text_structure.xml 69.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m 30.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 326 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 327 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Harasz. Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Surwiłły i tow. z N. Ch. KI. Rob. do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie pokrzywdzenia urzędników kolejowych, byłych pracowników kolei przyfrontowych wołyńskich w Dyrekcji Lwowskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Marchuta i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych w sprawie niewypłacania przez władze wojskowe czynszu dzierżawnego Józefie Brodowicz w Jarosławiu.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie otwarcia przystanku osobowego na linii kolejowej Kraków — Sucha między stacjami Kalwaria — Lencze.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Trzcińskiego i tow. z klubu N. Z. L. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie nadużyć w nadleśnictwie toruńskiem i inowrocławskiem.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Trzcińskiego i tow. z klubu N. Z. L. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie wydobycia aktów hipotecznych m. Kopanicy.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Matusza i tow. w sprawie rozpisania wyborów gminnych w Szczukowej, pow. brzeskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Putka i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie ustalenia przynależności do gminy administracyjnej kilkunastu gospodarstw w Krościenku Niżnem. pow. krośnieńskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprzestrzegania przepisów ustawy gminnej przez starostwo w Sanoku.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie otwarcia agencji pocztowej w Falezy, pow. wadowickiego.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Regera tow. Zw. P. P. S. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie nielegalnego przeprowadzenia plebiscytu w gm. Marklowice Górne na Śląsku Cieszyńskim.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Matusza i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych, w sprawie reklamacji Jana Świdra i Pawła Boczara, z pow. brzozowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę do Prezydium Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 1. Dalszy ciąg trzeciego czytania ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu i ewentualnie głosowanie. (druk 3444 i 3445).</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Kazimierz Bagiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, drugie czytanie ustawy o ordynacji wyborczej przeszło dość niespodziewanie bez specjalnych zahaczeń i walk. Zdawało się, że i trzecie czytanie w rzeczy tak ważnej, a co do terminu niezmiernie dla wszystkich zdawałoby się spiesznej, pójdzie w ten sam sposób. Natomiast nadspodziewanie natknęliśmy się na różne rafy podwodne, które obecnie zahamowały cały bieg tej niezmiernie ważnej sprawy. Są wysuwane wątpliwości, które w różnych klubach w ostatniej chwili powstały. Istotnem zagadnieniem wewnętrznem jest zagadnienie obawy niektórych klubów przed wyborami i jeżeli dotychczas nie mieliśmy wyraźnego podziału w tym Sejmie, bo jak mówiłem w poprzedniej dyskusji, ta większość była posiekana, to teraz po prawej stronie zgromadziły się te kluby mniejsze, które istotnie wyborów nie chcą i większość sejmowa, która się utworzyła, z Narodową Demokracją na czele, wzięła pod swoje opiekuńcze skrzydła te kluby mniejsze i zagwarantowała im pewne odłożenie głosowania nad ordynacją wyborczą, a przez to odłożenie wyborów, względnie pewne zmiany ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzBagiński">Widzimy tu rezultat tego. Jest to gra polityczna, która dla Państwa w wielkim stopniu jest szkodliwą. Jeżeli można mieć wątpliwości co do tego, żeby konkretnie powiedzieć, czy Zw., L. i N. chce przewlec wybory, czy nie — nie zdecydowałbym się twierdzić, że Zw. Ludowo-Narodowy chce istotnie wybory przewlec, ale natomiast jest rzeczą jasną, że jest on związany dziś z klubami, które tych wyborów nie chcą i boją się ich. Jest jeszcze rzecz druga, że wysuwa się tu obawy co do samego charakteru ordynacji wyborczej. My możemy z całym spokojem powiedzieć, że w zasadniczych podstawach ordynacji; wyborczej jest wiele rzeczy, co do których może być wątpliwem czy dla Państwa i dla poszczególnych stronnictw okażą się pożyteczne. Mówię tu o listach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzBagiński">Lista państwowa t. zw., ruchoma przy tym systemie ma swoje złe strony, ale to jest według nas mniejsze niebezpieczeństwo, niż sam fakt odłożenia wyborów. Lista państwowa ruchoma przy tym systemie może mieć około 160 mandatów,...</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(P. Opala: Połowę)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzBagiński">... można to liczyć jako maximum, może mieć przy pewnych ewentualnościach 100 najmniej. Jest więc poważne niebezpieczeństwo, że listy państwowe będą miały przewagę nad listami okręgowemi. Rzecz ta jednak nie jest nowa i dla tych, którzy siedzieli w komisji, miała ten smak i przedtem, więc skąd kluby te raptem zmieniły swe stanowisko. To jest ta gra polityczna, która idzie po linii wyszukiwania słabych punktów w tym projekcie, aby obalić postanowienie co do terminu, wyborów, aby przewlec je w nieskończoność. Dlatego dziś uważamy za rzecz najbardziej istotną, najbardziej wskazaną dla nas, aby była stała lista państwowa i w tym kierunku poparliśmy poprawkę P. P. S., choć daje w sumie mandatów 460, co na początku uważaliśmy za liczbę wygórowaną, ale obecnie doszliśmy do wniosku, że większa krzywda się stanie z wprowadzenia listy państwowej ruchomej, niż przez to, że będzie podniesiona ogólna ilość mandatów. I dlatego poprawkę tę popieramy, uważając, że wszystkie wątpliwości, które są wysuwane przez przeciwników listy państwowej wogóle przy liście państwowej, która będzie miała 52 mandaty, a wszystkie mandaty w okręgach będą rozdzielone systemem de Hondta we wszystkich okręgach, że te niebezpieczeństwa wszystkie odpadają, natomiast zostają się korzyści listy państwowej, że te resztki, które w okręgach zostaną, nie będą stracone dla stronnictw, lecz będą mogły być uwzględnione przy stałej liście państwowej przez podział 52 mandatów.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#KazimierzBagiński">Natomiast test rzecz druga — ta niezmiernie ważna sprawa, o którą właściwie ciągle dyskusja była prowadzona — sprawna ograniczenia list państwowych. Od samego początku staliśmy na stanowisku, że pewne ograniczenia listy państwowej ze względu na interes Państwa, ze względu na interes przyszłej większości w Sejmie, zrobić należy, a dziś tak się już ułożyło, że tę opinie podzielają prawie wszystkie stronnictwa w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzBagiński">Test tylko różnica co do tego, jak to zrobić. Otóż muszę ze specjalnym naciskiem podkreślić, że większość, która chce robić ograniczenia dotkliwe dla wielu stronnictw, zwłaszcza dla mniejszości narodowych, jest to większość, obejmująca prawa cześć Izby, chociaż nie cała, bo są tam stronnictwa mniejsze, które się tych ograniczeń obawiają: z drugiej strony Izby do tej większości należy klub Piasta. I jeśli dziś stoimy przed możliwością przewleczenia uchwalenia ordynacji wyborczej, to jedynie możemy apelować do stronnictwa Piasta ażeby ono przez swoją taktyko nie zmuszało do sprzeciwu niektórych mniejszych stronnictw lewicowych i prawicowych, które gotowe są pójść jako mniejsze na pewne ustępstw a i gotowe są nawet poprzeć tę większość, która była w drugiem czytaniu i prędko przeprowadzić ordynację wyborczą, o ile tylko stronnictwo Piasta na te ustępstwa pójdzie.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#KazimierzBagiński">Jeśli tutaj mieliśmy szukać, kto jest winien przedłużania, to dzisiaj sprawa tak się ułożyła, że prawa strona ponosi za nie odpowiedzialność...</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Głos: A wy przewlekacie przesilenie)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#KazimierzBagiński">... natomiast klub Piasta ma tu wiele do zrobienia ażeby uniemożliwić wykonanie tego.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#KazimierzBagiński">Co się tyczy ograniczeń, to one na ogół dałyby się dla wielu klubów, które się ich obawiają, sprowadzić do takiego sformułowania: lista państwowa może mieć ograniczenie wówczas, jeśli nie zdobędzie się trzech okręgów i jeśli będzie się liczyć na listę państwową, nie suma wszystkich głosów w państwie, ale resztki wszystkich przy 100 procentowym ograniczeniu: niektóre kluby rodzą się nawet do 75% i zdaje mi się, że klub stronnictwa Piast, stanowczo na to pójdzie i będzie za ograniczeniem resztek do 75%; to jest już rzecz, która daje podstawę do rozmowy dla klubów mniejszych. Muszę tu oświadczyć, że o ile my jesteśmy za tem, o ile walczymy o zmniejszenie ograniczeń przy listach państwowych, to nie ze względów na nasz partyjny interes.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#KazimierzBagiński">Nasz partyjny interes raczej powinien popierać taktykę dużych klubów dlatego że obliczenia nasze to wskazują i mamy nadzieje, że i my będziemy w przyszłości dużym klubem. Ale to jest rzecz nasza wewnętrzna.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#KazimierzBagiński">Natomiast za rzecz pierwszorzędnej wagi wysuwamy termin wyborów, możność szybkiego przeprowadzenia wyborów i ułatwienia jak najprędzej przegłosowania w trzeciem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#KazimierzBagiński">Ważna niezmiernie rzeczą jest przydział mandatów. Otóż w drugiem czytaniu uchwaliliśmy a raczej większość wbrew nam uchwaliła, że ma być dodanych jeszcze 24 mandatów w środkowych okręgach natomiast okręgi kresowe które już niezmiernie były pokrzywdzone zostały jeszcze bardziej skrzywdzone albowiem nie dodano im równorzędnych mandatów. I wniosek nasz obecny który podtrzymujemy ażeby dodać im 16 mandatów, jest tylko pewnem wyrównaniem dla okręgów kresowych: gdybyśmy przyjęli rezultat z drugiego czytania, to mielibyśmy taki obraz że w okręgach środkowych części Polski przypadałby przeciętnie jeden mandat na 58.000 mieszkańców, a na Kresach jeden mandat na 74.000, czyli że okręgi kresowe co do przydziału mandatów byłyby skrzywdzone conajmniej o 30% bez żadnych istotnych przyczyn. W istocie rzeczy, skrzywdzone są one jeszcze bardziej, albowiem spis ludności, na podstawie którego całe obliczenie było przeprowadzone, był zrobiony rok temu. Ten rok dla Kresów jest rokiem niezmiernie wielkiej zmiany ludnościowe j. Przez ten rok masa ludzi wróciła z Rosji, a trzeba wziąć i to pod uwagę, że w czasie spisu ludności na Kresach wielka ilość ludności, albo ze względu na wadliwszą technikę spisu na Kresach, albo ze względu na to, że ludność obawiała silę czegoś złego po tym spisie — nie uwidoczniła się, czyli że ten stosunek w praktyce jest bardzo nierównomierny, widzimy, że stosunek ilości mandatów zwiększył się na ogół w praktyce i że okręgi kresowe o 50% są pokrzywdzone w stosunku do okręgów w środku Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#KazimierzBagiński">Dlatego tutaj Panowie, szczególniej ze Zjednoczenia, którzy w ostatniem swojem przemówieniu przez usta p. Opali mówili o zasadach demokratycznych, mają właśnie możność wykazania swoich demokratycznych zamiarów. Jeżeli je żywią, to w takim razie, będą za naszym wnioskiem — dodania 16 okręgom kresowym po jednym mandacie, który wcale nie wyrównywa niesprawiedliwości, bo tylko częściowo zaspakaja potrzeby i nie stawialiśmy już teoretycznego wniosku, a tylko możliwie kompromisowy. Przyjęcie naszego wniosku miałoby ten rezultat, że w okręgach kresowych jeden mandat przypadałby na 66.000 ludności przeciętnie, gdy w środkowej Kongresówce przeciętnie na 58.000.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#KazimierzBagiński">Wdać odrazu, iż niesprawiedliwość istnieje, ale nam chodzi o to, ażeby ta niesprawiedliwość choć trochę była pomniejszona. Jeżeli Panowie na to nie pójdziecie, to będziecie mieli ciągle to zestawienie, o którem nie chcecie mówić a które jest istotą rzeczy. To zestawienie dwóch okręgów, które, jak Poznań mają jeden mandat na 42.000 ludności i jak Brześć w którym przypada jeden mandat na 83.000 ludności, to są rzeczy rażące, których przemilczeć i załatwić głosowaniem zwykłej większości się nie da, bo to jest rzecz, która może przynieść nieobliczalną szkodę dla Państwa Polskiego, która w Państwie będzie jątrzeniem i w przyszłości może być miną, rozsadzającą z wewnątrz Państwo. Nie da się tych liczb zakryć, bo i polityka państwowa na to w dzisiejszym momencie nie pozwala i stosunek do ludności kresowej może być, powtarzam, tą miną rozsadzającą Państwo Polskie od wewnątrz, jeżeli zmusimy ją przez ten system nierozsądny do bezwzględnej walki z Państwem Polskiem, jako tem, które nie przychodzi z dobrą wolą, ale z większością, która każde prawo chce przerozumować; korzysta z większości głosów i powiada, że sprawiedliwość jest rzeczą teorii ale w praktyce stosować jej nie należy. To są niebezpieczeństwa, przed któremi dzisiaj stoimy.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#KazimierzBagiński">Z rzeczy, drobniejszej wagi podnoszę tutaj poprawkę naszą, ażeby spis wyborców robiono według miejscowości. Wielu przedmówców zbijało słuszność naszego rozumowania i profesora Buzka. Na zebraniu przed drugiem czytaniem, zdaje mi się że wszystkich panów referentów klubów przekonałem, że nasze stanowisko jest słuszne. Dlaczego? Zastanówmy się. jak w praktyce będzie robiony spis ludności w danym okręgu. Wójt wezwie pracowników sobie podwładnych i nakaże im zrobienie spisu we wszystkich obwodach głosowania. Jak oni to zrobią? Pójdą po domach, na wsi po chałupach i będą spisywali wyborców. Czyli jako podstawa do spisu wyborców będzie zamieszkanie. Jeżeli zrobi się spis z ksiąg ludności lub w jakikolwiek inny sposób, będzie to podstawa fałszywa dla wyników wyboru. Czyli że niema innej drogi tylko według mieszkania. A więc metoda spisu ludności według miejscowości jest z gruntu uzasadniona. Spisy muszą być robione według domów.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#KazimierzBagiński">Zgłaszamy również, coprawda teraz dopiero do trzeciego czytania poprawkę zapowiedziana w drugiem czytaniu, żeby w trzeciem tak zwanem skrutynium, obliczano mandaty nie według otrzymanych przez stronnictwo mandatów poselskich, ale według otrzymanych głosów w całem państwie. Jeżeli by przyjąć, że będzie przyjęty system ruchomych list państwowych, a do obliczenia list państwowych resztkami to wówczas trzecie skrutynium będzie miało bardzo doniosłe znaczenie, bo według moich obliczeń trzecie skrutynium będzie miało nie mniej, jak 50 mandatów do obsadzenia czyli, że to jest rzecz bardzo poważna i że to trzecie skrutynium nie jest drobnostką kilku mandatów, tylko kilkudziesięciu mandatów. Dlatego to ograniczenie list państwowych przy trzeciem skrutynium proponujemy pomniejszyć, bo system obliczania według sumy głosów jest korzystniejszy dla stronnictw, które są pokrzywdzone przy drugiem skrutynium, niż system obliczania według ilości mandatów uzyskanych.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#KazimierzBagiński">Dzisiaj wysuwa się na front wniosek o odesłanie ordynacji do Komisji. Wniosek ten według nas nie jest czem innem, tylko zamaskowaną chęcią większości, dzisiaj stworzonej dla formowania Rządu, żeby przewlec wybory. I tak na ten wniosek patrzymy. Panowie przez ten wniosek walkę, która była na tle ogólno-politycznem, zaostrzacie jeszcze na tem tle, ale zaostrzacie nie tylko z nami, jako z partiami, które od dawna chciały rozwiązania Sejmu, lecz z całem społeczeństwem polskiem, bo dzisiaj, jeżeli gdziekolwiek się obrócić, słychać jedno ogólne zdanie, że Polska ma pewne konieczności państwowe, które bez względu na przynależność stronnictw należy wreszcie załatwić, a tą najpierwszą koniecznością państwową jest rozwiązanie tego Sejmu i tego żadnemi posunięciami politycznemi się nie zakryje.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#KazimierzBagiński">Dzisiaj do tego doszło, że kiedy p. Marszałek był w tem smutnem położeniu, że musiał Sejm w Katowicach chwalić, to zdaje się, że audytorium nawet się dziwiło, że p. Marszałka stać na takie pochlebne określenie.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Moraczewski).</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#KazimierzBagiński">Dzisiaj w społeczeństwie utarło się przekonanie, że to wszystko zło, ten marazm, który płynie z każdego urzędu, płynie przedewszystkiem z tego Sejmu. Dzisiaj stało się powszechnem zjawiskiem, że kiedy poseł gdziekolwiek się obraca, gdzie otoczenie jego nie wie, że on jest posłem, najczęściej ma on tyle odczucia rzeczywistości, że się nie przyznaję do tego, że jest posłem, gdyż powszechną jest opinia, że poseł jest przedstawicielem instytucji, która jest dzisiaj ogólnem pośmiewiskiem. To bije w istotne podstawy parlamentaryzmu i każdy dzień naszego dłuższego trwania bije w podstawy parlamentaryzmu. Jeżeli może na tem zależeć lewej stronie naszego Sejmu, dzisiaj reprezentowanej na razie jedynie przez kolegę Łańcuckiego i Dąbala, to leży to pewnie i w interesie drugiej części, która wiecznie jeszcze tej korony poszukuje.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#KazimierzBagiński">I, proszę Panów, interes istotnego zdrowego środka w Sejmie wymaga, ażeby parlamentarnej idei nie skompromitować do szczętu, dzisiaj to idzie już tak daleko, że posłowi, gdy się gdziekolwiek publicznie pokaże, mówić nie dają, chyba, że osoba jego, albo stronnictwo wyjątkowo ma zaufanie, powiada się: mimo, że Pan jesteś posłem dalej Pana słuchać będziemy. Taki jest objaw i Panowie temu nie zaprzeczą, szczególniej Panowie z prawej strony, którzy nie macie śmiałości stanąć publicznie przed masą. Jeżeli chcemy iść po linii zdrowego rozwoju państwa, to musimy tej konieczności państwowej dokonać — rozwiązać Sejm. Stoimy dzisiaj przed trzeciem czytaniem projektu ustawy, w której jest dużo błędów. Te błędy każde stronnictwo widzi, jednak musimy przyznać, że ważniejszą jest chociażby ordynacja wyborcza gorsza dla każdego stronnictwa, aniżeli ten brak wiary, który płynie dla tego nieszczęsnego zgromadzenia. Gdyż jesteśmy w tym stanic, że tyle tygodni trwa przesilenie rządowe i dotychczas wyjścia nie możemy znaleźć, ani jedna, ani druga strona — a ten nastrój udziela się społeczeństwu. Jeżeli ktoś chce być dobrodziejem państwa, to dzisiaj ma jedno zadanie — rozwiązać Sejm. A teraz, gdy Panowie przychodzicie z projektem odesłania do Komisji — ja muszę stwierdzić, że to jest utarty zwyczaj tego Sejmu — odesłać do Komisji, to znaczy sprawę pogrzebać. To jest znane w Sejmie. Gdybyście Panowie mieli inną tendencję, to byście zrobili taką próbę wyjścia, jak przed drugiem czytaniem, że się kluby zeszły i porozumiały w pewnych rzeczach. Ale Panowie na tę drogę nie idziecie. Odesłanie do Komisji jest równoznaczne z tem, że to ma być odwleczone na tygodnie. Co to znaczy? To znaczy, że przyjdą żniwa i rozjedziemy się do domu. Odłożymy wybory na zimę i wtedy stronnictwa pewne z racji braku zebrań wyborców będą się opierały temu i będziemy mieli wybory odłożone do wiosny. To jest taki stan, w którymi dłużej trwać nie można. Słyszymy teraz zapewnienia panów z prawicy, że odeślemy do Komisji na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, ja już mam za sobą to smutne doświadczenie...</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(P. Diamand: Taki tydzień ma 90 dni. P. Rudziński: Sejmowy tydzień komisyjny można liczyć na miesiące)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#KazimierzBagiński">... co do tendencji uchwał sejmowych. Stawiałem wnioski swojego czasu na załatwienie ordynacji wyborcze, w Komisji Konstytucyjnej. Wnioski moje przeważnie przechodziły, ale nigdy nie zostały wykonane, to jest system w Sejmie i dlatego po tych doświadczeniach określenie, że na tydzień, czy na dwa tygodnie odsyła się ustawę do Komisji, nic jest zupełnie miarodajne. Tutaj na tein tle rozegra się walka, do której nas zmuszacie i my oświadczamy, że nie jest wykluczonem, że jeżeliby ordynacja wyborcza miała pójść do Komisji to Sejm niczem innem nie będzie mógł się zajmować; tem będziemy Panów zmuszali, żeby ta sprawa jak najprędzej wróciła na plenum.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(P. Gdyk: Na to się godzimy)</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#KazimierzBagiński">W tej niezmiernie ważnej chwili oczy całego społeczeństwa patrzą na nas, przecież dojrzało już poczucie nicości Sejmu. Jeżeli w tej chwili tę rękawicę społeczeństwu rzucimy, a tem będzie odesłanie do Komisji ustawy, to popchniemy pewne czynniki nieodpowiedzialne w Państwie do tego, że powiedzą, że nie ma innej drogi, jak droga walki chociażby ostrej i na tę walkę pójdą przeciw całej istocie parlamentaryzmu. Ale my na tę walkę iść nie chcemy i dlatego do walki o przyśpieszenie wyborów staniemy i oświadczamy, że nic łatwo będzie obradować Sejmowi nad rzeczami innemi oprócz ordynacji wyborczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JędrzejMoraczewski">Pan poseł Suligowski na poprzedniem posiedzeniu postawił wniosek o odesłanie do Komisji ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu dla uzgodnienia sprzecznych wniosków i poprawek z terminem 7-dniowym dla Komisji. Ponieważ dalsza rozprawa w razie przyjęcia tego wniosku byłaby bezcelowa, dlatego zamierzam poddać ten wniosek zaraz pod głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JędrzejMoraczewski">Przeciw wnioskowi głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MaciejRataj">Proszę Panów, muszę kategorycznie sprzeciwić się temu wnioskowi p. Suligowskiego. Uważam, że odesłanie do Komisji przed głosowaniem w trzeciem czytaniu projektu ordynacji wyborczej, jako kwestii otwartej, gdzie dopuszczalną jest dyskusja de principis, odwleka uchwalenie ordynacji na czas nieograniczony. Stawianie przy tej sposobności terminu 7-dniowego, jaki proponuje p. Suligowski, nie jest niczem innem, jak fikcją, która nie stanie się rzeczywistością, bo z tą chwilą, kiedy każdy z członków Komisji Konstytucyjnej ma prawo i możność, a nawet obowiązek dyskutowania o podstawach, na których będzie oparta ordynacja wyborcza z chwilą kiedy ma prawo zakwestionować okręgi wyborcze, to dla każdego, który brał udział w pracach Komisji Konstytucyjnej, jest jasne, że termin 7-dniowy jest zupełnie nie do utrzymania. Rozumielibyśmy odesłanie całej sprawy do Komisji Konstytucyjnej, gdybyśmy w głosowaniu w trzeciem czytaniu przeprowadzili któryś artykuł w tej formie, że odbiegałby znacznie od tekstu, uchwalonego w drugiem czytaniu. Może być, że do tego dojdzie, może być, że wnioski, zgłoszone przez p. Rosseta i tow., stawiające ordynację wyborczą na zupełnie innych podstawach, uzyskają większość i może być, że wtedy trzeba będzie odesłać sprawę do Komisji. ale niechże się to stanie na plenum Sejmu i niechże będzie odpowiednio umiejscowiona odpowiedzialność za odłożenie uchwalenia ordynacji wyborczej i za odłożenie wyborów Odsyłanie zaś sprawy do Komisji Konstytucyjnej w tem stadium, w jakim jest dziś, jest tuczem innem jak odłożeniem uchwalenia ordynacji wyborczej i wyborów do Sejmu na czas nieograniczony bez zlokalizowania odpowiedzialności za to.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MaciejRataj">Dodam przy sposobności, że jest rzeczą dla mnie zupełnie niepojętą, iż choć nad projektem ordynacji wyborczej Komisja obraduje przeszło od pół roku, choć niedługo minie rok, odkąd projekt wpłynął do Sejmu. dziś przed trzeciem czytaniem zgłaszane są poprawki, sięgające do fundamentów, na których została zbudowana ordynacja wyborcza. Chciałbym nie insynuować zamiarów ubocznych, ale poprostu jest dla mnie rzeczą zupełnie nie do pojęcia, ażeby w przeciągu trzech kwartałów nie było czasu na wysunięcie wątpliwości natury zasadniczej, dotyczącej podstaw, na których zbudowana jest ordynacja wyborcza, żeby jedynym momentem sposobnym do wysunięcia tych wątpliwości był właśnie przeddzień głosowania w trzeciem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MaciejRataj">Z tych powodów oświadczamy się jak najbardziej kategorycznie przeciw odesłaniu projektu ordynacji do Komisji Konstytucyjnej w tem stadium; jak powiedziałem, moglibyśmy zrozumieć to w jednym tylko wypadku, t. j. gdybyśmy byli postawieni przez głosowanie przed koniecznością odesłania do Komisji, gdybyście Panowie dla swoich wniosków i zasadniczych poprawek uzyskali większość w Sejmie, ale wtedy, powtarzam jeszcze raz z pełnym naciskiem, odpowiedzialność za konsekwencje byłaby w sposób zupełnie inny wobec opinii publicznej zlokalizowana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JędrzejMoraczewski">Udzielam głosu p. ks. Lutosławskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzLutosławski">Myślę, Panie Kolego Rataj, że odpowiedzialność za takie lub inne stanowisko w stosunku do wyborów będzie zupełnie jasna i my od tej odpowiedzialności nie uchylamy się i uchylać nie myślimy. Jeżeli popieramy w tej chwili wniosek o odesłanie do Komisji z krótkim terminem to nie dla odwleczenia wyborów, ale dla umożliwienia rozsądnego załatwienia ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzLutosławski">P. Rataj powiada, że rozprawa w Komisji będzie bardziej celowa, jeżeli się ustali najprzód zasadę, na której mają być zmiany wprowadzane. Ale co począć z tym fantem, że są kluby, które są za stałą listą wyborczą, a przeciwko innej liście wyborczej państwowej, kluby, które nie są zdecydowane głosować za listą państwową bez względu na to jaką ona będzie? Wskutek tego tylko w Komisji można dojść do ustalenia formuł, które mają być głosowane.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Głos: Ale trzeba na to lat)</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#KazimierzLutosławski">Zastrzegam się jak najkategoryczniej przeciwko przypuszczeniu, że tą drogą szukamy odroczenia wyborów.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#KazimierzLutosławski">W przyszłości uczciwy historyk będzie mógł łatwo ustalić tę odpowiedzialność, jeżeli się ustali ze stenogramów i protokółów Komisji Konstytucyjnej jakie było stanowisko nasze w poszczególnych fazach pracy nad ordynacją.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(P. Reger: A po co daliście na piśmie zobowiązanie odwleczenia wyborów)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#KazimierzLutosławski">Proszę nie krzyczeć i nie przeszkadzać mi.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(P. Reger: Będę krzyczał, bo my chcemy, żeby to było uwiecznionem w stenogramie, że daliście na piśmie takie zobowiązanie)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#KazimierzLutosławski">To jest niecne oszczerstwo, nikomu nie dawaliśmy zobowiązania co do wyborów i kategorycznie temu zaprzeczam, natomiast wszelkim próbom przewleczenia wybojów bezwzględnie się przeciwstawiamy. Uważam, że siedmiodniowy termin jest możliwy do utrzymania i zgłoszone wnioski wymagają rozpatrzenia na Komisji, aby nie wyszła ustawa niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#KazimierzLutosławski">Słusznie powiada p. referent, że to co robimy jest drugiem powtórnem czytaniem, a nie trzeciem, ale ta metoda w tym Sejmie została ustalona i niestety musimy się jej trzymać do końca. Prawa zgłaszania wniosków nie możemy nikomu odebrać. Mam nadzieję, że praca w Komisji na dwóch, trzech posiedzeniach wystarczy, ażeby umożliwić głosowanie bez dalszych rozpraw, jakich byliśmy świadkami.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Grzędzielski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Wysoki Sejmie! Cała ta rozprawa byłaby zupełnie niepotrzebną i wogóle możeby do niej nie przyszło, gdyby Sejm, a właściwie wykładnik regulaminu p. Marszałek, trzymał się ściśle przepisu art. 38 regulaminu Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Art. 38 mówi: „Projekty ustaw podlegają trzem czytaniom, z których pierwsze i trzecie otwiera rozprawę nad całością ustawy, drugie nad jej szczegółami”. Z tego wynika, że zgłaszanie poprawek szczegółowych w trzeciem czytaniu jest właściwie niedopuszczalne...</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(P. Reger: Ale wygodne dla Narodowej Demagogii!)</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WładysławLeonGrzędzielski">... i tak jest we wszystkich normalnie i porządnie pracujących parlamentach, a u nas wytworzyła się taka praktyka, że trzecie czytanie jest dalszym ciągiem drugiego i konsekwencją tego byłoby wprowadzenie czwartego, a może i piątego czytania. I nie tylko w tym kierunku nie trzymamy się sami regulaminu, ale także i w tem iż było przecież postanowione, że poprawki do trzeciego czytania muszą być zgłoszone przed rozpoczęciem tego trzeciego czytania. Tymczasem otrzymuję z dnia na dzień całe arkusze wniosków już podczas trzeciego czytania. Jako sprawozdawca, mam wniosek idący dalej, niż wniosek. kol. Rataja, chociaż godzę się z nim co do tego, kiedy musielibyśmy odesłać ustawę do Komisji. Moim wnioskiem jest, aby odrzucić en bloc wszystkie poprawki zgłoszone do trzeciego czytania, jako niedopuszczalne. Wtedy okażemy światu i społeczeństwu, iż naprawdę sami stosujemy do siebie te ustawy, jakie sobie nakładamy. Sejm, któryby nie stosował się do regulaminu, nie ma prawa żądać od społeczeństwa posłuchu dla ustaw, które uchwala.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Jak ja proponowałem poprawki z terminem, toście się sprzeciwili. Głos: Zapomnieliście o gwałtach, które czyniliście na Komisji)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MaciejRataj">Wysoki Sejmie! Uważam za konieczne zgłoszenie wniosku o imienne głosowanie nad wnioskiem p. Sulikowskiego, a to z następujących powodów.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Rosset: Zrozumiałe)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MaciejRataj">Niech Pan Kolega zatka sobie uszy i nie słucha, jeżeli dla Pana to jest zrozumiałe.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(P. Rosset: Z przyjemnością)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Suligowskiego przekreśla uchwałę Sejmu, która nakazuje rozejście się Sejmowi w pewnym terminie i która...</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Wyście już dawno przekreślili tę uchwałę, wywołując przesilenie)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#MaciejRataj">...która nakazuje rozpisanie wyborów w pewnym terminie.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(P. Reger: Ksiądz demagog co pięć minut ciągle coś przekreśla)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#Komentarz">Poseł Reger nie ma głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MaciejRataj">Uważamy więc, że głosowanie nad tym wnioskiem jest głosowaniem nad materią o wiele głębiej sięgającą, aniżeli pozornie by się wydawało. To zdaje się uzasadnia dostatecznie mój wniosek o imienne głosowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JędrzejMoraczewski">Jest postawiony wniosek o imienne głosowanie. Proszę Posłów, którzy ten wniosek popierają, ażeby wstali. Stwierdzam, że poparcie jest dostateczne. Przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za odesłaniem ordynacji do komisji, ażeby oddali kartki z napisem „tak”, tych zaś, którzy są przeciwni, ażeby oddali kartki z napisem „nie”. Proszę P.P. Sekretarzy o zajęcie się głosowaniem.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Po obliczeniu głosów)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JędrzejMoraczewski">Wynik głosowania jest następujący: Za wnioskiem oświadczyło się 181 Posłów, przeciwko wnioskowi — 140. Zatem wniosek został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Wrzawa. Okrzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JędrzejMoraczewski">Do sprostowania ma głos p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Kolega Grzędzielski w swojem przemówieniu zarzucał nam, że wnioski zapóźno zgłaszamy i jakobyśmy byli przeciwni formalnemu traktowaniu regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#KazimierzLutosławski">Muszę stwierdzić w interesie prawdy, że w ciągu trwania tego Sejmu, począwszy od reformy rolnej przy wielu ustawach wnosiliśmy propozycję, żeby ustalić obyczaj, żeby do trzeciego czytania wolno było zgłaszać tylko stylistyczne poprawki. Wtedy Panowie te propozycje odrzucaliście Również co do ordynacji wyborczej po skończeniu drugiego czytania wniosłem do laski marszałkowskiej propozycję ustalenia, że wszystkie poprawki do trzeciego czytania mają być zgłoszone przed trzeciem czytaniem, ale kolega Diamand sprzeciwił się temu. Więc teraz na nas zrzucać odpowiedzialności za to nie możecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy teraz do nr. 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku nagłym p. Brejskiego i tow. w sprawie sprzedaży nieruchomości w obwodzie sądu powiatowego w Czersku na Pomorzu. (Druk Nr. 3657 i 345).</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma sprawozdawca p. Grzędzielski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Wysoki Sejmie! Według ustawodawstwa cywilnego i hipotecznego, obowiązującego w b. dzielnicy pruskiej, potrzebne jest do ważności kontraktu, czyli do prawnie ważnego przeniesienia i zaintabulowania nieruchomości, ażeby kontrakt był sporządzony albo u notariusza albo u sędziego, który do przyjmowania takich kontraktów został osobno przez sad upoważniony. Kontrakt sporządzony prywatnie, a więc nie przed notariuszem i nie przed sędzią, mógł uzyskać ważność czyli być podstawą wpisu, jeżeli strony, zwłaszcza osoby wyzbywające się nieruchomości, stanęły przed sądem i uznały ten dokument za ważny, co się nazywa „udokumentowanie sądowe”, a po niemiecku „Beurkundung”, albo jeżeli właściciel stanął przed notariuszem lub przed sędzia i oświadczył, że potwierdza ten fakt, a to nazywa się według ustawodawstwa niemieckiego „Auflasung” — tutaj muszę poprawić błąd, bo wydrukowano w sprawozdaniu „Aufassung” — a wedle wyrażenia staropolskiego używanego dotychczas w dzielnicy poznańskiej akt ten nazywa się „powzdanie”; wyrazem polskim. który w innych dzielnicach mógłby być używany, jest „przewłaszczenie”, t. zn. uznanie przez właściciela, że własność daną na osobę inną przenosi.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WładysławLeonGrzędzielski">W okręgu sądowym w Czersku na Pomorzu nie było notariusza, a do sporządzania kontraktów był upoważniony jedynie naczelnik tego sądu dr Grafe, który z chwilą upadku tam panowania pruskiego pozostał na miejscu i wszedł do służby Rzeczypospolitej Polskiej. W czasie tym rozpoczął się na Pomorzu żywy bardzo ruch w tranzakcjach nieruchomościami. Przyczyną tego zdaje się było to, że w pierwszych chwilach po przyłączeniu Pomorza do Rzeczypospolitej Polskiej między Niemcami zapanowało hasło, by Niemcy z granic Rzeczypospolitej się wynosili, więc optowali za Niemcami. Wskutek tego dużo bardzo nieruchomości było na sprzedaż. Strony o sporządzenie kontraktów zgłaszały się do notariusza i do sądu, ale wskutek wielkiej ilości kontraktów te dwie instytucje nie mogły uczynić zadość potrzebom.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WładysławLeonGrzędzielski">P. Grafe kontraktów nie sporządzał, niewiadomo dlaczego, czy dlatego, że był obciążony inną pracą, jak on twierdzi, czy dlatego, że, jak twierdzą inni, Grafe działał świadomie na szkodę Rzeczypospolitej, chciał wywołać przekonanie w tym nadgranicznym powiecie, że w Polsce porządku niema, że akty prawne sporządzone w Polsce nie mają mocy, że w Polsce niewarto interesów robić, bo Polska jest państwem, w którem prawo nie istnieje. Ten zarzut podniesiono przeciw p. Grafemu i chociaż wystąpił on przeciw tym, którzy zarzuty przeciw niemu podtrzymywali, nie można powiedzieć, żeby z zarzutów się. uniewinnił Pan Grafe stosował taktykę następującą: o ile strony się do niego zgłaszały, to mówił: „Kontrakt może sporządzić pisarz prywatny p. Gaczkowski” i do tego Gaczkowskiego strony odsyłał tak Grafe jak i inni podwładni mu urzędnicy.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Grafe używał wyrazów' takich, które w danym razie mogły go może salwować, które jednak strony zwracające się do niego mogły rozumieć tak, że p. Grafe upoważnił Gaczkowskiego do sporządzania ważnych kontraktów że tak było, proszę Wysokiego Sejmu, dowodem tego jest zaprzysiężone zeznanie Gaczkowskiego. Gaczkowski mówił tak: Byłem przy sądzie powiatowym jako polski tłumacz zaprzysiężony, dalej byłem zaprzysiężony jako upoważniony do zawierania kontraktów kupna i sprzedaży gruntów zapisywania i wymazywania hipotek, uważam więc kontrakty przezemnie w wyżej wymienionej formie spisane za ważne. P. Grafe zaprzeczył temu, ale zeznania Gaczkowskiego pod przysięgą większą muszą mieć wagę, niż zaprzeczenia gołosłowne p. Grafego, gdyż w tym wypadku musi on być uważany za obwinionego, którego zeznaniom nie daje się wiary, bo p. Grafe broni się od zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Strony, które te kontrakty zawierały, nie wiedząc o tem, że są one prawnie nie ważne, zostały wprowadzone w błąd nie przez p. Grafego jako osobę prywatną, lecz przez p. Grafego jako urzędnika specjalnie do tych aktów upoważnionego. Kontrakty te nie uzyskały zatwierdzenia komisji ziemskiej, a zła wola p. Grafego polega w tym wypadku na tem i wina wynika z tego, że gdy lekarz okręgowy w Czersku zawiadomił p. Grafego, że urząd ziemski w Poznaniu kontraktom tym odmawia zatwierdzenia, kontrakty te w dalszym ciągu sporządzano. Sporządzono ich około 260. Nabywcami przeważnie są nieobznajmieni z ustawodawstwem obowiązującem w b. zaborze pruskim emigranci z Królestwa Kongresowego, z Małopolski, a w wielu wypadkach reemigranci z Ameryki i Westfalii, jak również żołnierze polscy i inwalidzi.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Kontrakty te mogą być sanowane czyli uzdrowione, gdyby poszkodowani poszli do sądu względnie do urzędu hipotecznego i oświadczyli, że uznają ważność tych kontraktów. Tu muszę zwrócić uwagę na różnicę między ustawodawstwem obowiązującem w b. dzielnicy pruskiej a obowiązującem w Małopolsce. W Małopolsce do ważności kontraktu wystarcza, gdy podpis stron na kontrakcie, chociażby prywatnie sporządzonym, zostanie przez sąd legalizowany, w dzielnicy wielkopolskiej to nie wystarcza, musi być specjalne oświadczenie, udokumentowanie. Pan Gaczkowski odsyłał strony do sądu tylko w celu legalizacji, nie w celu udokumentowania i wszystkie te kontrakty w ilości 260 są tylko sądownie legalizowane.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Gdy wskutek spadku marki polskiej okazała się niesłychana różnica miedzy kwotą zapłaconą przy kupnie przez nowonabywcę a kwotą, którą można uzyskać obecnie ze sprzedaży tej samej nieruchomości, dawni właściciele, przeważnie Niemcy, nabrali przekonania, że tutaj jest możność zrobienia dobrego interesu i wystąpili z wnioskami o obalenie wszystkich kontraktów. Wszyscy ci byli właściciele wysuwają ten argument, że kontraktom tym brak udokumentowania, względnie przewłaszczenia. Cel ich był jasny, pragną oni przyjść na powrót w posiadanie tych nieruchomości, a nabywcom rzucić śmieszną, jak na te czasy, cenę kupna, która w r. 1919 mogła wynosić 40–50 tysięcy marek, i utrzymać się przy tej realności albo też korzystnie się jej pozbyć. Robili to przeważnie ci Niemcy, którzy się namyślili i nie optowali za Niemcami, lecz chcieli zostać w granicach Rzeczypospolitej Polskiej, ale większość stanowią ci, którzy jakkolwiek za uzyskane ze sprzedaży pieniądze nabyli nową realność i mieli kawał gruntu, dążą do odebrania gruntu, żeby sprzedać go za miliony, bo różnica ceny kupna była taka, że jeżeli kto za taką realność, sprzedaną 1918 czy 1919 roku dostał 60,000 marek, to dziś dostanie 12 milionów i więcej.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#WładysławLeonGrzędzielski">W tem tkwi niemoralność tego postępowania, a do spełniania tego rozboju niestety pomaga obowiązujące tam ustawodawstwo, bo według martwej litery prawa te kontrakty są nieważne i mogą być rozwiązane, a nowonabywca nie ma prawa do niczego, jak tylko do zwrotu ceny kupna. Postępowania tego nie można nazwać inaczej, jak rozbojem ulegalizowanym, bo nabywcy w dobrej wierze, który chciał spełnić warunki przez ustawę wymagane, a dlatego ich nie spełnił, że sędzia powołany do tego, żeby czuwał nad prawem, nie spełnił swego obowiązku, dziś ciska się śmieszną cenę, podczas gdy dawny właściciel w tej chwili odbiera drugą ręką 10–20 milionów.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Otóż nędza i rozpacz tych conajmniej 260 rodzin, które są tem postanowieniem dotknięte, jest niesłychana. Nie tylko wytoczono skargi, ale w myśl obowiązujących ustaw także uzyskano tymczasowe zarządzenia wyrugowania ich z posiadania tych nieruchomości, a większej jeszcze liczbie osób wyrugowanie to grozi i grozi właśnie dziś, w chwili żniw, bo dawni właściciele dążą do tego, aby przed żniwami dojść do posiadania tych realności, zabrać całe zbiory, które reprezentują dziś miliony, zabrać ten krwawy owoc pracy rolnika, a potem wyrzucić go, lub ewentualnie zostawić mu gołą ziemię.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Ustawodawstwo żadną miara nie może być uważane za pałkę w lękach rozbójnika, choćby on stał na gruncie legalnym. Jeśli ustawodawstwo nie daje tutaj środków, to niema innej rady, jak tylko stworzyć nowe ustawodawstwo, które tej krzywdzie niesłychanej zapobiegnie. Sejm i Rząd tem więcej są do tego powołane, że w każdym razie na czynnikach rządowych ciążą pewne zarzuty: jeden zarzut, że człowieka tej miary, jak p. Grafego, nie zbadawszy dokładnie jego przeszłości i kwalifikacji do służenia Rzeczypospolitej Polskiej, na urzędzie zatwierdzono. Przeciw p. Grafemu można było łatwo podnieść bardzo ciężkie zarzuty, bo p. Grafe był jednym z najbardziej agresywnych hakatystów za rządu pruskiego. A więc takiego człowieka, chociaż miał doktorat i inne kwalifikacje sędziowskie, żadną miarą nie należało zostawić w służbie Rzeczypospolitej Polskiej. Jeśli prawdą są słowa Pisma Świętego, że „z owoców poznacie ich”, to właśnie owoce działania p. Grafego wykazują dowodnie, czem on był, że był wrogiem polskości, a dla takiego w służbie Rzeczypospolitej Polskiej miejsca być nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Ale jest jeszcze druga wina, musi się uczynić zarzut zarządowi sprawiedliwości, gdyż władze przełożone obowiązane były kontrolować działalność p. Grafego. Przeciw p. Grafemu podnoszono zarzuty, ale władze te nie tylko przeciw niemu nie wystąpiły, lecz niestety nie mogę się powstrzymać od zrobienia zarzutu, iż p. prezes apelacji pomorskiej p. Grafego popierał, a prześladował tych sędziów, którzy zwracali uwagę na niewłaściwe postępowanie p. Grafego. Sędziemu, który wykrył te nadużycia, będące przedmiotem dzisiejszej dyskusji, wytoczono w sposób niesłychanie lekkomyślny i obniżający powagę sądownictwa proces karny o to, iż pewne akty usunął. Naturalnie proces musiał skończyć się uniewinnieniem, ale sędzia dotąd jeszcze restytuowany nie jest Pan prezes sądu apelacyjnego nie utrzymał się na stanowisku bezstronnego kierownika sądownictwa, a to wynika z tego, że chociaż nie miał służbowego upoważnienia w tym kierunku, przyjechał na rozprawę karną, toczącą się w sądzie innym, w Grudziądzu, przeciw temu sędziemu, zajął miejsce przy stole sędziowskim, tam gdzie sędziowie wyrokujący w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej zasiadają, nie tylko siedział tam i swoją osobą wpływał na przekonania sędziów, ale mieszał się do rozprawy i zadawał pytania. To niesłychane postępowanie prezesa sądu apelacyjnego skłoniło adwokatów do wystąpienia z wnioskiem skierowanym przeciw niemu, a który brzmiał, że znajduje się na sali pewne indywiduum, które nie należy ani do trybunału, ani do obrony, ani do oskarżenia, a rządzi w sali. Taki wniosek musiał sąd rozpatrywać. Pan prezes sądu apelacyjnego obniżył powagę swego urzędu i powagę urzędu sędziowskiego do tego stopnia, że dla takiego rodzaju człowieka nie powinno być miejsca w sądownictwie, a zwłaszcza na stanowisku tak odpowiedzialnem, co się będzie działo w sądownictwie, jeżeli prezes sądu apelacyjnego będzie tak pojmował swój obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Muszę przypomnieć pewien wypadek, gdzie zupełnie inaczej postąpiono, bo podnoszę tu zarzut i przeciw sądowi, że nie usunął tego prezesa z rozprawy. Gdy w Wiedniu wprowadzono nową procedure cywilną, i gdy odbywała się pierwsza rozprawa, przyjechał na tę rozprawę prezes sądu apelacyjnego. Przypadek zdarzył, że rozprawa toczyła się w sprawie małżeńskiej i uchwalono, ażeby rozprawa nie była jawna. Gdy prezes sądu apelacyjnego wszedł do sali, przewodniczący powiedział: „Ekscelencjo, rozprawa jest tajna, proszę wyjść z sali”. Ekscelencja ukłonił się i powiedział: „Ma Pan rację” i wyszedł. Oto jest poszanowanie sądownictwa. Tego poszanowania u prezesa sądu apelacyjnego w Toruniu nie widzimy.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Dziś sytuacja jest taka, że 260 czy 300 rodzin, które nabyły nieruchomości, ruguje się z lich własności, a na ich miejsce mają się rozpierać ci, którzy już za tę realność swoją cenę odebrali. Proszę Panów, komisja przychodzi przed Wysoki Sejm z wnioskiem o uchwalenie specjalnej ustawy, któraby się odnosiła tylko do tego wypadku, do tych kontraktów w Czersku. Panowie wnioskodawcy żądali rzeczy bardzo daleko posuniętej, mianowicie, żeby Sejm mocą swojej władzy sejmową ustawą orzekł, że kontrakty te są ważne. Komisja jednak stanęła na stanowisku, że takie ujęcie sprawy jest niedopuszczalne. Nie może ustawodawstwo wkraczać w judykaturę, nie można mówić drogą ustawy, czy kontrakt jest ważny czy nieważny, bo o ważności kontraktu może orzekać tylko sąd. Natomiast jest możliwe i to nie przekracza granic ustawy, jeżeli pewnym aktom prawnym, które już nastąpiły, nada się taką moc, jak aktom innym. Według motywów do ustawy cywilnej niemieckiej udokumentowanie, „Auflassung”, czyli powzdanie na to tylko jest potrzebne, żeby władza miała niezbite przekonanie, że ten, który sprzedaje swoją nieruchomość, naprawdę chce ją sprzedać, bo oświadcza to autorytatywnie wobec sądu, a ponieważ taka sama czynność dokonywa się przez to, że sąd legalizuje podpis, więc komisja proponuje, żeby Wysoki Sejm w art. 1 orzekł, że legalizacji sądowej nadaje się tę samą moc, jak udokumentowaniu, względnie powzdaniu; legalizacja odbywa się w sądzie wobec urzędnika do tego specjalnie upoważnionego i to jest treść art. 1. Ale samo uchwalenie art. 1 byłoby teoretycznie bardzo słuszne, aleby nie rozwiązywało kwestii w praktyce. Tam wiszą w sądzie setki sporów; niektórzy już są drogą zarządzenia tymczasowego wyrzuceni, innym wyrzucenie grozi, bo wedle obowiązującej ustawy muszą zapaść wyroki dla nich niekorzystne. Te spory nie mogą być doprowadzone do końca, te spory wszczęte przez b. właścicieli nie powinny dojść do wyroku. Prawda, że wyrok, jakiby zapadł na podstawie art. 1. byłby niekorzystny dla skarżących b. właścicieli, ale nowonabywca, ponieważ ustawa umacnia jego kontrakt, wyroku takiego nie potrzebuje, bo na podstawie tej ustawy będzie mógł uzyskać prawo własności. Przeprowadzenie sprawy do końca miałoby ten skutek, że na mocy wyroku oddalającego b. właściciela byłby on obowiązany nowonabywcy, czyli skarżonemu zapłacić koszta. Otóż większość Komisji stanęła na stanowisku że to byłoby nieetyczne, bo jakkolwiek skarżący w chwili wnoszenia skargi był człowiekiem, który wyzyskał sytuację prawną dla czynów niemoralnych, ale był z literą prawa w porządku, więc byłoby niewłaściwe, żeby za to, że wykonał swoje prawo chociaż prawo nieetyczne, miał płacić koszty. Spory te na podstawie ustawy, którą Sejm uchwala, powinny być zakończone tem, że obie strony zawierają umowę, że skargę cofają za zniesieniem kosztów. Na wypadek zaś, gdyby nowonabywca pozwany mimo to chciał przeprowadzić proces aż do końca celem uzyskania wyroku korzystnego, co nie jest racjonalne, gdyż proces, który nie doprowadza do praktycznego wyniku, nie jest potrzebny i tylko dla obu stron powoduje stratę czasu, Komisja wprowadza postanowienie, że o ileby strony nie porozumiały się co do umorzenia sprawy, to sąd z urzędu ma prawo powiedzieć, że spór nie może być zakończony, sprawa musi być uporządkowana i wyrok w tej sprawie nie może być wydany, a skarga nie może być na nowo wytoczona. Jest to co prawda nowość. Ustawodawstwo niemieckie takiego zakończenia sporu cywilnego nie zna, to prawda, ale świadomie idziemy na tworzenie nowego środka zakończenia procesu dlatego, że to jest praktyczne, oszczędza stronom niepotrzebnych kosztów i niepotrzebnego napychania kieszeni adwokatom jednej i drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#WładysławLeonGrzędzielski">I dlatego proszę Wysoki Sejm, ażeby był łaskaw przyjąć to drugie postanowienie, chociaż co do drugiego postanowienia na Komisji, Ministerstwo Sprawiedliwości; podniosło zarzut, zaznaczając całkiem słusznie, że takie zakończenie procesu nie jest przewidziane w procedurze cywilnej niemieckiej. Tak jest, nie jest przewidziane, ale uważaliśmy za wskazane w interesie stron i sprawiedliwości, żeby taki środek został wprowadzony specjalnie dla tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#WładysławLeonGrzędzielski">W art. 3 jest zakreślony termin roczny do wykonania tych przepisów. Jeżeli pozwany w ciągu roku nie skorzysta z postanowień tej ustawy, to później skorzystać z niej nie może. Termin ten zakreśliliśmy dlatego, ażeby te sprawy jak najprędzej uregulować. Jako sprawozdawca winienem zaznaczyć, że Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło, że ten termin jest za długi i do uregulowania spraw wystarczy zupełnie termin sześciomiesięczny. Przeciw skróceniu tego terminu do sześciu miesięcy nic nie mam, i Komisja na to by się zgodziła, gdyby ktoś taki termin postawił, dlatego, że sprawy są powszechnie znane i niema obawy, ażeby ktoś przez nieświadomość nie skorzystał ze swojego prawa. Jeżeli ktoś z tych postanowień w ciągu sześciu miesięcy nie skorzysta, to chyba sam sobie winien.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Ponieważ niema na sali sprawozdawcy mniejszości, muszę wyjaśnić, jakie zapatrywania mniejszość wyrażała na Komisji. Mniejszość była zdania, że tę szczególna ustawę należy rozciągnąć na całą b. dzielnicę pruską, ponieważ i w innych częściach tej dzielnicy wskutek braku notariuszów, albo niezałatwienia formalności sądowych, sporządzono kontrakty prywatne, na których podstawie nie można było uzyskać wpisu. Większość nie poparła tego stanowiska dlatego, że do tak wyjątkowego środka, jaki proponuje ta ustawa, trzeba bardzo ważnych i szczegółowych powodów, a takim powodem jest to, że w okręgu sądu powiatowego w Czersku na władzach sądowych ciąży kolosalna wina i odpowiedzialność i ustawa chce to naprawić, natomiast w innych częściach dzielnicy pruskiej strony mogły korzystać z notariuszów i sądów i nie korzystały z własnego niedbalstwa albo przez nieświadomość. Nieświadomością prawa nikt nie może się tłumaczyć, a za niedbalstwo trudno komuś dawać premię. Dlatego większość stanęła na tem stanowisku, że nie można tych postanowień rozciągać także na kontrakty gdzieindziej zawarte.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Inna poprawka dotyczy specjalnie jednego wypadku, w którym już zapadł prawomocny wyrok, i tutaj sprawozdawca mniejszości proponował, nie ażeby tangować przez uchwałę Sejmu ważność wyroku, co byłoby niedozwolonem mieszaniem się legislatywy do judykatury, lecz ażeby stworzyć możność wznowienia procesu, względnie unieważnienie wyroku, pozostawiając sądowi, czy zechce uznać motywy za dostatecznie ważne. Większość Komisji powiedziała, że nie jest tylko jeden taki wypadek, prawda, spotkało człowieka niezawinione nieszczęście, ale mimo to nie można naruszać tej kardynalnej zasady, że wyroku sądowego żadna uchwała i ustawa nie może kasować, tymczasem wprowadzenie tego postanowienia byłoby pośrednio kasacją wyroku. Jeżeli komuś wyrządzono krzywdę, to może dochodzić jej na drodze, przewidzianej prawem, może żądać odszkodowania tak od dr. Grafego, jak od Skarbu Państwa. Większość Komisji stanęła na stanowisku, że wszelkich szkód, poniesionych z winy organów sądowych, jak i tych władz, które za te organy ponoszą odpowiedzialność, należy dochodzić na drodze skarg odszkodowawczych, ale wyroków prawomocnych tykać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Ostatnia poprawka zmierzała do wprowadzenia do ustawy postanowienia natury deklaratywnej, t. zn. przypomnienia, że przepis § 839 niemieckiej ustawy cywilnej o odszkodowaniach, należących się pokrzywdzonemu od funkcjonariuszy państwowych względnie od Państwa ma tu zastosowanie. Większość Komisji, godząc się w zasadzie z zapatrywaniem przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości, powiedziała, że to niepotrzebne, bo a inne przepisy, nie tylko § 839, są pod tym względem zupełnie jasne i dają pokrzywdzonemu możność uzyskania odszkodowania. Dlatego ten artykuł większość uchyliła.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Komisja Prawnicza wnosi zatem: Wysoki Sejm raczy uchwalić przedłożoną ustawę w brzmieniu przejętym przez większość Komisji Prawniczej. Zwracam przytem uwagę, że należy sprostować drobne omyłki w druku. W art. 1. zamiast słów: „art. 195” ma być „str. 195”, a w art. 3 zamiast „korzystać” należy wpisać „skorzystać”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JędrzejMoraczewski">Otwieram rozprawę. Głos ma p. Bresiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#StanisławBresiński">Wysoki Sejmie! Ustawa ta odnosi się tylko do jednego okręgu sądowego, ale ona jest potrzebna ze względu na brak formalności, który przy załatwianiu kontraktów się ujawnili, a to dlatego, że kontrakty te spisywał człowiek do tego nie upoważniony, który nie był notariuszem i nie miał do tego prawa. W myśl rozporządzenia Rady Ludowej i Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej o przewłaszczeniach przy kupnie i sprzedaży nieruchomości decyduje komisja przy okręgowym urzędzie ziemskim, a w miastach komisja miejska, a w stadjum apelacyjnem — wojewoda. Od decyzji okręgowych urzędów ziemskich i od decyzji komisji miejskich i wojewodów niema apelacji do sądu, a więc w tym wypadku ustawa dobrze robi, że nie dopuszcza do wyroków sądowych, bo przekreślilibyśmy wszelkie zarządzenia, które wychodzą z tych rozporządzeń, odnoszących się do przewłaszczenia prywatnej własności. Przy tej sposobności chcę zwrócić uwagę na te rozporządzenia i na te komisje. W okręgu sądu powiatowego w Czersku nie byłoby zaszło to, nie byłoby przyszło do tych krzywd ludzkich, gdyby okręgowe urzędy ziemskie były sprawę przewłaszczeń szybko załatwiały. Ale gdy sprawy te leżały po pół i po półtora roku, wtedy nie dziw, że sprzedający sposobami ubocznemi starali się niedopuścić do przewłaszczenia. Mamy setki ludzi w b. dzielnicy pruskiej, którzy sprzedali, a po półtora roku dowiedzieli się, że byk poszkodowani, że za tanio sprzedali. W innych wypadkach ci, co kupili nie otrzymują przewłaszczenia. Chodzą od Annasza do Kajfasza, apelowali do Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej obecnie do Głównego Urzędu Ziemskiego i szukają ratunku. Prawnicy teraz zastanawiają się nad tem, czy niema z tej sytuacji wyjścia. Utworzyło się towarzystwo tych, którzy sprzedali swoje nieruchomości, twierdzą, że są pokrzywdzeni. Mamy setki, ludzi; którzy nie otrzymali przewłaszczenia, zostali wyrzuceni z kupionej nieruchomości i nie za te pieniądze kupić nie mogą. Polega to na tem, że komisje przewłaszczeniowe sprawy trzymają za długo, zamiast załatwić szybciej. Gdyby to było załatwione szybciej, toby tych spraw nie było. Dlatego, ażeby w części choć te krzywdy wynagrodzić, wnosimy rezolucję, która brzmi: „Sejm wzywa Rząd, aby komisje przewłaszczeniowe przy okręgowym urzędzie ziemskim w Poznaniu, działające na mocy rozporządzenia N. R. L. w Poznaniu z d. 25 czerwca 1919 r., oraz komisje miejskie i wojewódzkie poznańskie i pomorskie przy załatwianiu przewłaszczeń na mocy rozp. Ministerstwa b. Dz. Pr. (Dziennik Urzędowy Nr. 23 z r. 1921) o przewłaszczeniach prywatnej własności, udzielały przewłaszczeń przy kupnach i sprzedażach w terminie 14-dniowym od doręczenia kontraktów”. Ta rezolucja jest koniecznie potrzebna i Sejm powinien wezwać do tego Rząd, bo właściwie Sejm polski nie miał wpływu na rozporządzenie Naczelnej Rady Ludowej i na dodatkowe rozporządzenie Ministra b. Dzielnicy Pruskiej, wydane do tego rozporządzenia. Te komisje przewłaszczeniowe, czy to miejskie, czy przy okręgowych urzędach ziemskich, czy wojewodowie teraz decydują o losach wielu rodzin, o całej ich egzystencji i na te rozstrzygnięcia nie mamy środków prawnych, niema możności odniesienia się do sądów. Często rozstrzygają wpływy uboczne, różne protekcje, które wychodzą na niekorzyść ludzi interesowanych. To rozporządzenie miało na celu, aby nie dopuścić do przechodzenia majątków polskich w ręce obce i niepowołane, w ręce spekulantów, jednakże przy tem rozporządzeniu powinno się było przestrzegać, żeby notariusze nie sporządzali kontaktów w wypadkach, gdzie kupujący nie posiadał nieruchomości przynajmniej 2 lata. Notariusze robili wszystkie kontrakty, wprowadzali ludzi w błąd, nie objaśniali ich i dziś ci ludzie są w rozpaczy. Dużo z nich dostało pomieszania zmysłów, niektórzy odebrali sobie życie, a ludzie, którzy mieli folwarki, dziś cierpią głód.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#StanisławBresiński">Należy te wszystkie zarządzenia znieść. Osobiście jestem przeciwnikiem wyjątkowych rozporządzeń, które są sprzeczne z Konstytucją,...</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Głos: Pierwszy raz dobrze mówi)</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#StanisławBresiński">... bo w prywatnych sprzedażach decyduje nie sąd, lecz komisje, które mają głos rozstrzygający.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(P. Putek: Ale czasem to i łapówka)</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#StanisławBresiński">Ja tego nie mogę na razie udowodnić, ale bywają wypadki, że na załatwienie spraw wpływają i łapówki.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#StanisławBresiński">Dlatego proszę Wysoki Sejm o przyjęcie rezolucji przezemnie zgłoszonej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głosu nikt już nie żąda, głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Wprawdzie rezolucja kol. Bresińskiego we pozostaje w związku z ustawą, którą proponujemy, gdyż odnosi się ona do całkiem innych wypadków, ale ponieważ rezolucja ta jest słuszna i uzasadniona — miała być ona dopiero wynikiem tej komisji śledczej, która do Poznania w tym celu jest wydelegowana. — więc aby się nie wydawało, że ktoś wogóle może się sprzeciwić rezolucji p. Bresińskiego, ja się na nią zgadzam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JędrzejMoraczewski">Rozprawa wyczerpana, przystępujemy do głosowania. Do art. 1 p. Wasilewski zgłosił następujące poprawki: po słowach „zawieranych prywatnie” wstawać słowa „w b. dzielnicy pruskiej”, oraz po słowach „1922 r. włącznie”, wstawić słowa „a w szczególności kontraktów zawieranych”. Jeśliby poprawka p. Wasilewskiego przeszła, toby artykuł ten brzmiał: „Dokonane już sądowe uwierzytelnienie podpisów stron na kontraktach pozbycia nieruchomości, zawieranych prywatnie w b. dzielnicy pruskiej w czasie od 11 listopada 1918 r. do dnia 30 kwietnia 1922 i włącznie, a w szczególności kontraktów, zawieranych w okręgu sądu powiatowego w Czersku u prywatnego pisarza Gaczkowskiego, ma ten sam skutek prawny, co przepisane i t. d.”. Poddam pod głosowanie najpierw poprawkę, ażeby wstawić słowa „w b. dzielnicy pruskiej”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Nie mogę się zorientować co do wyniku, proszę teraz Posłów, którzy są przeciw przyjęciu tej poprawki, aby wstali. Stoi większość, poprawka odrzucona. Następnie jest poprawka druga, aby po słowach „1922 r. włącznie”, wstawić, „a w szczególności kontraktów zawieranych”.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: Teraz już bezprzedmiotowa)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#JędrzejMoraczewski">Wobec tego, że poprawka pierwsza upadła ta poprawka jest bezprzedmiotowa. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem art. 1 w brzmieniu Komisji, aby wstali.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#JędrzejMoraczewski">Art. 1 przyjęty. Po art. 2 niema poprawek. Nie słyszę sprzeciwu, uważam artykuł ten za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#JędrzejMoraczewski">Miedzy art. 2 a 3 p. Wasilewski proponuje wstawić dwa dodatkowe artykuły. Proszę P. Sekretarza o odczytanie art. 2 a.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#AntoniHarasz">„O ile w sprawach tego rodzaju zapadły już prawomocne wyroki przeciw nabywcom, postanowienie art. 1 może stanowić przyczynę wznowienia sporu, wzgl. unieważnienie zapadłego wyroku”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Wasilewskiego aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#JędrzejMoraczewski">P. Sekretarz zechce odczytać artykuł następny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AntoniHarasz">Art. 2 b: „Co do odszkodowań nabywców za poniesione z winy organów sądowych szkody ma zastosowanie przepis paragrafu 839 niemieckiej ustawy cywilnej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Mniejszość ta sama, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#JędrzejMoraczewski">W art. 3 p. sprawozdawca proponuje, aby zamiast słów „w przeciągu roku” umieścić „w przeciągu sześciu miesięcy”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#JędrzejMoraczewski">Co do ant. 4 i 5 niema sprzeciwu, artykuły te przyjęte. Co do tytułu ustawy także nie słyszę sprzeciwu, uważam więc ustawę w drugiem czytaniu za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#JędrzejMoraczewski">Sprawozdawca wnosi o natychmiastowo przystąpienie do trzeciego czytania. Czy jest sprzeciw przeciw trzeciemu czytaniu? Ponieważ sprzeciwu nie słyszę, a głosu nikt nie żąda, proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, aby wstali. Stoi większość ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#JędrzejMoraczewski">Jest jeszcze rezolucja zgłoszona przez p. Bresińskiego. Proszę P. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#AntoniHarasz">„Sejm wzywa Rząd, aby komisje przewłaszczeniowe przy okręgowym urzędzie ziemskim w Poznaniu, działające na mocy rozporządzenia N. R. L. w Poznaniu z dnia 25 czerwca 1919 roku, oraz komisje miejskie i wojewódzkie poznańskie i pomorskie przy załatwianiu przewłaszczeń na mocy rozporządzenia Ministerstwa b. Dz. Pr. (Dziennik Urzędowy nr. 23 z roku 1921) o przewłaszczeniach prywatnej własności, udzielały przewłaszczeń przy kupnach i sprzedażach w terminie 14-dniowym od doręczenia kontraktu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JędrzejMoraczewski">Wpłynął wniosek nagły p. Kiernika i tow. z klubu P. S. L. o przyjście z bezzwłoczną pomocą ludności pow. bocheńskiego, dotkniętej klęską elementarną, spowodowaną orkanem i gradobiciem.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JędrzejMoraczewski">Odsyłam go do Komisji Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#JędrzejMoraczewski">Następne posiedzenie plenarne zamierzam zwołać na wtorek. Na porządku dziennym trzecie czytanie ordynacji wyborczej. Zastrzegam sobie jednak, gdyby zaszedł ten szczęśliwy wypadek, że możnaby umieścić na porządku dziennym expose Prezydenta Ministrów, to w takim razie posiedzenie zostałoby zwołane wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#komentarz">(Głos: Jakiego prezydenta ministrów? P. Diamand: Precz z Korfantym! Wrzawa i krzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#JędrzejMoraczewski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#JędrzejMoraczewski">Zwracam uwagę panom członkom Komisji Konstytucyjnej, że Komisja ta odbędzie posiedzenie jutro o godz. 11-ej.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 6 m. 10 wiecz)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>