text_structure.xml
162 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 4 min. 40 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Józef Wybicki, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Jan Żarnowski, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Władysław Kiernik.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański, w Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej Zygmunt Seyda.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 281 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 282 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie: Sołtyk i Pużak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Matusza i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie podatku pobranego w r. 1921 w pow. brzozowskim.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Jurkiewicza i tow. do p. Ministra b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie konfiskaty dwóch wagonów kartofli przez Urząd walki z lichwą i spekulacją Fr. Szymańskiemu we wsi Kaczy Dół w pow. warszawskim.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wawrzyńca Tomaszewski ego i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie dewastacyjnej gospodarki i niszczenia majątku kościelnego w gminie Pstrągowej w pow. strzyżowskim przez proboszcza łac. ks. Mamaka i w sprawie oddziaływania tego proboszcza na ludność miejscową.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Brzoski i tow. ze Zw. L. N. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie dyslokacji posterunków Policji Państwowej w pow. augustowskim.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. ks. Starkiewicza i tow. z Klubu N. Z. L. do p. Ministra Kolei w sprawie usuwania z kolei żelaznych b. ochotników wojsk polskich.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Dębskiego i tow. z Klubu P. S. L. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie drzewa na odbudową wsi Horodsko w pow. chełmskim.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Kędziora i tow. do pp.: Ministrów Spraw Zagranicznych i Skarbu w sprawie wypłaty emerytur bośniacko-hercegowińskim obywatelom polskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów. Przechodzimy do punktu 1 porządku dziennego: pierwsze czytanie ustawy o Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. (Druk nr. 3280). Nikt do głosu się nie zapisał. Sprawa idzie do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Drugi numer porządku dziennego musimy odłożyć ze względu na to, że niema quorum Głosowanie zatem odkładamy.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego: dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Oświatowej w sprawie ustaw: o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych i o budowie publicznych szkól powszechnych.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Dr. Nr. 2535 i 2536. Głos ma p. Smulikowski.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Wobec tego ma głos p. Mendelsohn.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PMendelsohn">Wysoki Sejmie! W związku z oświadczeniem p. Schipera na ostatniem posiedzeniu Sejmu w kwestii szkolnej, oraz z jego napaścią na szkoły ludowe religijne żydowskie, t. zw. „chedery”, widzę się zmuszonym oświadczyć w imieniu ludności ortodyksyjnej w Polsce, co następuje:</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PMendelsohn">Opozycyjne stanowisko względem szkół ludowo religijnych żydowskich, t. zw. „chederów” ludzi typu p. posła Schipera, jest dla nas ortodoksów zupełnie jasne, wynika bowiem z charakteru bezreligijności tych, w których imieniu p. Schiper przemawiał i dla których wychowanie naszych dzieci na ludzi zrównoważonych, o ustalonych zasadach i wierzących w Boga jest kardynalną zaporą i uniemożliwieniem rozwoju tej roboty, rzekomo społecznej, tego kierunku, którego rzecznikiem jest p. Schiper et konsortes, a który w naszem pojęciu Jest dla religijności wysoce szkodliwy. Z tego powodu naszym świętym obowiązkiem jest przeciwstawienie się całą siłą tej robocie destrukcyjnej. Twierdzenie p. Schipera, że cheder to instytucja z punktu widzenia społeczno-wychowawczego szkodliwa, a Rząd, który ją popiera, jest w tem zainteresowany tylko celem utrzymania żydów w ciemnocie, uważamy za fałsz i z całą stanowczością przeciw temu fałszywemu twierdzeniu protestujemy. Owszem, uważamy, iż cheder, tak przez p. Schipera znienawidzony, był tem ogniskiem, które przez lat tysiące wysyłało promienie światła najwznioślejszych ideałów, ludzkości i dotychczas pozostał tą przez żadną burzę niewzruszoną twierdzą i instytucją wychowawczą, która wychowuje element moralnie i społecznie zdrowy.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PMendelsohn">Już niejednokrotnie żydowstwo ortodoksyjne miało sposobność wystąpić w obronie chederów. Na wszystkich konferencjach odbytych w ostatnich latach wypowiedzieli się delegaci ortodoksyjni, że uważają cheder za najświętszą i niezbędną instytucję wychowawczą, bez której wy chowanie dzieci na żydów, wiernych swoim tradycjom, pomyśleć się nie da. Również na ostatnim zjeździe rabinów z całego Państwa Polskiego przyjęto jednogłośnie rezolucję w sprawie konieczności utrzymania chederów w dawnej, tradycją uświęconej formie, potępiającą zbrodnicze zachowanie się rządu sowieckiego wobec chederów, zwalczanych w państwie sowdepji. Powołanie się posła Schipera na zdanie posła ks. Lutosławskiego o Talmudzie wolę teraz pominąć lekceważącem milczeniem. Nasz przedstawiciel b. p. rabin Halpern już raz reagował w tej Wysokiej Izbie na tego rodzaju napaści, nad któremi przechodzę z lekceważeniem do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PMendelsohn">Wyrażam głębokie przekonanie, iż Rząd polski nic da posłuchu wrogom chederu, którzy chcą podkopać podstawę naszej egzystencji i nie pozwoli, by dokonano zamachu na żydowstwo ortodoksyjne.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Smulikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JulianSmulikowski">Wysoki Sejmie! Ustawy o budowaniu szkół powszechnych, zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych są jakby fundamentem, całego systemu szkolnictwa powszechnego. Można bez przesady powiedzieć, że stan budynków szkolnych zadecyduje o przyszłym losie szkolnictwa. Niestety nieproporcjonalnie do znaczenia i wielkiej wagi tej sprawy zachowuje się opinia i uwaga całego naszego społeczeństwa. Bierność pod tym względem jest wprost zastraszająca. Proszę Panów, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w swojej publikacji, referowanej przez Doktora Falskiego, wykazało, że żyjemy obecnie w najwłaściwszym momencie do rozpoczęcia wielkiej akcji w dziedzinie budowy szkolnictwa powszechnego. Jest to właśnie ten okres czasu, w którym należałoby wyzyskać ubytek ludności wskutek wypadków wojennych i przystąpić do akcji budowy i tworzenia szkolnictwa, do realizowania nauczania powszechnego. Niestety, w tym kierunku nie widać zainteresowania wśród społeczeństwa, a nawet powiedziałbym, nie widać jakiejś energiczniejszej, żywszej akcji Ministerstwa Oświecenia Publicznego. W publikacji tej wykazuje się, że potrzeba nam rocznie budować 3.000 izb szkolnych, tymczasem należy skonstatować fakt, że wogóle nie buduje się wcale w dziedzinie szkolnictwa powszechnego, że izb szkolnych nie tylko nie przybywa, ale wskutek wadliwości, czy braku naszych ustaw wprost ubywa. Jest rzeczą znamienną, że wszystkie władze, czy to wojskowe, czy cywilne, uważają budynki szkolne za pierwsze przytułki dla wszelkich urzędów i w razie potrzeby przedewszystkiem budynki szkolne są zajmowane przez inne władze nie na cele szkolne, lecz na cele specjalne. Możnaby wykazać długi okres walki tak Ministerstwa, jak i interesowanego społeczeństwa i rodziców z wojskowością o to, aby budynki szkolne opróżnić z wojska, ze szpitali wojskowych i innych instytucji. I wojskowość i Dyrekcja Kolei, jak w Siedlcach, i policja, jak to mamy przykład w Małopolsce w Kopyczyńcach, Nadwornie, wogóle organa państwowe uważają budynki szkolne za miejsce, gdzie mogą lokować swoje urzędy w braku innych lokali. A nie tylko w braku innych lokali, ale władze nie uważają za stosowne uczynić jakiś wysiłek, aby lokale luksusowe, jak restauracje, kina i t. p., zająć na cele użyteczności publicznej. Pod tym względem zwyrodnienie dochodzi do takich granic, że np. w Węgrowie budynek szkolny zajęto na cyrk, mianowicie na przedstawienia trupy żydowskiej, która przyjechała tam, ażeby dawać przedstawienia cyrkowe. Na żądanie burmistrza i przedstawicieli miejscowych władz zamknięto szkołę powszechną, a oddano ją trupie żydowskiej do przedstawień. Pod tym względem lekceważenie opinii publicznej jest identyczne niemal, jak lekceważenie poszczególnych władz, które nauczyły się, że właśnie budynek szkolny jest tym przybytkiem, gdzie przedsięwzięcia niekoniecznie mające charakter użyteczności publicznej mogą znaleźć przystań. Zbyteczną byłoby rzeczą przypominać Panom zdarzenia z ostatnich dni. Znaną jest sprawa instytutu weterynaryjnego, który na żądanie wojskowości chciano wyrugować, czy wyrugowano z budynku na ten cel specjalnie wybudowanego w Grochowie, ażeby przeznaczyć ten budynek na cele wojskowe, mianowicie na szkołę gazową. Właśnie w skupieniach najbardziej potrzebujących tej oświaty, że wymienię Zagłębie chrzanowskie, Ministerstwo Robót Publicznych, względnie Ministerstwo Skarbu nie idzie na rękę najprymitywniejszym żądaniom miejscowej ludności, tam gdzie masy dzieci robotniczych nic mogą się pomieścić w budynku szkolnym i trzeba szkołę średnią umieszczać w prywatnych ubikacjach, a na klasy równolegle zajmuje się ubikacje szkoły powszechnej. Czy nie jest charakterystyczny fakt, że jedne seminarium państwowe dla kształcenia nauczycieli szkół powszechnych w Warszawie jest zajęte przez wojsko i musi się mieścić w prywatnych budynkach.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#JulianSmulikowski">Te obawy są symptomatyczne w wielkich miastach, a także stale przejawiają się po wsiach i w gminach wiejskich. Niestety, Wysoki Sejm dotąd nie zdołał uchwalić ustawy o rekwizycji mieszkań na wsi i tym sposobem umożliwić szkolnictwu odbywanie swoich funkcji. Jest wiele zupełnie pustych dworów, wiele ubikacji po plebaniach, które możnaby zająć na cele szkolnictwa. Niestety, pod tym względem ustawodawstwo nie dopuszcza do ingerencji władz rządowych. Wprost przeciwnie się dzieje, że właściciele domów, w których mieszczą się izby szkolne, wyrzucają te izby z wynajętych pomieszczeń. Szereg szkół ostatnio został wyrzucony przez właścicieli chat i budynków, gdzie szkoły ludowe mieszczą się w braku własnych budynków szkolnych. Niema ustawy zabezpieczającej szkoły przed samowolą, przed brakiem uczuć obywatelskich właścicieli domów. Gdy do tego dodamy zjawisko, że podczas wojny budynki szkolne zostały zniszczone i to, że Ministerstwo Robót Publicznych wstrzymało kredyty na odbudowę, to dojdziemy do przekonania, że stan budynków szkolnych nie tylko na terenie b. Królestwa Kongresowego, gdzie jest najgorzej, ale i na terenie Małopolski jest wprost fatalny.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#JulianSmulikowski">Tymczasem utarło się przekonanie, że na terenie Małopolski pod tym względem jest lepiej. Niestety tak nie jest. Na terenie Małopolski, według statystyki pochodzącej z miarodajnego źródła, połowa szkół mieści się w wynajętych budynkach. W samej Małopolsce potrzeba jeszcze około 2.600 szkół. Jak te budynki wyglądają, niech Panom posłuży opinia wybitnego znawcy szkolnictwa wizytatora szkół p. Bruchalskiego ze Lwowa, który w swojej publikacji taką opinię wydaje o szkołach w Małopolsce. Pozwoli P. Marszałek, że wyjątki z jego referatu odczytam:</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#JulianSmulikowski">„W ostatnich latach przed wybuchem wojny światowej przygotowała Rada szkolna krajowa z funduszów krajowych 30 milionów koron, do czego trzeba dodać kilka albo kilkanaście milionów z funduszów gminnych na budynki szkolne. Jak wielkie braki istniały na tem polu, można wyrobić sobie pojęcie po przeczytaniu sprawozdania, skoro po wydaniu tak znacznych sum w każdym niemal okręgu pozostały znaczne luki do wypełnienia, pozostała znaczna liczba szkół umieszczonych w budynkach, urągających najprymitywniejszym wymogom higieny. Wielka liczba klas mieści się w ciasnych, niskich, dusznych i ciemnych izbach, nieraz nawet bez podłogi. Izby takie, mające 16 do 18 m. kw. powierzchni, mieszczą 30 do 40 dzieci, a są także i takie, które przy 30 m. kw. powierzchni mieszczą 80 dzieci. Nierzadkie są wypadki, w których na osobę wypada zaledwie 1 m3 powietrza”. Dalej pisze p. Bruchalski „Ja się zaledwie wyprostować mogłem w tych izbach, dotykając głową o belki sufitu. W szkołach takich niszczą gorliwi nauczyciele zdrowie bezpowrotnie, traci też na tem fundusz publiczny z powodu ustanowienia większej liczby nauczycieli niżby dana liczba dzieci wymagała. Nieraz z powodu ciasnoty dzieci co drugi dzień muszą uczęszczać do szkoły zamiast codziennie, albo też nauczyciele udzielają lekcji 3 razy dziennie trzem poszczególnym grupom dzieci, przez 6 lub 7 godzin dziennie. Oczywiście, że po wojnie stan pomieszczeń pogorszył się. Nad wyraz smutnie przedstawiają się mieszkania nauczycieli. Nauczyciele mieszczą się w starych zagrzybionych, wilgotnych, zgniłych ruderach, nie mówiąc o tem, że mieszkania takie składają się nieraz z jednej ubikacji, w której mieści się zarazem kuchnia, są izbami o powierzchni podłogi 6–8 metrów, wyjątkowo nawet bez pieca. Nie jedna siła nauczycielska odpokutowała już takie pomieszczenie służbowe i nauczanie w najętych izbach”. Te swoje uwagi kończy wizytator szkół krajowych charakterystyczną maksymą mianowicie: „Requjescant in pace”.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#JulianSmulikowski">Ta opinia wizytatora krajowego może uświadomi niektórych członków tej Izby, że i na terenie Małopolski potrzeba wielkiej polityki inwestycyjnej budowlanej w dziedzinie szkolnictwa. Proszę Panów, tembardziej ta rzecz jest potrzebna, że wskutek przeobrażeń politycznych nie istnieją tam takie warunki prawne, któreby umożliwiły jakąś potrzebną budowę szkół. Gdy na podstawie dawnych ustaw do budowy szkół przyczyniał się fundusz szkolny krajowy w znacznej mierze, to obecnie ta rzecz nie może się odbywać. Z tego powodu, że fundusz ten zupełnie nie istnieje, jak nie istnieje Sejm Krajowy. Pod tym względem panuje co do budowy szkół i utrzymania szkół stan pozaprawny, nie mają bowiem szkoły funduszów na utrzymanie, a władze szkolne nie mają podstaw prawnych do obciążania gmin interesowanych dodatkami do podatków na cele szkolne, co było w ustawach galicyjskich przewidziane.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, to można było naprawić. Niestety, Sejm polski ten stan prawny znacznie pogorszył; Sejm polski bowiem ustawą z dnia 1 marca 1921 roku wielce ułatwił sobie zadanie, mianowicie zmieniając niektóre postanowienia ustaw, odnoszących się do nakładania dodatków do podatków w tym kierunku, że dawne kompetencje, należące do Sejmu Krajowego, przekazano Ministrowi Skarbu i Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Jednakowoż w punkcie 8 tych zmian uchylił możność nakładania dodatków do podatków na cele szkolne. Jest to wielka „zasługa” Sejmu polskiego, a niewątpliwie niepodzielna „zasługa” sprawozdawcy tej ustawy, kol. dr. Putka.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#JulianSmulikowski">Otóż ten brak wszelkiej egzekutywy wywołuje taki stan rzeczy, że na terenie Małopolski każdy inspektor szkolny jest ustawodawcą i zarazem jest uzbrojony w egzekutywę, którą sobie sam wymierza; mianowicie niektórzy inspektorowie, pragnący jednak, aby szkolnictwo ruszyło z miejsca, w porozumieniu ze starostwami nakładają dodatki do podatków wbrew dawnej ustawie i wbrew już tej poprawionej ustawie z dnia 1 marca, o której wspomniałem. Ten stan „eks lex” jednakże może się utrzymać tylko tam, gdzie starosta pójdzie na to pozaprawne stanowisko. Niestety, administracja polityczna bardzo często pod żadnym innym Względem nie chce współdziałać ze szkolnictwem. Marny tego dowód w obecnym stanie szkół; gdy chodzi o funkcjonowanie szkół powszechnych; trzeba skonstatować, że wiele szkól powszechnych obecnie w zimie nie funkcjonuje z powodu braku opału. Kto zna stosunki po wsiach, wie, że w istocie szkoły powszechne są najbardziej, a może jedynie, czynne w pięciomiesięczym okresie zimowym. Jeżeli w tym okresie materiału naukowego w znacznej części się nie przerobi, to nauczyciel nie może wyczerpać planu, ponieważ roboty wiosenne, letnie i jesienne przerzedzają frekwencję uczniów. Otóż niestety trzeba stwierdzić, że właśnie ten okres zimowy u nas nie jest wyzyskiwany, a nawet władze administracyjne mogą się pochlubić tą smutną sławą, ze nie pomagają i nie przyczyniają się do usunięcia tych niedomagań rzeczowych, jak brak opału w okresie zimowym.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#JulianSmulikowski">Jako przykład można przedewszystkiem przytoczyć województwo lwowskie, gdzie p. wojewoda Grabowski pod tym względem okazuje niezwykłą obojętność. Proszę Panów, gdy np. kuratorium lwowskie zwróciło się do wojewodów z prośbą, ażeby wpłynęli na starostów, by w porozumieniu z gminami przygotować opał dla szkół powszechnych, to na okólnik ten wojewodowie w Tarnopolu i Stanisławowie odpowiedzieli w ten sposób, że w istocie odbyli konferencję z przedstawicielami gmin i doprowadzili do tego, że szkolnictwo na terenie tych województw funkcjonuje. Natomiast p. wojewoda Grabowski zadowolił się tem, iż wydał okólnik do starostów, w których prosi ich, czy wzywa do podania dat, potrzebnych zapewne do wydania jakichś zarządzeń. Jeśli zważymy, że okólnik został wydany w grudniu, a starostowie odpowiedzieli, że daty zbiorą do maja, to następstwem tego jest to, że prawie większość szkół w województwie lwowskiem jest zamknięta, ponieważ gminy nie dostarczyły opału, a do tych gmin przedstawiciele władzy administracyjnej się nie zwrócili.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#JulianSmulikowski">Ale myliłby się ten, ktoby sądził, że ta opieszałość cechuje tylko gminy wiejskie. Przeciwnie, i przedstawiciele gmin miejskich nie bardzo kwapią się z dostarczaniem opału do szkół. Przecież była to znana i kompromitująca sprawa, że szkoły krakowskie były w ubiegłym roku wszystkie zamknięte z powodu braku opalu, jakkolwiek wszystkie restauracje i widowiska publiczne tego opału miały dosyć. Było to zaniedbanie z winy Magistratu. W tym roku przeciwnie, gdy sprawy te objął mój towarzysz klubowy wiceprezydent dr. Bobrowski, Kraków może się pochlubić, że wszystkie szkoły funkcjonują, bo miasto zajęło się rzetelnie dostarczeniem opału. Taki sam przykład można przytoczyć z miasta Łodzi, gdzie szkoły funkcjonują, ponieważ gmina rzetelnie stara się o opał. Wogóle, tam, gdzie szkoły w gminach miejskich, czy wiejskich funkcjonują, dzieje się to tylko dzięki zasługom poszczególnych kierowników szkolnych, gdyż nie ma na to rygoru ustawowego. Stan tej sprawy pod względem prawnym jest martwy, gdyż gminy nie mają ustawy za sobą i mogą to czynić tylko dobrowolnie, w porozumieniu, za inspiracją odpowiedzialnego kierownika szkolnego. Trzeba nawiasem dodać, że ci kierownicy szkolni za kierownictwo otrzymują w największej ilości szkół na podstawie przestarzałej ustawy z 13 lipca 1920 roku — 40 marek miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#JulianSmulikowski">Jak wykazałem, z powodu braku opału szkoły są nieczynne. Są dalej nieczynne z powodu niewykonywania przymusu szkolnego. Poza jedynem miastem Łodzią, przymus szkolny nigdzie niemal nie jest wykonywany. I trzeba równocześnie zdać sobie z tego sprawę, że nawet nie jest możliwe wykonanie przymusu szkolnego, gdzie opieka społeczna nad młodzieżą zupełnie nie istnieje. Tam tylko, gdzie młodzież może być zaopatrzona w książki, gdzie może być zaopatrzona w ubranie, a nawet może dostać przed nauką i po nauce strawę ciepłą, tam możliwe jest wykonanie przymusu szkolnego. Niestety, rzecz ta uderza szczególniej w stołecznem mieście Warszawie. Jest rzeczą niezmiernie kompromitującą, iż Warszawa jest miejscem, gdzie analfabetyzm najgłębiej zapuścił swoje korzenie. Mam tu statystykę m. Warszawy z lutego 1921 roku, w której czytamy, że na 154.985 młodzieży uczy się w szkołach powszechnych 45.662, a nie uczy się wcale w szkołach 82.838 młodzieży. Zatem Warszawa jest klasyczną miejscowością, gdzie wskutek niewykonywania przymusu szkolnego szerzy się analfabetyzm, a co za tem idzie, ogólna deprawacja etyczna i społeczna. Dochodzi do tego, że w Warszawie, a i w innych większych miastach rozszalało ulicznikostwo, że typem młodzieńca niedorostka jest kolporter dziennikarski wskutek braku dostatecznej opieki społecznej i wskutek tego, że nie wykonywa się przymusu szkolnego. Charakterną rzeczą jest również, że najnowszym typem funkcjonariusza państwowego, który się pojawił w Warszawie, a który w charakterze gońca pełni funkcje w urzędach państwowych (często można go widzieć po rozmaitych biurach i korytarzach, zjeżdżającego szybko na harierze), jest chłopiec, który powinien znajdować się w szkole, a jeszcze smutniejszym objawem jest to, że właśnie Ministerstwo Oświecenia Publicznego zatrudnia chłopaków w wieku szkolnym do posług urzędowych, zamiast otoczyć ich opieką i zniewolić do uczęszczania do szkół.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#JulianSmulikowski">Wielką wadą i właśnie przyczyną tego stanu rzeczy jest niedostrojenie się i niewspółdziałanie dwóch czynników, mianowicie: administracji szkolnej i administracji politycznej. Tu już, w tym Sejmie, wniósł p. Woźnicki wniosek o zrewidowanie art. 66 Konstytucji, a raczej o ustalenie tekstu tego artykułu, który przez nieuwagę, pod pozorem stylistycznej zmiany, ustala zespolenie wszystkich władz pod jednem kierownictwem. Artykuł ten jakkolwiek, jak stwierdzono, został przez nieuwagę w fałszywej stylizacji ogłoszony, wymaga specjalnego aktu ustawodawczego, ażeby mógł być wprowadzony w życie. Tymczasem panowie wojewodowie i starostowie pod tym względem uważają, że już samo brzmienie art. 66 upoważnia ich do pewnych samodzielnych poczynań na innych terenach administracji państwowej, na terenach, które ustawodawstwo polskie wyłączyło z pod zakresu ich działania. Pod tym względem odznaczają się szczególnie starostowie, którzy na tej zasadzie już dzisiaj zespalani pod jednem kierownictwem funkcje różnych organizacji państwowych, specjalnie na terenie szkół. Znam wypadek, że starosta w Przemyślu wydal 26 stycznia okólnik, w którym bez porozumienia nawet z władzami szkolnemi uwalnia szkołę od nauki z powodu mrozów. Widocznie, interpretując art. 66 Konstytucji, uważa, iż może obejmować swoim zakresem władzy także szkoły i rządzi się na terenie szkolnym, nie czekając jakiego specjalnego aktu ustawodawczego. Szereg starostów, zwłaszcza byli starostowie austriaccy, z tęsknotą wspominają czasy, gdy byli jedynymi rządcami, gdy mogli używać szkoły często do agitacji politycznej, wyborczej, i starostowie ci pragną, ażeby te szczęśliwe czasy wróciły.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#JulianSmulikowski">Takim objawem tej tęsknoty jest protokół Komisji Oszczędnościowej Namiestnictwa Galicyjskiego, która miała się zastanowić nad oszczędnościami, jakie należy porobić w dziedzinie szkolnictwa. Jednym z pierwszych postulatów tej komisji oszczędnościowej, w której skład wchodzą przedewszystkiem urzędnicy administracyjni, jest zespolenie władzy szkolnej pod kierownictwem administracji politycznej. Następnie komisja ta domaga się wprost ukrócenia ilości inspektorów i ilości zastępców inspektorów i pod tym względem zgadza się ona zupełnie z kol. Stapińskim, który swojego czasu z tej trybuny uważał, że najlepiej poczyni się oszczędności, jeżeli zredukuje się ilość inspektorów szkolnych, jeżeli odbiorze się im możność lustracji szkół przez odebranie furmanek i koni urzędownie im przeznaczonych.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#JulianSmulikowski">Na dowód, jak charakterystyczne są marzenia starostów o dawnym stanie rzeczy pozwoli p. Marszałek, że odczytam ustęp z „Czasu” z dnia 5 lutego, gdzie w artykule, który podpisał ktoś pseudonimem „Ziemianin”, pisze się, co następuje: „Dawniej w dziedzinie szkolnictwa szefem był starosta; on przewodniczył Radzie szkolnej okręgowej i gdy np. inspektor szkolny, najczęściej starszy pedagog, rozwijał jakieś pedagogiczne wywody, starosta mógł wezwać go do rzeczy. Teraz gdy niższy rangą starosta jest tylko zwykłym członkiem Rady, niema już na sympatyczne bardzo ale zabierające mnóstwo czasu gadulstwo inspektora żadnej zgoła tamy”. A zatem autor, z poza którego wygląda oblicze starosty — mamy dużo ziemian starostów w Małopolsce, zwłaszcza po wojnie, uważa wywody pedagogiczne za niepotrzebną stratę czasu na posiedzeniach powiatowej Rady szkolnej, która właśnie ma się zajmować sprawami pedagogicznemi. Kapitalne to przyznanie się do ignorancji, do braku kompetencji w sprawach szkolnych należy z tej trybuny przygwoździć.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#JulianSmulikowski">Skarżono się tutaj, mianowicie przedstawiciel Związku Ludowo-Narodowego kolega Mierzejewski, na sposób postępowania z inspektorami szkolnymi. Przytoczył tu charakterystyczne przykłady, coprawda, nie wymienił nazwisk, że wielu inspektorów, szczególnie w zachodniej Małopolsce, którzy są zdolni do pełnienia służby spensjonowano. Pod tym względem mam wrażenie, że p. kolega Mierzejewski został wprowadzony w bardzo przykry błąd i nieporozumienie. Mianowicie w zachodniej Małopolsce rzeczywiście szereg inspektorów ustąpił, ustąpił przedewszystkiem znany z brutalności i ze skarg nauczycielstwa i dzieci Ukrainiec, w zachodniej Galicji mający posadę, Witoszyński. Nie wiem, czy p. koledze chodziło o p. Witoszyńskiego. Ustąpił sławny na całą Małopolskę, którego nazwiskiem straszono dzieci, który zaznaczył się tem, że w obronie automobilu arcyksięcia Habsburskiego, polecił dzieciom publiczną chłostę wymierzać, człowiek który nie znalazłby nigdzie obrony. Lecz ustąpił ten inspektor Widlarz, nie pod ciężarem swojej przeszłości, ale z powodu wieku. Nie wiem, kogo kolega Mierzejewski miał na myśli, może myślał o inspektorze Szumskim w Tarnowie, któremu udowodniono przed sądem, że pobierał łapówki. Czy może miał na myśli inspektora Soleckiego również z zachodniej Galicji, któremu kolega partyjny posła ks. Lubelskiego, ks. Szewczyk przeprowadził dowód prawdy, że popełniał oszustwa przy odbudowie szkół, przez pobieranie fałszywych kwitów. Ten pan jeszcze nie ustąpił, ponieważ dzięki powolnemu tokowi spraw dyscyplinarnych, który panowie znają, inspektor ten mimo ciężaru takiego wyroku na sobie rozwija energiczną działalność w obronie swojej rzekomo naruszonej czci. Może kolega p. Mierzejewski myślał o inspektorze Żontku, którego usunięto z Małopolski w sposób iście bardzo dowcipny, dawszy mu najlepszą aplikację, jak gdyby sądzili, że usunięcie go z Małopolski to znaczy usunięcie go już wogóle z Polski. Niestety, muszę pocieszyć kolegę Mierzejewskiego, że pan ten wypłynął jako jeden z najlepszych inspektorów w Poznańskiem. a Poznańskie wprost jest dumne z tego nabytku. Poznańskie, które w każdym lewicowcu dopatruje się filosemity, darowało mu to, iż sprzedał w Chrzanowie swoją kamienicę p. Frani Silbiger, skoro jednak zaznaczył, że stoi na stanowisku „Bóg i Ojczyzna”, to wolno mu i żydowi kamienice sprzedać i mieć przeszłość nic bardzo chlubną, ażeby w Poznańskiem zostać przyjętym z otwartemi rękoma.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#JulianSmulikowski">Przyznaję się, że nie znam — choć te sprawy są mi dobrze znane — żadnego innego inspektora szkolnego, któryby poza tem został usunięty. Nie moja jest rzeczą bronić władzy szkolnej. Mam nawet duże pretensje do Ministerstwa Oświaty, lecz chcę wyprowadzić pana przedstawiciela Związku L.-N. z błędu, że źle poinformowany, bronił najgorszych typów austriackich inspektorów, do tego moralnie poszlakowanych, takich którzy kompromitują zawód nauczycielski.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, jeżeli zrobiłem tę dygresję, to równocześnie chcę stwierdzić, że z tego punktu widzenia jeżeli chodzi o utrzymanie ducha reprezentowanego przez dawnych inspektorów, niewiele się u nas w Polsce zmieniło. Władze szkolne angażują na stanowiska inspektorów ludzi, którzy dotychczas nie wykazali się, jakimiś specjalnemi zasługami na terenie pracy społecznej, czy pedagogicznej, którzy nie są tymi, którzyby umieli pchnąć szkolnictwo polskie na nowe twórcze tory. Przeciwnie, władze szkolne, nie wiem, czy pod pozorem, powiedziałbym, martwego obiektywizmu, angażują ludzi na lewo i na prawo, zupełnie nie zdając sobie sprawy, z jakiej atmosfery moralnej ci inspektorzy wychodzą. Poza niewielu jednostkami rzeczywiście nadającemi się do tego stanowiska, szereg osób będzie tylko prowadzić dalej ten system, który reprezentowali ci starzy austriaccy inspektorzy, których właśnie miał przyjemność bronić p. kolega Mierzejewski.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#JulianSmulikowski">Nie ulega wątpliwości, że inspektor ma odegrać w szkolnictwie decydującą rolę. Jeśli tę rolę ma odegrać, to rzeczą konieczną jest, ażeby na terenie szkolnym był swobodny, zależny wyłącznie od swoich władz szkolnych, a uniezależniony od władz administracyjnych. Jak już wspomniałem, inspektorzy dawni byli agentami rządu, agentami politycznymi i wyborczymi, a uzależnienie ich od władz administracyjnych musiałoby znowu zepchnąć ich do tej upokarzającej a szkodliwej roli funkcjonariuszów politycznych, lub wyborczych tego, czy owego stronnictwa, rządzącego w danej chwili.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#JulianSmulikowski">Następnie wymawiano tu inspektorom te t. z w. furmanki, pomoc lokomocyjną, którą im Rząd wyznaczy! zresztą w bardzo ograniczonej mierze i uważano, jak np. p. Stapiński, że odebranie tych koni poczyniłoby znaczne oszczędności w Skarbie Państwa. Nie trzeba się zbytnio trudzić, ażeby udowodnić Panom, że jednak inspektor powinien być zaopatrzony w środki lokomocji, i gdyby się kol. Cieśla nie zgorszył, postawiłbym wniosek, ażeby dać automobile do użytku inspektorów szkolnych,...</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Głos: Nie dojedzie, nie dojedzie, bo mu drogi nie dadzą dojechać)</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#JulianSmulikowski">... — tak potrzebna jest ich ingerencja i ciągłe porozumiewanie się nie tylko z kierownictwem szkolnem, ale przedewszystkiem z gminami w braku po prostu ustaw do regulowania wszelkich wydatków i potrzeb, związanych ze szkolnictwem. Tam, gdzie Inspektor dużo jeździ, gdzie ma ciągle konferencje z gminami, mamy gwarancje, że szkoły będą funkcjonowały, a inspektorzy tkwiący w miejscu, nie dają nam tej gwarancji, przeważnie pochłonięci są oni sprawami administracyjnemi i rachunkowemi i poprostu przeistaczają się w biurokratów szkolnych, zamieniają typ pedagoga na typ urzędnika. Pod tym względem jakaś pomoc biurowa dla inspektora może wyzwolić jego energię i pchnąć go w kierunku pedagogiczno-organizatorskim organizacji szkolnictwa i lustracji pracy nauczycielstwa.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#JulianSmulikowski">Do tych smutnych warunków rzeczowych, które istnieją, należy zaliczyć także małą, czy powiedziałbym wprost nieudaną akcję Ministerstwa Oświecenia, gdy chodzi o stworzenie typu szkoły powszechnej. Przypominam Panom, że na terenie Małopolski istniały t. zw. niższo-typowe szkoły i wyższo-typowe szkoły. Wyższo-typowe przeznaczone były dla miast, niższo-typowe dla gmin. Jakkolwiek teoretycznie program Ministerstwa Oświecenia typy te znosi, to jednak w gruncie rzeczy one istnieją przez utworzenie tego minimalnego, może w niektórych wyjątkowych wypadkach nawet koniecznego typu jednoklasowej szkoły, gdzie przy obowiązku siedmioletniego nauczania jeden nauczyciel ma siedem roczników w jednej izbie szkolnej jednego dnia. Dzieje się to w ten sposób, że osobno uczy się pierwszy i drugi oddział, trzeci i czwarty oddział ma się uczyć razem, a piąty, szósty i siódmy znowu razem. Rozumie się, że przy takim programie zajęć i godzin te rzesze młodzieży wiejskiej są narażone na wielki ubytek nauki. Poprostu nauka jest stosowana w znacznie mniejszym zakresie, jest nauką pozorną, nie równającą się nauce, jaką się pobiera w zorganizowanej, nie siedmioletniej, lecz siedmioklasowej szkole powszechnej.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#JulianSmulikowski">W publicystyce to stanowisko Ministerstwa nazwano oszukaństwem. Jakkolwiek nie podzielam tej opinii, to jednak tak dobitne scharakteryzowanie programu szkolnego świadczy o tem, że masy dzieci wiejskich, których jeśli wierzyć statystyce, jest 88%, przy tak krótkim czasie nauczania są narażone tylko na skąpe dawki wiadomości i w istocie nie wypełniony jest program, który powinien być zakreślony dla prawdziwej szkoły powszechnej.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#JulianSmulikowski">P. kolega Sołtyk w swojem przemówieniu dziwił się, że Ministerstwo rozpoczyna budowę szkolnictwa naszego od góry, mianowicie że Ministerstwo wydało programy przedewszystkiem dla szkół średnich, a dopiero później dla szkół powszechnych. Dla mnie ta rzecz nie jest dziwną. Ja widzę tu tylko konsekwencję w działalności Ministerstwa Oświecenia, które rzeczywiście dba więcej o szkolnictwo średnie, co możnaby udowodnić na szeregu przykładów, aniżeli o szkolnictwo powszechne. Więc ten objaw budowania najpierw programu, raczej ustawy o szkole średniej, nie opierając się o fundament, jakim mogłaby być szkoła powszechna, jest zupełnie logiczny z punktu prowadzenia dotychczasowej polityki Ministerstwa Oświecenia, dającej prym szkole średniej. Ta działalność Ministerstwa krzywdzi mnóstwo młodzieży, która powinna w szkole powszechnej pobierać nauki. Tym swoim programem, na podstawie którego z 6 klasy szkoły powszechnej młodzież może przechodzić do 1 klasy gimnazjum (biorąc pod uwagę 5-letnie gimnazjum), tem nie dostosowaniem szkoły średniej do 7-klasowej szkoły powszechnej Ministerstwo czyni krzywdę idei szkoły powszechnej, naraża siedmioklasowe szkoły już wprost na zupełny upadek. Mamy przykład na terenie Małopolski, gdzie t. zw. szkoły wydziałowe ze względu na to, że korzystała z nich młodzież, która nie wybierała się do gimnazjum i szkół średnich, zostały postawione bardzo nisko i w rezultacie okazały się zbytecznym przeżytkiem, koniecznym do zwinięcia. Jeżeli Ministerstwo z siedmioklasowej szkoły urywa siódmy rok nauczania młodzieży udającej się do szkół średnich, to podobny gotuje los szkołom siedmioklasowym, jaki zgotowała w Małopolsce szkołom wydziałowym.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#JulianSmulikowski">Że stan rzeczy jest taki smutny, i że Ministerstwo prowadzi taką, a nie inną politykę, w tem poniekąd także wina stronnictw w Sejmie, w szczególności stronnictw politycznych w Sejmie, w szczególności stronnictw ludowych. Niektóre stronnictwa ludowe z zadziwiającą obojętnością traktują szkoły ludowe. Jest rzeczą dziwną, że w stronnictwach ludowych — z wyjątkami — brak ideologów szkolnictwa powszechnego dla olbrzymich mas właśnie dzieci ludu polskiego, dla olbrzymich mas tych dzieci, kształcących się w 88% w szkołach jednoklasowych. To, co powinno być podstawą i programem stronnictw ludowych, ginie i gaśnie w obojętności i zapomnieniu przedstawicieli szerokich mas chłopskich, szerokich mas ludowych. Jest rzeczą niezmiernie przykrą i smutną, że przeciwnie przedstawiciele tej ludności wiejskiej wsłuchują się w każdy szept najciemniejszych włościan przeciw wyższemu typowi organizacyjnemu szkoły powszechnej. Tu z przykrością należy skonstatować, że te głosy, domagające się niższego ustroju szkół powszechnych, są coraz częstsze wśród przedstawicieli warstw ludowych. Stronnictwa ludowe, swoją przyszłość budując, przynajmniej powinny ją budować na uświadomieniu i wykształceniu mas ludowych. Niestety, te właśnie stronnictwa ludowe są echem tych najciemniejszych opinii nieuświadomionego ludu o zadaniach szkoły powszechnej. Rozumie się, że w Państwie Polskiem, gdzie stronnictwa ludowe mają tak wielki wpływ i znaczenie, Ministerstwo jest tylko jaskrawem i wiernem obrazem tego ustosunkowania i tego nastroju w sprawie szkół powszechnych wśród samych przedstawicieli ludu, a przeto zajmuje się szczególnie szkołami średniemi kosztem szkół powszechnych, nie dostosowując szkół średnich do szkół powszechnych, lecz przeciwnie. I dlatego wydaje mi się zupełnie logicznem to, nad czem załamywał ręce kolega Sołtyk, że Ministerstwo, budując szkolnictwo, zaczyna od ustawy o szkołach średnich.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#JulianSmulikowski">Do tych wszystkich smutnych warunków rzeczowych, o których wspominałem, dołączają się jeszcze inne, mianowicie, że Sejm znowu dla odmiany wsłuchuje się w każdy postulat p. Ministra Skarbu, który domaga się redukcji funkcjonariuszów państwowych i gdy Państwu Polskiemu potrzeba jeszcze raz tyle nauczycieli ile ma, t. zn. blisko 50.000, to redukcja funkcjonariuszów państwowych zaczyna się właśnie od redukcji nauczycieli szkół powszechnych. I nie czyni się to tylko w formie brutalnych okólników, wydalających formalnie nauczycieli, lecz w formie obiektywnych warunków tego rodzaju, że poprostu żywot nauczycieli staje się niemożliwym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#JulianSmulikowski">Zaznaczyłem, że 88% dzieci kształci się w jednoklasowych szkołach na terenie b. Kongresówki. Tę cyfrę można przystosować do ilości nauczycieli, którzy pozostają w t. zw. 8 kategorii płacy funkcjonariuszów państwowych. Ponieważ spotykamy się często z legendami i takie legendy krążą w sposób bardzo przesadny wśród włościan i inteligencji o znakomitem uposażeniu nauczycieli szkół powszechnych, muszę uprzytomnić Wysokiej Izbie, jak to uposażenie wygląda. Otóż pozwolę sobie przytoczyć, że najstarsi nauczyciele, pozostający w 7 kategorii płac, samotni w 4 klasie dodatku drożyźnianego, a zatem ta największa ilość nauczycieli pobiera 26.352 mk. Starsi nauczyciele, mający przynajmniej 16 rok służby, w 8 kategorii płac, pobierają 22.958 marek. W 9 kategorii płac aż do 15 roku służby nauczycielskiej albo skończenia 15 roku służby nauczycielskiej pobierają 19.793 marki. A nauczyciele najmłodsi, samotni pobierają 16.032 mk. Otóż to jest to znakomite uposażenie, o którem krążą legendy nie tylko wśród sfer inteligencji pracującej ale także wśród włościan, a nawet i wśród ich przedstawicieli, znajdujących się w Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#JulianSmulikowski">Nic dziwnego, że p. Minister Skarbu, słysząc ciągle o znakomitem uposażeniu nauczycieli, stara się to uposażenie zmniejszyć i wbrew ustawie, która powiada, że nauczyciele mają prawa funkcjonariuszów państwowych, wydał zarządzenie, iż nie należy wypłacać nauczycielom tych dodatków, które dostali wszyscy funkcjonariusze państwowi, mianowicie dodatku na zakupy i dodatku świątecznego, które to dodatki dostaliśmy my wszyscy posłowie, członkowie tej Izby. Więc wyjąwszy tylko nauczycieli i to nauczycieli wiejskich, posiadających owe 2 morgi gruntu, wszyscy inni funkcjonariusze dostali dodatek świąteczny. P. Minister Skarbu obiecał, że to zarządzenie cofnie, pod wpływem szeregu interpelacji i nalegań organizacji nauczycielskich i posłów i mam nadzieję, że błąd ten będzie jak najrychlej naprawiony. Bądź co bądź jest to objaw charakterystyczny, że w chwili, kiedy się wypłaca wszystkim, wyłącza się tych, którzy w najfatalniejszych warunkach życia pozostają na dalekiej wsi i odbiera się im ten dodatek, wywołując silne rozgoryczenie i dążność do uciekania z placówek, które zajmują. Proszę Panów, nie można opędzić się zdziwieniu, że uchwałę tę powzięła Rada Ministrów pod przewodnictwem p. Prezydenta Ministrów, który podobno, jak twierdzą słuchy, jest także Ministrem Oświecenia.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos: To Pan nie wie tego napewno?)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#JulianSmulikowski">Niestety nie wiem, bo lwiego pazuru pana Ponikowskiego nie widziałem.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głos: I nic zobaczy Pan)</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#JulianSmulikowski">Lwiego pazuru nie zauważyłem, żadnego udziału w dziedzinie szkolnictwa i sprawach personalnych nauczycielskich, tak, że w całej Polsce nauczyciele pytają się jeden drugiego: Gdzie jest Minister Oświaty? A chodzą plotki wobec decydującej ingerencji Ministra Skarbu w tych sprawach, że Minister Skarbu na zamiar podobnie, jak Ministerstwo Sztuki, tak i znieść Ministerstwo Oświecenia.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#JulianSmulikowski">Jeżeli mówiłem o redukcji nauczycieli, to wspomnę, że niezawodnie z inspiracji Ministra Skarbu w chwili kiedy mamy budować szkolnictwo powszechne, kiedy, jak już zaznaczyłem na wstępie, jest rok 1922 tym rokiem, gdzie się powinno zacząć gorączkowy, żywy ruch w kierunku budowy szkół, ze względu na dogodne stosunki liczebne ludności, to właśnie w tym okresie wydaje Minister Oświecenia w porozumieniu z Ministrem Skarbu okólnik, ażeby nowych etatów, nowych sił nauczycielskich nie przyjmować do służby nauczycielskiej, żeby nie pomnażać ilości nauczycieli. Na całym świecie pierwszorzędnem dążeniem rządu, pierwszym i najważniejszym krokiem i postulatem każdego rządu jest organizowanie szkolnictwa. My, przeciwnie, żyjemy w stadjum redukowania sił nauczycielskich i nakazów, zakazujących powiększania etatów w szkolnictwie powszechnem.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#JulianSmulikowski">W takich warunkach nic dziwnego, że realizacja szkolnictwa powszechnego i nauczania powszechnego stała się dzisiaj fikcją w przeciwieństwie do ościennych państw. Czesi są właśnie w stadjum organizowania szkolnictwa powszechnego, chociaż to szkolnictwo u nich dość wysoko stało, rozwijają i na wyższy szczebel podnoszą. Jest to znamienny fakt, specjalnie w Polsce; oto np. były wiceminister Rybarski, odzyskawszy dowcip na schodach, ogłasza artykuł w dzienniku „Rzeczpospolita” z uznaniem dla Czechów z powodu ich inwestycji na polu szkolnictwa, z powodu skwapliwego budowania szkół w Czechach. Budżet nasz tem zainteresowaniem Rządu nie może się pochwalić. Jaki ruch pod tym względem panuje w Czechosłowacji wykazują następujące cyfry: W Słowacji w 1914 roku było 369 szkół, w 1921 doprowadzili do 3.882 szkół, w Słowacji było w 1914 roku 42.000 uczniów, w 1921 roku mamy 421.000 uczniów, a zatem 10 razy więcej. Właśnie ta niemoc, ta tragedia niemocy, która przejawia się w naszym Rządzie i w Ministerstwie Oświecenia specjalnie, jest smutnym horoskopem co do możności zrealizowania tych ustaw, które mamy na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#JulianSmulikowski">Z tej niemocy usiłują organizacje nauczycielskie i społeczne Rząd wyprowadzić. Przypominam ową wielką akcję za zrealizowaniem szkolnictwa powszechnego, do jakiej dał inicjatywę Związek Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych, te tysiące zgromadzeń, tysiące wieców w Warszawie i w całej Rzeczypospolitej Polskiej, domagające się przystąpienia do jak najszybszej realizacji szkolnictwa powszechnego w interesie państwowości polskiej. Niestety, głucho tylko i cicho było ze strony Ministerstwa Oświecenia; tylko magistrat warszawski odpowiedział, że starać się będzie o zlikwidowanie stosunków, jakie panują na terenie publicznego wychowania przez to, że przygotuje baraki szkolne dla szkolnictwa powszechnego. Trzeba stwierdzić jednak, że na te ośmdziesiąt kilka tysięcy dzieci nie chodzących do szkół powszechnych, zaledwie zdobył się magistrat warszawski na cztery baraki i jeden dom murowany, które mogą objąć pięć do sześciu tysięcy młodzieży, nie więcej. Natomiast o jakimś większem realizowaniu powszechnego nauczania niema w takich warunkach mowy i Warszawa dopóty nie będzie mogła pochwalić się mianem stolicy duchowej Polski, póki dziesiątki tysięcy młodzieży będzie wałęsać się po ulicach i nie będzie czerpać z krynicy wiadomości, jaką może im dostarczyć szkoła powszechna.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#JulianSmulikowski">Zgłaszam rezolucję następującej treści:</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#JulianSmulikowski">„Sejm wzywa Rząd, ażeby przedłożył w jaknajkrótszym czasie projekt planu finansowego w celu realizacji ustaw o budowie szkół powszechnych, tudzież zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma przedstawiciel Ministerstwa Skarbu p. Mikulecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieSkarbuMikulecki">Wysoka Izbo! W sprawie, będących na porządku dziennym projektów ustaw o nakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych, oraz o budowie publicznych szkół powszechnych, mam zaszczyt złożyć Wysokiej Izbie w imieniu Ministra Skarbu następujące oświadczenie: W pełnem zrozumieniu wielkiego znaczenia rozwoju szkolnictwa powszechnego, p. Minister Skarbu i uznaje konieczność rychłego uchwalenia i wprowadzenia w życie w mowie będących projektów ustaw, przyczem jednak pozwala sobie zrobić następujące zastrzeżenie, co do drugiego projektu, t. j. do ustawy o budowie szkół powszechnych. P. Minister uprasza mianowicie o ponowne odesłanie projektu do Komisji Skarbowo-Budżetowej, celem poczynienia w nim najniezbędniejszych modyfikacji, podyktowanych, zarówno przez interes Skarbu Państwa, jak i względami na możliwość jak najintensywniejszego przeprowadzenia wspomnianej ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieSkarbuMikulecki">Akcja budowy publicznych szkół powszechnych według planu, opracowanego przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, rozłożona na okres 15-letni, spowoduje wydatek w łącznej sumie około 900 milionów rubli złotych, co przy obecnym kursie wyniesie w przybliżeniu sumę przerażającą 1.350 miliardów, czyli 1 bilion 350 miliardów marek polskich; roczny wydatek wyniesie zatem przeciętnie 90 miliardów marek polskich, z czego z górą połowę miałby pokryć Skarb Państwa. Wobec ogromu wydatków, mających przez szereg lat obciążać budżet Skarbu Państwa, a któreby z normalnych dochodów w żadnym razie nie mogły być pokryte, p. Minister Skarbu wychodzi z założenia, że realizacja tej daleko idącej akcji może być przeprowadzona w sposób racjonalny i niezagrażający bezwzględnie konieczności utrzymania równowagi budżetowej, jedynie tylko w razie oparcia jej przedewszystkiem na annuitetowym długoterminowym kredycie i wobec tego przedłoży Wysokiemu Sejmowi, po uchwaleniu przez Radę Ministrów, idący w tym kierunku wniosek o zmodyfikowanie art. 10 projektu ustawy; o ile wyłuszczony w nim punkt widzenia będzie przez Wysoką Izbę zaakceptowany, p. Minister nie będzie się uchwaleniu tej ustawy sprzeciwiał.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieSkarbuMikulecki">We wszystkich państwach europejskich w normalnych czasach funduszów na budowę szkół i budynków rządowych nie czerpie się z normalnych wpływów budżetowych, ale są one oparte na kredycie annuitetowym, my więc tembardziej w anormalnych naszych stosunkach powinniśmy iść tą drogą. Gdybyśmy poszli drogą pokrycia tych wydatków z normalnych wpływów, to mielibyśmy bardzo mało budynków, a kolosalne ciężary podatkowe. Obecnie, kiedy przemawiam, toczą się w Ministerstwie Skarbu, pod przewodnictwem p. Ministra Skarbu, obrady w gronie banków i stowarzyszeń budowlanych przy interwencji p. Ministra Robót Publicznych w sprawie akcji budowlanej, celem wyszukania sposobu, któryby umożliwił przeprowadzenie tej wielkiej akcji. P. Minister Skarbu ma zamiar wystąpić z odpowiednim wnioskiem w tym tygodniu, albo w przyszłym przed Komisją Skarbowo-Budżetową, celem wysłuchania jej opinii.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieSkarbuMikulecki">Co się tyczy drugiego projektu ustawy, t. j. ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych w brzmieniu, przedłożonem Wysokiej Izbie, to p. Minister Skarbu godzi się w zupełności i bez zastrzeżeń na uchwalenie tej ustawy, a celem umożliwienia wprowadzenia tej mającej zasadnicze znaczenie ustawy bezzwłocznie w życie, nie podnosi zarzutu przeciw traktowaniu jej odrębnie i niezależnie od ustawy o budowie szkół powszechnych, której odesłanie do Komisji uważa p. Minister z wyłuszczonych przezemnie powodów za bezwzględnie wskazane i o to Wysoki Sejm uprasza.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanWoźnicki">P. Minister Skarbu polecił oświadczyć nam, iż zgadza się na uchwalenie ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkól powszechnych, natomiast proponuje odesłać do Komisji projekt ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych, to znaczy, że można zakładać publiczne szkoły powszechne, ale nie należy ich budować. Niewiadomo więc, gdzie będziemy swe dzieci umieszczać i uczyć, jeżeli nie będziemy budować gmachów dla tych szkół. Jest rzeczą wprost już podziwu godną, że ustawy tak ważne znajdowały się w Komisji około 2 lat, i kiedy nareszcie dyskusja nad niemi się toczy, p. Minister Skarbu w imieniu Rządu proponuje odesłać jedną z nich z powrotem do Komisji, wskutek czego jego zgoda na uchwalenie ustawy pierwszej nie ma żadnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JanWoźnicki">Od roku obowiązuje już w Państwie Polskiem Konstytucja, która w art. 118 mówi: „W zakresie szkoły powszechnej nauka jest obowiązkowa dla wszystkich obywateli Państwa”. Jest obowiązkowa! Więc obywatel Państwa ma prawo domagać się od Państwa szkoły, a jeśli domaga się szkoły, jeśli wyrazem tego domagania się obywateli państwa o szkołę są dwie ustawy, które mamy tutaj uchwalić, to przychodzi przedstawiciel Rządu i powiada, że należy je odesłać z powrotem do Komisji. Gdzież tu jest praworządność, gdzież jest szacunek dla uchwalonej przez nas Konstytucji? Toć przecie cieszyliśmy się z uchwalenia tej Konstytucji, ale gdy chodzi o jej wykonanie, to po roku pozostaje ona tak samo niewykonaną, jak może nie będzie wykonaną za lat dziesięć, jeśli u steru rządu będą stali ludzie sabotujący uchwalenie tak ważnych ustaw. Konstytucja mówi dalej: „Czas, zakres i sposób pobierania nauki w szkołach określą ustawy”. Mamy właśnie ustawy, które mają określić czas, zakres i sposób pobierania nauki w szkołach i te ustawy mają iść z powrotem i do Komisji? A my wiemy, jaka była praktyka dotychczasowa; jeśli te ustawy przeleżały dwa lata w Komisji dlatego, że Ministerstwo Skarbu nie przyszło z projektem pokrycia, to spodziewać się należy, że przy zmianie Sejmu, przy bliskich wyborach, jeszcze trzy, cztery lata te ustawy polezą w Komisji. Jest dalej powiedziane w Konstytucji, że nauka w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatna. Lecz dotychczas w szkolnictwie średniem i wyższem nauka jest płatna, jakby po to, aby zagrodzić do tego szkolnictwa drogę tym, którzy płacić za szkołę nie mogą.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JanWoźnicki">Tak się u nas wykonywa Konstytucję!, taki jest dla niej szacunek. O ile chodzi o ustawy wykonawcze do tej części Konstytucji, to ustaw tych doczekać się nie możemy, ale gdy chodziło o ustawę wykonawczą do tej części Konstytucji, która mówi o prawach wyjątkowych, jakie mają w Polsce obowiązywać, to naturalnie tak Ministerstwo Sprawiedliwości, jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bardzo skwapliwie ją przygotowały. Sądzę, że gdyby dla wykonania ustawy o stanie wyjątkowym trzeba było budować więcej więzień, to w tym wypadku p. Minister Skarbu nie stawiałby wniosku o odesłanie takiej ustawmy do Komisji i, budowalibyśmy te więzienia rychło, a budować je istotnie będziemy, jeśli nie będziemy budować szkół.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JanWoźnicki">Art. 118 i 119 Konstytucji zawierają tylko skromne słowa, ale mieści się w nich treść bogata. Dopiero przez uchwalenie tych ustaw zapoczątkujemy wielkie dzieło budowy szkolnictwa powszechnego. Jeśli lud w Polsce zdobył wpływ na rządy w Państwie, to wpływ len będzie faktyczny, całkowicie usprawiedliwiony i zbawienny dopiero wtedy, kiedy lud zdobędzie równe uprawnienie wobec największego dobra, jakie człowiek może posiadać — wobec oświaty i zdobędzie tę oświatę. Ten wpływ na rządy wywiera lud dotychczas tylko tam, gdzie chodzi o obronę jego praw, lecz tu chodzi o wpływ ludu dalszy, o to, żeby lud mógł świadomie uchwalać zbawienne ustawy, żeby się przyczyniał do budowania państwa, na chwalę tego państwa w przyszłości, a dla swego dobrobytu i szczęścia. Oświata da możność zrozumienia obowiązków, jakie na każdej jednostce w stosunku do państwa ciążą. Jeśli p. Minister Skarbu obawia się uchwalenia ustawy o budowaniu i zakładaniu szkól, dlatego, że pociągnie ona znaczne świadczenia ze skarbu państwa, to musimy oświadczyć, że uchwalenie tej ustawy da ludowi całemu i całemu narodowi możność zrozumienia, jakie są jego obowiązki względem państwa, a wtedy nie będziemy z takim trudem wydobywali podatków, bo te podatki będą chętnie płacone.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JanWoźnicki">Jeśli chodzi o szkolnictwo, to szkoła dobra będzie ośrodkiem i źródłem kultury i przygotowaniem do umiejętnej pracy. Przytem, wbrew temu, co tutaj twierdził kolega Smulikowski, mówiąc o stanowisku stronnictw ludowych względem szkół, jesteśmy za największą i najszybszą rozbudową sieci szkól powszechnych, jesteśmy za tem, ażeby one powstawały w Polsce, jak grzyby po deszczu, bo sądzimy i jesteśmy przekonani, że ta szkoła musi wyrównać różnice, pochodzące z urodzenia i majątku, pogodzić rozmaite narodowości, zamieszkujące państwo i złagodzić antagonizmy wyznaniowe. Jeśli szkolnictwo będzie traktowane tak, jak tego wymaga konstytucja, szkoła musi nauczyć miłości kraju przez zapoznanie młodzieży ze sławną jego przeszłością, przez postawienie jej przed oczyma wszelkich możliwości rozwojowych, jakie państwo czekają w przyszłości. Ale na to, żeby to zadanie można było wypełnić, szkoła musi być powszechną w całem tego słowa znaczeniu. Ja ze smutkiem to skonstatować muszę, że zasada powszechności szkoły nie jest w tym Wysokim Sejmie dobrze rozumiana. I tak np. podczas dyskusji, która się na ten temat toczyła na poprzedniem posiedzeniu, słyszałem z ust jednego z byłych ministrów słowa: Co to jest za nazwa „szkoła powszechna”? Przecież wszędzie na całym świecie szkoły te nazywają się szkołami ludowemi — w Niemczech „Volksschule”, więc dlaczego tutaj mają być „szkoły powszechne”? Otóż trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że chodzi o to, ażeby zniknęły z powierzchni naszej Polski szkoły ludowe i ażeby wszędzie stanęły szkoły powszechne. Jeśli niejednokrotnie słyszeliśmy porównanie szkoły z kościołem, to ja to porównanie podejmuję również w tem znaczeniu, że jak kościół jest jeden dla bogatych i biednych, tak i szkoła powinna być jedna dla bogatych i biednych, i wtedy to będzie szkoła powszechna. Jak księża są dla bogatych i dla biednych, tak samo i nauczyciele powinni być jednakowi dla bogatych i biednych. Dlatego nie powinny być osobne szkoły ludowe, a osobne dla bogatych, tylko jednakowa szkoły i dla bogatych i dla biednych i jednakowo przygotowani nauczyciele dla bogatych i biednych. W tem znaczeniu rozumiem powszechność szkoły i pragnąłbym, ażeby tak rozumiało to Ministerstwo Oświecenia. Jak kościół jest jeden dla wszystkich, którzy daną wiarę wyznają, tak i w państwie powinna być jedna szkoła dla wszystkich narodowości, państwo zamieszkujących. Tak należy rozumieć powszechność szkoły. W tej szkole, gdzie nauczyciel Polak i patriota będzie mówił do wszystkich dzieci o sławnej przeszłości narodu i kraju i jego spodziewanej wielkiej i bogatej przyszłości, wszystkie dzieci razem, które uczęszczają do tej szkoły, nauczą się kraj ten szanować i kochać i przywiążą się do niego.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JanWoźnicki">A zresztą, jeżeli chodzi o punkt widzenia p. Ministra Skarbu, to najkosztowniejszą rzeczą byłaby właśnie szkoła niepowszednia, bo zakładać szkoły dla rozmaitych stanów, rozmaitych klas społecznych, rozmaitych narodowości wyznań, zamieszkujących nasze Państwo, dla wszystkich tych, którzyby chcieli szkół specjalnie dla siebie urządzonych, to przechodziłoby możność najbogatszego Państwa. A więc i z tego względu szkoła musi być powszechną. Powszechną musi ona być i w tem znaczeniu, że musi być organizacyjnie złączoną ze szkołą średnią i wyższą, ażeby nie było tej zapory, jaka dotychczas istnieje pomiędzy szkołą ludową a średnią, wskutek czego dzieci choćby zdolne, chcąc przenieść się ze szkoły niższej do szkoły wyższej, muszą przechodzić przez egzamin, przy którym, jak to przecież wiemy, zdolności dziecka nic zawsze mogą być dobrze ocenione i bardzo często dziecko zdolne nie wejdzie do szkoły średniej, a mniej zdolne, przez protekcję, czy inne względy do niej się dostaje. Dlatego też powinno się znieść różnice programowe, które dotychczas istnieją i powinno się jeden program ustanowić dla szkoły powszechnej, średniej i wyższej, dając dziecku możność przechodzenia bez egzaminu ze szkół niższych do zawodowych średnich i wyższych. Jest rzeczą bardzo wskazaną, ażeby to nareszcie naprawić.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi jeszcze o wykonanie Konstytucji, to zwrócę uwagę, że szczycimy się tem postanowieni Konstytucji, które mówi, że Państwo zapewnia uczniom niezamożnym naukę, a wyjątkowo zdolnym umożliwia bezpłatną naukę. To znaczy, że, jeżeli chodzi o dzieci biedne, ale wyjątkowo zdolne, konstytucja domaga się, aby miały zapewnione kształcenie bezpłatne w szkołach średnich i wyższych.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JanWoźnicki">Jeżeli, co do powszechności szkoły, to rozumiemy ją tak, że nie może być szkoła ludowa gorsza, a później szkoła i średnia lepsza, ale powinna być jedna i jednolita szkoła i dlatego domagać się należy i Wysoki Sejm powinien stanąć na tem stanowisku, żeby stopniowo likwidować niższe klasy szkół średnich, żeby dać możność należytego postawienia szkolnictwa powszechnego na wysokim poziomie. Dopóki bowiem będą istniały niższe klasy w szkołach średnich, to będą tam umieszczane dzieci ludzi bogatych i wpływowych, a szkoły powszechne będą zawsze kopciuszkami i będą obsługiwane przez nauczycieli gorszych, nie mających należytego przygotowania zawodowego, i będą zawsze po macoszemu traktowane.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JanWoźnicki">Z Konstytucji wynika również przymusowa nauczanie, ale jak ten przymus wykonywać, jeżeli niema dostatecznej ilości szkół i niema dostatecznej ilości budynków szkolnych? Jeżeli przymus szkolny obowiązuje wszystkich obywateli Państwa, a Konstytucja już obowiązuje, to w takim razie każdy ma prawo zażądać dla swoich dzieci dostępu do szkoły. Ale jeżeli p. Minister Skarbu proponuje odesłanie ustawy do Komisji Skarbowo-Budżetowej na czas zupełnie nieokreślony, to może nastać taki stan rzeczy, że za nieposyłanie dzieci do szkoły będzie się karało, a z drugiej strony ten, kto zechce chodzić do szkoły, nie dostanie jej od Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JanWoźnicki">Dzieje tych ustaw były takie, że rzeczywiście już wprost traci sio nadzieję, by one kiedyś stały się ustawami obowiązującemu Od dwóch lat leżały w Komisji od roku prawie uchwalono je w Komisji Oświatowej, na Komisji Skarbowo-Budżetowej zostały również uchwalone, ale w skutek sprzeciwu Rządu, zasłaniającego się tem, że niema środków na pokrycie, Komisja Oświatowa i Skarbowo-Budżetowa oświadczyły się, że godzi się zaczekać czas jakiś miesiąc, było powiedziane — i Ministerstwo Skarbu zgodziło się przedstawić sposób pokrycia. Przy dobrej woli Ministerstwa Skarbu to, co oznajmił tutaj przedstawiciel Ministerstwa Skarbu, można było zrobić miesiąc temu. Przecież to nie jest wynalazek taki, który można było zrobić w lutym 1922 r., a na który nie stać było Ministerstwo Skarbu, przypuśćmy, w czerwcu 1921 r.; nic się tak dalece Ministerstwie Skarbu nie zmieniło, żeby ten wynalazek można było zrobić teraz, a nie dawniej. Nic zresztą nowego w tym wniosku niema. Jeżeli p. Minister Skarbu chciał dyskutować o tem, jak wynaleźć środki na pokrycie, to są rozmaite środki na to, pożyczka zewnętrzna, pożyczka wewnętrzna, i inne świadczenia na rzecz tak wielką, jak budowa szkolnictwa. Choćbyśmy się zdecydowali na wydatne zadłużenie Państwa na ten cel, to zdaje mi się, że przyszłe pokolenie, które będzie spłacało to zadłużenie, te raty i długi, zaciągnięte na budowę szkolnictwa, będzie nam wdzięczne tak, jak wdzięczny będzie syn ojcu, jeżeli wprawdzie nie dał mu gotowego grosza, posyłając go w świat i do pracy, ale dał mu wykształcenie. W tem samem położeniu jest tu Państwo nasze.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JanWoźnicki">Wobec takiego stanowiska Ministra Skarbu, nic dziwnego, że Ministerstwo Oświecenia jest tu zupełnie skrępowane i nie przedstawia planu realizacji powszechnego nauczania, bo jak może stanąć wobec nas i mówić o swoich planach, kiedy nie wie, czy otrzyma na to pieniądze przy dyktaturze Ministra Skarbu? Napewno te wszystkie utrudnienia, jakie są czynione Ministerstwu Oświecenia, odbierają mu wszelką nadzieję, że będą zrealizowane jego dobre chęci w tym kierunku. Ministerstwo Oświecenia tylko w sposób półoficjalny dało nam znać o tem, co się w szkolnictwie dzieje, mianowicie przez wydanie broszury p. n. „Materiały do realizacji powszechnego nauczania”, opracowanej przez współpracownika Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dr. Mariana Falskiego. I cóż mówi broszura? Krzyczy wielkim głosem, że jest niebezpieczeństwo i że trzeba temu zaradzić. Broszura mówi, że przedewszystkiem szkół jest mało, że brak nauczycieli, że szkoły są liche, że nauczyciele przeważnie zbyt małe mają kwalifikacje, że budynków szkolnych niema zupełnie, że niema nadzoru nad nauczaniem, co dowodzi, że wszystko jest tu do zrobienia, a to, co jest, to albo pozostałości niewoli, którą gruntownie zmienić trzeba, albo też jakaś marna fuszerka.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JanWoźnicki">I w takiem położeniu jesteśmy, kiedy chodzi o najważniejszą w Polsce sprawę, o sprawę rozstrzygającą, mojem zdaniem, o bycie Polski, bo jeśli kiedyś w dawnych warunkach, lat 150 temu, Polska upadała i upadła, to jednakże była przynajmniej ta pociecha, że padła z honorem, chcąc ratować swój byt przez podniesienie oświaty, i zginęła z orężem w ręku; że te klasy, które były w niej u rządu, przynajmniej poczuwały się do obrony kraju. Ale jeśli oświaty ludowi w Polsce nie damy, to Polska może przedewszystkiem zgnić, a potem zginąć, zginąć niesławnie, nie wytrzymując konkurencji z innemi państwami świata, tak pod względem wydajności pracy, jak pod względem kulturalnym. To nam grozi, jeśli nie zrozumiemy całej powagi położenia, jeśli nie zrozumiemy potrzeby uchwalenia tych ustaw, które są zapoczątkowaniem wielkiej pracy: dania oświaty narodowi naszemu.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JanWoźnicki">Jeśli chodzi o to, w jakim stadjum ta rzecz się obecnie znajduje, to podczas wojny możnaby stwierdzić pozornie pocieszający objaw. Oto podczas wojny szkolnictwo nasze wzrosło, liczba uczniów uczęszczających do szkoły w Państwie naszem powiększyła się, liczba szkół powiększyła się również, nie powiększyła się tylko ilość budynków, natomiast wzrosła znacznie liczba nauczycieli. Byłby to objaw pocieszający, gdyby nie to, że jednakże szkolnictwo to nie stoi na wysokości zadania, gdyż nauczyciele, którzy przyszli do tego zawodu, nie odpowiadają bardzo często swojemu przeznaczeniu, że wykształcenie ich nie stoi na wysokości zadania, że rok szkolny jest krótki, że dzieci uczęszczają do szkoły nieregularnie, i wskutek tego szkolnictwo i wogóle nauczanie w szkołach nie osiąga tych rezultatów, jakieby osiągnąć powinno.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JanWoźnicki">Przedewszystkiem jeszcze zwrócić należy uwagę na to, co stwierdza w swojej broszurze p. dr. Falski, że wiek dzieci, uczęszczających do szkół, jest nie taki, jakiegoby wymagać należało. Wiek szkolny dzieci rozpoczyna się najpóźniej w roku siódmym, tymczasem dzieci w roku siódmym uczęszczających do szkół mamy bardzo mało. Mało również dzieci, mających lat 8 uczęszcza do szkoły. Zaczynają chodzić do szkoły, gdy mają lat 9, 10 i w skutek tego po 4 latach naukę szkolną porzucają, bo są za duże i są używane do różnych posług domowych. Konieczne jest zreformowanie szkoły tak, ażeby siedmioletnie dzieci były posyłane do szkoły i ażeby to nowe pokolenie dzieci mogło przejść cały kurs szkoły powszechnej. Jest to konieczne dlatego, żeby mogły potem pójść do szkoły średniej i wyższej i przygotować się lepiej do walki z życiem, niż się obecnie przygotowuje dziecko na wsiach i w miastach, w sferach robotniczych.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JanWoźnicki">Pod względem nieregularnego uczęszczania do szkół i dzieci i nauczycieli również mamy ciekawe cyfry, bo według broszury dr. Falskiego rok szkolny, który ma mieć 234 dni, w skutek różnych zatrudnień nauczycielstwa wynosi 185 dni. To z winy nauczycielstwa, a jeśli chodzi o winę uczniów, jeśli zważymy, że dziecko jest zatrzymywane w domu, czy to z powodu wyjazdu rodziców na jarmark, czy też dlatego, że starsze musi kołysać młodsze, to liczba tych dni szkolnych w roku jest ograniczona do minimum. Wskutek tego, te wielkie pieniądze, które wydaje się ze Skarbu Państwa i kas gminnych i samorządowych na szkolnictwo, nie dają nam takiego pożytku, jaki dać powinny. Pod tym względem powinno się wywrzeć wielki nacisk, ażeby marnotrawstwa w tym kierunku nie było. Jest zwyczaj jeszcze taki, że rodzice, chcąc spełnić obowiązek rodzicielski, zapisują dzieci do szkoły, a następnie ich nie posyłają, uważając, że przez samo zapisanie spełnili swój obowiązek rodzicielski. To jest również zło, które wykorzenić należy, dlatego trzeba stosować przymus szkolny do tych przynajmniej, którzy zapisali dzieci do szkoły.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#JanWoźnicki">Jeśli chodzi o kwalifikację nauczycieli, to mojem zdaniem jest to nadzwyczaj ważne zagadnienie społeczne i dla Państwa wielkiej wagi. Chodzi o to, że jeżeli nie będziemy mieli dostatecznej ilości dobrych nauczycieli, to faktycznie wszystkie te fundusze, które wydaje się na szkolnictwo, będą wydane zupełnie na próżno i będą bezowocnie stracone, a to dlatego, że choćbyśmy obsadzili szkolnictwo nasze temi siłami nauczycielskiemi, które produkujemy i które spędzamy z różnych stron z kwalifikacjami niedostatecznemi i bez kwalifikacji, to może się tak stać, że gdy zastosujemy powszechny obowiązek szkolny i powszechny obowiązek budowania szkół i gdy wszystkie dzieci w szkołach się zmieszczą, to może zabraknąć nauczycieli dla braku seminariów, tych zakładów, które produkują nauczycieli. Jesteśmy pod tym względem w tem położeniu, że jeśli potrzeba około 100.000 nauczycieli, to teraz mamy około 44.000, t. j. brakuje nam 56.000 nauczycieli obecnie do zrealizowania powszechnego nauczania. Jeśli weźmiemy pod uwagę i to, że jeżeli nie w latach najbliższych, to bądź co bądź w latach cokolwiek dalszych tych nauczycieli ubędzie, przyczem wypada uwzględnić i to, że mamy wśród nauczycieli bardzo wiele kobiet, to musimy mieć przynajmniej 70.000, 80.000 nauczycieli, ażeby zrealizować powszechne nauczanie. Jeśli ktoś myśli, że przez uchwalenie ustawy o zakładaniu, utrzymywaniu i budowaniu szkół powszechnych już wyczerpiemy to zagadnienie, jeżeli nie zwrócimy uwagi na ważny problem kształcenia nauczycieli, to znowu nie będzie możności realizowania powszechnego nauczania, a w tym kierunku wysiłek Rządu jest zupełnie nieznaczny. Nie widzimy tutaj wysiłku. Nie wiem, kto zawinił, czy Ministerstwo Oświaty, czy Ministerstwo Skarbu. Sądzę, że zawiniło Ministerstwo Oświaty, że nie umiało wzbudzić należytego poszanowania w Ministerstwie Skarbu dla swoich postulatów i żądań, a Ministerstwo Skarbu dlatego, że chce stosować w tym kierunku oszczędności, że myśli tylko o tem, że nauczyciele, to ludzie, którym potem trzeba będzie dawać świadczenia ze Skarbu Państwa, a nie bierze tego pod uwagę, że jeśli będzie o jednego dobrego nauczyciela mniej, to potem będzie trzeba o dwóch policjantów, albo stróżów więziennych więcej. Jest to zagadnienie państwowe niesłychanej wagi i na to trzeba zwrócić uwagę. Dla gotowego, zorganizowanego już później szkolnictwa może zabraknąć nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi teraz o ustawy nam przedłożone, to ustawa o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych jest, mojem zdaniem całkowicie zadawalająca i rozstrzyga wszystkie te zagadnienia, które przy realizowaniu powszechnego nauczania, przy zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych, nastręczać się będą. Tylko co do art. 2 trzeba pamiętać, że jeżeli będziemy mieli sieć szkolną już wyznaczoną i rozplanowaną, to nie może być ona martwa i musi być stale dostosowywana do życia. Trzeba pamiętać o tem, ażeby ta sieć była ruchomą, bardzo często rewidowaną, bo ruch ludności jest znaczny, przenoszenie się ludności z miejsca na miejsce, zwłaszcza teraz, przy urzeczywistnianiu reformy rolnej, przy kolonizacji jest bardzo znaczne. Dlatego też sieć szkolna musi być ruchoma i bardzo często rewidowana.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#JanWoźnicki">Co się tyczy art. 3 to jest on tak ułożony, ażeby wszystkie dzieci były zobowiązane do chodzenia do szkół i ażeby szkoły te należały do jak najwyższego stopnia organizacyjnego. Przeczy coprawda tej drugiej zasadzie art. G, który utrzymuje pojęcie szkoły jednoklasowej, który powiada, że szkoła jednoklasowa ma być jeszcze utrzymana. Naszem zdaniem szkoła jednoklasowa jest przeżytkiem. Jeżeli jeszcze kurs nauki w szkole był 4-letni, to szkoła jednoklasowa przy 4 stopniach nauczania dzieci w jednej szkole na jednego nauczyciela była do pomyślenia, choć to prawie nigdy nie miało miejsca, bo każda grupa dzieliła się jeszcze na 2 grupy i prawe nigdy tego ideału 4 grup w szkole 4-oddziałowej nie było, a choćby było, to było to jeszcze do pomyślenia wtedy, ale teraz, jeżeli mamy mieć 7-letnią szkołę, to jeden nauczyciel nigdy temu nie podoła, bo jeżeli zdoła na godzinę dać pracę samodzielną 6 oddziałom, żeby zająć się w jednym oddziale lekcją ustną, to już tamci przez ten czas pracę swoją wykończą i będzie nieporządek w szkole.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#JanWoźnicki">Dlatego jesteśmy za usunięciem szkół jednoklasowych z pozostawieniem ich tylko tam, gdzie, jak np. w okolicy górskiej, bywają wsie niedostępne i małe, nie mające więcej niż 20–30 dzieci w wieku szkolnym, które nie mogą być posyłane do szkół bardzo daleko. Tylko w takich wyjątkowych wypadkach mogą być zachowane szkoły jednoklasowe.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#JanWoźnicki">Dlatego do rezolucji, która mówi o tem, ażeby szkoły jednoklasowe były zlikwidowanie, zgłaszam poprawkę, żeby po słowie „jednoklasowe” dodać „w miarę możności dwuklasowe”, bo szkoła dwuklasowa, jeżeli chodzi o siedmioklasowe nauczanie, nie da należytej możności wyczerpania tych programów szkolnych, jakie zostały zaprojektowane przez Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#JanWoźnicki">Co do art. 17 pragnąłbym zwrócić uwagę, że od samego początku istnienia Sejmu zgłaszano wnioski, które poszły w całkowite zapomnienie. Chodzi tutaj o grunta szkolne. Kiedy uchwalaliśmy ustawę o reformie rolnej, to powiedzieliśmy, że przy realizacji jej powinny być przeznaczone na potrzeby szkoły i nauczycieli odpowiednie działki. Zapomnieliśmy o tem, że takie działki gruntu, które są bezpańskie są obecnie w dzierżawie osób zupełnie niepowołanych i szczególnie dużo takich działek jest w kongresówce, są to tak zwane karczmarówki. Kiedy wniosek taki zgłaszaliśmy, Ministerstwo oświadczyło, że robi się spis tych wszystkich karczmarówek i że będzie wniosek wniesiony do Sejmu o przekazanie ich szkołom. Dotychczas nie doczekaliśmy się tego wniosku, więc kiedy jest mowa o art. 17 ustawy, traktującym o gruntach szkolnych, zwracam uwagę tak Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jak i Ministerstwa Rolnictwa, że należy te grunta w jak najśpieszniejszym czasie przekazać szkołom powszechnym.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi o ustawę o budowie szkół powszechnych, to zaznaczyć muszę, że obecne tragiczne położenie nie byłoby się wytworzyło, gdybyśmy się w swoim czasie wzięli do pracy. Sejm istnieje od trzech lat, a tego ważnego zagadnienia nie rozwiązał, choć były wnioski poselskie, domagające się, ażeby Rząd zajął się poważnie tą sprawą.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#JanWoźnicki">W 1919 r. był mój wniosek, żądający przeznaczenia 300.000.000 mk. na budowę szkół. Wtedy Ministerstwo Oświaty — nie Ministerstwo Skarbu — oświadczyło w Komisji Oświatowej, że wniosek jest, naturalnie, pożądany i będzie wzięty pod uwagę, ale Ministerstwo sporządza właśnie sieć szkół i dopiero po ukończeniu tej pracy, kiedy będzie wiedziało, ile potrzeba pieniędzy, przyjdzie z odpowiednim wnioskiem. Wniosek nasz nie doczekał się realizacji, a Ministerstwo Oświaty do dziś dnia żadnego planu nie przedstawiło. A gdybyśmy wtedy te 300.000.000 mk. rzucili na budowę cegielni i potrzebnych materiałów dla budowy szkół, gdybyśmy zajęli się poważnie tym wnioskiem, to może dziś bylibyśmy w posiadaniu materiałów budowlanych i moglibyśmy zająć się przynajmniej przygotowaniem odpowiedniego planu na budynki szkolne i może teraz realizacja tego planu nie byłaby tak trudną.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#JanWoźnicki">Zresztą nie w tem tylko leży punkt ciężkości, ale i w tem, ażeby te pieniądze umiejętnie, celowo i użytecznie wydać. Jestem przekonany, że Ministerstwo Oświaty znalazłoby się obecnie wielkim kłopocie, gdyby jakim cudem p. Minister Skarbu Michalski zgodził się dać wielkie fundusze, ażeby odrazu w tym roku zacząć realizować budowę szkół.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#JanWoźnicki">Jestem też zdania, że do tak wielkiej rzeczy trzeba przystąpić w sposób bardzo oględny i trzeba planowo rzecz całą przeprowadzić. Teraz zaś jest takie położenie, że jeśli jakaś gmina, nie czekając na pomoc Skarbu Państwa, w zrozumieniu potrzeby budowania szkół powszechnych, sama uchwali fundusze na budowę szkół, to napotyka wielkie trudności w dostaniu dobrze opracowanego planu na szkołę.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#JanWoźnicki">Powinniśmy dbać nie tylko o to, aby szkoły były wewnątrz dobrze urządzone i przystosowane do nowoczesnych wymagań, ale o to, aby budynki szkolne mogły być wogóle wzorem budownictwa na wsi. Muszą to być te gmachy wzorowe, podług których wieś nasza będzie się odbudowywać. Jest to wielkie pole działania dla naszych architektów i artystów, którzy powinni być do tej wielkiej pracy przez Ministerstwo Oświaty powołani. Tu chodzi o wielki problemat odbudowy naszej szkoły. Budynki szkolne powinny przedewszystkiem upiększyć nasz kraj, a następnie być wzorem i przykładem, jak pięknie kraj nasz powinien być zabudowany, abyśmy wobec całego świata nie potrzebowali się wstydzić. Jestem zdania, że w tym kierunku niewiele się zrobiło. Nie wiele jest wydawnictw, dających wskazówki tym, którzy chcą szkoły budować, wydawnictw, w których podrzędny architekt mógłby znaleźć plan i według niego wykonać budowę szkoły. Dopóki tego nie będzie, nie będziemy mieli szkół, ponieważ płacić tak wielkie sumy, jakich teraz wymagają architekci za opracowanie planu, jest niepodobieństwem i byłoby to mojem zdaniem, marnotrawstwem, gdyż można było opracować pewne szablony i pewne wzory, a później przystosować je tylko do miejscowych warunków.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#JanWoźnicki">Do art. 10 Ministerstwo Skarbu nie zgłosiło żadnych poprawek i dlatego nie wiem, jakie są jego zamiary. Słyszeliśmy, że Ministerstwo domaga się, ażeby Skarb Państwa nie był obowiązany pokrywać 50% kosztów budowy szkół, ale żąda, aby było powiedziane, że do 50% daje Skarb Państwa. Jest to całkowite przekreślenie budownictwa szkolnego.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#JanWoźnicki">Taka jest psychologia ludu na wsi, że on chce wiedzieć, co otrzyma od Skarbu Państwa. Jeżeli nic, to nie, to w takim razie będą samorządy budowały szkolnictwo same. Ale u naszego samorządu niema jeszcze należytego zrozumienia ważności tej sprawy i dlatego, gdyby Skarb Państwa nie przyszedł z żadną pomocą, to szkolnictwa wogóle mieć nie będziemy. To sobie trzeba wyraźnie powiedzieć. Ale jeżeli Rząd powiada, że obowiązany będzie świadczyć na to budownictwo „do 50%”, to równa się przekreśleniu całej tej ustawy. A przecież gdybyśmy sobie zakreślili plan realizacji powszechnego nauczania, to moglibyśmy w pierwszym roku wstawić w budżet mniejszą sumę, w drugim roku, po odpowiedniem polepszeniu się warunków gospodarczych, sumę znacznie większą, w trzeciem jeszcze większą, możemy potem wyrównać niedobory z pierwszego roku, a dzięki temu tamci na wsi, którzy zechcą budować szkoły, będą mieli w każdym razie zapewnienie, że z tych funduszów mają prawo do 50% zasiłków na rzecz budowy szkół. W art. 10 jest powiedziane, że „zasiłków udziela i o przyznaniu pożyczek rozstrzyga kurator okręgu szkolnego w ramach zatwierdzonego budżetu szkolnego”.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#JanWoźnicki">Art. 8 powiada: „O czasie budowy szkół orzeka kurator okręgu szkolnego, w ramach zatwierdzonego budżetu okręgu”. A któż zatwierdza budżet szkolny, jeżeli nie my? My będziemy go zatwierdzali dla Ministerstwa Oświecenia Publicznego i to Ministerstwo pewne sumy z tego funduszu będzie dawało każdemu kuratorowi do rozporządzenia. Więc nie o to chodzi, żeby koniecznie tę część z tej mojem zdaniem wygórowanej sumy, jaką podał przedstawiciel Ministerstwa Skarbu koniecznie już w tym roku na potrzeby szkolnictwa powszechnego i na budowę szkół wyznaczyć. Można przyznać w tym roku mniejszą sumę, o to będziemy się targowali przy budżecie. Ale trzeba ustalić zasadę, bo zasada jest słuszna i racjonalna i ona jest jedynem zapewnieniem budowy szkolnictwa. Jeżeli tę zasadę przekreślimy, to szkół mieć nie będziemy. I dlatego domagamy się, ażeby to brzmię nie ustawy zostało utrzymane.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#JanWoźnicki">Zgłaszając więc poprawkę jedną jedyną do projektu ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych, która już odczytałem, proszę Wysoki Sejm o nieprzychylenie się do wniosku p. Ministra Skarbu, o odesłanie tych ustaw do Komisji, są one dostatecznie opracowane, są dostatecznie przemyślane, p. Minister Skarbu miał je dłuższy czas przed sobą, mógł odpowiednie wnioski przedstawić, mógł je tutaj zgłosić. Jeżeli nic zgłosił, to tylko dlatego, że czuje, iż nie ma racjonalnych wniosków, któreby przez wywody prawdziwych zwolenników oświaty nie dały się obalić, że Minister Skarbu czuje, iż nie ma racji.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#JanWoźnicki">Ja jeszcze raz chcę powiedzieć p. Ministrowi Skarbu, że jeżeli chce kogo wychować na kryminalistów', to niech swoje własne dzieci na kryminalistów wyszkoli, a nie te 2 miliony dzieci polskich, które nie mają szkół.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma P. Wiceminister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wysoki Sejmie! Wobec niektórych zarzutów podniesionych przez kilku mówców w czasie dyskusji nad dwoma projektami ustaw, jestem zmuszony zająć tutaj stanowisko.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Przedewszystkiem zajmę się przemówieniem pana posła Schipera, dotyczącem szkolnictwa żydowskiego. Pan poseł Schiper wyraził obawę, że przy pomocy przełożonych właśnie ustaw będzie mogło być zdławione szkolnictwo mniejszości narodowych. Otóż muszę się zapytać, czy jest jakikolwiek powód do tego rodzaju obaw, a przedewszystkiem, czy powód ten tkwi w przedłożonych projektach ustaw? Stwierdzam, że w przedłożonych projektach powodu do takich obaw niema, albowiem ustawy te zajmują się zupełnie odmiennym przedmiotem, mianowicie mówią o sposobie pokrycia kosztów prowadzenia i budowania szkół, a jedna z tych ustaw wyraźnie powiada, że sprawy dla szkół mniejszości narodowych zostaną rozwiązane w osobnej ustawie. Osobna więc ustawa, która te sprawy rozwiąże, jest zapowiedziana. Tutaj nie znajdujemy zatem powodu do obaw.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">A może powód ten leży w innych, już obecnie obowiązujących, ustawach? Pan poseł Schiper obawia się, że uczęszczanie dzieci do szkół niepolskich nic będzie przez władze szkolne uważane za spełnienie przez te dzieci obowiązku szkolnego. Otóż stwierdzam, że istniejące już ustawy zupełnie wykluczają te obawy. Art. 28 ustawy o obowiązku szkolnym mówi: przepisom o obowiązku szkolnym można uczynić zadość nie tylko przez uczęszczanie do szkół polskich, ale także przez uczęszczanie do jakichkolwiek szkół prywatnych, byleby tylko zakres udzielanej tam nauki nie był mniejszy, niż zakres nauk udzielanych w szkołach publicznych. Artykuł ten również powiada, że można uczynić zadość obowiązkowi szkolnemu przez naukę prywatną w domu, tylko władze szkolne mają prawo, jeżeli miałyby podejrzenie, że nauki się nie udziela, sprawdzić przez odpowiednie egzaminu, czy dziecko jest uczone w potrzebnym zakresie. Nie tylko projekt zatem, ale i ustawy istniejące żadnego powodu do obaw nie dają.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(P. Grünbaum: Tylko tego stwierdzenia chcieliśmy)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">A może powód obawy p. posła Schipera leży w dotychczasowej praktyce władz szkolnych? Otóż p. pos. Schiper powiedział, że Rząd do szkół żydowskich odnosi się nie jak opiekun, lecz jak ongiś ciemięzca do szkolnictwa polskiego. Zarzut ten odpieram, jako zupełnie niezgodny z tendencjami Rządu i z całkowicie wyraźną rzeczywistością. Stwierdzić muszę, że na obszarze Rzeczypospolitej tysiące szkół niepolskich: niemieckich, ukraińskich, białoruskich i żydowskich rozwijają się zupełnie swobodnie, bez żadnych przeszkód ze strony władz rządowych. Same cyfry, które przytoczył p. p. Schiper w swojem przemówieniu, są tego dowodem. P. p. Schiper sam przytoczył, że żydowskich szkół z niepolskim językiem wykładowym jest na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej około 500. A zatem na czem są oparte zarzuty p. p. Schipera? Na ich uzasadnienie p. p. Schiper podał dziesięć faktów, dziesięć wypadków, w których rzekomo miano odmówić koncesji na nowe szkoły żydowskie, względnie istniejące szkoły żydowskie zamknięto. Stwierdziłem, że niektóre z tych wypadków zostały już pomyślnie załatwione. Niektóre takie wypadki zaszły, ale wynikały z zupełnie uzasadnionych powodów, np. stąd, że właściciele szkół istniejących nie chcieli wnieść do władz podania o koncesje. Gdy po okresie władania na ziemiach wschodnich zarządu cywilnego ziem wschodnich i zarządu terenów przyfrontowych i etapowych nareszcie władzę nad szkolnictwem objęło Ministerstwo Oświaty, organa jego, chcąc zaprowadzić porządek, zażądały, ażeby wszystkie szkoły prywatne wniosły podania o legalizację. Otóż szereg szkół nie chciał w żaden sposób takich podań wnieść. Ministerstwo podawało terminy coraz dalsze, ażeby właścicielom szkół to ułatwić. Niektórzy jednak mimo to nie chcieli uczynić zadość słusznym wymaganiom i kilka wypadków zamknięcia szkół należy sprowadzić do tego słusznego powodu.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: Do tej pory na kresach w żydowskich szkołach średnich wykładowym językiem jest rosyjski: To skandal)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Mogę odpowiedzieć na to: że tam, gdzie mamy do czynienia z ludnością rzeczywiście rdzennie rosyjską, a więc nie białoruską, nie ukraińską i nie żydowską, tylko prawdziwie rosyjską, to ludność ta ma prawo swoje dzieci kształcić w szkołach rosyjskich. Ludność nierosyjska jednak na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej nie może być przez szkoły rosyjskie rusyfikowana...</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">... i dlatego na dalsze istnienie takich szkół rosyjskich dla ludności nierosyjskiej Ministerstwo Oświecenia i jego podwładne organy nie pozwalają.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. A oni nazywają to szykanami?)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ale ponieważ na tym obszarze ziem wschodnich istniała duża ilość prywatnych szkół średnich dla młodzieży żydowskiej z językiem wykładowym rosyjskim, przeto Ministerstwo Oświecenia przystąpiło do zlikwidowania tego nienormalnego stanu rzeczy, zażądało mianowicie od właścicieli, ażeby od niższych klas począwszy zmienili język wykładowy tych szkół z rosyjskiego na polski, co już prawie wszędzie zgodnie się stało. Istnieją jeszcze dotychczas w tych szkołach wyższe klasy z językiem wykładowym rosyjskim. Te będą likwidowane stopniowo. Spolszczenie ich natychmiastowe jest niemożliwe z powodu absolutnego braku nauczycieli na tych terenach, którzyby po polsku naukę prowadzić mogli, a Ministerstwo Oświecenia nie mogło stanąć na stanowisku, że wobec braku nauczycieli, ta starsza młodzież ma się przestać uczyć i szkół nie kończyć.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Głosy: Niech idzie gdzieindziej. To jest tolerancja za daleko posunięta).</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wracając do głównego tematu, zaznaczam, że zatem wszystkie zarzuty i obawy posła Schipera opierają się na paru zaledwie wypadkach, 4 czy 5, na które w tej chwili nie mogę odpowiedzieć, bo nie mogłem jeszcze ściągnąć z kresów wschodnich odpowiednich danych. W każdym razie wobec 500 szkół żydowskich, swobodnie się rozwijających, p. p. Schiper nie miał podstawy do tego rodzaju oskarżeń, co jeszcze raz z naciskiem stwierdzam.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głos: Wszystko to jest bezpodstawne)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dodać muszę, że poseł Schiper nieściśle w swojem przemówieniu przedstawił treść swojej rozmowy ze inna o stosunkach władz szkolnych do szkół żydowskich. Żeby nie pozostawić Wysokiej Izby pod wrażeniem tej nieścisłości, muszę powtórzyć, co wtedy posłowi Schiperowi powiedziałem. Ministerstwo nie patrzy wcale na to, czy jakąś prywatną szkołę zakładają ludzie o przekonaniach politycznych prawicowych, czy lewicowych, ale Ministerstwo musi dbać o to, ażeby szkoła nie miała na celu propagandy partyjnej,...</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos w centrum: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">... i wobec tego musi odnosić się z nieufnością do szkół zakładanych przez czynniki, które — jak to się zdarzyło na zjeździe delegatów pewnego odłamu szkół żydowskich w czerwcu 1921 r. — głoszą, że szkoła powinna nosić zdecydowanie nawskroś socjalistyczny charakter, lub zamieszczają takie enuncjacje w ogłoszeniach i w afiszach o istniejącej szkole.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos w centrum: Taką szkołę trzeba przenieść do Rosji)</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Nie jest to ze strony Ministerstwa stronniczością, bo taki sam byłby stosunek Ministerstwa do szkoły, której założyciele głosiliby, że szkoła ta ma na celu propagandę narodowo-demokratyczną, ludowcową, czy jakąkolwiek inną.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Charakterystycznem jest, że p. poseł Schiper zarzucał Ministerstwu nieżyczliwe traktowanie szkół, prowadzonych przez czynniki lewicowe, zaś p. poseł Mierzejewski skarżył się, że Ministerstwo szczególnie życzliwie odnosi się do czynników lewicowych w szkołach państwowych. Dodam, że kilka dni temu przedstawiciel jednego z dużych środkowych ugrupowań tej Izby zwracał sic do mnie z pretensjami, że Ministerstwo nieżyczliwie odnosi się do nauczycieli o tem zabarwieniu politycznem. Dla mnie to jest rzecz zrozumiała, jako dowód istotnej bezstronności Ministerstwa. Trzymanie szkoły przemocą zdała od polityki partyjnej musiało wywołać niezadowolenie wszystkich partii, dążących do uczynienia wszelkich dziedzin życia terenem walk partyjnych i partyjnych zdobyczy. Ministerstwo uważa za swoją zasługę, że nie krępując obywatelskiej swobody nauczycielstwa w życiu pozaszkolnem, zdołało w tych wzburzonych politycznie czasach, w czasach rozbudzonych namiętności politycznych, w czasach walki wszystkich przeciw wszystkim, uczynić szkołę dużym stopniu oazą spokoju, jaką być powinna. To stanowisko swoje Ministerstwo oddaje spokojnie pod sąd wszystkich ugrupowań tej Izby.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. poseł Mierzejewski zarzucał kierunek partyjny niektórych szkołach niestety nie podał na udowodnienie swoich twierdzeń żadnych faktów, ani dowodów. Dlatego też zarzut mogę odeprzeć tylko ogólnikowo, ale niemniej stanowczo. Tylko jeden konkretny zarzut postawił p. poseł Mierzejewski, mówiąc, że Ministerstwo zamknęło preparandę tylko dlatego, ażeby pozbyć się niemiłego sobie politycznie kierownika, którego w inny sposób nie można było usunąć, bo nie było za co.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wobec tego, jak p. poseł Mierzejewski twierdzi, zawieszono tego kierownika w urzędowaniu i trzyma się go dotąd w zawieszeniu, nie dając mu ani dymisji, ani posady. Zbadałem tę sprawę i mogę stwierdzić, że wszystkie podane szczegóły nie odpowiadają rzeczywistości. Preparandę tę zamknięto dlatego, bo miała b. złe pomieszczenie, tak, że dłużej nie mogła istnieć. Szkołę tę, minio ciasnoty i pomimo bardzo lichego umieszczenia, założono, otrzymawszy przyrzeczenie, że czynniki miejscowe braki te niebawem usuną. Ponieważ te czynniki przyrzeczenia nie dotrzymały, a fatalnego stanu rzeczy nie można było tolerować, przeto preparanda została zamknięta. Kierownika nie zawieszono w czynnościach, tylko — jak to jest przewidziane w dekrecie każdego nauczyciela preparandy — przeniesiono go na stanowisko nauczyciela szkoły powszechnej w Łodzi. Nie przeniesiono go do żadnej innej preparandy ze względu na stan jego zdrowia; miał bowiem gruźlicę w nogach i był skutkiem tego niezdolny do fizycznego wysiłku, jakiego wymaga praca w preparandzie, połączonej z reguły z internatem, gdzie personel musi być w nieustannym ruchu. Zresztą nauczyciel ten ze względu na gruźlicę kości otrzymał płatny roczny urlop ze swego nowego stanowiska w Łodzi. To jest prawda o tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Panowie posłowie Sołtyk i Mierzejewski wystąpili z niezmiernie surową krytyką programów szkół, opracowanych przez Ministerstwo. Znowu bardzo mi trudno na tę krytykę odpowiedzieć, z tego względu, że była niesłychanie ogólną. Poza dwoma zarzutami, o których powiem później, ani jednego konkretnego zarzutu nie zawiera. Pan poseł Sołtyk powiedział, ze według opinii ludzi, którzy bezpośrednio pracują nad poziomem szkół, sprawa programów została załatwiona przy zielonym stoliku.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wobec tego, stwierdzić muszę, że nie było nic w opracowywaniu tych programów, coby z zielonym stolikiem miało jakąkolwiek styczność. Programy szkolne, zarówno szkół powszechnych, jak i szkół średnich, zostały opracowane:</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">1) przez szereg ludzi, którzy całe swoje życie nauczali w szkołach;</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">2) przez szerokie koła powołanych do tego najwybitniejszych nauczycieli, czynnych obecnie w szkołach powszechnych i średnich, a nakoniec,</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">3) przez zaproszonych profesorów szkół wyższych. Więc zarzutu, że ci ludzie, którzy układali programy, byli dalecy od rzeczywistego życia szkolnego, postawić absolutnie nie można.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dalej p. poseł Sołtyk powiedział, że jeden z profesorów szkół wyższych wyraził się, iż programom szkolnym społeczeństwa musi wypowiedzieć krucjatę. Oczywiście, niewątpliwie, jakiś profesor to powiedział, skoro Pan Poseł to twierdził. Ja muszę jednak stwierdzić, że nad opracowaniem programów szkolnych pracował szereg profesorów szkół wyższych i wielu z nich jest współautorami tych programów. A z tego wynika, że opinii profesora szkoły wyższej, przytoczonej przez p. posła Sołtyka, można przeciwstawić opinie profesorów, zapatrujących się na tę sprawę zupełnie inaczej.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Pan poseł Mierzejewski powiedział, że ktoś, znający się dobrze i wtajemniczony (nie wiem, czy ta sprawa była kiedy tajemnicza), miał powiedzieć, że Ministerstwo Oświaty pod względem programów jest jak przez złego ducha prowadzone na manowce. Darują Panowie, że na to nie odpowiem, ale ta rzecz jest dla mnie zbyt tajemnicza.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W sprawie programów muszę przedewszystkicm zaznaczyć, że po powstaniu Państwa Polskiego Ministerstwo Oświaty znalazło się w niesłychanie trudnem położeniu, odziedziczywszy na terenie Państwa trzy zupełnie odrębne systemy szkolne, trojakie programy, zarówno szkół powszechnych, jak i średnich, trojaką organizację i t. p. Utrzymanie tego stanu rzeczy nie było możliwe. Ministerstwa musiało w najkrótszym czasie przeprowadzić unifikację na polu programów szkolnych, ażeby ten wspólny dla całego Państwa program stworzył pierwszą podstawę, na której mogłaby się odbywać dalsza, już czysto polska, ewolucja naszego systemu szkolnego. Każdy fachowy człowiek wie, że wypracowanie nowego programu szkolnego jest jedną z największych i najtrudniejszych prac, jakie czynniki szkolne mogą mieć przed sobą. Tę olbrzymią i bardzo trudną pracę Ministerstwo wykonało w możliwie najkrótszym czasie i rezultatem jest, że mamy obecnie ten wspólny punkt wyjścia, jednolity dla wszystkich ziem polskich, do dalszego rozwoju, do dalszej twórczości polskiej. Mamy podstawę dobrą, stojącą na poziomie nowoczesnych poglądów pedagogicznych. Niewątpliwie każdy z nas zdaje sobie sprawę, że doskonałe programy szkolne nie powstają pracą ani jednego człowieka, ani jednej grupy ludzi, ani nawet pracą jednego pokolenia, że więc nasze programy będą musiały ulegać ewolucji bardzo długiej, pracą całego polskiego nauczycielstwa. Udoskonalenia tych programów, tej ewolucji jaknajżywszej i jaknajgłębszej, życzymy sobie i stąd pragniemy, aby programy były krytykowane przez fachowców. Z tą krytyką się spotykamy i bardzo chętnie ją przyjmujemy, nawet krytykę tę sami prowokujemy i o nią prosimy. Sami widzimy wiele błędów, nad poprawieniem których pracujemy. Ale należy stwierdzić, że niezależnie od słusznej, czy niesłusznej krytyki różnych szczegółów, całokształt programów, ich główne zasady zostały naogół przyjęte życzliwie przez nasze koła szkolne i pedagogiczne; co więcej, zostały z uznaniem przyjęte przez fachową pedagogiczną prasę zagraniczną. Nie mamy powodów wstydzić się tej naszej pracy. Oczywiście w praktyce te nowe programy nie dadzą się odrazu doskonale wcielić w życie, muszą się zwolna przystosować do nich i warunki materialne, w jakich szkoła nasza się znajduje i musi się zwolna dostosować do nich nauczycielstwo. Trudności na tej drodze są niewątpliwe; niewątpliwie napotykać je muszą przedewszystkiem nauczyciele słabsi i gorzej wykwalifikowani, ale na to niema rady; poradzić może tylko czas i praca.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wogóle programy wchodzą — muszę to stwierdzić — w życie i również muszę stwierdzić, że wnoszą one w szkołę rzeczywiście nowe, bujne i zdrowe życie. Że są ludzie nie mogący się z niemi pogodzić, to jest rzeczą naturalną i takich objawów w dziejach rozwoju szkolnictwa widzieliśmy bardzo wiele. Dziedzina szkolnictwa, to dziedzina, w której konserwatyzm i przywiązanie do form starych silniej może występuje i zakorzenia się, niż w innych dziedzinach życia; dlatego nawet w tych czasach, w których mieliśmy do czynienia w historii wychowania z wielkiemi reformami szkolnemi, na które teraz patrzymy z uwielbieniem i szacunkiem, i te usiłowania reformatorskie zawsze napotykały namiętny opór i zacięte ataki.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Przechodzę teraz do dwóch konkretnych zarzutów, uczynionych programom naukowym. Obaj pp. posłowie wystąpili przeciw rzekomemu rozszerzaniu i powiększaniu materiału naukowego w programie, a p. poseł Mierzejewski wyraźnie nawet powiedział, że to rozszerzanie bez współczesnego pogłębienia nie wyda doniosłych rezultatów. Ten zarzut uważam za jakieś wielkie nieporozumienie. O ile z przemówień p. posłów zmiarkowałem, chodzi tutaj, zwłaszcza p. posłowi Mierzejewskiemu, o program szkolnictwa średniego. Wnoszę to stąd, że p. Mierzejewski wyraził wątpliwości, czy uczniowie, kształceni według tych programów, będą dobrze przygotowani do szkół wyższych. Otóż stwierdzam zupełnie kategorycznie, że stan faktyczny jest wprost, przeciwny twierdzeniom p. Mierzejewskiego. Nowy program różni się od starego przedewszystkiem dużym stopniem uproszczenia, posuniętego tak daleko, jak to tylko było możliwem bez postawienia naszych szkół na niższym poziomie od szkół ogólnoeuropejskich. I wszystkie tendencje, cała praca Ministerstwa skierowana jest ku uproszczeniu materiału, a powiększaniu gruntowności, pogłębieniu i uczynieniu pracy ucznia hardziej samodzielną.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Poważnym zarzutem był podniesiony przez p. posła Sołtyka zarzut przeciążenia. My się z tą trudnością bardzo liczymy. Przeciwdziałamy przeciążeniu uproszczaniem programu, eliminujemy całe przedmioty i działy przedmiotów. Prócz tego dążymy do usunięcia przeciążenia metodą nauczania, dając więcej czasu na każdy przedmiot w godzinach szkolnych i zmieniając metodę na bardziej samodzielną pragniemy, aby młodzież jak największą część pensum wyznaczonego jej nauczyła się w szkole, a jak najkrócej musiała siedzieć przy pracy w domu.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Oczywiście tego wszystkiego naraz się nie zrobi, bo tu idzie o zmianę metody nauczania, a do zmiany metody nawet najlepsi nauczyciele wciągają się tylko powoli. W każdym razie tendencja jest wprost przeciwna tej, jaką nam zarzucali obaj pp posłowie.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. pos. Smulikowski powiedział w swojem przemówieniu, że Ministerstwo silniej się interesuje szkołami średniemi, niż powszechnemi, przyczem użył, jako dowodu, następującego argumentu: Ministerstwo wydało wcześniej program szkolnictwa średniego, niż powszechnego, a więc interesuje się bardziej szkolnictwem średniem. Otóż muszę stwierdzić, ze program szkolnictwa powszechnego został już dawno wydany, u programu szkolnictwa średniego dotąd niema. Jeśli, jak mówi w tej chwili p. poseł Smulikowski, chodzi nie o programy, lecz o ustawy, to przecież wiadomo, że nasze szkolnictwo powszechne opiera się na „przepisach tymczasowych”, będących ustawą, podczas, gdy ustawy o szkole średniej dotychczas jeszcze niema. Oba więc argumenty, które p. poseł przytoczył, są niezgodne z rzeczywistością. P. poseł Smulikowski twierdzi, że Ministerstwo Oświecenia wydało okólnik zakazujący przyjmowania nowych sił nauczycielskich. Stwierdzam, że taki okólnik nigdy od Ministerstwa Oświecenia nie wyszedł, myśmy zakazali przyjmowania nowych sił nauczycielskich bez pewnych minimalnych kwalifikacji, ale nie nowych wogóle. Nakoniec p. poseł Smulikowski twierdzi, że jest zamierzona redukcja sił nauczycielskich. Stwierdzam, że o zamierzonej redukcji sił nauczycielskich nic nam w Ministerstwie nie wiadomo.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Przechodzę teraz do głosów, które dotyczyły bliżej przedłożonych Wysokiej Izbie ustaw. P. poseł Sołtyk przedstawił smutną statystykę, z której wynika, że w roku szkolnym 1919–1920 uczęszczało w Polsce do szkół tylko 60% dzieci, będących w wieku szkolnym. Najgorzej się rzecz przedstawia w b. Kongresówce, gdzie na przeszło 2 miliony dzieci uczyło się tylko 1 milion, t. j. 49%. Mogę podać statystykę o rok późniejszą, odnoszącą się do b. Kongresówki, i stwierdzić, że o rok później, w roku 1920–1921, do szkół uczęszczało w Kongresówce 1.200.000 dzieci, t. j. o 20% więcej. Jest to fakt pocieszający, chociaż mimo to stan jest jeszcze bardzo zły, tragiczny.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Znajdujemy się, jak to jeden z Panów wspomniał, pod pewnym względem, z powodu nieszczęścia, jakie nas spotkało, w korzystnem położeniu. W czasie wojny śmiertelność wśród dzieci się zwiększyła, ilość narodzin się zmniejszyła i wskutek tego przez szereg najbliższych lat ilość dzieci w wieku szkolnym w Polsce będzie się zmniejszała, a nie zwiększała. Wynika stąd, gdy idzie o doprowadzenie do powszechnego nauczania, znaczne ułatwienie. W zaczynającym się okresie łatwiej możemy osiągnąć powszechne nauczanie, niż kiedykolwiek indziej, wystarczy bowiem w tym celu utrzymać taki przyrost szkół, jaki był dotąd, aby — wobec malenia ilości dzieci w wieku szkolnym — przyrost szkół w niedługim czasie dogonił, sprostał ilości dzieci w wieku szkolnym. Tę chwilę powinniśmy wyzyskać i teraz olbrzymim wysiłkiem materialnym i organizacyjnym powinniśmy zwiększać ilość szkół, budować nowe gmachy szkolne, ażeby przyrost klas szkolnych, przyrost izb szkolnych, nie malał w porównaniu z dotychczasowym. O ile to się nie da osiągnąć, o ile ten korzystny moment zmarnujemy — a ta akcja powinna według obliczeń zacząć się już w tym roku — to potem nie moglibyśmy przez długi czas do powszechnego nauczania doprowadzić, chyba takiemi świadczeniami, na jakie Państwu istotnie trudno będzie się zdobyć.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Natychmiastowy wielki wysiłek jest niezbędnie potrzebny. Głównie zwrócić się on musi na budowę gmachów dla szkół powszechnych i to ma na celu druga z projektowanych ustaw; gdzie mają stanąć te gmachy, o tem mówi pierwsza ustawa. Ponieważ p. Sołtyk co do pierwszej z projektowanych ustaw wyraził pewną wątpliwość, chciałbym ją tutaj rozproszyć, dotyczy ona bowiem sprawy pierwszorzędnej wagi. Muszę uspokoić p. pos. Sołtyka, zapewniając, że Ministerstwo przy opracowywaniu projektu sieci szkolnej uwzględniało trudności komunikacyjne i przeszkody naturalne, jakie u nas na wsiach istnieją. Według opracowanego już przez Ministerstwo i nieustannie poprawianego projektu sieci szkolnej, jeden obwód szkolny w b. Kongresówce wynosiłby powierzchni 12,3 km2. To nie odpowiada bynajmniej powierzchni koła o promieniu trzech kilometrów, która jest przeszło dwa razy większa. To zmniejszenie obwodu szkolnego w porównaniu z zasadą, iż droga ucznia z domu do szkoły nie ma wynosić więcej, niż 3 km., miało właśnie na celu, by trudności komunikacyjne i przeszkody naturalne nie uniemożliwiły realizacji sieci szkolnej w praktyce. Według takiego projektu sieci szkolnej liczba dzieci, któreby miały dalej, niż dwa kilometry, do szkoły, wynosić będzie tylko 8,6 wszystkich dzieci; 91% przeszło będzie miało bliżej, niż dwa kilometry, a ogromna jeszcze większość znacznie bliżej.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(Głos: A kiedy to nastąpi)</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">To zależy od Wysokiego Sejmu, kiedy da Ministerstwu Oświecenia kredyty na budowę szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(P. Smoła: Co p. Minister Michalski każę, to będzie. Od p. Ministra Michalskiego wszystko zależy)</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. pos. Sołtyk, Woźnicki i Smulikowski podnieśli drugi czynnik ogromnej wagi, który musi się przyczynić do zrealizowania nauczania powszechnego; tym czynnikiem jest intensywna produkcja nowych sił nauczycielskich. Muszę potwierdzić z jak największym naciskiem, że jest to postulat prawie równoważny postulatowi budownictwa szkolnego. Potwierdzę także cyfry, które tutaj już padły. Dla całej Polski, wraz z Wileńszczyzną i Śląskiem Górnym, potrzeba będzie przeszło 100.000 nauczycieli, ażeby powszechne nauczanie było zrealizowane, w myśl projektu sieci szkolnej, wobec tego, że mamy obecnie około 50.000 nauczycieli, i wobec tego, że w ciągu 15 lat ubytek może dosięgnąć do 40.000, musimy w tym czasie 15-letnim wykształcić nowych 100.000 nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Jeżeli tego potrafimy dokonać, Polska przestanie być krajem analfabetów Zadaniu temu Państwo podołać może, ale trzeba sobie zdać sprawę, że tylko przy dużych wysiłkach. Na wykonanie tego planu potrzeba w ciągu najbliższych lat 6–8 stworzyć około 100 nowych seminariów nauczycielskich, obok utrzymania seminariów dotychczas istniejących. Ministerstwo oddawna zdało sobie sprawę z tych potrzeb i przypominam, że przed niespełna dwoma laty z tej trybuny te wszystkie potrzeby i trudności z całym naciskiem miałem sposobność zaznaczyć. Urzeczywistnieniu tych potrzeb stały na przeszkodzie braki finansowe: tocząca się wojna, a następnie epoka oszczędności budżetowych. Otóż, jeżeli Min. Oświaty nadal nie byłoby w możności budować gmachów na seminaria nauczycielskie i to budować w szybkiem tempie, około 10 gmachów rocznie, w takim razie o realizacji powszechnego nauczania wogóle mowy być nie może. Stawiam tutaj tę sprawę zupełnie jasno i ostro, bez żadnych złagodzeń, bo chcę, ażeby Wysoki Sejm rozstrzygnął nareszcie dylemat, czy pragnie, by Polska była krajem, gdzie powszechne nauczanie istnieje, czy też chce zatrzymać ten stan połowiczny, w którym bezmała połowa dzieci nie uczy się wcale, czy mamy być jedynem między cywilizowanemi czy pseudo-cywilizowanemi państwami, które ten stan u siebie tolerują.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. pos. Smulikowski wystąpił pod adresem Ministerstwa z zarzutem nadzwyczajnej inercji w tym kierunku. Nie będę z tem wyrażeniem walczył, albowiem sąd należy do Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(Głos: Osobista animozja)</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. poseł Woźnicki podtrzymał to twierdzenie, zastanawiając się na kim ciąży wina, że szkolnictwo powszechne nie rozwija się tak, jak według zamierzeń Min. Oświaty rozwijać się powinno, i przyszedł do przekonania, że wina leży także w Ministerstwie Oświaty...</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(Głos: Na p. Dzierżanowskim),</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">... albowiem nie miało ono dość sił, ażeby wywalczyć fundusze. Powtarzam: sąd należy do Wysokiej Izby; pozwolę sobie jednak zaznaczyć, że czynnikiem o wiele silniejszym od Min. Oświaty, jeżeli chodzi o wywalczanie funduszów, jest bezsprzecznie Wysoka Izba, w której rękach leży uchwalanie budżetu. A nie idzie tu o sprawę błahą; nie jest to sprawa tylko honoru Państwa, ale, zdaniem mojem, i z pewnością zdaniem wszystkich ludzi głębiej patrzących, jest to wprost sprawa bytu Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#WiceministerWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. pos. Woźnicki stawiał zarzut, że Ministerstwo Oświaty nie jest przygotowane do akcji wprowadzenia powszechnego nauczania, że gdyby nawet otrzymało na to środki, nie potrafiłoby ich wyzyskać. W szczególności mówił o braku planów na budynki szkolne. Otóż stwierdzam, że w Ministerstwie Oświaty wszystko jest przygotowane tak, że, gdybyśmy tylko otrzymali kredyty, to w każdej chwili akcja budowy szkół może się potoczyć szybkiem tempem. Jeśli chodzi o plany na budynki szkolne, to w tym czasie opuścił prasę tomik, opracowany przez Ministerstwo Oświaty, a wydany kosztem Ministerstwa Robót Publicznych, zawierający szczegółowe przepisy techniczne, dotyczące budowy szkół, oraz wzorowe plany budynków szkół powszechnych wszelkich typów — niektóre w kilku odmianach.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Przedłożony przez Komisję Oświatową projekt ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych, a drugi o budowie szkół powszechnych, wykazują troskę Sejmu a także Rządu o oświatę. Należy to z wielkiem uznaniem podnieść, że w tych projektach jest ustalone, co ma łożyć na szkołę Państwo, a co gminy. Dziwnem jest tylko stanowisko zajęte na dzisiejszem posiedzeniu Sejmu przez reprezentanta Ministerstwa Skarbu, który żąda odesłania ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych ponownie do Komisji, chociaż Rząd nie uchyla się od obowiązku, aby przyjść z pomocą gminom. Ja nie podzielam obaw Ministerstwa Skarbu i uważam, że w ustawie nie jest powiedziane, że Rząd musi zaraz i to nadzwyczaj wielkie świadczenia czynić, bo powiedziane jest tylko, że w miarę możności.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(P. Woźnicki: W ramach budżetu)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Kwestia, skąd Rząd weźmie na cele szkolnictwa pieniędzy, z budżetu, czy, jak chce obecnie reprezentant Ministerstwa Skarbu z pożyczki długoterminowej, jest dla nas zupełnie obojętną. Jestem przekonany, że niema żadnych obaw, ażeby Sejm na ten pożyteczny cel odmówił upoważnienia dla Pana Ministra Skarbu do zaciągnięcia kredytu.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Witamy z zadowoleniem art. 10 ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych, postanawiający, że gminy mają otrzymywać od Państwa zasiłki na budowę szkół i mieszkań dla nauczycieli do wysokości 50% kosztów budowy, że zaś na pokrycie pozostałych kosztów mogą być przyznane gminom ze Skarbu Państwa długoterminowe pożyczki na warunkach określonych przez Ministerstwo Oświaty w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu. Konieczność tego przepisu jest uzasadniona tem, że gminy nie mają na cel budowy szkół odpowiednich funduszów, że przeważna ilość gmin jest wyniszczona przez wojnę, wskutek czego zachodzi potrzeba, ażeby Skarb Państwa przyszedł w tym kierunku gminom z wydatną pomocą.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#AntoniAugustMatakiewicz">W powiecie tarnowskim w Małopolsce zachodzi już teraz konieczna potrzeba wybudowania 15 drewnianych i 20 murowanych szkół. Są gminy, jak Buchcice, Jodłówka Tuchowska, które nie mają wcale szkół ani żadnego odpowiedniego lokalu, któryby można na szkołę wynająć. Koszta budowy w obecnych warunkach są ogromne, tak np. zrobienie drzwi do klasy szkolnej z materiałem i robotą kosztuje 40.000 marek. Pocieszającem jest to, że ofiarność gmin na budowę szkół jest bardzo wielka. Nawet gminy bardzo biedne i zniszczone wojną łożą ogromne ofiary na budowę szkół. Naprzykład w powiecie tarnowskim Lubinka, gmina biedna o lichych gruntach bardzo zniszczona podczas wojny — tam ludzie opodatkowali się po 400 mk. z morgi, zakupili za 396.000 marek materiał na budynek na szkołę, zwieźli go własnym kosztem i podmurowali. Tak samo w gminach Kobierzyn, Lichwin, Zbylitowska Góra i innych łożą ofiary pieniężne i świadczą darmo robociznę, by jak najprędzej mieć budynek szkolny, w którymby nauka mogła być udzielaną.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Są i takie anormalne stosunki, że np. w mieście Tuchowie szkoła powszechna mieści się aż w 7 ubikacjach niehygienicznych, szkodliwych dla zdrowia dzieci i nauczycieli, wobec czego nadzór szkolny także jest wielce utrudniony. Całkiem naturalne jest, że ustawa troszczy się także o odpowiednie mieszkania dla nauczycieli, ponieważ nauczyciel często tylko dlatego nie może objąć posady, że niema dla niego żadnego mieszkania.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych, to jest na czasie art. 6 ustawy, określający liczbę dzieci, przypadających na jedną siłę nauczycielską. Dotychczasowy system szkół, dopuszczający do tego, że na jedną siłę nauczycielską nieraz przypada przeszło 150 dzieci, jest nieodpowiedni i obarcza siły nauczycielskie nadmierną pracą. Nauczyciel, lub nauczycielka muszą uczyć dzieci szkolne starsze i młodsze różnych stopni i wskutek tego nie mogą należycie wywiązać się ze swoich obowiązków i gruntownie przygotować się do każdej lekcji.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#AntoniAugustMatakiewicz">W art. 2. tej ustawy postanawia się, że Skarb Państwa ponosi wszelkie wydatki na pomoce szkolne, materiały potrzebne do nauki, biblioteki i druki szkolne. Uważam sprawę bibliotek szkolnych za bardzo ważną dla uczniów i uczennic w wieku szkolnym, ale nic mniej ważną dla tych, co chcą oświatę szkolną pogłębić. Apelujemy do sekcji oświaty pozaszkolnej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ażeby nadsyłała książki do czytania do czytelni i bibliotek szkolnych na ręce inspektorów szkolnych, i ażeby przeprowadziła rewizję obecnych książek do czytania, bo niektóre są już przestarzałe i nieodpowiednie. Widzimy, że młodzi i starzy garną się do oświaty i zgłaszają się licznie do bibliotek po książki, tymczasem w bardzo wielu wypadkach biblioteki te szkolne, czy parafialne mają bardzo mało książek i nie mają funduszów na zakupienie bardzo drogich dziś książek. Rząd powinien popierać szerzenie oświaty przez towarzystwa szkoły i oświaty ludowej, popierać odbywanie odczytów ze skioptikonem (obrazy świetlne), urządzanie kursów dla dorosłych analfabetów. W pracy oświatowej powinno nauczycielstwo iść w zgodzie, w porozumieniu i ręka w rękę z duchowieństwem katolickiem. Tworzenie rozmaitych związków młodzieży poza szkolą przez różne nieraz niezgodne ze sobą czynniki powinno ustać i powinna pod tym względem nastać harmonia, jednolitość i nie powinny tu działać wpływy partyjne.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Inspektor szkolny w powiecie powinien kierować oświatą, być w kontakcie ze wszystkiemi czynnikami, którym naprawdę oświata ludu leży na sercu, powinien być człowiekiem bezpartyjnym i bezstronnym. Są bardzo pożądane częste wizytacje szkół przez inspektora, gdyż informują one inspektora szkolnego o pracy zdolnościach nauczycieli. Przy okazji wizytacji może inspektor udzielić nauczycielstwu praktycznych rad, może wysłuchać próśb mieszkańców gmin w sprawie budowy szkół i różnych spraw, dotyczących szkolnictwa, może ulżyć obarczonym nadmierną pracą nauczycielom i zapobiec zaniedbywaniu obowiązków przez nauczycieli, wydalających się bez urlopu nieraz w sprawach nic mających żadnego związku z obowiązkami nauczyciela. Inspektorom szkolnym powinno się zwracać koszty podróży inspekcyjnej, bo trudno, by przy bardzo drogich dziś furmankach dokładali z własnych kieszeni. Skoro mowa o inspektorach szkolnych, to uważamy za niezbędne, by Ministerstwo Oświaty zasięgało rady i zdania tych fachowców, znających lud i jego potrzeby, gdy chodzi o organizację i budowę szkół powszechnych i programy szkolne. Odpowiedniem byłoby także urządzić zjazd inspektorów z całej Polski dla omówienia spraw szkolnictwa powszechnego.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Co do opieki społecznej, to domy poprawy mamy tylko na papierze. Zdarza się, chłopak, chodzący do szkoły, popełnił jakiś czyn karygodny, demoralizujący współkolegów, a władza szkolna wydala go ze szkoły i oddaje go sadowi w tej myśli, że sąd odstawi go do domu poprawy. Tymczasem takiego domu poprawy niema. Opieszałem w tym względzie jest Ministerstwo Opieki Społecznej. Zdarzały się wypadki, że niektóre osoby składały pieniądze na cel rozciągnięcia opieki nad osobnikami zdemoralizowanymi, jednakowoż Ministerstwo Opieki Społecznej sprawę zaniedbało. Naprzykład w Tarnowie w r. 1918 oddał Jego Ekscelencja ksiądz biskup Wałęga do dyspozycji Ministerstwa Opieki Społecznej na podobny cel 700.000 koron, a Ministerstwo Opieki Społecznej dotąd żadnego kroku nie zrobiło, a przecież w r. 1918 można było za tę sumę wiele zdziałać.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wyrażając nadzieję, że omawiane ustawy nie pozostaną tylko na papierze, że organy rządowe kierować się będą w sprawie oświaty dobrą wolą i nie uchylą się od ofiar, które się stokrotnie wrócą, i że oświata doprowadzi do dobrobytu, do zmniejszenia przestępstw i pieniactwa, ułatwi twórczą pracę uświadomionym obywatelom ze wszystkich warstw społeczeństwa na pożytek Państwa, oświadczam, że Klub Katolicko-Ludowy będzie głosował za obydwoma ustawami szkolnemi, oraz że będzie głosował przeciw wnioskowi Ministra Skarbu odesłania do Komisji ustawy o budowie publicznych szkól powszechnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W sprawie sprostowania głos ma p. Sołtyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StefanSołtyk">Wysoki Sejmie! P. Wiceminister powołał się na przemówienie moje w dyskusji nad omawianą ustawą i krytykował moje stanowisko co do programów szkolnych. Otóż krytyka moja P. Ministrze, dotyczyła objętości programu, a nie samej konstrukcji. Jeżeli krytykowałem program, to nie mogłem szczegółowo przed Wysoką Izbą krytykować programu każdej klasy, ale mogę Panu Wiceministrowi wskazać chociażby na taki przykład, jak program matematyki w 5 klasie; niepodobieństwem jest, ażeby uczeń mógł całkowity ten program przejść i należycie go sobie przyswoić!</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#StefanSołtyk">Twierdziłem, że programy takie ujemnie wpływają na rozwój młodzieży, wytwarzając dyletantyzm i teraz niestety muszę to potwierdzić.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#StefanSołtyk">Pan Minister wskazywał dziś, że nauczycielstwo przyjęło na ogół ten program z uznaniem. Nie wiem — może inna część nauczycielstwa zwraca się do Pana Ministra, a inna do mnie, jako do przewodniczącego Komisji Oświatowej. Muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o objętość programu, to nawet nie dawno, bo w zeszłym tygodniu w bardzo poważnem gronie nauczycielstwa szkół warszawskich program ten był omawiany, i wszyscy jednomyślnie wyrażali się, iż w szkole średniej niepodobieństwem jest go przejść.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan przekracza ramy sprostowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#StefanSołtyk">To jest sprostowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę mówić tylko w kwestii sprostowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StefanSołtyk">Otóż muszę jeszcze jedną rzecz poruszyć. Jeśli chodzi o objętość programu, to p. Minister wie doskonale, że program bardzo szeroki, jaki istniał w szkołach galicyjskich przed wojną, był potępiony przez Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego i Jana Kazimierza, jako dający ujemne wyniki.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W kwestii sprostowania głos ma p. Smulikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów! P. Wiceminister powołując się może na lapsus lingue, ponieważ powiedziałem, że wpierw był program szkoły średniej, a później powszechnej, twierdził, że było przeciwnie. Otóż nie chodzi o program, tylko o ustawę. Prostuję, iż ustawy o szkolnictwie powszechnem...</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: O średniem też niema)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JulianSmulikowski">... nie było i niema. Pan Minister przeciwstawia temu ustawę o tymczasowym ustroju władz szkolnych. Otóż stwierdzam i prostuję, że ustawa o tymczasowym ustroju władz szkolnych nie dotyczy nie tylko szkolnictwa powszechnego, ale szkolnictwa średniego i zawodowego i tylko częściowo ujmuje kwestię szkolnictwa powszechnego. Prostuję faktycznie, że przepisy tymczasowe powierzchowne, wydane na podstawie dekretu, również nie są ustawą o szkole powszechnej.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#JulianSmulikowski">P. Minister dalej stwierdził, iż mówiłem o zamierzonej redukcji sił nauczycielskich. Otóż prostuje faktycznie, że nie mówiłem o zamiarach Ministerstwa relokowania sił nauczycielskich, natomiast skonstatowałem, iż warunki rzeczowe, otworzone przez Rząd, powodują redukcję sił nauczycielskich, a w zwalczaniu tego Ministerstwo nie okazało energii.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#JulianSmulikowski">Następnie p. Minister zaprzeczył, jakoby Ministerstwo wydało okólnik wsprawie nieprzyjmowania nowych sił nauczycielskich. Otóż skonstatowałem z Dziennika Urzędowego Kuratorium Lwowskiego Okręgu Szkolnego, iż został wydany okólnik kuratorium, zatem drugiej instancji, podwładnej Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, który to okólnik, powołując się pośrednio na Ministerstwo, wstrzymuje nominację sił nauczycielskich Pozwolę sobie odczytać część tego okólnika:</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#JulianSmulikowski">„Celem ustalenia etatu nauczycielskiego w szkolnictwie powszechnem na rok budżetowy toczą się pertraktacje między Ministerstwem Oświaty a Ministerstwem Skarbu. Niezależnie od tego zachodzi potrzeba stosowania jak najdalej idących oszczędności ze względu na przykre położenie Państwa. Kuratorium wstrzyma przeto mianowanie kandydatów z zawodu nauczycielskiego na stanowiska nauczycieli. Ze względów powyższych poleca się odwołanie nominacji, będących w toku”.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#JulianSmulikowski">Otóż w wyjątkowych wypadkach zapowiedziano, że się będzie odnosić do Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#JulianSmulikowski">Stwierdzam więc, że władze szkolne istotnie wydały okólnik wstrzymujący nominacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerp ma. Proponuję odłożyć głosowanie do następnego posiedzenia. Zaczniemy od głosowania nad wnioskiem o odesłanie sprawy do Komisji.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do nr. 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wniosku p. Potoczka w sprawie zmiany ustaw o 8-godzinnym dniu pracy. (Druk nr. 3173 i 2383).</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Będziemy głosować najprzód nad wnioskiem o odesłanie do Komisji. Ażeby wyjaśnić posłom, czy taki wniosek jest potrzebny czy nie, proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków: posła ks. Styczyńskiego, p. Gawlikowskiego i p. Potoczka. Reszta są tylko rezolucje.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#StefanSołtyk">Wniosek p. ks. Styczyńskiego: Art. 1. Zmienia się w art. 2 ustęp 3 ustawy z dn. 18 grudnia 1919 r. (nr. 2 Dz. Ust. Rz. P.) w ten sposób, że w handlu czas sprzedaży towarów i otwarcia sklepów nie może przekraczać 12 godzin dziennie. Zatrudnieni w handlu najemni pracownicy nie mogą jednak być zajęci dłużej ponad normy w ustawie z 18 grudnia 1919 r. (Nr. 2 Dz. U. R. P. z 1920 r.) ustalone.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#StefanSołtyk">Art. 2. Zmienia się w art. 2 ust. 4 w ten sposób, że powiatowa władza samorządowa, a w miastach wyłączonych miejscowa rada miejska przy określaniu godzin otwierania i zamykania sklepów nie może zabronić otwierania sklepów w porze obiadowej z zastrzeżeniem jednak utrzymania postanowień art. 1 niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#StefanSołtyk">Art. 3. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#StefanSołtyk">Art. 4. Wykonanie tej ustawy powierza się Ministrowi Przemysłu i Handlu w porozumieniu z Ministrem Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do tego jest poprawka p. Jana Potoczka.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#StefanSołtyk">Poprawka pos. Jana Potoczka do ustawy wniesionej przez p. ks. Styczyńskiego:</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#StefanSołtyk">W miejsce art. 1 i 2 wniosku pos. ks. Styczyńskiego wstawić, jako art. 1 brzmienie następujące: „W ustawie z dnia 18 grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu w art. 2 ust. 3 wstawia się za słowami: „w handlu czas sprzedaży towarów i otwarcia sklepów” słowa: „ustanawia się na 10 godzin dziennie bez nakazu zamykania sklepów w południe”.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeszcze jest ustawa, proponowana przez p. Gawlikowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#StefanSołtyk">„Art. 1 Ustęp 3 art. 2 ustawy z dn. 18 grudnia 1919 o czasie pracy w przemyśle i handlu otrzymuje brzmienie następujące”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#StefanSołtyk">„W handlu czas sprzedaży towarów i otwarcia sklepów z wyjątkiem aptek i jadłodajni, bez względu na to, czy są tam zatrudnieni pracownicy nie może przekraczać 10 godzin dziennie. Sklepy mogą być otwarte przez całe 10 godzin bez przerwy obiadowej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanWoźnicki">Panie Marszałku proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#ZygmuntŻuławski">Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanWoźnicki">Panie Marszałku! W sprawozdaniu komisji była tylko rezolucja, teraz są trzy ustawy. W myśl dotychczasowej praktyki traktowanie tych ustaw może być tylko takie, że odbyło się pierwsze czytanie, i że mogą być odesłane do komisji do dalszego traktowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZygmuntŻuławski">Panie Marszałku! Ja chciałem zwrócić uwagę, że poddanie w tej chwili ustawy pod głosowanie byłoby sprzeczne z regulaminem. Regulamin powiada, że ustawa musi przejść przez 3 czytania i jest niedopuszczalne, ażeby posłowie wnosili na plenum gotowe ustawy, omijając wszystkie trzy czytania, a nawet jedno czytanie, i przemycając w tej formie ustawę. Prosiłbym zatem P. Marszałka ażeby zechciał w myśl regulaminu zdjąć tę sprawę, z porządku dziennego i odesłać ustawę do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dziwię się, że z tą propozycją występuje właśnie p. Żuławski, który przeszkadzał przedtem odesłaniu ustawy do komisji. Regulamin w tym wypadku milczy. Jest możliwa taka sytuacja, że komisja nie chce opracować ustawy, w takim razie plenum musi ustawę załatwić Regulamin wcale nie zabrania uważać za pierwsze czytanie przekazanie takiego wniosku do Komisji.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(P. Żuławski: Ale tego wniosku nie było).</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Komisja może powiedzieć: my nie opracujemy ustawy, w takim razie plenum może w drugiem czytaniu ustawę przeprowadzić. Przeglądałem różne regulaminy. Tylko regulamin austriacki to wyraźnie przewiduje.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(P. Diamand: Ale Austrji już nie ma)</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Plenum decyduje o tem, czy bez obrad Komisji ustawę uchwali czy nie. Chodzi tylko o to, czy ze względów praktycznych nic warto byłoby sprawę odesłać do Komisji, ale to jest rzecz inna.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy nad tem, czy ustawa ma być odesłana do Komisji. Proszę Posłów, którzy są za odesłaniem do Komisji, aby wstali. Stoi mniejszość, a zatem musimy nad ustawą głosować.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PPotoczek">Proszę o głos w sprawie głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Potoczek w sprawie głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PPotoczek">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Głos: Zdejm Pan kożuch)</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#PPotoczek">Wniosek ks. Styczyńskiego został uzgodniony z moim, uznaję go jako wniosek mniejszości, za którym myśmy głosowali w Komisji, i proszę Wysoki Sejm, ażeby wniosek obecnie z moją poprawką był przyjęty gdyż myśmy to zrobili w porozumieniu z ks. Styczyńskim. Wniosek mój dotyczy postanowienia o ustanowieniu 10 godzin dziennie pracy bez nakazu zamykania sklepów w południe.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy nad wnioskiem wniesionym przez posła ks. Styczyńskiego i nad poprawką posła Jana Potoczku, ażeby zamiast art. 1 i 2 ustawy ks. Styczyńskiego wstawić słowa, które Pan Sekretarz odczyta.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#StefanSołtyk">Po słowach: „czas sprzedaży towarów i otwarcia sklepów” wstawić słowa: „ustanawia się na 10 godzin dziennie bez nakazu zamykania sklepów w południe”.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Jana Potoczka, ażeby wstali.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ są wątpliwości, nastąpi głosowanie przez drzwi. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem, ażeby przeszli przez drzwi „tak”, inni przez drzwi z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezultat głosowania jest następujący: za wnioskiem posła Potoczka głosowało posłów 136, przeciw 61, a zatem poprawka posła Potoczka do wniosku ks. posła Styczyńskiego jest przyjęta. Tem samem art. 1 i 2 wniosku ks. Styczyńskiego jest załatwiony. Ponieważ art. 3 i 4 dotyczą sprawy formalnej, mogę przypuszczać bez głosowania, o ile nie usłyszę protestu, że artykuły 3 i 4 też zostały przyjęte. Przez przyjęcie tej ustawy mojem zdaniem załatwia się też wniosek p. Gawlikowskiego i tak samo wszystkie te wnioski, które wymagają od Rządu jakichś nowych ustaw w tej sprawie. Proponuję jednakże trzeciego czytania dziś nie odbywać ze względu na to, że ustawa musi być jeszcze przestudiowana dokładnie. Zatem w drugiem czytaniu została przyjęta ustawa ks. Styczyńskiego wraz z poprawką posła Potoczka.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(P. Potoczek: Panie Marszałku! Proszę Wysoki Sejm i Pana Marszałka ażeby trzecie czytanie nad ustawą odbyło się zaraz)</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nie ma widoków przejścia. Czy Pan podtrzymuje swój wniosek.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(P. Potoczek: Tak)</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy protestują przeciw trzeciemu czytaniu, ażeby wstali. Jest więcej, niż trzydziestu posłów, zatem trzecie czytanie dziś nie może się odbyć. Przystępujemy do nr. 4 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wniosku posła Żuławskiego w sprawie zmiany ustawy z dn. 11 marca 1021 r., nowelizującej ustawę o załatwianiu zatargów między pracownikami i pracodawcami. (Druk nr. 3268 i 3180).</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ZygmuntŻuławski">Wysoka Izbo! W sierpniu 1919 r.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#ZygmuntŻuławski">Wysoka Izba przyjęła prawie jednomyślnie ustawę o załatwianiu zatargów zbiorowych w rolnictwie. Ustawa ta niestety regulowała tylko stosunki w b. Kongresówce. Wnet po uchwaleniu tej ustawy identyczne postanowienia wprowadziła u siebie cała dzielnica Poznańska.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#ZygmuntŻuławski">Już to, że w ślad za ustawa uchwaloną przez Sejm, później nie w drodze ustawodawstwu, lecz przez rozporządzenia wprowadzono te same postanowienia dla b. zaboru pruskiego, jest jasnym dowodem, że ustawa ta była konieczna, i rzeczywiście przez cały czas swojego działania oddała ona duże korzyści tak Państwu, jak i czynnikom interesowanym, t. zn. robotnikom rolnym i obszarnikom. Niestety, korzyści tych byli pozbawieni robotnicy rolni b. dzielnicy austriackiej, to też noweli do ustawy sierpniowej, którą uchwalono w marcu z. r., Wysoki Sejm uchwalił, ażeby ustawa, o załatwianiu zatargów zbiorowych rozciągała się również i na b. zabór austriacki. Nowela z 11 marca 1921 r. powiada zupełnie wyraźnie, że ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia i obowiązuje na terenie b. zaboru rosyjskiego i b. zaboru austriackiego. Intencja Wysokiego Sejmu była co do tego wyraźną, tak, że nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że ustawa łącznie z nowelą powinna być rozciągnięta i na jeden i na drugi zabór. Tymczasem z niedość jasnej stylizacji skorzystały władze administracyjne w b. zaborze austriackim i stanęły na tem formalnem stanowisku, że na b. zabór austriacki rozciągnięto tylko samą nowelę z dn. 11 marca 1921 r., nie zaś ustawę zasadniczą z dn. 1 sierpnia 1919 r. Naturalnie, interpretacja taka była sprzeczna z wolą Izby. Niestety, na tem stanowisku, na którem stanęły organa administracyjne w b. zaborze austriackim, stanął wydział prawny uniwersytetu krakowskiego, który orzekł, że zaszła omyłka w uchwale sejmowej, bo przecież nie można przypuścić, aby Sejm chciał wykluczyć rozciągnięcie na b. zabór austriacki ustawy z dn. 1 sierpnia, ponieważ uchwalony tytuł noweli mówi, że rozciąga się tylko samą nowelę. Nowela mówi o podniesieniu kar, a kar bez ustawy stosować nie można, należy więc przypuścić, iż zaszła tutaj pomyłka.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#ZygmuntŻuławski">Uważam zatem, że ażeby uniknąć nieporozumienia na przyszłość, i robotnikom rolnym w b. dzielnicy austriackiej dać te same prawa, z których korzystają robotnicy w b. Kongresówce i Poznańskiem należy błąd poprawić w ten sposób, że w art. 9 powiedzieć jasno, że ustawa ta, t. j. nowela łącznie z ustawą z dn. 1 sierpnia 1919 r. rozciąga się na b. zabór austriacki i rosyjski. Proszę więc, ażeby wniosek Komisji w tej mierze Panowie zechcieli przyjąć.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#ZygmuntŻuławski">Tyle, jako sprawozdawca Komisji. Od siebie zaś pozwolę sobie postawić rezolucję, która dotyczy wykonania samej ustawy. Ustawa o załatwieniu zatargów zbiorowych powiada wyraźnie, że zatargi muszą być regulowane przez związki jednej i drugiej strony, t. j. przez związek robotników rolnych i związek obszarników. Gdy związków niema, natrafia się na duże trudności przy wyborze delegatów, którzy wówczas mają być powołani do załatwiania zatargów zbiorowych. Na terenie Małopolski sprawa organizacji zawodowych do tej chwili nie została uregulowana. Również co do tego władze administracyjne stoją na tem stanowiska, że związki centralne, które istnieją na podstawie dekretu, nie mogą swej działalności rozszerzać na teren b. zaboru austriackiego. Żądają władze administracyjne, ażeby pod tym względem stosowano się do przepisów dawnej ustawy austriackiej i żeby w każdym razie założenia stowarzyszenia przedstawiano statut do zatwierdzenia namiestnictwu, względnie województwu. W wypadkach, kiedy się to stało, województwo odrzuciło statut, wychodząc z założenia, że nie można zatwierdzać statutu, jeżeli centrala istnieje na podstawie dekretu, który na terenie b. zaboru austriackiego nie obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#ZygmuntŻuławski">Dlatego proponuję, ażeby z chwilą, kiedy ustawa o załatwianiu zbiorowych zatargów ma być rozciągnięta na b. Galicję, równocześnie umożliwić rozpoczęcie tej działalności na terenie b. Galicji i dlatego stawiam rezolucję następującej treści: „Sejm wzywa Komisję Prawniczą, żeby najdalej w ciągu dni 14 przedłożyła sprawozdanie o wniosku nagłym z dn. 2 grudnia 1921 roku w sprawie umożliwienia działalności centralnych związków zawodowych na całym obszarze Państwa Polskiego”.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów, wniosek ten zalega w Komisji Prawniczej, a tylko przez szybkie jego uchwalenie będzie można przeprowadzić całą ustawę. Proszę o przyjęcie tej rezolucji, jak i wniosku Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#ZygmuntŻuławski">Do głosu nikt się nie zapisał, proszę tych Posłów, którzy są za tą ustawą, ażeby wstali. Większość, ustawa en bloc w drugiem czytaniu przyjęta. Jest wniosek o przystąpienie zaraz do trzeciego czytania.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#komentarz">(P. Rataj: My protestujemy!)</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę tych Panów Posłów, którzy ten protest popierają, ażeby powstali. Jest więcej, niż trzydziestu posłów, zatem trzecie czytanie nie może się dziś odbyć. Poddaję jeszcze pod głosowanie rezolucję. Poproszę P. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#StefanSołtyk">„Sejm wzywa Komisję Prawniczą, aby najdalej w ciągu dni 14 przedłożyła sprawozdanie o wniosku nagłym z dnia 2 grudnia 1921 roku w sprawie umożliwienia działalności centralnych związków zawodowych na całym obszarze Państwa Polskiego”.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#StefanSołtyk">Proszę tych Posłów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi mniejszość, rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#StefanSołtyk">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego, ustne sprawozdanie Komisji Odbudowy Kraju o wniosku P. S. L. w sprawie zaopatrzenia ludności w drzewo opałowe (Druk Nr. 3191). Głos ma p. Bryl.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanBryl">Wysoki Sejmie! W imieniu sejmowej Komisji Odbudowy kraju przedkładam rezolucję, wzywającą Rząd, ażeby zaopatrzył ludność w Polsce w drzewo opałowe po cenach maksymalnych.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#JanBryl">Gdyby Państwo nasze było praworządne, gdyby ustawy sejmowe były przez Rząd wykonywane, to byśmy dziś nie zajmowali czasu Wysokiemu Sejmowi temi sprawami, albowiem sprawa ta została załatwioną ustawą sejmową z dn. 28 lutego 1919 r. Na podstawie art. 1 punkt 2 Rząd miał obowiązek postarać się o to, ażeby ludność nie była narażona na wyzysk i żeby była zaopatrzoną w drzewo opałowe, jako środek pierwszej potrzeby po cenach maksymalnych.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#komentarz">(Głos: Jaja i masło)</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#JanBryl">Będziemy mówić i o jajach. Tymczasem ustawa ta nie została zupełnie wprowadzona w życie. Wprawdzie Rząd na podstawie tej ustawy wydał rozporządzenie wykonawcze z d. 1 września 1921 r., w którem przewiduje zaopatrzenie ludności w drzewo, ale tylko najuboższej, szkół ludowych i urzędów. Rozporządzenie to jednak ukazało się za późno, albowiem dopiero 12 listopada, i zostało zaopatrzone w tyle najrozmaitszych zastrzeżeń, że, niestety, do dziś dnia nie weszło w życie, a tam, gdzie po zwalczeniu tych zastrzeżeń Rząd jednak zajął drzewo, właściciele lasów do dziś dnia tego drzewa nie wydali, uzbrajają służbę leśną w karabiny i strzelają do policji państwowej. Niedawno w pow. buczackim służba leśna hr. Badeniego zabiła w ten sposób chłopa z gminy Pużnik, który na mocy asygnaty państwowej poszedł do lasu zabrać sobie drzewo. Natomiast starostwa i organa rządowe po powiatach nie mają należytych sił, ażeby zmusić właścicieli lasów do respektowania wydawanych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#JanBryl">Panowie mówią o jajach i maśle. Ludność właśnie widzi, że chociaż istnieje ustawa o walce z lichwą, to nie jest stosowania, jeżeli chodzi o posiadaczy lasów, natomiast z całą bezwzględnością jest stosowana do ludności rolnej. W pow. wielickim kobieta sprzedała 3 jaj nie po cenie maksymalnej, lecz, powiedzmy, po cenie paskarskiej, i co się dzieje? Urząd walki z lichwą łapie tę kobietę, prowadzi ją do sądu, kobieta dostała miesiąc aresztu i 10,000 mk. kary i chociaż minia 3-miesięczne dziecko, sędzia nie miał na tyle zrozumienia, żeby odroczyć tę karę, dopóki dziecko nie podrośnie, lecz do dziś dnia kobieta siedzi w więzieniu razem z 5-miesięcznem dzieckiem. Ale jeżeli chodzi o właścicieli lasów, którzy uzbrajają służbę i drzewa nie wydają, to urząd walki z lichwą i sędziowie są zupełnie ślepi.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#JanBryl">Ludność, która nie jest w stanie płacić tych paskarskich cen, żądanych za drzewo opałowe, marznie, umiera, jak to niedawno miało miejsce w powiecie cieszanowskim, gdzie kobieta zamarzła na śmierć w swojej chacie, bo nie miała czem palić. Właściciele lasów żądają już nie targowych cen, lecz świadczeń w naturze, zboża, dolarów, a jeśli biorą marki polskie, to żądają tak wysokich sum, że ludność nie jest w stanie tyle zapłacić. W pow. brzeskim, żąda się za sążeń drzewa loco las 30,000 marek. Wskutek tego stanu ludność widzi z jednej strony, że są ustawy przez Sejm uchwalane w obronie tej ludności, ale nie są wykonywane, natomiast wszelkie ustawy, które dotykają ludność, które nakładają na nie ciężary, są z całą bezwzględnością egzekwowane. Dlatego, jeśli Wysoki Sejm tu nie wglądnie, jeśli Sejm nie zmusi Rządu, ażeby wykonywał ustawy, to nie może się dziwić temu, że ta ludność, nie znajdując ochrony, pchana jest przez czynniki rządowe wprost do anarchii, że ta ludność dziś samowolnie idzie niejednokrotnie do lasu i zabiera drzewo. Ludność widzi, że nie ma należytej ochrony, a natomiast wyzyskiwana przez różne cesarskie patenty i rozporządzenia, gdyż we wschodniej Małopolsce nie ustawy uchwalane przecz Sejm Polski są stosowane, lecz panowie wojewodowie i starostowie stosują dawne patenty austriackie.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: P. Gałecki)</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#JanBryl">Nie Gałecki, lecz Pański przyjaciel wojewoda stanisławowski. Radzę Panu, Panie Dubanowicz, nie odzywać się, gdyż mógłbym powiedzieć wiele ciekawych rzeczy, które Panu nie będą przyjemne, mógłbym powiedzieć, jak w majątkach osób najbliższych Pana uzbraja się służbę leśną, ażeby nie dopuścić do wykonania ustawy sejmowej.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#JanBryl">Na podstawie patentu cesarskiego z roku 1854 karze się ludność, za to, że nie chce za 500 mk. dawać podwód do wożenia drzewa do miasta, jakkolwiek żadna ustawa polska tego ciężaru na ludność nie nakłada. P. wojewoda lwowski zupełnie nie respektuje wydanych rozporządzeni, jeśli chodzi o drzewo opałowe, ale zna dobrze ustawy austriackie i żąda od ludności, która się chce zorganizować w stronnictwa, zwłaszcza w stronnictwo ludowe, żeby przedkładała statut, przez Rząd zatwierdzony, chociaż nie jest do tego obowiązana. A kiedy, mimo to, ci ludzie, nie znający ustaw i rozporządzeń, nie wiedzący o tem, że nie potrzebują się stosować do tych nieprawnych wezwań pana wojewody, przedkładają statuty, to pan wojewoda wydaje okólnik, w którym powiada,...</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#JanBryl">... że na podstawie ustawy z dniu 5 maja 1889 roku (Dz. Ust. P. Nr. 88) odmawia się zezwolenia na zawiązanie Powiat. Zarządu polskiego stronnictwa ludowego według osnowy przedłożonych statutów, a to z następujących powodów: Z zakresu działalności Polsk. stronnictwa ludowego i jego organów określonej statucie organizacyjnym tego stronnictwa (patrz art. 8 p. 1, art. 12 p. i art. 18 p. 7, art. 18 p. 1, art. 22 p. 3, wreszcie art. 27 p. 3) okazuje się niewątpliwie, że organ tęgo stronnictwa, mianowicie: Powiatowy Zarząd P. S. L. byłby stowarzyszeniem politycznem, do którego mają zastosowanie postanowienia drugiego rozdziału obowiązującej w Małopolsce ustawy z dn. 15 listopada 1367 r. Dz. p.p. Nr. 134, w szczególności postanowienie § 30 tej ustawy wykluczające kobiety od członkowstwa w politycznych stowarzyszeniach (??!), podczas gdy według przedłożonego statutu art. 1, kobiety mogłyby być członkami stowarzyszenia.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#JanBryl">A więc zapomina się o tem, że istnieje Konstytucja polska, która zagwarantowała kobietom równouprawnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypominam Panu, iż miał Pan przemawiać w sprawie opałowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanBryl">Jeśli P. Marszałek pozwalał przemawiać innym posłom w rozmaitych sprawach, to ja sobie również nie pozwolę odebrać głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan tu nie ma nic do pozwalania. Przywołuję Pana jeszcze raz do rzeczy. Za trzecim razem będę musiał Panu głos odebrać.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanBryl">Panie Marszałku, ja tylko charakteryzuję działalność Rządu po powiatach, który z jednej strony nie respektuje ustaw...</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Miał Pan mówić o drzewie opałowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JanBryl">To dotyczy drzewa opałowego bez względu na to, czy P. Marszałek pozwala, czy nie pozwala, muszę zauważyć, że jeśli chodzi o ustawy, które coś ludności dają, to te ustawy nie są wykonywane, jak nie jest wykonana ustawa o dostarczeniu ludności drzewa budulcowego i opałowego.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#JanBryl">Komisja odbudowy kraju przychodzi z wnioskiem, ażeby wezwać Rząd, by tę ustawę wykonał. W imieniu Komisji przedkładam następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#JanBryl">„Wzywa się Rząd do bezwzględnego wykonania ustawy z dnia 28 lutego 1919 r. i zaopatrzenia ludności w drzewo opalowe po cenach maksymalnych. Rząd winien złożyć sprawozdanie Sejmowi z wydanych zarządzeń w ciągu dni 14”.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Załęski.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#IgnacyZałęski">Wysoka Izbo! Podzielam całkowicie zdanie, że ludność należy zaopatrzyć w drzewo opałowe, albo conajmniej zaopatrzenie się ludności w drzewo ułatwić. Trudno nam jednak wierzyć, że rezolucja, zgłoszona przed chwilą przez sprawozdawcę, sprawę załatwi ku zadowoleniu interesowanej ludności, przeciwnie, jesteśmy przekonani, że pozostanie ona jedynie pobożnem życzeniem, które nie znajdzie realizacji.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#IgnacyZałęski">Ażeby tego uniknąć i ludności przyjść z pomocą, stawiam wniosek, ażeby sprawę odesłać jeszcze do tej Komisji, która w tych wypadkach ma pewne doświadczenie, t. j. do Komisji Opałowej, bo Rząd na Komisji Odbudowy Kraju powiedział, że takiej rezolucji przyjąć nie może, bo jej nie może wykonać. Proszę więc o odesłanie sprawy do Komisji Opałowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszła jeszcze rezolucja posła Zmitrowicza. Proszę P. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#StefanSołtyk">„Sejm wzywa Rząd, by natychmiast zajął się zużytkowaniem ogromnej ilości ściętego przez Niemców drzewa, od kilku lat leżącego, gnijącego i zarażającego kornikiem duże przestrzenie, przedewszystkiem w rządowych lasach białowieskich, czarnowieskich i augustowskich. W tym celu Rząd winien:</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#StefanSołtyk">a) wydać zarządzenia, udostępniające ludności nabywanie drzewa budulcowego i opałowego,</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#StefanSołtyk">b) zużytkować pozostałe po okupantach kolejki dla wywozu leśnego materiału, który przedstawia miliardową, ale niszczącą się wartość,</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#StefanSołtyk">c) zawrzeć na dogodnych warunkach umowy z prywatnymi przedsiębiorcami, o ile nie będzie się czuł w możności szybkiego przeprowadzenia eksploatacji zwału i posuszu kornikowego własnemi siłami”.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Najpierw stawiam pod głosowanie wniosek posła Załęskiego o odesłanie sprawy do Komisji Opałowej. Proszę Posłów, którzy są za tem, ażeby wstali.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania wątpliwy, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Po słów, którzy są za wnioskiem posła Załęskiego o odesłanie sprawy do Komisji Opałowej, ażeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”, inni przez drzwi z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania następujący: za odesłaniem do Komisji głosowało posłów 86, przeciw 95. Wniosek upadł. Zatem głosujemy teraz nad wnioskiem Komisji Odbudowy Kraju, według druku 3191: „Wzywa się Rząd do bezwzględnego wykonania ustawy z dnia 28 lutego 1919 r. i zaopatrzenia ludności w drzewo opałowe po cenach maksymalnych. Rząd winien złożyć sprawozdanie Sejmowi z wydanych zarządzeń w ciągu dni 14”.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Ponieważ jest wątpliwość, proponuję, ażebyśmy jeszcze raz głosowali przez drzwi. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem Komisji, ażeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”, inni przez drzwi z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania następujący: „Za wnioskiem Komisji głosowało 100 posłów, przeciwko 93, a zatem wniosek przeszedł. Rezolucję p. Zmitrowicza, ze względu, że sprawa jest skomplikowana, proponuję odesłać do Komisji Opałowej. Protestu niema, sprawa załatwiona.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszły następujące wnioski nagłe: Wniosek nagły p. Fedorowicza i tow. o rozszerzenie pełnomocnictw Ministra Skarbu przy wymiarze daniny w miejscowościach szczególnie dotkniętych zniszczeniem wojennem odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Herza i kol. z Klubu N. P. R. o budowę kolei państwowej Orchowo — Powidz — Witkowo — Pobiedziska odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Skupia i innych ze Zw. L. N. w sprawie nakładania przez rady miejskie podatku od drzewek owocowych odsyłam do Komisji Miejskiej.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Hellicha i kol. z Klubu N. P. R. w sprawie wełny państwowej magazynowanej w Gdańsku i wynikających z tego powodu strat dla Skarbu Państwa odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Karlikowskiego i kol. z Klubu P. S. L. w sprawie cukru, znajdującego się na obszarze b. Dzielnicy Pruskiej z kampanii 1920/21 r. odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Klubu P. S. L. w sprawie działalności germanizacyjnej biskupa Rosentretera w diecezji chełmińskiej odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Brejskiego i kol. z Klubu P. S. L. w sprawie obcokrajowców w służbie kościelnej i szkolnej w b. Dzielnicy Pruskiej odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Brejskiego i tow. w sprawie sądownictwa na Pomorzu. Odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-56.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie przyszłego posiedzenia w piątek o godz. 4 popoł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-56.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie wniosku Komisji Spraw Wojskowych z ustawą o uposażeniu weteranów powstań narodowych. (Druk nr. 3269).</u>
<u xml:id="u-56.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy o pomocy państwowej na odbudowę budynków, uszkodzonych skutkiem wojny. (Druk nr. 3277).</u>
<u xml:id="u-56.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Oświatowej w sprawie ustawy:</u>
<u xml:id="u-56.19" who="#WojciechTrąmpczyński">a) o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych;</u>
<u xml:id="u-56.20" who="#WojciechTrąmpczyński">b) o budowie publicznych szkół powszechnych. (Druk nr. 2535, 2536, 1914 i 1797).</u>
<u xml:id="u-56.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzecie czytanie ustawy w sprawie zmiany ustawy o 8-godzinnym dniu pracy. (Druk nr. 3173 załącznik I i 2383).</u>
<u xml:id="u-56.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzecie czytanie ustawy w sprawie zmiany ustawy z dnia 11 marca 1921 r., nowelizującej ustawę o załatwianiu zatargów między pracownikami i pracodawcami. (Druk nr. 3268 i 3180).</u>
<u xml:id="u-56.23" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej w przedmiocie zniesienia Min. Sztuki i Kultury odnośnie do projektu ustawy Prezydenta Ministrów z dn. 3 października 1921 r. (Druk nr. 3176 i 3026).</u>
<u xml:id="u-56.24" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzecie czytanie ustaw:</u>
<u xml:id="u-56.25" who="#WojciechTrąmpczyński">a) o państwowej służbie cywilnej;</u>
<u xml:id="u-56.26" who="#WojciechTrąmpczyński">b) 6 organizacji władz dyscyplinarnych. (Druk nr. 3098, 2905 i 2825).</u>
<u xml:id="u-56.27" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzienny uważam za przyjęte. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-56.28" who="#komentarz">(Koniec o godz. 8 min. 40 w.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>