text_structure.xml
312 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 m. 40 przed poł.).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Kaczkiewicz, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz tymcz. Kierownik Min. Kultury i Sztuki Maciej Rataj, Minister Skarbu. Jan Kanty Steczkowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister Kolei Żelaznych Zygmunt Jasiński, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Aprowizacji Władysław Grzędzielski, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister Przemysłu i Handlu Stefan Brzanowski, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Dr. Juljusz Trzciński, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Dr. Witold Chodźko, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Żarnowski.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski i Ignacy Weinfeld.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 243 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 244 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie: Sołtyk i Putek. Listę mówców prowadzi poseł Sołtyk. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Bigońskiego i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie zastosowania ustawy z dn. 18 marca r. b. o zaopatrzeniu inwalidów, wdów i sierot.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Fiołki i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie zatargu ekonomicznego pomiędzy Stowarzyszeniem właścicieli nieruchomości i związkiem dozorców domowych w Kaliszu.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Cieśli i tow. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie działalności powiatowego Urzędu Ziemskie? go w Wierzbniku (starostwo Iłżeckie).</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie usunięcia zbyt kosztownych komisji świadczeń wojennych w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krężla i tow. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie postępowania Konsulatu Polskiego w Pradze.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Moczydłowskiej i tow. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie wywłaszczenia ziemi kościelnej w Hodyszewie, pow. wysoko-mazowieckiego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie przewie kania w sądzie mieleckim przyznania własności Marcinowi Jaroszowi z Giżowy pow. mieleckiego.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sudoła i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie udzielenia rządowej pomocy biednym pogorzelcom z gminy lipnickiej w pow. kolbuszowskim.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Seiba i tow. do p. Ministra Kolei żelaznych w sprawie nadużyć w b. dyrekcji kolejowej w Równem.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Bochenka i tow. do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie gospodarki kolejowej w Łodzi.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wasilewskiego i tow. do p. Ministra b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie stosunków w Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wasilewskiego i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie wykonywania ustawy o podatku dochodowym.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wasilewskiego i tow do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie artykułu w „Dzienniku Bydgoskim”, szarpiącego honor armii polskiej.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Daczko i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w kwestii zapłacenia rachunków za wykonane roboty i do? stawy w obozie jeńców w Tucholi.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Rosnera i tow. do p. Ministra Handlu i Przemysłu w sprawie zakazu właścicielom warsztatów rzemieślniczych wykonywania pracy w lokalach mieszkalnych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Spletta i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Wewnętrznych w kwestii rekwizycji lokali i mieszkań w Pucku przez władze wojskowe i administracyjne.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Hasbacha i tow. do Rządu w sprawie wydalenia robotników niemieckich w różnych przedsiębiorstwach państwowych, komunalnych, jakoteż prywatnych wb. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Szymczaka i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie dzikiej eksploatacji torfowisk w majątku państwowym Kościelec.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Szymczaka i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie wydzierżawienia łąk państwowych we wsi Trząsno, przez referenta rolnego przy starostwie Kolskiem.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Szymczaka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych i Zdrowia Publicznego w sprawie zamknięcia cmentarza żydowskiego w Kole.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Seiba i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych z powodu niesprawiedliwego pozbawiania poborów pensyjnych inwalidów wojskowych, tudzież nieludzkiego obchodzenia się z nimi przez kierowników okręgowych ekspozytur sekcji opieki Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wasilewskiego i tow. do pp. Ministrów Aprowizacji i b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie kar nakładanych na rolników za nieodstawianie kontyngentu zboża w ubiegłym roku gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów z klubu N. P. R. do p. Ministra Skarbu w sprawie zakazywania wieców poselskich przez oficerów baonów celnych.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Świniarskiego i tow. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie przesyłek pieniężnych z Ameryki.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Nowickiego i tow. w sprawie bezprawnego zatrzymania pieniędzy reemigrantom polskim przez rząd niemiecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego Punkt pierwszy: Ustne sprawozdanie Komisji Rolnej o projekcie ustawy w przedmiocie uzupełnienia i częściowej zmiany ustawy z dn. 18 marca 1920 r. o wydzierżawianiu i zagospodarowaniu nieużytków rolnych. (Druk nr. 2939).</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca p. Bardel.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekBardel">Wysoki Sejmie! Sprawa zagospodarowania odłogów ma już w tym Sejmie swoją historię, z której się okazuje, że przy dobrej woli Sejmu i sprężystych zarządzeniach władz wykonawczych można dokazać rzeczy wielkich.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#FranciszekBardel">W chwili, kiedy nasze młode Państwo wyzwoliło się z trój zaborowej niewoli, mieliśmy odłogów niezmierną masę. Była to rzecz zupełnie zrozumiała dlatego, że właśnie na ziemiach polskich przewalała się burza wojenna, na Wschodzie były ciągłe przemarsze wojsk w jedną i w drugą stronę i ludzie tracili wszystko, nie tylko ziemię, ale dobytek, domy i nieraz musieli uciekać.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#FranciszekBardel">W roku 1919, a więc w pierwszym roku istnienia Polski oswobodzonej, mieliśmy 4,300,000 ha, a więc blisko 8,000,000 morgów odłogów. Odłogi te były rozdzielone w ten sposób, że Małopolska wschodnia, ów kraj, mający niemal najurodzajniejszą ziemię w Europie, miała przeszło milion ha odłogów, Zachodnia Małopolska mniej dotknięta pożogą wojenną miała około 50.000 ha odłogów. B. Kongresówka, czyli t. zw. Królestwo Polskie miało pół miliona ha odłogów, a Kresy wschodnie tam. gdzie toczyły się boje, miały 2.500,000 ha odłogów.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#FranciszekBardel">Z początkiem roku 1920 Ministerstwo Rolnictwa wystąpiło z projektem ustawy o przyznanie mu miliarda marek kredytu na zagospodarowanie tych odłogów. Sejm z całą gotowością kredyt ten uchwalił a skutek był taki, że z końcem roku 1920 odłogi z 4,000,000 ha czyli blisko 8,000,000 morgów spadły przy pomocy tego jednego miliarda kredytu, na 2,240,275 ha, a więc prawie o połowę.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#FranciszekBardel">Na początku roku 1921, kiedy uchwalono kredyt 3 miliardów marek — wobec spadku waluty sumę znacznie większą — również na usunięcie odłogów, odłogi wynosiły tylko 1,015.595 ha.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#FranciszekBardel">Wynika z tego, że czynniki powołane pracują usilnie, ażeby Polskę, która zresztą jest krajem rolniczym, jak najprędzej doprowadzić do stanu kwitnącego w rolnictwie, ażeby usunąć te odłogi i doprowadzić do tego, iżbyśmy się sami wyżywić mogli, a nawet mogli także mieć zboże w przyszłości na wywóz.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#FranciszekBardel">Są w tym kierunku, ażeby zagospodarować odłogi, ustawy. Pierwszą ustawą była ustawa z 18 marca 1920 r., która stanęła na tej zasadzie, że przedewszystkiem każdy właściciel powinien się postarać o to, ażeby nie miał w majątku swoim odłogów, a więc, albo je sam zagospodarował, to jest uprawił, albo jeżeli nie jest w stanie tego uczynić, ażeby je wydzierżawił, a dopiero, gdy jedno i drugie nie dopisze, t. zn. jeśli właściciel zaniedba czyto zagospodarowania, czy też wydzierżawienia, wkracza władza, Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych i ono w zastępstwie właściciela zajmie się zagospodarowaniem tych odłogów przez odda nie ich w dzierżawę. Był w tej ustawie zakreślony termin, w którym Ministerstwo Rolnictwa mogło wkraczać, a mianowicie w art. 5 powiedziano, że o ile grunta wymienione w art. 1 nie zostaną wydzierżawione przez właściciela lub inne osoby wyszczególnione w tym artykule na drodze dobro wolnej do 20 marca 1920 r., to Ministerstwo Rolnictwa ma prawo przymusowego wydzierżawiania gruntów przez organy państwowe i samorządowe do 1 lipca 1920 r., a więc działalność Ministerstwa Rolnictwa była w tej ustawie ograniczona do czasu między 20 marca a 1 lipca 1920 r. W następnych latach prawo przymusowego wydzierżawiania gruntów leżących odłogiem miało przysługiwać Rządowi dopiero od 1 stycznia do 1 kwietnia każdego roku, a więc jeszcze bardziej je ścieśniono. Ponieważ, jak wspomniałem, działalność wykonawcza Ministerstwa Rolnictwa w tym wypadku okazała się zbawienną, Sejm uchwalił dodatkową ustawę 14 lipca 1920 r. w której w art. 1 ten okres czasu, w którym Ministerstwo Rolnictwa mogło wydzierżawiać niezagospodarowane odłogi, nieco rozszerzono, w art. 1 tej dodatkowej ustawy powiedziano, że nadane ustawą z 18 marca 1920 r. Ministerstwu Rolnictwa prawo do przymusowego wydzierżawienia gruntów zdatnych do uprawy rolnej, a leżących odłogiem przysługiwać będzie w r. 1920 dodatkowo w okresie od 15 września do 31 grudnia. A więc w poprzedniej ustawie było od stycznia do kwietnia, tu zaś zmieniono, nie od 1 stycznia, lecz od 1 września, ażeby Ministerstwo Rolnictwa miało ingerencję także na zagospodarowanie odłogów w jesieni w robotach jesiennych. Kto zatem w jesieni nie przystąpi do robót, tego wyręczy Ministerstwo Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#FranciszekBardel">Ale i to wszystko okazało się jeszcze niewystarczającem, bo, jak Wysoka Izba widzi, jeszcze milion ha ziemi leży odłogiem, które bezwarunkowo uprawione być winny. I stąd powstał projekt ustawy, przedłożony przez Rząd, w którym Ministerstwo Rolnictwa prosi, ażeby Sejm dał mu pełnomocnictwo do wydzierżawiania odłogów przez cały rok, nie w pewnych tylko oznaczonych terminach, lecz przez cały rok, o ile okaże się, że właściciel albo sam odłogów nie uprawił, albo ich nie wydzierżawił.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#FranciszekBardel">Sprawa przedstawia się jasno i czysto: nikomu nie dzieje się krzywda, bo przedewszystkiem uszanowano w zupełności prawo właścicieli; dano im możność uprawienia ziemi albo bezpośrednio samym, albo przez dzierżawców. Dopiero jeżeli z różnych przyczyn sam właściciel uczynić tego nie jest w stanie, Ministerstwo wkracza i stara się komuś te ziemie wydzierżawić.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#FranciszekBardel">Uważam zatem, że ta ustawa jest słuszna i odpowiada celowi, a ponieważ sprawa jest pilna, bo pory roku nie czekają, więc jeśli mamy ziemi polskiej przywrócić dawną kulturę rolną, powinniśmy przyłożyć jak najwięcej starań. Uważam, że ustawę, którą Komisja Rolna uchwaliła, należy przyjąć i należy dziś uchwalić w obydwóch czytaniach, drugiem i trzeciem.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#FranciszekBardel">Słyszałem wczoraj, że ma być założony protest, ażeby trzeciego czytania natychmiast nie było. Nie wiem, na czem protest ten będzie się opierał, ale uważam, że było by to ze szkodą dla rolnictwa, bo nie będzie należycie zagospodarowany ten wielki obszar, który mógłby być zagospodarowany, a może to mieć następstwa zgubne i dla naszego Skarbu. Tylko wówczas, gdy zagrani? ca przekona się, że jesteśmy w tym stanie, że możemy sobie sami wystarczyć i że ma? my zboża i żywności poddostatkiem a nawet na wywóz, możemy się spodziewać, że i nasz pieniądz, dziś prawie bez wartości, wróci do tej wartości, jaką mieć powinien. Dlatego proszę o streszczanie się w rozprawie ogólnej i o przyjęcie ustawy, którą później w szczegółach przedstawię.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychRaczyński">Wysoki Sejmie! Wniosek, który p. sprawozdawca dopiero co przedstawił Wysokiemu Sejmowi, ma charakter wybitnie gospodarczy. Chodzi o podniesienie skuteczności oddziaływania ustawy w kierunku pomnożenia środków żywności, których wystarczalność obecnie jeszcze nie wszystkim wydaje się dość zapewnioną, a których nad? miar Polska mieć może i mieć powinna.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychRaczyński">Wyniki oddziaływania dotychczasowej ustawy o przymusowem zagospodarowaniu odłogów przedstawiają mi się głównie nie w cyfrach morgów ziemi faktycznie w drodze przymusowej dzierżawy wydzierżawionych, lecz w tym bodźcu, który ustawa daje właścicielom, a który skłania ich do przedsięwzięcia uprawy użytków rolnych, leżących odłogiem, choćby tylko z tego powodu, żeby uniknąć niekorzystnych następstw ingerencji władz w postępowaniu o wydzierżawieniu przymusowem.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychRaczyński">Terminy obecne, w których ustawa zwala na tę ingerencję władz, nie dają władzom technicznej możności załatwiania wszystkich wypadków, w których zastosowanie przymusowego wydzierżawienia odłogów jest uzasadnione. Tak samo nie wykluczają także wypadków uchylania się, niejedno? krotnie tendencyjnego, właścicieli gruntów od spełniania obowiązków nałożonych na nich przez ustawę. Z drugiej strony krótkość czasu do wykonania tych zarządzeń jest powodem, że władze niejednokrotnie w załatwianiu poszczególnych wypadków, zniewolone tą krótkością czasu, popełniają pewne błędy. A każde wadliwe rozstrzygnięcie jakiegoś wypadku, wywołuje zarzuty, to z jednej, to z drugiej strony, powiększając w niepożądany sposób ogólny nastrój niezadowolenia.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychRaczyński">Zniesienie kontyngentu, zniesienie cen przymusowych i ograniczeń w obrocie ziemiopłodami, które Wysoki Sejm uchwalił przed paru tygodniami, będą, mam nadzieję, automatycznym czynnikiem do zmniejszania się powierzchni odłogów, ale jeśli i w tej sytuacji jeszcze pewne obszary pozostaną odłogami, jeśli właściciele nie będą w stanie uruchomić ich własnemi siłami, to słuszne, by brak sił u właścicieli zastąpić siłami innych rolników, któreby to uczynić zdołały. W ten sposób pomnożymy środki żywności, a zmniejszymy przestrzeń roli biernej. Jeśli chodzi o podniesienie ilości zboża chlebowego, to rozstrzygająca jest jesień i dlatego pożądane jest, ażeby ten bodziec, skuteczność jego, działały już na siewy je? sienne tegoroczne.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychRaczyński">Ustawa obejmuje wszystkie gospodarstwa, bez względu na ich obszar. Ustawa daje gwarancję właścicielom gruntów rewizji zarządzeń władz, tych rozstrzygnięć, w których dopatrywaliby się naruszenia praw swoich, jako właścicieli, czyli przekroczeń przepisów ustawowych. Chodzi jedynie o podniesienie skuteczności gospodarczej istniejącej ustawy, dlatego proszę, ażeby Wysoki Sejm raczył rozszerzyć upoważnienia Ministerstwa Rolnictwa, a mianowicie rozszerzyć okres jego ingerencji co do zastosowania dzierżaw przymusowych w sposób proponowany wnioskiem Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Ponikiewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PPonikiewski">Wysoka Izbo! Sposób, w jaki obecnie projekt zmiany ustawy z dnia 18 marca 1920 r. został przedłożony Wysokiej Izbie, jest typowy co do tego, jak rządowe projekty nieraz zostały przedkładane i załatwiane w sposób zupełnie nie wystarczający, pozwoli Wysoka Izba, że użyję wyrazu — na kolanie. Ustawa, o którą chodzi, uchwalona 18 marca r. z. nie była już ustawą o rzeczach zupełnie nowych, bo powoływała się i zmieniała tenor ustawy z dn. 8 marca 1919 r. i poprawki do tej ustawy z lipca 1919 r. Od 18 marca 1920 r. aż do chwili obecnej minęło także już dużo czasu, niemal półtora roku i Rząd mógł się z łatwością zorientować w sytuacji co do te? go, czy przepisy ustawy są wystarczające, czy nie. Tymczasem projekt zmiany tej ustawy został przedłożony Komisji w dniu wczorajszym i na tej Komisji w dniu wczorajszym załatwiony, a Wysokiemu Sejmowi przedłożony w sposób niezupełnie od? powiadający normalnemu regulaminowi, wczoraj w pierwszem czytaniu, a dzisiaj ma być ostatecznie załatwiony. Jest to sposób postępowania, który uznajemy w wysokiej mierze za niesłuszny, i już ze względów formalnych musimy się sprzeciwić, żeby ta ustawa w ten sposób została załatwiona.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PPonikiewski">Ale nie względy formalne są dla nas decydujące, lecz rzeczowe. Projekt, który Panowie chcą przeprowadzić, wychodzi z za? łożenia, że przyczyni się do podniesienia produkcji u nas, ale według naszego zdania, nie przyczyni się on do podniesienia produkcji, lecz przeciwnie, może się przyczynić do jej zmniejszenia.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Protesty)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PPonikiewski">Co innego było jeszcze przed rokiem i przed kwartałem, kiedy nie było wolnego handlu i kiedy mogła być tendencja do zrobienia większych zysków przez omijanie uprawiania rzeczy, nie podlegających wolnemu handlowi. Rzecz ta zupełnie się zmienia w chwili obecnej, gdy jest wolny handel i gdy jest w interesie każdego rolnika pracować indywidualnie, gdy nabraliśmy przekonania, że ingerencja Państwa nie po? maga, lecz przeszkadza naszej wytwórczości. Opamiętaliśmy się, że idąc drogą etatyzmu i przymusowej gospodarki, wkraczamy na teren fałszywy, że idziemy za przykładem bolszewji, która doprowadziła do obniżenia produkcji drogą, która prowadzi do obniżenia wartości naszej marki. Ta ustawa wkracza także w dziedzinę etatyzmu.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Głos: Pan sam się śmieje z tego)</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PPonikiewski">Ustawa, która była przed rokiem opracowana, dawała Rządowi możność, ażeby obszary, które nie zostały należycie zagospodarowane, odebrać i dać w dzierżawę do zagospodarowania, ale pozostawiała właścicielowi możność, ażeby przez trzy kwartały mógł zorganizować sobie odpowiednio gospodarstwo i tak się urządzić, by jak najwięcej z tej ziemi wydostać. Tymczasem przez to, że Rząd może w każdej chwili ingerować w prace gospodarza, przyczyni się do tego, że ten gospodarz będzie bardzo często pod fałszywym punktem widzenia gospodarował, bojąc się tej ingerencji rządowej, co się przyczyni nie do zwiększenia, lecz wręcz do zmniejszenia produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Zaprzeczenia)</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PPonikiewski">Nam chodzi o to, aby gospodarze mieli możność dostać wszystkie potrzebne siły do swojego gospodarstwa, a Ministerstwo Rolnictwa może czekać przez te trzy kwartały. Bądź co bądź, motywy, które Panowie dotychczas przytoczyli, nie są dla nas wystarczające i nas przekonać nie mogą.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Głos: Ustawą o reformie formie rolnej już podniosła produkcję)</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PPonikiewski">Mówimy nie o reformie rolnej, tylko o tej ustawie. Starałem się Panów przekonać, ale Panowie nie chcą wierzyć. My się sprzeciwiamy tej ustawie ze względu na to, że chodzi nam o powiększenie produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#PPonikiewski">Uważam, że ustawa daje Ministerstwu dostateczne środki, ażeby tam ingerować, gdzie produkcja mogłaby ucierpieć.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PPonikiewski">Wobec tego odrzucamy tę ustawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Szyszkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanSzyszkowski">Wysoka Izbo! Nowela do ustawy, wniesiona przez Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych jest zupełnie na miejscu dlatego, że ustawa, którą uchwaliliśmy w roku zeszłym zawierała ograniczenia i Ministerstwo Rolnictwa nie miało możności w swoim czasie odłogów tych wydzierżawić na uprawę i na produkcję.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JanSzyszkowski">Śmiem twierdzić, że gdyby w powiecie moim wszystkie odłogi były zagospodarowane i obsiane należycie, byłoby najmniej jakieś 4.000 m3 zboża, któreby rzeczywiście dziś się przydało, a to z tego powodu, że jest wielki brak.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JanSzyszkowski">Natomiast ustawa, która mówiła, że można wydzierżawiać tylko od 1 kwietnia ograniczała czas i po przejściu tego czasu nawet referenci rolni nie mieli możności wy? dzierżawienia tych odłogów. Widzę, że Panom z prawicy to się bardzo podoba, bo mogą paść bydło i owce, co im się lepiej opłaca, niż zagospodarowanie odłogów, które powinny być koniecznie obsiane.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JanSzyszkowski">Oświadczam, że głosować będziemy za nowelą do ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#FranciszekBardel">Pozwolę sobie zwrócić uwagę p. Ponikiewskiego, że niema tu mowy o jakiejś przymusowej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#FranciszekBardel">Zacytowałem art. 1 ustawy z dn. 18 marca 1920 r. który wyraźnie mówi, że o ile właściciel sam nie zagospodaruje, to wówczas wkracza władza. Gdzie tu jest przymus? Przedewszystkiem właściciel może zrobić wszystko, a skoro nie zrobi, czy to wskutek niedbalstwa, czy niemożności, wkracza jako pomocniczy czynnik władza państwowa, czyli Ministerstwo Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#FranciszekBardel">Nie wiem, czy kolega Ponikiewski hołduje tej zasadzie, że chorego należy pozo? stawić samemu sobie, a później dopiero go leczyć gdy umrze.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#FranciszekBardel">Tutaj chodzi także o rzecz niezmiernie pilną, niejako o zabieg chirurgiczny, ponieważ odłogi są, więc należy je usuwać. Nie trzeba czekać, tylko należy zrobić to jak jak najprędzej.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#FranciszekBardel">Odłogi, o których mówiłem poprzednio, w r. 1921 według dzielnic rozdzielają się w następujący sposób: Małopolska Wschodnia ma 196.000 h. odłogów. Jest ogromna szkoda tej ziemi, bo wiadomo, że jest najbardziej urodzajna.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#FranciszekBardel">Małopolska Zachodnia ma jeszcze 4.300 h. odłogów. Kongresówka 128.000 h., a Kresy Wschodnie 687.291, a więc prawic 2/3 części odłogów leży na kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#FranciszekBardel">Mnie się zdaję, że ustawa, która upoważnia Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych, ażeby wkroczyło i pomogło te odłogi usunąć, będzie niejako dobrodziejstwem dla ludności, czyli tym, którzy są po? zbawieni inwentarza i możności zagospodarowania tych odłogów, Ministerstwo pomoże, i korzyści z tego wydzierżawienia nie idą do Skarbu Państwa, ani dla Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, tylko na rzecz właściciela. Dlatego jestem głęboko przekonany, że Wysoki Sejm projekt tej ustawy zechce przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad całą ustawą. Poprawek nie wniesiono. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawa, aby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu, przyjęta. P. Bardel wnosi o trzecie czytanie.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głosy z prawicy: Sprzeciwiamy się)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są przeciw odbyciu dziś trzeciego czytania, ażeby wstali. Potrzeba poparcia 30 głosów.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Posłowie na prawicy wstają. Głos: Jest 30. Z posłem Brylem jest 30).</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StefanSołtyk">Ja naliczyłem 30. P. Bryl ze mną liczył i stwierdził też 30.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanBryl">Nie jestem pewien, czy jest 30.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Głos: Panie Marszałku! Jeszcze raz trzeba przeliczyć)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MarianSeyda">Dla ułatwienia sprawy cofamy sprzeciw.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprzeciw cofnięty. Przystępujemy do trzeciego czytania. Do głosu nikt się nie zgłosił.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MichałBojanowski">Proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Bojanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MichałBojanowski">Wysoka Izbo! Wielka szkoda, że wszystkie projekty ustawowe rozpatrujemy pod kątem widzenia partyjnego, a nie pod kątem widzenia ogólnego dobra.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Wrzawa, w centrum okrzyki)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#MichałBojanowski">Najlepszy dowody że tak jest, bo Panowie nie chcecie wysłuchać argumentów drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#MichałBojanowski">Sprawa ta według mnie może być rozpatrywana bez żadnych uprzedzeń. Najlepszym dowodem, że ustawa nie jest pomysłem, któryby miał na celu ogólne podniesienie rolnictwa, jest to, że jest ciągle zmieniana i poprawiana i że żaden z ministrów, mający zaufanie stronnictw, które za nią głosują, nie potrafił jej postawić odrazu tak, ażeby można było za jej pomocą tak ważną rzecz, jak zwiększenie produkcji rolniczej, podnieść. Otóż uważam, że ta ustawa nic należy do tych, które produkcję wzmagają, przeciwnie, wprowadza ona ingerencję Państwa do gospodarki.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#MichałBojanowski">Proszę Panów, czy wzmożenie produkcji.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#MichałBojanowski">Może Pan posłucha, bo inaczej nie będzie Pan mógł ocenić tego, co mówię.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#Komentarz">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#MichałBojanowski">Panowie macie na celu zmuszanie kogoś do orania bez względu na celowość.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: A Pan żydowskie kozy woli paść na ugorze)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#MichałBojanowski">Ale ja Panom chcę to wytłumaczyć.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#MichałBojanowski">Otóż uważam, że przy sekwestrze i znacznym kontyngencie, jaki był naznaczany na rolnika, mógłby on niekiedy mieć interes w tem, żeby nieprawidłowo gospodarować. Za prawidłową zaś gospodarkę uważam taką, przy której jak najwięcej otrzymuje się dochodów z każdego morga. Otóż ktoś mógł mieć interes w prowadzeniu nieprawidłowej gospodarki, ażeby uniknąć przykrości, jaką pociąga za sobą sekwestr, lub przy? musowy kontyngent. Jednakże dzisiaj, kiedy mamy wolny handel, to jedynie sposób gospodarowania musi być oparty na kalkulacji pieniężnej, t. j. dochodowości na prawach ekonomicznych, których...</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#MichałBojanowski">Panowie nie możecie się uspokoić?</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni).</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#MichałBojanowski">Ustawa mówi, że uwzględnia się tylko trzypolówkę t. j. trzecią część ugorów. Tymczasem wzgląd gospodarczy i kalkulacja rachunkowa może być taka, że można część najgorszych pól, które nie są zdrenowane zostawić pod pastwiska dlatego, żeby resztę gruntów intensywniej uprawiać. U nas są zaprowadzone już bardzo intensywne płodozmiany, które są trzypolówką bez ugorów.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#MichałBojanowski">Za to taka trzypolówką może być wspomagana przez pastwiska sztuczne dla podtrzymania inwentarza. Tymczasem ingerencja nieuświadomionego człowieka, gdy? by chciał on robić szykany, musi doprowadzić do zrujnowania tego systemu gospodarczego. Uważam, że Państwu nie może zależeć na jednostronnem popieraniu gospodarstw zbożowych. Przypuszczam, że w danej chwili są u nas przy wolnym handlu ta? kie stosunki gospodarcze, iż produkcja zbożowa się wzmoże. Ceny inwentarza są dzisiaj stosunkowo niskie. Przed wojną stosunek ceny mięsa do ceny chleba był jak dzisiaj stosunek ceny chleba do ceny mięsa, jest jak 1:2. Są to względy chwilowe wywołane właśnie tem, że były rekwizycje i kontyngent. Jednak przy wolnym handlu będzie korzystniejszą produkcja zboża niż hodowla. Wobec zaś tego, dzisiaj wiele inwentarza wyginie z powodu panującego księgosuszu i zarazy płucnej. Państwo w krótkim czasie musi dążyć do tego, żeby produkcję mięsną u nas podnieść. Jednostronne zmuszanie przez Państwo wzmożenia produkcji zbożowej ze szkodą hodowli uważam w dzisiejszej chwili za niewskazane. Jak się Panom zdaję, czy nawet w tych wypadkach, gdy jakiś folwarczek odstąpił część swojej przestrzeni na pastwiska drobnym rolnikom nie wzmoże się tem samem produkcja zbożowa na działkach tych rolników? Uważam, że wogóle ingerencja Państwa do poszczególnych organizmów gospodarczych wywołuje tylko niepotrzebny zamęt. W ten sposób władze rządowe przeciążamy załatwianiem bardzo drobnych spraw, nie mających charakteru ogólnych zadań państwowych, odrywając je od tych wielkich zadań, które tego niezbędnie wymagają, mianowicie, od załatwiania separacji — ile pod tym względem mają do spełnienia nasze urzędy ziemskie? Sprawa komasacji, tak paląca sprawa, na całej przestrzeni Rzeczypospolitej dotąd jeszcze nie ruszyła z miejsca. Pod tym względem nic nie zrobiono. Ustawa komasacyjna dotąd nie przeszła przez Sejm, a my za pomocą drobnej ustawy, napisanej na kolanie, którą chcemy przeforsować, zajmujemy władze i utrudniamy urzędom rolnym spełnianie tych ważnych zadań, które rzeczy wiście mają wielkie znaczenie dla całego kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#FranciszekBardel">Muszę się zastrzec przeciw twierdzeniu p. Bojanowskiego, jakoby ustawa niniejsza i wogóle sprawa zagospodarowania odłogów traktowana była przez nas ze stanowiska partyjnego. Zwracam uwagę na to, że powstawanie i uchwalanie wielu ustaw w tej sprawie świadczy o kompromisowości. Myśmy zawsze stali na tem stanowisku, że należy władzom dać możność odrazy ujęcia sprawy zagospodarowania odłogów przez cały czas trwania gospodarstwa rolnego, a nie w pewnym określonym terminie, ponieważ jednak prawa strona Izby na to się nie zgodziła, trzeba było przyjąć projekt mniejszy i dać ten termin. Po pewnym czasie, kiedy okazało się, że ten termin jest zbyt krótki, trzeba było przyjść z nową ustawą i dzisiaj przychodzi się już po doświadczeniach, jakie w tym kierunku poczynił Rząd, z projektem, żeby władze mogły ingerować przez cały okres czasu bynajmniej jednak nie przymusowo, ale dobrowolnie, wówczas, kiedy właściciel nie może podołać obowiązkom, przy zagospodarowaniu odłogów.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#FranciszekBardel">Dlatego nie jakaś partyjność, ale właśnie kompromisowość jest tu bardzo znacznie uwidoczniona. Wskutek tego proszę, ażeby Wysoki Sejm zechciał przyjąć tę ustawę, która wcale nie została na kolanie zrobiona, bo wczoraj Komisja Rolna poświęciła temu tematowi całe posiedzenie i dwudziestu członków na ogólną liczbę dwudziestu kilku zabierało głos i każdy swoje uwagi powiedział. Zastosowano tu więc metodę taką, jaką się stosuje przy każdym poważnym projekcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad całą ustawą.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą w trzeciem czytaniu, aby wstali.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Ustne sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o projekcie ustawy o tymczasowem sprawowaniu władzy ustawodawczej i naczelnej władzy wykonawczej w województwie Śląskiem. (Druk nr. 2702).</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Londzin.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JózefLondzin">Wysoki Sejmie! Na podstawie uchwały Rady Ministrów z dn. 22 kwietnia 1921 r. Rząd przedłożył Sejmowi Ustawodawczemu projekt ustawy o tymczasowem sprawowaniu władzy ustawodawczej i wykonawcze w województwie Śląskiem. Komisja Konstytucyjna, badając tę sprawę przyszła do przekonania, że celem uregulowania stanu przejściowego przy przejęciu przez właściwe władze zarządu województwa śląskiego i udzieleniu Komisji Tymczasowej w Cieszynie i Tymczasowej Radzie Wojewódzkiej upoważnień nie jest koniecznie potrzebna nowa ustawa, wystarczy, gdy ustawa już istniejąca zostanie uzupełniona przez dodatki do art. 40.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#JózefLondzin">Co do merytorycznej strony projektu rządowego, Komisja Konstytucyjna była zdania, że pierwsza część art. 1, mówiąca o naczelnej władzy wykonawczej i o władzy ustawodawczej Rady Ministrów można opuścić dlatego, że uprawnienia Rządu zostały już w dostateczny sposób zagwarantowane w dotychczasowej ustawie o statucie organicznym Województwa Śląskiego i że dalsze zaznaczenie tego mogłoby budzić nieufność, jakoby Rząd chciał te uprawnienia ograniczyć.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#JózefLondzin">Wniosek dwóch posłów śląskich, domagających się, by aż do ukonstytuowania się wybranej przez Sejm Śląskiej Rady Wojewódzkiej, celem załatwienia bieżących spraw administracyjnych, ze względu na różnorodność ustawodawstwa na Górnym Śląsku i Cieszyńskim, został większością głosów na Komisji odrzucony? Komisja zgodziła się wreszcie na następujące załatwię? nie omawianego przedmiotu, mianowicie ta nowa ustawa ma mieć następujące brzmienie: Ustawa z dn... o uzupełnieniu art. 40 Ustawy Konstytucyjnej z dn. 15 lipca 1920 r., zawierającej statut organiczny Województwa Śląskiego (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1920 nr. 73, poz. 497).</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#JózefLondzin">Art. 1. W art. 40 Ustawy Konstytucyjnej z dn. 15 lipca 1920 r., zawierającej statut organiczny województwa śląskiego, po ustępie II-gim wstawia się ustęp 3-ci w brzmieniu następującem: Wojewoda w porozumieniu z Tymczasową Radą Wojewódzką będzie miał do czasu zebrania się Sejmu Śląskiego władzę ustawodawczą w zakresie zastrzeżonym dla ustawodawstwa śląskiego i w wypadkach, wymagających koniecznie niezwłocznego ustawodawczego uregulowania. Wydane na tej podstawie dekrety z mocy ustawy tracą swoją moc, o ile ich nie zatwierdzi Sejm Śląski, któremu muszą być na pierwszem posiedzeniu do zatwierdzenia przedłożone.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#JózefLondzin">Art. 2. Jako ostatni ustęp art. 40 wstawia się zdanie następujące: Aż do ukonstytuowania się Rady Wojewódzkiej kompetencje jej z wyjątkiem kompetencji określonych art 9 Ustawy Konstytucyjnej z dn. 15 lipca 1920 r. wykonywać będzie Tymczasowa Rada Wojewódzka.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#JózefLondzin">Art. 3. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia, a wykonanie jej powierza się Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#JózefLondzin">Wobec powyższego Komisja Konstytucyjna wnosi:</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#JózefLondzin">„Wysoki Sejm uchwalić raczy powyżej przytoczone zmiany statuty organicznego Województwa Śląskiego.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#JózefLondzin">Jest jeszcze wniosek mniejszości. W art. 40 Ustawy Konstytucyjnej z dn. 15 lipca 1920 r. zawierającej statut organiczny Województwa śląskiego w ustępie drugim, w zdaniu drugiem po wyrazach: „a 1/4 ze Śląska Cieszyńskiego” dodaję się po średniku wyrazy: ci ostatni będą stanowić osobną sekcję Tymczasowej Rady Wojewódzkiej dla załatwienia bieżących spraw administracyjnych Śląska Cieszyńskiego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Reger.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#TadeuszReger">Wysoki Sejmie! Zgłosiliśmy wniosek mniejszości, który podpisał także ks. Londzin. Przy tej sposobności pozwalam sobie zwrócić uwagę, że nie jest to żadna kooperacja prawicy z lewicą, nie jest to wspólne działanie socjalistów z klerykałami, ale tylko prosty przypadek: pada deszcz, ustalamy, że jest nam źle, przypadkowo znaleźliśmy się na ulicy i obydwaj otwieramy parasol, aby się przed deszczem schronić, osobno ks. p. Londzin, osobno ja, a przypadek tylko zdarzył, że robimy to samo.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#TadeuszReger">Jest koniecznością, aby wniosek mniejszości był uchwalony. Chodzi mianowicie o to, że istnieje dość wielka różnica w ustawodawstwie Śląskiem austriackiem i w ustawodawstwie Śląskiem pruskiem i nie tylko różnica w samem ustawodawstwie, ale także w ustroju i postępowaniu, władz administracyjnych i tok wszystkich spraw jest tak odmienny, że jedna i ta sama Komisja Tymczasowa, nie będzie miała wprost możności załatwienia bieżących spraw.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#TadeuszReger">Przecież to Tymczasowe Komisje Wojewódzkie będą miały ogromną pracę do załatwienia, ażeby móc zorganizować te Województwa świeżo stworzone. One będą miały do załatwienia tak ważne rzeczy, że nie będą mogły zajmować się takiemi kwestiami czy jakaś gmina potrzebuje wybudowania mostku przez potoczek, czy czegoś podobnego. Drobne sprawy administracyjne będą tylko kulą u nogi i opóźnią należyte zorganizowanie województw, jeżeli będziemy żądali, ażeby te Tymczasowe Komisje Wojewódzkie to załatwiały.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#TadeuszReger">Dlatego proszę o przyjęcie naszego wniosku mniejszości, albowiem trzeba, aby to już było w ustawie powiedziane, że te sprawy drobno-administracyjne, tyczące się Śląska Cieszyńskiego ma załatwiać osobno owa sekcja.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzLutosławski">W Komisji Konstytucyjnej jednak pro? pozycja p. Regera nie znalazła większości, a jestem przekonany, że większość przeciw temu byłaby jeszcze większa, gdyby nie to. że wskutek upałów wszystko, co robimy obecnie, nie wszyscy słyszą i kombinują. Otóż pogląd nasz jest taki, że utrzymywać nie w drodze ustawy petryfikacji tej sekcji cieszyńskiej jest nie celowe. Jeżeli będzie potrzeba, to ją Tymczasowa Rada Wojewódzka powoła do życia, ale dlaczego ma? my to petryfikować w ustawie, kiedy to jest zupełnie niepotrzebne? Jest to pewien lokalny patriotyzm, który przemawia przez kol. Regera i ks. Londzina, ale uważam, że nie należy mu zanadto pobłażać. Mam nadzieję, że sami Ślązacy cieszyńscy i górni porozumieją się i co realnego będzie potrzebne dla Śląska Cieszyńskiego, to Tymczasowa Rada Wojewódzka zrobi, nie będzie się chciała zajmować mostkami, tylko odda te sprawy starostwom i radom powiatowym. Wprowadzenie jednak do ustawy państwowej specjalnego zastrzeżenia dla półtora powiatu jakim jest Cieszyńskie, istotnie żadnej racji nie przedstawia, i dlatego będziemy głosować przeciw wnioskowi mniej? szóści.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Reger.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#TadeuszReger">Wysoki Sejmie! To nie jest żadna petryfikacja, bo słowo petryfikacja oznacza, że to miało by być na wieki, a to jest przewidywane na 80 dni, jak ustawa mówi, a niech? by nawet dwa razy po 80 dni, to jeszcze nie jest żadna petryfikacja. Tu chodzi o to, ażeby w krótkim okresie przejściowym, kiedy Tymczasowe Komisje Wojewódzkie będą się organizowały, te drobne rzeczy administracyjne nie zabierały zbyt dużo czasu i nie zabijały tej działalności. To jest jedno, co chciałem powiedzieć. Następnie cała tymczasowa komisja powiatowa cieszyńska obecnie razem z obecnym rządowym komisarzem wniosła odpowiedni memoriał do Rządu z prośbą, ażeby ta sprawa została tak ułatwiona, jak to nasz wniosek mniejszości proponuje. Więc to nie jest lokalny patriotyzm, jednego lub dwóch ludzi, tylko opinia czynników miejscowych.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Nie wszystkich)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#TadeuszReger">Przepraszam, to jest opinia czynników miejscowych, całej Komisji Tymczasowej z wyjątkiem jednego prof. Popiołka. Zresztą wszyscy urzędnicy i komisarz rządowy są też tego zdania. W końcu muszę powiedzieć, że wczoraj na Komisji ta kwestia wyglądała tak, że za ustawą było 9, a przeciw ustawie również 9, i ks. Lutosławski dyrymował na korzyść prof. Bobka. Ta sprawa nie jest tak straszna i uważam, że ten wniosek mniejszości można przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda. Głos ma jeszcze sprawozdawca ks. Londzin.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JózefLondzin">Zrzekam się.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest poprawka wniosku mniejszości, przedstawiona przez posła Regera. Proszę P. Sekretarza o przeczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#StefanSołtyk">W art. 40 ustawy Konstytucyjnej z dn. 15 lipca 1920 r. zawierającej statut organiczny Województwa Śląskiego w ustępie drugim w zdaniu, drugim po wyrazach: „a 1/4 ze śląska Cieszyńskiego” dodaję się wyrazy po średniku: ci ostatni będą stanowić osobną sekcję Tymczasowej Rady Wojewódzkiej dla załatwienia bieżących spraw administracyjnych Śląska Cieszyńskiego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za poprawką mniejszości, ażeby wstali. Stoi mniejszość. Poprawka odrzucona. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą w myśl postanowień Komisji, ażeby wstali. Stoi większość. Ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy o trzecie czytanie)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy nikt nie protestuje przeciw trzeciemu, czytaniu?</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Nikt)</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do trzeciego czytania. Ponieważ ustawa była dziś znaczną większością przyjęta w drugiem czytaniu, na tej podstawie mogę uważać, że i w trzeciem czytaniu jest przyjęta.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w przedmiocie udzielenia Radzie Ministrów pełnomocnictwa do wprowadzania zmian do statutów (ustaw) instytucji kredytowych, zatwierdzonych w drodze ustawodawczej przez byłe władze zaborcze. (druk nr. 2907).</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Loewenstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#NatanLoewenstein">Wysoki Sejmie! Na obszarze b. zaboru rosyjskiego i b. Galicji funkcjonują, z wielką korzyścią instytucje finansowe, które poświęcone są kredytowi realnemu, a zawdzięczają swój byt ustawom, względnie statutom wydawanym przez panujących tych zaborów na podstawie przysługującego im wyłącznie prawa.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#NatanLoewenstein">Ustawy te zastosowane są do prawa formalnego i materialnego, które wówczas na tych terenach obowiązywały. Wobec zupełnej zmiany stosunków politycznych i zmiany po części także przepisów ustawodawczych, okazuje się bardzo często potrzeba zmiany przepisów dotyczących ustaw, a zmiana ta należałaby do tego samego czynnika, który zezwolił na powstanie tych statutów, a więc do panującego. Wobec tego, że prawa panujących przeszły w Polsce na Sejm Suwerenny, Sejm tylko może zezwolić na zmianę tych ustaw, względnie statutów. Ponieważ jednak ciało ustawodawcze jest za ciężkie i za poważne, ażeby się zajmowało tego rodzaju sprawami, jak zatwierdzaniem zmiany statutów finansowych instytucji, należałoby oddać to w poruczonym zakresie działania innym czynnikom rządowym, a w szczególności Ministerstwu Skarbu, które z mocy ustawy jest powołane do nadzorowania instytucji finansowych.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#NatanLoewenstein">Do tego dąży przedłożenie rządowe, które mam zaszczyt przedłożyć Wysokiemu Sejmowi, to jest projekt ustawy w przed? miocie udzielenia Radzie Ministrów pełnomocnictwa do wprowadzania zmian do statutów (ustaw) instytucji kredytowych, zatwierdzonych w drodze ustawodawczej przez b. władze zaborcze. Wnoszę w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej o przyjęcie dotyczącej ustawy en bloc i proszę Wysoką Izbę w tej chwili o przejście do dyskusji szczegółowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda, przystępujemy do głosowania en bloc nad ustawą. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem całej ustawy, ażeby wstali. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Postawiony jest wniosek o trzecie czytanie. Nikt nie protestuje, przystępujemy do trzeciego czy? tania. Głosu nikt nie żąda, na mocy większości, jaka się okazała w drugiem czytaniu, mogę przypuszczać bez głosowania, że i w trzeciem czytaniu ustawa ta zostaje przyjęta.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 4 porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o ustawie o wypuszczeniu serii trzeciej biletów skarbowych (druk nr. 2926).</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Loewenstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#NatanLoewenstein">Ustawą z dnia 10 maja b. r. zezwolił Sejm Ministerstwu Skarbu na wypuszczenie biletów skarbowych II emisji w łącznej wysokości 5 miliardów. Rząd wniósł obecnie o podwyższenie tej sumy do 15 miliardów, a więc o podwyższenie kredytu o dal? szych 10 miliardów marek polskich. Chodzi o bilety skarbowe z terminem płatności 1-go lutego 1922 roku, bilety procentowe, które mają wskutek tego ułatwić Rządowi krótkoterminowy kredyt, a w miarę, jakby nie został wyczerpany kredyt udzielony Rządowi w ogólnej sumie 150 miliardów przez pożyczki w P. K. K. P. i przez emisję, jest to zastąpienie tego kredytu w postaci biletów skarbowych.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#NatanLoewenstein">Żeby całkiem jasno tę sprawę przedstawić, muszę zaznaczyć, że ten kredyt 10 miliardów jest kredytem nowym, że jednakże w miarę jakby kredyt tamten nie był wyczerpany, kredyt gospodarczo i finansowo najgorszy, bo oparty na drukowaniu banknotów, zastąpiony on będzie przez kredyt daleko racjonalniejszy t. j. kredyt oparty na biletach skarbowych krótkoterminowych oprocentowanych.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#NatanLoewenstein">Wobec tego, że Rząd przedłożył już Wysokiemu Sejmowi preliminarz budżetowy, który kończy się niedoborem 80 miliardów, którego miesięczna tangenta wynosi około 7 miliardów, wobec tego, że sytuacja zaostrza się przez to, że terminy dochodów skarbowych nie schodzą się z terminami wydatków skarbowym, że przeciwnie często trzeba wydawać pieniądze nim jeszcze jest początek dochodu przeznaczonego na pokrycie tego wydatku, przeto zachodzi potrzeba elementarna zasilenia skarbu Państwa zwłaszcza na ten czas, kiedy Sejm obradować nie będzie.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#NatanLoewenstein">Wobec tego Komisja Skarbowo-Budżetowa doszła do przekonania, że żądaniu przedłożenia rządowego o przyzwolenie kredytu dalszych 10 miliardów w formie biletów skarbowych tem mniej odmawiać należy, że to jest forma daleko Racjonalniej? sza od tej, która dotychczas była w zwyczaju t. j. od zwykłego dekowania banknotów.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#NatanLoewenstein">Bilety skarbowe krótkoterminowe według wszelkiego prawdopodobieństwa będą mogły być wycofane 1 lutego przyszłego roku, a nadto w niczem nie krępują ani za? rządu skarbowego, ani Wysokiego Sejmu w definitywnem uregulowaniu długów skarbowych, jakie się okaże konieczne wskutek niedoboru budżetowego.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#NatanLoewenstein">Wobec tego, że to par excellence prowizoryczne załatwienie tej sprawy jest konieczne, mam zaszczyt prosić Wysoki Sejm o przyjęcie przedłożenia rządowego. Przedłożenie to pozwolę sobie przeczytać:</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#NatanLoewenstein">Art. 1. Upoważnia się Ministra Skarbu do zwiększenia emisji serii II biletów skarbowych, wypuszczonej na podstawie ustawy z dnia 10 maja 1921 r. (Dz. Ust. R. P. z r. 1921 nr. 41 poz. 250) do 15 miliardów marek polskich.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#NatanLoewenstein">Art. 2. Wykonanie niniejszej ustawy powierza się Ministrowi Skarbu.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#NatanLoewenstein">Art. 3. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#NatanLoewenstein">Proszę Wysoką Izbę o przystąpienie do dyskusji szczegółowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram dyskusję. Głos ma p. Władysław Grabski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WładysławGrabski">Mamy projekt, ażeby zwiększyć emisję biletów skarbowych procentowych. Jest to dosyć sympatyczna forma emisji znaków pieniężnych, bo jest to znak pieniężny procentowy, a więc zdawałoby się udoskonalony. Z tej racji jest bardzo wielu zwolenników zasadniczych tej formy emisji i tacy, którzyby nawet uważali, iż nie mogą głosować za nową emisją, szczególnie jeżeli nowe emisje jedna po drugiej przychodzą w ciągu dwóch tygodni, bo dwa tygodnie temu. Panowie uchwaliliście nową emisję, tacy gotowi są jednak głosować za emisją tego ulepszonego pieniądza. Najpierw rozpatrzmy, czy jest to rzeczywiście wielkie ulepszenie. Jest ulepszenie niewątpliwie pod tym względem, że od tego pieniądza papierowego trzeba płacić procent, ale jest to ulepszenie dla tego, kto będzie miał ten pieniądz papierowy, dla skarbu zaś jest to w każdym razie kosztowne ulepszenie i z polityką oszczędnościową niezupełnie idzie w parze. Ale jest co innego w tym nowym pieniądzu: jest tam naznaczony termin wykupu, to znaczy, że w tym terminie powinien być wycofany z obiegu. Ale przecież w następstwie mówi się o tem, że Minister Skarbu ma prawo określić termin tego wykupu i ten termin wykupu jest rzeczą bardzo problematyczną, bardzo chwiejną, jest tak samo tylko pewną obietnicą, za to w każdym razie faktem realnym będzie znalezienie się w obiegu nowych znaków pieniężnych. Gdyby jednak istotnie było tak, jak mówił tutaj szanowny referent, że fen pieniądz papierowy ma pewne dodatnie cechy w porównaniu ze zwyczajnym drukowanym pieniądzem, i gdyby można było powiedzieć tak: o ile nie zgodzimy się na to, w takim razie trzeba będzie drukować więcej pieniędzy papierowych, to co innego. Ale, proszę Panów przypomnijmy sobie, co mówił p. Minister Skarbu, że co do pieniędzy papierowych dostał upoważnienie tak wielkie, że z pewnością do końca roku dzięki swemu budżetowi zmniejszy ilość pieniędzy papierowych. Nie tylko powiedział to przed dwoma tygodniami, ale powtórzył to dwa dni temu, że przecież budżet jest tak dobrze ułożony, że dzięki niemu zmniejszy się ilość pieniędzy papierowych. Niech się więc to stanie naprawdę. Niech naprawdę budżet przedstawiony nam okaże swoją potęgę i siłę czegoś realnego, jak to było zapowiedziane. Na to jest jeden łatwy sposób, a zarazem śliczna okazja dla Ministra Skarbu i dla tej większości, która pragnie, ażeby ten budżet nie był czczem słowem, lecz faktem. Ponieważ mówi się o tem, że ma się zwiększyć emisję biletów skarbowych procentowych, więc, jeżeli p. Minister istotnie uważa, że bilety procentowe mają pewną wyższość nad zwyczajnemi pieniędzmi papierowemi, to w takim razie nic prostszego, jak dać wyraz temu wszystkiemu przez przyjęcie poprawki, którą wnoszę, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#WładysławGrabski">W art. 1 należy dodać słowa: „W miarę realizowania biletów skarbowych powyżej wymienionych. Minister Skarbu wycofywać będzie z obiegu i podda zniszczeniu równoważną ilość znaków pieniężnych obiegowych”.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#WładysławGrabski">Dopiero po uchwaleniu tej poprawki możemy ze spokojnem sumieniem powiedzieć, że przyjmując wniosek p. Ministra Skarbu, przyjęliśmy to, co on w sobie zawiera i co obiecuje — t. j. pewne ulepszenie formy pieniędzy obiegowych i znaków obiegowych, a nie powiększenie emisji. Jeśli tej poprawki nie przyjmiemy, to bądźmy świadomi, że w dwa tygodnie po jednej emisji uchwala; my drugą, trochę droższą dla skarbu, bo procentową, lecz za to wcale nie korzystniejszą. Pieniędzy papierowych procentowych świat dawniej nie znał, jest to rzecz nowa stosowana w nieznacznej mierze, i ja ją również stosowałem w nieznacznej mierze. Dziś widzimy, że ta nowa rzecz nabiera jakoś kursu, że ma się ona stać dodatkowym, pomocniczym środkiem obiegowym, chwała Bogu, że pomocniczym, ale tylko o tyle o ile przez wprowadzenie w grę tego nowego znaku jednocześnie zmniejszy się ilość tego gorszego znaku, nieprocentowego i nieterminowego. O tem, ażeby bilety skarbowe można było uważać za równo znaczne z pożyczkami długoterminowemi mowy być nie może. Przecież te pieniądze, te bilety skarbowe są przyjmowane przez skarb przy wszelkiego rodzaju czynnościach, one zastępują pieniądze. Nigdzie na świecie, na rynkach zagranicznych, w sferach finansowych międzynarodowych polityki, któraby zmierzała do zaprowadzenia znacznej ilości biletów skarbowych oprocentowanych nie weźmie nikt za konsolidację długów państwowych, za zamianę długów, wiszących w powietrzu, za coś, co się opiera na skonsolidowaniu, lecz tylko za zwiększenie ilości pieniędzy i znaków obiegowych, więc i nam również co do tego łudzić się nic należy. Natomiast przez przyjęcie proponowanej przeze mnie poprawki damy świadectwo, że nie bierzemy na wiatr słów tutaj wypowiadanych i przez p. Ministra i przez referenta, że istotnie można się spodziewać zmniejszenia ilości tych znaków pieniężnych dzisiejszych, że budżet do tego daje podstawę, i damy zupełną możność i drogę p. Ministrowi, ażeby swoje onegdajsze przemówienie potwierdził czynem, który niewątpliwie da nam możność wiary w to wszystko, co tu do tej pory było zapowiadane.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos map. Minister Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Wysoki Sejmie! Oczywiście zupełnie nie będę się spierał z wielce szanownym przedmówcą co do prawnego i gospodarczego znaczenia biletu skarbowego, a w szczególności co do tego, jaka jest równica między biletem skarbowym, a zwykłym znakiem obiegowym, t. j. pieniądzem papierowym, i chętnie przyznam to, co wielce szanowny p. przedmówca powiedział, że bilet skarbowy jest właściwie czemś połowicznem, przejściem od znaku obiegowego pieniężnego do pożyczki, ale zwracam na to uwagę — a jest to główny cel mojego przemówienia — że żadna nowoczesna technika skarbowa nie może się obejść bez t. z w. przejściowych operacji kredytowych, nie może się bez nich obejść nawet w państwach z budżetem zupełnie uregulowanym, a to z tego powodu, że przecież terminy dochodów skarbowych nie schodzą się z terminami wydatków.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Dlatego ministrowie skarbu w uregulowanych przedwojennych czasach mieli upoważnienie od ciał prawodawczych do przeprowadzania takich chwilowych przejściowych operacji kredytowych. Cóż mówić dopiero o stosunkach, w jakich się nasze Państwo znajduje!</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Konieczność takich przejściowych operacji jest niezawodnie w oczy bijącą. Proszę Panów przypomnieć sobie, jak wygląda nasz budżet. Niedobór w nim dochodzi do cyfry 73 miliardów, a prócz tego w ustawie skarbowej Rząd prosi Wysoki Sejm o uchwalenie jeszcze dodatkowego kredytu w sumie 10 miliardów na wypadek, gdyby wskutek -nowej podwyżki cen i dalszej depresji naszej waluty było trzeba podwyższyć niektóre pozycje wydatków, zwłaszcza wydatków osobowych. Ale pozostańmy przy tym niedoborze 73 miliardów marek, zaokrąglonym w moim expose na 80 miliardów mk.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Otóż ten niedobór do pewnej kwoty, mianowicie do 70 miliardów, już dziś jest pokryty pożyczką w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej i jeżeli kto z tego stanowiska rzeczy rozpatruje, to ma pozory racji, mówiąc: Na co ci, Ministrze Skarbu, potrzeba biletów skarbowych, skoro ten niedobór jest prawie w całości pokryty kredytem zaciągniętym w P. K. K. P. Ale ci panowie, którzy stoją na tem stanowisku, zapominają o jednem, mianowicie o tem, że w dochodach preliminowanych są pozycje nadzwyczajne, wspominam o dwóch głównych, t. j. o dochodzie z pożyczki przymusowej i o dochodzie z ekwiwalentu za tabor kolejowy w Rosji, których termin wpływu dziś jeszcze nie jest zupełnie określony. Należy spodziewać się, że to nastąpi w tym roku i Ministerstwo Skarbu, układając swój preliminarz, z tego założenia wychodziło, ale to nie jest rzeczą pewną i wskutek niepewności w jakim terminie te dwie pozycje wpłyną, wytworzyła się potrzeba umożliwienia Ministerstwu Skarbu przejścia przez tę chwilową sytuację w drodze operacji kredytowych.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Otóż jasną jest rzeczą i co do tego pan przedmówca również moje zdanie podzielał, że jeśli zajdzie konieczność takiej chwilowej operacji kredytowej, to naturalnie stokroć jest lepiej, żeby ta operacja chwilowa kredytowa przeprowadzona była w formie biletów skarbowych niż w formie kredytu w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej. Bo aczkolwiek drożej to Państwo kosztuje — z tego zdaję sobie sprawę — to jednak ten koszt bardzo chętnie biorę na rachunek Skarbu Państwa, ażeby uniknąć stokroć jeszcze kosztowniejszej, bo na całej gospodarce społecznej i walucie odbijającej się pożyczki w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Poza tem proszę nie zapominać, że taka emisja biletów skarbowych pociąga za sobą jeszcze i tę znaczną korzyść, że przy odpowiedniej propagandzie, przy odpowiedniem przygotowaniu i odpowiednio zrobionej agitacji, będzie można tą drogą wyłowić pieniądze, dotychczas stroniące od targu pieniężnego „tezaurowane” przez różne sfery ludności. I to jest korzyść, nad którą do porządku dziennego przejść nie można.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Trzeba, Wysoki Sejmie, przypomnieć sobie, jakie będą praktyczne konsekwencje przeprowadzenia tej operacji. Jeśli te wszystkie spodziewane wpływy istotnie dopiszą, a należy się spodziewać, że tak będzie, to oczywiście ani Skarb Państwa, ani gospodarka finansowa nie poniesie szkody przez tę emisję, bo cała ilość, albo też odpowiednia jej część będzie użyta oczywiście na spłatę przedewszystkiem kredytu w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej, a więc na redukcję znaków obiegowych. Jeśli zaś nie dopiszą owe wpływy, a nie można wykluczyć tego bezwzględnie, to będziemy w położeniu o wiele lepszem, pokrywając ten niedobór biletami skarbowemi, aniżeli wówczas, gdybyśmy musieli go czy za miesiąc, czy za trzy miesiące pokryć innym sposobem.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Wreszcie z całym naciskiem zaznaczam, że tu nie chodzi o jakieś nowe kredyty w tem zrozumieniu, że Rząd przez proszenie o nie i przez korzystanie z nich chce poczynić jakieś nowe wydatki, lecz jest to operacja kredytowa oparta na podstawie dziś preliminowanych wydatków. Pod tym względem Wysoki Sejm może być najzupełniej spokojny.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#MinisterSkarbuSteczkowski">Z tego wszystkiego, co powiedziałem, wynika, że ze stanowiska gospodarki finansowej i z powodu intencji, jaką Ministerstwo Skarbu ma na oku, przedkładając Wysokiemu Sejmowi prośbę o pozwolenie na tę emisję, nie mógłbym się zgodzić na poprawkę p. Wł. Grabskiego, gdyż przyjęcie jej równałoby się zupełnemu zniweczeniu celu, dla którego to przedłożenie rządowe wniesiono.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt już nie żąda. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#NatanLoewenstein">Wysoki Sejmie! Po wyczerpujących wywodach p. Ministra Skarbu miałbym właściwie rolę ułatwioną, mógłbym ograniczyć się do powołania się na jego wywody i poprosić o przyjęcie ustawy przez Wysoki Sejm.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#NatanLoewenstein">Ale opozycyjna mowa b. Ministra Skarbu p. Wł. Grabskiego zniewala mnie do kilku słów odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#NatanLoewenstein">Pan poseł Wł. Grabski zwracał się przeciwko wnioskowi Komisji Skarbowo-Budżetowej dlatego, że tworzy on nową formułę. Z twierdzeniem, że bilety skarbowe są znakami pieniężnemi, oprocentowanemi — z tą teorią dotychczas się nie spotykałem, ani w nauce, ani w praktyce. Ja wiem i mam doświadczenie oparte i na poprzednich rządach skarbowych, że drukowanie banknotów to jest bezprocentowa pożyczka, ale z tego nie wynika odwrotnie, żeby pożyczka zaciągnięta była banknotem. Twierdzę, że drukowanie banknotów jest najgorszą, najbardziej zgubną formą zaciągania pożyczek, choć niestety, dotąd przez wszystkie nasze rządy i przez rząd poprzedni ciągle kontynuowaną. Jeśli ostatecznie Minister Skarbu oświadczył, że poza granice tych 150 miliardów, na które Sejm pozwolił, ani jedna nota więcej drukowana nie będzie, to mam to jedno gorące życzenie i żądanie, ażeby ta zapowiedź została zrealizowana, i żeby za żadną cenę maszyny drukarskiej więcej nie wprowadzać w ruch. Jakiekolwiek środki będą proponowane przez Rząd, będą one zawsze lepsze od tego środka.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#NatanLoewenstein">Teraz przychodzi Rząd z żądaniem ze Zwolenia na powiększenie emisji biletów skarbowych o dalsze 10 mil jardów. Czy to jest jakaś innowacja dla b. p. Ministra Skarbu, czy to jest coś nowego, z czem Rząd przychodzi w tych ciężkich warunkach, czy to jest jakiś nowy wymysł? Proszę się rozpatrzeć w całej Europie w czasach niewojennych, nierewolucyjnych ale normalnych, czy Francja, Anglia, Włochy, Austria i inne państwa nie znały Kasenscheinów, czyli biletów skarbowych procentowych? To jest znana forma krótkoterminowego kredytu, która jest lepsza od drukowania banknotów i która niczego nie przesądza, bo przecież nikt nie zażąda, żeby minister skarbu przeprowadził konsolidację długów Skarbu Państwa przez krótkoterminową pożyczkę.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#NatanLoewenstein">Krótkoterminowa pożyczka jest dlatego krótkoterminową, że ma starczyć tylko na krótki czas i na pewien okres, po którym należy się zastanowić, jak na dalszy termin uregulować sprawy skarbowe. Kwestia ta jest dla mnie jasną.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#NatanLoewenstein">We wszystkich państwach, gdzie istnieje gospodarka budżetowa, istnieje także prowizorium budżetowe, by o ile Sejm nie załatwi budżetu, dał możność każdemu rządowi, żeby żył, żeby aparat rządowy funkcjonował, żeby Skarb Państwa żył. Na to się prowadzi konsekwentną politykę państwową. Jedziemy na wakacje, mamy się zebrać koło 20-go września, nie wiem, co będzie w tym czasie, nie mam tak daleko idącego zaufania do p. Ministra Skarbu, żebym wierzył, że wpływy się faktycznie znajdą w tej wysokości, jak on przewiduje. Cóż więc ma się stać w tym czasie? Czy znowu wbrew ustawom i przyrzeczeniom puścić w ruch maszynę drukarską, czy też zwołać Sejm, bo inaczej cały aparat państwowy stanie? Czy to jest możliwe i politycznie wskazane?</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#NatanLoewenstein">Powinniśmy raz nawewnątrz i nazewnątrz dać przykład, że umiemy się rządzić tak, jak inne państwa to robią. Nam zarzucają w całej Europie pewną impulsywność, pewną nerwowość działania w polityce zagranicznej, zarzucają, że dziś jest tak, a jutro jest inaczej. Czyż w tej tak ważnej chwili, kiedy się decydują losy narodu, możemy pozwolić na to, aby wszystko stanęło? Sądzę, że rozsądniej i przezorniej będzie nie narzucać Rządowi, że tylko w granicach, do specjalnego minimum, może gospodarować i że ani feniga więcej nie dostanie. Powiadamy: 150 miliardów jest ostateczną, najdalszą granicą i ponadto ani jednej marki nie wolno drukować. Jeżeli znajdzie się możność pokrycia potrzeb Państwa w granicach tych kredytów, to te 10 miliardów biletów skarbowych może być użyte zamiast drukowania nowych not. A jeśli będzie konieczność wydania tych dziesięciu miliardów poza granicę kredytu, to wówczas obowiązuje termin 1 lutego 1922 r.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#NatanLoewenstein">Uwaga p. Grabskiego, że ten termin nie jest określony, nie jest ścisłą, albowiem w. projekcie ustawy jest powiedziane, że druga seria ma być emitowana na podstawie ustawy z dnia 20 maja 1921 r., a przy serii drugiej jest właśnie termin oznaczony. Jeżeli Sejm uchwala dzisiaj dalsze kontynuowanie emisji, to również z terminem 1 lu tego i poza ten termin ani jeden dzień nie powinien być przekroczony.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#NatanLoewenstein">Wobec tego, że jest to w prawdziwem i ścisłem znaczeniu słowa nic innego, jak dostosowanie się do konieczności państwowych, wnoszę o przyjęcie projektu rządowego co do dalszej emisji 10 miliardów marek.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad jedyną poprawką posła Władysława Grabskiego, ażeby dodać do art. 1 następujący ustęp:</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#WojciechTrąmpczyński">„W miarę realizowania biletów skarbowych powyżej wymienionych, Minister Skarbu wycofywać będzie z obiegu i podda zniszczeniu równoważną ilość znaków pieniężnych obiegowych”.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Władysława Grabskiego, żeby wstali. Rezultat głosowania jest wątpliwy, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Posłów którzy są za poprawką posła Wł. Grabskiego, żeby weszli przez drzwi z napisem „tak”, przeciwni — z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezultat głosowania następujący: za poprawką posła Wł. Grabskiego głosowało posłów 92, przeciw poprawce 115. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy zatem do głosowania en bloc nad całą ustawą. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Poseł Loewenstein wnosi o trzecie czytanie. Czy nikt nie protestuje?</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#StanisławBresiński">Ja protestuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Protestuje poseł Bresiński. Protest wymaga poparcia 30 posłów. Proszę Posłów, którzy protest popierają, aby wstali. Poparcie nie jest dostateczne. Przystępujemy do trzeciego czytania Do głosu nikt się nie zgłosił. Proszę posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, ażeby wstali. Stoi większość — ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 5 porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie statuty Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (druk nr. 2865).</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos m p. Dembiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#BronisławDembiński">Wysoka Izbo! Pan Minister Spraw Zagranicznych przysłał Sejmowi Ustawodawczemu projekt ustawy w przedmiocie ratyfikacji protokołu podpisania statutu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z dn. 16 grudnia 1920 r. Projekt ustawy obejmuje trzy artykuły.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#BronisławDembiński">Art. 1. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zatwierdza Protokół podpisania Statutu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z dnia 16 grudnia 1920 r.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#BronisławDembiński">Art. 2. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej upoważnia Naczelnika Państwa do podpisania ratyfikacji powyższego Protokołu w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#BronisławDembiński">Art. 3. Wykonanie niniejszej ustawy zleca się Ministrowi Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#BronisławDembiński">Był on dwukrotnie rozważany w Komisji Spraw Zagranicznych, która na ostatniem posiedzeniu, które się odbyło dziś rano, jednomyślnie przyjęła projekt ustawy i poleciła sprawę przedstawić w pełnej Izbie. Muszę zaznaczyć dla wyjaśnienia, że chodzi tu o ratyfikację podpisu aktu już dokonanego. Podpisanie protokołu, który zawiera statut Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości nastąpiło 16 grudnia 1920 r. w Genewie, na plenarnem posiedzeniu Ligi Narodów. 13 grudnia statut został jednomyślnie przyjęty przez wszystkie Państwa, reprezentowane na tem zgromadzeniu liczbie około 40 i, zaznaczam, ze było to wielką, uroczystą chwilą, powitaną przez przedstawicieli wszystkich narodów, przez najwybitniejszych mężów stanu, szukających w stosunkach międzynarodowych ustalenia podstaw, na których mogłyby być wyrównane drogą pokojową różnice bardzo nieraz groźne, które dawniej doprowadzały do krwawych rozpraw.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#BronisławDembiński">Nie zawadzi kilka słów objaśnienia, jak ten Statut powstał. Zaznaczam, że jest to owoc mozolnych, długich badań, rozważań, narad, dokładnych, naukowych elaboratów i projektów przedstawionych przez przedstawicieli wszystkich prawie narodów. Słowem, jest to owoc dojrzałej rozwagi i pracy międzynarodowych czynników, umysłów potężnych ludzi w dziedzinie prawa międzynarodowego znanych i sławnych. Stoimy przed dziełem gruntownie przygotowanem. Jak ono powstało? Już wśród krwawej, światowej, morderczej wojny, która pochłonęła miliony ofiar, która dziesiątki milionów pogrążyła w żałobie i bólu, wyłoniła się myśl pokojowego załatwiania sporów międzynarodowych i pozwolę sobie przypomnieć charakterystyczny fakt, że jeden z ministrów angielskich Asquit, wracając z pobojowiska, zasłanego trupami, które świadczyło o olbrzymich i krwawych ofiarach, zaznaczył, że powinno się wojnę doprowadzić do ostateczności po to, ażeby to była wojna ostatnia. Była to może iluzja, ale przyświecała tu myśl, ażeby z tego posiewu krwi, jak to niejednokrotnie już się zdarzało, wyrósł owoc dojrzały i piękny, z któregoby cała ludzkość mogła mieć pożytek, radość i ukojenie, to znaczy, aby stworzyć podstawy międzynarodowego porozumienia, stworzyć trybunał, któremu by narody mogły swoje sporne sprawy przedstaw wiać.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#BronisławDembiński">Podobny projekt wyłonił się już podczas wojny, w związku z wielce doniosłą kwestią, utworzenia Ligi Narodów. Wiemy, że wśród 14 historycznych artykułów prezydenta Wilsona, które dla nas mają epokowe znaczenie, ostatni artykuł mówi o stworzeniu Związku Narodów.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#BronisławDembiński">Nie będę o tem mówić Szanownym Panom ile jest iluzji, ile jest nadziei młodzieńczych, związanych z tą myślą pacyfikacji powszechnej, ale w każdym razie musimy się z tem liczyć, że są także i realne sposoby, żeby stworzyć możność wyrównania różnic, które niejednokrotnie rozrywają narody i doprowadzają do krwawych rozpraw.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#BronisławDembiński">W art. 14 paktu Ligi Narodów, który jest częścią integralną Traktatu Wersalskiego, dla nas mającego tak wielkie, historyczne znaczenie, paktu, który jest niejako wstępem ideowym Traktatu Wersalskiego, czemś podobnem, jak ogłoszenie praw człowieka przed pierwszą Konstytucją rewolucyjną Francji, w tym art. 14 mówi się o potrzebie trybunału i w tym kierunku Rada ligi miała przedsięwziąć kroki, ażeby doprowadzić do skutku utworzenie takiego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Z całą roztropnością, oględnością i gruntownością Rada Ligi powierzyła tę pracę 10 najwybitniejszym prawnikom świata, którzy w czerwcu roku ubiegłego zebrali się w Hadze, w tem historycznem miejscu, które w tym względzie jest niejako klasycznym terenem różnych międzynarodowych zamierzeń w kierunku prawa międzynarodowego, a i przed wojną także różnych prób rozjemczego załatwiania sporów. Komitet wybitnych prawników zebrał się i ostatecznie przedstawił projekt. Referentem głównym był jeden z najwybitniejszych uczonych francuskich — prawnik Lapradelle, który przedstawił sprawę Radzie Ligi Narodów, a ta przedstawiła ją potem Zgromadzeniu, a w końcu na Zgromadzeniu po dokładnem rozpatrzeniu przez Komisję Trzecią, po dokładnem rozpatrzeniu i przygotowaniu materiałów przez subkomisje, sprawa poszła na plenum. Jak już poprzednio mówiłem, dnia 13 grudnia 1920 r. Trybunał został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#BronisławDembiński">Co do treści statutu tego Trybunału, nie mogę wchodzić tu wobec spóźnionej pory w ścisłą analizę wszystkich artykułów, których jest 64. Zaznaczę, że statut obejmuje 3 części, mianowicie: pierwsza część dotyczy ukonstytuowania się i składu Trybunału, druga — zasadniczej kwestii sprawy kompetencji Trybunału, trzecia dotyczy procedury.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#BronisławDembiński">Co do pierwszej części, a mianowicie co do składu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, muszę zaznaczyć, że tu niema tej przewagi, która zaznaczała się niejednokrotnie w Lidze, że wielkie mocarstwa decydują i mają pierwszy głos. Tu wszystkie państwa i narody mają równe prawo i równy głos. Pod tym względem stało się najzupełniej zadość poczuciu sprawiedliwości i równości wszystkich narodów, bez względu na ich liczbę i potęgę fizyczną, wobec prawa w dziedzinie prawa międzynarodowego.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#BronisławDembiński">Otóż każdy naród ma prawo brania udziału w Trybunale przez swoich członków i ma prawo proponowania swych kandydatów na stałych członków tego Trybunału.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#BronisławDembiński">Utworzyła się osobna polska grupa, złożona z czterech najpoważniejszych prawników, jakich mamy która ma obowiązek przedstawić w Genewie listę swoich kandydatów i między nimi może być dwóch polskich kandydatów jako członków do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#BronisławDembiński">Zaznaczę, że ta grupa polska składa się z ludzi znanych: prof. Balzera, p. Pinińskiego, P. Roztworowskiego i naszego kol. prof. Halbana.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#BronisławDembiński">W najbliższym czasie, skoro ratyfikacja nastąpi, członkowie grupy polskiej w porozumieniu z wybitnemi organami i ciałami, jak Sądem Najwyższym i Wydziałami Prawnymi i Akademią Umiejętności mogą przedstawić listę kandydatów, których uważają za najodpowiedniejszych na członków stałych i zastępców Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#BronisławDembiński">Tu jest przestrzegana ściśle zasada obiektywności, niezależności sędziego. Osobno większością głosów wotować będzie listę tak Zgromadzenie, jak i Rada Ligi Narodów — a tylko ten, który pod względem charakteru, wykształcenia, pod względem pojęć, swojej niezależności w sumieniu, pod tym względem, że w żadne sprawy osobiste, jako rzecznik różnych międzynarodowych interesów nie jest zaangażowany i nie jest obciążony, tylko ten może być uważany za kandydata godnego zasiadać w Trybunale Międzynarodowym Sprawiedliwości. Powiedziano nawet, i to stanowisko zastrzeżono w debatach komisji, że sędzia nie ma ojczyzny, sędzia nie ma narodowości, bo jeśli chodzi o literę prawa, to obowiązkiem jego jest spytać się przedewszystkiem własnego swego sumienia prawniczego i to sumienie mu odpowie, jak w danej chwili postąpić. Otóż pod tym względem tedy możemy być bezpieczni, że nie będzie tam żadnych konszachtów politycznych, a i to nawet nie jest obojętne i jest faktem bardzo znamiennym, że ten Trybunał Sprawiedliwości ma swoją siedzibę nie w Genewie, gdzie niejednokrotnie sprawy są rozważane pod kątem widzenia politycznym, ale ma siedzibę w starem ognisku, w którem wypracowało się prawo międzynarodowe, w ojczyźnie Grocjusza, ojca prawa międzynarodowego — w Hadze, i to jest niewątpliwie znamienny fakt, który pod względem obiektywności sędziego, zasiadającego w tym Trybunale Międzynarodowym może być uspokoję niem dla tych, którzy sprawy swoje zechcą przedstawić Trybunałowi Międzynarodowemu Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-51.16" who="#BronisławDembiński">Jeszcze zaznaczę, że jeżeli chodzi o skład Trybunału, to do kwestii specjalnych wybiera się komisje specjalne, zgodnie z 13 częścią Traktatu Wersalskiego, gdzie mówi się o pracy i kwestiach socjalnych. Do tych kwestii wybiera się osobnych ekspertów t. zw. asesorów, ponadto wybiera się przedstawicieli i pracodawców i pracowników i robotników, ażeby mogli w tej kwestii dostarczyć wszelkich jak najbardziej autentycznych informacji. Następnie i co do spraw tranzytowych, które oczywiście mają pod kład międzynarodowy, także wybiera się osobne komisje.</u>
<u xml:id="u-51.17" who="#BronisławDembiński">Przechodzę teraz do kwestii kompetencji. Otóż i tu muszę zaznaczyć, że nie potrzeba się tego Trybunału obawiać; zależy od każdego narodu, czy chce tę jurysdykcję uważać za obowiązującą, czy nie. Pod tym względem art. 36 daje zupełnie jasną interpretację. Jeżeli ktoś chce pójść dalej, jeżeli by się takie państwa znalazły, które jurysdykcję uważaj a za bezwzględnie obowiązującą czy na pewien okres czasu, czy absolutnie dobrowolnie to robią, ale nikt nic jest zmuszony tej jurysdykcji się poddać, z wyjątkiem pewnych praw i spraw, które już w Traktacie Wersalskim są zastrzeżone, iż są kwalifikowane jako takie, które należą do Trybunału Międzynarodowego. Są to kwestie socjalne, tranzytowe, a także sprawy mniejszości narodowych, ale w innych sprawach państwa nie muszą przyjąć jurysdykcji obowiązującej. Pewne mocarstwa je przyjęły, mianowicie z wielkim gestem humanitarnym i zaufaniem dla Trybunału — przyjęła Szwajcaria, Dania, Portugalja. Nasz delegat, który podpisał protokół w Genewie w dn. 16 grudnia z. r. p. Paderewski podpisał go bez tego zobowiązania.</u>
<u xml:id="u-51.18" who="#BronisławDembiński">Dochodząc do konkluzji, sądzę, że nic może być wątpliwości, że to co tak. gruntownie zostało przygotowane i tak ostrożnie podpisane przez delegata polskiego w Genewie, to należy przyjąć, a przez to uzyskamy wszelki tytuł, wszelkie prawa, ażeby wpływać na skład Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i mamy możność korzystania z tego ważnego instrumentu prawa międzynarodowego i sprawiedliwości międzynarodowej. Ten instrument dziś już istnieje. Szereg państw ten protokół podpisany już ratyfikowało. W ostatnich czasach ratyfikowała Francja, przedtem Włochy. Mówię o tych państwach, z których opinią musimy się liczyć i których opinia, jeżeli istnieją jakiekolwiek wątpliwości, może je usunąć i uśmierzyć. Sądzę, że mamy obowiązek w tym Trybunale wziąć udział i tym instrumentem w razie potrzeby ostrożnie się posługiwać. Dzisiaj wszystkie wielkie sprawy na międzynarodowym terenie się rozwiązują, zacząwszy od fizycznych potrzeb, a skończywszy na najbardziej duchowych. Żaden naród izolowanym być nie może i musi się łączyć z całą rodziną narodów. Musi wnosić do tej rodziny walory swej indywidualności. Obowiązkiem naszym jest wziąć udział w wielkiej, twórczej pracy wszystkich narodów. Jeżeli u nas mówi się o podniesieniu walorów materialnych, to jestem przekonany, ze podniesienie ich zależy też w wysokim stopniu od naszych walorów intelektualnych i moralnych.</u>
<u xml:id="u-51.19" who="#BronisławDembiński">Proszę Wysoką Izbę przyjąć projekt ustawy, który miałem zaszczyt na początku przeczytać.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt głosu nie żąda, stawiam pod głosowanie ustawę en bloc. Proszę Posłów, którzy są przyjęciem tej ustawy, ażeby wstali. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta Pan referent wnosi o trzecie czytanie. Czy ktokolwiek protestuje?</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(Nikt)</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Mogę na mocy pierwszego głosowania przypuścić, że ustawa i w trze ciem czytaniu została przyjęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JuliuszPoniatowski">Wysoka Izbo! Chcę prosić o przesunięcie na najbliższy punkt porządku dziennego pierwszego czytania ustawy o ordynacji wyborczej. Ze względu na wagę tej sprawy należy ją dziś załatwić, a mniemam, że nie rozwinie się dyskusja, któraby mogła usunąć na plan drugi dyskusję budżetową.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Głos: Nie mamy druku)</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#JuliuszPoniatowski">Jest to na porządku dziennym, więc nie przypuszczam, Panie Pośle, ażeby jakiekolwiek stronnictwo wdało się w rzeczową krytykę i w rzeczowe rozpatrywanie samej ustawy o ordynacji. Chodzi jedynie o wzgląd formalny.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzienny jest celowo ustalony. Jeśli przesuniemy ten numer porządku dziennego, może przyjść do dyskusji, a to mogłoby przeciąć rozprawę budżetową. Gdybym miał gwarancję, że dyskusja nad ustawą wyborczą się nie rozwinie, to mógłbym się zgodzić na wniosek p. Poniatowskiego. Ale Sejm jest zwołany do rozprawy nad budżetem, więc inne sprawy winny iść na drugi plan, o ile nie są bardzo spieszne.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypuszczam więc, że nikt do głosu się nie zgłosi.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JuliuszPoniatowski">Ja się zgłoszę, ale nie poruszając ustawy o ordynacji wyborczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Stawiam wniosek posła Poniatowskiego, aby natychmiast przystąpić do ustawy o ordynacji wyborczej pod głosowanie. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi mniejszość. Wniosek upadł. Nie mam zamiaru zarządzać dziś przerwy w posiedzeniu lecz wyczerpać cały porządek, gdyż na Konwencie Seniorów było postanowione, że dziś ma być koniec. Proszę tedy Posłów, którzy za? pisali się do dyskusji budżetowej, ażeby mieli wzgląd na swoich następców, tak, aby wszystkie stronnictwa przyszły do głosu.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma w kwestii preliminarza budżetowego p. Wojdaliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#EustachyRudziński">Ja byłem wpierw zapisany do głosu, jeszcze wczoraj.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Daję głos posłom podług siły Klubów.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#EustachyRudziński">Ja wczoraj się zapisałem, to mnie się wpierw należy.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Wojdaliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#EustachyRudziński">Ładny porządek!</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przywołuję Posła za to powiedzenie do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#EustachyRudziński">Za co?</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przy ważniejszych dyskusjach zawsze udziela się głosu podług siły klubów.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#RyszardWojdaliński">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem chcę stwierdzić, że budżet, który obecnie omawiamy, jest pewnym postępem w tem znaczeniu, że wszystkie dotychczasowe budżety zgłaszane były po upływie okresu budżetowego, a obecny budżet wpłynął do Sejmu w połowie okresu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#RyszardWojdaliński">Oczywista rzecz, że nie zadowalnia nas to, jednak w porównaniu z przeszłością świadczy o postępie, który pozwala przy? puszczać, że w, przyszłości następny budżet Sejm otrzyma już we właściwym czasie t. zn. i przed rozpoczęciem się okresu budżetowego i że odtąd wszystkie wydatki rządowe czynione będą jedynie na podstawie kredytów przyznanych Rządowi.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#RyszardWojdaliński">Wówczas będziemy mogli zarówno skutecznie ograniczyć i obciąć wszystkie nieusprawiedliwione wydatki, jak i wytrącić broń tym, którzyby, korzystając z istotnych niedomagań Skarbu, szerzyli przesadne wiadomości i plotki, osłabiając autorytet Państwa wewnątrz i zagranicą.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#RyszardWojdaliński">Budżet ten, jak każde dzieło ludzkie, nosi piętno okoliczności i warunków, w których powstał. A piętnem chwili jest stałe zmienianie się kursu i siły nabywczej naszej waluty. Nikt nie może przeprowadzić ścisłej kalkulacji i planu finansowego, więc nic dziwnego, że takiego ścisłego planu finansowego przy stałem wahaniu się kursu i siły nabywczej marki nie może przeprowadzić i Rząd i dlatego w budżecie znajdujemy szereg pozycji zarówno w dziale dochodów jak i w dziale rozchodów, które niewątpliwie życie nieco zmieni i w wielu punktach zniekształci plany p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#RyszardWojdaliński">Chcę przy tej okazji zwrócić uwagę na fikcję i wielkość sum, któremi operujemy.</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#RyszardWojdaliński">Chcąc mieć realny obraz, trzeba podzielić budżet i wszystkie pozycje najmniej przez 300, t. j. stopień spadku siły nabywczej marki polskiej, bo nie w stosunku do tych olbrzymich sum ożywimy nasze życie gospodarcze, lecz w stosunku do realnej siły nabywczej tych sum budżetowych, które preliminujemy. Jeżeli pod tym kątem widzenia spojrzymy na nasz budżet, to musi? my dojść do przeświadczenia, że budżet 30 milionowej ludności państwa, budżet podzielony przez 300 t. j. przez spadek siły nabywczej marki, jest budżetem niesłychanie małym i szczupłym, bo w swoich dochodach sięga zaledwie sumy 450 milionów marek, a w swoich wydatkach sumy 696 mil. marek. Są to sumy bardzo małe i dlatego wpływ Rządu na rozwój życia gospodarczego Państwa musi być istotnie nieznaczny. Nikłość tego wpływu staje się bardziej oczywistą, jeżeli zwrócimy uwagę, że większość wydatków idzie na cele czysto konsumpcyjne oraz, że 32 1/2 miliardów marek, jak powiedział p. Minister Skarbu idzie na utrzymanie armii ponad jej stan pokojowy. Zbliżamy się coraz wyraźniej do tego dawnego okresu Polski szlacheckiej, kiedy wpływ rządu na życie gospodarcze kraju był znikomy. Problem stosunki obywatela do Państwa i rola Państwa w życiu narodu, w tych warunkach pomieszania pojęć istotnie, jak słusznie wczoraj podniósł p. Grabski, staje się jednem z kapitalnych zagadnień które powinno być omówione i bliżej określone. Jeżeli mówię jednak o małym wpływie Rządu na życie gospodarcze Państwa, to bynajmniej nie zamierzam zachęcać do powrotu do etatyzmu, gdyż etatyzm to jest wpływ Rządu, ale w znaczeniu ujemnem, wpływ na hamowanie życia, a mnie chodzi o wpływ na rozwój życia. Doświadczenie nas uczy, że wszystkie gałęzie gospodarki społecznej, które zostały oddane pod wpływ etatyzmu więdły, kurczyły się w zależności od tego złego wpływu na życie gospodarcze. Mnie idzie nie o uzależnienie, nie o zbiurokratyzowanie życia, ale o pobudzanie rozwoju życia gospodarczego przez planową politykę ekonomiczną Rządu.</u>
<u xml:id="u-65.6" who="#RyszardWojdaliński">P. Minister Skarbu podniósł w swojej mowie czwartkowej, że poprawa finansów Państwa zależy nietyle od czysto finansowych zarządzeń ile od rozwoju, gospodarczego obywateli. Jest to zasada' zupełnie słuszna, chociaż z przedłożonego budżetu troska o życie gospodarcze kraju niezbyt wyraźnie wyziera. Polska nie ma własnych kolonii, musi więc dbać więcej, niż inne państwa o rozwój swojego przemysłu, rzemiosł, rolnictwa, gdyż tylko rozwinięty przemysł, uprzemysłowione rolnictwo zdolne będzie utrzymać w kraju stały przyrost naturalny ludności.</u>
<u xml:id="u-65.7" who="#RyszardWojdaliński">Stronnictwo, które mam zaszczyt reprezentować, zawsze popierało politykę oszczędnościową p. Ministra Skarbu i wszystkich jego poprzedników. Zdaje się, że nie mamy na sumieniu ani jednego miliona marek, wymuszonego ze Skarbu dla przypodobania się wyborcom. Cieszymy się, że znoszą się również zbędne urzędy, że likwidują się wojenne instytucje, ale jednocześnie twierdzimy, że to jeszcze nie wszystko, że same oszczędności skreślania nie uratowały żadnego państwa, że poza oszczędnością trzeba jeszcze stworzyć warunki do podniesienia dochodowości, a więc, że nie mogą to być skreślenia sumarycznie do wszystkiego z jednakową ścisłością i napięciem stosowane, że musimy dbać, by nie zahamować rozwoju gospodarczego kraju. Jednak, gdy przeglądam budżet, odbieram wrażenie, że ręka p. Ministra Skarbu, szczególniej w odniesieniu do ministerstw gospodarczych, była istotnie bardzo surowa i ostra.</u>
<u xml:id="u-65.8" who="#RyszardWojdaliński">Mówi się u nas bardzo wiele o konieczności uruchomienia zniszczonego przemysłu, ale pod szumną rubryką „Odbudowa Przemysłu” figuruje w etacie Ministerstwa Przemysłu i Handlu nikła suma 257,000,000 mk. pol., która przy podziale przez 300, wobec spadku siły nabywczej marki polskiej, redukuje się do śmiesznie małej spiny niecałego miliona. Stanowczo jest to suma za mała. Lecz nie o to mi chodzi, nie o te bezpośrednie dotacje ze Skarbu na rzecz przemysłu. Rząd ma szereg środków, za pomocą których może pobudzać życie gospodarcze w kraju. Wymienię tu tylko ulgowe taryfy kolejowe, premie wywozowe i t. p. Tego wszystkiego w budżecie śladu nie znajdujemy, a jednak wszyscy zgodnie twierdzimy, że nie poprawimy naszej sytuacji walutowej i skarbowej, jeśli nie poprawimy bilansu płatniczego, czyli nie wzmożemy eksportu za granicę. Lecz ażeby to się stało, ażeby mógł się rozwinąć nasz przemysł, musimy stworzyć ku temu odpowiednie warunki. Trzeba przedewszystkiem odpowiedzieć sobie na pytanie, rozwój jakiego przemysłu w naszych warunkach uważamy za najbardziej powołany i wskazany? Oczywista rzecz, iż przemysł dotychczas w państwie istniejący bez względu na swój charakter musi być utrzymany, podtrzymany i chroniony przez Państwo. Przedewszystkiem zastanawia mnie pytanie, rozwój jakiego przemysłu nowego leży w naszym interesie narodowym? Pod tym względem odpowiem z calem przekonaniem, że rozwój przemysłu, opartego przedewszystkiem na surowcach krajowych. Tymczasem jeśli się zapoznamy z charakterem obecnie powstających towarzystw akcyjnych, widzimy, że gross kapitału krajowego idzie nie do cukrowni, nie do przemysłu drzewnego i innych przemysłów opartych na surowcach krajowych, lecz przedewszystkiem do przemysłu egzotycznego, opartego na surowcach zagranicznych. Również nie jest pocieszającym objawem, iż porównywując przywóz pierwszego kwartału obecnego roku, z przywozem zagranicznym r. 1920, widzimy w pierwszym kwartale b. r. znacznie większy wzrost przywozu artykułów gotowych niż surowych. Świadczyłoby to, że nie opłaca się przywozić z zagranicy surowców, gdyż ekonomicznie wygodniej jest poprostu przywozić z zagranicy artykuły gotowe.</u>
<u xml:id="u-65.9" who="#RyszardWojdaliński">Przy tej sposobności chciałbym podjąć niesłychanie ważne zagadnienie ekonomiczne, a mianowicie zagadnienie ochrony celnej naszego życia gospodarczego. Przechodzimy obecnie do wolnego handlu nie tylko wewnątrz kraju, a też i w stosunku do zagranicy. Znieśliśmy pozwolenia na przywóz artykułów i surowców zagranicznych, ale nie przedsięwzięliśmy wszystkiego co zabezpieczyłoby kraj nasz przed zalewem wytworów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-65.10" who="#RyszardWojdaliński">W chwili, kiedy siła nabywcza marki polskiej spadła 300 razy, cło zostało podniesione na artykuły zwyczajne tylko o 149 razy, mówię przeciętnie, bo są różne cła na różne artykuły, na artykuły zaś luksusowe tylko 199 razy t. zn., że cło jest stosunkowo niższe obecnie, niż było przed powstaniem Państwa Polskiego, a zatem, że życie gospodarcze nasze jest mniej bronione przed zalewem zagranicznym, niż było bronione w państwach obcych zaborczych.</u>
<u xml:id="u-65.11" who="#komentarz">(Głos: Zła waluta)</u>
<u xml:id="u-65.12" who="#RyszardWojdaliński">Ta zła waluta, mówiłem, że spadła w sile nabywczej 300 razy, a cła jednak nie podniesiono analogicznie, tylko znacznie mniej. To jest wielka anomalia i dlatego Rząd powinien w najbliższym czasie pójść na drogę ceł protekcyjnych. Największem naszem nieszczęściem nie jest brak artykułów, brak towarów, tylko stale spadająca waluta, a nie da się rozwinąć wielkiego przemysłu i powstrzymać tej emigracji marki polskiej za granicę, o ile nic postawimy w postaci dosyć wysokich ceł skutecznej tamy napływowi wytworów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-65.13" who="#RyszardWojdaliński">Zresztą podniesienie ceł jest konieczne jeszcze i z innych względów. W niedalekiej przyszłości Rząd nasz niewątpliwie zawrze szereg układów celnych. Jeżeli tedy będzie? my mieli tak niskie cła, jak dzisiaj mamy, to od czego przy tych układach odstąpimy, jakie damy ustępstwa i przywileje innym państwom, jeżeli nasza taryfa jest tak niska, jakiej one chyba w swoich marzeniach mogły się domagać. Otóż dla pomyślnego zawarcia układów celnych niezbędnem jest podniesienie i rewizja całej taryfy celnej.</u>
<u xml:id="u-65.14" who="#RyszardWojdaliński">Również, kiedy mówię o konieczności rozwoju przemysłu, chcę zwrócić uwagę Rządu więcej niż dotychczas i na konieczność rozwoju przemysłu wojennego. Nie możemy być jak dotychczas uzależnieni od eksportu zagranicznego. Mieliśmy smutne doświadczenia pod tym względem i przykłady. Jedną więc z pilnych trosk Rządu powinno być uniezależnienie i postawienie na własnych nogach naszego przemysłu wojennego.</u>
<u xml:id="u-65.15" who="#RyszardWojdaliński">Kiedy mowa o wielkich zagadnieniach gospodarczych, nie mogę pominąć tego, że niemal jedna czwarta część Państwa, nasze kresy wschodnie w tej chwili znajdują się w stadjum zupełnego zastoju, stanowią w naszym bilansie narodowym rubrykę ujemną, która wysysa z reszty Państwa soki, a nie jest tem, czemby nasze bogate kresy wschodnie być powinny t.j. rezerwuarem sił gospodarczych dla reszty, dla centrum Państwa.</u>
<u xml:id="u-65.16" who="#RyszardWojdaliński">Bezwzględnie trzeba na Kresy Wschodnie zwrócić większą uwagę. Być może sami nie potrafimy tego w dostatecznym stopniu uczynić; być może będziemy musieli zaangażować, dopuścić w pewnym stopniu kapitał zagraniczny, ale bądź co bądź to olbrzymie zagadnienie Kresów Wschodnich, zagadnie? nie i ekonomiczne, ale jednocześnie polityczne i narodowe musi być z należytą pieczołowitością i uwagą przez Rząd potraktowane. Nie można dopuścić, żeby zarząd cywilny był odcięty od reszty Państwa, a olbrzymie połacie były skazane wciąż jeszcze pomimo to na zarząd o charakterze tymczasowym, o charakterze wojskowym.</u>
<u xml:id="u-65.17" who="#RyszardWojdaliński">Jeśli jednak mówię o Kresach Wschód? nich, to przy tej okazji muszę wspomnieć o jednem wielkiem niebezpieczeństwie, które w tej chwili grozi od tych pól wschodnich. Powiedziałem, że kresy wschodnie powinny być naszym spichlerzem, powiększać nasze siły, a nie wysysać, jak jest obecnie. Nie? bezpieczeństwo jednak zachodzi takie, że grozi nam obawa, że nie tylko same kresy wschodnie będą nas wysysały, ale przez te kresy olbrzymie nasze zapasy z wewnątrz kraju będą szły do sąsiadów wschodnich. Myśmy już zgłosili w tej sprawie interpelację do Rządu, w której zapytujemy, w ja? kim stanie znajduje się nasza straż graniczna? Mogę powiedzieć, że według informacji, które otrzymujemy z kresów wschodnich, organizacja straży granicznej dotychczas nie stoi na należytym poziomie. Ustawy, które mają bronić nas przed wywozem artykułów z kraju, nie są stosowane, a ustawa o nagrodach za schwytanie przemytników nie jest również stosowana. Znam wiele przykładów, np. gdzie chwycono całą partię lnu, wywożonego do Łotwy i dotychczas ten, co chwycił tego przemytnika, a było to przed rokiem, nie otrzymał ani złamanego feniga. Przy takiem postawieniu sprawy, przy niewykonywaniu nawet już ustaw obowiązujących, grozi nam naprawdę w całej rozciągłości wygłodzenie kraju i eksport za granicę.</u>
<u xml:id="u-65.18" who="#RyszardWojdaliński">To samo dotyczy naszej granicy zachodniej. I tam straż nie jest należycie zorganizowana. W całym kraju, czyni się wielkie zakupy na wywóz. I to jest może jedną z przyczyn podnoszenia się ceny zboża, gdyż producenci nie liczą na wysokie ceny wewnątrz kraju, ale liczą na wywóz wszystkiego za bajeczne sumy, za znacznie więcej wartościowe marki niemieckie, lub na wszystko, czem będą płacić bolszewicy za te artykuły.</u>
<u xml:id="u-65.19" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-65.20" who="#RyszardWojdaliński">Olbrzymiego zadania w gospodarce nie wyczerpałbym, gdybym pominął nowy całkiem dział, działalności samorządów miejskich i wiejskich. Życie nasze jest zaniedbane, zakres działalności samorządów miejskich i wiejskich ściśnięty wskutek braku odpowiednich ustaw, gwarantujących podstawy gospodarki finansowej. I niewątpliwie przez wiele lat przed samorządem naszym leżą wielkie zadania, które wymagają znacznego nakładu sił, zorganizowania pomocy finansowej i kredytu finansowego.</u>
<u xml:id="u-65.21" who="#RyszardWojdaliński">Te wszystkie zadania i wielkie zagadnienia niewątpliwie nie będą mogły być załatwione i zaspokojone tylko przez kapitał polski. Widzimy, że bez kapitału zagranicznego sami tym wielkim zadaniom gospodarczym nie podołamy. Trzeba koniecznie przyciągnąć do Polski kapitał zagraniczny, trzeba corychlej stworzyć gwarancję, że ten kapitał w Polsce będzie miał normalne warunki rozwoju, że go nie spotkają żadne niespodzianki, żadne konfiskaty, żadne jakieś teoretyczne wymysły i kombinacje i że będzie mógł normalnie i swobodnie się rozwijać, na takich samych zasadach, jak się rozwija wszędzie indziej.</u>
<u xml:id="u-65.22" who="#RyszardWojdaliński">Pod tym względem mamy wiele do za rzucenia naszej polityce zagranicznej, w której działalności istotnie niezwykle mało widać zrozumienia dla pierwiastku ekonomicznego. Polska ma świetne położenie geograficzne jako pośrednik pomiędzy wschodem i zachodem, północą i południem, jednak w mowie p. Ministra Skarbu te momenty pośrednictwa Polski nie były dostatecznie uwypuklone i dlatego żywimy obawę, czy Rząd nasz wszystko zrobił względnie, czy wszystko w tej chwili się robi, żeby wyzyskać nasze niesłychanie dogodne położenie geograficzne. Jeżeli już z tego położenia geograficznego wszystkie złe konsekwencje polityczne dla nas płyną, jeżeli musimy być wskutek nacisku ze strony wrogów zachodnich i wschodnich niejako obozem stale zbrojnym, to przynajmniej pod względem gospodarczym wyciągnijmy z tego położenia geograficznego to, co się da.</u>
<u xml:id="u-65.23" who="#RyszardWojdaliński">Mówiąc dalej o wydatkach, muszę zwrócić uwagę na uderzające nas rubryki różnych dopłat aprowizacyjnych, węglowych, naftowych t. p. System ten, proszę Panów, musi ustać. Z systemem tym zrywają na całym świecie, musi też z nim zerwać i Polska, i mniemam, że jest to ostatni budżet, w którym widnieją pozycje na różne dopłaty wywołane, ma się rozumieć, w dużym stopniu nienormalnościami naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-65.24" who="#RyszardWojdaliński">Przechodząc do dochodów, chcę zwrócić przedewszystkiem uwagę na stosunkową ich nikłość. W pierwszej części mojego przemówienia dałem zupełnie wyraźnie do zrozumienia, że budżet nasz nie uwzględnia potrzeb gospodarczych kraju, że jest budżetem wybitnie konsumpcyjnym i że chcąc odpowiadać, chociażby w najmniejszym stopniu zadaniom i zagadnieniom, które stają przed narodem, budzącym się po stu latach niewoli do życia samodzielnego, trzeba znacznie powiększyć nasze zdolności do zaspokojenia potrzeb tego życia, trzeba znacznie powiększyć środki naszego skarbu, tymczasem nie tylko, że rozwój życia pozostawiony jest w dużej części samemu sobie, ale brak nam nawet na pokrycie tego i tak wybitnie konsumpcyjnego budżetu.</u>
<u xml:id="u-65.25" who="#RyszardWojdaliński">Czemu zawdzięczamy tę rozbieżność pomiędzy wpływami a wydatkami państwowemi? Oczywista rzecz przyczyn jest niesłychanie wiele. Zawdzięczamy to błędom naszej polityki wewnętrznej i zewnętrznej, ale w dużym stopniu, a może przedewszystkiem zawdzięczamy to optymizmowi, który żywili wszyscy panowie Ministrowie Skarbu. Zamiast powiedzieć od samego początku, że czekają naród wielkie ofiary, że spadek cen zdołamy opanować jedynie wzmożeniem produkcji i równowagą budżetu, a więc podniesieniem naszych świadczeń na rzecz Skarbu w postaci podatków, opłat i t. d. wciąż pocieszali naród, że to już jest ostatnia emisja, że trzeba tylko trochę cierpliwości, a wszystko dobrze będzie rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-65.26" who="#komentarz">(P. Diamand: Tak z chorymi zawsze postępują)</u>
<u xml:id="u-65.27" who="#RyszardWojdaliński">Rozumiem, że plany gospodarcze kierownika naszego skarbu, których realizacja była już niejednokrotnie pozornie bliska, były rujnowane przez nieprzewidziane zdarzenia natury politycznej jak chociażby w zeszłym roku nasze niepowodzenia militarne, a w tym roku przez powstanie górnośląskie. Tem nie mniej optymizm dotychczasowych Ministrów Skarbu był, zdaniem mojem, zbyt wielki i nie usprawiedliwiony naszą sytuacją gospodarczą. W momencie np. kiedy siła nabywcza marki polskiej spadała stokrotnie, podatki podnosiło się czterokrotnie. To samo jest i dzisiaj. Obciążenie ludności stanowczo nie podąża za spadkiem siły nabywczej marki i to jest jedną z głównych przyczyn zarówno naszej inflacji, a w następstwie, stałego spadki waluty i braku równowagi wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-65.28" who="#RyszardWojdaliński">Proszę Panów, jakakolwiek byłaby kombinacja, jakiekolwiekby przeprowadzono skreślenia i redukcję, to stanowczo nie utrzymamy Państwa, o ile nie obciążymy ludności przynajmniej w tym stopniu, w jakim była ona obciążona przed wojną przez państwa zaborcze. Samo państwo nie da się prowadzić, tu cudów nikt nie potrafi zrobić i trzeba dać skarbowi środki przynajmniej w tym zakresie, w jakim je otrzymywały od naszej ludności skarby państw obcych, ażeby można było rządy sprawować.</u>
<u xml:id="u-65.29" who="#komentarz">(Głos: Zmniejszyć ilość urzędników)</u>
<u xml:id="u-65.30" who="#RyszardWojdaliński">Kolega wie, że nasze stronnictwo zawsze występowało z tem, ażeby niepotrzebni urzędnicy byli usuwani i niepotrzebne urzędy likwidowane.</u>
<u xml:id="u-65.31" who="#komentarz">(Głos: A policja?)</u>
<u xml:id="u-65.32" who="#RyszardWojdaliński">Co do policji, proszę kolegi, to jest ten sam problem. I myśmy sprawę redukcji popierali, wywieraliśmy nacisk w kierunku redukcji i policja została o 30% zredukowana, ale Panie Kolego Dymowski, jeżeli Pan przejrzy budżet b. dzielnicy pruskiej, który Pana więcej zadawalnia, to tam zobaczy Pan tę samą ilość policji na 2 miliony mieszkańców, jaka jest w całem Państwie 20 milionowem.</u>
<u xml:id="u-65.33" who="#komentarz">(P. Dymowski: Chodzi o rezultat)</u>
<u xml:id="u-65.34" who="#RyszardWojdaliński">Dlatego też nasze narzekania na policję płyną trochę z nieznajomości stosunków, nie mówię już w Poznańskiem. ale w innych państwach, nieświadomości tego, że np. w Londynie policji jest więcej, niż w całem naszem państwie. Inna kwestia, że gdy idzie o poziom policji, o spełnianie jej funkcji będę się solidaryzował z Panem Kolegą i wszystkimi kolegami, którzy będą dążyli do podniesienia poziomu i uzdrowienia stosunków.</u>
<u xml:id="u-65.35" who="#RyszardWojdaliński">Jeżeli płacąc później niż w terminie oznaczonym, obywatel będzie wiedział, że on nie zapłaci stosunkowo większej sumy, znajdującej się w odpowiednim stosunku do spadku siły nabywczej marki, to będzie się zawsze starał nie płacić w swoim czasie i będzie spekulował na nieszczęściu Skarbu. Nie wnikam tu w szczegóły stawiam tylko zasadę konieczności ogólnego obciążenia ludności, które byłoby zwiększane w miarę spadku siły nabywczej marki polskiej i mniemam, że jeśli obecny stan ekonomiczny kraju przedłuży się, p. Minister Skarbu, jak to zresztą do pewnego stopnia zapowiedział w swojem przemówieniu, nie będzie miał innego wyjścia jak tylko na tę drogę wkroczyć.</u>
<u xml:id="u-65.36" who="#RyszardWojdaliński">Dalej charakterystyczną cechą naszego systemu podatkowego jest nie tylko to, że obciążenie podatkowe nie podąża za życiem, spadkiem siły nabywczej marki, lecz to, że zamiast podnosić stawki podatków już istniejących i dla ludności znanych, starano się wysilać mózgi nad tworzeniem podatków nowych, nadzwyczaj skomplikowanych, trudnych i do wymiaru i do ściągania, podatków, do których wprost nie dorosła nasza administracja Skarbowa. Inną zupełnie drogą poszli nasi rodacy z b. zaboru pruskiego i dlatego w dużym stopniu osiągnęli budżet dodatni, a nie ujemny. Bowiem wprowadzali wszystkie podatki, które myśmy też wprowadzili, a nie zaniedbali dawnych źródeł, z których w sposób łatwy i szybki mogą odrazu płynąć do Skarbu pieniądze. Mam tu na myśli podatki pośrednie.</u>
<u xml:id="u-65.37" who="#RyszardWojdaliński">Nie potrzebuję chyba uzasadniać jak bardzo pod względem zasadniczym jestem przeciwny podatkom pośrednim, gdyż pod tym względem nauka się już wypowiedziana zdanie jest ustalone, że podatki pośrednie są najprymitywniejszym, być może nawet niesprawiedliwym sposobem obłożenia ludności i szczytem do którego się dąży jest oparcie systemu podatkowego na podatkach dochodowych. Nie mogę jednak pominąć tego faktu, że pomimo takiej opinii wszędzie, we wszystkich innych państwach widzimy, że stosunek, procent wpływów, pochodzący z podatków pośrednich, jest znacznie wyższy niż u nas. Sama dzielnica pruska z podatków pośrednich otrzymuje 4 miliardy, a pozostać te Państwo dwudziesto paro milionowe też otrzymuje 4 miliardy. Zresztą p. Minister Skarbu sam zdaję sobie dokładnie sprawę z tego, że zachodzi możność, jak powiedział dosłownie: podniesienia dochodów skarbowych bez obawy przyczynienia się do wzrostu drożyzny, gdyż przed wojną dochód roczny z podatków pośrednich i monopoli wynosił na tym samym obszarze około 17 miliardów marek polskich, podczas, gdy obecnie preliminowany jest zaledwie na 17,6 miliarda.</u>
<u xml:id="u-65.38" who="#RyszardWojdaliński">Podniesienie podatków pośrednich jest tem konieczniejsze, że podatek dochodowy, który gdzieindziej może być podstawą wpływów skarbowych, u nas, wobec stałego spadku waluty, traci na swem istotnem znaczeniu i wpływie i kto wie, czy nie należałoby się zastanowić nad znaczeniem i ważnością wprowadzenia podatku obrotowego, który z charakteru swego jest bardziej elastyczny, zatem do naszych nieustalonych i płynnych warunków bardziej przystosowany.</u>
<u xml:id="u-65.39" who="#RyszardWojdaliński">Uwagi moje o podatkach bezpośrednich i pośrednich odnoszą się również do wszelkich opłat i kar administracyjnych, które tak samo są stanowczo za niskie.</u>
<u xml:id="u-65.40" who="#RyszardWojdaliński">Z kolei rzeczy chciałbym zwrócić uwagę na deficyt przedsiębiorstw gospodarczych i poszczególnych urzędów. Jest to mylna zasada powstrzymania drożyzny, która obarczyła Skarb nasz miliardowemi dopłatami na aprowizację. Skarb nie powstrzyma drożyzny przez to, że będzie darmo przewoził obywateli i towary, że będzie dopłacał do ich korespondencji, do wszystkich świadczeń, któremi im służy.</u>
<u xml:id="u-65.41" who="#RyszardWojdaliński">Przed wojną wszystkie te przedsiębiorstwa były dochodowemi. Nic się obecnie nie zmieniło, żeby naraz te przedsiębiorstwa i urzędy przynosiły deficyt. Wszędzie gdzie tylko styka się przedstawiciel Rządu z obywatelem, gdzie czyni mu jakiekolwiek świadczenie, wszędzie czyni się to świadczenie ze stratą dla Skarbu Państwa. W ten sposób musiał powstać ten olbrzymi deficyt budżetowy, sięgający osiemdziesięciu miliardów mk. Czem go pokryć? To jest najważniejsze pytanie, które stoi przed p. Ministrem Skarbu i przed Komisją Skarbowo-Budżetową.</u>
<u xml:id="u-65.42" who="#RyszardWojdaliński">Z przemówienia p. Ministra Skarbu, skądinąd bardzo głębokiego i zasadniczego, najmniej właśnie uchwytnych myśli i konkretnych myśli widziałem w sprawie pokrycia tego deficytu budżetowego. Państwo, którego budżet posiada tyle wydatków nadzwyczajnych, stanowczo musi pokryć je na drodze też nadzwyczajnej. Również zbyt mało, niedość jasno i silnie postawił w swem przemówieniu p. Minister Skarbu pożyczkę t. zw. dolarową, opartą na określeniu ścisłego stosunku między marką a dolarem. Zdaje mi się, że właśnie chwila obecna jest najbardziej stosowną dla przeprowadzenia takiej pożyczki dolarowej, bo jeśli stosunki się ustalą, to ludzie mniej będą uciekali przed marką.</u>
<u xml:id="u-65.43" who="#RyszardWojdaliński">Chwila obecna jest chwilą panicznej ucieczki od marki, chwilą lokowania kapitałów w obcej walucie. Doszło do tego, że już nie tylko gracze giełdowi, lecz i najuczciwsi obywatele, którzy nigdy nie mieli nic do czynienia z giełdą, starają się oszczędności swoje lokować w jakichś pewniejszych funduszach, w jakiejś pewniejszej walucie zagranicznej. W chwili takiej ucieczki w chwili podcięcia podstaw oszczędnościowych u ludności, zdaję się, że otwiera się odpowiednie pole dla przeprowadzenia pożyczki dolarowej i że ta pożyczka Panie Ministrze Skarbu, mam to przeświadczenie, w tej właśnie chwili miałaby olbrzymie powodzenie. Być może, iż to byłoby źródłem z któregoby p. Minister Skarbu potrafił pokryć niedobór i zahamować, a w każdym razie zwolnić tempo maszyny drukarskiej.</u>
<u xml:id="u-65.44" who="#RyszardWojdaliński">To są mniej więcej ogólne nasze uwagi co do sytuacji gospodarczej i walutowej. Oczywista rzecz zdajemy sobie sprawę, że na tej samej linii znajduje się i obecne kierownictwo Ministerstwa Skarbu. Jeśli idzie o zasadę wolności ekonomicznej i gospodarczej, to te zasady zostały dość wyraźnie i mocno ustalone w naszem życiu i w tej chwili chodzi tylko o to, ażeby tę pstrokaciznę, ażeby to wszystko co jest pozostałością dawnego systemu etatyzmu, mogło rychło i planowo zostać usunięte, ażeby nasze życie gospodarcze było konsekwentne, ażeby mu przyświecała jedna przewodnia myśl. Jeśli zachodzą jakieś różnice to tylko w tempie realizacji tego programu. Tutaj zdaję sobie całkowicie sprawę z tego, że łatwiej jest żądać przyspieszenia tempa aniżeli p. Ministrowi Skarbu to tempo przyspieszone przeprowadzić. Mniemam, że w najbliższym czasie przy wspólnych wysiłkach Sejmu i Rządu zdołamy wejść na tę pewniejszą drogę, kiedy te zasady, o których mówiłem, a które nie są tylko mojemi zasadami, lecz i innych stronnictw, rozwiną się i pozwolą podnieść nasze życie państwowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przed udzieleniem głosu p. Diamandowi muszę zakomunikować, że nie miałem zamiaru urządzać przerwy, lecz urzędnicy biura stenograficznego zawiadomili mnie, że z powodu ferii jest ono nieco uszczuplone, więc proszą o przerwę. Zatem po przemówieniu p. Diamanda uczynię przerwę 45 minutową.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#HermanDiamand">W takim razie prosiłbym Pana Marszałka, ażeby tę przerwę teraz zarządzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeśli nikt nie protestuje, to zrobię teraz przerwę, ale nie dłużej, jak na 45 minut. Proszę się zebrać punktualnie o kwadrans na trzecią, gdyż rozprawa zacznie się bez względu na ilość posłów.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#komentarz">(Przerwa o godz. 1 min. 25 w poł.).</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#komentarz">(Po przerwie o godz. 2 min. 30 po poł.).</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Posiedzenie znowu się rozpoczyna. Jesteśmy przy dyskusji budżetowej głos ma P. Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#HermanDiamand">Wysoki Sejmie! W jednej z debat finansowych w tej Wysokiej Izbie p. Czetwertyński, chcąc ująć, czy skrytykować moją działalność, określił ją w ten sposób, że ja tutaj uprawiam filozofię skarbową i nie podaję żadnej rady konkretnej. Inni Panowie za to zajmowali się konkretnemi sprawami. Przedkładano nam tu jednak już b. wiele projektów, lecz widzimy, że one do celu nie prowadzą, a więc sednem rzeczy nie są, jak to się p. Czetwertyńskiemu wydawało, jakieś techniczne szczegóły skarbowe, ani, jak się on wyraził, konkretne sprawy”, lecz błędy zasadnicze. Bo wszakże te konkretne projekty nie powstrzymały wcale strasznego upadku naszych finansów. Jeżeli zasady polityki skarbowej są filozofią, to rzeczywiście o tę filozofię dziś chodzi. I podobnie, jak poprzednio, tak i dziś wydaje mi się, że należy zająć się zasadniczemi pod. stawami naszej gospodarki skarbowej, filozofią, jak powiada Czetwertyński, a nie drobnemi a choćby nawet wielkiemi technicznemi sprawami.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#HermanDiamand">Błędy są zasadnicze i cały sposób, w jaki większość tego Sejmu patrzy na gospodarstwo państwowe, wydaje mi się wadliwym. My wychodzimy zwykle z zasady, że Polska jest krajem rolniczym, lecz, zdaję się, że w tym punkcie wyjścia tkwi zasadniczy błąd. Polska rolnicza w takich geograficznych i politycznych warunkach, w jakich się znajduje, nie wydaje mi się zdolną do życia. Budżet nasz jest przerażająco wysoki z powodu naszego położenia geograficznego, z powodu naszej międzynarodowej politycznej sytuacji, i niema nadziei, żebyśmy się mogli zmienić, w kraj taki jak Szwajcar ja albo dzisiejsza niemiecka Austria, które mogą sobie żyć na uboczu wielkich objawów życia międzynarodowego. My znajdujemy się właściwie w ośrodku dyplomatycznego życia Europy i musimy życie nasze zastosować do tych warunków. Jeżeli to przetłumaczymy na finansowość, to musimy powiedzieć, że nasze życie publiczne jest nadzwyczaj kosztowne i nie wiem, jakie zmiany w sytuacji europejskiej zajśćby musiały, ażeby ono stało się mniej kosztownem. A państwo rolnicze, społeczeństwo rolnicze nie jest w stanie pokrywać takich kosztów. Szczęśliwie, Polska w swoim naturalnym przyrodniczym ustroju ma wszystkie warunki, żeby stać się wielkiem przemysłowem państwem i tylko przemysł polski, wytwarzający ogromne bogactwa, może sprostać tym zadaniom finansowym, które na Polskę nakłada jej położenie geograficzne i polityczne.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#HermanDiamand">Sejm Wysoki, większość jego, stronnictwo rządzące teraz, albo w poprzedniem układzie stronnictw, nie chcą włożyć się. wczuć się w to położenie, i naszym politykom, i to nawet finansistom ciągle wydaje się, że rolnicza Polska odpowie wymaganiom, ale tak nie jest. Gdyby cały dochód naszego rolnictwa obrócono na potrzeby publiczne, gdyby u nas panowały takie stosunki, że całe społeczeństwo widziałoby jako pierwsze, a nawet jako jedyne swoje zadanie utrzymanie Państwa, gdyby nawet tak było, to i wtedy rolnictwo tego rodzaju państwa jak Polska utrzymać nie by nie mogło.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#HermanDiamand">Skarżą się Panowie na drogą administrację, na wysokie koszta wojska, wszystkie te rzeczy jednak w znacznej części w warunkach systemu politycznego panującego w Polsce są konieczne, nieodzowne. Rolnictwo nasze tych kosztów nie pokryje. Świadomość ta żyje w reprezentantach rolnictwa i ten wieczny gniew zwrócony przeciw urzędnikom, ta niechęć, że podatkami musi się utrzymywać takie mnóstwo ludzi, że liczba ludzi żyjących z gospodarstwa państwowego dochodzi do 10% całej ludności, ta sprzeczność między koniecznemi potrzebami a zdolnością dostarczania tych środków wywołuje właśnie w sferach rolniczych żal, nienawiść do tej warstwy, będącej na żołdzie Państwa, bez której my się obyć nie możemy. I dlatego wydaje mi się, że stosowanie naszej polityki gospodarczej do potrzeb rolników wyłącznie, że liczenie się Sejmu i Rządu jedynie z potrzebami rolników, a pomijanie zupełne potrzeb tej warstwy, na której właśnie polega nadzieja całego Państwa i społeczeństwa, jest wysoce szkodliwe. Ustawodawstwo gospodarcze Dolskie zwrócone jest przeciw przemysłowi, przeciw rozwojowi przemysłu.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#komentarz">(Głos: Gdzie tak jest?)</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#HermanDiamand">Tak jest w Polsce.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#HermanDiamand">Z tego okrzyku okazuje się, że Panowie nie macie świadomości własnych czynów, może ze wzrostem świadomości przyjdzie także zwrot w Waszych dążnościach.</u>
<u xml:id="u-69.7" who="#HermanDiamand">Podstawą rozwoju przemysłu są dogodne warunki, a dogodnemi warunkami jest niezbyt wysoka cena środków żywnościowych. Państwo, w którem ceny środków żywności przewyższają 300 kilkadziesiąt razy, ceny przedwojenne, podczas gdy inne gałęzie nie mogą dojść do tej tylokrotności, podcina możność rozwoju przemysły We wszystkich innych krajach jest baczne staranie łożone na ta, ażeby środki żywnościowe, o ile chodzi o warstwy niebardzo zamożne, były utrzymywane na niskiej stopie. Tak, Panowie, dzieje się w Czechach, jeśli mówię o sąsiednich państwach, tak samo w Austrii niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-69.8" who="#HermanDiamand">W Austrii niemieckiej podzielono konsumentów na trzy grupy. Pierwsza grupa dostaje chleb za koszta pieczenia chleba i transportu. Bochenek chleba w roku 1921–22 w niemieckiej Austrii dla ludności, która ma mniej niż 15.000 koron na głowę dochodu rocznie, kosztować będzie 15 koron. Warstwa średnia płaci rzeczywiste koszta a warstwy najbogatsze płacą cenę wyższą, która w pewnej części pokrywa koszt tego chleba najtańszego, albo jest zdana na wolny zakup. Jest to państwo bardzo ubogie państwo zależne zupełnie od łaski Europy, ale rząd tamtejszy i społeczeństwo rozumieją, że jeżeli nie postarają się o tanie środki żywności, to po pierwsze nie będzie tego spokoju, wśród którego przemysł może się rozwijać, a po drugie nie będzie takich kosztów produkcji, które pozwolą temu przemysłowi stanąć na targu światowym.</u>
<u xml:id="u-69.9" who="#HermanDiamand">W Czechach, gdzie rolnictwo stoi na bardzo wysokim stopniu, gdzie produkcja z morgi jest teraz najmniej trzy razy tak wielka, jak u nas, a w czasie pokoju dwa razy tak wielka, gdzie produkt rolny jest znakomitej jakości i ma wydatność bardzo wielką, uboższa część ludności, mająca dochodu niżej 10.000 koron czeskich, t. zn. 240.000 naszych marek rocznie, dostaje chleb z urzędu. Zaprowadzono kontyngent, w którym płaci się 160 koron czeskich za 100 kilo zboża, przy ogromnych karach pieniężnych dla tych, którzy go nie dostarczają, nadto, wyznaczył Rząd znaczną bardzo kwotę na premie dla tych, którzy sprowadzają zboże z zagranicy. Wogóle zrobiono wszystko, ażeby zatamować ciągły wzrost drożyzny. Czechy mimo to walczą o miejsce na targu światowym, albowiem ceny kosztów produkcji są u nich mimo starań rządu jeszcze za wielkie. Gdyby Czechy urządziły swoją gospodarkę tak, jak my, to o życiu gospodarczem na dzisiejszej wyżynie w Czechach mowy by nie było.</u>
<u xml:id="u-69.10" who="#HermanDiamand">Żadne z państw, pominąwszy nadzwyczaj bogate i w bardzo szczęśliwych warunkach żyjące, nie miało odwagi puścić aprowizacji ludności na fale losu, bo świadome było tego, że póki całych żniw niema w domu, póki niema nie tylko ziarna, ale i roślin okopowych, póty nigdy nie można wiedzieć na jakie trudności społeczeństwo będzie narażone. Nie wiem jak w rzeczywistości żniwa nasze wypadły co do ziarna. Że co do okopowych roślin będziemy w wielkich trudnościach, że z kartoflami jest źle, że trzeba będzie w wyżywieniu ludności kartofle zastąpić zbożem, to zdaję się już dziś jasnem. Ale nie uczyniliśmy niczego, ażeby zapewnić wyżywienie ludności nierolniczej i dalej z największym spokojem przypatrujemy się rzeczom, jak się one samorzutnie rozwijają.</u>
<u xml:id="u-69.11" who="#HermanDiamand">Przemysłowa ludność będzie w nadzwyczaj trudnych warunkach, a z nią i przemysł. Prowadzimy rzeczy do tego, że polityką żywnościową zaopatrujemy ludność rolniczą w niebywałą ilość pieniędzy, a z drugiej strony utrudniamy nadzwyczaj nasz rozwój przemysłowy drożyzną żywnościową. Panowie składacie wszystko na strajki, a zmuszacie ludność pracującą do strajkowania. Jest u nas specjalna skłonność szukania motywów zjawisk społecznych poza sobą. Wiecznie mówi się, że Niemcy są powodem spadku marki, p. Grabski wczoraj mówił, że bolszewicy obniżają kurs naszej marki, strajki zaś przypisuje się poduszczeniu zagranicznych agitatorów. Ależ one są konieczne, nieodzowne w naszych warunkach, i rzeczywiście, niema potrzeby szukania jakichś powodów nadzwyczajnych. Jeśli praca w stosunku do cen przedwojennych kosztuje 60, 80, 100, może 120 razy więcej, zależnie od zawodu, a żywność kosztuje 350 razy tyle, a odzież 300 razy tyle, to cóż jest naturalniejszego, cóż jest bardziej uzasadnionego i koniecznego, jak walka pracujących o doprowadzenie swoich dochodów do kosztów utrzymania a zbliżenie do siebie obu tych wielokrotności.</u>
<u xml:id="u-69.12" who="#HermanDiamand">Przed kilku dniami mieliśmy w Warszawie strajk urzędników miejskich, z pewnością warstwy, która nie uległa niemieckiej, ani bolszewickiej agitacji. Rzeczy te będą się piętrzyły w miarę, jak ustanie wpływ Rządu na wyżywienie urzędników i warstw robotniczych, one będą ciągle rosły i dlatego budżet nasz jest iluzoryczny, albowiem w gospodarstwie naszem społecznem nie robimy tego, co jest konieczne, ażeby te liczby budżetu były realne, ażeby uzyskać pewną stałość cen stanowiących podstawę liczb budżetowych. Państwo, które nie tylko dozwala, ale popiera wzrastającą drożyznę, państwo, które staje w szeregu paskarzy, jak to się u nas nazywa, w szeregu tych, co podrażają możność życia, państwo, którego kierownicy chodzą wiecznie z cedułą kursową zurychską w ręku i starają się, ażeby koszty życiowe w Polsce stosowały się do zurychskiego kursu marki polskiej, państwo, którego ministrowie przychodzą co chwila przed forum Sejmu i powiadają, że jeszcze koleje nie są dosyć drogie, albowiem nie płacimy według zurychskiego franka, że poczta nie jest jeszcze tak drogą, albowiem płacimy tylko według wewnętrznej wartości marki, państwo, które podwyższa ceny wszędzie, gdzie tylko może i nie tylko względami moralnemi, lecz i gospodarczemi usprawiedliwia niepowstrzymaną hossę, takie państwo nie może mieć budżetu realnego, w takiem państwie budżet musi być fikcją. W naszych czasach nie jesteśmy świadkami cudów i wątpię, czy stanie się cud dla uratowania naszego budżetu, nie tyle uratowania jak dla nadania realnych cech budżetowi. Może się taki cud stanie, ale łatwiej o cud na polu bitwy, aniżeli w gospodarstwie. Obawiam się, że tego cudu nie będzie i że ci wszyscy Panowie, którzy zupełnie z innego stanowiska, aniżeli ja, krytykują p. Ministra Skarbu, ci, którzy stoją zasadniczo na tem samem co on stanowisku, będą mieli rację, że budżet ten realnym nie będzie, albowiem przy stałem wzrastaniu cen wszystkie te liczby budżetowe, które opierają się na cenach dzisiejszych, będą bańkami mydlanemi będą czemś strasznie nierealnem.</u>
<u xml:id="u-69.13" who="#HermanDiamand">P. Minister Skarbu wykazał w pewnej części zupełnie słusznie, z wielką racją, że niema powodu, że on tego powodu nie widzi, dlaczego by marka polska miała być na targu światowym tańszą, od — weźmy jakąś walutę średniej wartości — np. od włoskiego lira. To jest gospodarczo niewytłómaczalne, Włosi nie mają węgla, sprowadzają go z zagranicy, Włosi nie mają dosyć drzewa, Włosi są w bardzo trudnych gospodarczych warunkach, inflacja włoska jest większa, niż nasza, dlaczegóż włoski lir, który jest mniej wart niż nasza marka, jest wart dzisiaj może — nie wiem dokładnie — 50 razy tyle, co nasza marka. Tego zagadnienia czysto gospodarczo wytłómaczyć nie można Podstaw gospodarczych dla kredytu mamy więcej niż Włosi, a i długów Włosi mają więcej niż my, a mimo to jest taka przerażająca różnica między nami a Włochami. P. Minister Skarbu ten niszczący nas objaw ostatecznie określił jako brak zaufania, ale ten brak zaufania musi mieć swoje powody, ten brak zaufania nie jest tylko wynikiem nastroju. I otóż, proszę Panów, te powody są, i tu wchodzimy w tę filozofię, która tak bardzo raziła p. Czetwertyńskiego. My nie mamy tej koniecznej woli, nie mamy poważnego dążenia, ażeby gospodarstwo nasze tak ułożyć, by bogactwo surowców, które są do naszej dyspozycji, zmieniło się w czynniki gospodarcze, żeby one nie były martwe tylko, lecz żeby zostały wciągnięte w życie gospodarcze. I brak niezłomnej woli, brak po części może i tej zdolności, która w Polsce wiąże się ściśle z brakiem poczucia społecznego, ażeby w życie nasze gospodarcze wciągnąć nasze martwe bogactwa, wywołuje ten brak zaufania, pod którym tak strasznie cierpimy.</u>
<u xml:id="u-69.14" who="#HermanDiamand">Porównałem raz Polskę gospodarczą z zaklętą królewną, otoczoną największemi bogactwami, która w zaklęciu tem nie może z tych bogactw korzystać i uśpiona czeka, aż zjawi się rycerz, który ją uwolni od zaklęcia. Tego wyzwolenia nam potrzeba, tego obudzenia się, tego ujęcia bogactw nam potrzeba, ażeby przeprowadzić zmianę naszych warunków. P. Grabski wziął za złe p. Steczkowskiemu, że on zapowiedział, iż wkrótce nastąpi zmiana. P. Wł. Grabski tak samo przepowiadał; poprzednicy p. Grabskiego tak samoprzepowiadali, że lada dzień, lada chwila nastąpią zmiany na lepsze. I kto na Polskę gospodarczą popatrzy, ten nie może oprzeć się wrażeniu, że ta dysproporcja między bogactwami przyrodzonemi. a nędzą gospodarczą przecież długo trwać nie może. Ale trzeba chcieć, trzeba przystąpić do dzieła. I otóż my tego nie robimy; nam się wydaje, że jeśli potrafimy podnieść cenę zboża tak, ażeby położenie rolnika było rażąco lepsze od położenia innych obywateli, to załatwiliśmy wszystkie potrzeby pań 6twa. A tak nie jest. Drogą rozwoju rolnictwa my do złamania tego zaklęcia nie dojdziemy, musimy starać się o rozwój przemysłu, o tworzenie warunków dla przemysłu. Jeśli zaś chcemy przemysłowi pomóc, mu simy stosunki nasze z zagranicą tak ułożyć, ażeby jego rozwój był możliwy. Powinniśmy zainteresować Europę, ażeby nam pomogła w pierwszych krokach. Gdy Niemcy tworzyli swój przemysł metalurgiczny, który przed wojną był, a może i dziś jest pierwszy w świecie, to mimo wszelkich swoich zdolności nie zdołali z własnej inicjatywy sami sobie dopomóc, i rozwój tego przemysłu został zapoczątkowany dopiero przy pomocy Anglików. Angielski kapitał, angielscy inżynierowie, angielscy technicy, majstrowie, robotnicy angielscy nauczyli Niemców prowadzić przemysł metalurgiczny a Niemcy prześcignęli ich w bardzo krótkim czasie. Myśmy nie starali się o to, ażeby nawiązać stosunki gospodarcze z temi państwami, które nam mogą być pomocne. Myśmy kierowali naszą politykę zagraniczną w jedno łożysko, w łożyska które nie może nam być pomocne właśnie w tych dziedzinach, w których najbardziej pomocy potrzebujemy. Nie znaleźliśmy w naszym sojuszniku owego rycerza, któryby mógł zdjąć zaklęcie z Polski, staraliśmy się zaś o to, ażeby te czynniki w świecie europejskim, w świecie zachodu, któreby nam mogły pomóc, były nam wrogie, a w najlepszym razie wobec nas obojętne.</u>
<u xml:id="u-69.15" who="#HermanDiamand">Proszę Panów, cały nasz obrót pieniężny, walutowy, biletowy wynosi 648 miljonów franków, kwota stosunkowo bardzo mała. Pozwolą Panowie, że dla porównania podam kilka liczb, jak w innych państwach wygląda ten obrót biletów bankowych, wszystko według wartości przedwojennych, a zarazem przeliczone na franki.</u>
<u xml:id="u-69.16" who="#komentarz">(Głos: Szwajcarskie?)</u>
<u xml:id="u-69.17" who="#HermanDiamand">Tak, na pełne franki przeliczone, bo inaczej nie moglibyśmy porównać. Otóż Francja miała przed wojną not na 5900 milionów, a 21 lipca b. r. 37,270 milionów. Niemcy miały 2.300 milionów — teraz mają 94,800 milionów, Anglia miała 733 miliony a ma 3,198 milionów, Hiszpania z dwóch miliardów skoczyła na 4, Włochy z 1,730 milionów na 13,715 milionów, Rumunia z 400 na 11,000 milionów, Polska ma not na 194 miliardy marek, co przeliczone na franki wyniesie 648 milionów w obiegu t. zn. tylko małą część tego długu, który mają Włochy, albo inne państwa.</u>
<u xml:id="u-69.18" who="#HermanDiamand">Czy niemożliwem jest, aby w związku z innymi czynikami światowemi, które mają odpowiednie warunki, zaszła zmiana u nas? Nie myślę o sprzedaży kolei, o wydzierżawieniu salin, o wszystkich tego rodzaju rzeczach, które są dla nas straszne, a do celu nie prowadzą, ale myślę, że wielki związek gospodarczo-polityczny z państwami innemi, które mają odpowiednie ku temu warunki, mógłby nas wyprowadzić z sytuacji, która jest tylko dlatego tak straszna, ponieważ my takiego związku nie mamy.</u>
<u xml:id="u-69.19" who="#HermanDiamand">Nie wierzę w to, aby nie można było znaleźć siły finansowej, któraby w dogodnych warunkach, przy odpowiednim kierunku naszej polityki, nie dopomogła nam w tem dziele. Wielki kapitał zagraniczny szczególniej w dzisiejszych czasach szuka lokaty w najrozmaitszych miejscach kuli ziemskiej. Podczas gdy w Londynie pożyczka, rozpisana przez państwo angielskie, doznała niepowodzenia, to pożyczka taka dla Kanady miała powodzenie w tym samym Londynie ogromne.</u>
<u xml:id="u-69.20" who="#HermanDiamand">Ale naturalnie w dzisiejszych warunkach Panowie tego nie znajdziecie. Jeżeli Panowie wyślecie Ministra, albo jego ajentów na targ światowy, to chyba spotkacie się z uśmiechem politowania. A to nie dlatego, żeby to było w zasadzie niemożliwe, tylko dlatego, że nie staramy się przystosowywać naszych działań do naszych rzeczywistych warunków, dlatego, że nie ustalamy naszego życia, dlatego, że ciągle wywołujemy w świecie wrażenie, jakbyśmy czekali nowej wojny, jakgdyby cały nasz umysł był skierowany ku jakimś nowym przedsięwzięciom wojennym, które ostatecznie w swoich wynikach są grą, na którą nikt obcy się nie zgodzi.</u>
<u xml:id="u-69.21" who="#komentarz">(Głos: Kto to „my”?)</u>
<u xml:id="u-69.22" who="#HermanDiamand">Czy mam Panu imiennie wymienić? Jeżeli chodzi o mnie i moje stronnictwo, to najmniej. Jeżeli mówię „my”, to mówię dlatego, że te czynniki, które to robią, mają tyle siły w naszem państwie, że ich wola decyduje. Bardzo dużo czynników rządzi, bardzo dużo czynników w bardzo możnych warstwach naszego społeczeństwa. Mamy wojskowość ogromnie rozwiniętą i wpływową, w której interesie właśnie — nie mówię o interesie materialnym, zresztą może i w materialnym, ale głównie interesie ideowym, jest utrzymanie tych warunków. Jeżeli mówię „my”, to myślę o tem wrażeniu, które o Polsce ma się za granicą, i gdybyśmy potrafili uzyskać tam opinię inną, opinię opartą na rzeczywistości, gdybyśmy potrafili przekonać ludzi, że pierwszem naszem dążeniem jest konsolidacja wewnętrzna i ułożenie naszych warunków na zewnątrz tak, ażeby można przypuszczać że oddajemy się teraz spokojnie rozwojowi gospodarczemu, to początek przełamania unieruchamiającego nas czaru będzie zrobiony. Potem, wydaje mi się, postępowalibyśmy b. szybko.</u>
<u xml:id="u-69.23" who="#HermanDiamand">Miałem możność mówić z fachowcami zagranicznymi rozmaitych państw i gdy starałem się wykazać, że ich polityczny i gospodarczy interes tego wymaga, by nam udzielili pomocy, jedyny argument, który przeciwstawiano mojej argumentacji byt ten: czy jest ta pewność, czy są te gwarancje, że nasz rozwój gospodarczy nie będzie odrazu powstrzymany jakimś wybuchem, jakimś zatargiem.</u>
<u xml:id="u-69.24" who="#HermanDiamand">Tej gwarancji nie daje nasza reprezentacja i nie daje jej Wysoki Sejm. Nie znajduje ta dążność wyrazu, bo rzadko słyszy się ze stron decydujących poważne postawienie kwestii w tym kierunku, ani nie byliśmy świadkami postanowień stałych Sejmu, że chcemy zacząć budowę Państwa. Ciągle się zdaję, że my się chcemy powiększać, a rzadko się objawia wola, by zostać tylko silniejszymi. Muszę tu powtórzyć rzecz, którą raz już powiedziałem: że siła państwa do pewnych granic rośnie z powiększania się, potem jednak stosunek ten staje się odwrotnym: im większe państwo, tem słabszem się staje.</u>
<u xml:id="u-69.25" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Federacja?)</u>
<u xml:id="u-69.26" who="#HermanDiamand">Najprzód zróbmy z siebie silny czynnik, a potem róbmy federację.</u>
<u xml:id="u-69.27" who="#HermanDiamand">Tego przeświadczenia wewnętrznego niema i dlatego nie może być tej wiary za granicą. Myśmy się zaangażowali w jednym kierunku politycznym, o ile chodzi o politykę zagraniczną; zaangażowaliśmy się w całej pełni i mam wrażenie — z tego, com słyszał zagranicą, że nasze engagement jest tego rodzaju, że jako samodzielny czynnik zniknęliśmy z horyzontu. Układ jest taki, iż Polska ma być tak związana, że inne czynniki, poza temi, z któremiśmy się związali, nie mają żadnej możności wejścia z nami w stosunki, któreby im pozwoliły się zainteresować naszemi wewnętrznemi stosunkami.</u>
<u xml:id="u-69.28" who="#komentarz">(Głos: Ploteczki)</u>
<u xml:id="u-69.29" who="#HermanDiamand">Ploteczki, myśli Pan, a co się Panu wydaje ploteczką? Pan myśli, że nie jesteśmy angażowani? Ja opieram się na przypuszczeniu, dokładnego nic ani Pan Kolega, ani ja nie wiemy, gdyż dotychczas nam tego nie przedłożono, lecz zagranicą wiedzą o tem bardzo szybko. Nie okazaliśmy zaś niczego, coby temu zaprzeczyło. Nie ujawniliśmy nigdzie naszej swobody pod tym względem, naszej możności wchodzenia w stosunki w innym kierunku, aniżeliśmy to już uczynili. Nawet nie umieliśmy...</u>
<u xml:id="u-69.30" who="#komentarz">(P. M. Seyjda: Niech Pan będzie konkretny)</u>
<u xml:id="u-69.31" who="#HermanDiamand">Kto żąda konkretności? Gdybym był konkretny, tobym jutro przeczytał w Pańskim piśmie, że należy mnie powiesić.</u>
<u xml:id="u-69.32" who="#komentarz">(Głos: To nie szkodzi)</u>
<u xml:id="u-69.33" who="#HermanDiamand">Ale ja jestem łaskotliwy, Pana Kolegę może to nic nie obchodzić. Nie myślę, abyście potrafili to zrobić, ale sama propozycja jest mi już niemiła.</u>
<u xml:id="u-69.34" who="#komentarz">(P. Marjan Seyda: Mamy dowcipniejszy temat)</u>
<u xml:id="u-69.35" who="#HermanDiamand">Owszem ja się chętnie zgodzę i na dowcipniejszy, ale to ode mnie nie zależy.</u>
<u xml:id="u-69.36" who="#HermanDiamand">Proszę Panów, jeżeli ja mówię mniej konkretnie, to nakładam sobie przez to pewne więzy ze względu na pewne konieczności państwowe. Osobiście i jako członek stronnictwa, nie odczuwam tej potrzeby. Jeżeli jestem powściągliwy, to z tego względu, że pragnę nie pogłębiać skutków błędnej naszej polityki. Więc nie uczyniliśmy niczego, by uzyskać zaufanie świata, i jak długo tego nie zmienimy, tego postępowania, tak długo, zdaję mi się, p. Minister Skarbu nie uzyska tego, czego koniecznie potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-69.37" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Maj).</u>
<u xml:id="u-69.38" who="#HermanDiamand">Czesi, którzy faktycznie w gorszem są od nas położeniu, nie są tak skrępowani, jak my w stosunki do sojusznika, który jest wspólnym naszym sojusznikiem. Czesi bardzo dobrze umieli wyzyskać sytuację i w układach czeskich sojusznik nasz jest w tem położeniu, w którem my jesteśmy wobec naszego sojusznika.</u>
<u xml:id="u-69.39" who="#komentarz">(P. Załuska: Tam niema żydów)</u>
<u xml:id="u-69.40" who="#HermanDiamand">Jeżeli Panowie jeszcze do dzisiaj nie doszliście do przeświadczenia o błędności tego poglądu, to zdaję mi się, że trudno Was będzie pozyskać dla naszej racjonalnej państwowej polityki. Jeżeli ten okrzyk miał na celu tylko zrobić mi nieprzyjemność, to muszę powiedzieć, że to jest rzecz gustu, ale jeżeli to ma być argumentem, to rzeczywiście żal mi, że muszę mówić wobec audytorium, dla którego to jest argumentem.</u>
<u xml:id="u-69.41" who="#komentarz">(P. Weinzieher: Bardzo słusznie. P. Marjan Seyda: Niech Pan skończy)</u>
<u xml:id="u-69.42" who="#HermanDiamand">Ja wtedy skończę, gdy zechcę, albo gdy p. Marszałek tego zażąda.</u>
<u xml:id="u-69.43" who="#HermanDiamand">Więc nasz sojusznik to złe wrażenie, które na jego społeczeństwie zrobił układ z Czechami, naprawił w ten sposób, że układy z nami zawarte są strasznie jednostronne, nie na naszą korzyść. Jak trudno w tych warunkach pozyskać czynniki, któreby nam pozwoliły wyjść z tego zaczarowanego koła! Odezwanie się Pana z ław Narodowej Demokracji skłania mnie do wypowiedzenia jeszcze jednego zdania w tej materii. Za granicą Polska bardzo cierpi i pod tym względem, że jej wewnętrzne stosunki nie są skonsolidowane. Stosunki prawne i życiowe warunki mniejszości wyznaniowych i narodowych tak trudno się układają, że staje się to niebezpieczeństwem dla wewnętrznego ustroju Państwa, podobnie jak nasza polityka zagraniczna uniemożliwia ułożenie naszych gospodarczych stosunków na korzystnych podstawach. A jeśli Panowie to podkreślacie, jeśli staracie się codziennie dawać dokumenty na to, że tak jest, to Panowie nie poprawicie naszego położenia. Ja wiem, że należy odezwania Panów traktować z pewną oględnością.</u>
<u xml:id="u-69.44" who="#komentarz">(P. Hausner: Pobłażliwością)</u>
<u xml:id="u-69.45" who="#HermanDiamand">Tak, pobłażliwością. Jesteśmy przed wyborami i wiadomo, że walka wyznaniowa ma być jednym z argumentów dla tej strony Sejmu. Ale choć ważne są dla Panów wybory, to zdaję mi się, należałoby się krępować w argumentach wyborczych, jeśli rzeczywiście chodzi o wielkie interesy Państwa.</u>
<u xml:id="u-69.46" who="#komentarz">(Głos na prawicy: O, kazanie!)</u>
<u xml:id="u-69.47" who="#HermanDiamand">Jeśli Panowie myślą, że to jest kazanie, to ja poczuwam się do prawa na taką prowokację odpowiedzieć w pouczający sposób. Bo proszę Panów, tu nie tylko o kulturalny poziom postępowania Panów chodzi, tut nic szkodzicie tylko sobie, ale całemu Państwu i wszyscy mamy prawo bronić się przed takiemi wybrykami.</u>
<u xml:id="u-69.48" who="#HermanDiamand">Fakt, że nie mamy wiary za granicą, że nasze bogactwa nie wystarczają, ażeby nam wyrobić za granicą zaufanie, polega na bardzo poważnych realnych czynnikach i da się wytłumaczyć zupełnie rzeczowo, bez powoływania się na bolszewików albo na Niemców, albo Bóg wie, na jakich wrogów Państwa. Jest on wytworem naszej polityki wewnętrznej i zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-69.49" who="#HermanDiamand">Ilu mówców mówiło, począwszy od chwili przedstawienia planu przez p. Grabskiego, wszyscy Panowie zwracaliście się w mniej lub więcej zamaskowany sposób przeciwko podatkom bezpośrednim. I każdy z Panów mówił: podatków bezpośrednich nie chcemy płacić. Podwyższenie podatków jest konieczną potrzebą, a więc podwyższyć podatki pośrednie. W sposób, zadający kłam wszelkiemu parlamentaryzm mówi, wszelkiemu wpływowi Sejmu, ażeby tylko podwyższać podatki pośrednie w nieskończoność, daliście Panowie p. Ministrowi Skarbu pełną swobodę, ustawą, upełnomocniającą go do podwyżek bez kontroli. Jeżeli potrzeba podwyższyć podatek gruntowy, czynszowy, zarobkowy, osobisto-dochodowy, to p. Minister jest skrępowany najzupełniej, ale jeżeli ma podwyższyć podatki pośrednie, ma zupełną swobodę. I jakby biczem albo ostrogami każdy mówca popędza Ministra, ażeby tylko się nie powstrzymał, ażeby jeno te podatki podwyższał. Niech wydaje, ile chce, niech gospodaruje, jak chce, ale podatki pośrednie muszą być podwyższone. I tu Panowie podda jecie się fantazji, opuszczacie zupełnie grunt rzeczywistości. P. Grabski porównywa cenę wódki z czereśniami i t. d. i t. d. i ciągle powiada, że cena wódki jest za niska, że podatek jest za niski. I otóż proszę Panów, w Austrii przed wojną podatek ten od stu litrów 100-procentowego spirytusu wynosił 160 koron (podwyższony bezpośrednio przed wojną), czyli 112 marek, czyli 1 marka 12 fenigów od pełnego litra stuprocentowego spirytusu. Jeżeli to Panowie pomnożą przez 300, jak żądacie od Ministra Skarbu, to jest 336 mk. od litra, a jeżeli się doliczy wysoką cenę kosztów 50 marek, to byłoby 386 marek, a p. Minister sprzedaje spirytus po 540 marek, więc ponad 300-tną kilkakrotność. Ale to Panom nie wystarcza. Przytem całą manipulację, przelewanie i rozwadnianie spirytusu oddał p. Minister, a raczej jego poprzednik, osobom prywatnym. Nie mogę wejrzeć bliżej w te stosunki, ale uważam to za rzecz arcyniebezpieczną, żeby prywatnym ludziom oddawać tak ważną gałąź podatkową. Nie wiem, jak się spirytus rozwadnia, nie wiem, jak się mierzy, ale zdaję się — nie chcę na nikogo rzucać podejrzenia — że tutaj kontrola ścisła nie może być przeprowadzona, tembardziej, że to oddano ludziom zainteresowanym w przemyśle spirytusowym.</u>
<u xml:id="u-69.50" who="#HermanDiamand">Czy nie chcecie Panowie uznać, że musi być stosunek jakiś między podatkami pośredniemi a bezpośredniemi, że nie chcąc podnosić bardzo drożyzny, nie możecie zwalać całego ciężaru na ludność konsumującą, że nie może być spółki agrarno-fiskalnej dla wyzysku konsumenta, że to nie jest gospodarka państwowa i że nie można całego cię żaru zwalać właśnie na najsłabszych? Osobisto-dochodowy podatek obciąża ogromną masę ludzi, którzy nie zarabiają więcej, niż jest na życie dla nich potrzebne. Z drugiej strony tych samych ludzi obciążają Panowie niebywale wysokiemi podatkami pośrednie; mi bez przerwy, bez wszelkich ograniczeń Sejm wyrzeka się swego prawa wpływania na to, a nawet mam wrażenie, że chce się pozbyć odpowiedzialności, że odpowiedzialność przypadającą mi z natury rzeczy składa na p. Ministra Skarbu, a p. Minister Skarbu ulega tym fiskalnym instynktom, panującym w jego urzędzie i gwoli rozkoszy wszystkich paskarzy w Polsce podnosi cenę spirytusu tak samo, jak się podnosi cenę zboża i wszystkiego innego.</u>
<u xml:id="u-69.51" who="#HermanDiamand">Nie dość na tem, płacimy podatek spirytusawy także zaprzyjaźnionemu państwu — Księstwu Poznańskiemu. Nie tylko Państwo Polskie, ale i państwo poznańskie zbiera od nas podatek spirytusowy. Za spirytus sprowadzony z Poznańskiego opłaca Państwo Polskie połowę dochodu Poznaniowi, a zatem połowa podatku, pobieranego w Polsce idzie do Poznańskiego.</u>
<u xml:id="u-69.52" who="#komentarz">(Głos: Kosztem producenta)</u>
<u xml:id="u-69.53" who="#HermanDiamand">Tu chodzi o 270 marek przy jednym litrze. Chętnie zapłacę producentom dwa razy tyle ile dostaję, więc 7 mk. miast 35 mk. za litr, by Poznańskie zwolniło nas od haraczu.</u>
<u xml:id="u-69.54" who="#komentarz">(Głos: Czy Panu chodzi o tanią wódkę?)</u>
<u xml:id="u-69.55" who="#HermanDiamand">Mnie chodzi o to — by ten podatek płacono do Skarbu polskiego. Ja tak mało piję, że dla mnie to wszystko jedno. Ale Państwo podraża wódkę jeszcze w inny sposób, przez to, że od przetworów wódczanych, od likierów pobiera ogromne daniny poza podatkiem, wynoszące więcej niż podatek. Złoto każecie dawać. Ludność płaci dwa razy tyle, niż Państwo pobiera za specjalne pozwolenia, a ta wódka, którą Państwo sprzedaje po 540 mk. za litr w handlu, stosuje się do tamtych cen, albowiem tendencja w handlu, nie jest taka, ażeby towar droższy przystosowywał się do taniego, ale odwrotnie, tańszy przystosowuje się do droższego. Różnica między ceną kieliszka wódki a likieru nie jest znaczna, chociaż cena kosztu wódki nic dochodzi nawet do połowy.</u>
<u xml:id="u-69.56" who="#HermanDiamand">Nasza gospodarka skarbowa zatraca zmysł gospodarczy i tak się odnosi do społeczeństwa jak wróg.</u>
<u xml:id="u-69.57" who="#HermanDiamand">Stanowisko Skarbu naszego, względnie jego urzędników jest niewłaściwa także w podatkach bezpośrednich. Władza nie zajmuje tego stanowiska, które zająć powinna. Obywatel, który chce uczciwie płacić podatki, który powinien mieć ze strony Państwa ułatwienia i ochronę, nie znajduje poparcia. Weźcie Panowie np. formularze do zeznań podatkowych dla podatku dochodowego i dla majątkowego niedawno wydane. Przedłożyłem je prawnikom, którzy kilkadziesiąt lat są w zawodzie i prosiłem ich, ażeby zrobili dla ludności jakiś wzór, ażeby ludność nie wpadała w te sidła, które tam są zastawione, ale oni odpowiedzieli, że to jest niemożliwe, że oni chociaż są doświadczonymi prawnikami, nie mogą nikogo pouczyć, jak to zrobić, ażeby mimo uczciwych zeznań nie popaść w konflikt z władzą. Szereg adwokatów bardzo biegłych nie chce zajmować się tą sprawą, albowiem nie są pewni tego, czy klijenci nie popadną w konflikt. I proszę Panów, jeżeli Rząd wytwarza taką atmosferę, to jest ona korzystna tylko dla oszustów i to jest moralne popieranie defraudacji. Każdy z nas rozumie, że podatki powinny być ściągane z całą bezwzględnością, ale że sprawiedliwe ściąganie w ramach ustaw jest pierwszym warunkiem — to nie ulega żadnej kwestii. Pod tym względem ma być wzorem Państwo dla obywateli, ale nim nie jest.</u>
<u xml:id="u-69.58" who="#HermanDiamand">P. Grabski wczoraj już czytał ustęp z broszury, zawierający instrukcje, które wskazują pewnym władzom skarbowym, jak się należy zachować wobec dochodów z przekupstw urzędników. To znaczy, z jednej strony uchwaliliśmy karę śmierci dla tych urzędników, a z drugiej strony Państwo powiada: ja chcę mieć udział w ich zbrodniach i zyskach.</u>
<u xml:id="u-69.59" who="#komentarz">(Głos: Gałecki to zrobił)</u>
<u xml:id="u-69.60" who="#HermanDiamand">Więc przedstawcie sobie Panowie takiego zdemoralizowanego człowieka, który się obłowił na przekupstwie, przychodzi do urzędu podatkowego i tam według przepisu urzędnik się pyta: pan byłeś wspólnikiem nieoddania towarów? Jako wspólnik, musisz pan zadeklarować, ile pan zarobił i płacić z tego podatek! I czyż on nie da chętnie jakiegoś udziału, byleby Rząd byt jego wspólnikiem w tej kradzieży? A czyż to, aby mieć p. Ministra Skarbu wspólnikiem w takim interesie, nie jest warte jakiejś ofiary?</u>
<u xml:id="u-69.61" who="#HermanDiamand">Tam jest jeszcze jeden ustęp, który jest wyjęty z rozporządzenia ministerialnego, ażeby władza pewnego postanowienia ustaw nie uwzględniała. P. Minister Skarbu przez swojego zastępcę, którego, niestety, dziś nie widzę na ławach wiceministrów, wydał zarządzenie, że to postanowienie ustawy, na podstawie którego należy szacować domy przy opłacie podatku majątkowego, nie ma być brane przez władze w rachubę.</u>
<u xml:id="u-69.62" who="#komentarz">(Minister zaprzecza)</u>
<u xml:id="u-69.63" who="#HermanDiamand">Mogę natychmiast to Panom przeczytać, gdyż mam to na piśmie. I co sobie wobec tego obywatel pomyśli? P. Minister Skarbu zawiesił postanowienie, które każe szacować domy według dzisiejszych dochodów — prawda Panie Ministrze? Ale takie samo prawo do kasowania ustaw jak Pan, ma każdy obywatel. On może skasować podatki i nie będzie ich płacił, bo on ma do tego takie samo prawo, jak p. Minister. Jeśli Sejm ustanowił ustawę, która się Panu Ministrowi nie podoba, to powinien przyjść do Sejmu i żądać zmiany tej ustawy. I tu jest różnica między podatkami pośredniemi a bezpośredniemi. Panowie pozwoliliście Panu Ministrowi regulować podatki pośrednie według jego upodobania i p. minister wyciągnął z tego wniosek — logicznie zupełnie słuszny, iż wolno mu i bezpośrednie podatki ustanawiać według swego upodobania. Jeśli to się nazywa prawnym ustrojem, jeśli w ten sposób mamy nauczać obywateli uczciwości, jeśli taką drogą chcemy dojść do celu, to muszę przyznać, że ja tej sprawy tak nie rozumiem i że jestem zdania, iż postępowanie Rządu jest demoralizujące i szkodliwe, albowiem nawet ubytek podatku nic wyrządziłby takiej szkody, gdyż on jest chwilowy, jak wprowadzanie tych metod i systemów, które muszą obywateli zdemoralizować doszczętnie.</u>
<u xml:id="u-69.64" who="#komentarz">(Głos: Jaki pan, taki kram)</u>
<u xml:id="u-69.65" who="#HermanDiamand">Chciał Pan powiedzieć: Jakie Państwo, taki Minister? Może być.</u>
<u xml:id="u-69.66" who="#HermanDiamand">Tak wygląda działalność naszego Skarbu, jeśli chodzi o dochody. Rozumiem dobrze namiętność p. Ministra o uzyskanie wielkich dochodów; pochwalam to, ale metody muszą być czyste i nienaganne, a metody p. Ministra takiemi nie są.</u>
<u xml:id="u-69.67" who="#HermanDiamand">P. Grabski w zapale przemówienia powiedział wczoraj, że nasz bilans handlowy się poprawił. P. Minister chwilę przedtem powiedział coś wręcz przeciwnego. I tylko rzut oka na gospodarstwo wskazuje nam, że p. Minister ma rację. Wywóz nasz maleje, ale nie bez winy naszego Rządu.</u>
<u xml:id="u-69.68" who="#HermanDiamand">Głównie chodzi o wywóz nafty. Za czasów p. Grabskiego utworzono instytut doświadczalny. dla handlu naftą, tak zwany Urząd naftowy, do którego przyjęto jak największą ilość osób jak najbardziej fachowo niewykształconych. I tam te eksperymenty robiono w czasie najlepszej koniunktury, wtedy, kiedy Ameryka jeszcze nie miała okrętów, przewóz był trudny, gdy przez Węgry nie można było rumuńskiej nafty przez Dunaj dostawiać do Czech i Austrii; wtedy to laboratorium Było w całej pełni swych czynności, laboratorium, które nawet politycznie oddawało jednostronne usługi. I to trwało tak długo, aż koniunktura minęła, aż Ameryka zalała Europę naftą, aż Rumunia wywiozła ogromną ilość do centralnej Europy i ceny obniżyły się. I tu Panowie przekonają się, jaki wpływ mają drogie nasze środki żywności, jak wpływa drożyzna zboża na eksport nafty poza nasze granice i w jakim stosunku jest cena nafty do ceny zboża. Dzisiaj małe ilości można jeszcze wywieźć. Ale p. Minister Przemysłu i Handlu...</u>
<u xml:id="u-69.69" who="#komentarz">(Głosy: Niema go)</u>
<u xml:id="u-69.70" who="#HermanDiamand">Nie będę drugi raz mówił wtedy, gdy on będzie, specjalnie dla niego. P. Minister Przemysłu i Handlu zniósł odrazu postanowienia co do zakazu wywozu i każdyby myślał, że w tej chwili ci nafciarze będą mogli z większą łatwością wywozić. Broń Boże! Wobec tego, że nie było innego dalszego postanowienia, na granicy wstrzymano wywóz: pozwolenia nie masz, bo nie potrzebne, ale niema zarządzenia, że wolno ci wywieźć. Zaczęły się więc gromadzić znaczne ilości produktów naftowych, których nie można było wywieźć i nic nie można było na to poradzić. W końcu poradzono sobie w ten sposób, że brano pozwolenia od władzy, która wcale nie ma na to pozwalać i na podstawie tego pozwolenia władze graniczne pozwoliły tę naftę wywieźć.</u>
<u xml:id="u-69.71" who="#komentarz">(Głosy: Co za władza?)</u>
<u xml:id="u-69.72" who="#HermanDiamand">Urząd Naftowy. I proszę Panów., tu Panowie się dziwią, że mamy trudności przy wywozie.</u>
<u xml:id="u-69.73" who="#HermanDiamand">Między Ameryką a Anglią jest walka o panowanie w świecie nad naftą. Amerykanie starają się o to, ażeby mieć tutaj swoje wpływy. Firma amerykańska Standard Oil Kompany, która w firmie Nobla ma swojego przedstawiciela, stara się o wpłynąć na nasz wewnętrzny ustrój naftowy. I tutaj zachowanie się Rządu jest dla mnie niejasne: czy Rząd chce dopuścić amerykańskie wpływy do Polski czy nie.</u>
<u xml:id="u-69.74" who="#HermanDiamand">Jesteśmy między dwoma kamieniami młyńskiemi. Z jednej strony Francja zapanowała nad naszą produkcją, z drugiej strony Ameryka ma zapanować nad naszym handlem. Proszę Panów, czy to ma poprawić nasz bilans handlowy? To nieuregulowanie wywozu i to pogmatwanie tych spraw wywozu i wewnętrznej konsumpcji? Czy Panowie myślicie, że z tych tendencji wynika, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu dorosło do swoich zadań? Czy nie zachodzi potrzeba, ażeby p. Minister Przemysłu i Handlu kiedyś temu Wysokiemu Sejmowi powiedział, do czego on zdąża i czego on chce? Czy niema potrzeby, ażebyśmy powiedzieli p. Ministrowi Przemysłu i Handlu, czego my chcemy i do czego dążymy?</u>
<u xml:id="u-69.75" who="#HermanDiamand">Nikt nie wie, do czego zdąża ta podstawowa instytucja w naszem gospodarstwie. Mam wrażenie, że nawet p. Ministrowi Skarbu nie zwierzono się co do tego, jaka jest nasza polityka gospodarczo przemysłowo-handlowa. Jakieś subwencje, jakieś pomoce, jakieś ułatwienia i jakieś utrudnienia, ale w najważniejszej kwestii nie wiemy, jak rzeczy stoją.</u>
<u xml:id="u-69.76" who="#HermanDiamand">Może być, że to nie jest znamienne, co wiem o nafcie, ale niczego innego o p. Ministrze Przemysłu i Handlu nie wiem. Prawda, wiem coś jeszcze o jego gospodarce węglowej. Proszę Panów, cztery, czy trzy razy składałem w tej Izbie wniosek, aby nas poinformowano, co dzieje się z węglem w Polsce.</u>
<u xml:id="u-69.77" who="#komentarz">(Głos: Pali się)</u>
<u xml:id="u-69.78" who="#HermanDiamand">Niektórzy Panowie przy tym ogniu nawet w swoich garnuszkach gotują. Więc, proszę Panów, jest taka rzecz, że nie wiemy, co się dzieje z węglem w Polsce.</u>
<u xml:id="u-69.79" who="#komentarz">(Głos: Zapytać Wierzbickiego)</u>
<u xml:id="u-69.80" who="#HermanDiamand">Jest tu w Sejmie jakieś biuro węglowe z urzędnikami, jak słyszałem, ale te wszystkie rzeczy są dla mnie mistyczne. Ja słyszałem, że węgiel dlatego jest tak drogi, że płacimy część wyżywienia robotników. Ale tego niema w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, tam tajemnica ta jest ściśle zachowana. Za to minister Aprowizacji twierdzi, że on płaci ze swojej kasy tym robotnikom węglowym. Nie wiem, jak to się dzieje. Tam mówią o jakichś podatkach, ściąganych przy tej sposobności, a ja ich w budżecie nie mogłem się dopatrzeć. Tam mówią o jakichś subwencjach na rozbudowę kopalń, ja o tem nic nie wiem. Ale gdyby to były nawet wydatki potrzebne, to jednak to nie są pieniądze Ministerstwa Przemysłu i Handlu, lecz są to nasze pieniądze, pieniądze państwowe, i one powinny być wyliczone w budżecie, wszystkie te pozycje, cała ta gospodarka powinna być ujawniona.</u>
<u xml:id="u-69.81" who="#HermanDiamand">Przyznam p. Ministrowi Przemysłu i Handlu, że wogóle z tego co jest w naszym budżecie nie można się dużo dowiedzieć, że to nie jest wielka różnica, gdy p. Minister Przemysłu milczy, a Minister Skarbu mówi nam o rafinerii nafty. To, że czysty dochód z rafinerii nafty wynosi 750 milionów, ta okrągła kwota niczego mi nie mówi. Mając budżet, muszę mieć wgląd w całą tę gospodarkę. I gdyby któremu z Panów, zajmującemu znakomite stanowisko w świecie przemysłowym, z podległej mu rafinerii naftowej przedłożono taki budżet: tyle dochodu, tyle rozchodu i tyle zysku w trzech wierszach, tobyście się Panowie na to nie zgodzili.</u>
<u xml:id="u-69.82" who="#HermanDiamand">Nasz budżet razem stanowi mały tomik z kilkuset stronic. Budżet normalnego państwa, to jest kilkanaście, albo kilka tysięcy stron. To też z tego budżetu naszego nie dojdzie się do niczego. Jeżeli nie wiem, ile każdy podatek przyniósł w każdem województwie, albo co najmniej w każdej dziel nicy, które są osobno administrowane, jeżeli nie mam wglądu w to, jak te liczby powstały, to dostaję od p. ministra tylko sposobność uczenia się dodawania i mogę tylko skontrolować, czy to jest dobrze dodane; ale czy ten budżet odpowiada temu, czego my pragniemy, czy ten budżet uczy nas tego, jak nasza gospodarka wewnętrzna wygląda, na to należy odpowiedzieć przecząco.</u>
<u xml:id="u-69.83" who="#HermanDiamand">Debata budżetowa polityczna jest bardzo przyjemna, a może i pożyteczna, ale to jest tylko jedna strona. Liczby w budżecie grają pierwszą rolę. Budżet nie może być tylko sumariuszem, on musi mi pozwolić zanalizować każdą liczbę, a w tym kierunku budżet nasz potrzebom wcale a wcale nie odpowiada.</u>
<u xml:id="u-69.84" who="#HermanDiamand">Tak samo jest z budżetem kolejowym. Dowiedziałem się przypadkowo, że dyrekcja kolejowa lwowska jest aktywna...</u>
<u xml:id="u-69.85" who="#komentarz">(Głos: Półtora miliarda czystego dochodu)</u>
<u xml:id="u-69.86" who="#HermanDiamand">... i że przy niskiej taryfie kolejowej od 1 stycznia do końca maja poza kosztami zapłacono 18 milionów na inwestycje i jest czysty dochód o koło 200.000.000 marek.</u>
<u xml:id="u-69.87" who="#komentarz">(Głos: Skąd się bierze niedobór?)</u>
<u xml:id="u-69.88" who="#HermanDiamand">Nie mogę powiedzieć, żem kontrolował, ale w autentycznem zestawieniu liczbowem dyrekcji lwowskiej te liczby stwierdziłem! Być może, że to inne koleje są deficytowe, ale budżet musi mi dać możność poznania tego, bo ja nie rozumiem tego niedoboru. Jeżeli mi ktoś mówi: 40, 80, 120 miliardów, to jeszcze nic nie powiedział. Ja dopiero zrozumiem, gdy będę mógł zanalizować te liczby, gdy dostanę możność wejrzenia w szczegóły gospodarki. Budżet kolei nie ma wartości bez statystyki kolejowej. Jeżeli nie wiem, ile osio-kilometrów ton przewieziono, jeżeli nie wiem, jakich towarów, jak to jest w każdej dyrekcji, jeżeli nie wiem, ile osio-kilometrów osobowych kolej przejechała, to nie mogę rozumieć i nie mogę wogóle zabierać głosu w tej kwestii i jako poseł nie mogę sobie wyrobić opinii, a wtedy Sejm zamienia się w automat do zatwierdzania budżetów, zamiast kontroli. Gdyby komu z Panów, czy właścicielowi dóbr, czy właścicielowi fabryki, dano taką możność wejrzenia w jego gospodarstwo, jaką daje budżet gospodarki państwowej — to musiałby powiedzieć, że to jest niewystarczające, że on na tej podstawie wyobrażenia sobie wyrobić nie może.</u>
<u xml:id="u-69.89" who="#HermanDiamand">Budżet Ministerstwa Wojny został raz dany tylko części kolegów; ja do tych szczęśliwców nie należę, ale gdybym był go nawet dostał, to przyznaję otwarcie, że nie umiałbym tych rzeczy zbadać w ciągu kilku godzin, bo one wymagają głębszego zastanowienia się. Dlatego o tej części budżetu nie mówię, choć zdaję mi się, że w debacie szczegółowej najwięcej o tej części naszego budżetu mówić potrzeba.</u>
<u xml:id="u-69.90" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-69.91" who="#HermanDiamand">Proszę Panów, jeżeli ja o tych rzeczach mówić, to wcale nie z mojego stanowiska partyjnego, albowiem z mojego partyjnego stanowiska cała nierównowaga budżetu wymaga specjalnego omówienia, do którego wrócę w dalszych debatach nad budżetem.</u>
<u xml:id="u-69.92" who="#HermanDiamand">Ale i pod względem politycznym nie traktuję tego budżetu ze stanowiska mojej polityki partyjnej, a to dla tego, że pod względem politycznym zajmuję wobec Rządu stanowisko negacji, stanowisko zaprzeczenia.</u>
<u xml:id="u-69.93" who="#komentarz">(Poseł Rudnicki: Tylko na trybunie)</u>
<u xml:id="u-69.94" who="#HermanDiamand">Gdyby przy dzisiejszem obliczaniu, głosów przed południem p. Marszałek musiał pół godziny czekać na moje stronnictwo, ażeby się zeszło 30 ludzi w tym opozycyjnym akcie, to ja nie miałbym tej — że tak powiem parlamentarnie — odwagi tego powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-69.95" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czelności. Głos na prawicy: Ale towarzysze się wstrzymali od głosowania)</u>
<u xml:id="u-69.96" who="#HermanDiamand">Pilnuj Pan swojej stajni!</u>
<u xml:id="u-69.97" who="#komentarz">(Głos: A pan swego nosal)</u>
<u xml:id="u-69.98" who="#HermanDiamand">Muszę Panom szczerze powiedzieć, że jeżeli nasza opozycja przeciwko p. Witosowi nie rozwija się taki, jak tego nasz temperament i nasze stanowisko wobec niego wymaga, to dla tego, że jesteśmy w tem oto towarzystwie.</u>
<u xml:id="u-69.99" who="#komentarz">(Wskazuje na prawicę. Brawa w centrum)</u>
<u xml:id="u-69.100" who="#HermanDiamand">Pomóc Grabskiemu, aby mógł dalej niszczyć nasz budżet, to nie jest opozycyjny czyn, według mego zdania. Jeżeli Panowie myślicie, że po naszych plecach wyskoczycie na te ławy ministerialne, to się mylicie. Mącie chadeków, macie inne stronnictwa, niech Wam pleców nadstawią i zajmijcie te oto tu miejsca.</u>
<u xml:id="u-69.101" who="#komentarz">(Brawa i oklaski w centrum i na lewicy)</u>
<u xml:id="u-69.102" who="#HermanDiamand">Ale to nie określa naszego stanowiska wobec rządzącego stronnictwa. Jeśli są w stronnictwie mojem różnice co do stanowiska wobec rządu klasowego, to niema różnic, jeśli chodzi o dzisiejszy rząd. Wszyscy Stoimy na stanowisku, że z tym rządem współrządzić w żadnej formie nie możemy. Ten rząd nie czyni zadość temu minimum, którego żądamy od działalności społecznej; przeciwnie, za tego rządu stosunki się pogorszyły. W najmniejszem rozwinięciu najmniejszej akcji społecznej napotykamy na nadzwyczajne trudności. Przy tworzeniu Kas Chorych, które wymagają w danej chwili pomocy Rządu, pod wpływem agitacji z prawej strony Izby, nie znajdujemy należytego poparcia. Już to kilka razy powiedziałem, że ten rząd nie ma — może to wynika ze składu Izby — poczucia własnej siły i chociaż dotychczasowe ataki narodowej demokracji są bezskuteczne — to ten rząd, jak mi się wydaje, boi się tych ataków i pod wpływem właśnie tej opozycji antyspołecznej nie może się zdobyć na czyn, któryby szerokie warstwy społeczne mógł zadowolić.</u>
<u xml:id="u-69.103" who="#HermanDiamand">Jeśli mówię o polityce aprowizacyjnej, to nie ulega żadnej kwestii, że pomiędzy nami a tym Rządem jest wielka przepaść, przepaść, która, zdaję mi się, nie jest do wyrównania. Jeśli mówię o rządzie, o administracji, to policyjna organizacja jest na przedwojennej wyżynie b. Królestwa.</u>
<u xml:id="u-69.104" who="#komentarz">(Głos: Na nizinie)</u>
<u xml:id="u-69.105" who="#HermanDiamand">Zło ma także swoją wyżynę. To także nie odpowiada nawet klasowym potrzebom tych panów, którzy siedzą w Rządzie, ale za to odpowiada interesom najważniejszej endeckiej opozycji.</u>
<u xml:id="u-69.106" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Jesteście opozycją, ale Wasi członkowie biorą udział w defenzywie)</u>
<u xml:id="u-69.107" who="#HermanDiamand">Oświadczam, że to jest kłamstwo, bezczelne kłamstwo. Nie mam innej odpowiedzi na taki zarzut. Wprost należy się dziwić, że rozsądny człowiek, nie zastanowiwszy się, robi takie zarzuty. Tutaj można być obdartym z czci i honoru, jak w obozie bandytów. Kto sam ma poczucie honoru, ten drugiemu człowiekowi honoru w ten sposób plamić nie usiłuje.</u>
<u xml:id="u-69.108" who="#HermanDiamand">Jeśli więc chodzi o oszczerstwa na nas rzucane, to my nie po raz pierwszy spotykamy się z tym zarzutem.</u>
<u xml:id="u-69.109" who="#komentarz">(P. Reger: Odszczekać!)</u>
<u xml:id="u-69.110" who="#HermanDiamand">Nie potrzeba, albowiem ten zarzut spotyka nas także ze strony moralnie tym panom najbliższej — ze strony bolszewików czerwonych.</u>
<u xml:id="u-69.111" who="#komentarz">(Głos: Są ich przyjaciółmi)</u>
<u xml:id="u-69.112" who="#HermanDiamand">Nie tylko przyjaciółmi, ale psychiczna bliskość obu tych odłamów naszego społeczeństwa jest tak rażąca, że mnie te objawy wspólności wcale nie dziwią.</u>
<u xml:id="u-69.113" who="#HermanDiamand">Dlatego nasze stanowisko do tego Rządu jest z góry określone. Muszę powiedzieć, że wielka część stronnictwa, do którego należę, nie bez pewnego bólu zajmuje to stanowisko, albowiem mieliśmy przedtem nadzieję, że Rząd, złożony przeważnie z chłopów,...</u>
<u xml:id="u-69.114" who="#komentarz">(Głos: No, nie zupełnie)</u>
<u xml:id="u-69.115" who="#HermanDiamand">... że Rząd, na którego czele stoi tak wybitny włościanin, jakim jest Pan Prezydent Ministrów, że Rząd taki, być może, w pewnych sprawach gospodarczych okaże antagonizm, istniejący pomiędzy rolnikami a przemysłem, ale nie wydawało się rzeczą niemożliwą znalezienie punktów stycznych w sprawach reform społecznych i polityki demokratycznej. Wyszły jednak na jaw głęboko nos dzielące przeciwieństwa i to w dziedzinach, w których współpraca wydawała się możliwą, i to zniewala nas do zajęcia stanowiska odpornego wobec tego Rządu i oświadczenia, że my ten Rząd zwalczać będziemy.</u>
<u xml:id="u-69.116" who="#HermanDiamand">Jeśli p. kolega Wierzbicki na jednem z poprzednich posiedzeń, zaszczycając mnie analizą mojego przemówienia, wskazywał na Rosję, jako na przykład gospodarki uspołecznionej, to ja muszę powiedzieć, że Panowie zanadto wmyślają się w sposób myślenia bolszewików. W moich oczach gospodarka Rosji jest zniszczoną, a nie uspołecznioną, są tam spustoszenia, ale niema w Rosji socjalizmu. I według mojego wyobrażenia socjalizm powstanie nie z zera, nie z niebytu, lecz wyrośnie z najwyższego rozwoju społecznego, z najwyższego rozwoju kapitalizmu.</u>
<u xml:id="u-69.117" who="#HermanDiamand">Dlatego analogii żadnej między mną a tymi, u których kolega Wierzbicki szuka wzorów socjalizmu, niema i być nie może. Jestem głęboko przekonany, że przejdziemy do ustroju społecznego z kapitalistycznego w niedługim czasie i dziś nie jest to tylko zdaniem socjalistów, lecz jest to zdaniem ekonomistów, stojących na gruncie kapitalistycznym. Ostatnia mowa angielska, powinna Panów przemysłowców polskich nauczyć, dokąd sięga wpływ robotników w gospodarce kapitalistycznej. Według tej umowy, udział robotników w czystym zysku w kopalniach węgla wynosi 83% czystego dochodu poza płacą, a udział kapitalistów 17%.</u>
<u xml:id="u-69.118" who="#HermanDiamand">Zechciejcie Panowie zrozumieć ducha czasu i to, że pomiędzy naszemi żądaniami uspołecznienia tych gałęzi pracy, które do uspołecznienia są dojrzałe, a bolszewizmem jest większa różnica, niż pomiędzy przemysłowcami polskiemi a komunistami.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#AndrzejMaj">Głos ma p. Dymowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PDymowski">Wysoka Izbo! Nareszcie doczekaliśmy się pierwszego konstytucyjnego przedłożenia prowizorium budżetowego. Nastąpiło to wprawdzie dopiero z końcem 7 miesiąca roku sprawozdawczego, z końcem trzeciego roku naszej niezależności państwowej.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#PDymowski">Z wielką uwagą i skupieniem społeczeństwo całe ma zwróconą uwagę na Wysoki Sejm, bowiem społeczeństwo w chwili obecnej dobrze już odczula ten straszny stan naszej gospodarki finansowej i radeby nareszcie dowiedzieć się od Sejmu do jakich wniosków na podstawie rzeczowego przez p. Ministra Skarbu przedłożonego materiału w postaci budżetu. Wysoki Sejm dojdzie, to jest jaką on diagnozę postawi na obecną naszą niemoc finansową.</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#PDymowski">Że marka nasza z dniem każdym traci na swej wartości, że drożyzna rośnie, że zakrada się kompletna anarchia w stosunkach gospodarczych, że wyzysk i spekulacja święcą swój triumf na oczach tych, którzy z racji swych urzędów są powołani do tego, żeby nie dopuścić do podobnego stanu rzeczy, o tem dobrze wszyscy wiemy. Niemniej wszakże brakowało nam jeszcze tych rzeczowych dowodów, na podstawie których moglibyśmy osądzić, czy to zło jest przemijającem, czy też to zło w samej istocie warunków naszego życia państwowego, czy w budowie naszego Państwa, w poszczególnych jego dziedzinach, nie tkwią poprostu zasadnicze błędy, błędy, które nie dają widoków poprawy i nie pozwalają na postawienie diagnozy jaką p. Minister Skarbu tutaj stawiał, t. j. że mamy do czynienia z chorobą organiczną, z chorobą, którą czas wyleczy.</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#PDymowski">Rzeczowy jednak i ostateczny wyrok bezstronny w tej sprawie zdołamy wydać dopiero na podstawie, jak już zaznaczyłem, gruntownego zanalizowania tych konkretnych danych, jakich nam budżet dostarczył. Jest to jedyny materiał, na podstawie którego możemy się zorientować, cośmy w tej najważniejszej dziedzinie naszego życia państwowego w ciągu dotychczasowej trzyletniej prawie pracy zdziałać potrafili. Muszę jednak zaznaczyć, że, upatrując źródło złego głównie w nieumiejętnej gospodarce, w braku właściwego systemu i planu rządzenia, nie mając zaufania do obecnego Rządu i z tego powodu, nie biorąc odpowiedzialności i udziału w zespole rządzą cym, moglibyśmy, jak to zresztą ma miejsce we wszystkich demokracjach zachodu, oszczędzić sobie głębokiej analizy przyczyn zła i a priori postawić tę ostatnią diagnozę, o której już mówiłem, t. j. powiedzieć, że choroba, jaką obecnie pod względem gospodarczym i finansowym społeczeństwo nasze przechodzi, nie jest chorobą organiczną, że sięga ona daleko głębiej i bezwarunkowo wymaga daleko mocniejszych posunięć, ani. żeli te, które zdaniem p. Ministra Skarbu, mają złagodzić wszystkie nasze obecne bolączki. Jednak w tak ważnym momencie jak przedłożenie naszego pierwszego konstytucyjnego budżetu, wobec konieczności wszechstronnego ocenienia sposobów rządzenia naszem Państwem i wyników w poszczególnych dziedzinach naszego życia państwowego, uważamy za bardzo wskazane, z ostateczną oceną powstrzymać się do tego czasu, kiedy na podstawie zebranego materiału bezstronnie i wszechstronnie zdołamy wyrobić sobie odpowiedni sąd i wypowiedzieć swoje ostateczne w tym względzie zdanie. Dziś pragniemy jedynie na podstawie powierzchownego zbadania budżetu, bo czasu na głębsze wniknięcie w niego siłą rzeczy nie stało, oraz na podstawie tego, cośmy słyszeli tu od p. Ministra Skarbu, zastanowić się nad tem, czy przedłożony nam budżet może wzbudzić w nas jakiekolwiekbądź zaufanie.</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#PDymowski">Budżet przedstawiony przewiduje po stronie wydatków 209 miliardów, po stronie wpływów 135 miliardów. Ale czego? Marek polskich, t. j. czegoś zupełnie nieokreślone go. Marka polska, która niby ma być tym miernikiem, który ma odważyć obydwie strony naszego budżetu, ma nam umożliwić porównanie poszczególnych pozycji w stronie kredytowej i debetowej umieszczonych, a w rezultacie ma dopomóc nam do wyprowadzenia z tego pewnych konsekwencji. Tymczasem marka nasza istotnie tym miernikiem wartości nie jest, bo ona nie jest pieniądzem! P. Minister Skarbu o tem przedewszystkiem pamiętać powinien, co zresztą w każdym najelementarniejszym podręczniku ekonomii spotkać możemy i co zresztą wszyscy poważni badacze życia gospodarczego na podstawie już tych zupełnie ustalonych pojęć stwierdzili, pieniądz, ażeby mógł odgrywać rolę pieniądza, oraz miernika wartości bezwarunkowo musi odpowiadać następującemu warunkowi: każdy pieniądz ustawodawczy musi przedstawiać wartość rzeczywistą, zupełnie zgodną z wartością nominalną. To znaczy, że z chwilą, kiedy staramy się dać Państwu jakiś obiekt płatniczy, miernik wartości, z tą chwilą mu simy postarać się o to, ażeby ściśle określić jego wartość rzeczywistą i dopiero odpowiednio do tego ujawnić ją na tym pieniądzu w formie wartości nominalnej. Jeżeli dzieje się inaczej, to popełnia się w całem słowa tego znaczeniu fałszerstwo i siłą rzeczy podrywa się zaufanie i kredyt tego, który każe podobną walutę przyjmować.</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#PDymowski">Tymczasem nasz p. Minister Skarbu niepotrzebował nawet fatygować się o to, ażeby tę równowagę między wartością rzeczywistą i nominalną naszego pieniądza naruszyć.</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#PDymowski">Bowiem ona ipso fakto, już z chwilą że się tak wyrażę, swych narodzin, nie odpowiadała temu rzeczywistemu wymaganiu, jakie musi mieć miejsce o ile Państwo pragnie, żeby jego znak obiegowy był rzeczywiście pieniądzem. Na naszej marce mamy bowiem wprawdzie wypisaną jego wartość nominalną, lecz jednocześnie w pewnej kabalistycznej formułce zakomunikowano nam, że wartość rzeczywista tego znaku, będzie kiedyś, przez kogoś w bliżej nieustalony sposób określona. Zatem wartość rzeczywista nie była zawczasu przedtem ustalana. Wydano u nas takie znaki obiegowe, które pieniądzem w dosłownem tego słowa znaczenie są. A więc o ilebyśmy użyli dla podobnej czynności wyrażenia czysto ekonomicznego, musielibyśmy powiedzieć, iż popełniono tutaj fałszerstwo, przez co jednocześnie poderwano sobie kredyt i zaufanie. Że tak, a nie inaczej jest, o tem pouczają nas reminiscencje, odnośnie fluktacji wartości tak na rynku zewnętrznym, jak i wewnętrznym naszej marki polskiej od chwili jej pojawienia się.</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#PDymowski">I doprawdy, dziwić się należy, że p. Minister Skarbu, który powołany jest po to, ażeby wytwarzać zdrowe warunki, w których ma się rozwijać nasze młode życie państwowe, że p. Minister Skarbu zlekceważył ten podstawowy, kardynalny warunek. A że p. Minister Skarbu nie dąży bynajmniej do zaprowadzenia w kraju zdrowego pieniądza — właściwego miernika wartości, którego my tak bardzo potrzebujemy, to zresztą najwyraźniej nam w swem końcowem przemówieniu zakomunikował; powiedział bowiem, że nie uważa za możliwe przeprowadzać dzisiaj zamiany marki na inny środek obiegowy. Zaś uprzednio w komisji Skarbowo-Budżetowej zupełnie wyraźnie oświadczył, że aczkolwiek uważa napis na naszej marce za wysoce niefortunny, nie mniej wszakże nie widzi w tem rzeczy tak kardynalnej i niebezpiecznej, jak ja to upatruję, gdyż zdaniem jego, nie każdy czyta, co na tej marce jest napisane. Nie sedno jednak rzeczy w tem, czy kto czyta, lub nie czyta co napisano na naszym pieniądzu, lecz sedno rzeczy w tem, czem jest właściwie wypuszczony przez Państwo znak obiegowy, czy jest to pieniądz, czy posiada warunki umożliwiające jemu spełnianie swego przeznaczenia. Tymczasem nasza marka tych warunków nie posiada, a zatem nie jest pieniądzem, nasza marka jest fikcją.</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#PDymowski">P. Minister Skarbu pragnie wstrzymać się z uzdrowieniem tego kardynalnego warunku do czasu, kiedy nareszcie przeprowadzi się politykę pokojową, ustali się równowagę wagę budżetową, ustali się równowagę bilansu płatniczego i handlowego, wreszcie do czasu, kiedy marka, jako tako ustali swoją wartość, a my zdobędziemy potrzebną ilość tych kruszców, potrzebnych jako podkład dla naszego nowego pieniądza. Zobaczmy, jak długo musielibyśmy na to czekać?</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#PDymowski">Przedewszystkiem, pomijając to, że nie będąc zwolennikiem podkładu, metalicznego, nie uważam za konieczne gromadzenie kruszców jako podkładu dla naszej nowej waluty, którą najniepotrzebniej chcą zrobić surogatem pieniądza kruszcowego, na pod? stawie dotychczasowego zasilania Skarbu Państwa w potrzebne do tego celu kruszec, możemy sądzić, iż musielibyśmy lata całe czekać na zebranie potrzebnej ilości kruszców, chyba, że wcześniej od tego czekania zostalibyśmy zwolnieni, przez osiągnięcie przez markę naszą jej właściwego, naturalnego parytetu, to jest zera.</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#PDymowski">Musimy sobie bezwarunkowo uświadomić jedno, t. j. to, że nie doczekamy się prędko, żeby Państwo mogło zdobyć sobie w najkrótszym czasie tyle kruszcu, aby móc wydać pełnowartościowy pieniądz kruszcowy lub jego surogat. Dlatego też jesteśmy skazani w naszych warunkach, na co zresztą i inne państwa w podobnych warunkach zawsze były skazane, nie wyłączając nawet dzisiejszych największych potęg finansowych o najlepszej nawet walucie, jak Stany Zjednoczone, że, nie mając potrzebnego podkładu metalicznego, bezwarunkowo mu simy zadowolić się pieniądzem papierowym, pieniądzem, w dosłownem tego słowa znaczeniu, kredytowym. Przyznaję, że wartość pieniądza papierowego będzie zawsze mniej pewna od wartości pieniądza kruszcowego, dlatego, że na wartość jego mają wpływ bardzo liczne czynniki, przedewszystkiem najważniejsze: zaufanie do Rządu i — równowaga między ilością emitowanych banknotów pieniędzy papierowych i bogactwem narodowem. Nie znaczy to jednak, iżbyśmy wobec tak poważnej trudności i wielkiego niebezpieczeństwa narażenia pieniądza papierowego na pewne fluktuacje jego wartości, skazali pieniądz papierowy po prostu na banicję. Owszem, w ręku nieopatrznych pieniądz papierowy jest tak samo niebezpiecznym jak ogień w lęku dziecka, lecz rzeczą p. Ministra Skarbu jest właśnie utrzymanie roli dobrego wychowawcy, któryby potrafił tak ustosunkować wymienione przeze mnie momenty, wpływające ujemnie na wartość pieniądza papierowego, żeby nie wywołać tego niepożądanego niebezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#PDymowski">Wszystkie te smutne objawy i konsekwencje, jakie zastosowanie pieniądza papierowego wykazywało, nie leżą bynajmniej w istocie samego pieniądza papierowego, lecz raczej przypisać je należy nieroztropności tych, którzy posiłkowali się tym pieniądzem. Jak zaznaczyłem, w naszych warunkach musimy oprzeć się na pieniądzu papierowym. Chodzi tylko o to, żeby pieniądz ten był rzeczywiście pieniądzem, żeby p. Minister Skarbu nie dopuścił do tych wszystkich momentów, które ujemnie oddziaływać mogą na stan wartości naszego pieniądza papierowego.</u>
<u xml:id="u-71.12" who="#PDymowski">Rozumiem, że dla lepszego przeprowadzenia konwersji, daleko pomyślniej byłoby mieć już ustaloną równowagę budżetową. Ale czekać znowu z tą kardynalną reformą na otrzymanie równowagi budżetowej byłoby nowem odciąganiem uzdrowienia naszych stosunków w nieskończoność. Nasz dzisiejszy znak obiegowy jest właśnie źródłem wszelkiej nierównowagi. Bo weźmy nasz przedłożony budżet. Jaką p. Minister daje nam pewność, że budżet ten w przewidzianych ramach zdoła utrzymać? Już dziś załamuje się on zasadniczo. Widzimy cały szereg pozycji preliminowanych w czasie, kiedy nasz znak obiegowy miał inną wartość, aniżeli w obecnym momencie posiada. Dlatego też siłą rzeczy muszą zajść liczne przesunięcia, co będzie przyczyną wyprowadzenia przedłożonego budżetu z przewidzianej równowagi. Z chwilą, kiedy dajmy na to, wpływy wystarczałyby już na pokrycie wydatków, fala drożyzny, która dzisiaj idzie, a jest skutkiem dewaluacji naszej marki z przed miesiąca zmusi do podniesienia tych wydatków. I znowu trzeba będzie szukać innych dróg, innych źródeł na pokrycie tych nowych zapotrzebowań, co da asumpt do podniesienia podatków i poborów, a tem samem wywoła nową falę drożyzny. W ten sposób mamy zapoczątkowaną nową nierównowagę budżetową.</u>
<u xml:id="u-71.13" who="#PDymowski">I tak powstaje to błędne koło, z którego tak długo nie wyjdziemy, dopóki będziemy operować miernikiem, wartości, który jest fikcją.</u>
<u xml:id="u-71.14" who="#PDymowski">Mojem zdaniem obecny znak obiegowy jest raczej premią państwową na cały szereg smutnych i ujemnych objawów, naszego życia społecznego. Przedewszystkiem, jest to premia na życie nad stan.</u>
<u xml:id="u-71.15" who="#PDymowski">Nauczeni smutnem doświadczeniem ci wszyscy, którzy oszczędzali, przestali dzisiaj oszczędzać, bo ten, kto zaczął oszczędzać w zeszłym roku, żeby zdobyć naprzykład 1000 marek na zakup butów, które wtedy tyle kosztowały, dzisiaj, uzbierawszy już tę sumę, nawet ćwierci buta za nią nie kupi.</u>
<u xml:id="u-71.16" who="#PDymowski">A co zrobiła nasza waluta w dziedzinie tak ważnej, jaką jest dziedzina ubezpieczeń. Przewidywanie przyszłych potrzeb to jest podstawą mądrej i dobrej gospodarki. Tymczasem przez swoje środki i warunki Rząd uniemożliwił nam korzystanie z tej bardzo ważnej i korzystnej instytucji. Wszystkie ubezpieczenia są dzisiaj fikcją. Wszyscy, którzy oszczędzali, dzisiaj przekonali się, że o ile nie mają zera, to w każdym razie nie dużo więcej i są w obawie ciągłego spadku waluty osiągnięcia tego, co mieli, zanim zaczęli oszczędzać. Tymczasem daleko lepiej opłaca się spekulacja; żyjemy pod znakiem intensywnej, najintensywniejszej spekulacji. Kto tylko nareszcie dobrze zorientował się i zrozumiał, że nasza marka stacza się stale i musi ciągle staczać się w przepaść, ten rozumiał również, iż drogą normalnej uczciwej oszczędności nie potrafi zabezpieczyć sobie przyszłości, dlatego stara się wszelkie? mi sposobami spekulować, żeby na spekulacji zarabiać większe sumy, bo tylko te mogą go uratować, mogą jemu zapewnić, iż z chwilą, gdy dajmy na to, on oczy zamknie, jego rodzina nie pozostanie bez chleba.</u>
<u xml:id="u-71.17" who="#PDymowski">Dzisiaj znak obiegowy jest po to, ażeby poprostu wyprzeć z kraju wszelkie lepsze wartości. Ucieka złoto, brylanty, uciekają waluty zagraniczne, a społeczeństwo zaczyna gromadzić swe oszczędności nie w postaci swych własnych pieniędzy, lecz w obcych walutach. A jak z naszą walutą wyglądają te szerokie masy naszego społeczeństwa które, jak to słyszeliśmy, wczoraj z ust pana Wicemarszałka posiadają własny rząd, z przedstawicielem ludu na czele, nie potrzeba chyba wspominać. I wdzięczność względem tych, którzy podobny stan rzeczy zawinili, już nie daje na siebie czekać. Odechce im się potem napewno na zawsze podobnych swoich przedstawicieli.</u>
<u xml:id="u-71.18" who="#PDymowski">Wreszcie pod względem podatkowym, pod względem dla Skarbu najważniejszym, obecna waluta jest premią na obniżenie moralności podatkowej. Każdy stara się jak najpóźniej płacić podatki, ażeby je uiścić w niższej wartości, a nie tej, jaka była w danej chwili wyznaczona. Ma to specjalne znaczenie dla podatku dochodowego, który z tego powodu w znacznej mierze zawiedzie.</u>
<u xml:id="u-71.19" who="#PDymowski">Bo, pomijając już niefortunne formularze, które z natury rzeczy wywołają więcej niż należało reklamacji, wszystkie nieuczciwe żywioły, wszyscy spekulanci, a jest ich dzisiaj bardzo wielu, będą starali się o to, ażeby odciągnąć termin uiszczenia wyznaczonego podatku w nadziei uiszczenia jego w daleko niższej wartości, aniżeli w momencie jego wyznaczenia.</u>
<u xml:id="u-71.20" who="#PDymowski">Przypomina mi się następujący charakterystyczny szczegół. W roku 1919 pewien włościanin z mego powiatu skarżył się na to, że za drzewo kupione od władz niemieckich, na to przedłożył dowody, kazano jemu zapłacić przeszło 1900 marek. Sprawa była swego czasu głośna, poruszano ją nawet z trybuny sejmowej. Na skutek tego sprawa ta ucichła. Niedawno dowiedziałem się, iż po dwóch latach urząd leśny przypomniał sobie tę należność, zażądał jej zapłacenia, a pokrzywdzony zastosował się do tego, gdyż obecnie uważał żądaną sumę za taką błahostkę, o którą nie opłacało się jemu wprost spierać.</u>
<u xml:id="u-71.21" who="#PDymowski">Rada p. Ministra Skarbu ażeby z usunięciem tej kardynalnej przyczyny, tego źródła wszystkiego zła. t. j. usunięciem braku u nas właściwego pieniędzy i miernika wartości, zaczekać jeszcze, uważam za tak samo nie do pomyślenia, jak chęć wyczekiwania na ustalenie się wartości marki, względnie na podniesienie się jej parytetu. Jest to mniej więcej to samo, jakgdybyśmy chcieli dzisiaj drożyznę zwalczać, czy to od strony rolnictwa, czy od strony płac robotniczych. Wiemy, że do porozumienia tu nie dojdziemy. Tymczasem wszystko to jest tylko skutkiem daleko głębszej przyczyny, którą to przyczynę, a nie skutek zwalczać należy. Tą przyczyną, to brak kardynalnego warunku, warunku, którego brak koszlawi nam całe życie gospodarcze. Warunkiem tym jest posiadanie miernika wartości, posiadanie rzeczywistego pieniądza, który byłby tą istotną podstawą, naszego życia gospodarczego, a którego nasze życie państwowe wręcz się domaga.</u>
<u xml:id="u-71.22" who="#PDymowski">Zalecanie odnoszenia się z pewną rezerwą i wyrozumiałością do naszego znaku obiegowego, uważam rzeczywiście za idealizm zupełnie zbyteczny. Na podobny sentymentalizm może się zdobyć, mojem zdaniem, tylko ten, kto jest zainteresowany w tym ciągłym spadku naszej marki, t. j. tylko spekulant. Mojem zdaniem, nie mając pieniądza, nie mając w naszym znaku obiegowym tego, co nam trzeba, musimy bezwarunkowo żądać jego usunięcia, musimy żądać zastąpienia go tem, co jest nam istotnie potrzebne., postarać się zdobyć taki pieniądz, który będzie ściśle określał wartość rzeczywistą i zachowywał równowagę tej wartości z wartością nominalną.</u>
<u xml:id="u-71.23" who="#PDymowski">Musimy bezwarunkowo posiadać pieniądz oparty pod względem wartości rzeczywistej na stałej wartości, na złocie. Pieniądz ten winien posiadać gwarancję Państwa co do pewnej ściśle określonej ilości gramów złota. Wtedy będziemy wiedzieli, że mamy ściśle określoną wartość rzeczywistą, i wtedy należy już tylko dbać o to, żeby wartość nominalna odpowiadała wartości rzeczywistej.</u>
<u xml:id="u-71.24" who="#PDymowski">Gdybyśmy dzisiaj przeprowadziła taką reformę walutową, to nie obawiałbym się tego, czego obawia się p. Minister, a mianowicie, że wpłynęłoby to na jeszcze większe pogorszenie kursu naszej marki. Przeciwnie, uważam, że z chwilą, gdy zagranica zostałaby poinformowana i wiedziała, że zamieniamy naszą markę na złotą, po kursie dajmy na to najbliższego dnia, to staranoby się podnieść kurs naszej marki jaknajbardziej, żeby otrzymać za naszą markę jak najwięcej złotych polskich wyobraźmy sobie, jakby się to przedstawiało w cyfrach. Weźmy przeciętny kurs ostatnich dwóch tygodni. Wtedy złote polskie, sprowadzone do waluty frankowej, dałyby sumę przypuszczalnie 800 milionów złotych polskich. Przypuszczając, że taka operacja zamiany marki na złoty polski powinna zdaniem mojem, dokonać się przy jednoczesnym ściągnięciu pożyczki przymusowej w postaci wycofywania 50% będących w obiegu papierków, drogą pożyczki długoterminowej, która powinna być odpowiednio uwzględniona przy ostatnim, a nieodzownym akcie, w postaci daniny majątkowej, otrzymalibyśmy wtedy niecałe 400 milionów złotych polskich, co wynosi na głowę nie całe 13 złotych, a w stosunku do 34 miliardów franków naszego 1,1% majątku narodowego.</u>
<u xml:id="u-71.25" who="#PDymowski">To znaczy, mielibyśmy w obiegu, ilość banknotów, która wyrażała by się w stosunku do naszego majątku narodowego wartościami współrzednemi i to w tak minimalnej ilości, że byłaby zupełnie usprawiedliwiona przez te momenty i zastrzeżenia, o jakich uprzednio, omawiając pieniądz papierowy, wspominałem.</u>
<u xml:id="u-71.26" who="#PDymowski">Nie mając właśnie takiego stałego licznika, tego miernika wartości, który mógłby te dwie wielkości odliczyć, zamiast pieniądza posiadamy dzisiaj jakąś fikcję z jednej strony majątek narodowy obliczony w złocie.</u>
<u xml:id="u-71.27" who="#PDymowski">Tymczasem, sprowadziwszy nasz pieniądz papierowy do tego naturalnego miernika, jakim jest złoto, poza usunięciem głównego źródła ciągłej dewaluacji naszego pieniądza, moglibyśmy przekonać się nawet, jak to już cyfrowo zaznaczyłem, że nasza dzisiejsza ilość emitowanych pieniędzy nie jest bynajmniej tak niebezpieczna, jak nam się to dzisiaj wydawać może.</u>
<u xml:id="u-71.28" who="#PDymowski">Zatem dopóki nie mamy realnych podstaw do określenia rzeczywistej wartości poszczególnych pozycji budżetowych, dopóty z góry musimy być uprzedzeni do tego budżetu, bowiem przedłożony nam budżet jest czemś, co absolutnie nie da się określić i wyliczyć, czemś, co się bezwzględnie załamać musi, jak już dzisiaj podana równowaga budżetowa została naruszona z powodu rozbieżności pomiędzy podanych pozycji w momencie ich preliminowania i obecnie.</u>
<u xml:id="u-71.29" who="#PDymowski">Przyjrzyjmy się jednak nieco bliżej temu budżetowi. Budżet ten przewiduje niedobór siedemdziesięciu paru miliardów. Wprawdzie p. Minister Skarbu pociesza się, że ten niedobór w pozycji zwyczajnej nie jest taki straszny. Bowiem w pozycji zwyczajnej wynosi zaledwie 11 miliardów. Tymczasem, jeżeli chcemy uważać markę za jakąś wartość, jest to niedobór bardzo poważny. Je żeli zaś markę uważamy za wartość równą lub bliską zeru, to rzeczywiście niedobór ten nie powinien nas przestraszać. Tak samo powiedzieć trzeba i o słuchowo i optycznie przerażającej sumie 62 miliardów niedoboru nadzwyczajnego, który jest zresztą podany nieściśle, gdyż, jak to już zresztą p. poseł Grabski wczoraj zaznaczył, cały szereg kredytów inwestycyjnych o charakterze wydatków zwyczajnych, umieszczono najniesłuszniej w dziale wydatków nadzwyczajnych.</u>
<u xml:id="u-71.30" who="#PDymowski">Mnie zastanawia tylko ten sposób, w jaki p. Minister zamierza ten niedobór pokryć. Dotychczas w tym względzie nic konkretnego nie słyszeliśmy, przeciwnie, otrzymaliśmy bardzo, a bardzo mętne zapewnienia, że stosunki tak, a tak się ułożą i o ile takie a takie warunki zostaną dochowane (warunki, które siłą rzeczy, z tego, cośmy usłyszeli są poprostu nie do osiągnięcia), to uda się otrzymać pewną pożyczkę, względnie to lub owo sprzedać, a otrzymane z tych transakcji sumy pozwolą nam poważną część niedoboru budżetowego pokryć. To jest również fikcja. Tak się nie przedstawia Sejmowi sposobu pokrycia podobnie poważnego niedoboru. Niedobór ten w swojej lwiej części napewno zostanie pokryty przez dalszą emisję, jeżeli, w co wątpię, p. Ministrowi Skarbu nie uda się na czas zmniejszyć wydatków, lub zwiększyć wpływów, o której to ewentualności jeszcze obszerniej pomówimy. Przechodzę z kolei do poszczególnych pozycji budżetu. Przerażająca jest pozycja Ministerstwa Spraw Wojskowych. Byłem w tem szczęśliwem położeniu, że tej właśnie części budżetu mogłem się już przyjrzeć. Siłą rzeczy rozejrzenie się w tym najpoważniejszym budżecie wymaga dłuższego czasu, ale to, co na pierwszy rzut oka mogłem wywnioskować, jest wprost przerażające. Widzę z tego, że dalecy jesteśmy od pożądanego przezemnie stanu pokojowego, że nasza demobilizacja posuwa się żółwim krokiem, że ciągle jeszcze mamy nadmierną ilość tych, którzy są nam dziś już najzupełniej zbędni, lecz ciągle jeszcze na koszt Państwa naszego utrzymywani.</u>
<u xml:id="u-71.31" who="#PDymowski">Nie znajduję tak poważnej pozycji, jaką przedstawia demobil i zdobycz wojenna. Pozycja ta jest bądź ukryta, albo nieobliczona. Tymczasem sam tylko demobil przedstawia wartość, jak słyszałem, przeszło 40 miliardów marek pol. Gdzie on jest?</u>
<u xml:id="u-71.32" who="#komentarz">(P. Minister Skarbu: 10 miliardów)</u>
<u xml:id="u-71.33" who="#PDymowski">Żeby nawet i 10 miliardów. Pan Minister Przemysłu i Handlu zaledwie cząstkę z tego otrzymał, a reszta, jak słyszałem z ust samych wojskowych, likwiduje się bez kontroli p. Ministra Skarbu, na własny Ministerstwa Wojny rachunek, ażeby pokrywać nieprzewidziane w preliminarzu dodatki.</u>
<u xml:id="u-71.34" who="#PDymowski">Znaczy, że i w Ministerstwie Spraw Wojskowych są najrozmaitsze źródła pokrycia swoich po trzeb, jedne, które p. Minister Skarbu daje, a drugie te, które Ministerstwo Wojny samo sobie zdobywa.</u>
<u xml:id="u-71.35" who="#PDymowski">Bardzo ciekawą rzeczą jest również to, cośmy dziś usłyszeli z ust p. Ministra Skarbu, a mianowicie fakt, że jednak p. Minister Skarbu miesięcznie wypłaca po 200 milionów dla inwalidów; jednakże inwalidzi skarżą się bezustannie, że od szeregu miesięcy nie otrzymują żadnych wsparć.</u>
<u xml:id="u-71.36" who="#PDymowski">Wiemy, jakie to konsekwencje pociąga za sobą: odbierają sobie z głodu życie ci, którzy krew swoją obficie za Ojczyznę przelewali. Co dzieje się więc z tymi pieniędzmi? Nie uważając tego za jakąś zagadkę, mamy w tym fakcie najlepszy dowód nieudolności i niedołęstwa tak ważnej dziedziny naszego życia państwowego, na którą łożymy najpoważniejsze fundusze.</u>
<u xml:id="u-71.37" who="#PDymowski">Drugą bardzo ważną dziedziną, do której prawie dwadzieścia miliardów marek Skarb będzie musiał dołożyć — to Ministerstwo Aprowizacji. A więc dwadzieścia miliardów marek, które wydamy na to Ministerstwo, odpowiednio musi podnieść ceny artykułów, a przez to nasze koszta utrzymania, tak jak gdyby' nie można było stworzyć aparatu sprawniej, racjonalniej i taniej pracującego. Lecz siłą rzeczy nie można żądać taniego i sprawnego aparatu tam, gdzie wszystko urąga wprost wymaganiom celowości. Panowie wiedzą już dziś wszyscy o aferze cukrowej. Ponieważ cena cukru na rynku naszym dochodziła już do 400 marek, za funt, cały szereg kooperatyw po przedstawieniu, tej sprawy w Ministerstwie Skarbu uzyskało pozwolenia na przywóz kilku wagonów cukru do Warszawy, który kalkulował się po sto kilkadziesiąt marek za funt cukru. Rzuciwszy większą ilość zbywającego w Poznańskiem cukru po tej cenie na nasz rynek można było rozpocząć walkę z tą orgią spekulacyjną. Stała się jednak rzecz bardzo dziwna — Ministerstwo Aprowizacji zakomunikowało, że ono tylko jest je dyną miarodajną i kompetentną instancją do wydawania pozwoleń na przywóz cukru z Poznańskiego i aczkolwiek ludzie ci na pod stawie otrzymanych pozwoleń z Ministerstwa Skarby zaangażowali swoje kapitały i przeprowadzili cały szereg obliczeń, aczkolwiek niektórzy z nich ponieśli już bardzo wielkie ciężary i zaciągnęli daleko idące zobowiązania — a przecie z tej trybuny mówiło się niejednokrotnie o konieczności popierania kooperatyw wszelkimi siłami — z chwilą kiedy cukier nadszedł, Ministerstwo Aprowizacji położyło na niego swoją rękę. Proszę mi wierzyć, że gdyby tylko najzwyklejsza firma, jakieś przedsiębiorstwo miało dwóch dyrektorów, którzyby kłócili się między sobą, to na zewnątrz klijent napewno nie wiedziałby nic o tem, bo inaczej poderwało by to zaufanie klienteli. Tu mamy dwie instytucje rządowe, dwa Ministerstwa, które kłócą się o kompetencje, a cierpi na tem, kto, — obywatel, który nawet ze względów wychowawczych nie powinien był o tem wiedzieć.</u>
<u xml:id="u-71.38" who="#PDymowski">Nasze koleje żelazne przewidują również bardzo poważny deficyt, te koleje żelazne, które pracują dzięki ofiarności wyzyskiwanych pracowników. Takich głodowych pensji, takiego bezwzględnego wyzysku pracowników, jaki spotykamy na kolejach, niema w żadnej innej dziedzinie naszego życia państwowego. Skąd zatem tak wielki niedobór? Stąd, że preliminuje się na cały szereg najzbędniejszych rzeczy, o czem zresztą będziemy mówili później przy szczegółowej dyskusji. Gospodarka kolejowa musi bezwzględnie nauczyć się szanować grosz publiczny. Musi ustać rozjeżdżanie różnych ekscelencji salonkami, utrzymywać nie w dyrekcjach zupełnie zbędnego personelu wysokich urzędników, którzy często otrzymują po kilka pensji naraz, musi w tych właśnie dyrekcjach ustać zbędny luksus i nieliczenie się z wydatkami na swoje, dyrekcji, cele.</u>
<u xml:id="u-71.39" who="#PDymowski">O robotach publicznych obszerniej nic wspomnę, zaznaczę tylko jedno, o czem zresztą wszyscy dobrze wiemy, że jest to dziedzina, gdzie mamy najwięcej darmozjadów. Trzyma się tam inżynierów i cały sztab urzędników, którzy doprawdy nie mają nic do roboty. Zanim rozpocznie się jakaś robota lub często nawet tylko jakieś projektowanie to już wysyłamy do powiatów, a conajmniej do województwa różnych, a licznych ludzi, którzy na koszt państwa instalują swe ważne urzędy, w których najczęściej niema absolutnie co robić.</u>
<u xml:id="u-71.40" who="#PDymowski">Ciekawszą dla mnie pozycją, jaką spotkałem w dziedzinie naszych deficytów, jest pozycja Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Zwrócę uwagę na jeden tylko najcharakterystyczniejszy szczegół. Wartość samych lasów przedstawia sumę, na dzisiejszą walutę licząc, conajmniej 200 miliardów marek. Znaczy, licząc tylko 5% na eksploatację roczną lub tylko 5% od posiadanego kapitału, powinniśmy otrzymać 10 miliardów marek czystego dochody rocznie z samych tylko lasów państwowych. A my z całego Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych mamy preliminowany wpływ w wysokości razem 4,3 miliarda marek. Znaczy, gospodarka w tem Ministerstwie musi być niżej wszelkiej krytyki. A że tak jest, to dowodem tego nasz najważniejszy przemysł drzewny, który dzięki temu nie może się rozwinąć. Jeden z moich przedmówców wskazywał, na to, że chociaż rząd pozwala na eksport drzewa, niemniej Ministerstwo Kolei zaoponowała, gdyż za dużo podkładów zaczęto wywozić. Zwracam specjalną uwagę na to, że gdyby nawet zostosowano się do żądań tego Ministerstwa, to w rezultacie zamiast podkładów, będą wywozić kloce, to jest towar niższej wartości, przy obróbce którego zagranicą nie nasz już robotnik znajdzie zajęcie. Jest to jednem słowem system tego rodzaju, że gdy jakiemuś panu referentowi nie podoba się jakiś przejaw naszego życia gospodarczego, to wydaje swoje specjalne zarządzenia, nie troszcząc się, jaki skutek wywołają one w innych płaszczyznach. Urząd Ziemski i Urząd Likwidacyjny mają już ustaloną swoją reputację, kosztują ona nas wprawdzie tylko kilkaset mil jonów marek, dzisiaj wobec sum miljardowych nie przeraża nas, ale chcąc być oszczędnym, trzeba od groszy zaczynać a cóż mówić o milionach. Zatem i w tej zgoła zbędnej dziedzinie można poczynić poważne oszczędności.</u>
<u xml:id="u-71.41" who="#PDymowski">Niedopuszczalną rzeczą są dzisiaj poważne subwencje dla samorządów. Samorządy są traktowane jak niemowlęta; nauczyły się one czerpać pełną ręką ze Skarbu, wobec czego przestały już nawet dawać sobie rady same. Na pokrycie swoich potrzeb znajdują zawsze gotowego do pomocy z pustej wiecznie Kasy Skarbowej Fana Ministra Skarbu. Najklasyczniejszym w tym względzie przykładem, to gospodarka naszej stolicy, której ciągle nie wystarcza, i która ciągle puka do kieszeni Pana Ministra Skarbu, targuje się długo, otrzymuje zapewnienie, że to po raz ostatni Pan Minister Skarbu ją ratuje, lecz przy pierwszej nowej potrzebie powtarza się to ab ovo. To jest główną przyczyną nierozumnej gospodarki naszych samorządów, a źródłem poważnego niebezpieczeństwa dla Skarbu Państwa. Jeden tylko budżet Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej przedstawia się dość optymistycznie. Ale jeśli przy dzisiejszym systemie rządzenia zaprowadzoną zostanie unifikacja, to napewno i tam zaraz zaczną rządzić po naszemu i zamiast tych 6 miliardów marek w kredycie, ujrzymy szybko miliardy ale w debecie.</u>
<u xml:id="u-71.42" who="#PDymowski">Pan Minister Skarbu spodziewa się zwiększenia wpływów przez podwyższenie podatków z całego szeregu obiektów ulegających już opodatkowaniu. Czy będzie można jeszcze dużo więcej z tego źródła osiągnąć, to już życie pokaże. W każdym razie zaznaczam, że nie jestem zwolennikiem tego, żeby życie nasze miało podążyć za spadkiem marki i dotrzymywać tutaj kroku jak tego pragną p. kolega Wojdaliński, względnie były Minister Skarbu kol. Władysław Grabski, którzy chcą odpowiednio do spadku kursu marki, stosować odpowiedni mnożnik, przy obliczaniu podatków. Byłoby to tylko premią na akuratniejsze płacenie podatków, bo każdy będzie się obawiał, że ociągając się w płaceniu, będzie musiał za płacić odpowiednio przemnożoną sumę. Natomiast wartość w ten sposób otrzymanych sum, przy ciągłej dewaluacji naszego pieniądza, pozostawałaby nadal b. problematyczną. W każdym jednak razie taki wyścig wprowadzałby jeszcze większą dysharmonię w naszem życiu gospodarczem. W podobnym wyścigu kroku dotrzymać tylko może spekulacja, która zresztą i tak zawsze wyprzedza spadek wartości marki naszej, gdyż szeroko bardzo korzysta ona z konieczności obliczania ryzyka premii przy swych kalkulacjach z marką polską, bowiem, jeżeli np. marka nasza jest dzisiaj warta 3 fenigi, to w kalkulacji na dalszą metę, musimy bezwarunkowo wliczyć pewną chociażby minimalną tylko ryzyko premię w przewidywaniu dalszej prawdopodobnej dewaluacji marki. Dlatego też taki wyścig nie jest rzeczą normalną i moralną, a więc nie należy go zalecać panu Ministrowi Skarbu.</u>
<u xml:id="u-71.43" who="#PDymowski">Spodziewam się natomiast daleko więcej z tych wszystkich dziedzin, które są jeszcze bardzo niedostatecznie opodatkowane, a przedewszystkiem z tych, które nie zostały jeszcze pociągnięte do właściwego opodatkowania, jak zyski wojenne i wielkie fortuny, uzyskane drogą spekulacji, lub dzięki pomyślnym koniunkturom. W każdym jednak razie czegobądź nie dotknęlibyśmy się, nie należy tego robić tak, jak Pan Minister Poczt i Telegrafów, który potrafi z dnia na dzień podnosić opłaty je dnem pociągnięć ciem pióra, wprowadzając poważny zamęt i potęgując jeszcze bardziej istniejący i bez tego chaos w naszem życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-71.44" who="#PDymowski">Ale przedewszystkiem i sobie samemu Pan Minister przyczynił znaczne trudności. Urząd pocztowy miał bowiem dużo pracy przy nakładaniu kar w pierwszych dniach swego rozporządzenia na nieuświadomionych i nieorientujących się jeszcze obywateli, że z tego raczej więcej trudności i uzasadnionego niezadowolenia, niż pożytku wynikło. Takie rzeczy muszą być spokojnie i stopniowo przeprowadzane i nie mogą jeszcze więcej nie zaogniać naszych stosunków gospodarczych oraz wprowadzać najniepotrzebniej jeszcze większej dezorganizacji.</u>
<u xml:id="u-71.45" who="#PDymowski">Natomiast zmuszony jestem odnieść się bardzo sceptycznie do przeprowadzonego przez p. Ministra Skarbu środka zwiększania wpływów w postaci wewnętrznej pożyczki państwowej. Na nieszczęście na dotychczasowych pożyczkach zrobiliśmy bardzo smutne doświadczenie, a zrobiliśmy je jeszcze wtedy, kiedy pożyczka państwowa miała wówczas jakie takie widoki powodzenia, jako że uważano ją za pewnego rodzaju lokatę pieniędzy i oszczędność.</u>
<u xml:id="u-71.46" who="#PDymowski">Dziś, kiedy nasza waluta oduczyła społeczeństwo od oszczędzania, t. j. wydawania wszystkiego, co się zarobi, nie możemy siłą rzeczy liczyć na to, że nową taką pożyczkę, czy w rodzaju pożyczki odrodzenia czy inną, szerokie warstwy społeczeństwa będą chętnie kupowały, choćby tak, jak to dotychczas miało miejsce, bowiem każdy, nauczony doświadczeniem zastanawiać się będzie nad tem, co ta pożyczka w przyszłości będzie warta. Chyba, o ile Pan Minister zagwarantuje pożyczkę złotem, lub oprze ją na nowej pełnowartościowej walucie, wtedy taka pożyczka wewnętrzna będzie mogła liczyć na powodzenie.</u>
<u xml:id="u-71.47" who="#PDymowski">W każdym jednak razie ja osobiście od tych wszystkich proponowanych źródeł dla zwiększenia dochodów Skarbowi, dużo się nie spodziewam, a to z racji znacznej jeszcze niedoskonałości naszego aparatu administracyjnego. Z tych źródeł w obecnych warunkach można liczyć conajwyżej na miliony, dajmy na to nawet na parę miliardów, tymczasem musimy pokryć dziesiątki, a niedługo może i setki miliardów niedoboru. Tę większą potrzebną sumę na pokrycie niedoboru mojem zdaniem da się tylko otrzymać przez daleko posuniętą oszczędność, oszczędność zdrową, bo uzyskaną na tym aparacie państwowym, który dzięki zbyt szczodremu i nieopatrznemu wydatkowaniu przerodził się dziś w nieznośny etatyzm, w ten wielki polip na ciele naszej gospodarki państwowej, który ssie jego najżywotniejsze soki.</u>
<u xml:id="u-71.48" who="#PDymowski">Jak wygląda nasza gospodarka państwowa, i w jak zastraszający wprost sposób wyrodził się nasz rodzimy etatyzm, o tem już kilku przedmówców wspominało. Chcę i od siebie ozdobić ten bukiet paroma kwiatkami o specyficznym zapachu. I tok w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, chcąc zalegalizować jakikolwiek statut, pomijając już fakt wyczekiwania na to eon aj mniej kilka miesięcy, wymyślono następującą kombinację: po zalegalizowaniu statutu trzeba opłacić marki stemplowe, których Min. nie posiada j odsyła po ich zakup na Rymarską. Po opłaceniu, marek stemplowych wymaga się ogłoszenia tego statutu w Monitorze. W tym celu należy pójść do innego urzędu po odpowiednią kartkę, wrócić do poprzedniego urzędnika, który wyjaśnia, iż z kartką tą należy pójść do Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, gdzie uiszcza się koszty ogłoszenia. Dopiero z zaświadczeniem Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej o uskutecznionej zapłacie daną kartkę wręcza się odnośnemu urzędnikowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i dopiero wtedy nareszcie wszelkie manipulacje uważać można za ukończone. Ile straty czasu, ile niepotrzebnego psucia krwi w podobny sposób zakosztuje nieopatrzny obywatel, któremu zachciało się cośkolwiek w Polsce pożytecznego tworzyć, tego chyba nie trzeba dodawać.</u>
<u xml:id="u-71.49" who="#PDymowski">A weźmy, proszę Panów, dla odmiany policję bezpieczeństwa: Kradzieże w Warszawie, jak wiadomo, są na porządku dziennym. Nieszczęsny obywatel, którego okradziono główne swe źródło nieszczęścia upatruje nic w zabraniu jemu ubrania, pieniędzy i t. p. przedmiotów, lecz... w protokołach, które sumiennie spisują: policja zwykła, kryminale na policja, specjalni agenci i cała plejada tych wszystkich, którzy rzekomo opiekują się okradzionym. Ja sam byłem świadkiem, kiedy mnie w zeszłym roku okradziono, jak szef jednemu; z urzędników, któremu polecono wykryć kradzież u mnie popełnioną czynił wymówkę, iż on od czterech miesięcy nie złożył ani jednego porządnego protokołu, skutek tego monitu był nadzwyczajny, bowiem urzędnik ten sporządził protokół na kilkudziesięciu stronach, oczywiście bez najmniejszego dla mnie pożytku. Niedość jednak na tem, że nic nie wykrywają, nieszczęśliwy okradziony bywa zazwyczaj po paru miesiącach wzywany do sędziego śledczego, któremu musi fakt bezużytecznych zabiegów organów bezpieczeństwa protokularnie potwierdzić i podpisać się na to. że rezygnuje z dalszych poszukiwań. Taki nieszczęśliwy obywatel zrezygnowałby natychmiast, byleby pozostawiono go tylko w spokoju.</u>
<u xml:id="u-71.50" who="#PDymowski">Przypatrzmy się teraz innej dziedzinie naszego życia, która wymaga specjalnej pieczołowitości. Weksel, jak wiadomo, jest środkiem ułatwionej i w specjalne prawa wyposażonej regulacji kredytowej, a to w celu ułatwienia nam życia gospodarczego w dziedzinie wymiany. Wszystko jest w porządku, dopóki nie należy uiścić opłat skarbowych, a już najgorzej, o ile weksel opiewa na większą sumę. W tym wypadku należy stanąć w ogonku przed Kasą Skarbową i trzy do 4 godzin strawić na załatwienie wszystkich manipulacji, związanych z ostemplowaniem wekslu. Zamiast tego, żeby kupiec, dla którego czas jest b. drogi, powinien mieć wszelkie udogodnienia, uniemożliwia się jemu wprost do ostateczności warunki jego pracy, a przyczyną tego jest brak marek stemplowych o dostatecznej wartości, któreby można szybko nalepić na wekslu i załatwić całą tę operację od ręki, z większą również i dla samego Skarbu korzyścią, bo bez niepotrzebnego zatrudnienia całego szeregu urzędników.</u>
<u xml:id="u-71.51" who="#PDymowski">Weźmy jeszcze jedną rzecz — paszporty. My, wolni obywatele Rzeczypospolitej mamy jeszcze w kieszeni niemieckie poszporty, zamiast naszych polskich.</u>
<u xml:id="u-71.52" who="#komentarz">(Głos: Jeśli się nie jedzie na Tczew)</u>
<u xml:id="u-71.53" who="#PDymowski">Tak, szczególniej jeśli się jedzie na Tczew. Ja sam byłem oburzony na tych, którzy do tej pory nie zdążyli, czy też nie chcieli zamienić swoich niemieckich paszportów. Musiałem ich wytłomaczyć, dowiedziawszy się, ile trzeba stracić czasu, żeby zdobyć paszport polski. A przecież to połączone jest nawet z pewnym dochodem dla państwa i wymaga, żeby rzecz cała była inaczej zorganizowana.</u>
<u xml:id="u-71.54" who="#komentarz">(Głos: Jaki dochód, 5 mk. od paszportu</u>
<u xml:id="u-71.55" who="#PDymowski">Możnaby podwyższyć nawet na 100 i nawet dużo więcej, a każdyby chętnie zapłacił byleby tylko nie tracił tak dużo czasu.</u>
<u xml:id="u-71.56" who="#PDymowski">A teraz pragnę jeszcze zwrócić uwagę Panów na stosunki, jakie się wyrodziły między wielką rzeszą naszych urzędników i zwykłymi, przeciętnymi obywatelami naszego państwa. Ten prawnie rzekomo wolny obywatel nieczuje się w rzeczywistości wolnym obywatelem wobec wielkich dygnitarzy z naszych urzędów, co zmusza niejednego do tego, iż ażeby przyjść do porozumienia z naszymi dygnitarzami, używa do tego celu pomocy pośredników, którzy ułatwiają porozumienie się wolnego obywatela Rzeczypospolitej z jej urzędnikami. Tym pośrednikom płaci on nawet grube prowizje byle tylko mieć spokój, oszczędność czasu, a szybko rzecz załatwioną. Opowiadają mi o tych sprawach rzeczy wprost horrendalne. Dnie, tygodnie, a nawet miesiące trawią się na to, ażeby kołatać od biurka do biurka, od urzędu do urzędu i najczęściej odchodzić nic nie załatwiwszy, gdy tymczasem pośrednicy te wszystkie trudności łatwo omijają i rzecz sama szybko załatwianą zostaje. Zatem najoczywistsze, iż zwyczajny śmiertelnik nie potrafi rozmówić się w zrozumiałym języku z urzędnikami swej Ojczyzny bez pomocy tych agentów. A proszę Panów, to co się dzieje na wsi, jest jeszcze stokroć gorsze od zakomunikowanych faktów. Obywatel, który ma nieszczęście i nie posiada porządnego ubrania, a co jeszcze gorsze należy do kategorii naszych niezamożnych obywateli tak szybko przed oblicze jaśnie wielmożnego urzędnika dopuszczonym nie będzie.</u>
<u xml:id="u-71.57" who="#komentarz">(Głos: Mimo, że Prezydent nie nosi krawata)</u>
<u xml:id="u-71.58" who="#PDymowski">Mimo! A skargi, jakie otrzymujemy, są wprost niewiarogodne. Często przychodzą do urzędu powiatowego oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów po to, czekając dniami całemi w ogonku, na załatwienie sprawy, bo albo urzędnik poszedł na obiad, albo go niema, albo wogóle nie przyjmuje, w czem szczególnie starostowie prym trzymają. Wyczekawszy się dnie całe o chłodzie i głodzie często wracają zawiedzeni nic nie załatwiwszy. Tymczasem zdaniem mojem cały aparat rządowy powinien być w taki sposób obliczony, ażeby on właściwie mógł wychować społeczeństwo, ażeby on podniósł nasze społeczeństwo zdeprawowane niewolą, znękane przejściami wojennemi, ażeby nauczyło się przez to kochać rząd, zamiast jak to dziś ma miejsce narzekać. Już paru kolegów zaznaczyło, iż nie powinniśmy poruszać tego, żeby nie być źle zrozumianym i niepotrzebnie nie obniżać autorytetu rządu, do którego niechęć psychologicznie usprawiedliwia długotrwała niewola pod obcemi rządami. Dla mnie podobne stawia nie kwestii jest niezrozumiałe. Proszę mi wierzyć, widziałem u nas urzędy i widziałeś urzędników, których otacza największa cześć i największa miłość tych wszystkich, którym oni służą. Znaczy możemy mieć dobrych urzędników, trzeba tylko w tym kierunku pracować, żeby nasze urzędy właściwie były tą tabakierą dla nosa, a nie nosem dla tabakiery, co zresztą tam wszędzie da się osiągnąć, gdzie naczelne organy przesiąknięte są zrozumieniem tej zasady.</u>
<u xml:id="u-71.59" who="#PDymowski">Jeżeli mowa obecnie o oszczędnościach, to mam bardzo poważne wątpliwości, czy obecny zespół osób rządzących zdoła prze prowadzić te oszczędności. Bo czyż może mówić o oszczędności rozrzutnik i marnotrawca!</u>
<u xml:id="u-71.60" who="#PDymowski">Jak może przeprowadzać oszczędności ten, który bezwzględnie żąda od pana Ministra Skarbu jaknajwiększych kredytów i ciągle jemu jeszcze zamało. Pan Minister Skarbu targuje się co najwyżej o tyle a tyle milionów marek, ile wytarguje, tyle daje, ale na co te sumy zostaną rzeczywiście zużyte, czy na potrzebne, czy też zgoła zbędne wydatki, pan Minister Skarbu o tem nie wie, bo w te wszystkie detale, wejrzeć nie może. Ci, którzy organizowali nasz rodzimy etatyzm, którzy wyrodzili biurokrację rodzimą, ci mają obecnie zmienić te stosunki. Tą drogą daleko nie zajedziemy. Jeżeli Sejm w te rzeczy nie wniknie, jeżeli Sejm nie postara się o specjalnych ludzi, którzy umieją organizować i kontrolować, nie doczekamy się uzdrowienia obecnych stosunków, nie doczekamy się koniecznego przeprowadzenia zasadniczych oszczędności.</u>
<u xml:id="u-71.61" who="#PDymowski">Następnie bardzo ważną rzeczą, którą bezwarunkowo na szeroką skalę łącznie z walką, z brakiem oszczędności i korupcją przeprowadzić należy, jest konieczna walka z niesumiennym spełnianiem obowiązków. Moim zdaniem tak samo szkodliwym dla naszego żyda jest niesumienne spełnianie obowiązków, jak korupcja. U nas są dobre chęci; mamy zazwyczaj ludzi, którzy mierzą wedle swoich najlepszych chęci swe zamiary. To się jednak w ten sposób załatwić nie da. Każdy człowiek powinien być na odpowiedniem miejscu: ten, który jest dobrym buchalterem, nie będzie dobrym szewcem, i odwrotnie. Tak samo w życiu państwowem. Nam potrzeba specjalistów na odpowiednich miejscach, byleby tylko nie ludzi ciasnych. Natomiast na czele Rządu trzeba ludzi o wybitnym talencie organizacyjnym, o szerokim horyzoncie nie wąskich specjalistów w pewnym fachu, którzyby ujmowali rzeczy nie z punktu widzenia, ciasnego interesu partyjnego, ale mieli na względzie interes całego narodu. Posady państwowe nie mogą być pozatem traktowane jako uboczne zajęcie. Dzisiaj państwo nie jest w stanie wynagradzać swoich funkcjonariuszów dostatecznie i rezultatem tego jest to, że każdy z nich, żeby nie umrzeć z głodu, musi szukać pobocznego zajęcia, a jego urzędowanie ułatwia mu tylko wykonanie tego pobocznego zajęcia. 50% urzędników państwowych jest czynnych w przemyśle, w handlu, w pośrednictwie, w tym połączeniu obywateli z urzędami, bo to jest jedyne źródło, umożliwiające jemu utrzymanie się przy życiu.</u>
<u xml:id="u-71.62" who="#PDymowski">Gdy dzisiaj mamy zjawisko takie, że człowiek obarczony rodziną otrzymuje 9–10 tysięcy marek, to ja się pytam, czyż przez to samo państwo nie każe jemu wyraźnie kraść lub szukać pobocznego zajęcia, z drugiej strony, pragnąc być jego wspólnikiem, w postaci opodatkowywania łapówek i pobocznych dochodów, o czem na wczoraj szem posiedzeniu pan kol. Grabski już wspominał. My musimy dążyć, żebyśmy mieli nielicznych, ale dobrze uposażonych urzędników. Jeśli taki urzędnik swoją pracę odda całkowicie na usługi państwa, to będzie mógł wykonać 5, 6 a może i 10 razy więcej roboty, aniżeli to czyni obecnie. Wejdźmy naprzykład do Ministerstwa Przemysłu i Handlu, dajmy na to do wydziału prawnego. Jeśli przed godziną jedenastą z wysokich urzędników kogośkolwiek zastaniemy, będzie to fenomenalnem. Panowie ci są zajęci w tym czasie rozmaitemi konferencjami i sesjami na mieście, bo stanowi to ich konieczne źródło dochodów. I temu nie należy się dziwić, gdyż człowiek mający 18–20 tysięcy miesięcznie w Warszawie, nie zdoła się za to wyżywić. Dlatego też niech będzie tylko jeden referent dobrze opłacany, który będzie mógł oddać państwu całą swą pracę. W ten sposób będziemy mieli daleko sprawniejszy aparat państwowy, aniżeli to dziś ma miejsce.</u>
<u xml:id="u-71.63" who="#komentarz">(Głos: Nawet woźnym z Sejmu każą iść na ulicę zarabiać, ponieważ im ta pensja nie wystarcza)</u>
<u xml:id="u-71.64" who="#PDymowski">Z drugiej strony, pragnąc podnieść wydajność pracy urzędników państwowych, musimy zwrócić baczną uwagę na pracę szerokiego ogółu naszego społeczeństwa. Praca jest najważniejszym źródłem naszego bogactwa narodowego, a żeby dać pożądane rezultaty, musi być planowo prowadzona, otoczona największą opieką. Musi znaleźć -takie warunki korzystne dla siebie, które umożliwią jak najlepszy rozwój, jak najwydatniejsze owoce dla naszego państwa. A zatem dalszym warunkiem poprawy naszych stosunków powinna być z jednej strony walka z korupcją i walka z nadmierną konsumpcją, z drugiej zaś strony bezwzględne podniesienie wydajności pracy i stworzenie dla pracy warunków, w których ona będzie mogła rozwijać swoje siły twórcze.</u>
<u xml:id="u-71.65" who="#PDymowski">Te wszystkie warunki, jakich się domaga nasze życie gospodarcze od Państwa, uświadomili sobie dobrze nasi mężowie stanu, Pan Minister Skarbu wyraźnie z tego miejsca podkreślił, że dla dobra stanu naszych stosunków finansowych bezwarunkowo trzeba posiadać zaufanie tak wewnątrz jak i zewnątrz kraju, i trzeba bezwarunkowo zaprzestać dalszej emisji banknotów.</u>
<u xml:id="u-71.66" who="#PDymowski">Wszyscy Panowie Ministrowie w swoich przemówieniach, w swoich zbyt częstych wywiadach, w enuncjacjach również wykazują świadomość zachowania i przeprowadzenia tych warunków. Dlaczego jednak nie mamy tego rzeczywiście, jeśli są oni świadomi konieczności zastosowania tego, o czem mówią. Jeżeli więc tego nie wprowadzają w czyn, tem większą jest ich wina, tem większa odpowiedzialność za istniejący u nas układ warunków. Jest to moim zdaniem tragedia, tragedia, którą jeszcze bardziej pogłębia to, czego byliśmy świadkami dzisiaj i wczoraj. Pan Wicemarszałek Osiecki oraz pan kolega Wojdaliński, obydwaj przedstawiciele czynników rządzących krajem, w bardzo ostry sposób krytykowali budżet i wykazywali jego luki dawali nieznacznie do zrozumienia, że nie przewiduje on nic takiego, coby mogło usunąć lub naprawić istniejące zło w naszem życiu gospodarczem. Mając w Rządzie swoich mężów zaufania, powinni byli dopilnować, żeby ich postulaty zostały uwzględnione. Tymczasem narzekają oni i twierdzą, że przedstawiony nam budżet nie zawiera nic takiego, coby mogło dać nadzieję, że obecnie stosunki zmienią się na lepsze. I to jest moim zdaniem największa tragedia, jaką przeżywamy. To jest dyplom wydany na siebie, samych za nieudolność przeprowadzenia tego, o czem jesteśmy my i oni jaknajbardziej przekonani, że musi być przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-71.67" who="#PDymowski">Jeśli dzisiaj słyszymy tylko narzekania powszechne, jeżeli 'przeżywamy taką wymianę faktów jak obecnie, to jest już katastrofa, to są rzeczy wręcz nie do pomyślenia, umacniające nas w przekonaniu, że jesteśmy w jakimś błędnym kole, z którego wyjście znajdzie się tylko, wtedy, o ile Sejm zrozumie powagę sytuacji i wznosząc się ponad zaciekłość partyjną, da nam takich ludzi, którzy mogliby te stosunki naprawić. To, o czem mówił Pan Minister Skarbu, ta droga, jaką w celu uzdrowienia panujących niedomagań nam zaleca, to są tylko paliatywy. Choroba nasza, to nie choroba organiczna, to paraliż naszej maszyny państwowej, w dosłownem tego znaczeniu, paraliż, na który niema organicznych środków lecz już tylko radykalne, których zastosowania w interesie Państwa, przejęci troską o jego przyszłość, jaknajenergiczniej musimy się domagać.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#AdamChądzyński">Wysoka Izbo! Na wielokrotne domagania się Sejmu nareszcie otrzymaliśmy budżet Państwowy, niestety na jeden dzień przed rozprawą budżetową i dlatego stronnictwa poszczególne, a więc i nasz klub nie jest w możności już teraz przy pierwszem czytaniu poddać ścisłemu rozpatrzeniu przedłożonego budżetu. Uderza nas przedewszystkiem fakt, że po blisko trzyletniem istnieniu Państwa Polskiego, p. Minister Skarbu nie znalazł się w możności przyjścia z jednym budżetem dla całego Państwa Kolskiego. P. Minister Skarbu przedłożył budżet gospodarki Państwowej w dwóch dzielnicach, w b. Kongresówce i Małopolsce, a tylko w formie dodatkowego zestawienia, bez szczegółowego preliminarza przedstawił budżet Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej. Jest to faktem bardzo przykrym i w interesie chociażby zaufania zagranicy do nas, należało go uniknąć. Na leżałoby wreszcie dążyć, żeby był u nas jeden rząd i jeden budżet.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#AdamChądzyński">Uważamy, że przedłożenie budżetowe pod względem technicznym zawiera dużo niejasności i nie odpowiada temu życzeniu, jakie p. Minister Skarbu wygłosił, żeby szeroki ogół społeczeństwa ustawę czytał i obeznał się z gospodarką państwową. Przy rozpatrywaniu budżetu czytelnik gubi się w rubrykach poszczególnych ministerstw, zmuszony jest wynotowywać i skrupulatnie dodawać różne liczby! Układ budżetu nie jest jasny.</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#AdamChądzyński">Klasyfikując dochody państwowe, p. Minister poszedł wzorem budżetu austriackiego, bo wykazał te dochody według poszczególnych ministerstw. Mojem zdaniem byłoby dużo właściwiej, ażeby dochody państwowe były wykazane według źródeł dochodów. Obywatela nie tyle interesuje to, jakie które ministerstwo daje dochody, lecz chce on poznać istotne źródła dochodów państwowych.</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#AdamChądzyński">Następnie żałować należy, że ustawa skarbowa nie została poprzedzona obrazem stanu gospodarczego i finansowego Państwa. Dobrze by było przedstawić stan naszego rolnictwa w związku z możnością wyżywienia się kraju samego, stan przemysłu i produkcję przemysłową, stan rynku pracy, możność eksportu, wreszcie plany naszej gospodarki finansowej. Wprawdzie zrobił to p. Minister w swoim expose, byłoby jednak lepiej, nie tylko ze względu na własnych obywateli lecz i ze względu na uzyskanie zaufania zagranicy, ażeby pierwsza ustawa budżetowa, przedłożona w Sejmie Polskim była poprzedzona treściwym obrazem stosunków gospodarczych naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#AdamChądzyński">Przechodząc do wykazanych w budżecie dochodów państwowych, musimy podkreślić fakt, który podkreślił już sam p. Minister, że podatki bezpośrednie w obecnej chwili nie są ściągane nawet w odpowiednim stosunku do normy przedwojennej.</u>
<u xml:id="u-73.5" who="#AdamChądzyński">Podatki bezpośrednie, obliczone w budżecie na 12 miliardów mk., są niższe od dochodów z monopolów, które wynoszą 1372 miliarda. Jest to niezdrowym objawem, ponieważ wpływy z monopolów przewyższają podatki bezpośrednie.</u>
<u xml:id="u-73.6" who="#AdamChądzyński">Gdy zaczniemy analizować poszczególne cyfry w dochodach i podatkach bezpośrednich, to znajdziemy, że podatki bezpośrednie gruntowe preliminowane są na 2 miliardy 200 milionów. Jest to wprost, nie chcę używać mocnych wyrazów, niesłychany fakt, żeby wtedy, kiedy dla rolnictwa istnieją niebywałe koniunktury, jakich rolnictwo nie posiadało nigdy, wtedy, kiedy nasz przemysł zaledwie w połowie jest uruchomiony, wtedy, kiedy budżet Państwa powinien się oprzeć głównie na podatkach i dochodach z rolnictwa, dochody te stanowiły tak śmiesznie małą cyfrę. Pośredni podatek od węgla, wynoszący 1,790 milionów, omal że nie dorównywa podatkowi gruntowemu. Określa to w dosadny sposób charakter gospodarki Państwa, jaką obecnie większość Sejmu i Rząd z niej wyłoniony pro? wadzi.</u>
<u xml:id="u-73.7" who="#komentarz">(Głos: Większości?)</u>
<u xml:id="u-73.8" who="#AdamChądzyński">Zamiast rozwinąć wszelkie wysiłki, by przemysł uruchomić, by stworzyć źródła nowych dochodów, prowadzi się politykę, mającą na celu nie tylko ochronę rolnictwa, lecz fory tuje się rolnictwo na niekorzyść przemysłu, a to jedynie ze względów politycznych, gdyż w pierwszym suwerennym Sejmie Polskim znalazła się przeważająca ilość posłów, reprezentujących wieś i forytujących w tym Sejmie swoje interesy klasowe na niekorzyść interesów miast, a w dalszej konsekwencji i interesów Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.9" who="#AdamChądzyński">W daninach publicznych cła są preliminowane na 5 miliardów marek. Wiemy, jak jest granica strzeżona. Przemytnictwo na granicach wschodniej i zachodniej odbywa się bez żadnych prawie przeszkód. Ma to taki skutek, że z jednej strony odbywa się wywóz artykułów żywności z Państwa, a z drugiej strony wwóz artykułów zbytkownych. Wystarczy spojrzeć na wystawy sklepów bławatnych w Warszawie Hersego, Jabłkowskich i innych, wystarczy popatrzeć na elegantki miast polskich, żeby zobaczyć te zbytkowne towary, które powodują, że nasza waluta odpływa poza granice Państwa, że poszukiwana jest obca waluta, która idzie przedewszystkiem na zakup takich materiałów. I pod tym względem nie widzimy, żeby Rząd starał się tym faktom zapobiec. Dobrze byłoby, żeby Ministerstwo Skarbu od czasu do czasu przeprowadzało rewizje w sklepach z materiałami luksusowemi, a napewno odnalazłoby rozmaite towary, które przyszły do Polski bez cła. Gdyby zestawić dochód firmy Herse, Jabłkowskich i innych z dochodem Państwa od cen to napewno nie wypadłby korzystny stosunek dla Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.10" who="#AdamChądzyński">Tak samo przy olbrzymich operacjach handlowych, jakie odbywają się w Polsce, napewno znaczna część faktur nie jest ostemplowana. Mówi się o tem powszechnie. Nic dziwnego, że w rubryce dochodów za opłaty stemplowe w budżecie Ministerstwa Skarbu znajdujemy tak małą liczbę, jak 2.700.000.000 marek.</u>
<u xml:id="u-73.11" who="#AdamChądzyński">Oczywista, że powodem tych wszystkich niedopatrzeń i nadużyć jest źle prosperujący aparat skarbowy. Płatnicy zdemoralizowani faktem, że im bezkarnie uchodzi omijanie ustaw skarbowych, nie spieszą się z deklarowaniem swoich dochodów i płaceniem podatków i za to spotyka ich premia, bo jeżeli płatnik, jak się często zdarza, zapłaci podatek o pół roku później, to za? płaci już w walucie o niższej wartości, kiedy marka spadnie, w ten sposób sam sobie wyznacza premie.</u>
<u xml:id="u-73.12" who="#AdamChądzyński">Preliminowane dochody, jak i cały budżet przedłożony nam, znamionują wielką ostrożność p. Ministra Skarbu, dlatego widzu my stosunkowo niską kwotę, jaka ma wpłynąć z podatku. osobisto-dochodowego, t. j. kwotę 7 miliardów marek. Bylibyśmy bardzo zadowoleni, gdyby p. Minister w ściąganiu podatku osobisto-dochodowego był znacznie mniej ostrożny, niż w preliminowaniu go, żeby do kas państwowych z tytułu tego podatku wpłynęły znacznie wyższe kwoty, niż są preliminowane.</u>
<u xml:id="u-73.13" who="#AdamChądzyński">Wydatki Państwa przewyższają dochody o sumę blisko 73 miliardów marek. Gdyby ten deficyt powstał jedynie wskutek przejścia ze stanu wojennego do stanu pokojowego, gdyby brakująca do równowagi budżetowej kwota została użyta na leczenie ran wojny, na urządzenia socjalne, na rozwój wytwórczości krajowej, na oświatę, to tym deficytem skarbowym nie martwilibyśmy się i uważalibyśmy, że on jest poniekąd naturalnym i spowodowanym koniecznością, potrzebą przejścia od stanu wojennego do stanu pokojowego. Niestety, deficyt musi być użyty na pokrycie wielu normalnych wydatków; inwestycji znajdujemy stosunkowo mało w wydatkach, a już, jeśli chodzi o wydatki na urządzenia socjalne, na podniesienie wytwórczości, to prawie, że nic znajdujemy żadnej sumy preliminowanej na te cele.</u>
<u xml:id="u-73.14" who="#AdamChądzyński">Deficyt powstał wyłącznie stąd, że podatki są małe, że obciążenie zamożnych obywateli jest bardzo słabe. Ciekawy jest fakt, że większości obywateli w Państwie Polskiem źle się nie dzieje, ale Państwu źle się dzieje. Państwo, jak gdyby bankrutowało, bo tak, pozornie przynajmniej, mówią cyfry. Ten rezultat gospodarki państwowej wydaje niezmiernie złe świadectwo Rządowi obecnemu, który przecież rządzi już przeszło od roku. Okazało się, że Rząd skrzętnego gospodarza z Wierzchosławic jest kiepskim gospodarzem Państwa. Potrzeba sanacji stosunków, potrzeba współpracy społeczeństwa i Rządu, żeby stan gospodarczy kraju podnieść. Ale do tego potrzebny jest plan, który chcielibyśmy widzieć u Rządu, lecz my tego planu nie widzimy. Wprawdzie p. Minister Skarbu plan przedłożył, lecz ja mam wątpliwości, czy plan p. Ministra Skarbu jest planem Rządu, bo oto przemawiał z tej trybuny mówca stronnictwa rządzącego, którego prezes jest premierem gabinetu p. Osiecki, i oto, dziwne zjawisko, mówca ten krytykował budżet przedłożony przez p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-73.15" who="#AdamChądzyński">Krytykując plan Ministra, mówca wskazał dwa sposoby podniesienia gospodarki. Jeden z nich — to odjęcie finansowej pomocy państwa samorządom. Rozumiemy, że samorząd społeczny istotnie sam się powinien utrzymać, ale dopiero w warunkach normalnych, kiedy się już rozwinie. Nadmieniam, że obecnie samorządy ponoszą wiele wydatków, które Państwo powinno ponosić. Kolega Osiecki zaproponował, żeby wszelka pomoc finansowa Rządu dla samorządów na przyszłość ustała.</u>
<u xml:id="u-73.16" who="#AdamChądzyński">Następnie p. Kolega Osiecki zaproponował, żeby obłożyć daniną wielki e fortuny tych, którzy się dorobili na wojnie. Na to się zgadzam, pójdę nawet dalej, ażeby skonfiskować takie fortuny. Należy jednak również obłożyć podatkiem i mil jonowe fortuny bogatych chłopów. System podatkowy nie może się oprzeć tylko na nielicznych wielkich fortunach, ale musi się oprzeć i na fortunach wszystkich obywateli, posiadających.</u>
<u xml:id="u-73.17" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-73.18" who="#AdamChądzyński">Ja wiem, że Panom ta sprawa jest niemiła, ale jeżeli stan Państwa będzie się pogarszał, to nie myślcie Panowie, że te ciężary Panów ominą. Brak równowagi budżetowej, pogarszanie się stanu gospodarczego musi z konieczności doprowadzić także do upadku włościaństwa. Jeżeli Panowie zdolni jesteście patrzeć dalej, poza egoistyczne interesy, to jako klasa najliczniejsza w społeczeństwie, na której w poważnej mierze jest oparty byt państwowy, powinniście przedewszystkiem dbać o uzdrowienie stosunków gospodarczych i dlatego właśnie powinniście Panowie pociągnąć swoich wyborców do jak największych świadczeń. Domagacie się Panowie, przedstawiciele włościaństwa słusznych praw, domagacie się reformy rolnej, która się Wam święcie należy, ale wraz z prawami, powinniście pociągnąć swoich wyborców i do obowiązków względem Państwa. Gdy p. Minister Skarbu wniósł ustawę o podatku gruntowym, żeby uzyskać choćby te preliminowane 2 mil jardy marek, to przecież właśnie Panowie robiliście jak największą obstrukcję przeciwko uchwaleniu tego podatku.</u>
<u xml:id="u-73.19" who="#AdamChądzyński">I dlatego, zestawiwszy program, który nam przedstawił p. Minister Skarbu, z faktem, jak na ten program reagują stronnictwa włościańskie rządzące, stwierdzam, że my tu nie widzimy planu Rządu, bo nie mamy pewności, czy plan p. Ministra Skarbu jest planem Rządu. Wobec tego trudno, żeby społeczeństwo skupiło się około Rządu w pracy nad podniesieniem stanu gospodarczego Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.20" who="#AdamChądzyński">Zamiast określonego planu, planu radykalnego, bo tylko plan radykalny, tylko obciążenie tych, którzy posiadają, może sytuację gospodarczą chwilowo poprawić, i dać czas do podniesienia wytwórczości rolnej i przemysłowej, zamiast tego planu przedstawiciele Rządu powtarzają tylko: oszczędzać jak najwięcej! Zgoda. Oszczędność ma być cechą racjonalnej gospodarki skarbowej, ale oszczędność nie jest planem i systemem. Jeżeli Panowie myślicie, że na ten stan gospodarki państwowej dacie plaster: oszczędność, i że to wystarczy, to jest to złudzenie.</u>
<u xml:id="u-73.21" who="#AdamChądzyński">Państwo nasze, jak i prawie wszystkie państwa zachodniej Europy, musiało ingerować w życie obywateli, musiało ingerować w stosunki, wytworzone wojną, musiało opiekować się najbiedniejszymi. Otóż u nas ta ingerencja Państwa została nazwana popularnie t. zw. etatyzmem i zaczęto mówić: precz z etatyzmem! Pod pojęcie etatyzmu podciąga się obecnie inne zjawiska, podciąga się hasło, że Państwo nie powinno zupełnie ingerować w sprawy obywateli, w sprawy społeczne i w końcu powiada się: „Zły stan gospodarczy Państwa jest skutkiem stosowania ograniczeń w życiu gospodarczem społeczeństwa. Zróbmy wolny handel”. I oto Sejm na żądanie Rządu uchwalił wolny handel ziemiopłodami. Już wczoraj ze strony stronnictwa, które nie może być posądzone o radykalizm, które popiera obszarników, p. poseł Grabski, aczkolwiek głosował za wolnym handlem, jednak bardzo poważne zastrzeżenie, już po niewczasie w stosunku do tego handlu wypowiedział. Wolny handel w warunkach, gdy nie mamy dostatecznych cyfr, gdy nie mamy nadziei, żeby kraj sam się wyżywił, wolny handel w tych warunkach sprowadza niesłychaną drożyznę, konsument zdany jest na wyzysk producenta rolnego. Taki stan obniża jeszcze bardziej walutę polską i budżet, przedstawiony przez Ministra czyni iluzorycznym. Sądzę, że p. Minister wierzy swoim cyfrom, ale p. Minister Skarbu nie może odpowiadać za swoje cyfry wtedy, kiedy występną zjawiska społeczne, które nie pozwalają, ażeby te cyfry miały w życiu jakąkolwiek wartość. W momencie, kiedy odbywają się żniwa, w momencie, w którym zdawałoby się, że zboża jest dosyć, ceny gwałtownie drożeją i mogę Panom przytoczyć fakt, że np. w Wielkopolsce i na Pomorzu producent rolny, który jeszcze niedawno za mały korzec żądał 350 marek, dziś taniej nie sprzeda, jak za 3500. Jak to się odbije na mieszkańcach miast, na przemyśle i jak się odbije na stosunkach gospodarczych kraju, to Panowie bardzo szybko zobaczą.</u>
<u xml:id="u-73.22" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to tak tanio)</u>
<u xml:id="u-73.23" who="#AdamChądzyński">Nie mówię o Kongresówce, gdzie ceny doszły do horrendalnych wysokości. My domagamy się, by Rząd Państwa bez względu na to, na jakich stronnictwach się opiera, był istotnie rządem Rzeczypospolitej, a nie rządem jednej klasy społecznej, by nie zapominał o innych stanach, by czuł, że odpowiedzialność za gospodarkę państwową spada przedewszystkicm na niego i że ta gospodarka musi się odbić nawet na interesach tych, których interesy on reprezentuje.</u>
<u xml:id="u-73.24" who="#AdamChądzyński">Głównie od posłów włościańskich słyszymy liczne narzekania na pracowników państwowych, narzekania na strajki. Padają w tej sali głosy, że robotnicy nie chcą robić. Robotnicy pragną pracować, ale przejrzyjmy statystykę bezrobotnych, zobaczymy wtedy, ilu robotników nie ma pracy i tej pracy znaleźć nie może właśnie wskutek złych stosunków gospodarczych. Panowie dziwicie się, że są strajki. W naszych oczach, w czasie dyskusji budżetowej trwa olbrzymi strajk w przemyśle włókienniczym. Sam p. Minister Skarbu stwierdził, że marka polska w ostatnich czasach spadła o 60%, t. zn., że drożyzna w tym samym stopniu przynajmniej się podniosła, ja sądzę, że w większym, na niektóre artykuły wzrosła o 100%. Gdy robotnicy przemysłu włókienniczego zażądali podwyżki swoich płac, przemysłowcy odpowiedzieli wzgardliwem milczeniem. Robotnicy zastrajkowali. Po paru tygodniach strajku, przemysłowcy mieli odwagę wystąpić z prowokacyjną propozycją podwyżki o 15%. I Panowie dziwicie się strajkom, które dzięki takiej polityce gospodarczej, dzięki wolnemu handlowi stają się koniecznością.</u>
<u xml:id="u-73.25" who="#AdamChądzyński">Skoro jesteśmy już przy sprawie strajku w przemyśle włókienniczym, to muszę z ubolewaniem stwierdzić, że o ile w pierwszych datach istnienia niepodległego Państwa Rząd był neutralny w zatargach między kapitalistami a pracownikami, to dziś Rząd stoi po stronie kapitalistów, bo oto w pierwszy dzień spokojnego strajku w Łodzi posłano do fabryk wojsko, a na ulice policję. To sprowokowało i podnieciło robotników. Strajk w przemyśle włókienniczym nie jest strajkiem komunistycznym, prowadzony jest przez P.P.S., N.P.R. i Ch. D., której przecież nikt nie posądza o wywrotowe dążenia. Jest to dążenie czysto ekonomiczne, wywołane wzrostem drożyzny.</u>
<u xml:id="u-73.26" who="#AdamChądzyński">W budżecie państwowym wydatki na policję wynoszą 5 miljardów 700 miljonów marek, a jednocześnie wydatki na Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, czyli na politykę socjalną Państwa wynoszą 1 miljard 414 miljonów. Wtedy, kiedy na policję idzie 3% wydatków państwowych, to na politykę socjalną idzie 1% wydatków. To jest najlepsze oświetlenie systemu gospodarki Rządu naszego. A może jesteście Panowie ciekawi, jaki % wydatków państwowych idzie na oświatę, która jest fundamentem rozwoju politycznego, socjalnego i gospodarczego. Na oświatę idzie 11 miljardów, 400 miljonów czyli 5%. Na roboty publiczne preliminowano 5%, na Ministerstwo Zdrowia 13, a ile idzie na wasze Komitety? Jakie nasze komitety? Idą groszowe składki robotnicze.</u>
<u xml:id="u-73.27" who="#AdamChądzyński">Jak postępuje nasza administracja, co do tego nie chcę Panów nużyć długiemi wywodami. Oto, pod okiem Rządu, w stolicy Państwa, pod okiem Sejmu, w instytucji kulturalno-oświatowej w Związku „Praca” na skutek fałszywego doniesienia odbywa się rewizja policyjna tak samo, jak to było za dawnych czasów carskich i b. Minister Spraw Wewnętrznych, p. Skulski, powiada, że to było nieporozumienie, a policjanci zostaną ukarani. Jakiż jest stosunek administracji państwowej do samorządu? W Pułtusku jeden z ławników na zebraniu krytykuje gospodarkę rady miejskiej, zarzucając jej rozmaite malwersacje. Pan starosta powiada, że krytykujący ławnik obraził osobiście burmistrza i za to wytacza mu śledztwo sądowe. Oczywiście, śledztwo sądowe przeciw ławnikowi musi spowodować zawieszenie go w czynnościach. Oto jak traktuje administracja państwowa samorząd. To się dzieje w bardzo bliskiej odległości od stolicy Państwa. Wybucha strajk włókienniczy w Żyrardowie, na drugi dzień aresztuje się komisję strajkową i odstawia do więzienia śledczego w Warszawie. Robotnicy rolni w Jarosławiu domagają się swych praw od obszarników. Starosta na przedstawienie obszarników sadza robotników do kozy. Tak postępuje nasza administracja polityczna. Nie zamierzam obecnie mówić, jak administracja polityczna zachowuje się w b. Dzielnicy Pruskiej, bo niejednokrotnie tutaj przy rożnych okazjach już o tem mówiliśmy. Jeżeli weźmiemy do ręki bardzo ogólnikowe zestawienie budżetu Ministerstwa b. Dzielnicy Pruskiej, to znajdziemy tam następujące cyfry. Gdy na pracę i opiekę społeczną wydaje się 276.560.000, czyli 2,2% wydatków państwowych, to na policję aż 826.550.000 czyli 7% wszystkich wydatków, to znaczy, na policję w b. Dzielnicy Pruskiej wydaje się stosunkowo prawie dwa razy tyle co na policję w b. Kongresówce i w Małopolsce. Z prawej strony tej Izby ciągle słyszymy, a wczoraj stwierdził to i p. poseł Seyda, że administracja w b. Dzielnicy Pruskiej stoi na wyższym szczeblu. Otóż cyfry, odnoszące się do policji mówią zupełnie co innego, bo tam, gdzie administracja jest dobra, tam niema licznej policji i tam jest minimalny budżet na policję.</u>
<u xml:id="u-73.28" who="#komentarz">(Głos: Aparat policyjny w b. Dzielnicy Pruskiej tworzą przeważnie władze centralne)</u>
<u xml:id="u-73.29" who="#AdamChądzyński">O ile podatki bezpośrednie w b. Kongresówce i w Małopolsce górują nad podatkami pośredniemi, to w b. Dzielnicy Pruskiej jest zupełnie odwrotnie, bo gdy podatki bezpośrednie są tam preliminowane na 312.000.000 to pośrednie przynieść mają 4.000.681.000 — czyli system podatkowy obciąża przede wszystkiem nie warstwy posiadające, lecz szerokie warstwy pracujące.</u>
<u xml:id="u-73.30" who="#AdamChądzyński">Nie chcę długo się rozwodzić o gospodarce kolejowej, cyfra 14.000.000.000 deficytu mówi sama za siebie. Jest ona przerażająca.</u>
<u xml:id="u-73.31" who="#AdamChądzyński">Tam, gdzie chodzi o podniesienie wydajności kolei, nie widzimy ze strony p. Ministra Kolei Żelaznych żadnych środków poprawy, żadnej energii. Gdy natomiast chodzi o traktowanie szerokich mas pracowników kolejowych, o których nawet z prawej strony tej Izby powiedziano, że jest to może najbardziej ofiarny i patriotyczny element, energia się znajduje. Gdy przedstawiciele tych kolejarzy, mianowicie delegacja Związku Maszynistów z Małopolski zjawiła się u p. Wiceministra Kolei Eberhardta, przedstawiła mu swoje położenie i zupełnie szczerze powiedziała: Panie Wiceministrze, nasz los musi być poprawiony, bo inaczej stracimy panowanie nad maszynistami, oni nie będą nam ufali i strajk na kolejach wybuchnie — to p. Wiceminister Eberhardt odpowiedział: Jeżeli macie siłę, to probójcie. Oto jest energia, jaką się stosuje na kolejach, to jest przecież prowokacja ludności pracującej. Niech się Panom nie zdaję, że żądania tych maszynistów były wygórowane, bo gdy zwykły ślusarz pracujący na kolei zarabia przeszło 20.000 marek miesięcznie, to maszynista, który jest ślusarzem i który ponosi wielką odpowiedzialność, bo prowadzi maszynę i pociąg, który ma służbę poza domem i podwójne wydatki, ze wszystkiemi dodatkami i premiami zarabia najwyżej 14.000 marek miesięcznie w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-73.32" who="#komentarz">(P. Reder: W całej Polsce)</u>
<u xml:id="u-73.33" who="#AdamChądzyński">Ja mówię o stosunkach w Małopolsce. Oczywista rzecz, że kol. Reder ma zupełną rację, jeżeli chodzi o stosunki na Pomorzu. Nieco lepiej są wynagradzani maszyniści jedynie w dyrekcji warszawskiej.</u>
<u xml:id="u-73.34" who="#AdamChądzyński">Jaka jest czynność Ministerstwa Spraw Zagranicznych, o tein debatowano tutaj często. Ministerstwo to nie ma żadnej inicjatywy. Stoimy znowu bezradni przed decyzją Rady Najwyższej w sprawie Górnego Śląska. Jaki był stan sprawy górnośląskiej przed powstaniem, gdy groziła neutralizacja Górnego Śląska, taki sam stan tej sprawy istnieje i dzisiaj. Rząd dążył do likwidacji powstania, Rząd przyrzekał, że sprawy górnośląskiej bronić będzie, ale żadnej inicjatywy w tym kierunku nie wykazał. Musimy powiedzieć, że może więcej sprawy Górnego Śląska broniła Francja, niż nasz Rząd, a rezultat jest taki, że dziś po rezultatach powstania górnośląskiego, po bohaterskim wysiłku ludu, zagadnienie Górnego Śląska jest niemniej groźnem dla Polski niż poprzednio, bo grozi nam znowu neutralizacja Górnego Śląska.</u>
<u xml:id="u-73.35" who="#AdamChądzyński">Jak Rząd traktuje sprawy socjalne w Polsce, to charakteryzuje budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, który wynosi zaledwie 1% wydatków państwowych. Wysoki Sejm uchwalił ustawę o kasach chorych, lecz oto, zaglądając do preliminarza Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, znajdujemy tam śmiesznie niski kredyt 40.000.000 marek jako pożyczkę zwrotną na organizację kas' chorych.</u>
<u xml:id="u-73.36" who="#AdamChądzyński">Stoimy przed takiem zagadnieniem, jak powrót zakładników i jeńców z Rosji, jak powrót emigrantów z Westfalii. Dane statystyczne obliczają ilość mających powrócić z Rosji na pół miliona. Z Westfalii przybędzie kilkaset tysięcy ludności, której pobyt staje się tam zupełnie niemożliwy. Jeśli Panowie spojrzycie do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, znajdziecie tam na powyższe wydatki kwotę dysponowaną — 1/2 miljarda marek, która nie stoi w żadnym stosunku do tych funduszów, jakie winny być użyte na powrót jeńców i emigrantów.</u>
<u xml:id="u-73.37" who="#AdamChądzyński">Rząd, który przyszedł z budżetem, będącym wymownym dowodem gospodarki państwowej na korzyść klas posiadających, rząd, który nie uwzględnia zupełnie interesów klasy pracującej, rząd ten oczywiście zaufaniem naszem cieszyć się nie może. W stosunku do tego rządu musimy znaleźć się w opozycji, albowiem naszym prawem i naszym obowiązkiem jest bronić szerokich warstw pracujących, bronić równowagi społecznej w Państwie, albowiem nie chcielibyśmy, żeby kiedykolwiek groziły Polsce takie stosunki, jakie i panują dziś w Rosji bolszewickiej. Tam wyzysk szerokich mas obywateli przez Państwo, tam brak opieki socjalnej spowodował ruinę i katastrofę.</u>
<u xml:id="u-73.38" who="#AdamChądzyński">Gdyby Sejm, gdyby nasz Rząd poszedł nadal po linii polityki uprzywilejowania klasy posiadającej, po linii polityki zdawania ludności miast, ludności pracującej na łaskę i niełaskę producentów rolnych, to prędzej, czy później stosunki nasze stałyby się nieznośne, równowaga społeczna zostałaby poważnie zachwiana i prędzej, czy później spowodowałaby omal że nie upadek Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.39" who="#AdamChądzyński">Przy okazji pierwszej dyskusji nad budżetem w Sejmie Polskim, przy pierwszem przedstawieniu obrazu gospodarki państwowej, uważamy za swój obowiązek zwrócić uwagę Sejmu na to, że gospodarka, którą prowadzimy, jest niebezpieczną dla Państwa i z tej gospodarki co rychlej nawrócić musimy, nawrócić do gospodarki równego traktowania wszystkich obywateli, a przedewszystkiem opieki Państwa nad obywatelami najbiedniejszymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#AndrzejMaj">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Pan Minister Skarbu przedłożył Wysokiemu Sejmowi preliminarz budżetowy Rzeczypospolitej Polskiej na rok 1921. Jest to wydarzenie w dziejach niepodległego Państwa Polskiego jedyne. Od czasu istnienia Sejmu Ustawodawczego po raz pierwszy doczekaliśmy się tej chwili, że wreszcie dano możność temu Sejmowi skorzystania z jego najistotniejszych prerogatyw, z jego prawa kontroli gospodarki państwowej i prawa wywierania wpływu na planowość tej gospodarki. Sam fakt przez się, możnaby powitać z uznaniem, gdyby nie ta okoliczność, że przychodzi on tak dalece spóźniony. Wydarzenie to bowiem stało się w momencie niezmiernie krytycznej sytuacji, w jakiej znajduje się Rzeczpospolita Polska. Dziś wisi nad Państwem Polskiem groza nie mniejsza, niż o tej dobie w roku ubiegłym, z tą tylko różnicą, że grozę przynosi nie najazd wroga, ale groza ta spowodowaną została błędną organizacją, złą wolą i egoizmem sfer dotychczas rządzących. Polsce grozi to, że po raz wtóry utracić ona może tak krwawo i tak wielkiemi ofiarami odzyskaną niepodległość, tym razem z powodu błędnej i chaotycznej gospodarki i administracji I dopiero w tym tragicznym momencie przychodzi pan Minister Skarbu z preliminarzem budżetowym, który nawet z punktu widzenia okresu, jaki obejmuje, jest spóźniony: obejmuje on bowiem rok 1921, a przedłożony nam jest w końcu siódmego miesiąca tegoż roku.</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#EustachyRudziński">Jeżeli uwzględnimy czekające noś długotrwałe, bo aż do 20 września, ferie i jeżeli uwzględnimy konieczność opracowania całego budżetu, to bardzo łatwo wywnioskuje? my, że Sejm będzie mógł swoją decyzję o budżecie ostatecznym wypowiedzieć, zaakceptować go bez zmiany, zmienić, albo odrzucić dopiero pod koniec okresu budżetowego, wtedy właśnie kiedy należałoby oczekiwać od Rządu preliminarza budżetowego, obejmującego okres następny, okres roku 1922.</u>
<u xml:id="u-75.2" who="#EustachyRudziński">Pozatem Rząd przychodzi z preliminarzem budżetowym, takim, który właściwie jest jedną wielką fikcją, boć ostatecznie dla Rządu najzupełniej obojętną będzie rzeczą jaka będzie opinia tego Wysokiego Sejmu o przedłożonym przez niego preliminarzu budżetowym. Rząd postarał się o to, ażeby zagwarantować sobie wszelkie kredyty, żeby zdobyć dla siebie upełnomocnienia od stronnictw rządzących dla dalszego drukowania pieniędzy, a więc i z tego punktu widzenia na ten preliminarz budżetowy nie możemy patrzeć w ten sposób, w jaki pragnęlibyśmy powitać tego rodzaju poważne wydarzenie w dziejach nowego, niepodległego Państwa Polskiego. Musimy tylko wykorzystać sposobność, ażeby pomówić na temat dotychczasowego bezładu, dotychczasowego chaosu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-75.3" who="#EustachyRudziński">Doszliśmy w naszej gospodarce państwowej, do rzeczywistej katastrofy. Oto, gdy żadne z państw nowoczesnych nie może się obywać bez kredytów, zewnętrznych, zagranicznych — Polska stoi jako państwo wysunięte zupełnie poza nawias wielkiej polityki. gospodarczej, międzynarodowej, Polska jest Państwem, nie cieszącem się najmniejszym zaufaniem zagranicy. Kapitały obce, których swego czasu obawialiśmy się, których inwazja do Polski wydała się nam groźną, te kapitały obecnie boją się Polski. Sfery finansowe, zagraniczne, nie mają najmniejszego zaufania do Rządu Polskiego i do rządowej gospodarki naszej.</u>
<u xml:id="u-75.4" who="#EustachyRudziński">Polska została wytrącona po za życie światowe, po za system wielkiej międzynarodowej gospodarki, a to jest pierwszy przejaw i najbardziej istotny tej grozy, jaka na naszym bycie państwowym, niepodległym zawisła. Oprócz tej klęski widzimy w życiu naszym wewnętrznym na każdym kroku anarchię gospodarczą. Wewnętrzny kapitał także jest nieufny, nieskory do jakiejkolwiekbądź inicjatywy i Polska zniszczona wieloletnią niewolą, zdewastowana straszliwą wojną, Polska, w której wszystko woła o czyn, o wysiłek twórczy, o pracę organizacyjną, tej pracy niema. Dlatego zdemoralizował się polski kapitał, który zamiast organizować wytwórczość w Polsce, zamiast iść w inwestycje, idzie na łajdackie zbrodnicze zyski paskarskie, doprowadzając naszą gospodarkę do ostatecznej ruiny, do ostatecznej anarchii.</u>
<u xml:id="u-75.5" who="#EustachyRudziński">W stosunkach socjalnych odbija się to również w sposób klęskowy. Otóż setki tysięcy rodzin w Polsce, zmuszonych żyć ze swoich zarobków, ze swoich pensji tygodniowych, czy miesięcznych są postawione w sytuacji niezmiernie ciężkiej w konieczności walki o byt z dnia na dzień, w konieczności wegetacji i wskutek tego olbrzymia suma energii, tak cennej dla Polski, która mogłaby być zużytkowana dla wysiłków twórczych we wszystkich dziedzinach naszego życia, marnuje się. Anarchia w dziedzinie gospodarczej idąca z góry, objęła wszystkie jednostki gospodarcze wewnątrz naszego państwa, po przez wielkie instytucje finansowe, organizacje przemysłowe i handlowe, doszła do drobnych warsztatów pracy, uderzyła w każdą poszczególną rodzinę, utrzymującą się z pracy najenmej, zahamowała całkowicie rozwój naszego wewnętrznego życia.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#Komentarz">Proszę się streszczać.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#EustachyRudziński">Marszałek mówi, żeby się śpieszyć, nie, Panie Marszałku, zużyje tyle czasu na moje przemówienie, ile będzie potrzeba. Korzystam po raz pierwszy z wielkiego prawa Sejmu do wypowiedzenia się w sprawie budżetowej.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Moment krytyczny, w jakim znalazła się Rzeczpospolita Polska spowodowany został przyczynami, które najogólniej możnaby było ująć w ten sposób: oto ta część narodu polskiego, która walczyła o byt i niepodległość Państwa, która wydobyła ze siebie wielki wysiłek krwi, ta część narodu polskiego nie urządzała tego Państwa. Na podłożu niepodległego bytu, osiągniętego i zbudowanego ofiarą krwi i wielkiem bohaterstwem, działały te czynniki, które nigdy o niepodległości Polski nie marzyły, które na rzecz tej niepodległości ofiar nie składały, które jednak skwapliwie pośpieszyły po to, żeby władzę w tej Rzeczypospolitej ludowej, bo z krwi ludu do życia powołanej w swoje zagarnąć ręce. Te żywioły, które na Polskę zawsze patrzyły, jako na swój egoistyczny interes klasowy, które w niezrozumieniu ducha czasu, w swojej zachłanności klasowej, nie zapomniawszy niczego z przeszłości i nie nauczywszy się niczego z czasów dzisiejszych, doprowadziły ostatecznie Rzeczpospolitą do tego stanu, w jakim się ona obecnie znajduje. Ten fakt, to zjawisko przejawia się na każdym kroku. Lud polski pracujący, który dal Ojczyźnie ofiary krwi i mienia, domagał się jakiegoś aktu sprawiedliwości dziejowej, domagał się, ażeby klasy możne dały tej Ojczyźnie majątek. Tymczasem rządy istniejące dotychczas, opierając się właśnie na tych sferach rządzących, nigdy się nie zdobyły na stanowczą politykę w tym kierunku. Wielkie fortuny bogaczów, magnatów, obszarników, kapitalistów i paskarzy, fortuny często stworzone z zysków wojennych, które wyrosły z nędzy i niedoli ludu pracującego, do tej pory nie tknięte zostały podatkiem narodowym; oszczędzono je, a natomiast urządzono parodję daniny składanej od zysków wojennych. Ponieważ sfery ludowe, ponieważ sfery demokratyczne domagały się takiej daniny majątkowej, przeto wprowadzono ją w życie lecz zastosowano tę daninę majątkową do tych, którzy żadnych zysków wojennych nie mieli, a tylko mieli straty wojenne. Daninę od zysków wojennych płacą dziś w pierwszym rzędzie chłopi bezrolni i małorolni, a więc ci, którzy największe ofiary z powodu wojny ponieśli, ci którzy zostali przez wojnę zniszczeni, ci, których niszczyły rekwizycje, którzy oddawali synów swoich na obronę Ojczyzny. Tam się sięga po daninę z zysków wojennych, oszczędza się zaś wielkie fortuny bogaczów i paskarzy. Nastąpiło tutaj odwrócenie, nastąpiła ta ironia, która miała sferom ludowym i demokratycznym obrzydzić wszelkie hasła daniny majątkowej.</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#EustachyRudziński">Zupełnie analogiczna rzecz stała się z pożyczką przymusową; nie kto inny, jak właśnie ten Wysoki Suwerenny Sejm Rzeczypospolitej uchwalił ustawę o pożyczce przymusowej, uchwalił ją i potem trzykrotnie tę i chwałę powtarzał. Nie kto inny jak Rządy oparte na większościach Sejmowych ignorowały sobie tę uchwałę, zignorowały ją do ostatniego momentu. Sejm Rzeczypospolitej pozwolił zadrwić Rządowi z samego siebie, ze swojej własnej powagi i godności; pozwolił na to, że ustawy przez niego uchwalane były odrzucane, były niewykonywane i przechodzono sobie nad nimi do porządku dziennego. Ale Rządy, które w ten sposób postępowały, czuły bardzo dobrze, że większości sejmowe rządzące — bardzo często pobierają uchwały tylko dla efektu, dla humbugu. Taką właśnie uchwałą była uchwała o pożyczce przymusowej, taką uchwałą była uchwała o reformie rolnej, którą powtórzono wtedy, gdy moment był dla Rzeczypospolitej groźny, a których dotąd nie wykonano i które się obecnie systematycznie zaprzepaszczają.</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#EustachyRudziński">Z pożyczki przymusowej uczyniono straszaka, a wprowadzono pożyczkę dobrowolną, lecz straszaka pożyczki przymusowej zawieszono nad tymi, którzy za ciężką, krwawą pracę zdobywać sobie muszą kawałek chleba.</u>
<u xml:id="u-77.4" who="#EustachyRudziński">Pod pretekstem, że czeka pracowników państwowych, nauczycieli i wojskowych, przymusowa pożyczka, zawczasu ściągano od nich pożyczkę dobrowolną w wymiarze przewidzianym przez pożyczkę przymusową. Lecz ci, którzy wiedzieli o tem, że pożyczka przymusowa jest tylko straszakiem, a wiedziały o tem, całe klasy możnych, bogaczy, kapitalistów i paskarzy, ci pożyczki żadnej nie dali, ani dobrowolnej, ani przy; musowej, w przekonaniu, że żadna egzekutywa wobec nich zastosowaną nie będzie. Zdarzały się jednak wypadki, że robiono efekty mocno patriotyczne i w poszczególnych instytucjach finansowych, bankowych, przemysłowych i t. p. deklarowano Rządowi dość wysokie sumy pożyczki. Łatwo było robić takie efekty patriotyczne, gdy się wic? działo, że przecież z tych zadeklarowanych sum zaledwie 1/4 pójdzie na potrzeby Państwa, bo 3/4 można będzie wycofać, oddając pożyczkę pod zastaw. Gdy się dobrze zastanowić nad tem, co kosztowała cała administracja pożyczkowa, to prawdopodobnie rachunek tej 1/4 pokrywałby się zaledwie kosztami administracji. W ten sposób w dziedzinie pożyczki przymusowej po raz wtóry zadrwiono sobie ze słusznych wymagań ludu polskiego, z tego aktu sprawiedliwości wobec Rzeczypospolitej, który miał być miernikiem ofiar, jakie lud pracujący jakie obywatele niepodległościowi we krwi imieniu własnem na ołtarzu Ojczyzny złożyli.</u>
<u xml:id="u-77.5" who="#EustachyRudziński">Te doraźne środki zostały przez Rząd zaniechane. Rząd, nie chcąc ściągać daniny od zysków wojennych, nie chcąc ściągać pożyczki przymusowej w Państwie Polskiem zrujnowanem, które potrzebuje najwyższych ofiar swoich obywateli, a którzy to obywatele odmówili jednak tych ofiar, wtedy, gdy tak bogate państwa, jak Anglia, Niemcy i t. p. są opodatkowane na 60–70% od fortun i majątków swoich obywateli na rzecz państwa; rząd, który, jak powiedziałem, zaniechał tego aktu sprawiedliwości społecznej w Polsce, nie wahał się wprowadzić innego typu pożyczki przymusowej w formie, że tak powiem, pożyczki rabunkowej. Bo czyż nie było rabunkiem społecznym puszczanie w obieg ciągle nowych banknotów? Czy to się jest swojego rodzaju pożyczka przymusowa, tem się tylko różniąca od innej ustawowej, że tamta sprawiedliwie mniej więcej stara się obciążyć obywateli stosownie do ich stanu majątkowego, ta zaś, powodując ujemne zjawiska społeczne, powodując szalony wzrost drożyzny, za którą nierównomiernie podążał wzrost płac robotniczych, kładzie się całym ciężarem na masy ludu pracującego. To była -pożyczka w całem tego słowa znaczeniu niszcząca oprócz tego majątek Państwa i podkopująca zaufanie do nas zagranicą, prowadząca nas na próg bankructwa gospodarczego, groźnego już dzisiaj dla Polski z punktu widzenia jej bytu niepodległego.</u>
<u xml:id="u-77.6" who="#EustachyRudziński">Taką więc metodę, taką taktykę, stosował Rząd i nic dziwnego, że następstwem tej taktyki musi być dzisiejszy stan gospodarczy Państwa. Ale oprócz środków doraźnych, mających na celu jednorazową poprawę, należało zwrócić uwagę na stałe źródło dochodów państwowych, którymi są podatki. Trzeba stwierdzić, że przez trzy lata istnienia niepodległego Państwa Polskiego w dziedzinie podatków nie dokonano rzeczy istotnych i reformy podatkowe albo nie w całej pełni zostały przeprowadzone, albo o ile ustawowo przeprowadzone były, to w życiu dotąd nie są wykonane. Podstawą podatkową dla Państwa Polskiego powinny być podatki bezpośrednie.</u>
<u xml:id="u-77.7" who="#EustachyRudziński">Rząd dotychczas z podatków bezpośrednich otrzymał bardzo małe stosunkowo dochody. I nic dziwnego, wszelkie podatki muszą mieć dwie zasadnicze zalety, muszą mieć sprawiedliwy wymiar, a następnie organizacja systemu podatkowego musi być sprawna, tak, aby te podatki w porę mogły być ściągane. U nas jeżeli chodzi o wymiar podatku majątkowego i podatku dochodowego, to z dotychczasowych zarządzeń wywnioskować można, że wymiar ten, nie tak łatwo i nie tak prędko ustalonym zostanie. I jeżeli prawnik gubi się w momencie, gdy chce uczynić zadość swojemu obowiązkowi obywatelskiemu i wypełnić kwestionariusz podatkowy, nadesłany mu przez Rząd, to czy będą się Panowie dziwili, że chłopi polscy, którym zaledwie 4 dni czasu zostawiono na wypełnienie tych list, gromadnie listy zwracają tam, skąd przyszły, zaznaczając, że nie są w stanie uczynić zadość stawianym wymaganiom. A więc tutaj podcięta została cała organizacja podatku dochodowego i podatku majątkowego.</u>
<u xml:id="u-77.8" who="#EustachyRudziński">Trzeba sobie dobrze uprzytomnić, i to specjalnie pragnę podkreślić, że chłopi polscy nie odmawiają Państwu swoich świadczeń podatkowych. Nie kto inny, jak oni stanowią w Polsce warstwę ludności przedewszystkiem dającą podstawę podatkową, stanowili ją zawsze i stanowią dziś. Przyzwyczajeni są oni do płacenia podatków, ale jedna zasadnicza rzecz musi być zachowana, a mianowicie musi być zachowany sprawiedliwy wymiar podatków.</u>
<u xml:id="u-77.9" who="#EustachyRudziński">Gdy Rząd przystąpił do sprawy podatków gruntowego i podymnego, to załatwił ją w sposób bardzo uproszczony, uwielokratniając poprostu te podatki. I stała się wielka krzywda ludowi. Podatek gruntowy i podymny w swoim wymiarze przedwojennym był bardzo często niesprawiedliwy. Dużo tam można było spotkać przejawów nadużyć czynownictwa rosyjskiego. Te rzeczy przez uwielokrotnienie poprostu zostały spotęgowane. Nie trudno było Rządowi uniknąć błędów w organizowaniu podatku podymnego. Gospodarstwa, które powstały ze skupienia kilku działek, płaciły podatki podymne znacznie większe, aniżeli kilkusetmorgowe gospodarstwa. To nie zostało uregulowane, choć można to było zrobić bardzo łatwo. Niestety stare krzywdy i pomyłki obecnie zostały utrwalone i uwielokrotnione.</u>
<u xml:id="u-77.10" who="#EustachyRudziński">Jeżeli przejdziemy do podatków pośrednich, to tutaj widzimy, że one znowu swoim ciężarem kładą się w pierwszym rzędzie na masach ludu pracującego. Nie chcę twierdzić, że Rząd w obecnym stanie Skarbu Polskiego winien całkowicie zrezygnować z tych podatków, domagamy się jednak bez względnie, żeby podatki te w ten sposób były zorganizowane, iżby przyczyniły się w pierwszym rzędzie do rozwoju przemysłu i obciążały przedewszystkiem nie produkty pierwszej i potrzeby, ale wszelkiego rodzaju przedmioty zbytku.</u>
<u xml:id="u-77.11" who="#EustachyRudziński">Wystarczy zwrócić uwagę na monopol cukrowy. Znana jest historia subwencjonowania przez Rząd przedsiębiorstw cukrowych według mnożnika uwarunkowanego kosztami produkcji. Rząd tutaj prowadzi taką politykę, że przedsiębiorstwa źle funkcjonujące, które same przez się nie mogły by się ostać w spółzawodnictwie z lepszemi przedsiębiorstwami utrzymują się przy życiu dzięki subwencji i skutkiem tego jest drożyzna cukru i drożyzna biwaków, co nawet leży w interesie tych przedsiębiorstw. Łączy się z tem polityka cłowa, która sprawia, że cukier produkowany w Polsce jest droższy u nas, aniżeli polski cukier w Gdańsku. Nadto te skarby obciążone tak wielkiemi podatkami ludności są częstokroć marnowane. Wystarczy powiedzieć jeden niezmiernie charakterystyczny fakt. Oto Rząd wszedł w umowę ze związkiem syndykatów obszarniczych. Dając tym syndykatom gwarancję kredytową, dał im jednocześnie 6,000 wagonów cukru, kalkulując sobie, że gdy cukier pójdzie do rąk syndykatów, gdy syndykaty wymienią go np. na za? graniczne nawozy sztuczne, gdy następnie dzięki tym nawozom zboże zostanie wyprodukowane w Polsce, to Rząd za określoną powyżej ilość cukru otrzyma o wiele więcej zboża, niż otrzymałby, gdyby cukier bezpośrednio poszedł na wymianę na zboże za? graniczne. Syndykaty skorzystały, wzięły do dyspozycji te 6,000 wagonów cukru, ale w odpowiednim momencie zamiast oddać Rządowi zboże, oddawały mu kwity kontyngentowe. Kwitami kontyngentowemi płacono swoje zobowiązania wobec Rządu, który wyszedł z kwitkiem.</u>
<u xml:id="u-77.12" who="#EustachyRudziński">Jeżeli tego rodzaju fakt się dzieje, to trudno sobie wyobrazić, że Rząd nie przewidział takiej manipulacji, trudno sobie z drugiej strony wyobrazić, że Rząd nie znalazł egzekutywnych środków, ażeby do takiego efektu nie dopuścić.</u>
<u xml:id="u-77.13" who="#EustachyRudziński">Przy sposobności, gdy mówię o cukrze, nadmienić muszę jeszcze jeden fakt. Mamy w Polsce na szczęście już obecnie w stanie likwidacji Ministerstwo Aprowizacji. Pomimo tego, że ta organizacja rządowa w Polsce istnieje, Rząd oddaje Ministerstwu Rolnictwa 100 wagonów cukru do jego dyspozycji. Nie możemy się wyzbyć wrażenia, że te 100 wagonów cukru były oddane z punktu widzenia niedalekich wyborów do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-77.14" who="#EustachyRudziński">Jeżeli mają być utrzymane podatki pośrednie, które takiemi ciężarami kładą się na ludność, to niechaj przynajmniej nie będzie zbrodni wadliwej gospodarki, niechaj przynajmniej nie będzie zbrodni nadużyć!</u>
<u xml:id="u-77.15" who="#EustachyRudziński">Wystarczy wskazać jeszcze monopol tytoniowy. To także poważne źródło dochodów dla Rządu, tymczasem faktem jest, tak się dzieje w Kieleckiem, np. że zakłady, mające prawo sprzedaży produktów monopolu tytoniowego, bardzo często tych wyrobów tytoniowych nie otrzymają ze składów rządowych, ale otrzymują je ubocznie. A są to właśnie produkty obanderolowane, jednak że nie przechodzą przez kontrolę skarbową. Czem się to dzieje? Wyjaśniono mi to następującem zjawiskiem:</u>
<u xml:id="u-77.16" who="#EustachyRudziński">Dana fabryka tytoniu, która produkuje tytoń dla Rządu, kupuje od Rządu pewną ilość znaczków banderolowych. Po pewnym czasie oświadcza się Rządowi, że część tych znaczków zaginęła lub uległa zniszczeniu i otrzymuje się od Rządu znaczki nowe dla wyrównania straty. Ta zguba lub zniszczenie jednakże się potem ujawnia na wyrobach tytoniowych ubocznie w handel puszczonych z wielkim zyskiem dla fabryki z kolosalną stratą dla skarbu.</u>
<u xml:id="u-77.17" who="#EustachyRudziński">Warto także zwrócić uwagę, że polityka Ministerstwa Przemysłu i Handlu, popierania przedsiębiorstw krajowych jest zupełnie bezplanowa. Jesteśmy świadkami takich faktów, że z powodu polityki celnej niektóre przedsiębiorstwa przemysłowe w kraju obliczone na produkcję zagraniczną zmuszone są wstrzymać swoją produkcję. Inne znowu przedsiębiorstwa, które nie zasługują na poparcie, którym normalnie groziło by bankructwo, są podtrzymywane przez rozmaite subwencje rządowe.</u>
<u xml:id="u-77.18" who="#EustachyRudziński">W dziedzinie reglamentacji cen jesteśmy świadkami chaosu i nadzwyczajnej c. i k. austriackiej biurokracji.</u>
<u xml:id="u-77.19" who="#EustachyRudziński">Przy wydawaniu pozwoleń na wywóz i na przywóz towarów do Polski, byliśmy świadkami, jak swego czasu te pozwolenia z trudem uzyskiwane stały się przedmiotem handlu paskarskiego. Wszelkie tranzakcje, zawierane z organizacjami finansowemi zagranicznemi, są wadliwe, doprowadziły do tego, że zagranica straciła zupełnie zaufanie do Polski. Polska zaś traci najdogodniejsze dla siebie koniunktury na zbyt własnych, naturalnych skarbów, jak to miało miejsce z lasami, jak to miało miejsce z naftą i w szeregu innych wypadków.</u>
<u xml:id="u-77.20" who="#EustachyRudziński">Przedstawicielstwo nasze zagranicą, rozmaici pełnomocnicy rządowi, którzy otrzymali zlecenia, czy to zawarcia odpowiedniej transakcji, czy przeprowadzenia pożyczki dolarowej w Ameryce, wywiązali się z tych obowiązków swoich w sposób, powiem oględnie, bardzo wadliwy. Wystarczy wskazać na pożyczkę dolarową w Ameryce. Pożyczka ta obliczona została na 50 milionów dolarów. Tak jednak ją postawiono, że propaganda tej pożyczki dała po wielkich wysiłkach żywiołów niepodległościowych polskich w Ameryce zaledwie 17 milionów dolarów. Muszę zaznaczyć, że nie tylko winą Rządu było, że taki był wynik pożyczki ale także tej części społeczeństwa polskiego w Ameryce, która stanęła do zdecydowanej walki przeciwko pożyczce dolarowej. Oto ze wszystkich niemal ambon polskich, rzymsko-katolickiego kościoła w Ameryce rozwiniętą została gwałtowna propaganda przeciwko pożyczce. Na kilkuset księży rzymsko-katolickich polskich w Ameryce zaledwie znamy nazwiska 4-ch, którzy śmiało i zdecydowanie poparli całą akcję. Inni wszyscy, otrzymawszy odpowiednie dyrektywy od wydziału narodowego, gwałtownie i bezwzględnie pożyczkę zwalczali. Dlaczego? Dlatego, że ominął ich interes otrzymania procentu odpowiedniego od pożyczki; dlatego, że kler rzymsko-katolicki polski w Ameryce nie chciał ogałacać z pieniędzy swoich parafian, albowiem to przeszkodziłoś by eksploatować kieszenie tych parafian na jego osobiste cele. Rząd przez swoich przedstawicieli nie umiał zapobiec tej zbrodni. Tak samo zmarnowane zostały, jak już miałem sposobność wspomnieć o tem z tego miejsca, olbrzymie sumy, zdobyte ciężką pracą naszych rodaków z powodu niezorganizowania systemu przesyłek pieniędzy z Ameryki do Polski. Wspomnę, że dzięki brakowi organizacji, dzięki brakowi opieki nad emigrantami polskimi w Ameryce Rząd i społeczeństwo polskie straciło na rzecz paskarzy i humbugerów amerykańskich conajmniej 150 milionów dolarów. Czy wreszcie Rząd przystąpił do rozstrzygnięcia tego zagadnienia, zdobył się na sławny akt zawarcia umowy z Guaranty Trust Komp, który to akt według umowy — mam tu, jej odpis — pozbawia Rząd i społeczeństwo polskie kilkudziesięciu, conajmniej 30 miliardów marek rocznie. Nie liczył się rząd, że umniejsza w ten sposób majątek narodowy, że sam Skarb Państwa ponosi co miesiąc straty, idące w miliardy marek, że dalej na olbrzymie miljardowe straty naraża rodaków naszych w Ameryce, którzy ciężką krwawą pracą dolary te zdobyli. To jest mojem zdaniem wielka hańba, że ta umowa do dnia dzisiejszego rozwiązaną jeszcze nie została. Zaznaczam, że Guaranty Trust Komp. jest organizacją par excellence biznesistów, żydów amerykańskich, zaznaczam, że jeden ze świadków, który podpisywał tę umowę jako świadek, niejaki p. Adamski zabiega i ma już pozwolenie na otwarcie w Polsce w Warszawie Banku Odbiorczego dla przesyłania stamtąd dolarów amerykańskich. Rozumiem, że tu działały względy nic wspólnego z interesem państwa nie mające.</u>
<u xml:id="u-77.21" who="#EustachyRudziński">Warto też zwrócić uwagę, że do dnia dzisiejszego Rząd polski nie zajął się ochroną majątku narodowego w Ameryce w postaci wielkich majątków parafialnych. Rodacy nasi oddawali i oddają w dalszym ciągu bardzo poważne sumy pieniędzy na utrzymanie parafii. Majątki parafialne przedstawiają place, budynki, przedstawiają bardzo często rozmaite zakłady przemysłowe — wszystkie one oddane zostały w prezencie irlandzkiemu biskupowi. Temu ludowi, który ciężką krwawą pracą te wielkie majątki zgromadził — majątki, które dadzą się obliczyć nie w setki miljonów, ale w miliardy dolarów, które stanowią nasz majątek narodowy, zostały odebrane. Sądzę, że najwyższy czas jest po temu, ażeby Rząd polski w tej sprawie ingerował, ażeby poczynił odpowiednie kroki, iżby to co z krwawego trudu chłopa i robotnika polskiego tam na tułactwie zgromadzone zostało w dalszym ciągu własnością narodową pozostało. Gdyby te majątki pozostały w jękach polskich, byłyby one potężną podstawą do rozmaitych transakcji kredytowych pomiędzy Polską i Ameryką, dałyby one podstawę dla naszego Skarbu, dla naszej waluty, jeśli nic złotą, to podstawę dolarową. Lecz wszelkie nasze misje polskie w Ameryce popełniały jeden błąd za drugim, a rządy włącznie z Rządem obecnym patrzyły na to jakoś pobłażliwie: nasyłano do Ameryki ludzi, którzy absolutnie nie znali miejscowych stosunków, pozostawiono na uboczu dzielne i szlachetne jednostki, które szereg lat strawiły w pracy organizacyjnej i uświadamiającej lud polski tamtejszy, jednostki cieszące się wielkim szacunkiem tego ludu i wielkiem zaufaniem władz amerykańskich; tym nie dano sprawować żadnych funkcji z ramienia Rządu polskiego, nasyłano zaś ludzi nie mających najmniejszego pojęcia o Ameryce. Zdarzały się wypadki, że między tymi nasyłanymi do Ameryki reprezentantami Rządu polskiego nie wszyscy zajmowali się handlem końmi, sprowadzaniem win okrętami do Waszyngtonu, nie wszyscy udawali się do kąpieli letnich, wtedy, gdy w Warszawie grzmiały działa najeźdźców bolszewickich, jak to uczynił książę pan Lubomirski, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Stanach Zjednoczonych, lecz był taki człowiek, jak ś. p. konsul Buszyński, który musiał porzucić swoje stanowisko, był taki człowiek jak konsul Zygmunt Nowicki, któremu dzięki intrygom endeckim w Ameryce grozi podobno usunięcie. Rząd tego rodzaju politykę do tej pory toleruje, a rozgoryczenie wśród czteromilionowej masy ludu polskiego w Ameryce wzrasta i ta Polska, która była zawsze przedmiotem utęsknień tego ludu, która zawsze miała być tą Ojczyzną, w której przynajmniej kości swoje rodak nasz pragnął złożyć, to Polska w oczach i pojęciu tego ludu przedstawia się jako kraina nie tylko niedoli, ale nieudolności, bezładu, nieporządku i nadużyć.</u>
<u xml:id="u-77.22" who="#EustachyRudziński">Tak wyglądały niektóre poczynania naszych reprezentantów zagranicznych, a wogóle cała nasza polityka zagraniczna była prowadzona wedle metod zgoła średniowiecznych.</u>
<u xml:id="u-77.23" who="#EustachyRudziński">Nasi możni, nasi arystokraci, książęta i hrabiowie, którzy pokwapili się, aby dostać odpowiednie rządowe stanowiska w Rzeczypospolitej Polskiej wyobrażali sobie, że cały kunszt polityczny polega na odpowiedniem savoir vivre salonowym na umiejętności rzucania okrągłych frazesów, na umiejętności czynienia reweransów i dygów przedpokojowych, na tem się ich cała umiejętność polityczna i dyplomatyczna wyczerpywała. Nie było zrozumienia dzisiejszych czasów i tej wielkiej prawdy, że obecna polityka, to jest przedewszystkiem gra wielkich interesów ekonomicznych. To doprowadziło nas do zupełnej zatraty zaufania zagranicy, do Polski, przyprawiło o kolosalne straty terytorialne, o klęski, które za sobą pociągnęły w dalszym ciągu pogorszenie naszego stanu ekonomicznego. W tej wielkiej grze systemów polityki światowej nie zdołała nasza dyplomacja postawić Polski na odpowiedniem stanowisku pomiędzy Anglią i Francją i doczekaliśmy się tego, że Anglia, dla której Polska mogłaby być naturalnym sprzymierzeńcem, jest dzisiaj jednym z najpoważniejszych wrogów Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-77.24" who="#EustachyRudziński">Jeżeli teraz zwrócimy uwagę na wydatkowanie, to tu przedewszystkiem uderza nas fakt, że wydatkowanie było u nas zazwyczaj doraźne, wywołane bieżącą koniecznością, że wydatki, którebym nazwał inwestycyjnemi, które miałyby na celu stworzyć gospodarczą podstawę dla naszego państwa, które przyczyniłyby się do rozwoju wytwórczości, któreby gruntowały w Polsce oświatę, tak niezbędną do żyda i bytu niepodległego Państwa, że te wydatki były zawsze bardzo skromne, zgoła niewystarczające. Bardzo często Rząd ponosił olbrzymie wydatki takie, jak na Ministerstwo Aprowizacji, które produkcyjności Państwa Polskiego by, najmniej nie potęgowały, a gdyby zostały zużytkowane na wydatki inwestycyjne, gdyby zamiast pakować olbrzymie sumy pieniężne na zakupno zboża zagranicą wkładano je w ulepszenie placówek rolnych, w zagospodarowanie odłogów, w sprawę uregulowania serwitutów, w sprawę popchnięcia reformy rolnej, to Polska otrzymałaby w ten sposób istotną podstawę do samo wystarczalności gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-77.25" who="#EustachyRudziński">W najbardziej centralnych, najgęściej zaludnionych okolicach naszego kraju, bardzo często można się natknąć na duże obszary, leżące do dnia dzisiejszego odłogiem. Charakterystyczną jest tu polityka Rządu, która pozwala obszarnikom, właścicielom tej ziemi wszelkiemi sposobami wykręcać się od przymusowego wydzierżawiania odłogów, która pozwala na to, że robi się pozory uprawiania tych odłogów, byle tylko chłop w dzierżawę ziemi nie dostał, byleby obsiewać i uprawiać jej nie mógł.</u>
<u xml:id="u-77.26" who="#EustachyRudziński">W dziedzinie reformy rolnej przeżywamy, powiedziałbym, pewnego rodzaju kataklizm. Mówić dziś o reformie rolnej można jako o rzeczy, której niema. Reforma rolna stała się wspomnieniem kilku ustaw sejmowych i na tem się kończy całe jej znaczenie.</u>
<u xml:id="u-77.27" who="#EustachyRudziński">Gdyśmy walczyli o reformę rolną wychodziliśmy z tego założenia, że Państwo Polskie może się ostać przy bycie niepodległym jedynie wtedy, jeżeli pozyska sobie oddanych obywateli, wśród wielomilionowych mas ludu wiejskiego. Ta część narodu polskiego, która odepchnięta była od wszelkich praw obywatelskich, która ani za czasów przedrozbiorowych Rzeczypospolitej, ani za czasów zaborczych nie miała nic coby było uznaniem ludzkich i obywatelskich praw tej masy, ta rzesza ludu pracującego, która na ołtarzu Ojczyzny największe złożyła ofiary, winna była być jednocześnie uobywatelniona przez to, że Ojczyzna powinna była dać jej ten warsztat pracy, który byłby punktem wyjścia do wolności i godności obywatelskiej tej części narodu. I inne jeszcze były przesłanki:</u>
<u xml:id="u-77.28" who="#EustachyRudziński">Chodziło o to, ażeby to Państwo Polskie, ta Polska tak wielkiemi ofiarami ludu wywalczona, nie była po dawnemu kolebką nędzarzy, ażeby nie była źródłem tych setek tysięcy emigrantów, które nie znajdując w Polsce warsztatu pracy, szły na obczyznę, by tam pracą swoją powiększać potęgę obcych, częstokroć wrogich nam państw i narodów, tych rzesz tułaczych, które dla innych narodów tworzyły olbrzymie bogactwa, które dały wzbogaconym ich pracą narodom potęgę, a przez to podstawę do ich wysokiej kultury. Chodziło o to, ażeby Polska mogła zatrzymać to olbrzymie bogactwo jakie stanowi praca ludzka, ażeby ta praca ludzka szła na ogólny dorobek państwa i narodu polskiego. Chodziło o stworzenie samowystarczalności gospodarczej Rzeczypospolitej Polskiej, chodziło o wielki akt sprawiedliwości dziejowej. Ale w dziejach naszych powtórzyła się historia, która już raz przecież kompletnie Polskę zgubiła, powtórzył się fakt zaciekłej i upartej walki posiadaczy ziemi z tym ludem. Ten fakt przypomina nam znamienny moment z dziejów Rzeczypospolitej Polskiej, przypomina nam moment, kiedy to rządy narodowe powstańcze szły do ludu z obietnicami nadania ziemi, a szlachta i obszarnicy przeciwko temu walczyli.</u>
<u xml:id="u-77.29" who="#EustachyRudziński">Przypomina nam konieczność dokonania takiego aktu w tej Polsce niepodległej świeżą krwią ludu pracującego odzyskanej, aby zatrzeć ślad tej wielkiej zbrodni dziejowej dokonanej na ludzie polskim, która do zguby tę Rzeczpospolitą Polską doprowadziła. Chodziło nam także o to, ażeby unarodowić ziemie polskie i uodpornić kresy nasze przed najazdem wrogów, ażeby z rąk zaborców, kolonistów wydrzeć przez wywłaszczenie ziemi i dać ją pod osadnictwo ludowi. Chodziło o rzeczy wielkie, o rzeczy istotne i zasadnicze. Widzieliśmy, jak ci, co tak skwapliwie po rządy w Polsce sięgnęli, jak oni się do tej wielkiej sprawy ustosunkowali. Widzieliśmy nawet moment, kiedy uchwała przez nich samych ostatecznie powzięta, spaczona już coprawda, pierwotna uchwała sejmowa o reformie rolnej, była tylko czczym humbugiem, który miał ratować to państwo przed najazdem bolszewików, humbugiem rzuconym po to, żeby w następstwie krwawo zadrwić sobie z tego ludu. Reformy rolnej nie wykonano w Polskie. Nie wykonywa się nawet obecnie, gdy na czele Rządu stoi przedstawiciel ludu, prezydent Witos. To stwierdzam kategorycznie. W r. 19 rozparcelowano 80 tys. morgów ziemi, w r. 20, jak słyszałem, ta cyfra pewną nie jest — rozparcelowano podobno zaledwie 10 tylko tysięcy, podobno w b. r. jeszcze mniej ziemi rozparcelowano. W każdym razie stwierdzam kategorycznie, że majątki rządowe, oddane Urzędowi Ziemskiemu dla parcelacji przez b. Ministra Rolnictwa p. Poniatowskiego do tej pory w wielu wypadkach nietknięte zostały.</u>
<u xml:id="u-77.30" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-77.31" who="#EustachyRudziński">Stwierdzam, że tam, gdzie parcelacja się dokonywuje, dokonywuje się ona najczęściej w sposób zgoła przekreślający normy przewidziane ustawą o reformie rolnej. Ziemia nie dostaje się do rąk tych, którzy jej najbardziej potrzebują, ale bardzo często idzie ona do rąk ludzi, którzy mają już średnie gospodarstwa i którzy wobec tego mniej potrzebują tej ziemi, niż masy ludności małorolnej. Stwierdzam, że Rząd do tej pory nie zdobył się na stanowczy krok, nie sięgnął po ziemię prywatną, że do tej pory na cele reformy rolnej w Polsce ani jeden mórg ziemi wywłaszczony nie został. Reforma rolna w duchu swego założenia przekreśloną została całkowicie przez cały system wykonawczy naszych urzędów do reformy rolnej stosowany. Zamiast tego, ażeby Rząd prowadził parcelację, Rząd daje koncesje szeregowi rozmaitych spółek parcelacyjnych. Lud, zamiast mieć to przeświadczenie, że on z poręki państwa dostaje tę upragnioną przez niego ziemię zamiast otrzymywać ją według zasad i przepisów o reformie rolnej, otrzymuje ją na zasadzie zwykłych transakcji handlowych. Rząd po. zbawił się w ten sposób wielkiego czynnika moralnego, wielkiego atutu wobec obywateli polskich, jakiby miał, gdyby sam tę sprawę prowadził, gdyby ziemia, jaka ma iść do rąk ludu nie była oddana do rąk rozmaitych spółek parcelacyjnych, które właściwie można nazwać spółkami spekulacyjnemi.</u>
<u xml:id="u-77.32" who="#EustachyRudziński">Warto też zwrócić uwagę, że na kresach, tam, gdzie chodzi o osadnictwo żołnierzy, również te same metody, te same systemy się stosuje.</u>
<u xml:id="u-77.33" who="#EustachyRudziński">Oto dochodzą nas wiadomości, że w wielu miejscowościach, gdzie żołnierze już obrobili ziemię, gdzie usunęli zniszczenia wojenne, gdzie się pobudowali, gdzie założyli rozmaite kooperatywy i zakłady przemysłowe, gdzie tę ziemię się im wydzierżawiło, tam obecnie oddaje się ją obszarnikom, którzy ją puszczają na sprzedaż i prywatną spekulację. Prowadzona jest tam nawet agitacja wśród żywiołów miejscowych przeciwko żołnierzom polskim, grozi się żywiołom miejscowym, że żołnierze polscy będą ich wrogami, będą tymi, którzy im tę ziemię będą zagarniali.</u>
<u xml:id="u-77.34" who="#EustachyRudziński">Jak wygląda ta sprawa, jak funkcjonują nasze urzędy jaki duch panuje w dziedzinie wykonawczej w odniesieniu do reformy rolnej, to pozwolę sobie przytoczyć jeden znamienny bardzo przykład. Oto powiatowa Komisja Ziemska we Włoszczowie zmieniła pierwotny plan parcelacyjny majątku donacyjnego Rokitno, według życzenia Głównego Urzędu Ziemskiego, część kolonii rzemieślniczych zmieniła na samodzielne i zrobiła nowe kwalifikacje nabywców, kierując się zasadą pierwszeństwa byłych dzierżawców małorolnych i bezrolnych, nie uwzględniając protestu zamożnych dzierżawców i gospodarzy, a w tej liczbie i posła do Sejmu piastowca p. Jęczmyka, który wraz z trzema zamożnymi gospodarzami był dzierżawcą całego majoratu, oddzierżawiając małe działki małorolnym i bezrolnym, którzy się jeszcze przed wojną na tej ziemi pobudowali. Pan poseł Jęczmyk ma własnych 19 mórg, które odpisał synowi, ażeby się stać bezrolnym. Powiatowa i gminna Komisja Ziemska nie zakwalifikowały ani posła do nabycia ziemi, ani jego syna, ucznia 8-ej klasy gimnazjum w Warszawie, który jako były ochotnik złożył podanie o ziemię. Ta okoliczność sprawiła, że się poseł obraził na Komisję Powiatową i Gminną i rozpoczął akcję, mającą na celu utrudnienie całej parcelacji.</u>
<u xml:id="u-77.35" who="#EustachyRudziński">Pod jego przewodnictwem zamożny dzierżawca, przez adwokata w Kielcach zażądał od Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Kielcach i Głównego Urzędu Ziemskiego w Warszawie zastosowania ustawy o ochronie drobnych dzierżawców, żądając wstrzymania parcelacji do r. 1924. Główny Urząd Ziemski w Warszawie odmówił dzierżawcom uwzględnienia ich próśb, gdyż majątek Rokitna jest majątkiem donacyjnym i dzierżawa była wypowiedziana przed rokiem. Żeby nie zabierać zbyt wiele czasu, zaznaczę tylko, że w rezultacie jednak ci panowie z posłem Jęczmykiem na czele osiągnęli swoje i w rezultacie urzędy nasze przekreśliły decyzję i uchwały powiatowej komisji ziemskiej i zastosowały się do życzenia pana posła. Rezultat jest taki, że ziemię oddają ludziom, którzy mają spore gospodarstwa po kilkanaście i kilkadziesiąt morgów, zaś okoliczni włościanie, dawni dzierżawcy tego majoratu, którzy są albo bezrolni, albo małorolni odepchnięci zostali.</u>
<u xml:id="u-77.36" who="#EustachyRudziński">To nie jest wypadek odosobniony, ale przytaczam tylko jeden dla scharakteryzowania istotnego stanu rzeczy. Tak oto wyglądają nasze stosunki w dziedzinie reformy rolnej. Napływają do nas skargi bardzo liczne od żołnierzy z wschodu o wyrzucaniu i jedną z nich pozwolę sobie przytoczyć która jest bardzo charakterystyczna.</u>
<u xml:id="u-77.37" who="#EustachyRudziński">Oto majątek, posiadający około 1.600 dziesięcin, czyli według ustawy Sejmowej ilość ziemi ponad 400 ha. miał być po zorganizowaniu odpowiedniego urzędu osadniczego przejęty na własność Państwa i oddany komisji osadniczej. Otóż ten majątek jest własnością pewnego pana i nie jest jego jedynym majątkiem, bo posiada on niezależnie od tego ziemię w innych miejscowość ciach, tembardziej podlega ustawie o wywłaszczeniu. Żołnierze zagospodarowali się w tym majątku odłogującym zupełnie, w zniszczonym kompletnie przez wojnę majątku, który był pobojowiskiem pełnym rowów, zasieków i t. d. Majątek został przesz nich doprowadzony do porządku, a odpowiednie władze i urzędy, prowadzące kolonizację na Wschodzie, wpędziły żołnierzy. I to znów jest wypadek nieodosobniony wcale.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam mówcy uwagę na to, że mówi przeszło godzinę. Na mocy art. 25 regulaminu wzywam go, aby w przeciągi 5 minut mowę skończył.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#EustachyRudziński">P. Marszałek będzie łaskaw wziąć pod uwagę, że nie jestem w stanie za kończyć swojej mowy w ciągu 5 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Art. 25 brzmi: „Przemówię nie posła, trwające dłużej niż godzinę Marszałek ma prawo ograniczyć do oznaczone: go przez siebie terminu”. Ograniczam więc panu czas do 5 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#EustachyRudziński">Panie Marszałku, oświadczam, że w przeciągu 5 minut nie jestem w stanie skończyć swego przemówienia. Normalny czas, którego bym potrzebował, wynosiłby pół godziny, wobec tego pragnę zaznaczyć, że w takiem stawianiu sprawy widzę pogwałcenie wolności słowa poselskiego i zakładam uroczysty protest.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan może protestować przeciwko regulaminowi.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Baworowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#JerzyBaworowski">W imieniu Klubu Pracy Konstytucyjne i mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#JerzyBaworowski">„Po wytężającej pracy, której doniosłość uznajemy, Rząd przedłożył budżet, skonstruowany umiejętnie na podstawie szczegółowego przedstawienia każdej pozycji wydatków, od czego, niestety, tylko jeden dział budżetowy, a mianowicie wojskowy stanowi wyjątek — widocznie ze względu na stosunki szczególne, jakie towarzyszą przejściu od wojny do pokoju.</u>
<u xml:id="u-83.3" who="#JerzyBaworowski">Wobec tak poważnego, jakkolwiek niezupełnego przedłożenia można, zdaniem naszem, zająć tylko jedno stanowisko: żądać najściślejszego badania go. w Komisji, aby stworzyć trwałą podstawę dla przyszłej parlamentarnej budżetowej gospodarki w dziedzinie całej administracji Państwa.</u>
<u xml:id="u-83.4" who="#JerzyBaworowski">Przed takiem ścisłem krytycznem studium budżetu byłoby przedwczesnem wydawać o nim jakikolwiek merytoryczny sąd.</u>
<u xml:id="u-83.5" who="#JerzyBaworowski">A ponieważ z takiem roztrząsaniem sumienia, jakim bywa rozbiór preliminarza, łączą się plany dalszego postępowania, przeto wypadnie nam i w Komisji i potem na plenum żądać, aby podstawom budżetowym odpowiadały czyny w postaci ścisłego przestrzegania ram, zakreślonych preliminarzem.</u>
<u xml:id="u-83.6" who="#JerzyBaworowski">W tym celu domagamy się od Rządu, by użył wszystkich sił na wychowanie zespołu urzędników państwowych do oszczędnej, a mimo to dobrej i sprawnej administracji, przejętej we wszystkich działach poczuciem prawa i ładu państwowego, oraz świadomością, że zaszczytne stanowisko urzędnika jest posterunkiem w służbie publicznej dobru Państwa i społeczeństwa poświęconej, a nie zdrożnemu sobkostwu.</u>
<u xml:id="u-83.7" who="#JerzyBaworowski">Domagamy się od Rządu wytężonej pracy ku konsultacji Państwa, a praca ta tylko wtedy będzie mogła wydać plon pożądany, skoro dane będą ku temu także warunki zewnętrzne.</u>
<u xml:id="u-83.8" who="#JerzyBaworowski">Polska ma prawo do bytu i rozwoju, chce być czynnikiem ładu i spokoju, ogniskiem praworządnej pracy, a od mocarstw świata, której pomocy zawdzięcza odzyskany byt państwowy, ma prawo żądać, aby jej ostatecznie pozwolono na ten pokojowy rozwój, aby na zachodnich granicach, przez definitywne stwierdzenie zasadniczo w traktacie pokojowym już uznanych jej praw, usunięto żywioł niepewności, rozdrażnienia i napięcia, który pokojowej kary solidacji stoi na przeszkodzie a na kresach wschodnich uznano stan prawny przez historię i pracę kulturalną wieków stworzony, a przez ciężkie krwawe ofiary świeżo święcony. Tego domaga się społeczeństwo całe, tego powinien się domagać z całą energią i Rząd w imieniu społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-83.9" who="#JerzyBaworowski">Jest wniosek p. Bobka i tow. o zamknięcie dyskusji. Proszę Posłów, którzy są za zamknięciem rozprawy, z wykluczeniem dotychczas zgłoszonych mówców, ażeby powstali. Jest większość.</u>
<u xml:id="u-83.10" who="#komentarz">(Głosy: Niema quorum)</u>
<u xml:id="u-83.11" who="#JerzyBaworowski">Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie quorum.</u>
<u xml:id="u-83.12" who="#komentarz">(Po przeliczeniu).</u>
<u xml:id="u-83.13" who="#JerzyBaworowski">Jest posłów 115. zatem quorum jest. Sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-83.14" who="#JerzyBaworowski">Natychmiast po posiedzeniu plenarnem odbędzie się posiedzenie Komisji Skarbowo-Budżetowej, w celu rozdzielenia referatów.</u>
<u xml:id="u-83.15" who="#JerzyBaworowski">Przechodzimy, do ostatniego punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-83.16" who="#komentarz">(P. Ton: Wniosek o zamknięcie dyskusji jest cofnięty. Pan Marszałek nie stwierdził)</u>
<u xml:id="u-83.17" who="#JerzyBaworowski">Po zamknięciu rozprawy pp. Suligowski, Rasner i Ton zgłosili do laski marszałkowskiej deklarację swoich klubów. Trzy te deklaracje dołączono do urzędowego protokołu posiedzenia 245, wyniku głosowania.</u>
<u xml:id="u-83.18" who="#komentarz">(Ks. Okoń: W każdym parlamencie dopuszczają do wygadania się. Nawet w Sejmie lwowskim, takim maleńkim, mógł się każdy wygadać, cóż dopiero w Sejmie polskim)</u>
<u xml:id="u-83.19" who="#JerzyBaworowski">Głoś ma p. Poniatowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#JuliuszPoniatowski">Wysoki Sejmie! Sprawa ordynacji wyborczej jest najściślej związana z terminem nowych wyborów i odnowieniem tego najważniejszego w Polsce ciała, jakim jest Sejm, odnowienia, o potrzebie którego mówić tutaj dłużej nie potrzebuję. Jest rzeczą oczywistą, że przy tym Sejmie do stosunków normalnych w Polsce dojść nie może, że w tym Sejmie władzę z przypadku piastują stronnictwa, które większości za sobą nie posiadają, i które dzięki względności, uprzejmości, dzięki poglądom, kierowanym interesem publicznym, utrzymują się przy władzy, niejako z łaski. Dlatego abyśmy doszli do stosunków, istotnie zasługujących na określenie praworządnych, trzeba, żeby ten Sejm był zmieniony. Rzecz ta jest przez wszystkich Panów uznana, znalazła wyraz nie tylko w opinii Konwentu Seniorów, ale i w opinii Sejmu. Przed niedawnym czasem mieliśmy stan rzeczy taki, kiedy wydawać się mogło, że potrzeba szybkiego załatwienia ordynacji wyborczej jest przez wszystkich dostatecznie oceniona. Nie sądzę, ażeby zaszła zmiana w przeciwnym kierunku, bo zdawaćby się mogło, że uzasadnienia dla tej zmiany znaleźć nie podobna. Jednakowoż, rozprawy Konwentu Seniorów wczoraj dawałyby do poznania, że Sejm nie chce obecnie pracy włożyć w przygotowanie ordynacji wyborczej w krótszym terminie, że Sejm, ulegając, powiedzmy pewnemu lenistwu, nadmiernie chce przewlec swoje ferie i przy tym trybie prawie niemożliwem byłoby sprostać pracy tak, ażeby na rozpisanie wyborów na termin późnej jesieni liczyć było można, choć jest to zupełnie co do czasu osiągalne. Sądzę, że byłoby przestępstwem Sejmu względem całego narodu, jeśli dla własnej wygody, dla względów niepodyktowanych przez interes Państwa Sejm odwlecze przygotowanie wyborów na czas taki, który wybory odłoży na i przyszły rok. Z tego względu sądzę, że jest rzeczą konieczną, przekazując sprawę ordynacji wyborczej Komisji Konstytucyjnej, nałożyć z góry pewien termin, zobowiązać Komisję Konstytucyjną do przygotowania swego referatu na pierwsze dni września, zobowiązać ją do rozpoczęcia prac już w pierwszej połowie sierpnia i należy Sejm na 1 września zwołać; te prace koniecznego przyjęcia ordynacji wyborczej we wrześniu przeprowadzić i wybory na koniec listopada, względnie na początek grudnia rozpisać. Są to rzeczy wykonalne. Żaden wzgląd natury państwowej nie może przemawiać za tem, aby wybory odwlec. Ta zgnilizna, która się wkradła do rządów w Polsce, ta korupcja, która się rozwinęła. te rządy przypadkowe, nieodpowiedzialne muszą być zakończone, a mogą być zakończone tylko przy nowym Sejmie.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#JuliuszPoniatowski">Sądzę przeto, że te stronnictwa, które przed niedawnym czasem solidaryzowały się i występowały same z inicjatywą przeprowadzenia w najkrótszym czasie nowych wyborów, zachowaj a zdrowy sąd na sytuację polityczną i nie pójdą razem z temi stronnictwami wygodnej większości, które dla utrzymania rządów we własnym ręku może nie dość przychylnie na przyśpieszeń nie tej sprawy patrzą.</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#JuliuszPoniatowski">Stronnictwo moje przeto przedkłada do uchwalenia następujący wniosek:</u>
<u xml:id="u-84.3" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-84.4" who="#JuliuszPoniatowski">„Sejm, przesyłając ustawę o ordynacji wyborczej do Komisji Konstytucyjnej, poleca jej przystąpienie do pracy najdalej w połowie sierpnia i zastosowanie takiego trybu pracy, aby ukończoną była w pierwszych dniach września.</u>
<u xml:id="u-84.5" who="#JuliuszPoniatowski">W celu pośpiesznego zajęcia tę sprawą ordynacji wyborczej Sejm zwołany będzie na 1 września”.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie mam nic przeciw temu, ale muszę wyrazić żal, że stronnictwo posła Poniatowskiego tej sprawy nie poruszyło na Konwencie Seniorów.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#JuliuszPoniatowski">Owszem, mówiliśmy o tem na Konwencie Seniorów, i chcemy teraz ujawnić stanowisko stronnictw wobec narodu polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Bobek.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#PawełBobek">Wysoki Sejmie! Ponieważ Konwent Seniorów za zgodą wszystkich stronnictw i stronnictwa Wyzwolenia ustalił ścisły termin zwołania plenum Sejmu i Komisji Konstytucyjnej, a teraz niema możności przygotowania i należytego ujęcia sprawy, przeto nie możemy się zgodzić na ten wniosek i będziemy głosować przeciw niemu.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#PawełBobek">Głos ma poseł Marian Seyda.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#MarianSeyda">My solidaryzujemy się wprawdzie a motywami posła Poniatowskiego, t. zn. zależy nam bardzo, ażeby wybory odbyły się możliwie wcześnie, ale uważamy jednak te terminy, które oznaczył p. Poniatowski poprostu za niewykonalne, no i lojalnie pragniemy się trzymać wczorajszej decyzji Konwentu Seniorów.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#MarianSeyda">Wydaje się rzeczą wskazaną, żeby termin jakiś naznaczyć i dlatego proponujemy, aby Komisja Konstytucyjna swoje proce musiała ukończyć do 5 października, to znaczy w dwa tygodnie po zejściu się plenum sejmowego. Zdaje się nam, że jest to termin zupełnie możliwy i odpowiadający intencjom Panów i naszym, aby wybory odbyły się jak najszybciej.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę zaanonsować rezultat wczorajszego posiedzenia Konwentu Seniorów. Postanowiono, że najbliższe posiedzenie plenarne odbędzie się 20 września. Następnie Komisja Budżetowa ma rozpocząć swoje posiedzenia 28 sierpnia, a Komisja Konstytucyjna i Administracyjna 9 września, pod rygorem potrącenia djet za nieobecność na Komisji. Co do ostatniej konkluzji, chyba nikt nie protestuje.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-90.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłosił. Muszę postawić wniosek posła Poniatowskiego pod głosowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#StefanSołtyk">„Sejm, przesyłając ustawę o ordynacji wyborczej do Komisji Konstytucyjnej, polecą jej przystąpienie do pracy najdalej w połowie sierpnia i zastosowanie takiego trybu pracy, aby ukończoną była w pierwszych dniach września. W celu przyśpieszenia zajęcia się sprawą ordynacji wyborczej Sejm zwołany będzie na 1 września”.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Poniatowskiego, żeby wstali. Mniejszość. Wniosek upadł. Sprawa idzie automatycznie do Komisji Konstytucyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#MSeyda">Postawiłem wniosek, żeby Komisja Konstytucyjna zniewolona była do ukończenie prac do 5 października, t. zn., że może pracować miesiąc w tem dwa tygodnie po rozpoczęciu obrad Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Seydy, żeby Komisja Konstytucyjna ukończyła twoje prace do 5 października, żeby wstali. Większość. Wniosek przyjęty. Nadeszły następujące nagle wnioski:</u>
<u xml:id="u-94.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek p. Smulikowskiego i tow. w sprawie przyznania dodatków do płac funkcjonariuszom państwowym i zniesienia trzech ostatnich klas dodatków drożyźnianych, związanych z miejscowością — odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej i Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-94.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek p. Sudoła i tow w sprawie udzielenia rządowej pomocy biednym pogorzelcom gm. Lipnica pow. kolbuszewskiego — odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-94.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek p. Pussaka i tow. o niezwłoczne zastosowanie ustawy o reformie rolnej względem podmiejskich majątków miasta Ostrowa, będących własnością ordynacji Radziwiłła, odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-94.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek p. Szewczyka i tow. w sprawie zaopatrzenia w żywność uchodźców, powracających z Rosji — odsyłam do Komisji Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-94.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na rozpoczynające się dziś ferie, odczytuję interpelacje, które teraz nadeszły:</u>
<u xml:id="u-94.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja p. Moraczewskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie gospodarki na państwowych terenach w Rembertowie.</u>
<u xml:id="u-94.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja p. Szymczaka i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewłaściwego zachowania się rotmistrza żandarmerii Władysława Podsuda na letnisku w Świdrze.</u>
<u xml:id="u-94.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja p. Regera i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niedopuszczenia do zjazdu robotników rolnych w Rawie Ruskiej.</u>
<u xml:id="u-94.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja posłów Zw. L. N. do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie anarchii w przemyśle.</u>
<u xml:id="u-94.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę do p. Prezydenta Ministrów.</u>
<u xml:id="u-94.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję stosownie do uchwały Konwentu Seniorów odbycie następnego posiedzenia 20 września o godz. 4 po poł. Porządek dzienny zostanie ogłoszony.</u>
<u xml:id="u-94.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-94.13" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz, 7 m. 35 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>