text_structure.xml 198 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m. 20 po południu)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele rządu Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Robót Publicznych Józef Pruchnik, Minister Kolei Żelaznych Juljan Eberhardt. Minister Aprowizacji Antoni Minkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu W Min. Przem. i Hand. Henryk Strasburgier, w Min. Pracy i Opieki Społ. Aleksander Prystor, w Min. Aprow. Janusz Machnicki, w Min. Zdrowia Publ. Witold Chodźko, w Min. Spraw Wojskowych Majewski, w Min. Roln. i Dóbr Państw. Zygmunt Chmielewski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokuł 48 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu żadnych zarzutów. Protokuł 49 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie: Jan Dębski i Antoni Harasz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Listę mówców prowadzi poseł Harasz.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Jana Zyskowskiego i innych posłów do pana ministra rolnictwa w sprawie odmawiania ludowi przez zarządy leśne w powiecie Szczucińskim i Ostrowskim budulca na cele odbudowy.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Krempy i tow. do pana ministra spraw wewnętrznych i pana ministra skarbu w sprawie świadczeń wojennych, także szkód, jakie ponieśli gospodarze w roku 1914–1915 podczas wojny, które dotychczas w powiatach: Mieleckim, Tarnobrzeskim. Niskim i Kolbuszowskim zapłacone nic zostały.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Schipera i tow. w sprawie rozruchów w Chełmie do pp. ministra dla spraw wewnętrznych i ministra dla spraw wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. K. Dobrowolskiego i tow. do pana ministra spraw wewnętrznych w sprawie aresztowania członków Związku Zawodowego Robotników Rolnych folwarku Mussuły, pow. Błońskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Malinowskiego i tow. do Pana Prezydenta Ministrów i p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie ziemi ornej nieobsianej, zamienionej na pastwiska lub leżącej odłogiem.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Pużaka i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Pracy w sprawie wyjątkowych ustaw, wydanych i stosowanych przez nadzwyczajnego komisarza w Zagłębiu p. Pękosławskiego względem stowarzyszeń robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Kędziora i tow. do pp. Ministrów Robót Publicznych i Skarbu w sprawie kredytu na budowę i rekonstrukcję dróg w Małopolsce dla dostarczenia zarobku bezrobotnym.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Wójcika i tow. do Ministerstwa Spraw Wojskowych w sprawie niewypłacania zasiłku rodzinie lana Janusza, który służy przy polskiem wojsku a powiatowa Komisja Zasiłkowa w Krakowie odmówiła zasiłku.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Szmigla i innych z klubu Piastowców do pp. Ministrów Rolnictwa i Aprowizacji w sprawie niewłaściwej gospodarki pani Uznańskiej, właścicielki dóbr Czudec, powiat Strzyżów i dóbr Tyczyn pow. Rzeszów w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpDębski">Interpelacja p. Niewinowskiego i tow. do p. Monstra Komunikacji w sprawie budowy linii kolejowej Łódź — Kutno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te zostaną odesłane Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do N-ru pierwszego porządku dziennego, którym jest:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy o budowie linii kolejowej Rzeszów-Kolbuszowa-Tarnobrzeg (Sobów) (Druk Nr. 621).</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zapisał, proponuję. ażeby odesłać tę sprawę bez dyskusji w pierwszem czytaniu do Komisji komunikacyjnej. Nikt nie protestuje, sprawa jest załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przychodzimy do Nr. 2 porządku dziennego, którym jest:</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie Komisji Zdrowia Publicznego w sprawie wniosku p. Halba na o uzgodnieniu postulatów publicznej służby zdrowia w dziedzinie cywilnej i wojskowej. (Druk Nr. 579 i 400).</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca p. Malewski.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#komentarz">(Głosy: Niema go)</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ niema ani referenta, ani przewodniczącego komisji, proponuję, ażeby ten punkt porządku dziennego na razie usunąć.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do N-ru 3-go porządku dziennego, t. j. do dalszego ciągu dyskusji w sprawie reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JuliuszPoniatowski">Wysoka Izbo! Nie po raz pierwszy przedstawicielstwo polskie, nie po raz pierwszy Sejm zastanawiać się ma nad sprawą reformy rolnej. W dziejach Polski ta rzecz snuje się nicią nieprzerwaną, od czasu, kiedy walczymy o niepodległość. Z każdą z tych walk jest związane usiłowanie uzdrowienia wewnętrznych stosunków polskich, usiłowanie odrodzenia życia, oparcia go na nowych podstawach, utworzenia wewnątrz samego narodu, wewnątrz samego społeczeństwa tej siły i tej mocy odpornej, która byłaby najlepszą ochroną przed zakusami na naszą wolność. Ilekroć więc porywaliśmy się do tych walk, które podnosili szaleńcy, a podnosili je przecież w Polsce zawsze ci, tak zwani szaleńcy, którzy może później byli wieńczeni, ale w czasie walki, w czasie wysiłku zasługiwali u współczesnych jedynie na objawy potępienia — tylekroć ci szaleńcy usiłowali równocześnie wysunąć na porządek dzienny zagadnienie reorganizacji wewnętrznej i to zwłaszcza stosunków rolnych. Powracanie do tego zagadnienia nie było przecież przypadkiem i nie płynęło z jakiejś, jak to się dziś mówi, „niezdrowej agitacji” — powracanie do tego zagadnienia było naturalnym wynikiem tego, że Polska była — i po dzisiaj jest krajem rolniczym.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JuliuszPoniatowski">W kraju tym, gdzie tak ogromna, tak przeważna większość ludności rolnictwem się trudni, było najzupełniej naturalnem, że to zagadnienie wysuwano na plan pierwszy.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#JuliuszPoniatowski">Nie chodzi mi o żadne reminiscencje historyczne, nie chodzi mi o wysnuwanie wniosków, któreby mogły zmierzać do potępienia, czy też powiedzmy do oskarżenia tej lub innej warstwy społeczeństwa polskiego. Chodzi mi jedynie o to, żeby stwierdzić, że brak było odwagi, brak było nieraz sił, a nieraz warunków po temu, żeby zagadnienie to rozwiązać. Przedewszystkiem snuto zawsze obawy, że pewna reorganizacja układu stosunków społecznych, reorganizacja gospodarki narodowej polskiej odbije się niekorzystnie na mocy obronnej państwa. Obawiano się tego równie dobrze w przeróżnych okolicznościach; obawiano się w dobie Księstwa Warszawskiego, kiedy się nic ważono na to, aby zmieniając stan prawny ludności wiejskiej zmienić również i unormować jej stan ekonomiczny.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#JuliuszPoniatowski">Dano chłopu wolność, wolność formalna, dano mu równość wobec kodeksu karnego, nie dano mu ziemi, nie dano mu podstawy do gospodarowania.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#JuliuszPoniatowski">Nie uczyniono zaś tego w tem mniemaniu, że niepodobna naruszać gospodarki i produkcji wówczas, kiedy Polska tworzy wojsko, kiedy walczy. Nie uczyniono tego w obawie, że byłoby ciężka klęska dla Polski wprowadzenie jakiegoś zamętu w stan gospodarki, a każda zmiana powoduje rzekomo zamęt.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#JuliuszPoniatowski">Popełniono błąd. Błąd len mścił się przez cały szereg lat dziesiątków, błąd ten nie został naprawiony i w dobie Królestwa Kongresowego, w dobie, w której panowała reakcja i jak to słusznie stwierdzają ekonomiści, tą epoką się zajmujący, panował lęk samodzielnych poczynań w obawie zakłócenia i naruszenia tych swobód konstytucyjnych, które dobrowolnie z łaski cesarza Aleksandra były dane, a nie wywalczone.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#JuliuszPoniatowski">Nie był to więc już nawet objaw niechęci do reform, objaw braku pojmowania zagadnień, a był to przejaw lojalizmu.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#JuliuszPoniatowski">Proszę Panów, czy od owego czasu, jako też i od czasu powstania 1830 roku, a nawet i od czasu usiłowań zniesienia pańszczyzny w dobie ostatniego powstania, czy uległo zmianie to, że Polska jest krajem rolniczym — i że zagadnienie bytu ludu wiejskiego na plan pierwszy się wysuwa.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#JuliuszPoniatowski">Mam to wrażenie, że zmieniła się zasadniczo rzecz tylko jedna, że o ile uprzednio jako obrońcy praw ludu wiejskiego występowali przeciw ziemiaństwu ludzie tejże samej sfery, szlachta, ludzie, których uważano swego czasu za renegatów tej sfery, Judzie najświatlejsi i najbardziej zdolni do ujęcia całości zagadnień bytu narodowego, o tyle dziś dopominają się o należyte traktowanie tej sprawy, domagają się jej załatwienia przedstawiciele bezpośredni samego ludu wiejskiego, jego członkowie uprawnieni na podstawie nowej konstrukcji państwowej do zabierania głosu.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#JuliuszPoniatowski">I oto, Panowie, wysuwacie wobec tego przeciwko nim zarzut chłopskiej chciwości, zarzut służenia interesom klasowym. Panowie zaprzeczacie, żeby tu miała miejsce walka o interes ogólnonarodowy.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#JuliuszPoniatowski">Czy macie prawo czynić te oskarżenia, czy macie prawo w stosunku do tej warstwy, która dopiero przyszłego głosu na terenie zagadnień państwowych, rzucać zniewagę, że przychodzi ona jedynie z chciwemi rękami, że się przedewszystkiem o własne swoje klasowe interesy upomina wbrew obowiązkom narodowym?</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#JuliuszPoniatowski">Przedstawiciele ludu wiejskiego w swoich oświadczeniach wysuwają to na plan pierwszy, że ten interes narodowcy jest im drogowskazem. Panowie zaprzeczacie, powiadacie, że ta reforma rolna nie powinna być pojmowana jako zagadnienie pierwszorzędne, że na nią przyjdzie czas wówczas, kiedy Polska nazewnątrz będzie już obroniona, kiedy wprowadzone zostanie prawo konstytucyjne i wszelkie związane z nim sprawy będą rozstrzygnięte.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#JuliuszPoniatowski">Czy zmieniło się to, że istnieje w Polsce przeludnienie rolne? Czy zmieniło się to, że sprawa poziomu bytu ludu wiejskiego, w jego największych masach jest zagadnieniem poziomu bytu większości narodowej? Czy zmieniło się to, że posiadanie ziem: dla narodu jest kwestią narodowo ważną?</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#JuliuszPoniatowski">Weźmy te wszystkie zagadnienia poszczególnie. Więc to ostatnie zagadnienie posiadania ziemi przez ludzi przynależących do danej narodowości. Mam to głębokie przekonanie, że to zagadnienie na swej wadze jeszcze przybrało. Mam to przekonanie, że walka narodów w tej formie, w jakiej się toczy dzisiaj, poprzednio nie istniała. Mam to przekonanie, że ta walka o posiadanie kawałka ziemi, o każdy dom w mieście, ta walka jest zupełnie nowożytną formą walki narodowościowej.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#JuliuszPoniatowski">A jeśli to uznajemy, musimy stwierdzić, że posiadanie ziemi w rękach tych jednostek, które nie są skłonne ją wyprzedawać, jest rzeczą najbardziej pożądaną. Musimy to wspomnieć, że w tej Izbie, z wyjątkiem jednego głosu, wszyscy byli zgodni, że posiadanie ziemi przez chłopa, czyli drobna własność bardziej zabezpiecza narodowy sian posiadania, aniżeli własność wielka.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#JuliuszPoniatowski">Muszę to tylko uzupełnić przypomnieniem Panom smutnych cyfr, o których się tutaj nie mówiło, a które dobrze mieć przed oczyma, kiedy mówimy o tym stanie posiadania. W dzielnicy. którą Panowie uważają za najbardziej zdrową, w tej dzielnicy, którą Panowie uważają za najbardziej nie nadającą się do przeprowadzenia reformy rolnej, bardzo znaczna większość ziemi folwarcznej jest w ręku obcem, nawet w samem Ks. Poznańskim większość wielkich własności jest w ręku niemieckiem. A cóż tu mówić o dzielnicach innych. o takiej regencji Opolskiej, gdzie wyraźnie 0,93 pet. większej własności należy do Polaków, albo o takiej regencji Olsztyńskiej, gdzie 4 pet. wielkiej własności należy do Polaków.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#JuliuszPoniatowski">Tam sprawa wywłaszczenia i sprawa wykupu tej ziemi z rąk własności wielkiej jest na wskroś zagadnieniem narodowem.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#JuliuszPoniatowski">Kiedy wczoraj była tutaj mowa o sprawie wywłaszczenia przez rząd, z ust ks. Kurzawskiego padły porównania z tem, co zrobił w Prusach rząd niemiecki, z temi prawami wyjątkowemi, które stosowano w Poznańskiem do majątków polskich. Wypraszamy sobie takie porównania. Nie jesteśmy za tem, ażeby były stosowane jakiekolwiek prawa wyjątkowi i dlatego właśnie, jeśli Panowie chcecie zabezpieczyć interes narodowy polski, i nie stosować praw wyjątkowych, to nie macie przed sobą innej drogi jak uchwalenie prawa wywłaszczenia wszelkiej wielkiej własności.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Będzie czas! Ziemia nie ucieknie)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#JuliuszPoniatowski">Ta ziemia może być doskonale rozparcelowana między niemieckich kolonistów.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie musicie o tem pamiętać, że ci posiadacze wielkich własności na terenie b. zaboru pruskiego uczynią wszystko, ażeby odpowiedzieć wymaganiom i potrzebom swojej narodowości. Niemcy się nie zawahają poświęcić te wielkie obszary na kolonizację między swoich kolonistów; tak samo, jak się nie zawahali łożyć ofiary, ażeby znaleźć sposób wykupywania wielkiej własności nawet na terenie Królestwa Kongresowego, poza swem państwem i sadowili swoich kolonistów. Potrafili to robić doskonale przy tej naszej tolerancji i tolerancji słusznej, potrafią to robić na terenie Państwa Polskiego, będąc tej ziemi posiadaczami.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#JuliuszPoniatowski">A teraz sprawa zagadnienia ludnościowego, sprawa przeludnienia. Nie będę tu mówił o tem, że z Polski emigruje ludności dużo, że jej emigruje za dużo. i że to jest główny, kardynalny punkt, dla którego uzdrowić te stosunki musimy. Wiem, że odpowiedzią najprostszą na sprawę przeludnienia jest odpowiedź taka: trzeba dźwignąć przemysł. Zupełnie jestem tego świadom, że to jest odpowiedź jedynie rozstrzygająca to zagadnienie na dłuższy dystans; a jestem również tego świadom i Panom chciałbym to uprzytomnić, że każdy, kto dziś mówi o rozstrzygnięciu zaraz zagadnienia przeludnienia w Polsce przez rozwój przemysłu, jest demagogiem.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#JuliuszPoniatowski">Ten przemysł polski nie tylko że nie był przed wojną dostatecznie rozwinięty, ale ten przemysł polski przez wojnę został bardzo silnie wstecz cofnięty. Upłynie parę lat, daj Boże może krótkie parę lat, aż staniemy na tej stopie produkcji przemysłowej, na jakiej byliśmy przed wojną. A nikt z Panów, mniemam, nie chciałby mnie zapewniać, że w przeciągu roku czy dwóch lat będziemy w stanie tę produkcję przemysłową podnieść, żeby rzesze, potrzebujące pracy w Polsce zatrudnić przemysłem.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#JuliuszPoniatowski">Daj Boże, aby w przeciągu paru dziesiątków lat stać nas na to było, żeby nadmiar pracy, nadmiar rąk ze wsi przychodzących mógł być w przemyśle zatrudniony.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Koleje)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#JuliuszPoniatowski">To wszystko są rzeczy, które nie pochłoną tego nadmiaru pracy; to wszystko są rzeczy, które mogą zaledwie zastąpić to, co czynił przemysł przed wojną. A chciałbym przypomnieć Panom jeszcze i to, że zrujnowany zachód, daleko cięższą niż u nas wojną, że ten zachód zdewastowany w znacznej swej części, jak Belgia i duży kawał Francji, że ten zachód będzie pożądał tych rąk do pracy jaknajsilniej, że je będzie ku sobie pociągał, że się otworzy tama, upust, poprzez który runie cała fala polskiej pracy, aby te obce kraje bogacić.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#JuliuszPoniatowski">Czy to jest dla nas pożądane. Panowie sami sobie odpowiedzcie. Sądzę, że niema innego sposobu zażegnania tego upływu krwi, boć przecież nie żadne zarządzenia policyjne, że niema innego szybkiego środka, jak usiłowanie osadzenia na roli, danie możności dojścia do kawałka ziemi własnej, ażeby można było tych ludzi od emigracji wstrzymać.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#JuliuszPoniatowski">Teraz to zagadnienie trzecie, które przychodzi zawsze, ilekroć wypada mówić o strukturze wewnętrznej społeczeństwa — to zagadnienie poziomu życia. Zdaje mi się, że nikt nie będzie przeczył, że ten poziom życia najliczniejszych warstw ludności polskiej jest za niski; nikt nie będzie przeczył, że na to. ażeby pędzić życic godne społeczeństwa kulturalnego w 20-ym wieku, godne Polski nowożytnej, że na to trzeba koniecznie rozpocząć od poprawy bytu ekonomicznego, że na to trzeba dobrobyt materialny najliczniejszych warstw podnieść.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#JuliuszPoniatowski">Co do tego są wszyscy w zgodzie. Są tylko wątpliwości, czy to podniesienie bytu wymaga kroków tak radykalnych, jak wywłaszczenie. Słyszeliśmy tu, zwłaszcza ze strony przedstawicieli prawicy, że reforma rolna powinna być zdrowa, że powinny powstać gospodarstwa chłopskie wielkie i silne; me słyszeliśmy natomiast odpowiedzi, skąd ma być brana ziemia w tak kolosalnej ilości na te gospodarstwa potrzebna. Słyszeliśmy o tem, że trzeba podnieść dobrobyt, ale to. co mogłoby, się stać dźwignią najważniejszą — powiększenie przestrzeni, to, co byłoby dźwignią przepotężną, aby uruchomić zasoby energii i pracy, tkwiącej w ludzie polskim, to jest odrzucane.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#JuliuszPoniatowski">Nikt mi nie zaprzeczy, że dziś niema takiego drugiego czynnika, któryby był w stanie w tej mierze rozbudzić energię ludu wiejskiego, wyzwolić całe zasoby pracy, a przez to uruchomić i dźwignąć bogactwo kraju, jak dostęp do ziemi. Możność pracy na swoim własnym ka wałku ziemi — który będzie przekazywany pokoleniom następnym, pewność, że się pracuje dla siebie i dla przyszłości, wyzwolą takie zasoby twórczej energii, której nic innego nie jest w stanie wydobyć.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie mówicie wciąż o naszej zależności od czynników zewnętrznych, mówicie o tem, że broń Boże nie przyjdzie ten wyśniony zagraniczny kredyt, mówicie, że pan Noulens tam w Paryżu myśli, że radykalna reforma jest niezdrowa. Otóż dość już tego, trzeba z tem skończyć, z tem oglądaniem się ciągle na obcych, z tem uzależnianiem życia narodowego od tego, co obca łaska nam przynieść zechce. Trzeba wreszcie pomyśleć o tem, czem jest i jakie siły może wydobyć sam naród polski!</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#JuliuszPoniatowski">Zdaje mi się, że co do tego nic macie wątpliwości, nawet wy. Panowie z prawicy, że podstawą dla rozwinięcia całości produkcji kraju byłoby wytworzenie silnego i pojemnego wewnętrznego rynku. Przemysł, oparty na eksporcie, przemysł, który szuka rynków zbytu koniecznie u obcych, ten przemysł zdrowym i silnym nie jest. Stworzenie rynku zbytu własnego i podniesienie najliczniejszych warstw narodu do takiego stanu ekonomicznego, aby mogły pochłonąć wyroby swego przemysłu to dopiero dałoby podstawy do trwałego dobrobytu całości kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#JuliuszPoniatowski">Z zagadnieniem przeludnienia rolniczego związaną jest ściśle sprawa. czy ludność polska w dużej jeszcze ilości może znaleźć pracę przy rolnictwie. Panowie mówicie, że folwarki dostarczają dużo pracy, że oprócz rodziny właściciela wielkie gospodarstwa utrzymują wielkie rzesze pracowników t. zw. służby folwarcznej, że ona przy zaniku dworów zostanie pozbawiona pracy. Nie będę przytaczał cyfr, bo one są znane dostatecznie każdemu, kto w te rzeczy chce wglądnąć. Chcę raczej na podstawie przykładu uprzytomnić, jak znaczne ilości rodzin dałoby się na terenie polskim jeszcze ulokować, gdyby folwarczny typ gospodarstwa zmienić.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#JuliuszPoniatowski">Przypomnę, że wielkie folwarki zatrudniają rodzinę na 30 do 50 mórg, w takim razie na przestrzeni folwarku 1.000 morgowego zatrudnionych jest 20 do 30 rodzin. Na przestrzeni 1,003 mórg jednak żyłoby i gospodarowało trybem chłopskim swobodnie 40 rodzin, jeśli to będzie ziemia licha, a 80 do 100 rodzin, jeśli to będzie ziemia niezła. Kilkakrotnie się zwiększy ta ilość rodzin, któraby znalazła możność pracy i bytu o wiele lepszego niż ten raj, który Panowie dajecie fornalom, bytu stanowczo bardziej obywatelskiego, bo umożliwiającego należyte wykształcenie dzieci i nabycie wiedzy fachowej przez właściciela, a przedewszystkiem życia nie pod naciskiem konieczności przymusowej pracy, ale w zadowoleniu pracy dobrowolnej.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#JuliuszPoniatowski">Gospodarstwo drobne daje więc kilkadziesiąt rodzin więcej osiadłych na każdym tysiącu morgów, kilkadziesiąt rodzin obywateli kraju, spełniających swoje obowiązki narodowe i społeczne zupełnie inaczej niż je spełniają niewolnicy.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie zapominają nieraz o tem, że zagadnienie powiększenia własności dla gospodarstw karłowatych jest zagadnieniem przysporzenia niejako społeczeństwu polskiemu setek tysięcy rodzin, które dzisiaj ani żyją, ani umierają. Podniesienie ich dobrobytu i przeniesienie do innej kategorii obywateli kraju, do kategorii obywateli pełnoprawnych nic może się inaczej odbyć, jak przez powiększenie rozmiaru gospodarstw. Chciałbym tu zwrócić uwagę na to, że wówczas, kiedy się mówi o poziomic bytu, to się mówi bardzo często i bardzo chętnie o podniesieniu technicznem gospodarstw rolnych. Tak by się zdawało, jakbyśmy nie doceniali wartości podniesienia poziomu produkcji, jakbyśmy nic doceniali zniesienia szachownic, wprowadzenia melioracji, podniesienia sposobu uprawy i hodowli. Takby się zdawało, jakobyśmy byli przeciwnikami tego wszystkiego, co kulturę gospodarstwa rolnego dźwiga.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie przeciwstawiacie zawsze sobie dwie sprawy; mówicie o tem tak, jakoby powiększenie przestrzeni zupełnie wykluczało podniesienie kultury gospodarstw rolnych.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#JuliuszPoniatowski">Muszę to stwierdzić w sposób najbardziej kategoryczny, że niema chyba w tej Izbic obrońcy gorętszego tego, że reforma rolna się nie skończy na powiększeniu przestrzeni i że reforma rolna nie może do tego jedynie się odnosić. Sprawa komasacji, zniesienie serwitutów, melioracje, podniesienie kultury, to są wszystko niezmiernie ważne rzeczy. Ale, wybaczcie Panowie, nie damy się otumanić, że to są rzeczy wystarczające, nie damy sobie wytłomaczyć, że to są rzeczy takie, które spychają na drugi plan sprawę przestrzeni. Panowie wybaczcie, ale musicie tu u znać, że gospodarstwo na 3, 4, 5 morgach, choćbyśmy zrobili jak najwięcej dla podniesienia kultury nie jest w stanie obecnym 20-ym wieku w Polsce wystarczyć rodzinie.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie zapominacie o tem, że te wszystkie kulturalne i techniczne ulepszenia gospodarki będą daleko łatwiejsze, że te wszystkie rzeczy będą szły szybko, jeżeli zrobimy rzecz zasadniczą, rzecz kardynalną powiększenie przestrzeni.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#JuliuszPoniatowski">I dlatego, mówiąc o reformie rolnej, wysuwamy na plan pierwszy zagadnienie przestrzeni. To zagadnienie przestrzeni odnosić się musi równie dobrze do ludności bezrolnej, jak do ludności małorolnej. Ale przedewszystkiem trzeba rozstrzygnąć, skąd ta ziemią przy chodzić może. Jesteśmy w tej Wysokiej Izbie całkowicie zgodni, co do potraktowania majątków byłych rządowych, majorackich i t. d. Ze strony Panów nie słyszałem sprzeciwu, mam wrażenie, że to płynie stąd, że losy tych majątków mniej was obchodzą.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Głosy na ławach ludowych: Tak, tak!)</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#JuliuszPoniatowski">Tutaj nie bronicie gospodarstw wielkich, tutaj nie wykazujecie ich większe! wartości kulturalnej, ani większej wartości gospodarczej. Natomiast nie jesteśmy zgodni co do tego, co należy uczynić z większą własnością prywatną, a nie jesteśmy zgodni dlatego, że Panowie uważacie, że dotychczasowy tryb parcelacyjny całkowicie wystarczy do stopniowego rozdrobienia wielkiej własności.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#JuliuszPoniatowski">Dziwne jest, conajmniej dziwne, to traktowanie zagadnienia przestrzeni. Tu wysuwano zawsze argumenty te, że ziemi wszystkim nic wystarczy. Pa nowie idziecie o wiele dalej w pozornej obronie tych, którym ziemi potrzeba wówczas, kiedy my powiadamy, że w dzielnicach polskich przeludnienie rolnicze jest tak straszne, że zgóry wykluczamy możność obdzielenia ziemią wszystkich; Panowie w ich imieniu powiadacie, że skoro ziemi dla wszystkich nic starczy, to spowoduje rozgoryczenie, więc nie róbmy tego wcale.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Nieprawda!)</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#JuliuszPoniatowski">Wczoraj słyszeliśmy od p. Chaniewskiego słowa, że rozgoryczenie będzie tak wielkie, iż ci, którzy ziemi nie dostaną, wywołają burzę w Polsce. Słyszeliśmy, że my siejemy wiatr. Chciałem przypomnieć, że jednak niezadowolenie byłoby o wiele mniejsze, gdy by znaczna część ludu doszła do posiadania ziemi, ale najważniejsze, co chciałem stwierdzić, to to, że Wy, a nie my, stawiacie sprawę na gruncie niezadowolenia. Ja stawiam ją na gruncie potrzeb narodu i w imię potrzeb narodowych przystępuję do reformy, a nic w imię tego, że będzie ktoś niezadowolony. Wiem, że mogą być bardzo niezadowoleni ci panowie, którymby ziemie wykupiono, i mogą być niezadowoleni ci, którzy do ziemi nie dojdą, ale to jest rzecz drugorzędna.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#komentarz">(Głosy w centrum i na lewicy: Bardzo słusznie, bardzo dobrze)</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#JuliuszPoniatowski">Chciałbym tli uprzytomnić, że reforma rolna, potraktowana poważnie, reforma rolna, która nie cofnęła się przed przymusowem wykupem ziemi z rąk wielkiej własności, może zmienić formę gospodarstwa i stan posiadania na przestrzeni conajmniej 2 razy większej, niż ta, która przeszła do rąk włościan w dobie uwłaszczenia.</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#JuliuszPoniatowski">Czy można to nazwać reformą rolną? Zdaje mi się, że tak, zdaje mi się, że to jest rzecz dostatecznie poważna, aby można było wszystkie siły, wszystkie zasoby, któremi Polska rozporządza zużyć, aby do poważnej zmiany doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie zapominacie, że w czasie przedpowstaniowym i w czasie powstania 64 roku, w czasie, kiedy uwłaszczenie przeprowadzały ręce obce, pełno było w Polsce argumentów, pełno było wydawnictw, które twierdziły, że to jest rzecz dla Polski zgubna.</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie zapominacie, że to zniszczenie, jak się mówiło — stanu posiadania wielkiej własności było uważane za klęskę narodową.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#JuliuszPoniatowski">Nie chcecie pamiętać, że późniejsze materiały statystyczne, już nie mówiąc o żadnych argumentach innych, dosadnie stwierdzają, że przyrost ludności, zmniejszenie śmiertelności i chorób odraził po roku 64 bardzo się zmienił. Zmieniło się na korzyść tak znacznie, że wszyscy ci. którzy mogli mówić o nieumiejętnem i niedobrem przeprowadzeniu reformy przez rząd rosyjski, muszą jednak uznać, że korzyści przeważały znacznie nad niekorzyściami.</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#JuliuszPoniatowski">Musicie przypomnieć to sobie dziś i pamiętać, że pewne drobne niekorzyści, które mogą zachodzić przy przeprowadzeniu tej reformy, ogromnie są przeważone przez te zbawcze prawa, przez te nadzwyczajnie korzystne dla narodu skutki.</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#JuliuszPoniatowski">Omawiana reforma rolna mogłaby objąć przeszło milion rodzin, których stan i byt zmieniłby się — albo uzyskanoby warsztaty gospodarki większe, albo nieposiadający ich wcale, otrzymaliby nowe.</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie wysuwacie na plan pierwszy kolonizację zewnętrzną i kresy wskazujecie jako jedyne źródło, jeżeli wogóle wskazujecie, skąd ziemi do kolonizacji brać należy. Ale na to odpowiedź będzie prosta, że chłop polski niewątpliwie w kraju pozostanie potąd, dopóki będzie miał jakąkolwiek nadzieje uzyskania ziemi tu i dopiero przeświadczony dostatecznie, że jej dla niego nie wystarczy — dopiero wówczas do kolonizacji zewnętrznej mógłby się nadawać.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#JuliuszPoniatowski">Jeżeli Panowie nas wysyłacie, to przecież i my możemy powiedzieć, że Panom pozostawiamy swobodę wynoszenia się na kresy.</u>
          <u xml:id="u-5.57" who="#JuliuszPoniatowski">I to możemy powiedzieć — o wiele łatwiej przesiedlić 12.000 rodzin niż milion rodzin; o wiele łatwiej i technicznie i finansowo. Możecie tamtejsze folwarki kupować i tam wolnemu handlowi nie będzie nikt stawiał przeszkód, chyba państwowości, któreby tam powstały, co byłoby dla Panów stratą.</u>
          <u xml:id="u-5.58" who="#JuliuszPoniatowski">Prócz tego musimy powiedzieć, że nie wyciągając rąk po obce ziemie, nie możemy również sięgać dla kolonizacji po te ziemie, gdzie ludność miejscowa jest uprawnionym nabywcą. Pamiętamy o tem, że niechętnie byśmy widzieli i uważalibyśmy za zbrodnię kolonizację niemiecką tu u nas; pamiętamy o tem, że wszystkie materiały. które wpadły w nasze ręce po byłych władzach okupacyjnych, i które świadczyły o usiłowaniach przygotowania kolonizacji niemieckiej w Polsce, uważaliśmy za dowód hańby przeciwko narodowi niemieckiemu. Mniemamy, że takich dowodów przeciwko narodowi polskiemu nagromadzić się nie da. że ze strony urzędowej te rzeczy przedsiębrane nie będą.</u>
          <u xml:id="u-5.59" who="#JuliuszPoniatowski">Pamiętamy o tem, że są tereny puste, są tereny, na których kolonizacja jest możliwą, jak zachodnia część Wołynia prawie zupełnie opróżniona, gdzie pozostaje ludność polska w niedużej ilości. Ale to zagadnienia nie rozstrzyga. Zagadnienie rozstrzyga w daleko większej mierze to, co się zrobi z ziemią polską tu, w obrębie Polski leżącej.</u>
          <u xml:id="u-5.60" who="#JuliuszPoniatowski">Argumentem, wysuwanym przez Panów jest krzywda ziemian, która zajdzie przy takim potraktowaniu. Panowie mówicie o tem, że Wy jako pariasi staniecie się tymi obywatelami drugiego stopnia, drugiego rzędu. Panowie mówiliście o tem, że Polska poniesie wielki cios przez zniesienie wyższej kultury rolnej. Chcę stwierdzić, że reformy rolnej nie wysuwaliśmy ani na moment, jako oręża do politycznego zniszczenia wielkiej własności. Musimy to stwierdzić, że nam bynajmniej na tem nie zależy. Uważamy, że Wasza rola i polityczna jest i tak skończona; uważamy, że Wasza rola jako specjalnej warstwy, jako warstwy górującej, należy do przeszłości. Dziś Wasza rola jest tylko taka, jak i innych obywateli kraju. Nie może być mowy o upośledzeniu, bo gdy będziecie obywatelami kraju z pełnią praw i będziecie posiadali jeszcze 30 razy więcej ziemi, czy nawet 50 razy więcej, niż małorolny, to nie możecie się uważać za skrzywdzonych. To, co się mówiło tutaj o spełnianiu lub o niespełnianiu obowiązków obywatelskich przez warstwy ziemiańskie, nieraz niesłusznie utożsamiano z zachowaniem się szlachty. Ale te dwa pojęcia rozeszły się dawno i te dwa pojęcia mają mało z sobą wspólnego. Musimy tu przypomnieć, że jeśli była przechowana w historji polskiej i w tradycji pamięć o tem, że za czasów walk o niepodległość, ilekroć one przychodziły, nie jeden, ale wiele majątków szlacheckich zostało zniszczonych i bezpośrednio oddanych na rzecz walki, to wojna obecna długotrwała i niewątpliwie wojna o niepodległość takiego wypadku nie ma do zanotowania ani jednego. Wskażcie mi, Panowie, jeden, który nie przez jakąś dewastację, bo o tem nie mówię, bo to było działanie obcego wojska zaborczego, wskażcie taki — któryby był istotną ofiarą, świadczeniem dobrowolnem na rzecz Ojczyzny? Kończyło się zawsze na deklamacji i na obietnicach. Nie stawiam tego jako zarzut, stwierdzam fakt, że warstwy ziemiańskie nie różnią się w niczem od innych, że te warstwy nie mają tytułu po temu, ażeby uchodzić za spadkobierców pewnych tradycji szlacheckich, tych tradycji, które jednak zapisały się chlubnie na karcie historii.</u>
          <u xml:id="u-5.61" who="#JuliuszPoniatowski">Wychodząc przeto z tego założenia, że nic chodzi nam o zniszczenie polityczne pewnej klasy, że chodzi nam jedynie o sprawę struktury społecznej i gospodarczej przyszłej Polski, musimy całkowicie odrzucić wszystko to, co mówiono o pokrzywdzeniu i upośledzeniu warstwy ziemiańskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.62" who="#JuliuszPoniatowski">Chodzi jedynie o należyte postawienie sprawy obowiązków obywatelskich, sprawy obowiązku wobec ojczyzny. Wszędzie tam, gdzie ten obowiązek mówi o ofierze krwi, wszędzie tam, gdzie do spełnienia jego jest powołany równie bogaty, jak biedny obywatel kraju, wszędzie tam ten obowiązek wysuwa się na plan pierwszy. Ale tam, gdzie warstwa zamożna musi spełnić obowiązek i powiedziałbym tam, gdzie ten obowiązek jest łatwiejszy, bo twierdzę, że łatwiej jest się wyzbyć części bogactwa i to części nadmiernej, aniżeli pozbawić się życia — tam jednak bronicie się od tego obowiązku bardzo gorąco.</u>
          <u xml:id="u-5.63" who="#JuliuszPoniatowski">Muszę tutaj stwierdzić, że przychodzimy do Was z niczem innem, jak tylko z żądaniem, ażebyście w imię potrzeb narodu, w imię jego wymagań pośpieszyli spełnić ten obowiązek. Byłoby nam nadzwyczajnie miło, gdybyście to spełnili dobrowolnie, byłoby nam nadzwyczajnie przyjemnie, gdybyście poczynili wszelkie ułatwienia mechanizmowi państwowemu w przeprowadzeniu tej zmiany własności.</u>
          <u xml:id="u-5.64" who="#JuliuszPoniatowski">A teraz to obniżanie kultury, o której się tyle mówi. Rzekomo wielka własność żywi naród polski, rzekomo ona przoduje w gospodarce rolnej. Jeśli tak jest w pewnej mierze, to nie we wszystkich dzielnicach, i jedynie co do produkcji zbożowej, ale należałoby stwierdzić, że tak nie jest co do produkcji hodowlanej i warzywnej.</u>
          <u xml:id="u-5.65" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie doskonale wiecie, że miasta są żywione mięsem i nabiałem przedewszystkiem przez gospodarstwa chłopskie. Panowie doskonale wiecie, że w czasie wojny okazało się, że te świadczenia dużo cięższe znosiły gospodarstwa włościańskie, wówczas, kiedy ich nie zniosły gospodarstwa wielkie. Muszę i to wspomnieć, że sposób argumentacji, który tu jest przez Was używany, zaiste jest przedziwny.</u>
          <u xml:id="u-5.66" who="#JuliuszPoniatowski">Posypały się na nasze ławy wydawnictwa rzekomo fachowe, rzekomo naukowe, które analizują dokładnie sprawę wartości produkcji wielkiej i drobnej własności. Pomijam już to. że te wydawnictwa w ogromnej mierze pisane były przez ludzi właściwie nie fachowych, bo już to przez rolników praktycznych, już to przez ludzi ze stacji doświadczalnych, czy profesorów hodowli, ale ludzi nie mających do czynienia i nie obeznanych dostatecznie z zagadnieniami gospodarki społecznej i gospodarki narodowej rolnej.</u>
          <u xml:id="u-5.67" who="#komentarz">(Głosy: Skąd ta pewność?)</u>
          <u xml:id="u-5.68" who="#JuliuszPoniatowski">Mam tę pewność z tego, co ci ludzie pisali. Otóż czytamy w tych broszurach, że produkcja wielkiej własność jest doskonalsza, bo dając kartofle, czy inne produkty surowe, wielka własność daje możność wyżywienia daleko większej ilości tysięcy ludzi, niż gdyby ta produkcja była spożytkowana, jak to robi drobna własność, na mięso i nabiał.</u>
          <u xml:id="u-5.69" who="#JuliuszPoniatowski">Tu zagadnienie wyżywienia jest po stawione tak. jak to się czyni w obozie jeńców. Pomnijcie Panowie, że my nie chcemy, ażeby Polska była żywiona jak obóz jeńców. Dla nas zagadnienie nie stoi tak. jaką ilością buraków czy brukwi można człowieka przy życiu utrzymać, dla nas jest zagadnieniem, jak osiągnąć wyższy poziom bytu, jaka i jakiej wartości produkcja zostanie przez gospodarstwo rolne, całego kraju na rynek spożywczy rzucona. Ani kartoflami, ani brukwią nie chcielibyśmy obywateli kraju karmić, jako paszą bytową, jak to Wy mówicie, mówiąc o utrzymywaniu wołów roboczych.</u>
          <u xml:id="u-5.70" who="#JuliuszPoniatowski">Proszę Panów, te wydawnictwa przeróżne znamionują to, że się idealizuje w niezwykły sposób gospodarstwa wielkich folwarków. Ilekroć się o nich mówi bierze się cyfry z gospodarstw najlepszych, zapomina się o tem, że ogromna większość jest gospodarowana źle, zapomina się o tem, że obrońcy tej sprawy, nawet obrońcy tu w Sejmie słyną z fatalnej gospodarki. Zapomina się o tem, że pomiędzy rolnikami, gospodarującemi na wielkiej własności jest zaledwie kilka procent ludzi fachowo przygotowanych. Panowie przypominacie sobie zapewne te dane, które przed wojną zbierał pan Wyganowski.</u>
          <u xml:id="u-5.71" who="#JuliuszPoniatowski">Dalej znamiennem jest u własności wielkiej brak odporności wobec wszystkiego, co zachwiewa produkcją rolną. Więc po pierwsze — wojna. Stwierdziło tu kilku mówców, że w czasie wojny w najcięższych warunkach, mimo wszelkie rekwizycje, mimo toczące się jeszcze bitwy, chłop siał i zbierał i od głodu Polskę ocalił. To możemy śmiało powiedzieć. Obszary dworskie po dziś dzień zalegają odłogami, a jeżeli mówicie o obniżeniu kultury przez parcelację, to zważcie Panowie, że niejednokrotnie będzie to obejmowanie pod uprawę odłogów. Gdybyście mówili o tem w roku pańskim 1914, to byście mieli słuszność, bo wtedy wielka przestrzeń gospodarstw dobrze eksploatowanych przechodziłaby okres reorganizacji, przechodziłaby okres wstrząsów, co się na produkcji ujemnie odbija. Ale dziś, kiedy na wschodzie leżą ziemie nieobsiewane w połowie i nawet w dwóch trzecich, dziś zagadnienie to musi być bardzo ściśle związane ze sprawą obejmowania odłogów pod uprawę. Czy ten odłóg będzie obejmowany pod zasiew przez gospodarstwa drobne czy wielkie, to jest pod względem produkcyjnym obojętne i nikt mi nie jest w stanie wytłomaczyć. że ta parcelacja spowoduje zachwianie produkcji. Proszę Panów, w tem powoływaniu się na zdanie osób pracujących naukowo, powoływanie się na firmy naukowe, popełnia się niejednokrotnie zbyt daleko idące nieścisłości. Jestem proszony, żeby zaznaczyć, że to, co tutaj było mówione o wywiadzie rzekomym z profesorem Bujakiem, było podane w sposób najzupełniej nieścisły i tę sprawę „Gazeta Warszawska”, w której ten wywiad się urodził, w kilka dni musiała sprostować. Na życzenie profesora Bujaka stwierdzam, że artykuł odnośny napisany był na podstawie rozmowy prywatnej, ale bez jego współudziału i podano błędnie, nieściśle to, co mówiono. Informacja, jakoby prof. Bujak należał do stronnictwa, jest również nieścisła.</u>
          <u xml:id="u-5.72" who="#JuliuszPoniatowski">Chodzi mi o potraktowanie tej sprawy czysto epizodycznie, chociaż powoływanie się tu na powagi naukowe jest istotnie znamienne. Raczej walczymy argumentami. Dlatego to stwierdzam, że niejednokrotnie tytuł naukowy nie chodzi w parze z właściwym fachem i z właściwą pracą, którą ten człowiek spełnia. I ten tytuł naukowy, uzyskany na innem polu, wybaczcie mi Panowie, nie przemawia mi wcale, jako argument rzeczowy.</u>
          <u xml:id="u-5.73" who="#JuliuszPoniatowski">Jako rzecz, która w podanym przez nas projekcie Panów oburza, występuje sprawa maximum posiadania. To maximum posiadania jest zdaniem Waszem niesłuszne. To maximum posiadania zostało rzucone dlatego, ażeby cały przebieg reformy rolnej można było przeprowadzić planowo.</u>
          <u xml:id="u-5.74" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie nie potrafią mi zaprzeczyć, że w obecnych warunkach gospodarstwo nawet na niedużych folwarkach, należycie zabudowane i posiadające znaczny zapas kapitału, można prowadzić bardzo intensywnie i może ono najzupełniej pochłonąć zdolności i pracę najwybitniejszego rolnika gospodarza.</u>
          <u xml:id="u-5.75" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie mi nie zaprzeczą, że rozmiar warsztatu nie tyle zależy od przestrzeni, że rozmiar warsztatu zależy właściwie od wartości kapitału, który jest włożony. To też. gdybyśmy mieli możność w nieograniczony sposób kapitałem rozporządzać, to całe zagadnienie przestrzeni gospodarstw włościańskich również znacznie byłoby stępione. Ale tak nic jest. Tym kapitałem w sposób nieograniczony nie rozporządzamy, natomiast ci, którym się częściowo ziemię wykupi, ci niewątpliwie będą sytuowani pieniężnie bardzo dobrze i możność czynienia wszelkich nakładów będzie całkowicie po ich stronie. Panowie mówią, że ziemiaństwo jest teraz zniszczone, ale to nie jest zgodne z prawdą. Wiecie Panowie doskonale, że sama różnica, która zaszła miedzy obdłużeniem, a wartością majątku, że sama zmiana wartości waluty decydowała o nadzwyczajnym wzroście bogactwa i zamożności każdego z ziemian. Ten. kto miał długu 50 czy 75 pet. dziś ma 20 czy 30 pet. To oczyszczenie się automatyczne na skutek tego, że waluta spadła, a cena ziemi wzrosła, to oczyszczenie spowodowało niezmierny wzrost bogactw. Wiecie Panowie, że mówimy o wywłaszczeniu za wynagrodzeniem. To wynagrodzenie wydaje nam się koniecznością, spowodowaną tem, że zarówno cała sprawa długów hipotecznych, jak i zasada prawa własności musi być tutaj potraktowana w sposób należyty. Nie jesteśmy tego zdania, żeby to, co się będzie należało ziemiaństwu, miało być wypłacone gotówką, i miało spowodować zgromadzenie tych wielkich ilości pieniędzy w jednem ręku. Ale jeśli się opowiadamy za tem, żeby powstające mniejsze folwarki miały możność istnienia, to naturalnie opowiadamy się za tem, żeby ta możność istnienia nie była papierowa a rzeczywistą. żeby te gospodarstwa istotnie dla kultury polskiej zrobiły to, co zrobić mogą.</u>
          <u xml:id="u-5.76" who="#JuliuszPoniatowski">Organicznie maksymum posiadania jest słuszne dlatego, że rozmiary przeludnienia są w Polsce zatrważające. Gdybyśmy tego maksymum nie postawili, to dowolność pozostawiona urzędnikom, byłaby bardzo daleko idąca. Może nie tylko my, ale może właśnie i Panowie na tę dowolność byście narzekali. Nie tylko ucierpiałaby na tem szybkość prowadzenia parcelacji, ale również ucierpiećby na tem mogła gospodarka kraju, bo niejednokrotnie zabudowane i zdolne do produkcji warsztaty byłyby może zniszczone.</u>
          <u xml:id="u-5.77" who="#JuliuszPoniatowski">To też w naszym projekcie zastrzegamy dalej, że wszelkie zabudowania folwarczne zostaną uszanowane jako podstawa do folwarcznego gospodarstwa, i to może dostatecznie uspakajać obawy o zachwianie produkcji.</u>
          <u xml:id="u-5.78" who="#JuliuszPoniatowski">Nic chcemy stosować szablonu przy okrawaniu wielkiej własności jesteśmy przeciwni szablonowi, dlatego, że rozstrzyganie o tem, jak dalece będzie dana jednostka ograniczona, jaki winien być wymiar tego warsztatu rolnego, przy którym można jeszcze prowadzić gospodarstwo folwarczne, powinno się odbyć przy współudziale, przy znacznym nawet współudziale komisji powiatowych czy okręgowych, komisji powołanych ze społeczeństwa niesiewnego.</u>
          <u xml:id="u-5.79" who="#JuliuszPoniatowski">Uważamy, że powinien tam być reprezentowany równic dobrze czynnik nabywców, jak i czynnik sprzedawców. Stosowanie szablonu istotnie byłoby zgubnem i przy uznaniu tych zasad, które proponujemy jest całkowicie wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-5.80" who="#JuliuszPoniatowski">Chciałbym teraz wspomnieć jeszcze o tem czy poszczególne dzielnice Polski mogą być jednakowo traktowane.</u>
          <u xml:id="u-5.81" who="#JuliuszPoniatowski">Powitaliśmy tu z wielką radością w przemówieniu księdza Kurzawskiego, a zwłaszcza ten ustęp, gdzie zadeklarował, że Poznańskie nie myśli się cofać przed spełnieniem obowiązków obywatelskich. Chciałbym tu podnieść, że to przemówienie jest głęboko słuszne, bo to Poznańskie ma do spełnienia większe obowiązki, niż inne dzielnice.</u>
          <u xml:id="u-5.82" who="#komentarz">(Głosy: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-5.83" who="#JuliuszPoniatowski">Dlatego, że układ stosunków ludnościowych i gospodarczych w Poznańskiem jest bardzo różny od układu w reszcie Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.84" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie pozwolą, że się chwilę nad tym zatrzymam. Bo te cyfry, które były przez księdza Kurzawskiego rzucone domagają się małego sprostowania. Mówi się tyle o zdrowiu tej dzielnicy, mówi się tyle o tem, że ona w porównaniu z całością Polski przedstawia jakoby ten typ normalnie zorganizowanego warsztatu społecznego w przeciwstawieniu do tych chorobliwych stosunków Galicji i Królestwa.</u>
          <u xml:id="u-5.85" who="#JuliuszPoniatowski">Otóż co do cyfr rzuconych przez księdza Kurzawskiego, że gospodarstw karłowatych mamy tani tylko 24 tysiące. to muszę stwierdzić, że takich gospodarstw poniżej 2 hk. jest 54.000 w Poznańskiem a prócz tego 25.000 poniżej 5 hk. To są jednak już ilości dość poważne zważywszy, że cała dzielnica poznańska wielka we jest. Ale ja nie będę przeczył, owszem potwierdzam, że stan posiadania jest zdrowszy, że jest większa ilość gospodarstw samodzielnych 5-cio czy 20 hektarowych, na których samodzielnie rodziny żyją.</u>
          <u xml:id="u-5.86" who="#JuliuszPoniatowski">Ale się zapytam, czy nie zadrogo zostało to w Poznańskiem okupione, bo jakoś nie mówi się nic o kosztach, a koszty były bardzo znaczne. Gdyby ten zdrowy stan podziału ziemi wypłynął z tego, że ludność odchodziła do przemysłu polskiego, powiedzmy do przemysłu na terenie kraju, to bym powiedział: to jest zdrowe, to jest śliczne. Ale Panowie, tam tak nie było. Ludność polska dziś w całej dzielnicy pruskiej zawiera 3 1/2 miljona ludności polskiej. Jeśli przypomnimy sobie, że od roku 1860 przyrost naturalny Poznańskiego jest daleko większy, niż w Galicji i Królestwie i to tak znacznie większy, że gdy w Królestwie wynosi 15 na 1000, to tam wynosi 18 do 19, to powinniśmy się zapytać, czy w przeciągu tego czasu od roku 1860 do 1910 ludność polska w zaborze pruskim wykazała tak znaczne powiększenie, jak wykazać była powinna. Jeśliby tak było, to powinniśmy dziś tam mieć nie 3 1/2 miljona ludności a 5 1/2 miljona.</u>
          <u xml:id="u-5.87" who="#JuliuszPoniatowski">Co się stało z tymi 2 milionami możliwego przyrostu, który powinniśmy tam dziś zastać i odzyskać?</u>
          <u xml:id="u-5.88" who="#JuliuszPoniatowski">Otóż ci ludzie w zupełnie naturalny sposób wyemigrowali na zachód.</u>
          <u xml:id="u-5.89" who="#komentarz">(Głosy: Czy dobrowolnie?)</u>
          <u xml:id="u-5.90" who="#JuliuszPoniatowski">Emigruje proszę Panów dobrowolnie każdy, kto nie ma z czego żyć.</u>
          <u xml:id="u-5.91" who="#komentarz">(Głos: Komisja Kolonizacyjna!)</u>
          <u xml:id="u-5.92" who="#JuliuszPoniatowski">Ja stwierdzam, że komisja kolonizacyjna nie spowodowała jednak tego, ażeby nie można było przeprowadzać parcelacji.</u>
          <u xml:id="u-5.93" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Owszem spowodowała)</u>
          <u xml:id="u-5.94" who="#JuliuszPoniatowski">Wiem i pamiętam o tych ograniczeniach, które tam były. Ale wiem i pamiętam o tem, że ilekroć jest mowa o tem czem się Poznańskie wykazało. Panowie mówicie bardzo głośno o tem, coście potrafili tam rozparcelować i zrobić. To jest wasza zasługa, ja Wam jej nie ujmuję, i pamiętam o tych warunkach politycznych, w jakich żyliście, ale chcę tylko wykazać, że ten stan zdrowy ekonomiczny, o którym mówicie, nie przyszedł Wam bez kosztów, bo te koszta opłaciliście w postaci utraty 2 milionów ludności. Ja nie wchodzę w przyczyny, i wcale nie dlatego te rzeczy podnoszę, żeby powiedzieć, że Wyście winni, Uważam, że jest to przejaw wielkiego zdenerwowana. jeżeli stwierdzenie każdego faktu pobudza Panów do podejrzewania, że czynione są zarzuty winy. Nie o winę chodzi, ale o stwierdzenie faktu.</u>
          <u xml:id="u-5.95" who="#komentarz">(Głos: To niema nic wspólnego)</u>
          <u xml:id="u-5.96" who="#JuliuszPoniatowski">Owszem to ma dużo ze sobą wspólnego, jeżeli ludność polska nie znajduje pracy na gruncie własnego kraju i emigruje. Ta rzecz spowodowała, że gospodarstwa włościańskie się nie zdechły i że możecie się poszczycić rzekomo zdrową strukturą rolniczą w Poznańskiem. Twierdzę, że skutkiem tego, że ludność wychodziła na emigrację, że skutkiem tej straty 2 milionów ludności macie zdrowy stan posiadania.</u>
          <u xml:id="u-5.97" who="#JuliuszPoniatowski">Otóż jeżeli ta ludność emigrować teraz nie będzie, jeżeli ta ludność będzie chciała w kraju się zatrzymać, okaże się, że Panowie nie mają rozwiniętego dostatecznie przemysłu u siebie, abyście ją do tego skierowali. Tak samo powstanie u Was zagadnienie potrzeby parcelacji. A teraz jeżeli tak jest, jeżeli macie ziemi stosunkowo więcej do parcelacji, a to macie, bo wielka własność utrzymała się w takim procencie, w jakim się nie utrzymała w żadnej z dzielnic polskich — wynosi tam bowiem przeszło połowę obszaru, ta wielka własność może się przyczynić do osiedlenia i tej części ludności, która czy to z Galicji, czy to z Królestwa nie będzie miała możności nabyć ziemi w kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.98" who="#JuliuszPoniatowski">Ja sadzę, że wbrew końcowemu ustępowi przemówienia ks. Kurzawskiego, wbrew temu ustępowi, który właściwie czyni reformę rolną całkowicie zbędną, pamiętam o pierwszej części jego przemówienia, sądzę, że możemy z całym spokojem oczekiwać, że Panowie z Poznańskiego spełnią swój obowiązek wobec narodu.</u>
          <u xml:id="u-5.99" who="#komentarz">(Głos: Spełnimy)</u>
          <u xml:id="u-5.100" who="#JuliuszPoniatowski">Teraz chodziłoby mi już nie o zagadnienie, skąd ziemię brać, ale jak ją zużytkować. Tu najbardziej przeciwstawnym wszystkiemu temu, co się mówi w Izbic, jest pogląd socjalistów. Ze strony polskiej partii socjalistycznej rzucono projekt wywłaszczenia wielkiej własności ziemskiej i prowadzenia gospodarki państwowej, gospodarki kooperatywnej, współdzielczej opartej na podziale zysków.</u>
          <u xml:id="u-5.101" who="#JuliuszPoniatowski">Poprzestanę na bardzo krótkiem stwierdzeniu, że organizowanie całości produkcji rolnej na tej podstawie, to jest jednak bujanie po obłokach, że to jest rzeczą całkowicie nierealną i mogę Panów zapewnić, że nie tylko nierealną dla naszego społeczeństwa, ale również dla tych społeczeństw, które o całe wieki wyprzedziły pod względem rozwoju stosunków robotniczych Polskę.</u>
          <u xml:id="u-5.102" who="#JuliuszPoniatowski">Mogę się powołać na przykład Anglii, że kiedy teraz w czasie wojny zaczęto myśleć o obsadzeniu powracających z wojny żołnierzy na roli i o tworzeniu gospodarstw dla robotników wogóle o pewnej zmianie dotychczasowych stosunków własności ziemskiej w Anglii. to utworzono dwa typy koloni. Więc pierwszy, w którym każdy dostaje na własność samodzielne gospodarstwo. a kooperatyzm ogranicza się jedynie do wspólnej sprzedaży i wspólnych zakupów, i typ drugi, w którym jest wprowadzone coprawda gospodarstwo wspólne, zbiorowe, ale wszyscy członkowie mają otworzoną przed sobą nadzieję do dojścia do posiadania własnego kawałka ziemi.</u>
          <u xml:id="u-5.103" who="#JuliuszPoniatowski">Czyli że czysta forma gospodarstwa rolnego kooperatywnego jest nawet tam w bardzo rozwiniętych stosunkach społecznych i bardziej zbliżonych do ustroju socjalistycznego trudna, i jednakże musi się członkom kooperatyw otwierać perspektywę zdobycia własnego kawałka ziemi. To jest pouczające.</u>
          <u xml:id="u-5.104" who="#JuliuszPoniatowski">W stosunkach naszych, gdzie posiadanie własnego kawałka ziemi na własność stało się od pokoleń marzeniem chłopa polskiego, to urzeczywistnione posiadanie kawałka ziemi na własność staje się źródłem uruchomienia tych wielkich zasobów energii i twórczości w naszym narodzie. Posiadanie ziemi na własność musi u nas trwać jako fundament niewzruszony.</u>
          <u xml:id="u-5.105" who="#JuliuszPoniatowski">Przy zużytkowaniu tego zapasu ziemi, który państwo zgromadzić potrafi, proponujemy i podtrzymywać będziemy to najmocniej, żeby uczyniono wszystko co jest możliwe dla osiedlenia jaknajwiększej ilości rodzin.</u>
          <u xml:id="u-5.106" who="#JuliuszPoniatowski">Wiemy to dobrze, że jest przyjemniej posiadać ziemi więcej, i że duże chłopskie gospodarstwa milej byłyby widziane przez kolonistów, ale tu idziemy wbrew interesom bezpośrednim klasy włościańskiej. Wiemy to dobrze, że te wielko-chłopskie gospodarstwa są nawet nieraz pożądane, ale uważamy, że stan Polski nic pozwala dziś na to, ażebyśmy na gospodarstwa bogate chłopskie mogli sobie pozwolić.</u>
          <u xml:id="u-5.107" who="#JuliuszPoniatowski">Twierdzę, że gospodarstwo wystarczające rodzinie powinno być wzięte jako typ podstawowy. Do tego rozmiaru, do tej normy powinny być powiększane gospodarstwa karłowate i również do tego rozmiaru stosować się trzeba tam, gdzie nowo tworzące się kolonie powstają.</u>
          <u xml:id="u-5.108" who="#JuliuszPoniatowski">Pamiętamy jednak o tem, że nie wystarczy ziemię dać na kredyt, nie wystarczy stworzyć łatwe warunki nabycia tytułu własności gołego obszaru, że trzeba jednocześnie umożliwić zagospodarowanie się i obsianie. Zupełnie się z Panami godzimy, że niepodobna tych rzeczy przeprowadzić inaczej jak rozporządzając znacznymi funduszami.</u>
          <u xml:id="u-5.109" who="#JuliuszPoniatowski">Ale nie godzę się na to, że jest to w Polsce niemożliwe, ule godzę się na to, że Polska temu nic podoła, twierdzę, że źródła finansowe nic są w Polsce obliczone.</u>
          <u xml:id="u-5.110" who="#JuliuszPoniatowski">Nie jesteście w stanic zdać sobie sprawy z tego, ile gotówki tkwi u ludności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.111" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie wiecie natomiast o tem. że jedynie droga udostępnienia kupna ziemi. te zasoby mogą być uruchomione.</u>
          <u xml:id="u-5.112" who="#JuliuszPoniatowski">Pamiętajmy też o tem, że jeślibyśmy się zdecydowali na dopuszczenie parcelacji prywatnej, jeślibyśmy poszli za ta drogą, jak to było powiedziane: „zastosowania doboru naturalnego”, inaczej mówiąc wybierania tych nabywców, którzy najdrożej zapłacą, to doszlibyśmy do skupienia pieniędzy w rękach prywatnych, a źródła finansowe dla urzędu byłyby całkowicie podcięte.</u>
          <u xml:id="u-5.113" who="#JuliuszPoniatowski">Dlatego obstawać będziemy przy tem, aby cała parcelacja przeprowadzona była przez urząd państwowy.</u>
          <u xml:id="u-5.114" who="#JuliuszPoniatowski">Mówi się o tem, że to paraliżuje inicjatywę prywatną, ale ja się zapytam, dlaczego ta inicjatywa prywatna ma być tylko ze strony tych, którzy sprzedają ziemię, a nie tych którzy nabywają?</u>
          <u xml:id="u-5.115" who="#JuliuszPoniatowski">Jesteśmy przeciwni pomijaniu inicjatywy prywatnej, my ją nadzwyczaj cenimy, uważamy za rzecz niezbędną, za rzecz konieczną, ale chcemy ją widzieć ze strony nabywców, a więc spółek parcelacyjnych i t. podobnych organizacji, ze strony tych, którzy będą mówić o sposobie zagospodarowania się na nowo nabytych koloniach ale nie inicjatywę tych, którzy będą mówić o sposobie zgarnięcia jak największych ilości pieniędzy przy okazji sprzedaży ziemi.</u>
          <u xml:id="u-5.116" who="#JuliuszPoniatowski">Ta inicjatywa może być tylko szkodliwa i tej inicjatywy wolelibyśmy uniknąć.</u>
          <u xml:id="u-5.117" who="#JuliuszPoniatowski">Pamiętajmy o tem, że środki pieniężne mogą być w znacznej mierze powiększone, jeżeli udostępnimy kupno ziemi i tym, którzy dziś gospodarstwa posiadają i mogą płacić gotówka.</u>
          <u xml:id="u-5.118" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie w tej sprawie jesteście naszymi przeciwnikami, bo powiadacie, a cóż powiedzą bezrolni i małorolni? Kiedy zaś mówi się o pożądanym typie gospodarstw, powiadacie: tylko duże gospodarstwo. Zdaje mi się, że to trzeba pośrednio rozwiązać, że udostępnienie tym zamożnym gospodarzom nabycia jeszcze pewnej ilości ziemi dla utworzenia średnich gospodarstw, powiedzmy o rozmiarach poniżej 40 morgów całkowicie powinno i Was zadowolnić.</u>
          <u xml:id="u-5.119" who="#JuliuszPoniatowski">To stworzy bardzo znaczną ilość gospodarstw zasobnych, to da znaczna ilość pieniędzy, któreby do dyspozycji urzędu kolonizacyjnego przeszły i były użyte dla wzmożenia kolonizacji.</u>
          <u xml:id="u-5.120" who="#JuliuszPoniatowski">Pozostaje mi dodać jeszcze 2 słowa co do ogólnych zasobów finansowych. Zdaje mi się, że nic powinniśmy się tutaj obawiać, że reforma rolna może nam podciąć źródła kredytowe i stać się powodem szykanowania nas przez obcych.</u>
          <u xml:id="u-5.121" who="#JuliuszPoniatowski">Wspomniałem już. że z ta zależnością od obcych chcemy skończyć i w tej sprawie więcej ufamy sobie i tym siłom, które istotnie mogą spotęgować wytwórczość polska w sposób szalony, niż temu co możemy z pomocą z zewnątrz zdziałać.</u>
          <u xml:id="u-5.122" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie lubicie mówić, że wykup wielkiej własności wymagać będzie strasznych miliardów. Chciałbym jednak stwierdzić, że nawet te miliardy nie są tak straszne. Gdy chodzi o reformę rolną tak szeroką, jaką stawiamy my. może być mowa o przestrzeni 5 milionów hektarów, przyjmując jako przypuszczalną cenę, b. wysoką, a mianowicie, że to będzie wynosić nawet 2000 mk. za hektar, to jest kwestia 10 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-5.123" who="#JuliuszPoniatowski">Panowie w półrocznym budżecie stawiacie cyfrę około 2 miliardów na wojsko. A cyfrę 10 miliardów, któraby obejmowała okres 40-letni, uważacie za straszną i to w sprawie, która może decydować o losie narodu polskiego na długie wieki.</u>
          <u xml:id="u-5.124" who="#JuliuszPoniatowski">Jabym się tych cyfr wcale nie uląkł. To są cyfry do pokonania wtedy, kiedy naród polski silny i sprawny do tego warsztatu stanie. To są cyfry nie do pokonania, jeżeli wciąż będziemy liczyli na obcą łaskę.</u>
          <u xml:id="u-5.125" who="#JuliuszPoniatowski">A teraz te obce łaski i te obce pożyczki. przecież one muszą być zwrotne, przecież one powodują konieczność wytworzenia w bilansie gospodarki polskiej czegoś, coby mogło iść w zamian. O tem się głośno nie mówi, tego się nigdzie nie pisze, ale mamy powody podejrzewać, mamy powody niektóre sfery wprost o to oskarżać, że pocichu mniemają, że tym źródłem równania rachunków będzie wywożenie od nas pracy; wywożenie pracy w takich rozmiarach, w jakich to się jeszcze w Polsce nigdy nie praktykowało. Temu byśmy chcieli zapobiec i sądzę, że mamy prawo w imię tego, ażeby życie gospodarcze inaczej ułożyć, ażeby nareszcie to niezałatwione dotychczas połączenie sprawy struktury wewnętrznej ze zdobyciem niepodległości osiągnąć; mamy prawo zwrócić się do wszystkich w Polsce o spełnienie obowiązków, o spełnienie obowiązków uczciwie o spełnienie ich do końca; mamy prawo w imię tych potrzeb na rodowych przyjść do każdego obszaru wielkiego i powiedzieć: dziś czas, ażeby go nareszcie inaczej zużyć; mamy prawo również dobrze przyjść do obszarów prywatnych, jak i do obszarów należących do majątku kościelnego.</u>
          <u xml:id="u-5.126" who="#JuliuszPoniatowski">Czy Panowie nie czujecie, że z tych Waszych przemówień, które teraz w Polsce nowej, w Polsce, która wyszła nareszcie na arenę życia, jeszcze wygłaszacie, tchnie jakimś grobowym zapachem. Trupi zaduch wieje od tego, co usiłuje życie polskie normować w myśl dawnych bardzo zastarzałych pojęć nietykalności wszelkiej własności.</u>
          <u xml:id="u-5.127" who="#JuliuszPoniatowski">To pojęcie się przeżyło, jest czas, abyśmy Panowie z nimi też rozbrat wzięli.</u>
          <u xml:id="u-5.128" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na ławach posłów ludowych)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Kowalczuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefKowalczuk">Wysoki Sejmie! Sprawa agrarna w dobie obecnej w Polsce nie jest wymysłem ani posłów grupy ludowej, nie. jest wymysłem partii politycznych, jak to było zaznaczone wczoraj przez prof. Chaniewskiego, ale jest koniecznością życiową, która wyrosła nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach europejskich.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JózefKowalczuk">Skoro tak, to musimy stwierdzić, że ta sprawa jest bardzo ważna i trzeba ją w sposób należyty potraktować; należy załatwić ją tak, jak mówili nawet Panowie z prawicy, żeby była sprawiedliwą i zdrową dla państwa. Niestety, w tem pojęciu sprawiedliwości i zdrowotności dla państwa widzimy różnicę.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JózefKowalczuk">Przy dyskusji od początku jaka się toczyła w Komisji Rolnej i obecnie na plenum, widzimy, że i jedna strona i druga strona mówi, że chce tej reformy rolnej, ale, niestety, spostrzega się takie wysuwane postulaty, że musimy się dopatrywać ze strony prawicy, że tę reformę rolną chcą jednak na bardzo długi czas, na bardzo długie dziesiątki lat odsunąć.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Wicemarszałek Osiecki przejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#JózefKowalczuk">A my uważamy, że takie postawienie kwestii nie jest zdrowem w obecnym czasie dla Polski. Wczoraj w przemówieniu prof. Chaniewskiego z jednej strony słyszeliśmy, że ziemi w Polsce jest bardzo mało, że nie można wszystkich tą ziemią obdzielić; powiedział więcej nawet, że służba folwarczna przy parcelowaniu folwarków ziemi by nie dostała, dlatego, że nie wystarczy jej nawet dla powiększenia gospodarstw karłowatych.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#JózefKowalczuk">Nie wiem, na czem to opierał, bo nic mówimy o tem, kto ma pierwej dostać, czy służba folwarczna, czy gospodarstwa karłowate do powiększenia przestrzeni. Ale następnie w dalszem przemówieniu uważał, że byłaby to rzecz bardzo wskazana, rozparcelować tylko dobra majorackie, poduchowne dobra, należące obecnie do rządu. Zapytuję tedy pana prof. Chaniewskiego, czy uważa, że tą drogą daleko większy Zapas ziemi by otrzymał, czy tą droga daleko więcej ludzi mógłby obdzielić? Ja sądzę, że nie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#JózefKowalczuk">Zupełnie przeciwnie. A skoro tak. to musimy jednak przyjść do tego przekonania, żeby z jednej strony nie rujnować zupełnie gospodarstwa krajowego i z tej racji określenie pewnego maksymum, w tym wypadku 300 morgów, jest słuszne gdzie gospodarstwa folwarczne mogłyby być prowadzone, ale natomiast uzyskanie większych zapasów ziemi na dopełnienie tych gospodarstw karłowatych, na obdzielenie ta ziemia służby folwarcznej, na których ona zmuszona będzie osiąść, to jest rzecz zupełnie konieczna, aby uzdrowić stosunki, jakie panują obecnie u nas w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#JózefKowalczuk">Wiemy, że dawniej za rozmaite zasługi położone względem Ojczyzny przez dawną szlachtę polską były nadawane ziemie, ale słyszeliśmy także wczoraj, że występujemy i potępiamy całą szlachtę bez żadnych wyjątków, i to było skierowane w stronę posła Witosa przez ks. Kurzawskiego, który broniąc szlachty jako wyjątek podał dwa nazwiska ludzi, którzy bardzo dużo przyczynili się niewątpliwie dla dobra Polski. Uważam, że taki zarzut był niesłuszny, bo nikt w czambuł nie potępia szlachty. Wiemy o tem, że byli i tacy, którzy bardzo a bardzo wiele zasług położyli dla Polski, ale niestety, była to znikoma mniejszość i było to bardzo dawno. W czasach późniejszych coraz ten procent spadał. 1 nie wiem, jakby ta statystyka wypadła obecnie. Wiemy, że ziemia była nadawana dawniej szlachcie za rozmaite zasługi wojenne w obronie Rzeczypospolitej polskiej. Obecnie stajemy przed tem samem zagadnieniem: wojna toczyła się cztery lata, dzięki której ta Polska została stworzona wolną i niepodległą. Wiemy, że w tej wojnie walczyły olbrzymie masy nie tylko ich potomków szlachty, ale i ludu wiejskiego, olbrzymie masy chłopów może powiedziałbym w 98% nawet, brały udział w tej wojnie. Obecna wojna jest na ukończeniu, i zdaje się, byłoby również rzeczą sprawiedliwą, ażeby obrońcom ojczyzny za zasługi po powrocie dać ziemię, nie chcemy nawet darmo jak to było dawniej, ale za pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#JózefKowalczuk">Przechodzimy bliżej do tej reformy rolnej i zaczynamy się zastanawiać nad tem, czy to jest dobre dla naszego państwa. czy nie dobre. Słyszałem głosy z prawicy, że większe majątki muszą być utrzymane koniecznie, jako majątki o bardzo wielkiej kulturze, jako majątki, które jedynie żywią miasta, a czemu mniejsze gospodarstwa włościańskie sprostaćby nie mogły.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#JózefKowalczuk">Opierając się na rozmaitych statystycznych danych, aczkolwiek mam bardzo a bardzo dużo zastrzeżeń co do tej statystyki, co przed chwilą mój przedmówca pos. Poniatowski stwierdził, że nawet tak „realny” poseł, jak ksiądz Kurzawski, który na wstępie powiedział, że „jedynie dzielnica poznańska jest realna, która się opiera na cyfrach” odbiegł daleko od prawdy, bo gospodarstw karłowatych w Poznańskiem jest nie 24 tysięcy, lecz czterdzieści kilka. Otóż widzimy, jak ludzie najbardziej realni, opierając się na cyfrach tego rodzaju statystyki i, nie wiem świadomie czy nieświadomie, się mylą. Ja mam wrażenie, że obecnie dla reformy rolnej statystyka jest specjalnie układana, a miałem nawet możność w wielu wypadkach to skonstatować.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#JózefKowalczuk">W obecnej dobie, kiedy się mówi o reformie rolnej, mamy nie tylko statystyki, wykazujące olbrzymią wyższość wielkich gospodarstw, ale z drugiej strony potępiające gospodarstwa włościańskie i nie wiem skądby statystyka taka mogła się wziąć, bo jeżeli chodzi o Kongresówkę i Galicję, to tej statystyki niema, ale jeżeliby była, to byłaby bardzo, a bardzo daleką od prawdy.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#JózefKowalczuk">Muszę kilka słów o tej statystyce powiedzieć. Otóż mówię to na mocy własnego doświadczenia. Sam pisałem niejednokrotnie statystykę większych majątków, pracując kilkanaście lat w większych majątkach w dziale rachunkowości. I śmiem twierdzić, iż może w wielu wypadkach znam lepiej te dane statystyczne i cyfry od samego posiadacza dużego majątku.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#JózefKowalczuk">Otóż statystyki, jeżeli chodzi u nas w Królestwie, były pisane w większości, niestety, z sufitu, bo chodziło o to w bardzo wielu wypadkach, kiedy pan dziedzic chciał zaciągnąć pożyczkę na majątek, ażeby wykazać, że ten majątek stoi tak dobrze i daje takie dochody, że gospodarka ma olbrzymią wydajność, ale jeżeli byśmy zajrzeli do bilansu faktycznego gospodarstwa — niestety tej kontroli nie było — to byśmy zobaczyli, że jesteśmy bardzo a bardzo dalecy od prawdy. A że około 80% gospodarstw, sądzę, że się nic mylę, w Kongresówce jest zadłużonych, więc przypuszczam, że należałoby w tej proporcji tę sprawiedliwość statystyki stosować. Niestety nie było u nas dotychczas obowiązku rachunkowości w rolnictwie i podatku dochodowego i dlatego nic mamy dokładnych statystycznych danych w świetle urzędowem.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#JózefKowalczuk">Widzimy i nawet słyszeliśmy z tej trybuny sejmowej, jak poseł ksiądz arcybiskup Teodorowicz czytał nam depeszę, iż chłopi z Podlasia protestują, ażeby reformy rolnej dzisiaj nie przeprowadzać, żeby dóbr kościelnych nie zabierać, a biskupom pozostawić. Dziwna rzecz, że ta depesza w dwa dni po uchwaleniu tego punktu w komisji rolnej, tyczącego się dóbr martwej ręki została doręczona z prowincji, a jeszcze od nas ani jedno pismo nie doszło na Podlasie, ani nawet żadną prywatną droga nie mogli się chłopi podlascy dowiedzieć, że w komisji taki punkt przeszedł. Więc z tej racji mam możność twierdzić kategorycznie, że rozmaite właśnie utrudnienia dla reformy rolnej są robione sztucznie. Jestem również posłem z Podlasia i zdaje się, że niemniej stykam się z ludem podlaskim, jak poseł ksiądz arcybiskup Teodorowicz i śmiem twierdzić, że o podobnych protestach i w takiej formie, w jakiej przytoczył poseł ksiądz arcybiskup Teodorowicz, dowiedziałem się tu z trybuny sejmowej z ust posła ks. arcybiskupa Teodorowicza.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli chodzi o wyjaśnienie tej sprawy, to muszę kilka słów powiedzieć, żeby rzucić światło na to, w jaki sposób ta sprawa na Podlasiu jest przedstawiana ludowi.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#JózefKowalczuk">Otóż przy tworzeniu się obecnie parafii katolickich na Podlasiu, wiemy, że przy każdej parafii jest pewien obszar ziemi, sięgający nieraz do 7–9 włók, wiemy, że trzeba dokonać tak zwanego aktu zatwierdzenia tej parafii przez biskupa i tu przy tem odrazu się mówi ludowi, bo byłem sam osobiście na zebraniu parafialnem w mojej parafii — jeżeli nie dostarczycie planu i protokułu, że taka przestrzeń ziemi ma należeć do kościoła, to w takim razie parafia nie zostanie zatwierdzona i jeszcze co gorzej, że z powrotem pop tę ziemię zabierze.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#JózefKowalczuk">Pewnie, że dla tego ludu, jaki jest na Podlasiu, gdzie przeszedł męki religijne, gdzie rzeczywiście religijność może bardziej jest rozwinięta niż w innych dzielnicach kraju, taki straszak jest zupełnie wystarczający, ażeby położyli swoje podpisy. Jednakże stwierdzam, że w tym wypadku parafia tego nie podpisała, powiedziała: że my nie podpiszemy takiego protokułu, nie chcemy, ażeby ta ziemia należała do kościoła, bo wiemy, że się rozstrzyga w Sejmie reforma rolna i ta ziemia powinna być rozparcelowana, sprzedana ludowi.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#JózefKowalczuk">Z tego wynika, że wszyscy mówimy, że chcemy reformy rolnej, ale obraliśmy nie jednakowe metody. Jedni naprawdę chcą tej reformy rolnej i zmierzają do tego, ażeby była realna i urzeczywistniona, jak wczoraj zaznaczył ks. Kurzawski, że powinno się dziś uchwalić, i nazajutrz przystąpić do pracy, tak my rozumiemy pracę realną.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#JózefKowalczuk">Następnie szanowni koledzy z prawicy mimo głośnego mówienia z trybuny, na wiecach i pisania w pismach, i nawet tu p. Staniszkis — mówca mniejszości w tak pięknych słowach zaznaczył, że chodzi wszystkim o dobro ludu, że chodzi wszystkim o przeprowadzenie tej zdrowej reformy rolnej, widzimy niestety, jednak, że ta reforma ma tyle rozmaitych utrudnień stawianych przez naszych kolegów z prawicy, że gdybyśmy poszli za ich wzorem, to na przeprowadzenie tej reformy poczekalibyśmy 100 albo 150 lat.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#JózefKowalczuk">Jeszcze może najbardziej otwartym był kolega prof. Chaniewski, który odrazu uznał, że nie powinno się naruszać prywatnej własności, bo to jest grabież. a zostawić to ewolucji, i wyraził się, że chłopu ziemia nie ucieknie, bo przyjdzie do niego drogą ewolucji.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#JózefKowalczuk">To jest szczerze powiedziane. Ja jestem bardziej niż pewny tego, że droga ewolucji gdybyśmy tego wcale nie przeprowadzili, ta ziemia przeszłaby do chłopa, ale byłoby to niezdrowe i w obecnych czasach ryzykowne.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#JózefKowalczuk">Następnie mówca z prawicy również przytaczał nam pewne dane, że jeśli się cofniemy o 50 lat wstecz i zobaczymy statystykę większej własności, to zobaczymy, że ona się o parę milionów morgów zmniejszyła, więc drogą ewolucji. Teraz byłaby to ewolucja przyśpieszona, dzięki wprowadzeniu pewnego zabezpieczenia służby folwarcznej, że się ich lepiej wynagrodziło z jednej strony, a następnie z drugiej strony nie z taką łatwością byłby wyzyskiwany robotnik wiejski, jak było dawniej, gdy za jakieś 10 czy 15 kopiejek pracował, następnie podatki progresywne, które będą przypuszczam w Polsce wprowadzone, zmierzalibyśmy do tego, że i drogą ewolucyjną ta ziemia bezwarunkowo by przeszła do rąk chłopskich. Ale my w tym wypadku uważamy, że ta właśnie droga jest niezdrowa, a niezdrowa dlatego, że nie wiemy czy masy ludowe miałyby cierpliwość czekać aż 50, czy 100 lat na przeprowadzenie tej reformy. Następnie druga rzecz. Nie mielibyśmy najmniejszej gwarancji, czy przy tem zapotrzebowaniu ziemi, wobec przeludnienia rolnego, nie wytworzyłaby się olbrzymia konkurencja pod względem nabywania ziemi, czy nie musielibyśmy stworzyć znowu jakiegoś urzędu walki z lichwą handlu ziemią. I zdaje mi się, że skutek byłby taki, że gdybyśmy go nawet stworzyli, jak mamy obecnie do handlu produktami codziennej potrzeby, gdzie handel w dalszym ciągu odbywa się po cenach paskarskich, a urząd zatrudnia swoją drogą pewną ilość urzędników pobierających pensje, w tym wypadku uważamy, że paskarstwo na ziemię by się także rozwinęło. Już obecnie mamy przykłady, że za morgę żądają od 8–15 tysięcy koron w Małopolsce, uważamy, że ten system byłby bardzo niezdrowy, gdybyśmy nowo-powstające gospodarstwa, gospodarstwa młode obciążyli tak nadzwyczajnie wysoko, bo wtedy one przez cały czas swojej gospodarki, przez cale szeregi lat nie mogłyby się nigdy wypłacić z tych olbrzymich procentów, wskutek tej wysokiej ceny, jakąby musieli za ziemię zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#JózefKowalczuk">I uważam, że jest właśnie bardziej zdrowem przeprowadzenie reformy rolnej za pomocą prawnej rewolucji. Prawna rewolucja jest nieraz bardziej zdrowa. aniżeli ewolucja oparta na krzywdzie, na łzach, i na ciemiężeniu szerokich mas społeczeństwa polskiego. A przecież ta droga ewolucyjna, jaką nam wskazuje szanowna prawica nie na czem innem, jak na tem byłaby oparta. Byłby to wyzysk nie pod przymusem ani wojska, ani bata, ale pod przymusem pewnej konkurencji. To byłaby sprawa czysto handlowo-paskarska.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#JózefKowalczuk">Jeśli było do sprzedania mało ziemi, jak to stwierdza szanowny profesor Chaniewski, że według jego obliczeń w Polsce może dostać ziemię tylko co siódmy potrzebujący ziemię, a sześciu nie dostanie, to nam jasno daje powód, że jeśli taki stan rzeczy jest, to konkurencja będzie rzeczą nieuniknioną. doprowadzi się do tego, że napchalibyśmy kieszenie obecnych posiadaczy ziemi olbrzymimi kapitałami, lecz nie wiem, czy to byłoby tak bardzo zdrowe dla Polski, jak dla nich.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#JózefKowalczuk">Mówi się, że reforma rolna potrzebuje takich olbrzymich kapitałów, takich olbrzymich finansów, że jeśli przeprowadzimy ją w takiej radykalnej formie jak większość komisji rolnej postanowiła, to bezwarunkowo podetniemy i zniszczymy stan finansowy Polski. Możeby tu była na miejscu mała poprawka; stan finansowy się uszczupli dotychczasowych posiadaczy większej własności.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#JózefKowalczuk">Jeśli tylko ten skrupuł stoi na przeszkodzie szanownym kolegom z prawicy, to aczkolwiek ja nie podzielam tego, zaproponowałbym, by głosowali za p. Stapińskim, który mówi, że państwo powinno bez odszkodowania zabrać ziemię i sprzedać ją za pieniądze. Tą drogą podniosłyby się finanse państwowe, z krzywdą może tych obecnych posiadaczy.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#JózefKowalczuk">Ja nie jestem zwolennikiem tego programu, ale byłby to pewien punkt wyjścia. To naprawdę nie podrywałoby finansów.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#JózefKowalczuk">My uważamy, że skoro opieramy się na prawie prywatnej własności, to z tej racji musimy uznać, że za wywłaszczone grunta potrzeba zapłacić i dlatego się różnimy z kolegą Stapińskim.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#JózefKowalczuk">Jeśli się cofniemy myślą wstecz i pomyślimy o tych gospodarstwach większych i gospodarstwach drobnych i ocenimy te wszystkie rzekome dobrodziejstwa jakie zostały zdziałane przez te wielkie majątki dla kraju dla naszego społeczeństwa, to ja tu w tym wypadku miałbym bardzo dużo jeszcze do powiedzenia i powiem, że zupełnie nie sprostały temu zadaniu, któremu mogłyby były odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#JózefKowalczuk">Były naturalnie wyjątki, gdzie się zajmowano szerzeniem oświaty, gdzie nawet pomyślano i o tem, żeby służba zatrudniona w folwarkach miała może nawet jakieś odpowiednie mieszkanie, ale nie wiem czy to był jakiś jeden czy dwa procent.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#JózefKowalczuk">Niestety, ja, znając to życie folwarczne, muszę stwierdzić, że jeśli w jakimś majątku została ta „innowacja” wprowadzona, nie mówię w tym wypadku o Poznańskiem, bo tam jest trochę lepiej, ale o Kongresówce i Galicji, jeśli nawet któryś z właścicieli wybudował lepszy budynek na mieszkanie dla pracowników ciężko pracujących na roli, to niestety trzeba stwierdzić, że była to chęć pochwalenia się przed społeczeństwem, sprowadzenia do swych majątków kilku wycieczek z miasta, żeby potem napisano w pismach o dobrodziejstwach dziedzica.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#JózefKowalczuk">A takich przykładów mamy bardzo wiele, nawet ludzi o bardzo głośnych nazwiskach, pracujący społecznie, jak ks. Mirski który także wybudował jeden budynek, jeszcze przed wojną i sprowadził gości z Warszawy, ażeby łaskawi byli podziwiać jak to służba mieszka, a mieszkały tam 4 rodziny; lokaj, furman, stelmach i kowal. Ale niestety nie zaprowadzą do łych nor — gdzie mieszka po dwie do trzech rodzin w jednem mieszkaniu i gdzie warunki egzystencji są niżej wszelkiej krytyki.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#JózefKowalczuk">My nie mamy niestety tej statystyki o której się mówi, tej śmiertelności dzieci w tych warunkach wychowanych.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#JózefKowalczuk">My nie mamy tej statystyki, któraby mówiła o ilościach chorób, jakie panują tam i o tem zdziesiątkowaniu ludzi, o tem się nie mówi, o tem się milczy, tylko się pokazuje jedną stronę medalu.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#JózefKowalczuk">Ale jeżelibyśmy się dotknęli strony moralnej, to zobaczylibyśmy, że ona pozostawia jeszcze więcej do życzenia. Warunki niestety były tak postawione, że złodziejstwo w folwarkach było rzeczą zupełnie naturalną, i że nikt tego później za złodziejstwo nie uważał. Dawało się takie warunki pracownikom, że zgóry było wiadomo, że ten człowiek nie jest w stanie wyżyć.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#JózefKowalczuk">Słyszałem to na własne uszy, nie od jednego z ziemian: Po co mam dawać lepsze warunki jeżeli on mnie tak czy owak okradnie. To niechaj mu chociaż mniej zapłacę.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#JózefKowalczuk">Ja nie wiem, czy to jest postawienie sprawy na dobrej drodze i czy to jest wogóle droga do uzdrowotnienia tych stosunków: „Wole mu dać gorsze warunki i zgóry wiedzieć, że on będzie kradł, niż więcej zapłacić, i żądać by mnie nie okradł”.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#JózefKowalczuk">Co do oświaty, to niestety, choć chłop na wsi żył w warunkach bardzo trudnych, musiał wypłacać ziemię, którą dostał w r. 1864, musiał gospodarować nieraz na 2, 4 morgach i wyżywić liczną rodzinę — jednak oświata daleko wyżej stoi na wsi, aniżeli wśród służby folwarcznej. Że jest w obecnej chwili trochę inaczej, że fornal poczuł się człowiekiem, to się zrobiło w ciągu agitacji wyborczej, prowadzonej przez grupy ludowe lub socjalistów, podczas której uświadamiano całe masy służby czego mają żądać dla siebie, by nie zostać nadal niewolnikami — lecz tak szybkie uświadamianie nie zawsze wyszło na dobro posiadaczy.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#JózefKowalczuk">Z tej racji musimy przyznać, że większe majątki w przeszłości naszej ani nie odegrały roli siewcy kultury, ani nie były czynnikiem umoralniającym. Bo naturalnie zdawałoby się, że ci stojący bliżej otoczenia, że ci bliżej położeni tych ludzi, którzyby mogli mieć pojęcie większe o moralności, przez to samo powinni być bardziej moralni. Okazało się, że jest odwrotnie. A musimy jeszcze przytem stwierdzić, że pod względem gospodarki też nie wykazali tego, coby wykazać powinni, bo gospodarstwa zdrowe gospodarczo i finansowo powinny się utrzymać przynajmniej na równym poziomie, albo rozwijać się coraz bardziej, tymczasem statystyka może nam dowieść, że zmniejszenie się większej własności postępuje stale. Nie mamy wprawdzie danych, ile poszło na parcelację z powodu bankructwa, a ile z powodu chciwości osiągnięcia olbrzymich sum, jakie się w ostatnich czasach za ziemię brało, ale jedno i drugie jest niezdrowe. Jeżeli właściciel bankrutuje, jest to najlepszym dowodem, że nie umiał prowadzić należycie swego gospodarstwa, a więc tego rodzaju właścicieli i takiego gospodarczego systemu obecnie przy reformie rolnej oszczędzać nie powinniśmy.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(Głosy na ławach ludowych: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli się dotkniemy drobnej własności, to zobaczymy, że chłopi po uwłaszczeniu nie byli w warunkach bardziej idealnych, dostali ziemię gorszą, aniżeli się dostała właścicielom większej własności, musieli jednak utrzymać tę ziemię, jaka dostali, zapłacić za nią i powiększyć swój kapitał o tyle, żeby w przeciągu 50 lat wykupić około 2 miliony hektarów ziemi wielkiej własności.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#JózefKowalczuk">A więc wykazali żywotność gospodarczą daleko większą, typ ten będziemy uważali za daleko zdrowszy, i on jedynie w przyszłości pożądany jest w Polsce do utrzymania. Bo skoro większe własności nie mogły się utrzymać w warunkach przedwojennych, to nie ma najmniejszego złudzenia, żeby mogły się utrzymać w warunkach powojennych. Tutaj musimy zwrócić uwagę na to, i napewno koledzy z prawicy przyznają mi rację, że przy obecnych warunkach dla służby folwarcznej, po wprowadzeniu tego, że niewolno usuwać ze służby, chyba, że coś ukradną, utrzymanie się większej własności jest tem trudniejsze.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#JózefKowalczuk">Co się zrobi, jeśli ten pracownik będzie pracował nieprodukcyjnie, jeśli on da zamiast 100% wydajności pracy 25%? Niema takiego prawa, któreby za to usuwało, a trudno komisji rozjemczej dowieść tego, że robił rozmyślnie nieprodukcyjnie. A przecież każdy z ludzi, a tego Panowie z prawicy na sobie doświadczyli, nie jest bardzo chętny do pracy, o ile nie jest do niej zmuszony, bo z chwilą kiedy mieszka na większym obszarze, i nie będzie zmuszony do tej pracy, to nie będzie pracował, będzie żył wygodnie, bawił się i tracił pieniądze, co się przyczynia często do bankructwa całego majątku.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#JózefKowalczuk">Jednak ta słabość w ludziach pozostała. I niema możności, ażeby w najbliższych kilku latach lub kilkunastu podnieść tak wysoko samopoczucie każdego z tych pracowników, aby on za to wynagrodzenie co bierze, i w miarę podwyższenia tego wynagrodzenia podwyższał wydajność swojej pracy. A skoro przyznamy ze smutkiem, że tak jest, to zobaczymy, że jest jedno jedyne wyjście, ażeby Polska była naprawdę Polska pracy: trzeba, żeby na tych gruntach osiadali właściciele tych gruntów, którzy będą dobrowolnie zmuszeni pracować, bo inaczej pracuje gospodarz na własnym kawałku ziemi, a inaczej pracuje wynajęty za pieniądze, i niejako pod przymusem.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#JózefKowalczuk">I dlatego właśnie chcemy uzdrowić nasze stosunki rolne, chcemy doprowadzić do tego, ażeby bardziej pracowici sąsiedzi nas pod tym względem nie prześcignęli swoja praca, bo jeśli u nich praca będzie bardziej wydajna, niż u nas, wskutek czego obniża się ceny produkcji rolnej i fabrycznej, a u nas pójdą w górę, to bezwarunkowo na nasze rynki będą wpływać obce towary i obce produkty, a nasza gospodarka rolna rozwijać się wtedy nic będzie mogła; bo potrzeba do tego jeszcze innego czynnika, ażeby ta konkurencja zagraniczna była jaknajmniejsza, żeby produkt wyprodukowały wewnątrz kraju można było po cenie dobrej spieniężyć.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#JózefKowalczuk">Słyszeliśmy głosy, i muszę niestety przyznać, że jest w tem bardzo dużo racji. że poziom kulturalny, poziom umysłowy naszych szerokich warstw jeszcze nic jest na tym wysokim poziomic, jak byśmy sobie życzyli go widzieć. I jest pewna obawa, czy takiemu gospodarzowi można oddać tę ziemię i czy on należycie ją uprawi. Niestety, jednak jest to fakt smutny, że tak jest, ale w obecnym czasie, w czasie wojny powiedziałbym, że w ostatnich czasach zmieniło się o 100. może więcej procent na lepsze i powiedział nam to nawet Pan Minister, który jednakże w swojem przemówieniu nic był na tyle bezstronnym, aby mówić jako minister, ale mówił jako ziemianin. Ale tu w tym wypadku powiedział, że postęp idzie w tak szybkim tempie, że jeśli w Galicji przed wojna prawie że nie komasowano gospodarstw, pomimo prawa istniejącego o komasacji, jeśli w Królestwie bardzo mało się to spotykało, to obecnie były wykazane bardzo olbrzymie cyfry przestrzeni, na jakiej była dokonana komasacja i również były olbrzymie cyfry zgłoszeń tych właśnie ludzi, którzy chcą tej komasacji.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#JózefKowalczuk">A więc widzimy, że chłop polski przyszedł do tego przekonania, że taki system gospodarki, jaki był dotychczas, nie jest odpowiadający i nie jest wystarczający obecnym wymaganiom.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#JózefKowalczuk">A niewystarczającym jest z wielu względów: po pierwsze, że jeżeli ktoś ma 4 morgi gruntu w 30 kawałkach, to ja z całą stanowczością twierdze, że nawet gdyby posiać profesora agronomii na to gospodarstwo, to nie wiele większych cudów by dokazał od tego chłopa. Odgrywały tutaj rolę nie tylko niski poziom wykształcenia, ale i warunki, w jakich on musi gospodarować. Rolnik gospodarujący na kolonii jest już gospodarzem zupełnie samodzielnym, niepotrzebującym, jak to się dzieje przy szachownicy gospodarzyć rozumem zbiorowym według pewnego szablonu, np. jeżeli większość sieje żyto, to wszyscy żyto, jeżeli sieją owies, to wszyscy owies, i nic może jeden siać czego innego, bo musi się tej większości poddać. Ale obecnie przychodzą do tego przekonania, że taki system istnieć nie może, że nowy ustrój Polski musi się oprzeć na innym ustroju rolnym bardziej zdrowym, i takim żeby indywidualność każdego poszczególnego gospodarza mogła się uwydatnić. Z tej racji mamy tę olbrzymią masę zgłoszeń o komasacje gruntów, o szkoły rolnicze i o rozmaite te udogodnienia, które są potrzebne do należytego prowadzenia gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#JózefKowalczuk">Panowie z prawicy, zawsze starają się nam dowodzić statystycznie, że wydajność z morgi zależy jedynie od obszaru. 1 były przytaczane cyfry, że im obszar jest większy, tem większa jest wydajność z morgi i dopiero spadek następuje ponad 2 tysiące morgów pruskich. Taką mniej więcej cyfrę słyszałem w Komisji Rolnej przy rozmowie o maksymum. Dziwnym zbiegiem okoliczności. że się wszystko dostosowuje, że spadek w wydajności z morgi następuje dopiero na tym punkcie kulminacyjnym. jakiegoby sobie prawica życzyła dla określenia maksymum. Ja śmiem twierdzić z całą stanowczością, może nawet wbrew profesorom nauk agronomicznych, aczkolwiek nie czułbym się powołanym do tego, że wydajność z morgi nie jest jednak zależną od obszaru, ale zależną jest od umiejętności gospodarowania, i bez względu na to czy ten gospodarz będzie gospodarował na 300 morgach, czy on będzie gospodarował na 1000 morgach, to ja śmiem twierdzić, że ten na 300 morgach będzie gospodarował tak samo, jak i na 1000 morgach, a nawet o wiele lepiej, bo łatwiej opanuje gospodarstwo i dojrzy wszystkiego, wskutek czego wydajność z morgi będzie większa bezwarunkowo. Bo wydajność z morgi zależna jest od dobrej uprawy mechanicznej, od unawożenia, oraz starannego i umiejętnego obrobienia w czasie samej wegetacji. Każdy z tem się zgodzi, że na mniejszym kawałku gruntu daleko łatwiej wyżej przytoczonych czynników używać.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#JózefKowalczuk">Ja to obserwowałem w tych majątkach gdzie prowadziłem rachunkowość szczegółową poszczególnych pól, a nie szablonowo całego majątku, i śmiem twierdzić z całą stanowczością na mocy danych konkretnych, że te pola, które były położone bliżej folwarków dawały do jakichś 16 ziarn, podczas gdy zbyt oddalone dawały 4 do 8 ziarn.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#JózefKowalczuk">I z tej racji mówię, że dane rachunkowe wykazywały zawsze nie tylko w Królestwie, nie tylko na Białejrusi, gdzie pracowałem, ale i na Ukrainie, na tej glebie bardzo bogatej, wydajność z morga pól położonych bliżej folwarku, a więc tam, gdziebyśmy obręb folwarku mogli określić cyfrą 250 do 300 morgów, była dwa do 2 ½ razy większa, aniżeli na polach położonych dalej od folwarku.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#JózefKowalczuk">Z powyższego widzimy jasno, że na polach dalej położonych od folwarku, których rolnik nie był w stanie należycie obsłużyć, dopatrzyć, wypielęgnować, rośliny dawały mniejsze plony, aniżeli na polach bliższych. Różnice takie spotykamy nawet w majątkach bardzo intensywnie prowadzonych z ogromnym kapitałem, że pola dalekie dają 4 ziarna, podczas gdy na polu bliższem było ziarn do 18.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#JózefKowalczuk">Twierdzenie więc, że im. większa przestrzeń folwarku tem więcej można osiągnąć z morgi, jest zupełnie błędne.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#JózefKowalczuk">Teraz przypatrzmy się, gdzie taniej można wyprodukować, czy na 300-tu morgowym folwarku, czy na folwarku 3000-no morgowym przy tej samej nawet wydajności z morgi.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#JózefKowalczuk">Otóż okazało się, że pod względem kosztów produkcji rolnej jest to samo, że na ziemiach bardziej oddalonych koszty wyprodukowania jednego puda czy jednego korca wynosiły 1% do 2Ms razy więcej, aniżeli koszty tego samego puda wyprodukowanego na bliższem polu, koto folwarku. Na tej zasadzie można się śmiało opierać, że uzdrowienie gospodarstwa przez okrojenie gospodarstw do mniejszych norm nie jest bynajmniej szkodliwe dla kraju, ale jest nawet pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#JózefKowalczuk">Powiedział prof. Staniszkis, że na 300 morgowem gospodarstwie człowiek z uniwersyteckiem wykształceniem nie będzie mógł zużytkować swej wiedzy. Gdyby było tak rzeczywiście, to byłoby bardzo smutne. Wynikałoby z tego, że ten co ma 3000 mrg. powinien mieć uniwersyteckie wykształcenie, ten co ma 300 — średnie, ten co ma 100 niższe, a ten co ma 30 morgów — może nie mieć żadnego.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#JózefKowalczuk">Mamy dane inne, że przy małych gospodarstwach i średnich w Danii, rolnicy posiadają również i wyższe wykształcenie i potrafili je zastosować do tego gospodarstwa małego. I ten kto chce pracować na roli, człowiek z wyższem wykształceniem rolniczem, znajdzie również odpowiedni warsztat pracy na folwarku 300 morgowym, jeżeli on zechce pracować jako gospodarz naprawdę na polu, żeby dojrzał sam roboty, a nie jako administrator załatwiający rzeczy przez rządców i ekonomów, od których nie może wiedzieć, co się na polu dzieje. Tego systemu zaprowadzać nie można, bo administracja tego rodzaju obciążyłaby tylko majątek.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#JózefKowalczuk">Jak powiedziałem, obecny stan rzeczy w Polsce jest pod tym względem lepszy, że chłopi rwa się do oświaty, widzimy, że żądają zakładania, bądź szkół powszechnych, bądź zawodowych, rwą się do pracy twórczej na polu rolnictwa i na polu rozmaitych kooperatyw. widać z tego, że jednak ta praca twórcza się przejawia, a skoro tak jest, trzeba tym ludziom dać takie warunki egzystencji, ażeby mogli, swoja pracę należycie zużytkować.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#JózefKowalczuk">Bo obecnie co się dzieje na wsi przy tym systemie gospodarstw karłowatych? Gospodarz, którego rodzina składa się z pięciu, sześciu osób, a ma 3–4 morgi, może trzy dni tylko w tygodniu pracować i dostatecznie wystarczy tej pracy na obrobienie tych 3–4 morgów, a 3 dni musi siedzieć w mieszkaniu nic nie robiąc, bo trudno mu dostarczyć pracy na miejscu, bo nasz kraj nie jest uprzemysłowiony. Chyba musiałby pójść do folwarku i tam zmuszony koniecznością, pracować za niska cenę. Dlatego właściciele gospodarstw dążą do zmniejszenia składu służby stałej, a posiłkują się robotnikami przychodzącymi ze wsi i to jest jedna z przyczyn dla których obszarnicy chcą utrzymać gospodarstwa karłowate. Bo każdy folwark wie dokładnie, że o ile ma w danej chwili nadmiar rąk roboczych, to z konieczności ludzie muszą pójść do pracy na roli za byle pieniądze, nieraz nie wystarczające na połowę ich dziennego utrzymania, ażeby w domu nie siedzieć i aby zapracować bodaj na sól jak mówią. Jednak to nie jest system zdrowy.</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#JózefKowalczuk">Z tego wynika, że jeżeli mamy wyciągnąć konsekwencję, że przyszły ustrój w Polsce musi być oparty na podstawach zupełnie zdrowych, jeżeli Polska będzie Polską pracy, a zdaje się, prawie cały Sejm się wyraził, że w Polsce będzie na przyszłość uznane i szanowane tylko wykształcenie i praca, a nie przywileje i tytuły; z chwilą kiedy staniemy na tym gruncie, to powinniśmy stworzyć taki system rolny, by ta praca naprawdę była w Polsce jaknajowocniejszą. Dotychczas do tego nie zmierzamy.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli obecnie większą własność z pozostawieniem do 300 m. folwarków dla nie niszczenia ich inwentarza i budynków rozparcelujemy pomiędzy posiadaczy gospodarstw karłowatych, służbę folwarczną, robotników rolnych nie mających ziemi i t; d., to w takim razie tem samem zmusimy tych ludzi do tego, ażeby zabrali się do najowocniejszej pracy, na własnym kawałku ziemi. A skoro będzie tak, to i produkty będą tańsze i robotnik w mieście, którego obecnie tak się straszy, że jeśli dopuści do radykalnej reformy rolnej, to chłopi go ogłodzą, bo to są paskarze, będzie miał ułatwioną egzystencję. Niestety nie mogę zaprzeczyć temu, że pomiędzy chłopami jest dużo paskarzy. Ale właściwie jaki procent społeczeństwa nie trudni się paskarstwem? Jednak śmiem twierdzić, że bezwarunkowo w bardzo szybkiem tempie ta praca na nowych gospodarstwach będzie podjęta. I robotnik będzie miał chleb i będzie go miał tańszy.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli mówimy i podajemy dane statystyczne, że przed wojną, kiedy u nas istniały wielkie obszary, Polska sama sobie nie wystarczała i musiała przywozić za całe dziesiątki milionów żywności, to teraz należałoby przypuszczać, że kiedy się rozparceluje majątki, trzeba będzie przynajmniej połowę produkcji do Polski przywozić.</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#JózefKowalczuk">Przed kilku dniami spotkałem się z projektem budżetowym zbożowym, cyfry te wprawdzie nie mogą być ścisłe, sporządzonym przez Ministerstwo Rolnictwa na przyszły rok, gdzie wykazane jest, że Polska będzie musiała sprowadzić około 25% ziarna, bo produkcja własna nie wystarczy na wyżywienie. Gdy porównamy to z warunkami przedwojennemu to zobaczymy, że jest to cyfra bardzo duża, ale nie zapominajmy, że wydajność z morgi tak w małych, jak w większych i największych gospodarstwach w czasie wojny obniżyła się 30 do 45%. Jeżeliby nam Panowie z prawicy byli łaskawi stworzyć statystykę ile ogólna przestrzeń majątków większych wydaje obecnie z morgi przeciętnie, to śmiem twierdzić, że ta wydajność jest o wiele mniejszą od wydajności gospodarstw małych, bo niestety każdy z nas w okręgach wyborczych widział, że cale dziesiątki, setki, nawet tysiące morgów ziemi większej własności leży odłogiem, nie dlatego tylko, że właściciele byli postawieni w trudnych warunkach, że nie było dostatecznej ilości sprzężaju, ale że były i inne przyczyny, a mianowicie te, że właściciel zmuszony zapłacić wysoką cenę robotnikowi a oddać produkty po cenie kontyngensowej, przyszedł do przekonania, że mu się to nie opłaci, więc wołał nie uprawiać ziemi i nie dokładać.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#JózefKowalczuk">Trzeba przyznać, że chłopi, którzy nie byli zmuszeni do wyjazdu do Rosji to w najtrudniejszych warunkach jakie tylko tu były swoją ziemię uprawiali i kontyngens oddawali. Jeślibyśmy się cofnęli do statystyki niemieckiej, prowadzonej w Królestwie, to zobaczylibyśmy, że mniejsza własność, po uwzględnieniu tego co zostawiono na wyżywienie rodzin, dała większą ilość kontyngentu z morgi, niż wielka własność. Musielibyśmy wziąć pod uwagę nie tylko kontyngent w ziarnie, ale i kontyngent w mięsie, mleku, jajach i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#JózefKowalczuk">Więc te straszaki wszelkie, które się wysuwa, ażeby reforma rolna nie mogła przejść w tej formie w jakiej ją postawiły stronnictwa ludowe, uważam, że nie mają najmniejszej podstawy realnej, przed którą moglibyśmy się cofnąć.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#JózefKowalczuk">My sobie zupełnie zdajemy sprawę jasno z tego, że przy wszelkim przewrocie rolnym, nawet gdyby nie wywłaszczano większych majątków a tylko na wielką skalę przeprowadzono komasację, to też pewne obniżenie produkcji w pierwszym roku będzie, bo te nowe gospodarstwa przez obsiewanie nieużytków i zmianę systemu gospodarczego, muszą zmniejszyć swoją wydajność bodaj w pierwszych latach.</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#JózefKowalczuk">Ale jakie to wyjście z tego? Z pewnością nie to, żeby zatrzymać te duże obszary, bo one przez pierwsze lata i tak zostaną. My sobie nie wyobrażamy, a nawet na lewicy ludowej, ażeby reformę rolną można przeprowadzić w ciągu jednego roku czy dwóch lat. To jest technicznie niemożliwe i każdy z nas zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że reforma rolna będzie mogła być przeprowadzona w całej rozciągłości, do końca, w ciągu 12 czy 15 lat, a może i więcej, bo do tego są potrzebne siły techniczne, przygotowanie odpowiedniej ilości budynków, maszyn rolniczych na te nowe gospodarstwa i t. d. i t. d. to wszystko bierzemy pod uwagę, ale nie mieszamy jednego z drugiem. I mówimy, że jak daną zasadę postawimy, że majątki większe będą wywłaszczane do 300 mórg, to wcale nic niema przeczącego, że prawidłowo można tę reformę rolną przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#JózefKowalczuk">Przeprowadzenie reformy rolnej powierzone będzie specjalnym instytucjom, które będą miały właśnie na uwadze to, żeby ją przeprowadzić w sposób rozumny, zdrowy, ale jednakże do tej normy zmniejszyć wielką własność, jaką Sejm, jej wskaże. Ustalamy maksymum dlatego, ażeby już odrazu komisja kolonizacyjna miała przynajmniej wyobrażenie, jakim zapasem ziemi rozporządza, ażeby przy sprzedawaniu ziemi mogła się orientować, komu tę ziemię należy dać, a komu jej nie dać. Bo nie można prowadzić parcelacji w ten sposób, aby dać ziemię temu, kto jest fachowym rolnikiem.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#JózefKowalczuk">Profesor Chaniewski wczoraj w tak gorących słowach przemawiał do nas i zarzucał nam, że my chcemy cała warstwę szlachecką zdeptać, ale oni się nie dadzą. Że my chcemy siebie na wyjątkowych prawach postawić, a oni żądają równych praw dla wszystkich. Ja nie wiem na czem to jest rzeczywiście oparte. Bo jeśli nawet weźmiemy pod uwagę, że przy wywłaszczeniu właścicielom zostanie się 300 morgów, a nabywca może kupić 40. to szlachta pozostaje tą warstwą uprzywilejowaną i nadal. Jeśli weźmiemy z tego punktu widzenia, kto może nabyć tę ziemię, co jest powiedziane w punkcie 2, to w tym punkcie nie jest powiedziane. żeby nabywcą ziemi mógł być tylko chłop. Tam jest powiedziane, że nabywać ziemię może i chłop i szlachcic i mieszczanin i każdy, który jest przygotowany do prowadzenia tego warsztatu rolnego bądź teoretycznie bądź praktycznie.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#JózefKowalczuk">Bo jeśli stoimy na tem stanowisku, żeby miast nie ogłodzić, i żeby warsztaty pracy były zdrowe, to łatwiej dać warsztat rolny rolnikowi aniżeli szewcowi. i odwrotnie, bo i jeden i drugi mógłby stracić na tem.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#JózefKowalczuk">Nie wiem, gdzie właśnie dopatrywał prof. Chaniewski tego upośledzenia dla warstw ziemiańskich dla warstw szlacheckich, bo ja absolutnie tego nie widzę. Mówi się bardzo dużo na prawicy o patriotyźmie, operuje się tem hasłem przy reformie rolnej, mówiąc, że to wszystko robi się dla dobra Ojczyzny, że chodzi tylko o to, aby nie była gwałtownie przeprowadzoną, a przez to samo, żeby miasta dostały tani chleb. żeby dostawały go dużo, i że tylko o to chodzi naszym obszarnikom. Jeżeli obecnie mielibyśmy statystykę b. ziemiaństwa, obecnie mieszkającego w Warszawie, których majątki leżą odłogiem, a które mogliby wziąć pod uprawę i gospodarować, to byśmy zobaczyli, że tam niema tej troski o wyżywienie miasta, niema tej troski o wyżywienie proletariatu robotniczego.</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#JózefKowalczuk">I tu właśnie niema tego patriotyzmu. Zarzucą może, że gdy reforma rolna na porządku dziennym, więc z jakiej racji brać się do tego, jeżeli nie jesteśmy pewni. Chłop nie patrzył co grozi jego gospodarstwu i od pierwszego dnia zabrał się do uprawy ziemi, wytężył siły, włożył wszystek kapitał jaki miał, ażeby ziemię uprawić i ażeby ta ziemia nie leżała odłogiem, żeby wyżywić swoją rodzinę, i o ile większe gospodarstwo ponad 5–6 morgów, żeby nadwyżkę sprzedać miastom, ażeby ta drogą uzyskać pewien kapitał potrzebny mu do kupna bądź butów, bądź ubrania, maszyn rolniczych, i t. p. rzeczy potrzebnych do gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#JózefKowalczuk">Otóż i tutaj widzimy ten sam wzniosły argument, na który się powołuje nasza Szanowna prawica, że chodzi tylko o dobro Ojczyzny i wyżywienie miast. Prawica zrobiła bardzo dużo, bo poruszyła całe miasta, żeby zaprotestowały przeciw racjonalnej reformie rolnej, dążącej rzekomo, do ogłodzenia miast. Śmiem twierdzić, że jeżeli w ten sposób będziemy się zapatrywali na sprawę reformy rolnej, to zgodnie i zdrowo przeprowadzić jej nie potrafimy. W wielu wypadkach ze zgłoszonymi zasadami my się zgadzamy, ale z postępowaniem wręcz przeciwnem tym głoszonym zasadom my nie możemy się zgodzić. Były głosy w tej kwestii, kto ma dostać ziemię. I słusznie przez kolegów z Poznańskiego była poruszona ta sprawa, że nie tylko powinien dostać tę ziemię ten, kto na niej dotychczas pracował, lub ten kto dostatecznie jest wykształcony, ale ten nawet, który wrócił z wojny, a chciałby w tym wypadku osiąść na tej ziemi. 1 powiedzieli właśnie ci koledzy, że wtedyby bezwarunkowo za tem głosowali, gdyby była ta poprawka, że mogą dostać i ci robotnicy, którzy nie są fachowymi rolnikami.</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#JózefKowalczuk">Otóż ja uważam, że jeżeli chodzi o zdrową reformę rolną, jeżeli chodzi o wyżywienie miast, to o ile się zgadzam, żeby robotnik, który dotychczas pracował w fabryce, lub w rzemiośle, a miał jak najgorsze warunki mieszkaniowe, warunki zdrowotne, mieszkając w wielkich miastach, żeby dla tych robotników były stworzone kolonie letnie.</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Ogródki)</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#JózefKowalczuk">Tak jest kolego: ogródki. Kolega ironicznie się odezwał „ogródki”. Jeżeli kto będzie się poczuwał do tego, że może prowadzić gospodarstwo rolne, nie jestem temu przeciwny, ja nie decyduję o tem, tylko specjalna komisja, do której mają być powołane czynniki społeczne, ona musiałaby określić jego kwalifikacje, czy on się nadaje do prowadzenia warsztatu rolnego czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#komentarz">(Głos: Wielu jest chłopów wśród robotników)</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli chodzi o to, że wśród robotników jest masa chłopów, znających się na roli, to tutaj jest powiedziane, że robotnik praktycznie przygotowany, a nawet jego spadkobiercy mają prawo nabycia ziemi. To wcale nie wyklucza tego, niema przeto najmniejszego powodu do strachu.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#JózefKowalczuk">Następnie samo przeprowadzenie tej sprawy nie jest rzeczą szablonową i nikt nie będzie ani z Galicji ani z Kongresówki narzucał Wielkopolsce kwalifikowania, kto ma nabyć ziemie — tam będą powołane czynniki społeczne z Poznańskiego. Będą Panowie brać żywy udział i sami decydować o tem, nie ma przeto najmniejszego strachu, i ten człowiek, który będzie chciał ziemi i będzie chciał na niej pracować, będzie mógł ją dostać.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#JózefKowalczuk">Stawiano tu rzeczywiście jeden argument bardzo ważny, że wszyscy ziemi nic mogą dostać. P. Chaniewski powiedział, że jeżeli zadowolimy jedną klasę, a miał na myśli chłopów, bo nawet powiedział, że o obdzielaniu służby folwarcznej marzyć nie można, już to samo może doprowadzić do zrewoltowania kraju, może wywołać takie niezadowolenie, które się może skończyć tem, że obecni chłopi chcą wywłaszczać ziemię, a następnie oni sami zostaną wywłaszczeni.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#JózefKowalczuk">Jest to znany straszak i Panowie Koledzy z prawicy powołują się wielokrotnie na przykład z Rosji, smutny i odstraszający. Ja również powołam się na przykład z Rosji. Ja sam słyszałem ten straszak w Rosji, ale słyszałem, że ten straszak już w Rosji upadł. Słyszałem i co innego, że ziemiaństwo w Rosji mówiło, że trzeba jednakże stać twardo, aby nie dopuścić do tego, aby drogą prawną w dumie przeszła sprawa podziału ziemi. Niech będzie lepiej rewolucja, to po rewolucji zawsze będzie rząd silnej ręki i w dalszym ciągu do posiadania tej ziemi się przyjdzie. Nawet miałem możność stwierdzić, że nie mylili się pod tym względem. Bo po pierwszym rozgrabieniu majątków, po 4–5 tygodniach przyszedł Skoropadski i w tej chwili majątki w całości zwrócono obywatelom, a każdy chłop na Ukrainie, za zabrany pud zboża, który wtenczas, jak go zabierał, był w cenie urzędowej 6 rb. płacił potem 50 rb., bo gdy nie chciał zapłacić 50 rb. — to sprowadzono ekspedycję karną i bito. I tą drogą zmuszano do zapłacenia tych olbrzymich lichwiarskich cen, jakie wtedy panowały, kiedy było trzeba zwracać.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#JózefKowalczuk">Były te same wypadki i ze zwracaniem inwentarza. Krowa sprzedawana przed rozebraniem majątków dobrowolnie przez właściciela, miała cenę 600 rb., a później za tę samą krową zabraną przez chłopa kazano sobie płacić 3–4 tysiące rubli.</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#JózefKowalczuk">Otóż, patrząc na te wszystkie warunki, jakie się tam wytworzyły, byłem tego przekonania, że z chwila upadku Skoropadskiego, będziemy mieli rzeczy nadzwyczaj straszne, będziemy mieli okropne rzezie, dlatego, że w tym wypadku, kiedy ziemianie doszli chwilowo do władzy — nie potrafili być sprawiedliwymi, nie potrafili tej swojej zaciętości, jaką mieli względem chłopów. pohamować i nie potrafili tego zrozumieć, że wszakże przyczyną zabrania ziemi przez chłopów, było rozporządzenie rządu ukraińskiego, który powiedział: „Idźcie i zabierajcie ziemię”. Było to trochę w innej formie w prawdzie powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#JózefKowalczuk">Wiec to był winien Rząd, który wydał rozporządzenia, a nie był winien wykonawca, który słuchał swego Rządu. Więc nie trzeba było mścić się na nim i kazać więcej płacić, sześć razy drożej i nie sprowadzać ekspedycji karnych, to nie byłoby tak często tych krwawych i smutnych rzezi, jakie były przy powtórnem przyjściu do władzy tego ciemnego tłumu.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#JózefKowalczuk">U nas ten straszak rosyjski o tyle niema zastosowania, iż widzimy, że dookoła nas, jak w Rosji, na Węgrzech, w Niemczech, jak w Czechach nawet bolszewizm okropnie się rozpanoszył; ekscesy dzieją się okropne; u nas jednak ten lud, który się nazywa ciemnym tłumem, dotychczas ma tę nadzieje, że bez żadnych ekscesów, drogą prawną ewolucyjną dojdzie się do unormowania stosunków społecznych i gospodarczych w Polsce. Lud z całą świadomością chwili czeka tego, jak sprawa rolna w Sejmie zostanie przez nas rozstrzygnięta. Ja śmiałbym twierdzić, że taka reforma rolna, jaką zaproponowały grupy ludowe, nie tylko że nie jest reformą czyhającą na zgubę kraju, ale jest reformą uzdrawiającą właśnie te stosunki nienormalne w kraju 1 na przyszłość dążącą do rozkwitu i rozwoju tego kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#JózefKowalczuk">Jeśli obecnie zastanowimy się i wgłębimy w to życie wiejskie i w życie w wielkich dworach, to zobaczymy straszny obraz. Jeśli zobaczymy całe te rzesze drobnych rolników, bądź wyrobników wiejskich, zajrzymy do ich chat, przypatrzymy się ich odżywianiu, że oni przez cale lata żyją wyłącznie prawie kartoflami i suchym chlebem, co bezwarunkowo nie może się przyczynić do tego, ażeby człowiek mógł się fizycznie zdrowo wychować; jeśli nie będziemy się starać tej zamożności gospodarzy drobnych podnieść, to w takim razie nie będzie mowy o podniesieniu się jednocześnie i kulturalnym tych szerokich mas naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#JózefKowalczuk">Bo wszakże obecnie jeśli się zastanowimy i podejdziemy do tej rzeczy z punktu praktycznego, to zobaczymy całą niestosowność tego, co mówi się, że wtedy można zastosować reformę rolną, kiedy włościaństwo nasze będzie tak wykształcone i przygotowane, że będzie w stanie objąć tę role i należycie dopilnować i należyte plony z tej roli wyciągnąć. Praktyka temu przeczy. Zwykle jest tak. że każdy z gospodarzy posyła swego syna do szkoły rolniczej! wtedy, jeśli ma odpowiedni warsztat, na którymby on po powrocie będzie mógł pracować.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#JózefKowalczuk">Obecnie gdybyśmy postanowili, że całe włościaństwo ma posyłać synów do szkoły rolniczej, a dopiero później, jak się oni wykształcą, my zaczniemy mówić o przeprowadzeniu reformy, to praktycznie nie da się to przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#JózefKowalczuk">Po pierwsze, jego zamożność nie zawsze na to pozwala, a następnie nie pozwala druga rzecz. Wśród włościan mówi się, że na takim kawałku ziemi 3, 4 morgowym i bez tych nakładów, jakie potrzeba na wykształcenie, można gospodarować. I jeśli Wy mówicie Panowie, że człowiek z uniwersyteckiem wykształceniem nie będzie miał pola do pracy na 300 morgach, to dlaczego żądacie, żeby gospodarz na 2–3 morgach miał zawodowo swoich synów kształcić? Chłop tembardziej może się powołać na to, iż jego syn nie będzie miał pola pracy na 2 morgach. I tak niestety bywa.</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#JózefKowalczuk">Mamy w Galicji cały szereg niższych szkół rolniczych i co się robi z wychowańcami tych szkół? Taki wychowaniec, z bardzo nielicznymi wyjątkami, szedł pracować jako oficjalista do większego majątku, ale nie szedł pracować na swojem gospodarstwie. Szedł on nie dlatego, ażeby chciał koniecznie stać się panem i fizycznie nie pracować, ale szedł w wielu wypadkach dlatego, że na własnej ziemi miał pracę utrudnioną. Były przykłady, że kiedy taki chłopak wiejski ze skończoną szkoła rolnicza wrócił na wieś i był zmuszony gospodarować na tych działkach, w wielu wypadkach, dochodzących do 30–40 musiał rządzić się zbiorowym rozumem całej wsi i narażał się tylko na szyderstwa; mówiono bowiem; cóż on wykazał, uczył się w szkołach, a nie lepiej umie gospodarować, niż my.</u>
          <u xml:id="u-7.90" who="#JózefKowalczuk">Ten człowiek nie mógł zastosować swojej wiedzy, bo gdyby naprzykład chciał czarny ugór skasować, to wypasionoby mu wszystko. Nie może jedna działka, przy olbrzymiej ilości działek być zasiana. Z tej racji to zniechęcenie do tego, ażeby pracowali synowie włościańscy na swoich gospodarstwach nie skomasowanych, bo nie mogli wykazać sąsiadom jak można gospodarować, zdobywszy pewną wiedzę fachową.</u>
          <u xml:id="u-7.91" who="#JózefKowalczuk">Z tej racji jest potrzebne, ażeby reforma rolna była przeprowadzona i żeby włościanie mieli nadzieję, że jeżeli nie na przyszły rok, to za 3 lub 5 lat dojdzie jednak do tego, że gospodarstwo będzie im powiększone, że będą mieli większa możność kupienia ziemi, ale nie po cenach spekulacyjnych, że państwo zajmie się energicznie tem. ażeby obowiązkowo skasowano szachownicę.</u>
          <u xml:id="u-7.92" who="#JózefKowalczuk">Jabym powiedział, że nie wystarczy wydać prawo, ażeby większość o tem decydowała. Trzeba w tym wypadku zastosować przymus, musimy powiedzieć, że każda wieś powinna być skomasowana.</u>
          <u xml:id="u-7.93" who="#JózefKowalczuk">Otóż przedewszystkiem przy tym przewrocie, który będzie dokonany przez komasację, jest najodpowiedniejsza chwila dopełniania tych karłowatych gospodarstw, bo jeśli się rozbije cały plan gospodarki dotychczasowej i mamy tworzyć kolonie nowe, 2, 3 i 5 a nawet 10-morgowe, wtedy jest rzeczą trudna po zagospodarowaniu się na nich zmuszać właścicieli, ażeby sprzedawali swoje kolonie 2 lub 3-morgowe i emigrowali na wschód, bądź na zachód do gruntów, jakie Panowie proponują przez kolonizację. Jabym uważał, że właśnie jednocześnie powinno się przedewszystkiem usunąć największą bolączkę, a mianowicie znieść serwituty. To jest nie tylko niewygodną rzeczą dla obydwóch stron, jest nie tylko rzeczą, która jest kością niezgody, która sieje nienawiść między klasą ziemiańską i włościańską, ale to jest rzecz utrudniająca obopólną gospodarkę racjonalną, wielu bardzo wsiach nie można komasacji przeprowadzić jedynie dlatego. że nie uregulowano serwitutów. Otóż przedewszystkiem powinno się uregulować serwituty. Dalej powinno się także wprowadzić ustawę o przymusowem komasowaniu gruntów. Ale nie koniec jeszcze na tem. Komasacja nie może być w ciągu 2, 3 lat przeprowadzona, i do komasacji trzeba będzie tych samych geometrów, co przy parcelacji, więc będzie trwała równolegle z parcelacją gruntów, bądź zamiejscowych, bądź sąsiednich.</u>
          <u xml:id="u-7.94" who="#JózefKowalczuk">Uważałbym za najodpowiedniejszą chwilę, ażeby jednocześnie te dwie rzeczy przeprowadzić, a następnie zamiast wydawać olbrzymie miliony na utrzymanie ludzi bezrobotnych, żeby te pieniądze obrócić na popieranie rolnictwa, bo każde rolnictwo intensywnie prowadzone zatrudnia 2 do 3 razy tyle sił roboczych. Mamy obecnie takie warunki w bardzo wielu okolicach, gdzie na w si braknie robotników, a płaci się cale dziesiątki milionów bezrobotnym, a jest projekt w komisji skarbowo-budżetowej wypłacania 750 milionów miesięcznic ludziom bezrobotnym.</u>
          <u xml:id="u-7.95" who="#JózefKowalczuk">Otóż stajemy przed temi dwoma ewentualnościami. co zgubi państwo. Czy zgubi państwo utrzymywanie rzesz bezrobotnych, na które potrzeba 750 milionów marek miesięcznie, czy stworzyć nareszcie różne warsztaty pracy, komasację, kolonizację, przeprowadzenie dróg bitych, przeprowadzenie kolei, i t. d„ a nie można dawać pieniędzy ludziom darmo, nie można tych ludzi demoralizować w ten sposób.</u>
          <u xml:id="u-7.96" who="#JózefKowalczuk">Ja daleki jestem od tego, ażeby nasz robotnik polski chciał koniecznie bezczynnie siedzieć, a tylko brać pieniądze. On jest dziś do tego zmuszonym zbiegiem okoliczności, ale jak długo tak będzie siedział bez pracy, będzie go to demoralizowało, i jeżeli obecnie on ma jeszcze chęć do pracy, jeśli obecnie poszedłby chętnie do pracy, jeżeliby ja mu dać. to za pól roku on niechętnie do tej pracy pójdzie, bo się przyzwyczai do nierobienia i skromnego życia i będzie wołał nic nie robić i skromnie żyć, aniżeli fizycznie pracować ciężko i zarobić więcej.</u>
          <u xml:id="u-7.97" who="#JózefKowalczuk">Więc ja uważam, że uzdrowotnienie naszych stosunków tak finansowych, jak gospodarczych zależne jest od tego, jak sprawa rolna będzie u nas rozstrzygnięta i jak sprawa społecznego ustroju będzie u nas załatwiona. Niejeden obecnie właściciel mówi, że on nie może się brać do ziemi, bo nie wie czy ona będzie do niego należała. Ten zaś, co mógłby tę ziemię obrobić, nie czyni tego, bo ona do niego nie należy. Rezultat zaś z tego taki, że robotnik nic nie robi, a ziemia leży odłogiem, my zaś musimy z Ameryki sprowadzać żywność dla wyżywienia miast. Mamy także bardzo jaskrawe wypadki, gdzie właścicielka majątku bierze na kartki mąkę amerykańską, bo nie może ze swojego wielkiego obszaru wyżywić już nie mówię miast, ale nawet siebie i własnej rodziny.</u>
          <u xml:id="u-7.98" who="#JózefKowalczuk">Według mnie, system zdrowy rolny w Polsce musi być taki, któryby się ostał w najkrytyczniejszych warunkach, a więc w warunkach pewnych wojennych przewrotów, a my widzimy obecnie dowodnie, że w czasie tego wielkiego przewrotu dziejowego, w czasie tej wojny wszechświatowej czteroletniej, większa własność w bardzo małym procencie się utrzymała na wysokości swojej produkcji, na wysokości zdolności uprawy pól, gdyż znaczny procent leży obecnie zupełnie odłogiem, a na znacznej przestrzeni produkcja zmniejszyła się do połowy. Skoro w tych trudnych chwilach dla kraju te majątki nie odpowiadają temu, wiec śmiem twierdzi. że ten ustrój jest nieodpowiedni i że odpowiedni jest ustrój taki, który nie tylko w normalnych warunkach ale i najokropniejszych dla kraju mógłby się utrzymać. To są rzeczy, które się bierze ze strony czysto gospodarczej. Nie zapominajmy jednak o tem, że ze względami natury czysto politycznej trzeba się również liczyć. Słyszeliśmy takie zdania, któremi nas straszono, że o ile się zagranica dowie, że większe majątki będą miały być rozparcelowane, odmówi nam wszelkiego kredytu. Dowodziłoby to tego, że chłop jest najgorszym płatnikiem, że ci obywatele, którzy będą musieli płacić te ciężary, będą tymi obywatelami, którzy najłatwiej bankrutują, którzy najłatwiej doprowadzą swoje warsztaty pracy do ruiny, a przez to staną się niewypłacalnymi. Otóż praktyka nam już dowiodła czego innego; że najlepszym płatnikiem jest właśnie chłop. Pomimo najtrudniejszych warunków, chłop i ziemię wypłacił, był dobrym płatnikiem podatków, ponosił ciężary w naturze, które były o wiele większe z morgi, aniżeli płacili lub ponosili więksi posiadacze. Jeżeli weźmiemy wszystkie ciężary w naturze, jak rozmaite dawanie furmanek na naprawę dróg i t. d. to zobaczymy, że chłop ponosił ciężary, niejednokrotnie, dwadzieścia razy przekraczające te ciężary, jakie ponosił obszarnik. Jednakże to wszystko wytrzymał — co dowodzi, że chłop jest dobrym płatnikiem, na którym może się zagranica oprzeć i być pewną, że jeżeli ziemia będzie w jego rękach, to ten posiadacz będzie procenty płacił i kapitał spłaci.</u>
          <u xml:id="u-7.99" who="#komentarz">(brawo)</u>
          <u xml:id="u-7.100" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli chodzi o sprawę zasadniczą, to ja powiem, że my w gruncie rzeczy wszyscy się zgadzamy na reformę rolną. Ale o co się rozchodzi? Rozchodzi się tylko o jedną rzecz, żeby prywatnych majątków, a przynajmniej tych majątków średnich, nie mówię o ordynacjach, nie rozdrabniać. Natomiast oddaje się na parcelacje bardzo chętnie majątki majorackie, majątki poduchowne i t. d. Ja uważam, że i państwo, chociaż posiada majątki większe, jednak samo na nich nie gospodaruje, tylko je wydzierżawia; tak samo majątki majorackie były właśnie prawie zawsze, przynajmniej w ogromnej większości oddawane dzierżawcom. To samo jest przynajmniej w ogromnej większości z prywatnymi majątkami większymi, że one są również oddane w dzierżawę, więc tu i w jednym i w drugim wypadku jest gospodarka jedna i ta sama.</u>
          <u xml:id="u-7.101" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli chodzi o te gospodarstwa o bardzo wysokiej kulturze, o gospodarstwa prawdziwie intensywnie prowadzone, o gospodarstwa, gdzie sam właściciel, mając zamiłowanie do pracy na roli, teoretycznie i praktycznie przygotowany do tej pracy, który sam zajmuje się administrowaniem tego folwarku i jest rządcą u siebie, pilnuje roboty i tą drogą doprowadził do bardzo wysokiej kultury, prowadzi bądź gospodarkę nasienną, bądź hodowlaną, bądź zwykłą gospodarkę przemysłową, w jakimby nie było kierunku, jedynie dlatego, by tą drogą podnieść zysk z majątku, to te gałęzie zysku będą uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-7.102" who="#JózefKowalczuk">I jestem tutaj zmuszony stwierdzić na mocy, również, danych autentycznych, danych rachunkowych, które sam sporządzałem, że majątki nie mające przedtem żadnego u siebie przemysłu, majątki, oparte wyłącznie tylko na gospodarce ekstensywnej, przypuśćmy zbożowo kartoflanej, przy tej w ostatnich latach zwiększającej się cenie na ręce robocze, dawały zawsze w bilansie salda ujemne, nawet na ziemi tak bogatej, jak ziemie podolskie. A nie mówię już o ziemi płockiej, gdzie mam przykład czteroletniej praktyki, że dawały również deficyt i dopiero gdy właściciele poszli na inną drogę, na drogę pewnego uprzemysłowienia, wtedy ogólny bilans majątku dał saldo plus, jednakże z tem, że to saldo plus pochodziło tylko z przemysłowej produkcji, gospodarstwo zaś rolne dawało minusy.</u>
          <u xml:id="u-7.103" who="#JózefKowalczuk">Mówi się dużo o tem, że gorzelnictwo i cukrownictwo upadnie, o ile tym dostawcą będzie tylko po rozkolonizowaniu małorolny. Jednak ja na mocy doświadczenia kilkoletniego, pracowałem bowiem i w majątkach, mających cukrownie i gorzelnie, śmiem twierdzić, na mocy autentycznych danych rachunkowych, że do cukrowni kupowano 36 proc, buraków z plantacji włościańskich, płacąc za nie daleko taniej, z dostawą do cukrowni. aniżeli była cena własnej produkcji buraków folwarcznych.</u>
          <u xml:id="u-7.104" who="#JózefKowalczuk">Z tego wynika, że gdyby temu właścicielowi drobnego majątku, drobnej działki dać uczciwą cenę za buraki i odpowiednio go w tem zainteresować, to on bezwarunkowo więcej z morga wyprodukuje buraków i taniej sprzeda. Jeżeli to nie jest wiadomem dla rolników nie przygotowanych bądź fachowo. bądź teoretycznie, to niewątpliwie wiadomem jest dla rolników fachowych; że szczególniej taka uprawa, jaka się stosuje przy uprawie buraków cukrowych, pastewnych lub cykorii, wymaga szybkiego i natychmiastowego obrobienia rośliny po jej wschodzie. Jeżeli się jest w możności odrazu, po wschodzie tej rośliny dać jej tę obróbkę w ciągu 1–2 dni, to o wiele procent podwyższy się plon. Wszelkie opóźnienie zmniejsza wydajność z morga.</u>
          <u xml:id="u-7.105" who="#JózefKowalczuk">Odnosi się to do wszystkich okopowych, że im prędzej damy umiejętna uprawę, to otrzymamy większa wydajność. Nie chcę przez to wykluczać potrzeby nawożenia ziemi. Nawozy bezwarunkowo potrzebne są tak dla malej, jak i dużej własności, więc z tej racji tego nie poruszam. Z tego wynika, że jeżeli system cały zmieni się, jeżeli uprawę buraków cukrowych będzie się należycie traktowało i w mniejszych gospodarstwach, jeżeli się ich nie postawi w tych samych warunkach, w jakich się stawiało poprzednio, da im się warsztat pracy własny, a nie jak dawniej. że musiał iść do folwarku i pracować przez trzy dni w tygodniu za 15 kopiejek dziennie przed wojna, jeżeli to usuniemy, to produkcja tak buraków, jak również ziemniaków, znacznie się powiększy, gdyż uwaga gospodarza drobnego będzie wyłącznie skierowana ku temu. Należy mu jednak płacić uczciwą cenę. Bo, niestety, i tu panowały te same stosunki, że ponieważ właściciele większej własności widzieli, że chłop nie będzie miał co zrobić z burakami. dawali mu taką cenę, że mu się uprawa buraków nic opłacała, gdyż wierci zyskiwał przy uprawie ziarna.</u>
          <u xml:id="u-7.106" who="#JózefKowalczuk">To jest tylko nieuczciwa robota tych patriotycznie usposobionych i miłujących lud — wielkich obszarników. Jeśliby chodziło Panom o autentyczne dane z kontroli wziętej z cukrowni i bilansowych udowodnień, to byśmy zobaczyli. że wszystkim posiadaczom mniejszych plantacji, a więc morgowych. dwumorgowych i trzymorgowych. płaciło się stale niższe ceny, aniżeli posiadaczom plantacji 40. 100 i 150 morgowych.</u>
          <u xml:id="u-7.107" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-7.108" who="#JózefKowalczuk">Jeśli chodzi o autentyczne fakty, to mogę wskazać, że działo się to w majątku na Podolu, ale to samo dzieje się tu. Dowiadywałem się od kolegów, którzy znają bliżej stosunki miejscowe, z tych okolic, gdzie są cukrownie, to również stwierdzili, że chłopu za buraki. jeśli je dostarczył, było płacone mniej, aniżeli temu plantatorowi, z którym się więcej musiano liczyć. I dla mnie jest rzeczą zupełnie jasna i zrozumiała, że o plantatora rolnictwo mniej chodzi, więc go można było wykorzystać, a o większego plantatora bardziej cukrowni chodzi i dlatego on mógł korzystniejsze warunki przy kontrakcie uzyskać.</u>
          <u xml:id="u-7.109" who="#JózefKowalczuk">Więc uważam, że to nie wytrzymuje krytyki, ażeby na mniejszej przestrzeni można było mniej wyprodukować, bądź ziemniaków potrzebnych dla gorzelni, bądź buraków cukrowych potrzebnych dla cukrowni. Bezwarunkowo, że w początkach, w pierwszych latach, póki się włościanin z tem nie obezna, będzie się do tego niechętnie brał i tu bezwarunkowo potrzeba będzie pewnej interwencji rządu, pewnej pomocy, instruktorów, urządzenia całego szeregu odczytów, ale przecież jest daleko owocniejsze wydawanie pieniędzy na instruktorów, odczyty, na urządzanie szkół rolniczych, niż wydawanie pieniędzy na utrzymanie 5 milionów bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-7.110" who="#JózefKowalczuk">Mam nadzieje, że gdy się uświadomi, a uświadomienie nastąpiłoby bardzo prędko, bo grunt jest podatny, wtedy ta wydajność z morgi nie tylko się zrówna, ale jeszcze przewyższy. Bo wszakże różnice nie są tak wielkie. Wczoraj jeden z przedmówców zaznaczył, że ogólnie biorąc, obszary dworskie, mówił to profesor Chaniewski, agronom, dawały dotychczas przeciętnie więcej od 1 do 2 ziarn od własności chłopskiej. Skoro tak jest, w takich warunkach w jakich żyliśmy do wojny, że własność chłopska dawała o 2 ziarna tylko przeciętnie mniej od własności wielkiej, w takim razie nie wiele nam pozostaje do dopędzenia produkcji wielkiej własności, a nawet przewyższenia jej.</u>
          <u xml:id="u-7.111" who="#JózefKowalczuk">Ja sam pracowałem w takiej okolicy, gdzie produkcja z morgi mniejszej własności nawet przewyższała wielka własność. Taka okolice spotykamy w Płockiem. Moce wskazać wieś Ratowo. gdzie właśnie włościanie mieli do 18 ziarn. Przyznaje jednak, że i majątki miały 16 a nawet 18, ale na wyjątkowych polach, gdzie było zasiane zboże pierwszego obsiewu i gdzie było specjalne zajecie się uprawa danego pola.</u>
          <u xml:id="u-7.112" who="#JózefKowalczuk">Otóż widzimy, że w tym wypadku przy pewnych chęciach i poparciu energicznem ze strony całego społeczeństwa i rządu, nasze włościaństwo nie tylko, że w przeciągu krótkiego czasu spędzi ziemian w produkcji z morgi, innych przewyższy.</u>
          <u xml:id="u-7.113" who="#JózefKowalczuk">Zdaje się, że nam chodzi tutaj najbardziej o ten punkt 6-ty, którego skreśleniu prawica domagała się jeszcze w komisji rolnej, ażeby on wcale nie istniał, twierdząc, że maksymum gospodarstwa, nie potrzeba określać.</u>
          <u xml:id="u-7.114" who="#JózefKowalczuk">Uważam, że ustawa taka, któraby nie określała żadnego maksymum, będzie ustawą, nie dającą nam dokładnego obrazu pod jednym względem, a mianowicie, jaki możemy mieć zapas ziemi, a następnie da to olbrzymie pole do nadużyć przy wykonywaniu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-7.115" who="#JózefKowalczuk">Bo jeżeli jest powiedziane, że organa wykonawcze będą mogły później określić, czy dany majątek wywłaszczyć do zera, czy w danym majątku pozostawić 2 czy 3 tysiące morgów, co będzie zależało następnie od tego, jakich ludzi będzie przewaga w tych organach, które będą przeprowadzały tę ustawę. Bo obecnie, choćbyśmy nie wiem jak przyznawali się do tego, że chcemy wszyscy zgodnie przeprowadzenia tej reformy rolnej, to wynika z tego, że niejednakowo ją sobie wyobrażamy i niejednakowo dążymy do tego, aby tę reformę zacząć; my, żeby przeprowadzić realnie, jak mówił ks. Kurzawski. — dziś uchwalić — a jutro zacząć, a drudzy chcieliby przeprowadzić tak powoli. aby trwała 50, a może 100 lat.</u>
          <u xml:id="u-7.116" who="#JózefKowalczuk">Otóż z tego względu niech się nam koledzy z prawicy nie dziwią, że my chcemy wyraźnie rzecz postawić, określić pewne maximum, nie jest to jednakże szablon, bo punkt inny mówi, że gospodarstwa, które prowadza gospodarkę intensywną, gospodarkę bądź zbożowa, bądź hodowlaną, które mają służyć jako wzór dla kraju, które mają dostarczać dla kraju bądź dobrego nasienia, bądź inwentarza, w takim razie te gospodarstwa będą utrzymane w całości do tego czasu, dopóki nie zajdzie potrzeba okrojenia ich przestrzeni.</u>
          <u xml:id="u-7.117" who="#JózefKowalczuk">Widać, że w tym wypadku Panowie nie są pewni, że tej potrzeby nie będzie, chociaż wielokrotnie na komisji rolnej, a nawet na plenum były podnoszone głosy, że z chwilą, kiedy się u nas uruchomi przemysł nie będzie komu tej ziemi brać, mówiono: „poco wywłaszczać do 300 morgów, skoro ziemi będzie taki zapas, że nie będzie chętnych nabywców na nią”.</u>
          <u xml:id="u-7.118" who="#JózefKowalczuk">Otóż przedstawia się tutaj te sprawę w rozmaitych formach, w jednym wypadku przedstawia się, że ziemi będzie zamało, że jej nie wystarczy, wiec lepiej dać spokój, aby rozgoryczenia nie wprowadzać, a z drugiej strony się mówi, że ziemi będzie za dużo i nie będzie chętnych nabywców. To nasuwa nam myśl, że Panowie nie chcecie reformy rolnej. Bo kto chce. to solne obierze przynajmniej jedną drogę: tak albo nie A tu się tak mówi — jak Panom jest wygodniej: — w jednym wypadku, że nie wystarczy, a w drugim, że będzie za dużo.</u>
          <u xml:id="u-7.119" who="#JózefKowalczuk">Następnie chodzi o rzecz drugą, a jabym powiedział, o rzecz zasadniczą, a mianowicie o cenę. O niej się nigdy nie mówiło, ale to jest właściwie sedno całej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-7.120" who="#JózefKowalczuk">Jestem najmocniej przekonany, że gdyby ta ustawa miała jeszcze jeden punkt dodatkowy, w którym byłoby powiedziane, że za wywłaszczony prywatny majątek trzeba płacić po 3.000 marek za mórg, toby się Panowie na te ustawę zgodzili.</u>
          <u xml:id="u-7.121" who="#komentarz">(P. Grabski: To insynuacja. Głosy na prawicy: Nieprawda)</u>
          <u xml:id="u-7.122" who="#JózefKowalczuk">To jest moje przekonanie, zdaje mi się, że większość moich kolegów to podziela. ale Panowie może dlatego przeczą, że postawiłem cyfrę 3 a nie 10 tysięcy. Jeżeli chodzi o to, to bezwarunkowo jest moja omyłka.</u>
          <u xml:id="u-7.123" who="#JózefKowalczuk">Sami Panowie dowodzą, że patriotyzm Panów tak daleko sięga, że dostarczą tyle ziemi, ile będzie potrzeba, na dowód, że Panowie nie chcą się gwałtem trzymać tej ziemi. Panowie mówicie, że nie chcecie wywłaszczenia, tylko, że sami dacie te ziemie, ale z pewnem zastrzeżeniem, by zostawić prawo prywatnej inicjatywy.</u>
          <u xml:id="u-7.124" who="#JózefKowalczuk">Otóż dopominanie się o ten punkt naprowadza mnie na myśl, że tu właśnie chodzi Panom o warunki teł prywatnej sprzedaży, bo aczkolwiek Panowie mówią, że Rząd może położyć swoją rękę, swoją kontrole może wprowadzić, że może naznaczać ceny, to ja śmiem twierdzić, że to nicby nie pomogło i byłyby ceny bezwarunkowo paskarskie. Bo. proszę sobie wyobrazić. że obecnie mamy głód ziemi, czego nikt nie zaprzeczy i że będzie 5 czy 10 nabywców do jednego morga, lub do jednego gospodarstwa. Otóż każdy będzie się starał, żeby nabyć tę ziemię. Wtedy bardzo łatwo jest powiedzieć, że ja przecież nie mogę tych 10 morgów sprzedać temu, kto da najwięcej, ponieważ prawo ogranicza w cenie i nie mogę wziąć więcej, jak prawo każę, w takim razie kto mi da pocichu więcej pieniędzy. a później da oficjalnie te sunie, jaka rząd naznaczył, to temu sprzedam. Takich wypadków byłoby dużo, a my do tego nic chcemy dopuścić, bo wtedy właśnie ziemia dostawałaby się w ręce ludzi najbardziej nieuczciwych, idących na bardzo krętacką drogę.</u>
          <u xml:id="u-7.125" who="#JózefKowalczuk">Z tej racji regulatorem ziemi w Polsce musi być państwo i społeczeństwo, powołane do urzędu kolonizacyjnego w połowie przez Sejm, które będzie miało wspólnie z Rządem prawo decydować o tem, komu dać tę ziemię. Jeśli Panowie mówicie, że nieprawdą jest, że ziemia przechodzi w niepowołane ręce, tego są dziesiątki przykładów obecnie, że gdy ziemia rozsprzedaje się, miejscowe włościaństwo nie może jej nabywać, gdyż z góry żądano całej gotówki, natomiast przyjeżdżają paskarze. którzy w czasie wojny porobili olbrzymie majątki na wyzysku tego biednego proletariatu i ci kupują tę ziemię, by później sprzedawać małorolnym, zarobiwszy na tem olbrzymie sumy. Następnie nie jest jednak tajemnicą ani dla nas, ani dla Was. Panowie, że żydzi ją kupują i kupowali ją przedtem. Jeśli chodzi o to. kto łatwiej utrzyma ziemię w swoich rękach, i kto lepiej zabezpieczy dla Polski tę ziemię, to musimy przyznać. że włościaństwo. Były głosy, że i z pośród włościan byli tacy, którzy sprzedawali ziemię obcym, to jeśli weźmiemy statystyczne dane, to się przekonamy. że włościanie czynili to bardzo rzadko.</u>
          <u xml:id="u-7.126" who="#JózefKowalczuk">Panowie powiadają, że prywatna inicjatywa potrzebna jest dlatego, żeby Polacy, właściciele większej własności, mogli swoją ziemie sprzedawać tylko Polakom, bo rząd tego zrobić nie może. bo musi wszystkich obywateli uznać za równych. Zgadzam się z tem w zupełności i myślałem o tem w Komisji Rolnej również głęboko. Ale trzeba przyznać, że to jest broń obosieczna. To prawo nie tylko będzie przysługiwało obszarnikom polskim, ale będzie przysługiwało i obszarnikom, żydom, i Niemcom. I nie byłoby żadnej możności zmusić obszarnika żyda lub Niemca. aby sprzedał Polakowi swoją ziemie, bo on ją sprzeda żydowi albo Niemcowi. Więc, biorąc dwie rzeczy rod uwagę, co jest dla nas gorszem, powiem otwarcie, że dla nas gorsza jest prywatna inicjatywa. Wprawdzie punkt drugi do pewnego stopnia dotknął robotnika i robotnicy czują się skrzywdzeni. i ja przedtem nim to zostało uchwalone w Komisji sam zastanawiałem się nad tem i wiedziałem, że będą takie głosy, że robotnicy będą się czuli dotknięć, ale wychodzę teraz z założenia. że ten punkt, w tej formie, w tej redakcji, w jakiej jest obecnie przynajmniej, uchroni nas w olbrzymiej mierze od tego, aby ziemia nasza nie przechodziła w ręce obce, przynajmniej w ręce żydów.</u>
          <u xml:id="u-7.127" who="#JózefKowalczuk">Jest powiedzianem w par. 2, że można nabywać ziemię tylko teoretycznie, bądź praktycznie przygotowani do Gospodarki na roli, a ta cała masa żydów, mieszkająca w Polsce u nas. zajmuje się wyłącznie sprawami handlowo finansowemu Byłoby to, nie mówię tego, ze względów antysemickich, ale ze względów gospodarczych i dobra Polski. nierozwagą, ażeby te majątki żydowskie. które obecnie są w rękach obszarników żydów, były rozsprzedawane na drobne działki żydom, którzy do tego nie są przygotowani.</u>
          <u xml:id="u-7.128" who="#JózefKowalczuk">Jeśli się trafi pewien procent żydów, pracujących na roli, i oni będą mieli prawo kupić te ziemię, to trudno — tego nie unikniemy, ale to będzie mniejsze zło, niż gdyby ta prywatna inicjatywa dopuszczała wszystkich żydów i Niemców, którzyby sprzedawali te ziemie pomiędzy swoich. Wtedy mielibyśmy to. na co się obecnie uskarżamy gdy nie chcemy na niektórych granicach zgodzić się na plebiscyt, uważając, że on obecnie nie wypadnie dla nas korzystnie, dlatego, że przez długi czas przymusowej i dobrowolnej germanizacji. przy pomocy kolonizacji gruntów polskich, bo to się tyczy najwięcej zachodnich granic naszego posiadania tak bardzo uszczuplonych, zaborcy, że tak powiem, prawem kaduka, doszli do posiadania naszej ziemi, z której teraz nie chcą ustąpić.</u>
          <u xml:id="u-7.129" who="#JózefKowalczuk">Jeśli oprzemy się na tych cyfrowych danych, na które ks. poseł Kurzawski i mój poprzedni mówca, n. Poniatowski, powołali się. że obecnie w Poznańskiem jest więcej ziemi w rękach niemieckich, mówię o większej własności, aniżeli w rękach polskich, to w takim razie byłoby dla nas rzeczą nadzwyczaj straszna, gdyby została pozostawiona prywatna inicjatywa. Bo przecież nie możemy się łudzić tem, co nam tutaj powiedział poseł ks. Kurzawski. że mamy obecnie zaofiarowanie ze strony Niemców, obszarników, którzy chcą sprzedać swoje majątki Polakom. To mogą być poszczególne wypadki, ale nie sadzę, aby Niemcy byli tak mało patriotyczni, ci, którzy wykazali taki szowinizm. którzy nie cofnęli się przed tworzeniem przymusowych komisji wywłaszczeniowych, aby dziś tę ziemie, która posiadają i trzymają w swoich rękach, od szeregu lat sprzedać Polakom.</u>
          <u xml:id="u-7.130" who="#JózefKowalczuk">Jeśli kto ma to złudzenie, to bezwarunkowo nie mogę się z nim sprzeczać, ale z mego punktu widzenia, nie postępuje on szczerze. Ja uważam, że prywatną inicjatywą, o która się upominacie Panowie koledzy z prawicy, jak również pozostawianie prywatnej własności narazie nienaruszonej, zmierza do tego, żeby za tę ziemię osiągnąć jaknajwiększe ceny. Dziwi mnie tylko jedna rzecz, a było to poruszone przez posłów z prawicy, że chłopi protestują przeciwko takiej reformie rolnej, że takie głosy były niby to z Podlasia i z Poznańskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.131" who="#JózefKowalczuk">Dla mnie jest to więcej niż dziwne. Jeśli było tak, to cofnąłbym się niedaleko w przeszłość, a tylko do naszych czasów przedwyborczych. Kiedy Panom z prawicy szło o to, żeby wejść do Sejmu, to wtedy reforma rolna była na ustach każdego i tak radykalnie była stawiana, że myśmy radykalniej jej postawić nie mogli. Działo się to w Kongresówce, w b. zaborze rosyjskim i w Galicji. W Prusach tego nie było, gdyż tam był kordon postawiony, aby nie dopuścić innej agitacji, prócz kompromisowej endecko-enzeterowskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.132" who="#JózefKowalczuk">U nas Panowie z prawicy byliby powściągliwsi, gdyby nie było t. zw. bolszewików ludowców, którzy powiedzieli chłopom wyraźnie, czego będą żądali w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-7.133" who="#JózefKowalczuk">I tu powołam się na świadectwo mego kolegi, posła z tego samego okręgu, obecnie posła z prawicy, że na wiecu, zwołanym z czterech powiatów na Podlasiu w Białej, kiedy ja wyraźnie postawiłem program ludowy, powiedziałem do czego będziemy dążyć pod względem rolnym, kiedy było również wyraźnie powiedziane, jakie maximum proponują ludowcy, słyszałem od kolegi, ks. Czetwertyńskiego: „ja się podpisuję pod tym programem bez zastrzeżeń”.</u>
          <u xml:id="u-7.134" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Teraz pan inaczej mówi!)</u>
          <u xml:id="u-7.135" who="#JózefKowalczuk">Zdaje się, że prawdziwość moich słów kolega może stwierdzić. Jeżeli chodzi o to, to ja muszę przypomnieć koledze, że nie tylko nas dwóch było, ale było przynajmniej półtora tysiąca osób i ja mój program ludowy miałem napisany, w którym było powiedziane, do czego będziemy dążyć i czego będziemy domagać się w Sejmie. Mówiłem o parcelacji majątków prywatnych, o podatkach progresywnych, oświacie i t. d., a jeżeli kolega się nie zgadza, że tak było, to powiem drugą rzecz, że na wiecu w Komarówce, kolega do chłopów w obecności księdza mówił, co ich upewniało, że to musi być prawdą, bo i ksiądz to słyszał, tak; „kupiłem sobie dwa majątki, żeby pomiędzy was rozparcelować”.</u>
          <u xml:id="u-7.136" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.137" who="#JózefKowalczuk">Ale później powiedzieli mi ci sami, że jakoś to na to nie wygląda, by się te folwarki miały parcelować, bo jeżeli się na środku buduje nowy dwór, zakłada się ogrody owocowe, to jakoś, to logicznie nie zgadza się. Wątpliwem jest, czy ma być to użyte na parcelację. Wygląda to na zagospodarowywanie się odpowiednie, takie, jakie będzie potrzebne w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-7.138" who="#JózefKowalczuk">Ten rozumny chłop, nie oświecony ale logiczny, doszedł do tego, że tam coś musi być nie tak, jak było powiedziane na wiecu przy proboszczu. A skoro jest tak, więc w takim razie jest to twierdzenie fałszywe, które podają niektórzy posłowie z prawicy, że szerokie masy chłopów są przeciwne tej reformie rolnej.</u>
          <u xml:id="u-7.139" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli Panowie, chcąc się dostać do Sejmu, musieli używać tych argumentów, że będą głosować za reformą rolną radykalną, to staje się jasnem, że chłop reformy radykalnej chce i dlatego na Was głosował, niestety. Na tej podstawie śmiem twierdzić, że wszelka opinia urabiana jest w ten sposób, wszelkie dane robione są sztucznie, i ja nie dalej jak zeszłego tygodnia z tą sztuczną pracą spotkałem się. Obecnie zbiera się podpisy u pracowników leśnych i służby folwarcznej na Podlasiu. Oni nie wiedzieli i nie potrafili objaśnić mnie w jakim celu, ale z rozmowy wywnioskowałem, że przeciw temu, żeby jednakże nie upaństwowić lasów, bo tem się pozbawi ich pracy, następnie, żeby nie wywłaszczać majątków prywatnych. bo służba folwarczna będzie wypędzona. Obiecano im, że da się im lepsze warunki i że służba leśna, która dotychczas nie otrzymywała żadnych ordynarii, dostanie pensje i ordynarie, ażeby jednak to podpisała.</u>
          <u xml:id="u-7.140" who="#JózefKowalczuk">Więc widać, że prowadzi się zakulisowo cała kampania, ażeby sprawę reformy rolnej z jednej strony zbagatelizować, a z drugiej strony, żeby ją obalić. Poruszyło się miasta, poruszyło się służbę folwarczną, strasząc wyrzucaniem, żeby dopomogła protestować panom przeciwko reformie rolnej. Jeżeli w ten sposób prowadzi się robotę, to darujcie Panowie, ale nie można mówić o tej zgodzie, o tym jednakim przez wszystkich lubieniu tego chłopa, że chce się dobra dla chłopa, bo jeżeli temi drogami do tego dobra się dąży, to chłop długo będzie czekał i tego dobra się nie doczeka. Następnie rzecz bardzo drażliwa, przeciw której kategorycznie oświadczają się koledzy z prawicy, to jest upaństwowienie lasów.</u>
          <u xml:id="u-7.141" who="#JózefKowalczuk">Przytaczają argument, że gospodarka leśna w majątkach prywatnych stoi wyżej, aniżeli w rządowych. Z tem się trzeba zgodzić jeżeli chodzi o ocenę pod względem dochodowości Na to składa się dużo czynników. Zainteresowani bardziej właściciele prywatni musieliby dążyć do tego, żeby zasiew odbył się jaknajtańszym kosztem, żeby obsługa leśna jak najmniej obciążała i z tej racji rzeczywiście dochodowość jest większa w prywatnych lasach, aniżeli w rządowych. Nam nie chodzi o to, aby właściciel jaknajwięcej procentu miał przy wycinaniu tych lasów, ale żeby państwo zabezpieczyło krajowi jaknajwiększy obszar lasów, taki jaki jest koniecznie potrzebny ze względów zdrowotnych, ze względu zapotrzebowania na rozmaite materiały, żeby regulowało wywóz zagranicę, żeby regulowało cenę wewnątrz kraju, by nie było rozmaitych nadużyć. Bo przecież ten zysk, o którym się mówi, że prywatny właściciel daleko prędzej go osiąga, niżeli państwo, to jest widoczne skąd on powstaje, gdy weźmiemy takie porównanie. Obecnie w lasach rządowych, w okręgu siedlecko sokołowskim, w leśnictwie łukowskim za sążeń drzewa brano 50 marek, obok o 12 wiorst dalej w latach prywatnych hrabiego Potockiego, brano za taki sążeń drzewa 130 marek, czyli 80 marek więcej. W ten sposób bezwarunkowo większy dochód da temu właścicielowi, ale nie wiemy, czy to daje dochód dobre gospodarstwo, czy dobre wyciąganie od nabywcy. Ja twierdzę, że dobre pociągnięcie z nabywcy. Jeżeliby rząd brał tak samo po 130 marek, to miałby taki sam dochód.</u>
          <u xml:id="u-7.142" who="#JózefKowalczuk">Następnie, jeżeli przyjrzymy się naszym gospodarstwom, prowadzonym przez większych właścicieli, to zobaczymy w szeregu wypadków, że właściciele umieli dobrze gospodarować na swoich majątkach dopóty, dopóki nie wycięli lasów. Z chwilą wycięcia lasów stawali się gospodarzami nieudolnymi — bankrutowali i puszczali majątek na parcelacje. I są takie cale szeregi wypadków.</u>
          <u xml:id="u-7.143" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli lasy potrzebne są tylko po to. aby pokrywać deficyt gospodarstw rolnych, w takim razie uważam, że jest to niezdrowe dla państwa, ażeby lasy w takich rękach pozostawały. Lasy powinny pozostawać pod kontrolą państwa i być własnością państwa i całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-7.144" who="#JózefKowalczuk">Państwo, mając w swoich rękach wszystkie lasy, może bezwarunkowo regulować cenę drzewa sprawiedliwie, następnie może prowadzić gospodarkę leśną racjonalną, może nawet robić takie nakłady, któreby się nie rentowały w pierwszych latach po odziedziczeniu gospodarki leśnej zniszczonej, wkładać takie kapitały, któreby nie dawały żadnego procentu, nawet gdyby przyszło dołożyć, to jednak stworzyłoby się to, że mielibyśmy obszar i stan leśny bardziej obszerny i zdrowy, taki, jaki jest w interesie całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.145" who="#JózefKowalczuk">Wszak państwo nie liczy się obecnie tak bardzo z wydaniem całych dziesiątków i setek miljonów na to, ażeby utrzymać całe rzesze ludzi bezrobotnych, zamiast jaknajszybciej uruchomić roboty publiczne, zamiast postarać się o to, ażeby udzielić sejmikom powiatowym rozmaitych kredytów na prowadzenie robót publicznych, by tą drogą ciężary rozłożyć na powiaty, by bezrobotni mogli być zatrudnieni na miejscu. Choć to nie będzie przeprowadzona tanim kosztem, jakby to można było przeprowadzić po należytem obmyśleniu planu po 2–4 latach, ale jeżeli mamy do wyboru, albo płacić 750 miljonów miesięcznie bezrobotnym i demoralizować ich, albo wydawać te pieniądze na roboty publiczne i zmuszać ludzi do pracy, to nie można się wahać i trzeba wybrać tę drugą drogę.</u>
          <u xml:id="u-7.146" who="#JózefKowalczuk">Otóż co się tyczy upaństwowienia lasów, wychodząc z tego założenia, że lasy bezwarunkowo mogą być lepiej utrzymane, mniej niszczone w rękach rządowych, aniżeli prywatnych obywateli, tembardziej nie zapominajmy o tem, że obecny straszak pod względem reformy rolnej tak bardzo prędko nie przejdzie i w czasach tych, kiedy się mówi o reformie rolnej już w wielu wypadkach wielu obywateli lasy niszczy, ażeby tą drogą zebrać pewien kapitał do kieszeni na tę ewentualność, kiedy, jak mówią, nas wydziedziczą, ażebyśmy mieli choć kapitał.</u>
          <u xml:id="u-7.147" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-7.148" who="#JózefKowalczuk">Następnie w dalszym ciągu ja nie sądzę, ażeby ci posiadacze prywatnych lasów byli tak pewni, czy przyszły Sejm, lub Sejm za kilką lat zwołany tej sprawy nie poruszy i lasów nie upaństwowi. Dopóki będzie ten straszak nad prywatnym właścicielem lasów wisiał, on będzie lasy niszczył i nigdy na tym punkcie patriotą nie będzie, bo nawet i tu się odzywały głosy, że rujnując całe tysiące ziemiaństwa finansowo, rujnujemy niejako finansowo Polskę.</u>
          <u xml:id="u-7.149" who="#JózefKowalczuk">Stawiano tu pewne obrazy finansowe, w jaki możnaby sposób tę reformę przeprowadzić ze względów finansowych. Przecież niema tylu miliardów marek, ażeby można było wyrzucić na zapłacenie. Ja uważam, że jest to rzecz bardzo prosta, zmieni się tylko tytuł własności, czyli że od jednego Się kupuje, a drugiemu się sprzedaje, czyli że jeden będzie dłużnikiem drugiego, a państwo będzie grało rolę pośrednika, dłużnik przez państwo będzie wypłacał właścicielowi.</u>
          <u xml:id="u-7.150" who="#JózefKowalczuk">Właściciel może być bardzo pewny, że chłop wypłaci to w całkowitej sumie, jeśli me odrazu to za 30, 40 lat. Nawet nie potrzeba gromadzić całej sumy w ręku właściciela dlatego, iż gotówką tego wypłacie nie będzie można, tylko listami zastawnymi, a listy, gdy się rzuci w wielkiej ilości na rynek, spadłyby i przez to posiadacze tych listów musnęliby stracić.</u>
          <u xml:id="u-7.151" who="#JózefKowalczuk">O ile będzie to wypłacone po szeregu lat, to na tem tylko zyska ziemianin, posiadacz tych wielkich majątków, bo w każdym razie obecnie waluta u nas straciła na wartości, ale nie można powiedzieć, ażeby po latach 25 czy 30 nasz bilans gospodarczy się nie polepszył, gdy nie będziemy musieli z rynków zagranicznych sprowadzać prawie wszystkich towarów, jak dotychczas. Gdy dojdziemy do tego, że będziemy nawet mieli pewne towary na zbycie na rynku zagranicznym, że nie będziemy potrzebowali poszukiwać na rynkach zagranicznych tej waluty obcej, to bezwarunkowo kurs naszych pieniędzy będzie wysoki i te raty, które będą wtedy wypłacane będą daleko zyskowniejsze dla tych właścicieli, którym będzie wywłaszczona ziemia, aniżeli gdyby od razu obecnie dostali całą należność w listach zastawnych.</u>
          <u xml:id="u-7.152" who="#JózefKowalczuk">Muszę na zakończenie zauważyć, bo chcę się skracać, że jeśli Panowie z prawicy chcą wspólnie z nami traktować sprawę na serio, zdrowo i dążą do tego na prawdę, jak sami mówią, żeby włościanina, bez posiadacza małorolnego podnieść na pewien stopień wyższy tak zamożności ekonomicznej, jak i stopnia kulturalnego, żeby mu dać taki warsztat pracy, na którym mógłby swoją pracę przez cały rok zużyć i przez to samo ta zamożność, jaka wtedy zacznie kwitnąć, pozwoliłaby mu kształcić swoje dzieci, mieć większe wymagania pod względem mieszkaniowym i pod względem odżywiania się, wtedy nasz przemysł, jaki się rozwinie, będzie miał olbrzymi zbyt na te rozmaite wytwory przemysłu u szerokich mas ludowych, które się obecnie bez tego obywają.</u>
          <u xml:id="u-7.153" who="#JózefKowalczuk">Jeśli ta sprawa leży tak Panom, jak i nam gorąco na sercu, jeśli to niema być frazes, to idźcie razem z nami, a jeśli Panowie otwarcie powiedzą, że nie chcą tego, to będziemy wiedzieli jak walczyć z tem. Bo przecież posiadacze nie mają z dóbr tak wielkich korzyści, mniej mają dochodu niż z pieniędzy, a o ileby były większe korzyści, to sam miałem możność sprawdzić, że byty przeważnie wtedy tylko, kiedy pracownika tanio wynajmowali, tak. że tym plusem była ta krzywda ludzka, która się działa w tym majątku i gdyby to odjąć, toby zeszło do zera. Więc tylko tu chodzi o pewną ambicję, że można było ludźmi poniewierać.</u>
          <u xml:id="u-7.154" who="#JózefKowalczuk">Jeżeli się cofniemy, zobaczymy, jak była traktowana, nie tylko służba niższa, ale i ci oficjaliści. Wynagradzano tak. że ich niejednokrotnie do kradzieży doprowadzano, co w wielu wypadkach miałem możność sprawdzić i zwracałem uwagę właścicieli, że tą drogą prowadzą pracowników do demoralizacji i zmuszają tych ludzi do kradzieży...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Pomimo obietnic Pańskich bardzo długa mowa się nie kończy. Za pięć minut proszę skończyć.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Za pięć minut kończę, aczkolwiek nie jest czas przemówienia ograniczony, to jednak życzeniu p. Marszałka sam zadośćuczynię.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę przyznać, że te rzeczy są tak przykre dla niektórych stron, że nie mogą ich słuchać, ale i mnie samemu jest niemiło je powtarzać. Ja nie wyciągam ich dlatego, ażeby specjalnie oskarżać, ale dlatego, żeby przedstawić obraz tych dawnych stosunków, jakie panowały i żeby temu położyć kres i żeby te stosunki uzdrowić.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Z tej racji nawołuję do tego, żeby Panowie z prawicy, jak twierdzą, że im leży na sercu ta reforma rolna, żeby się zgodzili z projektem grup ludowych i żeby głosowali za wnioskiem większości komisji. Przyjęliście go sami z wyjątkiem 2 punktów, mianowicie: z wyjątkom maksymum i upaństwowienia lasów. I jedno i drugie poddaliście krytyce, mimo to nie potrafili przekonać nas, że gospodarstwo 300-morgowe nie może wyprodukować tyle z morgi, co gospodarstwo 3,000-morgowe i niezadawalnia nas to twierdzenie, że gospodarka leśna, pozostając w rękach państwa! jest gospodarką gorszą, że lasy będą bardziej niszczone, aniżeli w rękach prywatnych. 1 z tej racji nawołuję kolegów do zgodnego głosowania za projektem większości.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Na lewicy oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalsza dyskusja nad sprawą rolną musi być odłożona do następnego posiedzenia, a teraz zanim powrócimy do Nr. 2 porządku dziennego, celem faktycznego sprostowania, dotyczącego poprzedniego przemówienia, ma głos p. ks. Teodorowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PksabpTeodorowicz">Mówca poprzedni wspomniał, jakobym się powoływał w Sejmie na telegramy od włościan ziemi siedleckiej w sprawie agrarnej. Jest to niesłuszne. Żadnych telegramów ludu podlaskiego w sprawie reformy rolnej nie przytaczałem. Natomiast, odpowiadając na aluzję ministra spraw wewnętrznych podczas rozpraw nad projektem konstytucji, cytowałem telegramy i pisemne oświadczenia ludu podlaskiego, które w ogromnej masie napływały i napływają po dziś dzień na moje ręce do laski marszałkowskiej w sprawie zasadniczego stanowiska Kościoła w Konstytucji i w sprawie gmachu biskupiego w Janowie podlaskim.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PksabpTeodorowicz">Jednocześnie w odpowiedzi innemu posłowi stwierdzam, że nigdy nie wyrażałem zdania jakoby Kościół miał się upominać o dobra poduchowne, będące dziś w posiadaniu włościan.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PksabpTeodorowicz">Przeciwnie zarówno z mego przemówienia, jak i oświadczenia episkopatu wynika jasno, że nic było i nie jest zamiarem Kościoła występować do walki przeciw reformie rolnej Gorącem jest pragnieniem episkopatu polskiego, by dobra ziemskie własność Kościoła w Polsce stanowiące zostały zamienione przez państwo na inną postać wartości, i aby ziemie te mogły być zużytkowane dla parcelacji i kolonizacji. Jednakże wykonanie tego zamiaru, który episkopat polski jak najszczerzej i najusilniej poprze, wymaga jako niezbędnego warunku odniesienia się do Kościoła, jako prawnego właściciela duchownego majątku, przez porozumienie się ze Stolicą Apostolską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do drugiego punktu porządku dziennego, którym jest:</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie Komisji Zdrowia Publicznego w sprawie wniosku p. Halbana uzgodnienia postulatów publicznej służby zdrowia w dziedzinie cywilnej i wojskowej (Druk Nr. 579).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca p. Malewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#BronisławMalewski">Wysoka Izbo! Po rozpatrzeniu wniosku posła Alfreda Halbana komisja uznała, że art. 1 wniosku pokrywa się całkowicie art. 4 ustawy z dnia 7 kwietnia 1919 r. o powołaniu lekarzy do służby wojskowej, wyszczególnienie zaś pewnych kategorii lekarzy uważa za niewskazane w obecnej chwili.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#BronisławMalewski">Odnośnie do art. 3 komisja uważa, że nie należy wyodrębniać lekarzy, powołanych do armii od reszty armii. stawiając ich na stanowisku fachowców, powołanych do armii na zasadzie umowy, należy jednak uwzględnić, że jest to szeroka kategoria ludzi, powołanych poza obowiązującym dla wszystkich obywateli poborem 6 roczników, ludzi, mających określone stanowiska, najczęściej obarczonych rodzinami, którym należy zapewnić w armii i pewne stanowisko i zabezpieczenie bytu ich rodzin.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#BronisławMalewski">Co do art. 4 komisja przyjęła go bez zmian, ponieważ uważa, że rozszerzeni e tego wniosku na korzyść lekarzy, zajmujących prywatne posady, może być przyjęte przy omawianiu wniosku posła Falkowskiego i tow.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#BronisławMalewski">Co do art. 6 komisja wyraża przekonanie, że wobec olbrzymiego braku lekarzy dla ludności cywilnej, wobec spodziewanego w najbliższej przyszłości znacznego powiększenia sił zbrojnych w związku z dokonywanym poborem 6 roczników, wskazaną jest największa oszczędność i planowość w użyciu lekarzy w wojsku. Ilość lekarzy, zatrudnionych już obecnie w wojsku, w stosunku do liczebności wojska jest większa od normalnej. Dla uzgodnienia zadań służby zdrowotnej wojskowej i cywilnej powinien być delegowany do ministerstwa zdrowia stały oficer lekarz łącznikowy.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#BronisławMalewski">Wobec powyższego komisja wnosi:</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#BronisławMalewski">Wzywa się Rząd, by przy wykonywaniu ustawy z dnia 7 kwietnia 1919 r. o powołaniu lekarzy do służby wojskowej uwzględnić następujące postulaty:</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#BronisławMalewski">1) Na liniach bojowych i etapach wojskowych winien zarząd wojskowo-sanitarny dbać również o potrzeby zdrowotne ludności cywilnej, zwłaszcza jeżeli zachodzi brak lekarzy cywilnych.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#BronisławMalewski">2) Lekarzom cywilnym, powołanym do służby wojskowej, a nie będącym w wieku poborowym, należy nadawać stopnie wojskowe z uwzględnieniem wieku i lat praktyki zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#BronisławMalewski">3) Dodatki do poborów na rodziny powinny być powiększone w tych wypadkach. gdy powołani lekarze, nie będąc w wieku poborowym, pełnią służbę poza miejscem stałego zamieszkania.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#BronisławMalewski">4) Lekarzom cywilnym, którzy pełnia obowiązki publiczne, ale mogli być zastąpieni i dlatego w myśl art. 4 ustawy zostali powołani do służby wojskowej, należy zachować stanowiska dotychczasowe, a w szczególności prawo do awansu na tychże stanowiskach w czasie służby wojskowej i policzyć lim czasokres, spędzony w armii podwójnie w stosunku do sposobu liczenia, przyjętego w służbie cywilnej.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#BronisławMalewski">5) Powołanych lekarzy cywilnych należy, o ile możności, używać, zgodnie z ich szczególną kwalifikacją zawodową. bez względu na stopień wojskowy, zwłaszcza w organizacji szpitali i oddziałów specjalnych szpitali, oraz w kierownictwie temi zakładami.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#BronisławMalewski">Komisja przy rozpatrywaniu wniosków dodała od siebie szereg postulatów, które ujęła w formę następujących rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#BronisławMalewski">1) „Wobec braku lekarzy w kraju Komisja Sejmowa Zdrowia Publicznego zwraca uwagę na tych lekarzy, którzy mogliby uzyskać dyplomy krajowe drogą skróconych egzaminów, nie robią jednak tego, by nie być powołanymi do wojska. Lekarzy takich należy pozbawić prawa uzyskania dyplomu drogą skróconych egzaminów, o ile nie stawia się do wojska.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#BronisławMalewski">2) Wzywa się Rząd, by przedstawił Sejmowi do zatwierdzenia projekt ustawy o rozszerzenie ustawy z dnia 7 kwietnia o powołaniu lekarzy do wojska na kobiety-lekarzy, z uwzględnieniem ulg, wynikających ze stanowiska rodzinnego kobiety.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#BronisławMalewski">3) Wzywa się p. Ministra Zdrowia Publicznego, by przedstawił Sejmowi do zatwierdzenia projekt ustawy o przymusowem powołaniu lekarzy bez różnicy płci do służby cywilnej z prawem przenoszenia ich w miarę potrzeby”.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#BronisławMalewski">Do tych kilku słów, uzasadniających potrzebę przyjęcia wniosków komisji, opracowanych na posiedzeniu samej. Komisji. dodać muszę kilka słów wyjaśnienia, jako referent.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#BronisławMalewski">Cały wniosek dr. Alfreda Halbana został podyktowany troską o zabezpieczenie opieki lekarskiej dla ludności cywilnej, która to opieka lekarska, wobec powołania masy lekarzy do wojska, jest w tej chwili dość upośledzona.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#BronisławMalewski">W dawnej Kongresówce mamy lekarzy 2100 czy mniejwięcej około 2000, w Galicji 1300 — razem 3300. W obecnej chwili jest powołanych do wojska przeszło 1000 lekarzy, więc trzecia część lekarzy już pełni służbę w wojsku.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#BronisławMalewski">Wobec powołania 6 roczników ilość tych lekarzy, powołanych do wojska zwiększy się znacznie. W ten sposób ilość lekarzy, którzy obsługują ludność cywilną będzie nie tylko stanowczo niedostateczną, ale będzie niedostateczna w sposób zagrażający.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#BronisławMalewski">Otóż wnioskodawcy chodziło o to, by zapewnić tej ludności cywilnej pomoc lekarzy, powołanych do wojska, i służących w wojsku, w tych wypadkach, kiedy będzie możliwa do przeprowadzenia. Następnie wnioskodawcy również chodziło o to, ażeby w wojsku siły lekarskie były zużyte możliwie oszczędnie i z uwzględnieniem fachowej wiedzy powołanych lekarzy, co np. w armiach zaborczych nie było uwzględniane. nie zawsze jest uwzględniane i w armiach europejskich. Trzeba stwierdzić, że już obecnie ilość lekarzy w wojsku w stosunku do ilości tego wojska, jest znacznie większa niż to powinno być normalnie. Należy również stwierdzić, że ilość znów lekarzy zatrudnionych na tyłach w stosunku do lekarzy zatrudnionych na froncie jest znów niezmiernie wysoka.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#BronisławMalewski">Do usunięcia tych pewnych wadliwości będzie dążyła skoordynowana działalność ministerstwa zdrowia publicznego z działalnością departamentu sanitarnego Ministerstwa Spraw Wojskowych, do którego to skoordynowania właśnie nawołuje między innemi nasza ustawa dzisiejsza.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#BronisławMalewski">Druga troska, która wywołała wniosek nasz była troska o byt powołanych lekarzy. Trzeba przypomnieć, że lekarze są jak dotychczas jedyną warstwą ludzi, którzy są powołani do pełnienia służby wojskowej w znacznie szerszych rozmiarach aniżeli są powołani do pełnienia tej służby inni obywatele.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#BronisławMalewski">Powołani obecnie są do służby lekarze do wieku 42 lat, więc ludzie mający już w znacznej większości i pewne stanowisko społeczne i pewne doświadczenie zawodowe specjalnie zdobyte, wreszcie są to ludzie obciążeni rodziną. Więc chodzi o to, ażeby lekarze powołani do wojska w tym wojsku uzyskali stanowisko takie, które uwzględni ich wiek i ich uzdolnienie fachowe. Zabezpieczenie pewnych stanowisk w wojsku lekarzom powołanym przez prawo z dnia 7 kwietnia wywołało także i wniosek nagły, który pozyskał uznanie komisji i który jest uwzględniony zarówno w rezolucji, jak i w uchwale komisji.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#BronisławMalewski">Muszę tutaj zaznaczyć, że cały szereg tych postulatów, które obecnie komisja wysunęła, jest już w znacznej mierze uwzględniony przez władze wojskowe, a więc na liniach bojowych i etapach wojskowych lekarze wojskowi są obowiązani również do niesienia pomocy i opieki ludności cywilnej, tembardziej, że ta pomoc niesiona na linii bojowej ludności cywilnej, ochrana pod względem sanitarnym i wojsko.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#BronisławMalewski">Następnie co do nadawania wyższych rang lekarzom cywilnym, którzy są obecnie powołani do wojska, rang, któreby odpowiadały ich stanowi i wiekowi, to nadawanie ich jest już do pewnego stopnia uwzględnione przez władze wojskowe, chociaż zbyt mało.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#BronisławMalewski">Następnie co się tyczy dodatków do poborów na rodziny, otóż uchwała przez Sejm uchwalona przed paru dniami pod tym względem już rozwiązała w znacznej mierze to zadanie. Idzie o to, ażeby ministerstwo spraw wojskowych jednakże zastanowiło się nad tem, ażeby tym ludziom, których obecnie się powołuje do wojska, ludziom obciążonym rodzinami, zabezpieczyć możliwość pełnienia tej służby wojskowej bez wielkiej krzywdy dla rodzin.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#BronisławMalewski">Sądzę, że proponowana dzisiaj uchwała komisji nie powinna wywołać różnicy zdań o mam nadzieję, że będzie przyjęta przez Izbę jednomyślnie.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Halban.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AlfredHalban">Wysoka Izbo! Muszę przedewszystkiem wyjaśnić dlaczego mych wniosków, o których komisja tak łaskawie przez usta swojego sprawozdawcy raczyła się wyrazić, nie postawiłem już 7 kwietnia, gdy rozważaliśmy ustawę powołania lekarzy aż do 42 roku do służby wojskowej. Otóż nie uczyniłem tego wówczas dlatego, że zdawało mi się, iż gdy Wysoki Sejm uchwala ofiarę dla armii, to nie należy tego nastroju żadnemi zastrzeżeniami osłabiać. Powinni wiedzieć swoi i obcy, że ilekroć chodzi o najdalej idącą ofiarność dla armii polskiej. Sejm nie zna żadnych zastrzeżeń i nie cofnie się przed niczem, czego wymaga dobro siły zbrojnej. a w tym wypadku dobro naszych walczących, na choroby i rany narażonych bohaterskich żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#AlfredHalban">Ze szczerem też uznaniem chciałbym zaznaczyć, i pragnę, ażeby o tem pamiętano, że polski stan lekarski ani jednem słowem, ani jednym memoriałem nie zwracał się do nikogo przeciwko rozciągnięciu na naszych lekarzy ofiar, które są poważne, bo — jak zaznaczył p. sprawozdawca — żaden zawód nic jest powołany do służby wojskowej aż do 42 roku.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#AlfredHalban">Obecnie jednak sądzę, że pora na udzielenie zarządowi wojskowemu pewnych dyrektyw, nie broń Boże w znaczeniu ścieśnienia tego, co armii jest potrzebnem; lecz chodzi mi o to, ażeby ofiary, jakie stan lekarski ochoczo ponosi, nie były bezowocne, ażeby te ofiary przyniosły największy plon, jakiego oczekiwać można. Chodzi wiec o to. ażeby spodziewane owoce ustawy nie uległy zmarnowaniu, a zmarnowaniu ulec mogą, gdy rzecz nie będzie odpowiednio ujętą i odpowiednio przeprowadzoną.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#AlfredHalban">Mam nadzieję, że Wysoka Izba się z tem zgodzi, że lepiej zapobiegać zanim się zło zakorzeni, aniżeli krytykować po niewczasie. Lepiej być zbyt ostrożnym i w tym wypadku zbyt przewidującym, aniżeli czekać na chwile niepożądaną, w której byśmy musieli z tej trybuny przeciwko zarządowi wojskowemu podnosić jakiekolwiek konkretne zarzuty. Tego chcielibyśmy uniknąć, bo należy unikać niemiłej konieczności krytykowania jakichkolwiek zarządzeń naszej siły zbrojnej. Dlatego wolę się dzisiaj narazić na zarzuty, że może zbyt gruntownie przewiduję powtórzenie się złych doświadczeń dawnych, na które podczas wojny my, pochodzący z zaboru austriackiego, patrzyliśmy w administracji sanitarnowojskowej austriackiej.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#AlfredHalban">Wszak główna wartość doświadczenia na tem polega, że doświadczenie powinno chronić przed popadaniem w błędy, które już były popełniane, a których znaczenie doniosłe cala nasza opinia potępia, zwłaszcza, gdy chodzi o błędy niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzkiego, zdolne osłabić zaufanie do siły zbrojnej. Jeśli się żąda pewnych posług w sposób niewłaściwy, albo ponad miarę potrzeb rzeczywistych lub w sposób nieodpowiedni, to nie przyczynia się sile zbrojnej żadnej korzyści, lecz przeciwnie. Wszak trudno żądać od lekarzy, ażeby ochoczo pełnili służbę w warunkach niewłaściwych, trudno też żądać od ludności, która daje armii swoich synów, ażeby z calem zaufaniem oddawała swoją młodzież na służbę Ojczyźnie, ryzykując niedostateczną lub nieodpowiednią opiekę lekarską.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#AlfredHalban">Ustawa z 7 kwietnia, która powołała lekarzy cywilnych do 42 roku do broni, stworzyła automatycznie dwojakie skutki. Przedewszystkiem, jak zaznaczył sprawozdawca, odbiera ludności cywilnej pewną i to znaczną, bo dzisiaj już przeszło 1,000 osób wynoszącą liczbę lekarzy, przez co naraża sprawność cywilnej służby sanitarnej. Więc też odruchowo musi powstać życzenie, ażeby pamiętać o potrzebach sanitarnej służby cywilnej i ażeby z usług lekarskich dla armii nie korzystać ponad rzeczywistą potrzebę leczniczą armii.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#AlfredHalban">Podkreślam, że chodzi mi tylko o restrykcję ponad rzeczywistą potrzebę. Powtóre skutki, wywołane tą ustawą, wymagają ciężkich ofiar ze strony lekarzy, więc znów jakby odruchowo powstaje życzenie, aby z tych ofiar nie korzystano w sposób nieodpowiedni, t. j. bez pożytku dla armii, a z krzywdą dla wiedzy oraz dla indywidualności powołanych lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#AlfredHalban">Podniósł już pan sprawozdawca, że liczba lekarzy zajętych w biurach na tyłach armii jest zbyt wielką. Niepotrzebnie panuje tu system biurokratyczny, a przecież, jeżeli jaki dział administracji życia publicznego winien być absolutnie wolnym od biurokracji, to właśnie służba, sanitarna, bo cała jej wartość polega na sprawności, na inicjatywie, na prędkiem działaniu, a nie na pisaniu raportów.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#AlfredHalban">Skoro ustawa nakłada i na ludność i na lekarzy ofiary, to należy przestrzec Ministerstwo Wojny, ażeby tych ofiar nie nadużywało, ażeby w kancelariach nie zatrudniano tylu lekarzy przy pracach, które mogą być przez ludzi niezawodowych załatwione; wogóle zastanawiając się nad skutkami ustawy z 7 kwietnia, dochodzę do zagadnienia zasadniczego, tak ważnego, że obawiam się, iż trudno je mimochodem rozstrzygnąć, t. j. do pytania, czy dwoistość służby sanitarnej jest uzasadnioną. Czy ta dwoistość, która rozdwoją jeden i ten sam dział, mianowicie opiekę zdrowia publicznego, jest uzasadnioną i potrzebną i czy to administracji sanitarnej przynosi jakąkolwiek korzyść? Wiadomo, że 100 lat temu już to pytanie istniało, że w pierwszych próbach organizacji armii Wielkiego Księstwa Warszawskiego, a więc przeszło 100 lat temu, rozważano możność unifikacji służby sanitarnej cywilnej ze służba sanitarna wojskową. To działo się w czasach skrajnego militaryzmu, bo przecież najskrajniejszym militaryzmem był ówczesny saski i pruski. W czasie tegoż militaryzmu ludzie wyższej miary rozumieli jednak te rzeczy; byli to nie pierwsi lepszy, bo sam książę warszawski. August Saski i inni rzucili myśl unifikacji. jako zasadę wytyczną.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#AlfredHalban">Nie wiem dlaczego nie mamy w państwie polskiem tej myśli podjąć; nie chciałbym, ażeby poszła w. niepamięć. Komisja jednak, jak się domyślam, nie chce tej sprawy załatwić z powodów wojennej natury, ale dochodzi również do przekonania, że dwoistość nie powinna przybierać zbyt wielkich rozmiarów. Dlatego żąda Komisja łącznikowego lekarza między korpusem sanitarnym wojskowym, a służbą sanitarną cywilną. Jabym sobie pozwolił to zapatrywanie komisji podkreślić i rozszerzyć. Komisja mówi o jednym oficerze łącznikowym miedzy Ministerstwem Spraw Wojskowych, a Ministerstwem Zdrowia Publicznego, więc zwracam uwagę, że pewne części armii, mianowicie operujące na frontach nie podlegają. praktycznie biorąc. Ministerstwu Spraw Wojskowych; powinien zatem być oficer łącznikowy nie tylko ze strony Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale także ze strony wszystkich operujących armii. Tylko wtedy można będzie powiedzieć, że się dąży przynajmniej do usunięcia tego rozdwojenia.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#AlfredHalban">Moje wnioski polegają na podkładzie zagadnień, które tu zostały zaznaczone. Ale zanim przejdę do meritum wniosków i sprawozdania Komisji, chcę podnieść ponownie, że chodzi mi na razie o zapobieżenie złemu. Wojna jeszcze trwa. Nie chciałbym ani w tej Izbie, ani tem mniej poza Izbą wywoływać wrażenia nieufności do armii lub jakiejkolwiek jej części. Dążę natomiast do wywołania innego wrażenia. Pragnąłbym, aby ci, którzy w tej chwili stoją na naczelnych stanowiskach poczuwali się do odpowiedzialności za rozwój tego działu wojskowego i wiedzieli, że Izba nad tem czuwa. Chciałbym. ażeby oni tak samo korzystali z błędów przeszłości, jak my o tych błędach pamiętamy. I dodam, że jeżeli w błędach przeszłości jeden czy drugi z tych panów może osobiście brał udział, to niechaj się tych błędów wystrzega obecnie, bo dzisiaj te błędy nie będą przyjęte tak, jak musiały być przyjmowane w Austrji w czasie, kiedy nie było parlamentu. I niechaj przedewszystkiem nowego zastępu lekarzy, których społeczeństwo dostarcza pod swem kierownictwem nic używają tak błędnie, jak ich może dawniej używano.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#AlfredHalban">Wysoka Izba widzi, że unikam nazwisk. Wolę o jednostkach nie mówić. Będę rad, jeżeli i przyszłość nie zmusi nikogo z nas do wymienienia nazwisk, bo to szkodziłoby powadze armii, której nie chcemy szkodzić. Tylko ogólnikowo powiem, że potępiam najenergiczniej takie traktowanie służby sanitarnej wojskowej, jakie było jednym z najgorszych objawów biurokratycznych w najfatalniejszem jego znaczeniu. W tej sanitarnej biurokracji wojskowej pisanina stała nad leczeniem, piękne raporty nad rzeczywistością, intryga i s-niebianie przełożonym nad zasługą i pracy, a mechaniczna karność wojskowa nad inicjatywą twórczą. Otóż to musi ustać. Korzystam tu z obecności Pan i zastępcy Ministra Spraw Wojskowych, ażeby podkreślić jak fałszywem jest tak nadmierne używanie lekarskich sił do pisania w formacjach tyłowych, z czem się łączy brak sił lekarskich przejętych poczuciem obowiązku i odpowiedzialności w formacjach walczących. Jednostronne obsadzanie prawe wszystkich stanowisk zawodowymi lekarzami wojskowymi, których po części już Austria nawet spensjonowała, oddaje pod ich rozkazy ten świeży kontyngent najlepszych może lekarzy, jakich ma społeczeństwo, ludzi w sile lat, w sile zapału i twórczości. To są rzeczy, które muszą wywołać energiczną przestrogę. Jeżeli ktoś przejęty dawnemi pojęciami, ufny w swe galony, chciałby stary system utrwalać, niech będzie przygotowany, że się spotka z bardzo ostrą krytyką, daleko ostrzejszą niż ta, którą ogólnikowo dziś tylko śmiem wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#AlfredHalban">Gdy tu dyskutowaliśmy nad ustawą, wówczas jeden z mówców, kolega Rataj, mówił o skutkach fałszywie pojętej karności wojskowej w szpitalach. Mówił, że występuje tu czynnik czysto wojskowy oficerski i winił oficerów o przewagę nad czynnikiem lekarskiemi, może miał po części racic. Ale ja na podstawie innych informacji muszę dodać, że czynniki lekarskie, przynajmniej niektóre, zbyt łatwo poddawały się nieludzkim rozkazom wyższej władzy wojskowej, zamiast zwracać uwagę władz nielekarskich wojskowych na wymogi ludzkości i postępu.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#AlfredHalban">Przez kilka lat wojny patrzyliśmy na walkę między zawodowymi wysokimi lekarzami wojskowymi, a przydzielonymi do nich lekarzami cywilnymi, którym zarzucano brak karności, zmysłu państwowego, wojskowego i t. d. dlatego, że się sprzeciwiali zawodowym swym przełożonym, którzy na wyższych stopniach wojskowych zatracali poczucie lekarskie, a stawali się komendantami, zamiast być lekarzami. Nie chodziło im o leczenie, lecz o wysyłanie jaknajwiększego procentu wyleczonych na front, choćby z narażeniem ich na śmierć pewną na froncie, za to dostępowali uznania i pochwał.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#AlfredHalban">Wymieniano lekarzy, którzy zmieniali diagnozy i orzeczenia przydzielonym im lekarzom cywilnym, nawet jeżeli to byli wybitni specjaliści i obwiniali ich o czułostkowość. Ale ponieważ nie wiedza, lecz kołnierz i gwiazdka rozstrzygały, więc taki wysoki dygnitarz miał zawsze rację i wobec zawodowych specjalistów, nawet jeżeli chodziło o specjalistów, którymby ten pan komendant nie był godzien asystować przy operacji.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#AlfredHalban">Słyszałem o wypadkach, w których fałszywie notowano temperaturę, aby przyspieszyć „wyzdrowienie” i wysłanie na front, o zmuszaniu do operacji, chociaż chirurg zawodowy był przeciwny o nakazywaniu operacji lekarzom, którzy błagali, aby im nie powierzano operacji, gdyż nie czują się dość wykwalifikowani, o szykanowaniu frontowych; wogóle o tak strasznych winach, że lepiej ich tu nie wspominać.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#AlfredHalban">Wysoka Izbo, nie chcę, ażeby takie praktyki u nas się zagnieździły, nie chcę. aby u nas piękny raport stał wyżej niż leczenie i ludzkość.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#AlfredHalban">Jeszcze o czynach takich w armii polskiej nie słyszałem. Chcę odrazu zaznaczyć, że to co mówię, to są doświadczenia przeszłości, które zmuszają do ostrożności w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#AlfredHalban">Zaznaczając, że w armii polskiej o czynach takich mowy nie ma, podnieść jednak muszę, że brak inicjatywy i zaskorupiałe, powolne funkcjonowanie machiny biurokratycznej już, niestety, mamy. Słyszy się również niejedno o schlebianiu, o deptaniu wysokich progów, nawet przez ludzi, których armia austriacka się pozbyła, a których przyjęcie uzasadnić trudno czem innem, niż nawyczka. Naturalnie lekarze, pracujący z zapałem na froncie, nie mają czasu do antyszambrowania tutaj; na to mają czas i ochotę ci, którzy zyskali dawnym sposobem wysokie stanowiska i zostali przeniesieni w stan spoczynku, nawet w tak mało wymagającej armii austriackiej.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#AlfredHalban">Pamiętamy, że Wielki Książę Konstanty mawiał, że wojna psuje żołnierzy. Powiem co innego: znacznie więcej psuje biurokracja wojskowa; wojna natomiast wykazuje, czy kto co umie, czy nie, wykazuje kto umie organizować, a kto tylko pisać; kto potrafi się orientować, a kto jest rutynista. — To wojna wykazała i wykazuje.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#AlfredHalban">W armji gen. Iwaszkiewicza, t. j. w armji wschodniej, dziś prawie niema lekarzy zawodowych, t. zw. sztandowych. Ta armja, która dokonała tak wielkich dzieł, która dziś ratuje nie tylko żołnierzy, ale i ludność cywilną przed epidemją, ta armja pracowała na froncie przeważnie lekarzami cywilnymi. Dlaczego? Bo z lekarzy t. zw. sztandowych, przyjmowanych nieraz na wysokie stanowiska, prawie żaden nie sprostał nowemu zadaniu. Z nich wyjątki tylko mogły być użyte do armii operującej, a wszyscy inni musieli pójść na tyły. Co oni na tych tyłach robią, tego nie wiem, prawdopodobnie piszą, organizują kancelarje, a armja wschodnia odetchnęła, gdy się ich pozbyła i gdy ich miejsca mogli zająć ochotniczo zgłaszający się, bez względu na stopnie, nie dla gwiazdek, lekarze cywilni, którzy z zapałem poświęcili się pracy. Ta armja dokonała i sanitarnie rzeczy, wzbudzających niemal podziw i to nie przez poparcie sanitarnego departamentu, który niewiele okazywał zainteresowania dla zadań odnośnych, ale dzięki pracy lekarzy cywilnych, oraz, co z wdzięcznością wszyscy uznają, dzięki silnemu poparciu tej pracy przez sztab.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#AlfredHalban">Mówią, że podobno departament sanitarny Ministerium Spraw Wojskowych jest niezadowolony z rzutkości inicjatywy, jaka tam na froncie panuje, natomiast sztab i ludność wiedzą, co przez to zyskano. Wszak przeważnie lekarze cywilni, którzy tam dobrowolnie się zgłaszali i zgłaszają, nie pytając cię o warunki, uratowali ludność cywilna całego państwa przed zwleczeniem epidemji. która groziła ze strony Ukraińców. Życzyłbym sobie, aby p. Minister stwierdził, co się tam działo i żeby to porównał z tem, co robili galonowani zawodowcy na tyłach. Niestety — nie czyni się nic, aby tych entuzjastów i patrjotów w najlepszem słowa znaczeniu pozyskać dla armji i zachęcić do pozostania. Przeciwnie — napotykają raczej na zarzuty, na intrygi, na utrudnienia. Jeśli zgłasza się dawny zawodowy, nawet taki, którego kwalifikacja słaba, który nigdy wiele nie umiał i wiele nie robił, to go się przyjmuje omal, że nie z awansem, natomiast rezerwowi, którzy mają dużą praktykę, a nawet tacy, którzy służą dobrowolnie, są przyjmowani trudno i z opóźnieniem. Prosiłbym, aby to doszło do tego miejsca, gdzie te decyzje zapadają. Przy innem postępowaniu udałoby się bardzo wielu lekarzy cywilnych trwale dla armji pozyskać, zapewniając im stanowisko odpowiednie ich wykształceniu i odpowiedni zakres działalności, oraz gdyby ich bez względu na rangę pozostawiano przy stosownem zajęciu, zgodnem z ich specjalnością.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#AlfredHalban">Dochodzę tu do punktu różnicy zdań między szanowną Komisją i bardzo wysoko przezemnie poważanym sprawozdawcą, a moją skromną osobą. Jestem tego zdania, że przy leczeniu nie chodzi o gwiazdki i rangi, ale tylko o wiedzę. Jestem pewien, że i chory ma daleko więcej zaufania do dobrego lekarza, choćby bez rangi, niż do lekarza ze szlifami. Lekarz specjalista, choćby wyższy rangą może być administracyjnie zależny od komendanta szpitala nawet niższego rangą, naturalne tylko pod względem nie lekarskim, a pod względem lekarskim zależeć może od specjalnego referenta w ministerstwie, albo przy wyższej komendzie. Na takie przykłady sam patrzyłem, nie chcę tylko tu na nazwisk wymieniać.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#AlfredHalban">Znam wypadek następujący: Lekarz rezerwowy, ale specjalista został w randze podporucznika zmobilizowany w r. 1914 na samym początku wojny; ówczesny szef okręgu sanitarnego oddał mu jednak szpital specjalny do prowadzeni i dodał mu jako pomocników lekarzy wyższych, a jednak nikt się nie skarżył na to. Nawiasem dodam, że ten szef sanitarny jest dziś przypadkowo przedmiotem dochodzeń; toczy się dochodzenie, czy godny jest należeć do armii polskiej; ale mniejsza o ten szczegół, który tu do sprawy me należy.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#AlfredHalban">Ze względu na spóźnioną porę chcę tylko wytłomaczyć. że z tych powodów, które tu przytoczyłem w mym wniosku 3 i 5, chciałem odłączyć użycie lekarzy od kwestii stopni wojskowych. Pragnąłbym postawić lekarzy poza rangami. przedewszystkiem dlatego, że rangi do medycyny nie są potrzebne, a po drugie dlatego, że lekarzy powołanych szykanuje się właśnie temi rangami. I tak np. specjalistę, któremu narazie nie można dać rangi naczelnego lekarza, stawia się dyscyplinarnie pod grozą karności wojskowej, pod władzą jakiegoś lekarza naczelnego, który ma może słabe pojęcie o medycynie, a szykanować może dzięki temu, że jest rangą wyższy.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#AlfredHalban">Są ludzie, którzy się z szykan śmieją, ale są też tacy, których to zniechęca. Komisja poszła w swoim wniosku za wzorem francuskim i niemieckim, przynajmniej w zasadniczych urządzeniach, to znaczy, że zatrzymała system rang; chce nawet dawać rangi wyższe, zależnie od lat wykonywania praktyki i od lat wieku. Nie widzę jednak możności awansu. Jestem przeciwnikiem rang, ale jeśli one być muszą, to niechaj rangi będą przynajmniej zastosowane do stanowiska i zasług. Dlatego pozwolę sobie zwrócić uwagę m to, że należałoby wniosek komisji cokolwiek uzupełnić. Tam powiedziano, że należy nadawać stopnie z uwzględnieniem wieku, lub lat praktyki zawodowej — to słuszne; ale co powiedzieć o tych, którzy są jednocześnie wysokimi funkcjonariuszami w służbie państwowej cywilnej. Przecież nie można stanąć na stanowisku, na jakim stała armia rosyjska, która uważa rangi wojskowe o tyle wyższe od cywilnych, że nie było nawet porównania.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#AlfredHalban">Jeśli Panowie chcecie rangi dawać lekarzom cywilnym, powołanym do służby wojskowe, to należy się [nieczytelne] nietylko z wiekiem i latami praktyki, ale także z ewentualnem stanowiskiem w służbie państwowej. I toby odpowiadało urządzeniom niemieckim, na których widocznie ten wniosek był wzorowany. Dalej, należy lekarzy cywilnych, dobrowolnie się zgłaszających, lub powołanych osobno, uwzględnić jeśli ten stan trwa długo, zwłaszcza jeśli w trakcie służby lekarz przekroczy lat 42: dlatego pozwolę sobie wnieść uzupełnienie do wniosku komisji: po słowach: „z uwzględnieniem wieku i lat praktyki zawodowej” — dodać: „oraz stanowiska w służbie państwowej”.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#AlfredHalban">Co do punktu piątego Komisji musze powiedzieć, że zadawalnia on mnie najzupełniej. ale leżeli wolno w dobrem znaczeniu zrobić pewien przytyk komisji. to miałbym go prawo zrobić w zakresie piątego punktu — komisja, która dbała tak energicznie o rangi, tutaj od nich odstąpiła.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#AlfredHalban">Mam nadzieję, że mimo mego przytyku. komisja tego nie zmieni, konstatuję tylko, że tu powiedziano „bez względu na stopień wojskowy”.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#AlfredHalban">Co do uwag komisji, że mój wniosek pierwszy pokrywa się z paragrafem 4 ustawy, to ja nie jestem tego zdania, ale ponieważ słyszę, że Ministerstwo Spraw Wojskowych idzie w uwzględnieniu tak daleko, jak tylko interes publiczny tego wymaga, więc nie obstaję przy moim pierwszym, wniosku.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#AlfredHalban">Pozatem witam urzeczywistnienie dążeń w wnioskach komisyjnych 1 i 5, oraz pieczę o byt materialny lekarzy w wnioskach 3 i 4. Nadmieniam wreszcie, że podzielam rezolucję dodatkową komisji zwłaszcza drugą, dotyczącą powołania kobiet.</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#AlfredHalban">Nie pozostaje mi nic innego, jak po zastrzeżeniach, podyktowanych dbałością o przyszłą naszą służbę sanitarną polską, życząc uniknienia strasznych błędów, na które patrzyliśmy w czasie tej wojny, podziękować komisji i prosić Izbę o przyjęcie wniosków, jednak z dodatkiem, który pozwoliłem sobie przeczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Malewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BronisławMalewski">Wysłuchaliśmy dość ostrej krytyki stosunków sanitarnych w wojsku, wypowiedzianej nie przez lekarza lecz przez prawnika. Zarzuty tu stawiane komisja znała i podzielała je; nie ujęła ich ona jednak w zbyt ostrą formę dlatego, że wykazała od przedstawicieli działu sanitarnego w wojsku pewne przypuszczenie, że będzie on dążył do poprawy tych stosunków. Ja tylko chce podkreślić to. o czem mówił przedmówca. że tak kornika sejmowa zdrowia publicznego, jak, przypuszczam i wojskowości pilnie się przyglądają stosunkom, panującym w dziale sanitarnym wojskowym i do poprawy tych stosunków ze wszystkich sił będą dążyli.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#BronisławMalewski">Na poprawkę p. Halbana jako referent się zgadzam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłasza. Przypuszczam, że Izba bez głosowania przyjmuje poprawkę p. Halbana. Nie słyszę protestu, z tą więc poprawka wniosek komisji, (druk Nr. 579) jest przyjęty. Tem samem sprawa jest załatwiona. Tak samo co do rezolucji. ponieważ nikt nie protestuje, uważam je za przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do wniosków nagłych. Pierwszym jest wniosek p. Wojdalińskiego w sprawie braku mieszkań w Lublinie. Wniosek ten odesłałem do komisji zdrowia publicznego i doniosłem o tem rządowi.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie następnego wniosku nagłego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AntoniHarasz">Wniosek nagły Księdza Lutosławskiego, Kowalewskiego i innych posłów Związku Ludowo Narodowego o zastosowaniu ustawy z dnia 28 lutego w przedmiocie zaopatrzenia ludności w drzewo budulcowe i opałowe. (Druk Nr. 054).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Treść tego wniosku jest taka, że w powiecie bielskim Rząd nie stosuje ustawy o dostarczeniu drzewa budulcowego. Ksiądz Lutosławski i tow. żądają, ażeby ustawa była rozszerzona i należycie wykonywana. Niewątpliwie sprawa ta jest nagła; odeślę ją do Komisji Odbudowy Kraju, a odpis wniosku przeszlę Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypuszczam, że p. wnioskodawca na to się zgadza.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie następnego wniosku nagłego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AntoniHarasz">Wniosek nagły pos. Gabrieli Balickiej i innych i osłów w sprawie internowania przez Czechów na Orawie ks. Machaja i innych patriotów polskich oraz prześladowania polaków na Śląsku. (Druk nr. 655).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma dla uzasadnienia nagłości p. Balicka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#GabrielaBalicka">Bardzo łatwo jest uzasadnić nagłość i znaczenie tej sprawy. Jest ona jaskrawym przykładem na to, że w chwili, kiedy Polacy wobec Czechów okazują przyjaźń i traktują ich jako przyjaciół, wtedy Czesi popełniają gwałty. Mamy tu do czynienia z dalszym szeregiem gwałtów, jakich się Czesi względem Polaków dopuszczają. Zdaje mi się, że musimy żądać jak najspieszniejszego załatwienia tej sprawy, ażeby ci, którzy są pozbawieni wolności otrzymali ją, ażeby sprawa zamordowania owego górnika na Śląsku Cieszyńskim była wyjaśniona, a winni ukarani, a tak samo, ażeby Polacy, powołani przez konwencję paryską do kontrolowania ilości węgla, który ma być rozdzielony pomiędzy Polaków i Czechów, wrócili na swoje stanowisko, bo tego nadzoru nie można zostawić tylko Czechom.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#GabrielaBalicka">Nagłość tej kwestii jest dla nas wszystkich zrozumieją, bo wiemy, jak jest Polakom w Księstwie Cieszyńskim i jaką jest dola Spiszą i Drawy i jak te części Polski pragną należeć i przyłączyć się administracyjnie do swojej ojczyzny. Musimy zażądać, że rząd czeski tę kwestię uregulował, bo narodowi dzielnemu należy się, aby gwałt był zawsze odparty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłosił. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nagłość przyjęta. Sprawa idzie do komisji dla spraw zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję Panom następne posiedzenie odbyć w poniedziałek o czwartej popołudniu. Jedynym tematem będzie dalszy ciąg dyskusji w sprawie rolnej. Choć dotychczas nadzieja, że mowy będą coraz krótsze, nie spełniła się, to jednak przypuszczam, że generalna dyskusja skończy się w poniedziałek lub najpóźniej we wtorek tak, że już wtorek w połowie i środę poświęcimy sprawie etatu, którą trzeba skończyć. ponieważ rok etatowy kończy się 1 lipca, a jeszcze nie rozpoczęliśmy pierwszego czytania etatu. Zatem następne posiedzenie odbędzie się w poniedziałek o g. 4 po południu. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 10 m. 30 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>