text_structure.xml 83.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 30 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Kierownik Ministerstwa Sztuki i Kultury Antoni Ponikowski, Minister Spraw Zagranicznych Konstanty Skirmunt, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Downarowicz, Minister Spraw Wojskowych gen. por. Kazimierz Sosnkowski, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister Robót Publicznych Gabryel Narutowicz, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Józef Wybicki, Kierownik Ministerstwa Przemysłu i Handlu Henryk Strasburger, Kierownik Ministerstwa Aprowizacji Jan Stoiński, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko, Minister Kolei Żelaznych Bolesław Sikorski, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Jan Żarnowski, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Władysław Kiernik.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Wiceministrowie i Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wojskowych gen. por. Eugenjusz Henning-Michaells, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Gustaw Simon, w Ministerstwie Sprawiedliwości Zygmunt Rymowicz, w Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej Zygmunt Seyda i Stanisław Wachowiak.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 259 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 260 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Sołtyk i Szymczak. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Staniszkisa i tow. ze Zw. L.-N. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie parcelacji majątku państwowego Rokitno pow. warszawskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Staniszkisa i tow. ze Zw. L.-N. do p. Ministra Spraw, Wewnętrznych w sprawie pomocy udzielanej przez starostę pow. łomżyńskiego i wojskowość p. Szczurkowi urzędnikowi Ministerstwa Poczt i Telegrafów, prowadzącemu agitację za stronnictwem ludowem w ziemi łomżyńskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Staniszkisa i tow. ze Zw. L.-N. do pp. Ministrów Poczt i Telegrafów oraz Skarbu w sprawie udzielania płatnych urlopów urzędnikom Ministerstwa Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Smoły i tow. z Klubu „Wyzwolenia” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zachowania się policji podczas jednodniowego spisu ludności.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Smoły i tow. z Klubu „Wyzwolenia” do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie wydalenia ze służby na kolejach państwowych Jakuba Borowca.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Stolarskiego i tow. do pp. Ministrów Kolei i Spraw Wojskowych w sprawie bezprawnego wydania siana własności Okręgowego Związku Kółek Rolniczych w Będzinie (Siemoni) Wojskowemu Okręgowemu Urzędowi Gospodarczemu w Poznaniu przez Dyrekcję Kolei Państwowych w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Szczerkowskiego i tow. do pp. Ministrów Pracy i Sprawiedliwości w sprawie agitacji przeciw wprowadzaniu w życie ustaw obowiązujących.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pokrzywdzonego Stanisława Lesia w szpitalu w Kielcach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Federowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanKantyFederowicz">Wysoka Izbo! Z uwagi, że sprawa, rezolucją Rządu objęta, wymaga szczegółowego rozpatrzenia, a nadto dotyczy akcji o cechach międzynarodowych, co do których dalszy rozbiór argumentów za i przeciw nie nadaje się do dyskusji na jawnem, plenarnem posiedzeniu Sejmu, wnoszę o odesłanie rezolucji do Komisji dla Spraw Zagranicznych, z poleceniem zdania sprawy do 24 godzin.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JanKantyFederowicz">Pod względem formalnym proszę p. Marszałka, żeby poddał pod głosowanie sam wniosek, oraz sprawę przerwania dalszej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wniosek o odesłanie sprawy przed dalszą dyskusją do Komisji. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Mniejszość. Wniosek odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy zatem do dyskusji nad sprawą wileńską.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Maciejewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławMaciejewicz">Rodacy! Jako syn tej ziemi wileńskiej, o której mamy dalej dyskutować, nadzwyczaj trudne zadanie mam do spełnienia. Przedewszystkiem, jako najbardziej może zainteresowany w tej sprawie, gotów byłbym pójść na wszystkie kombinacje, na wszystkie ustępstwa, ażeby ta ziemia wreszcie przestała cierpieć, ażeby wreszcie jej głos został wysłuchany i ażeby ona nie została jakimś kopciuszkiem w Ojczyźnie Polskiej, ale coprędzej na równi z Wami Rodacy mogła o swoich losach decydować. Z drugiej jednak strony, jako ten, co ma obowiązki posła polskiego, nie mogę się zasklepić w swoim osobistym domowym interesie, ale muszę na sprawę patrzeć szerzej i głębiej nieco tak, jak jest moim to obowiązkiem poselskiem. Dlatego też w klubie moim z kolegami przyszliśmy do przekonania, że najlepiej by się było stało, gdyby od początku ta spraju przeniesiona była do Komisji. Robiono wysiłki w tym celu, niestety kluby nie chciały tego zrozumieć, stąd też byliśmy wczoraj świadkami scen, które bodajby się już nie powtarzały, nie dały nam one argumentów, na korzyść polskości Wileńszczyzny, ale bodaj więcej dały argumentów przeciw niej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(P. Rosset: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#StanisławMaciejewicz">Nie mówię już o tem, co nam tu przedstawił Rząd, ale jeżeli każdy z nas głębiej wniknie w to, co słyszeliśmy tu z ust tow. Daszyńskiego, to zgodzi się ze mną, że Kowno może tę mowę rozplanować i wdzięczne mu będzie za wszystkie argumenty, które stara się wysunąć przeciwko naszemu interesowi, a nie za nim.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#StanisławMaciejewicz">Zdaje się, że wobec tego lepiej było omówić spór w komisji, lub na Łajnem posiedzeniu. Sam ów „towarzysz” na wstępie zaznaczył wagę dyskusji, gdy mówił: „każde inne społeczeństwo chciałoby ukryć różnice, my przeciwnie je rozszerzamy”. Sądziłem, że w myśl tego p. Daszyński postąpi, tymczasem po mowie Prezydenta i przedstawiciela klubu Ludowo Narodowego, który bodaj nie zaszkodził sprawie, gdy dawał argumenty na korzyść tego, że mamy międzynarodowe za sobą prawo, tow. Daszyński wytoczył wiele takich argumentów, które istotnie wywołują wrażenie - użyję tu jego słów — że jesteśmy w domu wariatów. Chcę przez to powiedzieć, że jesteśmy niby widzami tego, co wariaci w domu zdrowia czasem pozwalają sobie robić:...</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#StanisławMaciejewicz">... sami mają coś tu,...</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Wskazuje na czoło)</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#StanisławMaciejewicz">... a każdemu pokazują na czoło i mówią, on tu coś ma, nie wierzcie mu.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#StanisławMaciejewicz">Otóż mnie się zdaję, że tu był wczoraj dom wariatów dlatego, że p. Daszyński starał się nam wariackie argumenty przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie przedstawiaj się Pan)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#StanisławMaciejewicz">Przypominał nam tu Spaa. Paderewskiego, mówił nam o Kijowie, nawet o Radzie Obrony Państwa, a wniosek z tego, iż źle zrobiliśmy, stwarzając Radę, gdyż ta Rada takie uchwały przeprowadziła, które nie były dla nas korzystne, lecz tylko szkodliwe. Wniosek stąd, iż na drugi raz już nie należy nam takiej Rady tworzyć, nie należy wierzyć ani Rządowi, ani Radzie, lecz przeprowadzać wszystko tylko przez cały zgromadzony Sejm, lub przez Jego komisje.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#StanisławMaciejewicz">Była tu wczoraj ironja tania, bardzo nawet tania za wyprawę kijowską, porównanie Wilna z Lidą i t. d. Wszystko to, jak mi się zdaje, nie umocniła naszej sprawy na terenie międzynarodowym, o który posłom przecież ma chodzić. Śmiem twierdzić, i sądzę, iż każdy z Panów w duszy zgodzi się na to, ii to nam tylko zaszkodziło i raz jeszcze twierdzę, iż Kownu aż nadto wystarczy, jeśli zechce korzystać tylko z tych argumentów, które wysunął „towarzysz” Daszyński. Ja jednak chciałbym pójść nieco inną drogą i zamiast ironji powiem, iż my Polacy mamy nieprzedawnione prawa do naszych starych granic i śmiech towarzyszy, chociażby był długi i bardzo ironiczny, nie zbije mnie z tego stanowiska, że my mamy prawo do granic z 1772 r. Okoliczności jednak każą się nam rachować z tem, że nie mamy dostatecznych sił, ani w danej chwili potrzeby stawiać tych praw na ostrzu miecza; stąd jednak nie wypływa, że zrzekliśmy się województwa żmudzkiego, i jeśli nie chcemy przelewać krwi bratniej, nie sięgamy dziś do Kowna i hen aż po Połągę, to stąd nie wypływa, iż tem samem ci, co tam tworzą państwo, mają fundament i grunt prawny pod nogami do swego państwowego istnienia. My stanowimy w Wileńszczyźnie, nawet w Grodzieńszczyźnie, hen po Wołyń, część tej Litwy, która zaprzysięgła niegdyś w Lublinie wierność narodowi polskiemu, my stanowimy większość tej gromady posłów, która krok ten wtedy uczyniła świadomie i dziś tego się nie zrzekła i nie uwolniła sąsiadów z jednego województwa od przysięgi.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#StanisławMaciejewicz">Tak należy nam na te rzeczy patrzeć.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#StanisławMaciejewicz">I jeżeli stąd czerpać będziemy argumenty prawne, to możemy powiedzieć, że kiedyśmy wskrzesili Ojczyznę, kiedy państwa europejskie uznały, że nam gwałt zadano, że gwałt ten, krzywdząc nas zemścił się i na całej Europie, a najwięcej na tych, którzy go popełnili, więc wracamy do starych nieprzedawnionych, a tylko pogwałconych praw naszych. To też nie można mówić tak, że my przychodzimy do nowego kraju, że my przychodzimy do W dna, ażeby pozwolić ludności wypowiedzieć swoją wolę bez krępowania się, bo ta ludność tej woli nigdy nie straciła. I niepotrzebnie poseł Daszyński ironizował, że jeden z mówców poprze stał tu tylko na Konstytucji 3 maja 1791 r. i wspomniał zaledwie Unię Lubelską, a dalszy okres przemilczał. Ja mu przypomnę, że Kościuszko i ci, co pod jego sztandary przemykali się z za Niemna, świadczą o tem, żeśmy uważali w czasie rozbiorów za nieprzedawnione nasze prawa do tej Ziemi. A potem, kiedy oddziały Napoleona weszły do Wilna i do kraju całego, na czele tych wojsk szli synowie tych ziem. Następnie i wszystkie rezolucje i postanowienia, jakie w tym czasie w Wilnie zapadły, świadczą, że, kiedy tylko nadarzyła się okoliczność i możność, kraj ten ciągle protestował przeciwko zaborowi i nie uważał się za oderwany od Królestwa, a i później nie uważał się za odrębną prowincję, bo Wileńszczyzna zawsze uważała siebie za ziemię i kraj polski. Rok 1812 powtórzy! się w r. 183i, a rok 1831 w 1863. Ludność chwytała za broń może gorliwiej nieco — śmiem twierdzić — niż w Kongresówce, ażeby bronić nieprzedawnionych praw polskiej ojczyzny tak nad Wisłą, jak nad Niemnem i Wilią. Więc jakże można mówić, żeśmy stracili nasze prawa, żeśmy przestali być jedną Ojczyzną? Byłoby to wystawianiem sobie świadectwa umysłowego ubóstwa i właściwem by było, ażeby człowiek, który to mówi poszedł do domu wariatów i tam się leczył,...</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(Oklaski i brawa)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#StanisławMaciejewicz">... ale nie wmawiał Wileńszczyźnie, że ona jest jakimś obcym dla nas krajem. Dalej przypomnę te ofiary i poświęcenia jeńców naszych, pędzonych na Sybir, te majątki skonfiskowane, te wyjątkowe prawa, które sięgnęły aż do języka, który nam wydzierano, nie pozwalając w ojczystej mowie przemawiać, a wtedy każdy, który się z tem zechce liczyć, powie, że to jest ziemia polska, nie żadna Litwa, ani Białoruś, a tem mniej Rosja.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#StanisławMaciejewicz">I to stwierdzili, niestety, lepiej od nas „obcy, bo kiedy Niemcy przyszli do Wilna, powiedzieli, że to jest „perła korony polskiej”, i oni też uważali, że tam nie można rządzić przeciwko Polakom, że jeśli podczas wojny można rządzić tym krajem orężnie, siłą bagnetów, to żadną miarą w czasach spokojnych bez polskiej ludności rządzić Wilnem nie wolno. To samo stwierdzili nasi wrogowie Rosjanie, bo proszę zobaczyć, czy jest w ziemi wileńskiej jakie prawo wyjątkowe, wydane przeciwko Litwinom, czy Białorusinom. Pamiętacie Panowie, że nic bardziej nie drażniło Moskali, jak właśnie wzmianka w Dumie o Białorusi. Ci, co byli w Petersburgu, przypuszczam, mogą potwierdzić to samo, że ile razy chciano tam zaprzeczyć nam praw narodowościowych, lub zignorować interesy polskie, tyle razy wysuwano przeciw nam zarzuty separatyzmu i szkodnictwa względem Rosji, lecz wystarczyło, żeby ktoś, wystąpił jako Ukrainiec, Małorusin albo Białorusin, a wnet cała nienawiść i obawa zwracały się przeciwko niemu. Rosja jednak mimo to nigdy nie występowała z wyjątkowemi prawami przeciwko Białorusinom, nigdy nie pisała wyjątkowych praw w Wilnie przeciwko Litwie, tylko zawsze były one skierowane przeciwko Polakom. „Wospreszczajetsia goworit po polski” — ten zakaz Panowie czytali zapewne i widzieli w muzeum w Krakowie gdzie na wieczną rzeczy pamiątkę wywieszony ten napis świadczy o tem, że nie wolno było nie tylko w sądach, wojsku i w urzędach, w szkole, ale nawet i w prywatnej rozmowie na ulicy, nawet dzieciom jak i starcom odezwać się po polsku. Czyż to nie świadczy, że ta ziemia była polską, że z Polską się rachowano? Przeciw Polsce kuto wyjątkowe prawa dlatego tylko, ażeby zmusić gwałtem do milczenia tę polskość w Wilnie i udowodnić, że tej polskości tam niema.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#StanisławMaciejewicz">Sądzę, że same te fakty krzyczą, jeżeli dyplomatom naszym nie wystarczają inne argumenty w obronie praw nieprzedawnionych naszych do tej ziemi. Stąd też mówić, że „zdobyliśmy na bolszewikach tę ziemię”, to znaczy conajmniej nie rozumieć sprawy, albo lekkomyślnie ją traktować. Myśmy nie zdobyli jej na bolszewikach, ale poszliśmy wygnać bolszewików z Wilna, którzy wbrew własnym dekretom i postanowieniom przyszli zagarnąć powtórnie tę ziemię, bo chcę przypomnieć, a może kto z Panów czytał, że kiedy powstał rząd bolszewicki, to pierwszym aktem, jaki został w Petersburgu ogłoszony był ten, że każda narodowość, wchodząca w skład imperium rosyjskiego ma prawo samookreślenia „aż do odłączenia się od państwa rosyjskiego”. A w tym właśnie czasie pod zaborem niemieckim bez względu na wyjątkowe prawa i prześladowania Niemców, Komitet Wileński Polski zgłasza swój akces do Korony polskiej, do Warszawy. Nie zważając na przeszkody, przemykano się z Litwy ukradkiem tak, jak za czasów napoleońskich za Niemen, aby przedstawić tu swój głos i przypomnieć Radzie Regencyjnej i wszystkim czynnikom politycznym, że tam istniejemy, że nie zapomnieliśmy naszych praw i że skoro tylko nadarzy się sposobność, staniemy u boku naszej polskiej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#StanisławMaciejewicz">To wszystko są argumenty nie przedawnione i gdyby na całej linii w Ministerium — nie mówię tu o obecnym p. Ministrze, bo jest on od niedawna, a zresztą smutny spadek objął, mówię wogóle do całego Ministerium — trzymano się hasła zjednoczenia Ojczyzny, utrzymania nieprzedawnionych jej praw, tobyśmy dawno byli tę sprawę wygrali. Jednak, kiedy dziś mówi się, że sprawa Wilna dojrzała, że trzeba ją prędzej rozstrzygnąć, wtedy ja pytam, w jaki sposób będą ją rozstrzygać ludzie, którzy sobie sami pod nogi rzucali kamienie i bryły, a ciągle myśleli o tem, jak Europę przekonać, że federacja dojrzała, nie zaś o tem, że to jest ziemia nasza. Kiedy, przed Europą staje pan Gałwanowski, albo inny przedstawiciel Kowna i wbrew oczywistości twierdzi, że Wilno nie jest nasze, chociaż oni nie doszli do posiadania Wilna i nie zdobyli go ani orężem, ani argumentami dyplomatycznemi prawnemi, jeno tylko spiskowali w Moskwie, to my zawsze stajemy na stanowisku tylko obronnem i niestety, wątpimy, czy to, o co zabiegamy, jest nasze, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#StanisławMaciejewicz">Mamy dwa obozy: jeden olbrzymi narodowy i drugi zbyt szczupły, tak zwany demokratyczny, który powiada, że jednakowoż byłoby może dobrze stworzyć federację. Nie przesądzam i nie potępiam tej i innej myśli, wyobrażam sobie, że ci, którzy nam mówili ciągle o tej federacji, byli do tego zniewoleni głębokiem przekonaniem, że w ten sposób dla Ojczyzny zbudują obszerny dach i mocny gmach, ale nie liczyli się z rzeczywistością, że teraz ani wielkości rządowe, ani powagi królewskie nie grają roli, lecz że chodzi o kontakt z całemi masami ludowemi. Jeżeli my jako naród polski, złożony w większości z ludności włościańskiej, ludowej, nie damy sobie wyrwać Ojczyzny, to czyż Panowie myślą, że tak łatwo to nowo narodzone dziecko tę Litwę, złożoną z ludu pracującego, który już skosztował, co to znaczy wolność, który po tylu wiekach chce zasiąść do stołu europejskiego i powiedzieć: ja mam prawo z tej misy wspólnie korzystać, że wmówicie w tę Litwę, że nie leży w jej interesie kroczyć razem z Polską i odbudować starodawną Wspólną sławę? Łudząc się teoriami chyba, wyzywacie lud litewski do tego, ażeby się sam bronił i nie godził się na to wszystko, co mu obiecujecie.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#StanisławMaciejewicz">My, jako obóz narodowy, stanęliśmy na tem stanowisku, że nie chcemy przesądzać o Kownie, co dla nich jest lepsze, a co gorsze. Niech sami doświadczą samoistnego bytu, niech bez niańki i opiekunów spróbują wśród społeczeństw europejskich zbudować własny swój dom własnemi siłami, a potem może zrozumieją, że porwali się do zbyt wielkiej pracy. Rachując się z rzeczywistością, postawiliśmy kwestię jasno i wyraźnie: to, co ciąży ku Polsce i nie zerwało z Polską, musi wrócić do Polski. Tymczasem czynniki rządowe i prywatne, to jest ci, którzy często lubią do ucha szeptać, a publicznie nigdy głosu nie zabierają, ciągle dążyli do tego, aby w jakiś sposób stworzyć federację i dlatego też nie wyszukiwaliśmy argumentów w obronie naszych praw, lecz dążyliśmy tylko do tego, ażeby uzasadnić, że federacja jest pewną korzyścią i uspokojeniem państw na wschodzie, a równocześnie interesem i zyskiem dla Polski i Litwy.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#StanisławMaciejewicz">To się na nas zemściło, Europa, jak twierdził minister Sapieha, stanęła na tem stanowisku, że federacja jest najlepszem rozwiązaniem. A wiecie skąd ta federacja rodem? Ta federacja przyszła z nad Uralu od generała Babiańskiego, który całe życie spędził w Rosji i jako kadet łaskawie z kadetami obdarowywał rosyjskie Prywiślinie małą autonomią, który ciągle pouczał Koło Polskie w Petersburgu, że trzeba iść za inteligencją rosyjską, a ona da nam szczęście.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#StanisławMaciejewicz">I ten pan, kiedy nie miał już miejsca tam, przyjechał do nas i zaczął w nasze m społeczeństwie szerzyć swoje poglądy. Niestety, obóz narodowy nie został wysłuchany, nawet nie było dyskusji w Ministerium w tej sprawie, tylko p. Babiański. położył na stół swój projekt Ministrowi i ten projekt przez dziwny zbieg losów, bez wiedzy Ministra i Ministerstwa trafił do Paryża, z Paryża do Brukseli i następnie został nam przedstawiony w poprawionej formie projektu Hymansa i potem jeszcze raz „poprawiony” i drugi raz upieczony przyszedł do Genewy. Jeżeli nam mówią, żeśmy powinni byli o tem wiedzieć, że jednak milczeliśmy, to na to jest odpowiedź: często bywa tak, iż Naród i Sejm błędy swojego Ministerstwa muszą pokrywać do czasu, licząc na to, że może to się da odrobić. Ale to są wyjątkowe momenty i chwile, jednak zawsze tego systemu się trzymać i zawsze błędy pokrywać i na podstawie błędów szukać nowych dróg, byłoby śmiercią dla polityki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#StanisławMaciejewicz">I otóż, kiedy dziś stanęliśmy na tem stanowisku, że zawiodły nas wszystkie autonomie i wszystkie federacje, że zawiodły wszystkie projekty skaptowania i zjednania tych, którzy razem z nami iść nie chcą i dziś nas nie kochają, jesteśmy znów w obawie o to, że a nuż może przegramy sprawę, jeżeli ograniczymy się tylko do terenu gen. Żeligowskiego, więc proponujemy rozszerzenie tego terenu jednak nie tak, jak Litwa tego chce, i chyba tylko to jest dodatnie, że przez to nie uznajemy traktatu moskiewskiego. Ale pytam, jaka racja rozszerzać teren? Mając własną Ojczyznę, mając tak, czy inaczej zdobyte jej ziemie, jest zadaniem naszem umacniać nasz stan posiadania, a my tego prawa dobrowolnie się zrzekamy dlatego, że tak się komuś podoba. Niema żadnej gwarancji, ani nawet żadnego nacisku, ani konieczność zewnętrzna nas nie zniewala, ale zawsze mamy kombinacje, że może się w ten sposób uda nam kogoś przekonać. Tymczasem, proszę Panów, jeżeli sięgniemy myślą w przeszłość niedaleką, zobaczymy, że w całej naszej budowie państwowej nie trzymaliśmy się idei federacji. Kiedyśmy Wołyń przyłączali, nikt nie protestował, że to jest jednostronne przyłączenie; dlaczego Wołyń ma być szczęśliwszy od Wileńszczyzny? Wątpliwości wtedy me piętrzyliśmy sobie, federacji również nie tworzyliśmy, kiedyśmy odbijali Wschodnią Galicję, protesty były może większe i nacisk intensywniejszy jednak swoje zrobiliśmy. Dyplomacja nasza potrafiła zyskać Grodzienszczynę, kiedy tego szczerze chciała, nawet na Górnym Śląsku potrafiliśmy tak działać, żeby jak najlepiej sprawa poszła. Jedyny tylko wyjątek: Wileńszczyzna zostaje w tych warunkach, że musi cierpieć, chociaż żołnierz polski, syn tej ziemi przelewał krew za nią. Powiadają nam jeszcze: Kijowszczyzny nie chcieliście, a do Wileńszczyzny się rwiecie. Nie Chcieliśmy Kijowszczyzny dlatego, że Kijowszczyzna była zdobywana nie w imię granic z 1772 r., nie dla Polski, ale dla nowego króla, niepopularnego nawet w tejże Kijowszczyznie, dla Peltury. Gdybyśmy ją byli dla Polski zdobywali, możebyśmy inaczej rozumowali. A Wileńszczyzna była zdobywana dla Polski Tam żaden kandydat do tronu nie szedł, tam szło wojsko polskie w interesie Polski i dlatego też kwiaty rzucano im pod nogi, ze łzami witano żołnierzy, bo przyszedł swój do swego po swoje.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#StanisławMaciejewicz">Dlatego nie godzę się na to, żeby dyplomacja nasza wysuwała głośno trudności, żeby wypatrywała gdzie można dziury na calem znaleźć, żeby sama starała się ubiec naszych przeciwników i tym przeciwnikom wykazać, gdzie są nasze strony słabe. Zdaje się, że cały świat dyplomatyczny postępuje inaczej w podobnych razach, tylko że ten świat zachodni ma osiwiałych dyplomatów, ma ludzi, którzy wyszli ze szkoły dyplomatycznej, a my najczęściej mamy młodzieniaszków, którzy nieraz uniwersytetu na wet nie skończyli, a decydują o sprawach naszych tak jak w kuchni studenckiej, gdzie się je obiad za parę złotych i gdzie się rezonuje tak, jakby całą Europę można było przekształcić tak jak się chce. Gdybyśmy mieli osiwiałych dyplomatów, ludzi którzy nieco gruntowniej biorą do serca sprawę naszą.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przecież Minister Spraw Zagranicznych siwy jak gołąb)</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#StanisławMaciejewicz">Nie o Skirmuncie mowa, bo są i posłowie siwi, a postępują jak dzieci.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#StanisławMaciejewicz">Nie o to chodzi, kto stoi jako firma, ale o to, kto jeździ i załatwia te prawy, kto je wysuwa przez tajemne siły i rozmaite władze, które nie są odpowiedzialne, chodzi o to, kto tylko podsuwa swoje projekty, a potem umywa ręce i chowa się, gdy trzeba ponosić odpowiedzialność i skutki.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#StanisławMaciejewicz">Pomijam kwestię, czy 4 listopada, czy 28 października, czy 4 lutego ustaliliśmy nasze prawa. Zgadzam się tu nawet z towarzyszem Daszyńskim, że miecz wszystko rozstrzygnął. Synowie Ziemi Wileńskiej stanęli jak jeden mąż pod bronią, nie licząc się z tem, czem skończy się sprawa i poszli aż pod Warszawę, aby ją bronić. Dywizja białorusko-litewska nie ma potrzeby wstydzić się swoich czynów, ona obroniła Warszawę, rzuciła się bez odpoczynku do puszczy Białowieży. Na głowy jej wodzów i oficerów nakładano setki tysięcy bolszewickich pieniędzy, ażeby ich pokątnie zniszczyć. Oni szli dalej, aż doszli do Wilna, ażeby zaświadczyć przed całym światem, że Wilno jest polskie, że Wilno nie jest wroga własnością. Kiedy wojska jakieś wchodziły do obcych miast i krajów, tam zachowywano się wobec nich conajmniej obojętnie, a tu Wilno ich ze łzami, modłami, pieśnią radości i kwiatami witało jak swych braci. I czyż to nie jest argumentem, jaka to jest ziemia i do kogo należeć powinna? Dziwicie się temu, że ktoś się obawia o ziemię wileńską, bo wszak ona jest, mówicie, polską? Więc jeśli ona jest polską, dlaczego Panowie wątpicie, czy mamy prawa do niej?!</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#StanisławMaciejewicz">W imię tego, co było powiedziane w Paryżu, w imię tego, co było powiedziane w Ameryce, w imię tego, co cały świat uznał, że ludy mają prawo decydowania o sobie, wreszcie w imię tego, co miecz rozstrzygnął, niech dyplomacja, ale nie sztuczna, nie autorzy, rezolucje Ligi, lecz dyplomacja serii wynurzeń ludu zechce zdecydować. Tyle już razy lud ten oświadczył i w Warszawie, i w Paryżu czego chce, że dziś nie da się przefrymarczyć, nie da się przekupić, ani sprzedać nikomu, chce on być, czem jest i czem był.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#StanisławMaciejewicz">Więc pozostaje jeszcze głos ludu, jak mówił p. Daszyński. Tak jest, właśnie głos ludu, lecz czyż on nie był w Europie zakneblowany, choć się tyle razy wypowiadał? Panowie, sami towarzysze twierdzili wczoraj i p. Prezydent Ministrów to również twierdził, że nie mamy powodu wątpić w to, że Lida jest równie polska, jak Wilno. A ja zapytam, czy ziemia wileńska zależy od kaprysu ministra, czy kogokolwiek z posłów? Ziemia wileńska jest całością. Za czasów rosyjskich to była jedna gubernia i stanowiła ona nierozerwalną całość, tymczasem dziś chcemy oddzielić pewne powiaty i jakkolwiek całej ludności obiecywaliśmy, że się wypowie, teraz powiadamy, że tego nie trzeba na całym terenie, więc pocóż na części?!</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#StanisławMaciejewicz">Rozumiem, że ma się wypowiedzieć Wilno jen. Żeligowskiego i Wilno nie uważa tego sobie za krzywdę. Tak zrządziły losy, że Wilno stało się jakoby obcem dla nas państwem — może przyjaznem, życzliwem, złożonem z braci naszych, ale dziś odrębnem państwem, nie może wejść do konwentu seniorów państw wielkich, nie może tam głosu podnieść, bo powiadają: to jest kraj zbuntowany. Dlatego musimy znaleźć inną formę, aby głos jego był słyszany. Wilno w tym celu domaga się sejmu wileńskiego, czy zgromadzenia orzekającego, żeby mogło o sobie powiedzieć, a jeżeli jesteśmy demokratami, Panie Daszyński, to rachujmy się z wolą ludu. Lud roboczy wileński już raz określił swoje stanowisko i nikt niema prawa narzucać mu swej woli. To samo prawo ma lud w Lidzie i Brasławiu., A teraz przejdźmy do praktycznego zastosowania. Powiadają nam, że w Lidzie jest lud nie mniej polski. Tak jest, mamy na to statystyką p. Osmołowskiego, ale proszą pomyśleć, że od tego czasu w Niemnie, nad brzegami którego mamy przeprowadzać ten plebiscyt, upłynęło wiele wody, do tego kraju przybyło niemało ludzi obcych. Niestety jedno z naszych praw mówi, że kresy będą kolonizowane przez żołnierzy, ja wtedy dodałem, poprawkę, że miejscowi żołnierze powinni mieć pierwszeństwo, jednak lud rozumie te rzeczy tak, że kolonizują ziemię dla obcych żołnierzy z Małopolski, czy skądś z zachodu. Czy to nie będzie w czasie plebiscytu momentem agitacyjnym? Czy to co zrobiło wojsko...</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#StanisławMaciejewicz">Krzyk z miejsca nikogo nie przekona, może conajwyżej upewnić wyborców, że krzykacze nie dojrzeli do tak wielkiego zadania, jakie mają spełniać w Sejmie. Otóż ostrzegam, biorąc realnie rzeczy. Wiemy co znaczy agitacja, wiemy jak wschodnia granica nasza nie jest strzeżona, stwierdził to i Rząd — że na 1 km. stoi jeden żołnierz, kto chce, codziennie może przejść do naszej Ojczyzny; niedawno sprawdzono w Wilnie, że automobile przychodziły i przywoziły towary, a nasze władze nie wiedziały o tem, póki rewizji nie zrobiono w litewskich bankach i ich kooperatywach w Wilnie. W takich warunkach agitacja jest bardzo łatwa. Ktoś obieca więcej, i głosowanie może być bardzo niebezpieczne. Jakkolwiek ludność tamtejsza w wielkim procencie jest naszą, to jednak ludność ta jest rozgoryczona, a to znaczy wiele. Jeśli Panowie rzucicie na szalę agitacji jeszcze daninę, wtedy co? Wszak wiecie, co się dzieje dzisiaj po wsiach, jak się agituje, jak nawet posłowie się na to zapatrują. A jeśli się będzie agitować w ten sposób: głosujcie przeciw Polsce, a daniny płacić nie będziecie, to pamiętajcie Panowie, że mimo, iż ludność ciąży ku nam, brzuch, że się tak ordynarnie wyrażę, interes, kieszeń własna odegrają swoją rolę. Każde stronnictwo, każda klasa społeczna, ziemianie, rolnicy, przemysłowcy, robotnicy, każdy chce ciężar przerzucić na kogo innego, i w tych warunkach i wyborcy na Wileńszczyźnie są ludźmi podobnymi do tamtych.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Poseł Błyskosz protestuje)</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#StanisławMaciejewicz">Chyba p. Błyskosz, który ma dość, jak widzę, mocne gardło, gdy będzie tam agitował, sprawę wygra, lecz ja osobiście mam wątpliwości, czy zdołam przekonać nasz lud w Lidzie i Brasławiu, że mu się nie stała krzywda; zresztą, może Pan dziś zachowa głos swój na później, ażeby potem móc agitować, a teraz zechce nie przeszkadzać. Mając to wszystko na względzie pamiętajmy jeszcze, iż od brasławskiego powiatu odpadło dwadzieścia kilka tysięcy mieszkańców; powiat ten w spisie naszym liczył 83.000 mieszkańców, a dziś tylko 60.000 i napewno część polskiej nam ludności odpadło, odpadł nam tymczasem pow. iłuksztański i obszary polskie nad Dźwiną. A więc, jeżeli odpadło to, co bardziej polskie, a pozostało to, co jest pod wpływem księży litewskich niepewne i niejasne, kto tam będzie głosował za nami, kto nie będzie. Tem bardziej rzecz niepewna, iż z za kordonu coraz więcej ludności obcej płynie, a każdy pierwszy lepszy przybysz, który zapisuje się gdzieś w Kahale, we włości, czy miasteczku, dostaje jakiś dokument i na jego mocy dziś przyjeżdżający stają się obywatelami krajowymi. W tych warunkach należy przedewszystkiem sprawdzić, jaki jest stan rzeczy i umysłów, ażeby można było w ten sposób jak tu wczoraj czyniono, argumentować. Bezsprzecznem jest natomiast to, iż Wilno nie należy dziś prawnie do nas, że stanowi odrębną jednostkę państwową, że o Wilno toczy się spór na rynku europejskim, stąd Wilno musi głosować. Jeśli zaś po osiągnięciu rezultatów co do Wilna, przyjdą komplikacje, będziemy mieli czas. Nie będę przeciwny temu, ażebyśmy potem jeszcze raz uczynili rewizję naszego postępowania, ażebyśmy potem na terenie, który będzie niezaprzeczenie i jednolicie nasz, to lub owo wynieśli postanowienie wraz z posłami kresów. Jeśli zajdzie wtedy potrzeba głosowania, nie będę się obawiał głosowania nie tylko na Wileńszczyźnie, ale nawet na Grodzieńszczyźnie, wtedy ta polać ziemi polskiej będzie rozumiała, iż chodzi o nią całą i jednolicie administrowaną.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#StanisławMaciejewicz">Więc teraz przedewszystkiem musimy zlikwidować sprawę wileńską, skończyć z tym niepewnym stanem rzeczy, pozwolić ułatwić ludziom tam pracować, rozbudowywać się, zaprowadzać gospodarstwo, zakładać interesy, warsztaty, fabryki, handel ożywić, gdyż obecnie cokolwiek oni czynią, ciągle żyją pod wrażeniem, iż przyjdą Litwini, albo bolszewicy. Jest to pierwszy nasz obowiązek, gdy zlikwidujemy sprawę wileńską, wtedy będziemy mogli rozwinąć dalszą działalność, a jeśli spotkamy się z trudnościami i przeszkodami, to od tego jest Sejm, aby rozważył tę rzecz i aby ją przegłosował w miarę potrzeby powtórnie. I dlatego też — tu się godzę z tow. Daszyńskim — wraz z nim potępiam tę prasę, która przed zdecydowaniem sprawy, tylko na podstawie jakichś kuluarowych wiadomostek, już bębniła na alarm, że przygotowuje się kryzys, obalenie Naczelnika, ustąpienie Rządu i z małej rzeczy robiła ogromną sprawę. I kto wie, czy najwięcej w tej sprawie nie przyczynił się do zabagnienia jej p. Ehrenberg, który w Petersburgu wysługiwał się Narodowej Demokracji, a teraz pozwala sobie alarmować opinię świata i straszyć, że zbrodnia się stanie, jeśli ta sprawa będzie załatwiona tak, jak Sejm zechce, a nie tak, jak on chce. P. Ehrenberg powinien się wpierw oczyścić z zarzutów, jakie mu stawiał p. Nowaczyński, a wtedy będzie miał prawo mówić o opiniach naszych.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#StanisławMaciejewicz">Stąd też odsuwam pogróżki pism, uchylam wszelką dziennikarską polemikę i proszę Was, Rodacy, rozstrzygnijcie tę sprawę nie pod kątem kryzysu i nie pod kątem przesilenia, gdyż, powiadam, że są daleko donioślejsze sprawy w Ojczyźnie, które będą decydowały o ustąpieniu ministra, a tembardziej Naczelnika Państwa. Nie potrzeba nam tu mówić o drzewach i o piorunach i o zasługach wodza, o jego genjuszu, bo my, Wilnianie, szczególniej szczerze cenimy, to co uczynił Naczelnik i wiemy, że się przyczynił do naszej wolności; za co cześć i dank Mu oddajemy. Ale my, Wilnianie, nie jesteśmy bałwochwalcami i nie chcemy rozumować w ten sposób, że skoro Naczelnik coś powie i zrobi, to wszystko jest już rzeczą zdecydowaną i dogmatem wiary. Sądzę, że sam Naczelnik traktuje siebie tak, że jest człowiekiem, tak jak wszyscy, ułomnym, a dopiero historia złoży Mu uznanie za jego zasługi i czyny. Nie byłby genjuszem i wielkim człowiekiem, gdyby w miarę, jak dzienniki wrzeszczą, w miarę, jak pewni posłowie krzyczą, stosował do tego swoje postępowanie w sprawach kraju, w tem, co jest dobrem Ojczyzny. A dziś dobrem Ojczyzny jest to, ażeby przesilenia u nas nie było. Sądzę, że i ministrowie również staną na tem stanowisku, że nie będą uzależniali swego stanowiska od decyzji Sejmu. Mamy wiele rzeczy: mamy projekty finansowe, mamy sprawę Śląska nieskończoną, no i Wilno nasze kochane, czyż mamy w nowe ręce oddawać te sprawy, choćby to były genialne ręce? Przecież ci nowi ludzie muszą tygodnie stracić, ażeby rozejrzeć się w tych sprawach ponownie.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#StanisławMaciejewicz">Lepiej niech już ci prowadzą tę robotę, którzy ją zaczęli i dlatego nie wierzę, ażeby Rząd i Naczelnik Państwa stawiali kwestię tak, jak ją rozdmuchują gazety. Wierzę, że oni spełnią swój obowiązek narodowy; że kochają Ojczyznę, prowadzą ją do świetnej przeszłości i nie pozwolą dzisiaj zatargu doprowadzić do kryzysu. I jeszcze wierzę, że jeżeli tak, lub inaczej zadecydujemy naszą sprawę, to w każdym razie zdecydujemy ją nie pod naciskiem krzykaczy, lecz według swego sumienia i przekonania.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#StanisławMaciejewicz">Dlatego ja w imieniu naszego małego klubiku, którym jednak się w Sejmie wszyscy interesują, mam zaszczyt zaproponować Panom, ażebyśmy dzisiaj zdecydowali losy sejmu w Wilnie. Najnowsze wiadomości mówią, że ludność Wilna woła o jak najprędsze zwołanie zgromadzenia orzekającego. Zadecydujmy to przynajmniej tak, że Wilno, nie jest przez nas krępowane, że gen. Żeligowski ma prawo ogłoszenia wyborów i niech te wybory się odbędą najprędzej. Tymczasem możemy zbierać dowody, rozejrzeć noty i dokumenty, możemy w myśl posła Federowicza rozpatrzyć sprawę powtórnie w komisji, i w dyskusji spokojnie rozwinąć nasze wątpliwości, które nie nadają się do roztrząsania na plenum posiedzenia, a wówczas, jeżeli zobaczymy, że po głosowaniu w Wilnie okaże się niezbędne przyłączenie spornych powiatów, to będziemy mogli to uskutecznić bez pośpiechu. Teraz nie mamy potrzeby się spieszyć. A może wreszcie genialna myśl błyśnie naszym ministrom lub naszym delegatom zagranicą, którzy potrafią to lub owo uzyskać bez ustępstw zbytecznych. Pozwólcie Panowie dziś, niech Litwa środkowa tylko się wypowie, a potem będziemy mieli, aż nadto czasu, żeby decydować o dalszych jej losach. Nikt nam wszak nie zaręczył; oddajcie te dwa powiaty, a sprawa będzie wygrana. Gdyby tak było, to ja bym oddał i trzy i cztery powiaty, ale nam tego nikt nie powiedział.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski protestuje).</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#StanisławMaciejewicz">Panie Niedziałkowski, Pan jesteś umiarkowanym człowiekiem, Pan razem z nami długo czekałeś, niech Pan jeszcze poczeka te parę tygodni, a sprawa się wyświetli. A ja tymczasem przypomnę to, co mówił tow. Daszyński, że inne narody mają front, inne narody wobec grożącego niebezpieczeństwa godzą się, podają sobie wtedy dłonie wszystkie partie i jako jeden mur występują na front, a my robimy wszystko, ażeby naszą sprawę przegrać. Chcę też tutaj przytoczyć Panom słowa wypowiedziane 20 lutego 1919 r. w Sejmie: „Stworzyliśmy Polskę wolną i niepodległą. Polska tęskni do ostatniego słowa, które w tym testamencie stoi, do Polski istotnie zjednoczonej.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#StanisławMaciejewicz">Chcę wierzyć, że przy pomocy całego Sejmu uda się tej pracy, która wydaje się nieraz bardzo ciężką, z triumfem i sławą dla Polski dokonać. Tak z tej trybuny 20 lutego 1919 r., gdy jeszcze nie byłem tu obecny, przemawiał Naczelnik Państwa. Troszczył się on o to, żeby Polska była zjednoczona, do tej chwili Polska tęskniła. My, Wilnianie, tem więcej tęskniliśmy i tem więcej nas to bolało, im więcej byliśmy uciskani i od was oddaleni. W te słowa odwoływał się Naczelnik do najbliższych rodaków-posłów. Ja dodam: nie rozbijajmy frontu, poczyńmy sobie ustępstwa, aby dojść do porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#StanisławMaciejewicz">Sądzę, że moja propozycja dzisiejszej rezolucji nadaje się do tego, żebyśmy osiągnęli porozumienie. Dałby Bóg, ażebyśmy dzisiaj, kiedy Wilno pod Ostrą Bramą zgromadzone oddaje cześć Królowej Nieba i Polski, w imię tych wielkich tradycji nieprzedawnionych pogodzili się między sobą i jako bracia chrześcijanie razem myśleli nie o partyjnych interesach, ale o ratowaniu tego szmata Ojczyzny naszej.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#komentarz">(Oklaski i brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Chądzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamChądzyński">W imieniu klubu Narodowej Partii Robotniczej składam następujące oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AdamChądzyński">Zarówno żywotny interes Rzeczypospolitej, jak i potrzeby ludności ziemi wileńskiej wymagają zakończenia stanu niepewności, odnośnie do losu tej ziemi i zamiany dotychczasowej administracji o charakterze tymczasowym na stałą organizację państwową. Ludność Ziemi wileńskiej w licznych uchwałach wyraziła nieulegającą żadnej wątpliwości wolę należenia do Polski, dotychczasowe jednak rządy polskie skrępowane międzynarodowymi traktatami, oraz naciskiem państw Koalicji nie umiały własną jedynie decyzją zapewnić Ziemi Wileńskiej połączenia z Polską, a także przeprowadzić wybory przedstawicieli tej ziemi, ani do Sejmu polskiego w Warszawie, ani do Zgromadzenia delegatów orzekających w Wilnie.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AdamChądzyński">Rząd obecny, wobec faktu, że Litwa Kowieńska odrzuciła wszelkie próby bezpośredniego porozumienia z Polską w sprawie Wilna, przyjmuje stanowisko, jakie mu pozostało, a które winno rozstrzygnąć o losie Ziemi Wileńskiej, to jest stanowisko wyrażenia woli ludności przez wybory swoich przedstawicieli do Sejmu Wileńskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AdamChądzyński">Ziemię Wileńską całą, zarówno tak zwaną Litwę Środkową, pozostającą dotychczas pod władzą gen. Żeligowskiego, jak powiaty brasławski i lidzki, będące w administracji państwowej polskiej, uznajemy za polskie. Nie ulega dla nas żadnej wątpliwości, ani wynik wyborów do Sejmu Wileńskiego, ani jego uchwały w sprawie połączenia się z Rzecząpospolitą. Dlatego głosować będziemy za rezolucją proponowaną przez Rząd, rozszerzającą teren wyborów.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Okrzyki: To nie jest konsekwencja!)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AdamChądzyński">Niech głos przyszłych przedstawicieli Ziemi Wileńskiej wybranych w sposób uznany na całym świecie cywilizowanym w wyborach powszechnych i proporcjonalnych gromko stwierdzi przyrodzone prawa tej ziemi do złączenia się z macierzą Polską. Niech wobec Ligi Narodów i mocarstw Koalicji w sposób niewątpliwy potwierdzi prawa Polski do Ziemi Wileńskiej, a jednocześnie raz na zawsze przekreśli roszczenia Litwy Kowieńskiej do Polskiego Wilna”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Rudziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Sądzimy, że dotychczasowa rozprawa całkowicie wyczerpała wszelką argumentację za i przeciw wnioskowi rządowemu. Nie o argumentację słowną tutaj chodzi, ale o dokonanie czynu i tak zdaniem naszem, już bardzo spóźnionego przez bezpłodne ścieranie się orientacji tam, gdzie sprawa czeka na rozwiązanie życiowe. Dlatego też mam zaszczyt w imieniu Klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” przedłożyć Wysokiemu Sejmowi deklaracje: w sprawie Wileńszczyzny, jak i przy rozstrzyganiu podstawowych zagadnień naszego niepodległego bytu — obłudny frazes wciąż przeciwstawia się czynowi. P. S. L. Wyzwolenie jasno ustaliło swój stosunek do sprawy wileńskiej od chwili, gdy sprawa ta stanęła na porządku dziennym polskiej polityki państwowej. Tak, jak przed rokiem, domagamy się dziś z tego miejsca, aby ludności ziemi Wileńskiej dana była możność stwierdzenia wobec świata, iż wolą jej jest połączyć się z państwem Polskiem. Godząc się zaś z tem, iż ludności całego terytorium, mogącego podlegać zakwestionowaniu, winna być dana możność wyrażenia swej woli co do przynależności państwowej, głosować będziemy za rezolucją rządową. Wierzymy, że na tej drodze nastąpi najrychlej i najpewniej powrót do współżycia państwowego z nami ludności ziemi Wileńskiej, zrośniętej z Polską przez dobrowolną unię i przez ubiegły wiek wspólnie przebytych udręczeń niewoli. Przez swobodne określenie wzajemnego stosunku dojdziemy do szczerego współdziałania całej ludności ziemi Wileńskiej w wysiłkach nad ugruntowaniem mocy i rozwoju Państwa Polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czerniewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PCzerniewski">Wysoki Sejmie! Aczkolwiek mój przedmówca uważa, że wszystkie argumenty, zarówno pro, jak kontra, zostały wyczerpane, to jednak zdaniem mojem nie poruszono paru zasadniczych argumentów. Mianowicie p. premier wyszedł z założenia, że podstawą rozstrzygnięcia sprawy wileńskiej, o ile chodzi o rozszerzenie terenu głosowania, jest dla nas traktat ryski, przyczem powoływał się na art. 3 tego traktatu. Powołując się jednak na art. 3 traktatu ryskiego, niestety zacytował drugi ustęp tego artykułu niezupełnie ściśle, mianowicie świadomie, czy bezwiednie, nie wiem, przypuszczam, że wypadkowo usunął wyraz „wyłącznie”, co zmienia zasadniczo cały charakter tego artykułu; gdyby ten artykuł został przytoczony dosłownie, to interpretacja jego wyglądałaby inaczej, aniżeli był on interpretowany przez obecnego premiera. Premier interpretował ten artykuł w ten sposób, że z traktatu ryskiego płynie dla nas obowiązek załatwienia sprawy terytorium spornego między Polską a Litwą, słowem, podkreślał obowiązek. Tymczasem artykuł ten brzmi, jak wiemy, w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słuchajcie! Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PCzerniewski">Składa się on z dwóch części.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PCzerniewski">Pierwsza część opiewa:</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PCzerniewski">„Rosja i Ukraina zrzekają się wszelkich praw i pretensji do ziem, położonych na zachód od granicy, oznaczonej w art. II traktatu niniejszego. Ze swej strony Polska zrzeka się na rzecz Ukrainy i Białorusi wszelkich praw i pretensji do ziem, położonych na wschód od tej granicy”. Jest to ustęp zasadniczy. Drugi ustęp brzmi, jak następuje: „Obie układające się strony zgadzają się, że o ile w skład ziem położonych na zachód od oznaczonej w art. II traktatu niniejszego granic wchodzą terytoria sporne między Polską a Litwą, sprawa przynależności tych terytoriów do jednego z tych dwóch państw należy wyłącznie do Polski i Litwy”</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Mówi)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PCzerniewski">Otóż tego wyrazu „wyłącznie” w cytacie p. premiera nie było, a to zasadniczo sprawę zmienia. Mianowicie interpretacja p. premiera, będąc błędną, jest bezwarunkowo na naszą niekorzyść przeprowadzoną, gdyż wkłada na nas pewne zobowiązanie, tymczasem artykuł ten robi zastrzeżenie raczej dla Rosji Sowieckiej. W pierwszej części obie strony, oraz Ukraina i Białoruś sowiecka stanowczo zrzekają się wszelkich pretensji do obszarów, położonych po odpowiednich stronach linii granicznej, a druga część usuwa wszelkie wątpliwości, mianowicie wzmacnia to zrzeczenie się sowietów przez sprecyzowanie i podkreślenie, że w sprawach litewskich w żadne spory pomiędzy Polską a Litwą Rosja sowiecka mieszać się nie może, że one należą wyłącznie do Polski i Litwy. Jest to więc właściwie, proszę Szanownych Panów, przekreślenie traktatu sowieckiego z Litwą z dnia 12 lipca 1920 roku, a przynajmniej i napewno zrzeczenie się wszelkich pretensji, płynących z tego traktatu. Tak należy interpretować art. 3 traktatu ryskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PCzerniewski">Otóż, gdybyśmy przyjęli interpretację p. premiera, to w takim razie artykuł ten nabrałby charakteru, jak powiedziałem, dla nas obciążającego, byłby pewnem zobowiązaniem. Tymczasem ustęp drugi art. III-go przeciwnie, posiada charakter zastrzeżenia, wzbraniającego Sowietom mieszania się w nasze sprawy i zostawiającego całkowicie wolną rękę Rzeczypospolitej Polskiej w jej stosunkach z Litwą. Więc już samo założenie, na którem p. premier zbudował całe swoje rozumowanie jest błędne, nic dziwnego, ze musiał dojść również do błędnych wyników. Przesłanką jego było powiązanie traktatu bolszewicko-litewskiego z dnia 12 lipca z traktatem ryskim, w istocie rzeczy zaś cały traktat z dnia 12 lipca został tu przekreślony przez ten czynnik, który zawarł umowę z Litwą. Więc pominąwszy już to, że my nigdy nie uznaliśmy i nie uznajemy traktatu lipcowego, kiedy bolszewicy podczas chwilowej okupacji, wbrew prawu międzynarodowemu odstąpili teren, którego nie można było odstąpić, którego Polska żadnym aktem nikomu nie odstąpiła, więc pominąwszy już to zastrzeżenie z naszej strony, teraz i sama Rosja sowiecka wszelkich praw, płynących z umowy z Litwą, zrzekła się dobrowolnie w traktacie ryskim, i dlatego byłoby istotnie bolesnem i smutnem, gdybyśmy sami jeszcze wiązali te dwa traktaty ze sobą; to sprzeciwiłoby się nie tylko naszym najgłębszym uczuciom patriotycznym, lecz także zasadom sprawiedliwości, słuszności i prawa.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PCzerniewski">Pozatem Pan Premier powołuje się na cały szereg aktów dyplomatycznych o charakterze międzynarodowym, aktów wymienionych między Ligą Narodów a naszem Państwem i Rządem, któreśmy zdaniem P. Premiera, uznawali i aprobowali przez sam fakt prowadzenia tych pertraktacji. P. Premier kładzie szczególny nacisk na akt rady Ligi Narodów z dn. 28 września r. ub., określający terytorium sporne, oraz na notę Rządu Polskiego z dn. 7 października r. ub. i z dn. 4 lutego r. b. to jest z tego czasu, kiedy pośredniczył p. pułkownik Chardigny, wioząc projekt podziału na okręgi wyborcze. Ale tę sprawę należy rozpatrywać pod dwoma względami. Przedewszystkiem trzeba pamiętać o tem, że wszystkie te pertraktacje i umowy, rozpoczynając od zwrócenia się ks. Sapiehy do Ligi Narodów w dn. 4 września, który to akt stał się punktem wyjścia dla całej naszej taktyki i taktyki Ligi Narodów, wszystkie te akty działy się poza wiedzą Sejmu i wielokrotnie wbrew woli Sejmu. Tu trzeba pamiętać o tem, że zachodnia Europa i wszystkie kraje konstytucyjne i parlamentarne mają najzupełniej jasne poczucie tego, że to, co się robi, bez wiedzy ciała ustawodawczego, co nie jest ratyfikowane przez to ciało ustawodawcze, trwałej wartości posiadać nie może i że z chwilą, kiedy dany rząd upada, kiedy dany minister zmuszony jest ustąpić, z tą. chwilą te nieratyfikowane i nieznane ciału ustawodawczemu akta mogą być przekreślone, jeżeli są szkodliwe, powinny być przekreślone.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PCzerniewski">Trzeba pamiętać o tem, że gdybyśmy lojalność, która jest istotnie konieczna w stosunkach międzynarodowych, posuwali do tak dalekich krańców, bo aż do absurdu, to mogłyby być wypadki, że znalazłby się minister, któryby najżywotniejsze interesy i sprawy swojego państwa narażał nie tylko na szwank, ale wręcz na zniszczenie, jeżeliby działał bez wiedzy ciała ustawodawczego. Muszę powiedzieć, że takim ministrem był w znacznym stopniu ks. Sapieha. Ale p. Daszyński, który się tak oburzał na to, że w owym czasie nie obalono tego rządu, czy tego ministra, zapomniał o jednem, że on sam, p. Daszyński, był wówczas wicepremierem, że wszystkie nici polityki zagranicznej miał w swoich rękach i że obok ks. Sapiehy, a może nawet w wyższym stopniu od niego, jest odpowiedzialny za akt 4-go września i za wszystkie następne akty aż do czasu swego ustąpienia. Przypominam to posiedzenie Rady Obrony Państwa, na którem zarówno ja, jak i p. Daszyński przeciwstawiliśmy się myśli zwracania się do Ligi Narodów w sprawie litewskiej. Przypominam, że obecny tam wtedy poseł Skarbek postawił wniosek wręcz odmienny, mianowicie: żeby zawiadomić tylko mocarstwa zachodnie komunikatem okólnym, że Litwa naruszyła tymczasową umowę rozejmową, że natarła na wojska polskie i że wobec tego Polska musi według swego stanowiska i zapatrywania sama tę sprawę załatwić. P. minister spraw zagranicznych, szeroko nam wtedy wywodził, że ze względu na nasze stosunki międzynarodowe, ze względu na poparcie na terenie międzynarodowym, powinniśmy zrobić krok kurtuazji w stosunku do Ligi Narodów. Niestety zostaliśmy wtedy przegłosowani i ten krok kurtuazji został postanowiony. Ale jeszcze w owym czasie zastrzegaliśmy się wyraźnie, że ten krok kurtuazji nie powinien iść tak daleko, ażeby wplątywał Ligę Narodów w sprawę litewską, powinien być tylko zawiadomieniem Ligi Narodów o fakcie, który zaszedł. Zastrzegałem się osobiście i poparł to p. Daszyński, ażeby Liga Narodów nie rościła sobie w przyszłości praw rozjemcy, lub sędziego w tej sprawie. I ks. Sapieha zaręczał, że w ten sposób postąpi i wystylizuje swoją notę, że mowy być nie może o tem, że zastrzeże się przeciwko jakiemukolwiek mieszaniu się z zewnątrz w sprawę litewską. Mimo to nota owa w ustępie końcowym przybrała charakter taki, że minister Sapieha odwołuje się w imieniu Rządu i Państwa Polskiego o pomoc do Ligi Narodów, i naturalnie skutek musiał być taki, że zjawiła się Komisja Rozjemcza i Liga Narodów, do której niestety wówczas zaufanie się zachwiało wskutek sprawy Śląska Cieszyńskiego, wzięły tę sprawę w swoje ręce i wszystkie dalsze akty już w tym samym kierunku poszły.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PCzerniewski">Otóż jeśli rzecz będziemy rozpatrywać z punktu widzenia prawomocności tych aktów, to muszę powiedzieć, że nas ani faktycznie, ani tembardziej moralnie nie obowiązują te akty, które zostały zrobione poza Sejmem, wbrew woli Sejmu, które robiono w sposób konspiracyjny. Wiemy bardzo dobrze i p. Daszyński wie o tem, że minister Sapieha został obalony głównie z powodu sprawy wileńskiej. Wiemy dobrze, że gdy ustąpił, nie było żadnego stronnictwa, ani człowieka, któryby poparł ministra Sapiehę, i wtedy ujawniło się w całej pełni, że polityka poza Sejmem, polityka konspiracyjna nie może być prowadzona.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PCzerniewski">Zresztą gdybyśmy nawet uznali prawomocność naszych aktów, które nie były definitywne i nie określały sprawy wileńskiej, ani co do terytorium, ani co do charakteru jej rozstrzygnięcia, to muszę na to powiedzieć, że te zobowiązania istnieję dopóty, póki obie strony wykonywają te zobowiązania, lub dążą do ich wykonania. Tymczasem wiemy, że Liga Narodów, wziąwszy w swoje ręce rozstrzygnięcie sprawy wileńskiej, najpierw próbowała rozwiązać ją ze stanowiska konsultacji, ale rychło zeszła z tego stanowiska i wyrzekła się plebiscytu i wogóle sprawy konsultacji. Następnie stanęła na stanowisku innem, korzystając z podsuniętego przez Sapiehę, pośrednio czy bezpośrednio, za pośrednictwem ambasadorów czy też w jaki inny sposób programu federacyjnego. Program ten federacyjny, jak to już mówił ks. Maciejewicz, został potem ulepszony przez Hymansa, który go raz, a potem drugi raz w niby to jeszcze bardziej ulepszonej formie przedstawił, lecz za każdym razem zawiódł, albowiem obie strony interesowane przyjęcia tego programu odmówiły. Wszelkie' usiłowania Ligi Narodów, żeby sprawę tę załatwić polubownie, zostały zniweczone, i wobec tego Liga Narodów chociaż nie formalnie, ale faktycznie uznała się za niekompetentną w tej sprawie — czego najlepszym dowodem, że się milcząco od niej odsunęła, Odrzucenie przez Litwę drugiego projektu Hymansa nastąpiło dnia 20 września r. b., a po dziesięciu dniach, Sejm nasz słusznie zupełnie na skutek tej sytuacji, jaka się wywiązała, to jest, że ta cała sprawa wymknęła się z rąk Ligi Narodów i przeszła w ręce nasze, zaświadczył to przez uchwałę z dnia 30 września, stwierdzając, iż dalej nie może i nie zamierza tamować woli ludności wileńskiej. To oświadczenie się Sejmu uznało terytorium Litwy Środkowej. Musimy wziąć pod uwagę, że od tego czasu — a było to już za rządu obecnego — gabinet obecny stał na stanowisku terytorium Litwy Środkowej.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PCzerniewski">Stał na tem stanowisku nawet rząd poprzedni, Rząd Witosa, w którym za sprawy zagraniczne odpowiedzialnym był minister Sapieha, i on wtedy stał na stanowisku terytorium Litwy Środkowej. Otóż ówczesny Rząd polski dnia 10 marca 1921 r. stwierdził, iż gdyby wbrew najszczerszym życzeniom Rządu polskiego rokowania brukselskie nie miały doprowadzić do pozytywnego rezultatu, to Rząd nie będzie mógł sprzeciwić się temu, żeby ludność Litwy Środkowej wyraziła swobodnie swoją wolę. A więc zupełnie wyraźnie postawiono wtedy sprawę Litwy Środkowej.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PCzerniewski">Przypomnę również bardzo niedawną rzecz, mianowicie: posiedzenie Prezydjum Rady Ministrów z dnia 27 ub. m., o którem zresztą poseł Daszyński wczoraj napomknął, a na którem było szereg posłów, dwóch urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych i trzech Ministrów, razem z p. Premierem na czele. Jak stwierdza poseł Daszyński, Rząd przyszedł wtedy bez żadnego programu, zapytał tylko przedstawicieli klubów i przedstawicieli Sejmu, jakie stanowisko zajmą wobec tego, że pewne czynniki na terenie międzynarodowym doradzają nam rozszerzenie terytorium wyborczego dla Sejmu Wileńskiego. I wtedy większość oświadczyła się wyraźnie i stanowczo przeciwko temu rozszerzeniu. Przypomnę, że nie kto inny, tylko poseł Rataj w imieniu swego klubu przytoczył wiele argumentów poważnych i ważkich przeciwko rozszerzeniu i powiedział; że stanowczo w imieniu swego klubu oświadcza się przeciwko temu. Również poseł Rajca z klubu N. P. R. oświadczył się wyraźnie razem z nami przeciwko rozszerzeniu terenu wyborczego na Litwie Środkowej, Otóż to było dnia 27 października. Dopiero jutro trzy tygodnie minie, a sytuacja nagle w zadziwiający sposób zmieniła się zarówno u Rządu, jak i u klubów sejmowych, szczególnie tych dwóch wymienionych. Muszę przyznać, że zarówno klub Wyzwolenia, jak i klub P. P. S. działały i działają zupełnie konsekwentnie, albowiem zawsze stały na stanowisku rozszerzenia terytorium i o to stanowisko walczą. To też ich stanowisku wcale się nie dziwię. Ale dlaczego zmieniło się to stanowisko w ciągu trzech tygodni w tak cudowny i zadziwiający sposób u tych dwóch klubów, to istotnie musi być zagadką wcale ciekawą, jak niemniej jest zagadką i to, dlaczego Rząd tego samego premiera Ponikowskiego przed trzema tygodniami stał na stanowisku wyborów tylko na terenie Litwy Środkowej, i nie przed trzema tygodniami stał na stanowisku wyborów tylko na terenie Litwy Środkowej. I nie przed trzema tygodniami, bo przed tygodniem, bo nawet przed kilku dniami Rząd ten oświadczył wyraźnie, że wcale tej sprawy nie będzie poruszał i pussował, bo uważa ją za rzecz zatargu wyłącznie pomiędzy Naczelnikiem Państwa a Sejmem. Chciał stać na uboczu, teraz jednak przyjął na siebie wszystkie ciężary i wszystkie konsekwencje, wypływające z tego postanowienia, z tego wniosku, który ułożył wbrew swemu stanowisku z przed kilku dni.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, musimy wziąć pod uwagę i to, co mówił poseł Daszyński, że powinniśmy prowadzić naszą politykę zagraniczną konsekwentnie. „Nie róbmy domu wariatów z naszej dyplomacji” rzeki słusznie p. Daszyński, ale właśnie zdaję się, że ci, którzy najgoręcej do tego nawoływali, robią dom wariatów z naszej dyplomacji.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PCzerniewski">Trzeba zwrócić takie uwagę, że zakwestionowanie Wileńszczyzny nastąpiło przedewszystkiem przez nas samych. Błędy naszej dyplomacji dotychczasowej mieszczą się przedewszystkiem w tem, że nigdy nie mieliśmy stanowiska wyraźnego i zdecydowanego w stosunku do kresów polskich uwolnionych krwawo ciężkim trudem armii polskiej.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PCzerniewski">Proszę Panów, trzeba pamiętać o tem, że te ziemie znajdowały się i znajdują się dotychczas pod wyjątkowemi prawami. Te ziemie mimo kilkakrotnych uchwał Sejmu nie mają swoich reprezentantów tutaj w Sejmie, choć powinny ich mieć dawno. Dlaczego nie mamy tu reprezentantów ani z Pińszczyzny, ani z Nowogródzkiego, ani z innych części Polski? Dlaczego Rząd Witosa i rządy poprzednie tego nie uczyniły pomimo licznych uchwał Sejmu? To było natrząsanie się z tych nieszczęśliwych kresów wschodnich, które wyciągają ręce, żeby już raz skończyć z tym dotychczasowym stanem.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Dać mu kaftan bezpieczeństwa!)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PCzerniewski">Tu nie chodzi tylko o nas, wiem że mimo frazesów demagogicznych cierpienia tego ludu kresowego niestety bardzo mało znajdują zrozumienia i współczucia w tej Wysokiej izbie, szczególnie u lewicy, a trzeba zwrócić uwagę i na to, że ten sposób, ta metoda działania jak najfatalniej, jak najujemniej odbija się na zewnątrz, za granicą. Ponieważ tereny te po uwolnieniu, jak logika mówiła, jak dla każdego trzeźwo patrzącego dyplomaty zachodnio-europejskiego było jasnem, nie zostały odrazu włączone do ziemi polskiej, dyplomaci zachodnio europejscy musieli dojść do przekonania, że Polacy sami nie są pewni czy tereny te mogą do nich należeć, czy należenie to nie przyniesie im trudności i z tego powodu zachowali tę bierność. Alzacja i Lotaryngia nigdy nie były zakwestionowane przez Francję, nie dopuściła ona tam do żadnego plebiscytu. I cóżby powiedziała Francja, gdybyśmy jej zaproponowali przyłączenie Lotaryngii do maleńkiego okręgu plebiscytowego Saary, który jest o wiele mniejszy, niż Litwa Środkowa, a ma się odbyć plebiscyt za lat piętnaście. Oniby się nam w twarz roześmieli i powiedzieliby, że jesteśmy wariatami, obłąkanymi, a my robimy dosłownie to samo, co byłoby wyśmiane przez Francję. To jest zadziwiające i istotnie rujnujemy sami nasze państwo przez ten sposób postępowania.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#PCzerniewski">I czuła zapewne to większość posłów sejmowych i większość klubów, kiedy dnia 27 ubiegłego miesiąca na konferencji w Radzie Ministrów zajęła tak zdecydowane stanowisko. Ale chociaż żadne zasadnicze zmiany nie zaszły, to jednak stanowisko to zmieniło się i musimy mimo woli powiedzieć, że muszą tu działać względy uboczne, które stanowisko dwóch klubów tak zasadniczo w przeciągu tak krótkiego czasu przesunęły. A więc pokątna akcja prywatnych reprezentantów mocarstw zachodnich tak silne, tak potężne zrobiła wrażenie właśnie na tych, którzy, jak poseł Daszyński i Diamand, jeszcze nie tak dawno w Komisji Skarbowo-Budżetowej oburzali się na wpływy francuskie u ras i na to, że mamy instruktorów francuskich w naszej armii. Nagłe ci sami ludzie teraz ogromnie się rozczulają i niepokoją, że pułkownik Chardigny, albo ktoś inny zaleca rozszerzenie terenu wyborczego!</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#PCzerniewski">Ależ Proszę Panów, tę akcję pokątną w znacznym stopniu prowadzą te koła na zachodzie, które nie pogodziły się z upadkiem Rosji i z powstaniem Polski, koła, które marzą jeszcze o budowie wielkiej imperialistycznej Rosji, któraby była przeciwwagą Niemiec, bo nie wierzą w naszą przeciwwagę. To są koła moskalofilskie i nasza lewica współdziała z moskatofilami zachodnimi bezwiednie czy świadomie, w to nie wchodzę, ale współdziała. Bo jeżeli my kwestionujemy te tereny przez rozszerzenie praw wyborczych do orzekającego sejmu wileńskiego, to, proszę Panów, dla kogo się to robi? Musimy się liczyć z tem, że im bardziej te tereny będą zakwestionowane, tem łatwiej przyszłej Rosji imperialistycznej, która może wcześniej, czy później, daj Boże, najpóźniej powstanie, będzie odbudować swoje imperium i może się zjawić wtedy zjawić nowy Puryszkiewicz, albo ktoś inny i powie: wara to jest nasze! i wtedy wszyscy panowie z zachodu, którzy tak bardzo zalecali to głosowanie, pierwsi staną po stronie Rosji i będą wołali, że powinniśmy Wileńszczyznę odstąpić. Trzeba pamiętać, że przedstawiciele ci i pułkownik Chardigny, którzy nam wiele serdecznych rad dawali i dają, twierdzą, że Wilno wprawdzie jest polskie, ale na ogół w Wileńszczyźnie są Białorusini, a wiadomo, że na zachodzie Europy Białorusi nie uznaje się, więc konsekwencja, prosta że to są Rosjanie, mówiący gwarą białoruską. Wilno jest miastem polskiem, a ludność okoliczna to są ich zdaniem Rosjanie. I otóż, proszę Panów, w tem mieści się straszne niebezpieczeństwo, i na to aprobaty dawać nie możemy, a jednocześnie widzimy, że ta akcja ma powodzenie wskutek tego, że jest oparta na akcji upartych ideologów federacyjnych. Lecz federacjonalizm, dobrowolna umowa z Kowieńską Litwą zawiodły i zbankrutowały, tymczasem pewne czynniki starają się ją w nowej formie odbudować, w nowy sposób przedstawić i narzucić wbrew woli miejscowej ludności, wbrew nastrojowi całego społeczeństwa, wbrew zdrowemu instyktowi narodu, narzucić swoje federalistyczne formuły i swoje koncepcje.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#PCzerniewski">Wiemy my, że broniąc się przeciwko tym zakusom, narażamy się na to, że nas przedstawiają jako tych, którzy dążą do obalenia Rządu obecnego jako tych, którzy prawdopodobnie nie chcą uchwalenia daniny, jak to tutaj wołano. Lecz to jest, proszę Panów, zasłanianie własnych szacherek, to jest odwracaniem opinii publicznej od istoty zagadnienia. Muszę powiedzieć, że my do obalenia rządu obecnego wcale nie zdążamy, ale stojąc mocno na stanowisku całości i niepodzielności Rzeczypospolitej Polskiej, nie zgodzimy się na włączenie tych powiatów do Litwy środkowej w celu głosowania. Zresztą, gdybyśmy wybrali posłów do Sejmu Ustawodawczego z tych powiatów, toby oni sami mogli się oświadczyć i nie potrzebaby było robić tego, co się obecnie robi. Dlaczego niema tu posłów z Wileńszczyzny? Dlatego, że koncepcją federalistyczną chciało się doprowadzić do tego, żeby koniecznie byli tam w Wilnie posłowie ze wszystkich powiatów.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#PCzerniewski">Otóż proszę Wysokiego Sejmu, wobec naszego stanowiska muszę złożyć deklarację, którą odczytam:</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PCzerniewski">Z uwagi, że powiaty lidzki i brasławski, będące od niepamiętnych czasów częścią Ojczyzny naszej a za naszego życia po upadku zaboru, po ustaleniu obecnej granicy wschodniej traktatem ryskim powrócone szczęśliwie, zgodnie z ich najgorętszą wolą wspólnemu ciału Rzeczypospolitej Polskiej i zespolone z nią szeregiem rozciągających się na nie ustaw sejmowych, jak i zaprowadzonych niemi urządzeń administracyjnych, stanowią nienaruszalną dla nas i integralną część Rzeczypospolitej Polskiej, z uwagi, że prawa Rzeczypospolitej Polskiej do tych powiatów nie tylko przez żadne z mocarstw poważnie i autorytatywnie zakwestionowane nie są, lecz, że utrzymanie ich przy Rzeczypospolitej Polskiej musi leżeć w dobrze zrozumianym interesie przyjaznych nam mocarstw zachodnich, z uwagi, że ludność Wileńszczyzny, czyli t. zw. Litwy Środkowej, a także i ludność wspomnianych dwóch powiatów nie tylko daleką jest od chęci postawienie pod znak zapytania przynależności państwowej tych powiatów, lecz owszem wzdryga się przed niem, jako przed krokiem, mogącym w spokojne dotąd życie tych pogranicznych powiatów naszych wnieść niepożądane zamieszanie pojęć i oddziałać szkodliwie na przebieg wyborów w samej Wileńszczyźnie, z uwagi, że zakwestionowanie przynależności państwowej tych powiatów, nieuzasadnione skądinąd żadną głębszą myślą pozytywną i twórczą, mogłoby stanowić smutny precedens do dalszych, równie nieoględnych i nieuzasadnionych prób podważania przynależności państwowej innych ziem polskich, z uwagi, że wybór tych właśnie dwóch powiatów, w sposób nie oparty na żadnym akcie o znaczeniu międzynarodowem, a zatem najzupełniej dowolny, nie jest w stanie przyczynić się do usunięcia ewentualnych trudności zewnętrznych, a tylko powstanie nowych trudności lekkomyślnie ułatwia, z uwagi, że wypowiedziana w tej sprawie ustawą z dn. 4 lutego 1921 r. wola Sejmu Ustawodawczego jako ciała w Rzeczypospolitej najwyższego, prawnie jest co do niej, jak i co do wszystkich w ogólności spraw ustawodawczych, wolą jedyną i obowiązującą dla wszystkich innych czynników w państwie, że więc fakt je; wyklucza samą nawet możliwość jakiegokolwiek prawno politycznego konfliktu w obrębie państwa, że nakoniec złamanie, lub ugięcie tej najwyższej woli Sejmu byłoby niebezpieczeństwem dla przyszłości Polski jako państwa opartego na panowaniu prawa.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#PCzerniewski">Centrum Narodowe ubolewa nad szkodą wyrządzoną Rzeczypospolitej Polskiej przez samo już wysunięcie powyższej sprawy i oświadcza się stanowczo i bezwzględnie za pozostawieniem przy Rzeczypospolitej Polskiej powiatów ludzkiego i brasławskiego bez poddawania obywateli Rzeczypospolitej Polskiej zamieszkujących te powiaty jakiemukolwiek głosowaniu, czy wyborom, któreby miały za zadanie ustalać nanowo ich przynależność państwową.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PCzerniewski">Zarazem zgodnie ze stanowiskiem, zajmowanem wytrwale w tej sprawie a opartem na najgorętszej i niczem niezachwianej woli ludności wileńskiej, czyli t. zw. Litwy Środkowej, która od dawna pragnie mieć możność uroczystego wypowiedzenia się za Rzplitą Polską, Centrum Narodowe nie może pominąć i dzisiejszej sposobności bez oświadczenia się kategorycznego za koniecznością pozostawienia tej ciężko nawiedzonej a szczerze polskiej ziemi, bez jakiejkolwiek zwłoki, pełnej, niczem nieskrępowanej swobody wypowiedzenia się za Polską.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#PCzerniewski">Ze względu na to, że Rząd obecny, powodowany chęcią nierozszerzania i niekomplikowania przeciwieństw, zajmował w tej sprawie stanowisko czynnika łagodzącego i pośredniczącego, nie stającego w sprzeczności z wolą Sejmu, a dopiero przyjął na siebie zadanie wniesienia przed Sejm przedłożonego obecnie wniosku, Centrum Narodowe oświadcza, że załatwienie tej sprawy pragnie pozostawić poza ogólnym stosunkiem do Rządu, że więc głosowaniem przeciwko przedstawionemu wnioskowi nie zamierza bynajmniej wypowiedzieć się za ustąpieniem tego Rządu, a tem mniej za utrudnieniem mu w tej chwili podjętych z korzyścią dla państwa usiłowań w dziedzinie naprawy stosunków skarbowych i finansowych Rzplitej Polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Zmitrowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JózefŻmitrowicz">W imieniu Narodowego Zjednoczenia Ludowego mam zaszczyt oświadczyć, że stosownie do złożonej na Konwencie Seniorów przez prezesa klubu p. Skulskiego deklaracji, Narodowe Zjednoczenie Ludowe oświadcza się przeciw rozszerzeniu terenu głosowania ziemi wileńskiej na powiaty lidzki i brasławski i głosować będzie przeciw wnioskowi Rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł ks. Madej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PksMadej">Wysoka Izbo! Wczorajszy wniosek Rządu, domagający się od Sejmu rezolucji, wykrawającej z żywego ciała Rzeczypospolitej dwa olbrzymie północno-wschodnie powiaty dla dogodzenia poglądom polityki federalistycznej, budzi w nas największe, najżywsze zaniepokojenie. Przecież za wiele ponieśliśmy już ofiar krwi i mienia dla kursu polityki federalistycznej, ażebyśmy dziś mieli jeszcze, i to na życzenie Rządu naszego, dokładać nowe ofiary po zrobieniu tak smutnych doświadczeń na tem polu, a w tym wypadku ofiarę z własnej ziemi. Przecież jest obowiązkiem Sejmu, jako gospodarza krain, stać na straży całości, integralności ziem narodu swojego i nie wolno Sejmowi pod żadnym warunkiem, dla żadnego hasła narażać na niepewne losy lub na utratę choćby jednej piędzi ziemi swojego narodu, bo inaczej ten naród mógłby nas za to zupełnie słusznie pociągnąć do odpowiedzialności. Jesteśmy moralnie przekonani, że to, co mówię, jest poglądem i opinią ogromnej większości naszego społeczeństwa, a w każdym razie jest to opinia zgodna z duchem ludu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PksMadej">A jeżeli Panowie wątpicie, czy tak jest, to spytajcie się chłopa polskiego, tego gospodarza kraju, który od wieków krwią swoją broni zagonu polskiego i który wobec przemocy zewnętrznej nie dałby sobie ani jednej skiby ziemi polskiej wydrzeć, chyba z utratą życia. Ten lud nigdyby nam tego nie darował, gdyby się dowiedział, że Sejm tak lekko dysponuje nie jakąś cząstką. Lecz olbrzymiemi obszarami ziemi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PksMadej">Zdaje się, że o tej opinii ludu naszego i społeczeństwa wie także i nasz Rząd i dlatego w mowie wczorajszej p. Prezydenta Ministrów, chociaż chciał nas przekonać, brakło jednej rzeczy, mianowicie brakło siły przekonania, a sukurs, jaki przyszedł z lewicy, tego położenia nie zmienił.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PksMadej">Stanowisko nasze jest jasne, dlatego krótko oświadczam w imieniu Polskiego Stronnictwa Katolicko Ludowego, które liczy się z psychiką ludu i z tem, co większość narodu myśli: Tak, jak chłop polski mówi: „Cudzego nie chcę, a swojego nie dani”, tak samo my mówimy „cudzego nie chcemy, a swojego nie damy”, i stoimy na stanowisku utrzymania ustawy z 4 lutego b. r.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PksMadej">Panowie mi przeszkadzają i chcą tem zagłuszyć mój głos, lub głos kolegów, którzy mają inne w tej sprawie przekonania. Panowie możecie zagłuszyć głos poszczególnych posłów i poszczególnych frakcji, ale głosu sumienia narodowego zagłuszyć nie zdołacie.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PksMadej">Panowie pozwolą mi powiedzieć, że i my, i wy, którzy się spieramy, przeminiemy, ale zostanie naród polski, który nas sądzić będzie, a obawiam się, żeby sąd narodu nie wypadł źle dla tych, którzy po wysłuchaniu przemówienia syna ziemi wileńskiej ks. Maciejewicza będą stali uporczywie na swojem stanowisku, i obawiam się, żeby nazwiskom tych posłów, którzy zajmują bezwzględne stanowisko, przeciwne zdrowemu instynktowi narodu, nie przypadła w udziale zła pamięć, która na wieki przywarła do uczestników nieszczęsnego sejmu grodzieńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Hirszhorn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#SamuelHirszhorn">Przemawiam tylko w imieniu żydowskiego Stronnictwa Ludowego, do którego należę. Otóż żydowskie Stronnictwo Ludowe stoi na stanowisku, że na zasadzie samostanowienia, na które Polska stale się powołuje, każdy kraj o ludności mieszanej pod względem narodowościowym, a w którym przewaga ludności polskiej jest wątpliwa, ma prawo zadecydować o swej przynależności państwowej za pomocą plebiscytu, gwarantującego kompletną swobodę wypowiedzenia się.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#SamuelHirszhorn">Pod tym kątem widzenia Żydowskie Stronnictwo Ludowe widzi w rozszerzeniu terenu plebiscytowego, proponowanem przez Rząd, pierwszy krok na tej drodze, przyczem spodziewa się, że za nim nastąpi dalsze określenie terenu plebiscytowego, w myśl istotnego stanu rzeczy, oraz zabezpieczenie wolności wyborczej. Pozostawiając ludności miejscowej ocenę, czy na danym terenie i w danych warunkach zechce ona wziąć udział w wyborach, głosujemy za wnioskiem rządowym tylko w sensie zgody na rozszerzenie terenu plebiscytowego. Żydowskie Stronnictwo Ludowe, jako reprezentacja ludności względem której zarówno rządy poprzednie, jak i teraźniejszy prowadzi politykę ucisku, miałaby wszelkie prawo, a nawet obowiązek skorzystać z okazji, aby obalić Rząd obecny, nie czyni wszakże tego, nie chcąc doprowadzić do kryzysu państwowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Federowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanKantyFederowicz">Wysoki Sejmie! W tej tak niesłychanie ważnej dla budowy Państwa Polskiego sprawie Sejm nasz suwerenny niestety podzielił się na dwa wrogie, wzajemnie zwalczające się obozy. W ostatniej chwili pragnęliśmy jeszcze osiągnąć porozumienie i w tym celu na początku dzisiejszego posiedzenia postawiliśmy wniosek o odesłanie wniesionej, przez Rząd rezolucji do Komisji Spraw Zagranicznych. Niestety Sejm wniosek nasz odrzucił. Moi Panowie! Dyskusja publiczna uniemożliwia nam wyczerpujące wywody, na których się zasadza nasze votum w tej sprawie. Sprawę rozpatrzyliśmy nie z punktu widzenia osobistego, lecz ze ściśle rzeczowem uwzględnieniem sprawy samej, oraz interesu Państwa. Przekonani, że przesilenia wewnętrzne podkopują powagę Państwa i siły jego na zewnątrz, przekonani, że tylko silne państwo, na poszanowaniu prawa oparte, zyskuje zaufanie świata,...</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: O to chodzi właśnie, o poszanowanie prawa)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JanKantyFederowicz">... potrzebne dla skutecznego ustalenia naszych praw, których się domaga naród cały, a w których urzeczywistnienie my niezłomnie wierzymy, pewni także ostatecznego i swobodnego wypowiedzenia się społeczeństwa Ziemi Wileńskiej, które stanowić będzie ponowny dowód jego polskości, nie na mieczu, lecz na wspólnej wiekowej tradycji opartej, głosować będziemy za rezolucją przez Rząd wniesioną.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(Brawa na lewicy, okrzyki na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Oprócz wniosku rządowego jest jeszcze wniosek posła ks. Maciejewicza. Nim przystąpimy do głosowania, proszę P. Sekretarza o odczytanie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#StefanSołtyk">„Sejm, czyniąc zadość gorącym życzeniom ludności Litwy Środkowej wypowiedzenia swej woli w sprawie przynależenia tejże, zaleca ogłoszenie jak najprędzej wyborów w tej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#StefanSołtyk">Sejm upoważnia Rząd, ażeby po oświadczeniu się Zgromadzenia Wileńskiego za Polską, gdy zajdzie tego potrzeba za wiedzą Sejmu zarządził w całej ziemi Wileńskiej głosowanie dla określenia, jakie powiaty zechcą należeć do województwa wileńskiego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek ten jest ewentualny t. j. na wypadek, gdyby wniosek rządowy nie uzyskał większości. Co do wniosku rządowego, Klub Ludowo-Narodowy wnosi o imienne głosowanie. Proszę Posłów, którzy popierają wniosek o głosowanie imienne, ażeby wstali. Poparcie jest dostateczne. Przystępujemy do głosowania imiennego. Kto z Panów jest za wnioskiem rządowym, oddaje kartkę z napisem „tak”, kto jest przeciwny — z napisem „nie”. Posłowie, którzy się wstrzymują od głosowania, mają prawo nie oddać kartki, albo oddać przekreśloną.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania jest następujący: za wnioskiem Rządu głosowało posłów 172, przeciw 158, zatem wniosek rządowy przeszedł.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i w centrum. Głos: Bolszewicy pognębieni. Wrzawa i okrzyki na prawicy. P. ks. Makolski: Nie winszujemy zwycięzcom! Nie winszujemy Rządowi! Marszałek dzwoni. Wrzawa. Różne okrzyki).</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do nr. 2 porządku dziennego. Głos ma poseł Grzędzielski.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Prosimy o odroczenie posiedzenia. P. Rudnicki: W kwestji formalnej proszą o głos. Głos: Jesteśmy już przy drugim punkcie porządku dziennego. P. Rudnicki Prosimy o przerwę w posiedzeniu na znak żałoby; jesteśmy zbyt ekscytowani. Zwracając się do p. Niedziałkowskiego: To jest syn prezydenta Wilna, będzie na portrecie Pański ojciec i Pan — dwa bieguny.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Wrzawa i okrzyki pod adresem Rządu)</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Zarządzam przerwą posiedzenia na 10 minut.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#Komentarz">Otwieram posiedzenie na nowo.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Wrzawa, okrzyki)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#Komentarz">Następne posiedzenie odbędzie się w piątek o godz. 4 po poł. Porządek dzienny będzie przesłany pisemnie. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Posłowie z prawicy wychodzą z sali śpiewając „Rotę” Konopnickiej, lewica zaś śpiewa „O cześć wam, panowie”)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 m. 10 po poł.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>