text_structure.xml
200 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 minut 30 po południu).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Wiceprezydent Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Spraw Wojskowych Gen Por. Kazimierz Sosnkowski, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski.)</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Józef Kuczyński, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 178 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 179 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś pp. Harasz i Putek. Listę mówców prowadzi p. Harasz. Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Teczka i tow. z Klubu P. S. L. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie podwód wymuszanych przez starostwo w Przemyślu.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Roja i tow. z Klubu P. S. L. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie oddania przez Rząd hali maszynowej w Zakopanem spółce prywatnej przedsiębiorców „Strug”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Krężla i tow. z Klubu P. S. L. do Rządu w sprawie przywłaszczania sobie przez niektórych oficerów materjału wojskowego i innego, stanowiącego własność Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefPutek">Interpelacja Związku P. P. S. w sprawie oddania przez Rząd hali maszynowej w Zakopanem spółce prywatnej przedsiębiorców „Strug”.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefPutek">Interpelacja p. ks. Kotuli i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie napadów bandyckich w pow. Strzyżowskim.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Arciszewskiego i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Aprowizacji w sprawie rewizji przeprowadzonej w wydziale aprowizacyjnym m. Kalisza.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Wójcika i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, Spraw Wewnętrznych i Aprowizacji w sprawie zarekwirowania zboża i mąki z młynów przez wojskowość w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefPutek">Interpelacja posłów Klubu N. P. R. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie nietykalności członków Sejmu Ustawodawczego.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Strzębalskiego z Klubu N. P. R. do p. Ministra Wojny w sprawie niewypłacenia pensji weteranom 1863 r.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefPutek">Interpelacja p. Nowickiego i tow. z N. P. R. do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego I b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie niewłaściwego obsadzania posad inspektorów szkolnych i dyrektorów szkół średnich na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefPutek">Interpelacja Klubu P. S. L. Wyzwolenie do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie stosunków administracyjnych w powiecie błońskim w województwie Warszawskiem.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JózefPutek">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JózefPutek">Zanim przystąpimy do porządku dziennego muszę poświęcić kilka słów pamięci nieodżałowanemu koledze naszemu ś. p. Aleksandrowi Napiórkowskiemu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">(Posłowie wstają)</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JózefPutek">Aleksander Napiórkowski, poseł m. Łodzi, już jako wychowaniec szkoły handlowej w Łomży, a później uniwersytetu w Liege był wybitnym działaczem wśród młodzieży akademickiej. W sierpniu 1914 r. wstępuje do legjonów i uczestniczy we wszystkich ich walkach. W chwili kryzysu o przysięgę wyjeżdża do Łodzi, gdzie kieruje akcją antyniemiecką. W listopadzie 1918 r. widzimy go na czele oddziałów, które w Łodzi rozbrajają Niemców.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JózefPutek">Wybrany posłem na Sejm, staje się jednym z najczynniejszych jego członków, mianowicie w Komisjach Administracyjnej i Wojskowej. Na owocną jego pracę w Komisji Wojskowej złożyło się nietylko osobiste doświadczenie żołnierza, ale i zdolność orjentowania się w zakresie organizacji armji nowoczesnej.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JózefPutek">Gdy armja bolszewicka dochodzi do granic Królestwa, wstępuję do wojska i ginie w bitwie pod Ciechanowem w dniu 18 sierpnia 1920 r.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#JózefPutek">Zginął tak, jak żył w sumiennem spełnianiu obowiązku wobec Ojczyzny. Jego piękna karta życiowa nieodłącznie pozostanie związaną z historją pierwszego Sejmu Polskiego. Cześć jego pamięci!</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Posłowie powtarzają okrzyk: Cześć! Posłowie zajmują miejsca)</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#JózefPutek">Przystępujemy do porządku dziennego, nr. 1: trzecie czytanie ustawy o spółdzielniach (druk nr. 1987, 2114 i 1154). Głosu nikt nie żąda, przystępujemy więc do głosowania. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy o spółdzielniach w trzeciem czytaniu, by powstali z miejsc. Ustawa, jak widzę, została jednomyślnie przyjęta.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#JózefPutek">Przystępujemy do nr. 2 porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o rozporządzeniu Rady Obrony Państwa oraz o wnioskach poselskich, dotyczących cenzury.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#JózefPutek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Jako sprawozdawca Komisji Konstytucyjnej mam w sprawie cenzury bardzo mało do powiedzenia. Istotnie w Komisji Konstytucyjnej sprawa ta nie budziła, bo też i nie mogła budzić, najmniejszej wątpliwości. Poprostu nie było nikogo, któryby stawał w obronie tej instytucji, i uważam za swój obowiązek z tego miejsca sprostować mylną pogłoskę, która przez niedopatrzenie, lub nieścisłość w rozmowie dostała się do prasy, jakoby kolega Chądzyński występował w obronie cenzury Kolega Chądzyński zastrzegł tylko zupełnie rzeczowo, że w warunkach wyjątkowych, w jakich się znajduje żywioł polski w stosunku do żywiołu niemieckiego b. dzielnicy pruskiej, może być kwestję, w jakiej postaci kontrola Państwa nad nadużywaniem wolności słowa byłaby pożądana. W jego wystąpieniu w najmniejszej mierze nie było obrony cenzury. Naodwrót, cała Komisja jednogłośnie uznała bez dyskusji za rzecz oczywistą, że istnienie cenzury prewencyjnej, która może być tolerowaną w chwilach wielkiej grozy wojennej, kiedy jest środkiem niezbędnego ratunku przeciw nadużyciom wrogów, szpiegów i t. d., w Państwie praworządnem w czasie, kiedy bezpośrednia groza minęła, ani jednej godziny dłużej nie powinno być tolerowane. I przyznam się, że jako mówca na ten temat bardzo wdzięczny miałem jedną tylko obawę, że p. Minister Spraw Wewnętrznych skorzysta ze zwłoki 24 godzin, dzisiaj rano zniesie cenzurę i naszą dyskusję uczyni zbyteczną. Nie stało się tak i myślę, że Sejm będzie miał nawet pewne z tego powodu zadowolenie, że pozna, w jaki sposób administracja nasza jest zdolna stosować takie przepisy.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzLutosławski">Wniosek Komisji Konstytucyjnej, który w jej imieniu mam zaszczyt Wysokiemu Sejmowi przedstawić, jest następujący:</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzLutosławski">1. Uchyla się rozporządzenie R. O. P, z dnia 19 lipca b. r. w przedmiocie ogłaszania w czasie wojny wiadomości, dotyczących wojska i spraw obrony Państwa, wobec czego:</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzLutosławski">2. Sejm wzywa Rząd, aby w ciągu 24 godzin zniósł wszelką cenzurę prewencyjną w całem Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzLutosławski">3. Sejm wzywa Rząd, aby samowolnie wymierzane przez władzę kary administracyjne, nałożone na prasę, jeszcze nie ściągnięte, skasował, wszystkie takie kary, nałożone po dniu ratyfikacji traktatu ryskiego zwrócił, i ustanowił osobną Komisję, przed któraby skazani poprzednio na grzywny mogli dochodzić zwrotu grzywien, pobranych wbrew istotnej intencji dekretu o cenzurze prewencyjnej.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzLutosławski">4. Sejm wzywa Rząd, aby zawiesił niezwłocznie działanie przepisów i rozporządzeń nadzwyczajnych, na których się opiera cenzura pocztowa korespondencji prywatnej, i przywrócił w Rzeczypospolitej konstytucyjną gwarancję tajemnicy pocztowej.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzLutosławski">Co się tyczy punktu pierwszego i drugiego, mam wrażenie, że wyjaśnienia stanowisko Komisji nie wymaga. Dekret Rady Obrony Państwa o cenzurze był dekretem na kolanie zrobionym, i jak wogóle wszystkie te rzeczy, któreśmy robili wówczas, w chwili pierwszej gorączki, nie jest tak ułożony, jak powinne być ułożone przepisy, dotyczące nadzwyczajnych stosunków wojennych w praworządnem Państwie. Jest zbyt ogólny, nie zawiera żadnego zabezpieczenia dla prasy i dlatego zniesienie tego dekretu, uchylenie go, jest nakazem praworządności Państwa. Zniesienie samej cenzury prewencyjnej w konsekwencji również motywowania nie wymaga, bo dzisiaj wszelka potrzeba cenzury ustała.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#KazimierzLutosławski">Co się tyczy kar, to ten punkt musi budzić wątpliwości zasadnicze i dlatego w paru słowach pozwolę sobie przytoczyć tu argumenty, które w komisji były miarodajne dla jego przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#KazimierzLutosławski">Stwierdzono mianowicie, że system, stosowany przez władze wykonawcze w karaniu prasy, niewątpliwie nie odpowiadał pojęciu o praworządnej administracji, i dlatego użyliśmy wyrażenia, że wymierzanie tych kar było bardzo „samowolne”. Niemożliwe domyśleć się dlaczego w jednym wypadku skazywano pismo na 1.000 mk. a w drugim na 30.000 Dlatego w zasadzie uważamy wszystkie te kary za wątpliwe pod względem sprawiedliwości. Dlatego też chcemy, ażeby poszkodowani mieli możność przed komisją bezstronną dojścia zwrotu swoich grzywien, pobranych wbrew intencji dekretu. Bo intencja dekretu to nie ulega wątpliwości, nie miała nic innego na myśli, jak wyłącznie bezpieczeństwo armji w polu. Pierwszy artykuł tego dekretu brzmi: „Wiadomości i artykuły, dotyczące wojska i spraw obrony Państwa, mogą być umieszczane w druku tylko na mocy zezwolenia” cenzury prewencyjnej. Chodzi oczywiście w intencji tego dekretu o zabezpieczenie armji czynnej przed lekkomyślnemi rewelacjami prasy, któreby mogły ułatwić nieprzyjacielowi zdobycie tajemnic wojskowych, i tylko w tym znaczeniu, jestem przekonany, nawet przedstawiciele stronnictw skrajnie lewicowych głosowali za takim dekretem. Ze dekret ten nie mógł mieć na myśli krępowania zasadniczej gwarancji konstytucyjnej, jaką jest wolność prasy i swoboda krytyki obywatelskiej wszelkich zarządzeń, to wynika także stąd, że po jego ogłoszeniu wszystkie niemal pisma weszły w konflikt z pojmowaniem dekretu przez władze administracyjne. W pierwszych dniach na karę po 1000 i 2.000 marek zostały skazane wszystkie niemal pisma. Czego to dowodzi? Dowodzi, że między pojęciem władzy karzącej o istocie przestępstwa a pojęciem całego ogółu leżała przepaść.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#KazimierzLutosławski">Wreszcie przy okazji tej sprawy na żądanie kol. Moraczewskiego dodaliśmy do uchwały wymaganie zniesienia cenzury pocztowej. Żałuję niezmiernie, że niema tutaj p. Ministra Poczt i Telegrafów, bo przy tej okazji dowiedziałby się rzeczy, które niewątpliwie powinny go bardzo zainteresować, a i p. Minister Sprawiedliwości miałby tytuł do zainteresowania się tą kwestję. Okazało się mianowicie z wyjaśnień, udzielonych nam oficjalnie przez reprezentanta Ministerstwa Poczt, że cenzura korespondencji prywatnej nie opiera się w Polsce na żadnym przepisie prawnym; okazało się że była ona wprowadzona na mocy polecenia Ministra Spraw Wojskowych, czy Naczelnego Dowództwa, bo tego nie mogliśmy dokładnie dojść, bez powołania się na żadne prawo. Nie przeczę, że pod, czas wojny może być potrzebne naruszanie tajemnicy listowej, że może być potrzebna pewna kontrola nad korespondencją nawet prywatną ze względu na i niebezpieczeństwo szpiegostwa i współdziałania z wrogiem; ale w praworządnem państwie żadne takie zarządzenie nie może być pozostawione do woli administracji. Jeśli ta rzecz była potrzebną, należało ją w drodze prawodawczej przeprowadzić; tymczasem zostało to zrobione. jak się wyrażono w komisji, „prawem kaduka” i do dziś dnia prawo kaduka trwa. Że to prawo kaduka jest bardzo rozciągliwie tłumaczone, tego mamy dowody w tem, że nawet listy, do posłów adresowane, podlegają cenzurze pocztowej. Niezależnie od tego że ten sposób stosowania cenzury, ten brak podstawy prawnej dla jej stosowania, już sam przez się wystarcza, aby stronnictwa, dbałe o konstytucyjny ład w Państwie, zażądały jej zniesienia, a gdyby była konieczna, ażeby wprowadzono ją na podstawie prawnej w drodze ustawodawczej: — wobec tego, jednak, że wojna ma się ku końcowi, wobec tego, że dziś wszelkie nadzwyczajne zarządzenia, dotyczące stosunków z nieprzyjacielem, tracą na wyjątkowej swojej wadze, sądzimy, że utrzymanie nadal cenzury prywatnej korespondencji przez pocztę nie jest już potrzebne.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#KazimierzLutosławski">A w dodatku mamy duże wątpliwości, czy sposób stosowania cenzury także i dla pism zagranicznych, której wnioskiem naszym na razie nie objęliśmy, jest także odpowiedni w państwie praworządnem i czy u nas praktykowany sposób stosowania jej nie jest samo przez się publicznym skandalem. Okazało się mianowicie, że szczególnie zawzięcie przez pewien czas były krępowane w dopływie do Polski pisma naszych sprzymierzeńców a natomiast dziwną swobodę cieszyły się pisma naszych wrogów.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#KazimierzLutosławski">Oto są szczegóły techniki stosowania tych przepisów, które wskazują na to, że utrzymanie ich jest nie do pogodzenia z poglądami konstytucyjnemi naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#KazimierzLutosławski">Na tem kończę to, co mam do powiedzenia jako sprawozdawca Komisji Konstytucyjnej. Jednakże nie mogę w tej dyskusji jako przedstawiciel opinji publicznej i opinji poselskiej nie zabrać głosu dla zilustrowania Wysokiej Izbie, czem w rzeczywistości w rękach naszej administracji stała się cenzura prewencyjna prasy. Sądzę, że gdyby nieboszczyk Jankuljo obudził się zatarłby ręce z radości, że tak zdolnych znalazł uczniów w p. Sygietyńskim i jego pomocnikach. Faktycznie, jeśli sobie przypomnimy ową anegdotkę prawdziwą niestety, w której cenzor rosyjski w Warszawie, cenzurując podręcznik gramatyki języka polskiego, ze spisu rzeczowników rodzaju męskiego z końcówką żeńską wykreślał wyrazy wojewoda i starosta i zastępował wyrazami gubernator i naczelnik powiatu, — to musimy przyznać, że nasz cenzor p. Sygietyński i jego pomocnicy ani o jotę wyżej nie stoją.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#KazimierzLutosławski">Dam teraz dwa albo trzy tylko przykłady. W dzienniku „Rzeczpospolita” z d. 9 sierpnia zamieszczono artykuł pod tytułem „Z wczorajszych walk”, w którym informuje korespondent o tem, co się dzieje w Siedleckiem. Artykuł datowany z miejsca postoju dnia 18 sierpnia, od specjalnego korespondenta, zaczyna się od słów „W kierunku Siedlec grupa taka a taka i t. d.” .Artykuł ten w chwili podawania do cenzury miał nie słowa „W kierunku Siedlec”, tylko „W kierunku Mińska-Mazowieckiego”. Cały artykuł został uznany za dopuszczalny i poszedł do druku. Podczas druku nadszedł komunikat sztabu generalnego który zawiadamiał o zdobyciu Siedlec i posuwaniu się, wojsk naszych dalej. Jest jasne, że korektor wobec tego zmienił Mińsk Mazowiecki na Siedlce. Bo jeżeli wczoraj nie można było pisać o Siedlcach, to po komunikacie oczywiście trzeba było zamienić Mińsk Mazowiecki na Siedlce. Wobec więc komunikatu Sztabu Generalnego o zdobyciu Siedlec zamieniono ten wyraz, i za zmianę tego jednego wyrazu, pismo zostało ukarane na 500 mk!</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#komentarz">(Śmiech)</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#KazimierzLutosławski">Jest to humorystyką, podobna do wykreślenia wyrazu „wojewoda”, a zastąpienia go wyrazem „gubernator”. Takich przykładów możnaby znaleźć dużo więcej. Jest szereg wypadków, w których istotnie, poza fantazją zmęczonego cenzora, nic nam nie może tłumaczyć, dlaczego taki a taki wyraz został wykreślony. Niektórzy cenzorzy z zasady wykreślają z prywatnych telegramów i artykułów wszystkie nazwy miejscowości i wszystkie nazwiska generałów, chociaż te miejscowości i te nazwiska w komunikatach jednocześnie figurują. Możnaby przypuszczać, iż gdyby tu nie chodziło np. o gen. Sikorskiego, lecz o kogo innego, to może byłoby pożądane dla cenzury wymienienie nazwiska.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#KazimierzLutosławski">Charakterystyczne jest, że cenzorzy nie uważają za właściwe trzymać się przynajmniej formalnej granicy brzmienia dekretu i pozwalają sobie wykreślać samowolnie to, co nic z wojskiem nie miało wspólnego. Między innemi, w sierpniu p. Nowaczyński napisał korespondencję z Gdańska, gdzie opisał nadużycia niemieckie i gwałty niemieckie i cenzura trzy piąte tej korespondencji skreśliła. W parę godzin po tem p. wiceminister Kuczyński, widząc ten ołówek cenzora, ze śmiechem pozwolił drukować cały ten artykuł, jednego nawet wyrazu nie wykreślając.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#KazimierzLutosławski">Ale, proszę Panów, mamy jeszcze ciekawsze rzeczy. Jest charakterystyczne, że nasi cenzorzy zupełnie tak samo, jak Jankuljo, uważają, że należy interpretować prawo ograniczające w kierunku rozciągliwym, sprzecznie z podstawową zasadą komentowania prawa. Otóż między innemi w jednym z numerów tego samego pisma pod datą 24 sierpnia telegram własny z Lublina donosi:</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#KazimierzLutosławski">„Dowództwo 3 armji komunikuje, że oddziały 7 dywizji pod dowództwem…” i t. d. Do głowy nie przyszło autorowi tego telegramu, który podawał komunikat dowództwa 3 armji, że to będzie karalne. Okazało się z komentarza, który dał urzędnik cenzury, skazujący na grzywnę 1000 mk. nieszczęśliwego redaktora za tę notatkę, że według jego rozumienia „komunikat urzędowy” może znaczyć tylko komunikat generalnego sztabu. Tymczasem ta sama wiadomość była przez dowództwo 3 armji podana w dziennikach lubelskich i nikomu nie przyszło do głowy jej wykreślić. I okazało się, że ten osławiony „beschrankte Unterthanen- Verstand” — ograniczony rozum poddanych — jest niczem w porównaniu z rozgarnięciem niektórych organów naszej administracji. Okazało się, że we Lwowie cenzor uważał za będące w granicach jego kompetencji wykreślenie całego szeregu zdań z mowy p. Seydy, z tego miejsca wygłoszonej.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#KazimierzLutosławski">Nie potrzeba być socjalistą i zwolennikiem wolności prasy aż wyuzdanej, aby przeciw takiemu traktowaniu cenzury się buntować. Poza tem, największa kara, jaka spotkała „Rzeczpospolitą” — 30.000 mk. w rekursie ograniczona do 10.010, spotkała ją tylko za to, że wydrukowała telegram własny z Wiednia, podający depeszę iskrową z Moskwy, komunikującą pod d. 9 sierpnia, że Cziczerin jest gotów do pertraktacji o rozejmie. Przypuszczam, że nikomu z układających ten dekret do głowy nie przyszło, ażeby miało być sprzeczne z tendencją obrony Państwa powiadomienie polskiej publiczności o radjodepeszy, zawartej w całej prasie europejskiej, o której i nieprzyjaciel najlepiej wiedział, że jest gotowy zawrzeć zawieszenie brani! To jest poprostu coś tak bezmyślnego, taki niesłychany absurd, że faktycznie należałoby się spodziewać, że przynajmniej rekurs nie zmniejszy 30.000 na 10000, ale wyrzucenie tego urzędnika spowoduje; niestety o tem zwierzchność cenzorów ani razu, o ile mi wiadomo, nie pomyślała.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#KazimierzLutosławski">Proszę Panów! Jeszcze jeden charakterystyczny przykład działania cenzorów. Był wypadek, że organ stronnictwa p. Ministra Spraw Wewnętrznych został bezterminowo zawieszony za umieszczenie notatki o trudnościach, jakie grupa posłów sejmowych księży napotykała ze strony Naczelnego Dowództwa w dostaniu się na front. Artykulik kończył się wzmianką: „W pochodnie tryumfalnym wielkiej armji francuskiej w dniu 14 lipca 1919 r. zauważyć można było w szeregach żołnierskich liczne sutanny księży, przedstawicieli falangi duchownych, których antyklerykalny rząd francuski nie wahał się dopuścić do szeregów frontowych. Sutanny te były symbolem niezależności i czystości ducha armji francuskiej. I armja zwyciężyła”. Za to — pismo jest bezterminowo zawieszone. Proszę Panów! Znowu powiadam, rozumiem, że pewnym zwolennikom skrajnych doktryn może być bardzo miło, że za wzmiankę o księżach jest pismo zawieszane a jednak nie przypuszczam, żeby się i z tamtej strony odezwały głosy pochwały dla zdolności cenzora, który i w tem potrafił dojrzeć niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#KazimierzLutosławski">Mam cały szereg takich przykładów z „Gazety Porannej” i „Warszawskiej”, któremi nużyć Szanownych Panów nie będę, ale chciałbym na zakończenie przedstawić, jakie szalone niebezpieczeństwo kryje w sobie ta, o której wczoraj mówiłem, bierność nasza wobec złej szkoły, w jakiej wychowuje się nasza administracja. Administracja ta ma jedną wadę kardynalną, że ze szczególnem upodobaniem lubuje się w apodyktycznem rozstrzyganiu rzeczy, na których się nie rozumie. I dlatego, wprowadzając cenzurę, nie zatroszczono się o to, żeby zainteresować się kompetentnem zdaniem samej prasy przedewszystkiem, która przecież jest narodowym organem dobrej woli, co do sposobu jej zaprowadzenia. I aczkolwiek w przepisach wykonawczych było powiedziane, że bez względu na porę dnia cenzura ma udzielać odpowiedzi redakcji, zapytującej o możliwość umieszczenia danej notatki, cenzura w Warszawie była czynna 6 godzin na dobę: od 10 do 1 rano i od 10 do 1 w nocy. Otóż każdy, kto jest powierzchownie choć obeznany z techniką dziennikarską, wie, że najciekawsze wiadomości, na których najbardziej pismom zależy, któremi są właśnie ostatnie wiadomości z pola bitwy, przychodzą po zamknięciu numeru, t. j. przeważnie po pierwszej. Ale to naszych cenzorów nie wzruszało. Jak wiadomo, każda biurokracja ma to do siebie, że zaczynając z najlepszemi cięciami powoli, powoli nabiera tego przekonania, że jednak dla niej jest publiczność, a nie ona dla publiczności. Przecież przez dwa dni po wprowadzeniu cenzury z zasady kreślono wszystkie telegramy własne, dotyczące armji.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#KazimierzLutosławski">Proszę Panów, myśmy mieli okazję przekonać się, jak fatalnie na wojennej sprawności narodu odbija się brak zainteresowania się armją u społeczeństwa. Charakterystyczne jest, że prasa polska była unikatem w. prasie całego świata pod względem małej ilości miejsca, jakie poświęcała wiadomościom o armji. Ale okazało się, że sama armja, same organy tej armji nie potrafiły tej prasie zabezpieczyć możności dawania informacji i że stosowanie tej cenzury było tak horendalne, że trzeba było wiele poświęcenia, żeby się narazić na podobne szykany i wogóle jeszcze o wojsku pisać.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#KazimierzLutosławski">Armja francuska, armja angielska, amerykańska specjalnie starały się o to, ażeby prasa ciągle i dużo od siebie o niej pisała. Tam nikomu do głowy nie przyszło, ażeby nawet przesadna reklama dla jakiegoś jenerała mogła być szkodliwa — dla karjery innego jenerała, czy dla sprawy obrony państwa.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#KazimierzLutosławski">Poza tem muszę zwrócić uwagę na to, jak przerażający był pochód, szyb kość pochodu poczucia obojętności na bezprawia tej administracji, jak tydzień za tygodniem mijał i coraz skandaliczniejsze nadużycia władzy administracyjnej się zdarzały i nawet rekursy nie były uwzględniane. Jednym z najcharakterystyczniejszych był wypadek następujący: Gazeta „Rzeczpospolita”, bo na niej szczególniej się mściła cenzura, miała nieszczęście narazić się mocno pewnym czynnikom wojskowym. Otóż znalazł się pewien porucznik, Paciorkowski, naczelnik Propagandy w Ministerstwie Spraw Wojskowych, który wezwał do siebie dwóch akademików i przedstawił im całą grozę szkodliwej działalności „Rzeczypospolitej” i namawiał ich do zawiązania spisku, któryby miał na celu napad zbrojny na drukarnię i redakcję tego pisma i zdemolowanie ich, żeby szkodliwej tej gadzinie zamknąć usta. Pan Paciorkowski, jeśli pracuje w 2 oddziale Ministerstwa Spraw Wojskowych, powinien być za to samo usunięty. Żaden detektyw nie dobiera sobie pomocników do takiego przedsięwzięcia tak niezręcznie, żeby trafić wśród tych, komu czyni propozycję, na najbliższego przyjaciela redakcji, którą chce rozbijać! Ten naturalnie zawiadomił redakcję o tych szlachetnych zamiarach. Minęło dni parę, zabezpieczono go przed możliwą zemstą, i ogłoszono wiadomość tę z zapytaniem do władz wojskowych co zamierzają uczynić? Jeżelibyśmy byli państwem rządzonem konstytucyjnie i jeżelibyśmy mieli Rząd, który ma elementarne pojęcie prawa, to taka notatka w gazecie pozbawiłaby snu na kilka dni p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Ministra Sprawiedliwości. Niewątpliwie nie spoczęliby, aż by por. Paciorkowski był zbadany i ukarany, jeśli jest winny. Tymczasem zdarzyło się wręcz odmiennie. Pan Sygietyński, wspólnie z radcą prawnym komisarjatu rządowego w mieście Warszawie, wezwał do siebie nie porucznika Paciorkowskiego, bo ten kompetencjom ich nie podlega, lecz redaktora pisma „Rzeczpospolita” i zaczęto prowadzić śledztwo iście rosyjską metodą. A ciekawe, że radca prawny komisarjatu rządowego, więc człowiek odpowiedzialny, który ex professo powinien się znać na prawie i znać przepisy, rozpoczął indagację od stwierdzenia, że pragnie informacji od pana redaktora. Na to pan redaktor bardzo słusznie odparł, że chciałby, zanim odpowie na jakiekolwiek pytanie, wiedzieć, w jakim charakterze jest przesłuchiwany. Na to pan radca prawny oświadczył, że w charakterze informatora. Bardzo słusznie otrzymał odpowiedź, że to jest charakter właściwy dla agenta drugiego oddziału, a nie dla redaktora pisma. Tedy stwierdził pan radca prawny, że ściśle biorąc, uważa go za oskarżyciela. Na to pan redaktor zauważył, że gdyby był oskarżycielem, wystąpiłby przed sądem, a nie u pana cenzora. Wtedy powiedział „Zapewne, ale pan jest świadkiem. Wtedy zauważył redaktor, że będąc świadkiem, mógłby być zniewolony przez władze sądowe do dama świadectwa przeciw jakiemuś oskarżonemu. Wreszcie mu przyznał pan radca prawny, że on i pan Sygietyński, jako przedstawiciele cenzury, redaktora mogą mieć przed sobą tylko w charakterze oskarżonego. I tak istotnie było. Kiedy pan redaktor wobec tego bardzo słusznie odmówił jakichkolwiek wyjaśnień, stwierdzając, że gotów jest je dać przed sądem, który pociągnie p. Paciorkowskiego do odpowiedzialności, albo przed sądem, w którym on będzie po ciągnięty do odpowiedzialności za oszczerstwo, to wówczas — tu rumieniec wstydu powinien wystąpić na twarz p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który nie ukarał takiego cenzora — cenzor ośmielił się redaktorowi grozić represjami prasowemi!</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#KazimierzLutosławski">Więc cenzura sobie wyobraża, że stosowanie dekretu o cenzurze jest po to, ażeby przyniewolić sobie inteligencję polską, żeby reagowała nawet na bezprawne wezwania! Kiedy pan redaktor odparł, że on zachowuje sobie możliwość obrony przed właściwym kompetentnym trybunałem, pan cenzor powiedział: „Według mnie jest rzeczą niemożliwą, żeby p. Paciorkowski to zrobił; oskarżenie Pańskie jest niedopuszczalne i będę musiał to uważać za przekroczenie przepisów prasowych”.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#KazimierzLutosławski">Trzeba dodać, że w funkcjonowaniu tej cenzury jest jeszcze jedna plama, która nie może być pominięta wobec faktu, że przez cały czas jej działania pisma lewicowe zostały ukarane raz jeden na wstępie, dla niepoznaki, a poza tem przez cały czas wyłącznie pisma jednego kierunku. Jeśli się doda do tego, że funkcjonariuszem cenzury wojskowej w Warszawie był współpracownik konkurencyjnego pisma, to takiego używania cenzury, jako organu konkurencji dziennikarskiej, nie znała nawet cenzura rosyjska; bo wówczas pismo polskie, któreby się ośmieliło to zrobić, byłoby okryte wzgardą i bojkotowane przez cały naród. I to jest ten smutny wniosek, który wyprowadzamy z faktu tolerowania w Polsce przez 3 miesiące rosyjskich urządzeń cenzury prewencyjnej, że stosowanie tej broni, nawet przez polską administrację, powoli sprowadzi pojęcia prawne i pojęcia moralne tej administracji na poziom rosyjski.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#KazimierzLutosławski">Przeciw temu chcemy zaprotestować i chcemy obronić naród polski przed tą demoralizacją, która zawsze będzie musiała iść od urządzeń, od poglądów, opartych na świecie carskim, a nie na świecie wolności.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie! Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Do przemawiania z tej trybuny w sprawie tak jasnej i tak bezspornej, jaką jest konieczność zniesienia cenzury prewencyjnej, zmusza mnie fakt, że część prasy warszawskiej, mianowicie pisma narodowo-demokratyczne: „Gazeta Warszawska” i „Gazeta Poranna” napadły na mnie, jakobym ja w imieniu narodowej partji robotniczej głosował przeciw zniesieniu cenzury prewencyjnej. Wiadomość ta z Komisji Konstytucyjnej była tak fałszywą a atak tak bezczelny na niemiłego sobie posła i niemiłe stronnictwo, że sprawozdawca Komisji Konstytucyjnej ks. poseł Lutosławski uważał za swój obowiązek wyjaśnić właściwy stan rzeczy i wyjaśnił, że wszystkie stronnictwa były za zniesieniem cenzury prewencyjnej. Za to ks. Lutosławskiemu składam serdeczne podziękowanie.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#AdamChądzyński">Chcę jednak przypomnieć, że już jako członek Rady Obrony Państwa, gdy Ministerstwo opraw Wojskowych wniosło projekt rozporządzenia do Rady Obrony Państwa o zastosowaniu cenzury prewencyjnej w całej rozciągłości do prasy, byłem tym, który wystąpił przeciw cenzurze prewencyjnej w zastosowaniu w całej rozciągłości i na skutek mego wystąpienia, popartego przez posła Barlickiego i innych, cenzurę prewencyjną zastosowano tylko do artykułów z dziedziny wojskowej.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#AdamChądzyński">Moje stronnictwo ma powody do uskarżania się z tej trybuny również na liczne nadużycia cenzury. Te nadużycia były stosowane względem „Głosu Pracy”, organu Narodowej Partji Robotniczej w Zagłębiu Dąbrowskiem. W tej sprawie kilkakrotnie interwenjowaliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i w Ministerstwie Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#AdamChądzyński">Ale proszę Panów, jeżeli były nadużycia cenzorów względem prasy w b. Kongresówce i w Małopolsce, to dlaczego sprawozdawca, który przed chwilą mówił o tych nadużyciach, zupełnie nie wspomniał, że tam, gdzie rządy należą do stronnictwa, w którego imieniu poprzedni mówca przemawiał, to jest w b. dzielnicy pruskiej, w bezlitosny sposób cenzurują pisma robotnicze naszego kierunku. Specjalnym prześladowaniem prasy robotniczej odznaczył się wojewoda Celichowski i to wtedy, kiedy niektóre pisma, jak „Kurjer Poznański”, nie stosowały się do nakazu i nie posyłały swoich numerów do cenzury. Dopiero wskutek naszego nalegania i zwracania uwagi, że nasza prasa jest niesprawiedliwie traktowana, musiał się wdać w to p. Wiceminister b. dzielnicy pruskiej, dopiero wtedy „Kurjer Poznański” był odsyłany do cenzury.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#AdamChądzyński">Jeżeli omawiamy nadużycia cenzorów, to musimy powiedzieć, że one nietylko były tutaj, lecz w całej Rzeczypospolitej, a względem niektórych pism, specjalnie pism robotniczych, były bezwzględnie stosowane w Poznańskiem i na Pomorzu, mianowicie względem „Głosu Robotniczego”.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#AdamChądzyński">Dla uniknięcia wszelkich dalszych ataków prasy prawicowej na nasze stronnictwo, oświadczam, że i w Radzie Obrony Państwa staraliśmy się występować przeciw cenzurze prewencyjnej, ewentualnie złagodzić ją, tak samo w Komisji Konstytucyjnej i na każdem miejscu przeciw tej cenzurze protestowaliśmy.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#AdamChądzyński">Marszałek. Głos ma p. Wiceminister Spraw Wewnętrznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WiceministerSprawWewnętrznychKuczyński">Wysoka Izbo! Zarzuty, które spotkały cenzurę prewencyjną, być może, są do pewnego stopnia słuszne. Sądzić o tem w danej chwili, oczywista, jest rzeczą przedwczesną. Czy i o ile ta cenzura zawiniła, mogłaby istotnie wykazać ta specjalna komisja, o której mówił p. ks. Lutosławski. Zaznaczyć jednak muszę w imieniu Rządu, że cenzura prewencyjna powstała w bardzo ciężkich dla Państwa chwilach i pracowała w niezmiernie trudnych warunkach. Te okoliczności dziś, w danej chwili, straciły swoje znaczenie, przedstawia się już tylko teraźniejszość, o ile zestawia się ją z działalnością cenzury, mniej więcej w tem oświetleniu, w jakiem ją przedstawił Wysokiej Izbie p. ks. Lutosławski. Zawsze tak bywa, że rzecz, która straci swoją wartość, a wartość cenzura miała i może wielką, może być bez żalu rzucona i zarzuty przeciw niej mogą być również bardzo ostro stawiane.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WiceministerSprawWewnętrznychKuczyński">Rząd uważa, że w chwili, w której istotne warunki dla istnienia cenzury przestały istnieć, cenzura może przestać istnieć. Rząd niniejszem składa oświadczenie, że w zupełności uznaje potrzebę zniesienia cenzury, albowiem minęły te warunki, w których ona była koniecznie potrzebna.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(P. Grzędzielski: A sprawa kar nałożonych? P. Wł. Dębski: A Paciorkowski?)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#WiceministerSprawWewnętrznychKuczyński">Marszałek. Głos ma poseł Hartglas.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ApolinaryHartglas">Wysoka Izbo! Zrozumiałe jest, że przy tym uroczystym pogrzebie, jaki dziś Sejm wyprawia cenzurze prewencyjnej, nie może się obejść także i bez naszego głosu. Zrozumie to, zdaje się, każdy z obecnych, że jeżeli nawet ks. poseł Lutosławski musi się uskarżać na stosunek cenzury do pism jego stronnictwa, do tych pism, które dzień w dzień bezkarnie szkalowały Naczelne Dowództwo, do tych pism, które dzień w dzień napadały na wydział prasowy Naczelnego Dowództwa, to tem bardziej w takich warunkach okazało się poszkodowanem nietylko to stronnictwo, którego członkiem ja jestem, lecz cały ten naród, którego jestem członkiem.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ApolinaryHartglas">Byłoby dla mnie ogromną przyjemnością i satysfakcją, gdybym mógł powiedzieć, tak, jak powiedział przed chwilą poseł Chądzyński, że szczególniej odznaczył się prześladowaniem prasy naszej ten a ten wojewoda. Niestety, my nie możemy wskazać żadnego wojewody, ani żadnego komisarza, jako szczególnie odznaczającego się w dziedzinie prześladowania prasy żydowskiej, bo w prześladowaniu tej prasy wszyscy działali kompletnie zgodnie, dochodząc do kompletnych absurdów.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#ApolinaryHartglas">Podkreślam, że osobiście nie jestem bynajmniej przeciwnikiem cenzury prewencyjnej w momentach tak wyjątkowych, jak ten, w którym zostało wydane rozporządzenie z dnia 19 lipca, ale rozumiem, że rozporządzenie to powinno być w życiu ściśle stosowane, powinno być celowe i nie powinno być w praktyce doprowadzane do absurdu. Rozporządzenie ze względów natury wojskowej zakazywało drukowania wiadomości, dotyczących wojska, szkodzących interesom obrony Państwa. Rzecz zupełnie naturalna, zupełnie słuszna. Wydział prasowy Ministerstwa Spraw Wojskowych wydał aż 14 punktów bliżej określających, co należy pojmować jako wiadomości, dotyczące wojska. Chodziło tedy o dyslokację wojsk, o ruchy wojsk, o wskazówki, dotyczące środków transportowych, wogóle o wiadomości takie, które są ściśle związane z interesami wojny. Jednakże, jak tylko sprawa doszła do prasy żydowskiej, to okazało się, że wszystko dotyczy spraw wojskowych, wszystko dotyczy obrony Państwa. Poprostu zdumieliśmy się, gdyśmy się dowiedzieli, że interesy obrony Państwa polskiego mogą zależeć od tego, co wdowa po rozstrzelanym rabinie Szpirze w Płocku opowiadała o jego ostatnich chwilach przed rozstrzelaniem. Sądziliśmy, że taka rzecz już napewno nie może szkodzić interesom obrony Państwa, jednakże pomimo to cenzor był zdania odmiennego. Sądziliśmy, że gdybyśmy mogli — zdarza się to u nas niestety rzadko — pochwalić w prasie pewną władzę administracyjną, że postąpiła zgodnie z prawem w kwestji czysto administracyjno-cywilnej, to cenzor nietylko to przepuści lecz jeszcze się zwróci do nas z prośbą, żebyśmy więcej takich wiadomości, choćby zmyślonych, podawali. Niestety, okazało się wręcz przeciwnie. Kiedy podano notatkę o tem, że wojewoda łódzki zarządził cofnięcie rozporządzenia we wsi Adamowo o wysiedleniu wbrew prawu żydowskich mieszkańców tej wsi, to cenzura powiedziała na zasadzie rozporządzenia z dnia 19 lipca, że to może zagrozić interesom obrony Państwa, i wiadomości tej bezwarunkowo nie przepuściła.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#ApolinaryHartglas">Kiedy posłowie żydowscy, widząc co się dzieje naokoło, zwrócili się do pana Wiceprezydenta Ministrów w celu omówienia z nim sytuacji i p. Wiceprezydent — powiedział: „Zwróćcie się do ludności żydowskiej, uspokójcie ją, powiedzcie jej, że dzieją się rzeczy niezupełnie przyjemne, ale trzeba mieć trochę cierpliwości, trochę zrozumienia dla tego napięcia nerwowego chwili obecnej” i gdy posłowie żydowscy sprawozdanie o tych słowach p. Wiceprezydenta Ministrów, które nota bene ukazały się o parę dni wcześniej urzędowo, jako sprawozdanie z rozmowy p. Wiceprezydenta Ministrów z przedstawicielami prasy — kiedy posłowie żydowscy podali to, to cenzura tego nie przepuściła, uważając widocznie że uspakajanie ludności żydowskiej, żeby przetrwała ciężkie dla Państwa chwile, może szkodzić bezpośrednio interesom obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#ApolinaryHartglas">Za granicą w pismach angielskich i francuskich drukowano rozmaite artykuły, dotyczące obecnego stanu rzeczy w Polsce. Zdaje się, że jeśli cenzura ma na widoku pewne tajemnice wojskowe, czy nawet tajemnice polityczne, to nie są to tajemnice przed obywatelami tego samego państwa lecz przedewszystkiem powinny to być tajemnice przed obywatelami państw obcych. Tymczasem działo się u nas wręcz przeciwnie. Cenzura nie przepuściła notatki przedrukowanej z angielskiej gazety „Morning Post” o obozie koncentracyjnym dla żydowskich ochotników i żołnierzy w Jabłonnie, — to znaczy, że to, o czem wiedziała Anglja miało pozostać tajemnicą w Polsce; miało pozostać tajemnicą, podczas, gdy już od tygodnia wszystkie pisma dzień w dzień pisały o tym obozie w Jabłonnie.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#ApolinaryHartglas">Rozmowa Naczelnika Państwa z współpracownikiem „Echo de Paris” nie została przepuszczona przez cenzurę, gdyż wolno wiedzieć Francuzom i Anglikom o tem co się dzieje w Polsce, ale obywatelom Polski wiedzieć o tem niewolno, bo widocznie obywatel polski jest uważany za największe niebezpieczeństwo dla państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#ApolinaryHartglas">I działy się rzeczy oryginalne poprostu, „Naród” wydrukował sprawozdanie pana Kuczkowskiego o tym samym obozie koncentracyjnym w Jabłonnie, gazeta „Nasz Kurjer” przedrukowała to z „Narodu” i została ukarana, bo czytelnikom „Narodu” wolno o czemś wiedzieć, ale czytelnikom „Naszego Kurjera” zasię. Jeśli czytelnik „Naszego Kurjera” dowie się o tem, o czem wie czytelnik „Narodu” to stąd może wyniknąć wielkie niebezpieczeństwo dla Państwa, zdrada tajemnic wojskowych, zamkniętych za kolczastym drutem w Jabłonnie, i pasmo, które to podaje, winno być bezwarunkowo ukarane.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#ApolinaryHartglas">Dochodziło się do absurdów takich, że półurzędowy komunikat o drugiem posiedzeniu konferencji pokojowej w Mińsku został skreślony przez cenzora dlatego, że miał być umieszczony w piśmie żydowskiem, a nie w piśmie polskiem. W zupełności pojmuję, że nie chodziło cenzorowi o zakazanie drukowania tego w piśmie nie żydowskim, ale skoro to miało być umieszczone w piśmie żydowskiem, to cenzor nie zastanawiał się już zupełnie czy to istotnie jest tajemnica wojskowa czy nie, — wystarczyło mu, że pismo jest pismem żydowskiem, bierze więc czerwony ołówek i kreśli.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#ApolinaryHartglas">Wiedzę dobrze Panowie o tem, co się działo w czasie odwrotu bolszewików w czasie zajmowania przez wojsko polskie wielu miast prowincjonalnych. O tem, co się tam działo, mówiono już w Sejmie; nie chcę tych rzeczy powtarzać. Niech to będę dla nas rzeczy przebrzmiałe choć smutne. Wiemy dobrze, ile ofiar padło z ręki t. zw. niewiadomego złoczyńcy. Wiemy o różnych rozstrzelaniach, o pomyłkach sądowych. Pragnąc bądź co bądź zwrócić uwagę społeczeństwa, zwrócić uwagę p. Ministra Spraw Wojskowych na to, co robią jego podkomendni, a ponieważ skomunikowanie się z nim nie było możliwe, bo unikał starannie posłów żydowskich — chcieliśmy w prasie podać to do wiadomości, a wiedząc, że cenzor obecny nie lubi podawać do wiadomości pewnych rzeczy, nie mówiliśmy już o żadnych wojskowych ani uzbrojonych, podało się wprost notatkę o zajściach na prowincji, o tem, że doręczono Sztabowi Generalnemu, Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, Ministerstwu Spraw Wojskowych i R. O. P. memorjał o ostatnich zajściach na prowincji, — jednakże cenzura, tak się przelękła tych słów „zajścia na prowincji” — ponieważ to miało figurować w gazecie żydowskiej — że nie przepuściła tej notatki.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#ApolinaryHartglas">O tem, że istniał i istnieje jeszcze w Polsce Legjon Kobiecy, wiedzą wszyscy; nie było to bynajmniej tajemnicą, bo w pismach dzień w dzień podawano wiadomości o istnieniu tego legjonu, składano ofiary nawet na ten legjon; jednakże, gdy się miała ukazać notatka o tem, że jedyna przyjęta do legjonu dzięki protekcji swego wuja, weterana z 63 r. żydówka została z legjonu usunięta, cenzura natychmiast notatkę tę skreśliła. Nie rozumiem, w czem cenzura w danym wypadku upatrywała niebezpieczeństwo dla obrony Państwa: czy w tem, że ta żydówka była przez parę tygodni w legjonie kobiecym, czy w podaniu do wiadomości publicznej, że tę żydówkę usunięto. Faktem jest, że tej wiadomości nie przepuszczono.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#ApolinaryHartglas">Nie mogę powiedzieć, że najbardziej prześladował prasę żydowską, ale powiem, że rekord pobił pan komisarz rządu m. Łodzi, który skreślił interpelację sejmową czerwonym ołówkiem, nadpisując z boku, że jest to sprawa wojskowa. Sprawa wojskowa polegała na tem, że w Suchowoli, miasteczku pod Białymstokiem, żołnierz zmaltretował rabina żydowskiego i w obecności oficera obciął mu brodę. Czyżby miało nie ulegać wątpliwości, że rozporządzenie z dnia 19 lipca właśnie takie sprawy wojskowe miało na widoku, ustanawiając cenzurę prewencyjną, że upatrywało największe niebezpieczeństwo dla Państwa w podawaniu do wiadomości tego, że tu i owdzie żołnierze pozwolili sobie, na obcięcie brody? Okazuje się, że nawet komisarze rządowi u nas nie znają jeszcze ustawy o nietykalności poselskiej, nie wiedzą o tem, że interpelacje sejmowe cenzurze nie podlegają i poddawane jej być nie mogą.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#ApolinaryHartglas">Przy tem traktowaniu prasy żydowskiej przez cenzurę wątpię, czy jakikolwiek cel z tych, które przewiduje rozporządzenie z dnia 19 lipca, został osiągnięty. Zdaje mi się, że w interesie obrony Państwa, w interesie porządku i ładu w Państwie, niezbędnego dla skutecznej jego obrony, wymagane jest przedewszystkiem tropienie wszelkich nadużyć, wykrywanie rozmaitych gwałtów, chociażby to były gwałty najdrobniejsze, zwłaszcza, jeśli te gwałty, te nadużycia, a raczej demaskowanie tych gwałtów i nadużyć nie daje żadnych wskazówek o ruchu wojsk, nie daje wskazówek, z których by mógł korzystać nieprzyjaciel. Tymczasem cenzura tłumi wszelkie podawanie do wiadomości publicznej tych gwałtów, jakich tu i owdzie dopuszczało się wojsko, jakich się dopuszczała nawet administracja cywilna np. ukarano gazetę za podanie wiadomości o tem, że już w połowie września, t. zn. w miesiąc potem, gdy niebezpieczeństwo bolszewickie właściwie ustało, w Wyszkowie pod Warszawą żandarm użył robotników przymusowych, powołanych do świadczeń wojennych, do przewożenia swych mebli z jednego mieszkania do drugiego. Zdawałoby się, że Wyszków znajduje się tak daleko od linji frontu, że ten żandarm miał tak mało wspólnego z Naczelnem Dowództwem, że fakt przeprowadzki jego mebli tak nic wspólnego z ruchem wojsk nie miał, iż ukaranie pisma za umieszczenie podobnej notatki faktycznie przypomina te najgorsze czasy rosyjskie, kiedy karano wydawcę książki kucharskiej za to, że wydrukował, iż mięso trzeba trzymać na „wolnym duchu”; chodziło właśnie o ten sam „wolny duch”, Przypominają się czasy rosyjskich bezprawi i rosyjskiej niekonsekwencji gdy się przyjrzymy cenzurze polskiej w stosunku do prasy żydowskiej. A wskutek tego, że prasa była skrępowana, Państwo nic a nic nie wygrało; odwrotnie, Państwo straciło bardzo dużo, dlatego, że władze nie wiedziały o rozmaitych nadużyciach i nadużyć tych nie stłumiły w zarodku, nadużycia te się panoszyły, przyjmowały zakres coraz większy i stały się poniekąd niebezpieczeństwem dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#ApolinaryHartglas">A jednak stłumić takich rzeczy, ażeby nie dostały się do wiadomości publicznej, nie można i wiadomości te się szerzą, przedostają nawet do prasy zagranicznej częstokroć w potwornie wyolbrzymionej formie. Wiemy o tem dobrze i często się na to wskazuje, że w prasie amerykańskiej ogłaszane są bajki o tem, co się dzieje u nas w kraju, — a nie można było przeszkodzić temu przez podawanie wiadomości zgodnych z prawdą, bo temu cenzura przeszkadzała.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#ApolinaryHartglas">Sądzę, że teraz, gdy niema w Sejmie ani jednego stronnictwa, które nie byłoby zdania, że cenzura w chwili obecnej jest zupełnie zbyteczną, Sejm przychyli się także i do tej opinji, — iż cenzura przekraczała swoje kompetencje, przekraczała granice rozporządzenia z dnia 19 lipca i wskutek tego wynikła nietylko krzywda moralna dla jednostek i dla Państwa, ale i krzywda materjalna, którą ponosili wydawcy i redaktorzy pism. Sądzę, że jednocześnie z uchyleniem rozporządzenia z dnia 19 lipca Sejm obmyśli środki, ażeby wynagrodzone zostały te krzywdy materjalne, jakie wyrządzono przez niezgodne z prawem stosowanie cenzury prewencyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Jest jedna poprawka, wniesiona przez p. Trzcińskiego, aby w rezolucji skreślić słowo „samowolnie”. Proszę tych Posłów, którzy są za tą poprawką, aby powstali z miejsc. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem całej rezolucji, wniesionej przez Komisję Konstytucyjną, aby powstali z miejsc. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do nr. 3 porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej i Wojskowej o ustawie, dotyczącej uposażenia osób wojskowych, drugie, a ewentualnie i trzecie czytanie ustawy (druk nr. 2096).</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Głosy: Niema go)</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawa narazie musi spaść z porządku dziennego, albo przynajmniej musimy przenieść ją na koniec posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 4 porządku dziennego także spada z porządku dziennego na wniosek Rządu i p. sprawozdawcy. Przechodzimy do nr. 5 porządku dziennego: rozprawa nad rozdziałem V ustawy o konstytucji (druk nr. 1883).</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Rozdział V projektu konstytucyjnego zawiera szereg kwestji wagi pierwszorzędnej i dlatego zasługuje już w rozprawie ogólnej na niezmiernie uważne i obszerne rozpatrzenie. Przedewszystkiem mamy w tym rozdziale kwestję gwarancji wolności osobistej. Otóż w tej sprawie stronnictwo moje w szeregu artykułów wprowadza poprawki, mające na celu zagwarantowanie wolności osobistej w wyższym stopniu, niż to przewiduje projekt komisyjny. A więc w art. 101, tam, gdzie mowa o rewizjach i aresztowaniach, wprowadzamy poprawkę, że tylko za zezwoleniem sądu może być obywatel polski zrewidowany czy aresztowany, chyba żeby był na gorącym uczynku przyłapany. W art. 109, gdzie mowa o nietykalności korespondencji pocztowej, listowej i t. d. wprowadzamy poprawkę, że może być naruszona nietykalność korespondencji tylko na wyraźne polecenie sądu.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzCzapiński">Następnie idzie serja artykułów, dotyczących spraw narodowościowych, a więc zwłaszcza art. 113 zajmuje się tą sprawą i mówi o związkach mniejszości narodowych, które to związki w obrębie samorządowych związków terytorjalnych zagwarantują prawo swobodnego rozwoju tym mniejszościom. Otóż oczywiście, zgadzając się z brzmieniem komisyjnem art 113, stawiamy jednakowoż poprawkę ważną, idącą w tym kierunku, ażeby wprowadzić także zasadę autonomji terytorjalnej dla tych części Państwa naszego, gdzie jest większość ludności niepolskiej. Jeżeli sobie uprzytomnimy, że według prowizorycznych obliczeń, podobno zaledwie 65% ludności obszarów polskich są to Polacy, reszta to ludność niepolska, to zrozumiemy, że musimy w ten sposób urządzić administrację kraju naszego, w ten sposób skonstruować ustrój całego naszego Państwa, ażeby te silne mniejszości narodowe nie miały prawa moralnego i politycznego do protestu, do walki o wolność rozwoju kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#KazimierzCzapiński">Natomiast z wielkiemi wątpliwościami przystępujemy do poprawek klubu narodowo-żydowskiego, które idą w tym kierunku, ażeby utworzyć związki mniejszości nietylko natury narodowościowej, lecz także związki wyznaniowe o charakterze publiczno-prawnym. Jeżeli stoimy na stanowisku rozdziału Kościoła od Państwa, a nasze stronnictwo stoi na tem stanowisku, to oczywiście żadnych publiczno - prawnych związków wyznaniowych uznawać nie możemy. Jeżeli stoimy na stanowisko świeckości Państwa, a nasze stronnictwo stoi na tem stanowisku, to oczywiście nie możemy uznać wyznaniowych związków publiczno-prawnych i dlatego występujemy w tem znaczeniu przeciw poprawkom klubu narodowo-żydowskiego.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#KazimierzCzapiński">Dalej następuje szereg poprawek naszych do artykułów dotyczących własności. Są to artykuły przedewszystkiem 95 i 103. Zwłaszcza art. 103 projektu konstytucji nie zadawala nas, gdyż stwierdza tylko zasadę własności prywatnej, jako zasadę naogół nietykalną, a następnie przesądza, że wszelkie naruszenie własności prywatnej może nastąpić tylko za odszkodowaniem. Uważamy, że takie brzmienie artykułu, dotyczącego własności, jest przestarzałe i nie odpowiada w zupełności obecnym stosunkom społecznym.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(Głos: Aha, to was boli!)</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli, proszę Panów, w zaraniu dziejów nowoczesnych, raczej w zaraniu dziejów 19 stulecia, w okresie wielkiej rewolucji francuskiej, która była rewolucją burżuazyjną, własność prywatna była uważana za świętą i nienaruszalną „sacrée et inviolable”, jak mówi deklaracja praw człowieka i obywatela; jeżeli potem w konstytucji z roku 1791, a później w deklaracji konstytucyjnej z roku 1793 ponawiano tę zasadę nietykalnośći własności prywatnej, to my, jako stronnictwo, a nietylko nasze stronnictwo, uważamy w praktyce i teorji europejskiej, że dzisiaj ta zasada nie wystarcza już w praktyce ustawodawczej. Cała ta wojna — przypomnę choćby tylko ustawę o uprawie gruntów odłogiem leżących, — zmusiła nas do głęboko sięgających interwencji w zakresie własności prywatnej. Dlatego, roszę Panów, nawet niezmiernie umiarkowani, nawet burżuazyjne teoretycy prawa państwowego — nie chcę tu cytować nazwisk, ale mógłbym to uczynić, — powiadają, że dzisiaj własność prywatna nie ma już tego charakteru, jaki miała w zaraniu wieku XIX. Przebywamy okres przejściowy, dzisiaj własność prywatna stała się raczej pewną funkcją społeczną tak, że dziś właściciel prywatny, reprezentant prywatnej własności, jest raczej funkcjonarjuszem publicznym, społecznym i musi uzgodnić zasadę własności prywatnej z dobrem i rozwojem całego społeczeństwa. Oczywista rzecz, że tu się mówi przedewszystkiem o środkach produkcji, dlatego wszelkie wyzyskiwanie tej zasady, którą teraz stawiamy, dla celów jakiejś agitacji, jakobyśmy byli wrogami własności prywatnej drobnej, drobnej burżuazji miejskiej i włościaństwa na wsi, byłoby nie na miejscu.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Gdzież logika!)</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#KazimierzCzapiński">Mówimy zupełnie o czem innem, przedewszystkiem o sprawie wywłaszczenia, a następnie, co oczywiście łączy się z tem, jest mowa o sposobie uspołecznienia narzędzi pracy.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#KazimierzCzapiński">Jeśli projekt komisyjny mówi, że możliwe jest wywłaszczenie tylko za odszkodowaniem, to zwracam uwagę, że nowoczesne konstytucje wypowiadają się przeciw tej zasadzie. Jeżeli weźmiemy najnowsze konstytucje, jakie znamy, czeską i niemiecką, — dlatego cytuję te a nie inne, bo np. francuska sięga roku 1875; gdy będę mówił o kościele, to chętnie spełnię życzenie kol. Teodorowicza i zacytuję ustawę francuską, — jeśli weźmiemy ustawę konstytucyjną czeską, to tam wyraźnie powiedziano, że ma być wywłaszczenie za odszkodowaniem, o ile ustawa nie postanowi inaczej. Jeśli Weźmiemy najnowszą konstytucję niemiecką, to w art. 153 powiada się, że wywłaszczenie jest za odszkodowaniem, o ile jakaś ustawa Rzeszy nie postanowi inaczej. Tymczasem u nas przesądza się nienaruszalną zasadę odszkodowania, a nic się nie mówi o uspołecznieniu, które jest przewidywane np. w konstytucji niemieckiej w art. 156.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#KazimierzCzapiński">Zważywszy transformację, którą przechodzi zasada własności prywatnej w czasach najnowszych, my, stronnictwo socjalistyczne, proponujemy, ażeby nadać inne brzmienie owemu art. 103, mianowicie brzmienie takie, które przewiduje zmianę formy własności, które stawia pod kontrolę społeczną środki wytwarzania i które mówi. o uspołecznieniu narzędzi pracy. Proponujemy więc brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#KazimierzCzapiński">„Rzeczpospolita przystosowuje formy własności do potrzeb społecznych i interesów pracy. Wszystkie środki wytwarzania komunikacji i wymiany podlegają kontroli Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#KazimierzCzapiński">Państwo zajmować będzie, w sposób ustawowo określony, dojrzałe do uspołecznienia gałęzie produkcji pod swój zarząd bezpośredni”.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#KazimierzCzapiński">Tyle miałem do powiedzenia o zasadzie własności, jak ona się przedstawia w brzmieniu komisyjnego projektu. Przechodzę do kwestji następnej, do sprawy stanowiska Kościoła w Konstytucji Polskiej. O tem mówi przedewszystkiem art. 117, który ma brzmienie poprostu niesłychane dla nowoczesnych stosunków społecznych i państwowych, który powiada, że religja katolicka ma zajmować naczelne stanowisko w Państwie polskiem, że Kościół katolicki ma rządzić się własnem prawem, a stosunek Państwa do niego ma być ułożony na podstawie porozumienia z Rzymem, t. j. konkordatu. Oczywista rzecz, że w nowoczesnem państwie, w Rzeczypospolitej polskiej takie brzmienie artykułu jest nie do przyjęcia. Nasze stronnictwo wobec tego proponuje skreślić art. 117, a natomiast określić stanowisko w Państwie Kościoła w art. 116 na podstawie ogólnych przepisów o stowarzyszeniach, czyli że traci Kościół katolicki uprzywilejowane stanowisko w naszem Państwie, a staje się zwykłem prywatnem stowarzyszeniem w społeczeństwie naszem.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#KazimierzCzapiński">Sądzimy, że występując w ten sposób za oddzieleniem Kościoła od Państwa, nie występujemy przeciw religji katolickiej i nawet nie występujemy przeciw Kościołowi katolickiemu, lecz raczej ochraniamy religję,,,</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#KazimierzCzapiński">... przed tym związkiem nieprawym, jaki zachodzi między organizacją kościelną a państwem. Najbardziej przewidujący, widzący stosunki tak, jak one się w rzeczywistości przed stawiają, najbardziej głęboko sięgający pod tym względem reprezentanci Kościoła katolickiego u nas widzą jasno, że we Francji po r. 1905, po faktycznem oddzieleniu Kościoła katolickiego od państwa wpływ religji katolickiej nie zmalał, lecz raczej wzrósł. Przykład Ameryki chyba również może tylko zachęcić nas w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#KazimierzCzapiński">Nie miejsce tutaj na przedstawianie całej historji Kościoła katolickiego, ale Panowie zechcą sobie przypomnieć, że w czasach swojej największej chwały, wtenczas, kiedy Kościół katolicki był raczej prześladowany, był „collegium illicitum”, w pierwszych trzech, czterech stuleciach naszej ery, Kościół katolicki był oddzielony od państwa, a najwyżej stał wówczas pod względem swojej siły moralnej, Dopiero wtedy — jak powiada historyk Kościoła Sohm — gdy się połączył Kościół z państwem, nastąpiły te czasy — jak on się wyraża — karjerowiczowstwa i chciwości w Kościele i rozpoczęła się ta walka z państwem, ta walka o wpływy w państwie, która trwała przez całe stulecia, która zatruwała życie Europie przez długi szereg wieków.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#KazimierzCzapiński">Otóż powoli, powoli dwie drogi zaczęły stawać przed społeczeństwem europejskiem. Jedną drogą dla społeczeństw, dla państw nowoczesnych, które coraz bardziej wyzwalały się z pod wpływów klerykalnych, było to, żeby wziąć Kościół w opiekę państwa. Ta droga później była zwana Józefinizmem, ale już przedtem znajdowała wielu zwolenników i teoretyków; to była droga, która zaliczała do swoich zwolenników tak wybitnych reprezentantów liberalnej i radykalnej myśli filozoficznej, jak angielskiego filozofa Locke i francuskiego myśliciela Rousseau, którzy uważali, że można w drodze państwowej ustanowić to minimum wierzeń religijnych, jakie społeczeństwu, jakie państwu są potrzebne, albo też droga angielskiego filozofa Hobbes'a, który uważał, że państwo, jako naczelny organ społeczeństwa, ma prawo czynić z wierzeniami religijnemi co mu się żywnie podoba. Otóż nie tą drogą poszedł dalszy rozwój historyczny. Pokazało się, że dalszy rozwój idzie inną drogą, drogą rozwoju prawa jednostki do ustanowienia własnego poglądu na świat także w sprawach religijnych. Gdy w roku 1789 deklaracja praw człowieka wielkiej rewolucji francuskiej powiada, że do takich nienaruszalnych praw jednostki winno należeć także prawo posiadania wolności w sprawach religijnych, to z tego wynika przyznanie prawa samostanowienia, samookreślenia jednostki w sprawach religijnych. Właśnie tą drogą, bardziej indywidualistyczną drogą potoczył się dalszy rozwój sprawy stosunku Kościoła do państwa. A gdy staniemy przy końcu wieku XIX i pierwszej ćwierci wieku XX, to, jak słusznie powiedział francuski teoretyk państwowy Dûgûit, dwie wręcz przeciwne tendencje się zderzyły: z jednej strony dążenie do coraz większej centralizacji Kościoła; dość wspomnieć o dogmacie nieomylności Papieża oraz innych zarządzeniach, które prowadzi Kościół do większej centralizacji; z drugiej strony temu przeciwstawia się prawo jednostki do swobodnego określenia swoich wierzeń religijnych. I wówczas powstał ten konflikt naturalny, który się już uwidocznił we francuskiej ustawie — tym razem powołam się na konstytucję francuską, wszak Francja jest najulubieńszym krajem naszej prawicy. — Otóż wówczas nastąpił ten konflikt w r. 1905, który doprowadził do rozdziału Kościoła od państwa. Wówczas powiedziano w art. 1 tego aktu o rozdziale Kościoła od państwa, że republika francuska nie uznaje, nie utrzymuje i nie subwencjonuje żadnego kultu w państwie. I naprożno później papież grzmiał w swej Encyklice, próżno dowodził, że właściwie ta ustawa jest jakby zamachem na „Dieu eternel”, na Boga. Dalszy rozwój państwa francuskiego wykazuje, że odwrotnie, fakt rozdziału Kościoła od państwa doprowadził tylko do pokoju religijnego i do tego naturalnego rozgraniczenia dwóch sfer wpływów: religji i państwa kościelnego, a z drugiej strony państwa cywilnego.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, art. 117 w brzmieniu komisyjnem chce nas skierować na drogę konkordatu. Jeżeli jednak chodzi o konkordat francuski z r. 1802, to jednym z głównych jego punktów było wyrzeczenie się przez kler francuski wszystkich tych posiadłości kościelnych, jakie zostały zabrane przez wielką francuską rewolucję. Dzisiejsi zwolennicy konkordatu na prawicy naszej Izby sejmowej w tym względzie za konkordatem francuskim nie idą i tego konkordatu nie uznają. A pozwolę sobie przypomnieć, że według „Przeglądu Teologicznego”, według artykułu ks. Długosza — bo innej statystyki nie posiadam — w samej Galicji istnieje 129.000 ha. ziemi kościelnej, z czego połowa należy do episkopatu, przyczem sam ruski arcybiskup lwowski ma 31.000 ha, 49.000 ha. należy do klasztorów, z tego jedna trzecia do Dominikanów. Jeżeli Panowie chcą iść drogą konkordatu francuskiego, to panowie z prawicy i duchowieństwo Sejmu niech zaczną od tego artykułu konkordatu, który zrzeka się dóbr kościelnych.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#KazimierzCzapiński">Tymczasem my widzimy coś wręcz przeciwnego. Tak samo niestety, jak w sprawie senatu całe duchowieństwo, zdaje się w liczbie 30, w naszym sejmie głosowało za senatem, tak też w sprawie reformy rolnej wszyscy, jak jeden mąż, głosowali przeciw niej, a także za tem, ażeby podporządkować sprawę dóbr kościelnych Rzymowi. To jest oczywiście w zgodzie z Syllabusem papieskim, który podporządkowuje suwerenność państw autorytetowi Rzymu, ale to nie jest w zgodzie z suwerennością i dobrem państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#KazimierzCzapiński">Więc przedewszystkiem niech zwolennicy konkordatu łaskawie wyrażą swoje życzenie zastosowania się do konkordatu francuskiego w pełnej mierze. Zwracam uwagę, że wiadomo mi jest ze źródeł dostatecznie pewnych, że wśród duchowieństwa polskiego nie wszyscy są zwolennikami konkordatu. Spotykałem wysokich przedstawicieli kleru katolickiego, którzy uważali, że wprowadzenie konkordatu do Polski, to jest tworzenie privilegium odiosum, tego niemiłego przywileju, za który organizacja kościoła później tylko pokutować może. Tak samo jestem przekonany, że bynajmniej nie cały kler katolicki, mówię o klerze niższym, jest zwolennikiem senatu i przeciwnikiem reformy rolnej. Tylko owa surowa nie narodowa bynajmniej dyscyplina lecz dyscyplina Rzymu wiąże kler tak poza Sejmem jak w Sejmie w jeden czarno fioletowy bataljon reakcyjny.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Osiecki)</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#KazimierzCzapiński">Wychodząc z tych wszystkich założeń, stojąc na gruncie tutaj naszkicowanego rozwoju stosunków między Kościołem a państwem, staję zarazem na gruncie rozdziału Kościoła od Państwa. Wskazałem, że z obrębu samego Kościoła katolickiego wiele już głosów rozlegało się za tym rozdziałem. Nie chcę wymieniać nazwiska, ale jeden z bardzo wybitnych posłów prawicowych wypowiedział się, wprawdzie w prywatnej rozmowie, za rozdziałem Kościoła od Państwa. Wybitny biskup włoski Bonomeili powiedział, że należy przeprowadzić rozdział Kościoła od państwa. Bardzo wybitni i demokratyczni przedstawiciele kościoła katolickiego, jak w swoim czasie Lamennais, byli zwolennikami tej reformy. Sądzę, że jest tak w interesie państwa, jak w interesie Kościoła i wiary katolickiej, aby ten rozdział przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#KazimierzCzapiński">Trzy główne argumenty przemawiają za tem, ażeby raz ten stosunek między Kościołem a państwem, ten oficjalny stosunek przerwać: po pierwsze moment narodowy, po drogie socjalny, po trzecie naukowy. Niestety nie mogę w całej pełni tutaj rozwinąć odnośnej argumentacji, postaram się to zrobić w rozprawie szczegółowej. W krótkim zarysie jednak swoją argumentację przedstawić muszę już teraz.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#KazimierzCzapiński">Co do argumentu pierwszego natury narodowej, to wskażę, że w historji polskiej związek i podporządkowanie się państwa polskiego reakcji katolickiej był zawsze zgubny dla rozwoju narodu polskiego. Polska Jagiellonów, to pasmo zatargów z Rzymem, a dopiero Polska reakcji katolickiej, dopiero Polska Zygmunta III, Polska Sasów, to dopiero Polska Rzymowi uległa. Przypomnę to ściągnięcie Polski na fatalną drogę Habsburską, dokonane przez Kościół, przypomnę tę historję smutną z dysydentami w Polsce, te ustawiczne walki z dysydentami, które doprowadziły Polskę do osłabienia i rozkładu. Przypomnę, a mogę przytoczyć ustępów bez liku, co historycy opowiadają o tem, jak Polska była systematycznie szarpana wewnętrznem walkami i jak, panie kolego Lutosławski, uczniowie jezuiccy z głowniami chodzili po Polsce, podpalając świątynie i domy dysydenckie.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, weźmy inne kwestję, kwestję unitów, weźmy kwestji ruską. Historycy jednomyślnie opowiadają, że wpływ Kościoła stworzył Bohdana Chmielnickiego, wpływ Kościoła pchnął Ruś ku wschodowi i dziś musimy liczyć się z różnemi pozostałościami polityki ówczesnej. Polska w upadku, to Polska związana z Rzymem. Polska silna, rozwijająca się, Polska Jagiellonów, to Polska niezależna od Rzymu. I nie na darmo później już, w epoce rozbiorów, różne głosy i później jeszcze głosy wieszczów polskich, czy Słowackiego w Kordjanie, czy Mickiewicza w Historji literatur słowiańskich, przestrzegały nas przed związkiem między narodem polskim a Kościołem rzymskim. A wszystkie oficjalne dokumenty, płynące z Rzymu pod adresem Polski, a tych możnaby przytoczyć bez liku, zwracają się przeciwko Polsce. Wystarczy przytoczyć np, że wtenczas, gdy Polska, krwawiąca się w r. 1830 i 1831 zrywa się do powstania, zaraz w roku 1832 papież Grzegorz XVI nic pilniejszego nie ma do roboty, jak wystąpić z encykliką do duchowieństwa polskiego, w której czytamy: „Słyszeliśmy, że nieszczęścia okropne, jakie nawiedziły wasze królestwo, nie mają innego źródła, jak machinacje kilku krętaczy i oszustów, którzy pod płaszczykiem religijnym podnieśli głowę przeciw uświęconej prawem potędze władcy”, t. zn. przeciw carowi rosyjskiemu, owemu uświęconemu prawem władcy.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#KazimierzCzapiński">To samo było w powstaniu następnem, kiedy pisało się listy do Aleksandra II i w tych listach mówiło się, że nie będzie tych zamieszek — bo powstanie uważane było za „zamieszki” w oczach papieża ówczesnego, mianowicie Piusa IX — nie będzie tych zamieszek, jeżeli car rosyjski odda naród polski pod kuratelę biskupów i księży; wtenczas Jego Carska Mość się przekona — pisze Pius IX do Aleksandra II — że przyczyną stałych zamieszek w Polsce był ucisk sumienia, ucisk religji, ucisk kleru i t. d. Dajmy większe prawa dla kleru, a okaże się, że tych zamieszek, czyli powstań, nie będzie.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze później, gdy wstąpił na tron papież Leon XIII, t. zw. „papież liberalny”, pisze on do biskupów specjalnie polskich encyklikę, która zwraca się do biskupów jednego, potem drugiego, potem trzeciego zaboru i radzi i poleca każdemu z zaborów, ażeby wytrwali w wierności dla swego władcy. Pozwólcie Panowie, że przytoczę tylko jedno zdanie.</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Głos: Dość tego!)</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#KazimierzCzapiński">Nie dość, bo wolna trybuna jest w Sejmie i możemy omawiać wszystkie zagadnienia społeczne. Przytaczam dokumenty, wydane przez stronnictwo klerykalne i proszę, żeby każdy kolega, który wątpi, że to jest dosłowne brzmienie, zechciał zajrzeć, a będzie mógł się dowolnie przekonać.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#KazimierzCzapiński">Otóż, zwracając się do biskupów polskich zaboru rosyjskiego, Leon XIII powiada: „Nie ustawajcie zarazem w dążności, żeby ugruntowało się w duchowieństwie i we wszystkich innych poszanowanie władz wyższych i zastosowanie się do urządzeń publicznych”. To zwracając się do biskupów w Rosji. Potem zwracając się do biskupów polskich w Niemczech, powiada w encyklice: „Miło nam widzieć, z jakim posłuszeństwem i przywiązaniem jednomyślnem łagodnem, mozolnym rządom sprzyjacie i przykazuję Wam, żebyście wielkodusznej najjaśniejszego cesarza bezstronności zaufali”.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego trzeba zwrócić uwagę na to, że cała 100 — czy 150-letnia walka narodu polskiego o niepodległość i swoje prawa we wszystkich trzech zaborach odbywała się wbrew intencjom stolicy Apostolskiej, wbrew wyraźnym jej poleceniom i instrukcjom. Ja się też nie dziwię, że nietylko stronnictwa skrajne, ale i stronnictwa prawicowe w swoim momencie szczęśliwszym, kiedy więcej uwzględniały interes narodu, przestrzegały przed zbytniem posłuszeństwem dla Rzymu. Bierzemy do ręki program stronnictwa demokratyczno-narodowego, oficjalny dokument, i czytamy na stronicy 18, że należy przeciwdziałać uzależnieniu naszej sprawy narodowej od widoków polityki kościelnej, które związku bezpośredniego z powyższym celem nie mają. Jeśli Panowie przeczytają artykuł Romana Dmowskiego w tomie „Dziesięciolecie Przeglądu Wszechpolskiego”, to Panowie zobaczą głos ostrzegawczy Romana Dmowskiego przeciw zbyt nieopatrznemu wstępowaniu na drogę rzymską.</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, tak sprawa przedstawia się z punktu widzenia interesu narodowego. Próżno mi będą przytaczać poszczególne wypadki bohaterstwa takiego, jak ks. Skorupki, próżno mi będą mówić o działalności duchowieństwa na kresach, bo nikt nie jest tak ograniczony, żeby nie przyznał, że ten i ów przedstawiciel duchowieństwa przylgnął całą duszą do interesów narodu polskiego. To jasne. Ale chodzi o to, że hierarchja kościelna jako całość, ze swemi pragnieniami, celami i widokami, to nie droga narodu polskiego, że dotychczas droga emancypacji narodu polskiego, to była nie droga rzymska, to była droga krzyżowa, wiodąca nie do Rzymu, lecz przeciw Rzymowi. Złamano kajdany polskie nie dlatego, że Kościół rzymski to popierał, lecz wbrew jego instrukcjom i widokom. Niestety, dalszych ilustracji zaniechać muszę.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#KazimierzCzapiński">Wezmę drugi punkt widzenia, punkt widzenia naukowy. Nie potrzebuję Kolegom wyjaśniać, że Polska, która posiada 50% analfabetów, potrzebuje oświaty, oświaty i jeszcze raz oświaty, że potrzebuje państwowego ustroju takiego, któryby zagwarantował niezależność myśli w wyższym stopniu, niż to się dzieje w państwach ościennych, bo my mamy 51% analfabetów, gdy w Niemczech jest 004%. W niektórych powiatach polskich, np. w turczańskim w Galicji wschodniej, jest aż 78% analfabetów. W tym momencie przychodzą do nas wodzowie prawicy sejmowej, proponując nam podporządkowanie Państwa naszego widokom kościelnym. W jakim celu? Zajrzyjmy do cennego dzieła, mojego kolegi sejmowego, ks. Lutosławskiego, do „Teologji”, a zobaczymy, że głównym celem właściwym państwa współczesnego jest tępienie herezji. Czytamy wyraźnie na stronie 36, następujące słowa:</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#KazimierzCzapiński">„Niestety, państwo nie dosyć sumiennie wykonywało swój urząd ochrony ogółu przed zarazą ducha; z niejednej małej iskierki, która byłaby może dała się stłumić w zarodku, przy karygodnej bezczynności, albo gorszem jeszcze wspólnictwie władz państwowych, ogromne roznieciły się pożary błędem trawiące liczne gromady i pokolenia nawet dusz pozostawionych bez obrony. Taki bierny stosunek do herezji ze strony władzy jest oczywistem wspólnictwem w zbrodni odstępstwa od wiary”, A w innem miejscu, którego cytować nie będę, powołam się tylko na stronę 32 pierwszej części teologii kol. ks. Lutosławskiego, na której napisane jest, że dla dobra wiernych trzeba użyć pewnego przymusu prawnego, aby na drogę cnoty ich naprowadzić, na drogę taką, która nie byłaby herezją. Bo co to jest herezja? Herezja, po grecku „hajresis”, to swobodny „wybór” przekonań religijnych. Otóż my dziś Państwa polskiego z takim trudem zdobytego i obronionego nie możemy oddawać w opiekę bardzo wątpliwych ludzi, którzy chcieliby podporządkować to Państwo widokom wyłącznie kościelnym celem walki z herezją. Otwarcie powiada filozof polski, Trentowski: Cały duch polski jest heretycki, bo duch rozwija się swobodnie i swobodnie swoje przekonania wywiera.</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#KazimierzCzapiński">Wreszcie ostatni punkt widzenia: socjalny i teoretyczny. Kościół był i jest śmiertelnym wrogiem postępu socjalnego. Świadectwem tego są fakty. Z tego miejsca przed chwilą kol. ks. Lutosławski stawał tak wymownie w obronie wolności prasy. Niestety, może to paradoksalnie będzie brzmiało z moich ust, ale przestrzegam szan. Kolegę, że wstępuje na niebezpieczną drogę herezji.</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#KazimierzCzapiński">Mam tu w ręku encyklikę papieską „lmmortale Dei” Leona XIII, który przestrzega wiernych, aby nie poszli na tę złudną drogę wolności prasy. Dosłownie czytam, proszę szan. Kolegi sobie to przypomnieć. Również czytamy na str. 31, że ta wolność myślenia i wolność prasy, żadnego nie znajdująca wędzidła, nie jest istotnem dobrodziejstwem, którem by się cieszyć miało społeczeństwo ludzkie, lecz to jest źródło wielkiego zła, „sed multorum malorum fons et origo” powiada tekst łaciński.</u>
<u xml:id="u-10.40" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, ponieważ herezja, jak się powiada w teologji szanownego Kolegi, to swobodny wybór przekonań, widzę, że Kolega swobodnie sobie przekonania wybiera, zamiast stosować je do jedynie zbawiennych wskazówek stolicy apostolskiej.</u>
<u xml:id="u-10.41" who="#komentarz">(wesołość)</u>
<u xml:id="u-10.42" who="#KazimierzCzapiński">Wskazuję, że tu są słowa, które mają tylko jedno znaczenie, i zrozumieć to łatwo każdy potrafi, a żadna maska demokratyzmu i republikanizmu i obrony wolności opinji nikogo tutaj nie złudzi i nie przekona.</u>
<u xml:id="u-10.43" who="#KazimierzCzapiński">Więc, co się tyczy postępu socjalnego, wszystkie oficjalne dokumenty Kościoła katolickiego, nieomylne na podstawie dogmatu nowego, najnowszego z r. 1870, wszystkie te enuncjacje ex cathedra i encykliki świadczą, że Kościół nowoczesny walczy z ruchem socjalnym. To nie jest przypadek, że została rozwiązana jedyna może próba, jaka istniała, powiązania demokracji nowoczesnej, istotnej demokracji z Kościołem katolickim, t. zw. Związek Sillon, to nie jest przypadek i nie narusza żadnego ustępu w teologji Kościoła katolickiego. Jednym, stosunkowo wielkim reprezentantem teorji socjalnej katolickiej był Le Play, który nic innego powiedzieć nie umiał, jak wyłożyć teorję dobrego pracodawcy: dobry pracodawca jest zbawieniem dla robotnika. A potem hr. de Mun wystąpił z teorją cechową — cechy mają być zbawieniem dla robotnika nowoczesnego. To jest cofnięcie się do średniowiecza, gdyż cechy są najkardynalniejszą cechą średniowiecza.</u>
<u xml:id="u-10.44" who="#KazimierzCzapiński">A'e wróćmy do dokumentu najbardziej znanego i wybitnego dokumentu z punktu widzenia Kościoła, encykliki Leona XIII „Rerum novarum”, która ma zwiastować zwrot korzystny dla robotników i chce powołać się na t. zw. chrześcijańską demokrację. Tam czytamy wyraźnie, że ta encyklika stoi na gruncie nierówności ludzi pod względem dóbr materjalnych.</u>
<u xml:id="u-10.45" who="#KazimierzCzapiński">Czytamy na str. 15 „Rerum novarum”,</u>
<u xml:id="u-10.46" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-10.47" who="#KazimierzCzapiński">... „to przedewszystkiem winno być uznane, iż trzeba cierpliwie znosić nieodmienną dolę ludzką”. Po co walczyć o zmianę tej doli, kiedy jest „niezmienna”? Niepodobna, ażeby to co u dołu jest zrównało się z tem, co u szczytu gmachu istnieje. Prawda, dążą do tego socjaliści, lecz próżno walczyć przeciw naturze rzeczy”.</u>
<u xml:id="u-10.48" who="#KazimierzCzapiński">Okazało się niebawem, że ta encyklika jest zanadto postępowa i że pracodawcy europejscy zwracali się z protestem: Jakżeż to, Stolica Apostolska, zamiast być obrońcą przeciw socjalizmowi, jak gdyby stawała po tamtej stronie? Tak się wydawało naszym pracodawcom.</u>
<u xml:id="u-10.49" who="#KazimierzCzapiński">Potem ukazała się w 1901 r. encyklika o demokracji chrześcijańskiej, nie o tej zdrożnej, postępowej, socjalistycznej, lecz o tej demokracji chrześcijańskiej, której przedstawiciele na tych ławach zasiadają. I otóż co ta demokracja reprezentuje i ku czemu dąży? Czytamy wyraźnie:</u>
<u xml:id="u-10.50" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-10.51" who="#KazimierzCzapiński">„Demokracja chrześcijańska musi bronić nierówności stanów, która zresztą jest właściwością dobrze uporządkowanych państw. Musimy obstawać przy takiej formie i takim porządku społecznym, jaki nadał Bóg Stwórca”.</u>
<u xml:id="u-10.52" who="#KazimierzCzapiński">Chociaż nic nie wiem z Pisma św., ażeby Bóg Stwórca dał taki ustrój społeczny, ażeby byli pracodawcy i pracownicy. Ale bojąc się być posądzoną o sprzyjanie klasom niższym, powiada dalej encyklika na str. 9 [czyta] „Demokracja chrześcijańska musi odeprzeć ten zarzut, jakoby troszczyła się wyłącznie o dobro klas niższych, a pomijała klasy wyższe. Musi odeprzeć ten zarzut!</u>
<u xml:id="u-10.53" who="#KazimierzCzapiński">I cóż dziwnego, że na podstawie tych oficjalnych dokumentów, płynących z wysokości Stolicy Apostolskiej, potem przedstawiciele Kościoła tutaj w naszem środowisku, w naszem społeczeństwie, rozmieniają te wielkie zasady na drobne monety broszur czy odezw, aby wytworzyć zamęt jeszcze silniejszy. I lak np. muszę zacytować broszurę ks. Lutosławskiego: „Hasła rewolucji”, w której powiada otwarcie, „Najdrożsi bracia, korzeniem wszystkiego złego jest pycha, powiada Pismo Święte, a pychą jest jedna z podstawowych i fałszywych za sad. że wszyscy ludzie są między sobą równi”.</u>
<u xml:id="u-10.54" who="#KazimierzCzapiński">Dotychczas myśleliśmy, że pychą jest zasada nierówności, że pycha jest tym grzechem wynoszenia się ponad drugich. Kolega Lutosławski twierdzi, że zasada równości moralnej jest śmiertelnym grzechem pychy i dlatego powiada dalej, że nierówność posiadania uznaje Kościół za upragnioną.</u>
<u xml:id="u-10.55" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo słusznie!)</u>
<u xml:id="u-10.56" who="#KazimierzCzapiński">Dziękuję szanownym kolegom z prawicy za to oficjalne stwierdzenie. Dalej powiada kolega Lutosławski, że to jest marna i fałszywa nauka, dzieląca społeczeństwo na burżuazję i proletarjat, bo każdy robotnik przy pewnej oszczędności może zebrać kapitał i kupić sobie dom i grunt. Wprawdzie mówi się o tem, że klasy posiadające upijają się szampanem, ale tak samo klasy niższe upijają się denaturatem.</u>
<u xml:id="u-10.57" who="#KazimierzCzapiński">To jest trzeci punkt, odsłaniający nam socjalny charakter katolicyzmu, socjalną fizjonomię klas posiadających. Jeśli połączymy to w jedną całość, jeśli staniemy wobec tej fizjognomji rzymskiej hierarchji, to zobaczymy jednak, że pod względem narodowym chcą nas podporządkować celom osobistym. Już dzisiaj rozlegają się głosy w Komisji sejmowej, ażeby prowadzić taką politykę z Rusinami na kresach, żeby stworzyć możność i konieczność popchnięcia ich pod płaszczykiem oświaty, w objęcia katolicyzmu, i chcą dzisiaj w miejsce Austrji stworzyć z Polski wschodni posterunek katolicyzmu dla celów Rzymu nie w imię interesów i celów narodu polskiego, lecz w imię interesów i celów Rzymu. Pod względem narodowym tak się przedstawia fizjonomia tych dążeń. Pod względem socjalnym widzieliśmy, że to jest ostoja reakcji, pod względem umysłowym to jest reprezentacja zacofania.</u>
<u xml:id="u-10.58" who="#KazimierzCzapiński">Jeśli teraz w art. 117 powiadają nam, że religja katolicka zajmuje naczelne stanowisko, to chcą powiedzieć, że Kościół, a właściwie kler ma zajmować naczelne stanowisko, bo religja niewątpliwie może zajmować to stanowisko, ale w sercu i przekonaniu człowieka, a nie w konstytucji i w społeczeństwie. Wszakże powiada czeska konstytucja, że wszystkie religję są równe, a niemiecka konstytucja powiada, „Es besteht keine Staats- religion”. Tylko Polsce, która więcej niż inne państwa potrzebuje postępu socjalnego, naukowego i narodowego ma się narzucić to naczelne, uprzywilejowane stanowisko kleru, które prowadzi na drogę reakcji socjalnej, naukowej i narodowej.</u>
<u xml:id="u-10.59" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, proszę Panów, nie omawiając z braku czasu artykułów innych tej samej serji, dotyczącej Kościoła, sądzę, że jedyną drogą, która może nas doprowadzić do uzdrowienia tych stosunków i do pokoju religijnego na ziemiach naszych, do spokojnego postępu pod względem socjalnym, narodowym i naukowym, jedyną drogą może być rozdział Kościoła od Państwa. Wtenczas dopiero organizacja kleru stanie się stowarzyszeniem prywatnem, któremu wolno piastować jakikolwiek chce kult i przekonania i jakikolwiek światopogląd. I wtenczas dopiero nie będzie się działo to, co się dziś dzieje, że widomą strażnicą reakcji wobec reform i tak reakcji wobec reformy rolnej, reakcji wobec reform robotniczych, reakcji wobec postępu naukowego jest kler w kraju, a na czele tego kleru — kler sejmowy. To jest fakt zdumiewający, że kler złożony z kohorty 30 reprezentantów, księży sejmowych, jak jeden mąż występuje zawsze i wszędzie przeciw wszelkiemu postępowi, jakikolwiek stoi na porządku dziennym Sejmu. Tak było w sprawie senatu, gdy chodzi o demokrację, tak było w sprawie rolnej, gdy chodzi o stosunki socjalne.</u>
<u xml:id="u-10.60" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, odkładając sprawę szkolną wobec braku czasu do rozprawy szczegółowej, stajemy tutaj na stanowisku rozdziału Kościoła od Państwa. Nowoczesna demokracja, która jest demokracją świecką, nie potrzebuje opieki hierarchji klerykalnej, i my, którzy jesteśmy przedstawicielami demokracji, nie tej rzekomo chrześcijańskiej, broniącej nierówności stanów, lecz demokracji nowoczesnej, postępowej i społecznej, my, którzy walczymy właśnie przeciwko oligarchji komisarzy czerwonych, my nie chcemy u siebie w kraju także oligarchji czarnej czy fioletowej.</u>
<u xml:id="u-10.61" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy)</u>
<u xml:id="u-10.62" who="#KazimierzCzapiński">Wicemarszałek Osiecki. Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Rozpatrywany rozdział V projektu Ustawy Konstytucyjnej ma obok ogólnego swego znaczenia, specjalne znaczenie dla włościaństwa polskiego. Pozwolę sobie spojrzeć nań przedewszystkiem z tego punktu widzenia. Przez uchwalenie projektu Ustawy Konstytucyjnej, przez wejście w życie artykułów rozdziału V, ludność włościańska w Polsce po raz pierwszy uzyska prawną gwarancję swoich swobód obywatelskich, po raz pierwszy odkąd istnieje Państwo polskie. Chłop polski, parjas współczesny, niewolnik pańszczyźniany, po raz pierwszy formalnie i prawnie ma być przez konstytucję zrównany w prawach obywatelskich z innymi obywatelami Rzeczypospolitej. Artykuły rozdziału V, które mówią o obowiązkach obywateli względem Państwa, nie przynoszą nic nowego dla włościaństwa polskiego, albowiem lud rolny, od najdawniejszych czasów pełnię brzemienia obowiązków wobec Państwa dźwigał na swoim karku w rozmiarze niewątpliwie wyższym, niż którakolwiek z pośród klas społecznych. Od dawna i dziś jeszcze praca ludu wiejskiego, czy to na własnym kawałku ziemi, czy praca najemna na obcym folwarku, czy nawet praca chłopa polskiego na emigracji była i jest główną i istotną podstawą w gospodarce państwowej. Klasa chłopska jest głównym filarem istnienia Państwa, od niej też płynie największa danina.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#EustachyRudziński">Ale nietylko pod względem daniny mienia chłop pełni gros obowiązków obywatelskich wobec Państwa. Niesie on również większość daniny krwi niezbędnej dla Państwa. Wielkość armji naszej współczesnej ma swoje źródło w wielkości masy chłopskiej. To jest jej główna siła i podstawa. Jakiekolwiek dziedziny życia państwowego weźmiemy pod uwagę, wszędzie największe ciężary, największe obowiązki spadają na chłopa polskiego. Nie przynoszą więc artykuły o obowiązkach obywateli nic nowego dla chłopa polskiego. Oddawna już stanął on na wysokości swego zadania pod względem pełnienia obowiązków obywatelskich i zasłużył na zaszczytne miano obywatela Rzeczypospolitej. Jeżeli dało by się między artykułami owego rozdziału V znaleźć jakiś artykuł, co do którego możnaby kwestjonować wystarczalność obowiązków chłopa względem Państwa, to będzie to artykuł, który mówi o obowiązku zapewnienia dzieciom swoim przynajmniej elementarnego wykształcenia, ale niespełnienie tego obowiązku nie pochodzi z winy chłopa, a jest następstwem tych ustosunkowań społecznych, w jakich chłop polski żył, przed rozbiorem Rzeczypospolitej, pod jarzmem pańszczyźnianem, które uniemożliwiało wszelką oświatę i wiedzę, jak również następstwem ucisku narodowego, jarzma niewoli, jakiemu został poddany cały naród polski po rozbiorach. Nie z własnej więc winy chłop polski tego jedynego obowiązku wobec Państwa nie spełnił.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#EustachyRudziński">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że liczebność chłopów w Państwie przekracza 15 miljonów, to zrozumiemy również, że i miano wielkiego narodu, które uzyskała Polska wobec narodów świata, także przedewszystkiem zawdzięcza chłopu polskiemu. On więc jest podstawą tej powagi, jaką naród polski w świecie sobie zdobywa, jest podstawą przez swoją liczebność, przez swój upór polskości, przez swoją odporność wobec wszelkim wrogim, wynaradawiającym zakusom.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#EustachyRudziński">Tak więc chłop polski dorósł do miana obywatela Rzeczypospolitej przez pełnienie w wymiarze o wiele wyższym niż to czyniły inne klasy społeczne obowiązków obywatelskich na rzecz Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#EustachyRudziński">Jeśli teraz rzucimy okiem na te artykuły, które zapewniają prawa obywatelskie, to te istotnie przynoszą wiele rzeczy nowych dla chłopa polskiego. Tu istotnie ma się zawierać treść tej dobrej nowiny, tej ewangelji, jaką wreszcie chłop polski ma otrzymać pod postacią sankcjonowanego prawa. Bo przecież do tej pory chłop, dźwigając brzemię obowiązków na barkach, był za czasów pierwszej Rzeczypospolitej parjasem, niewolnikiem społecznym. W okresie pańszczyźnianym mowy być nie mogło o jakichkolwiek prawach ludzkich, o poszanowaniu godności ludzkiej w chłopie polskim. Nie mówiło się o jego prawach obywatelskich, tak jak się nie mówiło o jakichkolwiek prawach obywatelskich dla inwentarza żywego. Zepchnięty na ostatnie dno, na ostatni stopień hierarchji społecznej, chłop polski pogrążony był w grubym mroku niewolnictwa i to trwało aż do czasów rozbioru Rzeczypospolitej i to było ostateczną przyczyną, załamania się niepodległości Rzeczypospolitej polskiej. Gdy potem przy szła niewola zaborców, chłop polski doczekał się wreszcie wyzwolenia z pod jarzma pańszczyzny, ale nie mógł doczekać się zdobyczy w dziedzinie swobód j obywatelskich, bo zaborcy, gnębiąc na równi wszystkie klasy w Polsce, nie mogli dać tych swobód obywatelskich chłopu polskiemu. Odsuwany ciągle od źródeł oświaty, od jakiegokolwiek udziału w życiu publicznem, chłopski do niedawna trwał w odosobnieniu społecznemi tworząc klasę w sobie zamkniętą, o której naogół mało się wiedziało i której życie wewnętrzne, duchowe nieznane było szerszemu ogółowi.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#EustachyRudziński">Jakimś podziemnym strumykiem sączyła się do głębin mas ludowych wiedza i ona wpływała na stopniowe powolne urabianie się samowiedzy chłopa, która zaczęła się rozwijać w konkretny ideał wielkiej Polski ludowej. Ten wielki ideał Polski ludowej skrystalizował wreszcie w trudzie, pokryjomu i drogą podziemną zdobytą samowiedzę, świadomość społeczną i polityczną chłopa polskiego. Zrozumiał on, że tylko własnemi siłami może dźwignąć gmach własnej przyszłości, że nie może się oglądać na nikogo, zrozumiał, że przedewszystkiem wywalczyć musi niepodległość dla Polski i w odpowiednim momencie nie skąpił swojej młodzieży do szeregów Polskiej Organizacji Wojskowej, a później nie skąpił synów swoich do szeregów wielkiej, bohaterskiej, zwycięskiej armji polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#EustachyRudziński">W ten sposób chłop polski krwią własną ugruntował niepodległość całego narodu, ugruntował niepodległość własną. Ale tak zdobytą Polskę niepodległą chłop chce widzieć nie inną jak tylko Polską ludową i dlatego jako naczelne chłop polski wysuwa dwie sprawy. Z jednej strony reforma rolna, która miała chłopu dać w rękę warsztat pracy i zapewnić mu godne spełnienie jego obowiązków obywatelskich, z drugiej strony pragnął ugruntować w konstytucji taki ustrój tej Rzeczypospolitej, ażeby jego ludzkie i obywatelskie prawa w pełni tu swój wyraz znalazły. To były dwa główne zasadnicze hasła, mające realizować ideał chłopskiej Polski ludowej w pojęciu chłopa. I oto przeżyliśmy swojego czasu moment, gdy po ciężkiej walce, po wielkim wysiłku, przewagą zaledwie jednego głosu chłop polski zdobywa sobie reformę rolną.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#EustachyRudziński">Dzisiaj przeżywamy analogiczny moment, gdyż przy równym, jak poprzednio podziale Sejmu na lewicę i prawicę, chłop polski walczy o konstytucję, walczy o ustrój dla Polski ludowej.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#EustachyRudziński">Proszę Panów, mówiąc o prawach i obowiązkach obywateli, nie można rozdziału V rozważać osobno od całokształtu projektu konstytucji. Uprzytomnić sobie musimy, że chłop polski ma dużo powodów do wielkiej nieufności. Po tysiąckroć oszukiwany, po tysiąckroć otumaniany, odznacza się on wielką nieufnością, i dlatego wszelka rzecz, która może psuć prostolinijność jego ideału konstytucyjnego, musi zachwiać jego wiarę w charakter i w istotę tego ustroju.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#EustachyRudziński">Może sobie rozdział V zawierać najcudowniejsze artykuły, gwarantujące perły swobody obywatelskiej, ale w pojęciu chłopa staje się to niczem, świecidełkiem wobec jednego, przytłaczającego faktu, wobec grozy Senatu, jaka nad nim zawisła.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Zaprzeczenia na prawicy)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#EustachyRudziński">Bo senat w pojęciu chłopa, to jest ten upiór przeszłości, to jest ta izba Panów, to jest przypomnienie tego ustroju szlachecko-pańszczyźnianego,</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(Głosy na prawicy)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#EustachyRudziński">... który wyklucza możliwość wszelkich praw i swobód obywatelskich. Nie ostaną się żadne gwarancje swobód obywatelskich wobec widma senatu, który ma moc położyć swoją ciężką rękę na dalszej odbudowie Rzeczypospolitej i rozwoju prawodawstwa. w duchu demokratycznym, ludowym.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#EustachyRudziński">I dlatego moment rozstrzygania o istocie ustroju w Rzeczypospolitej Polskiej, moment, który mógłby się był stać wielką radością dla miljonowych mas ludu wiejskiego, moment, któryby miał dla chłopa polskiego takie znaczenie, jak w swoim czasie dla świata, ale nie dla chłopa polskiego, miała wielka Deklaracja Praw człowieka i obywatela, moment, kiedy po raz pierwszy od tysiąca lat chłop polski miał być pod względem prawnym postawiony na równi ze wszystkimi obywatelami w Polsce, moment, któryby niewątpliwie ogarnął burzą radości masy chłopskie i byłby kompensatą za wszystkie ofiary, jakie chłop polski w walce za niepodległość Polski poniósł, ten moment staje się momentem rozpaczy. Ponura rozpacz, wierzcie mi Panowie, ogarnęła masy chłopskie na wieść o rozstrzygnięciu w pierwszem głosowaniu sprawy senatu. Z tą ponurą rozpaczą łączy się głęboki ból! I ja ostrzegam was, Panowie, (na prawicy głośne protesty) ten głęboki ból może się stać wybuchem, może się stać porządkiem rozprawy nietylko z wrogiem zewnętrznym, ale też i z wrogiem wewnętrznym, z reakcją, która kamieniem kładzie się na drodze rozwoju Polski ku jej ideałowi demokratycznemu, ku odbudowie tej Polski ludowej (ks. Lutosławski: To jest prowokacja).</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#EustachyRudziński">Tyle ogólnych słów'co do istoty rozdziału V omawianego projektu. Na razie powstrzymuję się od szczegółowszego omawiania artykułów, zastrzegam sobie głos w sprawach szkolnych, religijnych i mniejszości narodowych, przy szczegółowem rozpatrywaniu tych artykułów. Za swój obowiązek uważałem dać Panom dzisiejsze swoje ostrzeżenie senatowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Grünbaum.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoka Izbo! Ks. p. Lutosławski tak wymownie bronił swobód obywatelskich, że nie mam absolutnie nic do dodania. Mógłbym tylko jego mowę zilustrować pewnemi faktami z dziedziny naszego życia, mógłbym dla poparcia twierdzeń ks. p. Lutosławskiego mówić także o naszem doświadczeniu, mam jednak co do tego pewne obawy i dlatego tego nie zrobię. Boję się, mianowicie, żeby ks. p. Lutosławski nie uprzytomnił sobie, że ta obrona może i nam żydom jakąś korzyść przynieść i, kto wie, czy się wtedy nie cofnie. Ks. p. Lutosławski ma bardzo wiele zdolności na to, co dawniej w średniowieczu nazywano „magister pro et contra” i mógłby wtedy niemniej wymownie własnym twierdzeniom zaprzeczyć. Nie chcę wobec tego psuć wrażenia, jakie niewątpliwie zrobił swoją wymowną obroną swobód obywatelskich ks. p. Lutosławski. Wyrażę tylko jedno życzenie, życzenie, które miałem wciąż, gdy słuchałem jego przemówień na Komisji Konstytucyjnej, następnie wczoraj na posiedzeniu naszem sejmowem i dziś, gdy bronił wolności prasy. Bodajby ks. p. Lutosławski zawsze był w opozycji wobec Rządu! Mielibyśmy wówczas poważnego i utalentowanego obrońcę wszelkich swobód, obrońcę uciśnionych i gnębionych przez rząd obywateli.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#IzaakGrünbaum">I w jeszcze jednej sprawie zgadzam się w zupełności z ks. Lutosławskim. Zgadzałem się z nim na Komisji Konstytucyjnej pod tym względem i skromnie jestem ukryty w poprawce, która nazwana została poprawką ks. Lutosławskiego i innych, a jest naszą wspólną poprawką. Ci „inni” to ja,</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(brawa)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#IzaakGrünbaum">... który głosowałem wówczas jedyny w całej Komisji Konstytucyjnej razem z ks. Lutosławskim.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, ks. Lutosławski ma przeczucia, doświadczenie, pewne powiedziałbym jasnowidzenie przyszłości i rozumie, że może nastąpić taka chwila, kiedy jego przyjaciele, którzy zgadzają się z nim pod wszelkiemi względami, znajdą się w mniejszości, kiedy państwo nie będzie szło za nimi, lecz przeciwko nim, kiedy będą musieli bronić siebie jako mniejszości i bronić swoich praw jako praw mniejszości. Ks. Lutosławski chce się zabezpieczyć wobec tych przyszłych niebezpieczeństw i dlatego mówi o wolności nauczania, o prywatnem szkolnictwie i występuje przeciwko przymusowi państwowemu w dziedzinie szkolnictwa. Przewiduje on, że może nastąpić taka chwila i kto wie, czy nie jest ona bliższą, niż się wydaje, kiedy państwo będzie całkowicie świeckiem i znajdzie się w rękach robotniczo chłopskiego rządu, który zastosuje przymus przeciwko tym, których reprezentuje ks. Lutosławski. Jako syn narodu, który zawsze był w mniejszości, całkowicie pod tym względem sympatyzuję z wywodami księdza posła Lutosławskiego Uważam, że w dziedzinie szkolnictwa musi panować całkowita wolność, że w dziedzinie szkolnictwa nie wolno państwu zmuszać obywateli do wychowywania swych dzieci jedynie w szkołach rzędowych i podług programu rzędowego, że prywatnemu szkolnictwu nie należy stawiać żadnych przeszkód i że nie powinno ono być krępowane pod żadnym względem. Państwu przysługiwać powinno jedynie prawo kontroli. a obywatel musi mieć zagwarantowane w ustawie konstytucyjnej prawo wychowania swych dzieci, zgodnie ze swemi dążeniami, oczywiście w granicach programu, ustalonego przez państwo, a obowiązującego co do pewnych przedmiotów. Państwo powinno nawet dać każdemu obywatelowi możność korzystania z prywatnego szkolnictwa, łożąc ze swych środków na utrzymanie tych szkół, albowiem zakładając szkoły prywatne, grupy obywatel wyręczają państwo w jego obowiązkach względem obywateli, bo dzieci, korzystające ze szkół prywatnych, do szkół państwowych nie uczęszczają.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#IzaakGrünbaum">Ale, proszę Panów, tu już nasze drogi zaczynają się rozchodzić.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: Ale i znów się zejdziecie)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#IzaakGrünbaum">Niema chyba pod tym względem najmniejszej obawy. Ks. poseł Lutosławski w drugiej części swojego przemówienia załamał się w zwykły sobie sposób. To załamanie jest charakterystyczne nietylko dla księdza posła Lutosławskiego, jest ono charakterystyczne dla całej prawicy i być może nietylko dla prawicy. Załamał się wtedy, kiedy mówiąc bardzo wymownie, bardzo silnie i bardzo górnie o równouprawnieniu, i o konieczności usunięcia wszelkiego ucisku, o prężności narodów uciskanych, przeszedł do tych, których nazwy nie wymienił, do tych, których jednak ogłosił jako niegodnych równouprawnienia,</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: I zdrajców narodu!)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#IzaakGrünbaum">jako niegodnych tych praw, które powinny przysługiwać wszelkim innym narodowościom niepolskim w naszem Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(P. Kiernik: Ty pójdziesz górą a ja doliną)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#IzaakGrünbaum">Otóż i wtedy, gdy ksiądz poseł Lutosławski w ten sposób tłómaczył konieczność ograniczeń prawnych i ucisku, rzuciłem mu z miejsca słowa, że każdy wilk znajdzie zawsze wytłómaczenie wobec jagnięcia. Panowie chyba znacie tę bajkę. To tłomaczenie się jest niezmiernie charakterystyczne. Zresztą, czy znajdzie się ktokolwiek w Europie, w ogóle w całym świecie, ktoby uciskanym i ograniczonym w prawach obywatelom powiedział wręcz nie dajemy wam praw dlatego, że nie chcemy ich dać, będziemy Was gnębili, dlatego że chcemy Was gnębić. Tego nikt nie mówi i nie powie nigdy, ale zawsze się mówi, że dlatego się nie daje praw, dlatego się gnębi, że gnębiony zawinił, że zasługuje na to gnębienie, na ucisk, upośledzenie.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Na karę nie na ucisk)</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#IzaakGrünbaum">Przepraszam Pana kara powinna dosięgnąć tych, którzy zawinili, może to być większa lub mniejsza liczba jednostek, która według Panów zawiniła, ale kara nie może spaść, na cały naród, kary nie można stosować do całej zbiorowości, bo cała zbiorowość nigdy nie może być winną, bo cały naród nigdy nie może ponosić solidarnej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#IzaakGrünbaum">Ale ksiądz p. Lutosławski znajdzie zawsze wytłumaczenie; powiada on, że religja tych ludzi zmusza do stosowania wobec nich ucisku. Religja tych ludzi jest taką, że nie są oni godni równouprawnienia obywatelskiego, a zasługują na ucisk i upośledzenie. I tu ksiądz p. Lutosławski dopuszcza się rzeczy niesłychanych, rzeczy, których by się nie dopuścił, jeszcze raz stwierdzam to, co wczoraj powiedziałem, żaden poseł polski w żadnym innym parlamencie, dopuścił się zohydzenia tej religji, która przecież jest źródłem chrześcijaństwa. Dopuścił się zohydzenia religji, której przedstawicieli uważał za jedynie godnych do wstąpienia do tego przybytku najświętszego, którym jest dlań Senat Rabin jest jedynym z pośród żydów według księdza p. Lutosławskiego, który dostąpić może zaszczytu zasiadania w Senacie</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski. będzie drugi przedstawiciel rady miejskiej łódzkiej)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#IzaakGrünbaum">. Nie rozumiem, o co Panu chodzi przyznaję. Jedynie tedy przedstawiciel religji żydowskiej, która według ks. pos Lutosławskiego, tego pojętnego ucznia Pronajtisa i różnych innych Niemojewskich, uczy nienawiści do świata chrześcijańskiego, będzie mógł zostać senatorem, najwyższym prawodawcą w Państwie. Może to było wtedy potrzebne, gdy nie wiadomo było jeszcze, ile głosów w naszym Sejmie będzie za Senatem i głosy 2 rabinów zasiadających w Sejmie mogły zaważyć na szali, widocznie trzeba było wtedy tych rabinów przedstawicieli religji żydowskiej pogłaskać, bo był to moment, kiedy spekulowano na to, żeby ortodoksję żydowską oderwać od narodowych grup żydowskich. Ale gdy temperament uniósł ks. Lutosławskiego, zapomniał on o tych politycznych zamiarach i względach i powiedział to, co mu leżało na dnie duszy.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#IzaakGrünbaum">Powtarzam, że skrzywdził ks. Lutosławski chrześcijański świat naukowy, bo chrześcijański świat naukowy nie składa się z samych Pfefferkornów, Pronajtisów i Niemojewskich, bo w chrześcijańskim świecie naukowym są inni ludzie którzy przystępują do religijnych ksiąg żydowskich tak samo, jak się przystępuje do ksiąg religijnych każdego innego wyznania, z metodą naukową, z całą objektywnością i z całym szacunkiem, jak tego wymaga każde wierzenie ludzkie, każda religja i każde wyznanie.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski. Tora, ale nie talmud)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#IzaakGrünbaum">Proszę pana, Pan prawdopodobnie na oczy nie widział talmudu, napewno nawet talmudu czytać nie umie, niechże Pan o tem, czego nie wie nie mówi.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#IzaakGrünbaum">Mówili Panowie o tajemnicach religji żydowskiej, ale przecież w XX wieku jest szczytem komizmu mówić o tajemnicach jakiejś religji czy wyznania. Oczywiście dla nieuków istnieją tajemnice, dla ludzi, którzy nie zadadzą sobie trudu, ażeby się nauczyć po hebrajsku, dla ludzi, którzy przeczytali Pfefferkorna, Pronajtisa i Niemojewskiego, tych nieuków, którzy nie umieli nawet dokładnie odczytać przytaczanych tekstów i z ich paszkwilów czerpią swą wiedzę, dla takich ludzi istnieją tajemnice. Dla świata tajemnic niema, bo każdy może żydowskie księgi religijne wziąć do ręki i nauczywszy się języka, w którym są napisane, może je odczytać. Zresztą w języku niemieckim, nawet rosyjskim są tłumaczenia tych ksiąg i można się z nimi zapoznać. Ale łatwo jest rzucić tłumowi takie powiedzenie o tajemnicach i to przecież zawsze robi ogromne wrażenie, bo w tłumie pokutuje wciąż jeszcze ta legenda o upiorze żydowskim, a upiór jest zawsze istotą tajemniczą.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#IzaakGrünbaum">Nie należę do ludzi wierzących, ale mam to głębokie uczucie szacunku dla każdego wierzenia, dla każdego wyznania religji, jakie cechować powinno inteligentnego człowieka XX stulecia. Co to jest bowiem religja i wyznanie? Jest to stosunek jak najbardziej intymny człowieka do tego, co jest niepojęte w życiu, w ludzkości, w przyrodzie, i ten stosunek jest tak osobisty, tak święty że jest czemś niesłychanem, żeby człowiek odważył się mówić o jakiejś religji tak, jak mówił ks. Lutosławski o religji żydowskiej, rzucić w świat to oskarżenie oszczercze, które rzucił ks. Lutosławski z tak wysokiej trybuny, jaką jest trybuna Sejmowa.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#IzaakGrünbaum">Właśnie dlatego, że jestem tego przekonania, właśnie dlatego, że mam ten głęboki szacunek, nie chciałbym, — to wyłącznie mój pogląd osobisty, — nie chciałbym ażeby religja była poniżona do tego, iżby się stała narzędziem polityki, nie chciałbym, ażeby można było w imię Boga przychodzić do ludzi i kazać im głosować na tego, a nie innego kandydata. Nie chciałbym, ażeby poruszano te że tak powiem najświętsze sprężyny, duszy ludzkiej, żeby Boga wciągano w wiry i trzęsawiska walk politycznych. Był bym najchętniej widział dokonany u nas w Polsce rozdział pomiędzy Państwem a Kościołem, byłbym osobiście najchętniej głosował za tym rozdziałem Kościoła od Państwa — i gdy my żydzi będziemy tworzyli naszą państwowość w Palestynie, gdy chwila ta wreszcie nastąpi, jak to się obecnie zapowiada, będę walczył o rozdział synagogi od przyszłej państwowości żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Ale nie w Polsce)</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#IzaakGrünbaum">Ale uważam, że jeszcze ta chwila tutaj nie nadeszła.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: i nie nastąpi)</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#IzaakGrünbaum">I dlatego właśnie, gdy ustalono w ustawie konstytucyjnej, że religja katolicka zająć musi naczelne stanowisko w naszem państwie, wniosłem tylko jedną poprawkę „wśród równouprawnionych religji”. Niestety poprawka ta została odrzucona. Socjaliści nie głosowali za nią dlatego, że chcą przeprowadzić rozdział Kościoła od Państwa, a inni członkowie Komisji Konstytucyjnej, dlatego że są przeciwni równouprawnieniu religji. Podkreślono w ten sposób nieopatrznie, że określenie „Naczelne stanowisko” jest tylko synonimem określenia „stanowisko panujące”. Nie chciano powiedzieć, religja katolicka będzie w Państwie panującą, bo w 20 wieku, w państwie nowoczesnem które dopiero tworzy swoją konstytucję, jakoś to nie wypada powiedzieć wręcz, że istnieć będzie w niem religja panująca i dlatego użyto owego niezbyt zresztą zręcznego określenia „naczelne stanowisko”. Ale przez odrzucenie mej poprawki, która miała stwierdzić, że religja katolicka, jako religja większości, jest li tylko prima inter pares, podkreślono, że to naczelne stanowisko ma być właściwie stanowiskiem panującem. Znaczy to, że równouprawnienia religji w Polsce nie będzie, że każda religja jako kult zbiorowy, będzie w porównaniu z religją katolicką upośledzona, że wszelka inna religja będzie, — nie chciałbym powiedzieć, gnębiona, bo w to jednak nie wierzę, ale — upośledzona, nie będzie traktowana tak, jakby powinna być traktowana, gdyby była równouprawniona z religją katolicką.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#IzaakGrünbaum">Państwa nowoczesne znają tylko dwie drogi rozwiązania sprawy stosunku państwa do religji; drogą rozdziału kościoła, od państwa, albo drogę równouprawnienia religji. Są państwa, które wybrały jedną drogę, są państwa, które wybrały druga, ale niema państw nowoczesnych, któreby uznawały jakąś religję naczelną, jakąś religję panującą. Takiej konstytucji współczesnej, któraby teraz dopiero ustaliła podobną zasadę niema i być nie może. Mam poważne obawy, że to stanowisko, przeprowadzone konsekwentnie nietylko w tym artykule, ale i w innych artykułach może doprowadzić do czegoś wprost niesłychanego.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#IzaakGrünbaum">W projekcie konstytucji jest art. 119, j który głosi, że każda religja może być tylko wtedy praktykowana publicznie, jeśli jest uznana w drodze ustawy. Cóż to znaczy? Czy to znaczy, że — w sejmie przyszłym, albo w tym naszym sejmie zajmiemy się sprawą uznania tej lub innej religji? Inaczej tego zrozumieć nie mogę, ponieważ poprawka, którą postawiłem, że rozchodzić się może tylko — i „o uznanie nowych religji lub dotychczas w Polsce niepraktykowanych” — została odrzucona. Może więc nadejść taki moment, że ktoś, komu będzie to wygodne, wystąpi z propozycją rewizji uznania np. religji żydowskiej, i gdy to będzie ks. Lutosławskiemu na rękę, gdy trzeba będzie w ten sposób udowodnić, że żydzi na równouprawnienie i prawa narodowe nie zasługują, to kto wie, czy nie postara się on i jego przyjaciele, ażeby u nas w Polsce na wzór owych dysput średniowiecznych, przeprowadzić dysputę nad tem, czy można uznać religję żydowską za religję, której czynności mogą być spełniane publicznie.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#IzaakGrünbaum">Panuje w tej sprawie jakaś dziwna aberracja. Ks. Lutosławski stoi zawsze na stanowisku religijnem i panowie z prawicy bronią zawsze religji, i ludzi religjnych gdy jednak postawiłem poprawkę głoszącą, że nie wolno nikogo zmuszać do gwałcenia świąt swego wyznania, o ile tego nie wymaga służba wojskowa lub państwowa obrona państwa lub utrzymanie porządku, — to poprawka ta została odrzucona, chyba po to tylko, ażeby w ten sposób podkreślić, że wszyscy chcemy rzeczywistej, gwarantowanej przez ustawę konstytucyjna, wolności wyznania i praktyk religijnych.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#IzaakGrünbaum">Ale przejdźmy do innych artykułów tego rozdziału V-go. System naszej konstytucji jest nieco odmienny, od innych systemów. Sprawa równości obywateli, sprawa narodowych praw mniejszości narodowych, nawet mniejszości terytorjalnych nierozproszonych, została omówiona i rozstrzygnięta w tym rozdziale, który mówi o prawach jednostki. W tem jest pewien system, bo przecież można było i należało wyodrębnić te problemy. Autonomja prowincjonalna nie należy przecież do praw jednostek, to są prawa zbiorowe, prawa odrębnych krajów. Sprawa samorządu zbiorowości rozproszonych także nie jest kwestję praw jednostek, lecz sprawą praw zbiorowości. Jednakże wciśnięto wszystkie te sprawy do tego właśnie rozdziału, bo przez to chciano uniknąć wyodrębnienia ich, bo przez to chciano podkreślić, że nie mamy potrzeby stanowienia o jakiejś autonomji prowincjonalnej, że nie mamy potrzeby sformułowania szeregu artykułów całego rozdziału, omawiającego prawa narodowości, prawa zbiorowości niepolskich.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#IzaakGrünbaum">Inne konstytucje robiły to w inny sposób. Wyodrębniały te zagadnienia, bo tego wymaga logika, tego wymaga sama sprawa. Myśmy tego nie zrobili, a nie zrobiliśmy dla tego, że właściwie tych praw dać nie chcemy, dlatego, że nie chcemy dać autonomji prowincjom o większości niepolskiej, dlatego, że nie chcemy dać praw mniejszościom narodowym. To, co jednakże dajemy, dajemy tylko pod przymusem, bo gdyby tego przymusu niebyło — ja nie mówię tu o przymusie zewnętrznym, lecz o tym, który tkwi w naturze rzeczy, — to niewątpliwie żadnych praw tego rodzaju nikomu byśmy nie przyznali.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#IzaakGrünbaum">Masza prawica, zwłaszcza demokracja narodowa wpada pod tym względem w bardzo tragiczną ze sobą sprzeczność. Cały system myślowy demokracji narodowej powinien był doprowadzić ją do tego, że Polska może być tylko państwem narodowem, to jest państwem, które ogranicza się wyłącznie do terenów etnograficznie polskich.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#IzaakGrünbaum">Wtedy, proszę Panów, ten system i ta teorja mogłyby być zastosowane bo w tej etnograficznej Polsce byłaby jedna jedyna poważna mniejszość, t. j. mniejszość żydowska, a z tą to przecież nie tak trudno dać sobie radę.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niestety ciężko)</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#IzaakGrünbaum">Ale demokracja narodowa nie chce należeć do pomniejszycieli Ojczyzny. Demokracja narodowa cała prawica i cały Sejm dążą do jak najszerszych granic państwowych, pragną jak najdalej posunąć na wschodzie granice Państwa Polskiego. W tem właśnie tkwi tragiczna sprzeczność. Jeden, jedyny człowiek w całym Sejmie — a był nim obecny Minister Oświaty p. Rataj — powiedział rat na Komisji konstytucyjnej, że należy się jednak zastanowić właśnie z narodowego punktu widzenia, czy Polska powinna zostać państwem narodowości; że należy się zastanowić i nad tem, czy można, czy warto, czy jest w interesie Polski, tak pomyślanej, posuwać granice tak daleko na wschód.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#IzaakGrünbaum">Bo cóż my teraz mamy w Polsce? Mamy państwo narodowości, państwo o ludności mieszanej, państwo w którem i 40% obywateli należy do narodowości niepolskich.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#komentarz">(Głos: Idź Pan!)</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#IzaakGrünbaum">Na to nie można odpowiedzieć argumentem „idź pan”, bo to są cyfry. Wobec cyfr żadnego znaczenia nie mogą mieć tego rodzaju argumenty, Będziemy mieli w naszem państwie, już w teraźniejszych jego granicach mamy: narodowość białoruską, i narodowość ukraińską, narodowość niemiecką, narodowość żydowską, co stanowi 40% obywateli narodowości niepolskich. Czy można takie państwo budować na modłę państw narodowych, czy i można w takim państwie prowadzić politykę narodową, powiedziałbym raczej szczepową, tak jak tę politykę rozumie demokracja narodowa? Czy można tu j w takiem państwie prowadzić politykę nieuznawania tych narodowości, nieuznawania ich słusznych żądań? Taka polityka może doprowadzić tylko do starć, do walk, może z Polski zrobić drugą Austrję, nietylko pod względem katolickim ale i pod względem narodowościowym, i widownię ciągłych starć, ciągłych i coraz ostrzejszych walk narodowościowych ”.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Nie obawiamy się tego)</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#IzaakGrünbaum">Mówi się u nas często i zazwyczaj w chwilach uroczystych powtarza się i podkreśla, że równouprawnienie żydów jest niemal dogmatem i że nikt nie chce ograniczyć żydów w prawach, ale pomimo to autorowie projektu konstytucji powiedzieć tego wyraźnie nie chcieli. I gdy, chcąc tę rzecz podkreślić, postawiliśmy do art, 100, poprawkę, opiewającą że „narodowość lub wyznanie nie może być i w żadnym wypadku przeszkodą do korzystania z praw obywatelskich, a w szczególności do piastowania urzędów publicznych lub państwowych” — została ona odrzucona.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#komentarz">(Głosy: To się samo przez się rozumie)</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#IzaakGrünbaum">To może być samo przez się zrozumiałe w teorji ale u nas to się samo przez się nie rozumie. My mamy pod tym względem specyficzną praktykę. Siedzi tu p. Minister Spraw Wojskowych, który wydaje rozkazy ograniczające prawa żydów; wstydząc się wydawać je jawnie, wydaje je tajnie a w rozkazach stanowi, że nie wolno Żydom i Niemcom być pisarzami w kancelarjach wojskowych.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#komentarz">(Na prawicy wrzawa)</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#IzaakGrünbaum">P. Minister Spraw Wojskowych degraduje oficerów żydowskich b. armji austryjackiej, którzy jako ochotnicy wstąpili do armji polskiej, dlatego tylko, że przyznali się do narodowości żydowskiej. Podwładne organy p. Ministra Spraw Wojskowych wydają papierki, na których napisane jest, że ponieważ ten a ten obywatel przyznał się do narodowości żydowskiej, jest on obcokrajowcem i dlatego musi być zdegradowanym.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#IzaakGrünbaum">Czy to nie dowodzi, że u nas istnieje w praktyce ograniczenie praw obywatelskich, że u nas w razie przyznania się do narodowości żydowskiej istnieje praktyka degradowania, usuwania, upośledzenia, ograniczenia praw?</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(Wrzawa, Głosy: bo dopuszczają się zdrady)</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#IzaakGrünbaum">Panowie sami w tę zdradę nie wierzycie...</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#komentarz">... i p. Minister Spraw Wojskowych i Sztab Generalny dotychczas nie zdołali udowodnić niesłuszności naszego twierdzenia że owe komunikaty o zbrojnych oddziałach żydowskich, o zdradzie żydowskiej miały za podstawę fałszywe meldunki, które wprowadzały w błąd nasze naczelne instytucje wojskowe. (Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#IzaakGrünbaum">Mam listę bardzo ciekawą, którą podam p. Ministrowi Spraw Wojskowych, listę tych ludzi, którzy podług wiadomości Ministerstwa we Włodawie wstąpili do armji bolszewickiej Otóż widzimy na tej liście jednoroczne dziecko, 12-letnie dziewczynki, stare kobiety. My wiemy, kto tę listę podał. Sztab zażądał we Włodawie podania nazwisk tych wszystkich, którzy, zaciągnęli się do armji bolszewickiej. Żandarmerja otrzymała od żydów listę tych, którzy uciekli przed hordami gen. Bałchowicza za Bug. I tę listę posłała do organów Naczelnego Dowództwa z adnotacja, oczywiście, że to są ludzie, którzy poszli do wojska bolszewickiego. Czy nie jest to tandeta taka robota, czy nie są tandeciarzami ci ludzie, którzy w ten sposób informują organy Naczelnego Dowództwa? Czyż nie trzeba zagwarantować w konstytucji, że narodowość lub wyznanie nie może być w żadnym wypadku przeszkodą do piastowania urzędu publicznego czy państwowego, czy może się to niby rozumieć samo przez się w kraju, gdzie istnieje praktyka niedopuszczania żydów do urzędów, gdzie istnieje praktyka pytania się każdego kandydata, czy może przedstawić świadectwo chrztu, gdzie istnieje praktyka forytowania renegatów?</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#IzaakGrünbaum">Przechodzę do ostatniego punktu mojego dzisiejszego przemówienia. To wszystko, na co zwróciłem tu uwagę, nie jest czemś przypadkowem. To jest rezultat jednego grzechu zasadniczego, rezultat nieuznawania narodowości żydowskiej. Jest to rezultat panującego u nas systemu, który z jednej strony nie chce dopuścić do asymilacji żydowstwa, bo się boi tej asymilacji, a z drugiej strony nie chce uznać żydowskiej narodowości i nie chce jej przyznać praw, jakie przysługują zbiorowości. I twierdzę, że póki to się nie stanie, póki nie nastąpi uznanie narodu żydowskiego i przyznanie tej narodowości praw dla zbiorowości, póty w Polsce równouprawnienia żydów, zwyczajnego równouprawnienia obywatelskiego być nie może. Przedewszystkiem dlatego, że tam, gdzie żydzi przebywają w masach, tam wszelkie prawo żydowskich jednostek staje się prawem zbiorowości i na to niema żadnej rady. Kto chce walczyć z dążeniami narodu żydowskiego do praw zbiorowych, kto chce zwalczać tę prężność żydowską, kto chce zwalczać to dążenie do zagwarantowania praw mniejszości, ten nie ma innej rady, tylko ograniczać prawa obywatelskie żydów. W krajach, gdzie niema żydowstwa, można jeszcze odróżniać prawa obywatelskie od praw narodowych. Tam jednak, gdzie są masy żydowskie, tam tego odróżnienia nie można robić i nie da się ono zrobić. Tam musi państwo wyraźnie powiedzieć, czy uważa za przestępstwo przyznawanie się do narodowości żydowskiej, czy nie uważa tego za przestępstwo; tam musi państwo powiedzieć wyraźnie, czy należy tej zbiorowości żydowskiej dać pewne prawa zbiorowe, czy też należy prowadzić politykę taką, któraby zdążała do zasymilowania tej masy. Ale zasymilowanie tej masy nie może się odbyć na drodze pokojowej, dlatego, że świadomość narodowa mas żydowskich wzrosła niezmiernie w ciągu ostatniego stulecia, dlatego, że powtórzę tu słowa ks. p. Lutosławskiego, „każdy ucisk wywołuje prężność danego narodu”.</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#IzaakGrünbaum">A my, Panowie, tutaj w Polsce przeszliśmy twardą szkołę pod tym względem; nauczyliśmy się wielu rzeczy od Panów, my umiemy już naszą narodową walkę prowadzić.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Dużo lepiej niż my)</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#IzaakGrünbaum">Nie, Księże Pośle, jeszcze nie mamy wallenrodyzmu wśród siebie.</u>
<u xml:id="u-13.56" who="#IzaakGrünbaum">Otóż twierdzę, że jedyną drogą do rozwiązania kwestji żydowskiej w naszych warunkach jest uznanie narodowości żydowskiej i przyznanie jej należnych jej praw. Jest to jedyna droga i żadnej innej niema. Uważam to za nasz tytuł do wielkiej zasługi, że byliśmy pierwsi, którzy przeprowadzali i przeprowadzili zasadę zbiorowych praw dla mniejszości rozproszonych nietylko w poszczególnych krajach, lecz i na terenie międzynarodowym. Niema teraz już na całym świecie możności wykrojenia takiego państwa, któreby zawierało całą jakąś narodowość. Powstają państwa mieszane, państwa o narodowościach rozmaitych i naród polski, tak samo, jak naród niemiecki, jak inne narody, znajduje się w rozmaitych państwach… i wszędzie domaga się lub będzie się domagał uznania swoich praw zbiorowych. To jest konieczność dziejowa — konieczność dziejowa związana z wędrówkami ludzi, z emigracją i imigracją i na to niema rady. Nie można stworzyć Polski, w której znaleźliby się sami Polacy. Polacy będą w Rosji, będą w Niemczech i będą na Litwie i na Łotwie. I pewną pociechą było dla nas w naszych strapieniach, a było w tem także dużo komizmu i to tragicznego komizmu, kiedyśmy czytali w „Rzeczypospolitej”, w organie jednej z najpoważniejszych partji sejmowych artykuł o Polakach na Łotwie, w którym powoływano się na traktat wersalski, ów traktat wersalski, który tutaj uważany jest za dzieło zdrady żydowskiej. Chodziło mianowicie o prawa obywatelskie i zbiorowe Polaków na Łotwie. Był to szczyt tragikomizmu, że właśnie wtedy zjawił się ów artykuł, kiedy walcząc o prawa obywatelstwa dla t. zw. obcokrajowców i powołując się na traktat wersalski, otrzymywaliśmy nieraz bardzo brutalne odpowiedzi odmowne. A w „Rzeczypospolitej” czytaliśmy te same powoływania się na traktat wersalski i tę samą argumentację w stosunku do Polaków na Łotwie. I cóż to znaczy i czegóż to dowodzi? To dowodzi że niema innej rady, niema innego sposobu rozwiązania tych kwestji jak to rozwiązanie, któreśmy wskazali, i któreśmy, — ja to uważam, powtarzam za ogromny tytuł do zasługi naszej, — przeprowadzili na terenie międzynarodowym. Mówiono i powtarzano nam zawsze.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę posła o zakończenie mowy, gdyż już czas minął.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#IzaakGrünbaum">Mówiono nam zawsze: „Nie powinniście się panowie, powoływać wciąż na traktat wersalski, niepotrzebnie dołożyliście starań, ażeby ten traktat przeprowadzić; my, to znaczy Sejm, dalibyśmy wam to samo, a może i więcej”. Panowie! Lecz udowodnijcie Panowie, że prawdą, jest to, co mówicie i przedewszystkiem przynajmniej ogłoście ten traktat wersalski w Dzienniku Ustaw, czego dotychczas nie zrobiliście, bo nie chcecie, żeby ten traktat był u nas obowiązującem prawem. Udowodnijcie Panowie słuszność swych twierdzeń i nie sprzeciwiajcie się słusznym naszym żądaniom równouprawnienia obywatelskiego oraz praw mniejszości narodowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych:</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">Wysoka Izbo! P. poseł Grünbaum skierował pod adresem Rządu oskarżenia, których nie mogę pozostawić bez odpowiedzi. Oskarżenia owe idą w tym kierunku, że Rząd czyni tutaj, na tej ziemi jakieś różnice pod względem traktowania obywateli.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(P. Hartglas: Sprawa oficerów Steina i Krauza)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">Panie Pośle, Rząd spełnią jedynie swój obowiązek, zmuszając wszystkich, zamieszkujących tę ziemię, ażeby byli lojalnymi obywatelami Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">P. poseł Grünbaum postawił pod moim adresem trzy zarzuty. Pierwszy zarzut dotyczy Jabłonny. Przejściowe zarządzenie, dotyczące obozu w Jabłonnie było wydane w tym czasie, kiedy wróg podchodził pod wrota stolicy, gdy na Pradze paliły się łuny pożarów. Jest to zarządzenie, które spotkałoby każdy oddział wojskowy, każdy bezwzględnie, gdyby stał się winnym takiego lub innego wykroczenia przeciw bezpieczeństwu armji.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">Zarządzenia takie w dziejach naszej wojskowości znamy i mamy (P. Hartglas: Szczypiornę i Szczypiorniaków Głosy na prawicy: Cicho P. Grünbaum Wolno Panom, i nam wolno).</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">Zarządzenie w sprawie Jabłonny należy oceniać w świetle pewnych faktów, faktów, nad któremi ubolewam narówni z p. posłem Grünbaumem, a które wbrew temu, co p. poseł Grünbaum twierdził zostały niestety udowodnione. Miałem sposobność odpowiedzieć na interpelację, zgłoszoną w tej sprawie przez p. posła Grünbauma w Komisji Wojskowej. Na interpelację tę odpowiedziałem na piśmie. Niestety stwierdzić muszę, że ludność żydowska brała udział w walcach z bronią w ręku po stronie bolszewików.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Wrzawa, Głosy wśród posłów Żydowskich: Gdzie? Głosy na prawicy: Wyciąć! p. Grünbaum: Pan chce być naszym katem? P. Hartglas: Prosimy o jedno jedyne nazwisko)</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#MinisterSprawWojskowychGenSosnkowski">Działo się to w Siedlcach i w Białymstoku.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(p. Hartglas: Nieprawda, w Siedlcach społeczeństwo polskie temu zaprzeczyło. Adw Chrzanowski prezydent miasta i biskup temu za przeczył p. Grabski: W Siedlcach sam widziałem tych Żydów, Wrzawa p. Hartglas: Poseł Kowalczuk stwierdził sam i także zaprzeczył Głosy: Panie Marszałku, proszę przywołać Żydów do porządku)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Muszę Panów odesłać do pisemnej odpowiedzi na interpelację Panów, w której te dowody i dane przytaczałem.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Powtarzam zresztą, iż ubolewam nad tem, jako członek Rządu narówni z Panami, ale odpowiednie w konsekwencje spotkałyby i spotkają każdego obywatela tej ziemi, który ośmieli się występować przeciwko Państwu.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Co się tyczy drugiego zarzutu poruszonego przez p. Grünbauma, mianowicie, że traktuję odrębnie członków armji, którzy podają swoją narodowość, jako żydowską, to zwrócę uwagę p. Grünbauma na to, że sprawa ta była rozważana przez jedną z komisji badającą sprawy żydowskie w Polsce mianowicie przez komisję p. senatora Morgentaua, który oświadczył przedstawicielom gminy żydowskiej w Krakowie, że nie widzi nic niesłusznego w zarządzeniach władz wojskowych podtym względem.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(p. Grünbaum: Morgentaua słucha się rząd polski)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Już i Morgentau im się nie podoba)</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Jeśli chodzi o trzeci zarzut, stwierdzam, że Rząd Polski traktuje bezstronnie i na równi wszystkich obywateli tej ziemi, którzy lojalnie w stosunku do państwa spełniają swoje obowiązki. Najlepszy dowód stanowi wykaz opublikowany niedawno przezemnie w prasie, który dowodzi, że karząca ręka sprawiedliwości i ostry miecz wyjątkowych zarządzeń powołanych przez wojskowość do życia w tym ciężkim ubiegłym okresie, dotknął i tych wszystkich, którzy dopuścili się gwałtów i rabunków na ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(P. Grünbaum: 13 wyroków śmierci!)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">17 wyroków śmierci! Sądzę, że p. Grünbaum przyzna, że to nie jest mało. W każdym razie jako dowód bezstronności władz polskich to 17 wyroków śmierci wystarczą.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(p. Grünbaum: To jest za dużo. Trzeba karać tych, którzy wydają odezwy, nawołujące do pogromów, a nie te ślepe narzędzia!)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Grünbaum nie ma głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Różnica cyfrowa na którą się w tej chwili pan poseł powołuje wynika stąd, że przy wyrokach śmierci, których cyfrę przytaczam, parę wyroków odnosiło się do żołnierzy żydów, którzy dopuszczali się gwałtów i rabunków nad żydami.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Grünbaum: To pochwalam)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Stwierdzam więc na zasadzie przytoczonych danych, że władze polskie traktują bezstronnie ludność tej ziemi i równą opieką otaczają wszystkich bez względu na pochodzenie i wyznanie.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#MinisterSprawWojskowychgenSosnkowski">Głos ma poseł ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Wysłuchaliśmy tutaj dwóch przemówień — dwóch ludzi, którzy sami o sobie twierdzą, że są nie wierzący, w obronie ludności wierzącej.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KazimierzLutosławski">My, wierzący, wysłuchaliśmy tej niesłychanej obrony z całym spokojem, nie przerywając zbytnio, pomimo to, że niejedno powiedzenie kolegi Czapińskiego i p. kolegi Grünbauma musiało w każdym wierzącym katoliku wzbudzić odruch bardzo gwałtowny.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#KazimierzLutosławski">Niestety, w odpowiedzi, aczkolwiek będę się starał unikać wszystkiego, co by mogło nawzajem ubóść i do gwałtownej reakcji naszych przeciwników doprowadzić, temat jest taki, że muszę moje słowa poprzeć szczególną prośbą o cierpliwość i o panowanie nad sobą, ażeby panowie zechcieli wysłuchać argumentów, a nie pokrywać ich krzykiem.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#KazimierzLutosławski">P. kolega Czapiński okazał się nader biegłym teologiem i sądzę, że jeżeli niezależny biskup Hodur z Ameryki zechce w Polsce założyć szkołę teologiczną, znajdzie w nim gotowego profesora.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#KazimierzLutosławski">Argumenty jego sprowadzają się do dwóch kategorji: mówię w stosunku do spraw kościelnych, bo inne pomijam, będzie czas poruszyć je przy dyskusji szczegółowej. Jedne odnoszą się do historji, drugie do teologji. Słyszeliśmy stare piosenki, które wszystkie sprowadzają się do jednego: do tego powiedzenia, które protestancki pisarz w swoim czasie w twarz katolickiemu społeczeństwu w Polsce rzucił, twierdząc: „Polsko! twoja zguba w Rzymie!” Między innemi powiedział p. Czapiński, że Stolica Apostolska przez cały czas stuletniej wałki naszej o niepodległość zawsze stała przeciw narodowi polskiemu. Ten fałsz historyczny niemal sprostowania nie wymaga. Ja nie przeczę, że pomiędzy enuncjacjami Stolicy Apostolskiej w stosunku do narodu naszego były takie, które nasze uczucia narodowe mogą ranić i raniły.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(p. Anusz: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#KazimierzLutosławski">Ja nie przeczę, że t. zw. widoki polityki kościelnej mogą czasami stawać w sprzeczności z tem, co myśmy uważali za konieczność żywotną interesów naszego narodu; ale, proszę panów, kto zna historję, i kto rozumie, co to jest życie narodu i w jakim stosunku do niego stoi i stać musi życie Kościoła, ten musi także pojąć, że enuncjacje papieskie są niekiedy tylko szczególnym gatunkiem działania dyplomatycznego, tak samo, jak noty państwowe, i nie można istotnego stosunku Kościoła do narodu mierzyć odważoną wagą słów dyplomatycznych wszystkich papieskich enuncjacji; nie można zwłaszcza oceniać istotnych intencji Kościoła, jako takiego, za pomocą oderwanych zdań dyplomatycznych not i odezwań, które również mają charakter not, w oderwaniu od całego podłoża polityki i całej sytuacji politycznej, w jakiej te słowa musiały być przez papieży użyte.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#KazimierzLutosławski">Jeśli historyk odnajdzie te zdania w dokumentach doby minionej, a chce objektywnie dojść do istotnego sądu o rzeczywistym stosunku Kościoła do narodu polskiego, to nie wolno mu wyrywać z tych dzieł także i tych kart, które noszą inne, bezpośrednio do narodu zwrócone słowa papieży bardziej może ważkie, niż subtelne wyrażenia dyplomatycznych aktów. A przytem trzeba stwierdzić, że informacje, które Stolica Apostolska miała o działaniach politycznych w Polsce, musiały bardzo wpływać nie na stanowisko do narodu, ale na stanowisko do pewnych programów politycznych i poczynań, które nawet wewnątrz narodu budziły kontrowersje polityczne, więc tembardziej musiały być rozmaicie oceniane zdaleka, według innej miary. Co się zaś tyczy sprzeczności między widokami politycznemi Kościoła, a interesem politycznym Polski, to historja nam wskazuje, że wielokrotnie widoki polityki kościelnej stawały czasowo w sprzeczności z narodową polityką państw, nawet katolickich. Niema żadnego dogmatu, któryby stwierdzał, że t. zw. polityka kościelna, czyli doczesna działalność Kościoła, jako potęgi doczesnej między państwami, musi być zawsze nieomylna i zgodna z interesami wszystkich katolickich narodów.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#KazimierzLutosławski">Przeciwnie, jest jasnem, że kiedy między katolickiemi narodami są możliwe wojny, to jedno już wyklucza wymaganie, żeby polityka kościelna mogła być zawsze zgodna z interesami wszystkich katolickich narodów, i pod tym względem dogmaty Kościoła nigdzie nie wymagają od narodów katolickich, żeby polityczną taktykę podporządkowywały nakazom Stolicy Apostolskiej — chyba w zakresie grzechu „sub specie peccatbi” Niedawno mieliśmy przykład, kiedy Stolica Apostolska zwróciła się do biskupów Francji, ażeby poparli dążenie do przedwczesnego, jak mniemano we Francji, pokoju. Wówczas biskupi francuscy, z całą wiernością do Kościoła, jednak odmówili, stwierdzając, że jako obywatele francuscy, przypisują swojemu sądowi o interesach Rzeczypospolitej Francuskiej wyższe kompetencje i nie mogą w tej chwili przyczynić się do przedwczesnego pokoju.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#KazimierzLutosławski">I takich przykładów w historji katolickich krajów mamy bardzo wiele i jest insynuacją twierdzenie, ażeby katolicy jakiegokolwiek kraju, tak samo jak i wierni katoliccy w Polsce, na szkodę polskiego narodu byli krępowani imperatywem Kościoła Katolickiego.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(P. Anusz. A jednak zawsze Kościół w Polsce Rzymowi parobkował)</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#KazimierzLutosławski">Jest to zarzut godny teologji posła Czapińskiego! Natomiast trzeba powiedzieć, że jest obowiązkiem i prawem katolików każdego kraju, ażeby wpływać na politykę kościelną, jest obowiązkiem i prawem zbiorowości katolickiej w Polsce, ażeby czuwała nad tem i dążyła do tego i walczyła o to, ażeby polityka kościelna nietylko nie była szkodliwą dla interesów narodu polskiego, ale raczej pożyteczną.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#KazimierzLutosławski">I ta walka na tle kościelnem i wyrobienie poglądu na to, jaka polityka kościelna jest dla całości Kościoła potrzebna, jest obowiązkiem wszystkich katolików.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#KazimierzLutosławski">Co się tyczy historji, to mogę powiedzieć, że bardzo wiele z tych zarzutów, które stawia kolega Czapiński, są na poziomie zarzutów pewnego odłamu taniej reklamy, niestety mieniącej się katolicką, przeciwko wszystkim żydom o mord rytualny.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#KazimierzLutosławski">Są dwie rzeczy, które w publicystyce świata zajmują analogiczne stanowisko, t. j. mord rytualny i rola jezuitów w historji. Odróżnienie jest to, że podczas kiedy najpoważniejsze powagi naukowe rzeczywistość pierwszej w pewnych wyjątkowych wypadkach stwierdziły, to zarzutów, które stawiano ogólnikowo potędze jezuickiej, udowodnić się nie udało.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#KazimierzLutosławski">Co się tyczy cytat, przytaczanych z mojego dzieła, to muszę powiedzieć Panom, że zupełnie mylna była ich interpretacja, jakobym chciał twierdzić, że państwo ma obowiązek służenia, jako narzędzie pewnego wyznania. P. kol. Czapiński cytował moje twierdzenie, dotyczące stosunku państwa do herezji. To jest subtelne zagadnienie, które można rozważać w gronie teologów. Jest to zagadnienie, na które katolik i nie katolik będą musieli inaczej się zapatrywać; ale nie sądzę, aby jakiekolwiek rozstrzygnięcie teoretyczne tego zagadnienia mogło podkopać fakt, że katolicy wszędzie sprzeciwiali się gwałtowi w stosunku do inowierców. Przecież był czas, kiedy leżało w mocy Kościoła, gdyby chciano, przez państwo, które było mu posłuszne i powolne — ochrzczenie przymusowe całej ludności żydowskiej w Europie. A jednak kościół kategorycznie potępił podobną inicjatywę, kategorycznie potępił podobną inicjatywę, kategorycznie zaprzeczył prawa, nawet sobie, robienia czegoś podobnego.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#KazimierzLutosławski">To jedno wystarczy, aby wykazać, jak fantastyczne są te zarzuty, które w tej sprawie były nam stawiane.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę zwrócić Mówcy uwagę, że czas już upłynął.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Ja myślę, że Wysoka Izba zechce jednak udzielić mi jeszcze paru minut dla zakończenia tych uwag, których wymaga, mojem zdaniem, to co pod adresem olbrzymiej większości polskiej ludności było tu powiedziane. W każdym razie, w teorji, do której teraz przejdę, muszę to stwierdzić, że w pojęciu katolickiem istotnie równouprawnienia wyznań niema. Muszę stwierdzić, że w pojęciu katolickiem jest tylko jedna religja prawdziwa. Nie można żądać od katolika, ażeby się zgodził na protestanckie stanowisko, że każda wiara, jako indywidualny wyraz duszy, jest równie dobrą i może równie być prawdziwą. W tem leży ta głęboka przyczyna, dla której żaden katolik w zgodzie ze swoim sumieniem, jeżeli rozumie doktrynę katolicką, nie może głosować za prawem konstytucyjnem o równouprawnieniu wyznań. Ale też nigdy nie powie, że wynika z doktryny katolickiej — upośledzenie jakiegokolwiek wyznania. Ja mam jednak wątpliwość, czy p. Grünbaum, gdyby ze swemi poglądami znalazł się w Palestynie,… nie miałby przeciw sobie olbrzymiej większości wierzących Żydów, którzyby nie byli za oddzieleniem synagogi od państwa. I tutaj muszę stwierdzić, że zagadnienie rozdziału Kościoła od państwa bynajmniej się tak prosto nie przedstawia. Pan Czapiński wmawiał we mnie, aczkolwiek tym razem mego nazwiska nie wymienił, że jestem zwolennikiem tego rozdziału. Już miałem zaszczyt tłumaczyć, że jestem zwolennikiem rozdziału Kościoła od państwa, raczej, aniżeli niewoli Kościoła w państwie, i takim jest każdy katolik. I muszę przyznać, że ja się tej pozornej katolickości boję, boję się, że w Polsce mogę uchodzić za katolickie takie ustawy, które są w sprzeczności z zasadą katolicką. I dla tego zależy mi, ażeby wolność Kościoła była zapewniona przedewszystkiem, a dopiero później należny wpływ Kościoła na państwo.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli p. Czapiński powoływał się dalej, jako na dowód zacofania Kościoła, na doktrynę katolicką, że niema między ludźmi równości, jeżeli się powoływał jako na dowód rzekomo skandalicznego zacofania, że Kościół zajmuje się nietylko pracownikami, ale i tem, co czynić powinni dobrzy pracodawcy, to muszę wyrazić głębokie zdumienie; bo przecież jasnem jest, że tej równości być nie może, że i między nami, jak tu jesteśmy jest wielka różnica, i równości pod względem faktycznym być nie może. Musimy przyznać, że troska o to, ażeby pracodawcy byli dobrymi, to znaczy, stosowali prawo chrześcijańskie, jest równie ważną, jeżeli nie ważniejszą, niż to, jakimi będą robotnicy. Bo, proszę Panów, robotnik przeważnie jest zły, jeżeli pracodawca jest zły, bo z góry idzie przykład i z góry zaczyna się demoralizacja; i dlatego praca nad podniesieniem moralności warstw wyższych jest pracą bezpośrednio pożyteczną dla całego narodu, i zwolennicy rzeczywistej demokracji nie mogą powoływać się na to, że program który rozkazuje zajmować się wszystkiemi stanami, jest programem niedemokratycznym; prawda — jest programem niesocjalistycznym, ale nie można pod ręką przesuwać tego argumentu, ażeby koniecznie wszystkie programy uczciwe miały być socjalistyczne!</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Mówcy kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzLutosławski">Muszę przejść do ostatniej części mego przemówienia, do stanowiska zajętego przez p. Grünbauma w sprawie narodowości żydowskiej. Boję się jej poruszać, bo zawsze z tej strony (wskazuje na ławy żydowskie) kończy się wrzawą, ale muszę powiedzieć dla mnie kluczem do zrozumienia jak dalece mam rację w tej sprawie, było powiedzenie jednego z posłów żydowskich (prywatne, więc nazwiska nie wymieniam), że woli jednego Ukraińca, który odbiera życie jednemu Żydowi, niż jednego Polaka który odbiera handel 100 Żydom. To jest punkt zasadniczy, dla wyjaśnienia naszych stosunków, i to jest wytłumaczenie, dlaczego Żydzi, których mordują tysiącami Moskale, Ukraińcy i inni, przecież prawie że nie podnoszą przeciw nim oskarżeń, bardzo cicho się zachowują wobec tych mordów i gwałtów, a przeciw Polsce ze wszelkich sił starają się poruszyć potęgi całego świata. P. Grünbaum nie przypomina tych rzeczy, ale wskażę mu, że skoro z tego miejsca na uchwałę w sprawie świętowania niedzieli ośmielił się rzucić w twarz Sejmowi, że „straciliście tem samem Wilno, Mińsk i Lwów”, — to nie może się dziwić, że między tym okrzykiem, a trudnościami, jakie mamy na terenie międzynarodowym umieliśmy znaleźć związek; dlatego uważam, że ludność żydowska, która idzie pod komendą p. Grünbauma i je mu podobnych, jest zdecydowanie wrogą państwu polskiemu.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#KazimierzLutosławski">Ja wiem, że Bund, który się przyłączył do III międzynarodówki, że jest sojusznikiem naszego wroga i uważam za niesłychany skandal, ażeby w Rzeczypospolitej samo należenie do Bundu po takiem oświadczeniu nie było traktowane, jako zdrada stanu. Pomimo to nie uważam, aby prowadziły do celu środki represyjne względem ludności żydowskiej, jako całość.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#KazimierzLutosławski">P. Grünbaum przyzna, że w Komisji Konstytucyjnej szczerze broniłem istotnego równouprawnienia Żydów. Jestem osobiście tego zdania, którego jeszcze w całości narodowe stronnictwa nie podzielają, że musimy Żydom dać całkowitą odrębność narodową w Polsce, bo to będzie mniej szkodliwe i niebezpieczne, niż fikcja obywatelstwa polskiego, nadużywana dla zdrady stanu. Jeśli uważamy, że byłoby celowem mieć osobne szkoły i uniwersytet żydowski, ażeby żydowska młodzież nie uczęszczała do naszych szkół i uniwersytetów, i nie demoralizowała naszej młodzieży, i mieć osobne zgromadzenia żydowskie, ażeby poważna mniejszość żydowska nie obniżała narodowego tonu naszego samorządu, to niemniej dopóki Żydzi są obywatelami polskimi żadnych wyjątków dopuszczać dla nich nie możemy i musimy ich z całą surowością traktować tak, jakbyśmy traktowali Polaków, gdyby byli takimi zdrajcami stanu, jak oni.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalszą dyskusję musimy odroczyć do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Do faktycznego sprostowania ma głos p. Grünbaum. Wolno mówić tylko 5 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#IzaakGrünbaum">Jestem niezmiernie wdzięczny ks. Lutosławskiemu, że przypomniał tutaj o moim okrzyku co do Wilna i Mińska.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Głos: Pamiętamy i bez tego)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#IzaakGrünbaum">Jestem zupełnie szczery. Panowie, zdaje się, pomawiać mnie o brak szczerości nie możecie.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Głosy: O nie, nie)</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#IzaakGrünbaum">Więc proszę wysłuchać tego, co szczerze powiem. Wtedy, kiedy wszyscy Panowie, uchwalili ustawę niezmiernie krzywdzącą Żydów...</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego w Nev Yorku nie jest krzywdząca?)</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#IzaakGrünbaum">... powiedziałem i obecnie powtarzam, że po takiej ustawię nie można się spodziewać, ażeby Żydzi w Wilnie i Mińsku podczas plebiscytu głosowali za Polską. Wrzawa). Taki a nie inny był sens mego okrzyku.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów powiedziałem wtedy i obecnie powtarzam: jeżeli by wynik plebiscytu od Żydów zależał, to taka ustawa mogła by ich tylko od Polski odepchnąć, i Panowie straciliście w tej chwili, gdy uchwaliliście taką ustawę Wilno i Mińsk.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do punktu 3 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej i Wojskowej o ustawie, dotyczącej uposażenia osób wojskowych. Drugie, a ewentualnie i trzecie czytanie ustawy (Druk Nr. 2096).</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoka Izbo! Ustawa, którą pozwoliłem sobie do zatwierdzenia przedstawić jest uzupełnieniem ustawy o urzędnikach cywilnych. W zasadzie muszę powiedzieć, że zarówno Komisja Skarbowo Budżetowa jak i Wojskowa dość śpiesznie przejrzały tę ustawę. Na prośbę przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wojskowych nie odesłaliśmy jej z powrotem, ponieważ przeszła ona wszystkie instancje. Nam się zdawało, że taka ustawa zasadniczo powinna była być inaczej zbudowaną i nie zawierać w sobie rozmaitych przepisów które ściśle ustawowemi nie są, a raczej mają charakter regulaminowy. Jest ona niepotrzebnie obciążona rozmaitemi dodatkowemi artykułami, które wspominają tylko, że taką a taką rzecz jak n. p. kwaterunek, lub inne rzeczy regulują osobne przepisy, o których nie każdy wie, że istnieją.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SewerynCzetwertyński">Z tego też powodu ustawa ta pomimo, że mieści w sobie wszystkie dotychczas wydane przepisy (dwie ustawy sejmowe, i przepisy w tej mierze wydane) jednak nie kasuje ich całkowicie, ale niektóre paragrafy tych ustaw jeszcze są utrzymane.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SewerynCzetwertyński">Zatwierdzenie tej Ustawy jest rzeczą bardzo pilną, ponieważ ustawa ta miała wejść w życie już 1 lipca 1920 r. więc obecnie jesteśmy o 4 miesiące spóźnieni i uważam że do pewnego stopnia czyni się krzywdę urzędnikom wojskowym, że nie korzystają z tego wynagrodzenia, które im się w rzeczywistości słusznie należy. Postanowiono zaproponować tylko parę zmian w projekcie rządowym i utrzymać ustawę w całości z dodatkiem, że to nie jest ustawa zasadnicza, ale tymczasowa, która ma stosownie do brzmienia jednego z paragrafów trwać do lipca 1921 r. z tem zastrzeżeniem, że jeśli do tej pory nowa ustawa nie będzie uchwalona przez Sejm, to Rada Ministrów będzie mogła albo tę ustawę w dalszym ciągu zatrzymać, albo wydać inne rozporządzenie obowiązujące, które również będzie przedstawione Sejmowi do zatwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SewerynCzetwertyński">Tyle co do ogólnych uwag w sprawie ustawy. Zasadniczo jest ona przyrównana, o ile mogła być przyrównana, do ustawy o uposażeniu osób i urzędników cywilnych w Państwie. Dzieli na te same klasy i przyrównywa uposażenie wojskowych do tych samych mniej więcej klas z trochę odmiennem uposażeniem, od ustawy cywilnej. Dalej jest wprowadzony szereg dodatkowych wynagrodzeń za wysłużone lata, należność do wyżywienia rodzin, umundurowanie, wyekwipowanie i t. d. Jest to uprawnienie ustawowe dekretów uprawnienie tego stanu rzeczy, który jest obecnie. Nic nowego ustawa nie wprowadza, tylko to, co już za pomocą (dekretu) i rozporządzeń wojskowych zostało w życie wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SewerynCzetwertyński">Pewną zmianą w stosunku do ustawy o urzędnikach cywilnych jest, to że wykształcenie wojskowe, które wojskowi pobrali w zakładach naukowych i, które w ustawie cywilnej daje urzędnikom prawo do pobierania wyższego wynagrodzenia, w tej ustawie w zastosowaniu do osób wojskowych nie jest uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie również dodatki za wysługę lat liczą się w tej ustawie dla wojskowych od 1 listopada 1919 r., t. j. od chwili powstania armji polskiej i Państwa Polskiego. Jak wiemy w ustawie o urzędnikach cywilnych jest wzięta pod uwagę cała ich służba pełniona w samorządach i służba publiczna pełniona w innych państwach, to znaczy nie jest powiedziane ustawowo, że ten czas ma się zaliczyć ale jest powiedziane, że Komisja Weryfikacyjna ma prawo zaliczyć wszystkie lata urzędnikowi pracującemu w Państwie Polskiem, który dawniej pracował w samorządzie, albo w innym urzędzie państwowym państw obcych.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SewerynCzetwertyński">Wojskowość sama uważała tutaj za stosowne wprowadzić czas służby od 1 listopada 1919 r. Z tem zdaniem zgodziła się Komisja Skarbowo-Budżetowa i Komisja Wojskowa. Przy paragrafie o należnościach rodzinnych, mamy wniosek mniejszości Komisji Wojskowej. Większość zgodnie z p. Ministrem Spraw Wojskowych uważa, że dzieci ślubne, które nie skończyły 18 roku życia, jako wchodzące do najbliższej rodziny, z wyjątkiem tych, które weszły w związki małżeńskie, mają prawo do należności rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SewerynCzetwertyński">Wniosek mniejszości proponuje, ażeby wprowadzić zamiast 18 roku życia 16. Pozatem w art. 19 gdzie jest mowa o należnościach rodzin, wprowadza się uwagę, która już dziś jest obowiązująca, a mianowicie, że o ile żona wojskowego pełni służbę państwową, nie należy się jemu odpowiedni rodzinny dodatek.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SewerynCzetwertyński">Rozdział drugi, mówi, że oficerowie zajmujący stanowiska, które ze względu na konieczność reprezentacji, lub też wogóle ze względu na rodzaj służby pociągają za sobą większe wydatki, zarówno jak w innych wypadkach np. spełniania funkcji właściwych wyższemu stanowisku, stałego zastępstwa i t. p., otrzymać mogą miesięczne dodatki służbowe, których wysokość i sposób wypłaty ustala Minister Spraw Wojskowych w porozumieniu z Ministrem Skarbu. Następnie dla oficerów służbowych kompanji są dodatki, które we wszystkich wojskach europejskich w czasie wojny zostały wprowadzone i których nie byłoby słuszne obecnie kasować. Tak samo są dodatki dla lotników z powodu ciężkiej i niebezpiecznej służby, którą pełnią, tak samo służbowe dodatki dla szoferów i szeregowych ciężko pracujących.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SewerynCzetwertyński">Wreszcie rozdział 3 mówi o postanowieniach szczególnych, a mianowicie o mianowaniach i awansach. To są rzeczy, które w rzeczywistości prędzej mają charakter regulaminowy niż ustawowy, tembardziej, że ustawa mówi jedynie o płacach. Tę paragrafy mówią, kiedy, od którego dnia liczy się dana pensja, którego dnia może się wypłacać oficerom i szeregowym, zależnie od tego dnia w którym obowiązki zaczęli dalej pełnić. Uposażenie w czasie ćwiczeń wojskowych, mobilizacji, wreszcie o dodatkach potowych i etapowych, które wprowadzone zostały do naszego wojska dlatego, że istniały one w wojskach obcych i żołnierz nasz, który służył w dawniejszych wojskach był do tych dodatków etapowych i potowych przyzwyczajony. To było wprowadzone u nas wtedy, gdy przyjechała do nas armja Hallera. Uwagi o uposażeniu w razie samowolnego opuszczenia służby, odbywania kar sądowych lub dyscyplinarnych, uposażenie w czasie niewoli, które mówią w jakim charakterze i warunkach płacą podstawową i należności rodzinne się wypłaca, a w jakich warunkach to prawo gaśnie. Wreszcie są uwagi o zwolnieniu wojskowych i w jakim wypadku należy im się uposażenie, a w jakim nie.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SewerynCzetwertyński">Przeczytam art. 48:</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SewerynCzetwertyński">Wojskowi zwolnieni ze służby czynnej tracą prawo do uposażenia należnego na zasadzie niniejszej ustawy, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SewerynCzetwertyński">a) oficerowie i zawodowi szeregowi do uposażenia zasadniczego z wyjątkiem kwatery i do dodatków służbowych (art. 23) z końcem miesiąca, w którym zwolnienie nastąpiło, do kwatery zaś i do wszystkich innych należności z dniem zwolnienia;</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SewerynCzetwertyński">b) szeregowi pełniący obowiązkową służbę wojskową do żołdu z końcem tej dekady, w której zwolnienie nastąpiło, do wszystkich zaś innych należności z dniem zwolnienia.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SewerynCzetwertyński">Wreszcie są przepisy, dotyczące śmierci wojskowych, w jakich warunkach prawo do tego uposażenia w razie śmierci wojskowego gaśnie. Następnie t. zw. pośmiertne, które się wypłaca w wysokości 3 — miesięcznej płacy podstawowej, wdowie lub dzieciom zmarłego w następującym porządku:</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SewerynCzetwertyński">a) przedewszystkiem wdowie, która w chwili śmierci męża pozostawała z nim w spólności małżeńskiej; o ile jednak żona zmarłego nie żyje, lub żyje, lecz była sądownie rozwiedziona lub separowana;</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#SewerynCzetwertyński">b) ślubnym i legitymowanym dzieciom zmarłego.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SewerynCzetwertyński">Ministrowi Spraw Wojskowych dajemy prawo wydawać zapomogi, czyli pośmiertne osobom, które pielęgnowały chorego, w razie jeśli go rzeczywiście pielęgnowały, nawet rodzicom i wdowom sądownie rozwiedzionym, lub separowanym w razie jeśli pielęgnowały męża podczas choroby lub pokrywały koszta pogrzebu.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#SewerynCzetwertyński">Jest jeszcze uwaga, że wszelkie inne dodatki, któreby dotyczyły osób wojskowych, nietylko ze względu na to że były wojskowemi, ale przez to, że były urzędnikami państwowymi, wygasają. Naturalnie każda z tych osób może wybrać to wynagrodzenia pośmiertne tylko z jednego tytułu ale nie z dwóch.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SewerynCzetwertyński">Dalej w rozdziale 4 jest mowa o dodatkach drożyźnianych, „ Przez czas trwania wyjątkowych, wojną wywołanych stosunków ekonomicznych, wojskowym należy się we wszystkich wypadkach dodatek drożyźniany zarówno do płacy podstawowej jak i do wszystkich wogóle należności ustawą niniejszą przyznanych”.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SewerynCzetwertyński">Te i inne należności ustawa przyznaje, ale dodatek drożyźniany w myśl ustawy nie należy się jednak:</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SewerynCzetwertyński">a) do dodatku za wysługę lat (art. 7) b) do dodatku do strawnego (art. 13) c) do kwaterowego (art. 15) d) do dodatku polowego i etapowego (art. 39) e) do należności za podróże służbowe i odkomenderowania.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SewerynCzetwertyński">Wreszcie jest dodatek drożyźniany do płacy podstawowej obliczony w procencie, który mniej więcej tak samo jak w ustawie o urzędnikach cywilnych przyznaje procent różny rozmaitym stopniom wojskowym. Procenty te są niższe dla wyższych stopni, a podnoszą się dla stopni niższych. W ustawie dla urzędników cywilnych zaczyna się od 1% a kończy się na 1,8; w ustawie dla wojskowych zaczyna się od 1% a kończy się na 1,9%, to znaczy 0,1% wyżej. Wreszcie ustawa wprowadza dodatek tego rodzaju, że ponieważ przypuszczalnie miała obowiązywać już od 1 lipca 1920 mnożnik był obliczony na 150, a obecnie, od 30 września obowiązuje mnożnik wyższy, 200, to podwyższanie lub obniżanie tego mnożnika w stosunku do zmiany warunków ekonomicznych oddaje Sejm Radzie Ministrów do rozstrzygnięcia tak samo, jak zmianę klas, do których różne miejscowości kraju są zaliczone.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#SewerynCzetwertyński">Komisja Spraw Wojskowych we wszystkich niemal wypadkach uczyniła te rzeczy zależnemi od porozumienia Ministra Skarbu z Ministrem Spraw Wojskowych, uważając że te rzeczy powinny być uzgodnione. Jedynie rzeczy wyłącznie dotyczące pieniędzy, uczyniła zależnemi od wniosków Ministra Skarbu, przedstawionych na posiedzeniu Rady Ministrów, uważając, że tak samo, jak w ustawie o urzędnikach cywilnych, stróżem finansów skarbowych powinien być Minister Skarbu i że on jeden jest władny czynić wnioski podniesienia płac i czynienia wydatków ze skarbu Państwa. Wreszcie rozdział 5 mówi o przepisach przejściowych i właśnie w art. 63 jest mowa, że:</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#SewerynCzetwertyński">Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem 1 lipca 1920 r. O ile do dnia 1 lipca 1921 r. Sejm nie uchwali nowej ustawy o uposażeniu osób wojskowych, Radę Ministrów upoważnia się do uregulowania tych stosunków drogą rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#SewerynCzetwertyński">W art. 64 wreszcie jest mowa o tych, dotychczas obowiązujących ustawach i przepisach, które niniejsza ustawa kasuje, przyczem utrzymane są dwa paragrafy z tego względu, że treść ich nie weszła do tej ustawy. Było wskazane, ażeby zamiast utrzymać dwa paragrafy ze skasowanych ustaw umieścić je w nowej ustawie, ale dla pośpiechu i chcąc tej sprawy nie przedłużać, postanowiliśmy te rzeczy w redakcji Ministerstwa Spraw Wojskowych utrzymać. A zatem oprócz tego jednego paragrafu i tej jednej zmiany, jaka jest w art. 16 przewidziana, a którą referowałem, jako wniosek mniejszości, mianowicie, ażeby określenie „18 lat” zamienić na 16...</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#komentarz">(Głosy: cofamy)</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#SewerynCzetwertyński">... cała ustawa przez obydwie Komisje, zarówno Skarbową, jak i Wojskową w tej redakcji, którą przedstawiłem ostatecznie została uzgodniona i niema sprzeciwu, ażeby była w jakimkolwiek paragrafie zmieniona. Proszę więc Wysoką Izbę o jej uchwalenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zapisał. Proponuję głosować nad ustawą en bloc, tak jak wyszła z Komisji, ponieważ jedyna poprawka została cofniętą Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy o uposażeniu osób wojskowych, ażeby powstali z miejsc. Większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjętą.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AntoniAnusz">Wnoszę o trzecie czytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt nie protestuje, zatem możemy przystąpić do trzeciego czytania. Do głosu nikt się nie zapisał, mogę bez głosowania przypuścić na mocy rezultatu pierwszego głosowania, że i w trzeciem czytaniu, ustawa została przyjętą. Nie słyszę protestu — sprawa załatwiona.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do ostatniego punktu porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawa nagłości wniosków:</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#WojciechTrąmpczyński">a) Posła Rudzińskiego i towarzyszy w sprawie zniesienia stanu wyjątkowego;</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WojciechTrąmpczyński">b) Klubu N. P. R. w sprawie gwałtów dokonanych przez członków Związku Zawodowego Klasowego metalowców w fabryce A. Deichsela w Sosnowcu nad robotnikami, należącymi do Polskich Związków Zawodowych.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Dla uzasadnienia nagłości pierwszego wniosku głos ma poseł Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Sądzę, że nie będę zmuszony uciekać się do zbyt wymownych argumentów na to, ażeby uzyskać większość Wysokiej Izby dla uchwalenia nagłości wniosku o zniesienie stanu wyjątkowego. istnienie stanu wyjątkowego w obecnym momencie nie da się uzasadnić ani koniecznościami wojennemi, ani sytuacją wewnętrzną w kraju. Natomiast stan wyjątkowy zwraca się ostrzem swojem przeciw wszystkim obywatelom Rzeczypospolitej, przedewszystkiem zaś przeciw ludowi pracującemu, zarówno robotnikom jak i włościaństwu.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#EustachyRudziński">Układ rzeczy w Polsce jest dziś taki, że urzędy w ogromnej większości są obsadzone przez żywioły reakcyjne, które nadużywają swojej władzy dla celów partyjnych. Wskutek tego jesteśmy ustawicznie świadkami aktów, które przekreślają wszelkie pojęcie swobód obywatelskich, wolności słowa, wolności przekonań, zrzeszeń, koalicji. Ustawiczne skargi napływają do nas na uniemożliwianie jakiegokolwiekbądź życia społeczno politycznego. Nawet tak niewinne organizacje, jak te, które mają na celu przedstawienia amatorskie, albo kółka śpiewaków, są uniemożliwiane, jeżeli pan starosta nie ma osobistych sympatii do organizatorów tych przedsięwzięć, albo jeżeli organizator jest człowiekiem innych przekonań partyjnych, niż on.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#EustachyRudziński">Mnóstwo bezprawnych aresztowań jest na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Głosy: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#EustachyRudziński">Obecnie w więzieniu mamy wielu ludzi aresztowanych zupełnie niewinnie, którzy bezskutecznie czekają na jakiekolwiek rozstrzygnięcie i załatwienie ich sprawy. Mogę przytoczyć niektóre fakty, zaznaczę jednak, że będą to fakty bardzo nieliczne, gdybym bowiem chciał wszystko przytaczać, a posiadamy w naszym klubie stosy zażaleń, zająłbym Wysokiej Izbie zbyt wiele czasu.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#EustachyRudziński">Podam dość charakterystyczny wypadek: otóż np. w Łomży znajduje się aresztowany administracyjnie Józef Stolnicki ciężko chory od kilku miesięcy. Aresztowano go w chwili, gdy miał wyjechać do Warszawy dla poddania się operacji. Władze administracyjne aresztowały go za działalność podczas najazdu, która była rozpatrywana i zlikwidowana przez dowództwo wojskowe i ekspozyturę defensywy. Prokuratorja nie chciała go aresztować, uważając to za nadużycie. To jest jeden z niezliczonych faktów. Podobne rzeczy są na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#EustachyRudziński">W tej samej Łomży Bronisław Szostak siedzi bez śledztwa od kilku miesięcy w więzieniu za to, że powiedział na kler coś, co się klerowi nie podobało. Zadenuncjowano go, a następnie aresztowano, gdyż starosta tamtejszy jest na usługach reakcji i kleru. Idzie z reakcją ręka w rękę.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#EustachyRudziński">Ciekawy też kwiatek mamy do zanotowania w Ostrowiu, gdzie został aresztowany p. Janowski, którego ani władza wojskowa, ani prokuratorja nie chciały aresztować, mówiąc, że nie mają po temu żadnych podstaw. Starosta Salinger aresztował p. Janowskiego administracyjnie. Zaznaczyć należy, że p. Janowski wykrył łapownictwo d-ra Czajkowskiego, który za łapówkę uwolnił 180 rekrutów. Sprawę tę dr. Czajkowski postarał się utłuc, jak to się mówi, ale kosztowało go to ni mniej ni więcej tylko 80.000 mk. Otóż dr. Czajkowski pierwotnie aresztowany, został rzecz oczywista uwolniony, ale za to aresztowano Janowskiego, jako tego, który miał w swoich rękach mnóstwo dokumentów o łapownictwie i nadużyciach władz administracyjnych tego powiatu.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#EustachyRudziński">To jest przykład bynajmniej nie odosobniony. Takich wypadków moglibyśmy znaleźć więcej. Wystarczy odezwanie się z jakąkolwiek krytyką wybitnych działaczów obozu narodowo-demokratycznego, ażeby zastosowano natychmiast prawo o stanie wyjątkowym i danego obywatela pozbawiono wolności obywatelskiej. W Częstochowie mamy mnóstwo wypadków, gdzie ludzie zostali aresztowani dlatego jedynie, że pozwolili sobie wyrazić się krytycznie o działalności p. starosty. Do dziś dnia ludzie ci bezskutecznie czekają na zakończenie ich sprawy. Z każdego powiatu, gdzie starosta jest członkiem partji narodowo - demokratycznej, możemy przedstawić mnóstwo podobnych faktów. Oczywiście stronnictwo ludowe, jako bardzo niemile widziane przez takie sługi reakcji, jest najczęściej narażone na podobne haniebne nadużycia wolności obywatelskiej.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#EustachyRudziński">Istnienie stanu wyjątkowego wtedy, kiedy niema ku temu istotnej potrzeby, ani nie uzasadnione względami wojennemi, ani wewnętrzną sytuacją kraju, jest rzeczą w wysokim stopniu krzywdzącą, jest demoralizizującą dla funkcjonarjuszy państwowych. Policja nasza i tak już ma smutną sławę nachalstwa, gburowatości, nadużyć administracyjnych i łapownictwa. Ta policja znajduje w stanie wyjątkowym doskonały pretekst do kontynuowania swoich nadużyć. Stan wyjątkowy wychowuje z policji satrapów, ze starostów, będących na usługach swojej partji, wychowuje kacyków powiatowych i dlatego musimy najkategoryczniej domagać się natychmiastowego zniesienia stanu wyjątkowego. Wojna się skończyła i obywatele Rzeczypospolitej mają wreszcie prawo zająć się swojemi wewnętrznemi sprawami, Rzeczpospolita domaga się pracy obywateli we wszystkich dziedzinach, Rzeczpospolita musi zagwarantować swobody obywatelskie, prawo zrzeszania się, prawo koalicji i wolności słowa. Dziwić się wypada, że do dnia dzisiejszego Rząd nie dał inicjatywy do zniesienia stanu wyjątkowego. Sądzę, że poruszenie tych kilku faktów wystarczy, aby uzyskać większość dla uchwalenia nagłości tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#EustachyRudziński">Nie mogę się powstrzymać, żeby nie przytoczyć jeszcze jednego kwiatka, charakteryzującego p. starostę w Ostrowiu. Oto poseł ludowy przyjeżdża na wiec, ażeby wygłosić sprawozdanie sejmowe. Członek stronnictwa ogłasza afisz i lojalnie podaje ten afisz staroście do zatwierdzenia. Starosta robi koreKtę tego afisza. Afisz brzmiał: „W niedzielę 24 października o godzinie takiej a takiej, przy udziale posłów P. S. L. odbędzie się wiec… i t. d.”. Pan Starosta skreśla słowa „przy udziale posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego”. Nie podobają mu się posłowie P. S. L. „Wyzwolenie”. Oświadcza oddawcy tego afisza, że da pozwolenie, ale pod warunkiem, że afisz będzie przedrukowany według jego korekty. Skąd pan starosta czerpał uprawnienie do takiej korekty, trudno wiedzieć.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego poseł pytał się o pozwolenie?)</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#EustachyRudziński">To nie poseł załatwiał, tylko członek stronnictwa.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#EustachyRudziński">Sądzę, że kręcilibyśmy bat na wolność obywatelską, gdybyśmy nie przegłosowali dziś nagłości tego wniosku. Wzywam Wysoką Izbę do uchwalenia nagłości, a po uchwaleniu nagłości postawię wniosek o przyjęcie wniosku tego in merito.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Wysoka Izbo! Jako Minister Spraw Wewnętrznych, czułbym się bardzo szczęśliwy, gdybym już dziś mógł się oświadczyć za zniesieniem ustawy o stanie wyjątkowym, ale, niestety, stan bezpieczeństwa w Państwie, gdzie nie mamy jeszcze faktycznego pokoju a zaledwie preliminarja, gdzie przeszliśmy całą serję zaburzeń związanych z inwazją bolszewicką, zaburzeń w umysłach ludzkich, nie przedstawia się tak korzystnie, żeby dziś można było mówić, że stan wyjątkowy jest niepotrzebny i Rząd musi posiadać ustawę, któraby mu nadawała specjalne uprawnienia.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Jeśli Szanowni Panowie zechcą jeszcze wziąć pod uwagę, że zbliżająca się demobilizacja z natury rzeczy wymaga szeregu zarządzeń, któreby czuwały nad zachowaniem stanu bezpieczeństwa w państwie, to dojdą do przekonania, że niestety w najbliższych miesiącach zniesienie ustawy o stanie wyjątkowym nie jest jeszcze możliwe.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">P. poseł Rudziński przytoczył szereg wykroczeń, popełnionych przez administrację i policję. Oczywiście, jest rzeczą zrozumiałą, że przy zarządzeniach w których chodzi o usunięcie w sposób gwałtowny wszystkich objawów, które mogą grozić bezpieczeństwu państwa, siłą rzeczy tu i owdzie organy administracyjne popełnić mogą nadużycia.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Jednak wszystkie interpelacje i skargi, jakie wskutek tego zgłaszano, były zawsze bardzo skwapliwie brane pod uwagę i sprawy te były rozpatrywane.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Nawet ci Panowie Posłowie, którzy zgłaszają ten wniosek, mieli możność się przekonać, że znaczna część osób aresztowanych po wyjściu bolszewików, była uwolniona lub oddana pod sąd, czyli mieli możność przekonać się, że ustawa nadużywaną nie była. Proszę się liczyć z tem, że przy takich niebezpieczeństwach, jakie państwu do niedawna groziły, oraz wobec działania żywiołów przewrotowych Państwo i Rząd musi mieć jakąś broń w ręku. Panowie widzicie, że we wszystkich państwach, które mają utrwalony oddawna ustrój demokratyczny, ustawy takie w chwilach grożącego państwu niebezpieczeństwa były wprowadzane w życie. I ja traktuję ją jako ustawę czasową, dlatego też na początku oświadczyłem, że byłbym szczęśliwym, gdybym dzisiaj już mógł oświadczyć się za jej zniesieniem.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Myśmy wyrośli w stanie wyjątkowym)</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Jeśli dawniej był stan wyjątkowy, gdy niebezpieczeństwo było daleko od nas, to tembardziej Panowie powinniście uważać to za usprawiedliwione w tym momencie, gdy niebezpieczeństwo było blizko.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">W związku ze zniesieniem ustawy o stanie wyjątkowym była również omawiana ustawa o cenzurze prewencyjnej, właściwej rozporządzeniu R. O. P. Panowie słyszeli, że przedstawiciel Rządu w stosunku do tej ustawy zajął stanowisko pozytywne i godził się na zniesienie tej ustawy. Wprawdzie wówczas nie byłem obecny na posiedzeniu i nie miałem możności replikować ks. posłowi Lutosławskiemu nie na tę część jego przemówienia gdzie wypowiada się, jako referent komisji, choć i tam pewna stronniczość — przynajmniej takie jest wrażenie — wiała, tak, że to przemówienie nie miało charakteru czysto objektywnego referatu; lecz na część drugą, gdzie zostałem zaatakowany przez ks. posła Lutosławskiego. Muszę stwierdzić, że większość faktów przez niego podanych, albo zupełnie wprowadza Wysoką Izbę w błąd, albo też conajmniej fakty podane były wadliwie oświetlone. Większość kar administracyjnych na prasę nakładanych było nie dla tego, że artykuł ten lub ów był zakazany przez cenzurę, lecz głównie dlatego, że niektóre pisma nie chciały podporządkować się rozporządzeniu R. O. P. i artykułów do cenzurowania wcale nie przedstawiały. Tak się szczególnie złożyło, że ks. poseł Lutosławski występował jako obrońca swobód obywatelskich: a ja się znalazłem w danym wypadku na ławie oskarżonych.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychSkulski">Sądzę, że różnice poglądów wynikły stąd, że ks. poseł Lutosławski swoje pojęcia o swobodzie obywatelskiej zbyt jednostronnie rozumie, niestety, ja, jako Minister Spraw Wewnętrznych takiego jednostronnego zrozumienia swobód obywatelskich nie byłem w możności w czyn wcielać.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciw nagłości nikt się nie zgłosił. Proszę Posłów, którzy są za nagłością wniosku, aby powstali z miejsc. Mniejszość, nagłość odrzucona. Wniosek jako zwyczajny odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzLutosławski">W sprawie formalnej proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W jakiej sprawie?</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. ks Lutosławski: Panie Marszałku, muszę zwrócić uwagę, że p. Minister, mnie zaczepił i po zamknięciu dyskusji ja muszę mieć głos.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzeba mieć prawo do tego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzLutosławski">W każdym razie proszę o głos na później dla osobistej wzmianki.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do następnego wniosku nagłego:</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Klubu N. P. R. w sprawie gwałtów, dokonanych przez członków Związku Zawodowego Klasowego Metalowców w fabryce A. Deichsla w Sosnowcu nad robotnikami, należącymi do Polskich Związków Zawodowych.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Pietrzyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JózefPietrzyk">Wysoka Izbo! Zapewne wszystkich zdziwić musi, że w tej sprawie wypada nam stanąć przed Wysokim Sejmem, celem zapobieżenia na przyszłość podobnym faktom. Żeby nie opowiadać jaki był bieg wypadków odczytam tylko uzasadnienie wniosku nagłego, bo nie wszyscy może go czytali.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#JózefPietrzyk">W dniu 25 października 1920 r. o godz. 6 rano ustawili się przed bramą fabryki drutu A. Deichsla w Sosnowcu, delegaci robotników, należących do Zw. Zaw. Klasowego Metalowców pozostającego pod wpływem P. P. S. i zaczęli sprawdzać legitymacje wszystkich, wchodzących do fabryki robotników. Na tle owej bezprawnej kontroli powstało nieporozumienie, wskutek którego około 20 ludzi nie wpuścili do fabryki. Dalszy epilog owego zajścia rozegrał się w samej fabryce. Ponieważ w tym czasie odbywały się pertraktacje Zw. Zawód, polskiego i klasowego z przemysłowcami na tle zarobkowym, przeto Polskie Zw. Zawód, delegowały z fabryki Deichsla robotnika Zientarskiego, jako swego przedstawiciela do wyżej wspomnianych pertraktacji. Niezadowoleni ze współudziału w rokowaniach robotnika Zientarskiego, delegaci przeciwnego Związku, czyli klasowego, postanowili wyrzucić go z fabryki.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Głos: Niesłychane!)</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#JózefPietrzyk">Za wyrzucanym Zientarskim ujął się robotnik Kamiński, członek Pol. Zw. Zaw. Wówczas wyrzucono obu, przyczem Kamińskiego pokaleczono i pobito. Następnie w dalszym ciągu rozpoczęło się „oczyszczanie” fabryki z żywiołów niesocjalistycznych, w czasie którego ciężko pobito robotnika Malanowskiego i wyrzucono go wraz z robotnikami Różyckim, Wdowikiem i innymi, bijąc ich i rwąc na nich ubrania.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#komentarz">(Głos: Hańba!)</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#JózefPietrzyk">Pokrzywdzeni zwrócili się natychmiast do odpowiednich władz i czynników rządowych, i sprawa została skierowaną na drogę sądową. Ponieważ zajście to wynikło na tle przekonań politycznych, przeto zachodzi obawa, że może się przerodzić w dalsze poważniejsze rozruchy, a być może, że doprowadziłoby do powtórzenia się walk bratobójczych z 1906 r. co byłoby dla Państwa Polskiego katastrofalnem.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#JózefPietrzyk">Wobec powyższych nad wyraz smutnych i oburzających faktów Wysoki Sejm uchwalić raczy: Wzywa się Rząd: 1) do poczynienia odpowiednich zarządzeń, by normalne warunki pracy w fabryce Deichsla zostały przywrócone i nikt z robotników za przekonania nie został pozbawiony pracy, 2) aby winnych owego zajścia surowo ukarał, a pokrzywdzonym wynagrodził szkody, 3) aby przedsięwziął środk;, celem zapobieżenia zapowiedzianym przez agitatorów socjalistycznych (Gawrona i innych) powtórzeniom się podobnych gwałtów w fabrykach i kopalniach Zagłębia Dąbrowskiego”. Otóż dość smutnie musi brzmieć wniosek powyższy wobec oświadczenia jakie tutaj dzisiaj z trybuny sejmowej złożył poseł socjalistyczny Czapiński, który powiedział, że nie uznaje bolszewików ani czerwonych komisarzy ani czarnych. Jak nazwać ten fakt? Czem to jest? To jest niczem innem, jak tylko zwyczajną prowokacją społeczeństwu rzuconą i klasie robotniczej.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#JózefPietrzyk">Dlatego uważam, że sam przebieg sprawy, przedewszystkiem bezprawna kontrola, jaka się odbywała przy bramie, wskazuje na to, że zaczynamy obecnie wkraczać na drogę bolszewików rosyjskich, gdzie rządzą rady delegatów robotniczych. Bez czyjegokolwiek upoważnienia, bez jakiegokolwiek uzasadnienia kontroluje się ogół robotniczy, sprawdzając legitymacje. A więc mamy przedsmak tego, jakby swoboda i wolność wyglądały wówczas, gdyby Związki klasowe w Polsce zapanowały.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#JózefPietrzyk">W dalszym ciągu wyrządza to krzywdę społeczeństwu, bo robotnicy ci po wymienionym fakcie zamiast wrócić spokojnie do pracy, zajmują się czemś innem, urządzając wiece, kogo jeszcze z tej fabryki wyrzucić.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#komentarz">(Głos: Niesłychane!)</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#JózefPietrzyk">Takich stosunków nie mieliśmy nawet pod obcemi rządami. Nic dziwnego, że gdy socjaliści, zamiast pracować — wiecują i rozbijają innych robotników, na podniesienie się produkcji liczyć nie możemy. Wątpliwem jest, czy w takich wypadkach i sama fabryka należycie będzie mogła funkcjonować, bo jeżeli wrócimy do takich stosunków dzikich i barbarzyńskich, wówczas i fabryki trzeba będzie zamknąć. Wypadek ten nie był żywiołowym wybuchem ogółu robotników, ale z góry uplanowany przed dwoma dniami, kiedy przedstawiciele związków robotniczych uchwalili we wszystkich fabrykach i kopalniach to przeprowadzić. A że nie jest to gołosłowne twierdzenie, świadczy fakt, że jeden z sekretarzy Związku klasowego, kiedy dowiedział się o powyższym fakcie, powiedział: „Jakto, tylko w jednej fabryce, kiedy było powiedziane, że we wszystkich fabryka ma to być przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#komentarz">(Głos: Gawron)</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#JózefPietrzyk">A tak, właśnie Gawron w ten sposób odzywał się u inspektora pracy. To są przedstawiciele klasy robotniczej. Nie ograniczono się do fabryki Deichsla, bo to samo towarzysze chcieli uczynić w fabryce hulczyńskiej i w fabryce Fitznera - Gampera, ale całe ich nieszczęście, że Polskie Związki Zawodowe były silniejsze, więc nie ośmielili się przystąpić do czynu.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#JózefPietrzyk">W ostatniej chwili dostałem wiadomość, że dziś zdaje się powtórzyły się podobne zajścia, może już r ie z pobiciem, ale w każdym razie usiłowanie czegoś podobnego w fabryce Radocha. A więc mamy dowód, że nie jest to wyjątkowy wypadek, nie jest to zajście przez pomyłkę, nieporozumienie, ale jest to na szerszą skalę obmyślony plan zbrodniczej akcji.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#JózefPietrzyk">Otóż to są właśnie metody walk prowadzonych przez kolegę posła Żuławskiego.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#komentarz">(Wesołość, Głos: Rozłam. Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#JózefPietrzyk">I tutaj chciałbym zapytać, jak towarzysze, którzy z tej trybuny usiłują bronić wolności, swobody przekonań, wyglądają w tym wypadku? Tutaj właśnie dowiedli, że to jest frazes, co mówią o wolności i swobodzie. Zadają kłam temu czynem, chociażby w fabryce Deichsla, że to potworna i nikczemna obłuda!</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#komentarz">(P. Reger: Nikczemność Pan sobie schowaj. Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Mam przekonanie że Poseł nie mówił o żadnym z kolegów.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Głos: niech cofnie nikczemności! Ks. Lutosławski: prawda w oczy kole!)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JózefPietrzyk">Otóż w tym wypadku związki klasowe wyzyskały moment, kiedy najenergiczniejsi członkowie polskich związków narodowych stoją dziś w szeregach armji polskiej, kiedy opuścili fabryki, żeby bronić zagrożonej ojczyzny w tym momencie ich współkolegów, ich współtowarzyszy wyrzuca się z pracy. Ciekawe jakie będą zapatrywania tych ludzi, kiedy wrócą do swego środowiska i dowiedzą się o czemś podobnem, chyba większego oburzenia nie może coś podobnego wywołać.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JózefPietrzyk">Cóż byłoby wówczas, gdyby tam, gdzie polskie związki narodowe mają przewagę jak w mieście Łodzi, zdobyły się na odwet, do czego by doszło wówczas? Chyba do powtórzenia walk bratobójczych, a pierwszy krok w tym kierunku uczyniony jest przez socjalistów.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#JózefPietrzyk">To jest właśnie sposób niegodziwego prowadzenia walki, to jest zohydzanie ruchu robotniczego w oczach kapitalistów i przemysłowców. Takie metody rozbijają ruch robotniczy.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#JózefPietrzyk">Jeśli zwracamy się do Wysokiej Izby z przedstawieniem powyższego wniosku, to tylko z tych względów, że nie chcemy brać odpowiedzialności za następstwa, jakie podobne kroki na przyszłość wywołać mogą, następstwa które mogą smutnem echem odbić się w całem Państwie polskiem. Chcielibyśmy, aby sumienie nasze było czyste, chcielibyśmy aby Państwo polskie się budowało a nie rujnowało i dlatego, przeciw tym dzikim, bandyckim metodom protestujemy i mamy nadzieję, że Wysoka Izba nagłość wniosku naszego uchwali.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos przeciw nagłości ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów, zdaje mi się, że trzeba mieć dużo odwagi, ażeby przyjść przed Wysoką Izbę z żądaniem, ażeby się zajmowała podobnemi nagłemi sprawami. Daleki jestem od pochwalania jakichkolwiek gwałtów, zwrócę jednakże uwagę, że sprawa, którą poruszył p. Pietrzyk oddaną została do sądu i tylko sąd jest właściwą instancją dla ocenienia tego wypadku. Uważam, że na tem powinniśmy poprzestać. Ponieważ jednak z tej trybuny i z ław wskazywano na mnie jako na tego, który te metody walki wprowadza, sądzę więc, że będzie wskazanem, abyśmy poszukali tych prawdziwych winowajców. Winowajców tych konfliktów, które obecnie może w bardzo ostrej formie powstały w poszczególnych fabrykach, trzeba szukać w łonie Rządu P. Minister Pracy, który jest reprezentantem małego stronnictwa robotniczego, nie umiał zrozumieć swojego położenia i sądził, że portfel ministerjalny powinien wyzyskać, aby ugruntować prestige i wpływy swojego własnego stronnictwa.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#ZygmuntŻuławski">Byliśmy świadkami pół roku temu, że właśnie dla podtrzymania tych wpływów stronnictwa urządzono kilkotygodniowy strajk górniczy, który naraził i Państwo i społeczeństwo na niesłychane szkody, dlatego tylko, że górnicy nie chcieli się zgodzić na narzucenie im zupełnie obcej reprezentacji. Zarządaliśmy w tej mierze nie czego innego, tylko ujawnienia się woli górników przez głosowanie. Odbyło się głosowanie do komitetów kopalnianych i dało rezultat następujący: 28000 głosów na listę związków klasowych a 1200 głosów na listę N. Z. R. Mimo to tym 1200 ludziom starano się narzucić reprezentację całego ogółu. Zupełnie podobne stosunki były w przemyśle metalowym. I tam N. Z. R. wpływu nie miał. Wobec tego, zrobiliśmy to samo co zrobiliśmy u górników: w porozumieniu z inspektoratem pracy wybraliśmy delegatów we wszystkich fabrykach pod kontrolą władzy i wynik był następujący: 32 delegatów, z tego 28 delegatów związków klasowych 4 delegatów M. Z. R. Związki wniosły żądanie zawarcia nowej umowy i wówczas co się dzieje. Trzeba było tym związkom dać możność uzyskania wpływów. Wprowadza się do Zagłębia w czasie największej nędzy aprowizacyjnej mąkę cukier i tem stara się robotników skorumpować, a gdy to nie pomogło, zaczęto robić sztuczki do spółki z przedsiębiorcami. Przedsiębiorcy odmówili pertraktacji z związkami klasowemi i w tym samym czasie wdali się w pertraktacje z przedstawicielami N. Z. R. którzy nikogo nie reprezentowali i ogół robotników wystąpił przeciw temu z chwilą gdy się dowiedział że N. Z. R. miał odwagę z pominięciem wybranych delegatów pertraktować z przedsiębiorcami i decydować o warunkach pracy.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#ZygmuntŻuławski">Pertraktacje, o których p. kolega Pietrzyk mówił, że miały się odbywać wspólne ze Zw. klasowym i N. Z. R. absolutnie nie istniały, ale odbyły się pertraktacje dn. 23 b. m. z wyłącznie z delegatami N. Z. R. przez nikogo nie mianowanymi. Jeśli ta robota pójdzie dalej w tem tempie, i będzie się starało narzucić ogółowi robotników jakichkolwiek obcych reprezentantów, skutki mogą być takie same.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#ZygmuntŻuławski">Druga rzecz, co do tego tak zwanego teroru i gnębienia wolności sumienia. Kiedy mówił p. Pietrzyk p. Wierzbicki, z ogromnem politowaniem kiwał głową nad naszą bezwzględnością, a czy Panowie przemysłowcy robią inaczej, czy Panowie w bezwzględny sposób nie niszczą każdego przemysłowca, który stanie poza ich związkiem, czy Panowie przemysłowcy w kartelach, trustach nie podkopują podstaw każdego, kto się odważy pójść przeciw nim?</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#ZygmuntŻuławski">Jestem daleki, ażeby uważać im to za złe. Ze swego stanowiska mogą to robić, ale tak, jak oni mogą to robić, tak samo my mamy prawo bronić własnych interesów. Jeżeli większość robotników w fabryce powiada, że wszyscy mają być zorganizowani i że nie zorganizowanym pracować niewolno, to ta mniejszość nie jest teroryzowana, tylko ta mniejszość chce teroryzować większość (Na sali wrzawa). Oczywiście, że ta większość się na to zgodzić nie może i większość powinna zmusić tę mniejszość, tak jak Panowie ciągle się powołują na prawo większości, — tak samo w fabryce nie można dopuścić do istnienia jakiej zupełnie anarchji tylko prawa większości muszą być bezwzględnie szanowane.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#ZygmuntŻuławski">Sądzę więc, że najpierw z powodu tego, że sprawa jest oddana do sądu, dalej, że w wypadkach przytoczonych nie zaszedł fakt gwałtu, proszę o odrzucenie nagłości wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za nagłością wniosku, ażeby powstali z miejsca. Stoi większość, nagłość uchwalona. Wniosek odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszły jeszcze następujące nagłe wnioski:</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Polskich Posłów Socjalistycznych w sprawie rekwizycji lokalu Stowarzyszenia Pracowników Handlowych na klub oficerów francuskich odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej wniosek nagły posła Brejskiego w sprawie Umowy polsko-gdańskiej odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie następnego posiedzenia w najbliższy czwartek o godzinie 3½ z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#WojciechTrąmpczyński">1) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie kar za nabywanie, przyjęcie w zastaw i ukrywanie przedmiotów uzbrojenia lub wyekwipowania wojskowego (druk 2192).</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#WojciechTrąmpczyński">2) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie wydawania Dziennika taryf i rozporządzeń przewozowych na kolejach żelaznych w Rzeczypospolitej Polskiej (druk 2181).</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#WojciechTrąmpczyński">3) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie zawieszenia działalności sądów przysięgłych w okręgu Sądu Apelacyjnego we Lwowie (druk 2191).</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#WojciechTrąmpczyński">4) Pierwsze czytanie ustawy o kredycie Skarbu Państwa w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej (druk 2194).</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#WojciechTrąmpczyński">5) Pierwsze czytanie ustawy o dalszej emisji biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej (druk 2195).</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#WojciechTrąmpczyński">6) Pierwsze czytanie ustawy o podwyższeniu podatku spożywczego:</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#WojciechTrąmpczyński">a) od piwa w b. zaborze austrjackim,</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#WojciechTrąmpczyński">b) od piwa w b. zaborze rosyjskim,</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#WojciechTrąmpczyński">c) od drożdży prasowanych w b zaborze rosyjskim (druk 2182).</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#WojciechTrąmpczyński">7) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o rozporządzeniu Rady Obrony Państwa (Dz. Ust. z 1920 № 63, poz. 417) w przedmiocie doraźnych zapomóg dla rodzin ochotników (druk 2199).</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#WojciechTrąmpczyński">8) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o rozporządzeniu Rady Obrony Państwa (Dz. Ust. z r. 1920 № 63, poz. 418, w sprawie zasiłków wojskowych dla rodzin osób pełniących służbą w wojsku polskiem z poboru i ochotniczo (druk 2200).</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#WojciechTrąmpczyński">9) Sprawozdanie Komisji Opieki Społecznej o ustawie w przedmiocie zniesienia państwowego urzędu do spraw powrotu jeńców, uchodźców i robotników (druk 1833 i 2198).</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#WojciechTrąmpczyński">10. Dalszy ciąg dyskusji nad rozdziałem 5-tym Ustawy o Konstytucji (druk 1883).</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#WojciechTrąmpczyński">11) Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie Ziemi Wileńskiej (druk 2201).</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosowania nad Konstytucją odbędą się w piątek, w przyszłą sobotę muszą być Panowie przygotowani również na posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 9 m. 10 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>