text_structure.xml
63 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">W dniu 27 lutego 1986 r. Komisja Kultury, obradująca pod przewodnictwem posła Piotra Stefańskiego (SD), rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- sytuację w środowisku filmowym.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">W posiedzeniu udział wzięli: wiceminister kultury i sztuki Jerzy Bajdor oraz przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwa Finansów, Komitetu ds. Radia i Telewizji, Naczelnego Komitetu ZSL, Centralnego Komitetu SD, Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki, szkół artystycznych, zespołów filmowych, a także twórcy filmowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PiotrStefański">Dzisiejsze posiedzenie komisji będzie miało charakter nietypowy. Chcemy je potraktować jako spotkanie, które umożliwi zaproszonym gościom omówienie sytuacji w środowisku filmowym oraz podzielenie się swoimi ocenami i postulatami dotyczącymi zarówno tego środowiska, jak i twórczości filmowej w Polsce. W przyszłości zamierzamy odbyć podobne spotkania z przedstawicielami innych środowisk twórczych. Komisja nasza dążyć będzie do utrzymywania bezpośredniego kontaktu z ludźmi, którzy na co dzień zajmują się sprawami twórczości, którzy bezpośrednio i stale zaangażowani są w te procesy.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PiotrStefański">Chciałbym w nawiązaniu do zakończonych wczoraj obrad II Zjazdu Związku Literatów Polskich pogratulować serdecznie wyborni na odpowiedzialne stanowiska członkom naszej komisji - poseł Halinie Auderskiej i posłowi Wojciechowi Żukrowskiemu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Dyskusja.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#TadeuszChmielewski">Tego spotkania bardzo pragnęliśmy i chciałbym w imieniu zaproszonych gości serdecznie podziękować jego organizatorom. W spotkaniu biorą udział twórcy wszystkich sukcesów naszego powojennego kina. Obecność wśród nas pani Wandy Jakubowskiej dowodzi więzi, jakie łączą powojennych twórców polskiej kinematografii z jej lewicowym nurtem przedwojennym. Żegnając przed laty szkołę filmową patrzyliśmy na słowa Lenina, uwiecznione na specjalnej tablicy, a mówiące, że najważniejszą ze sztuk jest sztuka filmowa. W połowie lat 70 tablica ta w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła. Lobby, skupione wokół b. przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji Macieja Szczepańskiego, z uporem lansowało pogląd, że film jako gatunek sztuki już się przeżył, a czołowe miejsce wśród sztuk zajmuje dzisiaj, a w jeszcze szerszym zakresie zajmować będzie w przyszłości, telewizja. Takie poglądy nadal często występują w różnych kręgach opiniotwórczych. Formułuje się przy tym ocenę, że sztuka filmowa w Polsce znajduje się w fazie upadku, co jest oczywistą nieprawdą. Film zawsze wywierał wielki wpływ na widza, rozbudzał wyobraźnię, a tworzone dziś wokół niego mity i fałszywe opinie nie służą poprawie istniejącej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#TadeuszChmielewski">Wyrażane są poglądy, że film jako gatunek sztuki się przeżył, ale też, że filmowcy to środowisko krezusów, ludzi, którzy nie potrafią należycie gospodarować środkami, jakie mają do dyspozycji, toteż produkcja filmów jest zbyt kosztowna i w dzisiejszych warunkach nie stać nas na nią. Głosi się pogląd, że bardziej opłaca się kupować „Isaurę” lub „Shoguna”, niż tworzyć własne filmy. Innym z mitów jest opinia, że liczba widzów oglądających w naszych kinach polskie filmy stale spada. Wszystkie te opinie nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#TadeuszChmielewski">Chciałbym poinformować, że przeciętna płaca w kinematografii wynosi obecnie ok. 14 tys. zł, a więc jest znacznie niższa od średniej krajowej. Trzeba przy tym podkreślić, że wydajność nasza może być porównywana z wydajnością filmowców z Hollywood, którzy jednak dysponują nieporównanie bogatszą i nowocześniejszą bazę materialną.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#TadeuszChmielewski">Filmy nasze drożeją tylko w takim stopniu, w jakim wzrastają nasze koszty wynikające m.in. ze wzrostu cen zużywanych materiałów i narzędzi. Nie walczymy o przyznanie nam nieograniczonych środków finansowych. Chcemy jedynie, aby pieniądze, przeznaczane z Narodowego Funduszu Rozwoju Kultury na cele produkcji filmowej, pozostawały w gestii kinematografii. Chodzi o to, aby nie powstawała sytuacja, w której corocznie płacimy miliony złotych w postaci różnych podatków, a równocześnie, w wielu dziedzinach produkcji filmowej odczuwa się niedobór środków finansowych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#TadeuszChmielewski">Żyjemy w epoce komputeryzacji. Rośnie młode pokolenie elektronicznych technokratów. Jeśli rozwojowi komputeryzacji nie będzie towarzyszył rozwój techniki video, produkcji videokaset i videomagnetofonów, to grozi nam powstanie społeczeństwa inteligentnych automatów. Technika video, telewizja satelitarna czy telewizja przewodowa - to nowe środki przekazu inspirujące nowy styl patrzenia na otaczający świat. Szczególnie chłonna na te nowe zjawiska jest młodzież, co trzeba umiejętnie wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#TadeuszChmielewski">To, że widz odchodzi od kina i filmu, ma swe źródło gdzie indziej. Ludzie nie chcą chodzić do brudnych, zapuszczonych sal kinowych, w których niewiele widać i niewiele słychać.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#TadeuszChmielewski">Jedną z podstawowych przyczyn naszych dzisiejszych kłopotów jest fakt, że obowiązująca ustawa o kinematografii pochodzi z 1952 r., tj. z okresu, w którym produkowaliśmy ok. 5 filmów rocznie. Obowiązywał wówczas także inny model kinematografii. Była to kinematografia reżysera, twórcy. Jak wiadomo, twórcy bywają raz lepsi, raz gorsi. Ten model kinematografii już się przeżył. Dziś upowszechnić się musi świadomość, że kino to nie tylko miejsce przekazywania artystycznych treści kulturalnych i kształtowania pożądanych postaw społecznych, ale także w coraz szerszym zakresie miejsce rozrywki. Kino nasze powinno zatem stawać się kinem widza. Jak dotychczas jest ono nadal przede wszystkim kinem reżysera.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#TadeuszChmielewski">Podstawowe nasze bolączki to brak odpowiedniej bazy technicznej, sprzętu, a także nieżyciowe przepisy. Często uniemożliwia to nam, a co najmniej utrudnia codzienną pracę.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#TadeuszChmielewski">Potrzebna nam jest nowa ustawa o kinematografii, która umożliwi rozwiązanie dzisiejszych kłopotów i przyczyni się do stworzenia kina widza.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MarekNowicki">O ludziach, którzy dzisiaj znaleźli się na tej sali, wiele powiedzieć może następujące przypomnienie. Jak pamiętamy, lata 1980–81 były okresem uciążliwych strajków w naszym kraju. Jednym z nielicznych obszarów, w których strajków wówczas nie zanotowano, była kinematografia. Dlaczego tak się stało, mimo wielu sporów, sprzecznych poglądów i gorących dyskusji, jakie miały wówczas miejsce w naszym środowisku? Jak pamiętamy, z chwilą ogłoszenia stanu wojennego na pewien czas zawieszono produkcję filmową. Był to duży wstrząs dla środowiska filmowego. Jednocześnie sprawa uruchomienia produkcji filmowej stała się najważniejszym ogniwem łączącym nasze wspólne wysiłki. Po okresie zawieszenia jego działalności, w grudniu 1983 r. Zjazd Stowarzyszenia Filmowców Polskich rozpoczął nowy etap funkcjonowania naszego środowiska. Panowały różne poglądy, spieraliśmy się nt. różnych spraw. Powstaje więc pytanie, czy istniały wówczas i czy istnieją nadal jakieś wspólne problemy, które umożliwią nam podejmowanie wspólnych działań? Stowarzyszenie Filmowców Polskich przetrwało ten trudny okres w niezmienionym składzie osobowym. Na zjeździe okazało się, że są takie sprawy, które nas jednoczą. Wśród nich podstawowe miejsce zajmuje ochrona naszego warsztatu pracy oraz ochrona kultury filmowej, jej wkładu do kultury ogólnonarodowej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#MarekNowicki">W związku z zakończonymi wczoraj obradami II Zjazdu Związku Literatów Polskich w wieczornej transmisji telewizyjnej pisarze mówili o sytuacji w dziedzinie twórczości literackiej. Twierdzili, że o ile w pewnych środowiskach literatura liczy się jeszcze jako ważny środek przekazu i wypowiedzi artystycznej, to generalnie została ona wyparta przez sztukę obrazu, a przede wszystkim - telewizję i film.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#MarekNowicki">Trzeba przyznać, że także w oficjalnych dokumentach pokutuje jeszcze anachroniczna hierarchia umiejscawiająca film za literaturą, plastyką, muzyką i innymi dziedzinami twórczości. Kinematografię wymienia się często jak gdyby wstydliwie, w ostatniej kolejności. Mamy świadomość tego zjawiska, ta świadomość łączy nas we wspólnym działaniu.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#MarekNowicki">Powstają pytanie, co dziś jest podstawowym problemem, który zagraża kinematografii. Jak powszechnie wiadomo, niskie płace w kinematografii spowodowały w ostatnich latach drastyczny odpływ zatrudnionych w niej pracowników.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#MarekNowicki">Chcę jednak podkreślić, że problemu płac nie stawiamy na pierwszym miejscu, mimo że uważamy go za sprawę o zasadniczym znaczeniu dla dalszego rozwoju kinematografii. Nie wysuwamy także na czoło problemów techniki filmowej, którą można określić jako zdolność wytwarzania dzieła filmowego na przyzwoitym poziomie technicznym i artystycznym. Uwzględniając aktualne warunki, Zdajemy sobie sprawę, że niemożliwe byłoby wyprodukowanie dzisiaj takich dzieł, jak „Krzyżacy” czy „Faraon”. Nie wysuwamy też na pierwsze miejsce wśród problemów kinematografii sprawy rozpowszechniania filmu. Od 20 już lat przeciętnie co tydzień likwidowane jest jedno kino. Na palcach jednej ręki można by wskazać liczbę nowo wybudowanych kin w tym okresie.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#MarekNowicki">W ocenie naszego środowiska najważniejszym dziś problemem są przepisy prawne, jakie rządzą kinematografią. Działamy nadal na podstawie przepisów ustawy o kinematografii z 1952 r. Obowiązuje nas też wiele przepisów identycznych, jak w produkcyjnych dziedzinach gospodarki, w przemyśle. Próba przykrajania działalności kinematografii do takich przepisów nie sprawdza się w życiu. Kinematografia to nie tylko produkcja przeznaczona dla kin. To także telewizja, video i inne środki przekazu indywidualnego. Według informacji Głównego Urzędu Ceł, od momentu, w którym zaczęto te sprawy rejestrować, sprowadzono do Polski ok. 400 tys. magnetowidów. Proszę sobie wyobrazić, jak wielka to już jest widownia, przyjmując, że przed każdym ekranem videomagnetofonu zasiada za każdym razem kilka osób. Jeszcze ważniejszą sprawą jest repertuar, jaki dzięki temu środkowi przekazu dociera do odbiorców. Niepokoi nas, dlaczego tak mało filmów produkcji krajowej możemy zaoferować posiadaczom systemu video.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#MarekNowicki">Prace nad projektem nowej ustawy o kinematografii toczą się od dłuższego czasu. Powstało dotychczas 9 wersji projektu tej ustawy. Szczęśliwie na dziewiątą wersję zgodziły się już wszystkie wypowiadające się strony. Podstawą nowego spojrzenia na sprawy kinematografii jest połączenie wszystkich przedsięwzięć - od powstania filmu do momentu przedstawienia go widzowi i to niezależnie od tego, czy widz ogląda film w domu, za pośrednictwem telewizji, kasety video, czy też w kinie lub klubie filmowym.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#MarekNowicki">Te ogniwa kinematografii przewiduje się połączyć w specjalny komitet pozostający w gestii Ministerstwa Kultury i Sztuki. Szef tego komitetu podlegałby bezpośrednio ministrowi kultury i sztuki. Jest to konieczne przede wszystkim po to, aby powstał jednolity system finansowania działalności filmowej, aby dzięki temu mogły powstawać filmy o nośnych społecznie treściach, o dużych walorach artystycznych, a przy tym atrakcyjne dla masowego widza. Służyć to też powinno przeciwdziałaniu powstawaniu filmów nieudanych, filmowych bubli.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#MarekNowicki">Drugą podstawową sprawą w projekcie nowej ustawy o kinematografii jest kwestia przedsiębiorstwa kinematograficznego. Produkcją filmów rządzić powinny inne reguły gry, inne przepisy niż obowiązujące w pozostałych działach gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#MarekNowicki">Te dwie sprawy stanowią jądro idei powołania nowych struktur organizacyjnych w projekcie ustawy o kinematografii. Dla ich uzasadnienia można podać wiele przykładów. Od kilku lat na produkcję kinematografii przeznacza się z Funduszu Rozwoju Kultury sumę wynoszącą ok. 3 mld zł rocznie. Nie uwzględnia się przy tym procesów inflacyjnych. Równocześnie w ostatnich latach rośnie produkcja filmowa. W ub.r. wyprodukowano rekordową liczbę 42 filmów fabularnych. Oznacza to, że coraz mniej środków przeznacza się na wyprodukowanie jednego filmu.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#MarekNowicki">Jak wiadomo produkcja kinematografii przynosi wpływy i częściowo sama na siebie zarabia. Nie można jednak twierdzić, że w takim kraju, jak Polska, kinematografia może być całkowicie samowystarczalna finansowo. Ze względu na niezbyt liczną publiczność filmową jest to niemożliwe. Właściwie tylko trzy kinematografie światowe można uznać za samowystarczalne: amerykańską, radziecką i indyjską.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#MarekNowicki">W 1984 r. wyprodukowaliśmy wiele Interesujących filmów, a wśród nich kilka o wysokim poziomie artystycznym, cieszących się dużym uznaniem u widzów. Wpływy osiągnęły 598 mln zł. O tę sumę powiększono nam dotacje z Narodowego Funduszu Rozwoju Kultury w następnym roku. Ten sposób powiększania naszych funduszów został jednak zakwestionowany przez Najwyższą Izbę Kontroli.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#MarekNowicki">Poinformowano nas, że pieniądze te powinny zostać zwrócone do Narodowego Funduszu, a następnie możemy wystąpić do Ministerstwa Kultury i Sztuki o ich ponowne przyznanie na cele kinematografii. Pieniądze zwróciliśmy, ale nie otrzymaliśmy ich ponownie. W środowisku filmowców wytworzyło się przekonanie, że nasz sukces filmowy z 1984 r. - sukces artystyczny i sukces u publiczności - jest naszą klęską. Trzeba było podjąć wiele różnorodnych działań, aby w 1985 r. utrzymać produkcję filmową na nie zmienionym poziomie.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#MarekNowicki">Nasze filmy fabularne produkowane są przez różne zespoły realizatorów i przyjmowane są przez widzów niejednakowo. Zabiegamy od dłuższego czasu o to, aby pieniądze, które wpłyną dzięki dużej popularności filmów, otrzymywały te zespoły, które są twórcami tych filmów. W ten sposób powstałby fundusz umożliwiający tworzenie w tym samym zespole dzieł bardziej ambitnych, które nie mogą liczyć na szerokiego odbiorcę. Przepisy uniemożliwiają przekazywanie zysków do zespołów, które są tych zysków autorami, co najwyżej, mogą być one doliczane do zysku całego przedsiębiorstwa, ale wtedy praktycznie w całości pochłania je podatek na PFAZ. W ten sposób pieniądze te okazują się nam nieprzydatne i nie służą powstawaniu nowych dzieł.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#MarekNowicki">Zjawiska kryzysu w kinematografii towarzyszą nam od wielu lat. Niedawno zostały dostrzeżone i znalazły wyraz w odpowiednich uchwałach Biura Politycznego KC PZPR i Rady Ministrów. Mimo podjęcia tych uchwał, procesy te nie zostały zahamowane. Przemawia to na rzecz tezy, że główne przyczyny kryzysu kinematografii tkwią nie w intencjach władzy, lecz w anachronicznych przepisach prawnych.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#MarekNowicki">Produkcja filmowa jest działalnością bardzo kosztowną, a przy tym o dużym stopniu ryzyka. Można stąd wysunąć wniosek, że w warunkach kryzysu gospodarczego najlepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja z produkcji filmów. Taki pogląd daje się na swój sposób uzasadnić, ale filmowcy, rzecz jasna, nie mogą się z nim pogodzić. Wyznajemy pogląd, że naród, nie zapisany na taśmie filmowej, nie istnieje, nie funkcjonuje w świadomości innych narodów.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#CzesławPetelski">Chciałbym uzupełnić wypowiedź przedmówcy o kwestie ogólniejsze, dotyczące pozycji polskiego filmu w świecie. Powinniśmy sobie uświadomić, z jakiego punktu startowała polska kinematografia po wojnie. Przedwojenny film polski dzielił nieprawdopodobny dystans od filmu światowego. Był to dystans artystyczny, techniczny i organizacyjny. Jednak już w pierwszych latach po wojnie udało nam się ten dystans pokonać. Film polski zaistniał jako sztuka filmowa, przemysł oraz nowatorskie rozwiązanie organizacyjne, jakie stanowiły zespoły filmowe. Zespoły - jako swoista forma samorządu twórców - sprawdziły się i ta forma organizacji produkcji filmowej została przyjęta przez inne kraje socjalistyczne.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#CzesławPetelski">Odrobienie dystansu dzielącego nas od kinematografii światowej zaowocowało na arenie międzynarodowej. Nasza sztuka filmowa liczy się tam i zajmuje ważną pozycję. Od pewnego jednak czasu wiele czynników działa na naszą niekorzyść. W szczególności powiększa się dystans między techniką stosowaną na świecie a naszymi możliwościami. Zapóźnienie techniczne stanowi ograniczenie dla twórców, którzy nie mogą sobie pozwolić na swobodną realizację swych zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#CzesławPetelski">Nowe techniki filmowe, video i telewizja satelitarna niepomiernie rozszerzyły widownię. Jaka jest pod tym względom nasza sytuacja? Już dzisiaj takie filmy jak „Rambo”, krążą w kasetach po całym kraju, a niedługo obrazy z telewizji satelitarnej będzie mógł odbierać prawie każdy. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której nie będziemy w stanie odpowiedzieć na rzucane nam wyzwanie naszą własną twórczością, niosącą nasze wartości ideowe i propagandowe.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#CzesławPetelski">Decydującą rolę w produkcji filmów odgrywają zespoły filmowe. Stały się one ośrodkami inicjatywy twórczej i socjalistycznym producentem. Dzięki zespołom filmowym środowisko twórcze wzięło w swoje ręce sprawy produkcji. Poziom i jakość tej produkcji zależą nie tylko od takich czynników, jak współpraca z mecenasem państwowym i polityka kulturalna, ale też od czynników ekonomicznych. W ostatnich latach pojawiły się niekorzystne tendencje. Zespołom filmowym, zależy na produkowaniu filmów jak najmniejszym nakładem kosztów, a wytwórniom filmowym - na maksymalnym zysku. By osiągnąć ten zysk, kalkulują ceny swoich usług na jak najwyższym poziomie i w ten sposób znajdujemy się w zaklętym kręgu.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#CzesławPetelski">Dlatego m.in. maleje liczba usług, które zakupujemy w wytwórniach filmowych. Kiedyś stanowiły one 60–70% wszystkich usług świadczonych przy produkcji filmu, a dzisiaj wartość usług zakupywanych w wytwórniach filmowych spadła do 30–40%. Ekipy filmowe wolą same załatwiać wszystko, nieraz u prywatnych producentów, bo są tańsi, sprawniejsi i lepsi.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#CzesławPetelski">Ostatnia reforma ekonomiczna w kinematografii, przeniesiona mechanicznie z przemysłu, nie zlikwidowała tych konfliktów. Wytwórnie filmowe muszą się bronić przed deficytem i spadkiem zarobków swoich pracowników. Nie możemy mieć do nich o to pretensji, ale sytuacja ta odbija się niekorzystnie na produkcji filmowej. Dlatego stoimy przed koniecznością integracji kinematografii. Konieczne jest dostosowanie reguł ekonomicznych do potrzeb produkcji filmu i specyfiki kinematografii. Współzależność między zespołami filmowymi, wytwórniami i przedsiębiorstwami rozpowszechniania nie jest naszym wymysłem. Jest to próba znalezienia wyjścia z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Uważam, że jest ona równie przełomowa, jak w okresie powojennym.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszDrewno">Chciałbym przedstawić przykłady paradoksów, w jakie uwikłana jest kinematografia polska ze względu na obowiązujący obecnie system ekonomiczny. W 1985 r. kinematografia polska wypracowała dodatnie saldo zysku w wysokości ponad 500 mln zł. Sądziliśmy, że suma ta zasili zespoły filmowe, została ona jednak przeznaczona na fundusz rozwoju kinematografii. Mechanizm ten doprowadził do sytuacji, w której mamy o ponad 500 mln zł mniej, niż przypuszczaliśmy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#TadeuszDrewno">Kilka lat temu, w trakcie wprowadzania reformy gospodarczej, zlikwidowano zjednoczenia m.in. Zjednoczenie Rozpowszechniania Filmów. Zjednoczenie to było centralnym dystrybutorem filmów w kraju. W jego miejsce powstało 17 samodzielnych przedsiębiorstw - Okręgowych Przedsiębiorstw Rozpowszechniania Filmów. Bogate OPRF odprowadzają do budżetu państwa podatki z zysku, a biedne wyciągają rękę po dotacje z funduszu kinematografii.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#TadeuszDrewno">Dochodzi do tak paradoksalnych sytuacji, że w 1982 r. łączny deficyt wszystkich tych przedsiębiorstw wyniósł jedynie 17 mln zł, ale dotacje z funduszu kinematografii dla deficytowych OPRF - aż 361 mln zł. Doprowadził do tego brak wewnętrznego bilansowania działalności rozpowszechniania filmów.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#TadeuszDrewno">Jednocześnie traci się z pola widzenia najważniejszą sprawę, jaką jest obecność polskiego filmu w kinach. Wpływa na to przede wszystkim brak preferencji podatkowych, dzięki którym film polski byłby dla przedsiębiorstw rozpowszechniania filmów opłacalnym „towarem”. Jest paradoksem, że w okresie międzywojennym, o którym wspominał Cz. Petelski, funkcjonował skuteczny system podatkowy promowania rodzimej produkcji.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#TadeuszDrewno">Podobna sytuacja panuje w dziedzinie dystrybucji i promowania polskich filmów za granicą. Z braku osobnych przepisów funkcjonują tutaj ogólne przepisy handlu zagranicznego, przypuszczalnie słuszne, jeżeli chodzi o eksport dóbr materialnych, ale zupełnie nie dostosowane do eksportu dóbr kulturalnych. Toteż bardzo często zagraniczni kontrahenci wycofują się ze współpracy z nami ze względu na warunki, które im stawiamy. A przecież eksport filmu nie może być oceniany jedynie z ekonomicznego punktu widzenia, Istnieje cały splot anormalnych wręcz powiązań między funduszem rozwoju kultury a funduszem kinematografii. Nieterminowe dostarczanie środków finansowych zespołom filmowym prowadzi do obciążania nas odsetkami za zwłokę. Z kolei nasi kontrahenci także płacą karne odsetki. Jak już się wszyscy poobdzielamy tymi odsetkami, to i tak w końcu spotykamy się przy kasie funduszu kinematografii. Rozwiązanie tej paradoksalnej sytuacji jest, moim zdaniem, stosunkowo proste. Należy zapewnić parametryczny udział funduszu kinematografii w Narodowym Funduszu Rozwoju Kultury. Konieczne jest także wprowadzenie innego niż roczny systemu budżetowania produkcji filmowej. Nie przystaje on do obecnego cyklu produkcji filmu, który trwa przeciętnie ok. 4 lat.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#TadeuszDrewno">W tym roku na konto zespołów filmowych wpłynęło 170 mln zł z tytułu sprzedaży filmów. Kwota ta została przez ministra finansów obłożona 58% podatkiem, a nie 60%, jak wspominał mój przedmówca, gdyż minister finansów udzielił nam 2% ulgi za dobrze prowadzoną gospodarkę finansową.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#TadeuszDrewno">A więc zapłacimy ten 58% podatek, a później i tak spotkamy się ministrem finansów przy kasie Narodowego Funduszu Rozwoju Kultury, gdzie ustawimy się w kolejce po dotacje. Ale ilu ludzi będzie przy tym miało zajęcie…</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#TadeuszDrewno">Mija właśnie 5 rocznica naszych starań o uchwalenie nowej ustawy o kinematografii. Jest ona potrzebna ze względu na specyfikę tej dziedziny, która łączy w sobie działalność artystyczną, kulturalną i przemysłową. Mechanizmy gospodarcze ze sfery gospodarki narodowej nie znajdują wobec tego bezpośredniego zastosowania w kinematografii.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#BohdanPoręba">Jest tylko pozornym paradoksem, że minorowe głosy w sprawie sytuacji polskiej kinematografii podnoszą się w 40 rocznicę jej istnienia. Moi koledzy słusznie przypomnieli, że polska kinematografia dała świadectwo prężności polskiej kultury, zwłaszcza w okresie bezpośrednio powojennym. Stanowiła okienko, przez które mówiliśmy o najtrudniejszych i najważniejszych dla nas sprawach. M.in. ukazywaliśmy okres wojny, obozy śmierci, nowe prądy, jakie pojawiły się u nas po 1956 r.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#BohdanPoręba">Kinematografia stała się liczącym się dziś w świecie przemysłem. Świadczy o tym kooperacja, jaką podejmujemy z partnerami zagranicznymi oraz sprzedaż naszych usług, z której czerpiemy niebagatelne zyski dewizowe. Nie możemy także zapominać, że film polski stanowi transmisję literatury narodowej i formę jej upowszechnienia.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#BohdanPoręba">Przed nami walka z zalewem kultury obcej, który niedługo dotrze do nas dzięki telewizji satelitarnej i wideo. Nie oznacza to jednak, że nie mamy świadomości kryzysu, w jakim znajduje się nasz przemysł filmowy. Moim zdaniem kryzysu tego nie spowodował rozwój telewizji i technik wideo. Związany on jest z kryzysem ogólnospołecznym. Mamy do czynienia z większą niż kiedykolwiek apatią społeczną, odcięciem się od spraw ogółu. Wskutek zmian demograficznych nastąpiła także zmiana struktury wiekowej widowni. Nasze kina zapełnia w większości nastoletnia młodzież.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#BohdanPoręba">Z istniejącego kryzysu musimy sami znaleźć wyjście. Musimy jednocześnie znaleźć klucz do takiego przedstawiania rzeczywistości, jakie będzie odpowiadało społecznemu zapotrzebowaniu. Tak było zawsze, kiedy kraj pogrążony był w kryzysie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#BohdanPoręba">Trudno zrozumieć sprawy szczegółowe, jeżeli nie powiemy sobie kilku słów o ogólnej sytuacji polskiej kinematografii. Nie wolno zapominać, że zaczęliśmy wprowadzać reformę gospodarczą, gdy kraj nasz znajdował się w głębokim konflikcie społecznym. Działał wówczas - sterowany przez Komitet Porozumiewawczy Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych - Komitet Ocalenia Kinematografii, w którym górę wzięły tendencje reprywatyzacji polskiej kinematografii czy też uczynienia z niej agendy „Solidarności”. Nie jestem przeciwnikiem decentralizacji, ale krytycznie muszę się odnieść do pomysłów rozbicia struktury kinematografii. Powinna być ona systemem naczyń połączonych. Rozbicie zespołów filmowych, produkcji i dystrybucji powoduje wiele absurdalnych paradoksów, wykluczających się wzajemnie działań i interesów.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#BohdanPoręba">Nasze środowisko zdołało się zintegrować po kryzysie. Zwyciężyły zdrowe tendencje i widzę w tym dużą rolę organizacji partyjnej. Nie zamknęliśmy się we własnym gronie i wyciągnęliśmy ręce do wszystkich, którzy chcieli pracować. Jednak przyjęte wówczas zasady reformy całkowicie nie odpowiadają celom i specyfice produkcji filmowej. W tej chwili całe środowisko filmowe poszukuje drogi wyjścia z tej sytuacji, tj. wprowadzenia reformy gospodarczej, uwzględniającej specyfikę kinematografii. Jeżeli dzisiaj zespoły filmowe nie mają wpływu na upowszechnianie wyprodukowanych przez siebie filmów, to jest to paradoks bez precedensu. Postulowany przez nas komitet kinematografii powinien być prężną władzą, sprzężoną jednak z samorządnością środowiska filmowego. Jest to jedyne rozwiązanie. W przypadku nieprzyjęcia zasad reformy film polski pójdzie albo w kierunku zaprzestania produkcji, albo też w kierunku absolutnej komercjalizacji, której przejawy mamy okazję oglądać w niektórych filmach polskich, gdzie reżyserzy prześcigają się w pokazywaniu gimnastyki seksualnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JerzyBossakWarszawa">Jestem jednym z założycieli szkoły filmowej, o której mowa, zresztą odpokutowałem to. Zacznę od spraw polityki kulturalnej. Jakie miejsce w naszym życiu zajmuje kino? Celem kinematografii jest kształtowanie świadomości i gustów społeczeństwa. Jeśli takie cele stawiamy przed polskim kinem, to musimy zapewnić kinematografii odpowiednie warunki działania. Reforma nie może kłaść kina na łopatki, a tak się właśnie ostatnio dzieje.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JerzyBossakWarszawa">Kinematografia to całość, jeden system, który musi działać w sposób zintegrowany. Jeśli mamy osiągnąć cel nadrzędny, jakim jest uczestnictwo filmu w podnoszeniu kultury i kształtowanie świadomości narodowej, to nie może być w kinematografii mikrointeresów, nie mogą decydować wskaźniki, dochody, zyski itd. Dojdziemy w końcu do tego, że każdy zakupiony film będzie tańszy od polskiego - bez względu na jakość. Oglądanie się tylko i wyłącznie na zysk może doprowadzić do paradoksalnej sytuacji - takiej np. że wytwórnie filmowe zaczną produkować dwuosobowe śpiwory na zimę albo niedźwiadki dla dzieci, bo im się to będzie lepiej opłacało niż produkcja filmów.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JerzyBossakWarszawa">Trzeba się zastanowić: potrzebujemy kinematografii, czy też nie? Oczywiście w tych realnych warunkach, w jakich żyjemy, przy istnieniu telewizji i wideo. Jeśli kinematografia jest naszej kulturze potrzebna, to zastanówmy się, jakie ma być to polskie kino, jakie mamy robić filmy. Trzeba robić dobre filmy bez względu na ich opłacalność.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JerzyBossakWarszawa">W polskiej kinematografii mamy teraz taką sytuację, że funkcjonuje w niej ileś tam mikrogospodarek, każda ma swoją księgową i każda walczy o zysk, nie przebierając w środkach. Dlatego właśnie wołamy o stworzenie komitetu, który doprowadzi do zintegrowania wszystkich działań.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#JerzyBossakWarszawa">W Stanach Zjednoczonych finansowanie kinematografii w 50% pokrywa telewizja. W Związku Radzieckim działają inne systemy. Może komitet znajdzie wyjście z sytuacji, dostosowane do polskich warunków, aby uzdrowić naszą kinematografię.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#JerzyBossakWarszawa">Jeśli chcemy, żeby nasza kinematografia istniała, musimy robić trzy rodzaje filmów. Pierwszy - to takie filmy, które zapewnią wielomilionowej widowni półtorej godziny godziwej rozrywki, odpoczynku, relaksu. Ale i te rozrywkowe filmy nie mogą być takie, żeby po ich obejrzeniu widz wychodził z kina głupszy, niż do niego wszedł. Drugi rodzaj - to filmy, które nie mają żadnych szans na zyski, ale są osiągnięciem dla naszej kultury i sztuki. I trzeci wreszcie rodzaj - to takie filmy, które kształtują świadomość narodową. I tu jednak nie można przedobrzyć, bo nie wszystkie filmy zgodne z założeniami politycznymi mogą ten cel osiągnąć. Film musi docierać do widza. Widz musi chcieć przyjść do kina go obejrzeć. Jeśli krytyka się zachwyci, oceni film wysoko, a nikt nie będzie chciał go oglądać, to również celu nie osiągniemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MieczysławWaśkowskiWarszawa">Sprawą najważniejszą jest prawidłowe wdrażanie reformy gospodarczej w kinematografii. Prawidłowe - to znaczy dostosowane do specyfiki tego nietypowego przemysłu. Drugim problemem jest pilna potrzeba uchwalenia nowej ustawy. Kinematografia nam się bardzo rozrosła, to już cały przemysł, który zatrudnia 30 tys. pracowników, a więc wymagający odpowiednich ustaleń prawnych.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MieczysławWaśkowskiWarszawa">Celem głównym komitetu, który - jak sądzę - powinien zostać „umocowany” przy Ministerstwie Kultury i Sztuki, powinno być stworzenie formuły kina. Komitet taki pełniłby funkcję samorządu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MieczysławWaśkowskiWarszawa">Reforma gospodarcza pomieszała nam szyki w kinematografii. Poszczególne OPRF, goniąc za zyskiem, za zarobkiem za wszelką cenę, dobijają się o filmy kasowe, chociaż ich wartość stoi pod znakiem zapytania. I taki film idzie w kinie tygodniami. Bywa i tak, że naprawdę dobry film schodzi z ekranu po dwóch seansach, zanim publiczność zdąży go zauważyć i ocenić. Dobry, ale trudniejszy film też musi mieć szansę dotarcia do widza.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PiotrStefański">Odnoszę wrażenie, że w dotychczasowych wypowiedziach nasi goście przedstawili zasadnicze sprawy, z jakimi boryka się dzisiaj kinematografia polska. Sądzę, że dobrze byłoby, aby w tej fazie dyskusji skierować pod adresem naszych gości pytania.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PiotrStefański">Ze swej strony chciałbym zapytać, czy w poglądzie o potrzebie szybkiego uchwalenia nowej ustawy o kinematografii środowisko filmowców jest zgodne, czy jego stanowisko jest jednorodne i przemyślane, czy poparcie dla projektu nowej ustawy jest w tym środowisku jednoznaczne? Idzie mi w konsekwencji o to, czy możemy się w naszych działaniach opierać na opinii środowiska filmowego jako jednoznacznym, zgodnym stanowisku filmowców polskich.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PiotrStefański">Druga sprawa, która niepokoi posłów naszej komisji, dotyczy filmów określonych tutaj mianem bubli. Chciałbym zapytać, jaki jest punkt widzenia środowiska filmowców na tę sprawę. Co w waszym mniemaniu sprawia, że liczba takich filmów jest nadal stosunkowo duża?</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PiotrStefański">Po trzecie, komisja nasza w wyniku dzisiejszego spotkania zamierza opracować wnioski co do dalszych naszych działań w tym zakresie. Wszystkie uwagi wypowiedziane na tej sali są szczegółowo zapisywane do protokołu. Zanim zespół poselski opracowujący wnioski z dzisiejszej dyskusji zakończy pracę, dobrze byłoby, jak sądzę, aby mógł zapoznać się bezpośrednio z funkcjonowaniem różnych ogniw kinematografii. Chciałbym, aby środowisko filmowców przedstawiło swoje sugestie, jakie przedsiębiorstwa, wytwórnie i inne ogniwa kinematografii należałoby uwzględnić w tej wizytacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MieczysławWaśkowski">Produkcja filmów, które określamy mianem bubli, to w moim odczuciu także wina przemysłu filmowego. Nie jest to tylko wina artysty. W dzisiejszej sytuacji podstawowym czynnikiem wpływającym na sukces filmu jest jakość surowca. Takim surowcem w produkcji filmowej są scenariusze. Kinematografia polska od wielu lat cierpi na brak scenariuszy o odpowiednim poziomie artystycznym. W okresie powojennym nie stworzono u nas instytucji kształcącej autorów scenariuszy filmowych. Dzisiaj zbieramy tego owoce. W okresie gdy rocznie produkowano 5–7 filmów fabularnych, z ich produkcją można się było pieścić. W dzisiejszej sytuacji, gdy produkujemy ok. 40 filmów fabularnych oraz 80–100 telewizyjnych odcinków filmowych rocznie, produkcja filmowa jest już produkcją na skalę przemysłową.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#MieczysławWaśkowski">Tym bardziej dotkliwy jest brak surowca w postaci scenariuszy. Od niedawna istnieje co prawda studium scenariuszowe, którego udanym owocem był film „Wielki Szu”. Są to jednak rozwiązania niewystarczające. W Związku Radzieckim istnieje duże studium autorów scenariuszy filmowych, a w krajach kapitalistycznych scenarzysta filmowy to zawód ogromnie ceniony. Koszty scenariuszy stanowią tam ok. 10% ogólnych kosztów filmu. Zdarzają się więc sytuacje, że za scenariusz autor otrzymuje ok. 2 mln dolarów. U nas do niedawna wynagrodzenie za scenariusz filmowy wynosiło ok. 150 tys. zł, co oznacza niewielki ułamek procenta kosztów produkcji filmu. Kto w takiej sytuacji zechce pisać scenariusze filmowe? Który wybitny pisarz pójdzie na ryzyko napisania scenariusza za tak niskie wynagrodzenie? Może co najwyżej napisać interesującą powieść, która zostanie następnie zekranizowana, a wtedy za jej ekranizację otrzyma ok. 60 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#MieczysławWaśkowski">Dyrektor generalny w Komitecie ds. Radia i Telewizji Stanisław Stefańczyk:</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#MieczysławWaśkowski">Dziękując za zaproszenie na dzisiejsze obrady, muszę niestety swoją wypowiedź rozpocząć od pewnych sprostowań. Niektóre stwierdzenia zawarte w wypowiedziach wiceprezesów Stowarzyszenia Filmowców Polskich wymagają korekty.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#MieczysławWaśkowski">Nie wdając się w ocenę artystyczną serialu „Shogun” muszę autorytatywnie stwierdzić, że zakup 12 odcinków tego filmu kosztował nas 18 tys. dolarów. W ogólnym programie telewizyjnym filmy fabularne zajmują 2–2,2 tys. godz. emisji programowej rocznie. Co miesiąc wyświetlamy w telewizji ponad 80 filmów fabularnych. Fakty te przeczą opinii, że filmy fabularne zajmują 90% czasu emisji całego programu telewizji polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#MieczysławWaśkowski">Wśród emitowanych filmów fabularnych dużą część stanowią filmy polskie. Dzięki organizowanym przeglądom i cyklom mogliśmy m.in. w ubiegłych latach przypomnieć twórczość filmowców polskich ostatniego 40-lecia. Mówiono tu, że rocznie produkujemy w Polsce 42 filmy fabularne. Ale przecież jest to produkcja przeznaczona wyłącznie dla kin. Z finansów telewizji polskiej produkuje się rocznie ok. 100 półgodzinnych odcinków filmowych, co jest równoważne z produkcją ponad 30 filmów fabularnych rocznie. Trzeba więc przyjąć do wiadomości, że produkcja filmowa w Polsce w ub.r. wynosiła ok. 80 filmów fabularnych.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#MieczysławWaśkowski">Odnosiłem wrażenie, że od 2 lat wiele spraw zostało już uregulowanych. Filmy robi się przecież nie tylko dla kin i techniki wideo. Nawet na Festiwalu Filmowym w Gdańsku pokazuje się coraz więcej filmów telewizyjnych. Ludzie oglądają filmy nie tylko w kinach, ale także, a nawet przede wszystkim w telewizji. W ostatnim okresie większość filmów fabularnych stanowią debiuty. Tym debiutanckim osiągnięciom robimy w telewizji niemałą reklamę. Reklamujemy także filmy dokumentalne, które nie są wyświetlane w kinach.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#MieczysławWaśkowski">W 1986 r. Telewizja Polska zamierza wyprodukować ok. 315 półgodzinnych odcinków filmowych. Z dotychczasowej dyskusji można by wnosić, że produkcja ta nie ma żadnego znaczenia, że oglądanie filmów w telewizji nie przynosi żadnych skutków społecznych. A przecież telewizja, wideo i kina to środki przekazu audiowizualnego, z których korzystają ci sami odbiorcy, te same rodziny. Film Romana Wiączka „Godność” w telewizji obejrzało 12 mln widzów, podczas gdy jego publiczność kinową można liczyć tylko w tysiącach. Czyżby więc uzasadnione było traktowanie produkcji filmowej dla telewizji jako mniej ważnej? Niegdysiejsze niechętne spojrzenia na telewizję nie powinny nam zaciemniać dzisiejszych potrzeb.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszChmielewski">Mówiąc o kwocie 26 mln dolarów, miałem na myśli koszt produkcji filmu „Shogun”, nie zaś koszt jego sprowadzenia do Polski. Właśnie za tę sumę moglibyśmy wyprodukować w Polsce 100–120 filmów fabularnych. Nie jest zamiarem stowarzyszenia lekceważenie telewizji. W pełni doceniamy ważną rolę telewizji jako środka przekazu, w tym również jako miejsca projekcji filmów fabularnych. Nie ma w stowarzyszeniu żadnych podziałów na twórców realizujących swoje filmy dla kin i twórców realizujących filmy dla potrzeb telewizji. Chcę podkreślić, że doskonale rozumiemy problemy Telewizji Polskiej i nie chcemy na tym polu żadnych rozdźwięków. Jeśli więcej czasu poświęciliśmy w pracach nad projektem ustawy sprawom kina, nie znaczy to, że nie dostrzegamy kultury wizualnej jako jednolitej całości.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BohdanPoręba">Jasne są dla mnie intencje wystąpienia posła P. Stefańskiego. Rzeczywiście podkreślenia wymaga sprawa, że kinematografia, a szerzej mówiąc - produkcja filmów to sprawa nie tylko kina. W ogólnym jednak ataku, skierowanym przeciwko kinematografii, przede wszystkim wytyka się sprawy kin. W zarzutach, jakie się pojawiają, nie liczy się produkcji telewizyjnej, nie uwzględniane są liczne przecież projekcje filmowe, jakie mają miejsce w wojsku, szkołach i innych obiektach zamkniętych. Jak dotychczas, nie dostrzegamy w pełni szansy, jaką stwarza produkcja filmowa dla procesów skutecznego wychowywania młodzieży. Jako autorzy filmów chcemy także, aby nasze filmy były pokazywane w telewizji. Dzięki telewizji wiele filmów - wydawałoby się już dawno zapomnianych - na nowo odżyło. W kinach zasięg wyświetlania wielu filmów był ograniczony ze względu na istniejące animozje, podziały czy tylko nazwisko twórcy. Tak więc współpraca z telewizją jest dla naszego środowiska bardzo ważna i cenna.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JerzyBezkowski">Chciałbym się wypowiedzieć nt. filmu krótkiego - głównie filmu dokumentalnego i oświatowego. Głównym problemem naszego środowiska jest w chwili obecnej znikanie naszych filmów z ekranów kin. Oddzielną sprawą są zagadnienia produkcji filmów krótkich. W swoim czasie przeżywaliśmy okres ich wzlotów. Od pewnego czasu produkcji filmów krótkich oraz ich rozpowszechnianiu towarzyszy podejrzane milczenie. Filmów krótkich produkuje się coraz mniej. Czyżby były już nikomu niepotrzebne? Sądzę, iż taka opinia byłaby pochopna. Film krótki stanowi osobistą autorską wypowiedź twórcy na temat wielu ważnych współczesnych problemów społecznych występujących w kraju.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JerzyBezkowski">W latach sześćdziesiątych produkowaliśmy rocznie ok. 50 filmów krótkich. Stanowiło to ok. 50% produkcji Wytwórni Filmów Oświatowych. Teraz produkcja tych filmów stanowi ok. 20–25% produkcji, czyli powstaje ich 30–35 rocznie. A przecież filmy krótkie służą edukacji narodowej i poruszają bogaty wachlarz zagadnień.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JerzyBezkowski">Jest sprawą paradoksalną, że Ministerstwo Oświaty i Wychowania prawie wcale nie zamawia u nas filmów. Jeszcze w latach siedemdziesiątych produkowaliśmy rocznie ok. 30 filmów na zamówienie tego resortu. W ostatnich latach dla Ministerstwa Oświaty i Wychowania produkujemy przeciętnie 3–4 filmy rocznie. Zmianom uległy także zasady finansowania produkcji. Kiedyś był specjalny fundusz przeznaczony na produkcję filmów na potrzeby resortu oświaty. Wydaje mi się, że obecnie film oświatowy traktowany jest jako konkurencja dla kredy czy innych sprzętów szkolnych. Ministerstwo Oświaty i Wychowania zamawia co prawda filmy także w innych wytwórniach, ale są to zupełnie inne filmy.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#JerzyBezkowski">Nasza produkcja trafia w 21% na ekrany kin i w 20% na ekrany telewizorów. Można więc zadać pytanie - z czego żyją twórcy filmów zatrudnieni w naszej wytwórni? 60% naszej produkcji stanowią filmy zlecone. Telewizję Polską interesują przede wszystkim filmy przyrodnicze lub etnograficzne. Podejmowaliśmy starania, aby różni zleceniodawcy zamawiali u nas w szerszym zakresie filmy popularno-naukowe czy badawcze. Jak dotychczas dominują jednak filmy ściśle instruktażowe, przeznaczone raczej do wąskiego rozpowszechniania. Rzadko zdarza się film, który mówiąc problemach jakiejś wąskiej grupy zawodowej, mógłby jednocześnie trafiać do szerszej widowni. Tak było np. z bardzo interesującym filmem o kolejarzach. Zleceniodawcy nie chcą jednak na ogół angażować własnych środków finansowych w filmy które nie mogą być potem bezpośrednio wykorzystane w zakładach. Być może służyłoby temu przyznanie jakichś ulg podatkowych.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#JerzyBezkowski">Coraz rzadziej spotykamy film krótki na ekranach kin. Rocznie na ekranach kinowych wyświetla się tylko 90 filmów krótkich, wliczając w to filmy animowane i importowane. Istnieją szanse rozwoju produkcji filmów krótkich, niezbędne jest jednak osiągnięcie porozumień z przedsiębiorstwami rozpowszechniania filmów. Nie należy zapominać o tym, aby film fabularny, wyświetlany na ekranie, stanowił łącznie z filmem krótkim nierozłączną całość.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AndrzejBrzozowski">Uważamy, że w projekcie ustawy rolo filmu dokumentalnego jest wystarczająco podkreślona. Obecnie, przede wszystkim z przyczyn finansowych, filmów dokumentalnych powstaje mało. Sytuacja filmu dokumentalnego jest delikatna. Musimy rejestrować rzeczywistość, ale nie możemy robić „półpejzaży” czy fotografować „półtwarzy”. Oskarża nas się nieraz, że nasze filmy nie ujmują całokształtu rzeczywistości kraju. Naszym zdaniem, mają one pobudzić do myślenia, zasygnalizować pewne problemy i zaniepokoić.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#AndrzejBrzozowski">Problemem jest rozpowszechnianie filmów dokumentalnych. Prosiłbym przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji, żeby poświęcono tym filmom więcej miejsca i żeby były one odpowiednio prezentowane. Filmy dokumentalne są syntezą otaczającej nas rzeczywistości, nie cechuje ich interwencyjność, przynależna filmom telewizyjnym. Te filmy interwencyjne są konieczne, ale dotyczą bolączek znajdujących się w zasięgu ręki, bolączek dnia codziennego. Tymczasem nasze filmy powstają długo. Kol. Karabasz kręcił swój film o Woli przeszło rok, a kol. Pałka przez kilka lat towarzyszył młodemu małżeństwu rozpoczynającemu pracę na roli.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#AndrzejBrzozowski">Filmy nasze nie są rozpowszechniane w sposób prawidłowy. Jestem autorem filmu o Stachurze, idolu naszej młodzieży. Z filmem tym jeździłem po całej Polsce i mógłbym powiedzieć, że dowiedziałem się o tej młodzieży bardzo dużo. Być może zachętą dla rozpowszechniania filmów dokumentalnych w kinach byłoby obniżenie podatku. Gdyby telewizja bardziej zainteresowała się tymi filmami, byłoby to niezwykle pomocne.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#AndrzejBrzozowski">Nie zapominajmy, że Wytwórnia Filmów Dokumentalnych stanowi szkołę życia dla młodych reżyserów. Wielu tu obecnych reżyserów filmów fabularnych przeszło przez tę szkołę. Student w czasie 4 lat studiów kursuje między domem akademickim a szkołą; robi co prawda 2 filmy dokumentalne, ale jego kontakt z życiem jest raczej wydumany. Przez 4 lata w wytwórni młody reżyser, o ile jest uprzejmy, zrobi 10 filmów. O ile nie jest uprzejmy, 3 filmy mu zatrzymają, ale przez ten czas po Polsce najeździ się i ją pozna.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#AndrzejBrzozowski">Telewizja wykorzystuje ogromne ilości materiałów zrealizowanych przez naszych reżyserów. Myślę, że jeszcze przez co najmniej 100 lat taśma celuloidowa będzie podstawowym nośnikiem obrazu. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych otrzymuje rocznie 50 mln zł. Na tej sali siedzi wielu reżyserów, których zrealizowanie jednego filmu kosztowało znacznie drożej. Tymczasem w WFD za tę sumę jesteśmy w stanie zanotować ogromny kawał Polski i rozpowszechnić ten obraz także poza granicami kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#RyszardKoniczek">Nie dziwię się, że koledzy nie kwapią się z odpowiedzią na pytanie, dlaczego w naszej kinematografii powstaje tak ogromna liczba bubli. Trudno dać na to odpowiedź pragmatyczną, gdyż zbiega się tutaj ogromna liczba spraw. Chcę podjąć inną kwestię. Nie padło, jak dotychczas ani jedno słowo na temat roli filmu artystycznego, dzieła sztuki. A przecież jest on i będzie inspiracją oraz laboratorium tych wszystkich form przekazu, o których była tutaj mowa. I sprawdzian tego dzieła sztuki następuje nie gdzie indziej, jak w kinie. Nawet jeśli będą to kiedyś małe kina, do których będzie uczęszczało tyle osób, ile teraz do teatru. Telewizja i wideo, mimo że są to doskonalsze środki przekazu, nie niosą ze sobą takiego efektu artystycznego. Waga kina polega na tym, że robiąc czasami filmy, których nikt nie ogląda, robi je dla rozwoju innych dziedzin sfery audiowizualnej. Zlikwidować tę rolę kina - znaczy to skazać te dziedziny na powtarzanie się. Stowarzyszenie nasze skupia zarówno twórców zajmujących się optycznymi środkami przekazu, jak i elektronicznymi nośnikami. Świadczy to o traktowaniu przez nas obu tych dziedzin w sposób równorzędny.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#RyszardKoniczek">Przez 40 lat polska kinematografia produkowała zarówno buble, jak i filmy dobre, interesujące. Jest to problem nieodłącznie związany z jej rozwojem. Kiedyś, w latach pięćdziesiątych, zużyliśmy wiele czasu i energii, tłumacząc władzom, że rozszerzenie produkcji bubli stwarza większą szansę powstania arcydzieła. Ten paradoks mówi wszystko - nie można uzyskać lepszej jakości produkcji filmowej poprzez ograniczanie jej ilości.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#RyszardKoniczek">W świecie powstaje rocznie ok. 3 tys. filmów profesjonalnych. Z tej liczby, jak się oblicza, dla ludzi kulturalnych przeznaczonych jest ok. 300 tytułów, 10% produkcji. Dokonałem bilansu produkcji filmowej w 1985 r. i doszedłem do wniosku, że pośród tych 300 filmów jedynie dwa można uznać za arcydzieła: „Amadeusza” M. Formana i film Kurosawy. Podobna sytuacja jest w literaturze, gdzie nie możemy polepszyć jakości kosztem zmniejszenia liczby wydawanych książek.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#RyszardKoniczek">Jednocześnie jednak jest prawdą, że powstaje u nas zbyt dużo bubli w stosunku do liczby produkowanych filmów. Uważam, że przyczyną tego stanu rzeczy jest niedoskonały mechanizm selekcji. To jest istotna przyczyna tej sytuacji, a nie tylko stan techniczny i organizacyjny kinematografii. Mechanizm ten działa nieustannie i ma miejsce już w trakcie debiutu młodego reżysera. Jest to sprawa drażliwa i wiele jest tutaj nieprawidłowości. Z debiutantem obchodzimy się jak z jajkiem. Uważamy, że pierwszy film o niczym nie świadczy i nawet krytycy czasami go chwalą. Tymczasem debiutant robi następne 3 filmy, które okazują się złe i potem już przez całe życie produkuje buble. Ludzi tych nie można wyeliminować z działalności twórczej. Znam niewiele przypadków przejścia takiego reżysera na stanowisko drugiego reżysera.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#RyszardKoniczek">Wadliwy mechanizm selekcji działa także w instytucjach. Dotyczy on selekcji scenariuszy i doradztwa zespołu filmowego w czasie realizacji. Tylko zespół ma moralne i profesjonalne prawo korygowania filmów w czasie produkcji. Wszyscy mówią o fenomenie reżyserskim, jakim jest Juliusz Machulski. Mało kto wie, jak pomógł mu w czasie debiutu zespół „Kadr”, kierowany przez J. Kawalerowicza. Pomoc zespołu powinna dotyczyć także reżyserów, którzy mają już debiut dawno za sobą.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#RyszardKoniczek">Podobnie zły mechanizm działa przy kolaudacji filmów. Ciągle powraca sprawa udziału widza w ocenie filmów. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Komitet Ocalenia Kinematografii chciał reprywatyzować kino. Jest to ocena niesprawiedliwa. Chciał on rozwiązać to samo zagadnienie, co my - wyeliminowanie bubli filmowych.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#RyszardKoniczek">Rozwiązaniem takim miało być wprowadzenie udziału widza w ocenie filmowców, przez uwzględnienie czynnika ekonomicznego, jaki stanowi liczba widzów chodzących do kina. Uwolniłoby to poza tym wielu ludzi od drażliwej roboty, jaką jest ocena filmu. Niestety, reforma tutaj nie działa. Nie czujemy efektu tego, czy widz ogląda, czy też nie ogląda naszych filmów, a byłby to wymierny i sprawiedliwy czynnik oceny danego dzieła. Ostatnie lata udowodniły jednak, że widza można zmusić do masowego chodzenia do kina na filmy słabe i do omijania filmów wartościowych.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Głos z sali: No to jak jest z tym widzem?)</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#RyszardKoniczek">Reforma powinna działać w kierunku zwiększenia wpływu czynników ekonomicznych na działalność zespołów filmowych. Właśnie wyniki ekonomiczne powinny być w zespołach głównym kryterium selekcji.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#RyszardKoniczek">Środowisko jest zgodne co do potrzeby uchwalenia tej ustawy, jednak nie rozumiemy wprowadzanych zmian jako nowej centralizacji administracyjnej. Nie chcemy powrotu centralnego urzędu kinematografii. Chcemy, żeby cała kinematografia stała się spójnym organizmem ekonomicznym. Jeżeli ma to być jedynie reforma administracyjna, to nie widzę potrzeby jej przeprowadzania.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyKawalerowicz">Widzę potrzebę sprecyzowania pojęć, o których dyskutujemy. Używamy określeń kino, telewizja, wideo i kinematografia, a powinniśmy zdawać sobie sprawę, że film jest wartością artystyczną, która może być rozpowszechniana we wszystkich tych środkach przekazu. Kiedyś kinematografia oznaczała jedynie produkcję filmów oraz kino jako miejsce ich rozpowszechniania. Dziś traktujemy ją szerzej, gdyż mamy do czynienia z wieloma nowymi, czasem jeszcze nie nazwanymi, nośnikami obrazu i dźwięku. Jest to sprawa podstawowa i ustawa o kinematografii powinna tę nową sytuację uwzględnić.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszChmielewski">Kiedy słyszę słowo „selekcja”, to kojarzy mi się to z telewizyjną „kobrą'. Reforma miała polegać na tym, że przedsięwzięcia o wysokich walorach artystycznych będą dotowane przez państwo.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszChmielewski">Miało być tak, że im film lepszy, tym dotacja większa - taki system został już dawno ustalony i należy go tylko przestrzegać. Z tego wynika, że reforma jest, ale nie działa właściwie, gdyż brakuje odpowiedniej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyBajdor">Zgodność dzisiejszej dyskusji, jej autentyzm i wyraźne tendencje są dowodem, że środowisko filmowe od 1981 r. przeszło bardzo daleką drogę. Mamy poza sobą okres burzliwych dyskusji, odmiennych tendencji i polaryzacji postaw. Środowisko znalazło już dość energii, żeby wyjść z konkretnymi, zgodnymi wnioskami. Wszyscy jesteśmy zgodni co do złej sytuacji panującej w kinematografii i wiemy, że z tego impasu trzeba znaleźć wyjście. Dominują tendencje realistyczne, zdrowo pragmatyczne, uwzględniające nadrzędne racje.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JerzyBajdor">Jestem przeciwko myleniu życia z rzeczywistością. Stan obecny kinematografii na pewno jest niedoskonały, ale proces, jaki się dokonał w ciągu tych kilku lat, jest faktem. Pierwszą sprawą najczęściej tu podnoszoną, jest jakość i zawartość oferty programowej. Mechanizmy selekcji na pewno nie są doskonałe, ale w ostatnich kilku latach liczba pozycji wartościowych, które przepadły, jest doprawdy minimalna - może dwa - trzy filmy.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JerzyBajdor">Jeśli chodzi o nadprodukcję miernoty filmowej, trzeba powiedzieć, że stan taki jest w dużym stopniu zawiniony przez twórców scenariuszy. Nikt nie może dać z góry gwarancji, że film będzie arcydziełem. Scenariusz jeszcze nie decyduje o powodzeniu ani wartości przyszłego filmu.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JerzyBajdor">Ostatnie przedsięwzięcie ze studiem scenariuszowym jest dobrym posunięciem. Pojawiło się już wśród autorów scenariuszy kilka nowych, dobrych nazwisk. Uzyskaliśmy ostatnio zgodę na podniesienie stawek autorsko-scenariuszowych. Ich szybkie, mam nadzieję, wprowadzenie na pewno wpłynie na poprawę sytuacji. Chodzi o to, żeby dobrzy autorzy scenariuszy mogli z kinematografii żyć. Wprawdzie samo podniesienie stawek automatycznie nie poprawi jakości scenariuszy, ale powinno spowodować zwiększone zainteresowanie tą formą twórczości.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JerzyBajdor">Kino musi zachować poczucie swojego miejsca w kulturze, musi pamiętać, że ma wielomilionowego, społecznego adresata. Kilkakrotnie podnoszono w dyskusji problem wyraźnego spadku frekwencji na polskich filmach. Nikomu nie zależy na tym, żeby nurt kina ambitnego zastępować kinem rozrywkowym. Kinematografia musi dawać ofertę pełną, zróżnicowaną.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JerzyBajdor">Prowadzone są rozmowy o rozluźnieniu pewnych kryteriów dotyczących filmów. Filmowa „półka” stopniowo się kurczy. Dla pełnego osiągnięcia celu trzeba nam jeszcze wielu filmów - dobrych filmów - wyrastających z przesłanek socjalizmu. Oczywiście film musi trafiać do widza - jak to powiedzieli moi przedmówcy. Dobry film znajdzie widownię.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JerzyBajdor">Telewizja jest „skazana” na rozwój, na istnienie, na życie. Natomiast kinematografia musi o to walczyć. Reguły takie dotyczą jednak kina, a nie sztuki filmowej, która jest również „skazana” na życie. Tak jest na całym świecie, nie tylko u nas.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JerzyBajdor">Jeśli chodzi o sprawę ustawy, zachowuję umiarkowany sceptycyzm w ocenie funkcjonowania ustawodawstwa w dziedzinie kultury. Projekt jest aktualnie konsultowany i proces ten jeszcze potrwa. Chodzi o stworzenie konkretnej struktury, systemu funkcjonowania poszczególnych agend kinematografii.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#JerzyBajdor">W warunkach reformy gospodarczej kinematografia przy swojej specyfice jest skazana na regres w wymiarze ekonomicznym. Musi do tego prowadzić kurczowe trzymanie się zasad identycznych, jak dla przedsiębiorstwa przemysłowego - w odniesieniu do działalności kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JerzyBajdor">Michał Żarnecki - operator dźwięku (Warszawa):</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JerzyBajdor">Chcę powiedzieć o sprawie drobnej, interwencyjnej, ale ważnej dla wszystkich twórców filmu. Film składa się z obrazu i dźwięku. Dźwięk powstaje na końcu. W kraju mamy trzy ośrodki, w których ten dźwięk powstaje. Jednym z nich Jest ośrodek warszawski, gdzie produkuje się ponad 1/3 filmów. I właśnie ten warszawski ośrodek od wielu lat jest całkowitą prowizorką. Grunt pod nim siada, budynek powoli łamie się na pół, można będzie jeszcze z niego korzystać najwyżej 4, może 5 lat. Najwyższy czas pomyśleć o odtworzeniu tej bazy, o postawieniu nowego budynku. O ile wiem, dotychczas nikt takiej decyzji nie podjął, dlatego właśnie o tym mówię. Jeśli odpowiednie postanowienia nie zapadną natychmiast, może być już za późno.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PiotrStefański">Sądzę, że dyskusję wyczerpaliśmy. Nasi goście potrafili przekonująco udowodnić celowość i konieczność ustawy i kiedy przyjdzie do dyskutowania w Sejmie jej projektu, będziemy już mieli na ten temat pewną wiedzę.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PiotrStefański">Temat dzisiejszego spotkania miał dotyczyć tylko sytuacji w środowisku filmowym. Do tych spraw komisja będzie wracać, a zespół poselski sformułuje wnioski. Inne sprawy, które wynikły w dyskusji obok głównego tematu, także interesują komisję i będziemy się nimi zajmować. Np. zgłoszona przez pana M. Żarneckiego sytuacja warszawskiej wytwórni żywo nas interesuje i myślę, że złożymy tam poselską wizytę.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PiotrStefański">W kolejnym punkcie obrad uzgodniono treść dwóch opinii skierowanych do wiceprezesa Rady Ministrów Zbigniewa Gertycha.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PiotrStefański">Jedna z nich dotyczy tzw. „Raportu o stanie kultury” przedstawionego Komisji przez Narodową Radę Kultury. W opinii tej Komisja zwraca się do rządu o rozważenie możliwości upowszechniania zawartych w nim treści, a zwłaszcza szerokiego rozumienia pojęcia kultury oraz związku kultury z oświatą i nauką. Podobne informacje powinny być przedstawiane przez Narodową Radę Kultury corocznie i obejmować charakterystykę zmian odnotowywanych w porównaniu z punktem wyjścia, jak również zawierać uzupełnienia w zakresie spraw dotychczas nie podejmowanych lub naświetlanych skrótowo.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PiotrStefański">Druga opinia jest wynikiem wizytacji poselskiej w Zamku Królewskim w Warszawie. Komisja wyraża w niej uznanie dla efektów działalności Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku oraz generalnego wykonawcy odbudowy zamku - Państwowego Przedsiębiorstwa Pracowni Konserwacji Zabytków za dobrą organizację, jakość i terminowość prac. Zamek pełni już funkcję najwyższej klasy obiektu muzealnego.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PiotrStefański">Komisja stwierdza potrzebę kompleksowego przygotowania, w porozumieniu z Prezydium m.st. Warszawy, decyzji dotyczących zapewnienia dla Zamku Królewskiego dodatkowych, pomocniczych powierzchni użytkowych dla potrzeb magazynowych, zaplecza techniczno-warsztatowego oraz prac konserwatorskich.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PiotrStefański">Zdaniem Komisji odrębny problem stanowi przyspieszenie kapitalnego remontu i rekonstrukcji Arkad Kubickiego, warunkujące uporządkowanie ogrodów górnych, stanowiących istotny fragment panoramy warszawskiej skarpy wiślanej. Jest to tym bardziej ważne, że stworzy możliwości udostępnienia zamku i Starego Miasta od strony Wisłostrady, gdzie zlokalizowane są parkingi dla autokarów. Sprawy te powinny zostać podjęte w terminie umożliwiającym odpowiednie decyzje rządu przed zamknięciem prac nad planem pięcioletnim.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>