckiego, tylko może z innej branży. W powiecie kozienickim jest — jak to u nas nazywamy „zagłębie truskawkowe” w rejonie Magnuszewa. W tym roku skup truskawek w tym rejonie wyniósł ponad 3 tys. ton, a całość produkcji warzyw wynosi w tym powiecie ponad 10 tys. ton. Nie ma, niestety, w tym powiecie przetwórni warzyw i owoców, najbliższa zaś znajduje się w odległości około 70 km, zresztą zbyt mała, by przerobić tę masę towarową. Naturalnie, sytuacja ta powoduje wysokie koszty transportu, niszczenie tego cennego dla eksportu towaru, wysokie ubytki i straty.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PiotrSznajder">Mówiąc o przemyśle rolno-spożywczym chcę tylko krótko wspomnieć o sprawie opakowań. Sądzę, że produkcja opakowań powinna być jednym z ogniw produkcji towarowej i manipulacji towaru, podobnie zresztą jak składowanie surowca, a dla niejednego artykułu — również i transport. Wydaje mi się, że w sytuacji obecnej naprawdę pozytywne rezultaty w dziedzinie i terminowości dostaw i unowocześnienia opakowań może dać oddanie odpowiednich wytwórni opakowań pod zarząd zakładom produkującym na eksport.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PiotrSznajder">Następnym zagadnieniem, które pragnę poruszyć, jest sprawa rozszerzenia asortymentu produkcji rolno-spożywczej. Nie uważam, że należy dążyć do produkowania wszystkiego, ale trzeba się starać, aby w działach produkcji, której eksport pragniemy kontynuować, móc oferować możliwie bogaty asortyment. Rozmaitość towarów nie tylko ułatwia zainteresowanie odbiorcy oferowaną przez nas grupą towarową i zapewnia możność uzyskania lepszych średnich cen, ale jest po prostu najlepszym zabezpieczeniem przed skracaniem kontyngentów importowych ze strony partnerów.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PiotrSznajder">Nasze obawy o skutki układów integracyjnych, regionalnych, o których mówiłem poprzednio, nie byłyby tak silne, gdyby nasz asortyment eksportowy nie był tak skromny. W myśl tych twierdzeń, przemysł i handel zagraniczny powinny szczególnie wiele wysiłków poświęcić pomnożeniu ilości rodzajów i typów wyrobów dawanych na eksport. Na przykład przemysł mleczarski nie może nadal koncentrować praktycznie wszystkich wysiłków jedynie na produkcji masła. Trzeba również konsekwentnie polepszać jakość naszych serów, aby móc praktycznie podjąć eksport co najmniej kilku ich gatunków. Ponadto stosunkowo znaczne możliwości w wywozie warzyw nie są w pełni wykorzystane, podobnie jak możliwości w zwiększeniu dostaw i rozszerzeniu asortymentu runa leśnego — i to zarówno w stanie świeżym, jak i mrożonym — oraz nasion.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PiotrSznajder">Szczególnie sprawa nasion i sadzeniaków, która w ubiegłych latach zajmowała dosyć dużą pozycję w eksporcie i miała dobrą markę za granicą, wymaga specjalnego zajęcia się nią i od strony produkcji, i od strony organizacji samego handlu.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PiotrSznajder">Nie rozumiem na przykład takiego zjawiska, że CRS, skupując na eksport mak, ma ustaloną cenę maksymalną do wysokości 21,5zł za kg jako cenę najwyższą dla towaru eksportowego, natomiast MHW wydało dość dużo uprawnień — prywatnym zresztą kupcom — dla których ustaliło cenę skupową na rynek wewnętrzny na 26 zł za 1 kg. Zrozumiałe, że przy tego rodzaju konkurencji możliwości eksportowe CRS ogromnie się zmniejszają.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PiotrSznajder">Przy omawianiu rozszerzenia asortymentu pragnę zwrócić uwagę na konieczność rozszerzenia również ilości partnerów odbierających od nas produkcję rolno-spożywczą. W tej chwili jest ona zbyt skoncentrowana na niewielkiej ilości rynków i wybitnie nas od sytuacji tych rynków uzależnia. Dość wspomnieć, iż na przykład prawie 90% gęsi wywozimy wyłącznie tylko do NRF.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#PiotrSznajder">Ostatnia uwaga, którą chciałbym jeszcze dodać, a która łączy się również i z naszą pracą poselską, to sprawa konieczności zmiany ukształtowania opinii społeczeństwa, a przynajmniej pewnej jego części, do poczynań naszego handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PiotrSznajder">Istnieje wśród nas dużo niechęci i fałszywych przekonań na temat roli, kierunków i innych zjawisk kształtowania się naszych obrotów zagranicznych. Nieścisłe, a szkodliwe głosy na ten temat dotyczą przede wszystkim branży właśnie rolno-spożywczej, mimo że dostawy na eksport nie przekraczają w tej branży średnio 12% ogólnej produkcji.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#PiotrSznajder">Przed kilkunastu laty, zaraz po zakończeniu wielkiej wojny światowej, w Wielkiej Brytanii rzucono hasło: „export or die”, czyli wywóz albo śmierć. W tej dramatycznej formule pragnął ówczesny rząd labourzystowski podkreślić wagę i rolę eksportu.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PiotrSznajder">Dziś sąsiedzi nasi Czesi powiadają: „Takich Jaw, na których wy w Polsce jeździcie, my nie mamy dla siebie, te idą tylko na eksport”, a dziecko w szkole podstawowej potrafi z dumą podać prawie wszystkie artykuły idące na eksport z jego kraju.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PiotrSznajder">Myślę, że prasa, radio i my na swych spotkaniach musimy się postarać o rzetelną informację dla społeczeństwa, by wytworzyć zrozumienie dla konieczności zwiększania eksportu i dla zwiększenia wysiłków w jego przygotowaniach towarowych i lokacyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PiotrSznajder">Zdaję sobie sprawę, iż zasadnicze możliwości powiększenia eksportu produktów spożywczych zależą — jak już zresztą powiedział poseł Olszewski — od ogólnej sytuacji w naszym rolnictwie, od jego rozwoju i rozwoju produkcji. Jestem jednak głęboko przekonany, iż ostatnie pociągnięcia partii i rządu, które znajdują również wyraz w pozycjach budżetowych na rok 1960 zwiększając wysoko kredyty dla rolnictwa, a ponadto utworzenie Funduszu Rozwoju Rolnictwa — niewątpliwie przyniosą i znaczne zwiększenie wydajności, i polepszenie jakości wielu produktów wyjściowych, oczywiście także i dla potrzeb eksportu.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#PiotrSznajder">Ponadto niewątpliwie szeroko zakreślona rola organizacji kółek rolniczych i zrzeszeń branżowych powinna w udziale, tworzeniu i organizacji produkcji rolniczej dla potrzeb handlu zagranicznego odegrać wybitną rolę przy współpracy ze spółdzielczością i centralami handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PiotrSznajder">Troska o rozwój rolnictwa znajduje również swe odzwierciedlenie w pozycjach importowych handlu zagranicznego. Import środków produkcji dla Ministerstwa Rolnictwa już w 1959 r. z planowanej kwoty 34 mln zł dewizowych został przekroczony do sumy 45,6 mln zł dewizowych, plan zaś na rok 1960 przewiduje wysoki. import maszyn, między innymi 800 sztuk kombajnów do kukurydzy, 3.500 sztuk traktorów „Zetor” i 150 sztuk cięższych ciągników ze Związku Radzieckiego. Wydatnie zwiększyły się również pozycje importowe środków chemicznych ochrony roślin, pasz dla hodowli, nawozów sztucznych, zboża na paszę, tak że ogólna kwota importu dla potrzeb Ministerstwa Rolnictwa wzrosła do wysokości 113 mln zł dewizowych.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#PiotrSznajder">Ogólne założenia planu na rok 1960 dla resortu handlu zagranicznego są niewątpliwie napięte i trudne. Wyrażam jednak pogląd Klubu Poselskiego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego — gdyż jesteśmy głęboko o tym przekonani — że jak dotychczas resort ten wychodził zwycięsko z tych trudności, to przy pełnym zrozumieniu jego roli i znaczenia oraz przy zwiększeniu wysiłku aparatu wykonawczego i pomocy rządu w wypełnieniu postulowanych przez handel zagraniczny potrzeb resort ten wykona swe zadania, co niewątpliwie przyniesie wielkie korzyści dla całości gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#PiotrSznajder">W zakończeniu chciałbym raz jeszcze podkreślić konieczność opracowania takich założeń polityki w dziedzinie eksportu produkcji rolnej, które by w pełni uwzględniały wykorzystanie istniejących potencjalnych możliwości rozwojowych naszego rolnictwa i wyznaczyły mu bardzo istotną rolę i zadania w polskim zagranicznym obrocie towarowym.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#PiotrSznajder">Chciałbym jeszcze prosić Pana Marszałka o pozwolenie przekroczenia o kilka minut wyznaczonego czasu, bym mógł odpowiedzieć w dwóch słowach mojemu koledze, posłowi Królowi z województwa kieleckiego. Mianowicie chcę omówić tylko dwa jego powiedzenia:</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#PiotrSznajder">Mówiąc o sprawie ziemniaków — powiedzmy — o nikłych zbiorach, mówił on jak gdyby z jakimś żalem, iż nie widzi jakiejś większej troski rządu o te sprawy. Chciałbym podać dla wyjaśnienia, że chyba tę troskę widać. W każdym województwie — tak jak i w naszym województwie kieleckim — w zeszłym roku przeznaczono 3.000 ton, a na rok 1960 planujemy 6.000 ton ziemniaków na tak zwaną reprodukcję po cenach o 30–40 zł niższych niż sprzedażna cena ziemniaków. Myślę, że to jest jeden z czynników pomocy, jeśli chodzi o kwestię rozwoju produkcji ziemniaków.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#PiotrSznajder">Równocześnie dziwi mnie przemówienie posła Króla i dlatego, że poseł Król jest z Opoczyńskiego, a właśnie powiat opoczyński otrzymuje ponadto drugi wyraz pomocy. Mianowicie teren powiatu opoczyńskiego jest terenem wybitnie zaraczonym, a właśnie dla zaraczonych terenów dajemy ziemniaki — również dodatkowo — po jeszcze niższej cenie po to właśnie, żeby rolnicy mogli poprawić jakość swoich ziemniaków. Dwa lata temu wojewódzkie rady narodowe właśnie na cel poprawy jakości ziemniaków w terenach zaraczonych wydatkowały ponad 400 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#PiotrSznajder">Druga sprawa, którą podniósł kolega poseł Król, dotyczyła kwestii opłacalności hodowli trzody chlewnej. Ta sprawa łączy się trochę z moim referatem z uwagi na to, że eksport żywca jest jednym z najważniejszych działów eksportu i jakiekolwiek wysuwane na ten temat sugestie o nieopłacalności godzą również w pewnym sensie w kwestie eksportowe.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#PiotrSznajder">Nie chciałbym rozszerzać sprawy i omawiać samej kalkulacji. Myślę tylko, że błąd tej kalkulacji, którą — jak przypuszczam — przyjął kolega Król, polega na tym, że na ogół w tej kalkulacji szeptanej podaje się cenę ziemniaków konsumpcyjnych. Wiadomo jednak ogólnie, że do paszenia trzody chlewnej nie używa się ziemniaków jadalnych, tylko ziemniaki odpadowe, których ceny w ten sposób traktować przecież nie można.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#PiotrSznajder">Poza tym wiadomo, że rolnik praktycznie żywienia tuczu nie opiera wyłącznie tylko na tej paszy, która idzie w kalkulacji, a więc na ziemniakach, otrębach i makuchach, ale w większości — szczególnie przy tuczu trzody chlewnej do wagi 120–130 kg, używa również zielonek, kiszonek i innych zastępczych produktów, które niewątpliwie inaczej tę kalkulację układają.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#PiotrSznajder">Jedno tylko chcę jeszcze powiedzieć. Chyba pewne liczby i pewien stan obecny wyraźnie mówią, że ta opłacalność jest, bo gdyby takiej opłacalności nie było, to przy słusznej, dobrej i mądrej kalkulacji chłopi by trzody chlewnej w ogóle nie hodowali. Chcę podać liczby. W okresie przedwojennym mieliśmy około 7,5 mln sztuk, dzisiaj trzody chlewnej mamy w Polsce około 12 mln. Myślę, że ten wysoki rozwój i zainteresowania chłopów mówią o tym, że tego rodzaju insynuacje o nieopłacalności hodowli trzody chlewnej chyba nie są słuszne.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Andrzej Benesz.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejBenesz">Wysoka Izbo! Debata budżetowa stwarza zawsze warunki i klimat nie tylko do podsumowania bieżącego stanu dorobku, którego wyrazem jest budżet — stwarza ona także warunki do szerszego spojrzenia, niejako do wybiegania myślą poza liczby i poza okres aktualnie omawianego planu, oczywiście w najściślejszym oparciu na realnych wskaźnikach w debacie się zarysowujących.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AndrzejBenesz">Korzystając z takiego właśnie aspektu obecnej sesji chciałbym, Wysoki Sejmie, przemawiając w imieniu mojego Klubu, Klubu Stronnictwa Demokratycznego, zwrócić uwagę na swoistą wymowę pewnych zjawisk z zakresu naszego handlu zagranicznego i naszej gospodarki morskiej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#AndrzejBenesz">Stwierdzamy z głęboką radością daleko idące korzystne zmiany w sytuacji światowej, które już w tej chwili wpływają w pewnym stopniu na rozwój handlu międzynarodowego. Stwierdza się wzrost wymiany towarowej tak wewnątrz naszego obozu, jak i na zewnątrz, a w tym oczywiście i udział naszego kraju. Problem — jaki udział?</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#AndrzejBenesz">Liczby mówią, iż w zestawieniu z poprzednimi latami udział ten rośnie, ale w porównaniu ze wzrostem w innych krajach naszego obozu, w porównaniu ze stopniem ogólnego rozwoju naszego kraju wzrost ten nie jest jeszcze chyba wystarczający. Był on mniejszy niż równolegle biegnący wzrost produkcji, gdy tymczasem w większości państw w tymże okresie szybciej wzrastały obroty handlu zagranicznego niż produkcja.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#AndrzejBenesz">Zestawienie tych dwóch faktów: ogólnego znacznego ożywienia wymiany międzynarodowej i naszego jeszcze nie wystarczająco proporcjonalnego partycypowania przy równocześnie istniejących dużych możliwościach i potrzebach — na co szczególnie zwrócił uwagę III Zjazd Partii — zestawienie to wymaga jednak wyciągnięcia wniosków.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#AndrzejBenesz">Trzeba stwierdzić z dużym zadowoleniem, że po długim — no, może nieco zbyt długim — okresie dyskusji i prób szukania najwłaściwszych dróg zyskuje sobie coraz pełniejsze prawo obywatelstwa postulat bardziej generalnego ustawienia handlu zagranicznego w strukturze naszej gospodarki narodowej, postulat, jak powiedzieliśmy, aktywnej koncepcji tego handlu, koncepcji tak wyraźnie podkreślanej i zarysowanej właśnie na obecnej naszej sesji.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#AndrzejBenesz">Coraz lepiej społeczeństwo nasze zaczyna pojmować konsekwencje faktu, że niezależnie od bogactw, które kryje nasza ziemia, nie posiadamy kompletnego asortymentu wszystkich surowców ani pełnych warunków do rozwoju wszystkich dziedzin produkcji. Trzeba jasno zdawać sobie sprawę z tego, że około 40% pracowników naszego przemysłu pracuje — w sposób mniej lub bardziej powiązany — na surowcach importowanych, że wielu pozycji naszego przywozu praktycznie w żadnym wypadku nie możemy zastąpić własnymi produktami.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#AndrzejBenesz">Na takim tle sprawy handlu zagranicznego, tak jak i sprawy naszej gospodarki morskiej, nabierają innych barw, postulują potrzeby wielu zmian — i to zmian chyba o wielkich formatach.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#AndrzejBenesz">W planie, nad którym debatujemy, założono na skutek analiz potrzeb naszej gospodarki narodowej zwiększenie tak eksportu, jak i importu, a więc szersze wejście w orbity międzynarodowej wymiany. I chyba jest to niesłychanie korzystne zjawisko. Także w samej strukturze naszego eksportu obserwujemy optymistyczne zjawiska.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#AndrzejBenesz">Wzrasta udział maszyn i urządzeń oraz artykułów konsumpcyjnych pochodzenia przemysłowego, spada w naszym eksporcie udział surowców i materiałów oraz — chociaż w mniejszym stopniu i okresowo — eksport artykułów rolno-spożywczych. Prawidłowość tych przesunięć, zwłaszcza zmniejszenie eksportu surowców, jest bezsporna, szczególnie na tle poważnego spadku znaczenia wywozu węgla, który w bilansie naszego handlu zagranicznego — o czym zresztą już mówiliśmy — i w strukturze tego handlu odgrywał zasadniczą rolę, stanowiąc w 1955 r. 40% wartości całego naszego wywozu, a obecnie w 1959 r. stanowi tylko 18%.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#AndrzejBenesz">Taką właśnie przebudowę struktury naszego eksportu zakładają wytyczne rozwoju na lata 1959–1965, przyjmując wzrost eksportu maszyn i urządzeń z 20% w 1957 r. do 38% w 1965 r. Pełna realizacja tych założeń wymagać jednak będzie jeszcze wielu wysiłków i — to sobie od razu warto powiedzieć — nie tylko wysiłków typu produkcyjnego. W przeciwieństwie do stosunkowo prostego eksportu surowców wywóz, zwłaszcza maszyn, wymaga spełnienia wielu bardzo specjalnych warunków.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#AndrzejBenesz">Niełatwa jest rzeczą zdobycie rynków i utrzymanie się na nich przy ogromnej konkurencji innych wysoko uprzemysłowionych krajów. Pierwszorzędne znaczenie ma tutaj jakość produkcji, terminy dostaw, nowoczesność konstrukcji, części zapasowe i warunki kredytowe.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#AndrzejBenesz">Mimo naszych niewątpliwie ogromnych osiągnięć nie wszystkie z tych postulatów są spełniane. Ciągle jeszcze — jak określił to referent naszego budżetu — nie zapalono wystarczająco jasnego zielonego światła dla naszego eksportu. Słabym punktem są zwłaszcza części zamienne, w których produkcji fabryki nie są zainteresowane, części zamienne, o których — na szczęście — sporo się mówi, zwłaszcza ostatnio, w naszych przemówieniach. Budzą także zastrzeżenia rytmiczność i terminowość dostaw oraz ciągłość asortymentów i wielkość serii.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#AndrzejBenesz">W sumie jednak możliwości nasze są bardzo duże, zwłaszcza jeśli założymy penetrację na rynkach, szczególnie azjatyckich, afrykańskich i częściowo południowoamerykańskich. Ale mimo ogromnej chłonności tych rynków i często po prostu dużej sympatii dla nas — czego nie wolno nie dostrzegać — trzeba włożyć wiele starań, aby zapewnić sobie ulokowanie się na nich, i to ulokowanie się na długie lata.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#AndrzejBenesz">Wydaje się, że zbyt mało jeszcze zwracamy uwagi na wieloletnie programowanie asortymentów maszyn i urządzeń w pełnej korelacji z postępującymi fazami industrializacji tych krajów. My jako producent mu simy właśnie w naszych biurach konstrukcyjnych planować wytwarzanie urządzeń, których potrzebę sukcesywnie determinować będą poszczególne etapy rozwoju gospodarczego tych naszych przyszłych partnerów.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#AndrzejBenesz">Konieczne będzie także opracowanie długofalowego programu eksportu maszyn z uwzględnieniem możliwie daleko posuniętej specjalizacji, zwłaszcza w zakresie precyzyjnych maszyn i narzędzi. Należałoby również w jakimś stopniu nastawić się na produkcję zestawów małych zakładów produkcyjnych oprócz produkcji szeroko obecnie stosowanego eksportu wielkich kompletnych obiektów fabrycznych.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#AndrzejBenesz">Poważna część naszych — zwłaszcza tych przyszłościowych — partnerów handlowych to kraje pokolonialne, wyzwolone, które nie mogą obecnie, a przynajmniej niektóre z nich, wznosić u siebie ogromnych obiektów przemysłowych, ale potrzebują małych zakładów, jak niewielkie odlewnie, cementownie, wytwórnie prefabrykatów, płyt eternitowych itp. Należałoby i tym możliwościom wyjść naprzeciw. Otwierają się one zwłaszcza dla naszej spółdzielczości, która ma przecież tego rodzaju branżowe wycinki, a jednak nie wykazuje dotychczas specjalnego zainteresowania tymi możliwościami.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#AndrzejBenesz">No i jeszcze jedna chyba bardzo zasadnicza sprawa — sprawa ludzi: tych, którzy przeprowadzą rozruch zakupywanych u nas zakładów, przeszkolą załogi, może i zabezpieczą remonty w pewnych okresach, ale również i tych ludzi, którzy będą umieli właściwie sprzedawać produkowane u nas urządzenia. Zdaje się, wiele moglibyśmy się nauczyć od naszych sąsiadów z południa.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#AndrzejBenesz">I jeszcze jedna sprawa — sprawa eksportu oraz importu prowadzonych przez drobną wytwórczość i spółdzielczość.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#AndrzejBenesz">Najpierw — pozwólcie — ciekawa liczba. W globalnej produkcji drobnej wytwórczości produkcja eksportowa stanowi tylko 2%. Niezmiernie słaby jest także w eksporcie udział rzemiosła i przemysłu prywatnego. Wynosi on zaledwie 0,7% produkcji towarowej pionu nieuspołecznionego. Struktura towarów eksportowanych przez drobną wytwórczość kształtuje się zupełnie przypadkowo. A przecież eksport drobnej wytwórczości w 70% idzie na rynki zachodnie, przynosząc wolne dewizy. Postulaty tak pod adresem przemysłu terenowego, spółdzielczości pracy, jak i zrzeszeń gospodarczych rzemiosła są chyba zupełnie wyraźne i ścisłe.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#AndrzejBenesz">Charakterystycznym przykładem tych ciekawych możliwości oraz przykładem braku inicjatywy w ich wykorzystywaniu może być sprawa eksportu jachtów, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych. Każdemu wodniakowi w Polsce znane są nazwiska wybitnych polskich konstruktorów sprzętu wodnego, inżynierów Plucińskiego i Milewskiego. W ogłoszonym niedawno przez jedno z najpoważniejszych pism żeglarskich w Anglii konkursie na dowolną konstrukcję jachtu pełnomorskiego — w konkursie ogólnoświatowym — konstruktorzy nasi uzyskali II miejsce.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#AndrzejBenesz">Za tym wynikiem — jak to bywa na świecie — przyszły zamówienia. I wtedy zaczęły się trudności. Importerzy ze Stanów pragnęli oprowadzić poważną ilość tych jednostek, nasi targowali się, aby ilość ta była możliwie niewielka. W końcu zawarto umowę na dostawę 3 jachtów z terminem przekazania ostatniej sztuki we wrześniu 1959 r. Ostatecznie termin dostawy pierwszego jachtu został opóźniony o miesiąc, drugiego o trzy miesiące, trzeci dopiero zaczęto budować. Mamy koniec grudnia. Grożą kary konwencjonalne. A chciano od razu zamówić dostawę co najmniej 30 sztuk rocznie.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#AndrzejBenesz">Na marginesie tej sprawy: duża hala stoczni jachtowej w Gdańsku stoi w zasadzie nie wykorzystana, a kosztowała mnóstwo pieniędzy. Robi się w niej saneczki dla dzieci i ławki.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#AndrzejBenesz">Stany Zjednoczone chciały również importować od nas kadłuby łodzi motorowych. Naszą konstrukcję P-54 uznano za jedną z najlepszych w tej klasie. Zamówiono na początek 10 łodzi, a następnie zadeklarowano zakup 10 sztuk miesięcznie. Wytwórnia, która przyjęła zamówienie, wysłała pierwszą łódź za ocean. Próba wypadła doskonale, ale po 2 tygodniach łódź się rozkleiła na wodzie, zrobiono ją bowiem ze zwykłej dykty. To chyba dlatego, że w kraju produkujemy naprawdę doskonałą sklejkę wodoodporną.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#AndrzejBenesz">Z tego niesłychanie w zasadzie drobnego, ale chyba charakterystycznego przykładu — pozwólcie, Koledzy Posłowie — przechodzę od razu do bardzo istotnego pionu naszej produkcji z morzem związanej, do budownictwa okrętowego, którego eksport w pionie przemysłu ciężkiego zajmuje, jak wiadomo, drugie miejsce.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#AndrzejBenesz">Jest naszą bezsporną dumą fakt, że przemysł stoczniowy zajmuje obecnie 11 miejsce na świecie i chyba szybko zmierza do zajęcia 9 miejsca. Należy on do tych gałęzi naszej gospodarki, których produkcja jest już na 7 lat z góry sprzedana. Nasz eksport statków stale rośnie, wzrasta jakość produkcji, asortyment i to — dodajmy — mimo niesłychanie słabej na świecie koniunktury stoczniowej.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#AndrzejBenesz">Niejako w cieniu sukcesów stoczni produkcyjnych pozostają stocznie remontowe, a jednak należałoby tym stoczniom przyznać jakąś szczególną rangę, a co za tym idzie — szerzej niż dotychczas wyjść naprzeciw ich postulatom. W eksporcie gotowych statków tkwią ogromne ilości materiałów i fabrykatów, z tego wiele pochodzących ciągle jeszcze z importu. Natomiast poprzez stocznie remontowe eksportujemy przede wszystkim pracę, a także naszą myśl techniczną. W tym aspekcie rozbudowa stoczni remontowych urasta do problemu wielkiej wagi tak w miarę rozbudowy naszej własnej floty, jak i w miarę wzrostu ilości budowanych u nas i sprzedawanych za granicę statków, których przyszłe remonty — i to nie tylko te obowiązkowe, gwarancyjne — będzie przecież u nas przeprowadzać.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#AndrzejBenesz">Rozbudowę stoczni remontowych postulują również ogromne potrzeby naszych sąsiadów, zwłaszcza Związku Radzieckiego, a co za tym idzie — wzrastają nasze możliwości dewizowe. Armatorzy norwescy niemałą ilość swych statków remontują w stoczniach japońskich. Leży w naszych obiektywnych możliwościach ściągnięcie poważnych ilości remontów statków państw skandynawskich do naszych stoczni remontowych.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#AndrzejBenesz">A jak wyglądają te sprawy w chwili obecnej — i to widziane już nie od strony wielkich perspektyw eksportu usług, ale tak zwyczajnie od potrzeb naszego własnego podwórka? Jest to zgodne z prawdą, że nie mamy w tej chwili zagwarantowanej dostatecznej obsługi remontowej całego naszego tonażu w stoczniach krajowych. Ten brak zabezpieczenia potencjału remontowego doprowadził do obniżenia gotowości technicznej statków, zwłaszcza Polskich Linii Oceanicznych, w planie 5-letnim i to mimo poważnego globalnego zwiększenia udziału nowych statków.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#AndrzejBenesz">Źródła tych wysoce niepokojących zjawisk tkwią między innymi w braku doków. Dla ilustracji podam: na jedną tonę nośności naszych doków przypada około 15 BRT posiadanego tonażu, gdy w Szwecji — nieco ponad 6 ton, a w Holandii — ponad 8 ton.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#AndrzejBenesz">Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko potrzeby naszej rozwijającej się floty i konieczne remonty statków wychodzących z naszych stoczni, a sprzedawanych za granicą — nie mówiąc już o eksporcie usług — to należałoby nasz tabor dokowy potroić.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#AndrzejBenesz">Z jakiejkolwiek strony popatrzymy na zagadnienie naszych stoczni remontowych, to nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z tych w swym niedorozwoju niejako odstających odcinków — odcinków wymagających natychmiastowych korektur i to o dużym rozmachu, przy pełnym zastosowaniu rachunku ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#AndrzejBenesz">Ujęcie roli rozwojowej handlu zagranicznego i naszej gospodarki morskiej jako czynników twórczych znajduje swe odbicie we wzroście tej gospodarki, idącej w parze z narastaniem raczej powszechnej już u nas świadomości, że rozwój Polski na morzu jest jej wielką szansą ekonomiczną.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#AndrzejBenesz">Wyrazem tego jest ogromna rozbudowa floty i portów, rozbudowa konsekwentnie w tym roku zdecydowana przez III Zjazd Partii, na którym równocześnie postawiono flocie, tak jak i całej gospodarce morskiej, zadania poprawy bilansu płatniczego, to jest zwiększenie wpływów dewizowych bądź też — o czym czasem zapominamy — zmniejszenie wydatków dewizowych na obcy tonaż.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#AndrzejBenesz">Jak i czy w tym kierunku biegnie linia rozwojowa naszej floty? Chyba tak. A jak wygląda tempo rozbudowy? Przed 14 laty, Wysoka Izbo, rozpoczynaliśmy naszą gospodarkę morską statkami o łącznej nośności około 114.000 ton, dzisiaj mamy 531.000 ton, w 1960 roku będziemy mieli 700.000 ton, a w 1965 roku — 1.200.000 ton.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#AndrzejBenesz">Tegoroczna nadwyżka dewizowa, to jest suma wypracowanych lub zaoszczędzonych dewiz — mimo światowej dekoniunktury morskiej — będzie niemal o 1/4 większa niż w roku ubiegłym. Nadwyżka ta — niezależnie od ciągle jeszcze toczących się dyskusji co do metod jej obliczania — w każdym wypadku będzie, Wysoka Izbo, tak duża, że traktując sprawę z punktu widzenia bilansu płatniczego, pokrywa ona wartość zakupionych w tym roku dla naszej floty statków, a ilość tych statków jest niemała. Tonaż statków, o które powiększyliśmy w jednym roku 1959 naszą flotę, jest większy od całej naszej floty handlowej w roku 1939.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#AndrzejBenesz">Mimo tych, a może właśnie wobec tych pozytywnych wyników należy jednakowoż wysunąć wiele uwag i dezyderatów pod adresem naszej gospodarki morskiej, aby sprawniej, to jest szybciej i taniej, wykonywała zadania, które na nią nałożono. Faktem jest, że nasze statki nie są w pełni wykorzystane, zwłaszcza na wielu odległych liniach.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#AndrzejBenesz">Dobór typów zakupywanych czy budowanych statków musi w większej mierze uwzględnić małe jednostki. Można zaryzykować twierdzenie, że obecnie polski tramping małego zasięgu prawie nie istnieje, a zapotrzebowanie na mały tonaż z roku na rok wzrasta w związku ze zwiększającą się masą towarową, wymagającą do swej obsługi właśnie tego typu małych statków.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#AndrzejBenesz">Stale rosnący eksport — na przykład naszego Państwowego Przedsiębiorstwa Produkcji Niedrzewnej „Las” — jagód i innych produktów, eksport ziemniaków, jęczmienia browarnego czy chociażby tarcicy i podkładów kolejowych operuje z zasady niewielkimi partiami towarów.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#AndrzejBenesz">Brak małych statków, a nawet — co jest niesłychanie charakterystycznym zjawiskiem — trudności w ich zaczarterowaniu doprowadzają czasem do anulowania całej transakcji. Impas ten powinien być obecnie przełamany i chyba będzie, zamówiono bowiem poważną liczbę małych statków. Wydaje się jednak, że sprawy tej w żadnym wypadku z oczu tracić nie wolno.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#AndrzejBenesz">Dalej należałoby postulować prowadzenie przez resort konsekwentniejszej polityki stosowania stawek frachtowych na poziomie kwotowań linii obcych.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#AndrzejBenesz">Konkretne rezerwy kryją zbyt długie przestoje statków w portach tak zagranicznych, jak i polskich. Przeloty statków pomiędzy portami bywają także zbyt długie. Rozkłady jazdy statków opracowane są zazwyczaj z wliczeniem zbyt wielkich rezerw czasu. Zdarza się, że nowe statki — i to dość często — przychodzą wcześniej do portu, a ładunek jeszcze nie jest przygotowany, czyli przewidziano zbyt wielką rezerwę czasu.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#AndrzejBenesz">Następnie idą sprawy gospodarki materiałowej, remontów i samoremontów. Wreszcie kwestia, którą tylko krótko jakoś zaakcentuję, kwestia, która szybko urasta do problemu — sprawa kadr fachowych w gwałtownie rozwijającej się gospodarce morskiej.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#AndrzejBenesz">Efektywność działania floty w zasadniczej mierze zależy od zdolności przeładunkowej naszych portów. Może byłoby tutaj miejsce — ale nie starcza czasu — by mówić o pozytywach i pokonywanych trudnościach. Jest, krótko mówiąc, faktem, że zadania przeładunkowe dla portów morskich, mimo że były one faktycznie znacznie większe niż zakładano pierwotnie — zostały na ogół biorąc zadowalająco wykonane.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#AndrzejBenesz">Należałoby natomiast wyraźniej zaakcentować wzrost zadań i wynikające z nich w tejże sytuacji postulaty, że musimy założyć poważny wzrost przerzutu masy towarowej z równoczesną zmianą jej struktury, co pociągnie za sobą znaczne zwiększenie pracochłonności przy przeładowywaniu.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#AndrzejBenesz">Trzeba będzie, oczywiście, podciągnąć jakość usług naszych portów przez zabezpieczenie dostatecznej ilości sił roboczych w portach, polepszenie stanu technicznego urządzeń portowych, pogłębienie basenów, konieczne zwiększenie ilości barek portowych tak dla składowania towarów, jak i dla prowadzenia przeładunków na obydwie burty statku, co już na całym świecie się stosuje. Dalej, na leży zwiększyć przestrzeń magazynową, zbudować zasobniki i — drobny, ale bardzo charakterystyczny moment — usunąć z terenu portów użytkowników nie związanych z obrotami drogą morską. Nie są to nowe postulaty, ale ciągle jakoś nie chcą się zdezaktualizować.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#AndrzejBenesz">Niemałe są to wymogi, ale właśnie zadania takie zostały przed naszymi portami postawione przez burzliwy rozwój gospodarki morskiej. Trzeba więc wyraźnie powiedzieć, że dalszych rozwiązań i usprawnień nie można szukać tylko w portach.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#AndrzejBenesz">Jak słusznie określono, nasze porty w niektórych dziedzinach prac nad mechanizacją przeładunku doszły do progu, którego same nie będą mogły przekroczyć. Muszą im wyjść niejako naprzeciw i środek transportu, i ładunek, normalizując opakowanie i dostosowując metody transportu do wymogów zmechanizowanego przeładunku.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#AndrzejBenesz">Wszystko, cokolwiek powiedzielibyśmy o pracy portów, pozostaje w najściślejszym związku z następnym działem naszej gospodarki powiązanej z morzem — z tranzytem, zwłaszcza w jego obecnie najważniejszej relacji: południe — północ, czyli Czechosłowacja, NRD, Węgry a Bałtyk. Bałtyk to jest Szczecin, Gdynia i Gdańsk. Szczecin, który jako port tranzytowy wysunął się na pierwsze miejsce w tej części Europy, przeładował w 1958 r. więcej czeskich ładunków tranzytowych aniżeli Hamburg, co się nigdy nie zdarzało w przeszłości. Szczecin, który obsłuży w 1959 r. 72% całego tranzytu, idącego przez nasze porty, to jest o 27% więcej niż w roku ubiegłym. Wreszcie Szczecin, którego atrakcyjność załadunków tranzytowych jeszcze znacznie wzrośnie — zwłaszcza dla Czechosłowacji i NRD — w związku z planowaną aktywizacją Odry, a miejmy nadzieję i z dalszym powiązaniem jej kanałami.</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#AndrzejBenesz">Mają swe możliwości tranzytowe oczywiście również Gdynia i Gdańsk, które dysponują silnie rozbudowanymi morskimi liniami oceanicznymi i dobrą siecią komunikacyjną zaplecza lądowego. Wydaje się, że należy kontynuować walkę o zwiększenie tranzytu i przez te porty. Wchodziłby tutaj pod uwagę tranzyt austriacki, zwłaszcza w relacji skandynawskiej, dalej ładunki z Finlandii do Chin, a także w okresie jesienno-zimowym — tranzyt radzieckiej tarcicy i drewna, kiedy północne porty radzieckie ze względu na sytuację lodową są nieczynne.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#AndrzejBenesz">Znaczenie tranzytu, wyrażającego się w bieżącym roku wielkością ponad 3 mln ton, stanowiącego praktycznie około 1/5 masy towarowej przeładowanej w naszych portach, jest bezsporne, ale i tutaj adresatem postulatu jest nie tylko resort żeglugi. Trzeba w walce o akwizycję ładunków tranzytowych stosować bardziej elastyczną politykę stawek, a tego wydaje się bardzo — i to w sposób niebezpieczny — ostatnio brak u nas.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#AndrzejBenesz">Wysoki Sejmie! Jest jeszcze jedna dziedzina gospodarki morskiej — usługi nietowarowe. Żegluga pasażerska, ratownictwo morskie, holowanie oceaniczne, usługi na obcych statkach w naszych portach świadczone, usługi techniczne wyjeżdżających brygad remontowych, pilotowania morskie i wiele innych form, w których zasadniczym wkładem jest usługa, a rezultatem — poprawa bilansu płatniczego przez uzyskiwane za te usługi dewizy. Do nich należy świadczone przez nasze ratownictwo morskie dźwiganie wraków, holowania oceaniczne albo też bezpośrednio już nas dotyczące — łamanie lodów na dojściach do polskich portów. Polskie ratownictwo okrętowe ma zapisane piękne karty, mimo że ostatnio na stronach gazet i w tygodnikach filmowych pojawia się nieco rzadziej, bo spadły ceny złomu na rynkach światowych, a szlaki morskie z grubsza zostały z wraków oczyszczone.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#AndrzejBenesz">Ale zostało najważniejsze zadanie — ratowanie życia ludzkiego na morzu i możliwości zarobkowania dzięki pracy ekip ratowniczych oraz holowaniu. Można je prowadzić bez żadnych specjalnych inwestycji, gdyż mamy odpowiedni sprzęt i ludzi. No, ale na poprzednio zdobytych laurach chyba nie warto spocząć.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#AndrzejBenesz">Jest jednak jeden dział w ratownictwie morskim — wprawdzie nie przynoszący szczególnych zarobków, ale za to mogący nas uratować przed trudno nieraz obliczalnymi stratami — dział, który musi być, i to natychmiast, doinwestowany. Są to lodołamacze.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#AndrzejBenesz">Sprowadzone ostatnio z Anglii dwa wysoce nowoczesne ratownicze holowniki nie są przecież, jak to niektórzy usiłują twierdzić, lodołamaczami. A jeżeli w naszej jedynej poważniejszej tego typu jednostce „Światowidzie” coś — nazwijmy to prosto — nawali? Wprawdzie tego roku robi się cieplej, ale pamiętajmy, że w zimie roku 1955/56 Szczecin, Gdynia i Gdańsk poniosły straty w wysokości 30 mln zł i ponad 100 tys. dolarów plus koszty obcych lodołamaczy — 1.777 tys, doi. Dodajmy do tego wynikłe w tym okresie straty rybołówstwa i floty handlowej, a dojdziemy do kwot 107 mln zł i blisko 4,5 mln dol.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#AndrzejBenesz">Przypominamy to zainteresowanym resortom — nie warto, nie opłaca się. Trzeba, i to szybko, pomyśleć o lodołamaczach.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#AndrzejBenesz">No i może jeszcze jedno. Porty są naprawdę kopalnię dewiz dla ludzi z inicjatywą, ale nie tylko z tą inicjatywą interesującą celników i WOP. Spółdzielcy z Port-Service'u wypracowali w ubiegłym roku około 120 tys. dolarów za wykonywanie zleceń dla obcych statków, jak wachting, czyszczenie tanków, naprawa sprzętu nawigacyjnego. Trzeba tym spółdzielcom i im podobnym pomóc i trzeba apelować do resortu żeglugi, aby łaskawszym okiem spojrzał na ich ciekawe poczynania w zakresie pilotażu morskiego dla obcych statków na Bałtyku. Dałoby to nam około 30 tys. dolarów rocznie. Nie można gardzić ani tymi dewizami, ani chyba tymi pomysłami.</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#AndrzejBenesz">Wysoka Izbo! Dużo tych dezyderatów, ale są one w realnej i koniecznej proporcji do rozwojowych zadań stojących przed handlem zagranicznym i przed naszą gospodarką morską, zadań wytyczonych przez nasz budżet i plan obecnie omawiany. Na pewno nie wystarczy obarczenie nimi tylko najbardziej zainteresowanych czy — jak kto woli — odpowiedzialnych pionów: handlu zagranicznego, żeglugi i ciężkiego przemysłu. Zagadnienia te muszą wyraźniej dostrzec wszystkie resorty, wszystkie nasze komisje sejmowe.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#AndrzejBenesz">Nasza praca, znacznie lepiej niż dotychczas organizowana, musi wyjść naprzeciw możliwościom, które stwarza klimat zbliżenia międzynarodowego. Musimy szerzej uwzględnić postulowane przez współczesną technikę i gospodarkę możliwości międzynarodowego podziału pracy i specjalizacji, uwzględnić je dla dobra naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Romanowi Tuchowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RomanTuchowski">Wysoki Sejmie! Głównym zadaniem przemysłu lekkiego w 1960 r. jest lepsze niż w roku bieżącym zaopatrzenie rynku pod względem asortymentowym, a szczególnie jakościowym. Co jest potrzebne do wykonania tego zadania? Można w dużym skrócie ująć odpowiedź następująco: po pierwsze — moc produkcyjna, zaopatrzenie w surowce i materiały pomocnicze, po drugie — kadry oraz po trzecie — usprawniona organizacja zbytu.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#RomanTuchowski">Rok 1960 w sensie zadań asortymentowych został opracowany na podstawie możliwości surowcowych i istniejących mocy produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#RomanTuchowski">Są to zadania niełatwe, zwłaszcza że — jak już nie jednokrotnie z tej trybuny podawano — szczególnie przemysł włókienniczy ma wciąż jeszcze najstarszy bodaj w kraju park maszynowy.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#RomanTuchowski">Mimo to dzięki ofiarności włókniarzy i personelu kierowniczego przemysł lekki wykazał maksimum wysiłku, ażeby w istniejących warunkach zaplanować stosunkowo dużą ilość asortymentów, wzorów, kolorów i modeli. W przemyśle bawełnianym, na przykład, wzorów i modeli w roku bieżącym było 1.500, a na rok 1960 zaplanowano 1.800, w przemyśle wełnianym w roku bieżącym było 4.500, na rok 1960 zaplanowano 5.000, w przemyśle jedwabniczym w 1959 r. było 1.300, a w 1960 r. będzie 1.500, w przemyśle dziewiarskim w roku bieżącym — 750, w 1960 r. — 900, w przemyśle obuwniczym w roku bieżącym — 650, a w 1960 r. — 1.300.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#RomanTuchowski">Równocześnie przemysł lekki zrobił wysiłek w kierunku bardziej wydatnego zwiększenia produkcji asortymentów poszukiwanych na rynku, na przykład dział wyrobów odzieżowych dziecięcych i młodzieżowych zwiększy produkcję w stosunku do przewidywanego wykonania planu w 1959 r. o 17,7%, wyrobów dziewiarskich — o 23,2%, obuwia — o 13,9% itp.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#RomanTuchowski">W dalszym ciągu natomiast, gdy nie będzie podziału zadań asortymentowych między producentów występujących na rynku, to — trzeba stwierdzić — wzrost ten nie zaspokoi jeszcze w pełni potrzeb rynku. Nie będzie rozwiązany problem pełnego zaopatrzenia, a obok poważnej poprawy dadzą się odczuć braki w takich asortymentach, jak firanki, plusze, zerówki itp. w związku z tym, że nie rozwiązany jest nadal problem sprowadzenia nowych maszyn dla przemysłu w takich ilościach, jak tego wymaga rynek.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#RomanTuchowski">Ale braki w parku maszynowym nie są jedyną przyczyną trudności. Drugą przyczyną trudności są braki w zaopatrzeniu w pewnych asortymentach. Przemysł lekki opanował produkcję wysokogatunkowych artykułów z włókien sztucznych, na przykład wyroby z ballonu czy helanko, i mógłby swoimi mocami produkcyjnymi produkować dość znaczne ilości tych artykułów. Na przeszkodzie stoi brak surowca nie wyrabianego w kraju.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#RomanTuchowski">Trzecią grupą trudności, które uniemożliwiają szybsze tempo wzrostu produkcji poszukiwanych na rynku artykułów przemysłu lekkiego, powodują materiały pomocnicze, jak barwniki, produkowane przez przemysł chemiczny, kleje techniczne i gumy na spody do obuwia. Prowadzimy od wielu lat starania, żeby przezwyciężyć w społeczeństwie opory co do obuwia na spodach zastępczych, boć przecież w krajach od mas bogatszych są one wyrabiane masowo i nabywane przez konsumenta.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#RomanTuchowski">Gdzie tkwi przyczyna oporów? Głównie w jakości, gdyż spody nasze kurczą się i odklejają. Same kleje są złej jakości. Koledzy chemicy potrafią już wyrabiać kauczuk syntetyczny — czego można im pogratulować — ale to mnie jednocześnie upoważnia w imieniu masy konsumentów do wezwania, aby zwiększyli swój twórczy wysiłek w kierunku poprawienia jakości spodów gumowych, kleju i barwników dla przemysłu lekkiego.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#RomanTuchowski">Z kolei kilka słów o przygotowaniu kadr i szkoleniu zawodowym w resorcie przemysłu lekkiego. Szkolenie robotników przed wejściem w życie ustawy z dnia 2 Lipca 1958 r. polegało na tym, że zakłady pracy szkoliły nowo przyjmowanych robotników tak zwanym systemem wewnątrzzakładowym. Było to szkolenie krótkotrwałe (3–6 miesięcy), przygotowujące robotnika do opanowania pewnych niezbędnych czynności przy maszynie. Systemem tym szkolono do 1957 r. średnio 90 tys. osób rocznie, a w latach 1957–1958 — średnio 60 tys. rocznie, w tym tylko około 2 tys. młodocianych w wieku 14–16 lat.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#RomanTuchowski">Ustawa z dnia 2 lipca 1958 r. wprowadziła nowe formy szkolenia kadr robotniczych, szczególnie uregulowała tryb i formy zatrudnienia i przygotowania do zawodu pracowników młodocianych. Sprawa realizacji ustawy była przedmiotem posiedzenia Kolegium Ministerstwa Przemysłu Lekkiego oraz tematem obrad rozszerzonego plenum Zarządu Głównego Związku Zawodowego Włókniarzy. Opracowany został dla resortu wieloletni plan szkolenia robotników wykwalifikowanych oraz ustalono zawody wymagające nauki zawodu młodocianych z co najmniej 2-letnim okresem nauczania. Resort zorganizował w bieżącym roku szkolnym 23 szkoły przyzakładowe na ogólną ilość 2.200 uczniów. Ponadto w szkołach dokształcających zawodowych uczy się 500 pracowników młodocianych, przyjętych do zakładów pracy na naukę zawodu.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#RomanTuchowski">Należy rozwiązać nie uregulowaną sprawę zniżek kolejowych i tramwajowych dla uczniów szkół przyzakładowych, których liczba powinna ciągle wzrastać. Uczniowie ci nie mają żadnych legitymacji szkolnych, gdyż Ministerstwo Komunikacji odmawia uczniom pracującym przyznania nawet prawa do ulgowych biletów miesięcznych. Ponieważ zaś 60% uczniów naszych szkół dojeżdża z bliższych i dalszych okolic do miejsca pracy i do szkoły, wydatki związane z opłaceniem biletów kolejowych i tramwajowych przekraczają często stawkę uczniowską młodocianego. Z tego też względu, jak nam sygnalizowano, zdarzają się wypadki wypisywania się uczniów z tych szkół.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#RomanTuchowski">Bardzo istotnym zagadnieniem dla produkcji jest szkolenie majstrów i średniego dozoru technicznego. Resort przemysłu lekkiego dąży z jednej strony do obsadzenia nowych stanowisk majstrów absolwentami techników zawodowych z odpowiednim stażem pracy w przemyśle, z drugiej zaś strony — do podwyższenia kwalifikacji majstrów już zatrudnionych.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#RomanTuchowski">Jako jeden ze środków zmierzających do podwyższenia kwalifikacji majstrów, szczególnie w zakresie teoretycznej wiedzy zawodowej, resort uznał organizowanie w porozumieniu z Ministerstwem Oświaty 2-letnich szkół majstrów bez odrywania od pracy zawodowej. W bieżącym roku szkolnym uruchomiono 14 takich szkół, do których uczęszcza tysiąc osób. W roku przyszłym szkoleniem tym resort zamierza objąć dodatkowo 500 majstrów w dużych zakładach pracy.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#RomanTuchowski">Niezależnie od tej formy szkolenia — w technikach zaocznych i w technikach dla pracujących kształci się 1500 pracowników kierowniczego i średniego dozoru technicznego. Prócz tego resort prowadzi własny ośrodek szkolenia zawodowego, w którym rocznie podwyższa swe kwalifikacje 2200 pracowników inżynieryjno-technicznych i administracyjnych na specjalistycznych kursach branżowych. W roku przyszłym resort planuje doskonalenie kadr kierowniczych w zakresie naukowej organizacji pracy. Chodzi tylko o to, ażeby stworzyć w fabrykach warunki organizacyjne do nauki tych kadr, ponieważ potrze by w tym zakresie są bardzo duże i nie dadzą się rozwiązać w krótkim okresie czasu.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#RomanTuchowski">Wreszcie sprawa zbytu i powiązania przemysłu z handlem. Słuszna jest zasada, że produkcja następuje w wyniku zamówień handlu. Oznacza to, że sprzedaż wszelkiej produkcji nie objętej zamówieniem przez handel będzie się odbywać na ryzyko przemysłu. Należałoby tylko żądać od handlu jako dysponenta produkcji przemysłu lekkiego, ażeby jeszcze bardziej powiązał się z przemysłem oraz poprawił, rozeznanie potrzeb rynkowych i wykorzystał swoje uprawnienia wobec przemysłu, aby zadowolić wszystkich konsumentów.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#RomanTuchowski">Tymczasem z tą sprawą jest jeszcze nienajlepiej. Dowodem tego może być fakt, że handel ze szczebla central-hurtowni zbyt ostrożnie podchodzi do nowości oferowanych przez przemysł na giełdach towarowych, kiedy opinie detalistów, wyrażane na przykład na wystawach i targach, są bardziej śmiałe. Detaliści wyrażają zdziwienie, że na wystawach pokazuje się tyle nowości, a w hurtowniach nie znajduje się tych asortymentów.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#RomanTuchowski">Jest rzeczą zrozumiałą, że artykuły tradycyjne, znane, zamawia się w dużych partiach, co jest słuszne. Ale artykuły nowe zamawia się, niestety, w zbyt małych partiach i dlatego trudno jest je znaleźć w większości sklepów, a to z kolei uniemożliwia badanie gustów szerszej rzeszy konsumentów.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#RomanTuchowski">Można by podać wiele przykładów świadczących o braku zaopatrzenia w artykuły, które może produkować nasz przemysł, a na rynku ich nie ma. Zachodzi zatem potrzeba powołania organu koordynującego stosunki, które układały się nie najlepiej między handlem a przemysłem.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#RomanTuchowski">Poruszam to zagadnienie, bowiem uregulowanie tych spraw stawiają przed nami plan i budżet roku 1960.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Zdzisław Piętka.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ZdzisławPiętka">Wysoki Sejmie! Rok 1959 w handlu uspołecznionym charakteryzował się poza trudnościami mięsnymi dalszą poprawą w zakresie lepszego zaopatrzenia ludności, szybkim wzrostem sieci detalicznej i gastronomicznej, rozszerzaniem sieci samoobsługowej i preselekcyjnej, wzmożoną walką o polepszenie jakości towarów dostarczanych na rynek, zwiększoną aktywnością na terenach turystyczno-wypoczynkowych oraz zadowalającymi wynikami finansowymi.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#ZdzisławPiętka">Rok 1959 jako rok dalszego wzmożonego i ponadplanowego wzrostu siły nabywczej ludności — nie pozostał bez wpływu na wielkość obrotów, które w stosunku do wykonania 1958 r. wzrosły w detalu o 9,9% i w gastronomii o 9,8%.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#ZdzisławPiętka">Pokonanie przez partię i rząd trudności, które pojawiły się pod koniec II półrocza bieżącego roku, doprowadziło do stabilizacji na rynku. Zlikwidowana została niecierpliwość i nerwowość. Notowany jest częściowy spadek popytu na szereg artykułów, nie ma sygnałów o rażących brakach, a relacje cen targowiskowych, które są barometrem sytuacji na rynku, nie wykazują poważniejszych odchyleń od cen ustalonych przez państwo.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#ZdzisławPiętka">Wyniki 1959 roku pozwalają zatem postawić przed handlem uspołecznionym w 1960 r. zadania bardziej odpowiedzialne. Zadania te, przyjęte przez sejmową Komisję Handlu Wewnętrznego, ujęte są w liczbach i wskaźnikach planu i budżetu na rok 1960 i zakładają dla całości handlu uspołecznionego wzrost planowanej sprzedaży o 5,8% przy wzroście zatrudnienia tylko o 1,5% i przeciętnej płacy o 1,7%.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#ZdzisławPiętka">Planowany wzrost sprzedaży znajduje pełne pokrycie w artykułach spożywczych i przemysłowych. W zakresie podstawowych artykułów spożywczych wzrost sprzedaży w porównaniu do wykonania w 1959 r. jest następujący: tłuszcze jadalne, zwierzęce i roślinne — o 13,7%, mleko, przetwory i jaja — o 7,5%, cukier i wyroby cukiernicze — o 8%, przetwory owocowo-warzywne — o 18,5%. Mięso i przetwory mięsne pozostają ma poziomie 1959 r.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#ZdzisławPiętka">W zakresie artykułów przemysłowych zabezpieczona jest odpowiednia ilość wełny, bawełny, jedwabiów, wyrobów dziewiarskich, obuwia itp. Przewiduje się znaczny wzrost sprzedaży pralek, telewizorów, lodówek i maszyn do szycia.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#ZdzisławPiętka">Zatem wzrost podstawowych artykułów tak pod względem ilościowym, jak i asortymentowym sprzyjać będzie stabilizacji rynkowej w 1960 r.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#ZdzisławPiętka">Na tle tych liczb i wskaźników chcę się zatrzymać nad warunkami, jakie trzeba spełnić, ażeby zadania te zostały wykonane z korzyścią dla ludności.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#ZdzisławPiętka">Liczby i wskaźniki zawierają bowiem w sobie poważny wzrost wydajności pracy w handlu uspołecznionym, która przy obecnym stanie wyposażenia technicznego sieci sklepów oraz istniejącego poziomu organizacji pracy będzie niełatwa do realizacji i może spowodować obniżenie i tak jeszcze niezadowalającej kultury obsługi konsumenta.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#ZdzisławPiętka">Wysuwa się zatem konieczność wprowadzenia takich form działania, które nie tylko nie dopuszczą do pogorszenia kultury handlu, ale zabezpieczą sprawniejsze i lepsze zaopatrzenie ludności. W aktualnych warunkach tajemnicę powodzenia wszelkich poczynań w handlu uspołecznionym widzę w dwóch najważniejszych formach działania, do których zaliczam postęp techniczny i postęp organizacyjny.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#ZdzisławPiętka">O ile w planie na rok 1960 postęp techniczny wyraża się w uruchomieniu 880 sklepów samoobsługowych i 840 sklepów preselekcyjnych i znajduje zabezpieczenie w środkach inwestycyjnych, o tyle stosunkowo mało zwraca się uwagi na postęp organizacyjny, który nie jest w dostatecznym stopniu doceniany tak przez resort, jak i przez przedsiębiorstwa handlowe. A przecież teza, że organizacja pracy jest „najtańszą inwestycją”, jest przez wszystkich teoretycznie uznawana. Spotykane jeszcze spóźnione dostawy świeżego pieczywa i mleka w godzinach rannych, przyjmowanie i sprzedaż towarów złej jakości, słabe oddziaływanie na profil produkcji przemysłowej, braki w sklepach towarów znajdujących się w magazynach oraz niezliczona ilość innych drobnych, ale utrudniających konsumentowi życie spraw i niedociągnięć świadczą, że racjonalna organizacja pracy nie zdobyła w praktycznej działalności przedsiębiorstw handlowych pełnych praw obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#ZdzisławPiętka">Podstawową przyczyną takiego stanu jest brak przemyślanych i dostosowanych do potrzeb handlu zasad organizacyjnych, przede wszystkim dotyczących jasnego i zrozumiałego dla każdego pracownika podziału pracy i zadań, prawidłowego przekazywania uprawnień i odpowiedzialności kierownikom niższego stopnia, dokładnego informowania ich o tym, co się dzieje i ma się dziać na rynku, przestrzegania szybkości, dokładności i terminowości działania, systematycznego instruktażu, szkolenia i doszkalania, udziału załóg w zarządzaniu (bowiem w handlu nie ma rad robotniczych) i skutecznych metod nadzorowania i kontrolowania.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#ZdzisławPiętka">Spostrzeżenia te opieram na danych zebranych w wyniku wzmożonych badań przeprowadzonych nad organizacją pracy kierownictwa 12 wybranych przedsiębiorstw handlowych na Opolszczyźnie. Na tle tych badań ujawniały się zjawiska, które doskonale charakteryzują złą pracę kierownictwa przedsiębiorstw handlowych. Ujmując syntetycznie, sprowadzić je można do:</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#ZdzisławPiętka">— bezplanowego działania, polegającego na przypadkowym doborze zagadnień, o których kolejności nie decydują potrzeby przedsiębiorstwa, lecz fala bieżąco gromadzących się spraw;</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#ZdzisławPiętka">— zajmowania się sprawami mniejszej wagi i wynikających z tego zaniedbań właściwych funkcji kierowania, do których zaliczyć trzeba: rozważania nad ulepszaniem pracy, nadzór i kontrola, pobudzanie pracowników do podnoszenia wydajności pracy i skierowanie ich serc i umysłów na walkę z marnotrawstwem i niedbalstwem oraz usuwanie tego wszystkiego, co zniechęca i hamuje ich aktywność;</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#ZdzisławPiętka">— braku współpracy i dobrych stosunków pomiędzy kierownictwem a pracownikami i między samymi pracownikami, co wywołuje często atmosferę niezdrowego i nieproduktywnego napięcia.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#ZdzisławPiętka">Zjawiska te doprowadzają do tego, że kierownictwo zamiast kierować pracą kierowane jest przez pracę. Końcowym zaś rezultatem są „anonimowość” odpowiedzialności pracowników za to, co się dzieje na rynku, osłabiona dyscyplina pracy, znane marnotrawstwo dobrej woli, czasu, środków i narzędzi pracy oraz brak szybkiej i elastycznej reakcji na sygnały dochodzące z rynku, co utrudnia zapobieganie często występującym nieuzasadnionym zakłóceniom i zaburzeniom.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#ZdzisławPiętka">Dokonując tej krytycznej — może za ostrej — oceny pracy wybranych przedsiębiorstw handlowych, nie mam zamiaru podważać poprawiającej się z roku na rok działalności aparatu handlu uspołecznionego, o czym mówiłem na wstępie. Aparat bowiem tak kierowniczy, jak i wykonawczy, zatrudniony w handlu, w swojej przeważającej części dawał niejednokrotnie dowód ofiarności w pracy dla społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#ZdzisławPiętka">Celem mojego wystąpienia jest wykazanie źródeł rezerw tkwiących w prawidłowej organizacji pracy kierownictwa przedsiębiorstw handlowych i równoczesne zwrócenie uwagi na palącą i nie cierpiącą zwłoki potrzebę stworzenia pomyślnych warunków pracy dla kierownika, który powinien być mózgiem i sercem przedsiębiorstwa, a który mimo swoich najszczerszych chęci, starań i wysiłków nie zawsze stoi na wysokości zadania. Chodzi mi przede wszystkim o to, aby kierownik przedsiębiorstwa nie był zmuszony wyważać już otwartych drzwi albo nie znajdował się w sytuacji podróżnego na skrzyżowaniu dróg, który z powodu braku drogowskazów musi kierunek swej wędrówki opierać na wyczuciu.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#ZdzisławPiętka">Kto ma zatem postawić te drogowskazy?</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#ZdzisławPiętka">Zgodnie z wytycznymi partii — niezależnie od odpowiedzialności resortu, central spółdzielczych, zjednoczeń — problem metod usprawnienia pracy, jak i problem doskonalenia kadr, powinny znaleźć się w centrum zainteresowania instytutów naukowych. Muszę jednak stwierdzić, że konkretnej pomocy w zakresie organizacji pracy i kierowania przedsiębiorstwem ze strony tych instytutów — jak dotąd w głębokim terenie nie odczuwa się.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#ZdzisławPiętka">Wysoki Sejmie! Zagadnienie tak niezwykłej wagi mogło być przeze mnie zaledwie naszkicowane. Dla wyczerpania bowiem tematu trzeba by opracować obszerne dzieło. Z tego też względu po przedstawieniu samego zagadnienia proponuję rozważenie następujących możliwości:</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#ZdzisławPiętka">— po pierwsze — większego powiązania działalności instytutów naukowych z potrzebami przedsiębiorstw terenowych przez opracowanie socjalistycznych zasad organizacji pracy i ujednoliconych metod kierowania oraz przy uwzględnieniu krajowego i zagranicznego dorobku naukowego i doświadczeń praktycznych,</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#ZdzisławPiętka">— po drugie — organizowania przez resort handlu wewnętrznego i centrale spółdzielcze kursów zaocznych oraz okresowych kursokonferencji w celu wymiany doświadczeń w zakresie organizacji pracy i metod kierowania przedsiębiorstwem,</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#ZdzisławPiętka">— po trzecie — przyjścia przedsiębiorstwom z konkretną i bardziej odczuwalną niż dotychczas pomocą ze strony kadry specjalistów resortu i central spółdzielczych.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#ZdzisławPiętka">Potrzeba ta wynika przede wszystkim z tego, że sprawna praca kierownictwa przedsiębiorstw handlowych stwarza klimat do rozwijania pomysłowości i inicjatywy, ukrytych w załogach handlu uspołecznionego. Ma to z kolei istotny wpływ na jakość zaopatrzenia ludności, wprowadza bowiem spokój i ład na rynku, co ma znaczenie nie tylko gospodarcze, ale i polityczne. Warto zatem rozważyć przedłożone wnioski, tym bardziej że odpowiedzialność kierownictwa przedsiębiorstw handlowych za prawidłowe zaopatrzenie ludności w 1960 r. nigdy nie była tak duża.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Bronisławowi Jakubiakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BronisławJakubiak">Wysoki Sejmie! Do ogólnej debaty nad Narodowym Planem Gospodarczym i budżetem na rok 1960 pragnę wnieść kilka uwag i myśli dotyczących handlu wiejskiego, który niewątpliwie ma poważny wpływ na kształtowanie się stosunków społeczno-gospodarczych na wsi. Bez wątpienia dominującą rolę w społecznym i gospodarczym życiu wsi sprawuje spółdzielczość zaopatrzenia i zbytu — spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#BronisławJakubiak">W swoim wystąpieniu nie mam zamiaru przedstawiać historycznego rozwoju całego pionu Centrali Rolniczej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, jego braków czy osiągnięć, lecz chcę zająć się podstawową jednostką tej Centrali — gminną spółdzielnią, jej rolą, pracą, jej mankamentami i trudnościami, a tych codziennych spraw, tworzących cały system organizacyjny i decydujących o sprawności jej działania, powodzeniu i stopniu zaufania, jest bez liku.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#BronisławJakubiak">Dynamikę tego rozwoju w całej rozciągłości obrazują następujące liczby: istnieją w kraju 2.623 spółdzielnie zrzeszone w CRS, w tej liczbie 2.449 gminnych spółdzielni. Gminne spółdzielnie obsługiwały w roku ubiegłym 17.566 tys. ludności, zrzeszały 3.352 tys. członków, prowadziły 46.758 sklepów detalicznych i 49.318 punktów skupu. Obroty handlu detalicznego w 1958 r. wyniosły 49.269 mln zł, co stanowi 13,5-krotny wzrost w porównaniu z 1948 r.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#BronisławJakubiak">Osiągnięcia te mogłyby być większe, gdyby gminne spółdzielnie dysponowały dobrą, wykwalifikowaną kadrą. Oczywiście, mamy pewien odsetek doświadczonych pracowników spółdzielczości, ale tych jest niewielu i nie mogą orni sprostać zadaniom handlu, polityce finansowej czy też pracom planistyczno-sprawozdawczym, a takich w naszym systemie jest dużo na każdym odcinku.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#BronisławJakubiak">Sytuację tę pogarsza fakt, że kierownicy niektórych gminnych spółdzielni, którzy są jednocześnie członkami zarządu, bardzo często mają mniejsze wiadomości od pozostałych pracowników, co — rzecz jasna — wpływa na ogólne obniżenie poziomu pracy i powoduje trudności organizacyjno-gospodarcze. Wprawdzie kilkakrotnie przeprowadzano weryfikację, w wyniku której ustalono terminy uzupełnienia kwalifikacji, lecz w większości gminnych spółdzielni postanowienia te nie zostały wykonane i wszystko idzie dalej swoim utartym torem.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#BronisławJakubiak">Wprawdzie CRS na odcinku szkolenia coś robi, ale w terenie odczuwa się brak jakiegoś ogólnego, przemyślanego, pożytecznego programu szkoleniowego. Część gminnych spółdzielni uważa szkolenie za zło konieczne, część ma etatowych kursantów, a tylko nieliczna część sprawę tę traktuje poważnie. Brak też jest długofalowego praktycznego programu, według którego uzupełnionoby kadry spółdzielcze wykształconymi pracownikami.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#BronisławJakubiak">Centrala Rolnicza Spółdzielni ma na terenie kraju 30 techników ekonomicznych i 17 szkół zasadniczych, które na przykład w roku szkolnym 1958/59 wypuściły 1.472 absolwentów, z czego 929 zostało zatrudnionych w pionie CRS, na wyższe uczelnie wstąpiło 99, reszta natomiast pozostała poza pionem CRS. Aby zachęcić młodzież do pracy w spółdzielczości wiejskiej, gminne spółdzielnie już w roku bieżącym prowadzą rekrutację kandydatów i fundują stypendia, aby związać w ten sposób absolwentów z pracą w spółdzielczości wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#BronisławJakubiak">Dla wyczerpania problemu kadrowego w GS-ach należałoby jeszcze poruszyć sprawę mankowiczów i wszelkiego rodzaju malwersantów, którzy kryją się wśród uczciwych i pracowitych pracowników spółdzielczości wiejskiej. Dla przykładu podam, że w 1958 r. suma mank wyniosła 71.449 tys. zł, z czego spłacono 53.222 tys. zł. Problem ten jest tak dobrze znany w naszym życiu gospodarczym, że nie ma potrzeby dalej go rozwijać.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#BronisławJakubiak">Z przedstawionej przeze mnie sytuacji kadrowej wynika, że Zarząd Główny CRS i Rada Spółdzielcza powinny przemyśleć zagadnienie zabezpieczenia fachowego kierownictwa w gminnych spółdzielniach. Zrealizować to można na drodze nominowania odpowiednio przygotowanych fachowców na kierowników spółdzielni, a wybierany zarząd powinien spełniać funkcje kontrolne. CRS musi również bardziej zainteresować się prowadzonym szkoleniem, przede wszystkim sprawdzaniem umiejętności i doborem szkolących, aby nie byli to ludzie przypadkowi.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#BronisławJakubiak">Zagadnienie, o którym należy mówić w sensie negatywnym, to sprawa gospód ludowych. Była już o nich mowa podczas dyskusji nad ustawą antyalkoholową. W kuluarach sejmowych słyszało się o nich różne, niezbyt pochlebne określenia. Przecież i na wsi można wprowadzić szeroki asortyment dań własnej produkcji, a nie tylko wykonywać plany wódką. Obroty gospód wiejskich sięgają przeciętnie 35% ogólnych obrotów gospód w kraju. Należy stwierdzić obiektywnie, że niestety, w większości wypadków konsument wiejski przychodzi do gospody właśnie po to, by wypić wódkę, do której najczęściej jako zakąskę bierze kiełbasę i ogórek. Stąd też może i ta jednokierunkowa, ograniczona działalność tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#BronisławJakubiak">Ale gdzie kryją się możliwości pełnienia przez gminną spółdzielnię społecznej roli? Jak wyzwolić inicjatywę zmierzającą do poprawy tego stanu rzeczy, zmiany profilu produkcyjnego zakładów?</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#BronisławJakubiak">Obroty i rentowność można osiągnąć nie tylko dzięki sprzedaży alkoholu, ale również rozwijając szeroko produkcję własną, opartą na zorganizowanej przez gospodę własnej bazie surowcowej, jak na przykład tuczarnia trzody chlewnej czy drobiu, zapas podstawowych produktów — ogórki kiszone, kapusta, pomidory, korniszony itp.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#BronisławJakubiak">Sprawa gospód gminnych spółdzielni dotyczy nie tylko samych GS-ów. To sprawa ogólna, wymagająca szczególnej troski terenowych rad narodowych, które przede wszystkim powinny zatroszczyć się o odpowiednie warunki lokalowe, aby umożliwić tym zakładom prawidłowy rozwój. Wspólnie też należy opracować program systematycznego oddziaływania na bywalców gospód, organizując, na przykład, bezalkoholowe wieczorki taneczne, wieczorki muzyczne itp.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#BronisławJakubiak">Wysoka Izbo! Jestem przedstawicielem ziemi mazowieckiej, dlatego też w dalszej części swojego wystąpienia będę mówił o gminnych spółdzielniach na przykładzie tego województwa, które jest jednym z największych w kraju pod względem obszaru, ludności i produkcji rolnej. Podstawową działalnością spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu jest handel, który stanowi w naszym województwie 50,9% ogólnych obrotów gminnych spółdzielni. Stosownie do wielkości tych obrotów rozwija się sieć punktów sprzedaży detalicznej.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#BronisławJakubiak">Rozwój sieci handlowej GS jest widoczny mimo występujących trudności lokalowych. Powstają sklepy branżowe, nowe formy handlu, sklepy z artykułami do produkcji rolnej, jednym słowem — spółdzielczość wiejska robi wiele, aby towar znalazł się jak najbliżej klienta. W dalszym ciągu pozostawia jednak dużo do życzenia estetyka sklepów i zagadnienie reklamy, które są przez wielu działaczy spółdzielczych nie doceniane.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#BronisławJakubiak">Mówiąc o sieci handlowej chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy: na przydziały sklepów w nowym budownictwie oraz na uruchamianie sklepów przez piony miejskie, a szczególnie przez MHD, na terenie wiejskim.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#BronisławJakubiak">W województwie naszym buduje się dużo. W małych miasteczkach i osadach dużo już mamy lokali sklepowych w nowych budynkach. W tych niewielkich miejscowościach, w przeważającej większości zamieszkanych przez ludność rolniczą, wszystkie punkty sprzedaży należą do gminnych spółdzielni, które całkowicie zaspokajają potrzeby ludności. Aż tu właśnie w tych nowych lokalach zaczyna się uruchamiać sklepy MHD. Dla potwierdzenia tego stanu podam przykład w miasteczku Mordy. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, rzekomo na polecenie Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, zmieniło uprzednio wydaną decyzję i dwa lokale sklepowe przyznane już gminnej spółdzielni przydzieliło MHD, którego dotychczas na tym terenie nie było.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#BronisławJakubiak">Jakie jest ekonomiczne uzasadnienie tych pociągnięć, które przecież są sprzeczne z uchwałami Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów w sprawie terytorialnego zasięgu działalności pionu miejskiego i wiejskiego — trudno powiedzieć, ale chyba żadne. Próbuje się uzasadnić takie posunięcia koniecznością poprawy zaopatrzenia czy koniecznością wprowadzenia konkurencji, aby w ten sposób polepszyć pracę gminnych spółdzielni. Przyjrzyjmy się jednak temu bliżej.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#BronisławJakubiak">Rozdział towarów deficytowych prowadzony jest przez rady narodowe, które w pewnym sensie kształtują politykę zaopatrzenia. Braki, jakie występowały w sklepach spożywczych GS, dotyczyły artykułów, których ogólnie było tak na rynku, jak tłuszcze, kasze czy konserwy, a w pewnym okresie ryż — których handel wiejski nie mógł otrzymać mimo zamówień w hurcie państwowym.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#BronisławJakubiak">Braki te powinny występować również i w sklepach MHD. Może i występowały, ale nie tak jaskrawo, jak w sklepach wiejskich, bowiem otrzymywały one tych dzielonych towarów więcej niż gminne spółdzielnie.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#BronisławJakubiak">Wchodzenie na teren działalności wiejskiej innych pionów byłoby uzasadnione, gdyby spółdzielczość wiejska nie wykonywała swoich zadań. Tymczasem liczby mówią coś wręcz odwrotnego i potwierdzają fakt, że rola pionu wiejskiego w ogólnych obrotach handlu uspołecznionego systematycznie wzrasta. Gminne spółdzielnie, zrzeszone w WZGS-Warszawa, w I półroczu bieżącego roku osiągnęły najwyższy wskaźnik wzrostu wykonywania planu w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, wynoszący 115,2%.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#BronisławJakubiak">Z jakiejkolwiek pozycji analizuje się przyczyny uruchamiania przez MHD sklepów, szczególnie na wisi i w miasteczkach zamieszkanych w przeważającej większości przez ludność rolniczą — trudno jest doszukać się mądrego uzasadnienia, usprawiedliwiającego choć w drobnej części tę politykę. Dla dobra ogólnego należy zatem spiesznie rozwiązać dwa następujące zagadnienia:</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#BronisławJakubiak">Po pierwsze — piony miejskie powinny wycofać się z terenu działalności gminnych spółdzielni, to znaczy ze wsi, osad i z takich „miast”, jak na przykład Mordy czy Żelechów, a lokale z nowego budownictwa powinny otrzymać GS-y po opłaceniu pewnych kwot z tytułu na przykład zwrotu kosztów, wynikających z dostosowania tych lokali do potrzeb sklepowych.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#BronisławJakubiak">Po drugie — system rozdzielania artykułów dzielonych dostosować do wielkości sieci poszczególnych pionów, ilości ludności obsługiwanej przez nie, siły nabywczej ludności itp.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#BronisławJakubiak">Dobrze byłoby, gdyby Zarząd Główny CRS i Ministerstwo Handlu Wewnętrznego w porozumieniu z instytutami naukowymi opracowały wspólnie procentowy klucz rozdziału poszczególnych artykułów na miasto i wieś, uwzględniając fakt obsługi osiedli, które zamieszkuje inteligencja i rzemieślnicy.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#BronisławJakubiak">Gminne spółdzielnie, jak może żadne inne jednostki obrotu towarowego, wymagają dużych nakładów inwestycyjnych, bowiem przed tymi spółdzielniami stawiane jest przecież zagadnienie współudziału we wzroście produkcji rolnej, w przebudowie stosunków społeczno-gospodarczych na wsi. Są to mocne już organizacyjnie i gospodarczo jednostki i z tej racji powinny być aktywnie włączone do wielkiego programu, zakreślonego wspólną deklaracją naszych partii.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#BronisławJakubiak">Niezmiernie pilna jest sprawa budowy pawilonów i składów maszyn oraz narzędzi rolniczych, magazynów nawozowych i środków chemicznych do zwalczania szkodników i ochrony roślin. Nie możemy zapominać także o punktach sprzedaży materiałów pędnych i innych, bowiem potrzeba ich uruchomienia, szczególnie w województwach rolniczych, jest olbrzymia. Należy też pamiętać, że gminne spółdzielnie dopiero od dwóch lat mogą w pełni rozwijać inwestycje. Tymczasem limit inwestycyjny przypadający na ten rok, sięgający 79 mln zł, jest zbyt niski i nie pozwala na budowę najpotrzebniejszych placówek.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#BronisławJakubiak">Samo uporządkowanie tylko tak bardzo krytykowanych składów opałowych kosztować będzie około 9 mln zł. Utwardnienie powierzchni składowej i ogrodzenie jej pochłania olbrzymie sumy, sięgające w odniesieniu do jednego takiego magazynu od 100 do 300 tys. zł. Inwestycje te są niezbędne i muszą być wykonane w 1960 r., bo obecny stan przynosi olbrzymie finansowe i materiałowe straty na skutek rozkradania węgla i jego niszczenia w wyniku nieodpowiednich warunków składowania.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#BronisławJakubiak">W obecnych warunkach gospodarka węglem jest trudna. Sytuację tę pogarszają rolnicy, którzy nie odbierają węgla w terminie, oraz postawa różnych dysponentów, którzy zmuszają spółdzielnie do wydawania węgla, zagwarantowanego na przykład akcją „S” na inne cele.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#BronisławJakubiak">Dużą też winę za to, że na przykład w składach województwa warszawskiego znajduje się obecnie około 26 tys. ton węgla w asortymentach średnich i drobnych, ponoszą kopalnie, szczególnie Zagłębia Mikułowsko-Jaworznickiego, które dostarczają węgiel nie odpowiadający użytkowym klasom. Dla przykładu podam, że GS Nasielsk w okresie od kwietnia do lipca foku bieżącego otrzymała łącznie 478 ton węgla z kopalni Jaworzno-Niwka i Komuna Paryska, Węgiel ten dostawca przeklasyfikował na miejscu w Gminnej Spółdzielni do niższej klasy, co spowodowało powstanie uciążliwych remanentów węgla.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#BronisławJakubiak">Mówię o tym dlatego, aby wykazać, że nie za wszystko zło jest odpowiedzialna gminna spółdzielnia, jak to się nieraz próbuje wmówić odbiorcy. Wina za jakość węgla w dużej mierze spoczywa na przemyśle węglowym. Ponieważ jednak rolnik nie ma bezpośredniego kontaktu z tym przemysłem, dlatego też całą swoją gorycz wylewa na tego, od kogo węgiel kupuje. Rolnicy województwa warszawskiego apelują do przemysłu węglowego o węgiel lepszej jakości.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#BronisławJakubiak">Drugim „trudnym” artykułem w obrocie GS są nawozy mineralne. Mówił już o tym z wysokiej trybuny sejmowej mój kolega klubowy poseł Bronisław Warowny w 1957 r. Mimo to niewiele w tym okresie czasu zmieniło się na lepsze. Nasz przemysł chemiczny mimo bezspornych osiągnięć w tej dziedzinie nie opracował jeszcze odpowiedniej formy podania rolnikowi wytwarzanych przez siebie nawozów, które — jak na przykład azotniak pylisty — przy braku odpowiednich siewników wywierają szkodliwy wpływ na organizm ludzki.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#BronisławJakubiak">Opierając się na przytoczonym przykładzie widzę konieczność produkowania nawozów w formie granulowanej. Nieznacznej poprawie uległy opakowania nawozów sztucznych, natomiast wapno nawozowe — praktycznie biorąc — nie nadaje się do rozprowadzenia.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#BronisławJakubiak">Wysoki Sejmie! W ostatnim okresie w związku z kontraktacją i skupem nadwyżek rolnych obserwuje się na wsi chaos. Wielu przedstawicieli instytucji kontraktujących prześciga się w uzyskaniu kontrahenta i to nie zawsze prawidłowymi formami. Rolnik patrzy zdziwiony, ilu to jeszcze przedstawicieli przyjdzie z miasta na kontraktację.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#BronisławJakubiak">Sytuacja ta odbija się ujemnie na wynikach kontraktacji. Nie ma efektów gospodarczych i nie ma też jednolitego, realnego planu kontraktowania u poszczególnych grup gospodarstw, jednolitej ewidencji udzielanych zaliczek, kontroli sposobu ich użytkowania i realizacji umów kontraktacyjnych. Odnośne resorty powinny zagadnienie to przeanalizować pod kątem przywrócenia jednej instytucji kontraktującej, jaką była kiedyś gminna spółdzielnia. GS, mając bliski kontakt z rolnikiem-kontrahentem, potrafi chyba lepiej od zjawiającego się od czasu do czasu przedstawiciela centrali branżowej zabezpieczyć wykonanie wszystkich zadań, wynikających z systemu kontraktacji.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#BronisławJakubiak">Nie ma już prawie dziedziny gospodarczej, w której nie uczestniczyłaby spółdzielczość wiejska, jednak granica możliwości rozwojowych nie została jeszcze osiągnięta. Możliwości rozwoju produkcji, obrotu towarowego i usług są znaczne. Szczególne możliwości rozwojowe istnieją w zakresie przetwórstwa warzywniczo-owocowego, różnych rodzajów usług dla rolników i gospodyń wiejskich, zróżnicowania form wymiany towarowej, tworzenia zaplecza składowo-handlowego i innych rodzajów działalności.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#BronisławJakubiak">Różnorodna działalność spółdzielczości wiejskiej, obejmująca wszystkie odcinki życia ludności wiejskiej, stworzyła z tej organizacji masową organizację chłopską, bez której trudno jest wyobrazić sobie wieś. Działalność ta powinna w dostosowaniu do aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej stale się rozszerzać. Większy niż dotychczas powinien być wkład gminnych spółdzielni w podniesienie produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#BronisławJakubiak">Do tego potrzebni są fachowi pracownicy, agronomowie, mechanicy itp., zatrudnieni w poszczególnych branżowych odcinkach handlowych i usługowych, związanych z produkcją rolną. Obecna liczba 22 agronomów zatrudnionych w GS-ach województwa warszawskiego i zaplanowana na rok 1960 liczba agronomów jest stanowczo za mała w stosunku do potrzeb wsi.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#BronisławJakubiak">Należy dążyć, aby w każdej spółdzielni był agronom umiejący poradzić, jakie nawozy najlepiej jest stosować na jakiej ziemi, czym i jak karmić inwentarz hodowlany, na jakiej ziemi najlepiej siać takie czy inne nasiona. Potrzeba posiadania przez spółdzielnie fachowych pracowników z zakresu produkcji rolnej wiąże się także z rozwojem kółek rolniczych, z którymi spółdzielczość wiejska powinna i musi pracować na co dzień.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#BronisławJakubiak">Współpraca ta już ze szczebla wojewódzkiego i powiatu zaczyna schodzić do gminnych spółdzielni i kółek rolniczych. Członkowie kółek w naszym województwie domagają się, aby wszelkie dostawy artykułów do produkcji rolnej, przeznaczone dla nich, przechodziły przez gminne spółdzielnie, bo z tymi będącymi na miejscu jednostkami współpraca ta układa się łatwiej i sprawniej.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#BronisławJakubiak">Gminne spółdzielnie potrzebują lepszej niż dotychczas opieki ze strony terenowych rad narodowych i lepszego zrozumienia roli, jaką one spełniają na wsi. Nie będzie wtedy wypadków, o jakich już mówiłem w swoim wystąpieniu. Pomoc ze strony rad narodowych przyczyni się w pewnej mierze do likwidacji przejściowo występujących trudności gospodarczych w naszym kraju oraz do wykonania obowiązku wynikającego z uchwał III Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i III Kongresu mojej partii — Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam 40-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 11 min. 30 do godz. 12 min. 10)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyJodłowski">Wznawiam obrady. Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji. Jako pierwszy zabierze głos poseł Władysław Machejek.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WładysławMachejek">Wysoki Sejmie! Chciałbym na krótko zabrać głos w związku z sytuacją żywnościową, ale przedtem nieduży przyczynek wprowadzający.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WładysławMachejek">Spytał mnie pewien zagranicznik, bardzo troszczący się o nas w perspektywie stuleci, ile mamy ludności w tej chwili. Odpowiedziałem: „30 milionów”. On z kolei: „To znaczy, że za lat sto będziecie mieli sto milionów ludności, a w warszawskich wielopiętrowcach ludzie będą ustawiać się w kolejce, żeby wyjść na ulicę. I co wy wtedy zrobicie z żywnością?” Odpowiedziałem mu, że wprawdzie nie mamy planów na lat sto naprzód, niemniej jednak kierunki rozwojowe, wytyczone na III Plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dają nam nadzieję nie tylko na najbliższe lata, ale także i na dziesięciolecia. Poza tym istnieją rezerwy i o tym chcę mówić.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WładysławMachejek">Wysoki Sejmie! Rozwijając wysiłki w kierunkach zasadniczych, musimy widzieć i inne możliwości powiększenia naszego magazynu żywnościowego i bilansu. Wydatnej pomocy spodziewamy się od traktorów, których nie karmi się zbożem ni sianem.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#WładysławMachejek">Ja osobiście widzę olbrzymią jeszcze rezerwę także w jednym milionie ton ziemniaków, zużywanych na produkcję wódki. Warto zrobić w Polsce małą rewolucję: przeznaczyć te ziemniaki na powiększenie hodowli trzody chlewnej nawet za cenę czczej sławy, że polska wódka jest najlepsza w świecie. Pijący chyba nie zbuntują się i raczej przyzwyczają się do wzoru jugosłowiańskiego czy czechosłowackiego — do śliwowicy. Wprawdzie jeszcze po zrobieniu wódki z ziemniaków i krochmalu, zostaje coś dla świń, ale to tyle pociechy, co ze zboża, w którym nie ma ziarna.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#WładysławMachejek">Dużą rezerwę — poza wskaźnikami zaplanowanego wzrostu — widzę w mleczarstwie. Gdzie ona tkwi?</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#WładysławMachejek">W czasie spotkań z wyborcami w zapadłych wioskach — uważam, że tam przede wszystkim trzeba jeździć na spotkania z wyborcami — chłopi z przysiółka Zawadka skarżyli się na to, że nie mogą sprzedawać mleka. „Owszem, za czasów dostaw obowiązkowych — mówili — urzędnicy zabierali mleko, ale teraz nie opłaca im się zabierać”.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#WładysławMachejek">Interweniuję wobec tego w mleczarni. Otrzymuję odpowiedź: „Z powodu trudności komunikacyjnych dowóz mleka z przysiółka Zawadka nieopłacalny”. Takich Zawadek w powiecie miechowskim jest kilkanaście, w powiecie stosunkowo dobrze zorganizowanym pod względem mleczarstwa. Nie ma dla tych przysiółków wirówek odciągających śmietanę.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#WładysławMachejek">W moich powiatach i sąsiednim powiecie proszowickim nieracjonalnie wykorzystuje się — według obliczeń działaczy chłopskich — około 15% mleka. Gdzie indziej na pewno jest gorzej. Czyż można się z tym pogodzić? Nie. Przecież w miastach nierzadko dla wielu gospodyń brakuje mleka w punktach sprzedaży, przecież zapotrzebowanie na masło w kraju nie powinno być pokrywane kosztem eksportu, skoro na nowo usadowiliśmy się na rynkach zachodnich, otrzymując za kilogram 1 dolar i więcej, co ogólnie przynosi nam około 20 mln dolarów rocznie.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#WładysławMachejek">Kiedy namawiam chłopów do większego wysiłku produkcyjnego, do racjonalnego żywienia krów, kiedy apeluję do góry o poważne potraktowanie żenującego zjawiska, jakim jest znikoma ilość weterynarzy na wsi, rodzi się we mnie jednocześnie poczucie dysonansu między tym, co mówię, a krzywdą ludzi, których produkcja reprezentuje rezerwy.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#WładysławMachejek">Poszukiwania tych rezerw idą jednak, jak zauważyliście, w tradycyjnych kierunkach. Czyż człowiek potrafi żyć tylko chlebem, mięsem i nabiałem? Z obliczeń na wielką skalę zawsze wypadają nam jarzyny, warzywa i owoce. Czy gospodyni — pytam — w mieście ma możliwości zaopatrywania się w te wiktuały zawsze i po przystępnych cenach, które by konkurowały z cenami mięsa? Nie zawsze.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#WładysławMachejek">A tymczasem chłopi nie sadzą groszku i fasoli, którą sprowadza się nawet z dalekiej Abisynii, karmią świnie jabłkami, truskawkami i śliwkami, wiozą z powrotem do domów kapustę, której nie ma kto kupić jesienią po 50. gr za kg, natomiast wiosną kilogram kiszonej kapusty osiąga cenę 4 zł.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#WładysławMachejek">Dlaczego się tak dzieje, pytam, dlaczego? Po prostu dlatego, że rozporządzamy zbyt małą siecią zakładów przetwórczych. Jeślibyśmy byli zdolni w najbliższych latach podwoić ilość zakładów tego rodzaju i umieścić je niecentralistycznie, to niewątpliwie po pierwsze — ten fakt wpłynąłby na potanienie omawianych przetworów i zaważyłby na strukturze wyżywienia, po drugie — w jakiś sposób, przynajmniej w pewnych okolicach, dyktowałby tempo i kierunek rolnictwu. Kapusta i ogórki nie stanowiłyby jak dziś 90% naszych przetworów warzywnych w Polsce. Zimą pojawiłyby się po konkurencyjnych cenach szparagi w puszkach, konserwy groszkowe, fasolka itp. Wtedy wydobywałoby się z przechowalni jabłka nie po 12–15 zł za kg, lecz po 5–7 złotych.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#WładysławMachejek">Te moje rozmyślania nie dotyczą budżetu na rok 1960 — wybiegają w dalszą perspektywę. Dla tej perspektywy — oby nie za 7 górami i za 7 rzekami — potrzebne są pieniądze, które przetworzone w plan produkcji, w szlachetny mezalians ze społeczną inicjatywą, stworzyłyby skuteczną zaporę przeciw marnotrawstwu produkcji warzywniczej, owocowej i w dużej części hodowlanej.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#WładysławMachejek">Jeśli mowa o produkcji hodowlanej, to marnotrawstwem jest budowa zakładów przetworów mięsnych w wielkich miastach, z dala od źródeł surowcowych. Ta opinia już zdobyła sobie po 3 latach walki zrozumienie w kręgach ministerstw, niestety, nie zdobyła pokrycia w funduszach.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#WładysławMachejek">Inwestycje na przemysł rolno-spożywczy wzrastają z roku na rok, włącznie z rokiem 1960. Niestety, dynamika wzrostu tego przemysłu jest wolniejsza od wzrostu całego przemysłu. Mówi się o nienadążaniu rolnictwa za potrzebami społeczeństwa. Słusznie. Sprawę jednak pogarsza — powtarzam — fakt, że przemysł rolno-spożywczy nie wyprzedza rozwoju produkcji rolniczej, nie dyktuje jej kierunku. Dziękując za 1.600 wirówek wstawionych w plan importu na 1960 r., myślę sobie, że w przyszłości trzeba zainstalować całą brakującą ilość 10 tys. — tyle ile jest przysiółków, ażeby mleko w przysiółkach się nie marnowało.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#WładysławMachejek">W dużej ilości wypadków można by się oprzeć na nie wykorzystanych jeszcze w terenie budynkach. Jestem — Szanowni Koledzy — we wsi Wężerów. Takich Wężerowów jest w moim rejonie z 10. Do niedawna była tam spółdzielnia produkcyjna, która zostawiła po sobie zbudowany za pożyczkę państwową duży budynek gospodarczy. Stoi on i dewastuje się. Owszem, znaleźliby się gospodarze, którzy zainstalowaliby w nim przetwórstwo warzywniczo-owocowe. Ale nie ma takiej siły, która by zmusiła bank do oddania budynku w dzierżawę. W konsekwencji, w każdym powiecie czeka na całkowite rozszabrowanie kilka budynków, z których przynajmniej część mogłaby być użyta do produkcji dóbr konsumpcyjnych. A budynki stoją.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#WładysławMachejek">Chłopi są przestraszeni, że różne elementy — jak oni mówią — zaczynają po kawałku urywać pospółdzielczą chlewnię. Sołtys mówi w ich imieniu: „Jak nic tu nie robicie, to wojsko przyślijcie, niech pilnuje, bo inaczej spadnie na wieś nieszczęście. Wczoraj przyszedł do mnie milicjant i wręcz żąda, żeby iść na wieś szukać kradzionej cegły. A gdzie ja będę szukał? Ta cegła przeznaczona jest już na piec albo na suszarnię tytoniu. Zamalował chłop cegłę i poznaj teraz, czy kradziona, czy na kwit”. Kto winien? (Ja mówię tylko o swoim rejonie). Nierychliwe banki, które są dogmatyczne? A nie wszystko, co nierychliwe, jest sprawiedliwe.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#WładysławMachejek">Mógłbym podać wiele innych przykładów marnotrawstwa i braku orientacji. Mamy jeszcze w rezerwie bogactwa gotowe do uruchomienia stosunkowo małym kosztem. Ale po co przekonywać przekonanych? I chociaż rolnictwo przestanie być podobne do maszyny pozbawionej dokładnego kierunku dopiero w planowej, spółdzielczej formie gospodarki, to jednak i w dzisiejszych formach można dużo zdziałać, żeby ta maszyna nie wyskakiwała z toru, gdy zdarzy się na przykład klęska urodzaju w sadach i na polach warzywnych.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#WładysławMachejek">Czas zwrócić generalnie, zasadniczo uwagę na zielony złom i przerobić go w gotowy kształt i smak żywności, powiększając w ten sposób potencjał i wybór żywności. Spokojniej myślmy nie tylko o tym, co będzie z żywnością za lat 100, ale przede wszystkim za lat 10.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#WładysławMachejek">A teraz już na zakończenie parę słów o rozszerzaniu kultury na wsi. Wielu mówców zabierało już głos na ten temat, więc ja podam tylko dwie propozycje. Czy nie można by rozważyć propozycji swego rodzaju wydziału kultury na wisi przy aktywie społeczno-politycznym, wydziału kultury w osobie — nie wiem, jak to nazwać — powołanego czy oddelegowanego nauczyciela, świadomego socjalistycznych perspektyw?</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#WładysławMachejek">Ten wydział kultury wsi w osobie nauczyciela jakoś tam zainstalowanego, oddelegowanego, musi rozporządzać prócz własnego języka i przykładu środkami masowego oddziaływania. Zakładam, że rewindykujemy świetlice lub założymy nowe. Możemy mieć dobrą książkę i pożyteczny film. Ale marzy mi się telewizor w każdej świetlicy, zafundowany przez... kogo? To zresztą nieważne.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#WładysławMachejek">Tą drogą wspólnego telewizora poszła Czechosłowacja przed rokiem, chociaż tam co 11 dom chłopski ma własny telewizor i chociaż w poziomie przeciętnej kultury wieś czechosłowacka daleko nas wyprzedziła. Wydaje mi się, że dzięki telewizorowi dokonamy olbrzymiego skoku we wprowadzeniu światła duchowego i radości na wieś — i to stosunkowo małym kosztem. Już dziś można obdarować telewizorem dobrze pracujące koła Związku Młodzieży Wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#WładysławMachejek">Wspomniałem o dobrej książce, o pożytecznym filmie. To samo życzenie odnosi się do programu telewizji, która by miała się stać rozrywką masową. Dziś właśnie, kiedy wiele w naszym kraju w dziedzinie kultury się zmienia, najwyższy już czas zastanowić się nad wyborem kierunku. Jeśli chodzi o telewizję, to trzeba się zastanowić nad drugim programem i ludźmi do jego wykonania. Wykluczyć z tego wybierki i złom drobnomieszczański. Chodzi nam o ludzi, którzy potrafią dostosować program do poziomu i potrzeb prowincjonalnego, przede wszystkim chłopskiego odbiorcy, ażeby świeżej wody dla spragnionych nie pomieszać z fenolem, a światła nie puszczać po gangstersku w oczy, lecz trafić nim do serca.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Balbina Semczukowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#BalbinaSemczuk">Wysoka Izbo! 21 lipca bieżącego roku pierwszy sekretarz KC naszej partii, towarzysz Gomułka, otworzył i oddał do użytku pierwszą szkołę-pomnik Tysiąclecia w Czeladzi w województwie katowickim. Uroczystość ta miała głębokie symboliczne znaczenie. Szkoła w Czeladzi wraz z domem nauczycielskim została ufundowana i wybudowana wspólnym wysiłkiem górników i wojska polskiego jako widomy znak naszych pokojowych dążeń.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#BalbinaSemczuk">Sylwetka polskiego żołnierza przy wznoszeniu murów szkolnych jest symbolem naszego wkładu do pokojowego współzawodnictwa dwóch światowych systemów: socjalizmu i kapitalizmu, jest symbolem tego, że żołnierz polski potrafi nie tylko oddać życie „za wolność waszą i naszą”, ale z równą gotowością i poświęceniem oddaje swe siły pokojowemu budownictwu.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#BalbinaSemczuk">Jednym z podstawowych elementów budującego się socjalizmu jest rozwój oświaty. Waga tego problemu wynika ze świadomości rosnącej roli oświaty i nauki w naszym społeczeństwie, wynika również z głębokiego poczucia odpowiedzialności za przyszłość narodu i z braków, jakie u nas na tym odcinku jeszcze istnieją.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#BalbinaSemczuk">Ostatni rok obecnej 5-latki to nie tylko zamknięcie okresu wielkiego dorobku narodu w dziedzinie oświaty i nauki, to równocześnie wysunięcie wielkich i niełatwych zadań na przyszłość. Przed ich nakreśleniem rzućmy okiem na dokonane już zmiany.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#BalbinaSemczuk">Przed wybuchem drugiej wojny światowej mieliśmy w Polsce 32 wyższe szkoły — obecnie mamy ich 76 bez wyższych szkół wojskowych. Wydziałów było 93, obecnie 298. Studentów 48 tys. — obecnie 154 tys., pracowników nauki powyżej 3 tys. — obecnie mamy prawie 17 tys.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#BalbinaSemczuk">Powyższe dane z 1938 r. w porównaniu z danymi z tego okresu z innych krajów świadczą, że Polska przedwojenna była jednym z najbardziej zacofanych krajów w Europie. Nie można nie przypomnieć, że i ten mizerny stan uległ w czasie wojny poważnemu zniszczeniu. Z istniejących przed wojną 603 pracowni naukowych w szkołach wyższych pozostały tylko 3, całkowitej zagładzie uległo 357. Zbiory uratowano w całości tylko w 6 pracowniach naukowych. 40% ówczesnych pracowników nauki bestialsko wymordowano w hitlerowskich obozach koncentracyjnych i więzieniach.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#BalbinaSemczuk">Mimo tych strat notujemy obecnie 5-krotny wzrost liczby pracowników nauki, w tym szczególnie ważny jest wzrost z 2.107 do 12.621 pomocniczych pracowników nauki, z których wywodzić się będą przyszli naukowcy. Pod względem liczby kształcących się na poziomie wyższym, przypadających na 10 tys. mieszkańców, wysunęliśmy się do rzędu krajów o najbardziej rozwiniętym szkolnictwie.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#BalbinaSemczuk">Ze szczególną radością obserwujemy również i w tej dziedzinie rezultaty faktycznego równouprawnienia kobiet, czego dowodem jest 48 tys. studentek, to jest prawie tyle, ile wynosiła ogólna liczba studiujących w roku akademickim 1937/38.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#BalbinaSemczuk">Jaką drogę przebyliśmy i co osiągnęliśmy?</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#BalbinaSemczuk">Według statystyki w 1931 r. było ponad 5,5 mln dzieci w wieku lat 10, które nie umiały czytać ani pisać. Młodzież w wieku od 14 do 17 lat była objęta nauczaniem w szkołach zaledwie w 13,5% — obecnie w 45%.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#BalbinaSemczuk">Zmieniono strukturę szkół podstawowych: do pełnych 7-klasowych szkół podstawowych chodziło 45,6%, obecnie — 91,3% młodzieży. Liczba uczniów szkół ogólnokształcących na 10 tys. mieszkańców wzrosła z 33 na 69, a daleko większy wzrost notujemy w liczbie uczniów szkół zawodowych, która wzrosła 3-krotnie — z 57 do 172 na 10 tys. ludności.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#BalbinaSemczuk">Dziś, u progu ostatniego roku planu pięcioletniego, kiedy oceniamy przebytą drogę i dokonujemy ze słusznym poczuciem dumy bilansu wyników naszej pracy, czynimy to również po to, aby bogate doświadczenia tego okresu uczynić orężem naszego obecnego i przyszłego działania. Wzrok nasz i nasze myśli kierujemy ku dniom, które idą, ku zadaniom, które nas czekają.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#BalbinaSemczuk">Wynikają one z istoty kraju budującego socjalizm, z jego prężnego rozwoju i ambitnych, twórczych zamierzeń, wynikają one z wielkich przemian demograficznych w naszym kraju i z powojennej biologicznej regeneracji narodu. Odzyskaliśmy wprawdzie siłę liczebną, wyrównującą straty wojenne, ale wskutek tego w 30-milionowym kraju co trzeci obywatel jest dzieckiem do lat 14.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#BalbinaSemczuk">W 1955 r. mieliśmy w szkołach podstawowych powyżej 3 mln uczniów, w 1965 r. będziemy mieli 5,4 miliona, to jest o 80% więcej. Liczba młodocianych w wieku 14–17 lat, wynosząca obecnie 1,6 mln, wzrośnie w roku 1965 do 2,6 mln. Dlatego rozmiar zadań szkolnictwa na przestrzeni najbliższych 6 lat pozwala stwierdzić z całym naciskiem, że nie można ich porównywać z obowiązkami, jakie miało wobec młodzieży jakiekolwiek pokolenie w Polsce w minionych czasach, ani z analogicznymi zadaniami, jakie mają dziś wobec młodzieży społeczeństwa innych krajów.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#BalbinaSemczuk">Do końca 1965 r. mamy zbudować 30 tys. izb dla szkół podstawowych ze środków państwowych, a 15 tys. — ze środków społecznych. Realizacja nawet tak śmiałych zamierzeń nie zaspokoi jeszcze w pełni naszych potrzeb. Przyczyna braku tak dużej ilości izb to nie tylko zniszczenia wojenne i zwiększony przyrost naturalny — to także zniesienie lub ograniczenie do minimum ilości szkół niepełnych w mieście i na wsi, a wprowadzenie szkół realizujących pełny program 7 klas.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#BalbinaSemczuk">Zamiana szkół o 1 lub 2 nauczycielach na szkoły o 4 nauczycielach spowodowała konieczność umieszczenia klas w chłopskich chatach, w barakach i remizach strażackich. Podobny problem występuje na Ziemiach Zachodnich, gdzie dominował pruski model szkoły 1- lub 2-klasowej. Zamiana tych szkół na szkoły pełne 7-klasowe wymaga również zwiększonych nakładów na budownictwo, tym bardziej że młodzież w wieku szkolnym stanowi na tych ziemiach 50% ogółu ludności.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#BalbinaSemczuk">Najbardziej jednak palącym, nie cierpiącym obecnie zwłoki problemem jest sprawa rozbudowy i pełnego przygotowania szkolnictwa średniego, a zwłaszcza szkolnictwa zawodowego, do przyjęcia gwałtownie wzrastającej w nadchodzącym okresie liczby młodzieży w wieku 14–18 lat. Sytuacja szkolnictwa zawodowego w następnej 5-latce będzie niezwykle trudna. Obecnie w szkołach średnich wszystkich typów uczy się około 40% całej młodzieży w wieku 14–18 lat, to jest około 650 tys. uczniów.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#BalbinaSemczuk">W okresie następnej 5-latki wchodzą w wiek szkoły średniej wielkie roczniki powojenne. Liczba ich w porównaniu z obecną wzrośnie o 60%, do 3.200 tys. Gdybyśmy nie chcieli pogarszać obecnego stanu kształcenia młodzieży po szkole podstawowej, należałoby w tej samej proporcji, to znaczy o 60%, rozwinąć odpowiednie działy szkolnictwa zawodowego i ogólnokształcącego. Rozwój ten, oczywiście, rozumie się przede wszystkim przez rozszerzenie jego bazy materialno-lokalowej.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#BalbinaSemczuk">Przewidywania ujęte w planach, ograniczone możliwościami finansowymi państwa, zakładają w najlepszym razie wzrost o 15%. Załóżmy jeszcze uzyskanie pewnych ilości izb przez zagęszczenie dotychczasowych, połączenie oddziałów o małej ilości uczniów, to pojemność szkół średnich możemy podnieść najwyżej o około 25%, co przy 60-procentowym wzroście młodzieży nie wymaga komentarzy.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#BalbinaSemczuk">Równie niepokojąco przedstawia się sprawa miejsc dla tej młodzieży w internatach. Jeśli nie zwiększy się ich ilości, może to pogorszyć dostęp do szkół średnich tak młodzieży wiejskiej, jak i młodzieży robotniczej z mniejszych ośrodków.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#BalbinaSemczuk">Na niedostatecznym dotychczas rozwoju szkół zawodowych zaciążył niewątpliwie uproszczony pogląd, który zakładał prostą zależność między zapotrzebowaniami przemysłu na kwalifikowane kadry a ilością miejsc w szkołach zawodowych. Wiemy wszyscy, że te zapotrzebowania były zawsze podawane poniżej faktycznego wzrostu ilości osób zatrudnionych, a co gorsza — nie brano również pod uwagę potrzeb naszej gospodarki w rozlicznych nowych dziedzinach i powstających zakładach.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#BalbinaSemczuk">Przykładem tego był rok 1957, w którym walkę z przerostami zrozumiano między innymi jako konieczność ograniczenia szkolenia zawodowego, wskutek czego zmniejszono liczebność szkół zawodowych o 50% młodzieży. Powinniśmy byli zwrócić więcej uwagi na to, że cała młodzież po osiągnięciu przepisowego wieku wejdzie do gospodarki narodowej i że w miarę możliwości całą należy przygotować do zadań produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#BalbinaSemczuk">Pewnym rozładowaniem tej sytuacji były założenia ustawy z dnia 2 lipca 1958 r. o szkoleniu w zakładzie pracy, o organizowaniu szkół przyzakładowych, na które w ustawie położono szczególny nacisk. Oczywiście, będzie to również wymagać dodatkowych nakładów. W tych warunkach państwo nie może bez poważnego uszczerbku dla innych decydujących dziedzin naszego życia udźwignąć tego ciężaru bez szerokiej pomocy i współdziałania całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#BalbinaSemczuk">Dlatego partia nasza, wszystkie stronnictwa polityczne i komitety frontu jedności narodu zwróciły się z apelem do społeczeństwa, aby dla uczczenia Tysiąclecia państwa polskiego ofiarność kierować na to, co jest najbliższe, najcenniejsze, najbardziej odczuwalne i zrozumiałe — na zapewnienie pełnego rozwoju młodego pokolenia, na wybudowanie 1000 szkół z funduszów społecznych.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#BalbinaSemczuk">Inwestycja w człowieka jest koniecznym i najbardziej celowym warunkiem dalszego rozwoju kulturalnego i gospodarczego narodu. Stanowi ona najlepszą formę uczczenia Tysiąclecia. Szczególnie głęboko apel ten zapadł w serca tej części dorosłych, których droga do szkół w ich młodości była bardzo stroma i wyboista, a do tego nie zawsze do ławki szkolnej prowadziła.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#BalbinaSemczuk">Hasło budowy 1000 szkół na Tysiąclecie spotkało się z gorącym przyjęciem przez cały naród. W odpowiedzi popłynęły zobowiązania do świadczeń pieniężnych, do dostaw materiałów budowlanych i robocizny. Wyniki są imponujące. Stan kont szkół Tysiąclecia przekroczył sumę miliarda złotych, poważną wartość przedstawiają również zgromadzone materiały budowlane i wkład robocizny bezpośrednio przy budowie.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#BalbinaSemczuk">W trosce o prawidłowy dalszy przebieg tej akcji nie można nie zasygnalizować tych momentów, które niepokoją: nagminnie stosowana adaptacja projektów przedłuża niepomiernie proces powstawania budynków i podraża koszty budowy. Jakże często organy inwestycyjne przekonują komitet, że ten typowy projekt nie nadaje się dla danego terenu i jedynym wyjściem jest zamówienie projektu indywidualnego.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#BalbinaSemczuk">Przedsiębiorstwa budowlane bez entuzjazmu przyjmują pomoc w postaci robocizny niefachowej oraz gromadzenia materiałów budowlanych społecznym wysiłkiem ze względu na obniżanie wartości kosztorysu i związanych z tym dalszych konsekwencji finansowych dla przedsiębiorstwa. Sytuacja ta wymaga zdecydowanej pomocy rad narodowych i władz centralnych.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#BalbinaSemczuk">Równie niepokojącym zjawiskiem jest wysokość wpływów z poszczególnych środowisk. Jak zawsze chętna i ofiarna klasa robotnicza wyprzedza wszystkich, razem z nią kroczy poważna część rolników. Najsłabsze jest konto bynajmniej nie najsłabiej zarabiających w prywatnym handlu i przemyśle, a co najbardziej dziwi i zaskakuje, to pewna jakby rezerwa członków związków twórczych i wolnych zawodów.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#BalbinaSemczuk">Mamy niepłonną nadzieję, że twórczy patriotyczny czyn społeczny na rzecz 1000 szkół stopi lody i w opóźnionych dotychczas środowiskach. Entuzjazm i ofiarność, które towarzyszyły pierwszym wezwaniom z listopada 1958 r., dały już niemało, ale w stosunku do uroczystych zobowiązań — o wiele za mało.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#BalbinaSemczuk">Efekty materialne i wychowawcze nie leżą w zrywie, lecz w długotrwałości i powszechności tej akcji. Bo nie słowa się liczą, lecz fakty. Doniosłość akcji jest olbrzymia. Nie ma rodziny w Polsce, która nie korzystałaby dziś ze zdobyczy naszej nauki, oświaty i kultury. Sprawa szkół jest bliska sercu każdego Polaka, ale chodzi o to, aby właściwie pokierować serdecznym zrywem społeczeństwa, aby przyniósł on maksymalne korzyści polskiej szkole.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#BalbinaSemczuk">W tym wielkim ogólnym przedsięwzięciu niezbędne jest powszechne zrozumienie, że w czynach społecznych solidarność, systematyczność i zdyscyplinowanie są równie niezbędne jak i w pracy zawodowej. Wzmocnijmy więc nasze wysiłki, aby godnie uczcić Tysiąclecie Polski wybudowaniem tysiąca szkól dla naszych dzieci. Niech to będzie najpiękniejszy pomnik, jaki naród wzniesie w okresie swego jubileuszu.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#BalbinaSemczuk">W tysiącach szkół — wzniesionych wspólnym wysiłkiem całego społeczeństwa, wzniesionych trudem górniczych niedziel z cegieł wypalonych przez ofiarnych rolników, polski nauczyciel w twórczym wysiłku przekaże młodym pokoleniom te treści ideowe i wychowawcze, które pomogą im w pomnażaniu ojczystego dorobku, w wydźwignięciu ojczyzny do szeregów najbardziej przodujących krajów świata. Niech się młodzież nasza przekona, ile może zdziałać i osiągnąć lud pracujący, gdy przyświeca mu wielka idea socjalizmu, gdy wierzy w tę ideę i własne siły twórcze.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyJodłowski">Głos zabierze obecnie poseł Antoni Andreasik.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AntoniAndreasik">Wysoki Sejmie! Rozpatrując sprawozdanie rządu z wykonania planu i budżetu państwa za rok 1958 oraz plan i budżet na rok 1960, pragnę zatrzymać uwagę Obywateli Posłów nad zagadnieniem osiągnięć i braków w ochronie zdrowia społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców wsi.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AntoniAndreasik">Generalnie stwierdzić należy, że jak na wielu, tak i na tym odcinku w okresie 15 lat istnienia Polska Ludowa ma do odnotowania poważne osiągnięcia. Zaistnieć one mogły tylko dzięki przemianom społeczno-ustrojowym, jakie dokonały się w naszym kraju. Wyrażeni tych przemian na odcinku zdrowia jest powstanie i stały rozwój powszechnej socjalistycznej służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AntoniAndreasik">Do poważnych osiągnięć trzeba zaliczyć stały i systematyczny wzrost ilości łóżek szpitalnych i sanatoryjnych, przychodni powiatowych i rejonowych, ośrodków zdrowia i izb porodowych, izb chorych, stacji pogotowia ratunkowego, wzrost ilościowy i jakościowy kadr pracowników służby zdrowia, poprawę stylu i organizacji pracy wielu placówek i pracowników służby zdrowia, bardziej rzeczowe i celowe ustawienie siatki płac, wyposażenie wielu placówek w bardziej nowoczesny sprzęt i aparaturę.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AntoniAndreasik">Jednym z najpoważniejszych osiągnięć jest prawie trzykrotny wzrost kadr pracowników służby zdrowia, która w okresie okupacji w szczególnie barbarzyński i cyniczny sposób została zdziesiątkowana przez okupanta.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#AntoniAndreasik">Aby uświadomić sobie nasz duży krok naprzód oraz wysiłek włożony przez państwo w ochronę zdrowia obywateli wsi, przytoczę kilka liczb.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#AntoniAndreasik">Przed II wojną światową czynnych było na wsi 185 ośrodków zdrowia, dziś mamy ich około 1.500. Nie mieliśmy izb porodowych. Dziś marny w nich -6.242 łóżka. Nie mieliśmy punktów felczerskich i lekarskich — dziś mamy ich około 2.500, a punktów położniczych — 3.200. Na wsi pracuje obecnie 1.723 lekarzy. Przed wojną — 1.629 z tym, że tylko 185 lekarzy przed rokiem 1939 pracowało w społecznej służbie zdrowia. Reszta to byli lekarze wolno praktykujący, a wysokie stawki za wizytę realnie nie pozwalały na korzystanie z leczenia średnio-i małorolnym chłopom — o czym wyraźnie piszą chłopi w wydanych „Pamiętnikach chłopów”.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#AntoniAndreasik">W 1938 r. na jednego lekarza pracującego na wsi przypadało przeciętnie 14,5 tys. mieszkańców, a na jednego lekarza pracującego w ośrodku zdrowia — 128 tys. osób. Dziś stan ten w zależności od rejonów kraju waha się od 4 do 11 tysięcy przy przeciętnej krajowej 8.500 osób na jednego lekarza.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#AntoniAndreasik">Do szczególnych osiągnięć należy dziś gęsto rozbudowana i z każdym rokiem lepiej pracująca sieć stacji pogotowia ratunkowego. Bazę państwową uzupełniają powstające od 3 lat wiejskie spółdzielnie zdrowia, organizowane z inicjatywy CRS „Samopomoc Chłopska” i z czynów społecznych ludności wsi, która w środkach pieniężnych i naturze wydała na ten cel około 20 mln zł. Dziś czynnych jest na terenie kraju 70 spółdzielni zdrowia, zrzeszających 23.500 członków. Pewnym brakiem w pracy tych spółdzielni jest stosunkowo słaby wpływ wkładów członkowskich od niektórych spółdzielni zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#AntoniAndreasik">Problem spółdzielni zdrowia zasługuje tym hardziej na poparcie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem angażowania się społeczeństwa wsi w sprawy zdrowia co z uwagi na pogłębianie świadomości społecznej ma decydujące znaczenie. Rozwój tego typu placówek byłby jeszcze bardziej dynamiczny, gdyby Ministerstwo Zdrowia wspólnie z CRS opracowało konkretny plan rozwoju tego typu placówek, asygnując na ten cel większe niż dotychczas sumy pieniężne.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#AntoniAndreasik">Analizując stan zdrowotny ludności wiejskiej stwierdzamy również znaczną poprawę w porównaniu z okresem przedwojennym, kiedy to ludność wsi przy niskim stosunkowo poziomie gospodarczo-kulturalnym, żyjącą często w antysanitarnych warunkach higienicznych, często niedożywiona, a nie rzadko wprost głodująca, przy braku należytej opieki lekarskiej dziesiątkowana była przez choroby, szczególnie zakaźne, jak gruźlica płuc, dur plamisty, dur brzuszny, czerwonka i inne. Przeciętna śmiertelność wynosiła 16 na 1.000 mieszkańców. Dziś waha się w granicach około 10. Śmiertelność niemowląt w niektórych rejonach kraju wynosiła 20 na 100 żywo urodzonych. Dziś od 7,7 do 8.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#AntoniAndreasik">Na skutek dużej śmiertelności wśród ludzi młodych, do lat 25, przeciętna wieku w niektórych częściach kraju przed wojną sięgała niewiele ponad 30 lat. Dziś granica ta przesunęła się do lat 50 na wsi, a w miastach do 52–56 lat. Śmiertelność kobiet, związana z porodami przy braku fachowej opieki, była dość pokaźna. Dziś to zjawisko jest stosunkowo rzadkie i wynosi jeden na 10.000 porodów. Około 90% porodów odbywa się pod fachową opieką społecznej służby zdrowia, przeważnie w zakładach zamkniętych służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#AntoniAndreasik">Te poważne osiągnięcia w rozbudowie bazy i kadr służby zdrowia nie zaspokajają jednak równomiernie potrzeb całej ludności kraju pod kątem proporcjonalnych korzyści w postaci bardziej równomiernego objęcia opieką lekarską i pielęgniarską wszystkich obywateli w kraju. Do poważnych braków trzeba zaliczyć istniejące nadal dysproporcje w rozmieszczeniu bazy i kadr służby zdrowia, które występują między poszczególnymi województwami na niekorzyść województw o charakterze przeważnie rolniczym.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#AntoniAndreasik">Dysproporcje te należałoby jak najszybciej wyrównać do rozsądnych granic, a przyczynić się może do tego w znacznej mierze zmiana dotychczasowej polityki inwestycyjnej resortu zdrowia oraz należycie prowadzona polityka kadrowa. Z ogólnej liczby pracowników służby zdrowia w obecnej chwili pracuje na wsi: 7,2% ogółu lekarzy, 14% dentystów, 16,4% farmaceutów, 6,9% pielęgniarek, wśród których przeważają pielęgniarki młodsze i przyuczone, oraz 32,4% położnych.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#AntoniAndreasik">W świetle tych liczb — uwzględniając i to, że dużej części świadczeń udzielają ludności wiejskiej zakłady społecznej służby zdrowia w miastach, na przykład szpitale, poradnie specjalistyczne i pogotowie ratunkowe — trzeba stwierdzić, że są to ilości nie wystarczające aby zabezpieczyć w sposób już dziś możliwy należyte świadczenia ludności wiejskiej zarówno na odcinku lecznictwa, jak i profilaktyki, a potrzeb tych jest wiele i stale rosną.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#AntoniAndreasik">Jedną z najważniejszych spraw, która została szczególnie szeroko omówiona na III Kongresie Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, jest sprawa opieki lekarskiej nad dzieckiem i młodzieżą szkolną. W latach 1957–1959 sprawa ta uległa znacznej poprawie, a plan na rok 1960 zakłada dalszą poprawę na tym odcinku.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#AntoniAndreasik">W chwili obecnej wiejskie ośrodki zdrowia objęły swą działalnością 9.500 szkół wiejskich z ilością około 850.000 dzieci.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#AntoniAndreasik">Gorzej natomiast przedstawia się sprawa z opieką dentystyczną, a powszechne zjawisko próchnicy zębów u dzieci wymaga radykalnego rozwiązania tego problemu. Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Oświaty podjęły na wspólnym posiedzeniu kolegiów uchwałę w sprawie poprawy stanu opieki zdrowotnej nad młodzieżą szkolną. Uchwała ta w zasadzie zawiera wszystkie elementy współczesnej opieki nad dzieckiem szkolnym. Należy tylko dołożyć starań, aby realizacja jej była szybsza, a wykonanie kontrolowane przez oba resorty i ich wydziały.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#AntoniAndreasik">Obywatele Posłowie! Wieś polska zmierza szybko na drogę poważnych przemian ekonomicznych. Szeroko zakrojone plany mechanizacji, stosowanie środków chemicznych przy nawożeniu, zmiany stylu tradycyjnych sposobów gospodarowania pociągną za sobą w najbliższym czasie zmiany w tradycyjnie występującej chorobowości wsi. Zwiększy się ilość wypadków i urazów, ilość chorób zawodowych, zatruć związanych ze stosowaniem nawozów sztucznych i środków chemicznych.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#AntoniAndreasik">Biorąc pod uwagę braki naszego społeczeństwa na wsi w zakresie nawyków sanitarnohigienicznych, stanie przed nami w całej rozciągłości problem, że nie jesteśmy na tym odcinku przygotowani. W chwili obecnej brak jest szerokiego zainteresowania w służbie zdrowia i w Ministerstwie Zdrowia problemami chorobowości wsi oraz bezpieczeństwem i higieną pracy na wsi. Jeśli sprawa nie ulegnie poprawie, narazić to może w przyszłości zdrowie obywateli, zaś w pewnej mierze skarb państwa na poważne wydatki dla „załatania” tych problemów.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#AntoniAndreasik">Dziś praktycznie jedynie Instytut Medycyny Pracy i Higieny Wsi w Lublinie pod kierunkiem prof. Parnasa opracowuje te problemy, ale utrudnienia i niewydawanie przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich prac naukowych tegoż Instytutu, rozpowszechnianie w małym zakresie jego wniosków i wyników prac (brak pisma periodycznego) zmniejsza jego oddziaływanie na pracowników służby zdrowia, działaczy społecznych i ogół społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#AntoniAndreasik">Wysoki Sejmie! Biorąc pod uwagę osiągnięcia, posiadany stan i potrzeby społeczeństwa w zakresie ochrony zdrowia, dochodzimy do następujących wniosków i uogólnień:</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#AntoniAndreasik">— W chwili obecnej ramami systemu społecznej służby zdrowia nie jest jeszcze objęte cale społeczeństwo, a szczególnie mieszkańcy wsi.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#AntoniAndreasik">— W sposób nie odpowiadający wymogom i potrzebom społeczeństwa rozbudowana jest baza socjalistycznej służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#AntoniAndreasik">— Mimo trzykrotnego wzrostu fachowych pracowników służby zdrowia ilość ich jest jeszcze nie wystarczająca.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#AntoniAndreasik">— Na rozwój społecznej służby zdrowia na wsi zasadniczo wpływa również obecna struktura społeczno-ekonomiczna naszej wsi — wsi o przewadze indywidualnej gospodarki drobno-towarowej.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#AntoniAndreasik">Stwierdzić jednak musimy, że sytuacja ekonomiczna kraju mimo dużych nakładów finansowych na ochronę zdrowia nie pozwala w najbliższych latach rozwiązać wielu potrzeb wsi — i nie tylko wsi — w zakresie ochrony zdrowia. Wniosek stąd, że państwo nie może sprostać wszystkim wymagającym rozwiązania problemom i społecznemu zapotrzebowaniu w zakresie ochrony zdrowia. Dlatego ze wszech miar należy budzić i popierać inicjatywę społeczną, zmierzającą do większego niż dotychczas angażowania środków społeczeństwa na rozwój służby zdrowia, aby jak najszybciej osiągnąć zamierzony cel.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#AntoniAndreasik">Wiadomą jest rzeczą, że o wynikach każdej gałęzi gospodarki narodowej decydują nie tylko nakłady finansowe, ale w niemałym stopniu na chorobowość i zdrowie ludności wpływają: sposób i system organizacji pracy, celowość oraz planowe i racjonalne wykorzystanie środków inwestycyjnych, stopień kulturalnego i społeczno-politycznego wyrobienia obywateli kraju i pracowników służby zdrowia, stopień przygotowania fachowego, ideowego i moralnego całej służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#AntoniAndreasik">Wysoka Izbo! Przeświadczony, że z roku na rok ulegać będzie poprawie opieka nad zdrowiem ludności wiejskiej — i nie tylko wiejskiej, że krok za krokiem zbliżamy się do chwili objęcia powszechnym ubezpieczeniem całej ludności wsi, budując powszechną socjalistyczną służbę zdrowia wyrównujemy wiekowe zaniedbania i krzywdy, jakich doznała wieś polska, rozpatrując i biorąc pod uwagę plan i budżet państwa na rok 1960 i na tym odcinku, głosować będziemy za przyjęciem planu i budżetu.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Kazimierzowi Skowrońskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzSkowroński">Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Niech mi wolno będzie, nauczycielowi starej kadry, dołączyć głos do przedmówców w sprawie oświaty i wychowania. Nie wysuwa się ona — dla nas wychowawców najważniejsza — na czoło problematyki dyskusji nad rządowym projektem budżetu, przedłożonym Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KazimierzSkowroński">Za jej pewną podrzędnością mówi splot faktów — może przypadkowych, lecz wymownych. Oto w toku obrad znalazła się aż w finale, oto dominantą sprawozdania głównego referenta posła Kuzińskiego były problemy produkcji, naczelne po III Zjeździe. Oto Komisja Planu Gospodarczego Budżetu i Finansów uchyliła mimo samotny poselski głos wszystkie dezyderaty i wnioski Komisji Kultury i Sztuki, oto na konkurs młodzieżowych pism „Co będzie za 100 lat” wpłynęła odpowiedź dziecka naiwna i okrutnie szczera „w szkole przyszłości uczyć będą zamiast nauczycieli roboty”. A przecież w każdej prawie opinii tylu dyskutantów o projekcie brzmiało wciąż przez pełne dwa dni przekonanie, że ustrój, który się u nas buduje, socjalizm, ma na imię nie przemysł, wielkie budowle, rolnictwo zmechanizowane, inwestycje — lecz wolny, szczęśliwy człowiek.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KazimierzSkowroński">Przecież ostatnio i w moim okręgu wyborczym Stalowa Wola ujawniło życie, nie teoria, w sukcesach zdobycia przez zakłady metalowe im. Dąbala w Dębie sztandaru prezesa Rady Ministrów i związków zawodowych i oddania państwu pierwszej wielkiej inwestycji Tarnobrzeskiego Zagłębia Siarki mostu na Wiśle w Nagnajowie — prawdę o decydującej roli pracy ludzkiej jako jedynego źródła dochodu narodowego i majątku oraz człowieka-obywatela jako wartości najwyższej narodu i państwa.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#KazimierzSkowroński">Dlatego, Wysoka Izbo, muszę z imperatywu sumienia nauczyciela i obowiązku posła, nim oddam głos w imieniu wyborców za projektem budżetu, wyrazić krótką opinię o jego blaskach i cieniach.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#KazimierzSkowroński">Nie wolno mi w wątpliwość poddawać osiągnięć na tym polu w 15-leciu ani umniejszać wagi ich w omawianym projekcie. Same poważne liczby preliminarza wydatków — prawie 2 miliardy złotych na oświatę z nauką i prawie miliard na kulturę i sztukę, liczby wyższe niż w ubiegłym roku — muszą napawać zadowoleniem. Jak wymowne są ilości szkół, idące w dziesiątki tysięcy, i uczniów, idące w miliony, i pedagogicznej kadry oraz wysoki poziom szkół i zakładów szkolenia artystycznego, bibliotek i świetlic szkolnych i imprez związanych z rokiem 1960, pierwszym rokiem drugiego Tysiąclecia.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#KazimierzSkowroński">Optymizm, który stąd bije, jest szczery. Wstydzić się go, kryć go pod korcem, tamować go czy się wyrzekać nie może z nas nikt, żadna z poselskich grup, nie wyłączając „Znaku”. Szanujmy ten wysiłek, te liczby, na jakie nas obecnie stać w budżecie centralnym i budżetach terenowych rad narodowych na oświatę i kulturę, w trudnym roku realizacji spartańskiego reżimu oszczędności i zaciskania pasa. Usposabiają one życzliwie do projektu budżetu na rok przyszły jako budżetu już nie wielkich nadziei, jak w roku ubiegłym „niezbyt spełnionych”, lecz wedle słów sprawozdawcy „wielkiej oszczędności” i „mobilizacji raczej dochodów niż wydatków”.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#KazimierzSkowroński">W obliczu tych liczb — daru mas pracujących miast i wsi, jak i zamierzeń omawianego resortu, którego wytyczną jest mądrość prawdy ludowej „według stawu grobla”, w uznaniu potrzeb racji stanu w poważnej sytuacji w kraju i w świecie — posłowie „Znaku”, jak to zapowiedział poseł profesor Makarczyk w przemówieniu sobotnim, głosować będą za projektem ustawy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#KazimierzSkowroński">Nim jednak to uczynią, propter bonam pacem dla miłej Ojczyzny w przededniu godów, pod świt powszechnej koegzystencji w świecie, na nizinach i szczycie, na żądanie wyborców, szarych ludzi z określeń posłów prezesa Stommy i posła Kisielewskiego, trzeba mi wskazać i na cienie projektu i polityki resortów, by się rozwiać mogły w aurze jedności i współistnienia — potrzebnej krajowi i światu.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#KazimierzSkowroński">Nie będziemy się spierać przy tej ustawie, jak prasa, kto winien, że nie ma jeszcze w Polsce szkół-szklanych domów, że trudna jest jeszcze młodzież i jeszcze trudniejsze życie nauczycielskie, choć po złych latach były już w 15-leciu i dobre na pierwszą zapowiedź drugiego Tysiąclecia, które właśnie zaczynamy.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#KazimierzSkowroński">Ale musimy podyskutować, gdy idzie, Wysoka Izbo, o przyszłość narodu i państwa, o młodzież — wciąż jeszcze wielką niewiadomą naszych na nią rachunków — i linie rozwojowe polskiej oświaty i kultury. Tu nie może się obyć bez wzajemnych wyjaśnień. Młodzież, wbrew pozorom w swej większości dobra, nie może być stale bractwem z Niemanslandu, klanem pozujących na obcość gangów, lecz krwią z naszej krwi i kością z kości, przyszłością. Kultura nasza i oświata, pion najlepszych tradycji Tysiąclecia, na wskroś polska w marszu wzwyż na azymut: człowiek, który „biały, czarny czy żółty” — w myśl słów księdza Kołłątaja i Kościuszki — wolny, z równym prawem do pracy i szczęścia, jest wartością najwyższą.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#KazimierzSkowroński">A zanosi się dla nich, jeśli nie zbudujemy wcześniej mostu zgody między „nowym” i „starym”, odwrót od humanizmu, dehumanizacja na rzecz potrzebnej dziś wprawdzie w erze atomu technizacji i kultury technicznej, która jednak, gdy wejdzie zbyt jednostronnie — kosztem humanistycznych wartości — w oświatę i wychowanie, co sygnalizuje projekt, może wywołać wstrząs wśród młodzieży i przeświadczenie o wyższości techniki i jej pierwszeństwie przed człowiekiem. A przecież wołają o niego, o człowieka, przemysł i rolnictwo, uzależniając słusznie od wartości jego jako pracownika swoje sukcesy, wydajność pracy i wzrost produkcji.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#KazimierzSkowroński">Wśród wielu sygnałów w nauce i twórczości — o których mówić nie mnie, nauczycielowi z technikum na wsi — po sesji PAN-u i Zjeździe Pisarzy Polskich niech wolno mi będzie wymienić kilka mankamentów z dziedziny oświaty. Są to: zbyt szybka, nad możliwości szkół politechnizacja, zdecydowany w projekcie budżetu zwrot ku szkolnictwu zawodowemu kosztem ogólnokształcącego, wprowadzanie nieco na wyrost do szkół podstawowych przedmiotów praktycznych, organizacja na skalę niebywałą szkół przysposobienia zawodowego w miastach i rolniczego przysposobienia po wsiach, zapowiedź w expose Ministra Oświaty wielkiej reformy systemu szkolnego z dalszym ograniczaniem ogólnokształcącej szkoły średniej i podziałem jej na licea matematyczno-przyrodnicze i humanistyczne z priorytetem pierwszych — słowem, zbyt jednostronny odwrót od humaniorów i homo civis (człowiek- obywatel) jako ideału wychowawczego polskiej szkoły na korzyść ideału nowego homo faber wyłącznie czy homo oeconomicus, które to ideały i cele można i trzeba połączyć w całość pod wspólnym mianem: dobry pracownik, fachowiec, dobry obywatel, zwalczając inny ideał — homo chuliganus.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#KazimierzSkowroński">Jest, oczywiście, w tym dziele na miarę potrzeb i czasów wiele bezsprzecznego dobra, jak zbliżenie szkoły do życia i produkcji, ogarnięcie i przygotowanie całej młodzieży już w ciągu nauki do produkcyjnej i społecznie pożytecznej pracy w celu przyśpieszenia, ile się da, dalszego rozwoju przemysłu, a zwłaszcza rolnictwa, umacnianie więzi ze współczesnością i życiem pod egidą Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#KazimierzSkowroński">Ale jest nie tyle w tym nowym, ile w formie jego budowy i tempie rozwoju obawa — może i słuszna — przed sposobem wprowadzania tych dóbr w życie szkoły i w młodzież przy wrodzonej nam skłonności do ekstremów, ostateczności, do ulegania wzorom obcym z pomijaniem własnej polskiej drogi w nauczaniu i wychowaniu i nieliczeniem się z wolą społeczeństwa i wymogami życia — z wolą społeczeństwa, która jest istotą prawdziwej demokracji, z wymogami życia, którego wpływ i wychowawczą wartość ze wszech miar należy cenić także i w nowej polskiej szkole, jeśli ma dać młodzieży prócz fachu wiedzę ogólną, mądrość, piękno, umiłowanie wartości nie tylko gospodarczych, ale i ludzkie, proste, bezinteresowne szczęście.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#KazimierzSkowroński">By spełnić te cele, nowa szkoła — bliższa życiu i produkcji — powinna pracą i doświadczeniem najlepszej pedagogicznej kadry zawodowców i nauczycieli piękna, humanistów, stworzyć nowymi metodami, w nowych izbach szkolnych, za pomocą nowych, lepszych podręczników i pomocy naukowych, we współpracy z domem, samorządem młodzieżowym i organizacjami aliaż, stop najwyższej próby techniki z humanistyką dla dobra młodzieży i potrzeb kraju na wysokiej przełęczy historycznej chwili, którą aktualnie przeżywamy.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#KazimierzSkowroński">Unikniemy w ten sposób, zwłaszcza w szkołach zawodowych, które znam, krzyżowej drogi humanistów — właściwych wychowawców młodzieży — wśród zawodowców, spychania spraw piękna, języka ojczystego, historii, „nauczycielki życia” i w ogóle kultury na margines, poza nawias przedmiotów zawodu, zawsze w tym typie szkolnictwa najważniejszych.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#KazimierzSkowroński">Unikniemy też wtedy daltonizmu młodzieży na sprawy ducha i piękna, największej dotąd ilości dwój z humanistyki nawet w szkołach ogólnokształcących, niepotrzebnego odsiewu, a nade wszystko — wyłącznie komercyjnej postawy wobec pracy, warunków życia, majątku społecznego, spraw kraju i w ogóle Polski.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#KazimierzSkowroński">Bo nie tylko postęp w produkcji — jak z tej wysokiej trybuny mówili posłowie Lechowicz i Obolewicz — decyduje o naszym polskim miejscu w rodzinie narodów, lecz i morale, i wartość samego narodu, jego ilość i jakość, wkład w kulturę świata i udział w walce i obronie najwyższej wartości ludzi i narodu, jaką jest wolność. Dlatego młodzież sama żąda od nas i od szkoły wiedzy i prawdy, nie fałszu, o Polsce i jej kulturze dawnej i obecnej, bez przemilczeń i tendencji, jak chociażby o polskim ruchu oporu, chce od nas nauczycieli wykładów i szczerych rozmów, podręczników pełnych miłości do Polski, a od pisarzy, twórców teatru i filmu — obrazów i wzorów bohaterstwa nie tylko służby i pracy Siłaczek, Judymów i Szczęsnych, ale i najwyższej zawsze dla Polaka rangi bohaterstwa — śmierci za ojczyznę w tragicznym wrześniu, w polskim i obcym ruchu oporu, w tajnym nauczaniu i w otwartej walce na wszystkich frontach świata, pomna na hasło, które młodzież jeszcze uznaje i czci: „Mortui sunt, ut liberi vivamus” (życie oddali za naszą i waszą wolność). Niech nowa szkoła młodzieży da to, czego żąda.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#KazimierzSkowroński">W zmiennych dziejowych kolejach może się ta wartość przydać, a wtedy brak jej byłby nie do powetowania i wybaczenia. Jest jeszcze wśród tysiąca wielkich osiągnięć i sukcesów szkoły naszej brak ważny w oczach mas społeczeństwa, szarych ludzi — pewien anachronizm w powszechnej erze współistnienia: nienauczanie religii w obecnym roku szkolnym w blisko 4 tysiącach szkół (ściśle w 3.800) podstawowych i średnich, zawodowych, pedagogicznych i ogólnokształcących, wynik bądź usuwania, może via facti, tego przedmiotu, bądź niezatwierdzania przez władze szkolne jego nauczycieli, w kolejności nasilenia tej akcji: Ziemie Zachodnie — kolebka Polski: województwo katowickie, jeleniogórskie, wrocławskie i opolskie, oraz małopolska — kolebka Polski Ludowej: lubelskie, kieleckie, rzeszowskie.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#KazimierzSkowroński">Budzi ów brak — z zapowiedzią świeckości nowo organizowanych szkół, także i szkół-pomników Tysiąclecia, dzieła samego społeczeństwa — zrozumiały w nim niepokój i rozdźwięk, niepotrzebny w klimacie współistnienia i jedności narodowej wierzących i niewierzących, a tym większy, iż wprowadzenie do szkół nauki religii po Październiku było nie tylko uwzględnieniem woli większości rodziców przez demokratyczne państwo, lecz i aktem rozumu politycznego kierownictwa władz i partii i jakże pięknym dowodem tolerancji i humanizmu, którymi Polska od wieków słynęła w świecie. Odwilż na tym polu przyjęta została chyba z prawdziwą radością.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#KazimierzSkowroński">Ale niech nie przesłaniają te cienie tego wszystkiego wielkiego i dobrego, co stworzyła i zdziałała w odbudowie i budowie w ciągu 15-lecia swego polska szkoła, która w najofiarniejszym trudzie władz i nauczycielstwa, chyba najlepszego w świecie, wykształciła i kształci dla Polski całe pokolenia. Która buduje właśnie z czynu społecznego i budżetu państwa, dla wyżu pokoleń zrodzonych już w Polsce Ludowej, na wszystkich jej ziemiach, szkoły nowe — pomniki Tysiąclecia. Oby pamięć na nie — Millenium narodu i państwa — stworzyła w nowej szkole polskiej, dla której o pomoc wszystkich i ja proszę z tego wysokiego miejsca, klimat wiary i entuzjazmu, współistnienia spraw ducha i ciała, techniki z humanistyką, życia i pracy z nauką, teorii z praktyką, wszystkiego, co potrzebne, z dobrem i pięknem. Serdecznie o to proszę. Miejmy to na pieczy!</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#KazimierzSkowroński">Czas kończyć moje skromne, nauczycielskie uwagi nad budżetem. Rozum — drogą pamięci — podsuwa mi słowa goryczy: „Caveant consulens, ne quid detrimenti Respublica capia”.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#KazimierzSkowroński">„Baczmy wszyscy, by Rzeczpospolita nie poniosła szkody”.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#KazimierzSkowroński">Ale serce, serce polskiego nauczyciela — choć i ze starej kadry — każę mi rzec tylko słowa życzenia: „Quod faustum, felix, fortuna-tumque sit”... Młodzieży, nauczycielstwu, szkole polskiej. I Polsce!</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Irenie Jankiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#IrenaJankiewicz">Wysoki Sejmie! W ogromnej machinie oświatowej przedszkola stanowią drobny wycinek ogólnej problematyki.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#IrenaJankiewicz">Rzecz jasna, że w dzisiejszej rzeczywistości, kiedy troska o zaspokojenie potrzeb realizacji obowiązku szkolnego dominuje, przedszkola nie mogą liczyć na pełny rozwój.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#IrenaJankiewicz">W ostatnim „Głosie Nauczycielskim” czytałam ujęcie tego zagadnienia na sejmowej Komisji Oświaty i Nauki przez Ministra Oświaty Wacława Tułodzieckiego, który stwierdza, że stopniowe objęcie przedszkolami dzieci 5- i 6-letnich jest konieczne, gdyż wynika to ze współczesnej psychologii i pedagogiki i ma decydujące znaczenie dla dalszego przebiegu procesów wychowawczych.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#IrenaJankiewicz">Już w 1958 r. przedszkola miejskie i wiejskie obejmowały 385.403 dzieci, a w 1960 r. liczba ich wzrośnie do 464.980. Placówek zastępczych, dziecińców sezonowych na wsi, ognisk przedszkolnych i oddziałów przedszkolnych przy szkołach czynnych będzie w 1960 r. — około 800.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#IrenaJankiewicz">Wzrost ten wskazuje na postęp w tej dziedzinie i obecnie już około 16% dzieci w wieku przedszkolnym uczęszcza do przedszkoli i innych placówek wychowania przedszkolnego.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#IrenaJankiewicz">Sama treść budżetu wskazuje na to, że przedszkola traktuje się jako placówki wyłącznie z punktu widzenia usług socjalnych, zapominając o tym, że są to poza opieką nad dziećmi matek pracujących placówki przygotowujące dzieci do szkoły.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#IrenaJankiewicz">W obecnej sytuacji gospodarczej naszego państwa unormowano już wiele spraw z zakresu świadczeń socjalnych. Wspomnę tylko o odpłatności za korzystanie z wczasów oraz o nowelizacji dodatków rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#IrenaJankiewicz">Chciałam przy debacie budżetowej przedstawić Wysokiemu Sejmowi zagadnienie odpłatności rodziców za korzystanie ich dzieci z usług przedszkolnych typu miejskiego w celu spowodowania ostatecznego i prędkiego załatwienia tej pilnej sprawy.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#IrenaJankiewicz">Odpłatność rodziców za dzieci uczęszczające do przedszkoli oparta jest na zarządzeniu zamieszczonym w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Oświaty nr 4 z 27 marca 1953 r. i jest już dostatecznie zdezaktualizowana. Wynosi za 9-godzinny pobyt dziecka w przedszkolu od 15 do 75 zł przy zarobkach od 510 zł do 2.850 zł.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#IrenaJankiewicz">Tymczasem na skutek podwyżki płac odpłatność stale wzrasta, Na przykład na terenie powiatu Mogilno, przy tych samych zadaniach planowych wyrażających się w 17 oddziałach — od 1956 r. do 1959 r. odpłatność wzrosła z 47.400 zł do 86 tys. zł. Wykonanie odpłatności wynosiło więc w 1957 r. — 106,8%, w 1958 r. — 113,29%, a za 3 kwartały 1959 r. — 109,79%, co wskazuje na to, że plan z tytułu odpłatności jest zaniżony.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#IrenaJankiewicz">Projekt nowych zasad odpłatności opracowany był już w 1955 r. Ministerstwo Oświaty wielokrotnie przedstawiało go zainteresowanym czynnikom, lecz jak dotąd wydanie nowych zasad odpłatności przez te czynniki jest nadal kwestionowane. Tymczasem w inspektoratach oświaty, na konferencjach kierowniczek przedszkoli oraz we wnioskach sekcji wychowania przedszkolnego na Zjeździe Oświatowym w 1957 r. projekt ten został przyjęty pozytywnie z uwagi na to, że daje zdrowszą pod względem społecznym proporcję świadczeń państwa i rodziców na rzecz dzieci korzystających z przedszkoli. Projekt ten chroni rodziny najmniej zarabiające oraz rodziny wielodzietne.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#IrenaJankiewicz">Jak wiadomo, dotychczas stawka odpłatności oparta była na zarobku bez względu na ilość członków rodziny będących na utrzymaniu.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#IrenaJankiewicz">Nowe zasady odpłatności przewidują uzależnienie wysokości stawek od zarobku przypadającego na jednego członka rodziny.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#IrenaJankiewicz">Projekt zakłada, że przy zarobku na jednego członka rodziny w wysokości do 300 zł opłata za 9-godzinny pobyt w przedszkolu wynosić będzie 10 zł; przy zarobku do 600 zł — 60 zł, a za 5-godzinny pobyt w przedszkolu z 1 posiłkiem — 40 zł. Przy zarobkach do 1000 zł na jednego członka rodziny odpłatność wynosi od 110 zł do 160 zł w zależności od ilości posiłków (1, 2 lub 3 posiłki). Jeżeli zaś parobek przekracza 1000 zł na członka rodziny, to odpłatność wynosi za jednorazowe żywienie 200 zł, za 3-krotne wyżywienie — 330 zł.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#IrenaJankiewicz">Na podstawie danych uzyskanych w 1957 r. w przedszkolach i żłobkach w Łodzi i w województwie katowickim można przyjąć, że wysokość dochodu na jednego członka rodziny kształtowała się wśród rodzin posyłających dzieci do przedszkoli w następujących grupach zarobku:</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#IrenaJankiewicz">— do 300 zł miesięcznie na 1 członka rodziny — 30%;</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#IrenaJankiewicz">— od 301 zł do 600 zł miesięcznie na 1 członka rodziny — 49%;</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#IrenaJankiewicz">— od 601 do 1000 zł miesięcznie na 1 członka rodziny — 19%;</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#IrenaJankiewicz">— ponad 1000 zł miesięcznie na 1 członka rodziny — tylko 2%.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#IrenaJankiewicz">Kalkulacja przeprowadzona na tej podstawie powinna by przynieść około 165 mln zł dochodu rocznie (przy 53 mln zł w 1958 r. za 10 miesięcy działalności przedszkoli w tymże roku).</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#IrenaJankiewicz">Załóżmy, że nastąpiłyby przesunięcia w ilościach dzieci korzystających z 3 posiłków na korzystanie z 2 posiłków i że z tego powodu odpłatność zmniejszyłaby się jeszcze o 25%, a z powodu złej frekwencji jeszcze dodatkowo o 15%, to jest do sumy 116 mln zł — to wzrost z tytułu wprowadzenia tej nowelizacji można by szacować na około 63 mln zł. Dochód ten przyczyniłby się do lepszego sfinansowania przedszkoli.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#IrenaJankiewicz">W 1957 r. na skutek decyzji komisji rządowej ustalono obniżenie w budżecie sum na prowadzenie przedszkoli o 40 mln zł. Od tego czasu systematycznie co roku Ministerstwo Finansów obcina budżety przedszkoli o 40 mln zł poza przyjętym i uzasadnionym lintercalare z tytułu nieobecności dzieci około 20% osobo-dni; dodatkowe obcięcie budżetu wynosi jeszcze 11% w stosunku do liczby dzieci zapisanych na pobyt 9-godzinny w przedszkolu.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#IrenaJankiewicz">W związku z tym już w listopadzie następuje w przedszkolach gospodarka oszczędnościowa, a w grudniu posiłki nie odpowiadają wymogom racjonalnego pełnowartościowego wyżywienia. Wiele na ten temat mówiono na konferencji podinspektorów województwa bydgoskiego, odpowiedzialnych za resort przedszkoli.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#IrenaJankiewicz">W budżetach rad narodowych zagadnienie to dotąd występowało łagodniej, ponieważ władze terenowe ustalają we własnym zakresie wysokość poszczególnych działów i rozdziałów budżetu, wobec tego i dla przedszkoli staramy się o uzyskanie potrzebnych kredytów. W bieżącym jednak roku powiększyły się zadania planowe rad narodowych przez przyjęcie przedszkoli prowadzonych przez PGR do budżetów rad narodowych, a jak wiadomo, możliwości budżetowe na rok 1960 są bardzo napięte.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#IrenaJankiewicz">Jak to wygląda — wykażą na przykładzie z własnego podwórka w powiecie Mogilno, województwo bydgoskie. Zadania planowe powiatu powiększyły się, gdyż przybyły 4 placówki obsługujące 65 dzieci. Plan — 19 tys. dziecio-dni. Dochodzą do tego 4 etaty wychowawcze i 4 etaty sił technicznych. Kredyt w budżecie powiatowym wzrósł o 236.130 zł, co wynosi rocznie na placówkę 59.032 zł, a miesięcznie 4.919 zł. Oczywiście, trudna będzie gospodarka przy tak oszczędnościowym budżecie.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#IrenaJankiewicz">Bardzo jaskrawo przedstawia się równowaga budżetowa w przedszkolach prowadzonych przez inne resorty, które przyjmują narzucone przez Ministerstwo Finansów liczby dzieci mających korzystać z jednego, dwóch lub trzech posiłków, wiedząc z góry, że planów tak ułożonych nie będą mogły wykonać, ponieważ liczba dzieci zapisanych na 9-godzinny pobyt w przedszkolu jest z zasady wyższa niż to przewiduje Ministerstwo Finansów.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#IrenaJankiewicz">Resorty wobec tego nie realizują planów, aby uzyskanymi dzięki tej niewłaściwej oszczędności kredytami pokryć niedobory na utrzymanie dzieci zapisanych na 9 godzin. W wyniku takiego działania:</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#IrenaJankiewicz">— po pierwsze — wykonanie planu usług w przedszkolach prowadzonych przez zakłady pracy jest niskie, a możliwości przygotowania dzieci do szkoły są nie wykorzystane,</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#IrenaJankiewicz">— po drugie — złe wykonanie planów gospodarczych staje się przyczyną niskiego ustalania planów na lata następne,</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#IrenaJankiewicz">— po trzecie — osłabia się zainteresowanie zakładów pracy prowadzeniem przedszkoli, zniechęca się zakłady dotychczas dobrze pracujące, które mają w tej dziedzinie duże osiągnięcia.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#IrenaJankiewicz">I tak na przykład Ministerstwo Górnictwa podało w swoim planie na rok 1960, że dzieci korzystających z 3 posiłków będzie 5 tys., a Ministerstwo Finansów obniżyło do 3 tys. Ministerstwo Przemysłu ustaliło, że w tej kategorii będzie 4.657 dzieci, a Ministerstwo Finansów skreśliło 1.186 dzieci, przesuwając tę ilość do kategorii dzieci korzystających z dwóch lub jednego posiłku.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#IrenaJankiewicz">Wysoki Sejmie! Chcę przy sposobności ustosunkować się do rozważanego obecnie projektu przejęcia przez resort oświaty przedszkoli zakładów pracy, które stanowią około 28% ogólnej liczby przedszkoli. Odnoszę się do tego projektu negatywnie, gdyż za przejęciem przez resort oświaty przedszkoli przyzakładowych przemawiają jedynie względy ściśle organizacyjne. Sprawa tanie może być jednak rozpatrywana wyłącznie pod kątem usprawnień administracyjnych, gdyż przede wszystkim trzeba na nią spojrzeć z punktu widzenia polityki socjalnej i kulturalnej państwa.</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#IrenaJankiewicz">Przedszkole jest instytucją wychowawczą, ale pełni równocześnie określoną funkcję socjalną stanowiąc jedną z form świadczenia państwa na rzecz rodziny pracownika z tytułu jego pracy, świadczenia dawanego za pośrednictwem zakładu pracy, który jest i powinien być nadal zainteresowany w ułatwianiu warunków życia swych pracowników.</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#IrenaJankiewicz">Bezpośrednie zainteresowanie zakładu pracy urządzeniami tego typu, jak przedszkola, ma też szersze społeczne znaczenie: popularyzuje problem wychowania dziecka i opieki nad nim w szerszych kręgach społeczeństwa, wytwarza wśród pracowników zakładu poczucie współodpowiedzialności za sytuację rodzin zatrudnionych.</u>
<u xml:id="u-24.34" who="#IrenaJankiewicz">Przejęcie przedszkoli przez resort oświaty zwolniłoby zakłady pracy od współodpowiedzialności za ich rozwój. Zwiększyłoby to już istniejące poważne trudności w zakresie budownictwa przedszkoli przez zlikwidowanie ważnego źródła inwestycji, jakim są fundusze innych resortów, uzupełniane często przez zakłady pracy środkami wygospodarowanymi przez nie we własnym zakresie. Resort oświaty stwierdza, że przedszkola przyzakładowe mają lepsze warunki rozwojowe, aniżeli jesteśmy w stanie zapewnić przedszkolom pozostającym w gestii rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-24.35" who="#IrenaJankiewicz">Przewidzieć należy również trudności w przejęciu przez resort oświaty wielu pomieszczeń przedszkolnych, będących własnością zakładu pracy i położonych w obrębie ich zabudowań. Ponadto przejęcie przedszkoli przyzakładowych przez resort oświaty groziłoby nie tylko zahamowaniem rozbudowy ich sieci, już i tak obecnie nie wystarczającej nawet dla zaspokojenia potrzeb dzieci matek pracujących, ale nawet stratą pewnej liczby placówek istniejących.</u>
<u xml:id="u-24.36" who="#IrenaJankiewicz">Następnym zagadnieniem nurtującym pracowników przedszkoli, stawianym już na Zjeździe Oświatowym, jest sprawa wynagrodzenia wychowawczyń przedszkoli, zwłaszcza pracujących na wsi — Rozporządzenie Rady Ministrów :z 14 sierpnia 1958 r. w sprawie uposażenia nauczycieli i wychowawców — Dziennik Urzędowy nr 52 poz. 249 § 14 p. 2 — przyznaje nauczycielom szkół podstawowych wynagrodzenie za nauczanie w klasach łącznych. Jedna godzina nauki w klasie łącznej liczona jest jako 1,1 godziny lekcyjnej, co daje tygodniowo 3 godziny nadliczbowe dla wychowawczyń i wyniesie efektywnie 84 zł miesięcznie dodatku.</u>
<u xml:id="u-24.37" who="#IrenaJankiewicz">Wychowawczynie przedszkoli jednooddziałowych również prowadzą zajęcia na dwóch poziomach, jednak żadnego ekwiwalentu z tego tytułu nie otrzymują. Ogółem czynnych jest 4 tys. przedszkoli jednooddziałowych i koszt zapłaty za prowadzenie zajęć na dwóch poziomach wyniósłby ogółem 5.846.400 zł, a rezerwę po stronie dochodów wykazałam w wysokości 63 miliony zł.</u>
<u xml:id="u-24.38" who="#IrenaJankiewicz">Wychowawczynie jednooddziałowych przedszkoli prócz zajęć organizują żywienie, zakup prowiantów, prowadzenie dokumentacji finansowej i materiałowej, co w warunkach wsi jest dość kłopotliwe i zabiera wiele czasu poza 30-godzinną pracą wychowawczyń.</u>
<u xml:id="u-24.39" who="#IrenaJankiewicz">Wychowawczynie jednooddziałowych przedszkoli czują się pokrzywdzone w tym zakresie i część spośród nich opuszcza placówkę motywując, że pobory, które przeciętnie wynoszą 860 zł, nie wystarczają na utrzymanie, że w przedszkolach jednooddziałowych praca jest trudniejsza, a możliwości częściowego wyżywienia w przedszkolu na wsi są bardzo problematyczne.</u>
<u xml:id="u-24.40" who="#IrenaJankiewicz">Jako wieloletni pracownik nadzoru pedagogicznego nad przedszkolami stwierdzam, że procent niewykwalifikowanych wychowawczyń, z konieczności angażowanych w ciągu ostatnich 2 lat, zwiększył się. I na skalę państwową również zwiększył się.</u>
<u xml:id="u-24.41" who="#IrenaJankiewicz">Przedszkole na wsi spełnia doniosłą rolę społeczną w przebudowie wsi i raczej zastosować należałoby tutaj bodźce zachęcające, by zdobyć odpowiednie kadry wychowawcze.</u>
<u xml:id="u-24.42" who="#IrenaJankiewicz">Postulatem dotychczas nie zrealizowanym, a wysuwanym przez Sekcję Wychowania Przedszkolnego już na Zjeździe Oświatowym, jest sprawa zrównania poborów nauczycielskich z poborami nauczycielek przedszkoli. Nauczycielki przedszkoli uzasadniają swe przygotowanie do zawodu również 5-letnią nauką w liceum pedagogicznym, a ponieważ ich praca nie jest łatwiejsza niż w szkole — pretensje ich są uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-24.43" who="#IrenaJankiewicz">Związek Zawodowy Nauczycielstwa Polskiego nie zdołał dotąd przeprowadzić słusznej zasady równej płacy za równe kwalifikacje.</u>
<u xml:id="u-24.44" who="#IrenaJankiewicz">W ogromie problemów gospodarczych należy zwrócić uwagę na konieczność uregulowania i tej sprawy. Z tego miejsca poczuwam się do obowiązku — jako jedyna przedstawicielka w Sejmie z tej dziedziny oświaty — apelować do rządu o jak najszybsze uregulowanie:</u>
<u xml:id="u-24.45" who="#IrenaJankiewicz">1) przedstawionej przeze mnie regulacji odpłatności za korzystanie dzieci z przedszkoli,</u>
<u xml:id="u-24.46" who="#IrenaJankiewicz">2) sprawy zrównania wynagrodzenia wychowawczyń przedszkoli z nauczycielami szkół podstawowych,</u>
<u xml:id="u-24.47" who="#IrenaJankiewicz">3) przeanalizowania sprawy włączenia przyzakładowych przedszkoli do resortu oświaty, alby fakt ten nie pociągnął za sobą przykrych konsekwencji dla Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-24.48" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Marianowi Jamce.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MarianJamka">Wysoki Sejmie! Wśród problemów poruszanych przez moich przedmówców w debacie nad budżetem i planem państwa na rok 1960 wiele miejsca poświęcono sprawom przygotowania kadr technicznych, a przede wszystkim młodzieży zdolnej do podniesienia naszego rolnictwa. Problemowi temu wiele uwagi poświęciła sejmowa Komisja Oświaty i Nauki, w której omawiano pod tym kątem nauczanie i wychowanie młodzieży w ośrodkach wiejskich i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#MarianJamka">Jako członek tej Komisji, pragnę zwrócić uwagę Obywateli Posłów na placówki opieki nad dzieckiem, w których wychowuje się młodzież. Opieka ta nie zawsze jest należycie oceniana w poszczególnych dziedzinach naszego życia gospodarczego i społecznego. Mając na uwadze tragedie, jakie dotknęły nasz naród w okresie ostatniej wojny, co szczególnie odbiło się na naszej młodzieży, władza ludowa szczerą troską otoczyła sieroty i półsieroty, dzieci opóźnione w rozwoju i dzieci, które wymagają leczenia w specjalnych zakładach.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#MarianJamka">W ciągu 15 lat Polska Ludowa zrobiła wiele dla sprawy dziecka. Dała naszym dzieciom w trosce o ich prawidłowy rozwój fizyczny liczne ośrodki zdrowia, poradnie, prewentoria, sanatoria dziecięce i kolonie letnie. Polska Ludowa otworzyła każdemu dziecku dostęp do nauki i kultury, dała mu możność wyrośnięcia na rozumnego, światłego człowieka. Tworząc domy harcerza, domy kultury dziecka i młodzieży, teatry i świetlice dla dzieci oraz bogatą literaturę dziecięcą dała dzieciom możliwości od najwcześniejszego dzieciństwa wzbogacania serca i umysłu skarbami naszej kultury narodowej i najpiękniejszym dorobkiem kultury ogólnoludzkiej.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#MarianJamka">Wśród wielu placówek opiekuńczo-wychowawczych wysoką rangę z tytułu ich powołania zdobyły domy dziecka. W 384 państwowych i społecznych domach dziecka wychowuje się 33.437 dzieci, w tym 30% sierot i 44% pół-sierot. Ilość miejsc w tych domach jest jeszcze nie wystarczająca — zwłaszcza w większych ośrodkach miejskich, przeto władze oświatowe w trosce o dobro dziecka udzielają pomocy dzieciom w rodzinach własnych lub zastępczych. Dla dzieci tych wypłaca się na ręce rodziców od 200 do 400 zł miesięcznie. Tą formą pomocy objętych jest około 1.500 dzieci.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#MarianJamka">Szkolnictwo specjalne obejmuje zaledwie 27% dzieci w wieku szkolnym, wymagających specjalnej opieki pedagogicznej. Są to szkoły dla dzieci niewidomych, głuchych, upośledzonych umysłowo, przewlekle chorych, niedosłyszących i niedowidzących. Dzieci te rozmieszczone są po całej Polsce. Wymaga to często budowy szkół z internatami, co ze względów finansowych nabiera charakteru długofalowego.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#MarianJamka">Najlepiej przedstawia się sprawa opieki nad dzieckiem przewlekle chorym w szpitalach i sanatoriach. Dla tej kategorii dzieci są bowiem 82 przedszkola. Niedostatecznie jeszcze rozwiązana jest sprawa opieki nad dzieckiem kalekim po chorobie Heine-Medina oraz nad dziećmi ułomnymi po różnego rodzaju wypadkach. Brak jest również dostatecznej ilości klas i szkół dla dzieci z wadiami wymowy.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#MarianJamka">Zadaniem szkolnictwa specjalnego jest również otoczenie opieką wychowawczą dzieci i młodzieży moralnie zagrożonych. W 45 zakładach wychowawczych znajduje się 4.030 wychowanków. W ciągu ostatnich 2 lat zorganizowano 12 nowych zakładów i zwiększono limit miejsc o 1.145.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#MarianJamka">O pozytywnym stanie planu i budżetu państwa na najbliższe lata świadczy fakt, że w budżecie centralnym i terenowym znalazły się poważne pozycje na placówki opieki nad dzieckiem. Do roku 1965 planuje się wybudowanie 188 różnych typów zakładów i szkół specjalnych, w tym 113 szkól dla dzieci upośledzonych umysłowo z 26 internatami, 4 dla dzieci kalekich i 12 domów dziecka.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#MarianJamka">Odrębnym, bardzo skomplikowanym problemem jest zjawisko przestępczości wśród nieletnich. Ponad 20% dzieci sądy dla nieletnich skierowują do domów dziecka. W związku z tym atmosfera wychowawcza w tych domach jest często niewłaściwa.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#MarianJamka">Przestępczość nieletnich jest zjawiskiem bardzo niepokojącym. W 1958 r. przeszło przez próg sądów dla nieletnich ponad 21 tys. dzieci i nieletnich. Rozpatrzono 20.483 sprawy i ukarano 16 tys. nieletnich, co stanowi 1500 spraw więcej niż w noku 1957.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#MarianJamka">Większość spraw to są przestępstwa przeciwko mieniu prywatnemu i społecznemu, a więc kradzieże, poczynając od drobnych kradzieży w szkole do dobrze zorganizowanych kradzieży w sklepach i magazynach. Niepokojącym zjawiskiem jest to, że obniża się wiek przestępców.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#MarianJamka">W 1956 r. ilość przestępstw dokonanych przez dzieci do 12 roku życia wynosiła 15%, a w roku ubiegłym doszła do 18%. Znaczy to, że nieomal co piąty nieletni przestępca to dziecko mające 12 lat lub mniej.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#MarianJamka">Rozwiązanie tego problemu musi być dokonane przy współudziale ludzi bezpośrednio zainteresowanych, a więc kierowników domów i wychowawców, działaczy społecznych wspólnie ze związkami zawodowymi, Ministerstwem Sprawiedliwości i wszystkimi tymi czynnikami, od współpracy których zależy skuteczność polityki oświatowej i wychowawczej.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#MarianJamka">Wysoka Izbo! Stoją przed nami poważne, trudne, mobilizujące cały naród zadania, związane z dalszym, prężnym rozwojem gospodarki całego naszego kraju. Młode pokolenie musi być do tych zadań przygotowane już znacznie lepiej, na poziomie współczesnych wymagań gospodarki narodowej. Do zadań tych nie będzie przygotowana młodzież słaba moralnie lub fizycznie, niedouczona lub społecznie wykolejona.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#MarianJamka">Całe świadome społeczeństwo musi sobie uprzytomnić, że podstawowym czynnikiem w rozwoju naszej kultury i cywilizacji, techniki, produkcji, dobrobytu i prawidłowego postępu jest oświata, która musi być wraz z wychowaniem i na drodze odpowiedniej opieki zaszczepiana każdemu pokoleniu w okresie jego dzieciństwa. Ważnym w tej dziedzinie odcinkiem są zakłady wychowawcze.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#MarianJamka">Dodać jeszcze muszę, że sytuacja obecnych zakładów wychowawczych jest o tyle trudna i specyficzna, ponieważ w sprawie tych zakładów zbiegają się różnorodne, nieraz rozbieżne decyzje zainteresowanych resortów. Jest nimi zainteresowane Ministerstwo Oświaty, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego. Każdy z tych resortów w jakiś sposób decyduje o obliczu zakładu. Moim zdaniem, należałoby przyśpieszyć prace zmierzające w perspektywie do stworzenia w Polsce jednolitego i opartego na współdziałaniu społeczeństwa systemu opiekuńczo-wychowawczego, a szczególnie należałoby opracować nowe jednolite podstawy prawne opieki nad dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#MarianJamka">Wysoki Sejmie! Tak w spotkaniach z wyborcami, jak i w prasie codziennej oraz w dyskusjach komisji sejmowych wiele uwagi poświęca się reformie szkolnictwa. Reforma ta wypływa z wymogów rozwoju i postępu życia gospodarczego, społecznego i politycznego. Powołane do tego komisje uwzględnią również reformę zasad opieki nad dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#MarianJamka">Z dużą uwagą i prawdziwą otuchą słuchałem wypowiedzi kolegów posłów o postępie technicznym, o zaopatrzeniu naszych zakładów przemysłowych w nowoczesne urządzenia, a rolnictwa w maszyny. Pragnę, abyśmy my, nauczyciele i wychowawcy, mogli oddawać systematycznie wykwalifikowanych i cennych pracowników z tych właśnie placówek, o których krótko pozwoliłem sobie w tej Wysokiej Izbie mówić. Sprawy te znalazły swój wyraz w planie i budżecie na rok 1960, co jest realnym dowodem troski naszej ludowej ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Ignacemu Grzywaczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#IgnacyGrzywacz">Wysoki Sejmie! Oświata i kultura coraz szerzej docierają do ludzi pracy miast i wsi, a państwo stwarza im coraz lepsze warunki rozwoju. Dorobek dzisiejszy w zakresie rozbudowy oświaty na wsi jest bardzo duży i niewątpliwie przyczynia się do stałego podnoszenia ogólnego poziomu oświaty na wsi.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#IgnacyGrzywacz">Jednym z problemów wysuwających się na czoło w naszym szkolnictwie podstawowym, a zwłaszcza, w szkolnictwie na wsi, jest problem powszechności nauczania. Zagadnienie to kilkakrotnie żywo było omawiane na sejmowej Komisji Oświaty i -Nauki, mówiono o nim z tej wysokiej trybuny sejmowej, było na III Kongresie Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Ponieważ problem ten jest nadal żywy i aktualny, pragnę go oświetlić od strony liczb i faktów.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#IgnacyGrzywacz">Na ogólną liczbę 59.516 dzieci, nie spełniających obowiązku szkolnego na wsi bez uzasadnionych przyczyn przypada 33.876. Według obliczeń Ministerstwa Oświaty w roku bieżącym jest około 100 tys. dzieci, które mieszkają na wsi poza obwodem szkolnym. Mimo dużego wysiłku ze strony terenowego nadzoru pedagogicznego i Ministerstwa Oświaty — w roku bieżącym dla tych dzieci utworzono 285 nowych obwodów szkolnych — znikoma tylko liczba uczniów skorzystała z przybliżenia im szkoły. Większość tych dzieci nadal pozostaje poza obwodem szkolnym, co również ujemnie wpływa na realizację obowiązku szkolnego.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#IgnacyGrzywacz">W uchwałach III Kongresu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego czytamy: „Nasze Stronnictwo uważa, że rady narodowe za słabo współdziałają na wsi ze szkołą w egzekwowaniu obowiązku szkolnego”. I to jest zasadnicza przyczyna nierealizowania powszechności nauczania. Rady narodowe, a zwłaszcza ich organy — kolegia orzekające, małą wagę przypisują temu zagadnieniu i zbyt liberalnie podchodzą do rozpatrywania wniosków nadsyłanych przez inspektoraty oświaty.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#IgnacyGrzywacz">Zarządzenie Ministra Oświaty z dnia 21 lipca 1959 r. w sprawie zasad wykonywania przez właściwe organy prezydiów rad narodowych i szkół kontroli wypełniania obowiązku szkolnego na pewno przyczyni się w dużej mierze do objęcia nauczaniem wszystkich dzieci w wieku obowiązku szkolnego. Chodzi tylko o to, by kierownictwa szkół, rady narodowe i ich komisje oświaty uparcie walczyły o pełną realizację tych postanowień.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#IgnacyGrzywacz">Analiza powszechności nauczania, przeprowadzona przez Ministerstwo Oświaty, wykazała, że realizacja obowiązku szkolnego zależy od stopnia organizacyjnego szkoły. Z analizy tej wynika, że im wyższy jest stopień organizacyjny szkoły, tym lepszy jest również i procent wykonania obowiązku szkolnego. Dużą rolę odgrywa w tym również i środowisko, w którym szkoła się znajduje. Wobec powyższego Ministerstwo Oświaty powinno przyśpieszyć likwidację obwodów bezszkolnych, organizując odpowiednią sieć szkół pełnych w tych miejscowościach, w których jest odpowiednia liczba dzieci w wieku szkolnym.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#IgnacyGrzywacz">Niepokojące jest również zjawisko nadmiernej drugoroczności w szkołach, głównie wskutek nieregularnego uczęszczania dzieci na lekcje. Między innymi warunkami nieregularne posyłanie dzieci do szkoły powoduje z reguły nienadążanie dzieci w nauce, a w konsekwencji — nadmierną drugoroczność w poszczególnych klasach, sięgającą w roku szkolnym 1958/59 do 11,7%. Nadmierna drugoroczność powoduje bardzo duży odsiew młodzieży w szkołach podstawowych.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#IgnacyGrzywacz">Wprawdzie notujemy w ostatnich latach zmniejszenie się drugoroczności i odsiewu, to jednak z rozważań nad realizacją powszechności nauczania wynika, że ponad 25% dzieci przerywa naukę nie ukończywszy 7 klas. Nad zjawiskiem tym nie możemy przejść do porządku dziennego i musimy zrobić wszystko, by stan ten uległ zasadniczej poprawie.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#IgnacyGrzywacz">Naczelnym zadaniem w zakresie pełnej realizacji powszechności nauczania jest stworzenie odpowiednich warunków, sprzyjających objęciu nauczaniem wszystkich dzieci w wieku obowiązku szkolnego, a nie uczęszczających do szkół z różnych przyczyn, oraz zmniejszeniu się odsiewu w szkołach podstawowych. Należy systematycznie egzekwować wykonanie obowiązku szkolnego, organizować pomoc dzieciom znajdującym się w trudnych warunkach materialnych, kierować dzieci społecznie zaniedbane, umysłowo upośledzone, obarczone kalectwem i długotrwałą chorobą do szkół i zakładów specjalnych.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#IgnacyGrzywacz">Wobec opornych rodziców, którzy nie posyłają dzieci do szkoły bez uzasadnionych przyczyn, rady narodowe, zakłady pracy i organizacje społeczne powinny zająć jednolite i zdecydowane stanowisko, zmierzające do przezwyciężenia ich oporu.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#IgnacyGrzywacz">Osiągnięcie lepszych wyników wychowania i nauczania w szkołach uzależnione jest głównie od należycie przygotowanych nauczycieli. Obowiązek przygotowalnia kadry nauczycielskiej spełniają zakłady kształcenia nauczycieli, jednak nauczyciel — szczególnie na wsi — nie może poprzestać na wiadomościach i umiejętnościach zdobytych w szkole. Musi on stale pogłębiać swoją wiedzę ogólną i umiejętność zawodową. Musi on mieć czynny stosunek do zachodzących przemian w środowisku, aby własną aktywnością, własnym przekonaniem i ideową postawą mógł wykształcić i nauczyć młodzież pracy w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#IgnacyGrzywacz">Dlatego nauczycielom pracującym na wsi z dala od ośrodków kulturalnych, znajdującym się w niełatwych warunkach materialnych, należy stworzyć lepsze niż dotychczas warunki dokształcania się przez udzielanie płatnych urlopów na studia i zwrot kosztów podróży dla tych nauczycieli, którzy zdobywają wyższe kwalifikacje zawodowe na drodze studiów zaocznych lub korespondencyjnych.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#IgnacyGrzywacz">Również nasze programy nauczania mimo ciągłych zmian na lepsze wciąż mają duże braki. Programy te przygotowane są raczej dla uczniów wybitnie zdolnych, a nie są przystosowane do poziomu uczniów średnio zdolnych.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#IgnacyGrzywacz">Zrealizowanie hasła „1000 szkół na Tysiąclecie Polski” będzie dużą pomocą w rozwiązaniu tych trudnych niewątpliwie problemów, które tu poruszyłem. Uchwały III Kongresu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego Wzywają wszystkich członków Stronnictwa i ogół obywateli do poparcia działalności komitetów terenowych Społecznego Funduszu Budowy Szkół — tak w gromadzeniu środków pieniężnych, jak i materiałów budowlanych — oraz do brania czynnego udziału w pracach komitetów frontu jedności narodu na rzecz budownictwa szkolnego.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#IgnacyGrzywacz">Wysoki Sejmie! Wieś nasza zdaje sobie jasno sprawę z trudności obecnego okresu. Nie można w zbyt krótkim czasie odrobić wiekowego zacofania. Niemożliwe jest rozwiązywanie w ciągu jednego czy kilku lat całości potrzeb oświaty na wsi, ale chodzi o to, że potrzeby te nie mogą schodzić z pola, widzenia, że powinny być systematycznie i coraz szerzej uwzględniane w naszych budżetach.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Roman Stachoń.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RomanStachoń">Wysoki Sejmie! Projekt budżetu Głównego Komitetu Kultury Fizycznej na rok 1960 Obejmuje zaledwie 40% nakładów państwowych i społecznych na kulturę fizyczną i sport. Nie obrazuje on zatem w pełni rozwoju i poziomu naszej kultury fizycznej, jej wpływu społecznego na wychowanie naszego społeczeństwa, a szczególnie naszej młodzieży. Elementy oddziaływania na wychowanie fizyczne i sport występują ponadto w działalności kilku ministerstw, urzędów państwowych, rad narodowych, przedsiębiorstw, organizacji społecznych i spółdzielczych.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#RomanStachoń">Projekt budżetu Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, który normalnie został zmniejszony o 2,5 mln zł, aczkolwiek nie obejmuje całości nakładów na wychowanie fizyczne i sport w kraju, jakie świadczy budżet państwowy — jest wyrazem nowych form działania w dziedzinie kultury fizycznej, które zostały wypracowane. Zmniejszenie tych świadczeń może i powinno być jednak zrekompensowane przez prawidłowy, racjonalny i celowy podział środków przeznaczonych na upowszechnienie kultury fizycznej, przez przemyślane, oszczędne gospodarowanie tymi środkami oraz uruchomienie wszystkich rezerw istniejących dotychczas w działalności finansowo-gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#RomanStachoń">W Polsce Ludowej stworzono kulturze fizycznej wielkie możliwości rozwoju. Ma ona zasadnicze znaczenie dla podniesienia zdrowotności i wszechstronnego rozwoju młodzieży, dla wychowania nowego pokolenia śmiałych, ofiarnych, zdrowych i pełnych radości życia obywateli.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#RomanStachoń">Możliwości ile nie są jednak w pełni wykorzystane. Nasze osiągnięcia na odcinku masowego wychowania fizycznego, aczkolwiek w ostatnim okresie nastąpiła w tej dziedzinie wyraźna poprawa, są niewspółmierne do osiągnięć w pozostałych dziedzinach naszego życia.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#RomanStachoń">W realizacji programu obowiązkowego wychowalnia fizycznego w całym szkolnictwie pomaga kształcenie wysoko kwalifikowanej kadry nauczycieli, wychowawców i lekarzy. Cztery wyższe szkoły wychowania fizycznego dostarczają rocznie około 400 absolwentów i kadra wykształcona w nich po wojnie dojdzie w roku 1965 łącznie do 6 tysięcy. Poza tą kadrą przybywa co roku kadra, z pełnym wyższym wykształceniem. Rozwinęło się również budownictwo obiektów i urządzeń sportowych, udostępnionych szerokim rzeszom obywateli.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#RomanStachoń">Na podkreślenie zasługuje znaczny już dziś rozwój sportu wiejskiego. Działalność ludowych zespołów sportowych przełamała stare opory. Władza, ludowa otacza opieką wychowanie fizyczne i sport, zapewniając im rozwój. Wyniki są widoczne prawie w każdej dziedzinie kultury fizycznej. Badania doktora wychowania fizycznego Trześniowskiego wykazały, że wzrost i waga młodzieży polskiej podniosły się wydatnie w porównaniu ze stanem młodzieży zbadanej w 1932 r. przez profesora Mydlarskiego. Nie ulega wątpliwości, że w tym jest również duża zasługa wychowania fizycznego i sportu w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#RomanStachoń">Szeregi polskich sportowców rosną z każdym rokiem. Ich aktywność i wyniki na arenie międzynarodowej przyczyniają się poważnie do rozszerzenia kręgu przyjaciół młodzieży polskiej, do wzajemnego poznania, do pokojowej wymiany dóbr kulturalnych. Sądzę, że uzasadniona jest duma naszej młodzieży z pozycji, jaką w sporcie światowym zajmują Sidło, Piątkowski, Pietrzykowski, Krzesińska i inni. Nazwiska czołowych sportowców Polski Ludowej znane są młodzieży całego świata. Oni to przyczyniają się do tego, że dziesiątki tysięcy młodych ludzi, a czasem i starszych, znajdują radość życia w kultywowaniu sportu, w ćwiczeniach fizycznych.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#RomanStachoń">Osiągnięcia sportu polskiego są wyrazem dużej pomocy i opieki, jaką otaczają sportowców rząd i nasza partia. Są one również wyrazem dłużej aktywności młodzieży w tej dziedzinie, doboru właściwych metod. szkoleniowych i form organizacyjnych. Świadczą o tym między innymi takie dane i porównania: w 1957 r. na 40 mistrzostwach świata i Europy, w których startowało 278 Polaków, zajęliśmy 43 punktowane miejsca, a w 1959 r. analogicznie na 33 mistrzostwach — na 268 zawodników 61 punktowanych miejsc.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#RomanStachoń">Jest to wysoki wskaźnik. Nasi zawodnicy ustanowili w 1957 roku 4 rekordy świata i Europy, a w roku 1959 — już 12. W 1959 r. polscy sportowcy zdobyli 12 złotych medali, 8 srebrnych oraz 13 brązowych i znajdują się dzisiaj w czołówce światowej.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#RomanStachoń">Gdy mowa jest o doborze właściwych metod organizacyjnych, zasługuje na uwagę danie pełnej samorządności wszystkim organizacjom sportowym, rządzącym się własnymi statutami zatwierdzanymi przez władze państwowe i korzystającymi ze wszystkich możliwych form opieki.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#RomanStachoń">Trzeba stwierdzić, że większość organizacji sportowych działa prawidłowo, skupia tysiące aktywnych działaczy w mieście i na wisi, oddających swój cenny czas i siły sprawne rozwoju sportu i wychowania fizycznego. Są jednak grupki działaczy w niektórych klubach sportowych, przeważnie w sekcjach piłki nożnej, którzy lekceważą sobie nie tylko przepisy państwowe, lecz również i własne statuty i uchwały, dopuszczając i tolerując ujemne zjawiska niegospodarności w tych klubach, szastania groszem publicznym niezgodnie z przeznaczeniem, demoralizując tym samym otoczenie, jak to zresztą stwierdziła kontrola Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadzania z inicjatywy sejmowej Komisji Zdrowia i Kultury Fizycznej w klubach sportowych.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#RomanStachoń">Chciałem jednocześnie poinformować Wysoką Izbę, że Komisja Zdrowia i Kultury Fizycznej powołała zespół posłów, który zajmie się wynikami kontroli.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#RomanStachoń">We wszystkich klubach i organizacjach społecznych musi być zaprowadzony właściwy porządek. Samorządność to znaczy ład, porządek i oszczędność, a nie samowola i rozrzutność. Główny Komitet Kultury Fizycznej niedokładnie kontrolował i nadzorował działalność finansowo-gospodarczą w klubach sportowych, nie mając zresztą do tego dostatecznego aparatu. By organizacje sportowe mogły skutecznie wykonywać swe zadania, muszą one stale baczyć, aby się nie zakradały do nich ujemne zjawiska, jak zbiurokratyzowanie pracy społecznej przez nadmiar pracowników etatowych i złe gospodarowanie groszem publicznym.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#RomanStachoń">Aby poprawić tę sytuację, trzeba dokonać analizy dotychczasowego systemu finansowania kultury fizycznej, który — jak się wydaje — jest jedną z przyczyn tego stanu. Główny i terenowe komitety kultury fizycznej muszą zostać wyposażone we wszystkie uprawnienia finansowania, nadzoru, kontroli i koordynacji wszystkimi środkami finansowymi przeznaczonymi na kulturę fizyczną. Jest to przecież tym bardziej oczywiste, że w komitetach tych zasiada sporo działaczy kultury fizycznej ze wszystkich środowisk.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#RomanStachoń">Komitety te, a zwłaszcza Główny Komitet Kultury Fizycznej muszą wzmóc egzekwowanie posłuszeństwa dla przepisów państwowych, muszą zwalczyć partykularyzm oddzielnych klubów i środowisk, podporządkować je ogólnemu interesowi kultury fizycznej, a tam, gdzie to nie odnosi właściwego skutku, wyciągnąć takie konsekwencje, jakie odpowiadają ogólnemu interesowi państwa.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#RomanStachoń">Muszą to zrozumieć przede wszystkim ci, którzy hołdują pięknej grze w piłkę nożną, a nie chcą pojąć, że stosowanie zasady „cel uświęca środki” jest zasadą z gruntu obcą naszej socjalistycznej moralności. Jednocześnie należy znaleźć właściwy stosunek do ofiarnych, bezinteresownych i uczciwych tysięcy działaczy sportowych.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#RomanStachoń">Dla naszych sportowców i ogółu obywateli zbudowano w ostatnich latach 9 stadionów, 66 boisk, 25 sal, 3 pływalnie i inne obiekty sportowe. Dla nich w planie inwestycyjnym Głównego Komitetu Kultury Fizycznej przewiduje się zbudowanie z dochodów Totalizatora Sportowego do roku 1965–192 hal i sal sportowych, 81 boisk i stadionów, 22 pływalni krytych, 7 pływalni otwartych, 3 sztucznych lodowisk i 4 ośrodków narciarskich. Nie należy wątpić, że plan ten zostanie zrealizowany.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#RomanStachoń">Stwierdzić należy, że dotychczasowe dochody osiągnięte przez Główny Komitet Kultury Fizycznej z Totalizatora Sportowego zostały zużyte celowo. Poszły one całkowicie na budowę i remonty urządzeń sportowych. Kierunek budowy jest również właściwy. Przeważają urządzenia sportowe, służące przede wszystkim upowszechnianiu kultury fizycznej oraz pomagające szkołom w realizacji programu wychowania fizycznego.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#RomanStachoń">Jeżeli środki płynące z dochodów Totalizatora Sportowego stanowią poważne zabezpieczenie źródła finansowania budowy urządzeń sportowych, to środki finansowe na działalność sportu oraz na realizację programu wychowania fizycznego w szkolnictwie nasuwają wciąż pewne wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#RomanStachoń">Szkoły są zaopatrywane wciąż nie wystarczająco w sprzęt nieodzowny do realizacji programu wychowania fizycznego. Nie wystarczające jest tempo budowy szkolnych urządzeń sportowych. A trzeba pamiętać, że obowiązkowe wychowanie fizyczne oraz sport w szkole są podstawowymi ogniwami w rozwoju kultury fizycznej.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#RomanStachoń">Wynika to przede wszystkim z faktu, że są one najbardziej powszechne, gdyż obejmują swoim zasięgiem około 14% ogółu ludności naszego państwa. Ponadto stan wychowania fizycznego i sportu w szkołach decyduje w znacznym stopniu o ilościowym i jakościowym stanie dobrowolnego wychowania fizycznego i sportu młodzieży pozaszkolnej i osób dorosłych w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#RomanStachoń">Wysoka Izbo! Korzystając z okazji mojego wystąpienia, chciałbym z tej trybuny życzyć naszej ekipie narodowej wybierającej się w 1960 roku na Igrzyska Olimpijskie, by godnie reprezentowała tam barwy narodowe, nasz sport socjalistyczny, by wniosła swój aktywny wkład w tę piękną, pokojową manifestację przyjaźni i młodości, która zgromadzi najsilniejszych, najszybszych i najzręczniejszych młodych ludzi świata.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Andrzejowi Kisielskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AndrzejKisielski">Wysoki Sejmie! W naszej gospodarce narodowej jest jedna z nielicznych pozycji, którą zapisujemy wyłącznie po stronie wydatków. Pozycja ta nie balansuje się. Są to pożary. W ciągu 8 miesięcy 1959 r. zanotowano w całym kraju 16.141 pożarów na ogólną sumę 374.261 tys. zł strat, co w stosunku do 8 miesięcy ubiegłego roku oznacza wzrost pożarów o około 34%, a strat pożarowych o 27,3%.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#AndrzejKisielski">Z danych statystycznych wynika, że w porównaniu z rokiem 1958 nastąpiło zmniejszenie ilości pożarów w obiektach przemysłowych, wystąpił natomiast bardzo poważny wzrost ilości pożarów na wsi. Pozostaje to w ścisłym związku z bardzo dużym zagrożeniem pożarowym na terenie wsi, gdzie zaniedbania w zakresie budownictwa przeciwpożarowego są największe — zwarta i palna zabudowa wsi.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#AndrzejKisielski">W tym stanie rzeczy, szczególnie przy długotrwałych suszach, jak na przykład w roku bieżącym, najdrobniejsza iskra powodowała pożar. Do województw, w których wystąpiły największe ilości pożarów i największe straty w okresie 8 miesięcy roku bieżącego, należą: warszawskie, lubelskie, łódzkie, kieleckie i białostockie.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#AndrzejKisielski">Z powyższego wynika, że największa ilość pożarów występuje w tych województwach, w których ponad 60% budynków na wsi jest krytych słomą. W województwie warszawskim na okres 3 kwartałów 1959 r. suma strat wynosi 78.722 tys zł jako rezultat 1.527 pożarów. W wyniku łych pożarów 2.547 budynków zostało całkowicie zniszczonych, a 683 budynki uległy częściowemu zniszczeniu. W pożarach tych poniosły śmierć 23 osoby, w tym 10 dzieci, a 193 osoby uległy poparzeniu, w tym 20 strażaków. W całym kraju straciło życie w tym okresie 84 dzieci. W powiecie płońskim województwa warszawskiego obliczono, że przeciętna strata na skutek jednego pożaru wynosi 27.500 zł. Średnio na jeden pożar przypadają tam 2 zniszczone budynki.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#AndrzejKisielski">Główną przyczyną pożarów jest, jak ustalono, nieostrożność osób dorosłych oraz brak opieki nad dziećmi. To stanowi przyczynę 80,5% ilości pożarów. Na wady urządzeń ogrzewniczo-kominowych, energetycznych i mechanicznych przypada 14,5% wypadków, na wyładowania atmosferyczne — 2,7%, na wady urządzeń elektrycznych — 1% oraz pozostałe inne — 1,3%.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#AndrzejKisielski">Jak już wspomniałem, jedną z głównych przyczyn powstawania pożarów jest człowiek, a szczególnie jego niezmiernie lekceważący stosunek do zagadnień przeciwpożarowych. Opowiadano mi, że w jednym z PGR w województwie warszawskim w czasie kontroli oprowadzający inspektora pozwolił sobie na zapalenie papierosa w obecności inspektora w spichrzu zbożowym.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#AndrzejKisielski">Samo zabezpieczenie przeciwpożarowe na wsi pozostawiła również dużo do życzenia. Własnego sprzętu przeciwpożarowego albo wcale nie ma, albo też znajduje się on w starto nie nadającym się do użytku. Z przykrością muszę stwierdzić, że gromadzkie rady narodowe, które przez podlegle sobie organy potrafiły skutecznie przeprowadzić na terenie wiejskim wiele akcji o charakterze państwowym lub społecznym, sprawą ochrony przeciwpożarowej jeszcze w bieżącym roku interesowały się niedostatecznie. W dalszym ciągu w części gromadzkich rad narodowych istnieje pogląd, że sprawami przeciwpożarowymi powinny zająć się wyłącznie straże pożarne.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#AndrzejKisielski">Jest przecież rzeczą zrozumiałą, że jeżeli chociaż w minimalnym stopniu chcemy zmniejszyć stan zagrożenia, to bezpośredni udział w tym wziąć muszą władze administracyjne, MO i aktyw społeczny. W bieżącym roku zaobserwowano również wypadki obojętnej postawy poważnej części ludności wiejskiej co do udziału i pomocy jednostkom straży pożarnej w akcjach ratowniczych przy pożarach. Często rola ludności podczas pożaru ograniczała się przede wszystkim do ratowania mienia nie ubezpieczonego, występował natomiast brak zainteresowania w ratowaniu przed pożarem budynków i inwentarza.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#AndrzejKisielski">Osobny rozdział tego zagadnienia stanowi woda, której brak dał się odczuć szczególnie w tym roku na skutek suszy. Sytuacja z wodą jest nadal bardzo niepokojąca, gdyż na ogólną ilość 44.529 wsi zupełny brak wody gaśniczej występuje w 16.801, a częściowy w 13.489 wsiach, co stanowi 69,9% ogólnej ilości. Na około 7 tys. wypadków pożarów, podczas których należało użyć większej ilości wody jako środka gaśniczego, w 662 wypadkach wystąpił całkowity, a w 624 częściowy brak wody.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#AndrzejKisielski">Realizacja zamierzeń w kierunku poprawienia istniejącego stanu w zakresie zaopatrzenia w wodę opiera się przede wszystkim na Państwowym Zakładzie Ubezpieczeń oraz częściowo na kredytach i funduszach rad narodowych. W 1959 r. przewidziano budowę 322 zbiorników, do sierpnia wykonano całkowicie 69, w trakcie budowy jest 106 zbiorników.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#AndrzejKisielski">Występuje tutaj wiele trudności, a mianowicie: założenia mówią, że PZU przystąpi do inwestowania zbiornika wtedy, kiedy prace ziemne, to jest wykopanie dołu, nastąpi w czynie społecznym. Niestety, w licznych wypadkach rolnicy nie kwapią się do tej czynności. Poza tym występują dość poważne trudności na odcinku lokalizacji zbiornika oraz braku wykonawców ze względu na małą rentowność tych prac.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#AndrzejKisielski">Z uznaniem należy powitać inicjatywę Komendy Głównej Straży Pożarnych, która począwszy od roku 1957 coraz szerzej i od ważniej zaczyna uruchamiać we własnym zakresie placówki zajmujące się budową urządzeń przeciwpożarowych, gdyż poprzedni wykonawcy, niestety, nie zdali egzaminu. Ostatnio zdarzają się liczne wypadki, że zbiorniki wodne są budowane i finansowane całkowicie w ramach czynów społecznych. Występuje to najczęściej w województwach kieleckim i krakowskim.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#AndrzejKisielski">Dobrze by było, aby w tym zakresie pobudzić jak najszerzej inicjatywę społeczną, gdyż planowana w ramach istniejących możliwości budowa w roku 1960 dalszych 512 zbiorników z funduszów PZU nie rozwiąże sytuacji.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#AndrzejKisielski">Wiele niezadowolenia w terenie wywołuje w dalszym ciągu jakość sprzętu technicznego, szczególnie węży tłocznych. Sprzęt ten na skutek wad produkcyjnych, jakości produkcji oraz dość często złej konserwacji ulęga szybkiemu zużyciu. Bywają, niestety, i takie wypadki, jak na przykład w Płońsku, że węży tłocznych użyto tylko jeden raz do gaszenia pożaru.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#AndrzejKisielski">Jednym z podstawowych warunków podniesienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego powinna być przede wszystkim przebudowa wsi pod względem architektonicznym. Znając jednak warunki ekonomiczne kraju nie należy się spodziewać, że ten problem zostanie rozwiązany w ciągu najbliższych lat.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#AndrzejKisielski">Obecny stan zabudowy wsi, aczkolwiek pod wieloma względami niekorzystny, stanowi jednak ogromną wartość dla majątku narodowego. Toteż w tych warunkach należy dążyć do zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego na wsi przede wszystkim przez stopniową planową i przestrzenną zabudowę wsi. Sprawę tę bardzo dobitnie podkreślił w swoim wystąpieniu na poprzedniej sesji budżetowej obywatel poseł Kumosz.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#AndrzejKisielski">Wprawdzie władze administracyjne wraz z Komendą Główną Straży Pożarnej wydały wytyczne w zakresie planowej zabudowy wsi, jednak obserwację i fakty wykazują, że w dalszym ciągu jest wiele tak zwanych dzikich budów, wcale nie zmniejszających groźby pożarów. Zainicjowano również akcję zakazu stosowania pokryć słomianych tam, gdzie występuje zwarta i palna zabudowa wisi. Akcja powyższa realizowana jest zbyt wolno, między innymi z uwagi na trudności w zapewnieniu odpowiednich materiałów ognioodpornych, potrzebnych do krycia dachów.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#AndrzejKisielski">Na podkreślenie zasługuje fakt powiązania się Komendy Głównej Straży Pożarnych z instytucjami naukowymi, jak Polska Akademia Nauk, Komitet do Spraw Urbanistyki i Architektury, Politechnika Warszawska itd. W tej współpracy rozwiązywane będą problemy przyszłości, idące w kierunku dalszego znacznego zmniejszenia groźby pożarów w kraju.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#AndrzejKisielski">Jeszcze jednym z poważniejszych mankamentów, występujących na odcinku pożarnictwa, jest w dalszym ciągu brak dostatecznej ilości środków alarmujących. Najczęściej obecnie używanym środkiem alarmującym jest telefon. Wiemy, że dotychczasowa sieć telefonów, szczególnie na wsi, jest niedostateczna. Jeżeli pożar wybuchnie na wisi do godz. 15, to możliwość zaalarmowania straży jest większa. Jeżeli natomiast po godzinie 15, to połączenie z miastem lub osiedlem uzyskać można jedynie przez posterunek Milicji Obywatelskiej. A to nie wystarcza. Dlatego też warto pod adresem Ministerstwa Łączności wysunąć sugestię rozważenia, tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#AndrzejKisielski">W celu uzyskania poprawy w zakresie alarmowania wyprodukowano i zainstalowano na torach telefonicznych, nie mających aparatów telefonicznych, 885 sztuk telefonicznych skrzynek alarmowych. Do końca bieżącego roku będzie oddanych do użytku dalszych 1.100 skrzynek. W 1960 r. przewidziano uruchomienie 2.500 takich urządzeń. Chciałbym przejść teraz do grupy zagadnień o charakterze typowo prewencyjnym. Należy stwierdzić, że w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosło nasilenie prac w zakresie propagandy przeciwpożarowej. Uwydatniło się to przede wszystkim w wydaniu i rozpowszechnieniu 300 tys. egzemplarzy plakatów propagandowych oraz 430 tys. ulotek o tematyce przeciwpożarowej.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#AndrzejKisielski">Na szczególne uznanie zasłużyła prasa codzienna, radio i telewizja, gdzie w aktualnych i, niestety, często tragicznych reportażach informowano społeczeństwo o potrzebie i sposobach zapobiegania pożarom. Zamieszczano również komunikaty o wszystkich groźniejszych pożarach wskazując przyczyny ich powstawania. Szczególną uwagę zwracano na śmiertelne wypadki z dziećmi. W komunikatach radiowych ogłaszano komunikaty ostrzegawcze w sprawach ochrony przeciwpożarowej.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#AndrzejKisielski">Zgodnie z wnioskiem obywatela posła, Kumosza na poprzedniej sesji budżetowej — wprowadzono do szkół pogadanki o ochronie przeciwpożarowej. Jednak nie ma to charakteru obowiązkowego ani stałego i dlatego w wielu szkołach poprzestano na jednej lub dwóch pogadankach. Należy w dalszym ciągu postulować, ażeby z tej formy propagandowej w żadnym wypadku nie rezygnowano.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#AndrzejKisielski">Pomimo tak szeroko zakrojonej działalności zapobiegawczej nie uzyskano jeszcze w bieżącym roku pożądanych efektów. Wiąże się to między innymi z ograniczeniem sankcji karnych w stosunku do winnych.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#AndrzejKisielski">Wysoka Izbo! Państwo w ramach swego budżetu przeznacza na cele przeciwpożarowe 388 mln zł. Suma ta nie zaspokaja wszystkich potrzeb w tym zakresie. Jest ona jednak większa o przeszło 20 mln zł od sumy zeszłorocznej, co w świetle obecnej sytuacji w kraju ma swoją wymowę. Dlatego też, ażeby w roku przyszłym zarysowała się pozytywna zmiana w zakresie pożarnictwa, niezbędny jest w tym udział całego naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#AndrzejKisielski">Straż pożarna, wykazująca dużą ofiarność i inicjatywę w walce z tym groźnym żywiołem, jakim jest ogień, nie może być osamotniona. Rady narodowe, MO, organizacje społeczne i masowe, kierownictwa zakładów pracy muszą wziąć w tej akcji bezpośredni udział. Przez taką wspólną, niełatwą pracę doprowadzimy do tego, że miliony złotych, które przeznaczamy na odbudowę zgliszcz i pogorzelisk, skierujemy w przyszłości na inne twórcze cele.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#StanisławCieślak">Panie Marszałku! Proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Cieślakowi w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#StanisławCieślak">Wysoki Sejmie! Porządek obecnego posiedzenia, Sejmu składa się z 6 punktów. W dyskusji nad punktem 1 porządku dziennego brało udział już 62 kolegów posłów. Biorąc pod uwagę, że jest to drugie czytanie rządowego projektu planu i budżetu na rok 1960, że wielu obywateli posłów mogło zabrać i zabrało głos w debacie nad tymi rządowymi projektami przy pierwszym czytaniu i wreszcie — licząc się z faktem, że mamy jeszcze 5 dalszych punktów porządku dziennego obecnego posiedzenia Sejmu, z upoważnienia i w imieniu Konwentu Seniorów zgłaszam wniosek o zamknięcie dyskusji i przystąpienie do dalszych prac, określonych regulaminem Sejmu.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JerzyJodłowski">Czy w sprawie zgłoszonego przez posła Cieślaka w imieniu Konwentu Seniorów wniosku formalnego ktoś życzy sobie zabrać głos? Nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JerzyJodłowski">Wobec tego podaję ten wniosek o zaniknięcie dyskusji pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#JerzyJodłowski">Kto jest za wnioskiem, proszę o podniesienie ręki.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#JerzyJodłowski">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#JerzyJodłowski">Kto jest przeciwko wnioskowi? Nikt.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#JerzyJodłowski">Czy ktoś się wstrzymuje od głosu? Także nikt.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#JerzyJodłowski">Stwierdzam, że Izba wniosek uchwaliła i w związku z tym zamykam dyskusję nad projektem budżetu i planu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#JerzyJodłowski">Proszę Obywatela, Sekretarza Posła Franciszka Szałacha o odczytanie komunikatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#FranciszekSzałach">Posiedzenie sejmowej Komisji Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa odbędzie się dziś w czasie przerwy obiadowej o godz. 15 w sali nr 67.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JerzyJodłowski">Przed zarządzeniem przerwy obiadowej pragnę poinformować Izbę, że obrady po przerwie obiadowej rozpoczniemy punktualnie o godz. 16. W tej części obrad zabierze głos w imieniu rządu obywatel Minister Finansów, po czym przystąpimy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#JerzyJodłowski">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 15 do godz. 16 min. 10)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady. Głos zabierze Minister Finansów obywatel Tadeusz Dietrich.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#TadeuszDietrich">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w czasie toczącej się obecnie debaty budżetowej, chciałbym na wstępie ustosunkować się do kilku wypowiedzi w dyskusji.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#TadeuszDietrich">Pan poseł Nowakowski poświęcił wiele trudu dla obrony odrzuconego przez Komisję Planu Gospodarczego Budżetu i Finansów 37-milionowego aneksu miasta Poznania.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#TadeuszDietrich">Czy rzeczywiście Poznań znajduje się w tak złej kondycji finansowej, że musi uciekać się do pomocy posła Nowakowskiego w staraniach o swoje 37 mln zł?</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#TadeuszDietrich">Przytoczę dwie następujące liczby. Miasto Poznań z roku 1959 w 1960 r. przechodzi z wypracowaną nadwyżką, która wyniesie około 60 mln zł i może być przez Poznań rozporządzona na wydatki, oczywiście bieżące. Następnie — zaległości podatkowe na terenie miasta Poznania, nie objęte budżetem noku 1960, wynoszą 25 mln zł.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#TadeuszDietrich">Razem więc istnieje baza znacznie przekraczająca kwotę 37 mln zł; a do niej dochodzą ponadto jeszcze możliwości z własnego przemysłu terenowego i z własnego handlu detalicznego.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#TadeuszDietrich">Na postawione pytanie odpowiedź więc wypada negatywna.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#TadeuszDietrich">Być może jednak poseł Nowakowski zabiera! głos nie ze stanowiska doraźnych potrzeb określanych sumą 37 mln zł, lecz ze stanowiska zasadniczego, jakim jest — jego zdaniem — stałe rzekomo krzywdzenie miasta Poznania przez rząd Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#TadeuszDietrich">Przyjrzyjmy się, co się kryje za wskaźnikami planu, które cytował tutaj poseł Nowakowski, a które nazywa on polityką finansową. Wolno mu, oczywiście.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#TadeuszDietrich">Weźmy na przykład sprawę najbardziej rażącą, jaką są według posła Nowakowskiego remonty budynków mieszkalnych. Rzeczywiście Łódź otrzymuje w 1960 r. według planu około 205 mln zł, gdy Poznań — tylko 41 mln zł. Ciekawe, że Łódź całą swą sumę, która w tym roku była niewiele mniejsza (podobnie zresztą jak w Poznaniu) — przerabia, a Poznań, który ma wielokrotnie niższą kwotę, nie przerabia. Na przykład w 1959 r. Poznań otrzymał 38 mln zł, a wykorzysta do końca roku tylko 33 mln zł.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#TadeuszDietrich">Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że oba miasta są w całkiem różnym położeniu. Z sum przewidzianych dla Łodzi 22% idzie na podłączenia budynków mieszkalnych do sieci wodociągowo-kanalizacyjnej, która w Poznaniu od dawna istnieje. Poza tym około 20% budynków jest w Łodzi! drewnianych, co bardzo podraża koszty remontu. Poznań z takiego typu budownictwa dawno już wyrósł. Łódź ma wielką ilość budynków w zarządzie miejskim. Chodzi tu o majątek opuszczony i porzucony. W Poznaniu problem ten nie występuje w tej skali. Mamy więc do czynienia z obiektami — że tak powiem ekonomicznymi absolutnie ze sobą nieporównanymi.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#TadeuszDietrich">Weźmy budownictwo mieszkaniowe. Czy jest sprawiedliwe porównywalnie miast całkiem zniesionych, jak Warszawa, lub w dużym stopniu zniesionych, jak Wrocław z Poznaniem? Chociaż, oczywiście, i Poznań był także poważ nie zniszczony. Czy można porównywać Kraków z Poznaniem i dopuszczać się omyłki, która polega. na tym, że się ze wskaźnika nie wyłącza Nowej Huty? Każdy rozumie, że takie podejście do sprawy jest nieobiektywne.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#TadeuszDietrich">Bardziej obiektywny jest wskaźnik zagęszczenia na izbę, na którym opiera się nasza polityka budowlana. Wskaźnik ten wynosi dla Łodzi 1,92, dla Warszawy 1,72, dla Krakowa 1,77, dla Poznania 1,76, dla Wrocławia wynosi on 1,62, ale w ostatnich latach we Wrocławiu obserwujemy tendencję pogarszającą się. Poznań więc jest — powiedziałbym — w najlepszej sytuacji. Nie chcę podkreślać faktu, iż Poznań i w tej dziedzinie nie wykonuje planu. W 1959 r. za 11 miesięcy rzeczowe wykonanie planu budownictwa mieszkaniowego wynosi zaledwie 72%, choć oczywiście posiada to także jakieś swoje znaczenie.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#TadeuszDietrich">Wreszcie trzeba wziąć pod uwagę, że budownictwo mieszkaniowe odbywa się nie tylko ze środków rad narodowych, na które powołuje się poseł Nowakowski, ale także ze środków, które państwo daje poprzez budownictwo fabryczne, zakładowe i spółdzielcze. Jeżeli wziąć te środki wszystkie razem pod uwagę i przeliczyć je z kolei na mieszkańca (ponieważ mamy do czynienia z miastami o różnej wielkości), to w tym obrachunku okaże się, że suma środków finansowych wynosi (eliminując z tego obrazu Warszawę) następujące kwoty: w Krakowie 1.030 zł na mieszkańca (tam chodzi o Nową Hutę), na drugim miejscu znajduje się Łódź z kwotą 942 zł, na trzecim miejscu znajduje się Poznań z kwotą 885 zł, na czwartym miejscu znajduje się Wrocław z kwotą 845 zł. Lokata poszczególnych miast biegnie w tych warunkach w innym porządku niż u posła Nowakowskiego, przy czym na ogół kwoty te od siebie wiele nie odbiegają. W obliczeniu oparłem się na statystyce ludności z 1957 r., mogą więc tutaj być małe jakieś różnice.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#TadeuszDietrich">Weźmy szkoły. Istotnie, trzeba powiedzieć, że sytuacja Poznania pod tym względem jest niełatwa, jest ciężka, ale dlatego też plan roku 1960 daje pierwszeństwo temu miastu. W przeliczeniu na jednego mieszkańca przypada bowiem na budownictwo szkolne w Poznaniu ponad 100 zł, we Wrocławiu ponad 80 zł, w Łodzi ponad 60 zł i w Krakowie ponad 30 zł.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#TadeuszDietrich">Podobnie wskaźniki przewidywane są dla całego następnego 5-lecia. W ich wyniku przyrost izb szkolnych wyniesie w Łodzi zaledwie 12%, w Warszawie 35%, we Wrocławiu 60%, w Krakowie 63%. A w Poznaniu 68%.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#TadeuszDietrich">Weźmy z kolei kina. Pan poseł Nowakowski po prostu nie zauważył, że wskaźniki, które cytował, odnoszą się tylko do kin państwowych. Poza nimi są jednak także jeszcze i kina związkowe. Jeśli wziąć łączny stan kin — zarówno państwowych, jak i społecznych — to okaże się, że ilość miejsc w kinach na 1000 mieszkańców na dzień 31 grudnia 1958 r. wyniesie we Wrocławiu — 38, w Warszawie — 28, w Poznaniu — 23, w Krakowie — 23 i w Łodzi — 15.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#TadeuszDietrich">Weźmy łóżka szpitalne. Tego wskaźnika z kolei nie wolno rozpatrywać bez uwzględnienia sytuacji na zapleczu danego miasta, dla którego dane miasto jest bazą, a więc sytuacji na terenie województwa. Jeśli porównać wskaźniki łączne, to znaczy dla miasta Poznania i całego województwa, z łącznymi wskaźnikami województw innych, to sprawa przedstawia się na 10 tys. mieszkańców następująco: w Warszawie — 41,9, w Poznaniu — 41,8, w Krakowie — 40, w Łodzi — 38. A więc Poznań należy do przodujących pod tym względem terenów.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#TadeuszDietrich">Podobnie ma się sprawa i z innymi wskaźnikami, których tutaj już nie będę cytować. Jak widać, wskaźniki planu, jeśli je czytać bez uprzedzeń, mają inną wymowę społeczną od tej, jaką nadaje im pan poseł Nowakowski. Poznań jest po prostu w tej samej pozycji, co wiele innych miast w Polsce. We wszystkich tych miastach mogłoby być oczywiście lepiej, to jest jasne, aby jednak było lepiej, nie wystarczy apel ani dobra chęć — trzeba mieć więcej środków.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#TadeuszDietrich">Jeśli poseł Nowakowski nie występuje ani naglony potrzebą finansową miasta, ani rzeczywistym obrazem wskaźników planu, to powstaje pytanie, z jakich jeszcze pobudek on występuje i dlaczego zauważył tę ciągnącą się — jego zdaniem — latami krzywdę miasta Poznania dopiero przy czwartym budżecie obecnej kadencji Sejmu, w którym zasiada z ramienia tego miasta? Jednio jest dla mnie jasne, a to fakt, że nie należy nadużywać trybuny sejmowej do takich spraw.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#TadeuszDietrich">Chciałbym także parę słów poświęcić sprawom oceny naszej polityki płacowej. Muszę otwarcie powiedzieć, że do złudzeń należy sąd, że reformę cen i płac można by zamknąć jakąś małą dopłatą budżetu państwa, gdzieś rzędu 3 czy 5 mld zł. Tak sądzi — przypuszczam to na podstawie rachunku, którym się posługiwał — pan profesor Makarczyk. Potrzebne na to sumy są o wiele większe.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#TadeuszDietrich">Reforma cen, tak jak ją rozumie pan profesor Makarczyk, obejmuje przecież nie tylko zmianę cen towarów rynkowych, lecz także zmianę cen usług łącznie z komornym. Tego rodzaju reforma nie może się oprzeć na zasadzie prostego ekwiwalentu. Za sto nie można dać sto, musi to być ekwiwalent z dopłatą, inaczej bowiem straciłyby na takiej reformie setki tysięcy rodzin. Po prostu dla tych samych powodów, dla których piła zębata nie może być zębami dobrze przymierzana do prostej ściany. To jedno już pociąga za sobą więcej niż 5 miliardów złotych. Poza tym trzeba zgromadzić zapasy towarowe, gdyż nie jest bynajmniej do przewidzenia, jak by się ułożył nowy popyt, gdyby do rąk społeczeństwa dostały się dziesiątki miliardów złotych, będące ekwiwalentem za wzrost cen i usług, a równocześnie zbiegły się dwa zjawiska — zaległości w opłatach za usługi lub poi prostu spadek popytu na nie z tyleż większym wzrostem popytu na towary na przykład przemysłowe, dajmy na to bawełniane, z którymi i dziś nie jest łatwo, a przemysł ma wyczerpane zdolności produkcyjne.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#TadeuszDietrich">Ubezpieczenie się przeciw takim ewentualnościom podnosi sumę konieczną na ten cel więcej niż w dwójnasób, a takich sum, jak wiadomo, nie mieliśmy ani w przeszłości, ani nie mamy ich dziś na raz do zużytkowania. Na raz, powiadam, bo cóż, pan profesor powiedział wprawdzie, że rząd wydał 50 mld zł na sprawy związane z regulacjami płac, czyli z podwyżkami płac, i nie wykorzystał tej okazji dla przeprowadzenia generalnej reformy płac i cen, ale przyjrzyjmy się, jak tych 50 mld zł jest liczonych.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#TadeuszDietrich">Te 50 mld zł Pan policzył, Panie Profesorze, metodą narastającą, to znaczy, jeżeli powiedzmy 5 mld zł zostało wydanych załóżmy w roku 1956, a więc cztery lata temu, to w pańskim rachunku to waży 20 mld zł. Postępując tą metodą, można, by powiedzieć po 20 latach komuś, kto dostał 5 zł, że naprawdę dostał kiedyś 100 zł.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#komentarz">(Poseł Makarczyk: Jeżeli całe dwadzieścia lat dostawał...)</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#TadeuszDietrich">Nie, w podwyżkach płac, jeżeli ktoś zarabia 100 zł, a ja mu daję podwyżkę 5%, to mu daję 5 zł i dziś, i za sto lat, zawsze tylko podwyżkę 5 zł, a nie 6, i nie można mówić, że ona wyniosła 20%, bo upłynęły cztery lata. I na tym polega błąd tego rozumowania.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#TadeuszDietrich">Pan powiedział, Panie Profesorze, że w tamtych latach, kiedyśmy rozporządzali tymi nie wystarczającymi sumami na to, ażeby zrobić taką reformę, o jakiej Pan myśli, że w tamtych latach wydając pieniądze równocześnie nie skorygowaliśmy struktury płac. To nie odpowiada rzeczywistości. Prawdopodobnie nie skorygowaliśmy tej struktury w takim zakresie, jaki Pan ma na myśli, ale nie odpowiada rzeczywistości, że struktura nie była korygowana. Wystarczy, jeżeli powiem, że do roku 1955 ilość osób zarabiających do 600 zł miesięcznie wynosiła 15,5% ogółu zatrudnionych, podczas gdy w 1958 r. ta ilość spadła do 4,2%.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#TadeuszDietrich">Wystarczy, że powiem także, że do 800 zł zarabiało w 1955 r. — 35%, podczas gdy w 1958 r. — 11,2%. Tego rodzaju przeklasyfikowanie samo przez się świadczy, co się zmieniło w strukturze płac. Został też dokonany wbrew odmiennym twierdzeniom poważny wysiłek dla podniesienia płac nauczycieli, kolejarzy, personelu lekarskiego oraz pracowników administracji publicznej. Nauczyciele otrzymali w 1956 r. — 527 mln zł, w 1957 r. — 589 mln zł, w 1958 r. — 926 mln zł, czyli razem według mojego rachunku 2 mld zł, a według pańskiego — 4. 600 mln zł. Przy czym ja twierdzę, że dostali 2 mld zł, i twierdzę, że to nie jest mała suma. Kolejarze otrzymali w tych samych trzech latach 1.200 mln zł, licząc moją metodą, pańską więcej, służba zdrowia otrzymała 850 mln zł, administracja — 325 mln zł i pracownicy poczty — 900 mln zł.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#TadeuszDietrich">Są to poważne posunięcia i nie wydaje mi się rzeczą ścisłą pomijanie tego faktu, niezależnie od tego, na ile byśmy uważali te posunięcia za wystarczające.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#TadeuszDietrich">Z kolei, jeżeli chodzi o kontrolę bankową funduszu płac, którą Pan, Panie Profesorze, poddał najbardziej ostrej krytyce, twierdząc, że to jest zupełnie nierealne przejście na wskaźnik 0,2. Ja muszę powiedzieć, że tutaj zachodzi jakaś pomyłka co do faktów. Wskaźnik 0,2 nie oznacza wskaźnika korekty bankowej funduszu płac, to nie jest wskaźnik korekty bankowej. Wskaźnik korekty bankowej wynosi w tej chwili 0,5 i w 1960 r. wyniesie mniej więcej też 0,5, w niektórych przemysłach nawet prawdopodobnie trochę więcej niż 0,5.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#TadeuszDietrich">Wskaźnik 0,2 dotyczy zupełnie innego przedmiotu, a mianowicie dotyczy metody ustalania funduszu plac dla poszczególnych gałęzi na rok 1960, a nie dotyczy ewentualnego przekraczania produkcji i w związku z tym funduszu płac, licząc od planu roku 1960, w roku 1960 r. To są dwie rzeczy różne, oddalone od siebie i z punktu widzenia tematu, i z punktu widzenia czasu.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#TadeuszDietrich">Wreszcie jedna maleńka jeszcze uwaga co do nieścisłości. Pan był łaskaw, Panie Profesorze, rozdać, zdaje się, wszystkim kolegom posłom wykres odnoszący się do funduszu płac, w którym są słupki, z których jeden wskazuje na całkowity wzrost, drugi na wzrost produkcji, to znaczy na wzrost funduszu płac spowodowany wzrostem produkcji, dalej na skutki regulacji płac i na skutki łamania, dyscypliny płac. Ja muszę powiedzieć, że w tym obrazku tkwi jedno wielkie nieporozumienie, jeden wielki błąd, mianowicie — brak jest absolutnie słupka dla wzrostu zatrudnienia. Na ile wzrósł fundusz płac z powodu wzrostu zatrudnienia, tego tutaj zupełnie w tych słupkach nie ma i dlatego Pan otrzymuje np. dla budownictwa, które pozwoliłem sobie czerwonym ołówkiem zakreślić, zupełnie fałszywą ilustrację, proszę Pana, tęgo ostatniego słupka 29%, które pan przypisuje łamaniu dyscypliny płac.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#TadeuszDietrich">Ja wcale nie chcę twierdzić, że budownictwo nie należy do tych gałęzi, które w najwyższym stopniu łamią dyscyplinę płac, pod tym względem my się zupełnie ze sobą zgadzamy, tylko ja kwestionuję, czy to jest ten słupek. Jeżeli wezmę pod uwagę, że u Pana brak jest w ogóle słupka związanego ze wzrostem zatrudnienia, a przecież wzrost zatrudnienia pociąga za sobą także wzrost funduszu płac niezależnie od wszystkiego innego, to widzę nieścisłość. Ja próbowałem wyliczyć to, Pan będzie łaskaw mnie sprawdzić, ale wydaje mi się, że popełnił Pan w ten sposób błąd w słupku trzecim, sięgający gdzieś mniej więcej 400 mln zł.</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#TadeuszDietrich">Ja myślę, że te tematy bardzo ciekawie poruszone tutaj przez Pana Posła Makarczyka wymagają istotnie głębszej analizy i Wydaje mi się, że na Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów mogliśmy jakąś głębszą dyskusję nad poszczególnymi sprawami z tym tematem związanymi poprowadzić i wyjść na forum plenarne Sejmu wtedy, kiedy te słupki będą między nami uzgodnione.</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#TadeuszDietrich">W sprawie paliwa płynnego w województwie rzeszowskim oraz w sprawie nawozów sztucznych w powiecie zawierciańskim wydane zostały dziś polecenia zbadania stanu zaopatrzenia na miejscu, tym bardziej ze według sygnałów, jakie docierały do central, podobno na tych terenach były nadmiary i w jednym, i w drugim gatunku towarów.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#TadeuszDietrich">W związku z interpelacją posła Machejka w sprawie dzierżawy budynków pospółdzielczych w powielcie miechowskim pragnę złożyć oświadczenie, że obowiązujące w 1959 r. przepisy uprawniają rady narodowej do podejmowania decyzji w tym kierunku i decyzje te są wiążące dla banku.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#TadeuszDietrich">Wydałem bezpośrednio po wystąpieniu w Sejmie kolegi posła Machejka polecenie dyrektorowi Banku Rolnego zbadania przyczyny wahań Miechowskiej Rady Narodowej i uregulowania sprawy w sposób społecznie racjonalny. Telefonogram w tej sprawie wyszedł do Miechowa przed godziną.</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#TadeuszDietrich">Na interpelację posłanki Jankiewiczowej w sprawie zmiany taryf za korzystanie z usług przedszkoli rząd odpowie w przysługującym mu regulaminowym terminie.</u>
<u xml:id="u-40.37" who="#TadeuszDietrich">Obecnie chciałbym przejść do ogólnej problematyki planu i budżetu. Podczas minionych 6 tygodni dokonano w komisjach sejmowych rzetelnej kontroli dochodów i wydatków budżetowych. Zbadano podstawy działalności finansowej rad narodowych, oceniono zamierzenia rządu i jego politykę gospodarczą. Prace te wykonano szybciej niż w łatach poprzednich, mimo iż pierwsze dokumenty do planu i budżetu na rok 1960 rząd mógł przekazać jedynie w trybie roboczym, nadając im ostateczny wygląd już w toku prac sejmowych. Znalazło w tym wyraz kilkuletnie doświadczenie komisji sejmowych.</u>
<u xml:id="u-40.38" who="#TadeuszDietrich">W tym roku przecież Sejm, można powiedzieć, pracuje już nad drugim budżetem.</u>
<u xml:id="u-40.39" who="#komentarz">(Głos z sali: Czwartym.)</u>
<u xml:id="u-40.40" who="#TadeuszDietrich">Nie — drugim — w tym jednym roku, bośmy na wiosną pracowali nad jednym budżetem, a teraz przed zakończeniem roku układamy drugi budżet.</u>
<u xml:id="u-40.41" who="#TadeuszDietrich">Plan roku 1960 nazwano w Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów planem dyscypliny gospodarczej i finansowej. Przejawia się to, jak stwierdził z tej trybuny poseł Kuziński, w założeniach wzmocnienia dyscypliny podatkowej, bardziej prawidłowym gospodarzeniem funduszem płac i środkami na inwestycje, w zadaniach obniżania kosztów własnych, we wzmacnianiu dyscypliny finansowej, w zmniejszaniu wydatków na administrację i w wielu innych kierunkach.</u>
<u xml:id="u-40.42" who="#TadeuszDietrich">Dlaczego właśnie w tym troku rząd oparł plan tak silnie na zasadach dyscypliny gospodarczej i finansowej? Dlatego, że wymagają tego zadania budownictwa socjalistycznego, które można streścić dla roku 1960 i najbliższych lat w następujących trzech tezach:</u>
<u xml:id="u-40.43" who="#TadeuszDietrich">— Likwidacja dystansu, jaki dzieli wciąż jeszcze nasz kraj od przodujących krajów kapitalistycznych mimo dokonanego przez nas w ubiegłych 15 latach skoku — co wymaga rozwinięcia na odpowiednią skalę nakładów inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-40.44" who="#TadeuszDietrich">— Instalacja coraz większych mocy produkcyjnych prowadzi do wzrostu dochodu narodowego i wzrostu stopy życiowej o tyle tylko — jak wiemy na przykładach roku 1959 — o ile równocześnie wzrasta produkcja rolna, będąca podstawą rozwoju przemysłu lekkiego i spożywczego. Stoi przeto przed nami z kolei problem mechanizacji i zainwestowania wsi, a tym samym problem przebudowy społecznej rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-40.45" who="#TadeuszDietrich">— Wreszcie likwidacja dystansu i przebudowa społeczna wsi, będące podstawą wzrostu stopy życiowej, wymagają ze swej strony środków, które trzeba wypracować wewnątrz kraju. Wiemy dobrze, że zgubną byłaby polityka oglądania się na pomoc z zewnątrz podobnie jak zgubną byłaby polityka podporządkowania poszczególnych elementów ekonomiki kraju, takich jak: inwestycje, rozwój przemysłu ciężkiego, przebudowa społeczna wsi, import, eksport itd., doraźnym celom konsumpcyjnym.</u>
<u xml:id="u-40.46" who="#TadeuszDietrich">Byłaby to polityka defensywy, u której krańca nastąpiłby spadek stopy życiowej ludności, odwrotnie więc — musimy podporządkowywać wzrost stopy życiowej możliwościom i odmierzać ten wzrost możliwościami, jakie stwarza rozwój produkcji, któremu równocześnie musimy torować drogę.</u>
<u xml:id="u-40.47" who="#TadeuszDietrich">Dlatego też partia na swym III Plenum dała sygnał do takiej ofensywy. Zmierza ona do mobilizacji środków przez wzrost wydajności pracy, przez obniżkę kosztów, przez surowy reżim dyscypliny gospodarczej i finansowej po to, aby w oparciu o te trzy kierunki realizować dalszą rozbudowę gospodarczą kraju i wyjść z impasu, w jaki weszliśmy w 1959 r.</u>
<u xml:id="u-40.48" who="#TadeuszDietrich">Ten plan działania nie zrealizuje się jednak sam przez się. Musimy z jednej strony odeprzeć fałszywe, obce nam teorie, z drugiej zaś aktywnie włączyć weń załogi przedsiębiorstw. Musimy więc odrzucić pokątnie lansowane poglądy, że ta linia, oznacza żądanie wysiłku bez ekwiwalentu, drogą rewidowania, norm w przemyśle, obcinania zarobków czy redukowania zatrudnienia, musimy odrzucić także twierdzenia, że oznacza ona przesuwanie śruby podatkowej na dawne bolesne miejsca, chociaż jest rzeczą oczywistą, że zażądamy większych wpłat i na wsi, i w mieście.</u>
<u xml:id="u-40.49" who="#TadeuszDietrich">Ta ofensywa ma całkowicie inny sens społeczny, poważny, głęboki sens. Zmierza ona do intensyfikacji ekonomicznej naszej pracy. W wielkich ludnych krajach wzrost wydajności o kilkadziesiąt zaledwie złotych rocznie tworzy kapitały wystarczające na budowanie kombinatów wielkości Huty Leninas. U nas dla zebrania tak wielkich sum konieczna jest stała i wzrastająca intensyfikacja ekonomiczna pracy, a to można osiągnąć różnymi drogami, wśród których wzrost wysiłku fizycznego znajduje się na szarym końcu. Przeciwnie, w naszych warunkach chodzi najczęściej o osiągnięcie celów dość prostych, takich jak prawidłowa organizacja produkcji, jak usprawnienie kooperacji, likwidacja absencji, likwidacja przestojów, pełne wykorzystanie dnia pracy, likwidacja jaskrawego marnotrawstwa surowców, liczenie pieniędzy, liczenie — to znaczy rachowanie kosztów, myślenie finansowe, kalkulowanie, oszczędzanie, przestrzeganie dyscypliny finansowej.</u>
<u xml:id="u-40.50" who="#TadeuszDietrich">Jednym słowem chodzi o to, aby zrealizować możliwości, jakie tkwią w fakcie, iż nasza klasa robotnicza nabyła w ubiegłym okresie poważnego doświadczenia i umie lepiej i wydajniej posługiwać się aparaturą techniczną, znajdującą się w jej rękach.</u>
<u xml:id="u-40.51" who="#TadeuszDietrich">Zamiast analizę kierować w tę stronę właśnie, jesteśmy jednak — to jest ludzkie — skłonni nieraz myśleć o takich rezerwach, które muszą być poprzedzone wydatkami. Tworzenie na przykład zbiorników lokalnych wód powodziowych, przenoszenie wód między działami rzecznymi, meliorowanie łąk, dalsze inwestycje przemysłowe, reformowanie płac, rozszerzanie kredytów, ulgi podatkowe, inwestycje w kulturze — wszytko to daje bez wątpienia nowe wartości, ale to nie jest wyzwalanie rezerw w tym sensie, w jakim ta sprawa stoi przed nami na dzisiaj. W tej chwili bowiem idzie o ujawnienie rezerw bezpośrednich, nie wymagających w zasadzie nakładów wstępnych, a więc o wyzwolenie istniejących rezerw, które trzeba po prostu uruchamiać.</u>
<u xml:id="u-40.52" who="#TadeuszDietrich">Niełatwe zadania stoją przed nami w rolnictwie. Przyszłoroczny urodzaj zależy w wysokim stopniu od tego, co obecnie siejemy, a wiadomo, że sieliśmy w warunkach niekorzystnych. Wisi więc nad nami w dalszym ciągu zagrożenie paszowe, a wraz z nim także i zagrożenie hodowlane. Rok 1960 jest pierwszym rokiem pełnego działania Funduszu Rozwoju Rolnictwa, na który państwo przelewa około 3,5 mld zł. Byłoby głębokim nieporozumieniem, gdyby wieś zrozumiała to jako odciążenie od obowiązku wzmagania inwestycji własnymi środkami i podniosła swoją konsumpcję kosztem tych nakładów, a, więc kosztem podaży artykułów rolnych do miast. Odwrotnie — Fundusz Rozwoju Rolnictwa powinien być dodatkowym bodźcem do mobilizacji środków finansowych wsi.</u>
<u xml:id="u-40.53" who="#TadeuszDietrich">Skoro więc mówimy o konieczności ekonomicznej intensyfikacji pracy, to oczywiście odnosi się to nie tylko do przemysłu, lecz także do rolnictwa. Państwo pomaga rolnictwu wieloma kanałami. Wieś ze swej strony podnosi plony, a teraz powinna złamać opór na drodze do wzrostu produkcji i iść w kierunku przebudowy społecznej rolnictwa, wzmóc wysiłek inwestycyjny.</u>
<u xml:id="u-40.54" who="#TadeuszDietrich">Mówiono o ucieczce młodzieży ze wsi. Niestety, młodzież będzie uciekać i nadał w miarę rozwoju przemysłu, tym bardziej jeśli wieś nie będzie szła sama dość szybkim krokiem postępu. To jest naturalne. Siłę jej mięśni muszą zastąpić maszyny. Kto nie połączy swych sił z sąsiadami, nie oprze się na maszynach i nowoczesnej technice, daremnie będzie w przyszłości szukał pomocy.</u>
<u xml:id="u-40.55" who="#TadeuszDietrich">Ubezpieczenie emerytalne chłopów wymaga także środków, podobnie jak inwestycje. Środki te może dać tylko również wzrost wydajności pracy na wisi. Tylko więc socjalizm może ostatecznie rozwiązać problemy rolne, a tym samym problemy chłopskie.</u>
<u xml:id="u-40.56" who="#TadeuszDietrich">Trzeba dalej odeprzeć iluzje, co do zasięgu działania bodźców i prawa wartości. Nie myślę bynajmniej lekceważyć znaczenia bodźców ani prawa wartości. Wręcz przeciwnie — w okresie ubiegłych kilku lat kierowałem grupą ekonomistów, którzy włożyli i wkładają nada! wielki wysiłek dla stworzenia całego systemu bodźców i instrumentów finansowych, że wspomnę tylko o takich faktach, jak fundusz zakładowy, fundusz premiowy pracowników inżynieryjno-technicznych, system finansowej decentralizacji przedsiębiorstw, jak inwestycje zdecentralizowane, jak reforma marż w handlu, jak nowe prawo budżetowe i wiele innych pociągnięć.</u>
<u xml:id="u-40.57" who="#TadeuszDietrich">Więcej — uważam, że istnieje nieznany nam jeszcze w pełni, ale bez wątpienia istniejący jako koncepcja ekonomiczna i jako wiedza ekonomiczna system instrumentów i bodźców, który zdolny jest odegrać podobną rolę w wyborze alternatyw ekonomicznych w naszych warunkach ustrojowych, jak bodźce idące w warunkach kapitalistycznych od rynku i prawa, wartości. Jeżeli przeto mimo wszystko odnoszę się krytycznie do przesadnej wiary w skuteczność bodźców, to dlatego, iż uważam, że nic i nigdy nie zastąpi funkcji i roli partii, funkcji i roli komórek partyjnych w przedsiębiorstwach, poczucia obowiązku społecznego ludzi partyjnych i bezpartyjnych. Po drugie zaś dlatego, że ternu właśnie poczuciu obowiązku społecznego — w moim przekonaniu — zagradza drogę ten drobnomieszczański ładunek ideologiczny, jaki się pod sprawę bodźców u nas często podkłada.</u>
<u xml:id="u-40.58" who="#TadeuszDietrich">Dlatego to I sekretarz partii na konferencji samorządu robotniczego w Warszawie kładł tak wielki nacisk na to, aby wszyscy robotnicy znali wskaźniki techniczno-ekonomiczne swej fabryki, aby wszyscy oszczędzali surowce, aby komitety partyjne i samorząd robotniczy orientowały się w tym, co się dzieje w ich przedsiębiorstwie. Stąd rodzi się wielka rola prawidłowej ewidencji, którą niesłusznie mieszamy często z biurokracją. Stąd rola i znaczenie księgowych i rzetelności bilansów.</u>
<u xml:id="u-40.59" who="#TadeuszDietrich">Musimy, oczywiście, rozwiać też złudzenie tych, którzy pragną powrotu do starych metod rządzenia i zarządzania gospodarką narodową w nowych upatrując źródło trudności.</u>
<u xml:id="u-40.60" who="#TadeuszDietrich">Rzeczywistość zaprzecza tym poglądom. Co byśmy nie powiedzieli na ten temat, faktem jest, że przedsiębiorstwa socjalistyczne pracują jako całość lepiej niż niegdyś, a jeśli nie dają tych rezultatów, jakich oczekujemy, to nie dlatego, że działa w nich samorząd robotniczy, ale dlatego, że samorząd ten nie działa często jak należy; nie dlatego, że przedsiębiorstwa korzystają z szeregu praw, ale dlatego, że prawa, te często wykorzystują w niewłaściwym kierunku.</u>
<u xml:id="u-40.61" who="#TadeuszDietrich">Jeśli więc żądamy zwiększenia dyscypliny produkcyjnej i finansowej, to dlatego, że bez dyscypliny nie może być utrwalenia, a tym bardziej rozwoju decentralizacji ani samodzielności gospodarczej przedsiębiorstw; nie ma bowiem większego wroga postępu i demokracji niż chaos.</u>
<u xml:id="u-40.62" who="#TadeuszDietrich">Dla realizacji tych zadań potrzebna jest ogólna mobilizacja załóg. Cały sens dyskusji sejmowej w komisjach i w czasie tej trzydniowej debaty budżetowej sprowadza się — według mego najgłębszego przekonania — do wezwania o walkę przeciw bierności, z obcym nam stosunkiem do mienia społecznego. Ta obcość przejawia się w bolesnych liczbach przestępstw. Sam inspektorat kontrolno-rewizyjny Ministerstwa Finansów wykrył w tym roku około 3 tys. przestępstw, w tym znaczną część w gospodarce uspołecznionej; a przecież poza tym działa Najwyższa Izba Kontroli i wiele innych instytucji.</u>
<u xml:id="u-40.63" who="#TadeuszDietrich">Na tle zadań, dyskusji i całego sensu debaty polityka finansowa skupi się w najbliższym okresie na następujących szczególnie ważnych odcinkach:</u>
<u xml:id="u-40.64" who="#TadeuszDietrich">Po pierwsze — na pobudzaniu wsi narzędziami i instrumentami finansowymi, a więc kredytem, oprocentowaniem, ceną, podatkami, finansowaniem zaopatrzenia i skupu i wieloma innymi metodami i środkami do wzrostu produkcji i inwestowania, do rozwoju kółek rolniczych i spółdzielń produkcyjnych, do przebudowy struktury gospodarczej wsi; równocześnie będziemy dążyć do odcinania od wsi elementów spekulacyjnych, a popierać rzemiosło na wsi i w małych miasteczkach, zwłaszcza współpracujące z kółkami rolniczymi i będące pomocą w rozwoju społecznych form produkcji na wsi.</u>
<u xml:id="u-40.65" who="#TadeuszDietrich">Po drugie — na oddziaływaniu instrumentami finansowymi na wzrost rentowności przedsiębiorstw; w tym celu wystąpiliśmy między innymi z projektami reformy funduszu zakładowego i funduszu premiowego pracowników inżynieryjno-technicznych na rok 1960; w szczególności będziemy dążyć do pogłębienia i rozwijania samodzielności gospodarczej przedsiębiorstw i rad narodowych, do pełnego wykorzystania zainstalowanych mocy produkcyjnych i rozwoju inicjatywy społecznej mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-40.66" who="#TadeuszDietrich">Po trzecie — na zreformowaniu zasad finansowania inwestycji, aby dać pierwszeństwo inwestycjom kontynuowanym i przyśpieszyć w ten sposób produkcję oczekiwaną z nowych obiektów fabrycznych. Istotna jest bowiem nie tylko umiejętność tworzenia dochodu narodowego. Wielką rolę odgrywa umiejętność i przejawiająca się w niej kultura podziału dochodu. Być może nawet więcej wiemy o tym, jak tworzyć, niż o tym, jak zużytkowywać prawidłowo dochód narodowy, to znaczy tak, aby to przyniosło największy wzrost produkcji i największy wzrost dobrobytu narodu.</u>
<u xml:id="u-40.67" who="#TadeuszDietrich">Po czwarte — na likwidowaniu zaległości podatkowych, narosłych na wsi i w mieście w ciągu ubiegłych 15 lat, z zamiarem doprowadzenia do pełnej ich likwidacji w mieście w 1960 r., a na wsi w ciągu lat 1960 i 1961.</u>
<u xml:id="u-40.68" who="#TadeuszDietrich">Z tym wiąże się równocześnie zadanie lepszego rozkładu podatków w celu sprawiedliwszego rozdziału dochodu narodowego. Będziemy żądać od wszystkich warstw społecznych jednakowego wysiłku, jednakowego zrozumienia dla konieczności związanych z sytuacją gospodarczą i społeczną w kraju.</u>
<u xml:id="u-40.69" who="#TadeuszDietrich">Skupiając się na tych odcinkach, będziemy dążyli do pełnego wykonania, zadań i wskazówek, jakie postawił przed rządem Sejm na obecnej swej sesji budżetowej.</u>
<u xml:id="u-40.70" who="#TadeuszDietrich">Deklarując to, pragnę równocześnie oświadczyć z upoważnienia obywatela Prezesa Rady Ministrów, że wszystkie postulaty i wskazania, jakie wynikają z treści debaty sejmowej, a do których czas tylko nie pozwolił mi się ustosunkować, będą wzięte pod obrady rządowe na najbliższych jego posiedzeniach.</u>
<u xml:id="u-40.71" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#CzesławWycech">Obecnie zabierze głos Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marian Naszkowski w celu złożenia oświadczenia w sprawie poruszonej w przemówieniu posła Stefana Orczykowskiego w czasie dyskusji przy pierwszym czytaniu ustawy budżetowej i uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1960 rok.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#MarianNaszkowski">Wysoka Izbo! W związku z wystąpieniem posła Orczykowskiego w dniu 10 grudnia pragnę poinformować Wysoką Izbę o obecnym stanie sprawy napaści na żonę II sekretarza Ambasady PRL w Waszyngtonie Czajera.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#MarianNaszkowski">Chciałbym zacząć od przypomnienia pokrótce przebiegu sprawy. Jak wiadomo, w niedzielę, dnia 29 listopada, we wczesnych godzinach popołudniowych, do mieszkania II sekretarza Ambasady, Antoniego Czajera, pod jego nieobecność wtargnęło 3 nieznanych osobników, którzy, otworzywszy drzwi własnymi kluczami, obudzili żonę Czajera. Osobnicy ci rozmawiali między sobą po angielsku i niemiecku, zaś jeden z napastników zaczął zadawać obywatelce Czajerowej pytania po polsku. Napastnicy przystąpili do plądrowania mieszkania. Obywatelka Czajerowa zażądała, by opuścili oni mieszkanie, a gdy to nie odniosło skutku, usiłowała skontaktować się telefonicznie z Ambasadą. Wówczas napastnicy zaczęli ją brutalnie szarpać, zatykali jej usta, by nie mogła wezwać pomocy, i wreszcie zarzuciwszy jej szalik na szyję, uderzyli ją -twardym przedmiotem w tył głowy, powodując utratę przytomności.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#MarianNaszkowski">W stanie silnego zamroczenia zastał ją mąż, gdy wrócił do domu około godziny 19, a więc po kilku godzinach.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#MarianNaszkowski">Należy podkreślić, że pytania zadawane obywatelce Czajerowej przez napastników nosiły charakter prowokacyjno-wywiadowczy, co również znalazło swój wyraz w sposobie przeszukiwania mieszkania. Szukano jakichś papierów, filmów, fotografii. Przebieg najścia wykluczał motywy rabunkowe. Przyznawała to zresztą i prasa amerykańska.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#MarianNaszkowski">W czasie całego zajścia obywatelka Czajerowa mimo wyjątkowo brutalnego traktowania zachowała właściwą, godną postawę. O fakcie napadu Ambasada PRL powiadomiła natychmiast Departament Stanu i do mieszkania ob. Czajera przybył przedstawiciel Departamentu Stanu wraz z funkcjonariuszami policji oraz lekarz, który zdecydował przewieźć obywatelkę Czajerową, znajdując się nadal w stanie silnego zamroczenia, na zbadanie do szpitala.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#MarianNaszkowski">W dniu 39 listopada ambasador PRL w Waszyngtonie dokonał demarche w Departamencie Stanu domagając się przeprowadzenia energicznego śledztwa i surowego ukarania sprawców napadu na żonę polskiego dyplomaty. W odpowiedzi Departament Stanu przekazał wyrazy ubolewania i obiecał podjęcie kroków w celu wykrycia i ukarania sprawców napadu.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#MarianNaszkowski">W dniu 3 grudnia br. ambasador Spasowski złożył w Departamencie Stanu ostry protest przeciw niesłychanemu aktowi przemocy, dokonanemu wobec żony polskiego dyplomaty, raz jeszcze domagając się przeprowadzenia śledztwa i ukarania winnych. Ambasadora zapewniono, że strona amerykańska podjęła właściwe kroki.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#MarianNaszkowski">Jednakże od momentu napadu upłynęły z górą trzy tygodnie, zaś ani Ambasada Polska w Waszyngtonie, ani Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie otrzymały dotąd wiadomości o wynikach śledztwa, a sprawcy pozostają nadal nie wykryci i bezkarni.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#MarianNaszkowski">Należy podkreślić, że aby ułatwić przeprowadzenie śledztwa, Ambasada Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w Waszyngtonie, wbrew niezgodnym z prawdą relacjom niektórych organów prasowych USA, umożliwiła policji amerykańskiej zebranie pełnego materiału dowodowego. Mimo to policja amerykańska, która skądinąd jest znana ze swej operatywności, nie umie wykryć sprawców. Fakt ten musi budzić zrozumiałe zdziwienie. Musi on budzić również oburzenie społeczeństwa polskiego, żywo poruszonego tą bezprzykładną w historii stosunków dyplomatycznych napaścią.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#MarianNaszkowski">Całość tej sprawy wskazuje, że w Stanach Zjednoczonych istnieją nadal pewne czynniki, które dysponują dostatecznymi możliwościami, a które są przeciwne polityce odprężenia międzynarodowego, jak również rozwojowi dobrych stosunków polsko-amerykańskich.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#MarianNaszkowski">Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli odpowiedzialne czynniki rządu Stanów Zjednoczonych pragną zlikwidowania tej niezwykłej sprawy, tak aby nie rzutowała ona na dalszy rozwój stosunków polsko-amerykańskich, jedyną drogą ku temu może być szybkie wykrycie sprawców napadu na żonę polskiego dyplomaty i ich przykładne ukaranie.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#MarianNaszkowski">W celu osiągnięcia takich wyników, które mogłyby stanowić satysfakcję dla społeczeństwa polskiego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przedsiębrać będzie dalsze niezbędne kroki.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#CzesławWycech">Proponowane przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów poprawki do projektu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1960 zamieszczone są w doręczonym Obywatelom Posłom druku sejmowym nr 292.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1960 rok wraz z poprawkami proponowanymi przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Jedna osoba.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm podjął uchwałę o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1960 w brzmieniu proponowanym przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#CzesławWycech">Proponowane przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów poprawki do projektu ustawy budżetowej na rok 1960 oraz załączniki od 1 do 4 do tej ustawy są zamieszczone w doręczonym Obywatelom Posłom druku sejmowym nr 293.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy budżetowej na 1960 rok wraz z załącznikami od 1 do 4 w całości wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Jedna osoba.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm ustawę budżetową na 1960 rok z załącznikami od 1 do 4 w całości wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów — uchwalił.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#CzesławWycech">Proponowane przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów projekty uchwał co do zatwierdzenia sprawozdań rządu z wykonania Narodowego Planu Gospodarczego i budżetu państwa oraz wniosku Najwyższej Izby Kontroli w przedmiocie absolutorium dla rządu — za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1958 roku — są zamieszczone w doręczonym Obywatelom Posłom sprawozdaniu Komisji (druk nr 294).</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem proponowanych uchwał — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm zatwierdził sprawozdania rządu z wykonania Narodowego Planu Gospodarczego i budżetu państwa za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1958 r. oraz udzielił rządowi absolutorium za powyższy okres.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#CzesławWycech">Przed przystąpieniem do punktu drugiego porządku dziennego udzielam głosu posłowi Zygmuntowi Nowakowskiemu w celu złożenia oświadczenia osobistego.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#ZygmuntNowakowski">Wysoki Sejmie! Za dużo mam wielkiego szacunku dla Ministra Finansów, ażeby przejść zupełnie do porządku dziennego nad jego uwagami, dotyczącymi mego wystąpienia w dniu wczorajszym. Słyszeliśmy z jego ust również uwagę, że trudno zrozumieć posła Nowakowskiego, który w swoim wystąpieniu nie kierował się ani nagłymi potrzebami miasta, ani innymi potrzebami. Dlatego zwłaszcza trudno zrozumieć, dlaczego wystąpił on właśnie w trzecim roku swej kadencji z tego rodzaju uwagami na temat planu i budżetu, a nie uczynił tego wcześniej. Ta uwaga była zakończona słowami: „Nie należy nadużywać trybuny sejmowej do takich spraw”.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#ZygmuntNowakowski">Otóż ja myślę, że gdyby obywatel Minister Finansów znał mnie lepiej, wiedziałby, że w roku 1956/57 uważałem za swój obowiązek przyjąć mandat poselski, mimo że miałem inne zajęcia, które mi zajmowały czas od rana do wieczora, i mimo że to wymagało z mojej strony daleko idących poświęceń, a także — co wszyscy koledzy wiedzą — że w Sejmie dużo pracuję, pracuję całym sercem, zaniedbując się może w innych obowiązkach czy sprawach rodzinnych. Myślę, że gdyby to wszystko wiedział, nie powiedziałby prawdopodobnie tych słów.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#ZygmuntNowakowski">Trudno mi teraz prowadzić dyskusję nad liczbami podanymi przez Ministra Finansów. Przytoczą jednak chociażby sprawę kin. Nawet z kinami związkowymi Poznań jest na ostatnim miejscu, jak wynika ze stron 41 i 42 załącznika nr 1 do uchwały o planie terenowym.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#ZygmuntNowakowski">Ja nie liczyłem w moim wystąpieniu na żadną popularność. Przeciwnie, na sali byli tylko posłowie, galerie były puste, do prasy moje przemówienie nie pójdzie, a przypuszczam, że władze miasta Poznania, dla których moje przemówienie jest także w pewnej mierze krytyką, będą również z niego niezadowolone.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#ZygmuntNowakowski">Czyniłem to kierując się wyłącznie interesami miasta, bo uważam, że jest pewna luka i są pewne niedociągnięcia w tym ładnym planie i budżecie czy to tego troku, czy lat minionych. Ostatecznie, zbieramy się po to, aby rozważać sprawy trudne, sprawy, które wymagają pewnej poprawy, a nie po to, by mówić o tym, co jest powszechnie znane i co jest dobre, i co nie wymaga żadnych zmian.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#ZygmuntNowakowski">Oczywiście, miałem tylko pół godziny, ażeby przedstawić te zagadnienia, dlatego też nie mogłem należycie zestawić danych, które występują w Poznaniu, i porównać ich z danymi innych miast.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#ZygmuntNowakowski">Oczywiście, zostałem zaatakowany, jeżeli chodzi o niektóre liczby. Gdybyśmy mogli kiedyś z towarzyszem Ministrem Finansów omówić te sprawy w ciągu paru godzin, myślę, że doszlibyśmy do jakiegoś porozumienia, bowiem niektóre liczby zawodzą.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#ZygmuntNowakowski">Na temat kin zarzucono mi, że pominąłem kina związkowe, że tych kin jest w Poznaniu nie 14, tylko 37. Ale w takim razie we Wrocławiu jest ich 67, w Krakowie 75, w Warszawie 66, a w Łodzi 63.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#ZygmuntNowakowski">Podobnie jest, jeśli się weźmie strony 41 i 42. Powiedziano mi, że jest 5,5 miejsc w kinach, a zarazem ze związkowymi 10. Ale wtedy w Warszawie jest ich 32, we Wrocławiu 17 itd.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#CzesławWycech">Obywatelu Pośle! Myślę, że w meritum sprawy nie będziemy wchodzili.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#ZygmuntNowakowski">Właśnie. Ja bym chciał tylko powiedzieć, że podobnie przedstawia się sprawa z nadwyżkami miasta Poznania, które też wymagają przedyskutowania.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#ZygmuntNowakowski">Bardzo byłbym wdzięczny Obywatelowi Ministrowi Finansów, gdyby był łaskaw zrobić mi kiedyś tę wielką uprzejmość i przedyskutować ze mną ten problem, który nie jest do załatwienia w paru zdaniach. Muszę powiedzieć, że rzeczywiście przykrość mi dużą sprawił tymi zarzutami, że nie kierowałem się tutaj obiektywizmem. Starałem się być naprawdę obiektywny i na pewno wygłaszając wczorajsze przemówienie zdawałem sobie sprawę, że będę z nim miał kłopoty i raczej uszczerbek osobisty, i kierowałem się jedynie dobrem służby.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Planu Gospodarczego, Budżetów i Finansów o rządowym projekcie ustawy o funduszu zakładowym w przedsiębiorstwach państwowych (druki nr 291 i 295).</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#CzesławWycech">Głos ma sprawozdawca poseł Stefan Cichosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#StefanCichosz">Wysoki Sejmie! Jednym z bodźców materialnego zainteresowania załóg wynikami ekonomicznymi przedsiębiorstw jest fundusz zakładowy — instytucja znana już od kilku lat w naszej gospodarce socjalistycznej.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#StefanCichosz">Wiemy, że racjonalne wykorzystanie tego bodźca przez samorządy robotnicze i kierownictwa przedsiębiorstw pomaga mobilizować załogi do oszczędnego gospodarowania, wzrostu wydajności pijacy i obniżki kosztów własnych produkcji, a przez to do poprawy wyników przedsiębiorstw i uzyskania większych odpisów na fundusz zakładowy.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#StefanCichosz">Spójrzmy teraz, jak kształtuje się w latach 1957–1959 wysokość odpisów na fundusz zakładowy, dynamika jego wzrostu i podział.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#StefanCichosz">W wyniku realizacji ustawy z dnia. 28 marca 1958 r. o funduszu zakładowym odpisy na fundusz w stosunku do 1957 r. wzrosły w 1958 r. o 24,4% i wyniosły 5.124 mln zł, a według przewidywanego wykonania na rok 1959 — wzrosną o 24,8% i wyniosą 5.141 mln zł.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#StefanCichosz">Na podstawie danych z 11 ministerstw — stanowiących o 92% całości funduszu — ustalono, że z ogólnego odpisu za 1958 r. przeznaczono na budownictwo mieszkaniowe 26,1%, a więc więcej niż przewidywała ustawa o 1,1%, na nagrody i świadczenia przeznaczono 69,1% przy średniej kwocie na 1 zatrudnionego 1.485 zł i na inwestycje socjalne — 4,8%.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#StefanCichosz">Jak wynika z wielkości odpisów i dynamiki wzrostu funduszu zakładowego w ciągu dwuletniego okresu działania ustawy, widzimy, że ustawa ta nie miała wpływu na zmniejszenie się funduszu. Analizując wielkość wypłacanych nagród dochodzimy do wniosku, że niektóre przedsiębiorstwa podeszły do podziału nagród zbyt mechanicznie, nie uwzględniając przy ustalaniu wysokości nagrody osobistego wkładu pracy — jak to zakłada ustawa.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#StefanCichosz">Wysoki Sejmie! Przypatrzmy się obecnie, jak przebiegała realizacja podstawowych założeń tworzenia funduszu zakładowego w okresie 2-letnim.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#StefanCichosz">Generalną zasadą obecnego systemu funduszu zakładowego jest uzależnienie go od osiągnięcia postępu ekonomicznego w porównaniu do roku poprzedniego. Stąd też system ten oparty jest na zasadzie przyznawania załogom przedsiębiorstw odpowiednich korzyści za osiągnięcia w następnym roku lepszych efektów ekonomicznych niż w roku poprzedzającym, Ponieważ fundusz zakładowy jest tworzony zarówno w przedsiębiorstwach rentownych, jak i w planowo-deficytowych, jako miarę osiągnięć przyjmuje się odpowiednio przyrost zysku lub zmniejszenie straty.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#StefanCichosz">Wychodząc z założenia, że premiowanie załóg przedsiębiorstw wyłącznie za poprawę wyniku w stosunku do toku poprzedzającego stanowiłoby zbyt ostry warunek, wprowadzono dwustopniowy odpis na fundusz zakładowy — zasadniczy i dodatkowy.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#StefanCichosz">Odpis zasadniczy przysługuje przedsiębiorstwu za osiągnięcie w danym roku wyników działalności gospodarczej równych wynikowi roku poprzedzającego, odpis dodatkowy otrzymują przedsiębiorstwa za poprawę wyniku w stosunku do roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#StefanCichosz">Taki system tworzenia odpisów na fundusz zakładowy, w założeniu pomyślany jako obowiązujący, nie był stosowany w wielu branżach. Na mocy pewnych uprawnień w ustawie dla resortów branżowe rozporządzenia wykonawcze wyprowadziły odrębne zasady tworzenia funduszu zakładowego dla całości lub części podległych im przedsiębiorstw, między innymi z powodu trudności sprowadzania do porównywalności wyników dwóch kolejnych lat na skutek zmian asortymentowych.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#StefanCichosz">W ten sposób pewna ilość przedsiębiorstw odstąpiła od generalnej zasady oparcia funduszu na postępie ekonomicznym w stosunku do roku ubiegłego, przechodząc na porównywanie wyników osiąganych w danym roku z wynikami zaplanowanymi na ten rok. W tym stanie rzeczy niezbędne jest wydanie przez rząd przepisów opartych na istniejącej ustawie, które by:</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#StefanCichosz">— uruchomiły bodźce do wysokiego i realnego planowania wyników działalności gospodarczej przedsiębiorstw,</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#StefanCichosz">— sprecyzowały warunki usunięcia dotychczasowych trudności sprowadzania do porównywalności wyników osiąganych przez przedsiębiorstwa w dwóch kolejnych latach,</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#StefanCichosz">— były dostosowane do przeprowadzanych równolegle zmian w systemie premiowania pracowników umysłowych w celu doprowadzenia do zgodności oddziaływania bodźców zainteresowania materialnego, dotychczas bowiem była taka sytuacja, że fundusz zakładowy zachęcał do poprawy rentowności, a fundusz premiowy — do wykonania planu produkcji bez względu na koszty i rentowność przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#StefanCichosz">Z zadowoleniem należy przyjąć, że prace w tym zakresie, wynikające z delegacji dla rządu w przewidzianej ustawie, były prowadzone w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#StefanCichosz">W wyniku tych prac został już opracowany wspólnie z Centralną Radą Związków Zawodowych projekt nowych przepisów wykonawczych, opartych na istniejącej ustawie, który w najbliższym czasie po jego uchwaleniu przez rząd zostanie wydany jako rozporządzenie Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#StefanCichosz">Gdy się mówi o funduszu zakładowym, nie od rzeczy jest wspomnieć o tym, że fundusz zakładowy jest między innymi tym instrumentem ekonomicznym, który ma sprzyjać kojarzeniu interesów ogólnospołecznych — kolektywnych i indywidualnych. Nadawanie coraz doskonalszych form i treści zasadzie kojarzenia tych interesów to niezmiernie ważne zadanie samorządu robotniczego, organizacji robotniczych, wchodzących w jego skład, i kierownictwa zakładu.</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#StefanCichosz">Niezmiernie ważnym zadaniem jest szerokie pobudzanie powszechnego zainteresowania załóg sprawą funduszu zakładowego i rygorystyczne przestrzeganie zasady, że fundusz może być wypłacony tylko za faktycznie uzyskane, należycie zweryfikowane wyniki. Tylko przy postawieniu sprawy przestrzegania zasady jawności w zakresie podziału środków funduszu może on prawidłowo pobudzać załogi do wykrywania i wykorzystania rezerw, podnoszenia wydajności, obniżania kosztów, do walki o wykonanie planu we wszystkich działach zakładu.</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#StefanCichosz">Będzie to miało szczególne znaczenie w roku 1960, kiedy przedsiębiorstwa mają do wykonania poważne zadania w zakresie wzrostu wydajności i obniżki kosztów.</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#StefanCichosz">Referując projekt ustawy nie można pominąć wystąpień poselskich w obecnej debacie budżetowej. Mam szczególnie na względzie te głosy, które zwracały uwagę, iż nie wolno jest absolutyzować bodźców ekonomicznych uznając je za jedyne kryteria czy podmioty do wykonywania zadań. Mówił o tym wicemarszałek Kliszko w dyskusji przy pierwszym czytaniu projektu planu i budżetu na rok 1960. Mówił on, że bodźcom trzeba umieć nadać właściwą rangę i właściwe miejsce. Nie można w nich widzieć jedynej siły napędowej naszej gospodarki ani też jakiegoś cudownego, automatycznie działającego leku na wszystkie jej niedomagania.</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#StefanCichosz">W funduszu zakładowym trzeba widzieć istotny, bardzo ważny bodziec ekonomiczny, ale także — co jest niezmiernie ważne — instrument, który ma sprzyjać wychowaniu załóg, pracy polityczno-wychowawczej, w którym trzeba widzieć dodatkową płaszczyznę zespalania wysiłków kierownictw zakładów, samorządu robotniczego i załóg w realizowaniu zadań państwowych — płaszczyznę łącznego widzenia i najwłaściwszego kojarzenia interesu załogi i całego państwa oraz zapewnienia należytego priorytetu dla interesów społecznych.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#StefanCichosz">Komisja Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, rozpatrując projekt rządu przedłużenia ustawy o funduszu zakładowym z 28 marca 1958 r. na lata następne, stwierdziła na podstawie 2-letnich doświadczeń generalną słuszność założeń tej ustawy, potwierdzonych w życiu.</u>
<u xml:id="u-48.23" who="#StefanCichosz">Ustawa ta bowiem w sposób właściwy:</u>
<u xml:id="u-48.24" who="#StefanCichosz">— uzależnia prawo do odpisu na fundusz od osiągnięcia postępu ekonomicznego w porównaniu do roku poprzedniego,</u>
<u xml:id="u-48.25" who="#StefanCichosz">— stwarza warunki otrzymania funduszu dla wszystkich przedsiębiorstw,</u>
<u xml:id="u-48.26" who="#StefanCichosz">— umożliwia poprawę trudnych warunków mieszkaniowych,</u>
<u xml:id="u-48.27" who="#StefanCichosz">— uzależnia jako zasadę wysokość nagrody od wkładu pracy,</u>
<u xml:id="u-48.28" who="#StefanCichosz">— wpływa jako bodziec na wykrywanie rezerw i poprawę ekonomiki przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-48.29" who="#StefanCichosz">Dlatego zdaniem Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów słuszne i konieczne jest nadanie tej ustawie trwałego charakteru, to znaczy, nie należy przedłużać ustawy, jak to czyniliśmy dotychczas, na jeden rok, lecz należy przedłużyć ustawę generalnie na lata następne, stabilizując w ten sposób zasady i warunki tworzenia funduszu zakładowego i jego podziału.</u>
<u xml:id="u-48.30" who="#StefanCichosz">W imieniu Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów wnoszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy o funduszu zakładowym w przedsiębiorstwach państwowych — druk sejmowy nr 291 — wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, podanymi w druku nr 295.</u>
<u xml:id="u-48.31" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos? Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#CzesławWycech">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o funduszu zakładowym w przedsiębiorstwach państwowych wraz z poprawkami Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#CzesławWycech">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#CzesławWycech">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#CzesławWycech">Kto się wstrzymał od głosowania? Nikt.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#CzesławWycech">Stwierdzam, że Sejm uchwalił ustawę o funduszu zakładowym w przedsiębiorstwach państwowych.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zaopatrywaniu ludności w wodę (druk nr 296).</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów chce zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu proponuje, aby Sejm odesłał powyższy projekt ustawy do Komisji Budownictwa i Gospodarki Komunalnej, która rozpatrzy go przy udziale przedstawicieli Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#CzesławWycech">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#CzesławWycech">Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie dekretu z dnia 26 października 1950 r. o przedsiębiorstwach państwowych (druk nr 297).</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów chce zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu proponuje, aby Sejm odesłał powyższy projekt ustawy, do Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#CzesławWycech">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#CzesławWycech">Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o utracie mocy prawnej niektórych ksiąg wieczystych (druk nr 298).</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#CzesławWycech">Czy kto z Obywateli Posłów chce zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu proponuje, aby Sejm odesłał powyższy projekt ustawy do Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego, która rozpatrzy go przy udziale przedstawicieli Komisji Wymiaru Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#CzesławWycech">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#CzesławWycech">Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#CzesławWycech">Przystępu jemy do punktu 6 porządku dziennego: Zmiany w składzie osobowym komisji (druk nr 299).</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#CzesławWycech">Druk sejmowy nr 299, w którym zamieszczony jest wniosek Konwentu Seniorów w sprawie zmian w składzie osobowym komisji, został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#CzesławWycech">Czy są jakieś inne propozycje co do zmian w składzie komisji? Nie ma.</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#CzesławWycech">Czy Wysoki Sejm zgadza się na wniosek Konwentu Seniorów w sprawie zmian w składzie osobowym komisji?</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#CzesławWycech">Sprzeciwu nie słyszę, wobec tego uważam, że propozycja Konwentu Seniorów została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#CzesławWycech">Proszę Obywatela Sekretarza Posła Franciszka Szałacha o odczytanie komunikatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#FranciszekSzałach">Wspólne posiedzenie Komisji Obrony Narodowej i Komisji Oświaty i Nauki odbędzie się dziś bezpośrednio po zamknięciu posiedzenia Sejmu w sali nr 118.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#CzesławWycech">Na tym kończymy 43 posiedzenie Sejmu.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#CzesławWycech">Protokół posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#CzesławWycech">O terminie następnego posiedzenia Sejmu zostaną Obywatele Posłowie powiadomieni.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#CzesławWycech">Obywatele Posłowie! Za chwilę zamknę ostatnie w tym roku, w roku 1959, posiedzenie Sejmu. Wkrótce wejdziemy w rok 1960. Będzie to, jak wszyscy wiemy, niełatwy rok, wymagający od nas wszystkich, od całego społeczeństwa maksymalnego wysiłku w walce o wykonanie tych napiętych planów dalszego rozwoju naszej gospodarki, które znalazły podstawę prawną w uchwalonych przez nas w dniu dzisiejszym dokumentach, po raz pierwszy uchwalonych przed początkiem nowego roku budżetowego.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#CzesławWycech">Sejm nasz kończy ten rok okresem intensywnej, wnikliwej i rzetelnej pracy, która przez dobrych kilka tygodni toczyła się na kilkudziesięciu posiedzeniach wszystkich bez mała komisji sejmowych.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#CzesławWycech">Pozwólcie, że przed zakończeniem posiedzenia będę Wam życzyć, Obywatele Posłowie, w imieniu Prezydium Sejmu, aby nowy rok był dla każdego z Was rokiem sukcesów w pracy społecznej i zawodowej i rokiem pomyślności w życiu osobistym.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#CzesławWycech">Pozwólcie też, że w imieniu całego Sejmu przekażę z tej trybuny wszystkim robotnikom, chłopom, inteligentom, wszystkim obywatelom Polski Ludowej serdeczne, gorące życzenia, aby nowy rok, rok 1960, przyniósł całemu naszemu narodowi dalsze postępy w utrwalaniu pokoju na świecie, aby był rokiem dalszych sukcesów w rozwoju naszej gospodarki narodowej, w budowaniu ustroju socjalistycznego w mieście d na wsi, aby był rokiem szczęśliwym i pomyślnym dla całego narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski)</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#CzesławWycech">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 17 min. 30)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>