text_structure.xml 468 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203 1204 1205 1206 1207 1208 1209 1210 1211 1212 1213 1214 1215 1216 1217 1218 1219 1220 1221 1222 1223 1224 1225 1226 1227 1228 1229 1230 1231 1232 1233 1234 1235 1236 1237 1238 1239 1240 1241 1242 1243 1244 1245 1246 1247 1248 1249 1250 1251 1252 1253 1254 1255 1256 1257 1258 1259 1260 1261 1262 1263 1264 1265 1266 1267 1268 1269 1270 1271 1272 1273 1274 1275 1276 1277 1278 1279 1280 1281 1282 1283 1284 1285 1286 1287 1288 1289 1290 1291 1292 1293 1294 1295 1296 1297 1298 1299
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 45.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczą na posiedzeniu Wicemarszałek Zenon Kliszko, Marszałek Czesław Wycech i Wicemarszałek Jerzy Jodłowski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#ZenonKliszko">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#ZenonKliszko">Powołuję na sekretarzy posłów Balbinę Semczuk i Stanisława Kwirynowicza.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#ZenonKliszko">Protokół i listę mówców prowadzi poseł Stanisław Kwirynowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#ZenonKliszko">Proszę Posłów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#ZenonKliszko">Prezydium Sejmu zawiadamia, że udzieliło urlopów następującym obywatelom posłom, względnie usprawiedliwia ich nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu: Giemza Władysław, Jakus Zbigniew, Krasko Wincenty, Nowakowski Zygmunt, Owsianik Bronisław, Romanowski Stanisław, Seroczyński Zygmunt, Skok Gerard, Surmaoki Władysław, Zawadzki Adam.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#ZenonKliszko">Ustalony przez Prezydium Sejmu porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#ZenonKliszko">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#ZenonKliszko">Nikt się nie zgłasza.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#ZenonKliszko">Wobec tego uważam, że Sejm porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia, przedstawiony przez Prezydium Sejmu, zatwierdził bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#ZenonKliszko">Przystępujemy do dalszego ciągu łącznej dyskusji nad projektami: ustawy budżetowej, uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1958 oraz sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#ZenonKliszko">Jako pierwszy ma głos poseł Czesław Wojtowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#CzesławWójtowicz">Wysoki Sejmie! Przedłożony pod obrady Komisji Komunikacji i Łączności projekt planu i budżetu na rok 1958 był pierwszym planem obejmującym całokształt zagadnień obecnego resortu komunikacji, utworzonego w wyniku połączenia b. Ministerstwa Kolei i Ministerstwa Transportu Drogowego i Lotniczego.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#CzesławWójtowicz">W wyniku tego połączenia w Ministerstwie Komunikacji skoncentrowany został całokształt zagadnień transportu lądowego i powietrznego oraz — w niepełnym wprawdzie zakresie — pomocnicza działalność produkcyjna, usługowo-handlowa i budowlana, związana z tym transportem. Ta koncentracja zagadnień transportowych umożliwia lepszy niż poprzednio podział zadań przewozowych pomiędzy różne rodzaje transportu, gdyż ułatwia racjonalne z punktu widzenia potrzeb gospodarki narodowej wykorzystanie pozostającej do dyspozycji zdolności przewozowej wszystkich rodzajów transportu.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#CzesławWójtowicz">Nasz system komunikacyjny, wobec stosunkowo znacznego zacofania w dziedzinie motoryzacji oraz niewykorzystania w sposób dostateczny naturalnych warunków dla rozwoju żeglugi śródlądowej, opiera się w głównej mierze na przewozach kolei. Zadania kolei zarówno w zakresie ruchu pasażerskiego, jak i w zakresie przewozów ładunków, w okresie powojennym cechuje stały i silny wzrost.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#CzesławWójtowicz">Jeżeli w 1937 r. PKP przewiozły 211 mln pasażerów, a w 1946 r. — 245 mln, to w 1957 r. przewiozły już około 935 mln, a plan na rok 1958 zakłada przewiezienie 950 mln pasażerów, czyli 4 i pół raza więcej niż przed wojną. Zadania kolei w zakresie przewozu ładunków w porównaniu z okresem przedwojennym wzrosły przeszło 3-krotnie, a Narodowy Plan Gospodarczy przewiduje, że w 1958 r. przewozy ładunków transportem publicznym osiągną 313 mln ton, co oznacza wzrost o 4,6% w porównaniu z wykonaniem planu 1957 r.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#CzesławWójtowicz">W przeciwstawieniu do takiego wzrostu zadań przewozowych, wzrost środków transportowych do obsługi tych zadań jest nierównomierny. W stosunku do 1938 r. wzrost taboru pasażerskiego wynosi około 15%, a ilostan wagonów towarowych zwiększył się o około 45%.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#CzesławWójtowicz">Ta daleko idąca dysproporcja pomiędzy wzrostem zadań przewozowych a wzrostem środków transportowych, przeznaczonych do ich obsługi, stanowi najważniejszą przyczynę tych wszystkich trudności, na jakie napotyka kolej w należytym wykonaniu swych zadań. Tutaj też należy szukać odpowiedzi na pytanie, jaka jest istotna przyczyna licznych skarg i zażaleń oraz krytyki prasowej, wskazującej na zagrażające bezpieczeństwu ruchu przeciążenie pociągów, co z reguły ocenia się jako wyraz braku należytej troski ze strony kolei o wygody i bezpieczeństwo podróżnych.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#CzesławWójtowicz">W istocie wygoda podróżowania na naszych kolejach jest bardzo daleka od doskonałości, lecz podróżujemy w warunkach, na jakie nas w tej chwili stać. Szybki wzrost przewozów wskazuje na to, że istniejący system komunikacyjny wymaga dla dalszego racjonalnego rozwoju poważnych nakładów inwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#CzesławWójtowicz">Globalna suma nakładów inwestycyjnych Ministerstwa Komunikacji na 1958 r. wynosi 4.356.600 tys. zł. Jakkolwiek nakłady są większe w stosunku do środków inwestycyjnych przeznaczonych resortowi w 1957 r. o 12,8%, to jednak w stosunku do planu 5-letniego w przejściowo koniecznej generalnej redukcji w całej gospodarce narodowej zostały zmniejszone przeciętnie o 10%. Ograniczenie planu inwestycyjnego na rok bieżący w stosunku do całości planu 5-letniego spowoduje to, że niektóre trudności przewozowe, jakie obecnie mają miejsce, będą występować niestety jeszcze w najbliższych latach.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#CzesławWójtowicz">Nie zostanie całkowicie zlikwidowane trwające od kilku lat zjawisko — nieprzewożenia części masy towarowej, dostarczanej przez gospodarkę narodową, zwłaszcza w okresach tak zwanych szczytów przewozowych. Nie będzie również można jeszcze w 1958 r. wyeliminować z kolejowego ruchu pasażerskiego wagonów towarowych, przystosowanych do przewozu podróżnych, tzw. „towosów”. Niezależnie od trudności taborowych, poważną przeszkodę w wykonywaniu zadań kolei stanowią ograniczone zdolności przepustowe niektórych węzłów i urządzeń stacyjnych, a także przestarzałe, wymagające modernizacji urządzenia zabezpieczenia ruchu pociągów, sygnalizacji i łączności dalekosiężnej PKP. Należy jednak stwierdzić, że plan inwestycyjny resortu komunikacji na 1958 r. zabezpiecza w granicach maksymalnych możliwości niezbędne minimum potrzeb transportu lądowego.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#CzesławWójtowicz">Drugim zagadnieniem, które występuje w projekcie budżetu komunikacji i wymaga zwrócenia uwagi, jest sprawa rentowności Przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe”. Deficyt tego przedsiębiorstwa utrzymuje się z roku na rok, a ujemna akumulacja osiąga w bieżącym roku sumę 1.160.220 tys. zł.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#CzesławWójtowicz">Sytuację finansowo-gospodarczą PKP pogarsza jeszcze bardziej to, że zaplanowane koszty nie obejmują całkowitych, rzeczywistych kosztów utrzymania kolei, ponieważ nie obejmują pełnych nakładów na odtwarzanie środków trwałych kolei, a z powodu trudności materiałowych nie uwzględniają wszystkich potrzebnych nakładów na kapitalne remonty w wysokości koniecznej dla racjonalnej gospodarki. Działalność resortu komunikacji jest jednak w 1958 r. rentowna, gdyż deficyt jaki ponosi PKP pokrywa komunikacja samochodowa oraz przemysł i handel resortu.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#CzesławWójtowicz">Niemniej jednak wydaje się niewskazane dalsze utrzymanie takiego stanu. Źródłem często takiej sytuacji finansowej PKP są przede wszystkim taryfy kolejowe, które nie pokrywają nawet kosztów własnych przewozów, a nade wszystko nie są skutecznym środkiem walki z przewozami nieracjonalnymi, które są duże i przynoszą gospodarce narodowej poważne straty. Ażeby więc interesy korzystających z usług przewozowych zbiegły się z potrzebami gospodarki narodowej zachodzi potrzeba stworzenia niezbędnych bodźców ekonomicznych w postaci właściwej polityki taryfowej, gwarantującej racjonalne wykorzystanie różnych rodzajów transportu.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#CzesławWójtowicz">Przedłożony pod obrady Wysokiego Sejmu projekt planu i budżetu na rok 1958 w części swej dotyczącej przedsiębiorstwa PKP nie zakłada zmiany tej taryfy, związanej z ogólnym. problemem cen i kosztów usług a zabezpieczeniem kosztów utrzymania człowieka pracy w naszym kraju, jednakże przywiązujemy do tego zagadnienia bardzo duże znaczenie i jesteśmy przekonani, że w ramach ogólnej regulacji cen, w oparciu o nagromadzone środki, sprawa ta znajdzie prawidłowe rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#CzesławWójtowicz">Centralnym zadaniem 1958 r. w świetle uchwały XI Plenum KC PZPR jest mobilizacja rezerw produkcji, wzrost wydajności pracy przez właściwe wykorzystanie urządzeń technicznych, racjonalną organizację pracy i wzmocnienie dyscypliny pracy. Wspomniane rezerwy znajdują się również i w przedsiębiorstwie PKP.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#CzesławWójtowicz">Wprowadzony np. system ważenia zboża przy przewozie koleją jest niewłaściwy. System ważenia zboża na PKP odbija się ujemnie na sprawności przewozowej kolei i obciąża kolej bardzo często fikcyjnymi mankami, za które kolej płaci dziesiątki milionów złotych. Niezależnie od tych strat PKP ponoszą rocznie około 24 mln zł wydatków na zatrudnienie specjalnych ważników, oraz prowadzenie dochodzeń i załatwianie roszczeń. Również system ten obciąża klienta kolei zwiększonymi kosztami na opłacanie czynności wielokrotnego ważenia każdej przesyłki, oraz kar postojowego, w związku z przetrzymywaniem wskutek tego wagonów. Wprowadzony system ważenia odbiega od prawidłowych zasad ustalonych w dekrecie o przewozach osób i towarów kolejami.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#CzesławWójtowicz">O uchylenie uchwały Nr 564 z 1955 r. występował resort kolei już dwukrotnie do Urzędu Rady Ministrów, jednak bezskutecznie. Dlatego Wydaje się słuszne i ekonomicznie uzasadnione, aby obecnie przy prawidłowym ustalaniu wszystkich naszych odcinków życia gospodarczego również sprawa przewozu zboża była wszechstronnie ponownie rozważona i należycie uregulowana przez zastosowanie ewentualnie przepisów dekretu z dnia 24 grudnia 1952 r. o przewozie przesyłek i osób kolejami.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#CzesławWójtowicz">Przedstawione powyżej zagadnienia nie wyczerpują oczywiście wszystkich problemów Ministerstwa Komunikacji. Charakteryzują one jedynie sytuację istniejącą w przedsiębiorstwie PKP — dlatego słusznym Wydaje się podkreślenie również faktu, że poważną pozycję w budżecie Ministerstwa Komunikacji stanowią wydatki o charakterze bytowo-socjalnym. Ze szczególnym uznaniem należy zanotować dalszy wzrost nakładów na budownictwo mieszkaniowe. Zwiększone środki na ten cel przewidziano już w planie 5-letnim, a w planie na rok 1958 nastąpiło dalsze podwyższenie sum w drodze rezygnacji z innych, mniej pilnych, nakładów.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#CzesławWójtowicz">Również wydatki na służbę zdrowia zwiększono w stosunku do 1957 r. o 34 mln zł. Przewiduje się uruchomienie nowych kolejowych przychodni lekarskich oraz poprawę jakości usług i polepszenie warunków w sanatoriach i szpitalach. Przewiduje się także wydatne polepszenie działalności kolejowej służby zdrowia w zakresie sanitarno-epidemiologicznym i higieny pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#CzesławWójtowicz">Wysoki Sejmie! Kończąc swoje przemówienie chciałbym poruszyć jeszcze jeden problem, który rzutuje w poważnym stopniu na prawidłową działalność kolei.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#CzesławWójtowicz">Obecnie mamy zatrudnionych w przedsiębiorstwie PKP około 60 tys. pracowników nie posiadających ukończonej 7-klasowej szkoły podstawowej. Tu niewątpliwie, między innymi, leży przyczyna powstających licznych awarii, przynoszących poważne straty naszej gospodarce narodowej. Dlatego należy zaapelować do Ministerstwa Komunikacji, aby poświęciło więcej troski szybkiemu i sprawnemu rozwiązaniu sprawy podniesienia kwalifikacji wśród pracowników PKP.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Dymitrowi Sańko-Sawczence.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#DymitrSańkoSawczenko">Wysoki Sejmie! Dominujące znaczenie w obecnym naszym systemie komunikacyjnym posiada transport kolejowy, którego praca przewozowa w ruchu towarowym stanowi około 95% wszystkich przewozów w kraju, wyrażonych w netto-tono-kilometrach. Wykonanie zadań przewozowych przez kolej wymaga odpowiedniej ilości wysokosprawnych środków technicznych. Podstawową grupę tych środków stanowi tabor, którego ilość i jakość musi być proporcjonalna do wielkości i potrzeb przewozowych. Obecna sytuacja w tym zakresie, jaka się wytworzyła w transporcie kolejowym, wskazuje, że zostały zachwiane proporcje pomiędzy ilością i stanem taboru kolejowego a wielkością przewozów, które mają stałą tendencję wzrostu.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#DymitrSańkoSawczenko">Brak dostatecznej ilości taboru jest przyczyną dużych powikłań w ruchu kolejowym i szkodliwego dla gospodarki narodowej zjawiska nieprzewożenia części masy towarowej dostarczonej do przewozu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#DymitrSańkoSawczenko">W 1957 r. kolej nie przewiozła około 4 mln ton towarów. Istnieje uzasadniona obawa, że przy wzroście produkcji przemysłowej ilość nie przewiezionej masy towarowej będzie się zwiększać w następnych latach, jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki dla polepszenia sytuacji taborowej kolei.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#DymitrSańkoSawczenko">Analiza sytuacji taborowej na kolei wskazuje, że znaczna część parowozów nie odpowiada już wymogom obecnej eksploatacji z powodu:</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#DymitrSańkoSawczenko">— dużego wieku oraz przestarzałej konstrukcji,</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#DymitrSańkoSawczenko">— zbyt małej siły pociągowej, niedostatecznej szybkości,</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#DymitrSańkoSawczenko">— wielkiej różnorodności serii, bo aż 67.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#DymitrSańkoSawczenko">Przeciętny wiek parowozu na naszych kolejach wynosi około 22 lata, przy czym przeszło 20% parowozów ma przekroczony dopuszczalny wiek eksploatacji 40 lat i powinny być wycofane z ruchu.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#DymitrSańkoSawczenko">Wzrastające stale zadania przewozowe, przy równoczesnym niewykonywaniu przez przemysł planowanych dostaw taboru — w planie 6-letnim nie dostarczono 187 parowozów — zmuszały PKP do maksymalnego wykorzystywania posiadanych parowozów i niezwykle intensywnej ich eksploatacji. Powodowało to oczywiście pogarszanie się stanu technicznego parowozów i doprowadziło do nadmiernego, ekonomicznie nieopłacalnego, wzrostu ilości i zakresu napraw.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#DymitrSańkoSawczenko">W „Trybunie Ludu” z dnia 2 marca 1958 r. w bardzo wymownym artykule korespondentka opisuje, jakie chmury gradowe wiszą na naszym elektrotrakcyjnym horyzoncie.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#DymitrSańkoSawczenko">Elektrowozy otrzymane z importu w latach 1955–1956 psują się masowo i 70% tych lokomotyw elektrycznych trzeba było wycofać z eksploatacji z powodu wad konstrukcyjnych i złej jakości wykonania. Informowałem się, w jaki sposób następuje odbiór importowanych elektrowozów. Okazuje się, że jedynie części elektryczne odbiera nasz przedstawiciel — inż. elektryk i te właśnie części w zasadzie najszybciej się psują.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#DymitrSańkoSawczenko">Elektrowozy stanowią dzisiaj innowację w przemyśle elektrotrakcyjnym. W innych krajach, jak i w naszym kraju, nie ma jeszcze dużego doświadczenia przy ich produkcji. I jest znamienne, że zamawiamy całą serię — dla przykładu 25 sztuk elektrowozów — bez uprzedniego sprawdzenia w eksploatacji prototypu.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#DymitrSańkoSawczenko">Nie stać nas na to, abyśmy w obecnej chwili mogli 70% importowanego w ciągu dwóch lat taboru elektrycznego stawiać pod płot. A mamy przecież zdolnych inżynierów, którzy by mogli odbierać zamawiany tabor bez takich braków, jakie obecnie napotykamy.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#DymitrSańkoSawczenko">Istnieje u nas nadal jeszcze poważna dysproporcja pomiędzy potrzebami kolei w zakresie taboru elektrycznego, a możliwościami produkcyjnymi przemysłu. Uwidacznia się to zresztą w planie 5-letnim. Jest to bolesny fakt, ale fakt uwarunkowany przejściową konkretną sytuacją i możliwościami naszej gospodarki. Pociąga to za sobą określone konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#DymitrSańkoSawczenko">Taki stan taboru elektrycznego doprowadził do tego, że PKP nie osiągają na razie pełnych efektów ekonomicznych z elektryfikacji kolei. Na zelektryfikowanych liniach kolejowych ruch prowadzony jest zarówno trakcją elektryczną, jak i parową. Nie trzeba chyba udowadniać, że jest to zjawisko na dłuższą metę gospodarczo nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#DymitrSańkoSawczenko">W 1957 r. została zakończona produkcja parowozów dla potrzeb PKP i zakłady przemysłowe, produkujące dotychczas parowozy dla potrzeb krajowych, przestawiają się na inną produkcję.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#DymitrSańkoSawczenko">Produkowane przez nas parowozy mają światową markę.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#DymitrSańkoSawczenko">Kraje zamożniejsze od nas także przystępują do intensywnej elektryfikacji, ale robią to w sposób bardziej przemyślany. Na przykład Czechosłowacja nastawia się na produkcję taboru elektrycznego, lokując równocześnie zamówienia na parowozy w Polsce, uważa bowiem, że budowa linii elektrotrakcyjnej przysporzy mniej kłopotów, ale parowozy jeszcze są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#DymitrSańkoSawczenko">U nas przerywa się produkcję parowozów dla potrzeb PKP, choć nie maimy ich w dostatecznej ilości, a nastawiamy się na produkcję elektrowozów, których wyprodukowaliśmy w 1957 r. 3 sztuki, a które obecnie odbywają próby w eksploatacji i nie wiadomo z jakim wynikiem zdadzą egzamin; linie elektrotrakcyjne zaś budujemy jakbyśmy mieli dobre zaplecze taboru elektrycznego.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#DymitrSańkoSawczenko">Osobiście doceniam znaczenie elektryfikacji naszej sieci kolejowej, ale wierzę głęboko, że nie szybko nastąpi elektryfikacja w takich województwach, jak Olsztyn, Białystok, Lublin czy Rzeszów i tam parowóz będzie pracował jeszcze długie lata.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#DymitrSańkoSawczenko">Istniejąca sytuacja w stanie parowozów i elektrowozów uzasadnia całkowicie obawę, czy decyzja o wstrzymaniu dalszej produkcji parowozów nie była przedwczesna i czy nie doprowadzi do dalszych powikłań i komplikacji w komunikacji kolejowej. Warto tę sprawę może raz jeszcze szerzej i głębiej przedyskutować. Na poprawę sytuacji w ilostanie lokomotyw mogłoby wpłynąć szersze niż dotychczas zastosowanie trakcji spalinowej, ale i tu przemysł nie nadąża za potrzebami transportu kolejowego.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#DymitrSańkoSawczenko">Drugim ważnym elementem, decydującym o przewozach towarów koleją, są wagony. Pracę eksploatacyjną kolei na przestrzeni ostatnich lat charakteryzuje pogłębiająca się stale dysproporcja pomiędzy wzrostem zadań przewozowych a będącym do dyspozycji ilostanem wagonów towarowych.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#DymitrSańkoSawczenko">Przyczyną powstania tego niepożądanego dla gospodarki zjawiska było między innymi:</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#DymitrSańkoSawczenko">— nieuwzględnienie w okresie planu 6-letniego rzeczywistych potrzeb kolei oraz trudności w pokryciu w obecnym planie 5-letnim pełnych, zgodnie z potrzebami, dostaw taboru nowego, stałe niewykonywanie przez przemysł ustalonych w planie dostaw nowych wagonów.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#DymitrSańkoSawczenko">W okresie planu 6-letniego, który zakładał maksymalne wykorzystanie wagonów towarowych, nie dostarczono kolei 5.248 wagonów, a w pierwszym roku planu 5-letniego, tj. w 1956 r., kolej otrzymała o 2.853 wagony towarowe mniej, niż planowano.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#DymitrSańkoSawczenko">W 1957 r. przemysł nie dostarczył kolei 781 wagonów. Ponadto posiadany tabor wagonowy jest w większej części konstrukcyjnie przestarzały i technicznie mało sprawny.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#DymitrSańkoSawczenko">Większość wagonów towarowych nie posiada odpowiednich hamulców i sprzęgów, oraz nie jest wyposażona w łożyska toczne.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#DymitrSańkoSawczenko">W takiej sytuacji utrzymanie tej ilości wagonów towarowych, jaką posiada kolej, w stanie stałej i należytej przydatności eksploatacyjnej jest zagadnieniem zasadniczym dla normalnej działalności całej gospodarki narodowej. Niestety i w tym zakresie jest niedobrze z powodu niedostatecznego zaopatrzenia kolei w materiały i części zamienne. Brak podstawowych materiałów i części zamiennych pociąga za sobą z jednej strony wydłużenie czasu pobytu wagonów w naprawie, a tym samym zmniejsza i tak już niewystarczającą zdolność produkcyjną kolejowych zakładów naprawczych, z drugiej zaś strony wpływa na zwiększenie ilości wagonów „chorych”, obniżając zdolność przewozową kolei.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#DymitrSańkoSawczenko">Stan wagonów osobowych przedstawia się również niezadowalająco.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#DymitrSańkoSawczenko">Aczkolwiek plan 6-letni nie uwzględnił istotnych potrzeb kolei w zakresie dostawy wagonów osobowych, to ponadto nie został on jeszcze przez przemysł wykonany. Kolej zamiast planowanych 1907 wagonów osobowych otrzymała 1538 wagonów, tj. o 369 wagonów mniej — łącznie z jednostkami elektrycznymi i wagonami motorowymi.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#DymitrSańkoSawczenko">Także i pierwsze lata planu 5-letniego nie przyniosły wydatnej poprawy. W 1956 r. kolej otrzymała o 136 wagonów mniej od planu (w tym 15 jednostek elektrycznych 3 wagonowych i 4 wagonów motorowych), zaś dostawy 1957 r. były niższe od planu o 27 wagonów typu podmiejskiego, 31 wagonów sypialnych i dwie jednostki 3-wagonowe produkcji krajowej.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#DymitrSańkoSawczenko">Ponadto przemysł krajowy dostarczy w roku bieżącym o 14 jednostek elektrycznych 3-wagonowych (które równają się 42 wagonom) mniej, niż przewidywał plan 5-letni.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#DymitrSańkoSawczenko">Występujące braki wagonów osobowych powodują nadmierne zapełnienie wagonów osobowych na PKP i są głównym źródłem pogorszenia się warunków podróżowania, co jest na ogół oceniane przez opinię publiczną jako brak należytej troski ze strony kolei o wygody i bezpieczeństwo podróży.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#DymitrSańkoSawczenko">Wysoki Sejmie! Przedstawione wyniki analizy sytuacji taborowej kolei wskazują na konieczność postawienia tej sprawy w centrum uwagi Rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#DymitrSańkoSawczenko">Zdaję sobie sprawę z przejściowych trudności i konieczności obrony obecnie ustalonych proporcji, które najwłaściwiej w zasadzie zabezpieczają stabilizację i umocnienie naszej gospodarki oraz stopniowe nagromadzenie niezbędnych rezerw dla dalszego szybszego jej rozwoju. Niemniej należy podkreślić, że komunikacja kolejowa, jako ważny system krwionośny organizmu gospodarczego państwa, powinna być pod stałą opieką kierownictwa, by nie dopuścić do poważniejszych zakłóceń w tym systemie.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Henrykowi Łukaszkiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Wysoki Sejmie! W przemówieniu swoim chcę zająć się tą gałęzią zawodu, bez której nie obejdzie się ani wieś, ani miasto, jak również bez której nie może obejść się żadna gałąź przemysłu. Chcę mówić o spawalnictwie.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Rozwój spawalnictwa w Polsce zawdzięczamy bardzo małej grupce inżynierów, których można policzyć na palcach jednej ręki, dzisiaj już ludzi w starszym wieku, którzy pomimo to trwają na stanowiskach i przekazują bogate doświadczenie młodym kadrom, dzięki zrozumieniu dopiero po wojnie, w Rządzie Polski Ludowej, doniosłości i wartości wprost bezcennych, jakie daje w darze spawalnictwo.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Dnia 11 sierpnia 1950 r. ukazała się uchwała Prezydium Rządu w sprawie upowszechnienia i rozwoju spawalnictwa w Polsce Ludowej. Uchwała ta została przyjęta z ogromną radością przez wszystkich spawaczy i tych wszystkich obywateli, którzy wiedzieli, jakie olbrzymie korzyści może dać państwu spawalnictwo dobrze zorganizowane i zaopatrzone w potrzebne maszyny, materiały, gazy i sprzęt.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Niestety, ta drogocenna i tak bardzo dla rozwoju gospodarczego Polski Ludowej potrzebna inicjatywa Rządu tylko częściowo została wprowadzona w życie. Wprawdzie w myśl uchwały Rządu wyższe szkoły wprowadziły katedry spawalnictwa i dzisiaj już mamy pierwszych młodych inżynierów-spawalników, lecz to jeszcze nie gwarantuje rozwoju spawalnictwa w Polsce tak długo, póki nie dostarczy się na rynek dostatecznej ilości tanich spawarek, wytwornic acetylenowych, sprzętu, elektrod, drutów, karbidu, tlenu, automatów i półautomatów do spawania lukiem krytym i w ogóle potrzebnych do spawania materiałów.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Dnia 29 stycznia 1955 r. ukazała się druga uchwała Prezydium Rady Ministrów Nr 77, opracowana bardzo szczegółowo, nakazująca między innymi również budowę stałych wytwornic acetylenowych na wysokie ciśnienie 20 i 40 tys. litrów acetylenu na godzinę, tak bardzo kolejnictwu i przemysłowi potrzebnych. Produkcja tych wytwornic miała być rozpoczęta w 1956 i 1957 r., niestety nie było nikogo, kto by dopilnował wykonania tej uchwały i dlatego przemysł w dalszym ciągu czeka, albo kupuje wytwornice za granicą i wydaje niepotrzebnie dewizy.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#HenrykŁukaszkiewicz">To nieposzanowanie uchwał i zarządzeń władz centralnych przynosi państwu niepowetowane straty.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Dopiero zarządzenie Prezesa Rady Ministrów Nr 229 z dnia 18 września 1957 r. odniosło skutek, lecz data produkcji wytwornic, przesunięta na IV kwartał 1959 r. budzi poważne zastrzeżenia i obawę, że i tym razem może pójść w zapomnienie. Dlaczego daje się tyle czasu na produkcję tych wytwornic, które miały być już w zeszłym roku produkowane, i dlaczego przemysł nasz ma tak długo czekać na to, co mu już jest koniecznie potrzebne? Stwierdzam, że w niektórych zakładach kolejowych znajdujące się wytwornice acetylenowe są bardzo przeciążone i ze względu na bezpieczeństwo pracy winny być zastąpione wytwornicami o większej wydajności — niestety nie ma ich czym zastąpić, a w przemyśle sprawa również nie przedstawia się lepiej.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#HenrykŁukaszkiewicz">W Polsce znajduje się pewna ilość zakładów produkujących tlen i teoretycznie, na papierze tlenu jest wystarczająca ilość, lecz za kulisami sprawa ta przedstawia się wręcz odwrotnie. Otóż 90% tych zakładów posiada urządzenia stare, ulegające bardzo częstym awariom i nie ma w tym nic dziwnego, bo urządzenia tlenowni to aparatura ruchu ciągłego, która pracuje dzień i noc, świątek i piątek, bez przerwy, i dlatego maszyny te po tylu latach ciągłej pracy muszą wysiadać. A że po kilku czy kilkunastu dniach naprawy dzięki pomysłowości polskiego, rzemieślnika znowu zaczynają do następnej awarii pracować, to tylko konieczność i brak tlenu na rynku zmusza do tego.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Te częste awarie urządzeń tlenowych to bardzo poważny hamulec w produkcji, nie tylko w zakładach kolejowych, ale w ogóle w przemyśle i budownictwie, nie wyłączając rzemiosła, które pod tym względem jest bardzo upośledzone, bo przydział dla rzemieślnika jednej butli tlenu i 5 kg karbidu na miesiąc mówi sam za siebie. I dlatego kwitnie spekulacja, bo rzemieślnik chcąc sprostać zadaniu i zadowolić klienta płaci za butlę tlenu 200–300 zł.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Rady robotnicze w zakładach zastanawiają się nad sposobami usuwania pracochłonności, nad obniżką kosztów własnych, nad powiększeniem akumulacji oraz nad nie tylko wykonaniem, ale przekroczeniem planu produkcji, jako jedynego sposobu zapewnienia załodze większych zarobków. Załogi zakładowe rozumieją to, chciałyby wykonać nałożone zadania i przekroczyć je, lecz niestety brak rytmicznej dostawy materiałów hutniczych oraz wymiennych części zapasowych taboru kolejowego z jednej strony, a z drugiej brak tlenu, elektrod oraz karbidu o właściwej granulacji, jako środków zastępczych, są kłodami leżącymi nie pod nogami pracowników, ale na ich rękach, bo braki materiałowe i części zapasowych w dużej mierze można pokryć spawaniem, ale jeżeli i tego brak, to i najszczersze chęci nie pomogą.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Czym ekonomicznie można uzasadnić fakty wysyłania samochodu ciężarowego, dla ratowania zagrożonego planu, po parę butelek tlenu z Ostródy do Tarnowa, Kędzierzyna czy Katowic? Czym ekonomicznie można uzasadnić fakt strat z powodu nierytmicznej dostawy tlenu dla Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Bydgoszczy, która powoduje przestoje w pracy na sumę 1.450 mln zł w roku. To jeden zakład, a gdzie reszta?</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Śmiem twierdzić, że na skutek braku tlenu w zakładach i nierytmicznej jego dostawy tracimy rocznie takie sumy, za które moglibyśmy w każdym dużym zakładzie postawić tlenownię o wydajności dla zakładu potrzebnej. I tak w ekonomicznej gospodarce i postępie technicznym być powinno i o tym należy myśleć.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Koszt 1 m3 tlenu, razem z przywozem, załadowaniem i wyładunkiem wynosi 8,60 zł, natomiast koszt produkcji 1 m3 tlenu w zakładach wynosi 1,60 zł. Ekonomicznie promień działania jednej tlenowni nie powinien przekroczyć 50 km, bo ponad 100 km tlen już byłby za drogi i nie opłacałoby się go sprowadzać. U nas sprowadza się tlen z odległości przekraczającej 500 km. Duży niedobór tlenu odczuwają okręgi bydgoski, olsztyński, białostocki i rzeszowski, nie lepiej wygląda i okręg warszawski. To te, o których ja wiem.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Z energią elektryczną jest też bieda, no ale tu co rok następuje poprawa, bo elektrownie są w budowie i co rok coś wchodzi do produkcji; lecz o tlenowniach nikt nie myśli i dlatego spawalnictwo nie może z całym rozmachem uczestniczyć w rozbudowie gospodarczej państwa i dać mu potrzebne oszczędności i korzyści, wykazane w uchwale Prezydium Rządu z 11 sierpnia 1950 r.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Ażeby uzasadnić opłacalność budowy tlenowni w dużych zakładach, podaję dane Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Bydgoszczy. Zakłady produkują rocznie 390 tys. m3 tlenu, koszt własny produkcji wynosi 1,60 zł za m3, tj. 624 tys. zł. Wartość wyprodukowanego tlenu wynosi 2.340 tys. zł, czysty zysk po potrąceniu kosztów produkcji wynosi 1.716 tys. zł. Ponieważ własna produkcja tlenu nie pokrywa zapotrzebowania zakładów, zmuszone są sprowadzić dodatkowo 192 tys. m3 tlenu i płacą za niego po 6 zł za m3, tj. 1.152 tys. zł, koszt transportu wynosi 364 tys. zł, straty z powodu nierytmicznej dostawy tlenu, przestoje w pracy wynoszą 1.450 tys. zł, to znaczy razem 192 tys. m3 tlenu sprowadzonego kosztuje zakłady 2.966 tys. zł, czyli koszt jednej tlenowni z budynkami. Prosta chłopska kalkulacja wskazuje, że produkcja 390 tys. m3 tlenu kosztuje zakłady 624 tys. zł, a za mniej niż połowę tlenu sprowadzonego zakład płaci 2.966 tys. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Myślę, że to przemawia za decentralizacją tlenowni w Polsce i za budową w dużych zakładach własnych tlenowni, co przyczyni się również do zwolnienia transportu kolejowego, w którym przewóz tlenu w butlach stalowych zajmuje dużą ilość wagonów krytych, tak bardzo potrzebnych do przewozu innych towarów. Bo do przewiezienia 192 tys. m3 tlenu potrzeba 160 wagonów 20-tonowych. Z tlenem wiąże się bezpośrednio sprawa jego opakowania, tj. sprawa butli do przewozu tlenu.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#HenrykŁukaszkiewicz">O ile same tlenownie nie są zbyt kosztowne, o tyle opakowanie tlenu, to znaczy butle tlenowe, pochłaniają olbrzymie kapitały, dlatego też wytwórnie tlenu zalecały wszystkim odbiorcom tlenu kupno butli na własność zakładu, oszczędzając w ten sposób własne kapitały. Ale poza tym ma to inne, bardzo dobre i ekonomicznie uzasadnione zalety. Każdy właściciel butli stara się należycie swoje butle konserwować, stara się o utrzymanie zaworów butli w należytym stanie, oszczędzając w ten sposób drogi tlen.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#HenrykŁukaszkiewicz">W Polsce sprawa ta wygląda bardzo źle. W 1954 r. Prezydium Rządu uchwałą Nr 740 przekazało wszystkie znajdujące się w kraju butle Biuru Sprzedaży Gazów Technicznych, przyznając prawo posiadania butli tlenowych tylko tym resortowym zakładom, które mają własne tlenownie. Jednakże życie wykazało, że ograniczona ilość przydzielonych butli dla zakładów tych nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Centralizacja butli tlenowych sytuacji w zaopatrzeniu i tak nie poprawiła, a na odwrót pogorszyła. Stan butli tlenowych Biura Sprzedaży Gazów Technicznych jest fatalny. Zawory nieszczelne, brak bieżącej naprawy zaworów powoduje, że w butlach Biura Sprzedaży otrzymuje się niepełną ilość tlenu, a często i próżne dochodzą na miejsce przeznaczenia. Centralny punkt naprawy i rewizja butli tlenowych nie nadążają za potrzebami kraju, i dlatego-duża ilość tlenu ginie bezużytecznie. W dodatku wytwórnie tlenu nie uznają prawa własności butli innych zakładów.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Resort komunikacji, doceniając wartość i brak tlenu, nakazał swoim organom dozoru technicznego otoczyć szczególną opieką butle tlenowe. Butle podlegają normalnym rewizjom co 5 lat, a w resorcie komunikacji poza tym jeszcze rewizjom okresowym na szczelność zaworu, i to bardzo częstym. Niestety zysk z tego zbiera kto inny, dlatego że z zasady wysłane do ładowania butle tlenowe gdziekolwiek do tlenowni Zjednoczenia Gazów Technicznych nie wracają do macierzystego zakładu z powrotem, lecz wysyłane są nie wiadomo gdzie. Tak samo dzieje się z butlami nowymi, zakupionymi przez resort. Na skutek takiego postępowania w ZNTK w Bydgoszczy podczas inwentaryzacji stwierdzono brak 150 butli tlenowych w zeszłym roku.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Uważam, że stan taki w dalszym ciągu istnieć nie może i prawo własności musi być bezwzględnie przestrzegane, tego wymaga racjonalna i ekonomiczna gospodarka resortu.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Biuro Sprzedaży Gazów Technicznych otrzymało w prezencie tysiące butli tlenowych i w ślad za tymi butlami otrzymuje w prezencie miliony złotych kar umownych, których nie można uniknąć, bo dużo jest w resorcie jednostek takich, które jedną butlę tlenu używają w ciągu 2 miesięcy. I tu do wyboru są tylko dwie drogi: albo wypuścić deficytowy tlen w powietrze, albo płacić haracz kar umownych, a własna butla mogłaby bez strat stać aż do zupełnego wyczerpania tlenu. Praktyka domaga się rewizji uchwały Prezydium Rządu Nr 740.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Reasumując to wszystko nie stawiam wniosków, lecz wskażę braki, z powodu których spawalnictwo nie może się należycie rozwinąć i w pełni, tak jak powinno, partycypować w rozwoju gospodarczym Polski.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Braki te są następujące:</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#HenrykŁukaszkiewicz">1) brak tlenu — należy więc budować własne tlenownie w dużych zakładach,</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#HenrykŁukaszkiewicz">2) brak elektrod w asortymentach i gatunkach,</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#HenrykŁukaszkiewicz">3) brak spoiwa do spawania acetylenowego i gołego spoiwa do spawania elektrycznego (w kręgach),</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#HenrykŁukaszkiewicz">4) brak spoiwa żeliwnego kokilowego,</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#HenrykŁukaszkiewicz">5) brak karbidu w odpowiednich granulacjach — stosować karbid do wytwornic, a nie wytwornice do karbidu,</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#HenrykŁukaszkiewicz">6) brak stałych wytwornic acetylenowych na wysokie ciśnienie,</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#HenrykŁukaszkiewicz">7) za mało spawarek elektrycznych,</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#HenrykŁukaszkiewicz">8) brak maszyn acetylenowych do cięcia stali,</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#HenrykŁukaszkiewicz">9) brak automatów i półautomatów do spawania łukiem krytym,</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#HenrykŁukaszkiewicz">10) brak proszków do spawania łukiem krytym,</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#HenrykŁukaszkiewicz">11) brak proszków do spawania acetylenowego,</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#HenrykŁukaszkiewicz">12) brak rozwoju technicznego w zakładach posiadających własne tlenownie. Tlen powinien być doprowadzony do spawacza rurociągiem, a nie w butlach.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#HenrykŁukaszkiewicz">Braki te znajdują swój wyraz w uchwałach Prezydium Rządu i już dawno nie powinny istnieć. Apeluję do Prezydium Rządu o wydanie odpowiednich zarządzeń, przyspieszających wyeliminowanie wyżej podanych braków i dostarczanie na rynek potrzebnych do spawania materiałów raczej w nadmiarze, aby i rzemiosłu można było je przydzielić, przez co uniknie się złodziejstwa i skarb państwa na tym zyska.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Konstantemu Morawskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KonstantyMorawski">Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Czwarty dzień trwa dyskusja nad planem i budżetem i na ten temat w prasie znajdujemy takie np. notatki, cytuję: „Jaki jest ogólny tenor dotychczasowych wystąpień poselskich? Z małymi wyjątkami wciąż jeszcze na nutę „daj”. Usłyszeliśmy bardzo dużo uwag o tym, czego nasz budżet nie zawiera (oczywiście po stronie wydatków) a co zdaniem mówców powinien koniecznie objąć. Nikt z upominających się nie pamięta o zasadzie, która obowiązywała w tegorocznej pracy komisji sejmowych: proponujesz dodatkowe wydatki, wskaż na dodatkowe źródła dochodów”. Otóż w myśl propozycji prasy pragnąłbym wskazać właśnie na kilka źródeł, na kilka możliwości pewnych oszczędności w budżecie i ewentualnych poprawek, które na przyszłość dałyby nie tylko (możność wołania „daj”, ale wskazania, skąd można znaleźć źródło dodatkowych sum w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KonstantyMorawski">Wiemy, iż rolnictwo w dalszym ciągu u nas w kraju zajmuje podstawowe i ważne pozycje. Dlatego też za wszelką cenę musimy je popierać — i popieramy oczywiście. Nawet możemy się poszczycić znacznymi osiągnięciami w niektórych dziedzinach rolnictwa. W stosunku do 1939 r., tj. do czasu sprzed ostatniej wojny, osiągnęliśmy w hodowli np. trzody chlewnej 120% stanu pogłowia przedwojennego. Oczywiście jest to osiągnięcie duże, osiągnięcie, którym możemy się chwalić, ale właśnie chciałbym skorzystać z tego i zgodnie z intencją prasy — i słuszną intencją — wskazać na pewne możliwości oszczędności w tej dziedzinie i pewne poprawki, których konieczność powstała prawdopodobnie na skutek różnych trudności wiążących się z odbudowaniem naszego życia w kraju po ostatniej wojnie.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#KonstantyMorawski">Jeżeli myślimy o tych 120% osiągniętych w pogłowiu trzody chlewnej, od razu mamy przed oczyma wizję dużej ilości mięsa, zwiększonego spożycia na rynku wewnętrznym, wizję szynek, przetworów, eksportu, dewiz itd. Tymczasem właśnie w tej dziedzinie zdarzają się pewne braki, które chcę tutaj Wysokiej Izbie przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#KonstantyMorawski">Na szczęście tak się złożyło, że poprzedni dwaj mówcy omawiali sprawy kolejnictwa i moje wystąpienie wiąże się właśnie z ich wystąpieniami.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#KonstantyMorawski">Pierwszy mówca wyraził się w ten sposób: „podróżujemy tak, jak na to nas stać” — i wskazywał trudności na jakie w kolejnictwie napotykamy.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#KonstantyMorawski">Ja także pragnę wskazać właśnie trudności w kolejnictwie, wywołane niepotrzebnymi przerzutami zwierząt rzeźnych z miejsc hodowlanych, z terenów hodowli do terenów uboju.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#KonstantyMorawski">Otóż tak się dzieje, że z miejsc hodowli przerzucamy duże ilości trzody chlewnej produkowanej u nas — jak mówiliśmy w 120% w stosunku do stanu przedwojennego — do dużych miast, gdzie właśnie zlokalizowane są wielkie rzeźnie. Po prostu wygląda to na istną inwazję świń na duże miasta. Na przykład z Lubelskiego przerzucamy stale wielkie ilości świń do uboju do Bytomia, ale po uboju w Bytomiu mięso nie zostaje na miejscu, tylko z powrotem, tą samą drogą wędruje znowu w Lubelskie, bo tam właśnie zlokalizowane są chłodnie. I mięso to po pewnym czasie, po przeleżeniu w tych chłodniach, wraca po raz trzeci tą samą drogą właśnie do Bytomia — do przerobu i konsumpcji.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#KonstantyMorawski">Myślę, że odległości, sumy i straty, jakie ponosimy w tym wypadku, mówią same za siebie.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#KonstantyMorawski">Wskazałem już na jedno źródło pewnych oszczędności, które moglibyśmy — zresztą zgodnie z wystąpieniami moich przedmówców — poczynić w budżecie przez zaniechanie tych przerzutów, przez zorganizowanie i zlokalizowanie rzeźni właśnie w miejscach hodowli, na terenach hodowli, bo inaczej nie tylko blokujemy kolej, nie tylko powiększamy sobie koszty związane z transportem, ale w dodatku już w czasie transportu jeszcze niszczymy skóry tego żywca — tak cenne dla nas, skóry, które musimy sprowadzać z zagranicy. Jednocześnie wiemy o tym, jak dużo sztuk żywca pada w czasie transportu i musimy je po drodze usuwać. Powoduje to nie tylko straty, ale jednocześnie zarażanie zwierząt chorobami zakaźnymi, a także zarażanie ludzi.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#KonstantyMorawski">Z tej samej dziedziny chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład. Otóż w stolicy — w Warszawie na Służewcu, tj. na południowych peryferiach stolicy, budujemy wielki kombinat mięsny. Ale rzeźnie dla tego kombinatu buduje się na Żeraniu, tj. właśnie na przeciwległych peryferiach Warszawy, północnych. Stąd wniosek, że mięso z rzeźni na Żeraniu wędrować będzie co dzień przez całą Warszawę, powiedzmy jakieś 30 kilometrów, na Służewiec do przerobu, a potem ze Służewca wracać będzie do Warszawy do konsumpcji.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#KonstantyMorawski">Obawiam się, że — poza normalnymi stratami — jeżeli to mięso będzie ewentualnie przesyłane jakąś bocznicą kolejową, to czasem zabłądzi przez Szczecin czy Olsztyn, albo w ogóle zginie po drodze, zanim trafi do Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#KonstantyMorawski">To taka dygresja. Ale byłyby oszczędności, gdybyśmy zlokalizowali te dwa giganty obok siebie.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#KonstantyMorawski">W związku z tym, żeby nie być gołosłownym, znowu przytoczę z prasy dnia wczorajszego na ten temat wzmiankę pt.: „40 tysięcy osób zamieszka na Służewcu”.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#KonstantyMorawski">„Dzielnica przemysłowa na Służewcu zajmuje teren około 250 hektarów. Poza istniejącymi już zakładami przemysłowymi budujemy tam fabrykę łożysk, wytwórnię kabli filmowych, zakłady przemysłu mięsnego (o których mówiłem), instytut szkła i ceramiki oraz zajezdnię autobusów MPA. W dzielnicy tej będzie pracowało około 30 tys. osób.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#KonstantyMorawski">„Również dzielnica mieszkaniowa na Służewcu zostanie rozbudowana i uzupełniona budownictwem indywidualnym. Przewiduje się, że zamieszka tu około 40 tysięcy osób”. Oczywiste jest, że jeżeli lokalizujemy wielkie giganty przemysłowe w stolicy, albo w innych dużych miastach, to za tym idzie i kwestia pobudowania tam budynków mieszkalnych, bowiem ludzie muszą gdzieś mieszkać, a jeżeli mieszkać nie będą, no to będą dojeżdżać z sąsiednich miast, wiosek, miasteczek — będą blokować w dalszym ciągu i tak już przeładowane nasze środki komunikacji, powiększać i tak nieznośny ścisk w kolejach i autobusach.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#KonstantyMorawski">Ale to, moim zdaniem, jest jeszcze mniejsze zło. Gorszego zła dopatruję, się w tym, że gdy lokalizujemy wielki przemysł i giganty budujemy w stolicy czy dużych miastach, wyludnia się, dosłownie wyludnia się prowincja. Nasze miasta i miasteczka wykazują już dziś stan ludności mniejszy niż przed wojną — niektóre oczywiście. W tych miasteczkach mieszkają fachowcy, którzy będą zmuszeni dojeżdżać do tych wielkich gigantów w stolicy czy w innych miastach, żeby tam pracować. Więc czy nie lepiej byłoby — tak jak poprzednio wykazałem — żywiec bez przerzutów zostawiać w terenach hodowlanych?</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#KonstantyMorawski">W tych miastach i miasteczkach istnieją jeszcze przedwojenne rzeźnie, tam znajdują się jeszcze przedwojenne warsztaty rzeźnicze, w których nierzadko znaleźć możemy nawet zupełnie nowoczesne i bardzo dobre urządzenia warsztatowe i maszyny.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#KonstantyMorawski">I znowu doszedłem do drugiego źródła oszczędności — nie chcę bowiem brać z budżetu, ale chcę dać, tak jak na początku powiedziałem. Możemy w tym wypadku skreślić w budżecie przynajmniej pewną ilość sum, przeznaczonych i żądanych gwałtownie na zakup warsztatowych urządzeń i maszyn, bo tam właśnie na prowincji, w tych miasteczkach — jak mówię — są te urządzenia, są w warsztatach dziś na cztery spusty zamkniętych i czekających, bo ja wiem na co. I fachowcy tam są lepsi nawet niż ci, którzy zajmują etaty w tych gigantach, bo to są różni wędrowni ludzie, samotni itd. Są i dla nich mieszkania, oni już mieszkają, nie trzeba by budować tam nowych osiedli mieszkaniowych i jednocześnie można wykorzystać także ten moment.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#KonstantyMorawski">Ale w związku z tą sprawą, w związku z wyludnianiem się wsi i wędrówką pracowników do gigantów, lokalizowanych w dużych miastach, wiąże się jeszcze jedno, moim zdaniem wielkie niebezpieczeństwo, a mianowicie niebezpieczeństwo ogałacania wsi z rąk do pracy. Ja myślę, że już dziś jest czas na to, ażeby rolnicy wołali wielkim głosem, że coraz większy stwierdzamy brak rąk do pracy na wsi.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#KonstantyMorawski">Powinniśmy więc właśnie wskrzesić życie na prowincji, w małych miasteczkach i wsiach. Tam synowie rolników mogą pracować w przetwórniach, rzeźniach, w innych warsztatach, a pozostałą część dnia mogą poświęcać pracy na zagonie ojcowskim, czy w PGR-ze, czy w spółdzielni produkcyjnej, czy w innych warsztatach rolnych.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#KonstantyMorawski">I wiąże się z tym następna jeszcze oszczędność, następna ważna sprawa dla rolnictwa. Mianowicie pozostałby na prowincji z tych odpadków w rzeźniach nawóz — sprawa bardzo ważna dla rolnictwa — który by powiększył nam plony, użyźnił ziemię, podczas gdy w wielkich miastach ten nawóz rzeźniany, tak cenny dla roli, spływa zazwyczaj do Wisły, gdzie ryby giną z przesytu, a ludziom to także na zdrowie nie idzie.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#KonstantyMorawski">Omówiłem tu pokrótce hodowlę trzody chlewnej, ten 120% wzrost, a więc pozytywną stronę naszej hodowli i podkreśliłem w niej te kwestie, które można by opracować dla poprawienia w przyszłości rozwoju naszej hodowli. Ale my, rolnicy, wiemy dobrze, że nie ma rozwoju rolnictwa bez hodowli bydła. Ta dziedzina hodowli jest w rolnictwie najważniejsza, powinniśmy więc dołożyć starań, ażeby ją intensywnie rozwijać. Zresztą Ministerstwo Rolnictwa idzie ostatnio w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#KonstantyMorawski">Ze sprawą rozwoju hodowli wiążą się dwie kwestie — tak mnie się przynajmniej widzi — kwestia paszy i kwestia zdrowotności.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#KonstantyMorawski">Jeżeli chodzi o paszę, to znowu jest kilka momentów, na które chciałbym zwrócić uwagę, nie żądając od budżetu, ale dając budżetowi — czyniąc pewne oszczędności. Chodzi mi mianowicie o mączki zwierzęce, które produkujemy z padlin zwierzęcych, z odpadków rzeźnianych, z odpadków produkcji rybnej, a następnie z ryb niejadalnych dla ludzi, czyli tzw. chwastu rybiego. Otóż tego surowca na produkcję mączek zwierzęcych w Polsce mamy dużo, ale wykorzystujemy go, jeżeli chodzi o padliny, zaledwie w 50%. Jeżeli chodzi o chwast rybi i odpadki rybie — zaledwie w 10 i 20%. Reszta ulega zniszczeniu, surowiec się marnuje, a my mączkę zwierzęcą sprowadzamy za grube dolary z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#KonstantyMorawski">Tyle pokrótce, jeśli chodzi o sprawę pasz. Chciałbym jednak — ażeby nie być gołosłownym i nie przemawiać dla samej krytyki — wskazać, co według mnie należałoby uczynić, ażeby poprawić tę sytuację. A więc przede wszystkim z punktu widzenia administracyjnego. Moim zdaniem należałoby cały problem paszowy oddać w ręce Ministerstwa Rolnictwa. Wiemy, że dzisiaj sprawę produkcji pasz rozpracowują różne resorty, w różnych resortach rozrzucone są te sprawy. Powinniśmy je skupić w rękach Ministerstwa Rolnictwa, które samo dla siebie, dla swojej hodowli będzie chyba najlepiej gospodarować paszami.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#KonstantyMorawski">Przechodzę teraz do drugiej sprawy — kwestii zdrowotności. Otóż niestety musimy sobie jasno powiedzieć, że w niektórych rejonach Polski 50 a nawet i więcej procent krów jest zarażonych gruźlicą, nie mówiąc już o innych chorobach zwierzęcych. Choroby zwierzęce — jak wiemy — przenoszą się na ludzi. Pijemy mleko zarażone prątkami gruźliczymi, jemy masło, sery i śmietanę zarażone prątkami gruźliczymi, nasze dzieci zarażane są stale gruźlicą. Powinniśmy jak najszybciej — zresztą zgodnie z założeniami ostatniego zjazdu działającej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych Światowej Organizacji Zdrowia, która miała zjazd niedawno w Warszawie — dołożyć wszelkich starań, ażeby opanować gruźlicę u zwierząt, a tym samym uchronić nas samych przed dalszym zarażaniem.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#KonstantyMorawski">Wszystkie te sprawy, które tu poruszyłem, a więc sprawa produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego, sprawa hodowli, walki z chorobami, z gruźlicą — wiążą się z zagadnieniem weterynarii. Służba weterynarii powinna tę dziedzinę opanować i nią się zająć. Rok temu miałem możność z tej trybuny postulować o właściwą pozycję dla służby weterynarii. Muszę z radością stwierdzić, że kierownictwo Ministerstwa Rolnictwa stworzyło właściwą, to znaczy dobrą atmosferę dla pracy tej służby weterynaryjnej, ale dotąd nie są załatwione niektóre sprawy, popierane zresztą przez Ministerstwo Rolnictwa, a leżące w różnych instancjach do dnia dzisiejszego. Uważam za swój obowiązek domagać się, ażeby sprawy te znalazły rozwiązanie jak najszybciej. Chodzi tu o sprawę właściwych płac, nie tylko dla lekarzy weterynarii, ale i dla całej administracji weterynaryjnej, chodzi tu o sprawę lokomocji, o sprawę właściwej odpłatności za użycie nawet własnego samochodu, jak również chodzi o sprawę usamodzielnienia służby weterynaryjnej w jednym samodzielnym pionie, zebrania ludzi rozrzuconych po różnych resortach służby weterynarii w jeden pion zawodowy, którym kierowaliby wyłącznie lekarze weterynarii z punktu widzenia fachowego, i tak jak jest w dzisiejszej rzeczywistości — w ramach Ministerstwa Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#KonstantyMorawski">Poza niebezpieczeństwem zarażenia ludzi przez zwierzęta wstrząsają od czasu do czasu opinią publiczną głosy z prasy. Właśnie wczoraj wyczytałem taki artykulik pod tytułem: „Uwaga na trychiny, nie tylko arszenikiem można się otruć”. I czytam:</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#KonstantyMorawski">„Cztery ogniska zakażeń trychinami, czterdziestu ciężko chorych, z których część przebywa obecnie w szpitalach walcząc ze śmiercią — oto plon jednego tylko miesiąca stycznia. Są i inne bardziej tragiczne przykłady skutków spożycia mięsa zakażonego trychinami...” itd., itd.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#KonstantyMorawski">„A więc — pisze prasa — kupowanie i spożywanie mięsa tylko zbadanego, odpowiednio ocenionego przez nadzorujące władze weterynaryjne daje nam pełną gwarancję jego nieszkodliwości”. Dobrze, że mi prasa pomogła.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#KonstantyMorawski">Pragnę tu postulować raz jeszcze — jak to uczyniłem już rok temu — ażeby tak jak jest przeważnie na całym świecie, tak samo i u nas wreszcie wszystkie sprawy związane ze zdrowotnością zwierząt oraz cały nadzór nad wszelkimi produktami spożywczymi pochodzenia zwierzęcego oddać w ręce służby weterynarii. Myślę, że jest to sprawa dla nas bardzo ważna. Po ostatniej wojnie, po przejściach więziennych i obozowych jesteśmy okaleczali, jesteśmy chorzy — wielu spośród obywateli naszych jest naprawdę chorych. Nie powinniśmy więc szczędzić wysiłków, ażeby ratować zdrowie każdego obywatela. Dlatego też należy stworzyć właściwe warunki pracy dla naszej służby weterynarii, aby zapewniła nam ona zdrowy rozwój hodowli zwierząt, zdrowe produkty, które spożywamy, a przez to zdrowie naszych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Witowi Prusinowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WitPrusinowski">Wysoki Sejmie! Pragnę omówić pokrótce sytuację w naszej energetyce i jej zadania wynikające z planu na 1958 r.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WitPrusinowski">W sytuacji obecnej przed energetyką polską stoi zadanie tym poważniejsze, że mamy do czynienia ze zjawiskiem pewnego nienadążania w rozwoju za niektórymi innymi dziedzinami gospodarki, których rozwój przecież energetyka warunkuje. Dowodem tego jest ciągle powtarzający się niedobór mocy i deficyt w bilansie energii. Ten niedobór stawia energetykę w okresach szczytu w niezwykle kłopotliwej sytuacji, zmuszając do zastosowania wyłączeń prądu bądź dla ludności, bądź dla przemysłu. Jedno i drugie jednakowo-przykre i niedobre.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WitPrusinowski">Plan na rok bieżący niesie ze sobą możliwości przełamania tego impasu. Nie znaczy to, że podejmiemy dziś jakiś specjalnie wielki wysiłek inwestycyjny. W 1958 r. przewiduje się uruchomienie około 590 MW mocy nowo-planowanej, co jest wielkością interesującą, ale nie wyróżniającą specjalnie tego roku. Trzeba jednak dodać, że energetyce należy się około 250 MW z inwestycji niedotrzymanych w roku poprzednim, czyli z tzw. poślizgu. Razem daje to 840 MW, co jest już porcją dużą i o zasadniczym znaczeniu. Przyrost taki bowiem równa się połowie przyrostu w okresie planu 6-letniego, a także równa się połowie całej mocy przedwojennej energetyki zawodowej i przemysłowej. Przy dotrzymaniu terminów oddawania do użytku poszczególnych obiektów powinniśmy doczekać się w tym roku pewnej nadwyżki mocy dyspozycyjnej. O ile jeszcze od stycznia do kwietnia wystąpią deficyty rzędu 100 do 120 MW, to już od połowy roku nadwyżka winna wynosić do 200 MW każdego miesiąca. Posunięcia Rządu, np. zarządzenie Prezesa Rady Ministrów z 31 maja 1957 r., idą w kierunku bezwzględnego zabezpieczenia wykonania tych zadań przez wprowadzenie specjalnych rygorów terminowych i jakościowych dostaw, udzielenie energetyce szeregu uprawnień podnoszących skuteczność interwencji resortu, przecięcia smutnej, a dość zakorzenionej praktyki poślizgów.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WitPrusinowski">Plan produkcji energii elektrycznej zakłada się w wysokości 23 mlrd kWh, co stanowi blisko 109% w stosunku do 1957 r. 76% produkcji przypada na energetykę zawodową. Wykonanie tego planu zabezpieczy przewidywane potrzeby. Mimo optymizmu, jaki przebija z tych słów, konieczne jest utrzymanie pewnych zabiegów wspomagających wykonanie tego zadania. Samo wprowadzenie czasu letniego dało w roku ubiegłym przeszło 113 tys. ton węgla oszczędności, obniżyło zapotrzebowanie mocy w szczytach wieczornych miesięcy letnich po około 300 MW i spowodowało zmniejszenie produkcji energii o 79 mln kWh.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#WitPrusinowski">Bilans mocy krajowej na koniec 1958 r. przedstawia się następująco: moc dyspozycyjna w grudniu będzie wynosić 4.300 MW, co oznacza wzrost w stosunku do tegoż miesiąca 1957 r. o 20%. Zapotrzebowanie przewiduje się 4.130 MW, wzrost o 12%. Da to nadwyżkę mocy po dodaniu jeszcze niewielkiego zresztą importu o ok. 180 MW.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#WitPrusinowski">Równolegle ze wzrostem produkcji energii winny rozwijać się jej drogi komunikacyjne, tj. linie przesyłowe, stacje transformatorów itp. Niestety i na tym odcinku stoimy wobec faktu znacznych zaniedbań, utrudniających prawidłową gospodarkę energetyczną. Plan, który nie nosi przecież znamion zrywu inwestycyjnego, przewiduje dość duże przyrosty, aczkolwiek nie wyrównujące bez reszty braków i niedoborów. I tak: w sieciach najwyższych napięć wzrost o 1.011 km, co stanowi 14% w transformatorach o 22%. W sieciach średnich napięć łącznie z CZER 4.370 km, tj. o 5%, w transformatorach o 6%. W sieciach niskich napięć wzrost długości linii o 7%.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#WitPrusinowski">Sprawą niezmiernie ważną dla utrzymania gotowości i pełnej zdolności energetyki są remonty kapitalne. Zadania są tu szczególnie ciężkie, z powodu praktykowanego w okresie poprzednim odkładania przewidzianych remontów poszczególnych obiektów na później, podyktowanego występującymi kryzysami mocy, oraz niewykonania przez niektóre przedsiębiorstwa planu remontów w latach ubiegłych, wreszcie niskiej ich jakości, skąd znaczna awaryjność niektórych urządzeń, osłabiona zdolność produkcyjna w jednych i niepewność ruchu w innych zakładach. Przeciąganie tego stanu jest więcej niż groźne i z tego powodu plan rzeczowy na 1958 r. na tym odcinku jest szczególnie poważny. Przydział środków na ten cel wynosi około 380 mln zł, wobec również jednak ogromnych zadań resort stanie na pewno wobec poważnych trudności finansowych, których rozwiązanie wymaga rozwagi i wysiłków dla wygospodarowania odpowiednich sum.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#WitPrusinowski">W dziedzinie postępu technicznego głównym zadaniem jest obniżenie wskaźnika zużycia paliwa na jednostkę energii.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#WitPrusinowski">Budowa nowych, a więc nowoczesnych urządzeń, to nie tylko sprawa zaspokojenia potrzeb energetycznych, ale i oszczędności. Uruchamianie jednostek nowoczesnych, w szczególności dużych, przy jednoczesnej logicznej modernizacji starszych, zaoszczędzi dla innych celów znaczne ilości węgla.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#WitPrusinowski">Plan przewiduje obniżenie wskaźnika w energetyce zawodowej z 544 na 523, tj. o 21 g/kWh. Ta niepozorna cyfra nabiera właściwego znaczenia i rangi przez pomnożenie jej przez przewidywaną produkcję, da to bowiem oszczędność gospodarce narodowej około 480 tys. ton węgla.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#WitPrusinowski">Jakie kryją się tu dalsze możliwości, zobaczymy wyraźnie jeśli podam, że osiągnięto przy ruchu próbnym nowoczesnego układu wskaźnik 403, a jednocześnie istnieją elektrownie o zużyciu jednostkowym 700 i więcej. Wskazuje to na konieczność dążenia do jak najszybszego, na ile tylko pozwoli utrzymanie się w bilansie energii, zastąpienia nowoczesnymi elektrowni starych, których modernizacja jest niecelowa i nieopłacalna. W imię oszczędności konieczne są także wysiłki nad zmniejszeniem strat sieciowych. Plan zakłada tu pewną obniżkę, jednak wskutek niedoinwestowania sieci przesyłowych spełnienie tego wymogu będzie bardzo trudne.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#WitPrusinowski">Dla podniesienia ekonomiczności prowadzone będą prace nad szerszym wprowadzeniem paliw tanich i odpadkowych, nad poprawą odpopielania spalin, nad dalszym rozwijaniem produkcji materiałów budowlanych z żużla i popiołu.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#WitPrusinowski">Prowadzi się prace nad dalszą mechanizacją i automatyzacją procesów technologicznych. Kontynuuje się zabiegi nad stworzeniem ścisłych powiązań rejonów w konsekwentnym dążeniu do jednolitego systemu energetycznego.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#WitPrusinowski">Istnieją duże możliwości oszczędności węgla w energetyce przemysłowej przez przechodzenie, w miejsce kotłowni budowanych przez poszczególne przemysły dla zaspokojenia potrzeb cieplnych swoich zakładów, na budowę elektrociepłowni na wyższe parametry pary, które zabezpieczając potrzeby cieplne dawałyby niejako ubocznie energię elektryczną. Elektrociepłownie są wprawdzie obiektami droższymi, ale dzięki skojarzeniu produkcji energii cieplnej i elektrycznej ta ostatnia może być otrzymana przy zużyciu węgla dwukrotnie mniejszym niż w najbardziej nowoczesnych elektrowniach zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#WitPrusinowski">Energetyka wodna, jak wiadomo, nie doznała w naszym kraju specjalnego rozwoju. Przyczyny tego to: ogromne koszty budowy (brak dolin rzecznych o dogodnej konfiguracji zwiększa jeszcze te koszty), długi czas budowy i amortyzacji i wreszcie posiadanie węgla. Wobec konieczności szybkiego wyrównywania rosnących potrzeb mocy musiały rozwijać się przede wszystkim elektrownie cieplne. Udział elektrowni wodnych w produkcji energii wynosi niespełna 2,0%, ale i ta ilość w okresach szczytu przy jednoczesnym sprzyjającym stanie wód, jak np. obecnie, bardzo się przydaje. To, jak i zbieżność interesów innych dziedzin naszego życia, głównie żeglugi rzecznej, oraz względy bezpieczeństwa powodziowego, nakazują poświęcenie większych wysiłków tej sprawie. Niestety rozpoczęcie podstawowej inwestycji, jaką jest budowa elektrowni Włocławek na Wiśle, prowadzona przez resort gospodarki wodnej, wciąż się opóźnia. Prowadzi się jedynie budowę niewielkich obiektów na Odrze, Sanie i Brdzie.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#WitPrusinowski">Jedną z głównych trudności rozwoju energetyki jest niepewność dostaw materiałów i agregatów, ich nieterminowość, często niska jakość i nienowoczesność, oraz w wielu asortymentach wciąż za mała ilość. Dotyczy to nie tylko urządzeń siłowni. Rozwój sieci hamuje brak stali zbrojeniowej dla słupów betonowych, brak i niska jakość kabli; to samo odnosi się do akcesoriów instalacyjnych, jak wyłączniki, liczniki, drobnica instalacyjna. Podobne przywary dostaw utrudniają prawidłowy przebieg remontów, powodują opóźnienia, a niepewność zaopatrzenia utrudnia dokładne planowanie.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#WitPrusinowski">Energetyka pragnie oprzeć swój rozwój na produkcji krajowej — i tak być powinno. Co prawda zastrzeżenia odnośnie solidności dostaw dotyczą tylko niektórych dostawców zagranicznych, jednak opieranie się na dłuższą metę na imporcie maszyn i urządzeń nie jest wyjściem właściwym z uwagi na przyrodzone niedostatki tego systemu, z których nie na ostatnim miejscu jest konieczność wydatkowania znacznej ilości dewiz.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#WitPrusinowski">W świetle narzekań na obecny stan zaopatrzenia energetyki w potrzebne jej urządzenia i materiały widać jasno, że nasz przemysł czeka ciężki okres odpowiedzialnej pracy, szczególnie dla przemysłu maszynowego, na którego barki spada największa i najtrudniejsza część zadania. W tej chwili bardzo niewiele asortymentów opanowanych jest zadowalająco pod względem jakościowym, a jednocześnie w stopniu gwarantującym ilościowe zaspokojenie. Większość pozycji znajduje się w początkowym stadium produkcji, a niektóre czeka dopiero uruchomienie i opanowanie. Podstawowe urządzenia energetyczne, jak wysokoprężne turbiny, były dotąd importowane. Fabryka w Elblągu dostarczyła dopiero 2 zespoły po 25 MW i tyleż przewiduje się na rok bieżący. Mimo dobrej opinii o dostarczonych zespołach jest to dopiero początek zadań. Do 1965 r. przewiduje się 2–600 MW w maszynach krajowych, w tym w 1959 r. pierwsze jednostki po 50 MW, a w 1961 r. pierwsza sztuka 120 MW. Zagadnienia dostaw kotłów, transformatorów, pomp, armatury cieplnej, aparatury elektrycznej — niewiele są lżejsze.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#WitPrusinowski">Aby sprostać temu ogromnemu zadaniu przemysł nasz już teraz winien starannie przygotować się — i czyni to. Konieczne jest opracowanie precyzyjnego, a opartego na trzeźwym rachunku programu prac, zapobieżenie niespodziankom i zahamowaniom, zapewnienie odpowiedniej jakości produkcji przez nałożenie rygorów solidności wykonania, jak i wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań i typów, wreszcie konieczna jest organizacyjna stabilizacja przemysłu. Energetyka przeżywała dotąd dość regularnie w odstępach 2–3-letnich zasadnicze i gruntowne reorganizacje. Przygotowywana obecnie reforma zarządzania przemysłem, oparta na poważnych studiach, analizie i doświadczeniu, bazująca na zakładzie jako podstawowej jednostce, będzie na pewno zamknięciem okresu prób i eksperymentów. Znajduje dziś uznanie i jest życzliwie oczekiwana przez załogi i kierownictwo zakładów.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#WitPrusinowski">Wreszcie druga sprawa. Zajmę się nią krócej, chociaż z uwagi na znaczenie zasługuje ona na to, aby poświęcić jej wiele czasu i uwagi. Mam na myśli lotnictwo. O tym, jak dalece ta dziedzina techniki wpływa na bieg życia ludzkości, jak przeobraziła stosunki na tej ziemi, nie ma potrzeby nikogo przekonywać. Samolot to nie tylko wspaniały instrument obrony (bywa, niestety, i agresji), nie tylko niezrównany środek komunikacji, pomocnik nauki, gospodarki, służby zdrowia i narzędzie pomocy w razie klęsk żywiołowych, ale również przy obecnej koniunkturze w świecie — doskonałe źródło dochodów, czerpanych zarówno z eksploatacji, jak i produkcji sprzętu lotniczego. Samolot, jako produkt wysokiej klasy o dużym w stosunku do udziału materiałów wkładzie robocizny, jest interesującym przedmiotem handlu, wraz z nim sprzedajemy bowiem głównie wysoko kwalifikowaną pracę ludzką, a w wypadku konstrukcji własnych sprzedajemy również myśl.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#WitPrusinowski">Polska ma dobre tradycje lotnicze, wydała znakomitych konstruktorów, doskonałych lotników wojskowych i cywilnych, dochowała się dobrych i cenionych fachowców. Śmiem twierdzić, że my, Polacy, mamy niemałą skłonność do lotnictwa, umiłowanie i uzdolnienia. I dziś są u nas warunki szerszego rozwoju lotnictwa i na niektórych odcinkach jesteśmy tego rozwoju świadkami, że wspomnę nie najważniejsze bynajmniej szybownictwo, które należy dziś do czołówki światowej.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#WitPrusinowski">Mamy wzniesioną niemałym wysiłkiem nowoczesną bazę produkcyjną, duże nakłady włożyliśmy w naszą bazę naukową i stosunkowo mało należy jeszcze uzupełnić, by uczynić z niej kompletny i wydajny organizm. Mamy także oddanych i wiernych lotnictwu ludzi. Mamy też poważne, ilościowo i gatunkowo, osiągnięcia produkcyjne za sobą.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#WitPrusinowski">Polityka licencyjna, słuszna dotychczas, jest słuszną nadal. Uprawia ją wiele krajów, w tym również i potęgi lotnicze. Niesłusznie jednak zaniedbaliśmy sprawę opracowań i konstrukcji własnych, bez czego nie można sobie wyobrazić prawidłowego rozwoju lotnictwa. Przyczyną tego są niewątpliwie ogromne zadania, jakich musiała dokonać nasza gospodarka, skoncentrowanie uwagi na sprawach odbudowy zniszczonego wojną kraju, przy tym jednak nie zabrakło zaniedbań i niedoceniania tej sprawy, głównie przez odpowiednie władze przemysłu, brak jednolitego kierowania sprawami lotnictwa, chwiejność poglądów na sprawę sprzętu wśród użytkowników i ich nieufność do sprzętu krajowego (np. linie lotnicze), brak środków finansowych u innych (np. sport lotniczy), niedorozwój produkcji silników i osprzętu, nieskrystalizowanie programu rozwoju konstrukcji lotniczych. Sprawiło to, że z niewielu i tak osiągnięć niektóre pozostały niewykorzystane i przeszły do lamusa zaraz po urodzeniu. Konieczna jest dla nas współpraca i korzystanie z wzorów obcych, lecz bez osiągnięć własnych możemy być tylko klientami, a nigdy partnerami. Społeczeństwo pragnie i oczekuje własnych osiągnięć techniczno-konstrukcyjnych. Dowodem tego jest zainteresowanie i niemały huczek prasowy wokół nawet niepoważnych dzieł domorosłych konstruktorów.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#WitPrusinowski">Wbrew pesymistom i mimo świadomości pewnych opóźnień, stwierdzam, że mamy możliwości większego rozwoju, że istnieją rodzaje sprzętu poszukiwane i cenione, a taksie, nad którymi prace możemy rozwijać już w tej chwili w przeorganizowanych niedawno lub utworzonych biurach konstrukcyjnych, przyfabrycznych, nie zaniedbując sprawy dalszych opracowań przyszłościowych i doganiania poziomu światowego przy nieuniknionym w takim wypadku ścinaniu zakrętów i przeskakiwaniu pewnych etapów.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#WitPrusinowski">Nie będę rozwijał szerzej tej myśli, wydaje mi się jednak celowe powołanie czy wydzielenie organu, który by się tym właśnie zajął, w postaci czy to komisji, czy rady lotniczej przy Radzie Ministrów. Nie mam na myśli naturalnie rozbudowanego, ani tym więcej zbiurokratyzowanego urzędu, lecz niewielki zespół doradczy, zajmujący się opracowaniem przykrojonego do naszych możliwości programu, udoskonalaniem go na bieżąco, opiniujący zamierzenia, nakreślający kierunki i drogi postępu, rozwiązujący problemy — może niezbyt prawidłowo przeze mnie postawione, ale które przecież istnieją. Koła lotnicze od dawna pragną zogniskowania w jednym miejscu spraw lotniczych, rozbitych z konieczności na kilka resortów i utworzenia takiego organu, upatrując w nim słusznie medium na wiele swoich bolączek.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#WitPrusinowski">Jestem pewien, że zespół taki dobrze przysłuży się sprawie postawienia naszego lotnictwa na poziomie odpowiadającym naszym pragnieniom i możliwościom, a tym samym dobrze przysłuży się krajowi.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Władysławowi Gawlasowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WładysławGawlas">Wysoki Sejmie! W swoich wczorajszych przemówieniach koledzy posłowie Jakus i Obolewicz mocno podkreślali priorytet przemysłu ciężkiego w gospodarce narodowej. Ta słuszna zasada jest powszechnie uznawana, pod jednym jednak warunkiem, że przemysł ciężki zabezpieczy dostawy dla potrzeb inwestycyjnych innych gałęzi gospodarki narodowej. A potrzeby te są wielkie.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#WładysławGawlas">Pragnę przedstawić niektóre zagadnienia, związane z możliwościami i kierunkiem rozwoju przemysłu chemicznego, oraz z rozbudową urządzeń energetycznych w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#WładysławGawlas">W liście skierowanym do VI Zjazdu Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Chemicznego, odbywającego się w listopadzie ub. roku w Katowicach, I Sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka stwierdził, że mimo znacznego dotąd rozwoju polskiej chemii nie zaspokajamy jeszcze należycie rosnących potrzeb naszej gospodarki narodowej w zakresie różnorodnych produktów chemicznych, zaś bez rozwoju chemii nie można dziś zwiększyć produkcji dóbr codziennego użytku. Wskazał również na to, że w kraju istnieją sprzyjające warunki surowcowe i energetyczne dla wszechstronnego rozwoju przemysłu chemicznego.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#WładysławGawlas">Szybki rozwój światowego przemysłu chemicznego i związane z tym zagadnienia ekonomiczne nasuwają konieczność rozważenia możliwości i kierunków rozwoju krajowego przemysłu chemicznego.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#WładysławGawlas">Analizując rozwój przemysłu chemicznego w Polsce należy stwierdzić, że w pierwszych latach powojennych odbudowano tylko te obiekty przemysłu chemicznego, które dały się uruchomić stosunkowo niewielkimi nakładami. Rezultaty tej — z konieczności nieskoordynowanej odbudowy stawały się następnie często podstawą do planowania dalszych inwestycji, nie zawsze popartych wnikliwą analizą technologiczną, a wyjątkowo tylko ekonomiczną.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#WładysławGawlas">Za szybkim i zdecydowanym rozwojem przemysłu chemicznego przemawiało wielkie zapotrzebowanie naszej gospodarki na jego wyroby. Przemysł chemiczny miał dostarczyć ogromnych ilości nawozów sztucznych i środków ochrony roślin, włókien i tworzyw sztucznych, barwników i garbników, farb i lakierów, wyrobów gumowych oraz leków.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#WładysławGawlas">W toku realizacji planu 6-letniego zaniechano jednak wykonania wielu zaplanowanych inwestycji, czy to z powodu częściowej zmiany kierunku rozwoju przemysłu, czy też rzekomo nierychłej ich opłacalności, albo też z powodu błędnie wysuwanej koncepcji, że te same efekty produkcyjne można będzie osiągnąć przy znacznie mniejszych nakładach drogą modernizacji i intensyfikacji procesów produkcyjnych w istniejących zakładach.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#WładysławGawlas">Rezultaty tej nieskoordynowanej i niesystematycznej polityki inwestycyjnej w sektorze przemysłu chemicznego doprowadziły do tego, że powstawały zakłady oderwane od zasadniczej linii produkcyjnej, nie powiązane z bazą surowcową ani też z pokrewnymi gałęziami przemysłu, względnie z potrzebami rynku krajowego lub możliwościami eksportu. Nie kładziono również nacisku na konsekwentne zamykanie cyklów produkcyjnych, tak ważne szczególnie w chemicznym przemyśle organicznym. Te i inne jeszcze przyczyny spowodowały, że podstawowe założenia planu 6-letniego stworzenia z przemysłu chemicznego drugiego narodowego przemysłu Polski nie zostały dotąd zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#WładysławGawlas">Zadaniem obecnego planu 5-letniego jest odrobienie opóźnień, tj. wyrównanie pozostałych z poprzedniego okresu planu 6-letniego dysproporcji, oraz dalszy poważny rozwój przemysłu chemicznego. Konieczność innego niż w minionym okresie planu 6-letniego traktowania zjawisk ekonomicznych w zakresie życia gospodarczego kraju nasuwa potrzebę wykorzystania istniejących możliwości, które w sposób właściwy mogą wpłynąć na zmianę produkcyjności przemysłu, a które dotąd nie zawsze były realizowane na tle istotnych potrzeb i realnych podstaw.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#WładysławGawlas">Wysuwając te zastrzeżenia należy jednak stwierdzić z naciskiem, że mimo opóźnień i braku właściwej koordynacji przemysł chemiczny w Polsce w minionym okresie — oceniając jego rozbudowę w całości — dokonał olbrzymiego kroku naprzód. Zajmuje on dziś ósme miejsce w świecie pod względem wielkości, a perspektywiczne wskazania jego rozwoju doprowadzić mają do tego, by w ciągu najbliższych lat wzrósł jeszcze 6–7-krotnie. Jednak, mimo tak znacznego tempa rozwoju przemysłu chemicznego w Polsce, rozwój jego będzie proporcjonalnie mniejszy od tempa rozwoju w szeregu państw zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#WładysławGawlas">Rozwój światowego przemysłu chemicznego jest obecnie bardzo szybki, szczególnie w państwach zachodnich. Wzrost nakładów inwestycyjnych w takich państwach, jak Anglia, Francja, NRF, a nawet Włochy, znacznie wyprzedza tempo inwestycyjne polskiego przemysłu chemicznego. W latach 1950–1955 rozwój chemii w Polsce wyprzedzał jedynie nieznacznie ogólne tempo rozwoju przemysłu w Polsce. Ta minimalna progresja w porównaniu z innymi krajami była niewystarczająca i doprowadziła do poważnego niedoboru produkcji chemicznej w kraju. Prawie wszystkie produkty chemiczne były w ostatnich latach deficytowe, co nasunęło konieczność importu, który z roku na rok wzrastał. Obecna trudna sytuacja w handlu zagranicznym naszego kraju i ujemny nasz bilans płatniczy zmusza nas do ograniczenia importu surowców chemicznych, co ujemnie odbija się na naszej produkcji, szczególnie kauczuku i mas plastycznych. Ograniczenia są tym dotkliwsze, że dysponujemy niekorzystnymi mocami produkcyjnymi w przemyśle przetwórczym.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#WładysławGawlas">Rozwój przemysłu chemicznego do 1960 r., według aktualnych planowych założeń, nie zmienia radykalnie sytuacji, jaką osiągnęliśmy w wyniku dotychczasowego rozwoju do 1958 r. Program do 1960 r. zabezpiecza jedynie wyrównanie niebezpiecznych dysproporcji, jakie powstały między tempem rozwoju chemii a potrzebami kraju w latach 1950–1957 i stwarza podstawy dopiero w latach późniejszych do szybszego rozwoju gałęzi produkcyjnych specjalnie zaniedbanych, jak produkcji tworzyw sztucznych, włókien syntetycznych oraz kopalin surowców chemicznych. Program ten stabilizuje pozycje chemii w gospodarce narodowej, nie jest on jednak programem, który stawiałby chemię na drugim miejscu po węglu.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#WładysławGawlas">Nasz plan rozwoju przemysłu chemicznego musi w pierwszym rzędzie zmierzać do rozbudowy bazy surowcowej dla przemysłu przetwórczego i produkcji dóbr codziennego użytku przez uruchomienie produkcji szeregu półfabrykatów pochodzących z syntezy chemicznej, opartej na przerobie acetylenu z karbidu przy wykorzystaniu gazu ziemnego i koksowniczego oraz półproduktów organicznych ze smoły węglowej. Szczególnie duże znaczenie dla rozwoju gospodarki narodowej będzie miało uruchomienie produkcji kauczuku syntetycznego, półproduktów dla mas plastycznych i włókien syntetycznych, tworzyw sztucznych i innych.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#WładysławGawlas">Krajowa baza surowcowa dla właściwego rozwoju przemysłu przetwórstwa tworzyw sztucznych i włókien syntetycznych jest w obecnej chwili wysoce niedostateczna i w najbliższych latach nie będziemy mogli się jeszcze uniezależnić od importu z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#WładysławGawlas">Nie mamy również dostatecznie wyszkolonych i doświadczonych fachowców dla przemysłu przetwórstwa tworzyw sztucznych. Jednak już dzisiaj powinniśmy myśleć o stworzeniu odpowiedniego potencjału dla przetwórstwa tworzyw sztucznych i mas plastycznych, abyśmy w przyszłości, mając odpowiednią bazę surowcową, nie stanęli znowu wobec braku możliwości przetwórczych. Dopóki to nie nastąpi, należałoby dopuścić istnienie drobnych zakładów specjalizujących się w pewnych gałęziach przetwórstwa.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#WładysławGawlas">Opracowany obecnie w celu nadrobienia opóźnień perspektywiczny plan rozwoju przemysłu chemicznego winien w pierwszym rzędzie zabezpieczyć środki finansowe dla dokonania zdecydowanego kroku naprzód w dziedzinie przemysłu włókien sztucznych, mas plastycznych i tworzyw sztucznych. Jest to tym bardziej gospodarczo uzasadnione, że w chwili obecnej tworzywa sztuczne to nie tylko szeroki wachlarz atrakcyjnych wyrobów powszechnego użytku, lecz również surowiec zastępujący na całym świecie z coraz większym powodzeniem takie deficytowe materiały jak metale kolorowe, wysokowartościowe stale, skóry, drewno itp. Wystarczy chociażby wspomnieć, jakie znaczenie miałoby to dla budownictwa mieszkaniowego. Jednak wzrastająca produkcja tworzyw sztucznych wpływać będzie również sprzyjająco na rozwój przemysłu samochodowego, okrętowego, elektrotechnicznego, włókienniczego, obuwniczego, meblarskiego, a nawet rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#WładysławGawlas">Dla podkreślenia stosowania półproduktów przemysłu mas plastycznych i żywic syntetycznych można przytoczyć konkretny fakt, że właściwy lakier elektroizolacyjny, wyprodukowany na bazie odpowiedniej jakości żywic syntetycznych, praktycznie przedłuża żywotność pracy silników elektrycznych w warunkach kopalnianych z okresu eksploatacji wynoszącego 1 do 24 miesięcy, minimum do kilku lat, co ma tym szczególniejsze znaczenie, gdy uwzględni się, że produkt syntetyczny zużyty do produkcji właściwego lakieru impregnacyjnego stanowi tylko ułamek procentu ogólnej wartości silnika. Liczne reklamacje i interwencje Ministerstwa Górnictwa o podniesienie jakości silników ognioszczelnych i wodoodpornych nie mogą być uwzględnione, gdyż w obecnej sytuacji przemysł farb i lakierów, nie dysponując odpowiednią bazą surowcową w zakresie wyżej wspomnianych żywic syntetycznych, nie jest w stanie polepszyć jakości swoich wyrobów. Jakie z tego powodu wynikają straty dla gospodarki narodowej, nietrudno sobie wyobrazić. Fachowcy oceniają je na 120 mln zł, nie licząc wypadów z produkcji węglowej.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#WładysławGawlas">Na perspektywicznie pożądany rozwój przemysłu chemicznego w naszym kraju wpływa niekorzystnie polityka inwestycyjna Ministerstwa Przemysłu Chemicznego. Stwarza ona niebezpieczeństwo zahamowania rozwoju przemysłu chemicznego w następnej pięciolatce.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#WładysławGawlas">W chwili obecnej poza pracami inwestycyjnymi w kombinacie siarkowym koło Tarnobrzegu, którego budowa ma być ukończona w 1963 r., nie przeprowadza się aktualnie żadnych poważniejszych robót inwestycyjnych w całym przemyśle chemicznym. Nie przewiduje się podjęcia budowy żadnych nowych obiektów do 1960 r. Zasadnicza działalność inwestycyjna polega na kontynuowaniu i zakończeniu inwestycji rozpoczętych w latach poprzednich. Jeżeli stan ten nie ulegnie poprawie, okres następnej pięciolatki będzie okresem małego przyrostu globalnej produkcji chemicznej.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#WładysławGawlas">Plan przemysłu chemicznego na 1958 r., przewidujący globalną wartość produkcji w wysokości 14.200 mln zł, zakłada już w bieżącym roku pełne wykorzystanie zdolności produkcyjnych, a nawet przekraczanie tych założeń, jednakże pod warunkiem pełnego zabezpieczenia mu zaopatrzenia w podstawowe surowce i materiały, oraz zbytu na gotowe produkty. Niestety, tak nie jest. Największe straty ponosi przemysł chemiczny na skutek niedostatecznego zaopatrzenia go w energię elektryczną. Dotyczy to zwłaszcza produkcji karbidu, która od szeregu lat nie jest w całości realizowana z powodu nadmiernej ilości wyłączeń energetycznych.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#WładysławGawlas">Przemysł chemiczny boryka się jednak jeszcze z innymi trudnościami. Dokonana już rozbudowa zakładów chemicznych i uruchomienie nowych produkcji natrafiały w ostatnich latach na duże trudności wobec niedostatecznego zaspokojenia potrzeb zakładów na mieszkania, co warunkuje uzyskanie przez zakłady i związanie z zakładami niezbędnej kwalifikowanej kadry. Plan 5-letni budownictwa osiedlowego ZOR przewiduje dla zakładów przemysłu chemicznego 35 tys. izb na okres 5-letni, z tego 7.330 izb w 1958 r.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#WładysławGawlas">Z całokształtu zagadnień związanych z chemią należy wyodrębnić sytuację w przemyśle farmaceutycznym. Nie trzeba chyba podkreślać, jak doniosłe znaczenie posiada rozwój tej dziedziny przemysłu chemicznego dla zdrowotności ludności naszego kraju. Jednak praktyka życia codziennego wykazuje jeszcze dotkliwy brak szeregu lekarstw, jakimi się posługuje nowoczesna medycyna. Świadczą o tym prawie codzienne apele w radio i prasie o dostarczenie takich czy innych leków i specyfików produkowanych za granicą, których nie wytwarza się w kraju i których w kraju również nabyć nie można. Jest to do pewnego stopnia upokarzające, zwłaszcza że już przed wojną mieliśmy w kraju szereg zakładów przemysłowych wytwarzających dobre lekarstwa i specyfiki.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#WładysławGawlas">Perspektywiczny plan rozwoju przemysłu farmaceutycznego, zakładający wzrost produkcji wyrobów farmaceutycznych prawie trzykrotnie, jest niestety ogólnikowy i niepełny, nie zabezpiecza lecznictwa w potrzebny szeroki asortyment brakujących leków i ich form, jak również nie gwarantuje poprawy na ogół jeszcze złej jakości leków produkowanych w kraju. Produkcja przemysłu farmaceutycznego budzi zastrzeżenia ze względu na przestarzałą technologię, stosowanie niewłaściwych surowców oraz brak nowoczesnych urządzeń. Dotychczasowe nakłady inwestycyjne, przeznaczone na rozwój przemysłu farmaceutycznego, nie są wystarczające i nie mogą stworzyć warunków do uruchomienia produkcji szerszego asortymentu podstawowych leków stosowanych dziś powszechnie w lecznictwie. Wiele leków dawniej produkowanych i poszukiwanych nie pokazuje się w obrocie handlowym, względnie znajduje się w sprzedaży w niedostatecznych ilościach, albo tylko sporadycznie.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#WładysławGawlas">Rozwój przemysłu farmaceutycznego poprzedzić winno:</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#WładysławGawlas">1) ustalenie asortymentu leków potrzebnych dla naszego lecznictwa (w porozumieniu np. z Ministerstwem Zdrowia),</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#WładysławGawlas">2) zbadanie aktualnych możliwości produkcyjnych przemysłu farmaceutycznego, a dopiero na podstawie tych ustaleń można będzie przystąpić do opracowania planu potrzeb inwestycyjnych w oparciu o istniejące surowce i półfabrykaty o odpowiedniej jakości, którymi dysponujemy lub w przyszłości będziemy dysponować, z uwzględnieniem niezbędnego importu tych surowców, których nie możemy wytwarzać w kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#WładysławGawlas">Wysoki Sejmie! W cytowanym na wstępie mojego przemówienia liście I Sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka stwierdza, że w miarę postępów uprzemysłowienia kraju chemia staje się drugim po węglu narodowym przemysłem Polski — przemysłem, na który zwrócone są oczy nie tylko Partii i Rządu, lecz i szerokich rzesz społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#WładysławGawlas">Stwierdzenie to ma doniosłe znaczenie dla dalszego rozwoju gospodarki narodowej, przy czym wypada podkreślić, że dążenie do rozwoju przemysłu chemicznego w tak szerokim zakresie, by stał się drugim po węglu narodowym przemysłem Polski, nie jest sprzeczne z zasadą równomiernego rozwoju wszystkich gałęzi przemysłowych w naszym kraju, a nawet jej sprzyja, gdyż przy wykorzystaniu krajowych zasobów surowcowych pozwoli z przyśpieszonego rozwoju przemysłu chemicznego uzyskać szybciej tak bardzo nam potrzebne źródła akumulacji dla inwestycji innych ogniw gospodarki narodowej, w tym również przemysłu ciężkiego, a zwłaszcza energetyki — tego wciąż jeszcze słabego ogniwa naszej gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#WładysławGawlas">Gdyby naszą gospodarkę narodową porównać do żywego organizmu, to dostawy energii elektrycznej stanowią jej ożywiające arterie. Gdy ich działanie jest wadliwe, organizm choruje, względnie nie może się rozwijać. Doświadczył tego między innymi przemysł chemiczny, któremu wyłącza się rokrocznie niezbędnie mu potrzebną energię elektryczną.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#WładysławGawlas">Prawidłowy rozwój uprzemysłowienia kraju wymaga szybszego tempa rozwoju inwestycji energetycznych od inwestycji w innych gałęziach przemysłowych, podczas gdy u nas dotychczas działo się wręcz odwrotnie. Nadanie właściwego kierunku i tempa inwestycjom elektroenergetycznym możliwe jest jednak tylko w oparciu o wieloletni plan energetyzacji kraju, w powiązaniu z ogólnym planem rozwoju gospodarki narodowej. Elektryfikacja kraju jest warunkiem realizacji zakreślonego tempa rozwoju produkcji i postępu technicznego we wszystkich dziedzinach gospodarki narodowej. Pozwoli to podnieść stopień elektryfikacji przemysłu przy szerokim rozwoju automatyzacji procesów produkcyjnych i dalszym wprowadzaniu nowych metod elektronagrzewania i elektrolizy, rozszerzyć znacznie zastosowanie energii elektrycznej w rolnictwie, przeprowadzić elektryfikację linii kolejowych i zwiększyć przydział energii elektrycznej dla potrzeb bytowych ludności.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#WładysławGawlas">Po olbrzymim, lecz mimo to nie wystarczającym wzroście produkcji energii elektrycznej w latach realizacji planu 6-letniego, rok 1957 zaznaczył się poważnym spadkiem we wzroście oraz dużymi opóźnieniami, mimo że plan 1957 r. zakładał po raz pierwszy szybszy przyrost produkcji elektrycznej od wzrostu produkcji przemysłowej. Sytuacja ta zaistniała na skutek obojętnego stosunku do inwestycji energetycznych zarówno przemysłu krajowego, który nie zapewnił terminowych dostaw, jak i Ministerstwa Handlu Zagranicznego, które nie dopilnowało napływu urządzeń energetycznych importowanych.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#WładysławGawlas">Plan produkcji energetyki na 1958 r. przewiduje również poważny jej wzrost, jednak dla uzyskania tego przyrostu produkcji niezbędnym będzie przewidziane w projekcie planu uruchomienie nowych mocy, co jest znowu zależne od terminowych dostaw.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#WładysławGawlas">W tej sytuacji każde opóźnienie, lub nieotrzymanie wysokiej jakości urządzeń z dostaw krajowych bądź przewidzianego importu, oznaczać będzie brak pokrycia rosnącego zapotrzebowania mocy dla przemysłu i ludności.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#WładysławGawlas">Krótkookresowe planowanie nie sprzyja rozwojowi energetyki. Nadanie właściwego kierunku i tempa rozwoju jest możliwe jedynie w oparciu o wieloletni plan energetyzacji kraju w powiązaniu z ogólnym wieloletnim planem rozwoju gospodarki narodowej. Zagadnienie energetyczne nie zostało u nas dotąd systematycznie i planowo rozwiązane.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#WładysławGawlas">Przystępując do budowy podstaw socjalizmu, nie opracowaliśmy perspektywicznego długofalowego planu elektryfikacji kraju, jak to np. zrobił Związek Radziecki. W pierwszych latach powojennych ograniczyliśmy się jedynie do elektromechaniki, i to raczej do jej eksploatacji. Dotąd nie posiadamy ogólnokrajowej koncepcji rozwoju energetyki. Brak zaś perspektywicznego planu uniemożliwia prawidłowe budownictwo energetyczne. Aktualnie nie posiadamy nawet planów dostaw i planów finansowych dla realizacji krótkoterminowych zadań inwestycyjnych energetyki.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#WładysławGawlas">W tych warunkach niedotrzymanie chociażby jednego z tych terminów powoduje znaczne opóźnienie w wykonaniu inwestycji. Sytuację pogarsza jeszcze to, że dla budownictwa urządzeń energetycznych przemysł ciężki często nie zabezpiecza terminów dostawy konstrukcji stalowych. Produkcja krajowa urządzeń energetycznych jest na razie jeszcze nie wystarczająca, a jakość niektórych wyrobów budzi zastrzeżenia. Dotyczy to m. in. transformatorów, wyłączników, materiałów izolacyjnych i innych.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#WładysławGawlas">Istniejąca u nas krajowa baza dla produkcji maszyn i urządzeń energetycznych jest częściowo nie wykorzystana. Nasze zakłady w Raciborzu, Elblągu i w Warszawie mają zdaniem fachowców nie wykorzystane moce produkcyjne.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#WładysławGawlas">Realizacja i terminowość inwestycji energetycznych uwarunkowana jest poprawą jakościową oraz zwiększeniem ilościowym produkcji urządzeń energetycznych i sprzętu energetycznego przez krajowy przemysł maszynowy. Powtarzające się od wielu lat apele energetyków zawodowych i przemysłowych o poprawę w tej dziedzinie nie zostały dotąd przez kierownictwo przemysłu maszynowego uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#WładysławGawlas">Do opóźnienia realizacji zadań inwestycyjnych przyczynia się wreszcie również zła jakość importowanych urządzeń energetycznych. Sprowadzamy takie urządzenia, które nie odpowiadają warunkom prawidłowego funkcjonowania. Nie powinniśmy również importować takich urządzeń prototypowych, których działanie nie jest sprawdzone, a obróbka technologiczna niedostatecznie skontrolowana.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#WładysławGawlas">Wysoki Sejmie! Zagadnienia energetyki są skomplikowane i określenie dróg jej rozwoju wymaga kompleksowego opracowania przez naukowców, wysokokwalifikowanych inżynierów i ekonomistów. Zadanie to należałoby powierzyć Polskiej Akademii Nauk, która parokrotnie zgłaszała już chęć opracowania perspektywicznego planu energetyzacji kraju w podobny sposób, jak to udało się pomyślnie zrobić z opracowaniem perspektywicznego planu gospodarki wodnej.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#WładysławGawlas">W oparciu o ten plan można będzie przystąpić również do opracowania planu rozwoju energetyki wodnej przez wykorzystanie sił wodnych w Polsce. Energetyka wodna jest bo wiem istotną częścią składową gospodarki wodnej i energetyki ogólnej. W zakresie budowy elektrowni wodnych prowadzi się na razie tylko wstępne prace projektowe, związane z budową elektrowni pompowych, które mogą mieć duże znaczenie dla pokrywania szczytowego obciążenia w energetyce, jednak budowa ich nie rozwiąże zagadnienia energetyki wodnej w całości.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#WładysławGawlas">Sądzę, że w dziedzinie rozwoju elektroenergetyk, obejmującej problemy wytwarzania, przesyłania i wykorzystania energii elektrycznej, powinniśmy się wzorować na doświadczeniach Związku Radzieckiego. Ostatnie rewelacyjne osiągnięcia nauki w Związku Radzieckim, które doprowadziły do opanowania energii jądrowej i wysyłania sztucznych satelitów ziemi, powinny nam uświadomić przodującą rolę działalności uczonych, w tym wypadku radzieckich. Wielkie osiągnięcia i rozległe dalsze perspektywy rozwoju energetyki są dziełem zarówno uczonych, jak i inżynierów i ekonomistów.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#WładysławGawlas">We wszystkich projektach rola nauki jest olbrzymia. Nad osiągnięciem postępu technicznego pracuje w Związku Radzieckim szereg instytutów Akademii Nauk, a z tymi placówkami współpracują liczne zakłady politechniczne. Przykład Związku Radzieckiego powinien przyświecać naszym planistom i projektantom. Należałoby sobie życzyć, aby problem rozwoju energetyki naszego kraju doczekał się jak najwcześniejszego naukowego opracowania.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Ludwikowi Karolczakowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#LudwikKarolczak">Wysoka Izbo! Kilkuletnie wysiłki kierownictwa resortu górnictwa, zmierzające do zapewnienia kopalniom stałych załóg, zostały uwieńczone pomyślnym wynikiem. W 1957 r. wyeliminowano ostatecznie pracowników specjalnych — więźniów z pracy w kopalniach, ograniczano z roku na rok ilość pracujących żołnierzy, którzy w najbliższych miesiącach z kopalni odejdą. Zastąpienie ich cywilną załogą uważam za dużą zasługę kierownictwa resortu górnictwa i energetyki.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#LudwikKarolczak">Jeśli te wysiłki zostały uwieńczone powodzeniem, to stało się to między innymi dzięki zastosowanej mądrej polityce płac.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#LudwikKarolczak">Zasada prymatu zarobków w górnictwie węglowym uznana jest w całym świecie. Podwyższenie płac górniczych wprowadzone z decyzji Partii i Rządu od 1 stycznia 1957 r. zrealizowało tę zasadę także i w Polsce. Reforma ta była niezbędna, gdyż układ płac w 1956 r. przedstawiał się w taki sposób, że poza górnikami przodkowymi pracownicy zatrudnieni na dole, w kopalniach węgla kamiennego w robotach zaprzodkowych, zarabiali poniżej zarobku metalowców i pracowników innych dziedzin przemysłu. Dotyczyło to zarówno płac podstawowych, jak i zarobków końcowych. Szczególnie nisko kształtowały się zarobki pracowników powierzchniowych w kopalniach węgla.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#LudwikKarolczak">Usunięcie tych zaniżeń i wyprowadzenie zarobków górniczych na pierwsze miejsce wśród zarobków innych branż było bezwzględnie konieczne, jeżeli przemysł węglowy miał uzyskać możliwości utrzymania swojego stanu zatrudnienia i pozyskania nowej kadry górniczej.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#LudwikKarolczak">Padł z tej trybuny zarzut, że mimo dużej podwyżki płac nie osiągnięto w pełni koniecznego zatrudnienia i że praca w górnictwie w dalszym ciągu nie znajduje bardzo wielu chętnych. Przy tym stwierdzono, że przemysł węglowy nie jest w stanie skonsumować przewidzianego dla niego funduszu płac. Nie odpowiada to prawdzie. W styczniu oszczędność funduszu płac wyniosła 2,5 mln zł, co stanowi zaledwie 0,3%. Jak wykazuje kształtowanie się kosztów własnych, w lutym prawdopodobnie należy się liczyć z wykorzystaniem, a nawet lekkim przekroczeniem planowanego funduszu płac.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#LudwikKarolczak">Wspominano również o „Karcie Węglowej” jako czynniku działającym na podwyżkę płac węglowych.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#LudwikKarolczak">Należy tutaj przypomnieć, że analogiczne karty, czyli dodatki za wysługę lat wypłacane są, i to w szerszym zakresie, pracownikom hutnictwa, energetyki, koksownictwa, stoczniowcom, kolejarzom i wielu innym gałęziom gospodarki narodowej. Jeśli idzie o sprawę normowania pracy w przemyśle węglowym, to przemysł ten stosuje w zasadzie normy techniczne oparte na chronometrażach. Jeśli idzie o normy przodkowe, najważniejsze, to wykonanie tych norm od szeregu lat utrzymuje się w granicach około 126%, co jest najlepszym dowodem istotnej wartości tych norm.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#LudwikKarolczak">Na odcinku normowania stosuje przemysł węglowy dość silną dyscyplinę pracy, której w dużej mierze należy przypisać, że w ostatnich latach przemysł węglowy nie przekracza funduszu płac, a nawet wykazuje pewne oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#LudwikKarolczak">Politykę taką, zgodnie z potrzebami górnictwa, zamierza przemysł węglowy nadal stosować.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#LudwikKarolczak">Parę słów o budownictwie mieszkaniowym. Wiadome jest, że możliwość otrzymania mieszkania z budownictwa państwowego za minimalną opłatą prowadziła do tego, że obywatele, których położenie materialne pozwoliłoby im na podjęcie budowy własnego mieszkania ze środków własnych, nadal korzystają z mieszkania państwowego, a posiadane środki finansowe zużywają na konsumpcję.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#LudwikKarolczak">Dotychczas budowaliśmy mieszkania niemal wyłącznie ze środków państwowych. Szybsze zwiększenie budownictwa mieszkaniowego wymaga uzupełnienia środków ogólno-państwowych środkami własnymi ludności. Rozwiązanie tego problemu nakreśliło XI Plenum KC naszej Partii. Z powszechnym w zasadzie zrozumieniem górnicy przyjęli te uchwały XI Plenum, które zmierzają do stworzenia warunków sprzyjających rozwojowi budownictwa mieszkaniowego z udziałem własnych środków ludności, gromadzonych w ramach szerokiej akcji oszczędzania docelowego, przy daleko idącej pomocy państwa dla zorganizowanych form tego budownictwa, m. in. budownictwa domków indywidualnych.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#LudwikKarolczak">Akcja budownictwa indywidualnych domków jest bardzo popularna wśród szerokiej braci górniczej. Potrzebna jest jednak, obok wysiłków samych zakładów, pomoc państwa, nie tylko w zakresie kredytów, ale szczególnie w zakresie materiałów budowlanych, żelaza, instalacji wodociągowych i elektrycznych. I na tego rodzaju pomoc liczą górnicy.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#LudwikKarolczak">Górnicy lubią mieszkać we własnych domkach, zapewniających im zasłużony i kulturalny odpoczynek w gronie najbliższej rodziny po ciężkiej pracy w kopalni. W wolnych chwilach gospodarują w ogródku, zajmują się hodowlą zwierząt domowych, znajdując w tej dodatkowej pracy na świeżym powietrzu dużo zadowolenia i osobistej przyjemności. Wieczorem zaś chętnie w gronie swych najbliższych gawędzą o warunkach pracy w kopalni.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#LudwikKarolczak">Gawędy te stanowią pierwsze przysposobienie ich synów do przyszłej pracy w kopalni. W taki to sposób tworzą się rodziny górnicze, w których rodzą się i wychowują najlepsi ludzie węgla, ludzie, którzy swój zawód górniczy umiłowali od dziecka, rzetelni, uczciwi i ofiarni pracownicy kopalni, stanowiącej z dziada pradziada ich własny warsztat pracy.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#LudwikKarolczak">Kopalnia i praca w niej stanowią stały i niewyczerpany temat do rozmów górników z przyjaciółmi, sąsiadami, ze swoimi towarzyszami pracy. Żadne problemy, z którymi boryka się kierownictwo kopalni, nie są im obce. Wszystkie omawiają w swoim gronie, formułując logicznie nasuwające się wnioski.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#LudwikKarolczak">Dla przykładu przypomnę, że wśród ludzi węgla i ich kierownictwa, wśród praktyków i naukowców toczy się ożywiona dyskusja na temat, czy stosować system eksploatacji węgla ścianowy, czy filarowy, i który z tych systemów jest lepszy.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#LudwikKarolczak">Dla nas, górników, sprawa ta jest jasna i prosta: raz ściana jest dobra, a drugi raz lepszy, bezpieczniejszy i ekonomiczniejszy będzie filar. Zależy to od lokalnych warunków geologicznych i górniczych danego pokładu w granicach kopalni.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#LudwikKarolczak">Naukowcy opracowali obszerne wytyczne, a inżynierowie górnicy w kopalniach powinni drogą wyliczeń i doświadczeń ustalić, w jakich warunkach danego pokładu stosować jeden, czy drugi system eksploatacyjny, tak by dzienny postęp w przodku wydobycia węgla był jak najwyższy, by wzrosła wydajność przy możliwie najniższych kosztach własnych i zapewnieniu górnikom bezpieczeństwa w pracy. Nas górników interesuje ponadto, by do każdego przodka dobrać właściwe maszyny i współpracującą z nimi obudowę oraz środki podstawowe urobku w taki sposób, aby mechanizmy te przyniosły nam ulgę w naszej ciężkiej pracy, byśmy przy ich pomocy uzyskali wysoką wydajność i wydobycie.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#LudwikKarolczak">Jakość maszyn i urządzeń górniczych powoli się poprawia. Kierownictwo resortu górnictwa i energetyki wprowadziło z dniem 1 lutego br. gwarancję na maszyny i urządzenia, produkowane przez resortowe fabryki maszyn górniczych. Jest to bardzo ważna sprawa. Gwarancje te przyczynią się ogromnie do podniesienia zaufania górników do krajowych maszyn górniczych, do zmniejszenia przestojów przodków wynikających z częstych awarii maszyn.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#LudwikKarolczak">Fabryki maszyn górniczych dają gwarancję na całą maszynę. A przecież każda z nich wyposażona jest w silnik elektryczny i w aparaturę elektryczną.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#LudwikKarolczak">Wydaje się słuszne, by również i fabryki maszyn, a zwłaszcza aparatów elektrycznych, do jakości których mają górnicy dużo zastrzeżeń, dały gwarancję na swoje wyroby. Gwarancje na maszyny górnicze dają wszystkie fabryki w resorcie Ministerstwa Górnictwa i Energetyki, które je produkują. Chcielibyśmy, ażeby fabryki innych resortów również dawały gwarancje na swoje maszyny, a więc i fabryki przemysłu ciężkiego.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#LudwikKarolczak">Ponadto należałoby również wprowadzić odpowiedzialność materialną dostawców wobec resortu Ministerstwa Górnictwa i Energetyki na wypadek dostarczenia maszyn nieodpowiedniej jakości.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#LudwikKarolczak">Jakość wykonawstwa i niezawodna praca maszyn górniczych będzie zapewniona wtedy, gdy do ich wyrobu zastosuje się właściwą stal o wysokiej wytrzymałości, co dotychczas nie zawsze ma miejsce.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#LudwikKarolczak">Wysoka Izbo! Chciałbym z kolei poruszyć bardzo ważne dla górników zagadnienie, a mianowicie sprawę Górniczej Służby Zdrowia. Mimo kilkuletnich starań kierownictwa resortu górnictwa i energetyki, Zarządu Głównego Związku Zawodowego Górników oraz posłów górników, wspomniana Górnicza Służba Zdrowia jakoś nie może się urodzić, a górnicy tymczasem czekają na poprawę warunków leczenia, na lepszą opiekę lekarską nad ich rodzinami.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#LudwikKarolczak">Przedłożony przez reprezentantów górnictwa do uzgodnienia z Ministerstwem Zdrowia projekt nowej organizacji Górniczej Służby Zdrowia przewiduje powołanie Zarządu Górniczej Służby Zdrowia i podporządkowanie go bezpośrednio Ministrowi Zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#LudwikKarolczak">Nadzór fachowy (a więc nie administracyjny) nad czynnościami Zarządu Górniczej Służby Zdrowia objęłaby Katowicka Wojewódzka Rada Narodowa w porozumieniu z WRN w Krakowie i Wrocławiu. Na marginesie wyjaśniam, że wszystkie zainteresowane rady narodowe na takie rozwiązanie sprawy wyraziły zgodę. Tymczasem istnieją w Ministerstwie Zdrowia tendencje, aby było akurat na odwrót i to zdaje się jest jedną z przyczyn zwlekania z przedłożeniem projektu Radzie Ministrów do rozpatrzenia i zatwierdzenia. Czas tymczasem leci i z wyodrębnieniem funduszów budżetowych na Górniczą Służbę Zdrowia mogą zaistnieć trudności.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#LudwikKarolczak">Górnicy tymczasem występują z bardzo ciekawą inicjatywą przyjścia z pomocą finansową swojemu państwu ludowemu. 18 kopalń Bytomskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego wpłaciło do banku z funduszu zakładowego 160 tys. zł z przeznaczeniem na wydatki Górniczej Służby Zdrowia. Kopalnie rybnickie zadeklarowały 45 tys. zł, a kopalnie Jaworznicko — Mikołowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego — 50 tys. rubli dewizowych.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#LudwikKarolczak">Niektóre kopalnie sygnalizują, że ich załogi chętnie zaofiarują pewne kwoty, zebrane w drodze dobrowolnych składek, przeznaczając je na potrzeby Górniczej Służby Zdrowia. Przy Zjednoczeniach Przemysłu Węglowego powstają komitety organizacyjne Górniczej Służby Zdrowia, organizuje się Centralny Komitet Organizacyjny.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#LudwikKarolczak">Wynika stąd prosty wniosek — przyspieszyć podjęcie odpowiedniej decyzji o Górniczej Służbie Zdrowia przez Radę Ministrów i przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#LudwikKarolczak">Chciałbym również poinformować Wysoką Izbę o znacznej poprawie pracy naszych kopalń. 61 kopalń w ubiegłym roku wykonało i przekroczyło plan produkcji węgla, a przemysł węglowy, jako całość, przekroczył plan produkcji węgla o 1.096 tys. ton. Zmalała znacznie ilość niedziel z wydobyciem węgla, za co górnicy są bardzo wdzięczni władzy ludowej, gdyż mogą w niedziele wolne od pracy spokojnie wypoczywać i regenerować swoje siły do rzetelnej pracy w dni powszednie.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#LudwikKarolczak">W dni te, tzw. czarne dni kalendarzowe, wydobycie wzrosło z 288.324 ton na dobę w 1956 r. do 296.112 ton na dobę w 1957 r., a więc o blisko 3%.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#LudwikKarolczak">W wyniku wprowadzenia szeregu przedsięwzięć techniczno-organizacyjnych, ograniczenia zatrudnienia na powierzchni kopalni, ustalania właściwej proporcji załóg kopalnianych, zmierzającej do zagęszczenia obłożenia przodków produkcyjnych — przemysł węglowy zahamował w ubiegłym roku spadek wydajności. Uzyskano nieznaczny jej wzrost, wynoszący 1 kg na roboczodniówkę w stosunku do 1956 r., a kształtowanie się wydajności ogólnej w 1958 r. wykazuje tendencje do dalszego wzrostu.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#LudwikKarolczak">Nadwyżki produkcyjne rosną z dnia na dzień, tak że górnictwo węglowe dobrze wystartowało w 1958 r. Zapewni ono pod dostatkiem węgla naszej gospodarce narodowej i na eksport.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ZenonKliszko">Zarządzam 20-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 11 min. 40 do godz. 12 min. 10.)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#ZenonKliszko">Wznawiam obrady.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Feliksowi Gawrońskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#FeliksGawroński">Wysoki Sejmie! Pragnę zwrócić uwagę na naszą gospodarkę morską, a w szczególności na aktywizację rybołówstwa morskiego i przybrzeżnego, oraz związaną z nim aktywizację nie wykorzystanych małych portów i osad rybackich.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#FeliksGawroński">Rybołówstwo morskie w gospodarce światowej jest jednym z podstawowych źródeł dostarczających białka zwierzęcego. Poszukiwanie nowych, tanich źródeł żywności i surowców przemysłowych przyczynia się do rozbudowy rybołówstwa nie tylko w krajach tradycyjnie związanych z tymi zagadnieniami, ale również we wszystkich krajach posiadających dostęp do morza.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#FeliksGawroński">Położenie geograficzne Polski, a przede wszystkim ponad 500-kilometrowy pas wybrzeża, posiadający porty i przystanie, bliska odległość od łowisk bałtyckich, możliwość wyjścia na dalsze łowiska poza Morzem Bałtyckim, stwarzają korzystne warunki do szybkiego rozwoju gospodarki morskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#FeliksGawroński">Nasze połowy morskie w okresie przedwojennym osiągnęły maksimum w 1936 r. — 23.336 ton ryb. Mimo ogromnych zniszczeń już w 1946 r. odłowiono ponad 23 tys. ton ryb, a po 10 latach, tj. w 1956 r., osiągnięto połowy ponad 122.500 ton, w tym około 64.600 ton ryb śledziowa tych i około 51.400 ton dorsza. 60% masy odłowów pochodziło z Bałtyku, a 40% z Morza Północnego.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#FeliksGawroński">Z ogólnej masy — 71% odłowiły przedsiębiorstwa państwowe, a resztę spółdzielczość i rybacy indywidualni.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#FeliksGawroński">Należy tu podkreślić olbrzymi wkład państwa, który pozwolił w krótkim czasie osiągnąć taki wzrost połowów, odbudowę zniszczonych portów, stoczni, urządzeń przemysłu rybnego oraz budowę nowej floty przez własne polskie stocznie. Stale wzrastające w skali światowej zapotrzebowanie na białko zwierzęce z jednej strony, a obfitość zasobów ryb morskich z drugiej sprzyjają dalszemu rozwojowi rybołówstwa.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#FeliksGawroński">Poza tym, za dalszym rozwojem rybołówstwa przemawia szereg ważnych przesłanek ekonomicznych. Weźmy sprawę kosztów produkcji, rozpatrując rybołówstwo jako jedyne — obok hodowli — źródło niezbędnego, nie dającego się niczym zastąpić w odżywianiu człowieka białka zwierzęcego.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#FeliksGawroński">Stwierdzone zostało, że białko ryb jest znacznie tańsze od białka zwierzęcego.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#FeliksGawroński">Przeprowadzona w 1954 r. analiza w Morskim Instytucie Rybackim porównawczych kosztów produkcji mięsa i ryb pozwoliła ustalić koszt produkcji jednego kilograma czystego białka. I tak wynosi on:</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#FeliksGawroński">— w filecie dorszowym — 64,10 zł,</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#FeliksGawroński">— w śledziu solonym — 74,00 zł,</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#FeliksGawroński">— w wołowinie — 64,70 zł,</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#FeliksGawroński">— w wieprzowinie — 108,00 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#FeliksGawroński">Dalszym argumentem jest krótki cykl, w jakim od chwili dokonania nakładów inwestycyjnych w tej dziedzinie możemy zwiększyć produkcję artykułów żywnościowych. W hodowli trzody chlewnej potrzeba co najmniej 7 miesięcy od chwili urodzenia się zwierzęcia do uboju i uzyskania handlowej wieprzowiny; w hodowli bydła około 2–3 lat dla uzyskania handlowej wołowiny. Natomiast w rybołówstwie morskim statki oddane do eksploatacji dostarczają rybę w zależności od wielkości statku i odległości łowisk w okresie od jednego dnia w rybołówstwie przybrzeżnym do kilku dni w rybołówstwie kutrowym, lub kilku tygodni w rybołówstwie dalekomorskim.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#FeliksGawroński">Należy również podkreślić, że zwiększenie produkcji rybołówstwa oddziałuje bezpośrednio na zwiększenie masy towarowej środków spożycia, przyczynia się również w sposób pośredni do rozwoju produkcji hodowlanej, gdyż wytworzona z odpadów rybnych mączka jest wysokowartościową paszą białkową dla zwierząt.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#FeliksGawroński">Można również przytoczyć jako argument, świadczący na rzecz rozwoju rybołówstwa, wskaźnik wydajności produkcji rybołówstwa i rolnictwa w przeliczeniu na jednego rolnika i jednego rybaka. Obliczenie takie przedstawia się następująco:</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#FeliksGawroński">W 1955 r. ponad 7 mln osób zawodowo czynnych w rolnictwie dostarczyło ogółem 58.228 tys. ton żywności. Uwzględniono produkcję 4 zbóż, ziemniaków, buraków cukrowych, ubój zwierząt gospodarskich w wadze żywej, produkcję mleka i jaj. Na jednego rolnika przypada zatem produkcja w wysokości 8.230 kg żywności, podczas gdy na 1 rybaka przypadało w tym samym okresie 20.300 kg odłowionych ryb.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#FeliksGawroński">Zastrzegam się, że nie mam na myśli zastąpienia rolnictwa połowem ryb. Jestem jak najdalej od niedoceniania roli, wagi i znaczenia rolnictwa w gospodarce narodowej.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#FeliksGawroński">Wprawdzie można mieć do tego porównania różne zastrzeżenia, niemniej wskazuje ono na bardzo dużą wydajność pracy rybaka zatrudnionego w tej dziedzinie gospodarki narodowej — Z omówionym problemem wiąże się ściśle zagadnienie rolniczego wykorzystania kraju i terenów operacji rybołówstwa. Polska w 1955 r. miała 20.402.800 ha użytków rolnych. Zwiększenie produkcji żywności w rolnictwie i hodowli może następować jedynie na drodze lepszego wykorzystania istniejącej powierzchni użytków rolnych oraz skuteczniejszych metod hodowlanych. Natomiast zwiększenie produkcji rybołówstwa morskiego jest niezależne od ściśle określonej powierzchni kraju, gdyż bogactwa morskie czerpiemy z wolnych i dotychczas dla wszystkich dostępnych obszarów mórz i oceanów.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#FeliksGawroński">Wysoka Izbo! Przytaczając ekonomiczne przesłanki rozwoju rybołówstwa morskiego, pragnę jedynie naświetlić korzystne warunki dla podniesienia produkcji białka zwierzęcego, którego brak jeszcze odczuwamy i w najbliższych latach będziemy odczuwać. Ze względu na korzystne warunki uzyskania białka z ryb morskich celowe jest zwiększenie spożycia tego białka w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#FeliksGawroński">Dla zobrazowania spożycia ryb na głowę mieszkańca przedstawiam następujące dane:</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#FeliksGawroński">Przeciętne spożycie ryb według danych z 1955 r. w skali światowej wynosi 8 kg rocznie na jednego mieszkańca, tymczasem u nas wypada 4 kg ryb. Dane te wykazują, że spożycie ryb w Polsce kształtuje się na poziomie znacznie niższym od przeciętnej światowej, co wymaga znacznego zwiększenia odłowu ryb morskich. Realizacja planu 5-letniego pozwoli już w 1960 r. osiągnąć spożycie 7 kg ryb na jednego mieszkańca, to znaczy osiągnąć 200 tys. ton połowów, z tego 90 tys. ton na Morzu Bałtyckim, 103 tys. ton na Morzu Północnym i 7 tys. ton na Atlantyku. Wytyczne te są już realizowane w obecnym planie 1958 r., który zakłada połowy w wysokości 144 tys. ton, co stanowi wzrost o 15,2% w stosunku do wykonania w 1957 r.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#FeliksGawroński">Następuje także zwiększenie floty rybackiej, która wzrośnie na przestrzeni tego roku o 9 supertrawlerów i 35 kutrów 17-metrowych.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#FeliksGawroński">Plan produkcji przetwórstwa rybnego pozwoli zaopatrzyć rynek w następujące ważniejsze asortymenty: filety 5.200 ton, co stanowi 51% wzrostu w stosunku do wykonania 1957 r., konserwy rybne 9.300 ton, co stanowi wzrost o 58,6% w stosunku do wykonania 1957 r., ryby wędzone 10.840 ton, co stanowi wzrost o 10,4% w stosunku do wykonania 1957 r.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#FeliksGawroński">Założono częściowe zmiany systemu eksploatacji supertrawlerów, które będą łowiły w oparciu o porty krajowe, a tym samym dostarczą po raz pierwszy 6 tys. ton śledzia świeżego (a nie solonego) z Morza Północnego, co pozwoli na wyeliminowanie importu śledzia świeżego.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#FeliksGawroński">Wzrost floty rybackiej i związany z tym wzrost połowów pozwoli osiągnąć w 1958 r. 153.500 tys. zł akumulacji w całym przemyśle rybnym.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#FeliksGawroński">Stwierdzić należy, że plan w 1958 r. opracowany został zgodnie z założeniami planu 5-letniego, który zakłada na dalsze lata, to jest na 1959 r. i 1960 r. dalszy wzrost połowów, wynoszący 56 tys. ton, co daje roczny wzrost o 23 tys. ton. Jest to możliwe do osiągnięcia, o ile nowe jednostki będą planowo wchodziły do eksploatacji, przy pełnej aktywizacji rybołówstwa przybrzeżnego, które posiada jeszcze bardzo duże rezerwy, w szczególności na wybrzeżu środkowym i zachodnim.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#FeliksGawroński">Projekt planu perspektywicznego rozwoju rybołówstwa do 1975 r. zakłada, że połowy w tym roku winny osiągnąć 500 tys. ton, co pozwoliłoby przy uwzględnieniu przyrostu ludności, zwiększyć spożycie w 1975 r. do 13 kg ryb na 1 mieszkańca.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#FeliksGawroński">Dla złowienia 500 tys. ton ryb morskich rocznie trzeba będzie rozszerzyć tereny połowów rybołówstwa morskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#FeliksGawroński">Z opracowania Morskiego Instytutu Rybackiego wynika, że Morze Bałtyckie może dać 350 tys. ton, z czego rybołówstwo polskie może osiągnąć 90 tys. ton i to już w 1960 r.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#FeliksGawroński">Najlepszymi i najbardziej wydajnymi łowiskami poza Bałtykiem są łowiska Morza Północnego, które dostarczając głównie śledzi i makreli pozwolą osiągnąć połowy w wysokości 110–120 tys. ton.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#FeliksGawroński">Dla realizacji docelowego planu połowów, wynoszącego 500 tys. ton, po brakujące 290 tys. ton ryb trzeba będzie wyjść na dalsze łowiska, tj. północnego i południowego Atlantyku, mające dużą wydajność ryby białej oraz sardynek i tuńczyka.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#FeliksGawroński">Realizacja tych zamierzeń będzie możliwa przez wprowadzenie do eksploatacji nowych jednostek dalekomorskich, jakimi są trawlery-przetwórnie, posiadające własne chłodnie oraz urządzenia do całkowitego przerobu złowionej ryby na łowisku. Statki te przywoziłyby do kraju już gotowy produkt. Pierwszą tego typu jednostkę — trawler-przetwórnię winno otrzymać rybołówstwo jeszcze w tej pięciolatce, do 1960 r. celem dokonania pierwszych prób i przeszkolenia załogi.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#FeliksGawroński">Posiadana flota dalekomorska i nowa, otrzymywana ze stoczni, winna być moim zdaniem zlokalizowana w Gdyni, Świnoujściu i Szczecinie. Te porty są w pełni zdolne obsłużyć ją i zabezpieczyć przywożoną rybę, a następnie skierować do handlu. Pozostałą flotę, tj. flotę kutrową, winno się zwiększyć w portach rybackich, począwszy od Helu, a skończywszy na Świnoujściu.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#FeliksGawroński">Obecnie porty środkowego i zachodniego wybrzeża nie są w pełni wykorzystywane, o czym świadczą następujące dane: w planie 1958 r. przedsiębiorstwa znajdujące się na terenie woj. gdańskiego mają odłowić 86,6 tys. ton, woj. szczecińskiego 32,7 tys. ton, woj. koszalińskiego 24,7 tys. ton.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#FeliksGawroński">Widać z tego jasno, że ponad 60% ogólnie odławianej masy rybnej poławia flota znajdująca się na terenie wybrzeża wschodniego, tj. woj. gdańskiego. Dlatego staje się konieczne położenie większego nacisku na aktywizację tego pasa wybrzeża środkowego i zachodniego, które nie jest wykorzystane, a posiada odpowiednio rozmieszczone porty rybackie, jak i przystanie dla rybołówstwa przybrzeżnego.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#FeliksGawroński">Wydaje mi się, że aktywizacja winna pójść dwiema drogami:</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#FeliksGawroński">Po pierwsze — uzupełnienia floty i urządzeń lądowych w istniejących portach: Ustce, Darłowie i Kołobrzegu przez przydzielenie do każdego z tych portów odpowiedniej ilości kutrów 24-metrowych, co by pozwoliło w pełni wykorzystać dogodne łowiska bałtyckie i cieśniny duńskie, a w III kwartale umożliwiłoby połowy na Morzu Północnym. Pozwoli to ożywić gospodarczo małe ośrodki na Ziemiach Zachodnich przez stworzenie możliwości zatrudnienia dla setek pracowników i da podstawy do rozwoju przemysłu terenowego.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#FeliksGawroński">Drugi kierunek rozwoju to aktywizacja rybołówstwa przybrzeżnego, prócz uruchomienia i wykorzystania istniejących przystani we wszystkich osadach na terenie tego wybrzeża. W osadach tych było przed wojną około 4 tys. jednostek rybackich, obecnie liczba ta spadła do około 500, a 90% z tego znajduje się na wybrzeżu wschodnim, tj. gdańskim.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#FeliksGawroński">Na terenie środkowego wybrzeża w woj. koszalińskim sytuacja w rybołówstwie przybrzeżnym przedstawia się następująco: czynne osady rybackie w 1939 r. — 24, w 1955 r. — 5. Tabor rybacki w 1939 r. — 435 małych kutrów i łodzi, w 1955 r. — 37. Zatrudnieni rybacy w 1939 r. — 1.305, w 1955 r. — 110.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#FeliksGawroński">Jak widać z powyższego zestawienia, zaniedbanie tych terenów jest stratą zarówno z punktu widzenia gospodarczego, jak i politycznego.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#FeliksGawroński">Przywrócenie tych osad do życia wymagać będzie niezmiernie poważnego wysiłku organizacyjnego i dużych nakładów materialnych.</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#FeliksGawroński">Wysiłek winien być w większym stopniu skierowany na wybrzeże środkowe i zachodnie, a przede wszystkim na małe porty i przyssanie rybackie, jak: Łeba, Rowy, Chłopy, Ustronie Morskie, Dźwirzyno, Mrzerzyno, Dziwnów, Kamień Pomorski, Międzyzdroje, Międzywodzie, Nowe Warpno i cały szereg innych. Winny być one jak najszybciej zagospodarowane przez stworzenie korzystnych warunków do utrzymania małych kutrów, łodzi motorowych i sprzętu rybackiego. Stworzy się tym samym możliwość zatrudnienia na tym wybrzeżu ca 4 tys. ludzi pracujących w spółdzielniach, czy w rybołówstwie indywidualnym.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#FeliksGawroński">Należy ponownie rozważyć całokształt spraw związanych z obecną polityką cen zbytu ryb i cen zakupu sprzętu rybackiego w stosunku do rybołówstwa indywidualnego, by stworzyć pozytywne warunki do aktywizacji wybrzeża. Fakt, że rybacy mimo trudności uporczywie trzymają się swoich jednostek, można tłumaczyć jedynie chyba obawą przed utratą warsztatu pracy i nadzieją, że ten stan rzeczy ulegnie w końcu zmianie. Należy nadmienić, że większość osad na wybrzeżu posiada dostateczną ilość budynków mieszkalnych jednorodzinnych, nadających się do zamieszkania przez, rybaków, a wykorzystywanych tylko przez dwa miesiące w ciągu roku na kolonie letnie przez różne instytucje. I tak np. spółdzielnia rybołówstwa morskiego „Bałtyk” w Kołobrzegu, posiadająca sprzęt rybacki, łodzie i chętnych na osiedlenie się w Dźwirzynie, nie może od blisko dwóch lat uzyskać mieszkań dla rybaków, gdyż cała osada zajęta jest przez kolonie letnie. Podobna sytuacja powtarza się w innych osadach rybackich.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#FeliksGawroński">Dlatego też z tej trybuny podkreślam wagę przyspieszenia wydania uchwały Rady Ministrów w sprawie zapewnienia podstaw rozwoju rybołówstwa przybrzeżnego, której projekt był już dyskutowany na terenie całego wybrzeża. Uchwała ta zabezpieczy rozwój rybołówstwa przybrzeżnego i znacznie go przyspieszy, usuwając dotychczasowe błędy i niedociągnięcia w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#FeliksGawroński">Realizacja -tej uchwały umożliwi gospodarce narodowej uzyskanie dodatkowych ca 9 tys. ton wysokogatunkowych ryb, w tym łososia i węgorza, jak również ożywienie gospodarczo zaniedbanych do tej pory terenów wybrzeża morskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#FeliksGawroński">Wysoka Izbo! Wnioski wysuwane w niniejszym wystąpieniu oparte zostały na materiałach zebranych na sesji wyjazdowej sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi oraz Komisji Ziem Zachodnich, odbytej w czerwcu ub. roku wzdłuż całego wybrzeża.</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#FeliksGawroński">Częściowa realizacja wniosków ze wspomnianej sesji wyjazdowej nastąpiła z chwilą ukazania się uchwały Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów Nr 450 z dnia 13 listopada 1957 r. w sprawie odbudowy miasta Kołobrzegu. Bieżąca realizacja tej uchwały gwarantuje przywrócenie miastu i portowi ich właściwego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#FeliksGawroński">Kończąc moje wystąpienie w sprawie aktywizacji wybrzeża morskiego, pragnę zapewnić, że Komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi dołoży ze swej strony wszelkich sił i starań, aby poruszone zagadnienia zostały jak najszybciej zrealizowane w zakresie dalszego rozwoju gospodarki morskiej, i prosi o pełne poparcie wysuniętych postulatów.</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Józefowi Wanatowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefWanat">Wysoki Sejmie! Jedną z chorób, którą zarażona jest część naszych terenowych działaczy gospodarczych, zakładowych planistów i ekonomistów, jest fakt wadliwego budowania planu produkcji i kosztów. Mam na myśli tutaj przede wszystkim fakty zaniżania planów produkcyjnych, jak również zawyżania niektórych składników kosztów. Zjawiska te powodują dodatkowe trudności w kooperacji pomiędzy zakładami, utrudniają planowe zaopatrzenie materiałowe poszczególnych zakładów i inne ujemne skutki. Niektórzy koledzy dyskutanci przypisywali te zjawiska wadliwemu systemowi płac i norm, złemu ustawieniu bodźców materialnych, nieodpowiednim przepisom i zarządzeniom normującym te czy inne zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefWanat">Sądzę, że mieli w tym trochę racji, ale nie są to zasadnicze przyczyny tego niepokojącego objawu. Uważam, że główna przyczyną tego zjawiska jest niska dyscyplina społeczna, chęć łatwego zarobku czy też łatwego, bez wysiłku wykonania planu.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JózefWanat">Ażeby zapobiec tym zjawiskom, kierownicy poszczególnych resortów, czy też Rząd, wydają cały szereg zapobiegawczych zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefWanat">Pozytywnie oceniam fakt powołania przez Rząd zarządzeniem z lutego br. tak zwanych „biegłych księgowych” do analizy i zatwierdzania rocznych bilansów. Zatwierdzanie bilansów z udziałem biegłych księgowych w tym roku objęło tylko niewielką ilość zakładów, i to przede wszystkim zakładów kluczowych.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefWanat">Praktyka wykazała, że ten system zatwierdzania bilansów jest korzystny, gdyż oprócz wyłowienia tych czy innych nieprawidłowości w sporządzonych bilansach jest doskonałą szkołą dla głównych księgowych zakładów, personelu inżynieryjno-technicznego i kierownictwa zakładów. Ta „szkoła” polega na ocenie, przez niezainteresowanych pracowników przemysłu, pracy poszczególnych komórek funkcjonalnych zakładów, wykazaniu błędów, zwróceniu uwagi na najpilniejsze sprawy wymagające poprawy.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JózefWanat">Ponieważ jednak praktyka wykazuje, że często większy nieporządek w księgowości, planowaniu czy też organizacji pracy, wreszcie wprost nadużycia zdarzają się nie tylko w niektórych dużych zakładach, ale często również w mniejszych spółdzielniach pracy czy instytucjach handlowych, stąd też wysuwam wniosek pod rozwagę Rządu, by zatwierdzanie bilansów z udziałem biegłych księgowych rozciągnąć w miarę możliwości na wszystkie państwowe i spółdzielcze jednostki budżetowe. Poważnie na tym zyska nasza gospodarka narodowa.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JózefWanat">Kierownictwo natomiast zakładów powinno według mnie większą uwagę zwrócić na pracę w zakładach takich komórek, jak planowanie, księgowość i otoczyć większą z jednej strony kontrolą, z drugiej strony opieką planistów, ekonomistów i cały personel zatrudniony w tych działach.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JózefWanat">Mam też jedną uwagę pod adresem naszych wyższych uczelni. Na politechnikach i wyższych uczelniach kształcących kadry inżynieryjno-techniczne powinno się w programie nauczania zwrócić większą uwagę na zagadnienia ekonomiczne i organizacji pracy. Większość naszych techników czy inżynierów, przychodząc do pracy w przemyśle, wykazuje znikomą znajomość zagadnień ekonomicznych. Nie trudno w tej chwili wynaleźć dobrego konstruktora czy technologa, natomiast mamy bardzo szczupły i co najważniejsze nie zawsze z odpowiednimi kwalifikacjami personel zatrudniony w działach planowania czy też organizacji pracy.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JózefWanat">Wysoka Izbo! Poważnym bodźcem do przekraczania planów czy wykonania akumulacji, wreszcie mobilizacji przez rady robotnicze załogi do wykonania trudnych zadań, jakie w całorocznej pracy wyłaniały się w poszczególnych zakładach — był fundusz zakładowy.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JózefWanat">Obok tych bezwzględnie pozytywnych objawów można, patrząc na wyniki 1957 r., również zaobserwować i zjawiska ujemne. Uważam, że tutaj również popełniliśmy wiele błędów, w prasie za dużo było hymnów pochwalnych na ten temat. Przytaczano często przykłady milionów złotych wypłacanych poprzez poszczególne zakłady, szczególnie eksperymentujące, na tzw. trzynastą pensję, nie pokazując przy tym jakimi drogami doszło się do takich wyników. Nie pokazywano zakładów — bo i takie również były — gdzie ponadplanowy zysk osiągnięto nierzadko kosztem zaniżania jakości, pogorszenia receptury, czy wreszcie „za dobrego planowania”. Poza tym utarł się już taki zwyczaj, że wyniki zakładu są wtedy jedynie dobre, jeśli jest duży fundusz zakładowy, pozwalający nie tylko na wypłacenie trzynastej pensji, ale jeszcze na pokrycie innych pilnych wydatków, czy też dokonanie ważniejszych inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JózefWanat">Zdaje mi się, że powinniśmy do tych spraw podchodzić bardziej ostrożnie, nie robić za dużych apetytów w ciągu roku, gdyż nie umniejszając wcale faktu, że jeszcze mamy w zakładach duże możliwości i rezerwy, to przy właściwym i rzetelnym planowaniu i właściwym ustawieniu kosztów trzeba mocno się napracować, by osiągnąć planowaną obniżkę kosztów, i wiemy, że wtedy odpis funduszu zakładowego jest dużo mniejszy.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#JózefWanat">Można chyba mieć również zastrzeżenie co do podziału funduszu zakładowego przez niektóre inne, na szczęście nieliczne zakłady. Nie sprzyjają na pewno podnoszeniu kwalifikacji oraz rozwojowi techniki fakty podziału funduszu zakładowego nie według wkładu pracy, czy kwalifikacji, lecz równo na każdego członka załogi.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JózefWanat">Obecnie do laski marszałkowskiej wpłynął projekt ustawy o funduszu zakładowym na rok 1958.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JózefWanat">Kryteria tworzenia funduszu zakładowego, które wprowadzają zasadę porównywania wyników 1958 r. w stosunku do uzyskanych wyników w 1957 r. dla większości zakładów są w zasadzie słuszne. Szczególnie dotyczy to tych zakładów, w których profil produkcyjny nie ulega zmianom, i tam gdzie produkcja jest seryjna i powtarzalna. Są jednak zakłady, dla których ustalenie takiej zasady jest wątpliwe. Szczególnie dotyczy to zakładów o dużym asortymencie produkcji oraz zmienionym poważnie profilu produkcyjnym w stosunku do roku ubiegłego. Dotyczy to przede wszystkim przemysłu budowy maszyn ciężkich.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#JózefWanat">Ze względu na nie uporządkowaną jeszcze politykę cen na poszczególne wyroby zaistnieją takie wypadki, gdzie bez żadnego wysiłku i faktycznej poprawy działalności przedsiębiorstwa akumulacja w stosunku do ubiegłego roku będzie za wysoka, a tym samym i niesłuszny, zbyt korzystny odpis funduszu zakładowego. Będą również i takie zakłady, gdzie z góry uzyskanie akumulacji lepszej niż w ubiegłym roku będzie nieosiągalne, a tym samym załoga nie będzie miała prawa do odpisu tego funduszu.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JózefWanat">Na zakończenie jeszcze trzy sprawy lokalne.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JózefWanat">By stworzyć znośne warunki dla Elbląga i podnieść jego atrakcyjność, a tym samym umożliwić napływ wysoko kwalifikowanej kadry inżynieryjno-technicznej zarówno do zakładów mechanicznych, jak i do całego szeregu innych zakładów na terenie tego miasta, Rząd wydał w 1954 r. uchwałę Nr 535, zobowiązującą cały szereg resortów, a głównie Ministerstwo Gospodarki Komunalnej oraz Ministerstwo Kultury, do przeprowadzenia szeregu inwestycji w tym mieście. Z powodu ciężkiej sytuacji gospodarczej oczywiście jest jasne, że nie wszystkie inwestycje objęte tą uchwałą mogły i obecnie mogą być realizowane.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#JózefWanat">Zdaje sobie z tego sprawę społeczeństwo Elbląga i dlatego też wysunęło wniosek zmodyfikowania postanowień uchwały. Odpowiednie wnioski zostały przedłożone do Ministerstwa Gospodarki Komunalnej i upływa już przeszło rok, a nie ma w tej sprawie żadnych konkretnych pociągnięć.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#JózefWanat">Apeluję do tego resortu, aby w jak najkrótszym czasie zajął w tej sprawie konkretne stanowisko. Idzie zwłaszcza o to, aby określić, jakie postanowienia doczekają się realizacji, a z czego należy w ogóle zrezygnować.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#JózefWanat">Druga sprawa. Decyzją Komisji Partyjno-Rządowej miasto Elbląg uzyskało możliwość wykorzystania dla potrzeb cywilnej służby zdrowia 200 łóżek w Wojskowym Szpitalu Garnizonowym w Elblągu. Podpisano porozumienie w tej sprawie jeszcze we wrześniu 1957 r. pomiędzy Wydziałem Zdrowia Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku i komendantem Wojskowego Szpitala, określając warunki, na podstawie których cywilna służba zdrowia ma korzystać z 200 łóżek w Szpitalu Garnizonowym.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#JózefWanat">Zostały przedłożone odpowiednie dokumenty w Ministerstwie Zdrowia i w Ministerstwie Obrony Narodowej. Upłynęło już pół roku, a realizacji postanowień, które bynajmniej nie wymagają żadnych doraźnych inwestycji, społeczeństwo doczekać się nie może.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#JózefWanat">Nie uregulowana wreszcie jest ostatecznie na Ziemiach Odzyskanych sprzedaż domków. Miały w tej sprawie ukazać się dodatkowe zarządzenia Ministerstwa Gospodarki Komunalnej, dające większe uprawnienia w tej sprawie radom narodowym, szczególnie większe uelastycznienie pierwszych wpłat przez użytkowników. Sprawa się także przeciąga, wywołując liczne komentarze na ten temat i stwarzając stan niepewności wśród użytkowników.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#JózefWanat">Poruszając te trzy sprawy, chciałbym przede wszystkim zwrócić wspomnianym resortom uwagę na to, że miasto Elbląg to ośrodek dużych możliwości powiększania produkcji, to jedyny ośrodek produkcji turbin — o czym tutaj już szerzej mówił poseł Prusinowski. Na wykorzystanie mocy produkcyjnej oraz na polepszenie wyników pracy będzie miało wpływ również życzliwe podejście i szybkie załatwienie omówionych bolączek mieszkańców tego miasta.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Józefowi Macichowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JózefMacichowski">Wysoka Izbo! Doniosłość polityki leśno-drzewnej w Polsce wzrasta i wzrastać będzie w miarę wyczerpywania się zasobów leśnych — nie tylko u nas, ale na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JózefMacichowski">Polityka leśno-drzewna jest częścią ogólnej polityki gospodarczej kraju. Jednak w żadnej innej produkcji czynnik czasu i przestrzeni nie odgrywa tak zasadniczej roli, jak w gospodarce leśnej. Stuletni cykl reprodukcji sprawia, że gospodarki leśnej nie można, bez szkody dla lasu, naginać do doraźnych potrzeb tych czy innych dziedzin życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JózefMacichowski">Przetrzebienie młodszych drzewostanów dla zaspokojenia olbrzymich potrzeb górnictwa i papiernictwa — bez oglądania się na możliwości produkcyjne lasów — spowodowało, że już w bieżącym roku jesteśmy zmuszeni sprowadzić z zagranicy 400 tys. m3 kopalniaków i papierówki. Mamy więc do czynienia z problemem drzewnym, wywierającym coraz większy wpływ na stosunki gospodarcze w kraju. Dlatego społeczeństwo z wielką uwagą obserwuje posunięcia Rządu w zakresie polityki leśno-drzewnej, której wyrazem jest m. in. plan i budżet resortu leśnictwa na rok 1958.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JózefMacichowski">Najbardziej istotnym momentem planu na rok 1958 w zakresie gospodarki leśnej jest to, że przewiduje on zmniejszenie wyrębów w porównaniu do planu roku ubiegłego o 1 mln m3 grubizny, co odpowiada 5 tys. ha lasu. W ten sposób uchwały Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w sprawie systematycznego ograniczania wyrębów, zgodnie z założeniami planu 5-letniego, wchodzą w fazę praktycznej realizacji.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JózefMacichowski">Projekt Narodowego Planu Gospodarczego przewiduje łączny wyrąb w lasach państwowych i chłopskich w ilości 17.106 tys. m3 grubizny. Po raz pierwszy od 1945 r. krzywa wyrębów zaczyna stopniowo opadać. Niemniej w stosunku do przyrostu przerąbiemy jeszcze w bieżącym roku 5 mln m3, wartości około 100 mln dolarów według średnich cen światowych. Podkreślam ten moment, aby uprzytomnić krajowym odbiorcom, że lasy od lat są otwartą kasą, z której czerpiąc hojną ręką rozwijaliśmy i rozwijamy inne gałęzie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#JózefMacichowski">Poniesione przez gospodarkę leśną ofiary byłyby mniej bolesne, gdyby z drewnem obchodzono się u nas oszczędniej. Pod wpływem groźnej sytuacji przemija wprawdzie, lecz jeszcze w stopniu niedostatecznym — niefrasobliwy stosunek do zagadnień leśnych, wynikający z optymistycznego przekonania o niewyczerpalności lasów.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#JózefMacichowski">O wiele skuteczniejszym środkiem ograniczenia spożycia drewna od mniej lub więcej dramatycznych, lecz słusznych apeli w prasie i w radio okazała się podwyżka cen drewna. Już pierwszy rok nowej polityki cen potwierdził jej celowość. Reakcja odbiorców wyraziła się ucieczką od drogich sortymentów, a zwłaszcza liściastych, oraz w mniejszej o 10% realizacji przydziałów. Za moment charakteryzujący wpływ podwyżki cen drewna można uważać stan remanentów tarcicy, które w ciągu roku wzrosły o 20%, podczas gdy przetarcie w tym czasie wzrosło tylko o pół procent.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#JózefMacichowski">Podwyżka cen drewna złagodziła, lecz nie usunęła dysproporcji między cenami drewna i innych materiałów budowlanych, a zwłaszcza prefabrykatów. Nie chcę przez to powiedzieć, że w dalszej trosce o oszczędność drewna zachodzi konieczność ponownej zwyżki cen na ten surowiec. Raczej zachodzi potrzeba rewizji cen, ze szczególnym uwzględnieniem drewna liściastego, na które popyt — jak wspomniałem — ostatnio zmalał. Natomiast nie wyczuwa się dostatecznie skutecznych wysiłków ze strony producentów materiałów zastępujących drewno i prefabrykatów w kierunku obniżenia kosztów produkcji i cen na te materiały. Dysproporcja cen drewna i innych materiałów zastępujących je sprawia, że proces eliminacji i oszczędzania drewna przebiega u nas jeszcze powoli i w stopniu niedostatecznym.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#JózefMacichowski">Problem nadążania produkcji leśnej za rozwojem demograficznym, technicznym i kulturalnym ostrzejszy jest w Polsce, niż w skali światowej. Jak wykazują dotychczasowe prace nad planem perspektywicznym leśnictwa, mimo przewidywania oszczędności drewna i znacznych nakładów na środki zastępcze ogólne zużycie drewna w 1957 r., a więc za 17 lat, wzrośnie o 29%, tj. do 22 mln m3 rocznie. My zaś zakładamy, że w ciągu najbliższych lat obniżymy wyręby do 12 mln m3 rocznie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#JózefMacichowski">W perspektywie najbliższych lat pogłębi się więc deficyt drewna do wysokości 6–8 mln m3 rocznie. Pokrycie tego ogromnego niedoboru jest niezwykle trudnym problemem gospodarczym, lecz nie należy do niemożliwości i musi być rozwiązane. Nie jest to problem wyłącznie resortu leśnictwa. Na jego rozwiązanie muszą się złożyć wysiłki wszystkich resortów i całego społeczeństwa. Gdyby — co nie jest konieczne — pełna ilość deficytu drewna miała być pokryta importem, to koszty tego importu osiągnęłyby wartość całego naszego obecnego eksportu węgla.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#JózefMacichowski">Import surowca drzewnego napotyka jednak na trudności. Kraje zasobniejsze w drewno, a w pierwszym rzędzie skandynawskie, ze względów ekonomicznych wolą eksportować gotowe produkty, te zaś są o wiele droższe od surowca. Dekoniunktura surowcowa w 1957 r. nie objęła drewna, a ceny na nie mają od lat tendencje zwyżkowe.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#JózefMacichowski">Pokrycie niedoboru drewna, który w miarę ograniczania wyrębów będzie się pogłębiał, musi nastąpić w pierwszym rzędzie w oparciu o krajowe możliwości i rezerwy produkcyjne, przy przestrzeganiu najsurowszego reżimu oszczędzania i eliminacji drewna. Nie oznacza to, niestety, że na okres najbliższych 20–30 lat istnieją u nas szanse polityki samowystarczalności pod względem zasobów drzewnych.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#JózefMacichowski">Mimo trudnej sytuacji w bilansie drewna resort leśnictwa może i powinien, moim zdaniem, odgrywać większą rolę w naszym handlu zagranicznym. Wykluczając eksport surowca, braki dewizowe można pokrywać eksportem półfabrykatów, a jeszcze lepiej gotowych produktów: mebli, papieru itd. Zmusza nas do tego konieczność importu kopalniaków i papierówki. Ten kierunek ekwiwalentnej polityki „eksport — import” drewna, zapoczątkowany w bieżącym roku, Wydaje się być słuszny i godny kontynuowania. Natomiast niepokojące i wysoce zastanawiające są propozycje resortów przemysłu ciężkiego i budownictwa oraz CRŚ „Samopomoc Chłopska”, które zgłosiły ostatnio w Ministerstwie Handlu Zagranicznego gotowość eksportu łącznie 23.500 m3 surowca, w tym 10 tys. m3 kopalniaków ze swego przydziału, w zamian za import artykułów rolnych i urządzeń na własne potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#JózefMacichowski">Nasuwa się wniosek, że resorty te mają zawyżone przydziały, co z kolei potwierdza słuszność postulatu Komisji Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego o konieczności powołania Pełnomocnika Rządu do spraw gospodarki drewnem, który by koordynował dystrybucję.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#JózefMacichowski">Gdzie u nas tkwią rezerwy drewna, poza zwykłym rozrzutnym z nim obchodzeniem się?</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#JózefMacichowski">Łącznie ze zdewastowanymi lasami przejęliśmy po wojnie zrujnowany i przestarzały przemysł drzewny i papierniczy, o parku maszynowym nierzadko sprzed pierwszej wojny światowej. Lokalizacja tego przemysłu dostosowana była do całkiem odmiennych warunków ekonomiczno-politycznych.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#JózefMacichowski">W okresie dynamicznej industrializacji kraju przemysł celulozowo-papierniczy, a zwłaszcza tartaczny i drzewny był traktowany w hierarchii potrzeb z konieczności peryferyjnie. W ciągu całego planu 6-letniego inwestycje na zwiększenie mocy produkcyjnej przemysłu drzewnego — bez papierniczego — wyniosły zaledwie 608 mln zł, tj. z górą po 100 mln zł rocznie, czyli tyle, ile wydawaliśmy ostatnio na odszkodowania łowieckie. Plan 5-letni przyniósł wyraźną poprawę na tym ważnym odcinku gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#JózefMacichowski">Resort Ministerstwa Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego otrzymał na inwestycje przemysłowe 3.620 mln zł. Dzięki temu w 1960 r. globalna produkcja wzrośnie o 39% w stosunku do 1955 r. Realizacja inwestycji w ciągu dwóch pierwszych lat w przemyśle drzewno-papierniczym przebiegała w zasadzie zgodnie z założeniami planu 5-letniego. Z założeń Narodowego Planu Gospodarczego na bieżący rok zwracają uwagę słuszne kierunki inwestowania w przemyśle drzewnym. Koncentrują się one wokół rozwoju produkcji płyt pilśniowych i wiórowych oraz celulozy, papieru i tektury.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#JózefMacichowski">Poważnie wzrasta w bieżącym roku, bo o 16% produkcja mebli w kompletach — produkcja tzw. „amerykanek” o 43%, a ponadto mebli o wysokim połysku o 40%. Największy nacisk jest położony na dokończenie inwestycji, rozpoczętych jeszcze w planie 6-letnim, a nawet i wcześniej, jak np. sławna fabryka mebli giętych w Radomsku „Fameg”. Konieczność koncentrowania nakładów na „poślizgowe” inwestycje ogranicza niestety do minimum możliwości większego, a tak niezbędnego rozmachu w kierunku modernizacji naszego przemysłu drzewnego. Mało unowocześniony przemysł drzewny i przestarzałe maszyny — to mała wydajność surowca i zwiększona ilość odpadów. Brak suszarń, zaniechanie zasady sezonowania drewna, używanie w konstrukcjach mokrego i nieimpregnowanego drewna — oto dowody nieracjonalnego z nim obchodzenia się. I to są właśnie nasze rezerwy, osiągalne i zależne tylko od nas.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#JózefMacichowski">Fakt, że prymitywny przemysł drzewny przerabia u nas jeszcze mechanicznie około 10 mln m3 rocznie, kryje w sobie ogromną rezerwę, rzędu 4 do 5 mln m3 drewna, która w przerobie chemicznym i fizyko-chemicznym może być bezodpadowo przewartościowana na papier oraz płyty pilśniowe i wiórowe, tj. produkty o nieograniczonym zbycie i uniwersalnym zastosowaniu.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#JózefMacichowski">Wykorzystanie drewna można mierzyć tylko jednym miernikiem: ilością masy drzewnej w gotowym wyrobie, tj. w postaci jaką oddajemy w ręce użytkownika. Jak dotąd, struktura przerobu drzewa w Polsce jest na poziomie, który np. w Szwecji istniał w 1913 r., a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#JózefMacichowski">— przerób mechaniczny i bez obróbki — 74%,</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#JózefMacichowski">— przerób chemiczny i fizyko-chemiczny łącznie — 19%,</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#JózefMacichowski">— opał — 7%.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#JózefMacichowski">Jest rzeczą naukowo i praktycznie udowodnioną, że przy mechanicznym, a więc najbardziej prymitywnym i dominującym u nas niestety przerobie drewna — do gotowego produktu, np. drzwi, okna, meble, czy innego sprzętu dochodzi zaledwie 35% pozyskanej masy drzewnej w lesie, a 65% „rozpyla się” po drodze w postaci odpadów zrębowych, obrzynków tartacznych, trzcin, wiórów itp.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#JózefMacichowski">Natomiast przy przerobie na płyty pilśniowe, a zwłaszcza wiórowe, wykorzystanie surowca nawet najgorszego jest praktycznie bezodpadowe i wyraża się cyfrą 85–90% i więcej.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#JózefMacichowski">Nie istniejący jeszcze u nas przemysł płyt wiórowych jest przemysłem najmłodszym. Jego rozwój w świecie datuje się dopiero od 1950 r. Czyni on jednak ogromny postęp i zwycięża, dając uniwersalny materiał na wnętrza i meble o dużych walorach technicznych i estetycznych. Ogólnoeuropejska produkcja tego półfabrykatu wzrasta z 600 tys. m3 w 1956 r. do 2 mln m3 w roku bieżącym.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#JózefMacichowski">Koszt pełnego kompletu importowanych maszyn dla jednej fabryki płyt wiórowych, zatrudniającej 300 robotników, wynosi około 900 tys. dolarów. Amortyzuje się jednak w ciągu roku, dając roczną wartość produkcji około 4 mln dolarów. Nawet kraj miliarda ha lasów — Związek Radziecki zakupił ostatnio 11 kompletów takich maszyn. Sprawdzianem opłacalności i celowości rozwoju przemysłu płyt wiórowych może być przykład Niemiec Zachodnich, gdzie z roku na rok podwaja się produkcję płyt wiórowych, w oparciu nawet o surowiec importowany.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#JózefMacichowski">Każdy metr sześcienny płyt wiórowych, uzyskany z surowca najniższych klas jakości i odpadów, pozwala zaoszczędzić 0,8 m3 najlepszego surowca tartacznego dla kraju i ewentualnie na eksport.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#JózefMacichowski">Niestety, pomimo tych niewątpliwych korzyści, na skutek przejściowych trudności dewizowych zarysowało się w bieżącym roku poważne zagrożenie rozpoczęcia budowy dwóch fabryk płyt wiórowych: w Szczecinku w woj. koszalińskim — nota bene pierwszej, typu przemysłowego inwestycji w tym województwie, i w Wyszkowie koło Warszawy. Przesunięcie o rok rozpoczęcia budowy tych zakładów uniemożliwi osiągnięcie nakreślonych przez plan 5-letni zadań produkcji płyt wiórowych w ilości 40 tys. m3 w 1960 r., a już 140 tys. m3 w 1962 r., łącznie z budującą się jedyną tego typu fabryką w Nidzie w woj. olsztyńskim.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#JózefMacichowski">Przy całkowitym zrozumieniu trudnej sytuacji w bilansie płatniczym warto się jednak zastanowić, czy nie byłoby możliwe, nawet jeżeli nie można na warunkach kredytowych, to za cenę dodatkowego eksportu tarcicy, sprowadzić i sfinalizować umowy na zakup urządzeń i maszyn dla fabryk zaplanowanych do budowy w 1958 r., co nie oznacza koniecznie dodatkowego wyrębu. W ostatecznym rozrachunku transakcja ta opłaciłaby się bardzo szybko. Każdy rok zwłoki w budowie fabryk płyt wiórowych pociąga za sobą straty dla lasu i pogłębia trudną sytuację drzewną w kraju. Eksport tak pojęty przyczyni się, moim zdaniem, poważnie do oszczędności drewna.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#JózefMacichowski">Wysoka Izbo! Aby polityka leśno-drzewna była skuteczna, wymagane jest dalekie spojrzenie w przyszłość i harmonijne kierowanie produkcją leśną i drzewną przez jeden ośrodek dyspozycyjny. Niezrozumienie dodatnich skutków jedności produkcji leśnej z przemysłem drzewnym doprowadziło w przeszłości do obniżenia lesistości kraju i obniżenia przyrostu masy drzewnej. Potencjał produkcyjny naszych lasów jest obecnie o połowę niższy od możliwości wynikających z warunków glebowo-klimatycznych.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#JózefMacichowski">Dokonane u nas połączenie przemysłu drzewnego i papierniczego z produkcją leśną w jednym resorcie leśnictwa i przemysłu drzewnego nie jest jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności, wynikającym li tylko z akcji łączenia resortów dla zmniejszenia kosztów administracyjnych. Jest to przede wszystkim akt konsekwentnej polityki Partii i Rządu, polityki możliwej wyłącznie w warunkach socjalistycznej gospodarki. A więc jest to nasze wielkie osiągnięcie w polityce leśno-drzewnej.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#JózefMacichowski">Celem głównym takiej struktury organizacyjnej jest maksymalne wykorzystanie surowca, likwidacja marnotrawstwa drewna, a na bazie postępu technicznego racjonalne wykorzystanie ok. 3 mln m3 odpadów, spalanych dotychczas z małym pożytkiem. Można i trzeba usprawnić wewnętrzną organizację resortu, można mieć i są zastrzeżenia co do funkcjonowania olbrzymiej administracyjnej machiny leśno-drzewnej w Polsce, ale Wydaje mi się, że zasada istnienia jednego ośrodka dyspozycyjnego, kierującego całością polityki leśno-drzewnej, jakim jest Ministerstwo Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego, jest najbardziej trafną w naszych trudnych i specyficznych warunkach surowcowych.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#JózefMacichowski">Obywatele Posłowie! Wśród licznych bogactw naturalnych, którymi przyroda obdarzyła naszą Ojczyznę, lasy zajmują prawie 24% powierzchni kraju. 7,5 mln ha lasów to bezcenne bogactwo narodowe, które powinno postawić kraj nasz w rzędzie krajów nie tylko samowystarczalnych, ale eksportujących drewno.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#JózefMacichowski">Pragnę przypomnieć, że w okresie międzywojennym znikło bezpowrotnie z powierzchni Polski 830 tys. ha lasu, że szkody wojenne w lasach wyniosły 6 mlrd zł w zlocie według cen z 1938 r. i że lasy po wojnie na odbudowę kraju oddały dotychczas daninę w postaci dodatkowych wyrębów wartości pół miliarda dolarów.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#JózefMacichowski">Wycieńczony organizm lasów polskich wymaga jeszcze przez dziesiątki lat troskliwej opieki, aby przywrócić mu równowagę biologiczną. Rolę tę może spełnić tylko dobrze zorganizowany resort leśnictwa i przemysłu drzewnego. Dlatego przy naszej złożonej sytuacji leśno-drzewnej szukanie innych wzorów w organizacji kierowania lasami i przemysłem drzewnym, polegających na ewentualnym odłączeniu przemysłu drzewnego od gospodarki leśnej, byłoby moim zdaniem ryzykownym, spóźnionym eksperymentem ze szkodą dla lasów, a tym samym dla całej gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#JózefMacichowski">Podnoszenie lesistości kraju, systematyczne ograniczanie wyrębów do poziomu etatu oraz w znacznie większym niż dotychczas tempie przebudowa struktury przerobu drewna z mechanicznego (74%) na fizyko-chemiczny i chemiczny (19%) w kierunku zniwelowania tych wskaźników — oto zasadnicza dyrektywa polityki leśno-drzewnej w Polsce. Plan 5-letni zawiera te kierunki, lecz realizacja ich — jak widać to na przykładzie budżetu na bieżący rok — napotyka na przejściowe trudności.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#JózefMacichowski">Narodowy Plan Gospodarczy na bieżący rok przewiduje szereg pozytywnych zmian w gospodarce leśno-drzewnej: obniżenie wyrębów, zmniejszenie o 50% remanentów drzewnych w lesie, zwrócenie większej uwagi na zalesienia i pielęgnację lasów, lepsze wykorzystanie surowca itd.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#JózefMacichowski">Przy okazji pragnę poinformować Obywateli Posłów, że w ciągu 1957 r. miała miejsce w leśnictwie regulacja płac, podnosząca średnie zarobki administracji leśnej o 10–42%. W roku bieżącym średnie płace wzrastają o 11,8%. Na przykład średnia płaca leśniczego wzrosła (brutto) z 1.050 do 1.495 zł, tzn. o 42,3%.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#JózefMacichowski">Trzeba z uznaniem podkreślić, że limity inwestycyjne tylko w leśnictwie, bez przemysłu, wzrosły 9-ciokrotnie w stosunku do planu 6-letniego. „Zielone bogactwo” otrzymało nareszcie „zielone światła”. Chodzi jednak o to, aby rozważając hierarchię potrzeb, nie skierować leśnictwa na boczny tor. Dlatego wierzę, że znajdą się środki płatnicze jeszcze w bieżącym roku na realizację podstawowych zadań rozwoju przemysłu drzewnego i papierniczego, a zwłaszcza płyt wiórowych.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#JózefMacichowski">Istnieją w Polsce warunki przyrodniczo-ekonomiczne, aby w oparciu o lasy i nieodłączny od nich nowoczesny przemysł drzewny i celulozowo-papierniczy stał się jednym z kluczowych przemysłów narodowych, obok węgla i stali.</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#JózefMacichowski">Dotychczasowe rezultaty oraz zamierzenia nowej polityki leśno-drzewnej pozwalają z ufnością patrzeć w przyszłość lasów polskich.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#JózefMacichowski">Narodowy Plan Gospodarczy i budżet resortu leśnictwa, które były przedmiotem wnikliwej analizy sejmowej Komisji Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego wykazują prawidłowe kierunki rozwoju i są jednym z wyrazów stabilizacji życia gospodarczego na tym ważnym odcinku ekonomicznym. Realizacja tych zamierzeń spoczywa na barkach wypróbowanej kadry 150-tysięcznej armii robotników i pracowników leśno-drzewnych. Wierzę, że zadania postawione przed resortem na 1958 r. będą wykonane prawidłowo.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#ZenonKliszko">Z kolei ma głos poseł Jan Warzecha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanWarzecha">Wysoki Sejmie! Poseł Macichowski poruszył sprawy problemowe związane z przemysłem drzewnym. Ja z kolei chciałbym zatrzymać przez chwilę uwagę Wysokiej Izby nad sprawami gospodarki leśnej w naszym kraju, a ściśle mówiąc nad sprawami zagospodarowania lasów. Chcę mówić o tej dziedzinie leśnictwa, która decyduje o przyszłości lasów, zabezpiecza trwałość i ciągłość użytkowania dla zaspokojenia wciąż rosnących potrzeb gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JanWarzecha">Plan gospodarczy na bieżący rok przewiduje zalesienia na powierzchni 152 tys. ha, tj. na poziomie planu ubiegłego roku, który niestety nie został w całości wykonany. Już sam fakt zmniejszenia o 1 mln m3 wyrębów stwarza niewątpliwie lepsze warunki dla skierowania większych wysiłków na zalesienie i pielęgnację lasów. Zmniejszenie zadań eksploatacji oznacza również zmniejszenie wywozu drewna z lasu.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JanWarzecha">W roku gospodarczym 1957/1958 na zagospodarowanie lasów przeznacza się bardzo poważną sumę 660 mln zł. Pozornie rzecz biorąc, istnieją sprzyjające warunki do realizacji tych zadań. Jednakże zadania rzeczowe w tym zakresie systematycznie od lat nie są w pełni realizowane, a równocześnie nie są wykorzystywane sumy przeznaczone na zagospodarowanie lasu. Nie wykorzystywane sumy rosną z 13 mln zł w 1955 r. do 56 mln zł w 1957 r.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#JanWarzecha">Stan ten stwarza pozory oszczędności i korzystnych wyników finansowych resortu, a tymczasem w rzeczywistości gospodarka narodowa ponosi straty z tytułu niewykonywania zadań rzeczowych i złej jakości prac wykonanych.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#JanWarzecha">Według szacunku Instytutu Badawczego Leśnictwa straty w przyroście masy na skutek zaniedbań hodowlano-pielęgnacyjnych wyniosły w ubiegłym roku około 190 mln zł. Nie ulega wątpliwości, iż jedną z głównych przyczyn niewykorzystywania limitów są lokalne trudności robotnicze, wynikające z braku rąk do prac hodowlanych i pielęgnacyjnych. Nie można zaprzeczyć, że przeciętne zarobki przy tej czynności, średnio 25 zł dziennie, nie stwarzają dostatecznych bodźców dla robotników leśnych, aby powstrzymać ich od ucieczki do lepiej płatnych prac przy wyrębie lasu.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#JanWarzecha">Aby usunąć paradoks ekonomiczny, polegający na niewykorzystywaniu limitów finansowych przy niewykonywaniu zadań produkcyjnych, co w sumie rzutuje na obniżenie przyrostu masy drzewnej, wydaje mi się, iż trzeba, aby resort leśnictwa jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiosennego, to znaczy niezwłocznie, rozważył dokładnie możliwości ewentualnego uregulowania sprawy zarobków przy zalesianiu i pielęgnacji lasu na poziomie zbliżonym do innych działów w leśnictwie.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#JanWarzecha">Ale zaległości w zalesianiu nie wynikają wyłącznie z trudności robotniczych. Bywają również — a wiemy to z praktyki — obiektywne przyczyny hamujące prace, np. atmosferyczne, jak deszcze, czy też długotrwała susza.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#JanWarzecha">W związku z tym wydaje się, iż stworzenie funduszu na zagospodarowanie lasu — o czym już częściowo była mowa na Komisji Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego — funduszu rozliczanego w okresach 5-letnich i zsynchronizowanego z planami 5-letnimi znacznie ułatwiłoby resortowi leśnictwa dysponowanie limitami przeznaczonymi na zagospodarowanie lasu i w razie niewykorzystania ich pozwalałoby skierować te fundusze i wykorzystać je w roku następnym.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#JanWarzecha">Nie oznacza to naruszenia zasady rocznego planowania rzeczowego, ani też planowania kosztów, lecz jedynie usprawnienia finansowania zagospodarowania lasu, z uwzględnieniem zasady różnicowania stawki kosztów w zależności i z uwzględnieniem warunków terenowych w poszczególnych województwach, czy zarządach lasu.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#JanWarzecha">Wreszcie nie bez winy jest i sam resort. Należy z całą ostrością stwierdzić, że zagospodarowanie lasu, będące zdaje się obecnie najsłabszym ogniwem gospodarki leśnej, powinno być przedmiotem większej niż dotychczas troski resortu leśnictwa.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#JanWarzecha">Nierozerwalny kompleks „ziemia — las — woda” sprawia, że naruszenie jednego z tych elementów powoduje zachwianie równowagi przyrodniczej, co objawia się w postaci powodzi, spadku urodzajów, czy też degradacji gleby i zaniku lasów.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#JanWarzecha">Obok dostarczania drewna lasy mają znaczenie szersze, znaczenie ogólno-społeczne. Dlatego nie można obojętnie patrzyć na przyszłość lasów chłopskich, których mamy w Polsce 1.236 tys. ha.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#JanWarzecha">Rozsiane po całym kraju, w małych kompleksach, skupione w ręku miliona właścicieli — lasy te wykazują przyrost czterokrotnie niższy od lasów państwowych, które z kolei mają też o połowę prawie niższy przyrost od normalnego.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#JanWarzecha">Znam to zagadnienie szczególnie dobrze z terenu woj. łódzkiego, gdzie lasy chłopskie zajmują około 45% ogólnej powierzchni lasów i bardzo często tylko z nazwy przypominają lasy. Natomiast w rzeczywistości są to zarośla, halizny i kiepskie pastwiska. Oceniając obecny stan lasów chłopskich należy stwierdzić, że potencjał produkcyjny tych lasów jest wykorzystywany w znikomym stopniu — z uwagi na nieprzeprowadzanie poza wyrębem prawie żadnych innych zabiegów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#JanWarzecha">W lasach chłopskich przypada na drzewostany rębne zaledwie 2%, na bliskorębne 8%, a na halizny i płazowiny, a więc powierzchnie nie produkujące, aż 25%.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#JanWarzecha">Jeżeli ponadto uwzględnić fakt, że lasy te są w olbrzymiej większości nie urządzone, że panuje tutaj duża złożoność stanu posiadania, ustawodawstwa i przepisów, jak również nie najlepszy sposób zarządzania i nadzoru, polegający na podziale kompetencji między rady narodowe i administrację lasów państwowych — nota bene też skomplikowaną — to widać z tego, że cała ta nadbudowa jest niewspółmiernie uciążliwa i niezrozumiała dla chłopa — właściciela lasu.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#JanWarzecha">Wprawdzie odpowiednie zarządzenia Ministra Leśnictwa, dotyczące nadzoru administracji lasów państwowych nad lasami chłopskimi, precyzują dość dokładnie zadania administracji lasów państwowych w odniesieniu do zagospodarowania tych lasów, ale nie są one również nie tylko w pełni, a czasem i w ogóle realizowane. Składa się na to wiele przyczyn. Liczyć się trzeba i z tym, że bardzo często leśniczy na terenach chłopskich lasów traktowany jest nie jako pomoc, a jako czynnik ingerencji państwa w prywatne sprawy chłopów. Dlatego wydaje mi się, że polityka leśna ma przed sobą niezmiernie trudne zadanie uproduktywnienia tego przeszło miliona ha lasów. Dużą pomoc mogą oddać tutaj dobrowolne zrzeszenia w spółki leśne. Ale nie wszystkie lasy chłopskie mają do tego warunki powierzchniowe.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#JanWarzecha">Niezależnie od całego arsenału środków ochronnych, nadzorczych oraz instruktażowych, warto pomyśleć — a czas na to najwyższy — czy nie stworzyć u nas nisko oprocentowanego i długoterminowego systemu kredytowego na rozwój gospodarki w lasach chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#JanWarzecha">Darowizna w postaci zalesień na koszt państwa nie sprzyja ugruntowaniu poczucia własności. A przecież nie wystarczy las zasadzić. Trzeba go pieczołowicie pielęgnować przez szereg lat. Tej czynności nie wykona za milion chłopów państwo — bo i w lasach państwowych są duże zaległości hodowlano-pielęgnacyjne. Warto poprosić odnośne resorty o zajęcie się tym zagadnieniem.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#JanWarzecha">Jeżeli jestem przy sprawach dotyczących powiązania wsi z lasem, to pragnę jeszcze poruszyć w paru zdaniach zagadnienie łowiectwa. Zdezaktualizowany przez życie dekret o prawie łowieckim z 1952 r. wymaga zastąpienia go nową ustawą, regulującą w sposób właściwy stosunek łowiectwa do wsi — i odwrotnie. Kurczący się stan drobnej zwierzyny, rozpasane kłusownictwo, rozmnożenie się wilków i nadmierne odszkodowania łowieckie — oto niektóre tylko sprawy z tej dziedziny, oczekujące m. in. na ustawowe uregulowanie.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#JanWarzecha">Jak mi wiadomo, projekt nowej ustawy łowieckiej jest już opracowany. Dla dobra łowiectwa trzeba, aby jak najszybciej wpłynął on do laski marszałkowskiej, aby nowa ustawa zaczęła działać jeszcze przed rozpoczęciem sezonu łowieckiego.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#JanWarzecha">Ostatnia sprawa, którą chcę poruszyć, to kwestia opału. Nie można mieć za złe resortowi leśnictwa, że w dążności do maksymalnego wykorzystania surowca ogranicza zużycie drewna na opał do minimum. Jak wiemy, osiągamy najniższy w Europie procent tego zużycia. Ale zachodzi pytanie, czym ludność wiejska pali w piecach i pod kotłami? Węgiel nie dociera w stopniu wystarczającym na wieś. Torf nie wszędzie jest i nie wszędzie można go wydobywać. Leżanina, gałęzie, chrust i inny opał są przeważnie dostępne dla wozaków i robotników leśnych. Nie wszyscy jednak ludzie na wsi mieszkają w pobliżu lasów i nie wszyscy mogą w lesie pracować, bo praca tam niełatwa i wymaga dobrego zdrowia. A jednak wieś czymś opala swe domy. Skąd bierze drzewo, nie trudno odgadnąć. Ilość orzeczeń w kolegiach rad narodowych wzrasta z każdym rokiem.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#JanWarzecha">Sprawa zaopatrzenia wsi w opał jest nieodłącznym tematem w dyskusjach na spotkaniach z wyborcami. Mówił o tym wczoraj w dyskusji poseł Porzuczek. Ja zgadzam się z tą oceną.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#JanWarzecha">Wydaje mi się, że należałoby sprawę zaopatrzenia wsi w opał drzewny i węgiel poddać u nas jakiejś zasadniczej rewizji. Wiąże się to z rozwojem hodowli bydła i trzody, oraz w nie mniejszym stopniu z ochroną lasu przed kradzieżami drewna.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#JanWarzecha">Wysoka Izbo! Złożoność gospodarki leśnej — jej specyficzne cechy ekonomiczne, nie mające precedensu ani w przemyśle, ani w rolnictwie sprawiają, że lasy jako niezastąpione, a równocześnie wyczerpywalne dobro narodowe, wymagają wielkiej troski ze strony całego społeczeństwa. Troskę tę przejawia nasz Rząd i mówił już o tym poseł Macichowski — mówił o koncepcji jednego ośrodka dyspozycyjnego dla produkcji leśnej i przemysłu drzewnego jako jedynie słusznej. Podzielam to stanowisko. Jestem przekonany głęboko, że stabilizujące się z każdym dniem nasze życie ekonomiczne obejmie w szerszym zakresie niż dotąd również gospodarkę leśną i drzewną, ze szczególnym uwzględnieniem nabrzmiałej sprawy lasów chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#ZenonKliszko">Udzielam głosu posłowi Edmundowi Pszczółkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#EdmundPszczółkowski">Wysoka Izbo! Rozpatrując plan gospodarczy i budżet na 1958 r. w dziedzinie rolnictwa sądzę, że będzie właściwe spojrzenie na cyfry tego planu i budżetu na tle realizacji wytycznych nowej polityki rolnej, zapoczątkowanej w styczniu ub. r.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#EdmundPszczółkowski">Jednym z głównych elementów tej polityki było doprowadzenie do większej stabilizacji stosunków własności ziemi w gospodarce rolnej. Na tej drodze dokonana została duża praca, szczególnie w dziedzinie prawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#EdmundPszczółkowski">Ustawy z 13 lipca ub. r. uregulowały zasady obrotu ziemią, uchyliły ograniczenia w obrocie ziemią dla właścicieli gospodarstw poparcelacyjnych i osadniczych, uchyliły działanie dekretu z 9 lutego 1953 r. o przymusowym zagospodarowaniu gruntów. W ciągu 1957 r. same PGR-y zwróciły poprzednim właścicielom gospodarstw około 40 tys. ha gruntów, a łącznie przekazały do gospodarki chłopskiej przeszło 100 tys. ha ziemi. Można powiedzieć, że ogromna część gruntów przejętych pod przymusowe zagospodarowanie wróciła już do ich poprzednich właścicieli i problem ten jest w końcowej fazie jego pełnego uregulowania. Nie ma potrzeby — myślę — zatrzymywania się nad powszechnie znanym faktem zmiany stosunku chłopów do ziemi i do gospodarki na tej ziemi, zmiany, która wywołana została polityką rolną zapoczątkowaną w ub. roku.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#EdmundPszczółkowski">Tak się złożyło, że właśnie w toku debaty budżetowej dwa tygodnie temu Sejm uchwalił, wniesione przez Rząd, dwie bardzo doniosłe ustawy. Jedną — o sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych, zamykającą formalnie akt wielkiego dzieła reformy rolnej i osadnictwa, oraz wprowadzającą zasadę sprzedaży ziemi na warunkach odpowiadających nowym stosunkom, jakie ukształtowały się w obrocie ziemią. Drugą — o zasadach wywłaszczania nieruchomości, wprowadzającą odpłatność za wywłaszczone grunty i nieruchomości po cenach zbliżonych do cen rynkowych. Znaczenie obu tych ustaw dla stabilizacji gospodarki chłopskiej zostało dostatecznie uwypuklone w toku debaty sejmowej nad tymi uchwałami. Pragnę tylko jeszcze raz podkreślić, że wraz z uchwaleniem tych ustaw uregulowane zostały podstawowe przepisy prawne, normujące stosunki własnościowe w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#EdmundPszczółkowski">W dziedzinie uregulowania stosunków własnościowych pozostała jednak jeszcze ogromna praca w terenie, praca wymagająca wydania ok. 345 tys. aktów nadania, dokonania oszacowania wartości ok. 550 tys. gospodarstw i wpisania do ksiąg wieczystych ok. 750 tys. gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#EdmundPszczółkowski">Na Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa wyrażali stanowisko, uznające prace uwłaszczeniowe jako posiadające szczególne znaczenie dla rozwoju rolnictwa, i dlatego szczególnie pilne i wymagające koncentracji wysiłków. Komisja w pełni stanowisko to akceptowała.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#EdmundPszczółkowski">Stwierdzić jednak należy, że prace uwłaszczeniowe w roku ubiegłym przebiegały dalece niezadowalająco. W ciągu 1957 r. wykonano zaledwie następujące prace uwłaszczeniowe:</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#EdmundPszczółkowski">— wydano aktów nadania — 48 tys. wyk. plan w 59,5%,</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#EdmundPszczółkowski">— oszacowano gospodarstw — 28,5 tys. wyk. plan w 39%,</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#EdmundPszczółkowski">— wpisano do ksiąg wieczystych — 19,3 tys. wyk. plan w 26,7%.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#EdmundPszczółkowski">Na taką sytuację wpłynęła w znacznym stopniu konieczność dokonania w pierwszej kolejności prac regulacyjnych na terenach rozwiązanych spółdzielni produkcyjnych. Tym niemniej trudno pogodzić się z takim tempem prac uwłaszczeniowych, zwłaszcza jeżeli porównamy wyniki dokonanych prac uwłaszczeniowych w roku ubiegłym z zadaniami, jakie stoją w tej dziedzinie w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#EdmundPszczółkowski">Dlatego — wydaje mi się — z aprobatą i zadowoleniem przyjąć należy zapowiadaną na komisji, a podjętą ostatnio na Kolegium Ministerstwa Rolnictwa decyzję, ażeby prace uwłaszczeniowe oprzeć na bardziej uproszczonych następujących zasadach:</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#EdmundPszczółkowski">1) nie wiązać prac szacunkowych z uprzednim dokonywaniem regulacji gospodarstw, a ograniczyć się tylko do pomiaru istniejącego stanu władania ziemią,</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#EdmundPszczółkowski">2) tam gdzie nie dokonano jeszcze klasyfikacji gleboznawczej, przyjąć za podstawę szacunku gruntów istniejące dawniejsze materiały klasyfikacyjne, oczywiście z wyjątkiem tzw. „społecznej klasyfikacji”, zbyt niedokładnej.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#EdmundPszczółkowski">To znaczne uproszczenie prac uwłaszczeniowych powinno sprawę radykalnie pchnąć naprzód i niewątpliwie rady narodowe w oparciu o te nowe zasady dokonają niezbędnej mobilizacji swego aparatu dla przyspieszenia prac, posiadających tak doniosłe znaczenie dla stabilizacji Stosunków własnościowych i rozwoju gospodarki rolnej.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#EdmundPszczółkowski">Drugim ważnym czynnikiem w realizacji polityki rolnej jest decentralizacja w zarządzaniu rolnictwem. Wyraża się to po pierwsze — w stałym zwiększaniu uprawnień rad narodowych, którym szczególna rola przypada w kierowaniu sprawami rolnictwa. Wyrazem decentralizacji i usprawnienia systemu zarządzania jest skracanie aparatu administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#EdmundPszczółkowski">Warto tu podkreślić konsekwentne działanie Ministerstwa Rolnictwa w tej dziedzinie. Jak wynika ze złożonego przez Ministra Rolnictwa sprawozdania na Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego, stan zatrudnienia w Ministerstwie zmniejszył się o ok. 1,5 tys. pracowników, czyli o ok. 50%, a w terenowych ogniwach administracji rolnej o 12 tys. osób.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#EdmundPszczółkowski">Zamierzenia Ministerstwa Rolnictwa na 1958 r. przewidują dalsze skracanie aparatu, głównie w PGR-ach, co w sumie — razem z dotychczasowymi skrótami — pozwoli zmniejszyć aparat administracyjny o 25 tys. osób. W ramach decentralizacji przeniesione zostały państwowe ośrodki maszynowe od 1 lipca 1957 r. na własny rozrachunek gospodarczy, a następnie przekazane zostały pod zarząd wojewódzkich rad narodowych.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#EdmundPszczółkowski">Podkreślić należy w pracy POM-ów likwidację wielkich deficytów, wynoszących setki milionów złotych, i sprowadzenie deficytu w planie na 1958 r. do sumy 40 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#EdmundPszczółkowski">Szczególnie radykalne zmiany dokonywane są w zarządzaniu PGR-ami. Sprawa gospodarki PGR-ów stanowi od wielu lat nabolały problem. Wielkie coroczne deficyty drażnią klasę robotniczą i całe społeczeństwo. Na sytuację w PGR-ach złożyło się wiele przyczyn, poczynając od skutków wielkich zniszczeń wojennych. Na PGR-ach ujemnie odbiły się skutki błędów poprzednich lat w polityce rolnej (przejmowanie w ciągu paru lat wciąż nowych gruntów do zagospodarowania). Na wynikach pracy PGR zaciążyły wreszcie niewłaściwe metody zarządzania (np. odgórne narzucanie nieuzasadnionych warunkami glebowymi i ekonomicznymi planów gospodarczych).</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#EdmundPszczółkowski">Wokół gospodarki w PGR rodziło się wiele słusznych krytyk, ale również i wiele fałszywych opinii i szczególnie fałszywych wyciąganych stąd wniosków. Na Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego gospodarka w PGR była omawiana z dużą troską o poprawienie istniejącego stanu rzeczy. Dokonywane zmiany w PGR w roku ubiegłym, a szczególnie zmiany w systemie planowania i zapoczątkowanie przechodzenia części gospodarstw na własny rozrachunek gospodarczy, przyniosły już pewne rezultaty w przewidywanym zmniejszeniu deficytu za rok gospodarczy 1957/1958 o prawie 2 mlrd zł w stosunku do deficytu, jaki miał miejsce w 1956 r., chociaż nikt z nas — razem z Ministerstwem Rolnictwa — nie jest jeszcze z tych rezultatów w pełni zadowolony.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#EdmundPszczółkowski">Przedstawione przez Ministra Rolnictwa na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego zamierzone kroki na 1958 r. uznane zostały za słuszne. Dlatego Wydaje mi się właściwe i w tej sprawie wyrazić aprobatę i zadowolenie z przedstawionego przez Ministra Rolnictwa na naradzie krajowej aparatu PGR, zastępców przewodniczących prezydiów WRN i przedstawicieli komitetów wojewódzkich PZPR wstępnego programu działania, zmierzającego do bardziej radykalnego uzdrowienia gospodarki PGR. Widzę w tym programie konsekwentną realizację zapowiedzi złożonych w czasie debaty na Komisji.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#EdmundPszczółkowski">Program ten w grubszym zarysie zawiera:</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#EdmundPszczółkowski">1) przejście w roku bieżącym podstawowej większości gospodarstw na rozrachunek gospodarczy i likwidację zespołów, która jest już przeprowadzana i w połowie roku będzie w zasadzie na ukończeniu. Pozostanie jeszcze około 1,5 tys. gospodarstw, które będą połączone w klucze administracyjne, których zadaniem będzie przygotowanie swych gospodarstw do stanu umożliwiającego jak najszybsze przejście ich na własny rozrachunek gospodarczy;</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#EdmundPszczółkowski">2) sprzedaż ziemi (w oparciu o nową ustawę) nie nadającej się do gospodarowania w ramach PGR (małe masywy, enklawy, grunty nie posiadające uzbrojenia, względnie oddalone od bazy budynkowej);</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#EdmundPszczółkowski">3) większą koncentrację nakładów inwestycyjnych i w ogóle środków produkcji na pozostałych gospodarstwach;</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#EdmundPszczółkowski">4) likwidację przerostów w załogach robotniczych PGR województw centralnych i dalsze uzupełnienie załóg o niedostatecznej liczbie robotników (głównie na Ziemiach Zachodnich);</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#EdmundPszczółkowski">5) dostosowanie intensywności gospodarki do warunków glebowych i ekonomicznych każdego gospodarstwa, wycofywanie się z hodowli trzody chlewnej tam, gdzie została ona narzucona wbrew istniejącym warunkom gospodarczym i przynosi wysokie straty.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#EdmundPszczółkowski">Uznając za słuszne zarysowane kierunki poprawy gospodarki w PGR, będące zresztą konsekwentnym rozwinięciem i kontynuowaniem zmian zapoczątkowanych na przestrzeni ubiegłego roku — wydaje się konieczne podkreślenie niezbędności zachowania roli PGR w obsłudze potrzeb całego rolnictwa. Chodzi o to, ażeby poszczególne gospodarstwa w dążeniu do opłacalności swej gospodarki nie zagubiły swej roli gospodarstw nasiennych czy dostarczających zwierzęcego materiału hodowlanego.</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#EdmundPszczółkowski">Rola PGR w tej dziedzinie winna być nie tylko zachowana, ale również radykalnie ulepszona i usprawniona. Znane są np. coroczne kłopoty z dostawą zboża siewnego — i co do terminowości, i co do jakości materiału siewnego. Znane są fakty, że PGR-y zamiast dostarczać materiału siewnego roślin motylkowych gospodarce chłopskiej, same korzystają z tego materiału dla swoich potrzeb właśnie z gospodarki chłopskiej. Fakt, że PGR-y, wraz z całością spraw rolnictwa, znalazły się w jednym resorcie, winien sprzyjać rozwiązaniu tego ważnego problemu.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#EdmundPszczółkowski">Dalszy rozwój rolnictwa zależy w poważnym stopniu od takiej opłacalności produkcji rolnej, która stanowiłaby dostateczną zachętę do stałego rozwijania wszystkich gałęzi produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#EdmundPszczółkowski">Wszyscy się co do tego zgadzamy.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#EdmundPszczółkowski">Obywatel poseł Korzycki, poruszając sprawę dochodów pieniężnych wsi, zwrócił uwagę na konieczność posługiwania się ścisłymi cyframi przy ocenie tych zjawisk, wyrażając nawet daleko posuniętą obawę, że niedostatecznie ścisła ocena dochodów wsi może stać się podstawą takiej polityki państwa, która może wywołać ujemne skutki w rozwoju rolnictwa. Oczywiście, oceny winny być ścisłe. Zgadzam się z posłem Korzyckim, że w dziedzinie badania szeregu zjawisk życia gospodarczego wsi konieczna jest bardziej doskonała i jednolita metodyka.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#EdmundPszczółkowski">Nie uważam jednak, ażeby dotychczas pozostające w naszym rozporządzeniu dane mogły być na tyle niedoskonałe, aby mogły przyczynić się do niesłusznych wniosków w polityce rolnej. Nie chciałbym wyręczać Rządu, ale uważam, że uwaga o podawaniu różnych cyfr dotyczących dochodów wsi przez poszczególnych przedstawicieli Rządu jest pewnym nie porozumieniem. Chodzi bowiem o to, że podawane cyfry bądź dotyczą oceny w różnym okresie czasu, a więc jedne oparte są częściowo na przewidywaniu, drugie na faktycznej już realizacji, bądź też obejmują inny układ dochodów.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#EdmundPszczółkowski">W gruncie rzeczy te rzekome niezgodności cyfr określających dochodowość wsi mogą mieć taką wymowę: „Nie wiadomo, jak to w ogóle naprawdę jest z tymi wzrastającymi dochodami wsi”. Boję się, że obywatel poseł Korzycki nie przewidział takiej wymowy swej analizy, postulując słuszny zresztą wniosek konieczności udoskonalenia metod badania zjawisk życia gospodarczego w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#EdmundPszczółkowski">Dlatego właśnie pozwolę sobie dorzucić kilka cyfr, charakteryzujących wzrost dochodów pieniężnych wsi i stan obciążeń wsi: [tabela] Nie będę już podawał cyfr przewidywanych na 1958 r.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#EdmundPszczółkowski">Suma, jaką rolnictwo świadczyło na rzecz gospodarki narodowej, a która wynikała z różnicy cen między dostawami obowiązkowymi a cenami, jakie można było osiągnąć na wolnym rynku, wyniosła w 1954 r. 9,3 mlrd zł, a w 1957 r. już tylko 5,3 mlrd zł.</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#EdmundPszczółkowski">Oczywiście w rachunku tym należy uwzględnić wzrost cen artykułów przemysłowych i usług dla wsi dokonany w 1957 r. który szacowany jest na około 3 mlrd zł. Można może jeszcze wyszukać jakieś drobne kwoty, które obciążyły wieś. Można z drugiej strony twierdzić, że rachunek ten nie uwzględnia wzrostu cen na rynku takich artykułów jak ziemniaki, niektóre warzywa, owoce itp., które chłopi sprzedają na rynek. Nie zmieni to zasadniczego obrazu wzrostu dochodowości wsi. Podkreślić przy tym należy, że wydatny wzrost dochodowości wsi zaczął się znacznie wcześniej, bo już w 1954 r., podczas gdy wydatniejszy wzrost dochodów klasy robotniczej rozpoczął się od drugiej połowy 1956 r.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#EdmundPszczółkowski">Wzrost dochodowości wsi jest wynikiem słusznej polityki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, polityki naszego Rządu, polityki, która przynosi owoce, która zwiększa zainteresowanie chłopów rozwojem produkcji rolnej, umożliwia i zachęca do inwestycji. Przyczyniła się do rozwoju w ub. roku budownictwa, zwiększenia zakupu maszyn, rozwoju sadownictwa, podnosi stale poziom życia mas chłopskich. Stanowi, moim zdaniem, pełną gwarancję wykonania zadań, zawartych w planie 5-letnim, które mówiły o podniesieniu o 30% realnych dochodów wsi. Rozmiary tego wzrostu określone są naszymi konkretnymi możliwościami i są wyrazem prawidłowego podziału dochodu narodowego. Taki wzrost dochodowości wsi leży w najgłębszym interesie zarówno mas chłopskich, jak i klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#EdmundPszczółkowski">Tę słuszną politykę naszego państwa próbują naruszyć niektóre grupy chłopów, złośliwie uchylając się od wykonywania zobowiązań wobec państwa. Poruszana już była w toku obecnej debaty sprawa dużych zaległości w spłacie zobowiązań wsi. Przy czym, wydaje się, że nie ma dużych wątpliwości co do tego, czy kwota ta wynosi 9,7 czy 4 mlrd zł. Po prostu chodzi o to, że przy tych różnych danych cyfrowych brano część zaległości. Wszystkie one rzeczywiście wynoszą powyżej 9 mlrd zł.</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#EdmundPszczółkowski">Pragnę się krótko zatrzymać nad tym problemem. Tak wysoki ciężar wiszących nad wsią natychmiast płatnych zobowiązań, których terminy' upłynęły, stanowi czynnik niepokoju na wsi, braku stabilizacji dla wielu gospodarstw, może stanowić źródło błędów i wypaczeń przy ściąganiu w praktyce tych należności i niebezpieczeństwo poderwania zdolności produkcyjnych dla wielu gospodarstw. Dlatego problem ten wymaga szybkiego uregulowania i dlatego niech mi wolno będzie wyrazić nadzieję — a uważam, że jestem wyrazicielem opinii całej Komisji Rolnictwa — że rozpoczęte w tej materii prace przez Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Finansów doprowadzą do szybkiego podjęcia wniosków.</u>
          <u xml:id="u-25.41" who="#EdmundPszczółkowski">Różne są źródła, które przyczyniły się do nawarstwienia tak dużych zaległości. Są to i nadmierne niekiedy ciężary w latach ubiegłych dla części gospodarstw chłopskich, zbyt wysoko wymierzone zobowiązania w wyniku wad tzw. społecznej klasyfikacji, ociąganie się z płaceniem należności na rzecz Państwowego Funduszu Ziemi, wynikające z braku stabilizacji stosunków własnościowych szczególnie na Ziemiach Zachodnich, są to wreszcie należności tych chłopów, którzy mogąc wykonywać swoje należności złośliwie się od tego uchylali.</u>
          <u xml:id="u-25.42" who="#EdmundPszczółkowski">Już z tej pobieżnej analizy zarysowują się kierunki rozwiązań. Po pierwsze — konieczność konsekwentnego ściągania należności z ostatniego okresu. Jednomyślny był pogląd na Komisji Rolnictwa, że tolerowanie złośliwie uchylających się nierobów, hulaków, zbyt pochopne udzielanie im umorzeń jest niesłuszne i niesprawiedliwe, drażni i oburza tę większą część wsi, która wywiązuje się ze swych zobowiązań. Poza klęskowymi przyczynami nie ma dzisiaj w zasadzie poważniejszego ekonomicznego uzasadnienia dla powstawania dalszych zaległości. Mówiłem już o zasadniczej zmianie proporcji między zobowiązaniami a dochodami gotówkowymi wsi w stosunku do lat ubiegłych. Podawałem cyfry. Uległy w roku ubiegłym znacznemu złagodzeniu nierównomierności w obowiązkowych dostawach zboża. W znacznej części kraju, poza przeprowadzaną klasyfikacją gleboznawczą, dokonana została korekta klasyfikacji społecznej w oparciu o istniejące stare podkłady geodezyjne. W wyniku tych korektor — dla przykładu — wymiar podatku gruntowego w woj. poznańskim zmniejszył się w roku ubiegłym o około 100 mln zł, a w woj. lubelskim — o 40 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-25.43" who="#EdmundPszczółkowski">Stworzone zostały bardziej prawidłowe zasady ściągania zaległości w obowiązkowych dostawach przez uchwalenie przez Sejm 13 grudnia ub. r. ustawy o zmianie zaległości na ekwiwalent gotówkowy.</u>
          <u xml:id="u-25.44" who="#EdmundPszczółkowski">Uważam, że w obliczu zadań, jakie postawione zostały na XI Plenum przed przemysłem i przed klasą robotniczą, należy domagać się równoległego wysiłku ze strony mas chłopskich. Niech rośnie dochód chłopów w wyniku ich wysiłku produkcyjnego. Niesłuszne, niesprawiedliwe i podrywające nasze zadania w dziedzinie umocnienia stabilizacji rynku byłoby zwiększanie sobie tego dochodu przez niektóre grupy chłopów przez niewykonywanie zobowiązań wobec państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.45" who="#EdmundPszczółkowski">Z drugiej strony stosunek do starych zaległości musi być bardzo ostrożny, wnikający w przyczyny ich powstania, biorący pod uwagę konkretną sytuację gospodarstwa i wymagający moim zdaniem — jak już wyżej wspomniałem — ustalenia centralnie zasad pełnego rozwiązania tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-25.46" who="#EdmundPszczółkowski">Nie będę zatrzymywał się nad sprawami, mającymi bardzo doniosłe znaczenie dla rozwoju rolnictwa, nad sprawami zaopatrzenia w środki. Sprawy te znalazły już swój wyraz w dotychczasowej debacie i nie ma potrzeby — sądzę — nużyć Wysokiej Izby cyframi planu i budżetu, wskazującymi na stały wysiłek Rządu w dziedzinie wzrostu zaopatrzenia rolnictwa w środki produkcji.</u>
          <u xml:id="u-25.47" who="#EdmundPszczółkowski">Dokonany przegląd poruszonych przeze mnie spraw, dotyczących gospodarki rolnej, wskazuje — moim zdaniem — na konsekwentną realizację polityki rolnej, której początki zarysowały się jeszcze na II Zjeździe Partii, a która w sposób zasadniczy ukształtowana została w wytycznych styczniowych 1957 r. Tej polityce odpowiada plan gospodarczy i budżet na 1958 r. Skutki tej polityki są dla wszystkich widoczne i odczuwalne, a oddziaływanie ich na dalszy rozwój rolnictwa jest również niewątpliwe.</u>
          <u xml:id="u-25.48" who="#EdmundPszczółkowski">Wydaje mi się jednak, że w walce o wzrost produkcji rolnej nie sięgnęliśmy jeszcze dostatecznie śmiało i w sposób dostatecznie zorganizowany do tak ważnego źródła, jakim są rezerwy tkwiące w rolnictwie, które są możliwe do uruchomienia bez konieczności specjalnego zwiększania dodatkowych środków produkcji. Ileż to było ciekawych i mądrych referatów na ten temat na różnych zjazdach naukowych, są nawet na ten temat gruntownie i obszernie opracowane referaty przez różne komisje rządowe, jest wiele opracowań regionalnych, dokonywanych przez komisje rad narodowych. Wiele ciekawego na ten temat materiału znalazło swój wyraz również na posiedzeniach sejmowej Komisji Rolnictwa. Wymienię kilka z tych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-25.49" who="#EdmundPszczółkowski">A więc rezerwy związane:</u>
          <u xml:id="u-25.50" who="#EdmundPszczółkowski">— z racjonalnym karmieniem zwierząt w oparciu o dotychczasową bazę paszową,</u>
          <u xml:id="u-25.51" who="#EdmundPszczółkowski">— z racjonalnym przechowaniem obornika,</u>
          <u xml:id="u-25.52" who="#EdmundPszczółkowski">— z bardziej racjonalną gospodarką na łąkach i pastwiskach, nawet przy dotychczasowym stanie urządzeń melioracyjnych,</u>
          <u xml:id="u-25.53" who="#EdmundPszczółkowski">— z upowszechnieniem stosowania kwalifikowanego ziarna siewnego, oraz sadzeniaka (na Komisji Rolnictwa mówiono o ogromnych możliwościach podniesienia plonów ziemniaka przez samo tylko wprowadzenie rotacji sadzeniaka ziemniaków),</u>
          <u xml:id="u-25.54" who="#EdmundPszczółkowski">— ze stosowaniem racjonalnych zabiegów agrotechnicznych na obecnym poziomie techniki naszego rolnictwa itd., itd.</u>
          <u xml:id="u-25.55" who="#EdmundPszczółkowski">Postęp w wykorzystaniu tych rezerw jest wciąż jeszcze bardzo powolny. Wykazują co prawda coraz większą inicjatywę w tej dziedzinie chłopi zorganizowani w kółkach rolniczych i w różnych zespołach branżowych. Ale są to dopiero początki.</u>
          <u xml:id="u-25.56" who="#EdmundPszczółkowski">Cały kompleks tych zagadnień sprowadza się do jednego wspólnego zagadnienia — obecnego poziomu kultury naszego rolnictwa. Jak podjąć skuteczniejszą walkę o podniesienie poziomu kultury rolnej? Wydaje mi się, że są tu dwie drogi:</u>
          <u xml:id="u-25.57" who="#EdmundPszczółkowski">1) podnoszenie oświaty rolniczej, zarówno wśród starszych chłopów, prowadzących już swoją gospodarkę, jak i szkolenie rolnicze dorastającej młodzieży chłopskiej;</u>
          <u xml:id="u-25.58" who="#EdmundPszczółkowski">2) zorganizowanie skutecznej fachowej pomocy przez wykwalifikowanych agronomów, zootechników, lekarzy weterynarii.</u>
          <u xml:id="u-25.59" who="#EdmundPszczółkowski">Rzecz jasna, że i w jednej, i w drugiej dziedzinie coś się robi, a może i nie mało się robi.</u>
          <u xml:id="u-25.60" who="#EdmundPszczółkowski">Dowodzi tego rozpowszechnienie przysposobienia rolniczego organizowanego przez Związek Młodzieży Wiejskiej, szkolenie rolnicze prowadzone przez niektóre kółka rolnicze, szkoły dwuletnie prowadzone przez Ministerstwo Rolnictwa. Skuteczniejszą pomoc fachową przynieść winno przeniesienie agronomów rejonowych do powiatowych zarządów kółek rolniczych. Rozmiary jednak tych poczynań są niewspółmierne i do potrzeb, i do możliwości.</u>
          <u xml:id="u-25.61" who="#EdmundPszczółkowski">Sądzę, że potrzebny tu jest jakiś poważniejszy program działania. Wiem, że Ministerstwo Rolnictwa opracowuje taki plan w dziedzinie szkolnictwa rolniczego. Realizacja szerokiego programu walki o wzrost poziomu kultury rolnej znajduje dzisiaj znacznie mocniejszy grunt w postaci chłopów zorganizowanych w swojej organizacji społeczno-zawodowej, jaką są kółka rolnicze. Na drodze do stworzenia takiego programu należy rozwiązać szereg spraw organizacyjnych. Istnieje dla przykładu taki problem, jak rola zrzeszeń branżowych Związku Kółek Rolniczych, system kontraktacji i pomoc fachowa organizowana w ramach zrzeszeń branżowych. Ilość osób zatrudnionych w kontraktacji roślinnej, razem z agentami, wynosi około 60 tys. osób, a koszt szacunkowy kontraktacji roślinnej wynosi około 1/2 mlrd zł.</u>
          <u xml:id="u-25.62" who="#EdmundPszczółkowski">Wreszcie dochodzi jeszcze koszt kontraktacji zwierzęcej, wynoszący około 180 mln zł. Wśród 12 tys. pracowników zajętych kontraktacją (poza agentami) jest wielu fachowców rolnictwa, lecz praktycznie bezpośrednie poradnictwo fachowe z ich strony jest znikome. Istnieje tu poważny spór pomiędzy resortami a stanowiskiem szerokich mas chłopskich, wyrażanym na wielu zjazdach Związku Kółek Rolniczych. Fachowcy ci zagubieni są właściwie w czynnościach administracyjnych. Zagadnieniem tym zainteresowanych jest kilka resortów i dlatego sądzę, że rolę koordynującą w tej dziedzinie wziąć powinno na siebie Ministerstwo Rolnictwa. Myślę, że wielka rola w tej dziedzinie przypada Komitetowi Organizacyjnemu Związku Kółek Rolniczych i że winien on wyrażać więcej inicjatywy w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-25.63" who="#EdmundPszczółkowski">Szeroki i śmiały program walki o podniesienie kultury rolnej, konkretny program uruchamiania rezerw tkwiących w rolnictwie stać się winien — tak mi się wydaje — dalszym jak gdyby etapem w walce o wzrost produkcji rolnej, tak jak zespół środków uchwalonych na XI Plenum KC PZPR stanowi program walki o wzrost produkcji i wzrost akumulacji w przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-25.64" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ZenonKliszko">Głos ma poseł Tadeusz Ilczuk, który będzie ostatnim mówcą w debacie przedpołudniowej.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#ZenonKliszko">Po południu jako pierwszy zabierze głos poseł Józef Lassota.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#TadeuszIlczuk">Wysoki Sejmie! Projekt budżetu państwa, omawiany w toku toczącej się debaty, przewiduje kwotę 139 mln. zł na rzecz Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. Czuję się więc w obowiązku poruszyć niektóre zagadnienia dotyczące działalności kółek rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#TadeuszIlczuk">Ogłoszone w styczniu 1957 r. wytyczne KC PZPR i NK ZSL w sprawie nowej polityki rolnej przyczyniły się do zmiany atmosfery na wsi, wzrostu zaufania chłopów do własnych poczynań produkcyjnych i społeczno-gospodarczych oraz poważnego ożywienia wielostronnej inicjatywy chłopów. Dowodem pozytywnego wpływu wytycznych, wyrosłych na gruncie uchwał VIII Plenum KC PZPR i IV Plenum NK ZSL, jest m. in. szybki rozwój reaktywowanej spółdzielczości wiejskiej, tj. spółdzielni: mleczarskich, ogrodniczych, oszczędnościowo-pożyczkowych, spółdzielni zdrowia i innych.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#TadeuszIlczuk">Dużego rozmachu po ogłoszeniu styczniowych wytycznych nabrał proces organizowania się kołek rolniczych. Rok 1957 był okresem wytężonej pracy chłopów nad organizowaniem kółek rolniczych i ich związków oraz zrzeszeń plantatorów i hodowców.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#TadeuszIlczuk">Dotychczasowy dorobek organizacyjny ruchu kółkowego wyraża się liczbą ok. 13 tys. kółek rolniczych, zrzeszających blisko 340 tys. chłopów. Przeciętnie co trzecia wieś ma kółko rolnicze. Przeszło w 300 powiatach odbyły się zjazdy delegatów, na których powołano powiatowe związki kółek i organizacji rolniczych. W 16 województwach powstały już związki wojewódzkie.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#TadeuszIlczuk">Działa; już na terenie całego kraju 14 zrzeszeń branżowych w produkcji roślinnej i zwierzęcej — Wśród kobiet wiejskich rozwijają swą działalność koła gospodyń. Obecnie czynnych jest ok. 3.800 kół, do których należy blisko 70 tys. kobiet.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#TadeuszIlczuk">Wśród młodzieży wiejskiej rozwija się przysposobienie rolnicze, skupia ono obecnie ponad 40 tys. młodzieży zorganizowanej w około 4 tys. zespołów przysposobienia rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#TadeuszIlczuk">Kółka rolnicze, jako forma społeczno-gospodarczego organizowania się wsi, mają swoje głębokie tradycje, sięgające niekiedy całego wieku. Były one ośrodkami aktywizowania się wsi, chociaż nierzadko działały w oparciu i na rzecz bogatszej części chłopów.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#TadeuszIlczuk">Przyczyniły się one jednak do budzenia postępowej myśli społecznej wśród chłopów i podnoszenia produkcji rolniczej, oraz do samoobrony chłopów przed różnymi formami ich ekonomicznego wyzysku i politycznego ucisku.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#TadeuszIlczuk">Te tradycje stanowią fundament dla organizujących się obecnie kółek rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#TadeuszIlczuk">Dorobek myśli społecznej ostatniego okresu, to jest od momentu powstania władzy ludowej, znacznie wzbogacił te tradycje wnosząc nowe wartości, w których niewątpliwie należy szukać właściwych rozwiązań.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#TadeuszIlczuk">Te nowe wartości stwarzał u nas na terenie wsi działający od pierwszych lat niepodległości — Związek Samopomocy Chłopskiej. Jego podstawowe założenia i osiągnięcia — to przede wszystkim budzenie świadomości małorolnych i średniorolnych chłopów, ich aktywizacja i organizowanie się w celu realizowania w życiu wsi radykalnych i postępowych idei. Związek Samopomocy Chłopskiej odegrał w tej dziedzinie niepoślednią rolę, zwłaszcza w pierwszych latach swojej działalności. Odegrał też wówczas poważną rolę w przeprowadzaniu reformy rolnej, organizowaniu spółdzielczości na wsi, rozwijaniu kontraktacji itp.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#TadeuszIlczuk">Podobnie jak nie możemy nic uronić z postępowych tradycji kółek rolniczych minionych dziesiątków lat, tak też nie powinniśmy zaniedbać wykorzystania całego dorobku Związku Samopomocy Chłopskiej, aby tworzyć nowe, doskonalsze, przystosowane do obecnych warunków i potrzeb formy organizacji produkcji i życia społeczno-kulturalnego wsi.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#TadeuszIlczuk">Gdy po Październiku wytyczano drogi rozwojowe wsi, podkreślano z całą siłą potrzebę rozbudowy samorządu rolniczego, jako podstawowej formy ożywienia działalności produkcyjnej i społecznej chłopów.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#TadeuszIlczuk">Powszechnie uznano tezę, że samorząd rolniczy stworzy warunki do demokratyzacji życia na wsi, ułatwi decentralizację oraz urealni planowanie w rolnictwie, że doprowadzi do lepszego wykorzystania pomocy państwa dla rolnictwa i uruchomi wszelkie istniejące na wsi rezerwy produkcyjne.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#TadeuszIlczuk">Wiele już na ten temat powiedziano i napisano. Jednak istota samorządu rolniczego i jego rola nie zostały dotychczas określone. Są one różnie interpretowane i wywołują dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#TadeuszIlczuk">Pragnę ze swej strony przedstawić pogląd, jaki coraz bardziej ugruntowuje się wśród działaczy organizacji rolniczych. Pogląd ten da się streścić w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#TadeuszIlczuk">Samorząd rolniczy to nie tylko kółka rolnicze i ich związki. Samorząd rolniczy rozwiązuje zadania dotyczące nie tylko produkcji, lecz także organizacji zbytu płodów rolnych i zaopatrzenia wsi, przetwórstwa rolniczego, kredytu oraz wszelkiego rodzaju usług. Ten nowy system naszego samorządu rolniczego tworzą:</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#TadeuszIlczuk">— spółdzielnie produkcyjne,</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#TadeuszIlczuk">— rady robotnicze w państwowych gospodarstwach rolnych,</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#TadeuszIlczuk">— kółka rolnicze z kołami gospodyń,</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#TadeuszIlczuk">— zrzeszenia branżowe,</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#TadeuszIlczuk">— spółdzielnie wiejskie wszelkiego rodzaju,</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#TadeuszIlczuk">— komisje rolne terenowych rad narodowych.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#TadeuszIlczuk">Występujące tu tradycyjne organizacje rolnicze, jakimi są kółka rolnicze i wszelkiego rodzaju spółdzielnie wiejskie, działały dawniej w innych warunkach społeczno-politycznych i służyły innym celom. Dawniej działały one w stosunkach kapitalistycznych i często realizowały — wbrew dążeniom małorolnych i średniorolnych chłopów — sojusz bogatszej części wsi z burżuazją. Dzisiaj są one formami samorządu rolniczego w państwie budującym socjalizm i realizują sojusz chłopów z klasą robotniczą.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#TadeuszIlczuk">Tak organizujący się samorząd rolniczy — całkowicie nowy w treści i wzbogacony o nowe formy, jakimi są spółdzielnie produkcyjne, rady robotnicze w państwowych gospodarstwach rolnych i terenowe rady narodowe — realizując swe naczelne zadanie podnoszenia produkcji, dobrobytu i kultury wsi powinien ze wszech miar umacniać budownictwo socjalistyczne i sojusz robotniczo-chłopski, stanowiący podstawę władzy ludowej w naszym państwie.</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#TadeuszIlczuk">Ta nowa organizacja samorządu jest organizacją przede wszystkim małorolnych i średniorolnych chłopów, służy słabszym ekonomicznie chłopom, jest ich organizacją obrony przed wyzyskiem.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#TadeuszIlczuk">Przy realizowaniu tych zadań i celów bardzo ważną staje się rola wszystkich wymienionych poprzednio dobrowolnych organizacji chłopskich, składających się na całość samorządu rolniczego. Najważniejsza jednak rola należy do organizacji powszechnej, jaką stanowią terenowe rady narodowe. Im bowiem przypada tu rola czynnika koordynującego, jak również sprawującego nadzór nad właściwym wykonywaniem zadań polityki rolnej państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#TadeuszIlczuk">W codziennej praktyce tworzenia się ludowego systemu zarządzania gospodarką będą powstawać coraz to lepsze warunki do aktywizacji rad narodowych. Rozwój samorządnych organizacji chłopskich i ich ścisła współpraca z radami narodowymi przyczyni się do powiększenia liczby społecznych działaczy na wsi i wzbogacenia ich umiejętności w zakresie koordynacji prac samorządu rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#TadeuszIlczuk">Właściwe wykonywanie ustawy o radach narodowych z dnia 25 stycznia 1958 r. powinno proces ten przyśpieszyć.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#TadeuszIlczuk">Na tej drodze istnieją wszelkie możliwości podnoszenia wiedzy rolniczej, poziomu technicznego oraz struktury sił wytwórczych w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#TadeuszIlczuk">Unowocześnianie środków produkcji pociąga za sobą społeczne formy władania nimi. Jest to proces długofalowy. Trzeba jednak widzieć ten proces i stopniowy jego rozwój. Trzeba widzieć w tym procesie rolę organizacji chłopskich, partii politycznych, władz państwowych, a zwłaszcza rad narodowych.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#TadeuszIlczuk">Do zadań kółka rolniczego należy rozwijanie działalności zaspokajającej wszechstronne potrzeby członków.</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#TadeuszIlczuk">Jedne z tych potrzeb kółko rolnicze zaspokaja bezpośrednio, rozwijając samodzielnie różne formy pracy, jak np. kursy szkoleniowe, zespoły uprawowe, nasienne, zespoły maszynowe, prace hodowlane, kontraktacyjne itp. Inne zaś potrzeby wsi kółko rolnicze zaspokaja występując jako inicjator i współorganizator różnego rodzaju zakładów spółdzielczych, budowy domów ludowych, piekarni i pralni itp.</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#TadeuszIlczuk">Podstawową rolą kółek rolniczych jest zaspokajanie tych pierwszych potrzeb, tj. potrzeb w zakresie organizacji procesów produkcyjnych, zarówno w dziale produkcji roślinnej, jak i zwierzęcej.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#TadeuszIlczuk">W dotychczasowej działalności kółek rolniczych na czoło wybijają się takie prace, jak sprowadzanie kwalifikowanego materiału siewnego, zakładanie bloków nasiennych, zaopatrywanie w drzewka owocowe, czyszczenie i zaprawianie ziarna siewnego, zagospodarowywanie łąk, wspólny zakup zarodowego materiału hodowlanego, organizacja gniazd hodowlanych, szczepienia ochronne, wytwarzanie materiałów budowlanych, zawieranie w imieniu całej wsi zbiorowych umów kontraktacyjnych oraz nabywanie maszyn rolniczych i społeczne nimi władanie.</u>
          <u xml:id="u-27.35" who="#TadeuszIlczuk">Jednym z licznych przykładów zespołowego rozwiązywania zadań produkcyjnych jest praca kółka rolniczego we wsi Duszno, pow. Mogilno. Obsiano tam w 1957 r. 17 ha owsem odmiany „Przebój II” w stopniu elity. Uzyskany dochód przeznaczono na zakup traktora i czyszczaku nasion.</u>
          <u xml:id="u-27.36" who="#TadeuszIlczuk">Innym znów przykładem, ilustrującym zespołowe wykonywanie różnorodnych zadań, może być działalność kółka rolniczego „Przyjaźń” we wsi Nadrybie-Dwór, pow. Chełm, woj. lubelskie. Kółko liczy 71 członków na ogólną liczbę około 300 gospodarstw. Istnieje ono od roku. Większość członków to rolnicy na 4–5 hektarowych gospodarstwach. W kółku powstał zespół maszynowy, który zakupił w GOM agregat omłotowy, snopowiązałkę, żniwiarkę, 3 siewniki, kopaczkę i grabiarkę. Do zespołu należy 9 osób. Zebrał on około 20 tys. zł wkładów oraz uzyskał pożyczkę bankową w wysokości 30 tys. zł. Zespół jest ściśle powiązany z kółkiem rolniczym. Plan wypożyczania maszyn i wysokość opłat ustala się na ogólnym zebraniu kółka rolniczego. Członkowie zespołu płacą o 20% mniej niż pozostali członkowie kółka rolniczego. W 1957 r. zespół uzyskał ponad 12 tys. zł czystego dochodu, który został przeznaczony w części na spłatę rat bankowych; w części zaś na kupno kosiarki i snopowiązałki traktorowej.</u>
          <u xml:id="u-27.37" who="#TadeuszIlczuk">Lokalne warunki i potrzeby członków kółka z Nadrybia podsunęły im myśl zorganizowania w kółku zespołu transportowego. Wieś Nadrybie jest oddalona od najbliższej stacji kolejowej Trawniki mniej więcej o 30 km. Drobne gospodarstwa rolne nie mają dostatecznej liczby koni. Wielu rolników kontraktuje buraki cukrowe. Są tam trudności z ich odstawą do stacji kolejowej. W 1956 r. korzystano z transportu PKS, ale kosztowało to około 60 tys. zł. Postanowiono więc zorganizować własny transport. Dziesięciu członków kółka rolniczego dało 25 tys. zł wkładów, bank udzielił pożyczki w wysokości 9 tys. zł. Kupiono ciągnik „Ursus” i 2 przyczepy. Sprawa odstawy kontraktowanej produkcji przez członków kółka została rozwiązana. Wywożono nie tylko buraki, lecz także tytoń i owoce. Zespół transportowy pomagał również i rolnikom nie zrzeszonym.</u>
          <u xml:id="u-27.38" who="#TadeuszIlczuk">W tymże kółku jest zespół produkcji materiałów budowlanych, liczący 11 członków. Zebrano wkłady po 500 zł. Zakupiono ceglarkę i pustaczarkę. W 1957 r. wyprodukowano około 18.500 sztuk cegły cementowej, blisko 2.300 pustaków i 11 kręgów studziennych. Wyprodukowany materiał budowlany został zużytkowany na budowę 3 obór.</u>
          <u xml:id="u-27.39" who="#TadeuszIlczuk">Kółko rolnicze w Nadrybiu pomaga swym członkom także w rozwoju produkcji hodowlanej. Pomogło w nabyciu 22 jałówek hodowlanych, 11 loszek oraz kupiło dla kółka buhaja i knura.</u>
          <u xml:id="u-27.40" who="#TadeuszIlczuk">W powiecie Olesno, woj. opolskiego 15 zespołów wyprodukowało ck. 2 mln sztuk cegły, z której pobudowano 15 domków mieszkalnych i 28 budynków gospodarczych. Jakość tej cegły nie jest gorsza od cegły produkowanej w cegielniach przemysłowych, a koszt jest znacznie niższy.</u>
          <u xml:id="u-27.41" who="#TadeuszIlczuk">Z pewnością nie wszystkie nasze kółka są takie jak te, które tu przytoczyłem. Kółek takich jest jednak sporo, niemniej dużo jeszcze jest takich, które po burzliwym okresie organizacyjnym zaledwie rozpoczynają — i to z ociąganiem się i pewną bojaźnią — swoją działalność gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-27.42" who="#TadeuszIlczuk">Zdarza się i tak, że powstają kombinatorskie spółki maszynowe, nie tyle dla eksploatacji maszyn, ile do eksploatowania sąsiadów. Bywa tez, że tacy kombinatorzy, dzięki poparciu kółka, dostają nawet kredyty państwowe. Rychło jednak kółka rolnicze rozprawiają się z tego rodzaju kombinatorami, przejmując maszyny w zespołowe władanie i usuwając ich pseudowłaścicieli z grona swoich członków.</u>
          <u xml:id="u-27.43" who="#TadeuszIlczuk">Szczególnie duże zainteresowanie i postępy w pracy kółek rolniczych widać w zakresie organizowania zespołów produkcji materiałów budowlanych, których jest ponad 4 tys., jak również zespołów maszynowych, których liczba wynosi obecnie ok. 3.500. Do tych zespołów Związek nasz przywiązuje szczególną wagę. Charakterystyczną cechą pracy zespołów maszynowych jest dbałość o maszyny w czasie eksploatacji oraz właściwa ich konserwacja. Obserwujemy przy tym dużą wydajność tych maszyn na skutek gospodarskiego opracowywania planów usług. Fundusze na kupno maszyn powstają w dużej części z wkładów członkowskich, w części z kredytów bankowych. Uzyskiwany czysty dochód jest z reguły dochodem niepodzielnym, przeznaczanym na powiększanie parku maszynowego.</u>
          <u xml:id="u-27.44" who="#TadeuszIlczuk">Dla dalszego prawidłowego rozwoju mechanizacji rolnictwa niezbędne jest dostosowanie produkcji maszyn i narzędzi rolniczych do potrzeb gospodarstw chłopskich oraz warunków glebowych i terenowych.</u>
          <u xml:id="u-27.45" who="#TadeuszIlczuk">Związek Kółek i Organizacji Rolniczych będzie się domagał, aby wysiłek przemysłu produkującego maszyny rolnicze skierować przede wszystkim na mechanizację takich prac, jak siew, sprzęt zbóż i roślin pastewnych, uprawa i zbiór okopowych, pogłębianie orki. Znaczne zwiększenie produkcji młocarń silnikowych czyszczących oraz silników elektrycznych powinno ograniczyć dalszą produkcję prymitywnych młocarni kieratowych i kieratów.</u>
          <u xml:id="u-27.46" who="#TadeuszIlczuk">Dalszej, bardziej zdecydowanej poprawy wymaga jakość produkowanych maszyn i narzędzi rolniczych. Zakłady produkujące maszyny rolnicze powinny również usilnie dążyć do obniżenia kosztów produkcji, gdyż niektóre maszyny, zwłaszcza części zamienne, a w związku z tym i koszty remontu są za drogie.</u>
          <u xml:id="u-27.47" who="#TadeuszIlczuk">W celu zapewnienia właściwych warunków rozwoju mechanizacji gospodarstw chłopskich niezbędna jest pomoc i ścisłe powiązanie z pracą państwowych ośrodków maszynowych, które dysponują dobrze rozwiniętym zapleczem produkcyjno-technicznym oraz doświadczeniem organizacyjnym. Powinny one wykonywać niektóre prace rolne oraz transport, remonty, obsługę techniczną i gwarancyjną, jak również organizować szkolenie z zakresu mechanizacji.</u>
          <u xml:id="u-27.48" who="#TadeuszIlczuk">Nie wszystkie tak liczne i różnorodne potrzeby w produkcji rolniczej może zaspokoić kółko rolnicze. Kółko rolnicze z natury swej ma charakter ogólnorolniczy. Prace swoje rozwija w dostosowaniu do przeciętnego poziomu członków. A tak jest już na wsi od dawna, że niektórzy chłopi z zapałem i zamiłowaniem zajmują się hodowlą pewnych zwierząt, czy uprawą pewnych roślin, osiągając w tym zakresie wysoki poziom wiedzy i doświadczenia. Dla lepszego rozwoju swej działalności organizują się oni w specjalistyczne zrzeszenia, zwane zrzeszeniami branżowymi.</u>
          <u xml:id="u-27.49" who="#TadeuszIlczuk">Istniejące u nas zrzeszenia branżowe można podzielić na trzy grupy:</u>
          <u xml:id="u-27.50" who="#TadeuszIlczuk">Pierwsza — to zrzeszenia, których zadanie polega na uszlachetnianiu produkcji rolnej. Do tej grupy należą m. in. zrzeszenia hodowców bydła, trzody chlewnej, koni, owiec i drobiu oraz zrzeszenia plantatorów roślin.</u>
          <u xml:id="u-27.51" who="#TadeuszIlczuk">Druga grupa — to zrzeszenia masowe, grupujące plantatorów roślin, głównie przemysłowych. Zrzeszenia te mają zadanie organizowania produkcji surowców dla przemysłu rolno-spożywczego, jak również obrony interesów tych producentów przed różnymi nadużyciami w dziedzinie skupu i klasyfikacji odstawianych produktów rolnych. Liczba członków tych zrzeszeń jest największa. Zrzeszenie Plantatorów Przetwórczych Roślin Okopowych np. liczy ponad milion członków, głównie plantatorów buraków cukrowych.</u>
          <u xml:id="u-27.52" who="#TadeuszIlczuk">Trzecia grupa zrzeszeń branżowych obejmuje nie tylko rolników, lecz i ludzi z innych zawodów. Zrzeszenia te rozwijają działy produkcji stanowiące zajęcia uboczne dla ich członków. Są to m. in. zrzeszenia pszczelarzy, hodowców zwierząt futerkowych i drobnego inwentarza, zielarze, hodowcy jedwabników i plantatorzy morwy.</u>
          <u xml:id="u-27.53" who="#TadeuszIlczuk">We wszystkich rodzajach zrzeszeń branżowych społeczna inicjatywa chłopów znajduje możliwości rozwoju. Nie Wydaje się, aby istniały w obecnym okresie uzasadnione argumenty przeciw powstawaniu tego typu organizacji Rolą Związku Kółek i Organizacji Rolniczych będzie koordynacja działalności tych zrzeszeń w celu zapewnienia jednolitej linii rozwojowej i prawidłowej organizacji pracy, zwłaszcza w dziedzinie poradnictwa fachowego.</u>
          <u xml:id="u-27.54" who="#TadeuszIlczuk">Komitet Organizacyjny Związku Kółek i Organizacji Rolniczych jest w trakcie uzgadniania tych spraw z poszczególnymi zrzeszeniami branżowymi. Ustalamy mianowicie następujące powiązania zrzeszeń branżowych ze Związkiem Kółek i Organizacji Rolniczych: zrzeszenia branżowe są członkami Związku Kółek i Organizacji Rolniczych, oraz — zrzeszenia uzgadniają ze Związkiem swoje plany działalności i plany finansowe.</u>
          <u xml:id="u-27.55" who="#TadeuszIlczuk">Przy omawianiu zasad współpracy z naciskiem obopólnie podkreślamy, że wykonanie ciążących na nas zadań będziemy opierać na społecznej pracy działaczy chłopskich. Zarówno w Związku, jak i w zrzeszeniach branżowych ilość działaczy płatnych, z pensji tylko żyjących, będzie ograniczona do niezbędnego minimum. Będziemy ze wszech miar dążyć do stwarzania takiej atmosfery, w której zarządy naszych związków i zrzeszeń, złożone głównie z najbardziej doświadczonych chłopów, rozwiną swoją aktywność, a ich członkowie staną się ofiarnymi, zamiłowanymi w swej pracy działaczami.</u>
          <u xml:id="u-27.56" who="#TadeuszIlczuk">Problem pozaszkolnej oświaty rolniczej, zwłaszcza wśród młodzieży wiejskiej, znajduje w pracach naszego Związku zainteresowanie.</u>
          <u xml:id="u-27.57" who="#TadeuszIlczuk">Droga pozaszkolnej oświaty rolniczej dla młodzieży wiejskiej, jaką jest przysposobienie rolnicze, wydaje się w naszych warunkach najbardziej prawidłowa.</u>
          <u xml:id="u-27.58" who="#TadeuszIlczuk">Około 200 tys. młodzieży wchodzącej corocznie do zawodu rolniczego powinno znaleźć się w przysposobieniu rolniczym. Przy 3-letnim trwaniu samokształcenia liczba ta urasta do około 600 tys. młodzieży. Jest to zadanie olbrzymie, ale bardzo ważne i doniosłe, gdyż właściwe jego wykonanie stanowi podstawę postępu technicznego w rolnictwie, a jednocześnie rękojmię utrwalenia się przemian zachodzących na wsi.</u>
          <u xml:id="u-27.59" who="#TadeuszIlczuk">Od lutego 1958 r. Związek Kółek i Organizacji Rolniczych przejął od Ministerstwa Rolnictwa prowadzenie pozaszkolnej oświaty — również dla dorosłych.</u>
          <u xml:id="u-27.60" who="#TadeuszIlczuk">Przejął też realizację wielu zadań z zakresu organizacji produkcji rolniczej oraz związane z tym poradnictwo fachowe. W związku z tymi zadaniami Związek dysponuje, wspomnianymi na wstępie środkami budżetowymi, przeznaczonymi głównie na popieranie rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-27.61" who="#TadeuszIlczuk">Związek dołoży wszelkich starań, aby zadania te wykonać dobrze i dzięki temu uzyskać od państwa uprawnienia również w zakresie hodowli zarodowej.</u>
          <u xml:id="u-27.62" who="#TadeuszIlczuk">Poradnictwo fachowe, będące podstawową funkcją Związku, prowadzone obecnie również przez liczne instytucje kontraktujące, wymaga zasadniczego uporządkowania, o czym już mówił mój przedmówca, poseł Pszczółkowski. Wydaje się, że cały proces zabiegów agrotechnicznych i zootechnicznych, aż do momentu wyprodukowania surowca dla przemysłu — powinien być objęty poradnictwem prowadzonym przez organizacje rolnicze, zrzeszające producentów tego surowca.</u>
          <u xml:id="u-27.63" who="#TadeuszIlczuk">Wysoki Sejmie! Na wsi wytwarza się atmosfera sprzyjająca wyzwalaniu inicjatywy społecznej chłopów do pracy nad podnoszeniem produkcji, dobrobytu i kultury wsi.</u>
          <u xml:id="u-27.64" who="#TadeuszIlczuk">Koordynując działalność kółek rolniczych, kół gospodyń, zrzeszeń branżowych i pracy oświatowo — rolniczej młodzieży wiejskiej oraz rozwijając szeroką współpracę ze wszystkimi dobrowolnymi samorządnymi organizacjami rolniczymi i radami narodowymi, Związek Kółek i Organizacji Rolniczych stanie się poważnym czynnikiem zarówno w kształtowaniu socjalistycznych stosunków produkcji, jak też w rozwiązywaniu problemu wychowania społecznego naszej wsi.</u>
          <u xml:id="u-27.65" who="#TadeuszIlczuk">W rozwiązywaniu wspólnych dla całego samorządu rolniczego zadań kółka rolnicze będą w szczególności umacniały współdziałanie z rozwijającymi się na zdrowych podstawach — spółdzielniami produkcyjnymi.</u>
          <u xml:id="u-27.66" who="#TadeuszIlczuk">Ten szeroki ruch społeczny kółek rolniczych, odzwierciedlający ogromny wzrost społeczno-gospodarczej aktywności, wyrastającej z inicjatywy chłopów, ma wielkie perspektywy rozwoju i zasługuje na pomoc i poparcie.</u>
          <u xml:id="u-27.67" who="#TadeuszIlczuk">O taką pomoc i takie poparcie zwracamy się do Rządu, Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.</u>
          <u xml:id="u-27.68" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZenonKliszko">Zarządzam przerwę obiadową do godz. 16.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 20 do godz. 10 min. 5.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#CzesławWycech">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Józefowi Lassocie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JózefLassota">Wysoki Sejmie! Najważniejszym zagadnieniem do uregulowania w rolnictwie jest 'bezsprzecznie sprawa ustabilizowania stanu posiadania. Ja w swoim wystąpieniu chcę poruszyć dwa niemniej istotne dla rolnictwa zagadnienia, jak gleboznawcza klasyfikacja i komasacja gruntów.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JózefLassota">Podstawę do przeprowadzenia gleboznawczej klasyfikacji gruntów stwarzała niekończąca się ilość skarg chłopskich na przeprowadzoną w 1949–1950 r. klasyfikację społeczną. Klasyfikacja społeczna dokonana została w okresie budzącej się walki 'klasowej na wsi. Jak wykazały doświadczenia, najczęściej klasyfikację społeczną robiono bez udziału czynnika społecznego, jednoosobowo w chacie bogaczy wiejskich. Skutki takiej klasyfikacji dały się gorzko we znaki biedocie.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JózefLassota">Braki jakichkolwiek podkładów geodezyjnych na terenie woj. białostockiego, łódzkiego, warszawskiego stwarzały w tym okresie warunki do zacierania właściwych powierzchni gospodarstw — ukrywania gruntów — i to znowu w gospodarstwach większych, które uciekały przed progresją.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#JózefLassota">Prezydium Rządu w 1956 r. wydało uchwałę w sprawie przeprowadzenia klasyfikacji gruntów na terenie całego kraju do 1959 r.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#JózefLassota">Jak wynika z dotychczasowego przebiegu prac klasyfikacyjnych, w roku rozpoczęcia tych prac, tj. w 1956 r. w skali krajowej wykonano klasyfikację na obszarze 1.300 tys. ha. W 1957 r. 2.900 tys., co stanowi około 20% w stosunku do 21 mln ha podlegających sklasyfikowaniu.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#JózefLassota">Dalszy plan w cyfrach Ministerstwa Rolnictwa wygląda następująco:</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#JózefLassota">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#JózefLassota">Cyfry powyższe wyraźnie wskazują, iż zadania do wykonania są duże, a samo wykonanie opóźnia się w czasie, gdyż w międzyczasie zaistniało szereg zasadniczych zmian w rolnictwie i całą uwagę trzeba było kierować na odcinek regulacji.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#JózefLassota">Nie zatrzymując się dłużej nad szerokim znaczeniem klasyfikacji i wagą tego zagadnienia w ogólnej gospodarce narodowej naszego kraju, pragnę zwrócić uwagę na konieczność pełnej mobilizacji wszelkich możliwych środków, będących w naszej dyspozycji, w postaci fachowców, środków materiałowych i finansowych w celu zabezpieczenia planowego wykonania klasyfikacji gruntów.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#JózefLassota">Dla przeprowadzenia klasyfikacji gruntów w ilości około 17 mln ha przy wykonaniu rocznym przez jednego agronoma ca 6 tys. ha musimy zatrudnić rocznie 750 agronomów fachowców o wysokich kwalifikacjach, odpowiednio przeszkolonych — a obecnie Ministerstwo zatrudnia ich tylko 400.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#JózefLassota">Należy więc sięgnąć po agronomów zwalnianych z administracji państwowej i poprzez przeszkolenie przygotować ich do klasyfikacji. Wykonanie klasyfikacji jest związane ściśle — jak wszystkim wiadomo — z wykonaniem pomiarów i sporządzeniem planów i map oraz sporządzeniem szczegółowych rejestrów z rozbiciem na użytkownika.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#JózefLassota">Reforma rolna, gdzie pomiar był bardzo prowizoryczny, spuścizna z okresu okupacji — wszystko doprowadziło do zatarcia właściwego stanu posiadania ziemi: dopiero pomiar na gruncie ustala właściwy stan władania ziemią. Więc przy klasyfikacji musimy ustalić stan posiadania i użytkowania gruntu. Ma to wiele aspektów, ale najważniejszy to ten społeczny — zlikwidowanie niezgodności ze sianem faktycznym, co wzbudzało u chłopa nie kończące się poczucie krzywdy, płacenie podatków, oddawanie plonów z obszaru i klas, których nie posiadał.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#JózefLassota">Dla przykładu podam dwie gromady z powiatu sierpeckiego, gdzie ujawniono różnice obszarowe: gromada Gozdowo — przed klasyfikacją posiadała 4.637,7 ha, po klasyfikacji 5.078 ha. I odwrotnie. Czerna Duża wieś biedna, posiadała przed klasyfikacją 2.510 ha, a po klasyfikacji zaś stwierdzono tam 1.877,5 ha.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#JózefLassota">Praca agronoma-klasyfikatora musi być zatem ściśle powiązana z pracami geodety. Stąd wniosek, że aby uzyskać końcowy efekt klasyfikacji gruntów należy zatrudniać przy tych pracach rocznie w skali krajowej 4 tys. geodetów.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#JózefLassota">Obecnie Ministerstwo Rolnictwa przy wszystkich swoich ogromnych zadaniach zatrudnia tylko około 2.200 geodetów. A jest przewidywany wzrost w 1960 r. do 3 tys. Należy więc i tu przystąpić do natychmiastowej mobilizacji geodetów. Duża liczba geodetów jest obecnie zatrudniona w przedsiębiorstwach mierniczych podległych Głównemu Urzędowi Geodezji i Kartografii, Ministerstwu Gospodarki Komunalnej, Ministerstwu Leśnictwa itd. — i tam, moim zdaniem, należy szukać rezerw dla przyspieszenia wykonania klasyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#JózefLassota">Dla przykładu podam województwo warszawskie, w którym pozostało do sklasyfikowania 2.270 tys. ha gruntów, a do dokonania pomiarów jest jeszcze 1.600 tys. ha. Obecnie jest zatrudnionych w Zarządzie Urządzeń Rolnych w Warszawie tylko 30 agronomów i 60 geodetów, a dla realizacji tych zadań potrzeby województwa wynoszą 140 agronomów i około 700 geodetów.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#JózefLassota">Podobne zadania będą miały do wykonania i inne województwa, szczególnie na Ziemiach Zachodnich, z tym, że na pewno będą miały większe trudności w wyszukaniu sił fachowych.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#JózefLassota">Drugim zagadnieniem ważnym dla rolnictwa, a zwłaszcza dla produkcji rolnej jest komasacja gruntów. Uciążliwa szachownica, wąskie, nadmiernie wydłużone działki utrudniają normalne gospodarowanie, uniemożliwiają rozwój gospodarstwa, obciążają w znacznym stopniu opłacalność gospodarstwa rolnego, a tym samym obniżają stopę życiową i kulturę pracującego na tym warsztacie rolnika.</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#JózefLassota">Scalenie gruntów zlikwiduje uprawę zagonową, skasuje miedze, które zajmują od 3 do 9% ogólnej powierzchni gruntów wsi.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#JózefLassota">Przy scaleniu przeprowadza się jednocześnie uporządkowanie wspólnot gromadzkich. Ze scaleniem wiąże się również regulacja osiedli i zaprojektowanie należytej sieci komunikacyjnej załatwienie tych zagadnień bez scalenia jest bardzo trudne, a nieraz wręcz niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#JózefLassota">Szczególnie wsie na terenach przyczółkowych w woj. warszawskim, kieleckim, lubelskim wymagają regulacji siedlisk. W okresie międzywojennym propagowano zabudowę rozproszoną. W okresie powojennym przestawiamy się na zabudowę zwartą jako bardziej ekonomiczną. Całe wsie, a szczególnie grupy parcelacyjne, chcą się budować — oni to w pierwszym rzędzie żądają uregulowania nowych siedlisk.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#JózefLassota">Zlikwidowanie szachownicy i przejście na gospodarstwo scalone pobudzi zainteresowanie rolników w kierunku zespołowego wykonywania urządzeń rolnych, wspólnego zagospodarowania pastwisk, tworzenia zespołów łąkarskich itp., przyczyni się do rejonizacji produkcji, umożliwi racjonalną organizację gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#JózefLassota">Podane przesłanki wskazują, jak wiążą się zagadnienia gospodarki narodowej poprzez wzrost produkcji rolnej, a więc wzrost dochodu narodowego i podniesienie stopy życiowej z zagadnieniami zlikwidowania uciążliwej szachownicy. Inwestycja ta będzie inwestycją opłacalną, inwestycją dającą jak najbardziej realne korzyści dla państwa i trzeba zmobilizować wszelkie środki konieczne do zrealizowania zadania.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#JózefLassota">Z doświadczeń wiadomo, że gospodarstwa scalone w ciągu dwóch lat osiągają pełną wartość produkcyjną i nie tylko zaspokajają potrzeby własne, ale i dają znaczną nadwyżkę produkcji na rynek. Według statystyki produkcja gospodarstw po scaleniu wzrasta trzykrotnie.</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#JózefLassota">Obliczono również, że scalenie 1/2 miliona ha gruntów podnosiło wartość produkcji roślinnej w państwie o 100 mln zł niezależnie od wzrostu produkcji zwierzęcej.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#JózefLassota">Grunty gospodarstw o uciążliwej szachownicy znajdują się przeważnie na terenach województw: krakowskiego, kieleckiego, łódzkiego, lubelskiego, warszawskiego i białostockiego — w granicach od 30 do 60% obszarów tych województw. Są to więc województwa o bardzo silnym rozdrobnieniu gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#JózefLassota">Ogółem potrzeby rolnictwa w tym zakresie wynoszą 2.243 wsie o obszarze 1.400 tys. ha. Są to tylko najpilniejsze potrzeby na wsi w zakresie likwidacji uciążliwej szachownicy i uporządkowania gospodarstw chłopskich na obszarach objętych scaleniem podczas okupacji, a do dnia dzisiejszego nie zakończonych. Wykonane prace scaleniowe w okresie okupacji mają szczególną historię, jeśli chodzi o biedotę wiejską. Byli oni skrzywdzeni w podwójny sposób — przez okupanta i przez uczestników rady scaleniowej, złożonej z bogatszych gospodarzy. Faktycznie dostawali gospodarstwa nawet o zwiększonym obszarze, o wszelkich pozorach dobrze prowadzonego scalenia, jednak o mniejszej wartości, oddalone od wsi. Przykładów można przytaczać bardzo wiele, jak Bartków, pow. Sokołów, Korczew pow. Łosice itd. Obecnie jesteśmy w okresie naprawiania tych krzywd i na tym skupia się nasza moc produkcyjna w zakresie scaleń.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#JózefLassota">Zgodnie ze wskazaniami VIII Plenum KC naszej Partii Ministerstwo Rolnictwa zobowiązane jest do zlikwidowania tego zagadnienia. W 1958 r. Ministerstwo Rolnictwa przewiduje scalenie 89 tys. ha gruntów, a do końca 1960 r. 400 tys. ha. Należy tu nadmienić, że do wykonania tego zadania potrzebna jest również duża ilość geodetów. Przyjmując za podstawę obliczenia tabelę norm obowiązujących dla służby geodezyjnej Ministerstwa Rolnictwa, można określić niezbędną ilość na 466 geodetów rocznie.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#JózefLassota">Z uwagi jednak na pierwszoplanowość prac związanych z uwłaszczeniem, z gleboznawczą klasyfikacją gruntów i zatrudnieniem przy tych pracach większości sił mierniczych w kraju, uzyskanie takiej ilości geodetów będzie bardzo trudne. W tym wypadku należy sięgnąć do starszych rezerw geodezyjnych, emerytów, geodetów zrzeszonych w spółdzielniach pracy. Ludzi tych jest jeszcze dużo w naszym kraju i posiadają oni duże doświadczenie w pracach scaleniowych.</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#JózefLassota">Jaki z tego należałoby wyciągnąć wniosek?</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#JózefLassota">Zwrócić uwagę prezydiom wojewódzkim rad narodowych:</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#JózefLassota">1) na konieczność pełnego zabezpieczenia kredytów na wykonanie objętych planem prac klasyfikacji i komasacji gruntów;</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#JózefLassota">2) na szukanie możliwości zwiększenia wykonania wymienionych zadań przez poszerzenie ich zakresu na drodze zabezpieczenia kredytów na:</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#JózefLassota">a) doszkolenie pracowników agronomicznych i geodezyjnych zwalnianych z administracji,</u>
          <u xml:id="u-30.34" who="#JózefLassota">b) pomiary gruntów oraz prace scaleniowe w ramach prac zleconych,</u>
          <u xml:id="u-30.35" who="#JózefLassota">c) zakup sprzętu technicznego związanego z wykonaniem tych prac;</u>
          <u xml:id="u-30.36" who="#JózefLassota">3) w porozumieniu z zainteresowanymi resortami, mobilizacja wszelkich rezerw w zakresie kadry geodezyjnej, decydującej o tempie wykonania tak pilnych dla rolnictwa zadań.</u>
          <u xml:id="u-30.37" who="#JózefLassota">Takie ustawienie planu klasyfikacji i komasacji byłoby dowodem konsekwentnej realizacji polityki rolnej wytyczonej przez Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Naczelny Komitet Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.</u>
          <u xml:id="u-30.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Łukaszowi Kumorowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#ŁukaszKumor">Wysoki Sejmie! Szeroka dyskusja nad planem gospodarczym i budżetem daje ku temu sposobność, aby głębiej spojrzeć na niektóre podstawowe elementy kształtujące procesy naszego życia gospodarczego i społecznego.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#ŁukaszKumor">Dlatego też chciałbym zwrócić uwagę na zaistniałe zmiany w naszym systemie finansowym, na rolę banków finansujących działalność eksploatacyjną i inwestycyjną, na rolę kredytu w gospodarce narodowej.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#ŁukaszKumor">Chciałbym wreszcie zatrzymać uwagę na instytucjach finansujących potrzeby inwestycyjne i produkcyjne naszej gospodarki rolnej.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#ŁukaszKumor">Realizowalne zmiany w kształtowaniu nowego modelu gospodarczego dotyczyły w pierwszej fazie systemu zarządzania i planowania. W związku z tym, uprzedzając często nowe formy prawne, ukazało się szereg postanowień normujących zmiany w systemie zaopatrzenia, produkcji, inwestycji oraz zmiany systemu finansowania działalności eksploatacyjnej i inwestycyjnej przedsiębiorstw państwowych, spółdzielczych, jednostek budżetowych oraz indywidualnej gospodarki chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#ŁukaszKumor">Istotną cechą zarysowanego nowego systemu finansowego jest:</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#ŁukaszKumor">— samodzielność finansowa przedsiębiorstw, polegająca na dysponowaniu środkami funduszu rozwoju i środkami funduszu inwestycyjnego,</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#ŁukaszKumor">— zmniejszenie powiązań przedsiębiorstw z budżetem państwa,</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#ŁukaszKumor">— powiązanie banku z przedsiębiorstwem poprzez kredyt jako środek ekonomicznego oddziaływania.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#ŁukaszKumor">Samodzielność finansowa przedsiębiorstw wynikać musi m. in. z faktu działania i funkcji rad robotniczych, które przejmują w imieniu załogi odpowiedzialność za merytoryczną i gospodarczą działalność przedsiębiorstw oraz sprawują w przedsiębiorstwie zasadniczą kontrolę społeczną.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#ŁukaszKumor">W dotychczasowym systemie finansowym funkcję urzędowego organu kontrolującego działalność przedsiębiorstw sprawowały banki. Aparat bankowy, wobec małej skuteczności oddziaływania na gospodarkę przedsiębiorstw przy pomocy kredytu jako środka podstawowego, stosował administracyjne metody nakazów i zakazów, ingerował w wewnętrzne sprawy przedsiębiorstw, stosując automatyzm w regulowaniu za przedsiębiorstwo należności za dostawy, roboty, czy usługi. W tej sytuacji przedsiębiorstwo czuło się niejako zwolnione z odpowiedzialności za stan własnej gospodarki finansowej.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#ŁukaszKumor">W dotychczasowym systemie głównym źródłem finansowania stałych potrzeb przedsiębiorstw państwowych były dotacje budżetowe, uzupełniane kredytem bankowym.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#ŁukaszKumor">Kredyt nie posiadał roli aktywnej. Był łatwy w zdobyciu, był udzielany najczęściej post factum na pokrycie niedoboru środków obrotowych.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#ŁukaszKumor">Podstawową formą zaopatrzenia był automatyzm zapewniający przedsiębiorstwom ciągłość w dostawach materiałów i towarów. Automatyzm dostaw powodował automatyzm rozliczeń bez względu na to, czy przedsiębiorstwo posiadało na rachunku środki obrotowe na ich pokrycie. Niedobór środków obrotowych był automatycznie pokrywany kredytem bankowym.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#ŁukaszKumor">Ten system rozliczeń doprowadzał w praktyce do osłabienia odpowiedzialności przedsiębiorstw za gospodarkę finansową i materiałową, uniemożliwiał stosowanie skutecznych sankcji kredytowych w stosunku do źle pracujących przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#ŁukaszKumor">Zmiany w metodach planowania i zarządzania, zmierzające do ożywienia w naszej gospodarce narodowej bodźców ekonomicznych, skłoniły instytucje bankowe do wprowadzenia nowych form współpracy banku z przedsiębiorstwem, wyprzedzając w tej mierze zmianę niektórych aktów prawnych.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#ŁukaszKumor">Źródłem finansowania stałych potrzeb przedsiębiorstwa mają być własne środki obrotowe, zwiększane stopniowo drogą skumulowania części zysku i uzupełniane w miarę potrzeby kredytem bankowym.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#ŁukaszKumor">Kredyt udzielany na wniosek przedsiębiorstwa, w oparciu o analizę bieżącej i przyszłej jego sytuacji finansowej i zdolności płatniczej, powinien być pomocniczym źródłem finansowania antycypującym przyszłe zyski przedsiębiorstwa, a jego wysokość winna być uzależniona do rzeczywistych i uzasadnionych potrzeb gospodarczych, od prawidłowego stanu i wykorzystania funduszów własnych, od prawidłowej dotacji środków obrotowych.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#ŁukaszKumor">W przedsiębiorstwie kształtuje się nowa grupa bodźców ekonomicznych w postaci funduszu zakładowego i funduszu rozwoju. Ich rozmiary zależą m. in. od wyników pracy załogi, od umiejętnego i oszczędnego wykorzystywania własnych środków obrotowych i kredytów bankowych.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#ŁukaszKumor">Praktyka uchwalania tegorocznych budżetów terenowych i budżetu państwa świadczy również, iż wkroczyliśmy na drogę przemian naszego systemu finansowego, co musi znaleźć swój wyraz w podstawowych w tej mierze aktach prawnych, jakimi być powinny:</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#ŁukaszKumor">a) nowe prawo budżetowe,</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#ŁukaszKumor">b) nowy system rozliczeń pieniężnych za dostawy i usługi,</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#ŁukaszKumor">c) nowe zasady gospodarki kasowej,</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#ŁukaszKumor">d) nowe ustalenie procentowej stopy kredytowej i prowizji bankowej,</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#ŁukaszKumor">e) nowe określenie roli kredytu bankowego.</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#ŁukaszKumor">Szukając praktycznych rozwiązań, banki finansujące działalność eksploatacyjną i inwestycyjna już wydały zarządzenia wewnętrzne. normujące ich stosunki kredytowe z przedsiębiorstwami na nowych podstawach, wynikających z zachodzących w naszym życiu przemian gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#ŁukaszKumor">Generalne zasady kredytowania działalności eksploatacyjnej przedsiębiorstw trzech podstawowych banków (Narodowego Banku Polskiego, Banku Inwestycyjnego, Banku Rolnego) są wspólne.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#ŁukaszKumor">Formalną podstawa kredytowania są generalne umowy, określające obowiązki kredytobiorców i banki oraz pisemne, udokumentować wnioski.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#ŁukaszKumor">Warunkiem kredytowania jest prawidłowy układ środków własnych, rentowność, celowość gospodarcza zużycia środków kredytowych, gwarancje terminowej zwrotności.</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#ŁukaszKumor">Zarządzenia bankowe mają charakter ramowy, dają możliwość podejmowania indywidualnych. wynikających z konkretnych warunków decyzji kredytowych, wymagają od aparatu kredytowego dobrej orientacji i znajomości zagadnień ogólno-ekonomicznych, pieniężnych. kredytowych i dobrej znajomości ekonomiki kredytowanych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#ŁukaszKumor">Nowe zarządzenia normalizują tryb i technikę kredytowania, znoszą automatyzm w przyznawaniu, wykorzystywaniu i spłatach zadłużeń.</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#ŁukaszKumor">Dysponentem własnych środków pieniężnych na rachunkach bankowych oraz środków pochodzących z przyznanych kredytów bankowych jest przedsiębiorstwo.</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#ŁukaszKumor">W przeciwieństwie do dotychczasowych obowiązujących sformułowań, bank może przyznać lub odmówić przyznania całości lub części kredytu, gdy nieprawidłowości w gospodarce przedsiębiorstwa zagrażają zwrotności kredytów, gdy przedsiębiorstwo nie wywiązuje się z warunków objętych umową generalną.</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#ŁukaszKumor">W ten sposób banki stają się instrumentem polityki finansowej, opartej o przesłanki treści ekonomicznej i roli służebnej pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#ŁukaszKumor">Dla pełnego uporządkowania spraw organizacyjnych i kompetencyjnych należy niezwłocznie opracować nowe statuty banków finansujących działalność eksploatacyjną i inwestycyjną przedsiębiorstw, jednostek budżetowych i instytucji.</u>
          <u xml:id="u-32.34" who="#ŁukaszKumor">Podstawą bowiem prawną istnienia Narodowego Banku Polskiego jest dekret z dnia 15 stycznia 1945 r. — w podstawowych swych sformułowaniach odnośnie roli i zadań już nieaktualny.</u>
          <u xml:id="u-32.35" who="#ŁukaszKumor">Zakres działalności Banku Rolnego został określony dekretem o reformie bankowej z dnia 23 października 1948 r. i dalszymi zmianami dokonanymi w 1953 r., zawężającymi jego działalność do inwestowania rolnictwa, co również nie pokrywa się już z praktyką i dzisiejszym zakresem działalności.</u>
          <u xml:id="u-32.36" who="#ŁukaszKumor">Istnieje też potrzeba sprecyzowania zadań Banku Inwestycyjnego, a to z uwagi na różnorodność uchwał Rady Ministrów i zarządzeń Ministra Finansów, ustalających i zmieniających zasady finansowania, kredytowania i kontroli inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-32.37" who="#ŁukaszKumor">Inicjatorem w tej sprawie musi być niewątpliwie Ministerstwo Finansów, przy czynnym współudziale banków zainteresowanych.</u>
          <u xml:id="u-32.38" who="#ŁukaszKumor">W wyniku reformy bankowej, dokonanej wspomnianym dekretem, całość polityki finansowej państwa, wynikająca z realizacji narodowych planów gospodarczych, została skupiona w ręku Ministra Finansów. Wydaje mi się, że ta koncepcja była koncepcją słuszną i nie zachodzi chyba potrzeba jej modyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-32.39" who="#ŁukaszKumor">Ale w wyniku tej reformy bankowej i dalszych zarządzeń wykonawczych, zarówno dyrektywnych, jak i wiążących, różnie układała się zależność między bankami. Generalną tendencją było stworzenie z Narodowego Banku Polskiego monobanku, skupiającego całość akcji kredytowania przedsiębiorstw. przeznaczając pozostałym bankom ograniczony zakres działalności.</u>
          <u xml:id="u-32.40" who="#ŁukaszKumor">Zmiany, jakie wynikają z reformy systemu zarządzania w poszczególnych gałęziach gospodarki narodowej, zmierzające do usamodzielnienia przedsiębiorstw, zmniejszenia roli administracyjnego oddziaływania na procesy gospodarcze, wymagają również nowego określenia roli i zadań poszczególnych banków.</u>
          <u xml:id="u-32.41" who="#ŁukaszKumor">Z ogólnej tendencji nowego układu stosunków wynika, iż obsługa finansowa przedsiębiorstw w zakresie eksploatacji i inwestycji winna być skupiona w jednym banku.</u>
          <u xml:id="u-32.42" who="#ŁukaszKumor">Stąd konieczność ustalenia podziału w zakresie obsługi bankowej poszczególnych przedsiębiorstw, zjednoczeń czy pionów poszczególnych gałęzi gospodarki narodowej przez banki właściwe.</u>
          <u xml:id="u-32.43" who="#ŁukaszKumor">Wysoka Izbo! Chciałbym się dłużej zatrzymać nad kredytowaniem i obsługą finansową rolnictwa, jako dla naszych stosunków niezmiernie ważną, a równocześnie złożoną gałęzią gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-32.44" who="#ŁukaszKumor">Wynikiem nowej polityki rolnej jest cały szereg zmian, zmierzających do podniesienia produkcji rolnej i przemysłu rolno-spożywczego.</u>
          <u xml:id="u-32.45" who="#ŁukaszKumor">Obsługę finansową rolnictwa sprawują dwie instytucje: spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe i Bank Rolny.</u>
          <u xml:id="u-32.46" who="#ŁukaszKumor">Pion pierwszy jest w zasadzie organizacyjnie uporządkowany. W sierpniu ub.r. powstał związek zrzeszający sieć spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych, a zmieniony dekret i statut określają podstawowe zadania i zakres ich działalności.</u>
          <u xml:id="u-32.47" who="#ŁukaszKumor">Bank Rolny, po ostatniej korekcie zakresu działalności dokonanej w 1957 r. finansuje działalność eksploatacyjną i inwestycyjną:</u>
          <u xml:id="u-32.48" who="#ŁukaszKumor">a) przedsiębiorstw rolnych i leśnych,</u>
          <u xml:id="u-32.49" who="#ŁukaszKumor">b) spółdzielni produkcyjnych,</u>
          <u xml:id="u-32.50" who="#ŁukaszKumor">c) przedsiębiorstw remontowo-budowlanych i biur projektowych, pracujących dla potrzeb budownictwa wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.51" who="#ŁukaszKumor">Ponadto Bank Rolny udziela długoterminowych kredytów indywidualnych na budowę i odbudowę budynków mieszkalnych i gospodarczych, na popieranie rozwoju hodowli zarodowej, na akcje osiedleńcze, na niektóre akcje inwestycyjne kółek rolniczych i zespołów chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-32.52" who="#ŁukaszKumor">W technice i polityce kredytowania i finansowania państwowych gospodarstw rolnych wprowadzono cały szereg słusznych zmian i usprawnień. Kilkanaście kredytów o różnych nazwach, a na te same cele produkcyjne, zastąpiono jednym kredytem ogólnoobrotowym. Zniesiono zbyt rozbudowaną kontrolę formalną, pozostawiając tylko niezbędny jej zakres, jaki wynika z normalnego układu stosunków, w których kredyt jest środkiem ekonomicznego oddziaływania.</u>
          <u xml:id="u-32.53" who="#ŁukaszKumor">Nowe zasady finansowania i kredytowania państwowych gospodarstw rolnych przy zaistniałych zmianach organizacyjnych będą niewątpliwie miały wpływ na wyniki w zakresie produkcji rolnej i ogólnej przychodowości.</u>
          <u xml:id="u-32.54" who="#ŁukaszKumor">Istotne zmiany nastąpiły również w kredytowaniu spółdzielni produkcyjnych. Uprzednio o potrzebach kredytowych dla spółdzielni decydował POM i Powiatowy Zarząd Rolnictwa. Bank ograniczał swobodę dysponowania środkami własnymi, jakie spółdzielnia posiadała na rachunku bankowym. Obecnie kredytu udziela się tylko na wniosek spółdzielni, przy czym Bank w stosunku do ubiegających się o kredyt kontroluje ich celowość zużycia, ustala stan zabezpieczeń i możliwości spłat.</u>
          <u xml:id="u-32.55" who="#ŁukaszKumor">Przy możliwościach swobody ustalania kierunków produkcji w poszczególnych spółdzielniach w oparciu o dotychczasowe doświadczenia nastąpiły zmiany głównych kierunków wykorzystywania pomocy kredytowej. Większość spośród istniejących spółdzielni unikała kredytów krótkoterminowych na takie cele, jak zakup nawozów sztucznych, pasz, materiałów opałowych, pędnych, prosiąt do tuczu, zaliczkowania członków itp. usiłując pokrywać te potrzeby środkami z dochodów własnych.</u>
          <u xml:id="u-32.56" who="#ŁukaszKumor">W mniejszych niż uprzednio rozmiarach korzystano z kredytów na inwestycje budowlane i na zakup materiału hodowlanego dla potrzeb gospodarki zespołowej. W większym natomiast zakresie korzystały spółdzielnie z kredytów na budownictwo indywidualne dla członków spółdzielni produkcyjnych, na budowę cieplarni, zakup maszyn rolniczych i urządzeń, a to celem uniezależnienia się od POM.</u>
          <u xml:id="u-32.57" who="#ŁukaszKumor">Stan środków inwestycyjnych, wypłaconych przez Bank Rolny, na te trzy podstawowe grupy gospodarki rolnej, to jest: państwowe przedsiębiorstwa rolne i leśne, rolnicze spółdzielnie produkcyjne i ludność wiejską, z roku na rok wzrasta i wynosi on: w 1954 r. 2.576 mln zł, w 1955 r. 5.500 mln zł, w 1956 r. 7.440 mln zł, w 1957 r. 7.800 mln zł, a plan na 1958 r. wynosi 8.826 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.58" who="#ŁukaszKumor">W związku z realizacją nowej polityki rolnej w stosunku do wsi w sumie tej wzrastają kredyty dla ludności wiejskiej, i tak: kiedy w 1953 r. wynosiły one zaledwie 86 mln zł, w 1954 r. wynosiły już 331 mln zł, w 1955 r. — 412 mln zł, w 1956 r. — 655 mln zł, w 1957 r. — 1.330 mln zł, a plan na 1958 r. wynosi 1.825 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.59" who="#ŁukaszKumor">Przy tym w tej sumie jest 200 mln zł na finansowanie potrzeb na terenach przyczółkowych, 400 tys. zł do rozprowadzenia na okresy krótsze za pośrednictwem spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych.</u>
          <u xml:id="u-32.60" who="#ŁukaszKumor">Zważywszy stan i potrzeby w zakresie budownictwa, urządzeń melioracyjnych, jakości pogłowia zwierzęcego, umaszynowienia i inne potrzeby o charakterze nakładczym, zwłaszcza na terenach zniszczonych w czasie działań wojennych, stwierdzić należy, że kwota ta jest kwotą niewystarczającą w stosunku do istotnych tylko potrzeb. O rozmiarach potrzeb świadczy fakt, że Bank Rolny posiadał na koniec lipca ub. roku nie załatwionych zgłoszeń o kredyty na sumę ok. 1.600 mln zł, w czym zgłoszenia na budownictwo wynosiły 86%.</u>
          <u xml:id="u-32.61" who="#ŁukaszKumor">Oddzielną grupę kredytobiorców, korzystających ostatnio z kredytów bankowych, stanowią zespoły rolnicze i kółka rolnicze. Te formy zespołowej działalności mają pewne tradycje i cenny wkład pracy dla podniesienia i organizacji produkcji rolnej. Są to zespoły: łąkarskie, melioracyjne, budowlane, maszynowe, elektryfikacyjne i inne.</u>
          <u xml:id="u-32.62" who="#ŁukaszKumor">Oczywiście pomoc kredytowa musi tu być uzależniona od posiadania własnych środków pieniężnych lub rzeczowych na częściowe pokrycie zamierzonych nakładów gospodarczych, od możliwości płatniczych, a przede wszystkim od przeświadczenia, że zespół jest faktycznie trwałym ogniwem zespołowego współdziałania, a nie zespołem fikcyjnym.</u>
          <u xml:id="u-32.63" who="#ŁukaszKumor">Podobną jak zespoły działalność podejmują kółka rolnicze, z tym, że bywa ona często wielokierunkowa — stosownie do możliwości dynamicznych, surowcowych i innych środowiska chłopskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.64" who="#ŁukaszKumor">Obydwie formy zespołowego współdziałania są i powinny być popierane, gdyż dzięki nim w coraz szerszym zakresie likwiduje się braki technicznego zaopatrzenia indywidualnej gospodarki chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-32.65" who="#ŁukaszKumor">Jako nową czynność zleconą przejmuje Bank Rolny sprzedaż państwowych nieruchomości rolnych, która to czynność wymagać będzie od aparatu bankowego dużej czynności i operatywności.</u>
          <u xml:id="u-32.66" who="#ŁukaszKumor">Obok Banku Rolnego — jak to już uprzednio powiedziałem — źródłem kredytowania indywidualnych gospodarstw rolnych są spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe.</u>
          <u xml:id="u-32.67" who="#ŁukaszKumor">Kredyty rolnicze posiadają pewną specyfikę, wynikającą z odmiennych procesów produkcyjnych, liczebności, struktury i rozproszenia indywidualnych gospodarstw chłopskich. Z uwagi na podwójne źródło kredytowania należy szukać form współpracy pomiędzy oddziałami Banku Rolnego i spółdzielniami oszczędnościowo-pożyczkowymi.</u>
          <u xml:id="u-32.68" who="#ŁukaszKumor">Jednym z powiązań mogłoby być przekazanie przez oddziały Banku Rolnego terenowym spółdzielniom oszczędnościowo-pożyczkowym pewnych czynności zastępczych kasowych i innych, związanych z obsługą kredytową zarówno przedsiębiorstw, jak i kredytobiorców indywidualnych.</u>
          <u xml:id="u-32.69" who="#ŁukaszKumor">Spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe spełnią doniosłą rolę w całokształcie rozwoju produkcji rolnej i ogólnego ożywienia gospodarczego. Po przywróceniu im spółdzielczego charakteru w formach organizacyjnych i metodach pracy następuje ożywienie ich działalności, Spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe udzielają krótkoterminowych kredytów na potrzeby bieżące, związane z gospodarką chłopską, a więc na zakup nawozów sztucznych, pasz treściwych, zwierząt do tuczu, drobnych maszyn i narzędzi rolniczych, na wykonanie drobnych remontów i na inne cele o charakterze ogólnogospodarczym. Ponadto rozprowadzają zaliczki pieniężne 15 instytucji kontraktujących płody rolne.</u>
          <u xml:id="u-32.70" who="#ŁukaszKumor">Głównym źródłem kredytowania były dotychczas środki państwowe, a ich coroczną wysokość ustalały roczne plany kredytowe, wynikające z planów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-32.71" who="#ŁukaszKumor">Środki te są oczywiście również niewystarczające, choć wysokość ich od pewnego czasu corocznie wzrasta. I tak w 1953 r. wynosiły one 367 mln zł, w 1956 r. — 633 mln zł, w 1957 r. — 1.100 mln zł, a plan na 1958 r. przewiduje 1.125 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.72" who="#ŁukaszKumor">Wzrastała też kwota zaliczek kontraktacyjnych na kontraktacje roślinne i zwierzęce i przewidywana jej wysokość do rozprowadzenia w 1958 r. wynosi 1.100 mln zł. Niezależnie od powyższych, zaliczek kontraktacyjnych zarówno w gotówce, jak i w nawozach czy nasionach, udzielają plantatorom buraka cukrowego bezpośrednio cukrownie. Kwota udzielonej tą drogą zaliczki wynosiła w 1957 r. ok. 1.500 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.73" who="#ŁukaszKumor">Spółdzielnie oszczędnościowo-pożyczkowe jako jedną z podstawowych form swej działalności przyjmują kredytowanie indywidualnego rolnictwa środkami miejscowego pochodzenia, zebranymi drogą gromadzenia wkładów oszczędnościowych i celowych. Społeczne i gospodarcze znaczenie tej akcji jest chyba powszechnie znane.</u>
          <u xml:id="u-32.74" who="#ŁukaszKumor">Skoncentrowane środki obrotowe i oszczędności w instytucjach bankowych umożliwiają właściwe ich wykorzystanie dla ogólnych potrzeb gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-32.75" who="#ŁukaszKumor">Oszczędności indywidualne w instytucjach bankowych to zagadnienie zarówno ogólnoekonomiczne, jak i wychowawcze. I stąd doniosła w tej mierze rola Związku Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowych.</u>
          <u xml:id="u-32.76" who="#ŁukaszKumor">Trzeba stwierdzić, że mimo krótkiego stosunkowo okresu czasu Związek ma już pod tym względem pewne osiągnięcia. I tak: jeśli stan środków własnych na dzień 31 grudnia 1956 r. wynosił 91 mln zł, to na dzień 31 grudnia 1957 r. wynosi 310 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.77" who="#ŁukaszKumor">W tej kwocie — oszczędności, których prawo gromadzenia przywrócono spółdzielniom oszczędnościowo-pożyczkowym dopiero u biegłym roku, wynoszą ponad 200 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-32.78" who="#ŁukaszKumor">Rozwój akcji oszczędnościowej będzie wymagał propagowania tej formy mobilizacji środków pieniężnych na kredytowanie potrzeb wsi jej własnymi środkami. W propagowaniu tej akcji winni brać udział działacze gospodarczy i polityczni, pracownicy wszystkich form samorządu chłopskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.79" who="#ŁukaszKumor">Należy ustalić stałe formy powiązań pomiędzy wszystkimi typami spółdzielczości wiejskiej a spółdzielniami oszczędnościowo-pożyczkowymi.</u>
          <u xml:id="u-32.80" who="#ŁukaszKumor">Winien w tej mierze współdziałać ze spółdzielniami oszczędnościowo — pożyczkowymi i aparat Banku Rolnego przez oddziaływanie, aby kredytobiorca, dla którego kredyt na cele inwestycyjne ma być uzupełnieniem środków własnych, te środki własne przechowywał w spółdzielni pożyczkowo-oszczędnościowej lub w PKO.</u>
          <u xml:id="u-32.81" who="#ŁukaszKumor">Wymaga również zmian finansowanie akcji kontraktacyjnej. Automatyzm w zaliczkowaniu należy zamienić na kredytowanie, aby o udzielaniu środków na cele kontraktacyjne nie decydowali pracownicy aparatu instytucji kontraktacyjnej, a udzielanie kredytu bankowego było uzależnione od faktycznej potrzeby kontraktującego. Uniknie się w ten sposób fikcyjnych umów i lokowania środków tam, gdzie one nie są w zasadzie w danym momencie potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-32.82" who="#ŁukaszKumor">W związku z wolnymi obrotami ziemią wyrasta na wsi problem spłat rodzinnych. Niewątpliwie na tę akcję, obok innych, będą potrzebne i środki kredytowe. Ale akcję tę trzeba powiązać z akcją celowego oszczędzania na zakup materiałów budowlanych i spółdzielczego czy indywidualnego budownictwa mieszkaniowego w mieście.</u>
          <u xml:id="u-32.83" who="#ŁukaszKumor">Powodzenie akcji gromadzenia wkładów i oszczędności zależeć będzie od stopnia zaufania do metod wszelkich operacji gospodarczych, od stopnia opłacalności produkcji rolnej, od elastyczności akcji kredytowej — zarówno na cele produkcyjne, jak i konsumpcyjne.</u>
          <u xml:id="u-32.84" who="#ŁukaszKumor">Z uwagi na istniejące dwa źródła kredytowania i brak pomiędzy nimi formalnych powiązań trudno ocenić, jaka ilość indywidualnych gospodarstw chłopskich korzysta z kredytów bankowych.</u>
          <u xml:id="u-32.85" who="#ŁukaszKumor">Związek Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowych ustalił, iż z kredytów krótkoterminowych na ogólną ilość ok. 3 mln gospodarstw rolnych korzystało w 1957 r. tylko 632 tys., tj. około 21,1%. Gdybyśmy szacunkowo dodali kredyty udzielone przez Bank Rolny, gdybyśmy potraktowali zaliczki kontraktacyjne jako kredyt na cele produkcyjne, to niewątpliwie ogólny stosunek procentowy byłby nieco wyższy.</u>
          <u xml:id="u-32.86" who="#ŁukaszKumor">Wśród ogólnej grupy gospodarstw jest na pewno część, które z kredytu nie korzystają, bo mają własne środki obrotowe. Jest część, która korzysta z obydwu źródeł kredytowych i zaliczek kontraktacyjnych. Ale jest też poważna ich ilość, która nie mogła otrzymać kredytu z powodu ograniczonej ilości środków.</u>
          <u xml:id="u-32.87" who="#ŁukaszKumor">Są wśród nich na pewno takie gospodarstwa, które nie otrzymały kredytu na orkę i zakup materiału siewnego i nawozów, na kupno krowy czy maszyn rolniczych, na remont zabudowań gospodarczych i inne cele produkcyjne.</u>
          <u xml:id="u-32.88" who="#ŁukaszKumor">Jeśli w pełni aprobujemy cele i zakres działalności zarówno Związku, jak i spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych, to zaczyna niepokoić nas fakt pewnych trudności, z jakimi zetknęły się spółdzielnie w ostatnim czasie. Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 28 grudnia 1957 r. zostały ustalone opłaty skarbowe od poręczeń. W wyniku interpretacji zarządzeń Ministerstwa Finansów opłatą skarbową zostały objęte poręczenia uwidocznione na skryptach dłużnych. Koszta opłaty skarbowej ponosi oczywiście pożyczkobiorca. Przy małych sumach pożyczek koszty opłaty skarbowej są wyższe od zapłaconych na okres roczny odsetek. Przykład: przy kredycie wynoszącym 300 zł odsetki — 5% w skali rocznej — wynoszą 15 zł, a opłata skarbowa od dwóch poręczycieli wynosi 40 zł.</u>
          <u xml:id="u-32.89" who="#ŁukaszKumor">Ponieważ zabezpieczenie kredytowe jest pobierane zarówno w stosunku do kredytów udzielanych ze środków bankowych (refinansowych), jak i środków własnych spółdzielni, stąd też członkowie będą musieli ponosić koszty opłaty skarbowej przy korzystaniu z kredytów zarówno z pierwszej, jak i drugiej grupy środków finansowych.</u>
          <u xml:id="u-32.90" who="#ŁukaszKumor">Wywołało to wśród kredytobiorców, zarówno członków jak i nieczłonków niezadowolenie, a nawet rezygnację z kredytów.</u>
          <u xml:id="u-32.91" who="#ŁukaszKumor">Jesteśmy w posiadaniu dość licznej korespondencji, naświetlającej skutki wynikające z realizacji wspomnianego zarządzenia i żądającej zmian tej formy obciążeń. Wydaje mi się, iż sprawa wymaga wspólnej w tej mierze oceny Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Rolnictwa i Związku Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowych oraz szybkiej decyzji.</u>
          <u xml:id="u-32.92" who="#ŁukaszKumor">Sprawa uporządkowania obrotu pieniężnego na wsi oraz organizacja pomocy kredytowej, w oparciu o zasady społecznej samopomocy, to jeden z ważnych elementów podnoszenia produkcji rolnej i kultury wsi. Dlatego też działalność spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych powinna się spotkać z życzliwym poparciem władz państwowych i politycznych.</u>
          <u xml:id="u-32.93" who="#ŁukaszKumor">Wysoka Izbo! Należy stwierdzić, że tegoroczny plan gospodarczy i budżet są dogłębnie przepracowaną synchronizacją celów i środków i gwarantują, przy czujnej kontroli ich realizacji, prawidłowy dalszy rozwój naszej gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-32.94" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Janowi Hebdzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanHebda">Wysoki Sejmie! Chciałbym poruszyć niektóre tylko zagadnienia z dziedziny zaopatrzenia rolnictwa i braków w jakości produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#JanHebda">Aby podnosić wydajność produkcji rolnej, trzeba wieś zaopatrzyć w lepsze i dostateczniejsze środki tej produkcji. Mam na myśli kilka spośród wielu artykułów, których trzeba dostarczyć rolnictwu w większej ilości i lepszej jak dotychczas jakości.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#JanHebda">Pierwszy spośród nich to nawozy sztuczne. O nich, jako o podstawowym środku podniesienia produkcji roślinnej, można by mówić o wiele więcej, chociażby z tego powodu, że stoimy w rzędzie państw, które najmniej ich zużywają w stosunku do hektara. Rolnictwo nasze nie może się poszczycić umiejętnością, ani też nadzwyczajną chęcią stosowania nawozów mineralnych. Złożyło się na to szereg czynników, jak np. wysokie ceny tych nawozów mineralnych w okresie międzywojennym, braki w zaopatrzeniu w okresie wojny i po wojnie oraz brak zaufania naszych rolników do skuteczności ich działania.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#JanHebda">Ostatnia zmiana cen nawozów sztucznych, brak zdecydowanej postawy aparatu handlowego do słuszności tej zmiany oraz chwiejna postawa prasy spowodowały opóźnienie zakupu tychże przez rolników. Przez to też stworzył się fałszywy pogląd, jakoby u nas było za dużo nawozów mineralnych i trzeba je eksportować za granicę — co zresztą uczyniono. W tej chwili Centrala Rolnicza Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” ma poważne braki nawozów azotowych w magazynach.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#JanHebda">Warto się również przyjrzeć produkcji nawozów: jest ona niestaranna, granulacja jest niewłaściwa, nie są przestrzegane normy jakościowe, występuje nadmierna wilgotność i często wysyła się te nawozy w stanie gorącym. Nawozy takie szybko kamienieją i nie dają pełnych efektów w nawożeniu. Ostatnio wypuszczono na rynek nowe gatunki nawozów, bez uprzedniego przygotowania terenu, bez należytej ich popularyzacji, przez co znów skazano je na odpoczynek w magazynach.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#JanHebda">Podobnie było z nawozami płynnymi, które wprowadzano do użytku, tylko że przy tych brakowało jeszcze i sprzętu, za pomocą którego można by było nawóz płynny rozlewać.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#JanHebda">Wiele pozostawia do życzenia samo opakowanie nawozów sztucznych. Przemysł papierniczy produkuje worki na nawozy sztuczne z nieodpowiedniego materiału — jest on nierówno walcowany, kruchy, worki są słabo klejone, wkładki bitumiczne są hydroskopijne, przepuszczają wilgoć. Nieodpowiednia jakość papieru powstaje między innymi na skutek domieszki kwasu siarkowego, zamiast siarczanu glinu czy celulozy o zmniejszonej procentowości.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#JanHebda">Do opakowania nawozów stosuje się często worki nie wysuszone, które się łatwo rozklejają. Przemysł chemiczny, na skutek braku odpowiednich urządzeń mechanicznych do zaszywania worków, worki te po napełnieniu zaszywa, względnie wiąże, pozostawiając dostęp powietrza, co jest powodem topnienia nawozu, a tym samym namakania worków i pękania.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#JanHebda">Na nawozy sztuczne brak jest odpowiednich magazynów, magazynuje się je w miejscach wilgotnych, w stodołach wypożyczonych w tym celu u rolników, a często i pod gołym niebem. Nic dziwnego, że rolnicy mają wiele zastrzeżeń co do jakości tak przechowywanych nawozów. Najlepiej ilustruje to „Zielony Sztandar” z dnia 16 marca br., który pisze — cytuję: „Słyszy się tu i ówdzie narzekania, że nawozy nie idą. U nas w Wąwolnicy jest inaczej. Idą. A właściwie płyną jak woda, bo krótko mówiąc, z wodą do rowu”.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#JanHebda">Często są również braki ilościowe nawozów przesyłanych w workach oryginalnych. Na przykład przeprowadzając kontrolę z ramienia CRS w GS-ie Michałowo w woj. białostockim miałem możliwość stwierdzić, że w wagonie przysłanych nawozów było kilka worków o wadze 35–40–45 kg, zamiast 75 kg.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#JanHebda">W związku z tym, co powiedziałem, w sprawie nawozów sztucznych nasuwają się jasne wnioski: poprawić ich produkcję, poprawić jakość opakowania oraz unikać karygodnych strat przy magazynowaniu. Tego my, rolnicy, kategorycznie się domagamy.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#JanHebda">Nie będę mówił o zaopatrzeniu rolnictwa w maszyny i narzędzia rolnicze oraz wyroby walcowane, bo o tym mówił już szeroko poseł Porzuczek. Wspomnę tylko, że w ubiegłym roku, kiedy toczyła się debata nad planem i budżetem w Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego, CRS „Samopomoc Chłopska” wystąpiła z wnioskiem do tejże Komisji o aprobatę jej zamówienia na maszyny trakcji konnej w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Przedstawiciel przemysłu maszynowego, który był na tym posiedzeniu obecny, stwierdził, że NRD może je dostarczyć dopiero w III i IV kwartale. W tej sytuacji byłoby bezmyślnością wydawanie dewiz, ponieważ w tym okresie przemysł krajowy będzie w stanie zaspokoić poniekąd te potrzeby. Słuszne — ale co mówić, jeżeli dzisiaj, po upływie roku, Narodowy Plan Gospodarczy wykazuje tak poważne rozbieżności z zapotrzebowaniem, nie mówiąc już o produkcji, którą trzeba zawsze przewidywać niższą od zaplanowanej.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#JanHebda">Poza tym nasz przemysł maszynowy, jego kadra techniczna musi więcej liczyć się z opinią rolników, różnych mechaników samouków, którzy często wskazują — jak to prasa podaje — jak produkować sieczkarnie, względnie inne maszyny. My rolnicy wiemy, jak ciężka jest praca przy nakładaniu obornika na wozy w indywidualnym gospodarstwie — nie mówiąc o spółdzielniach produkcyjnych czy PGR-ach, które cierpią na brak rąk do pracy. Chętnie powitalibyśmy taką maszynę do nakładania obornika na wsi. Przypuszczam, że jeżeli wyprodukowano tak silne bagry, które kruszą mur i ładują na samochody, to nie byłoby trudno o dokumentację na taki ładowacz obornika' Zresztą wstyd będzie dla przemysłu maszynowego, gdy powiem, że w woj. opolskim w powiecie Racibórz rolnicy sami już skonstruowali mechaniczny ładowacz do obornika na wozy.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#JanHebda">Od dłuższego czasu toczymy walkę o zwiększenie produkcji, o jej lepszą jakość — i jeśli udaje nam się zwiększyć produkcję, to jednak jej jakość ciągle jest niezadowalająca. Weźmy np. taki asortyment jak wozy gospodarskie, które są dla rolnictwa nieodzowne, na które niedawno był tak duży popyt, a i obecnie nie ma nadwyżek. Ze względu jednak na jakość ich produkcji są one towarem blokującym magazyny PZGS i GS, a rolnicy zabiegają o zakup w prywatnym rzemiośle, ponieważ te wozy są przynajmniej o 100% wytrzymalsze.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#JanHebda">Wspomnę również, że ostatnio zaznaczył się wielki popyt na żelazo walcowane szczególnie na okucia do wozów, z tego tylko powodu, że wozy produkowane przez przemysł państwowy są niewłaściwej jakości.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#JanHebda">Nie mam zamiaru pomniejszać znaczenia przemysłu państwowego, ale mamy prawo żądać, aby ten przemysł pomagał nam, chłopom, w podniesieniu produkcji rolnej — przynajmniej w tym stopniu, jak pomaga przemysł NRD czy czechosłowacki tamtejszym rolnikom. Trzeba zwiększyć produkcję i poprawić jakość takich narzędzi jak: widły do gnoju, łańcuchy, wiadra ocynkowane, gwoździe budowlane, blachy różnych rodzajów, rury stalowe, okucia budowlane, nity i śruby różnego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#JanHebda">Nie będzie to zapewne dla nikogo nowością, ponieważ o tym już kilkakrotnie mówiono, że wioski nasze zamieniają się w cmentarzysko nie nadających się do użytku maszyn rolniczych z powodu braku części zamiennych. Zrozumiałe, że są trudności w zdobyciu ich do maszyn produkcji zagranicznej, ale sądzę, że nie powinno brakować tych części do maszyn, które produkujemy w kraju. Mówi się, że w tym względzie trudno dostosować zaopatrzenie do potrzeb, bo nie wiadomo w którym powiecie i kiedy będzie jakaś część zamienna potrzebna; rozproszkowanie tychże po hurtowniach powiatowych nie spełni celu. Ja zaś mówię: niech te części będą w jednej hurtowni wojewódzkiej — chłopi za nimi trafią i zakupią, byle tylko były.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#JanHebda">Najgorzej brak części zamiennych odbija się w spółdzielniach produkcyjnych i w PGR-ach, ponieważ tam potrzeba dowodu zakupu, a tego handel prywatny i spekulacyjny nie uwzględnia. Bo wypisać rachunek za towar zdobyty drogą niewłaściwą i w dodatku zwiększyć obrót podlegający opodatkowaniu — nie opłaca się. Sam szukałem łożyska do samochodu marki „Lublin” w handlu uspołecznionym i nie kupiłem, ale skierowano mnie łaskawie na plac Szembeka, tu w Warszawie, i o dziwo! tam ich kupisz u spekulantów ile chcesz.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#JanHebda">Trzecia z kolei to sprawa zaopatrzenia wsi w opał. W 1957 r. wieś otrzymała 5.015 tys. ton węgla kamiennego, a więc o 433 tys. ton więcej niż w 1956 r. W wyniku częściowego zwiększenia przydziału, oraz wprowadzonych wypłat ekwiwalentu pieniężnego dla kontrahentów trzody chlewnej — zarysowała się pewna poprawa w zaopatrzeniu wsi w opał. Poza tym wieś otrzymała niewielkie wprawdzie ilości węgla brunatnego, torfu i drewna opałowego.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#JanHebda">Na 1958 r. przyznano dla potrzeb wsi 4.975 tys. ton węgla, czyli o 40 tys. ton mniej niż w 1957 r., a potrzeby wsi pod względem opału nie zmniejszyły się, a raczej wzrosły. Trzeba nam szukać wyjścia z tej sytuacji, bo inaczej spalimy resztę płotów, czy innych potrzebnych często w gospodarstwie kawałków drewna.</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#JanHebda">Wyjście z sytuacji, naszym zdaniem, jest. Trzeba wydać zarządzenie o sprzęcie leżaniny i niszczejących w lasach suchych drzew. Trzeba również poprawić jakość dostarczanego na opał węgla, aby uniknąć nieprzyjemnych zgrzytów, jakie miały ostatnio miejsce na wojewódzkim Zjeździe Kół i Organizacji Rolniczych w Opolu, gdzie apelowano pod adresem władz o poprawę jakości dostarczanego węgla, ponieważ tak poważnej ilości, bo dochodzącej do 50%, kamienia w węglu nie kalkuluje się przewozić.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#JanHebda">Ze względu na to, że sprawa materiałów budowlanych była już szczegółowo omawiana, nie będę operował cyframi, jakie są potrzeby wsi i jak one w Narodowym Planie Gospodarczym są uwzględnione. Jasne jest, że Narodowy Plan Gospodarczy nie uwzględnia ani w połowie potrzeb wsi, ale sądzimy, że wieś będzie miała należytą pomoc i poparcie w produkcji prefabrykatów i tym sposobem zniweluje się planowany deficyt tych materiałów.</u>
          <u xml:id="u-34.22" who="#JanHebda">Krótko jeszcze chcę wspomnieć o środkach ochrony roślin i ich przydatności. Sprawa zaopatrzenia wsi w środki ochrony roślin musi być w najbliższym czasie uporządkowana, jeżeli chcemy zapobiec rozmnażaniu się wszelkiego rodzaju szkodników i chorób, przynoszących poważne straty w produkcji roślinnej. Dotychczasowy system zaopatrzenia rolnictwa w środki ochrony roślin nie zdaje egzaminu. Niedociągnięcia występują zarówno na odcinku organizacyjnym, jak i w niewłaściwej polityce finansowej przy obrocie środkami ochrony roślin. Brak właściwie prowadzonej propagandy, oraz słabe pod tym względem uświadomienie rolników o celowości ich użycia, zmniejsza zainteresowanie wsi w stosowaniu niezbędnych zabiegów ogrodniczych i potowych.</u>
          <u xml:id="u-34.23" who="#JanHebda">Zbyt mało produkujemy w kraju środków ochrony roślin, import kosztuje nas drogo, pochłania dewizy, a rezultaty walki ze szkodnikami i chorobami są znikome. Wprawdzie rozpoczynamy w kraju produkcję proszku DDT — oby się ona jak najlepiej rozwijała — może przy właściwej pracy w tym kierunku i zainteresowaniu odpowiednich resortów można by ograniczyć import.</u>
          <u xml:id="u-34.24" who="#JanHebda">Obecnie wprowadzana częściowa odpłatność środków chemicznych na pewno wpłynie na oszczędności w zużyciu, ale wzrośnie też niebezpieczeństwo rozszerzania się chorób i szkodników.</u>
          <u xml:id="u-34.25" who="#JanHebda">Istnieje konieczność większego zainteresowania resortów w kierunku wywarcia wpływu na terenową służbę rolną, aby ta z kolei zwróciła uwagę na prawidłowe magazynowanie środków ochrony roślin i właściwe ich stosowanie.</u>
          <u xml:id="u-34.26" who="#JanHebda">Wysoki Sejmie! Wspomniałem pokrótce o kilku zaledwie problemach w zaopatrzeniu rolnictwa. O ile więcej jest tych problemów, o których już zresztą była mowa. Zdaję sobie dokładnie sprawę z trudności na jakie napotyka Rząd w ich rozwiązywaniu, sądzę jednak, że z dnia na dzień będzie na odcinku zaopatrzenia rolnictwa następowała poprawa, na co my, chłopi — partyjni, ludowcy i bezpartyjni czekamy.</u>
          <u xml:id="u-34.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Albinowi Jakubowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#AlbinJakubowski">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji nad planem gospodarczym i budżetem państwa, pragnę nieco uwagi poświęcić sprawom melioracji rolnych, które — jak wiadomo — stanowią jeden z podstawowych elementów gospodarki rolnej i decydują o bazie produkcyjnej współczesnego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#AlbinJakubowski">Jeśli poruszam ten temat, to nie tylko dlatego, ażeby rzucić nieco światła na to zagadnienie w ujęciu rzeczowym, ale przede wszystkim, aby dać wyraz przekonaniu, że melioracje rolne nie są dostatecznie doceniane w naszym kraju, że w opinii społecznej nie zajęły należnego im miejsca, co w konsekwencji znaleźć może swe odbicie w kształtowaniu polityki gospodarczej. Zresztą pierwsze objawy takiej opinii można zauważyć w bieżącym roku, gdy w planach gospodarczych wojewódzkich rad narodowych zmniejszono kredyty na melioracje rolne, powodując tym samym pewne osłabienie możliwości wykonania planu rzeczowego w okresie pięciolatki.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#AlbinJakubowski">Przyznać jednak należy, że sprawa melioracji w kompleksowym ujęciu polityki rolnej ma swoje dodatnie odbicie w budżecie państwa na rok bieżący i wyraża się sumą 989,4 mln zł, co zapewnia przeprowadzenie najbardziej pilnych inwestycji i jest dopełnieniem sum inwestycyjnych lat ubiegłych, przeznaczonych na melioracje rolne, które sięgnęły 7,8 mlrd zł. Można wprawdzie dyskutować, czy suma tego rzędu jest dostateczna, by zapewnić normalne potrzeby dla rozwoju rolnictwa i wzrostu jego produkcji do szczytu możliwej osiągalności, ale w moim przekonaniu jest ona dostatecznie wielka przy naszych możliwościach gospodarczych i w sytuacji spiętrzonych trudności i nabolałych problemów.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#AlbinJakubowski">A zatem suma 7,8 mlrd zł, wydatkowanych w latach 1945–1957 na melioracje, jest dostatecznie wymowna, mimo iż na te cele należałoby przeznaczyć w takim okresie czasu o wiele więcej. Bowiem sprawa melioracji w rolnictwie to sprawa wciąż otwarta, wciąż aktualna. I to nie tylko dlatego, że uczyniliśmy za mało, by wyrównać zaległości w tej dziedzinie, by podciągnąć osiągnięcia nasze do poziomu osiągnięć krajów bardziej rozwiniętych, ale przede wszystkim dlatego, że proces rozwojowy rolnictwa, idący w kierunku stale wzrastającej intensyfikacji, stawia warunek nieustannego i coraz bardziej precyzyjnego kierowania gospodarką wodną. A przecież nie tylko rolnictwo, ale również przemysł i gospodarka komunalna zgodnie uznają, że sprawa wody to problem nieustannie narastający i nieskończenie skomplikowany.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#AlbinJakubowski">Byłoby dużym nieporozumieniem, gdyby z opinii głosów poddających w wątpliwość priorytet melioracji w inwestycjach rolnych, bądź stawiających sprawę melioracji na marginesie zagadnień gospodarki narodowej, wysnuwać jakieś ogólne wnioski w tej materii, niemniej jednak uważam za pożyteczne rozwiać niepewność i niewiarę, które stają się powodem widzenia rzeczywistego obrazu w krzywym zwierciadle.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#AlbinJakubowski">Regulowanie stosunków wodnych przez człowieka daje rękojmię ekonomicznego kierowania procesem rozwojowym gospodarki w ogóle, a gospodarki rolnej w szczególności. A jeśli u nas w Polsce rolnictwo — obok przemysłu — jest drugim członem gospodarki narodowej, to czyż można ustosunkować się obojętnie do sprawy wzrostu jego produkcji?</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#AlbinJakubowski">Niedocenianie u nas tego zagadnienia w minionych dziesięcioleciach tłumaczy się, być może tym, że położenie geograficzne kraju, jego klimat, uwarstwienie powierzchni, stworzyły względnie znośne warunki bytowania. Żywioł wodny, drzemiący w naszych rzekach, nigdy nie wykazał swej niszczycielskiej siły na miarę rzek innych kontynentów, w których równocześnie mieści się olbrzymi potencjał życia i śmierci. Niedostatek wilgoci w ciągu okresu wegetacyjnego, występujący w niektórych rejonach naszego kraju, nie jest tak groźny, by można go równać z obszarami rolniczymi innych krajów, gdzie wyłącznie sztucznie doprowadzona woda do pól zapewnia wegetację i rozwój roślin uprawnych. To upewnienie się całych pokoleń co do znośności warunków bytowania sprawiło, że społeczeństwo nigdy na serio nie traktowało zagadnienia wody. Nawet ta część społeczeństwa, która bezpośrednio związana jest z warsztatem rolnym, to znaczy chłopi.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#AlbinJakubowski">Dlatego z całym przekonaniem, jako rolnik, z bliska patrzący na skuteczność wszelkich zabiegów regulujących stosunki wodne w rolnictwie, stwierdzić muszę, że włączone do planu gospodarczego zadania melioracji rolnych i sumy przeznaczone w budżecie na zrealizowanie tych zadań są celowe, gdyż inwestycje tego rodzaju są niezbędne, ekonomicznie zaś opłacalne.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#AlbinJakubowski">Ażeby dać bliższy obraz tego zagadnienia, należy zwrócić uwagę, że kosztem 7.800 mln zł w ciągu lat ubiegłych zmeliorowano 3.500 tys. ha gruntów ornych oraz 1.500 tys. ha łąk i pastwisk, zaś w perspektywie najbliższych lat stoi problem wykonania zadań z zakresu melioracji rolnych na obszarze dalszych 3.500 tys. ha, z którego to obszaru 826 tys. ha wykonane będzie w toku realizacji zadań planu 5-letniego. Podkreślić należy, że owe 826 tys. ha jest to minimum niezbędne, gdyż w istocie rzeczy potrzeby produkcyjne rolnictwa w latach najbliższych sięgają znacznie wyżej. Szczególnie w dziale hodowli przewidywać można pewne trudności z tego powodu.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#AlbinJakubowski">Według przewidywań, ujętych w planie, stan liczbowy pogłowia bydła osiągnięty w 1960 r. wymagać będzie zapotrzebowania paszowego w sianie na około 150 mln kwintali rocznie, podczas gdy zbiory siana, przewidywane na 1960 r. są daleko niewystarczające. Jeśli przyjmiemy szacunek zbioru siana w latach ubiegłych na 83 mln kwintali w skali kraju, w tym siana łąkowego na 64 mln kwintali, to nietrudno ustalić, że w 1960 r. niedobór paszy wyniesie 44% zapotrzebowania.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#AlbinJakubowski">Czy można rozwiązać problem przewidywanego niedoboru?</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#AlbinJakubowski">Można, ale tylko częściowo. Otóż po przeprowadzeniu melioracji i zagospodarowaniu przewidzianych w planie 5-letnim 826 ha użytków zielonych da się osiągnąć przyrost paszy o około 30 mln kwintali, co pozwoli w znacznym stopniu pokryć ujawniający się niedobór paszowy. Wartość pieniężna wspomnianego wyżej przyrostu jest szczególnie godna uwagi, gdyż wyraża się olbrzymią sumą 3 mlrd zł. Rachunek powyższy wyprowadzono z kalkulacji nakładów inwestycyjnych oraz przyrostu produkcji na jednostkę powierzchni. Jest to wprawdzie teoretycznie wyprowadzona kalkulacja, lecz nie odbiega ona w zasadzie od ustaleń praktycznych.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#AlbinJakubowski">Jest zatem jasne, że inwestycje melioracyjne są podstawowym warunkiem ekonomicznego rozwoju rolnictwa, zapewniającym jego intensyfikację i wzrost produkcji. Dlatego też, w moim przekonaniu, przedmiot melioracji nie podlega dyskusji jako istota zagadnienia sama w sobie, ale toczyć można dyskusję nad polityką melioracyjną, aby móc w świetle jej oddziaływania ocenić wartość dokonanych inwestycji — skuteczność urządzeń, ich sprawność i eksploatację.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#AlbinJakubowski">Najlepsze intencje, realny w założeniu plan inwestycyjny w toku wykonywania zadań z reguły hamowany jest napotykanymi trudnościami, co w konsekwencji ma swój ujemny wpływ na wyniki końcowe. Podobnie jak w innych dziedzinach, również w dziedzinie melioracji nie wszystko przechodziło i przechodzi zazwyczaj gładko.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#AlbinJakubowski">Prowadząc przez szereg lat inwestycje melioracyjne zapomniano, czy też nie uznano za potrzebne włączyć do tej sprawy bezpośredniego użytkownika, tj. chłopa. Czyżby nie dostrzeżono, że w Polsce 2.900 tys. gospodarstw chłopskich i kilka tysięcy spółdzielni produkcyjnych nie było zainteresowanych tym problemem? Okazuje się bowiem, że kiedy opracowano plany lokalizacji robót melioracyjnych i skąd inąd zapewne dokładne plany szczegółowe, kiedy wykonano roboty — nazwijmy to należycie — sprawa eksploatacji tak kosztownego dzieła okazała się niejednokrotnie trudna lub wprost niemożliwa, a to chociażby z tej przyczyny, że eksploatatora nie było.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#AlbinJakubowski">Myślę, że niezupełnie w porządku były prowadzone roboty na obiekcie Przyłęk, w pow. jędrzejowskim, gdzie wykonano plan nawodnienia, zapominając o uregulowaniu w pierwszym rzędzie potoku Mierzawa. Podobnie w powiecie miechowskim, na obiekcie Uniejówka zlokalizowano nawodnienie łąk i pastwisk, które w pierwszym rzędzie wymagały odwodnienia, zaś na dodatkowe plany trzeba było czekać dwa lata, a tymczasem urządzenia nawadniające stały nieczynne.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#AlbinJakubowski">Bywały też błędy tego rodzaju, że przy lokalizacji większych obiektów nie przestrzegano zasady kompleksowego opracowywania planów. Przypadek taki zaistniał przy melioracji doliny Pilicy, gdzie odrębnie rozpracowano plany na część położoną w woj. kieleckim, odrębnie zaś dla części woj. krakowskiego, nie uwzględniając przy tym potrzeb ani przemysłu, ani gospodarki komunalnej.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#AlbinJakubowski">Niewłaściwa lokalizacja robót melioracyjnych występuje niekiedy wraz z niewłaściwą lokalizacją zagospodarowania pomelioracyjnego, jak np. w woj. krakowskim, gdzie z jednej strony dokonano zagospodarowania łąk na terenach nie zmeliorowanych, z drugiej zaś strony zmeliorowano 15 tys. ha użytków i dotychczas ich nie zagospodarowano, co licząc ostrożnie mogło dać ok. 450 tys. kwintali paszy w rocznym przyroście.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#AlbinJakubowski">Nie doceniając środowiska społecznego i jego kultury wysilano się na wymyślne ujęcie nawodnienia powierzchniowego, technicznie zresztą poprawne, lecz urządzenia takie są bardzo kosztowne i przede wszystkim trudne do eksploatacji, w wyniku czego z powierzchni 3 tys. ha zaledwie ok. 400 ha jest prawidłowo eksploatowane — pozostały zaś obszar ulega stopniowej dekapitalizacji, tracąc na przewidywanym rocznym przyroście paszy wartości około 5 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#AlbinJakubowski">Jak z powyższych przykładów wynika, zbyt pochopna lokalizacja nie sprzyja prawidłowemu przygotowaniu obiektu melioracyjnego do eksploatacji. Zachodziły tu najczęściej przypadki, że wykonane urządzenia pozostawiano samym sobie, nie wiele czyniąc sobie z tego, czy użytkownik jest, czy też go nie ma. Ignorancja użytkownika-chłopa była tak daleko posunięta, że chłopi o melioracji ich gruntów dowiadywali się dopiero wtedy, kiedy brygady robotników z łopatami wchodziły na ich pole.</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#AlbinJakubowski">Czy taki stosunek do użytkownika mógł wzbudzić u chłopów przekonanie do zamierzonego przedsięwzięcia, szczególnie w tych rejonach, gdzie celowość melioracji niezbyt jeszcze głęboko ugruntowała się w świadomości przeciętnego chłopa jako przekonywający czynnik warunkujący wzrost jego dochodu?</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#AlbinJakubowski">A trzeba dodać, że przy opracowywaniu projektu melioracji z reguły nie uwzględniano granic posiadania, w wyniku czego po dokonaniu inwestycji. szereg działek ulegało deformacji, bądź poprzecinaniu na szereg kawałków, co stawiało chłopa w sytuacji raczej pokrzywdzonego, któremu zdemolowano zagon i utrudniono pracę.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#AlbinJakubowski">Brak kontaktu z użytkownikiem w chwili wstępnych zamierzeń, nieliczenie się z nim w toku wykonywania prac przez przedsiębiorstwo — nie mogło stworzyć właściwego klimatu, w którym rośnie zaufanie i umacnia się przekonanie o słuszności sprawy. Zapewne dlatego spółdzielcy ze wsi Kępie pow. miechowskiego nie mogli sobie wyrobić sądu o wartości inwestycji melioracyjnych, poczynionych na ich gruntach, gdzie zmeliorowano i zagospodarowano 40 ha łąk, skoro zlekceważyli sprawę tak dalece, że w pierwszym roku sprzętu siana dokonać musiała służba melioracyjna, a w następnych latach zadowalali się 10 hektarami, resztę zaś, tj. 30 ha łąk, oddali na eksploatację torfu.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#AlbinJakubowski">Nie tylko na skutek nietrafnej lokalizacji zachodziły przypadki świadczące o takich czy innych niewłaściwościach. Również wykonawstwo robót budziło niekiedy zastrzeżenia.</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#AlbinJakubowski">Przedsiębiorstwa wodno-melioracyjne wykazywany tendencje do akumulacji jak największych zysków przy wykonywaniu zleconych przez inwestora robót. Dlatego też dały się tu i ówdzie stwierdzić pewne niezgodności z planem, gdyż w przypadkach wyczerpywania się kredytów roboty kończono niedbale, bądź nie wykańczano w ogóle. Tym się tłumaczy przypadek pewnych niezgodności przy obiekcie Rysławek, pow. Tuchola, jak również w Gąsawie w pow. żnińskim, gdzie niewykończenie robót wyraża się brakiem grobli, zastawek i przepustów, albo w powiecie żywieckim, gdzie nadmierna oszczędność materiałów spowodowała nietrwałość urządzeń, tak dalece, że w rezultacie po trzech latach trzeba było te same urządzenia budować od nowa.</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#AlbinJakubowski">Te wyrywkowe przykłady pozwalają wysnuć wniosek, że uchybienia i błędy w samym wykonaniu i przygotowaniu urządzeń melioracyjnych nie rzutują tak bardzo na umniejszenie wartości samych urządzeń. Ale lokalizacja urządzeń, przy pełnym ich zagospodarowaniu, na obiektach bez użytkownika, czy też na obiektach w rejonach słabo osiedlonych, lub na obiektach, gdzie użytkownik dysponując nielicznym pogłowiem inwentarza nie stwarzał nadziei na pełne wykorzystanie takim kosztem przygotowanej bazy paszowej, bądź wreszcie nie obznajmiony z cennymi urządzeniami, niweczył je i dewastował — oto właściwy i główny błąd, który nie pozwolił osiągnąć zamierzonego celu. Błąd ten spowodował niekorzystny stosunek opinii do problemu melioracji w ogóle, gdyż skutki tego błędu widoczne były z daleka, co gorsza rozciągały się nieraz na duże obszary, jak np. w woj. olsztyńskim, gdzie niewykorzystanie urządzeń melioracyjnych było — i zresztą po dziś dzień jest — największe i najbardziej jaskrawe w całym kraju.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#AlbinJakubowski">Oprócz powyższego istnieje drugi błąd, również niepośledniej rangi, a mianowicie sprawa konserwacji urządzeń melioracyjnych, o której to sprawie o ile niezupełnie zapomniano poprzez wszystkie lata z rokiem 1956 włącznie, to zepchnięto tę sprawę na skraj marginesu, traktując zagadnienie jako niebyłe, nieistotne, czy też nie mające żadnego znaczenia. A tymczasem najlepiej wykonane urządzenia zarastały chwastami, obniżały się ich brzegi, przepustowość malała, malała lich wydajność, a wreszcie dekapitalizacja pochłaniała resztę wartości.</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#AlbinJakubowski">Okazuje się, że sprawa utrzymania w należytym porządku kosztownych inwestycji urosła w chwili obecnej do problemu samego w sobie w olbrzymim kompleksowym zagadnieniu melioracji rolnych.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#AlbinJakubowski">O ile ustalenie sum inwestycyjnych, łożonych w przeciągu szeregu lat na budowę urządzeń melioracyjnych, nie jest tak trudne — to ze smutkiem stwierdzić muszę, że nie da się tego uczynić, gdy chodzi o uchwycenie wydatków niezbędnych obecnie na konserwacje urządzeń melioracyjnych. Wprawdzie tu i ówdzie coś robiono w tym zakresie, wprzęgano do tych zadań sporadycznie tzw. ongiś „czyny społeczne”, wydzielano w ramach szarwarku pewien kontyngent dniówek z przeznaczeniem do konserwacji melioracyjnych, ale był to wysiłek tak znikomy, że nie mógł decydować o zahamowaniu dekapitalizującego procesu kosztownych urządzeń.</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#AlbinJakubowski">Ten stan rzeczy nie może budzić przychylnych nastrojów w opinii społecznej. Te smutne obrazy były przyczyną niejednej już interpelacji w tej czy innej radzie narodowej, one stawały się centralnym punktem w obradach szeregu spółek wodnych, ale w rezultacie stwierdzano po raz nie wiadomo który fakt, że konserwacją urządzeń nie ma się komu zająć, że stan tych urządzeń woła o pomoc, że z melioracjami jest źle. Powołanie powiatowych referatów melioracyjnych niewiele pomogło, jeśli weźmie się pod uwagę, że nie posiadały one środków na ten cel, zaś przewidywanie, że środki pieniężne na ten cel wniosą użytkownicy, połowicznie tylko załatwiało sprawę, gdyż brak jest dotychczas przepisu prawnego, zobowiązującego użytkownika do jakichkolwiek świadczeń na tego rodzaju potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#AlbinJakubowski">Jedynie w tych rejonach, gdzie użytkownicy zorganizowani w spółkach wodnych zobowiązani są do pewnych świadczeń na rzecz melioracji przepisami swego statutu — sytuacja jest nieco lepsza. Na ogół sytuacja jest poważna i bardzo trudna. Stąd płynie wniosek o przyśpieszenie uregulowania tego anormalnego stanu odpowiednią ustawą sejmową.</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#AlbinJakubowski">Ażeby uzupełnić obraz powodujący powstawanie nieprzychylnej opinii o melioracjach, dodać należy, że oprócz czynników wyżej przytoczonych dochodzi jeszcze jeden jakby obcy, nazwijmy zewnętrzny, rodzący się na polach odrębnych resortów i stamtąd w imię jednego porządku często przekreślający porządek drugi, ustanowiony wysiłkiem ludzkiej myśli i trudem ludzkiej pracy.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#AlbinJakubowski">Oto chłopom z Władysławowa, pow. szubińskiego, kanał spławny, biegnący po cięciwie jednego z łuków Noteci, odciął około 100 ha łąk. Dla ułatwienia chłopom dostępu zbudowano most i było dobrze, ale jak parę lat temu dokonywano renowacji tegoż kanału, Zarząd Dróg Wodnych most rozebrał i chłopów zostawiono na lodzie.</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#AlbinJakubowski">Nad rzeką Gąsawką, w tymże powiecie, stał młyn wodny, który podpadł pod zarząd przymusowy i został z czasem unieruchomiony. Gąsawka płynęła spokojnie, łąki przybrały na sile produkcyjnej, ale rychło w czas — po Październiku obiekt oddano nowemu użytkownikowi, ten zaś z młyna zrobił tartak, a przez spiętrzenie wody łąki chłopskie zamieniły się w bagno.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#AlbinJakubowski">Dla usprawnienia produkcji Janikowskich Zakładów Sodowych — tego wspaniałego i obiecującego olbrzyma naszej chemii, budowano rurociąg podziemny celem odprowadzania ścieków fabrycznych do Wisły. Przecinając zdrenowane pola kilkunastu wsi kujawskich, nie zwracano uwagi na te kosztowne urządzenia, roboty kontynuowano, wreszcie zakończono — przynajmniej na tym odcinku — a cała drenarka została postawiona pod znakiem zapytania.</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#AlbinJakubowski">Jest rzeczą oczywistą, że każda dziedzina gospodarki narodowej posiada swoje odrębne potrzeby, stąd swoiste zadania, ale przecież cel jest jeden, wobec czego nie można uznać za prawidłowe działania w pojedynkę, szczególnie wtedy, kiedy działając podcina się korzenie innej dziedziny.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#AlbinJakubowski">Wysoki Sejmie! Jeśli pozwoliłem sobie na przedstawienie niektórych fragmentów tego interesującego zagadnienia w świetle krytycznym, to w tym przeświadczeniu, że fakty tego rodzaju nie przysłonią, ani nie umniejszą wartości dodatnich, jakie inwestycje melioracyjne przynoszą rolnictwu, a pośrednio gospodarce narodowej w ogóle. Na przykład w woj. bydgoskim w wyniku dokonanej analizy rentowności na 25 obiektach zmeliorowanych gruntów ornych stwierdzono, że przyrost produkcji na powierzchni 1 ha wynosi 3,1 kwintala wartości 720 zł, dla buraka cukrowego wynosi 50 kwintali wartości 2.900 zł, podczas gdy koszt renowacji tych urządzeń melioracyjnych wyniósł średnio 1.700 zł na 1 ha.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#AlbinJakubowski">W tymże województwie koszt nowego drenowania gruntów ornych wynosi średnio 8.390 zł, zaś przyrost wartości w produkcji sięga 1.592 zł, czyli że amortyzacja urządzeń następuje już w ciągu 5 lat. Na łąkach racjonalnie eksploatowanych przyrost wartości produkcji z 1 ha sięga 3 tys. zł, koszty zaś nowych urządzeń wraz z zagospodarowaniem średnio 7 tys. zł, czyli że tutaj amortyzacja następuje już w ciągu 2 lat.</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#AlbinJakubowski">A zatem melioracje rolne to inwestycje rentowne i szybko amortyzujące się. Melioracje rolne są niezbędnym warunkiem polepszenia struktury fizycznej gleby i wzbogacenia jej żywotności, w konsekwencji zaś przyczyniają się do wzrostu produkcji rolnej — jednego z głównych elementów bogactwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#AlbinJakubowski">Jestem głęboko przekonany, że realizując zasady nowej polityki rolnej, wynikającej z uchwał KC PZPR i NK ZSL, w perspektywie rozwoju i intensyfikacji rolnictwa nie tylko państwo, ale przede wszystkim chłopi wprowadzą na poczesne miejsce w porządku zadań problem melioracji rolnych, uznając bodźce materialne wznoszone przez te tak kosztowne i pracochłonne inwestycje za dostatecznie przekonywające, by wzmóc i podwoić wysiłki w kierunku podniesienia tym sposobem dochodu narodowego.</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Lucjanowi Gonciarzowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#LucjanGonciarz">Wysoki Sejmie! Pragnę omówić pewne potrzeby wsi, które w zależności od sposobu ich załatwienia wytwarzają stosunek ludności wiejskiej do Rządu i władzy ludowej.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#LucjanGonciarz">Faktem jest, że w roku minionym Rząd umorzył chłopom poważne ilości zaciągniętych, a nie spłaconych pożyczek budowlanych z lat 1945–1950. Słuszna ta decyzja wzbudziła u chłopów szacunek dla władzy ludowej, bo przecież pożyczki, jakie chłopi w tamtych latach musieli zaciągnąć, były następstwem tragedii wojennej. Niemniej jednak istnieje jeszcze wielu chłopów, którzy nie ze swej winy znajdują się formalnie w kolizji y władzami, chociaż faktycznie tego nigdy nie chcieli i nie chcą.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#LucjanGonciarz">Są tacy ludzie, którzy w pierwszych dniach wyzwolenia pragnęli jak najszybciej obsiać ziemię, by uchronić rodzinę od głodu, wyszli więc w pole usuwać miny; inni już po rozminowaniu, pracując w polu, padali ofiarami wybuchów, doznając kalectwa, a nawet ponosząc śmierć; są jeszcze inni, którzy koniem uzyskanym z pożyczki państwowej wyjechali do uprawy ziemi i wracali bez konia, którego mina rozniosła. Kalecy mają żal, że mimo swego nieszczęścia muszą płacić wszystkie powinności na równi z tymi, których przykry los oszczędził. Ci, od których Bank żąda zwrotu pożyczki, czują się pokrzywdzeni, ponieważ nie ze swej winy stracili konia czy krowę. Wszyscy razem proszą, żądają, złorzeczą, aby ich zrozumiano i uwzględniono ich pretensje, wyrażające się w umorzeniu zadłużeń podatkowych czy też kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#LucjanGonciarz">Wydaje mi się, że w wielu wypadkach należałoby sprawy takie likwidować na korzyść poszkodowanych. Większych strat z tego tytułu państwo by nie poniosło, bo chociaż formalnie sumy takie obciążają tych chłopów, to faktycznie do skarbu państwa niewiele z tego tytułu wpływa.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#LucjanGonciarz">Obok tych wszystkich korzyści, jakie władza ludowa dała już chłopom, obok zapowiedzi o dokonaniu w najbliższych latach klasyfikacji gleboznawczej, pozytywne załatwienie przytoczonych spraw jeszcze bardziej umocni więź między pracującymi chłopami a władzą ludową.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#LucjanGonciarz">Następna — niezwykle paląca sprawa — to sprawa budowy szkół w gromadach zniszczonych przez działania wojenne.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#LucjanGonciarz">Na terenie wojennego przyczółka sandomierskiego istnieje 18 szkół w prowizorycznych, palących się barakach. Najdalej za 2–3 lata baraki te skończą swój żywot. Ludność tych terenów mieszka w większości pod jednym kiepskim dachem wraz z inwentarzem żywym i troską jej jest, by odbudować własną zagrodę. Dlatego nie jest w stanie świadczyć własnymi funduszami w stopniu dostatecznym, by w najbliższych latach wybudować konieczne szkoły.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#LucjanGonciarz">Dałem przykład z powiatu sandomierskiego, ale podobny stan istnieje w pozostałych powiatach przyczółkowych woj. kieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#LucjanGonciarz">Poruszając tę sprawę, pragnę zwrócić uwagę Ministerstwa Oświaty, aby więcej uwagi i środków finansowych przeznaczyło na wiejskie tereny zniszczone przez działania wojenne, i przez udzielenie tamtejszej ludności wydatniejszej pomocy państwowej przyszło jej z pomocą w odbudowie szkół.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#LucjanGonciarz">Społeczeństwo nasze z zadowoleniem przyjmie dalszą pomoc państwa, co znajduje wyraz w przeznaczeniu pewnej sumy na tereny przyczółkowe. Liczę na to, że z tej ogólnej sumy Kielecczyzna również skorzysta, niemniej uważam, że tak zwana sprawa przyczółka winna być załatwiona szybciej — w oparciu o uchwałę Rządu.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#LucjanGonciarz">W uchwale, zdaniem moim, należałoby uwzględnić, nie tylko pomoc państwa na cele produkcyjne wsi, ale także winna być przewidziana pomoc dla takich dziedzin, jak oświata, zdrowie itd.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#LucjanGonciarz">Skoro już mówię o sprawach terenu, to muszę dopełnić życzenia wyborców i poświęcić kilka zdań samemu miastu Sandomierzowi. O Sandomierzu wie cała Polska, wie i zagranica — z literatury, z czasopism, fotoreportaży, a nawet z filmu, który został wyprodukowany pod tytułem „Miasto na wzgórzach”. Piękna panorama Sandomierza, jak i jego zabytki ściągają setki turystów, literatów, historyków i architektów z całej Polski, a także i wielu obcokrajowców. Jednakże zetknięcie się oko w oko z Sandomierzem „żywym” — niemile rozczarowuje naszych gości.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#LucjanGonciarz">Sandomierz dzień po dniu kruszy się ze starości, brzydnie. Cztery budynki mieszkalne, wybudowane w ciągu 13 lat, nie są w żadnej proporcji do tego, co uległo zniszczeniu, i nie zaspokajają potrzeb powiększonej ilości mieszkańców, których liczba w tym okresie wzrosła o przeszło 3 tysiące osób.</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#LucjanGonciarz">Sandomierz nie posiada żadnego ośrodka kulturalnego, z którego by jego ludność mogła korzystać w większej mierze, chociaż znany jest z tego, że wydał z siebie pokaźną liczbę pisarzy, artystów, malarzy itp. Usilne starania mieszkańców Sandomierza i władz miejscowych o zlikwidowanie więzienia w historycznym i monumentalnym, jak na Sandomierz, zamku mimo przyrzeczeń kompetentnego resortu nie są realizowane.</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#LucjanGonciarz">Dlatego z tej trybuny przedkładam jeszcze raz postulat ludności Sandomierszczyzny, by Ministerstwo Sprawiedliwości jak najszybciej zlikwidowało więzienie, a Ministerstwo Kultury dopomogło, aby zabytkowy zamek służył jako ośrodek kultury i oświaty.</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#LucjanGonciarz">Zdrowe dążenia i ambicje mieszkańców Sandomierza i powiatu są tym bardziej uzasadnione, że Sandomierz — obok Krakowa i Wrocławia — jest najstarszym grodem w Polsce i w tysiącleciu istnienia państwa polskiego zajmuje czołowe miejsce swą patyną, swym sędziwym wiekiem.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#LucjanGonciarz">Sprawą krótką i dalszą są głosy kilkudziesięciu tysięcy członków Polskiego Związku Łowieckiego, aby Ministerstwo Lasów jak najszybciej przez słuszne i życiowe zarządzenia zlikwidowało stan wojenny, istniejący od czterech lat między wsią a tymi tysiącami myśliwych, których bardzo często chłopi — właściciele ziemi usiłują witać na swych polach niestety... ale drągami. W takich okolicznościach myśliwi albo wieją z pól przez nich dzierżawionych, albo przyparci do muru muszą przyjmować postawę na „gotuj broń”. Tego rodzaju więź miasta ze wsią koliduje z erą budowy socjalizmu w mieście i na wsi.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#LucjanGonciarz">Chociaż jeden z posłów już tę sprawę poruszył, ja dodałem jeszcze kilka słów z uwagi na to, że ustawa, która została opracowana, nie będzie wystarczająca, aby zlikwidować istniejący stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#LucjanGonciarz">Ustawa ma zawierać przepis, że tenuty dzierżawne, dotychczas płacone wojewódzkim radom narodowym, mają być przez te rady przesyłane radom gromadzkim.</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#LucjanGonciarz">Jeżeli nie wrócimy z powrotem do tego, że koła myśliwskie będą bezpośrednio zawierać umowy z chłopami, jeżeli nie będą z nimi mówić, to tym samym ani stosunki między chłopami a myśliwymi nie poprawią się, ani też stan zwierzyny w polu nie wzrośnie — z uwagi na to, że chłopi ani prawnie, ani moralnie nie będą czuć się związani z tymi kołami myśliwskimi.</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#CzesławWycech">Głos ma poseł Bronisław Juzków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#BronisławJuźków">Obywatelu Marszałku, Wysoka Izbo! Jesteśmy w trakcie realizacji wielkiego zadania w państwowych gospodarstwach rolnych — zlikwidowania planowych strat.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#BronisławJuźków">Reorganizację, którą ostatnio przeprowadzamy, uważam za dobrą i konieczną, ale chciałbym jeszcze parę uwag na ten temat dodać.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#BronisławJuźków">Każda reorganizacja pociąga za sobą bezsprzecznie pewne wydatki, które później w konsekwencji powinny wrócić się w dwójnasób, względnie jeszcze więcej przynieść korzyści. Każdą reorganizację przeprowadzić można i ona się uda, jeżeli jest zabezpieczenie w kadrach.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#BronisławJuźków">Jak przedstawia się sytuacja kadrowa? Wysoki Sejmie, to ja z tej trybuny rok temu mówiłem, jaki jest przekrój kadr, a szczególnie kierowników gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#BronisławJuźków">Przeprowadzono likwidację Ministerstwa Państwowych Gospodarstw Rolnych. Fachowcy z tego Ministerstwa w myśl założeń winni byli pójść w dół, do gospodarstw. Okazało się, że nikt z Warszawy, z Ministerstwa w dół, do nas nie przyszedł. Zlikwidowano Generalną Dyrekcję Państwowych Gospodarstw Rolnych, w celu decentralizacji. Nikt do nas w dół, do gospodarstw nie przyszedł. Zmniejszono etaty w Ministerstwie Rolnictwa, również w dół nikt nie przyszedł.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#BronisławJuźków">Reorganizacja ostatnia którą się przeprowadza dotyczy zespołów. Ta reorganizacja zdała i zdaje egzamin, bo rzeczywiście fachowcy poszli w wielkim procencie do gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#BronisławJuźków">Uważam, że nie trzeba nam się oglądać na przyjście tych fachowców, którzy zasiedli na wygodnych miejscach w Warszawie, względnie w większych miastach, ale trzeba szukać rezerw na dole. One są. Jest wielu młodych inżynierów, którzy ukończyli studia, trzeba nimi — moim zdaniem — tylko się zaopiekować, dać możność pracy, a na pewno w krótkim okresie czasu będziemy mogli zastąpić nimi tych, którzy nie zdają egzaminu.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#BronisławJuźków">Uważam, że sprawą absolwentów i ich praktyk powinno się zająć Ministerstwo Rolnictwa wraz z Ministerstwem Szkolnictwa Wyższego, ażeby ci ludzie odbyli w dobrych gospodarstwach praktykę, względnie w gospodarstwach przy uczelniach, aby mieli jak największe pojęcie o pracy na roli i o wisi.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#BronisławJuźków">W przeprowadzonej szerokiej reorganizacji tkwi jeszcze jedno bardzo poważne zagadnienie, z tą reorganizacją i decentralizacją związane — zagadnienie rad robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#BronisławJuźków">Jestem całą duszą za istnieniem i szerokim działaniem rad robotniczych, albowiem rady robotnicze zdają jak najlepiej egzamin w gospodarstwach.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#BronisławJuźków">Wysoki Sejmie! Posłużę się tu przykładem dwóch gospodarstw obok siebie położonych, o jednakowej klasie gruntu, o jednakowym zainwestowaniu. Jak różnie wygląda w nich gospodarka. Chodzi mi mianowicie o gospodarstwo Brzeźno w pow. człuchowskim na ziemi koszalińskiej i gospodarstwo Słupia w tymże samym powiecie i w tym samym województwie — obok siebie leżące.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#BronisławJuźków">Nakłady na jeden hektar w pierwszym gospodarstwie, gdzie nie ma rady robotniczej wynoszą 2.955 zł, a nakłady w drugim gospodarstwie, gdzie działa i to dobra rada robotnicza wynoszą 2.232 zł.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#BronisławJuźków">Nakłady na jednego pracownika w gospodarstwie Brzeźno wynoszą 21.609 zł, natomiast w gospodarstwie Słupia — 17.269 zł.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#BronisławJuźków">Dochody z jednego hektara w gospodarstwie Brzeźno wynoszą 1.337 zł, a w gospodarstwie Słupia — 2.157 zł.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#BronisławJuźków">Dochody jednego pracownika w gospodarstwie Brzeźno wynoszą 9.800 zł, natomiast dochody jednego pracownika w gospodarstwie Słupia wynoszą 16.469 zł.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#BronisławJuźków">Fundusz płac w gospodarstwie Brzeźno wykorzystano do lutego w 76%, natomiast w gospodarstwie Słupia fundusz płac wykorzystano w 59%.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! Myślę, że nie trzeba Wysokiej Izby przekonywać o konieczności stworzenia rad robotniczych w państwowych gospodarstwach rolnych. Uważam to za nieodzowny warunek w walce o zmniejszenie strat; w dalszej konsekwencji przyniesie to dochód państwu.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#BronisławJuźków">Rady robotnicze — moim zdaniem — jest to samorząd. Przy każdym samorządzie są przecież jakieś instytucje, pewni pracownicy etatowi czy półetatowi. Czy nie należałoby więc przemyśleć problemu opiekowania się, problemu kto miałby się zająć tymi radami, gdzie miałby być zatrudniony ten pracownik, który służyłby pomocą radzie robotniczej, ale nie dyrygował nią. Ustawić go trzeba w jakiejś komórce administracyjnej — w każdym razie nie przy administracji państwowych gospodarstw rolnych, to już jest wiadome z doświadczenia. Raz jeszcze stwierdzam konieczność — przy tej słusznej reorganizacji — postawienia na poziomie rad robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#BronisławJuźków">Dalej pragnę poruszyć drugą sprawę, mianowicie zagadnienie delegacji służbowych, które w naszym budżecie ma niepoślednią pozycję.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#BronisławJuźków">Na delegacje służbowe — muszę stwierdzić — wydajemy bezwzględnie za dużo pieniędzy. Co należałoby zrobić, ażeby zmniejszyć wydatki na delegacje? Mam myśl. Uważam, że wszystkie delegacje powinny być jednakowe. Dla mnie nie jest, Wysoka Izbo zrozumiałe, że jeśli się jedzie na wieś, to delegacja wynosi 18 zł, a jeśli się jedzie do wojewódzkiego miasta, to delegacja — 21 zł. Czy dlatego więcej, że w mieście jest gdzie te 3 złote w pięknym hotelu czy innych kulturalnych, miejscach wydać? Mnie się Wydaje, że takie stawianie sprawy jest niesłuszne. Uważam, że przeciwnie, na wsi są gorsze warunki i delegacja powinna być jednakowa tak dla wsi, jak i dla miasta.</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#BronisławJuźków">Ktoś mógłby mnie zapytać: no tak, ale skąd wziąć, żeby te 3 złote dodać? Wysoka Izbo, postaram się doprowadzić swoje uzasadnienie do końca. Delegacje te dzielą się jeszcze tak: jeśli pracownik jest do 18 godzin w terenie — mam na myśli wieś — to delegacja 9 zł, a jeśli 18 godzin i jedna minuta, to 18 zł. Co się wówczas dzieje? Pracownik naciąga czas tak jak się naciąga gumę, żeby przekroczyć tylko te 18 godzin. Z tej trybuny dużo padało słów o moralności, postawmy więc zagadnienie jasno. Niech pracownik nie naciąga godzin, a dajmy jednakowe delegacje.</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#BronisławJuźków">No, ale to jeszcze nie rozwiązuje kwestii tych 3 złotych. Pracownicy przeważnie jeżdżą na delegacje pociągami. Jak wygląda ta sprawa? W delegacjach tych w większości Wysoka Izbo, jest podane, że podróż odbywa się I klasą. A proszę zobaczyć w pociągu — i Ministra Komunikacji można o to poprosić — ilu delegowanych jedzie tą I klasą? Specjalnie sprawdzałem. Nikt. Wszystko jedzie II klasą.</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! To znaczy, że trzeba ustalić jednakowe, wynoszące 21 zł delegacje na wieś i do miast, bo i tak wszyscy podróżują jednakowo — II klasą. Problem moralny zlikwidowany. Nikt nie będzie naciągał. I pieniądze jeszcze — gwarantuję — zostaną wtenczas do dyspozycji Ministra Finansów proszę bardzo, niech on decyduje, co uważa za stosowne.</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! Niepoślednią rolę w pozycji delegacji służbowych odgrywają sprawy załatwiania skarg i zażaleń. Ludzie moim zdaniem mają prawo pisać, gdzie im się żywnie podoba, ale pod jednym warunkiem, żeby pisali tylko prawdę i mieli rację. A teraz jest tak: są ludzie, którzy już przyzwyczaili się jak narkomani do pisania skarg i zażaleń. Jeśli piszą to od razu w pięciu względnie sześciu egzemplarzach i zaczynają do wszystkich instytucji posyłać. No, instytucje nie lekceważą i wysyłają swoich przedstawicieli celem załatwienia. I ta delegacja leci. Uważam, że jeżeli dajemy szerokie uprawnienia radom narodowym, urzędnikom, żądamy, ażeby im podnieść pobory, to trzeba żądać od urzędnika, żeby tego chłopa przychodzącego ze wsi załatwił na miejscu, jeśli ma ku temu upoważnienie. Natomiast, jeżeli urzędnik tego nie załatwi — mimo że mógł załatwić, przyjeżdżając do załatwienia delegacji z Warszawy i to należy do jego obowiązków — to wtedy powinien pokryć z własnej kieszeni tę delegację. Wtenczas on nie wypuści chłopa z kancelarii dotąd, póki nie wykorzysta wszystkich środków, żeby tego chłopa załatwić. I nie będzie wtenczas listów ani w Radzie Państwa, ani w Sejmie, ani nigdzie. To, wydaje mi się, jest możliwe do zrobienia.</u>
          <u xml:id="u-40.24" who="#BronisławJuźków">Natomiast druga strona. A co robić w stosunku do tych, którzy z uporem maniaka piszą, piszą i piszą? Mnie się zdaje — ja nie jestem prawnikiem, ale trochę się orientuję, jak to wygląda — że człowiek skarżący kogoś do sądu kiedy się okaże, że nie ma racji, pokrywa wszystkie koszty procesowe. A czymże jest kłamstwo tego pracownika, który pisze do Warszawy, a nie mając racji szkaluje tego urzędnika? Uważam, że jeżeli się okaże kłamstwem to co on pisze, to bądź uprzejmy i za kłamstwo zapłać. A jakże. Trzeba rozkładać na dwie strony ciężar moralności: na urzędnika i na pracownika.</u>
          <u xml:id="u-40.25" who="#BronisławJuźków">Wiąże się z tym jeszcze trzecie zagadnienie. Proszę Obywatela Marszałka, jeśli przekroczę 5 minut, proszę nie liczyć tego na koszt czasu moich kolegów, bo będą mieć do mnie pretensje.</u>
          <u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Głosy z sali: Koledzy się zgadzają.)</u>
          <u xml:id="u-40.27" who="#BronisławJuźków">Trzecia sprawa Wysoka Izbo, to jak podejść do sprawy anonimów. Rzeczywiście to zjawisko jest u nas dość rozpowszechnione. Uważam, że anonimy osobiste, to znaczy ty na mnie, a ja na ciebie — w lewy kosz z prawej strony. Natomiast anonimy na tzw. działające kliki przekazać do rozpatrzenia. Jest taka komisja do nadużyć przy prezydiach rad narodowych. Proszę bardzo, sprawa rozwiązana. Mniej delegacji, więcej pieniędzy — a wtenczas sprawy będą załatwiane.</u>
          <u xml:id="u-40.28" who="#BronisławJuźków">Uważam, Wysoka Izbo, że również i my posłowie powinniśmy wziąć na siebie ciężar załatwienia tych spraw. Spotkania, które odbywamy w terenie, winny być razem z członkami prezydiów rad narodowych, żeby na miejscu tam na dole załatwiać te skargi, które są możliwe.</u>
          <u xml:id="u-40.29" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! Nieraz człowiek popatrzy się na tego gospodarza, który przyjechał 10–20–30 kilometrów do miasta, ażeby w prezydium coś załatwić. Wraca i powiada: „Wiesz co, z takim załatwić, i tak, bracie, nic z tego nie wyjdzie”. To powoduje rozżalenie tych ludzi. Trzeba na spotkaniach naszych wspólnie pomóc prezydiom rad narodowych, ażeby te sprawy, które są jeszcze niedopasowane — dopasować.</u>
          <u xml:id="u-40.30" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! Pragnę jeszcze poruszyć jedno zagadnienie, a mianowicie odpowiedzieć posłowi Makarczykowi, tak jak ja zrozumiałem jego przemówienie. Na wstępie muszę poinformować Wysoką Izbę, że odbyłem w przeciągu roku 68 spotkań po wyborach, masowych spotkań, na których było przeszło 16 tys. moich wyborców. Spotkania moje były w 80% w środowiskach wiejskich, to znaczy przeważnie wierzących ludzi. Dlatego też chcę odpowiedzieć posłowi Makarczykowi, czy społeczeństwo nasze myśli tak, jak to przedstawił poseł Makarczyk w swoim przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-40.31" who="#BronisławJuźków">Zapewniam, że nie. Przemówienie posła Makarczyka było typowym przemówieniem przedstawiciela małej grupy, która szuka po Październiku, jakiegoś miejsca i czegoś szuka, ale zapewniam, że niczego się nie doszuka i nie doczeka.</u>
          <u xml:id="u-40.32" who="#BronisławJuźków">Wysoka Izbo! Są ludzie i grupy ludzi, którzy urzeczeni właściwością zimnego węgla hołdują zasadzie, że wprawdzie nie parzy, ale zawsze jakiś ślad zostawia, znak zostawia. I ciekawe, że to najczęściej czynią ci, co mają pełne usta moralności, co niby wszystko i wszystkich doceniają z nienaruszalnej, niczym nie skalanej pozycji czystej moralności.</u>
          <u xml:id="u-40.33" who="#BronisławJuźków">Obywatele Posłowie! Odczułem to na własnej skórze, we własnym doświadczeniu życiowym. Warunki wykuwania się naszej ludowej ojczyzny, jej cienie i blaski, jej osiągnięcia, błędy i zwycięskie zmagania się z nimi. Dlatego jestem wyczulony na każdy pozytywny i negatywny wydźwięk, na tendencje tkwiące w każdym posunięciu, w każdej wypowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-40.34" who="#BronisławJuźków">Śledziłem z dużą uwagą parodniowy przebieg naszej debaty budżetowej i muszę stwierdzić, że nieporozumieniem ludzi spod znaku posła Makarczyka jest mniemanie, że tylko oni są monopolistami na krytykę; a język świerzbi, żeby nazwać sprawę po imieniu, bo ich krytyka to krytykanctwo.</u>
          <u xml:id="u-40.35" who="#BronisławJuźków">Poseł Makarczyk twierdził pod koniec swego przemówienia, że nastąpił jakoby naturalny podział pracy między posłami. Słyszeliśmy — mówi — wiele pochwał, nawet panegiryków, moje uwagi krytyczne, zresztą oparte na pełnym docenianiu osiągnięć i podyktowane troską o ich utrwalenie i pogłębianie, mają być — według niego — docieniowaniem obiektywnego obrazu rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-40.36" who="#BronisławJuźków">Czyżby taki skromny tylko cel przyświecał mówcy i czy taki był sens jego przemówienia?</u>
          <u xml:id="u-40.37" who="#BronisławJuźków">W ocenie tego przemówienia i samej postawy mówcy można zgodzić się z wypowiedzią posłów Kuleszy, Olszewskiego i Kamińskiego. Dlatego do meritum poszczególnych faktów nie widzę potrzeby wracać.</u>
          <u xml:id="u-40.38" who="#BronisławJuźków">Przesunęło się w wystąpieniach z tej wysokiej trybuny kilkudziesięciu posłów i wiele elementów krytyki — lecz jakże odmiennych od posła Makarczyka. Nie chodzi mi o głos moralizatorski — były to elementy rzeczowej analizy, były krytyczne wnioski, ale większość z nich wypływała rzeczywiście ze szczerej chęci naprawienia tej Rzeczypospolitej, którą budujemy, tj. Polski socjalistycznej. Wyrosła ta krytyka z głębokiego patriotyzmu, który pragnie przyśpieszyć osiągnięcia naszej ludowej ojczyzny, który widzi istotny warunek tych osiągnięć w sprawniejszym zespoleniu szerokiej, ożywczej inicjatywy oddolnej mas pracujących i uczynieniu jej jeszcze bardziej codziennym, bliższym w działaniu ogniwem centralnej i terenowej władzy ludowej. A jakże odmiennie brzmi przeszło godzinne przemówienie posła Makarczyka! Jak fałszywy zgrzyt żelaza po szkle dźwięczą apostolskie słowa.</u>
          <u xml:id="u-40.39" who="#BronisławJuźków">Ale nie możemy popierać żadnych kroków, które w naszym pojęciu demobilizują społeczeństwo, pauperyzują je, czy też osłabiają poczucie prawdy.</u>
          <u xml:id="u-40.40" who="#BronisławJuźków">Czy ustawa o walce ze spekulacją — na noże przyjęta przez kolegów posła Makarczyka — potwierdza cytowane słowa? Czy ustawa o sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych, przynosząca milionom chłopów stabilizację i wzmocnienie poczucia prawnego, nie była podważana i atakowana przez posła Makarczyka i jego kolegów? Czy trzeba też cytować słowa? Czy ustawa o stabilizacji w zakresie prywatnej inicjatywy i rzemiosła nie była atakowana — nie od strony pauperyzacji społeczeństwa, ale w imię nieskrępowania kabzy nielicznych jednostek, widocznie bliskich posłowi Makarczykowi? Można by -cały roczny przeszło okres pracy naszego Sejmu powołać na świadka mijających się z rzeczywistością ocen ogólnych, zawartych w wystąpieniach posła Makarczyka.</u>
          <u xml:id="u-40.41" who="#BronisławJuźków">Były w nich liczne fakty, znane, wielokrotnie dyskutowane fakty, których analiza pomogła dokonać już wielu zmian, choćby na odcinku, którego jestem przedstawicielem, fakty, których badania leżą u podstaw szeregu posunięć Rządu i poszczególnych resortów oraz przygotowywanych przez Radę Ekonomiczną, Rząd, odpowiednie zespoły fachowców zasadniczych posunięć, ale w warunkach, które nie hamują decydującego dla całego naszego postępu procesu stabilizacji i umacniania gospodarki narodowej, wyprowadzonej tak ofiarnym wysiłkiem z trudności lat 1956 i 1957. Ale te znane fakty w przemówieniach posła Makarczyka zostały, moim zdaniem, świadomie nagromadzone, zagęszczone, spiętrzone, tak by lawiną sarkazmu, złośliwego samozadowolenia z istotnych trudności kłaść dodatkowe trudności w zapasach naszej szeroko podjętej walki o lepsze, sprawniejsze budownictwo socjalizmu w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-40.42" who="#BronisławJuźków">Jak nazwać ten dziwny dysonans między istotą wystąpień posła Makarczyka a szumną reklamą swej przychylności dla budownictwa socjalizmu, omaszczoną tak gęstym olejem moralizatorstwa?</u>
          <u xml:id="u-40.43" who="#BronisławJuźków">Nie przypadkowo, wydaje mi się, poseł Olszewski, mówiąc o ewentualnym przekonsultowaniu sprawy płac w fabryce w Oświęcimiu z posłem Makarczykiem — zastrzegł się, że uczyni to pod warunkiem istnienia dobrej woli ze strony zaproszonego. A oto właśnie chodzi. W wystąpieniach poprzednich, jak i obecnych trudno ją, niestety, znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-40.44" who="#BronisławJuźków">Jeśliby przyjąć ocenę budownictwa socjalistycznego w naszym kraju i jego osiągnięć na podstawie jakości żyletek, to należy stwierdzić, że jest to jeszcze jeden dowód szukania drobiazgów dla ośmieszenia naszej słusznej drogi budownictwa socjalistycznego.</u>
          <u xml:id="u-40.45" who="#BronisławJuźków">To prawda, że żyletki nie są nadzwyczajnej jakości, ale i tę drobną trudność pokonamy i żyletki będą w przyszłości na pewno lepsze. Zapewniam, że nawet tępe żyletki nie powstrzymają naszego marszu do realizacji drogi wytkniętej przez VIII Plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej po Październiku.</u>
          <u xml:id="u-40.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Kazimierzowi Nowickiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#KazimierzNowicki">Wysoki Sejmie! Wystąpienie swoje pragnę poświęcić tylko jednemu zagadnieniu, głównie zagadnieniu państwowych gospodarstw rolnych.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#KazimierzNowicki">Dość często z tej trybuny padają pod adresem państwowych gospodarstw rolnych różne głosy. Występują one również i na obecnej sesji a większość z nich jest raczej krytyczna. Bardzo cenne są bezsprzecznie te krytyczne uwagi, które wypływają ze znajomości sprawy i które naprawdę zmierzają ku uzdrowieniu gospodarki PGR, ale jest szereg takich głosów, które wciąż w kółko powtarzają to, co nie jest uzasadnione, a nieraz bezpodstawne i niesłuszne.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#KazimierzNowicki">Nie mam zamiaru w swoim wystąpieniu bynajmniej usprawiedliwiać tych niedociągnięć, które występują nadal jeszcze w PGR-ach i nad których likwidacją dobrze jeszcze musi popracować resort, a przede wszystkim załogi i aparat kierowniczy gospodarstw. Ale jednocześnie należy dostrzegać to wszystko, co tam się w tych gospodarstwach robi, już zrobiło i co się zmienia, trzeba wydobywać na wierzch również i te pozytywy i umieć je właściwie ocenić.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#KazimierzNowicki">Chciałbym tutaj podać kilka cyfr, które pokazują nam, czym są państwowe gospodarstwa rolne dla naszej gospodarki narodowej w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#KazimierzNowicki">Jeśli idzie o ogólny areał ziemi, znajdującej się w PGR, to wynosi on około 12,6% użytków rolnych w Polsce. Jeśli idzie zaś o towarowość PGR w stosunku do globalnej towarowość!, to jest ona również znaczna. W takich województwach jak Szczecin w rękach PGR znajduje się obecnie około 40% ziemi, w Koszalinie — 36%, w Olsztynie — 26%. Zagospodarowanie tych odłogiem leżących po wojnie terenów nastąpiło jedynie dzięki państwowym gospodarstwom rolnym i znaczny rozwój życia na tych terenach mógł nastąpić tylko w wyniku zagospodarowania ich przez państwowe gospodarstwa rolne.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#KazimierzNowicki">Państwo robiło szereg akcji i przychodziło z konkretną pomocą tym, którzy chcieli zna leźć zatrudnienie w PGR i dzięki tym akcjom otrzymaliśmy do PGR tysiące uczciwych i dobrych robotników z poznańskiego, bydgoskiego, kieleckiego, krakowskiego i innych województw. Ale trzeba wiedzieć i to, że przychodzili też do PGR ludzie, którzy z różnych powodów traktowali pracę tę przejściowo, tymczasowo lub z musu. Wśród nich były często nieuczciwe i zdemoralizowane elementy.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#KazimierzNowicki">Dzisiaj — trzeba to powiedzieć — trwa w załogach zacięta walka między uczciwą częścią załogi a elementami zdemoralizowanymi — o honor i oblicze robotnika rolnego, o poziom i rentowność gospodarki. Dlatego niesłuszne jest, wydaje mi się, nie widzieć tej pozytywnej i słusznej walki.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#KazimierzNowicki">Budżet na 1958 r. przewiduje pokrycie strat państwowych gospodarstw rolnych w wysokości 3,6 mlrd zł w stosunku do 4,7 mlrd zł w 1956 r. Jest to suma jeszcze ciągle wysoka i na pewno nie przynosząca chluby tym gospodarstwom, ale jednocześnie znamionująca nowy zachodzący w PGR proces.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#KazimierzNowicki">Jeżeli bowiem od 1950 r. do 1956 r. obserwuje się ciągły wzrost strat, w PGR, to w 1957 r. i 1958 r. następuje wyraźna poprawa i zmniejszenie strat.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#KazimierzNowicki">Na podkreślenie zasługuje również i ten fakt, że dzieje się to wszystko jednocześnie z poważną reorganizacją, z poważnymi zmianami, których główny cel zmierza ku temu, aby gospodarstwo jako podstawowa jednostka produkcyjna swą działalność opierało na własnym rozrachunku i aby można było po wynikach produkcyjnych i efektach finansowych ocenić każde gospodarstwo z osobna, czego nie mogliśmy w zasadzie uzyskać w okresie poprzednim, stała temu bowiem na przeszkodzie struktura -organizacyjna PGR oraz umiejscowienie odpowiedzialności za działalność gospodarczą i wyniki finansowe gospodarki w zespołach PGR.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#KazimierzNowicki">Wydaje się, niewątpliwie, że podjęte już posunięcia przyśpieszą pozytywne rezultaty i doprowadzą do tego, że wszystkie państwowe gospodarstwa rolne staną się już w niedługim czasie przykładem dla całej gospodarki rolnej, świadczącym o tym, że PGR-y nie tylko w teorii, ale i w praktyce mogą służyć jako wzór wyższości socjalistycznej, zmechanizowanej gospodarki rolnej.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#KazimierzNowicki">W wystąpieniach niektórych posłów można było odczuć jakąś niewiarę w tę zasadniczą tezę.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#KazimierzNowicki">Przyjrzyjmy się niektórym danym z osiągnięć PGR w roku 1956–1957 w porównaniu z gospodarką indywidualną w województwach centralnej Polski.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#KazimierzNowicki">Będę podawał cyfry, które w zasadzie dotyczą województw: Warszawa, Poznań, Łódź, Kielce, Katowice i Bydgoszcz. Są to województwa, w których państwowe gospodarstwa rolne posiadają kilkaset tysięcy ha ziemi.</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#KazimierzNowicki">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#KazimierzNowicki">Podobnie kształtują się wyniki w jęczmieniu jarym. W rzepaku występują one znacznie na korzyść państwowych gospodarstw rolnych.</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#KazimierzNowicki">Jeżeli idzie o mleko, to średnia wydajność od krowy w gospodarstwach chłopskich waha się w granicach 1.807 litrów, w PGR zaś występuje ona w cyfrach następujących: [tabela] Wymienione cyfry porównawcze nie wymagają komentarza i sądzę, że w nowych sprzyjających warunkach staraniem państwowych gospodarstw rolnych będzie zwiększyć te uzyskiwane wyniki i w praktyce w zasadzie udowodnić, że gospodarstwa socjalistyczne są wyższą formą gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#KazimierzNowicki">W ogólnej walce o wzrost produkcji rolnej w PGR jako centralne zagadnienie wysuwa się sprawa rentowności i o to bije się całe kierownictwo resortu. Chodzi również o to, aby o rentowność PGR biły się wszystkie załogi i kierownictwa gospodarcze poszczególnych gospodarstw i taką atmosferę należy wśród nich wytworzyć.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#KazimierzNowicki">Zadanie to nie jest łatwe. Nie należy w żadnym wypadku dopuścić do tego, aby straty zlikwidowano pozornie, albo aby przy ich likwidacji prowadzić do dewastacji innych istniejących środków produkcji, co musielibyśmy naprawiać w latach następnych. Idzie o to, aby walka o rentowność państwowych gospodarstw rolnych miała charakter trwały i stały.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#KazimierzNowicki">Dwie są jedynie możliwe drogi do osiągnięcia stabilizacji i trwałych wyników w PGR.</u>
          <u xml:id="u-42.20" who="#KazimierzNowicki">Po pierwsze — przez podniesienie produkcji na uprawianym areale i dlatego w tym celu należy bardziej niż dotychczas zainteresować załogi PGR oraz wykorzystać właściwie posiadane środki i możliwości.</u>
          <u xml:id="u-42.21" who="#KazimierzNowicki">Po drugie — prowadzić trzeba oszczędną i racjonalną gospodarkę w nakładach, które są nieproporcjonalnie wysokie do osiąganych wyników produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-42.22" who="#KazimierzNowicki">Poseł Juźków, jako mój przedmówca, w sposób dosyć wyraźny dawał porównanie dwóch konkretnych gospodarstw. Takich porównań Wydaje mi się, można zrobić bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-42.23" who="#KazimierzNowicki">Jeśli idzie o pierwszą sprawę, czyli o wzrost produkcji, to obserwuje się w tej dziedzinie pozytywne zmiany i uzyskane plony w PGR w 1957 r. są wyższe od lat poprzednich; chodzi więc o ich utrwalenie i o dalszy wzrost.</u>
          <u xml:id="u-42.24" who="#KazimierzNowicki">Ale jeżeli idzie o nakłady, to obserwujemy tutaj jeszcze dużo nieudolności, rozrzutności tolerancyjności itp.</u>
          <u xml:id="u-42.25" who="#KazimierzNowicki">Weźmy np. sprawę funduszu płac. Jest on stosunkowo wysoki w porównaniu do uzyskiwanej wartości produkcji towarowej. W 1956 r. fundusz płac stanowił 82% ogólnej wartości towarowej w PGR, a w 1957–1958 r. wyniesie on już tylko ok. 65%.</u>
          <u xml:id="u-42.26" who="#KazimierzNowicki">Tak wysoki fundusz płac nie świadczy wcale o tym, że zarobki pracowników są tak wysokie. Wręcz odwrotnie, zarobki robotników PGR są stosunkowo niskie i trzeba je będzie w ramach nagromadzonych przez państwo środków podnieść. Na ten stan bezspornie rzutują z jednej strony niskie plony, słaba wydajność pracy, ale z drugiej strony istnieją również poważne przerosty w zatrudnieniu, szczególnie w województwach centralnych, istnieje brak prawidłowych proporcji co do ilości robotników stałych, ilości pracowników umysłowych, nadzoru i rzemieślników, jakie powinny występować w poszczególnych gospodarstwach.</u>
          <u xml:id="u-42.27" who="#KazimierzNowicki">Na odcinku likwidacji przerostów w administracji dokonano już poważnej pracy w kierunku ich zredukowania. Na przykład jeżeli na dzień 1 stycznia 1957 r. w zespołach i gospodarstwach PGR było ok. 45.770 pracowników administracyjnych to na dzień 1 stycznia 1958 r. było już tylko 34.015 osób, a na dzień 1 lipca 1958 r. winno być tylko 24.292 osób, uwzględniając, że ok. 1.300 ludzi, zatrudnionych będzie dodatkowo w inspektoratach na szczeblach powiatu lub nieco wyższych.</u>
          <u xml:id="u-42.28" who="#KazimierzNowicki">Podjęto również już pierwsze kroki w kierunku ustalenia faktycznych potrzeb gospodarstw w zatrudnieniu ludzi w ogóle. Zbędne osoby powinny przenosić się do gospodarstw potrzebujących ludzi, a w szczególności do gospodarstw znajdujących się na terenach północnych i terenach zachodnich naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-42.29" who="#KazimierzNowicki">Jeżeli już jestem przy funduszu płac, to powiem również i o takiej sprawie. Gospodarstwa PGR zatrudniają wysoki procent pracowników sezonowych i płacą od nich składkę ubezpieczeniową w takiej wysokości jak od pozostałych pracowników, chociaż świadczenia ZUS-u na pracowników sezonowych są mniejsze. W miejsce zasiłków rodzinnych państwowe gospodarstwa rolne płacą premię od wysokości zarobków, natomiast ZUS nie zwraca PGR tych należności. Wydaje mi się, że tu jest też poważna pozycja, która obciąża państwowe gospodarstwa rolne i należałoby tę sprawę rozpatrzyć i ostatecznie rozstrzygnąć.</u>
          <u xml:id="u-42.30" who="#KazimierzNowicki">Obok tych zagadnień przed radami robotniczymi i załogami PGR stoi również zadanie dokładnej analizy pozostałych nakładów, a szczególnie takich jak w remontach, w zakupie paszy itp. Stanowią one bardzo poważną pozycję w wydatkach i to nie zawsze uzasadnioną. W tej dziedzinie istnieją tam również poważne możliwości zmniejszenia strat.</u>
          <u xml:id="u-42.31" who="#KazimierzNowicki">Jeśli idzie o problem stworzenia radom robotniczym warunków, to uważam, że do wystąpienia posła Juźkowa należy dodać jeszcze jeden moment. Jeżeli sprawa rad robotniczych jest uznana jako jedno z naczelnych zagadnień, którymi należy zajmować się w sposób konkretny i właściwy, to z drugiej strony trzeba również postawić sprawę, że jeśli idzie o państwowe gospodarstwa rolne, to warunki dla rozwinięcia pracy rad robotniczych nie są w tej chwili dostateczne. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że jeśli stawiamy przed załogami konieczność konkretnego zajęcia się sytuacją w zakładzie, to plan finansowo-gospodarczy, czy plan produkcyjny jako taki nie może być w dalszym ciągu — tak jak to jest w wielu wypadkach — jakąś polityczną tajemnicą.</u>
          <u xml:id="u-42.32" who="#KazimierzNowicki">Co do drugiej sprawy, poruszonej tutaj, uważam, że niesłuszne byłoby tworzenie jakiegoś nadrzędnego pionu, który miałby za zadanie kierować pracą rad robotniczych. Sprawa jest w sposób definitywny uregulowana. Zagadnieniem pracy rad robotniczych zajmować się powinny związki zawodowe, i z tego, co mi jest wiadomo, one temu zagadnieniu poświęcają może w zasadzie niedostateczny wysiłek, ale jednak sprawą tą powinny się zajmować.</u>
          <u xml:id="u-42.33" who="#KazimierzNowicki">Jeśli idzie o PGR, zostało tam przeszkolonych w ostatnim tygodniu kilka tysięcy ludzi będących członkami rad robotniczych, względnie przewodniczącymi, i bezsprzecznie, może to stanowić bardzo poważną pomoc w rozwinięciu działalności rad robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-42.34" who="#KazimierzNowicki">Nie będę mówił tu o szeregu jeszcze innych spraw, bo jest ich sporo, a wszystkie one składają się na całokształt wyników pracy PGR. Wiążą się one wszystkie z kształtującą się, nową, coraz bardziej świadomą postawą załóg robotniczych, które swoją zdecydowaną postawą mogą wpłynąć na przyspieszenie i uzdrowienie gospodarki PGR.</u>
          <u xml:id="u-42.35" who="#KazimierzNowicki">Kilka uwag pragnę poświęcić sprawie gruntów, które z różnych względów nie powinny być uprawiane przez PGR-y, względnie których intensyfikacja może nastąpić dopiero w latach późniejszych.</u>
          <u xml:id="u-42.36" who="#KazimierzNowicki">Według wstępnych wyliczeń, gruntów słabych oraz takich, które wymagają dostatecznych środków, znajduje się w państwowych gospodarstwach rolnych około 345 tys. ha. Z ilości tej przekazano już dotychczas różnym użytkownikom około 110 tys. ha, tj. 31%. Ponowna segregacja gruntów wykazuje, że istnieje konieczność zaliczenia do tejże grupy dalszych 210 tys. ha.</u>
          <u xml:id="u-42.37" who="#KazimierzNowicki">A więc problem bardzo dużej wagi, który w praktyce będzie niezmiernie trudny do rozwiązania. Natomiast pozostawienie tych gruntów pod uprawę PGR powoduje narastanie setek milionów strat.</u>
          <u xml:id="u-42.38" who="#KazimierzNowicki">Ministerstwo Rolnictwa w zasadzie pracuje nad sposobami rozwiązania tego problemu i wydaje się, że podejmuje bardzo słuszne i uzasadnione kroki w tym kierunku, o czym słyszeliśmy w oświadczeniu Ministra Rolnictwa tow. Ochaba tu w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-42.39" who="#KazimierzNowicki">Kończąc tych kilka uwag — na pewno niepełnych i nie do końca dających obraz sytuacji w PGR — pragnę stwierdzić, że tak jak w całym naszym państwie, tak i w państwowych gospodarstwach rolnych czyni się wysiłki, aby usprawnić działalność gospodarstw i tak jak cała klasa robotnicza, tak i robotnicy PGR starają się o to, aby ich zakłady były rentowne i dawały społeczeństwu potrzebną, coraz wyższą produkcję.</u>
          <u xml:id="u-42.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam 20-minutową przerwę w obradach.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 18 min. 30 do godz. 18 min. 55.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JerzyJodłowski">Wznawiam obrady. Proszę Obywateli Posłów o zajęcie miejsc.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Kazimierz Król.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#KazimierzKról">Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Przed kilku miesiącami padło z tej Wysokiej Trybuny powiedzenie, że gdyby nie polski Październik wielu z nas nie siedziałoby na tych ławach poselskich. Jestem przekonany, że i ja, bezpartyjny chłop małorolny z ubogiej ziemi opoczyńskiej, nie dostąpiłbym zaszczytu reprezentowania trosk i dążeń ogromnej masy chłopów polskich w tej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#KazimierzKról">Dlatego chyba bardziej od wielu innych zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką ponosimy przed narodem i historią. Od nas w dużej mierze zależy to, na ile najgłębsze i najszlachetniejsze dążenia narodu polskiego, które z taką siłą zostały wyrażone w pamiętnych dniach Października, zostaną zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#KazimierzKról">Osobiście odczuwam szczególne zadowolenie z faktu, że w sprawach zasadniczych potrafimy mieć wspólne stanowisko — niezależnie od posiadania, czy nieposiadania, takiej lub innej legitymacji. Wspólna troska o rozwój naszego społeczeństwa łączy zgodnie wysiłki chłopa od pługa i naukowca, robotnika i artysty. Trudną sytuację np. Mazurów odczuwają nie tylko posłowie tego ludu o tak pięknych tradycjach i niestety zawiedzionych często, a uzasadnionych nadziejach, ale i nasi bracia Górale, Ślązacy, Kaszubi, i inni bez względu na to, z którego zakątka Polski się wywodzą.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#KazimierzKról">To tak potrzebne zjednoczenie naszego narodu jest przede wszystkim zasługą Władysława Gomułki. Nic więc dziwnego, że zdobył on sobie również i wśród nas, bezpartyjnych chłopów, najwyższy szacunek i wdzięczność. Sądzę, że najlepszą nagrodą, jaką możemy mu się odwzajemnić, jest nasza uporczywa walka o podnoszenie produkcji rolnej oraz praca nad ogólnym rozwojem wsi, a pośrednio i całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#KazimierzKról">Niejednokrotnie przewija się w debatach Sejmu sprawa poprawy sytuacji finansowej wsi po Październiku. Ocena tego zagadnienia jest różna. Moim zdaniem pewna poprawa, choć jeszcze niewielka, nastąpiła. Zasadniczym jednak osiągnięciem chłopów polskich jest nowa atmosfera społeczno-polityczna na wsi. W przeciwieństwie do tego, co było, chłop nie czuje lęku przed władzą, nie wstydzi się, a jest dumny ze swych osiągnięć produkcyjnych. Ma w sklepach coraz więcej — choć ciągle jeszcze za mało — artykułów potrzebnych mu do rozwijania produkcji. Jednym słowem, chłop polski zdobył prawdziwą wolność, wyprostował kark, wstąpił w niego nowy zapał do pracy.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#KazimierzKról">Częste są i takie wypadki, że chłop bardziej aniżeli poprzednio oszczędza na jedzeniu, ubraniu itp. wydatkach po to, by zdobyć pieniądze niezbędne na inwestycje, zmierzające do rozwijania produkcji. Z tej dążności do odbudowy swego warsztatu pracy, a nie z dążności do natychmiastowej poprawy swego poziomu życia, rodzą się głosy chłopów domagających się większej pomocy państwa. Dążenia te są na pewno słuszne i uzasadnione, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że ogromna ilość gospodarstw chłopskich w warunkach minionego okresu uległa szybkiej dekapitalizacji. Obecnie chłopi muszą czynić nakłady nie tylko na zrównoważenie bieżącego zużycia, ale i na odrobienie zaległości tylu lat.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#KazimierzKról">Słuszne są również ambicje chłopów, by nie tylko osiągnąć dawny poziom, ale iść szybko naprzód w pościgu za gospodarką rolną innych państw, m. in. i zachodnich. Wiemy o tym, że nie da się tego zrobić od razu. Nie wystarczą dobre chęci naszych władz, jeśli my jako naród nie wyprodukujemy więcej bogactw. Źródłem naszej zamożności nie są kasy państwa, a przede wszystkim nasza praca, należycie pokierowana przez władzę ludową. Prędzej zrealizujemy nasz październikowy pro - gram, jeżeli w jeszcze większym stopniu uwierzymy w siłę naszych umysłów, naszych rąk i wydajność naszej ziemi. Na tym odcinku mamy jeszcze ogromne, nie wykorzystane możliwości.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#KazimierzKról">Warunkiem niezbędnym do przezwyciężenia obecnych trudności własnymi siłami naszego narodu jest przede wszystkim skupienie całego społeczeństwa wokół naszego programu, wokół władzy ludowej. A jest to sprawa dalszego wzrostu dyscypliny społecznej i praworządności, to znaczy szanowania prawa nie tylko przez społeczeństwo, ale i przez organy naszej władzy.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#KazimierzKról">Wysoka Izbo! Wielu chętnie porównuje naszą stopę życiową z poziomem życia ludzi w państwach zachodnich. Zapominamy jednak przy tym, że wysoki poziom tamtejszy jest przede wszystkim wynikiem bardzo intensywnej pracy tych narodów, no i korzystania z dorobku całych pokoleń, który nie został, tak jak u was, zniszczony wojnami. Musimy więc zacząć od sumiennej pracy wszystkich na swoim odcinku, a wówczas łatwiej nam będzie w przyszłości opracowywać i nasz budżet, szczególnie po stronie wydatków, bo będzie więcej pieniędzy do podziału. To, co widziałem kiedyś w innych krajach, utwierdziło mnie w przekonaniu, że rozumna i intensywna praca to największy skarb każdego narodu.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#KazimierzKról">Nasz chłop pracuje intensywnie. Dla nas nie ma 8-godzinnego dnia pracy, nie ma złej pogody, nie żałujemy trudu i potu. Gorzej natomiast jest z naszymi umiejętnościami. Że pod tym względem nie jest najlepiej, to wynika głównie z niedostatecznie opanowanej przez chłopów nowoczesnej wiedzy rolniczej i nie zawsze najlepszego kierowania sprawami rolnictwa przez organy naszej władzy.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#KazimierzKról">Robione są ostatnio wysiłki, by krzewić na wsi oświatę rolniczą i ogólną kulturę. Rezultaty są dotychczas nikłe. Brak zainteresowania kształceniem rolniczym wynika głównie z utrzymującej się jeszcze niewiary w przyszłość rolnictwa. Dzieci chłopskie chętnie idą do innych zawodów. Stanowisko takie nie znajduje uzasadnienia i jest pozostałością minionego okresu. Jest w tym też i wina naszych władz, których postępowanie, zwłaszcza w terenie, nacechowane jest często wahaniami.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#KazimierzKról">Widać to nawet, na przykładzie stosunku do wspomnianej oświaty rolniczej. Z jednej strony mówi się o potrzebach, o konieczności, a z drugiej strony nie zabezpiecza się dostatecznych środków.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#KazimierzKról">Niedostateczna jest również ilość agronomów terenowych w kółkach rolniczych. Bez ugruntowania wiary w możliwości rozwojowe rolnictwa i intensywnej walki o poziom wiedzy rolniczej rozwój rolnictwa naszego będzie nadal zbyt powolny. Produkcja nasza nie będzie mogła nadążyć za rosnącymi potrzebami naszych braci robotników i za potrzebami przemysłu przetwórczo -rolnego.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#KazimierzKról">Nas chłopów, boli to, że mu simy sprowadzać zboże z zagranicy, gdy równocześnie nasze możliwości produkcyjne nie są w pełni wykorzystane. Ziemia, nasza może rodzić dużo więcej. Rąk do pracy na wsi jest aż za dużo, brak jest jednak niezbędnych środków produkcji, wymaganych w nowoczesnym rolnictwie. A jeżeli nawet są, to większa część chłopów nie jest w stanie ich nabyć. Szczególnie powiaty: opoczyński, konecki i przy suski w woj. kieleckim, gdyż mają bardzo lichą ziemię.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#KazimierzKról">Typowym przykładem są nawozy sztuczne. Leżą one najczęściej bardzo źle przechowywane, w kiepskich magazynach, a nawet kopcach; zamiast iść do gleby chłopskiej i dawać wysokie plony, ulegają bezprodukcyjnemu niszczeniu. Sprawa jest o tyle smutna, że nasze zużycie nawozów jest i tak zastraszająco niskie. Toteż należy wszystko zrobić, by to zużycie podnieść. Obecna cena nie może do tego zachęcać, tym bardziej że i jakość ich nie jest najlepsza. Gdyby cena została obniżona przynajmniej o tyle, ile te nawozy straciły na wartości na tym bardzo złym przechowywaniu, to rozeszłoby się ich dużo więcej, a tym samym wzrosłaby poważnie nasza produkcja rolna.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#KazimierzKról">Sprawa nawozów jest najlepszym dowodem, że wieś, wbrew zdaniu niektórych polityków, nie ma dostatecznej ilości środków pieniężnych na szybsze dźwiganie swej produkcji. W zaistniałej sytuacji rewizja cen nawozów staje się koniecznością, jeżeli nie mamy ponosić dalszych poważnych strat w naszej gospodarce narodowej.</u>
          <u xml:id="u-45.16" who="#KazimierzKról">Ze sprawą cen i dochodowości wsi wiąże się również sprawa obowiązkowych dostaw. Dotychczasowe zmiany na tym odcinku dały pożądany rezultat nie tylko dla chłopów, ale i dla państwa. Wzrosła przede wszystkim bardzo poważnie produkcja. Wiemy, że obecna sytuacja finansowa państwa nie pozwala na całkowite zniesienie Obowiązkowych dostaw, ale dalszy krok na tym odcinku powinien być w tym roku zrobiony. Chłopów niepokoi brak jakichkolwiek wniosków w tej sprawie. A jest to przecież jeden z podstawowych punktów programu rolnego, ogłoszonego przez Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Naczelny Komitet Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i przyjętego z uznaniem przez chłopów we wszystkich jego punktach.</u>
          <u xml:id="u-45.17" who="#KazimierzKról">Jak już wspomniałem, poprawa sytuacji finansowej wsi wpłynie korzystnie przede wszystkim na rozwój produkcji rolnej. Państwo będzie miało do dyspozycji więcej środków żywności. Stworzy to możliwość podniesienia zarobków robotników i pracowników umysłowych, rent, wynagrodzeń nauczycieli itp., a więc nastąpi poprawa na tych odcinkach, na których nam chłopom, w imię dobrze pojętego sojuszu robotniczo-chłopskiego szczególnie zależy.</u>
          <u xml:id="u-45.18" who="#KazimierzKról">Następnym zagadnieniem, interesującym ostatnio wieś, jest sprawa dysponowania ziemią przez państwo. Bardzo dobrze, że władze nasze zdecydowały się na sprzedaż poważnej ilości ziemi chłopom. Należy mieć nadzieję, że i sprawa tzw. resztówek zostanie przy okazji definitywnie załatwiona na korzyść chłopów. W Polsce mamy około 5 tys. resztówek, o łącznym obszarze 90 tys. hektarów. Remonty budynków w tych resztówkach kosztują państwo około 45 mln zł rocznie, a mimo to ulegają one bardzo szybkiej dewastacji. Jest to niepotrzebna kula u nogi naszego budżetu. Sytuacja taka zaistniała głównie dlatego, że te resztówki nie są najczęściej w ręku prawdziwych chłopów, a mają je różnego rodzaju spekulanci. Chłop nie chce pracować na tego typu darmozjadów i słusznie domaga się pełnej realizacji zasady: ziemia w ręce pracowitego chłopa — a nie ludzi udających rolników.</u>
          <u xml:id="u-45.19" who="#KazimierzKról">Szybkie i sprawiedliwe uregulowanie spraw własnościowych na wsi jest jednym z najważniejszych warunków pomyślnego rozwoju rolnictwa. Problem ten jest szczególnie nabolały na Ziemiach Odzyskanych.</u>
          <u xml:id="u-45.20" who="#KazimierzKról">Wysoka Izbo! Jako członek Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego brałem udział w wyjeździe na Warmię i Mazury. Zostałem urzeczony pięknem tej ziemi, ale równocześnie przybity smutkiem tamtejszych mieszkańców. Uderzyły mnie masowe skargi chłopów na obojętność i niezaradność tamtejszych władz. W tej sytuacji władze centralne powinny poświęcić więcej uwagi tym terenom. Tego wymaga nasz ogólnopolski interes. Warmiacy i Mazurzy powinni być otoczeni szczególną opieką, gdyż oni to. swą ofiarną pracą i wielowiekową walką ziemie te dla Polski zachowali. Dziś stać nas na przepędzenie z tych ziem złego ducha Smętka, czy też innych złych duchów w ludzkich ciałach, o których pisali Żeromski i Wańkowicz.</u>
          <u xml:id="u-45.21" who="#KazimierzKról">Wysoka Izbo! Na zakończenie pragnę zapewnić, że chłopi bezpartyjni nigdy jeszcze nie stali tak blisko PZPR i ZSL, jak po Październiku. Chłopi nie zrobią zawodu naszej władzy. Wierzą jednak w to, że i władza nie będzie szczędziła wysiłku, by w pełni zrozumieć trudną jeszcze ich sytuację, i będzie niosła im niezbędną pomoc.</u>
          <u xml:id="u-45.22" who="#KazimierzKról">Chłop kocha swoją ojczyznę i nie szczędzi dla niej ofiar. Gdy panowie nasi w 1939 r. uciekali z fortunami za granicę, myśmy pod gradem kul i bomb uprawiali nasze łany, żywili społeczeństwo, a równocześnie walczyli z okupantem. Dziś, w wolnej Polsce, w ludowej ojczyźnie, szczególnie po dokonanym przełomie, jeszcze bardziej zakaszemy rękawy dla szybszego wcielenia w życie naszego programu wypracowanego w okresie Października.</u>
          <u xml:id="u-45.23" who="#KazimierzKról">Dyskutowany plan i budżet na rok 1958 uważam za jedno z ogniw realizacji zasad programu, odpowiadającego chłopom polskim, i dlatego będę głosował za tymi ustawami w brzmieniu przedłożonym przez Komisję. Równocześnie wyrażam nadzieję, że Rząd w dalszej swej pracy weźmie pod uwagę również momenty, które poruszyłem w swoim przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-45.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Władysław Mika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WładysławMika">Wysoki Sejmie! Ja chciałbym w swoim krótkim przemówieniu zastanowić się nad sytuacją gospodarczo-finansową spółdzielczości produkcyjnej województwa poznańskiego, które przoduje w rozwoju spółdzielczej gospodarki rolnej. Tym bardziej, że sam jestem przewodniczącym spółdzielni produkcyjnej w Stołężynie, woj. poznańskie. Spółdzielnia, której jestem członkiem, gospodaruje na 430 ha, prowadzi gospodarstwo nasienno-hodowlane o wysokiej wydajności i należy do przodujących spółdzielni woj. poznańskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#WładysławMika">Spółdzielnie produkcyjne w naszym kraju umocniły się dzięki silnemu samorządowi gospodarczemu. Mimo że poważna ilość spółdzielni produkcyjnych na naszym terenie uległa rozwiązaniu, idea spółdzielczego gospodarstwa rolnego silnie zakorzeniła się wśród chłopów wielkopolskich. Dowodem tego jest istnienie około 450 spółdzielni produkcyjnych oraz powstawanie nowych.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#WładysławMika">Istniejące spółdzielnie w 1957 r. zainwestowały w swoje gospodarstwa poważne kwoty, wyrażające się sumą ca 75 mln zł, z czego własne środki spółdzielni wyniosły ca 39%. Cyfry te wskazują na to, że nakłady na inwestycje wzrastają. Zmienił się również w porównaniu do lat ubiegłych charakter nakładów. Jeżeli w 1956 r. spółdzielnie na zakup inwentarza żywego wydatkowały ca 20 mln zł, to w 1957 r. nakłady te wyniosły tylko 1.700 tys. zł. Większą część inwestycji pochłania budownictwo oraz zaopatrzenie w inwentarz martwy, w który zainwestowano w 1957 r. tyle, ile w 1956 r. przy znacznie wyższym stanie ilościowym spółdzielni. Zdecydowana większość spółdzielni zaopatrzyła się w ciągniki i sprzęt towarzyszący, na skutek czego spółdzielnie te stały się nowoczesnymi zmechanizowanymi gospodarstwami, przodującymi nie tylko w mechanizowaniu procesu produkcji, lecz również i pod względem wyników produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#WładysławMika">Dane Państwowej Inspekcji Plonów za rok 1957 wykazują, że w woj. poznańskim prymat w produkcji zbóż utrzymują właśnie spółdzielnie, dla których średnia oceniana wydajność wynosi 17,1 q z ha, a z gospodarstw indywidualnych 15,2 q.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#WładysławMika">W produkcji okopowych przodują nadal gospodarstwa indywidualne, niemniej jednak spółdzielnie szybko likwidują tę dzielącą je różnicę i według wszelkich danych już w 1958 r. osiągną poziom produkcji gospodarstw indywidualnych, a nawet winny go przekroczyć. O tym, że spółdzielnie mogą zlikwidować różnice dzielące je od poziomu produkcyjnego gospodarstw indywidualnych, świadczy to, że spółdzielnie 5 powiatów przekroczyły wydajność gospodarstw chłopskich w ziemniakach, a spółdzielnie 13 powiatów — wydajność gospodarstw chłopskich w burakach. Charakterystyczne jest to, że w przytoczonych 13 powiatach istnieje i działa 249 spółdzielni. Nadwyżka w wydajności buraków wyraża się np. w Kościanie ilością 50 q na 1 ha, w Krotoszynie 41 q, w Środzie 30 q, w Obornikach 19 q. Cyfry te napawają nas optymizmem.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#WładysławMika">Na niższą w spółdzielniach wydajność okopowych, a buraków cukrowych w szczególności, wpływa cały szereg przyczyn. Jedna z nich to mniejszy udział tych upraw w strukturze zasiewów spółdzielni, niż gospodarstw indywidualnych. Dla przykładu chciałbym przytoczyć spółdzielnię Przybysławice, powiat Ostrów, która gospodarzy na 120 ha ziemi, jednak buraków cukrowych uprawia więcej aniżeli chłopi gospodarujący na 800 ha.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#WładysławMika">Podobny stosunek utrzymuje się w większości wsi, w których działają spółdzielnie. Stąd też spółdzielnie w naszym województwie są poważnym dostawcą i producentem surowca dla przemysłu rolno-spożywczego.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#WładysławMika">Różna jest jakość gleby w poszczególnych powiatach naszego województwa, stąd też różny jest poziom gospodarczy spółdzielni i różne efekty produkcyjne. Na 26 powiatów, w których istnieją spółdzielnie, w 18 powiatach wydajność czterech zbóż jest wyższa od średniej wojewódzkiej i sięga od 17,5 do 23,2 q z ha. Różnie też kształtuje się wydajność gospodarstw chłopskich. W powiecie Gostyń, w którym spółdzielnie na obszarze 964 ha uzyskały 23,2 q zboża z ha, wydajność gospodarstw indywidualnych wynosi 22,6 q z ha.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#WładysławMika">W parze z osiągnięciami w produkcji roślinnej idą osiągnięcia w produkcji zwierzęcej. Według obliczeń wydajność mleka od 1 krowy w skali woj. poznańskiego jest wyższa o ca 230 litrów, przy czym można by przytoczyć szereg przykładów osiągnięcia wydajności ponad 2.500 1 od krowy, przy oborze liczącej 50 i więcej krów.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#WładysławMika">Również w hodowli trzody spółdzielnie zaczynają nadrabiać zaległości, wyrażające się skracaniem okresu tuczu oraz wysoką jego jakością. Na przykład spółdzielnia Raduchowo, powiat Leszno, gospodarująca na 65 ha gruntów, na odstawione 43 bekony odstawiła 41 sztuk w klasie pierwszej. Jest to sukces niezaprzeczalny, o ile się doda, że tucz tych bekonów nie przekraczał 7 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#WładysławMika">Wysokie osiągnięcia produkcyjne zapewniają członkom spółdzielni wysokie dochody. Na przykład 14 nie najlepszych spółdzielni produkcyjnych w pow. kościańskim w 1957 r. uzyskało 12.183.628 zł dochodu ogólnego, z czego na inwestycje gospodarcze i cele społeczne przeznaczyły 1.019.775 zł. W spółdzielniach tych przeciętny dochód na jednego pracującego wynosił łącznie 13.367 zł — nie licząc działek przyzagrodowych.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#WładysławMika">Niewątpliwie szereg spółdzielni produkcyjnych pozostawia jeszcze dużo do życzenia. Są jeszcze poniektóre spółdzielnie, co nie zasługują na miano spółdzielni produkcyjnych. Spółdzielniami tymi, przynoszącymi ujmę naszemu ruchowi, zajmuje się teraz specjalnie Związek Spółdzielni Produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#WładysławMika">Tak wygląda prawda o spółdzielniach produkcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#WładysławMika">Zdrowe i ekonomicznie silne oraz samorządne spółdzielnie produkcyjne są najlepszymi propagatorami słuszności spółdzielczej drogi w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#WładysławMika">Ażeby jednak mogły się nadal pomyślnie rozwijać, musimy je widzieć, otoczyć opieką i troską, znać ich bolączki i trudności, na jakie w swej działalności napotykają.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#WładysławMika">Pozytywnym zjawiskiem w spółdzielniach produkcyjnych jest dziś fakt, że szereg spółdzielni zaczęło inwestować poważne kwoty w budownictwo mieszkaniowe. Ale tu spółdzielnie napotykają na poważne trudności przy zaopatrzeniu się w materiały budowlane, które docierają do spółdzielni w nieodpowiednich terminach, co powoduje w konsekwencji spiętrzanie się robót w okresach żniw, czy innych prac gospodarskich.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#WładysławMika">Budownictwo mieszkaniowe dla członków spółdzielni produkcyjnych jest jednym z bardzo ważnych problemów, nurtujących nasz ruch. Stare poobszarnicze czworaki rozsypują się, przez co głód mieszkaniowy na wsi staje się nie mniejszy jak w mieście. Brak mieszkań wpływa również na odpływ młodzieży ze wsi do miasta, na skutek czego w spółdzielniach pozostaną tylko starcy, i w ten sposób osiągnięcia, jakimi w tej chwili możemy się poszczycić, mogą zostać zaprzepaszczone, gdyż nie będzie miał kto zadbać o produkcję.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#WładysławMika">Szereg spółdzielni docenia zagadnienie młodzieży i podejmuje uchwały o pomocy nowożeńcom. Jako przykład może służyć spółdzielnia Grudzielec, pow. Ostrów, w której postanowiono z rachunku spółdzielni zakupić komplet mebli dla panny, która przepracuje w spółdzielni 4 lata.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#WładysławMika">Chciałbym tu zaapelować do kierowników odpowiednich resortów, ażeby materiały przeznaczone dla spółdzielni docierały do nich w okresach martwych dla rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#WładysławMika">Apeluję również do odpowiednich resortów o zabezpieczenie spółdzielniom zaopatrzenia w odpowiednie maszyny do omłotów traw i koniczyn, gdyż brak tych maszyn powoduje ucieczkę od produkcji tak bardzo poszukiwanych na rynku nasion koniczyny i lucerny.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#WładysławMika">Moim zdaniem bardzo ważną sprawą dla członków spółdzielni produkcyjnych jest wprowadzenie odpowiedniego dobrowolnego systemu ubezpieczeń na starość i na wypadek inwalidztwa. Nasze spółdzielnie są zdecydowane ponosić ciężar pełnych świadczeń na ten cel. Niezbędne jest, ażeby Związek Spółdzielni Produkcyjnych i Krajowa Rada Spółdzielczości Produkcyjnej jak najszybciej dokończyły pracy w tej sprawie i przedłożyły Rządowi odpowiednie wnioski.</u>
          <u xml:id="u-47.21" who="#WładysławMika">Należałoby dokonać zasadniczej zmiany w klimacie wokół spółdzielni produkcyjnych. Dawniej mieliśmy w świątek i piątek nieproszonych gości, którzy chcieli nami kierować w każdym szczególe. Dziś nawet ci, którzy mają obowiązek okazać nam fachową i polityczną pomoc, należą do bardzo rzadkich gości. Trzeba zmienić ten stan — zgodnie z duchem wytycznych KC PZPR i NK ZSL.</u>
          <u xml:id="u-47.22" who="#WładysławMika">Na koniec chciałbym powiedzieć, że w naszych spółdzielniach produkcyjnych nawiązały się dobrosąsiedzkie stosunki, które przejawiają się w korzystaniu przez chłopów indywidualnych z wymiany materiału siewnego, produkowanego przez spółdzielnie produkcyjne. Chłopi indywidualni korzystają z wypożyczania maszyn rolniczych i innych środków produkcji będących w posiadaniu spółdzielni. Spółdzielcy i rolnicy indywidualni rozważają wspólnie problemy i bolączki swej wsi. Nawiązuje się stopniowo współdziałanie między spółdzielniami produkcyjnymi a kółkami rolniczymi.</u>
          <u xml:id="u-47.23" who="#WładysławMika">Uważamy obecnie realizowaną politykę rolną za słuszną, celową, odpowiadającą konkretnym naszym warunkom i potrzebom. Nie stoi ona w najmniejszej sprzeczności ze stopniowym rozwojem spółdzielczych form gospodarowania na wsi — w oparciu o podnoszący się poziom uświadomienia wsi, o jej dojrzałość i dobrowolną zgodę.</u>
          <u xml:id="u-47.24" who="#WładysławMika">Od stopnia rozwoju istniejących spółdzielni produkcyjnych, od ich osiągnięć ekonomicznych i kulturalnych zależeć będzie dalszy rozwój zespołowej gospodarki rolnej.</u>
          <u xml:id="u-47.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Edmundowi Stuczyńskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#EdmundStuczyński">Wysoka Izbo! Oceniając przedłożony projekt Narodowego Planu Gospodarczego i budżetu państwa na rok 1958 od strony potrzeb rolnictwa, a w szczególności melioracji i elektryfikacji, otwarcie trzeba powiedzieć, że jest on bardzo daleki od ich całkowitego pokrycia. Podchodząc natomiast do oceny od strony naszych możliwości, należy stwierdzić, że potrzeby rolnictwa w ramach tych możliwości zostały pokryte maksymalnie — zarówno w środki finansowe, jak i materiałowe.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#EdmundStuczyński">Ponadto przedłożony projekt planu i budżetu jest odbiciem zmian, jakie zachodzą w systemie zarządzania gospodarką narodową oraz w systemie planowania. Widać w nim wyraźnie proces przechodzenia do zarządzania w oparciu o pełniejsze wykorzystanie bodźców ekonomicznych, wyzwalanie szerokiej społecznej i indywidualnej inicjatywy zarówno załóg robotniczych w PGR, członków spółdzielni produkcyjnych, jak i indywidualnych rolników.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#EdmundStuczyński">Zdaję sobie sprawę z tego, że zadania, jakie stawia plan do wykonania w bieżącym roku są niełatwe, toteż wykonanie tych zadań będzie wymagało na każdym odcinku dużej gospodarności, lepszego wykorzystania istniejących rezerw, ostrej i konsekwentnej walki z wszelkiego rodzaju nadużyciami gospodarczymi, wzmocnionej dyscypliny pracy, oraz umiejętnego wykorzystania każdego kawałka ziemi nadającego się do uprawy.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#EdmundStuczyński">Jest rzeczą bezsporną, że w ostatnim czasie w rolnictwie zarysowały się wyraźne tendencje poprawy. Błędem byłoby jednak przy ich ocenie poddać się zbytniemu optymizmowi. Na pewno jest źle, jeśli się ocenia sytuację tylko od strony ujemnej, ale dużo gorzej jest, jeżeli przy ocenie traci się poczucie rzeczywistości i widzi się wszystko przez różowe okulary, nie dostrzegając cieni, których w naszym rolnictwie jest ciągle jeszcze ogromnie dużo, a których usunięcie staje się niezbędne, aby rolnictwo mogło się prawidłowo rozwijać i spełniać właściwie swoją funkcję gospodarczą i społeczną.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#EdmundStuczyński">Wydaje się, że jedną z przyczyn małej jeszcze prężności naszego rolnictwa jest niesprecyzowanie do końca w pewnym sensie kierunków jego rozwoju. Kiedy mówię o kierunkach rozwoju produkcji rolnej, nie mam na myśli rejonizacji poszczególnych upraw, czy hodowli zwierząt, a chodzi mi o ustalenie takich kierunków rozwoju produkcji rolnej, które by nie tylko zabezpieczały wyżywienie stale wzrastającej ludności pod względem ilościowym, ale również uwzględniać będą możliwość dokonania korzystnych zmian w strukturze wyżywienia człowieka, a ponadto stworzą odpowiednią bazę surowcową dla przemysłu i na eksport.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#EdmundStuczyński">W chwili obecnej, jeśli chodzi o kierunek rozwoju produkcji rolnej, sytuacja jest nie najlepsza. Wynika to nie tyle z braku znajomości istotnych potrzeb, ile z tego, że braki ilościowe pchały i wciąż jeszcze pchają nas w kierunku rozwoju tych gałęzi produkcji, które nie zawsze są najbardziej słuszne, zarówno z punku widzenia wyżywienia człowieka, jak i ze względów ekonomicznych.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#EdmundStuczyński">Jednym z przykładów tego stanu jest nieproporcjonalnie szybki rozwój trzody chlewnej w porównaniu do rozwoju bydła. Stało się to mimo tego, że posiadamy dużo lepsze możliwości przyrodniczo-rolnicze dla rozwoju pogłowia bydła, niż dla trzody chlewnej.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#EdmundStuczyński">Nie wchodząc w szczegóły tych spraw należy stwierdzić, że aby rolnictwo mogło spełnić swoje zadania gospodarcze i społeczne, wymaga ono — poza szczegółowymi planami, rocznymi czy okresowymi, 5-letnimi — wytyczenia długofalowych kierunków jego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#EdmundStuczyński">Długofalowe kierunki zaś rozwoju produkcji rolnej zmierzać winny do właściwego ustawienia i rozwiązania następujących problemów:</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#EdmundStuczyński">1) problemu samowystarczalności zbóż, przede wszystkim w oparciu o wzrost plonów, ze szczególnym zwróceniem uwagi na żyto,</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#EdmundStuczyński">2) problemu paszowego, głównie na drodze pełnego wykorzystania łąk i pastwisk oraz zwiększenia uprawy roślin motylkowych drobnoziarnistych,</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#EdmundStuczyński">3) problemu hodowli roślin i zwierząt, a przede wszystkim ziemniaków i roślin motylkowych, oraz bydła i drobiu,</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#EdmundStuczyński">4) problemu znacznie silniejszego rozwoju przemysłu spożywczego, pod kątem wyżywienia naszego społeczeństwa, jak również eksportu,</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#EdmundStuczyński">5) problemu mechanizacji i elektryfikacji, kładąc duży nacisk na możliwie szybkie zmniejszenie ilości koni w indywidualnych gospodarstwach rolnych,</u>
          <u xml:id="u-49.14" who="#EdmundStuczyński">6) problemu melioracji.</u>
          <u xml:id="u-49.15" who="#EdmundStuczyński">Wysoki Sejmie! W rolnictwie — jak już uprzednio wspomniałem — w ostatnim czasie dokonanych zostało wiele korzystnych zmian. Produkcja rolna zaczyna wykazywać tendencje wzrostowe. Trzeba tu jednak podkreślić, że poza działalnością naszego rolnika ma w tym swój udział również — korzystny na ogół dla większości roślin uprawnych w ostatnim roku — układ warunków atmosferycznych. Tam jednak, gdzie on był mniej korzystny, zbiory uzyskaliśmy skromne. Świadczy to, że nasza produkcja rolna posiada wiele cech prymitywu i zacofania.</u>
          <u xml:id="u-49.16" who="#EdmundStuczyński">Tu pragnę dodać, że nie co innego, jak niski poziom 'zawodowy naszego chłopa jest powodem, że nie wykorzystuje on w pełni pomocy państwa. Jaskrawym przykładem tego stanu rzeczy jest chociażby niewykupienie nawozów sztucznych jesienią ub. roku. Stosowanie ich przy obecnych cenach jest nie tylko opłacalne, ale bezspornie rentowne.</u>
          <u xml:id="u-49.17" who="#EdmundStuczyński">Tę odpowiedź dedykuję jednemu z moich przedmówców.</u>
          <u xml:id="u-49.18" who="#EdmundStuczyński">Na przykład plony ziemniaków, tej tak ważnej w naszych warunkach rośliny, wynosiły w ostatnich Jatach średnio ok. 125 q z ha. Plony te są niewspółmiernie niskie w porównaniu z plonami 220 q z ha, jakie obecnie uzyskuje NRD.</u>
          <u xml:id="u-49.19" who="#EdmundStuczyński">Niewątpliwie w tym kraju znacznie dalej niż u nas posunięta jest mechanizacja uprawy i zaopatrzenie w nawozy sztuczne oraz mniejsze jest również rozdrobnienie gospodarstw rolnych. Mimo wszystko jednak plony ziemniaka w NRD w sposób niedwuznaczny wskazują na poważne możliwości w dziedzinie podniesienia plonów ziemniaka w naszym kraju, a w szczególności w województwach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-49.20" who="#EdmundStuczyński">Wydaje się, że szybkie zwiększenie plonów ziemniaków w Polsce jest możliwe przez:</u>
          <u xml:id="u-49.21" who="#EdmundStuczyński">— powiększenie produkcji nawozów sztucznych, w szczególności azotu i potasu,</u>
          <u xml:id="u-49.22" who="#EdmundStuczyński">— zwiększenie nawożenia organicznego, szczególnie na Ziemiach Zachodnich,</u>
          <u xml:id="u-49.23" who="#EdmundStuczyński">— podniesienie jakości sadzeniaka.</u>
          <u xml:id="u-49.24" who="#EdmundStuczyński">Jeżeli chodzi o zagadnienie pierwsze, to obiektywnie stwierdzić należy, że Ministerstwo Rolnictwa w ramach swoich możliwości na ogół rozwiązuje prawidłowo i skutecznie. Natomiast w pozostałych zagadnieniach jest sytuacja znacznie gorsza, choć realnie rzecz biorąc — możliwa w stosunkowo krótkim czasie do rozwiązania, w szczególności jeżeli chodzi o sadzeniaki, a to jest moim zdaniem sprawa najważniejsza. Pragnę zwrócić uwagę, że w zdecydowanej większości gospodarstw używa się do sadzenia ziemniaków zdegenerowanych, a ponadto przez szereg lat tę samą odmianę, nie bacząc na stopniowe obniżanie się plonów.</u>
          <u xml:id="u-49.25" who="#EdmundStuczyński">W chwili obecnej na terenie kraju znajduje się zbyt wiele odmian, często odmian małowartościowych i niewiadomego pochodzenia, które utrzymują się na Skutek przyzwyczajenia, jak również źle pojętej oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-49.26" who="#EdmundStuczyński">Od zakończenia wojny wyhodowano kilka niezłych odmian, te jednak prawie że nie dochodzą do gospodarki chłopskiej. Część z nich po prostu w czasie rozprowadzania ginie. Były również wypadki, że materiał nasienny, zamiast na plantacje, został zużyty dla celów konsumpcyjnych, a nawet paszowych.</u>
          <u xml:id="u-49.27" who="#EdmundStuczyński">Zgodnie z twierdzeniem wielu specjalistów powszechnie jest wiadomo, że najlepsze pod względem zdrowotnym sadzeniaki możemy uzyskiwać w północnych rejonach naszego kraju. Z uwagi jednak na duże trudności transportu, i to w stosunkowo krótkim czasie, wydaje się, że samowystarczalność pod względem zdrowotnym sadzeniaków w ramach poszczególnych województw jest niezbędna.</u>
          <u xml:id="u-49.28" who="#EdmundStuczyński">Jest rzeczą zrozumiałą, że radykalne podniesienie plonów ziemniaków nie nastąpi w ciągu jednego czy dwóch lat, że wymagać będzie dużego wysiłku zarówno ze strony Ministerstwa Rolnictwa, rad narodowych, kółek rolniczych, jak również innych organizacji rolniczych. Jednak podjęcie tego wysiłku jest konieczne, gdyż ziemniak nie tylko stanowi ważne źródło wyżywienia ludności, ale również jest podstawą tuczu trzody chlewnej oraz przemysłu gorzelnianego i krochmalniczego, wreszcie może i powinien odegrać poważną rolę w przemyśle cukierniczym draż w eksporcie.</u>
          <u xml:id="u-49.29" who="#EdmundStuczyński">Jestem głęboko przekonany, że mamy realne możliwości w ciągu najbliższych lat podnieść plony ziemniaka o 20–30 q z ha, co przy utrzymującej się powierzchni upraw dałoby rocznie ok. 5 do 7 mln ton ziemniaków.</u>
          <u xml:id="u-49.30" who="#EdmundStuczyński">Dlatego też z zadowoleniem należy stwierdzić fakt, że Ministerstwo Rolnictwa w sposób pozytywny odniosło się do dezyderatów Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego odnośnie ziemniaka-sadzeniaka, czyniąc wstępne przygotowania do ustawienia w sposób właściwy organizacji bazy nasiennej ziemniaka.</u>
          <u xml:id="u-49.31" who="#EdmundStuczyński">Jest rzeczą oczywistą, że praktyczna realizacja tego, co uprzednio poruszyłem, poza bodźcami ekonomicznymi będzie związana ściśle z dwoma zasadniczymi czynnikami:</u>
          <u xml:id="u-49.32" who="#EdmundStuczyński">1) nauką i oświatą rolniczą,</u>
          <u xml:id="u-49.33" who="#EdmundStuczyński">2) kulturą wsi.</u>
          <u xml:id="u-49.34" who="#EdmundStuczyński">Daleki jestem od lekceważenia i niedoceniania zagadnień ekonomiki oraz bodźców materialnych w życiu zarówno chłopa polskiego, jak i całego społeczeństwa. Same jednak materialna bodźce, bez dostatecznego rozwoju kultury wsi — kultury w szerokim słowa tego znaczeniu — nie dadzą i nie mogą dać zadowalających rezultatów w produkcji rolnej. I nie tylko rolnej. Nie omawiam ich z uwagi na ograniczony czas, choć doceniam olbrzymią wagę tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-49.35" who="#EdmundStuczyński">Jeżeli chodzi o naukę i oświatę rolniczą to panuje u nas dotąd przeświadczenie, że rolnikiem może być każdy. Nauka w szkole rolniczej podejmowana jest często przez młodzież nie dlatego, aby zostać rolnikiem-praktykiem, a przeważnie uśmiecha się jej biurko w instytucjach mających nieraz luźny związek z rolnictwem. Niewielu jest też absolwentów średnich i wyższych szkół rolniczych, którzy po ukończeniu nauki wracają do pracy w gospodarstwach rolnych swoich rodziców, PGR-ach i spółdzielniach produkcyjnych. Błędem byłoby twierdzić, że temu jest winna wyłącznie sama młodzież. Taki stan rzeczy wytworzył się również i dlatego, że zawód rolnika w wielu środowiskach społecznych uważany jest za mniej ważny i zaszczytny od innych zawodów. Panuje u nas dość powszechny pogląd: „po co się uczyć rolnictwa, przecież wystarczy tylko zasiać, a potem już samo rośnie”.</u>
          <u xml:id="u-49.36" who="#EdmundStuczyński">Owszem, rośnie samo — a skutki tego są również znane i nie wymagają chyba komentarzy. Bezsporną jest przecież rzeczą, że nowoczesne i postępowe rolnictwo musi być nie tylko ściśle związane z nauką, ale stale powinno z niej korzystać. Aby zaś rolnik mógł korzystać ze zdobyczy nauki rolniczej, musi sam posiadać dostateczne przygotowanie i opanowanie dyscyplin z zakresu wiedzy rolniczej. To są wszystko prawdy oczywiste, ale niestety praktyka w naszym kraju jest inna.</u>
          <u xml:id="u-49.37" who="#EdmundStuczyński">Wielu rolników indywidualnych, a w szczególności w rejonach wschodnich, gospodaruje w oparciu o metody często pochodzące z poprzedniego stulecia. Nie najlepiej jest także z poziomem przygotowania zawodowego agronomów, w radach narodowych i w różnego rodzaju organizacjach rolniczych. Wiele do życzenia pozostawia również poziom przygotowania zawodowego kierowników państwowych gospodarstw rolnych. I dlatego niezbędne jest wykorzystanie wszelkich możliwości w celu podniesienia poziomu przygotowania zawodowego naszego rolnika-praktyka — przygotowania w szerokim tego słowa znaczeniu.</u>
          <u xml:id="u-49.38" who="#EdmundStuczyński">Dodać tylko tu należy, że w upowszechnieniu wiedzy rolniczej mogą okazać wielką pomoc artykuły w popularnych czasopismach, redagowanych przez naszych wybitnych naukowców i praktyków-rolników. Niestety, jak dotąd, niewiele się robi w tym kierunku, gdyż mało kto z poważnych naukowców używa swego talentu pisarskiego ad usum publicum. „Konia z rzędem temu” kto wskaże mi sukcesywnie ukazujące się artykuły naszych czołowych naukowców i praktyków-rolników na szpaltach czasopism powszechnie czytanych.</u>
          <u xml:id="u-49.39" who="#EdmundStuczyński">Z uwagi na spóźnioną porę nie omawiani różnych form upowszechniania wiedzy rolniczej, ani też szkół rolniczych. Nie znaczy to wcale, abym nie doceniał wielkiej wagi tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-49.40" who="#EdmundStuczyński">Wysoki Sejmie! Nie potrzeba zbyt wielkiej znajomości rzeczy, aby zaobserwować w naszym rolnictwie pewnego rodzaju dwutorowość. Praktyczne rolnictwo porusza się po innym torze, a innym torem idzie rozwój nauki w ogóle, a nauki i oświaty rolniczej w szczególności. Wydaje się, że nadszedł już najwyższy czas, aby sytuacja na tym odcinku uległa zmianie, albowiem jest to ze szkodą zarówno dla rozwoju praktycznego rolnictwa, jak i dla samej nauki rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-49.41" who="#EdmundStuczyński">Analizując sposoby rozwiązania tych problemów w szeregu krajów o wysokiej kulturze rolnej, trzeba powiedzieć, że nie widzi się tam — z grubsza rzecz biorąc — tego rodzaju zjawisk. Osiągnięcia nauki znajdują zastosowanie w szerokiej praktyce rolniczej w dużo większym stopniu aniżeli u nas. Wynika to zapewne stąd, że poziom kultury wsi i przygotowania zawodowego jest tam wyższy. Inny też jest stosunek praktyki do nauki — i odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-49.42" who="#EdmundStuczyński">Przyczyn tego stanu rzeczy jaki istnieje u nas, należy doszukiwać się również w samej nauce, a ściślej mówiąc — w jej dotychczasowej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-49.43" who="#EdmundStuczyński">Działalność naukowo-badawcza w rolnictwie prowadzona jest u nas przez 12 instytutów — oprócz wyższych szkół rolniczych i V Wydziału Polskiej Akademii Nauk. W rezultacie, przy obecnej organizacji, trudno doszukać się, kto spełnia rolę koordynatora. Nie będzie chyba przesadą, jeśli powiem, że „każdy sobie rzepkę skrobie”. W instytutach naukowych trudno dojść istoty ich współpracy, stąd występuje nieraz dublowanie tematyki, bądź też jednostronność w rozwiązywaniu problemów. Brak jest koordynacji i uzupełnień badań uprawowych z zagadnieniami hodowli i ekonomiki gospodarstw. Nie ma również dostatecznej współpracy i powiązania zagadnień uprawowych z problemami mechanizacji.</u>
          <u xml:id="u-49.44" who="#EdmundStuczyński">Trzeba również podkreślić, że w obecnej organizacji nauk rolniczych niewłaściwie jest postawiona sprawa doświadczalnictwa polowego. Przecież w rolnictwie istnieje bardzo długi szereg różnych tematów, które wymagają nie tylko rozwiązania, ale również stałej kontroli w doświadczeniach, i to nie tylko pod względem rolnym, ale i ekonomicznym. Ponadto należy dodać, że dotychczasowa organizacja nauki rolniczej powoduje, iż prace naukowo-badawcze są zbytnio rozproszone i nie zabezpieczają w pełni perspektywicznego rozwoju samej nauki rolniczej, jak również w niedostatecznym stopniu są związane z praktyką rolniczą oraz jej potrzebami.</u>
          <u xml:id="u-49.45" who="#EdmundStuczyński">W związku z tym, co powiedziałem, wydaje się więc konieczne powołanie do życia Akademii Nauk Rolniczych, jako ośrodka organizacyjnego nauki rolniczej, który obejmie całokształt pracy naukowo-badawczej w rolnictwie, jak również będzie nadawał kierunek pracom związanym z wprowadzeniem postępu i wyników badań naukowych do praktyki rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-49.46" who="#EdmundStuczyński">Aby umożliwić praktyczne zastosowanie wyników uzyskanych w nauce, należy również możliwie szybko powołać w poszczególnych rejonach fizjograficznych kompleksowe ośrodki badań teoretycznych, związanych organizacyjnie z Akademią Nauk Rolniczych. Ośrodki te winny mieć charakter naukowy, jednakże ich związek z produkcją rolniczą mu siałby być bardzo ścisły.</u>
          <u xml:id="u-49.47" who="#EdmundStuczyński">W naszym kraju, gdzie z uwagi na zmianę granic po wojnie spotykamy się w rolnictwie z zagadnieniami nowymi, nie rozwiązanymi doświadczalnie nawet częściowo, a wynikającymi z nowej struktury rolnictwa, innego poziomu agrotechniki oraz gospodarowania na nowych obszarach — potrzeba badań i doświadczeń rolniczych jest duża, o wiele większa niż w innych krajach Europy. Stąd też nasuwa się wniosek, że kredyty na naukę rolniczą winny być u nas większe jak w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-49.48" who="#EdmundStuczyński">Mówiąc o tych potrzebach, nie wysuwam żadnych wniosków o dodatkowe kredyty na ten cel, gdyż rozumiem, że byłoby to w bieżącym roku nierealne. Przekonany jednak jestem głęboko, że sprawy te — przynajmniej częściowo — znajdą rozwiązanie w roku przyszłym.</u>
          <u xml:id="u-49.49" who="#EdmundStuczyński">Uważam, że pożądane byłoby również, aby rady narodowe dotowały te badania, jakie wynikają z potrzeb lokalnych, co z jednej strony pomoże do szybkiego rozwiązania szeregu problemów związanych z rolnictwem, a z drugiej strony sprawi, że pracownicy naukowi wejdą w nurt codziennych potrzeb życiowych danego rejonu.</u>
          <u xml:id="u-49.50" who="#EdmundStuczyński">Jedną z przyczyn małej prężności nauk rolniczych są zbyt niskie płace pracowników naukowych i technicznych. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że są one znacznie niższe od płac w produkcji, mimo że te ostatnie trudno uznać za wystarczające. Fakt ten na pewno nie pomaga nauce w doborze odpowiednich pracowników naukowych i technicznych.</u>
          <u xml:id="u-49.51" who="#EdmundStuczyński">Wydaje się, że sprawa ta wymaga również rozwiązania w możliwie niedługim czasie.</u>
          <u xml:id="u-49.52" who="#EdmundStuczyński">Kończąc pragnę podkreślić, że sytuacja na odcinku nauki i oświaty rolniczej, oraz kultury wsi, jest niezadowalająca i że trzeba dokonać znacznego wysiłku, aby ten stan rzeczy zmienić na lepsze. Dlatego też każdy, któremu losy naszego rolnictwa i wsi nie są obojętne, powinien w dobie obecnej współdziałać z tym wszystkim, co przyczynia się do wzmocnienia pozycji nauki i oświaty rolniczej, tudzież kultury wsi. Należy bowiem jasno zdawać sobie sprawę z tego, że przyszłość nowoczesnego rolnictwa opierać się musi na stojącej na wysokim poziomie nauce, oświacie rolniczej i kulturze wsi.</u>
          <u xml:id="u-49.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Annie Tarniewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#AnnaTarniewicz">Wysoki Sejmie! O sprawie opieki zdrowotnej nad światem pracy, o osiągnięciach i niedociągnięciach naszej społecznej służby zdrowia — mówiło już z trybuny sejmowej wielu posłów i posłanek. Zjawisku temu nie można się dziwić, boć przecież zdrowie Obywateli powinno być najżywszą troską wszystkich tych, którzy o sprawach państwa myślą i decydują.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#AnnaTarniewicz">W czasie obecnej sesji sejmowej mówiono również o zagadnieniach dotyczących opieki nad zdrowiem nie tylko klasy robotniczej, ale też i ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#AnnaTarniewicz">Stale się słyszy o tym, że Ministerstwo Zdrowia przystąpiło do opracowania generalnej linii, po jakiej ma iść lecznictwo na wsi, ale jak dotąd rozważań tych jeszcze nie zakończono i sprawa ta nie może ruszyć z miejsca. A zły stan zdrowotny wsi niestety nagli do przyspieszenia właściwego załatwienia tego palącego zagadnienia w skali ogólnokrajowej.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#AnnaTarniewicz">Na podstawie osobistej obserwacji różnych zjawisk na terenie mego powiatu jeleniogórskiego, który reprezentuję, chciałabym zwrócić uwagę na to, że złego stanu zdrowotności wsi polskiej nie da się polepszyć bez radykalnej poprawy profilaktyki i ściśle związanej z nią higieny życia codziennego wisi.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#AnnaTarniewicz">W pogoni za szybkim zwiększeniem produkcji przemysłowej zapomniano o związanych z podstawami higieny potrzebach codziennego życia.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#AnnaTarniewicz">W trosce o jak największą wydajność gospodarki chłopskiej zapomina się o codziennych potrzebach kobiety wiejskiej, o warunkach zdrowotnych i higienicznych.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#AnnaTarniewicz">W okresie nasilenia prac polowych kobieta wiejska nie ma możliwości zwrócenia większej uwagi na sprawy odżywiania i przygotowywania potraw, co z kolei musi się odbić na zdrowotności ludności wiejskiej. Nic też dziwnego, że ludność wiejska w dużym procencie podlega schorzeniom przewodu pokarmowego. Przeciętna kaloryczność wyżywienia na wsi waha się od 2.700 do 3.400 kalorii dziennie. Ilość ta byłaby wystarczająca, gdyby posiłki sporządzane były właściwie — nie spożywane na zimno oraz żeby były podane w odpowiednich warunkach sanitarnych.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#AnnaTarniewicz">Obniża się na wsi kultura przyrządzania posiłków. Ogromną rolę mogą i muszą tu odegrać koła gospodyń wiejskich, które sprawami tymi zaczynają się interesować. Obowiązkiem Ministerstwa Zdrowia jest przejęcie tej inicjatywy społecznej i przyjście z pomocą.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#AnnaTarniewicz">Nie rejestruje się co prawda absencji chorobowej w rolnictwie, a w szczególności w rolnictwie indywidualnym, niemniej jednak odgrywa ona poważną rolę w wydajności pracy w rolnictwie, co oczywiście jest wynikiem również niewłaściwego odżywiania. Stąd nie byłoby sprawą błahą organizowanie i popieranie przez państwo szkolenia w zakresie domowej gastronomii, która ma bardzo poważny wpływ na stan zdrowotny i psychiczny naszych obywateli. A więc należy organizować kursy gotowania, kursy prawidłowego przygotowywania i podawania strawy, kursy należytego wykorzystywania i przygotowania potraw z posiadanych produktów spożywczych. Na tym odcinku duże pole do popisu mają kółka rolnicze, koła gospodyń wiejskich i różne inne organizacje pracujące na wsi.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#AnnaTarniewicz">Mało uwagi dotychczas zwracało się u nas już nie na sam nawet wygląd, ale na stan sanitarny domów i tak zwanego „obejścia”. Nie wypracowaliśmy u nas właściwego typu zagrody wiejskiej, a przecież to miałoby też duże znaczenie dla zdrowotności i higieny wsi. Mówię o tym między innymi z tego powodu, że na terenie powiatu, który reprezentuję, daje się we znaki ludności i to, iż mieszka ona w budynkach budowanych z kamienia, a więc wilgotnych — i stąd choroby reumatyczne i stawowe zajmują w statystyce chorób na tym terenie jedno z pierwszych miejsc.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#AnnaTarniewicz">Studnie rzadko badane dostarczają ludności wody często nieodpowiedniej i zanieczyszczonej szkodliwymi dla zdrowia bakteriami.</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#AnnaTarniewicz">A nasze sklepy na wsi? Jeżeli kiedyś przed wojną wyśmiewano w popularnych piosenkach sklepy, w których przy mydle, powidle, nafcie, była mąka i wszystkie inne towary codziennego użytku, to stwierdzić musimy, że dziś w wielu wypadkach sklepy spółdzielcze na wsi przypominają pod względem sanitarnym właśnie tego rodzaju sklepiki. Trzeba stwierdzić, że kontrola sanitarna na tym odcinku zupełnie zawodzi i — delikatnie mówiąc — jest zbyt pobłażliwa. Nie dość, że w samym sklepie panuje przeważnie brud, to jeszcze i sama ekspedycja towaru odbywa się zazwyczaj bez jakiegokolwiek opakowania — z ręki do garści.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#AnnaTarniewicz">Te i tym podobne mankamenty są wynikiem braku jakiejkolwiek sanitarnej oświaty na wsi. Trzeba by rozważyć, czy w szkołach podstawowych na wsi nie należałoby jednak objąć programem nauki higieny osobistej i higieny życia codziennego. Może Obywatel Minister Oświaty rozważy ten wniosek, bo zdaniem moim nauka higieny, ujęta jako przedmiot w szkołach, może w znacznej mierze przyczynić się do podniesienia higieny i stanu sanitarnego wsi, a co za tym idzie — podniesienia zdrowotności. Wówczas może zacząłby się obniżać procent zawszenia dzieci szkolnych, który niestety na wielu terenach istnieje. Obudzenie potrzeby higieny życia przez nauczanie przedmiotu tego w szkołach pozwoliłoby nam szybciej dojść na wsiach do budowy łaźni, pralni, bo to wynikałoby już z samych potrzeb wypływających z właściwego uświadomienia młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#AnnaTarniewicz">Na Zjeździe lekarzy wiejskich w Lublinie nie bez przyczyny uderzono na alarm z powodu braku takich urządzeń sanitarnych na wsi, jak śmietniki, urządzenia asenizacyjne, klozety, itp. A przy wielu punktach przetwórstwa mięsnego na wsi zachodzi wprost Skandaliczny brak dołów, przeznaczonych na odpady poubojowe.</u>
          <u xml:id="u-51.14" who="#AnnaTarniewicz">Jako poseł reprezentujący obszar Podsudecia, z bólem muszę podkreślić, że tereny te, niegdyś dobrze zagospodarowane i znacznie wyżej stojące pod względem sanitarnym, borykają się obecnie z trudnościami renowacji i budownictwa ścieków kanalizacyjnych, zwłaszcza z takich obiektów sanitarnych jak liczne sanatoria przeciwgruźlicze, w promieniu których na 12 kilometrów stwierdzono w przeciekach prątki gruźlicy. Nie dziwmy się wobec tego, gdybyśmy w sprawie zwalczania gruźlicy wpadli w błędne koło, w którym odgrywaliby rolę jako nosiciele gruźlicy, nie tylko biedni chorzy, ale również i inwentarz, a w szczególności pogłowie bydła, stanowiące jedno z równie poważnych źródeł szerzenia się tej choroby. W takim stanie rzeczy trudno byłoby u nas mówić i postanawiać o przyjęciu na kolonie letnie kilkudziesięciu tysięcy dzieci do środowiska tak zagrożonego.</u>
          <u xml:id="u-51.15" who="#AnnaTarniewicz">Poseł Drobner w swoim przemówieniu narzekał, że chłopi, dowożący żywność do miast, zanieczyszczają swoimi furmankami ulice miast i nie płacą myta. Wyobrażam sobie, jak poseł Drobner musiałby psioczyć, gdyby on sam wraz z całą rodziną znalazł się w sytuacji tego chłopa na wsi, prowadził gospodarstwo i był narażony na zarazki i odory ze ścieków, pochodzących z niewłaściwych miejskich i fabrycznych urządzeń kanalizacyjnych, które unoszą ze sobą potoki i rzeki przepływające przez wsie.</u>
          <u xml:id="u-51.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.17" who="#AnnaTarniewicz">Mówiąc o walce z gruźlicą, chciałabym zapytać Ministerstwo Zdrowia, jak wygląda kontrola stanu zdrowotnego młodzieży biorącej udział w obozach. Sama stwierdziłam wypadek, gdzie młoda harcerka, zamieszkująca pod namiotem w okresie 2 tygodni wakacji, zachorowała i poddana na miejscu badaniom z przerażeniem dowiedziała się o istnieniu u niej gruźlicy otwartej. Nie błahy to przypadek przepuszczenia takich turystów do wspólnego obozowania. Dlatego też apeluję do Obywatela Ministra Zdrowia, by dla młodzieży wyjeżdżającej na wspólne obozy wprowadzono obowiązkowe tzw. świadectwa zdrowia, wydawane na podstawie skrupulatnego i dokładnego badania lekarskiego.</u>
          <u xml:id="u-51.18" who="#AnnaTarniewicz">Chciałabym również — choćby nawiasowo — zapytać Departament Weterynarii, jakimi efektami w likwidacji gruźlicy bydła po kilkuletnim jej zwalczaniu może się poszczycić i co zamierza nadal w tej Sprawie przedsięwziąć? Poruszył już tę sprawę poseł Morawski, nie będę więc rozwijać tego zagadnienia szerzej.</u>
          <u xml:id="u-51.19" who="#AnnaTarniewicz">Muszę jeszcze wspomnieć o takich urządzeniach, jak baseny kąpielowe. Nie ma ich zbyt dużo na terenie Polski. Nie ma ich nie tylko na wsi, ale i w miastach. Mamy ich natomiast dosyć dużo na terenie Dolnego Śląska. Ale cóż z tego, kiedy np. na 8 basenów kąpielowych w powiecie jeleniogórskim — 6 jest nieczynnych i zdewastowanych. Nie przynosi nam to zaszczytu.</u>
          <u xml:id="u-51.20" who="#AnnaTarniewicz">Dużą rolę we właściwym postawieniu profilaktyki odgrywa sport. Ale cóż z tego, kiedy — śmiem stwierdzić — rozwój tego sportu na wsi nie przebiega należycie i nie idzie we właściwym kierunku. Mamy z terenu powiatu jeleniogórskiego różne przykłady. Jeszcze w 1956 r. mieliśmy w powiecie 16 czynnych zespołów sportowych, dziś mamy ich tylko 7, z tych jeden jako tako żywotny. A inne, np. w Jeżowie, Piastowie, Sobieszowie, zorganizowane przy warsztatach szybowcowych czy technikach rolniczych, względnie przy państwowym transporcie leśnym, nie mogą absolutnie pretendować do tego, by można je było nazwać ludowymi zespołami sportowymi. Nie zrzeszają one młodzieży wiejskiej, a działalność ich sprowadza się do sekcji tenisa stołowego, lub piłki nożnej. A przecież państwo polskie łoży na rozwój sportu ogromne sumy, sięgające ponad pół miliarda złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-51.21" who="#AnnaTarniewicz">W stosunku do łożonych przez państwo sum wyniki sportu masowego w ogóle są nader nikłe, a zwłaszcza na wsi.</u>
          <u xml:id="u-51.22" who="#AnnaTarniewicz">Musimy sobie wszyscy zdawać sprawę z tego, że sport na wsi nie służy tylko samemu rozwojowi fizycznemu młodzieży wiejskiej, ale równocześnie spełnia dużą rolę w zakresie postępu i kultury na wsi. Niestety Główny Komitet Kultury Fizycznej zasklepił się tylko w sporcie wyczynowym, który jest intratniejszy i bardziej atrakcyjny. Natomiast ludowe zespoły sportowe borykają się z dużymi, różnego rodzaju trudnościami, nie mając należytej pomocy ze strony Głównego Komitetu Kultury Fizycznej ani pod względem fachowym, ani finansowym. GKKF nie interesuje się wcale losem ludowych zespołów sportowych, czego dowodem jest fakt, że zgodził się na obcięcie im dotacji budżetowej o 5 mln złotych, powiększając o tę sumę dotacje dla wyczynowych klubów sportowych.</u>
          <u xml:id="u-51.23" who="#AnnaTarniewicz">Z takim postępowaniem GKKF nie możemy się zgodzić, ani go tolerować. Dotychczasowa działalność i gospodarka GKKF musi ulec radykalnej zmianie i być przestawiona na właściwe tory. Musi zaistnieć właściwa opieka i kontrola tak nad LZS-ami, jak również nad działalnością klubów sportowych, aby pieniądze państwowe i społeczne były właściwie i celowo zużytkowywane.</u>
          <u xml:id="u-51.24" who="#AnnaTarniewicz">Najwyższa Izba Kontroli powinna możliwie najrychlej zbadać całokształt gospodarki Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i wszystkich podległych mu placówek sportowych.</u>
          <u xml:id="u-51.25" who="#AnnaTarniewicz">Wysoka Izbo! Ponieważ powiat jeleniogórski jest jednym z najpoważniejszych ośrodków turystyczno-wypoczynkowych, z dużą obawą patrzę na nadchodzące sezony turystyczne, które gromadzą na naszym terenie dziesiątki tysięcy ludzi, oczekujących poza wypoczynkiem również na należyte wyżywienie. Aczkolwiek nasze domy wczasowe mogą się poszczycić niejednym efektem swej pracy, to jednak ich urządzenia sanitarne dalekie są od znanych nam wzorów. W szczególności dają się we znaki braki w rozmaitego rodzaju maszynach gospodarskich i urządzeniach kuchennych, jak np. automatyczne zmywaki i suszarki, gwarantujące dobrą sterylizację naczyń.</u>
          <u xml:id="u-51.26" who="#AnnaTarniewicz">Analizując sytuację zaopatrzenia w produkty żywnościowe, w szczególności w produkty zwierzęcego pochodzenia, stwierdziłam niedostateczny nadzór nad ich jakością, a co najbardziej zadziwiające — brak odpowiedzialności, wynikający z podzielenia kompetencji nadzoru nad tymi produktami. I tak np. nadzór nad produktami żywnościowymi zwierzęcego pochodzenia w eksporcie zagranicznym podlega Ministrowi Rolnictwa, podczas gdy w obrocie krajowym — Ministrowi Zdrowia. W konsekwencji stwarza to absurdalne sytuacje, w których taki np. produkt jak mięso, zbadane przez lekarza weterynarii, ucieka spod tego nadzoru i niezależnie od swojej jakości zostaje przekazane do konsumpcji. W szczególności ma to miejsce w prowincjonalnych przetwórniach gminnych spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, które na naszym terenie są dość poważnym czynnikiem zaopatrzenia turystyki i wczasów. Sądzę, że należałoby tę sprawę ujednolicić, cały ten nadzór podporządkować jednemu ministrowi.</u>
          <u xml:id="u-51.27" who="#AnnaTarniewicz">Bardzo często występują braki w zaopatrzeniu w towary w okresie nasilonego ruchu turystycznego, które wynikają bądź to z niedostatecznego planowania co do napływowej ludności, bądź ze zwykłych omyłek aparatu handlowego. Powoduje to konieczność poszukiwania tego towaru przez kierownictwo placówek turystycznych i wypoczynkowych w formie mniej lub bardziej legalnej. Trzeba by było z góry przewidzieć zwiększone pule towarowe dla terenów turystycznych, tak aby napływ turystów i wczasowiczów nie stanowił plagi dla ludności miejscowej, pozbawionej w tym okresie najelementarniejszych produktów spożywczych.</u>
          <u xml:id="u-51.28" who="#AnnaTarniewicz">Wiele jest zagadnień, zwłaszcza z mojego terenu, które należałoby tu poruszyć. Nie mówię dziś o nich, ponieważ w tej chwili zagadnienia te przepracowuje się w terenie. Wzorem innych powiatów i te powiaty, które ja reprezentuję, postanowiły obecnie przy współudziale oddziałów Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich ustalić potrzeby i zakreślić możliwości realizacji pewnych planów — tak gospodarczych, jak i planów zwłaszcza z zakresu lecznictwa i turystyki.</u>
          <u xml:id="u-51.29" who="#AnnaTarniewicz">Na pewno będę miała okazję przedstawić te zagadnienia nie tylko Wysokiemu Sejmowi, ale i resortowym ministrom.</u>
          <u xml:id="u-51.30" who="#AnnaTarniewicz">Dziś nie mogę się jednak powstrzymać od poruszenia wielkiej bolączki, jaką dla miasta Jeleniej Góry i otaczających je gromad stanowi wielki kombinat pod nazwą „Celwizkoza”.</u>
          <u xml:id="u-51.31" who="#AnnaTarniewicz">Doceniamy wszyscy potrzebę takiego zakładu, doceniamy ogrom wysiłków wkładanych przez Rząd, aby zapobiec ujemnym skutkom dla zdrowia robotników zatrudnionych bezpośrednio w tej produkcji oraz skutkom, jakie dla zdrowia mieszkańców miasta i okolicy wywierają uchodzące z kominów fabrycznych gazy. Ale to jednak nie wszystko. W uruchomieniu naszej „Celwizkozy”, tzn. w jej lokalizacji, tkwiła jakaś fatalna omyłka. Kombinat umieszczony jest na samym pograniczu Jeleniej Góry i Cieplic, znanych w całej Europie jako wysokiej wartości uzdrowiska.</u>
          <u xml:id="u-51.32" who="#AnnaTarniewicz">Tych, którzy decydowali o lokalizacji, widocznie nic nie obchodziły przepisy o uzdrowiskach, które nie pozwalają w takiej odległości uruchamiać zakładów o takich właściwościach, jakie ma „Celwizkoza”. No, ale stało się i mówi się „trudno”.</u>
          <u xml:id="u-51.33" who="#AnnaTarniewicz">Skoro się jednak tak stało, należy dołożyć wszelkich starań, by w jak najkrótszym czasie opanować te szkodliwe na pewno dla mieszkańców miasta wyziewy. Tym, którzy nie mieli szczęścia ich powąchać, na pewno Wydaje się ten apel może nawet niezbyt ważny. Ale dla tych, którzy mieszkają na tamtejszym terenie i którzy np. w lecie nie mogą otworzyć okien, aby przewietrzyć mieszkanie, bo osiąga to skutek wręcz przeciwny, zagadnienie to jest istotne i ogromnej wagi życiowej. Złośliwi na przystanku tramwajowym, obok „Celwizkozy”, kpią sobie, że jest to przystanek „Wizkoza Zdrój”. Trzeba koniecznie, i to bardzo szybko, z tym „Zdrojem” coś zrobić, bo inaczej skutki mogą być fatalne.</u>
          <u xml:id="u-51.34" who="#AnnaTarniewicz">Skoro użyłam już wyrazu „Zdrój”, nie od rzeczy będzie wspomnieć, że uzdrowiska nasze czekają, kiedy wreszcie narodzi się nowa ustawa o uzdrowiskach, bo ta, która wydana była jeszcze w 1922 r. mocno się już przeżyła.</u>
          <u xml:id="u-51.35" who="#AnnaTarniewicz">Uzdrowiska chcą wreszcie wiedzieć, kto jest ich gospodarzem: czy prezydia rad narodowych, czy komisje klimatyczne, czy też zarządy uzdrowisk.</u>
          <u xml:id="u-51.36" who="#AnnaTarniewicz">Wysoki Sejmie! Powie niejeden, że napsioczyłam tu dużo, że tylko wszystko ganię, a niczego nie pochwalam, że nie wskazuję żadnych osiągnięć. Myliłby się ten, kto by tak myślał, bo osiągnięcia nasze są ogromne i nie trzeba być posłem po to, aby je dostrzec, bo powinien je widzieć każdy obywatel.</u>
          <u xml:id="u-51.37" who="#AnnaTarniewicz">Jeżeli mówiłam o niedociągnięciach czy brakach, to dlatego iż uważam, że wskazanie, gdzie te braki i niedociągnięcia istnieją, pomoże je szybciej usunąć, a tym samym pozwoli do tych osiągnięć, jakimi się szczycimy, dołożyć dalsze cegiełki.</u>
          <u xml:id="u-51.38" who="#AnnaTarniewicz">Wierzę, że opieka nad zdrowiem obywatela w Polsce Ludowej jest i będzie najwyższą troską Rządu. Od zdrowia bowiem obywateli naszych zależy dalszy rozwój naszej ludowej ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-51.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Janowi Kopciowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanKopeć">Wysoki Sejmie! Pragnę zabrać głos w imieniu rolników średnio i małorolnych — tych warstw najniższych, których jestem zresztą reprezentantem. Jeżeli wymienię kilka uwag na temat jakichś braków, to nie po to, aby tylko zwyczajnie krytykować, ale w tym miłym przekonaniu i w tej błogiej nadziei, że usterki te zostaną zrozumiane i w najbliższej przyszłości usunięte.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#JanKopeć">Będę chciał poruszyć przede wszystkim zagadnienie oświaty rolniczej na wsi, a szczególnie wśród młodzieży obojga płci, która musi zostać na wsi i nie będzie mogła odejść do innych zawodów. Nicią przewodnią mojego przemówienia będzie podniesienie produkcji rolnej i wydajności z hektara.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JanKopeć">Ale aby dojść do tego, trzeba spełnić trzy podstawowe warunki.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#JanKopeć">Pierwszy warunek to właśnie oświata rolniczo-fachowa. To zadanie jest do zrealizowania przez zakładanie i otwieranie nowych szkół rolniczych wszystkich rodzajów, popieranie pracy zespołów przysposobienia rolniczego, prowadzenie doświadczeń polowych, prowadzenie gospodarstw doświadczalnych, prowadzenie badań gleby pod względem kwasowości i zawartości fosforu. Przy tym punkcie chciałbym nadmienić pewną rzecz.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JanKopeć">My, chłopi, potrafimy sobie już nieraz sami zbadać glebę na kwasowość i zawartość fosforu. Są do tego kwasomierze. Niestety, gdy się kupi kwasomierz — a kosztuje on około 200 zł — już po pierwszym użyciu trzeba go wyrzucić i kupić sobie nowy, gdyż nie nadaje się już do następnego użycia.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#JanKopeć">Dalej, należy wprowadzić w szkołach podstawowych wiejskich — podkreślam wiejskich, gdyż w miejskich może to nie bardzo potrzebne — wykłady z prowadzeniem praktycznych zajęć rolniczych. Zobowiązać kółka rolnicze do upowszechniania wiedzy rolniczej, jak również zobowiązać gromadzkie rady narodowe do udzielania pomocy fachowcom i wykładowcom przyjeżdżającym na wykłady czy kursy wieczorowe. Każdy przewodniczący gromadzkiej rady narodowej na wsi sam przede wszystkim powinien być dobrym rolnikiem, aby znać potrzeby i trudności rolników, umieć otoczyć opieką zespoły przysposobienia rolniczego, przeprowadzić rzetelną i sprawiedliwą ocenę pracy członków takiego zespołu. I trzeba przyznawać nagrody za rzetelną pracę.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JanKopeć">Szerzenie oświaty rolniczej na wsi trzeba powierzyć jednej instytucji, a nie tak, jak to było dotychczas, że oświatą zajmowała się „Samopomoc Chłopska”, Towarzystwo Wiedzy Powszechnej, służba rolna, czy też powiatowe bądź wojewódzkie zarządy rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#JanKopeć">Nauka powinna być także ujednolicona i pochodząca z jednego źródła.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#JanKopeć">Jedno jest ciekawe zjawisko na wsi: dlaczego młodzież nasza nie ma zapału do zawodu rolniczego, dlaczego zawód rolnika jej nie pociąga? Wydaje się, iż dlatego, że zawód ten ma swoje „zawody” i może zawieść nadzieje niejednego. Ale o tym później. Nie można jednak pominąć uwagi, że do tej kampanii oświatowej należy powołać ludzi o naprawdę wysokich kwalifikacjach i kilkuletniej choćby praktyce. My mamy ludzi, którzy naprawdę mogliby się podjąć tej pracy.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#JanKopeć">Zakres nauki i oświaty rolniczej jest bardzo szeroki, obejmuje bowiem kilka działów, do których trzeba mieć przygotowanie, jak np. ogrodnictwo, warzywnictwo, sadownictwo, jedwabnictwo, pszczelarstwo. Dla dziewcząt wiejskich też jest dużo do zrobienia. Ale tymi szczegółami nie będę się zajmował, dlatego że już wielu posłów poruszało te zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#JanKopeć">Drugim bardzo ważnym warunkiem podniesienia produkcji jest zagadnienie melioracji i drenowania. Sprawą drenowania zajmował się tu już jeden z posłów. O melioracji ja tylko ogólnikowo wspomnę, nie będę uzasadniał samej wartości drenowania podmokłych pól, nadmienię tylko, że już w drugim roku zwracają się koszty melioracji, a w następnych latach nawet i potrójnie na niektórych polach. Jedna jest tylko bieda, że nasze zakłady ceramiczne nie produkują tych rurek drenarskich dla indywidualnych gospodarstw. Rolnicy nasi doceniają wartość drenowania i chętnie kupowaliby dreny — nawet za gotówkę, a cóż dopiero gdyby mogli to otrzymać w formie pożyczki średnioterminowej, czy jakiejś innej.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#JanKopeć">Trzecim warunkiem podniesienia produkcji rolnej jest nawożenie. No, na tym odcinku jest chyba najgorzej. Muszę powiedzieć, że nasi rolnicy skrzętnie zbierają nawóz naturalny, jaki mogą u siebie wyprodukować, tj. obornik, komposty, gnojówkę i nawozy zielone, jednak przydałoby się zasilić glebę i nawozami sztucznymi. Tymczasem jest znowu ta bieda, że nawozów tych nie mamy za wiele, a w dodatku ostatnio cena ich poszła wysoko w górę. Jest wielu rolników, którzy nie mogą sobie pozwolić na kupno niektórych nawozów.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#JanKopeć">Jeśli chodzi o nawożenie, chciałbym zwrócić uwagę na tereny naszego Podkarpacia, tzn. górskie, gdzie nawóz przechowuje się w ziemi trochę krócej niż na równinach, ulegając często spłukaniu przez deszcz i wiatr, lub inną erozję. Dlatego postulowałbym, aby dla terenów górskich, karpackich i podkarpackich zwiększyć przydział nawozów z puli centralnej. Ucieszyło mnie ogromnie niejako przyrzeczenie posła Opałki, który zapewnił posła Porzuczka, że nawozów sztucznych przemysł chemiczny wyprodukuje potrzebną ilość, ale z drugiej strony martwi mnie myśl, że nie zawsze rolnicy będą w stanie po tej cenie nabyć wymienione na wozy.</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#JanKopeć">Zaraz do tego przejdziemy. Słyszeliśmy tutaj bardzo często o przychodach wsi, że są duże i ile wynoszą. Owszem, przychody wsi są i przychody muszą być. Na przychody rolnik polski pracuje 12, 14, 16, 18 godzin na dobę, zupełnie więc słusznie mu się moim zdaniem należą. Ja chcę powiedzieć, że zawód rolnika nie jest tak lekki, jak się on Wydaje. I nie trzeba zazdrościć rolnikowi.</u>
          <u xml:id="u-53.14" who="#JanKopeć">Chciałbym zwrócić uwagę na wydatki rolnicze. Rolnik nie ma bezpłatnego leczenia ani w szpitalu, ani u lekarza. Za leczenie musi płacić gotówką. Nie ma 50% ulgi kolejowej, nie dostaje ubrań roboczych, nie ma zaopatrzenia emerytalnego, czy innych uprawnień, nikt mu żadnych delegacji przy wyjazdach nie zwraca.</u>
          <u xml:id="u-53.15" who="#JanKopeć">Największa bieda jest z roboczym obuwiem juchtowym. Przecież wiadomo, że rolnicy go najwięcej potrzebują. Tutaj znowu muszę wysunąć postulat, aby cena na buty robocze juchtowe została obniżona.</u>
          <u xml:id="u-53.16" who="#JanKopeć">Jest jeszcze jeden mankament — bardzo drażliwy i nieprzyjemny dla rolników. Jakoś tak się składa, że wszystkie składki — najważniejsza do PZU, która też została o 100°/° podniesiona — zbiera się w styczniu, kiedy rolnikowi jest może najciężej. Jeśli zaś chodzi o jakiekolwiek odszkodowania, czy to za spalony dom, czy za padłą sztukę, nie jest to rolnikowi zwracane w całkowitej rekompensacie.</u>
          <u xml:id="u-53.17" who="#JanKopeć">Podkreślam więc jeszcze raz, że nie należy rolnikom tak bardzo zazdrościć.</u>
          <u xml:id="u-53.18" who="#JanKopeć">Jest jeszcze jedna sprawa, która występuje nieraz między wsią a miastem. Miasto zazdrości wsi, wieś zazdrości miastu. Chciałbym jakoś złagodzić tę sprawę. Kto ma rację — nie będziemy tu nad tym dyskutowali. Wydaje mi się, że i wieś ma swoje dobre strony, i miasto ma swoje dobre strony. Jednak na jedno musimy się zgodzić: że ze wsi do miasta poszedłby każdy, z miasta zaś na wieś nikt nie chce iść,...</u>
          <u xml:id="u-53.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-53.20" who="#JanKopeć">...chociaż nie wykorzystanej ziemi na wsi mamy ogromnie dużo. W Bieszczadach jest jej tysiące hektarów. Nie będę się rozwodził specjalnie nad zaletami miasta, ani tak straszliwie złymi stronami wsi, ale faktem jest, że na wsi na wiele rzeczy nie można sobie pozwolić, a zwłaszcza na rozrywki kulturalne przede wszystkim.</u>
          <u xml:id="u-53.21" who="#JanKopeć">Dzieci na wsi nie mają także takich możliwości, żeby wyjeżdżać na kolonie. Wyjazdy chłopów na wczasy rzadko się trafiają; jeżeli ktoś nawet pojedzie, jeśli wyjazd zostanie mu przyznany, to bardzo często lepiej by było, żeby ten człowiek już raczej nie jechał, bo i tak mu te wczasy lecznicze nic nie pomogą; pomoże mu co innego — grabarz.</u>
          <u xml:id="u-53.22" who="#JanKopeć">Nie trzeba — powtarzam raz jeszcze — nie trzeba wsi zazdrościć.</u>
          <u xml:id="u-53.23" who="#JanKopeć">Pragnę jeszcze jedno podkreślić — sprawę kapitału na wsi. Owszem, może on i jest, ale ileż to razy kosztem żołądka, kosztem ubioru. Chcę podkreślić w tym miejscu jedną rzecz. Rozmawiałem z lekarzem, który był w powiatowej komisji poborowej. Po skończeniu komisji spotkałem się z nim i zapytałem: „Jak tam nasze skarby na zdrowiu stoją?” Odpowiada mi: „Panie pośle, źle. Blisko 70% jest gruźlików, jeśli nie gruźlików to początkujących, albo anemików; reszta to zdechlaki”. Chciałbym, żeby to powiedzenie lekarza było tylko żartem. Ale jeśli chodzi o zdrowie wsi, to ma ono jednak swoje znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-53.24" who="#JanKopeć">Sprawa budownictwa na wsi. Słyszeliśmy tu nieraz, że inwestujemy w budownictwo na wsi. Ja śmiem powiedzieć, że budownictwo na wsi, zwłaszcza indywidualne, spoczywa przeważnie na barkach samych rolników. Przychodzą im z pomocą kredyty, to prawda, jednak te kredyty trzeba zwracać. Jeśli buduje się dom, to naprawdę za zaoszczędzone pieniądze indywidualnego rolnika.</u>
          <u xml:id="u-53.25" who="#JanKopeć">Jeżeli chodzi o budownictwo wiejskie, to przyznać muszę, że w naszej okolicy budowanych jest bardzo wiele szkół, co podkreślam z całym uznaniem. Ale musimy rozróżnić budownictwo wiejskie od budowy indywidualnego gospodarza. Dzieje się tak dlatego, że przecież państwo nie może stawiać, powiedzmy, bloków mieszkalnych na wsi. W praktyce byłoby to nie do zastosowania, więc rolnik, wiedząc o tym, na nikogo się nie ogląda i sam, jak może, tak buduje.</u>
          <u xml:id="u-53.26" who="#JanKopeć">Chciałbym nadmienić jeszcze jedną rzecz: żaden zawód nie ma tylu nieprzyjaciół, co zawód rolnika. Począwszy od samego zasiewu ziarna, zaraz po jego wzejściu rzucają się na nie ślimaki; później wrony, mróz, śnieg, ulewa, posucha, grad, powódź, ogień, myszy, wołek, rozkruszek, na końcu jeszcze i złodziej się trafi.</u>
          <u xml:id="u-53.27" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-53.28" who="#JanKopeć">Jeżeli wspomniałem o rozkruszku, to byłem świadkiem, jak do punktu skupu w naszej Gminnej Spółdzielni odwozili chłopi obowiązkowe dostawy zbóż. Na oko przepiękna pszenica, więc magazynier bierze ją na sito, przesiewa, później bierze mikroskop i patrzy. I rzeczywiście — przez mikroskop dopiero znalazł takiego maleńkiego, mikroskopijnego robaczka.</u>
          <u xml:id="u-53.29" who="#JanKopeć">Że oni szukają, to ja się z tym zgadzam, bo może być zagrożenie zmarnowania wszystkiego zboża przez zarażenie tym rozkruszkiem, czy wołkiem całego magazynu.</u>
          <u xml:id="u-53.30" who="#JanKopeć">Niedawno temu, w lecie, jak byłem w Gdyni, to widziałem pszenicę, która przyszła z Ameryki w formie tej tak krwawo wywalczonej pożyczki. I śmiem powiedzieć, że nasi rolnicy, jakkolwiek nie mają ziarna za dużo, ale na śrutę dla swoich tuczników lepsze zboże przeznaczają.</u>
          <u xml:id="u-53.31" who="#JanKopeć">Chciałbym podkreślić tutaj, że nam rolnikom trzeba tylko trochę pomóc, a nie będziemy się oglądać na Amerykę. Potrafimy zrobić sobie sami Amerykę, tutaj we własnej naszej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-53.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-53.33" who="#JanKopeć">Jest jeszcze jeden mankament w naszym rolnictwie: baza paszowa. My, rolnicy, ile tylko w naszej możliwości da się wyprodukować — produkujemy wszystko. Trzeba nam tylko pomóc.</u>
          <u xml:id="u-53.34" who="#JanKopeć">Mamy kłopot na naszym Podkarpaciu, że na przykład nasion seradeli nie możemy wyhodować, gdyż nie dojrzewa ona u nas na ziarno, natomiast dobrze idzie na zieloną paszę. A bardzo chętnie byśmy ją hodowali, i rolnicy się za tym bardzo uwijają. Niestety, nie możemy nigdzie nasion seradeli w należytej ilości kupić, czy zdobyć, żebyśmy mogli zaspokoić potrzeby wsi, która chce ją hodować.</u>
          <u xml:id="u-53.35" who="#JanKopeć">Chciałem jeszcze nadmienić przy tej okazji, że w naszej Gminnej Spółdzielni raz pojawiła się kapusta pastewna. Wszyscy rozkupili ją bardzo chętnie. Cóż z tego — kiedy wyrosło coś, jakiś dziwoląg z tej kapusty. Ani to kapusta, ani to co innego — nie wiadomo co z tego wyrosło. To samo było z hreczką. Rozkupili to ludzie — nie wzeszła, nie zakiełkowała ani jedna. Są to wprawdzie drobne mankamenty — nie tyle to daje zniszczenie tego rolnictwa, ile powoduje raczej złą krew — ale dlaczego mamy dawać powód do wystąpień pod adresem Rządu, czy innych jakiś, powiedzmy, wystąpień demagogicznych? Bo ja rozumiem, że to może był wypadek, może jakaś pomyłka, ale inni rozumieją to inaczej.</u>
          <u xml:id="u-53.36" who="#JanKopeć">Chciałbym, żebyśmy jak najbardziej unikali takich niedociągnięć.</u>
          <u xml:id="u-53.37" who="#JanKopeć">Jest jeszcze jeden mankament wsi, mianowicie obowiązkowe dostawy. Same dostawy obowiązkowe, jako takie, w zrozumieniu potrzeb naszego państwa nie są groźne, ale na ilu spotkaniach byłem, wszyscy z jednym się zgadzają — że to jest pozostałość po Hitlerze. Wstręt ich bierze na samo wspomnienie tego nazwiska, więc trzeba by koniecznie z tym skończyć.</u>
          <u xml:id="u-53.38" who="#JanKopeć">Mnie się wydaje, że produkcja naszej wsi jest dość zadowalająca; mieliśmy tego dowody w lipcu ubiegłego roku, że nasze spółdzielnie nie zdążyły skupić produkcji rolniczej, w szczególności tuczników. Przez dwa tygodnie rolnicy musieli przetrzymywać je u siebie. W tym roku, w styczniu, prasa nasza też odwoływała się do rolników, żeby nie w styczniu te zakontraktowane tuczniki oddawali, ale żeby to przeciągali na następne miesiące.</u>
          <u xml:id="u-53.39" who="#JanKopeć">Wydaje mi się, że my, rolnicy, podchodzimy do potrzeb państwowych z sercem i na każde wezwanie Rządu czy państwa naprawdę chcielibyśmy Jak najwięcej dać z siebie, żeby zadowolony był Rząd, klasa robotnicza, jak i cały naród.</u>
          <u xml:id="u-53.40" who="#JanKopeć">Jedną jeszcze miałbym prośbę, postulat. Jeżeli w ub. roku znieśliśmy obowiązkowe dostawy zboża, ziemniaków w gospodarstwach do 2 ha, chciałbym koniecznie, żeby jeszcze w tych samych gospodarstwach znieść obowiązkowe dostawy żywca. Trzeba stwierdzić, że w tych gospodarstwach jest nieraz naprawdę ciężko tego tucznika wyhodować, bo zazwyczaj jakoś tak się składa, że w 'tych drobniejszych gospodarstwach jest więcej dzieci, a i innych kłopotów także więcej.</u>
          <u xml:id="u-53.41" who="#JanKopeć">Przykro mi bardzo było kiedyś słuchać, jak poseł Drobner wspomniał o mycie od tych furmanek, które wjeżdżają do miasta. Ja nie chciałbym naprawdę złośliwie podejść do tej sprawy, ale poseł Drobner pewnie zapomniał, że te same furmanki w czasie okupacji niemieckiej pod groźbą śmierci — bo nie wolno było hodować trzody chlewnej, ani jej sprzedawać — wiozły tego wieprzka do miasta. Zresztą my płacimy myto, bo np. u nas jest tak, że próżna furmanka wjeżdżając do miasta płaci 3 zł za sam wjazd. Jeśli ta sama furmanka wiezie jednego prosiaka, to płaci jeden złoty, jeżeli ich wiezie na furmance 8 sztuk, to płaci 8 zł. Od krowy płacimy 6 zł. Więc szkoda, że posła Drobnera nie ma, myślę, że byłbym go trochę pocieszył tym, że jednak to myto płacimy.</u>
          <u xml:id="u-53.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-53.43" who="#JanKopeć">Mam jeszcze jedną prośbę. Jeżeli zawód rolnika ma tylu nieprzyjaciół, których tu poprzednio wymieniłem, to myślę, że ci rolnicy znajdą jednak w Rządzie, w Sejmie, w klasie robotniczej serdecznych przyjaciół.</u>
          <u xml:id="u-53.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Lucjan Słowik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#LucjanSłowik">Wysoki Sejmie! Trudno mi będzie utrzymać uwagę Wysokiego Sejmu po tak obszernym przemówieniu mego przedmówcy, i dlatego będę się skracał w moich wywodach.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#LucjanSłowik">Jednak na wstępie chciałbym trochę polemizować z ob. posłanką Tarniewicz, która się zastrzegła na zakończenie, że dla obywateli posłów wystarczy, jeśli się ukaże ujemne strony, bo dodatnie widzą sami na równi z całym społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#LucjanSłowik">Ja jednak byłbym innego zdania. Z tej trybuny mówimy nie tylko do posłów, ale do całego narodu, a mówiąc do narodu, trzeba w nim wzbudzać entuzjazm do pracy, do czynów, bo ten entuzjazm jest nam bardzo potrzebny właśnie przy wykonywaniu budżetu i planu na rok 1958. Bez wzbudzenia tego entuzjazmu niestety nie będziemy mogli w rychłym terminie, bardzo szybko odrobić tych wszystkich zaległości, które dotyczą zdrowia wsi.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#LucjanSłowik">I dlatego myślę, Obywatelko Tarniewicz, że byłoby dobrze, gdyby ukazywać jednocześnie także i pozytywne strony i podawać osiągnięcia naszego Ministerstwa Zdrowia. To zmobilizuje niewątpliwie nasz naród do dalszych czynów i da nam lepsze wyniki w przyszłości. I dlatego ja chcę właśnie podkreślić te pozytywne strony, a jednocześnie pokazać w skrócie, jak własnymi siłami, przy wykorzystywaniu inicjatywy społecznej, te sprawy należy w naszym kraju w bieżącym roku przynajmniej rozpocząć i dalej rozwiązywać.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#LucjanSłowik">Otóż jeżeli weźmiemy pod uwagę chociażby nasz powiat — powiat inowrocławski, liczący ponad 65 tys. mieszkańców, to musimy stwierdzić, że przed wojną, w 1938 r., były tam tylko 2punkty lekarskie dojazdowe. A teraz w tym samym powiecie inowrocławskim mamy w miasteczkach 3 ośrodki zdrowia, wraz z dentystyką, której przed wojną wcale nie było, mamy 7 ośrodków zdrowia na terenie wsi, w tym 3z dentystyką; mamy 3 izby porodowe; mamy 3 punkty felczerskie. Czy to nie jest wielkie osiągnięcie naszego państwa — w tak trudnym okresie powojennym, kiedy trzeba było wszystko odbudowywać, a tutaj jeszcze nowe sprawy narastały.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#LucjanSłowik">Ale dotyczy to nie tylko naszego powiatu. Obywatelka posłanka Tarniewicz niewątpliwie zaobserwuje to samo i na swoim terenie. Otóż te pozytywy trzeba podawać, żeby mobilizować ludzi do jeszcze większych osiągnięć w formie akcji społecznej.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#LucjanSłowik">Tak np. w woj. bydgoskim, jeżeli chodzi o ilość lekarzy medycyny — a przecież na to też potrzeba pieniędzy, to też kosztuje — to w 1956 r. mieliśmy 729 lekarzy, w 1957 r. 857, a w 1958 r. planujemy 1.076. I to wszystko z budżetu naszego, tego budżetu, który wkrótce mamy uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#LucjanSłowik">No, a jeśli chodzi o izby porodowe, to w woj. bydgoskim w 1949 r. mieliśmy ich tylko 9, obecnie zaś mamy 47.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#LucjanSłowik">A w kraju jak ta sytuacja się przedstawia? Otóż w 1938 r. na 10 tys. mieszkańców było w kraju lekarzy medycyny 3,7, zaś w 1956 r. — w tych właśnie tak trudnych warunkach powojennych — mamy na 10 tys. mieszkańców 7,2 lekarzy. Czy to nie jest osiągnięcie?</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#LucjanSłowik">Albo jeszcze dużo większe osiągnięcie, jeśli idzie o liczbę pielęgniarek. W 1938 r. mieliśmy wszystkiego 6.674 pielęgniarek, a w 1956 r. mamy ich już 53.232. Olbrzymi wzrost, i to w okresie — jeszcze raz powtarzam — kiedy byliśmy tak biedni, kiedy trzeba było naprawiać zaniedbania wojenne w każdej dziedzinie życia.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#LucjanSłowik">A jeżeli chodzi o ośrodki zdrowia, to w 1937 r. w Polsce przedwojennej mieliśmy 482 ośrodki zdrowia w kraju, zaś w 1957 r. — 1.475. A w planie na 1958 r. jest ich już 1.669.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#LucjanSłowik">Jeżeli o tym mówię, to dlatego, żeby pokazać właśnie te pozytywy, a jednocześnie mobilizować do dalszych osiągnięć.</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#LucjanSłowik">A czy my tylko w tym zakresie mamy osiągnięcia? Na przykład jeśli chodzi o dur brzuszny, to trzeba stwierdzić, że w woj. bydgoskim w pierwszych latach powojennych było tysiące wypadków tej choroby, a w 1957 r. już tylko 311 zachorowań. Jeżeli chodzi o błonicę, to w woj. bydgoskim mieliśmy w 1954 r. 2.210 wypadków, a w 1957 r. — 463.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#LucjanSłowik">Czy to nie jest wynik naszej pracy — postępowej, pozytywnej, w zakresie poprawy służby zdrowia?</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#LucjanSłowik">Ale czyśmy już w tym zakresie wszystko osiągnęli? Czarno odmalowała nam obraz tej sprawy ob. posłanka Tarniewicz. Otóż ja chciałbym jeszcze choć w skrócie pokazać, w jaki sposób należy przystąpić do naprawy tego stanu, przy wykorzystaniu wielkich sił społecznych, jakie tkwią w naszym narodzie.</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#LucjanSłowik">Wiemy, że na terenie wsi działają kółka rolnicze, działają koła gospodyń wiejskich, działa Związek Młodzieży Wiejskiej, działają komitety rodzicielskie, są szkoły. Mówiąc o szkołach, trzeba by co prawda dodać, że Ministerstwo Zdrowia pozostawiło jak gdyby trochę na marginesie oświatę sanitarną. Ale to się da naprawić. Zdrowie szuka sprzymierzeńców. Sądzę, że takiego sprzymierzeńca znajdzie w Ministerstwie Oświaty, które od 1 września br. do siatki godzin nauczania w szkołach włączy obowiązkową naukę higieny i oświaty sanitarnej. Sprawa więc jest do załatwienia. A dalsi sprzymierzeńcy — to samo społeczeństwo, które wiedząc o tym, co państwo dało naszej wsi i co zrobiło dla, zdrowia wsi, i idąc w pomoc temu państwu, społecznym sposobem wiele może zrobić.</u>
          <u xml:id="u-55.16" who="#LucjanSłowik">Ale jak się należy do tego zabrać?</u>
          <u xml:id="u-55.17" who="#LucjanSłowik">Otóż w 1955 r. zbadano w pow. inowrocławskim ubezpieczonych pracowników rolnych. I co się okazało? Okazało się, że na pierwszym planie, to znaczy chorób z powodu wykonywania zawodu, najwięcej było w tej kategorii pracowników. Na drugim planie były choroby dróg oddechowych, na trzecim planie — choroby skórne i tkanki podskórnej. Potem jeszcze inne — na dalszym planie. Otóż takie badania trzeba przeprowadzić w każdym powiecie, a wtedy wydziały zdrowia będą miały zestawienia chorób najczęściej powtarzających się na danym terenie. Następnie z takim wykazem trzeba iść do wsi, tam gdzie jest aktyw społeczny — oczywiście musi iść osoba odpowiednio przygotowana, a więc ze służby zdrowia — i uświadomić, wyjaśnić, jak wespół z czynnikiem społecznym należy przeciwdziałać tym chorobom.</u>
          <u xml:id="u-55.18" who="#LucjanSłowik">Służba zdrowia ogromną rolę przywiązuje do czynnika społecznego. Naszym zdaniem ta sprawa jest dobrze postawiona i mamy nadzieję, że kiedy się następnym razem spotkamy, to obraz tej wsi nie będzie już taki czarny, a będzie o wiele jaśniejszy.</u>
          <u xml:id="u-55.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Adamowi Palczakowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AdamPalczak">Wysoki Sejmie! Jest publiczną tajemnicą, że od kilku lat występuje ostro na naszym rynku brak ryb słodkowodnych. Ryba stała się obecnie nieomal nieosiągalnym dla przeciętnego śmiertelnika delikatesem. Na ten temat mówi się i pisze wiele w prasie, szczególnie w okresach wzmożonego i tradycyjnego popytu przedświątecznego. Jest w związku z tym, jak zwykle, multum utyskiwań pod adresem naszego handlu uspołecznionego, a ryb jak nie było, tak nie ma — i na tym się kończy. Odgłosy te są bez wątpienia słuszne, może tylko nie są kierowane pod właściwym adresem, bo nie handel tu winien, lecz szereg przewlekłych schorzeń naszej gospodarki rybnej, ciągnących się już od kilku lat.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#AdamPalczak">Nasze rybołówstwo śródlądowe dysponuje stosunkowo dużym obszarem wód o ogólnej powierzchni 561 tys. ha, z czego na jeziora przypada 320 tys. ha, na stawy rybne 60 tys. ha. Pozostała ilość to rzeki i zalewy.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#AdamPalczak">Posiadana przez nas baza stanowić powinna z punktu widzenia teoretycznego źródło dostatecznego zaspokojenia potrzeb rynku krajowego w ryby słodkowodne, a jednak tak w rzeczywistości nie jest. Przy tym stanie posiadania wód obserwujemy postępujący z roku na rok spadek odłowów. I tak w stosunku do odławianych z jezior w 1954 r. 31 kg z 1 ha, odłowy w 1957 r. wyniosły już tylko 18 kg z 1 ha.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#AdamPalczak">Obecna zniżka połowów ryb została spowodowana :</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#AdamPalczak">1) przełowieniem jezior w latach 1952–1954, wynikłym z szeregu nieudolności, m. in. gospodarstw rybackich administrowanych przez PGR-y;</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#AdamPalczak">2) nieznajomością warunków biologicznych w poszczególnych zbiornikach jeziorowych, w związku z czym kosztowne za biegi zarybieniowe nie dawały pożądanych rezultatów;</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#AdamPalczak">3) spadkiem pozyskania ryby małowartościowej, stanowiącej gros odłowów w latach 1952–1954.</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#AdamPalczak">Zdewastowanie jezior w tym okresie było m. in. następstwem stosowanych do 1957 r. niskich stawek dla rybaków za odłów ryb. które to stawki siłą rzeczy nie mobilizowały rybaków do racjonalnej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#AdamPalczak">Stąd też, przy minimalnych różnicach stawek między pozyskaniem ryby małowartościowej a wyborowej, nie istniały wśród rybaków tendencje do odławiania ryb o lepszym składzie asortymentowym. Wpływało to na przedwczesne wyławianie niewyrośniętych ryb, a pośrednio obniżało produkcję jezior.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#AdamPalczak">Sytuację pogarszały jeszcze nierzadko występujące wypadki kradzieży ryb.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#AdamPalczak">Wprowadzona w 1957 r. umowa zbiorowa, wraz ze zmianami w systemie zarządzania gospodarstw rybackich, w dużej części rozwiązała te zagadnienia i może napawać pewnym optymizmem. Nie uwzględniła ona jednakże niektórych zabiegów pielęgnacyjnych, jak np, odłowów chwastu rybnego, bardzo szkodliwego dla cennych gatunków ryb, w związku z czym istnieje obawa dekapitalizacji jezior przez zachwaszczenie.</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#AdamPalczak">Zasady nowej gospodarki wymagają ich zrozumienia, a tym samym podnoszenia kwalifikacji kadry wykonawczej, jaką stanowią rybacy liniowi. Niestety kadra ta w obecnym jej stanie pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Właściwie szkolenia takiego nie ma, ponieważ istniejące dwie szkoły rybackie zostały w 1951 r. zlikwidowane. Kilka konferencji, odbytych m. in. w Centralnym Zarządzie Szkolenia Kadr Rolniczych, na których uzasadniano te potrzeby, bez podnoszenia jakichkolwiek nakładów pieniężnych, nie odniosły żadnych rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#AdamPalczak">A szkoda, bo mamy szereg naprawdę oddanych sprawie uzdrowienia gospodarki rybnej naukowców-ichtiologów, jak np. grono profesorów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, którzy ze swą współpracą, entuzjazmem i bogatą wiedzą praktyczną wychodzą naprzeciw resortowi i — jak dotąd — spotykają się z chłodnym przyjęciem.</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#AdamPalczak">Aby przełamać ten stosunek, Wydaje się pożądane, by resort rolnictwa rozpatrzył ewentualną możliwość zlikwidowania istniejącego Centralnego Zarządu Rybactwa i utworzenia w Ministerstwie Rolnictwa komórki naukowo-instruktażowej, obejmującej całokształt prac związanych z rybactwem śródlądowym.</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#AdamPalczak">Krótko jeszcze o gospodarce rybnej stawowej. Hodowla stawowa w ostatnich latach wykazała również niepokojący spadek produkcji ryby towarowej. Wynosi ona obecnie rocznie około 120 kg z hektara — wobec 165 kg z 1 ha pozyskiwanych w 1938 r.</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#AdamPalczak">Dla porównania chciałbym tylko podać, że u naszych sąsiadów w NRD i w Związku Radzieckim w tej chwili pozyskuje się z hodowli stawowej ca 300 kg karpia z 1 ha rocznie — naturalnie przy zastosowaniu odpowiednich zabiegów nowoczesnej hodowli.</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#AdamPalczak">Stan i możliwości produkcyjne naszej gospodarki stawowej należy rozpatrywać oddzielnie dla sektora państwowego — i oddzielnie dla gospodarstw chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#AdamPalczak">Tak niski stan produkcji stawowej w sektorze państwowym spowodowany został stosowaniem ekstensywnej gospodarki. Zasadniczymi jej objawami są:</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#AdamPalczak">Po pierwsze — brak nakładów na pielęgnację stawów i zniszczenie urządzeń stawowych powodowały stałą ich dekapitalizację oraz wzrost powierzchni stawów niezalanych, a więc tym samym nieużytków, które wynoszą obecnie około 20 tys. ha. Jedną z głównych przyczyn jest również niewłaściwa relacja cen ryb i źle stosowane bodźce ekonomiczne dla personelu państwowych gospodarstw. Na marginesie pragnę podać, że np. w 1938 r. cena i kg karpia kształtowała się w sezonie jesiennym średnio w granicach 1,50 zł, przy czym cena tej ryby w stosunku do cen 1 kg mięsa była bez porównania wyższa.</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#AdamPalczak">Istniejący obecnie układ cen jest niekorzystny i wymaga rewizji.</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#AdamPalczak">Podobna sytuacja ma miejsce również i w gospodarstwach stawowych prowadzonych przez chłopów. W Polsce istniało w okresie przedwojennym szereg drobnych gospodarstw chłopskich — np. w woj. krakowskim — których intensyfikacja polegała między innymi na prowadzeniu przez nie gospodarki stawowej. Obecnie w tym sektorze obok 8 tys. ha czynnych, lecz stosunkowo mało wydajnych stawów — istnieje również przeszło 6 tys. ha drobnych i żyznych zbiorników, w ogóle niezagospodarowanych.</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#AdamPalczak">Uruchomienie ich nie będzie wymagało specjalnie wysokich nakładów i nie będzie stanowić problemu, jeśli zostaną poddane ponownej rewizji obecne bariery w progresji podatkowej dla tego typu hodowli, niesłuszne przy istniejącym układzie kosztów własnych w stosunku do obowiązujących cen zbytu.</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#AdamPalczak">Poza tym konieczne jest zorganizowanie opieki instruktażowej państwa w tym zakresie, oraz udostępnienie tym gospodarstwom materiału zarybieniowego z ośrodków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-57.23" who="#AdamPalczak">Chciałem tu wspomnieć o celowości wciągnięcia do współpracy Polskiego Związku Wędkarskiego, dzierżawcy naszych rzek, którego bogate doświadczenia mogą stanowić cenny nabytek w uzdrawianiu naszej gospodarki rybnej.</u>
          <u xml:id="u-57.24" who="#AdamPalczak">Warto tu jeszcze zaakcentować wartości, jakie może przynieść organizacja małych gospodarstw pstrągowych. Istnieje u nas realna możliwość tworzenia małych kompleksów stawków w rejonach Pomorza Zachodniego — bazujących na paszy z odpadów ryb morskich. Hodowla ta może dać bardzo dobre wyniki i przyczynić się do intensyfikacji drobnych gospodarstw chłopskich. Jest zupełnie możliwa budowa i uruchomienie około 1 tys. ha tego typu stawków, zdolnych osiągnąć do 5 tys. kg pstrąga z 1 ha rocznie. Dla przykładu pragnę podać, że w Danii istnieje około 4 tys. tego typu gospodarstw, opartych na zasadzie związków wytwórczych. O korzyściach krótko można powiedzieć, że „gra jest warta świeczki”, skoro odbiorcy (np. w Anglii) za 1 kg mrożonego pstrąga płacą w dewizach od 1 do 3 nawet dolarów. Wydaje się więc, że i u nas warto prowadzić hodowle pstrągów, szczególnie wobec stale występujących trudności dewizowych.</u>
          <u xml:id="u-57.25" who="#AdamPalczak">Czyżby tym zagadnieniem nie powinny się zainteresować rady narodowe, kółka rolnicze i związki branżowe? Sądzę, że warto się o to pokusić.</u>
          <u xml:id="u-57.26" who="#AdamPalczak">Na zakończenie pragnę jeszcze wspomnieć o wrogu numer 1 rybactwa, jakim jest systematyczne zatruwanie wód w rzekach i jeziorach przez ścieki przemysłowe. Wysokość tych strat określa się na około 600 ton ryb rocznie, lecz straty te są daleko większe, jeśli weźmiemy pod uwagę zamieranie niektórych gatunków ryb, np. łososia; strat tych nie da się ująć cyfrowo. Sprawa ta wymaga ostrego przeciwdziałania ze strony władz lokalnych i centralnych, i można żywić nadzieję, że szereg aktów normatywnych, regulujących to zagadnienie, ukaże się w najbliższym czasie, a wykonanie ich będzie poddane odpowiedniej kontroli.</u>
          <u xml:id="u-57.27" who="#AdamPalczak">Wysoki Sejmie! Kończąc, wyrażam nadzieję, że problem przeze mnie poruszony będzie przedmiotem prac naszego Rządu i że niewątpliwie będzie dyskutowany szczegółowo na naszej Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego.</u>
          <u xml:id="u-57.28" who="#AdamPalczak">Uruchomienie rezerw, tkwiących w naszej gospodarce rybnej śródlądowej, nie wymaga sięgania do naszego szczupłego „portfelu państwowego” — wymaga tylko trochę niezbyt kosztownych i zdecydowanych zabiegów organizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-57.29" who="#AdamPalczak">W pogoni za wynajdywaniem milionów dla naszej gospodarki narodowej sięgamy nieraz zbyt wysoko, nie dostrzegając leżących pod stopami złotówek, które wdeptujemy w błoto, a które zebrane skrzętnie mogą przysporzyć nam szybko nowych tak potrzebnych wartości.</u>
          <u xml:id="u-57.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Michałowi Zającowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MichałZając">Wysoki Sejmie! Przed ustosunkowaniem się do przedłożonego przez Rząd projektu budżetu dla społecznej służby zdrowia na 1958 r. pragnę poruszyć w imieniu Klubu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, którego mam zaszczyt być członkiem, niektóre zagadnienia, dotyczące opieki zdrowotnej nad ludnością wiejską.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#MichałZając">Przede wszystkim chciałbym przeprosić posła Słowika za to, że jakkolwiek zagadnienie to jest mi dość dobrze znane, to jednak nie podejmuję się szczegółowo wyliczać wszystkich osiągnięć, jak również wszystkich niedociągnięć, ponieważ nie starczyłoby nam na to czasu. Dlatego też poruszam niektóre rzeczy tylko fragmentarycznie, tym bardziej, że już mówiliśmy wiele na ten temat na poprzednich sesjach sejmowych, jak również jeszcze będziemy mieli czas zastanowić się nad wielu bardzo ważnymi zagadnieniami.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#MichałZając">Jeżeli porównamy budżety państwa z lat ubiegłych, to każdy bezstronny człowiek musi stwierdzić, że z roku na rok łożymy na profilaktykę i lecznictwo ludności ogromne i stale wzrastające sumy. Dowodem tego jest też budżet na 1958 r., który przewiduje kredyt na lecznictwo i kulturę fizyczną w łącznej wysokości 10.176 mln zł, czyli 6,4% ogółu wydatków budżetowych, a ponad 8% ogólnego funduszu płac.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#MichałZając">Pamiętamy, że w okresie przedwojennym ogólna suma wydatków na tzw. lecznictwo ubezpieczeniowe, wraz z wydatkami na zasiłki chorobowe, wynosiła tylko 5%, a na samo lecznictwo 2,5–3% ogólnego funduszu płac. Można więc przyjąć, że w Polsce Ludowej wydatki na samo lecznictwo, w porównaniu ze wskaźnikami z lat przedwojennych 1937–1938, wzrosły prawie 3-krotnie.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#MichałZając">Z zadowoleniem również podkreślamy, że w miarę wzrostu wydatków na lecznictwo wzrastała również w wysokim stopniu baza kadrowa i zaopatrzeniowa naszej społecznej służby zdrowia. A więc w szczególności:</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#MichałZając">1) Liczba lekarzy medycyny wyniesie w 1958 r. około 25 tys. osób, czyli 3-krotnie więcej niż w 1948 r., a 2-krotnie w porównaniu z 1938 r. Posiadamy już stan lekarzy nawet wyższy niż wiele krajów kapitalistycznych, nie dotkniętych tak jak my groźnymi skutkami wojennymi (np. takie kraje jak Szwecja, Anglia, Portugalia, Finlandia itp.).</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#MichałZając">2) Liczba lekarzy dentystów wzrosła w porównaniu z 1949 r. 4-krotnie, a 2 i półkrotnie w porównaniu z okresem przedwojennym. (Podaję rok 1949 i 1946 z tego powodu, że przecież wiemy o tym, jakiej zagładzie uległ stan lekarski właśnie w okresie hitleryzmu).</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#MichałZając">3) Farmaceutów posiadamy również około 2-krotnie więcej niż w 1949 r. i w okresie przedwojennym.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#MichałZając">4) Ilość łóżek w zakładach leczniczo-zapobiegawczych pomocy zamkniętej jest wprawdzie jeszcze niewystarczająca, ale przeszło 2-krotnie większa niż w okresie przedwojennym — w 1938 r.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#MichałZając">5) Tak samo zaznaczył się duży postęp w lecznictwie otwartym oraz w innych dziedzinach naszej społecznej służby zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#MichałZając">Widzimy więc, że została już stworzona podstawowa baza dla społecznej służby zdrowia i że nasze państwo ludowe stwarza z roku na rok coraz lepsze warunki rozwoju społecznej służby zdrowia. Lecz niestety polepszenie poziomu lecznictwa w praktyce nie idzie w parze ze wzrostem wydatków finansowych na lecznictwo i ze wzrostem bazy kadrowej i zaopatrzeniowej. Istnieją jeszcze duże utyskiwania ludności na opiekę zdrowotną służby zdrowia, w szczególności w lecznictwie otwartym.</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#MichałZając">Gdzie leży przyczyna tego niezadowalającego stanu rzeczy? Sprawa ta wymaga głębokiej analizy. Naszym zdaniem na ogół przyczyny tego stanu rzeczy leżą przede wszystkim w nienależytym wykonawstwie zadań służby zdrowia, w braku należytej obsady stanowisk kierowniczych, w nienależytym skoordynowaniu funkcjonowania zakładów diagnostycznych i analitycznych z pomocą lekarską, oraz w nienależytej organizacji sieci urządzeń leczniczych na wsi, gdzie oprócz ludności czysto rolniczej zamieszkuje przeszło 4-milionowa rzesza osób uprawnionych do bezpłatnej pomocy leczniczej.</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#MichałZając">Na poprzednich posiedzeniach Sejmu przy omawianiu budżetu na 1957 r. był dość obszernie przedstawiony zły stan zdrowotny ludności wiejskiej oraz duże zaniedbania w zakresie organizacji służby zdrowia i higieny wsi, jak również dysproporcja w rozmieszczeniu na wsi ośrodków zdrowia i kadr lekarskich. Mamy duże kadry lekarskie jednak gospodarka tymi kadrami nie jest jeszcze należyta. Stan ten niestety nie uległ dotychczas właściwej poprawie.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#MichałZając">Do korzystania z pomocy leczniczej na wsi są na razie uprawnieni pracownicy i członkowie ich rodzin, zamieszkujący na wsi, lecz pozostający w zatrudnieniu w przemysłowych zakładach pracy, pracownicy PGR-ów i różnych organizacji wiejskich, jak również częściowo członkowie rolniczych spółdzielni produkcyjnych. Dotychczas nie jest jeszcze uprawniona do pomocy leczniczej społecznej służby zdrowia 12-milionowa rzesza rolników i członków ich rodzin, prowadzących indywidualne gospodarstwa. Ta grupa ludności wiejskiej dość rzadko korzysta z lecznictwa społecznego, bo tylko w przypadkach najkonieczniejszych, i to przeważnie za wysoką opłatą za każdą poradę i zabieg leczniczy według dowolnych stawek lekarzy prywatnych. Dotychczas bowiem nie został wydany jednolity i dostępny cennik usług leczniczych dla nieuprawnionej do bezpłatnej pomocy leczniczej ludności wiejskiej, a wydane różne cenniki przez poszczególne prezydia wojewódzkich rad narodowych w praktyce nie są respektowane, a nawet nie zostały one należycie podane do wiadomości zainteresowanej ludności.</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#MichałZając">Przy wizytacji niektórych ośrodków zdrowia w terenie przez sejmową Podkomisję Zdrowia stwierdzono, że cenniki te są najczęściej ukryte w szufladach pod stosami papierów, lub wywieszone w takich miejscach ukrytych czy ciemnych, że nikt z zainteresowanych chłopów ich nie dostrzeże. Skutki tego odczuwa też skarb państwa, ponieważ dochody z tych opłat są minimalne, mimo iż statystyka wykazuje poważną liczbę porad udzielonych ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-59.15" who="#MichałZając">Ten stan rzeczy winien ulec radykalnej zmianie i jak najrychlej powinien być wydany ogólnie obowiązujący, jednolity cennik dla ludności nie korzystającej z bezpłatnej opieki lecznicze] służby zdrowia. Cennik ten winien być należycie opublikowany i w praktyce należy ściśle kontrolować, czy jest przestrzegany.</u>
          <u xml:id="u-59.16" who="#MichałZając">Jesteśmy jednak bardzo zaniepokojeni zamiarem poważnej podwyżki taryfy opłat za pobyt w szpitalach, np. klinicznych, jak się słyszy, do kwoty 90 zł, a w szpitalach powiatowych do ok. 60 zł — z powodu ogólnego wzrostu kosztów utrzymania i środków leczniczo-pomocniczych. Koszt ten miałby więc wzrosnąć blisko 3-krotnie.</u>
          <u xml:id="u-59.17" who="#MichałZając">Podobnie miałyby bardzo poważnie wzrosnąć opłaty za usługi w lecznictwie otwartym. Podwyżka ta miałaby dotyczyć ludności nie uprawnionej do bezpłatnej pomocy lekarskiej, a więc odnosić się głównie do ludności wiejskiej, indywidualnie gospodarującej.</u>
          <u xml:id="u-59.18" who="#MichałZając">Takiemu ogromnemu i nagłemu wzrostowi stawek szpitalnych musielibyśmy się kategorycznie przeciwstawić, gdyż podwyżka taka mogłaby pociągnąć za sobą fatalne skutki zdrowotne.</u>
          <u xml:id="u-59.19" who="#MichałZając">W zupełności podzielamy wypowiedziany przez Wiceministra Zdrowia na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia pogląd, że opłaty za usługi lecznicze winny być realne, z uwzględnieniem ulg dla ludności niezamożnej i chłopów mało i średniorolnych.</u>
          <u xml:id="u-59.20" who="#MichałZając">Uważamy, że w lecznictwie nie wolno wprowadzać nadmiernie wysokich cen za usługi, co jest możliwe przy usługach luksusowych. Nie można z usług leczniczych czynić źródła dochodu lub zysku dla skarbu państwa. Odwrotnie, zadaniem państwa jest jak najbardziej ułatwić korzystanie z lecznictwa przez stosowanie obniżonych stawek za usługi lecznicze, choćby nawet w niektórych wypadkach niżej kosztów rzeczywistych, a nie utrudniać lub odstraszać od leczenia przez nakładanie zbyt wysokich opłat.</u>
          <u xml:id="u-59.21" who="#MichałZając">Nie widzimy także właściwego uzasadnienia, dlaczego stawki za pobyt chorych w klinikach mają być wyższe od stawek w zwykłych szpitalach. Wprawdzie w klinikach poziom lecznictwa jest wyższy niż w szpitalach zwykłych — choć nie zawsze — ale nie zapominajmy o tym, że kliniki służą nie tylko celom leczniczym, lecz też i celom naukowym i dydaktycznym. Koszty nauki powinno ponosić państwo, a nie pacjent, który często w klinice jest przetrzymywany dłużej niż normalnie w innych szpitalach właśnie w celach badań i doświadczeń naukowych.</u>
          <u xml:id="u-59.22" who="#MichałZając">Opłaty za pobyt w szpitalu lub klinice nie powinny budzić niechęci chorego do wczesnego rozpoczęcia leczenia zamkniętego, która to niechęć może spowodować nieodwracalne szkody dla zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-59.23" who="#MichałZając">Apelujemy więc, aby Rząd przy ustalaniu cennika opłat za usługi lecznicze miał szczególnie na oku konieczność umożliwienia leczenia ludności wiejskiej. Rząd winien pomyśleć o tym, jakim sposobem i jakimi środkami można by objąć społeczną służbą zdrowia całą ludność wiejską, której zdrowie wiąże się ze stanem zdrowotności całego naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-59.24" who="#MichałZając">Jakkolwiek nasza społeczna służba zdrowia nie funkcjonuje jeszcze należycie, co jest nawet przyczyną dążenia niektórych branż pracowniczych do wyodrębnienia ich lecznictwa z ogólnej służby zdrowia, to jednak ludność wiejska byłaby zadowolona, gdyby choć taką pomoc leczniczą mogła mieć zabezpieczoną w ramach ogólnej organizacji społecznej służby zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-59.25" who="#MichałZając">Ludność wiejska docenia należycie opiekę zdrowotną nad matką i dzieckiem, która w stosunku do ogólnej opieki zdrowotnej na wsi najlepiej funkcjonuje. Szczególnie uwidocznia się to w pomocy położniczej na wsi. Statystyka bowiem za 1956 r. wykazuje, że porodów pod opieką społecznej służby zdrowia odbyło się na wsi 92,2%, a poza tą opieką tylko 7,8% ogólnej ilości porodów. Z tego zaś odbyło się 33,5% porodów w szpitalach, 31,5% w izbach porodowych i 27,6% przy obecności kwalifikowanych położnych. Jak więc widzimy, kobiety wiejskie rozumieją należycie znaczenie społecznej służby zdrowia i coraz więcej z niej korzystają i ją doceniają.</u>
          <u xml:id="u-59.26" who="#MichałZając">Niestety nie tylko mamy za małą jeszcze ilość izb porodowych, gdyż na 1 łóżko przypada około 1.500 kobiet wiejskich, ale nadto rozmieszczenie izb porodowych w terenie jest nierównomierne. Niepokojącym jest, że liczba położnych na wsi od szeregu lat maleje z powodu ucieczki położnych ze wsi. Źródła tego zjawiska należy szukać w niezmiernie ciężkich i prymitywnych warunkach bytu położnych na wsi i zachodzi nagła konieczność poprawy tego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-59.27" who="#MichałZając">Kobiety wiejskie coraz chętniej też korzystają z poradni dla dzieci, istniejących przy ośrodkach zdrowia i izbach porodowych. Niestety poradni tych jest jeszcze bezwzględnie za mało, bo zaledwie 25% wiejskich ośrodków zdrowia posiada poradnie K, D i Dl, więc dla kobiet, dzieci zdrowych i dzieci chorych — i z tych około 10% poradni dla matki i dziecka nie posiada obsady lekarskiej. W 5 województwach brak jest w ogóle poradni dla dzieci przy ośrodkach zdrowia (lubelskie, koszalińskie, białostockie, szczecińskie i zielonogórskie), a w niektórych województwach (olsztyńskie i kieleckie) znajduje się tylko 1 do 3 poradni D i D1. Mimo tak małej ilości poradni (228 dla dzieci zdrowych i 220 dla dzieci chorych) liczba porad wynosi około 2.200 tys. rocznie. Zachodzi więc konieczność jak najrychlejszego zorganizowania na razie poradni dziecięcych co najmniej przy każdym ośrodku zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-59.28" who="#MichałZając">Należy też zasygnalizować fakt, że ilość wizy t domowych lekarskich i pielęgniarskich jest niezmiernie mała, bo wynosi zaledwie 7,7% ogólnej ilości porad udzielonych w poradniach dziecięcych. Na tym odcinku winna nastąpić radykalna poprawa, bo wymaga tego zły stan zdrowotny dzieci na wsi.</u>
          <u xml:id="u-59.29" who="#MichałZając">Potwierdza też to statystyka niektórych zachorowań dziecięcych na wsi, w porównaniu z miastem. I tak jeśli chodzi o ilość zachorowań dzieci w miastach i na wsi, to stosunek ten w 1956 r. (bo niestety danych z 1957 r. nie zdołałem uzyskać) przedstawia się w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-59.30" who="#MichałZając">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-59.31" who="#MichałZając">Zatem widzimy, iż sprawa poradni dziecięcych na wsi jest sprawą bardzo pilną.</u>
          <u xml:id="u-59.32" who="#MichałZając">Żłobki dziecięce — zwłaszcza sezonowe — na wsi spełniają pod każdym względem pożyteczną rolę. Wadą jednak tych żłobków jest prawie całkowity w nich brak opieki lekarskiej nad dziećmi. Niestety w niewiele lepszym pod tym względem położeniu znajdują się żłobki dzielnicowe w miastach, gdyż na 1 żłobek przeznacza się przeciętnie tylko 2,5 godzin lekarskich na rok. Czyli w tym wypadku przeciętnie na 1 dziecko w żłobku przypada około 35 sekund pracy lekarskiej rocznie.</u>
          <u xml:id="u-59.33" who="#MichałZając">Cyfry te mówią same za siebie, gdyż lekarz powinien zaglądać do żłobka dziecięcego nie tylko na wezwanie, w razie nagłego zachorowania dziecka, ale dzieci w żłobkach powinny być poddawane okresowym badaniom lekarskim.</u>
          <u xml:id="u-59.34" who="#MichałZając">Byliśmy w terenie i badaliśmy stan opieki zdrowotnej nad dorosłą ludnością wiejską. Wiejskie ośrodki zdrowia w wielu miejscowościach znajdują się wprost w opłakanym stanie — pod względem nieodpowiedniego ich pomieszczenia, oraz niewystarczającego wyposażenia w urządzenia i instrumenty lekarskie. Poza tym sieć placówek zdrowia jest źle rozmieszczona, prawie zupełnie przypadkowo.</u>
          <u xml:id="u-59.35" who="#MichałZając">Dalej w wielu ośrodkach stwierdzono brud, nieporządek i brak higieny, który urąga najprymitywniejszym wymogom czystości pomieszczeń dla ludzi, a cóż dopiero mówić o pomieszczeniu dla lecznictwa.</u>
          <u xml:id="u-59.36" who="#MichałZając">Rozwój wiejskich ośrodków zdrowia jest bardzo słaby; resort zdrowia oraz władze terenowe za mało poświęcają uwagi i za mało dbają o przyspieszenie ich rozwoju, mimo istniejących ku temu warunków. Dowodem tego jest fakt, że do dziś nie jest wiadomo, czy Ministerstwo Zdrowia posiada perspektywiczny plan rozwoju wiejskiej służby zdrowia, oraz czy posiada konkretne koncepcje jej organizacji i sposobu realizacji. W ostatnim czasie zlikwidowana została nawet szczątkowa dwuosobowa komórka organizacyjna w Ministerstwie Zdrowia, której zadaniem było interesowanie się sprawą wiejskiej służby zdrowia. A przecież zagadnienie wiejskiej służby zdrowia, dotyczące 16 milionów obywateli na wsi, jest tak doniosłe i o tak szerokim zasięgu, że dla tego zagadnienia powinien być stworzony osobny departament z resortowym podsekretarzem stanu.</u>
          <u xml:id="u-59.37" who="#MichałZając">W planie 5-letnim została zarezerwowana kwota około 280 mln zł na rozbudowę nowych ośrodków zdrowia na wsi, którą to kwotę na wniosek Komisji Zdrowia i Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów Sejm podwyższył w ub. roku o dalsze 50 mln zł, z tym, że kwota ta ma być przeznaczona wyłącznie na pobudzenie inicjatywy i bezpośredniego współdziałania ludności wiejskiej w rozbudowie ośrodków zdrowia na wsi. Niestety intencja Komisji Zdrowia została przez resort zdrowia źle zrozumiana i kwota ta została włączona do budżetów terenowych rad narodowych jako normalna dotacja inwestycyjna dla lecznictwa, bez wyraźnych wskazań i poleceń co do jej przeznaczenia i sposobu zużytkowania. Z takim posunięciem nie możemy się zgodzić i stoimy twardo nadal na tym stanowisku, aby wspomniane sumy zostały zużytkowane ściśle zgodnie z planem gospodarczym i uchwałą Sejmu, opartą na wnioskach Komisji Zdrowia i Komisji Planu Gospodarczego. Budżetu i Finansów.</u>
          <u xml:id="u-59.38" who="#MichałZając">Musimy też stwierdzić, że do sprawy rozwoju społecznej służby zdrowia na wsi wiele wojewódzkich rad narodowych nie przywiązuje należytej wagi, ponieważ w powodzi ogromu zadań w różnych innych dziedzinach życia gospodarczego tę sprawę najczęściej odsuwa się na sam koniec rejestru zagadnień, pozostających do rozwiązania przez rady narodowe. Mamy dowody, że jakiekolwiek obcięcia kredytów inwestycyjnych zaczynają się od wyrzucenia projektów rozbudowy ośrodków zdrowia. W razie zmniejszenia planów finansowych lub braku wystarczających funduszów na pokrycie potrzeb terenowych z reguły ulegają ograniczeniu, lub całkowitemu skreśleniu, w pierwszym rzędzie projektowane ośrodki zdrowia na wsi. Przyczyną tego jest z jednej strony brak należytego zrozumienia i zainteresowania prezydiów rad narodowych zagadnieniami zdrowotnymi wsi, a z drugiej strony Ministerstwo Zdrowia nie wykazuje należytej energii w nadzorowaniu i przypilnowaniu terenu, aby ochrona zdrowia ludności wiejskiej znalazła w działalności rad narodowych również prawo obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-59.39" who="#MichałZając">Domagamy się, aby zgodnie z założeniami przemian październikowych kompetentne czynniki dbały nie tylko o rozwój przemysłu i gospodarki rolnej, koniecznej dla podniesienia ogólnej stopy życiowej i bytu materialnego całej ludności państwa, ale aby dla zabezpieczenia tego rozwoju gospodarczego otoczono rolnika właściwą opieką zdrowotną, zgodnie z postanowieniami naszej Konstytucji. Bez tego nie osiągnie się zamierzonych celów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-59.40" who="#MichałZając">Rozumiemy dobrze, że w obecnych warunkach gospodarczych naszego kraju nie da się zaspokoić tych potrzeb bez odpowiedniego udziału ludności wiejskiej choć w częściowym pokrywaniu kosztów, związanych z rozbudową urządzeń służby zdrowia na wsi, ale obowiązkiem Rządu, a w szczególności resortu zdrowia, jest ustalić właściwe koncepcje organizacji i rozbudowy wiejskiej służby zdrowia oraz sposobu jej realizowania, czego się już od razu domagamy.</u>
          <u xml:id="u-59.41" who="#MichałZając">Wyrażamy ze swej strony ogromne zadowolenie, że sprawa ta wzbudziła już duże zainteresowanie również w sejmowej Komisji Zdrowia, która sprawę opieki zdrowotnej nad ludnością wiejską stawia na porządek dzienny jednego z najbliższych swoich posiedzeń, wobec czego należy się spodziewać, że wspólnie z Ministerstwem Zdrowia uda się opracować odpowiednie realne projekty i wnioski co do możliwości i sposobu rozwiązania tego palącego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-59.42" who="#MichałZając">Stoimy na stanowisku, że organizacja służby zdrowia na wsi winna być oparta o wspólne urządzenia miejskiego lecznictwa specjalistycznego, szpitalnego i klinicznego, oraz stanowić jednolity system organizacji powszechnej, społecznej służby zdrowia pod kierownictwem i kontrolą resortu zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-59.43" who="#MichałZając">W celu przyspieszenia rozwoju powszechnej służby zdrowia na wsi oraz zmobilizowania ludności wiejskiej, a w szczególności chłopów indywidualnie gospodarujących, do współpracy i pomocy państwu w organizowaniu i prowadzeniu wiejskich placówek służby zdrowia, powinny być inicjowane i organizowane również spółdzielnie zdrowia otwartego lecznictwa podstawowego, oparte na własnym samorządzie gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-59.44" who="#MichałZając">Ze względu na duże koszty, związane z budową i urządzeniem ośrodków zdrowia, konieczne jest zapewnienie spółdzielniom zdrowia odpowiedniej pomocy finansowo-kredytowej państwa na inwestycje i urządzenia placówek zdrowia, tym bardziej że spółdzielcze ośrodki zdrowia obsługują pod względem leczniczym również wszystkich pracowników zamieszkujących na wsi, którzy są uprawnieni do bezpłatnej pomocy leczniczej.</u>
          <u xml:id="u-59.45" who="#MichałZając">Wysoka Izbo! Jesteśmy mocno przekonani, że przy umiejętnej koncepcji organizacji profilaktyki i lecznictwa na wsi oraz sposobu wykonania tych zadań, przy współudziale i współpracy ludności wiejskiej w różnych formach — uda nam się objąć społeczną służbą zdrowia również ludność wiejską i podnieść zdrowotność wsi do właściwego poziomu.</u>
          <u xml:id="u-59.46" who="#MichałZając">W tym więc rozumieniu i w tej nadziei członkowie Klubu Poselskiego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego będą głosowali za u chwaleniem rządowego projektu Narodowego Planu Gospodarczego i budżetu na rok 1958, z uwzględnieniem poprawek wniesionych przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów.</u>
          <u xml:id="u-59.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JerzyJodłowski">Na tym kończymy 20 posiedzenie Sejmu PRL.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#JerzyJodłowski">Protokół posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#JerzyJodłowski">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, 27 marca. Początek posiedzenia o godz. 9,30.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#JerzyJodłowski">Na porządku dziennym dalszy ciąg dyskusji nad projektami: ustawy budżetowej i uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1958 oraz sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#JerzyJodłowski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 30.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>