text_structure.xml 114 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełAleksanderGrad">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam pana ministra Pawła Poncyljusza wraz ze współpracownikami, witam także pana ministra Michała Krupińskiego wraz ze współpracownikami. Witam również przybyłych przedstawicieli zarządów polskich stoczni i związków zawodowych tam działających. Witam przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli oraz bardzo serdecznie witam panie i panów posłów. W porządku dnia dzisiejszego posiedzenia mamy tylko jeden punkt, a mianowicie rozpatrzenie informacji o aktualnej sytuacji w sektorze stoczniowym. Czy są uwagi lub propozycje do porządku obrad? Nie słyszę, wobec tego przystępujemy do jego realizacji. Proponuję, aby najpierw głos zabrał minister gospodarki, który przedstawi rządową strategię wobec przemysłu stoczniowego. Później poprosiłbym pana ministra skarbu o zabranie głosu i omówienie programów restrukturyzacyjnych, które wysłano do Komisji Europejskiej. Jeśli zechcą zabrać głos prezesi firm stoczniowych oraz inni mówcy, to prosiłbym o uwzględnienie w tych wypowiedziach stanowiska Komisji Europejskiej wobec problemu pomocy publicznej oraz stanowiska rządu polskiego wobec zastrzeżeń Komisji. W związku z zaistniałą sytuacją z przełomu sierpnia i września bieżącego roku, kiedy to, według naszych informacji, następowała ożywiona wymiana korespondencji i pospieszne przekazywanie dokumentów przez rząd i spółki stoczniowe, prosilibyśmy o wyczerpujące wypowiedzi dotyczące tej sytuacji. Przypomnę, że Komisja miała w planie pracy na drugie półrocze bieżącego roku, dokonanie analizy aktualnej sytuacji w przemyśle stoczniowym, tak więc mamy do czynienia z sytuacją wpisywania się bieżących wydarzeń we wcześniej przyjęty plan pracy Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiPawełPoncyljusz">W dniu 31 sierpnia 2006 roku Rada Ministrów przyjęła „Strategię dla sektora stoczniowego na lata 2006–2010”, opracowaną przez Ministerstwo Gospodarki, który to dokument w tym samym dniu został przekazany Komisji Europejskiej. Strategia zawiera elementy zmiany koncepcji konsolidacji przemysłu stoczniowego i propozycję realizacji koncepcji prywatyzacji po to, aby przywrócić stoczniom trwałą zdolność do konkurowania na globalnym rynku. Jednym z najbardziej istotnych działań określonych w „Strategii”, jest pilne przeprowadzenie zadań prywatyzacyjnych poprzez pozyskanie inwestorów dla poszczególnych zakładów przemysłu stoczniowego. Mam przede wszystkim na myśli Stocznię Gdynia oraz Stocznię Gdańska, którym to zakładom będziemy chcieli kontynuować udzielanie pomocy publicznej. Ważnym elementem przyjętej strategii jest samodzielne funkcjonowanie Stoczni Gdańskiej, a wydzielenie jej z grupy Stoczni Gdynia umożliwia szybką restrukturyzację i prywatyzację samodzielnie już działającej Stoczni Gdynia poprzez dokonanie niezbędnych zmian własnościowych.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiPawełPoncyljusz">Załącznikiem do „Strategii” są plany restrukturyzacyjne poszczególnych stoczni, które były skonstruowane przez zarządy tych przedsiębiorstw z udziałem specjalistów z ministerstw Skarbu Państwa i Gospodarki, a także Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Swój wkład w skonstruowanie planów restrukturyzacyjnych wniosło również Ministerstwo Finansów, albowiem nie jest tajemnicą, że Stocznia Gdynia jest zadłużona. Jedną z najważniejszych kwestii do rozwiązania jest problem zapewnienia finansowania produkcji stoczniowej, a warto wiedzieć, że obecne problemy finansowe przedsiębiorstw stoczniowych mają swój początek w czasach dekoniunktury na stoczniowym rynku. Kilka lat braku koniunktury spowodowało sytuację, jaką staramy się teraz zmienić poprzez system dopłat do statków, co przewidywała ustawa przyjęta w roku 2005, która funkcjonowała tylko przez kilkanaście dni. Na podstawie przepisów tej ustawy można dopłacać do statków, które zostały wyprodukowane ze stratą. Dekoniunktura w przemyśle stoczniowym spowodowana była między innymi znacznym i niespodziewanym wzrostem cen stali, a przecież stocznie nie były ubezpieczone na wypadek wzrostu kosztów produkcji. Jak państwo zapewne wiecie, kontrakty na budowę statków były podpisywane z armatorami kilka lat wcześniej i zawierały ceny nieuwzględniające wzrostu cen zakupu materiałów, a zwłaszcza cen zakupu stali. Tak więc jednym z podstawowych elementów „Strategii dla sektora stoczniowego” jest znalezienie odpowiedzi na pytanie – jak możemy jako Polska wspierać finansowo w ramach pomocy publicznej nasz przemysł stoczniowy bez naruszania prawa europejskiego? Strategia uwzględnia fakt, że w ramach ubezpieczeń i gwarancji zwrotu zaliczek armatorskich, udzielanych przez Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, będzie możliwa pomoc publiczna do wysokości 500.000 tys. USD. Przypomnę, że tzw. ekspozycja średnioroczna dla Stoczni Gdynia i Stoczni Gdańskiej wynosi około 300.000 tys. USD. Z moich informacji wynika, że podział tej kwoty nastąpiłby w stosunku 250.000 tys. USD i 50.000 tys. USD. Dla Stoczni Szczecińskiej Nowej Sp. z o.o. przypadałaby kwota 200.000 tys. USD. Oprócz tego finansowania, na wsparcie zakładów stoczniowych przewidziana jest kwota 150.000 tys. USD, wynikająca z poręczeń i gwarancji Skarbu Państwa oraz dodatkowe środki pochodzące z podwyższonego kapitału, który mogą wnosić inwestorzy branżowi lub inwestorzy finansowi.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiPawełPoncyljusz">Możliwe do zagospodarowania są także fundusze pochodzące z Agencji Restrukturyzacji Przemysłu, jak również środki pochodzące od jej spółki zależnej, a mianowicie od Korporacji Polskie Stocznie SA, szczególnie w zakresie pożyczek. Wymieniłem państwu podstawowe elementy pomocy finansowej dla polskich stoczni, które zostały zawarte w „Strategii”, a programy restrukturyzacyjne dla poszczególnych przedsiębiorstw stoczniowych uwzględniają te założenia. Podstawowym czynnikiem jest jednak odzyskanie trwałej rentowności przez stocznie. Jednym z elementów utrudniających osiągnięcie tego zamierzenia jest stopień zadłużenia, szczególnie ostro występujący w przypadku stoczni gdyńskiej. Muszę powiedzieć, że w trakcie analizowania sytuacji ekonomicznej tej spółki, identyfikowano coraz więcej zobowiązań finansowych, które do dnia dzisiejszego nie zostały uregulowane. W trakcie odbywanych rozmów z potencjalnymi inwestorami branżowymi i przeprowadzania odpowiedniej analizy, okazało się, że kwota zadłużenia stoczni może osiągnąć poziom 1.000.000 tys. zł. Informacja o tym także została przekazana do Komisji Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiPawełPoncyljusz">Strategia dla sektora stoczniowego w Polsce przewiduje spłatę długów w połowie przez Skarb Państwa poprzez dokapitalizowanie spółek akcjami Skarbu Państwa oraz przez inwestora, który zdecyduje się przejąć pakiet kontrolny. Trwają analizy ekonomiczne mogące dać odpowiedź na pytanie, jak praktycznie można przeprowadzić proces oddłużania. Istotne jest jednak to, aby problem ten został rozwiązany do końca 2007 roku. Tak zresztą przewidują to założenia do „Strategii”. Ministerstwo Gospodarki ma nadzieję, że Komisja Europejska przychyli się do propozycji dokapitalizowania spółek stoczniowych, albowiem naszym zdaniem, planowana pomoc publiczna będzie elementem prywatyzacji stoczni gdyńskiej, co jest jednym z warunków wyrażenia zgody przez Brukselę. To po pierwsze. Poza tym oddłużenie stoczni stwarza realną szansę na odzyskanie rentowności zakładu i pozyskanie inwestora strategicznego, który będzie zarządzał majątkiem w sposób ekonomicznie uzasadniony i racjonalny. W przypadku Stoczni Szczecińskiej Nowej zakładamy dokapitalizowanie jej kwotą 95.000 tys. zł przez inwestora strategicznego, natomiast w przypadku Stoczni Gdańskiej dokapitalizowanie ma wynieść kwotę 55.000 tys. zł. Istnieje zgoda na to, aby kapitał tej stoczni był podnoszony, aczkolwiek nie w sposób raptowny. Chodzi o to, aby Skarb Państwa, Agencja Restrukturyzacji Przemysłu czy Korporacja Polskie Stocznie zachowały kontrolę nad tym, co będzie się działo w Stoczni Gdańskiej w trakcie operacji podwyższania kapitału. Jak państwo wiecie, nominalna wycena stoczni wynosi 80.000 tys. zł, więc podniesienie kapitału o 55.000 tys. zł może spowodować utratę pakietu większościowego przez spółki Skarbu Państwa. Na taki rozwój wydarzeń nie możemy się oczywiście zgodzić, tym bardziej że jest to spółka niedawno wydzielona ze struktury stoczni gdyńskiej. Powtórzę może, że programy restrukturyzacyjne dotyczące stoczni zostały przekazane do 4 września 2006 roku komisarzowi do spraw konkurencji Unii Europejskiej. Obecnie strona polska oczekuje na odpowiedź, która umożliwi podjęcie kolejnych kroków w stosunku do polskich stoczni. Wszystko to, co jest podejmowane na rzecz ratowania spółek stoczniowych, ma głębokie uzasadnienie ekonomiczne, ponieważ do tej pory udzielono im pomocy publicznej w wysokości przekraczającej 1.700.000 tys. zł. Jeśli doszłoby do odrzucenia programów restrukturyzacyjnych i niezaakceptowania przedłożonej strategii przez Komisję Europejską, to efektem takiej decyzji byłaby konieczność zwrotu Skarbowi Państwa kwoty uzyskanej w ramach pomocy publicznej. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że konieczność zwrotu tak olbrzymich środków oznaczałaby dla spółek stoczniowych, będących i tak w wielkich kłopotach finansowych, przymus ogłoszenia upadłości. Tyle słów tytułem wprowadzenia do założeń „Strategii dla sektora stoczniowego”, a jeśli będą ze strony państwa dodatkowe pytania lub uwagi, jestem oczywiście gotów na wszystkie odpowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełAleksanderGrad">Bardzo proszę o wypowiedź pana ministra Michała Krupińskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">Uzupełniając niejako wypowiedź ministra gospodarki, chciałbym powiedzieć o trzech jeszcze elementach. Chciałbym przedstawić państwu działania Ministerstwa Skarbu Państwa w ramach przygotowań programu restrukturyzacji, a także opowiedzieć o genezie powstania tych programów oraz o konsultacji, jakie przeprowadziliśmy przed wysłaniem ich do Brukseli. Chciałbym także zreferować państwu materiał informacyjny, jaki został doręczony członkom Komisji Skarbu Państwa, a który odnosi się do planów restrukturyzacji. W szczególności do tego zakresu zobowiązań, który należy do Skarbu Państwa. I wreszcie chciałbym zreferować podsumowanie tego wszystkiego, co jest niezbędne, aby programy zostały zaakceptowane przez Komisję Europejską i mogły zostać zrealizowane. Jak zapewne państwo wiecie, stocznie rozpoczęły proces restrukturyzacji jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Nie dało to jednakże trwałego rezultatu. Wydaje się, że powodem mogło być wadliwe planowanie przy jednoczesnym braku koniunktury i niekorzystnym oddziaływaniu czynników makroekonomicznych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">W dniu 1 czerwca 2005 roku, Komisja Europejska rozpoczęła formalne postępowanie wyjaśniające w sprawie Stoczni Gdynia, Stoczni Gdańskiej oraz w sprawie Stoczni Szczecińskiej Nowej, które ma określić zasadność udzielenia tym podmiotom pomocy publicznej. Chodzi nie tylko o pomoc już udzieloną, ale także o pomoc, która jest planowana do realizacji w najbliższym okresie. W celu doprowadzenia do pomyślnego dla Polski zakończenia postępowania wyjaśniającego, czyli uznania pomocy publicznej za pomoc dopuszczalną, prowadzone były i są na bieżąco konsultacje oraz spotkania strony polskiej z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Również na bieżąco przekazywano Komisji wszelkie niezbędne wyjaśnienia i informacje. Tymczasem w dniu 24 lipca 2006 roku pani Neelie Kroes, komisarz do spraw konkurencji Unii Europejskiej, zwróciła się do ministra Skarbu Państwa z pismem, w którym odniosła się do stanu prowadzonych postępowań dotyczących udzielenia pomocy publicznej polskim stoczniom. Pani komisarz raz jeszcze przypomniała o konieczności spełnienia warunków postawionych stronie polskiej przez Komisję Europejską, warunków umożliwiających uznanie pomocy publicznej za dopuszczalną. A są to: odzyskanie przez dany podmiot zdolności do konkurowania na rynku, znaczący udział własny stoczni w finansowaniu restrukturyzacji oraz złożenie zobowiązania do zastosowania środków wyrównawczych, które mogą polegać np. na ograniczeniu własnych zdolności produkcyjnych. W opinii Komisji Europejskiej, w okresie przygotowywania tej korespondencji, żadna z polskich stoczni nie spełniała jednocześnie tych trzech warunków. Takie stanowisko jest dla nas oczywistym sygnałem ostrzegawczym i bodźcem do wzmożenia prac przygotowawczych, wspólnie z zarządami stoczni po to, aby programy restrukturyzacyjne były w większym stopniu realne i wiarygodne oraz dawały rękojmię przyjęcia przez Komisję Europejską. Równocześnie trwały prace nad strategią działania, uwzględniającą wiodącą rolę ministra gospodarki, która to strategia została przyjęta przez Radę Ministrów w dniu 31 sierpnia 2006 r.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">Odbyto szereg spotkań roboczych z przedstawicielami Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Finansów, Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Korporacji Stocznie Polskie oraz Agencji Restrukturyzacji Przemysłu po to między innymi, aby terminowo zrealizować zobowiązanie dostarczenia programów restrukturyzacyjnych. Także dlatego, aby sporządzić programy dające się zrealizować w ramach przyjętej przez rząd strategii. W praktyce odbywało się to tak, że zarządy stoczni przygotowywały własne programy, natomiast zadaniem resortów było dopasowanie tych programów do strategii rządowej. Mogę powiedzieć, że to się udało i w dniu 4 września 2006 roku dokumentacja została przekazana Komisji Europejskiej. Według naszych informacji, programy restrukturyzacyjne są obecnie przedmiotem analizy ze strony Komisji Europejskiej, a strona polska gotowa jest do udzielania wszelkich wyjaśnień zarówno w Brukseli, jak i w Warszawie. Co zawierają programy?</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">Jeśli państwo pozwolą, przedstawię najważniejsze punkty dotyczące restrukturyzacji polskich stoczni, a zacznę od Stoczni Gdynia. W przypadku tej stoczni oprócz udzielenia pomocy publicznej, przewidujemy finansowanie ze strony inwestorów prywatnych w drodze podwyższenia kapitału akcyjnego spółki. Idea ta znalazła odzew w postaci uchwały Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, które w dniu 29 czerwca 2006 roku podjęło decyzję o podwyższeniu kapitału zakładowego o kwotę nieprzekraczającą 500.000 tys. zł, w tym 460.000 tys. zł gotówką. W dniu 28 sierpnia 2006 roku otrzymaliśmy dwie konkurencyjne oferty od dwóch inwestorów, którzy niezależnie od siebie deklarują chęć przejęcia pakietu kontrolnego Stoczni Gdynia. Zatem w programie restrukturyzacyjnym, przekazanym do Komisji Europejskiej, zakłada się podwyższenie kapitału zakładowego spółki o 500.000 tys. zł w roku bieżącym oraz o 515.000 tys. zł w roku przyszłym. Byłoby to więc łącznie 1.015.000 tys. zł z przeznaczeniem dla Stoczni Gdynia. Planujemy objęcie tegorocznej emisji akcji przez inwestorów prywatnych, dlatego zależy nam na ofertach najlepszej jakości. Jako jeden z udziałowców Stoczni Gdynia apelujemy do zarządu spółki o to, aby negocjować z oferentami jak najlepsze warunki sprzedaży akcji. W roku przyszłym emisja akcji ma być objęta zarówno przez inwestorów prywatnych, jak również, alternatywnie do inwestora prywatnego, przez spółki Skarbu Państwa. Także przez Skarb Państwa w zależności od posiadanych środków oraz przy pomocy środków pochodzących z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Zgodnie z tym, o czym mówiłem wcześniej, w roku przyszłym przewidujemy podwyższenie kapitału o kwotę 515.000 tys. zł i obok uczestnictwa inwestorów prywatnych alternatywnie planujemy udział Skarbu Państwa w postaci poręczeń i gwarancji jako uzupełnienie wkładu inwestora. Obok poręczeń i gwarancji przewidujemy odroczenie terminu spłaty oraz rozłożenie na raty należności z tytułu składek ZUS oraz konwersję długów. Myślę, że nie ma sensu mówić więcej o planach restrukturyzacji Stoczni Gdynia, ponieważ wszelkie możliwe informacje zawarte są w materiale informacyjnym, a poza tym na sali siedzą przedstawiciele zarządu stoczni oraz związkowcy, którzy odpowiedzą na wszelkie konkretne pytania ze strony państwa posłów.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">Przejdę do omówienia planów dotyczących restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej, aczkolwiek o najważniejszych punktach programu poinformował już pan minister Paweł Poncyljusz. Dodam jeszcze tytułem uzupełnienia, że w dniu 1 sierpnia 2006 roku, Agencja Rozwoju Przemysłu, będąca jednym z wierzycieli gdyńskiej stoczni, dokonała zaspokojenia swoich wierzytelności w kwocie łącznej 12.500 tys. zł przez przejęcie akcji imiennych Stoczni Gdańskiej. Tym samym akcjonariat tej stoczni wygląda następująco: Stocznia Gdynia posiada 38 procent udziału w kapitale zakładowym, Agencja Rozwoju Przemysłu 31 procent udziału, natomiast Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa 30 procent. Skarb Państwa nie posiada akcji spółki, dających prawo do udziału w kapitale. Program restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej przewiduje: podwyższenie kapitału zakładowego przez Agencję Restrukturyzacji Przemysłu, konwersję pożyczki od tej agencji, a przeznaczonej na akcje, pożyczkę na cele inwestycyjne od firmy Korporacja Polskie Stocznie, odroczenie spłaty zobowiązań wobec ZUS, umorzenie zobowiązań wobec miasta, inwestycje proefektywnościowe oraz działania na rzecz obniżenia pracochłonności przy budowie statków. W latach 2006–2012 przewiduje się inwestycje na poziomie 189.000 tys. zł. Wydaje się, że generalnie sytuacja Stoczni Gdańskiej jest lepsza od sytuacji Stoczni Gdynia, więc bieżące działania zarządu spółki koncentrują się na pozyskaniu inwestora, a także na odzyskaniu wiarygodności. To jest ważna kwestia, do której chciałem się odnieść w podsumowaniu, niemniej jest to tak istotna sprawa, że warto mówić o niej przy każdej okazji. Chodzi nie tylko o wiarygodność wewnętrzną, ale także o wiarygodność wobec potencjalnych inwestorów, tym bardziej że przeżywamy obecnie rzadko spotykany okres koniunktury. Od wielu lat nie było takiego okresu koniunktury w przemyśle stoczniowym. Wszystkie stocznie przeżywają okres dużej ilości zamówień, których czasami nie są w stanie zrealizować. Na przykład małe stocznie w Norwegii, które wiele lat nie pracowały, teraz znowu produkują. Te stocznie ściągają pracowników z Polski, a sekcje do wyjazdów do pracy tworzy się na parkingach. Jest tak duże ożywienie w przemyśle stoczniowym, że wykorzystanie tego boomu jest zadaniem przede wszystkim dla zarządów i właścicieli zakładów. Oczywiście okres koniunktury można wykorzystać lepiej albo gorzej, można zacząć budować statek za pieniądze inwestora, obniżając w ten sposób własną rentowność. Można także starać się o finansowanie zewnętrzne na potrzeby bieżącej działalności. Z tego co wiem, takie działania są podejmowane po to, aby zyskać wyższą rentowność na produkcji jednostek. Myślę, że wyczerpałem temat dotyczący bieżących działań restrukturyzacyjnych, podejmowanych przez zarządy stoczni gdyńskiej oraz gdańskiej. Jeśli państwo pozwolą, powiem jeszcze kilka słów tytułem podsumowania.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaMichałKrupiński">Otóż aktualnie oczekujemy na odpowiedź Komisji Europejskiej w sprawie wysłanych programów restrukturyzacyjnych, co jest niezbędne do podejmowania dalszych działań. Mimo to trwają energiczne negocjacje z przyszłymi inwestorami w Stoczni Gdynia oraz poszukiwania inwestorów dla Stoczni Gdańskiej i dla Stoczni Szczecińskiej Nowej, co stanowi już pewien wstępny etap w realizacji programów inwestycyjnych. Dla całego sektora stoczniowego jest jednak niezbędne odwrócenie negatywnego trendu i zmiana postrzegania polskich stoczni, ponieważ żaden poważny inwestor nie chce inwestować w firmę, o której ciągle mówi się źle. I to jest właśnie zastanawiające i dziwne, że mówi się źle o polskich stoczniach, mimo tak sprzyjającej i nienotowanej od lat koniunktury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełAleksanderGrad">Czy panowie prezesi poszczególnych stoczni chcieliby teraz zabrać głos? A może najpierw odbędziemy rundę pytań, a potem odpowiedzi? Mamy już jednak pierwsze zgłoszenie do zabrania głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PrezeszarząduStoczniGdyniaSAKazimierzSmoliński">Chciałbym niejako dodać kilka informacji do tego, o czym mówili moi przedmówcy. Otóż rozpoczęliśmy negocjacje z inwestorami i już pierwsze spotkania pozwalają na potraktowanie przyszłych negocjacji z dużą nadzieją. Jeden z inwestorów zna naszą stocznię bardzo dobrze, dlatego treść rozmów jest w wielu zakresach łatwiejsza, natomiast drugi inwestor zna nasz zakład gorzej i chce zapoznać się szczegółowo z sytuacją ekonomiczną spółki. Jeden z inwestorów deklaruje gotowość własnego zaangażowania finansowego i potwierdza to złożeniem warunkowej oferty wiążącej. Natomiast drugi inwestor nie chce zwiększyć swojego zaangażowania, a jedyna obawa lub wątpliwość polega na tym, że obaj inwestorzy deklarują podjęcie dalszych kroków dopiero po wydaniu decyzji przez Komisję Europejską. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że decyzja Komisji Europejskiej nie zapadnie w najbliższym czasie. Raczej istnieje obawa, że decyzja zapadnie dopiero w lutym lub marcu 2007 roku. Pomoc publiczna jest większa, aniżeli pierwotnie zakładano, więc należy liczyć się z tym, że zostanie wszczęte nowe postępowanie przez Komisję Europejską. Nie należy zatem oczekiwać decyzji tego gremium w listopadzie, raczej można się jej spodziewać w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jeśli nowe postępowanie zostanie wszczęte przez Brukselę, to będą wiadome także terminy z tym związane.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PrezeszarząduStoczniGdyniaSAKazimierzSmoliński">Największy problem, z jakim aktualnie ma do czynienia Stocznia Gdynia, to przetrwanie do czasu, w którym napłyną środki związane z podwyższeniem kapitału zakładowego. Prowadzimy rozmowy z Agencją Restrukturyzacji Przemysłu oraz z Korporacją Polskie Stocznie i Centralą Zaopatrzenia Hutnictwa w celu dalszego przejmowania akcji Stoczni Gdańskiej. Chodzi o stuprocentowe przejęcie tych akcji zgodnie z zawartym porozumieniem. Możliwe jest bowiem uzyskanie środków finansowych przy okazji tej operacji, jeśli powiodą się rozmowy prowadzone na ten temat. Ewentualne środki będą pochodzić nie wprost od potencjalnych nabywców, ale w sposób pośredni. Innym sposobem zapewnienia sobie środków finansowych będzie forma leasingu zwrotnego majątku stoczni w postaci sprzedaży udziału stoczni w spółkach zależnych z opcją odkupu. Na ten temat są również prowadzone rozmowy i jeśli zakończą się pomyślnie, to w miarę szybko stocznia nasza pozyska środki. Czas jest czynnikiem bardzo istotnym, ponieważ sytuacja ekonomiczna spółki jest zła i ulega pogorszeniu, co może skutkować niedotrwaniem do czasu oczekiwanego wpływu środków w postaci podwyższenia kapitału. Zakładamy zatem, że do końca listopada br. możemy podpisać warunkowe ugody z jednym z inwestorów po zakończeniu negocjacji, które planujemy sfinalizować w październiku br. Umowy mają charakter warunkowy, ponieważ nie wiemy, jaka będzie decyzja Komisji Europejskiej oraz nie wiemy, czy do tego czasu nastąpi zakończenie negocjacji pomiędzy Skarbem Państwa a wspomnianym inwestorem. Ustaliliśmy zresztą, że w naszych negocjacjach uczestniczył będzie również Skarb Państwa, ponieważ potencjalni i przyszli inwestorzy mają pewne oczekiwania względem naszego ministerstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełAleksanderGrad">Kto z zaproszonych gości chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniGdyniaDariuszAdamski">Proszę mi pozwolić powiedzieć kilka zdań na temat omawianych zagadnień z punktu widzenia strony społecznej Stoczni Gdynia. Otóż przyjęta przez Radę Ministrów „Strategia dla sektora stoczniowego” jest faktem, chociaż jeszcze niedawno trwały dyskusje, co ma być najpierw, czy programy restrukturyzacyjne, czy „Strategia”. Rządowi udało się jednak określić rząd wielkości, tryb i formę udzielenia pomocy publicznej, co umożliwiło stoczniom zamknięcie programów restrukturyzacyjnych. Faktem jest jednak, że od samego sporządzenia planów i programów restrukturyzacyjnych nie przybędzie nam środków finansowych. O tym mówimy wszem i wobec. Pytanie zatem brzmi – czy wszystkie instytucje państwa, po przyjęciu przez Radę Ministrów programu „Strategia dla sektora stoczniowego”, będą program ten skutecznie realizować zgodnie z zadaniami i celami w nim ujętymi? Czy może jednak instytucje te będą się dystansować od założeń „Strategii”? Mówiąc to mam na myśli różne publikacje prasowe, według których zmierzanie ku prywatyzacji polega na pozyskiwaniu inwestorów strategicznych, nad którymi jednak, Skarb Państwa miałby zachowywać kontrolę. Jest to zamierzenie tyleż ambitne, co z gruntu sprzeczne z zasadami gospodarki. Powtarzam zatem zasadnicze pytanie – czy wszystkie instytucje będą realizowały przyjętą strategię? Jeśli chodzi o wielkość planowanej pomocy publicznej, to chciałbym wyrazić to w następujący sposób. Zdaję sobie sprawę, że kwoty przytaczane przez różne media w związku z już udzieloną stoczniom pomocą publiczną mogą przyprawić o zawrót głowy. Chciałbym jednak poinformować państwa, że Stocznia Gdynia otrzymała środki w postaci żywej gotówki w wysokości 120.000 tys. zł, i to ze znacznym opóźnieniem. Jednocześnie zaspokoiła swoich wierzycieli kwotą 300.000 tys. zł, realizując tym samym program restrukturyzacji. Można więc chyba mówić o wysiłku podejmowanym przez załogę i zarząd firmy w celu znalezienia wyjścia z impasu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniGdyniaDariuszAdamski">Mamy wrażenie, że odzyskujemy dobre imię u armatorów, którzy chcą podpisywać aneksy do umów, zgadzają się na zmianę warunków podpisanych już kontraktów, natomiast trudności piętrzą się na płaszczyźnie współpracy z instytucjami i organami państwowymi. Przykładem niech będą przedłużające się w nieskończoność procedury udzielania gwarancji i poręczeń lub procedury dopłat bezpośrednich wynikające z ustawy. W tym przypadku konsekwencje wynikające z braku ich realizacji ponosi ostatecznie stocznia, ponieważ nie zostają dotrzymane terminy wynikające z kontraktu. Myślę, że moje obiekcje wobec niewydolnego i powolnego działania służb administracyjnych, powodujące negatywne skutki dla sytuacji w stoczni, potwierdzi kontrola Najwyższej Izby Kontroli. Chciałbym także poruszyć sprawę ostatniego posiedzenia Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, na którym zdejmuje się na wniosek przedstawiciela Skarbu Państwa z porządku dnia punkty poświęcone pozyskaniu inwestorów. Czyni się to pomimo przyjętej strategii działania. Jednocześnie odwołuje się część składu rady nadzorczej, co może być wyraźną zapowiedzią planowania zmian w składzie zarządu przedsiębiorstwa, który to zarząd podpisał się pod dokumentem określającym strategię pozyskania inwestorów oraz pod dokumentem Strategia dla sektora stoczniowego w Polsce w latach 2006–2010.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniGdyniaDariuszAdamski">Na marginesie powiem, że szanuję premiera mojego rządu, który zapowiedział udział środowisk akademickich w działaniach zarządów przedsiębiorstw stoczniowych, a jednym z najświatlejszych przedstawicieli tych środowisk jest prof. Jerzy Bieliński, autorytet na miarę Europy i świata. Niestety, człowiek ten zostaje jednym ruchem relegowany z zarządu stoczni, a w jego miejsce powołuje się urzędników Ministerstwa Skarbu Państwa, których nie znam osobiście, więc nie mogę ich oceniać. Mam zatem propozycję dla sejmowej Komisji Skarbu Państwa, aby zwróciła się do ministerstwa z prośbą o przywrócenie tej klasy specjalisty do składu zarządu i przeprosiła za wcześniejsze usunięcie. Proszę mi wierzyć, że dzwonią do mnie profesorowie z różnych uczelni w kraju z pytaniem, czy to prawda, że eliminuje się z pracy dla stoczni tak znakomitych specjalistów z branży. Generalnie nie możemy nie być zadowoleni z rozwoju sytuacji, albowiem pod presją Unii Europejskiej doczekaliśmy się programu restrukturyzacyjnego i programu działania, który nazywamy „Strategią”. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas, stoczniowców nie lada wysiłek, aby tę strategię wprowadzić w czyn. Jest oczywiste, że idą ciężkie czasy i nic nie będzie za darmo, chodzi tylko o to, aby wspólny wysiłek nie poszedł na marne. Najważniejsze jest, aby stocznia nie straciła płynności finansowej i aby przyspieszyć procedury administracyjne. Ważne jest to, aby wszystkie instytucje uczestniczące w dziele ratowania sektora stoczniowego, realizowały program napraw bez podejmowania zupełnie nietrafionych decyzji personalnych. Decyzji, które są negatywnym sygnałem dla obecnych i przyszłych inwestorów. Oczekujemy pozytywnych i konkretnych kroków ministra skarbu, który wesprze proces odnowy, a od Komisji Skarbu Państwa zajęcia stanowiska wobec decyzji usuwającej pana prof. Jerzego Bielińskiego ze składu rady nadzorczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełAleksanderGrad">Proszę następnego mówcę o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PrzewodniczącyWolnegoZwiązkuZawodowegoPracownikówGospodarkiMorskiejStoczniGdyniaJanGumiński">Podobnie jak mój przedmówca, ja również reprezentuję stronę społeczną i muszę od razu powiedzieć, że jestem niemile zaskoczony informacjami, jakie przedstawił pan minister Paweł Poncyljusz i pan minister Michał Krupiński na temat pomocy dla naszej stoczni w roku 2006 i 2007. Jeśli jednak sięgnąć pamięcią wstecz, to już od roku 2002 wzięliśmy na siebie ciężar wyrzeczeń, który dźwigamy do dzisiaj. Wydaje mi się, że jeżeli do listopada bieżącego roku Komisja Europejska nie podejmie decyzji co do zasadności udzielonej pomocy publicznej, to nasza firma może tego roku już nie przetrwać. Jedną z przyczyn może być brak pracowników, którzy masowo wyjeżdżają do pracy za granicą, albowiem nikt nie jest w stanie powiedzieć, co będzie dalej. Od roku 2002 słyszymy tylko zapewnienia strony rządowej o tym, co zrobi i jak zrobi, ale w dalszym ciągu nic się nie zmienia. Pozwolę sobie w związku z tym zaapelować do Komisji Skarbu Państwa i do wszystkich posłów o to, aby wywrzeć odpowiedni nacisk na stronę rządową i spowodować realne oraz skuteczne działania, które uchronią polskie stocznie przed upadkiem. Skutki takiego upadku będą jednak nieodwracalne dla naszej gospodarki i dla naszego kraju. Moim zdaniem, my, Polacy zbytnio oczekujemy wskazówek od innych i czekamy na takie lub inne decyzje. A czekać nam już nie wolno. My, związkowcy w stoczni posługujemy się perspektywą dni, a najwyżej tygodni. Miesiące oznaczają dla nas koniec możliwości działania. Po prostu koniec. Ratujmy więc to, co jeszcze można uratować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniSzczecińskiejNowejAndrzejAntosiewicz">Nie przyjmuję do wiadomości informacji przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Skarbu Państwa na temat sytuacji w stoczniach polskich, ponieważ ta informacja jedynie definiuje stan posiadania jednej lub drugiej stoczni. Mówi ona jedynie o tym, która stocznia jest w lepszej sytuacji, a która w gorszej. Można się jedynie zastanawiać, która z nich szybciej utonie. W przedstawionych informacjach brak jest wiedzy na temat faktycznych i rzeczywistych źródeł finansowania oraz pozyskiwania środków na ratowanie przedsiębiorstw. Mówi się o restrukturyzacji, a prezentuje się nam strategię dla sektora stoczniowego, która w moim rozumieniu jest czymś, co nakreśla kierunki działania na przyszłość. Natomiast restrukturyzacja jest działaniem polegającym na wielu cięciach w różnych zakresach. Jako związkowca interesuje mnie to, co mają na myśli ci, którzy mówią o restrukturyzacji. Dla mnie restrukturyzacja oznacza zmniejszenie zatrudnienia, dywersyfikację, pracę czasową i olbrzymią ilość pracowników, która odwiedzi powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy. O tym się w ogóle nie mówi, a to są ogromne koszty, także koszty społeczne. Czy ktoś się zastanawia nad skutkami społecznymi dla Polski, które powstaną w wyniku restrukturyzacji stoczni? Przecież w budżecie państwa na rok 2006 nie uwzględniono żadnych środków na ratowanie stoczni, podobnie jak w budżecie na rok 2007, który nie zawiera pozycji poświęconej wydatkom na rzecz ratowania przemysłu stoczniowego. Ale za to karmi się nas opowieściami o tym, jak Agencja Rozwoju Przemysłu będzie nas wspomagać jakimiś środkami, pochodzącymi z oszczędności w innych sektorach.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniSzczecińskiejNowejAndrzejAntosiewicz">Proszę pamiętać o tym, że sektor stoczniowy jest olbrzymią gałęzią gospodarki, wymagającą wielkich nakładów finansowych. Mówi się o kwotach 100.000 tys. zł, 200.000 tys. zł, a przecież sama tylko stocznia szczecińska potrzebuje co najmniej 800.000 tys. zł, i to natychmiast po to, aby ludzie nie wyjeżdżali z Polski. Te pieniądze są niezbędne także po to, żeby w samej stoczni uczynić warunki pracy znośnymi. Rację miał pan minister Michał Krupiński mówiąc o pracy w stoczniach duńskich i norweskich, które od wielu lat nie miały takich zamówień. To prawda, ale proszę zwrócić uwagę na struktury własnościowe w tych spółkach i sposób ich zarządzania. W polskich stoczniach natomiast nie widać żadnych działań zmierzających do poprawy sytuacji, ponieważ nie ma sprzężenia ze środowiskami naukowymi i nie ma odpowiednich relacji ze środowiskami finansowymi. W cytowanym dzisiaj wielokrotnie dokumencie na temat strategii dla przemysłu stoczniowego mowa jest o powiązaniu samorządów terytorialnych z dużymi strukturami gospodarczymi, jakimi są stocznie. Proszę państwa, to jakiś absurd. Samorządy same borykają się z ogromnymi trudnościami finansowymi, więc nie są w stanie pomagać stoczniom, które wymagają pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy po to, aby zatrzymać fachowców i konstruktorów. Nam natomiast brakuje już biura konstrukcyjnego. W Stoczni Szczecińskiej nie ma już biura konstrukcyjnego, które mogłoby samodzielnie funkcjonować, ponieważ najlepsi pracownicy odeszli. A przecież nie muszę nikogo przekonywać o tym, że jest to mózg każdej stoczni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełAleksanderGrad">Czy ktoś z zaproszonych gości chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń, wobec tego otwieram dyskusję. Kto z państwa posłów chciałby zabrać głos jako pierwszy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosełTadeuszAziewicz">Zgadzam się z treścią wypowiedzi pana ministra Michała Krupińskiego o tym, że z punktu widzenia restrukturyzacji polskich stoczni niezmiernie ważna jest ich wiarygodność wobec inwestora. Do niedawna mówiło się, że mamy problemy ze znalezieniem inwestorów dla polskich stoczni z powodu silnych organizacji związkowych, których obawiają się przyszli inwestorzy. W tej chwili słucham tego, co mówi związkowiec, pan Dariusz Adamski, ponieważ wynika z tego, że związki zawodowe są odpowiedzialne i świadome sytuacji. To związkowiec mówi panu ministrowi Poncyljuszowi, że jeżeli zapraszamy do prywatyzacji stoczni inwestorów, to nie możemy jednocześnie chcieć zatrzymać większościowego udziału w przedsiębiorstwie. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę państwa na problem wzajemnej zależności pomiędzy upolitycznieniem zakładu pracy a wiarygodnością wobec przyszłego inwestora. Uważam, że w stoczniach Trójmiasta źle się stało, że tak dużo działaczy partyjnych zaproszono do podejmowania funkcji menedżerskich, co więcej, urzędujący prezes Stoczni Gdańskiej zapowiada kandydowanie w wyborach na prezydenta Gdańska. Oznacza to więc uwikłanie zakładu, będącego w bardzo trudnej sytuacji, w grę polityczną. Czy takie działanie jest zasadne w sytuacji, w której niewiele brakuje do tego, aby zaprzepaścić z takim trudem osiągniętą, słabą jeszcze podstawę do dalszych przemian? Czy to jest rozsądne, aby tego rodzaju instytucja mieszała się w grę wyborczą i w realną politykę, zwłaszcza, że jest zadłużona w gminie Gdańsk? Konflikt interesów jest zatem oczywisty i należałoby zapytać ministra skarbu, czy taki prezes nie powinien zostać przywołany do porządku i poproszony o dokonanie wyboru. Ten wybór to – polityka albo praca dla stoczni. Istotnym elementem budowania wiarygodności stoczni wobec inwestorów jest stanowisko Komisji Europejskiej, dlatego z uwagą wysłuchałem tego, o czym mówił prezes Kazimierz Smoliński. Otóż Polska ma istotny problem z Komisją Europejską, a ryzyko negatywnej decyzji jest wysoce prawdopodobne. To oczywiście warunkuje zachowania inwestorów, którzy czekają na stanowisko Komisji. Z drugiej strony Bruksela oczekuje na pojawienie się w stoczni poważnych i zdecydowanych inwestorów po to, aby uznać nasze działanie za zgodne z prawem unijnym.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PosełTadeuszAziewicz">Kolejnym wątkiem, który chciałbym poruszyć, jest właśnie sprawa stanowiska Unii Europejskiej wobec pomocy udzielonej stoczniom. Znalazła ona odzwierciedlenie w piśmie unijnej pani komisarz do spraw konkurencji do ministra Skarbu Państwa. Otóż w piśmie tym pani komisarz zarzuca polskiemu rządowi, że w okresie pomiędzy 22 lutego a 24 lipca 2006 nic się działo. Cytuję stosowny fragment: „Jednakże muszę stwierdzić, że polski rząd nie przekazał zmodyfikowanych planów restrukturyzacyjnych zgodnie z harmonogramem i od lutego 2006 nie zostały zainicjowane żadne konsultacje z moimi służbami”. Natomiast pan minister przekazał inną informację. Dla mnie nie jest to tylko i wyłącznie kwestia przyszłości i odpowiedzialności za upływ czasu, który może dla stoczni okazać się rozstrzygający. Nadarza się bowiem jedyna okazja, aby wyciągnąć nasze stocznie z zapaści. Jeśli tego nie zrobimy teraz, nie zrobimy tego w dającej się określić perspektywie. Może być również tak, że jesienią dowiemy się, że nasza dokumentacja zawiera jednak jakieś niedociągnięcia, a nasze programy restrukturyzacyjne zawierają koncepcje, które nie dadzą się pogodzić z zasadami działania przyjętymi przez Unię Europejską w sprawie udzielania pomocy publicznej. Jak państwo wiecie, aby uzyskać zgodę na udzielanie pomocy publicznej trzeba spełnić trzy podstawowe warunki: odzyskanie przez dany podmiot gospodarczy trwałej zdolności do konkurowania na rynku i realizacja znaczącego udziału własnego w finansowaniu programu restrukturyzacyjnego, przy czym udział własny nie może pochodzić z finansowania w ramach pomocy publicznej. Trzecim podstawowym warunkiem jest zobowiązanie podmiotu do zastosowania środków wyrównawczych. W przypadku tego ostatniego warunku, Komisja Europejska wyraźnie mówi, że jednym z takich środków może być ograniczenie własnych zdolności produkcyjnych. Ale o tym przedstawiciele rządu nie mówili i nie wiemy, czy „Strategia dla sektora stoczniowego” bierze pod uwagę te okoliczności. Bardzo bym chciał, aby nasze stocznie nie musiały ograniczać swoich mocy wytwórczych, ale czy nie okaże się niebawem, że Komisja wydaje negatywną opinię w sprawie pomocy publicznej lub podejmuje nowe postępowanie, które trwać będzie przez kolejne kilkanaście miesięcy? W ten sposób sparaliżuje się funkcjonowanie stoczni. Stawia to także pod znakiem zapytania funkcjonowanie całego przemysłu stoczniowego. Czy zatem istnieje plan awaryjny w przypadku, w którym decyzja Brukseli będzie na „nie”? Czy w takiej sytuacji rozkładamy ręce i ogłaszamy upadłość przemysłu stoczniowego, a właściwie jego likwidację?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Chciałbym podzielić się z państwem jednym spostrzeżeniem dotyczącym przedstawionego materiału informacyjnego. Otóż odnoszę wrażenie, że wskutek interwencji Komisji Europejskiej znaleźliśmy się w sytuacji człowieka, który nagle chce coś zrobić, aby nie dopuścić do katastrofy. W dniu 24 lipca bieżącego roku otrzymaliśmy sygnał ostrzegawczy z Komisji Europejskiej, a w dniu 30 sierpnia 2006 roku rząd przyjął projekt „Strategii dla sektora stoczniowego”. Natomiast w dniu 31 sierpnia br. program ten został przekazany do Brukseli. W dniu 4 września br. został przekazany zmodyfikowany program restrukturyzacji, co jest zastanawiające, ponieważ w tak krótkich okresach sporządzano dwa tak istotne dokumenty. Moim zdaniem nawet okres miesiąca nie jest wystarczający na to, aby przygotować tak poważne dokumenty. To po pierwsze. Po drugie, przeczytałem wnikliwie program restrukturyzacji nie znajduję przesłanek do realizacji programu, który spełniałby najważniejsze wymogi zalecane przez Komisję Europejską.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Pan minister Paweł Poncyljusz mówi, że najgorszą sytuację ma Stocznia Gdynia, której zobowiązania przekroczyły 1.000.000 tys. zł. Jednakże mówienie w przypadku Stoczni Gdańskiej o podniesieniu kapitału zakładowego jest raczej pobożnym życzeniem li tylko. Nie widać konkretów mogących przekonać sceptyków, ponieważ wydaje się, że środki pochodzące z operacji podniesienia kapitału zakładowego mają wirtualny charakter. Mówi się na przykład o odroczeniu spłat należności dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w przypadku Stoczni Gdańskiej, natomiast w przypadku Stoczni Gdynia mówi się o konkretnej spłacie takich należności. Nie mówi się więc o odroczeniu, ale o spłacie należności, bo ktoś kiedyś musi te długi spłacić. Odroczenie spłaty należności nie załatwia jednak sprawy. Proszę państwa, program restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej przewiduje umorzenie zobowiązań wobec miasta Gdańska, co budzi wątpliwości w świetle problemów finansowych, z jakimi borykają się samorządy terytorialne. Wygląda więc na to, że Ministerstwo Skarbu Państwa załatwia swoje problemy cudzymi pieniędzmi. Jeśliby jednak przyjąć tę koncepcję, należałoby uzgodnić z Ministerstwem Finansów ewentualną rekompensatę dla samorządu województwa pomorskiego. Czytając więc dokument przygotowany przez resort skarbu na temat działań restrukturyzacyjnych, ma się wrażenie, że mamy do czynienia z papierowymi projektami, które być może przesuną decyzję Komisji Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Nieprzekonująca jest też zapowiedź obniżenia pracochłonności w produkcji statków, która może polegać na zwolnieniach z pracy pracowników administracji. Szkoda tylko, że w okresie wyjątkowej koniunktury w przemyśle stoczniowym, my Polacy nie potrafimy produkować statków. Różne myśli przychodzą mi więc do głowy w związku z tą sytuacją. Nawet taka myśl, że być może rządowi chodzi o pozbycie się przemysłu stoczniowego, ponieważ dotowanie budowy statków i tak nie uchroni polskich stoczni przed bankructwem. Nie uchroni przed bankructwem, ponieważ warunki wcześniej podpisanych kontraktów są bardzo niekorzystne. Reasumując, na podstawie zaprezentowanych i otrzymanych materiałów informacyjnych nie widzę sensownego i długofalowego programu restrukturyzacyjnego, który miałby oparcie w rzeczywistych źródłach finansowania. I nie pomogą apele do potencjalnych nabywców akcji o to, aby kupowali akcje właśnie polskich stoczni, albowiem drobni akcjonariusze kierują się innymi kryteriami przy ich zakupie. Musi zostać podjęta decyzja o prywatyzacji stoczni i udziale prywatnego inwestora o strategicznym charakterze, co przy dobrej woli wszystkich zainteresowanych i koniunkturze stoczniowej może doprowadzić do pomyślnego zakończenia sprawy. W przeciwnym bowiem wypadku może dojść do przerwania funkcjonowania stoczni i upadłości przedsiębiorstw. Nie będą wtedy już potrzebne programy restrukturyzacyjne, bo nie będzie stoczni i nie będzie miejsc pracy, o które teraz tak zabiegamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełAleksanderGrad">Dziękując panu posłowi, chciałbym jednocześnie powitać przybyłego w tej chwili pana prezesa Jarosława Maćkowiaka z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który był nieprecyzyjnie poinformowany o terminie naszego posiedzenia, za co serdecznie przepraszam. Kolejnym mówcą będzie pan poseł Jan Wyrowiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełJanWyrowiński">Otóż w chwili, w której pan minister Paweł Poncyljusz rozpoczął swoje wystąpienie, bardzo się ucieszyłem, ponieważ usłyszałem, że odchodzimy od konsolidacji do prywatyzacji. Oczywiście kwestia sensowności konsolidacji jest dyskusją na inny czas. Z całą pewnością warto przyjrzeć się sytuacji, z jaką mamy aktualnie do czynienia w kontekście zjawisk zachodzących w tej branży na świecie. Przyjmując jednak z dobrą wolą informację o aktualnym stanie polskich stoczni, przedstawioną przez pana ministra, zostałem w dalszej części tego wystąpienia skutecznie zaskoczony inną informacją. Mianowicie tą, że mimo prywatyzacji państwo chce zachować kontrolę nad spółkami stoczniowymi. A więc prywatyzacja pod kontrolą państwa. Tak się jednak nie da, proszę panów. Trzeba podjąć męską decyzję i wykorzystać fakt wyjątkowej koniunktury i pojawienia się inwestorów chętnych do przejęcia udziałów w stoczniach. Teraz jest właśnie czas do podjęcia istotnych, systemowych decyzji, które przekonają Komisję Europejską do przychylnego dla nas rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PosełJanWyrowiński">Sądzę, że trudno będzie wmówić tej instytucji różne teoryjki na temat podwyższenia kapitału, ponieważ w tej rozgrywce liczą się realia i twardy pieniądz. Mówił zresztą o tym pan Andrzej Antosiewicz ze stoczniowej organizacji związkowej i inni przedstawiciele strony społecznej z Gdańska i z Gdyni. Jakie są właściwie efekty rocznych rządów Prawa i Sprawiedliwości, które dają się skonkretyzować na przykładzie spółek stoczniowych? Ano są takie, że Stocznia Gdynia ma dług powyżej 1.000.000 tys. zł, a właściciel, czyli Skarb Państwa dowiaduje się o tym z analiz przeprowadzonych przez inne podmioty. Jakim w takim razie jest państwo polskie właścicielem, skoro dowiaduje się o tym od innych? A podobno wcześniej zadłużenie było niższe. Podobno. O tym, że własność państwowa nie jest najlepszym typem własności, wiemy wszyscy, a przekonuje nas o tym dobitnie i w sposób bezdyskusyjny przykład sytuacji Stoczni Gdynia. Muszę powiedzieć, że podoba mi się sposób myślenia i punkt widzenia spraw stoczniowych pana Dariusza Adamskiego, którego wypowiedź na początku naszego posiedzenia oceniam wyżej aniżeli wypowiedzi obu panów ministrów, albowiem jego słowa oparte są na realiach i wyczuciu sytuacji. Tej wypowiedzi słuchałem z ogromną przyjemnością, ponieważ zawierała istotne informacje i rzetelną troskę o zakład pracy.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PosełJanWyrowiński">W związku z tym, biorąc pod uwagę realną sytuację, z jaką mamy do czynienia, biorąc pod uwagę treści zawarte w wypowiedziach panów ministrów oraz to, że strona polska zobligowana jest do działania przez Unię Europejską, powinniśmy domagać się – jako Komisja Skarbu Państwa – rzetelnej i jak najszybszej prywatyzacji stoczni. Sądzę, że gdyby nie było przymusu ze strony Komisji Europejskiej, w sprawie stoczni nie zrobiono by nic. Mówię oczywiście o stronie rządowej. Ale na szczęście w tym przypadku mamy do czynienia z unijną administracją, która ma też dobre strony i wymusza takie czy inne zachowania. Można myśleć różnie o wszechpotężnej biurokracji unijnej, w tym jednak konkretnym przypadku mamy do czynienia z dobrą stroną urzędniczej machiny unijnej. Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do sprawy, o której mówił pan przewodniczący Aleksander Grad, a mianowicie do kwestii odwołania z funkcji pana profesora Jerzego Bielińskiego. Jeżeli sprawy wyglądają tak, jak mówią o tym przedstawiciele związków zawodowych, to Komisja powinna zwrócić się z dezyderatem do ministra skarbu z prośbą o wyjaśnienie powodów odwołania pana Bielińskiego. Jest to człowiek, który cieszy się ogromnym autorytetem i uważany jest za wybitnego znawcę branży okrętowej nie tylko na Wybrzeżu, ale także szeroko poza granicami naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PosełJanWyrowiński">Chcemy zatem wiedzieć, dlaczego pan prof. Jerzy Bieliński został usunięty ze składu rady nadzorczej Stoczni Gdynia, a o wyjaśnienie tego prosimy pana ministra Skarbu Państwa. Podobnie jak w swoim czasie prosiliśmy pana ministra o wyjaśnienie powodów usunięcia prezesa Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych czy okoliczności konkursu na stanowisko prezesa Śląskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych „Polmos” w Bielsku-Białej. Moim zdaniem jest to najpoważniejszy przypadek spośród wszystkich kontrowersyjnych wydarzeń personalnych, z którymi ma do czynienia nasza Komisja. Ten przypadek właśnie wzbudził uzasadniony niepokój w wielu liczących się środowiskach branży stoczniowej. A opinii tych środowisk nie powinno się lekceważyć. Jak niektórzy z państwa się orientują, jestem absolwentem Politechniki Gdańskiej, w której to uczelni powstał pierwszy wydział budowy okrętów. I chociaż jestem po wydziale elektrycznym, wiem, jak istotną funkcję w branży stoczniowej pełnią inżynierowie. A jeśli są to wybitni inżynierowie? W tym kontekście bardzo zaniepokoiła mnie wiadomość podana przez pana Andrzeja Antosiewicza ze Szczecina, wedle której ze stoczni odchodzą fachowcy wyższego szczebla technicznego i jadą do Danii lub Norwegii. Trzeba zrobić wszystko, aby zahamować odpływ najlepszych inżynierów i najlepszych fachowców. Dlatego proponuję raz jeszcze wystosowanie dezyderatu Komisji do ministra skarbu z prośbą o podanie przyczyn odwołania pana Jerzego Bielińskiego z funkcji członka rady nadzorczej Stoczni Gdynia. Proponuję także zamieszczenie w dezyderacie apelu do pana ministra o jak najszybsze podjęcie działań na rzecz prywatyzacji polskich stoczni. Chodzi mi jednak o prawdziwą prywatyzację, a nie o udawane działania, które ma za zadanie przekonać inwestorów do inwestowania i jednocześnie do zaakceptowania wiodącej roli Skarbu Państwa w prywatyzowanej spółce. Jest to moim zdaniem klucz do całej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosełAleksanderGrad">Czy ktoś z państwa posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń, wobec tego udzielę głosu sobie. Chciałbym najpierw zwrócić się do pana ministra Pawła Poncyljusza z prośbą, aby w czasie wystąpień posłów z sejmowej Komisji Skarbu Państwa nie używał słowa „żenada”, adresując to do wypowiedzi mówców. Myślę, że takie zachowanie w gmachu parlamentu jest niegodne urzędującego wiceministra tego rządu. Z drugiej strony jest coś, co można nazwać trochę żenującym. Chodzi mianowicie o to, co rząd robił w sprawie prywatyzacji sektora stoczniowego w okresie od lutego do lipca tego roku. W związku z tym chciałbym wiedzieć, ile razy konstytucyjny minister gospodarki i jego zastępcy spotykali się z panią komisarz Kroes w siedzibie Komisji Europejskiej? Czy takie spotkania w ogóle się odbywały i jeśli tak, to z czyjej inicjatywy? Otóż z informacji, jakie do nas docierały wynika, że owszem, nastąpiła wymiana dokumentów i odbywały się spotkania. Były to jednak spotkania na bardzo niskim szczeblu, a przecież oczekujemy kluczowych decyzji w sprawach niezwykle istotnych dla Polski. Oczekujemy mianowicie na decyzje o zmianie całego procesu restrukturyzacyjnego i o zasięgu pomocy publicznej.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PosełAleksanderGrad">Jest więc dla mnie rzeczą niezrozumiałą, że przez tyle miesięcy żaden z ministrów nie potraktował serio tej sprawy. Co więcej, w ostatniej chwili sprawa ta została „podrzucona” premierowi, który udawał się do Brukseli na posiedzenie Komisji Europejskiej, a to wszystko oznacza, że problemy z tą instytucją znalazły się w fazie kulminacji. Na takie stwierdzenie pozwala mi treść listu wysłanego przez panią komisarz Neelie Kroes do ministra skarbu, treść, która jest dla Polski po prostu druzgocąca. Jeżeli ktoś zna reguły dyplomacji, to wie, że list podobnej treści jest dla strony polskiej po prostu wyrokiem. Myślę, że kierownictwo resortu zdaje już sobie z tego sprawę, ale zbyt późno, a może już za późno. Czym zatem można wytłumaczyć niefrasobliwość rządu, który na chybcika i w trybie obiegowym przyjmuje strategię działania dla tak ważnego sektora, a nad programami restrukturyzacyjnymi specjaliści pracują dzień i noc po to, aby zdążyć do wyznaczonego terminu. Pytanie jest więc tego rodzaju, czy dokumenty wysłane do Brukseli mają rzeczywiście oparcie w stanie faktycznym teraz i w dającej się określić perspektywie oraz czy zawierają na tyle wiarygodne propozycje, że przekonają decydentów unijnych. Może dokumenty zostały po prostu napisane, bo tego wymagała sytuacja? Jak wiadomo, papier jest nadzwyczaj cierpliwy i przyjmie wszystko, każdą strategię i każdy program restrukturyzacyjny. My jednak chcielibyśmy wiedzieć, jaka będzie realizacja tych zamierzeń. Dzień po dniu. To jest istota sprawy, dlatego musimy jako Komisja Skarbu Państwa włączyć się w to przygotowując dezyderat, który podejmie tę problematykę. Mam na myśli zarówno zagadnienia związane z prywatyzacją i programami restrukturyzacyjnymi, jak również problemy dotyczące powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych i zarządów poszczególnych przedsiębiorstw stoczniowych.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PosełAleksanderGrad">W trakcie rozpatrywania wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra Wojciecha Jasińskiego, minister w swoim wystąpieniu przekonywał nas, że w radzie nadzorczej każdej firmy będzie zasiadał autorytet naukowy lub kompetentny specjalista, znający doskonale daną branżę i umiejący tę wiedzę wykorzystać. Jednak to, co uczyniono w przypadku rady nadzorczej Stoczni Gdynia zupełnie przeczy realizacji takich koncepcji. Chciałbym jeszcze zapytać o pewne szczegóły dotyczące strategii działania zaprezentowanego programu restrukturyzacyjnego. Czy udział własny podmiotu, w którym przewiduje się zgromadzenie 50 procent środków niepochodzących z finansowania w ramach pomocy publicznej, leży w gestii inwestora, czy jest jakaś inna propozycja? Który wariant tego rozwiązania został zaproponowany Komisji Europejskiej? Jeśli wolno mi jeszcze przypomnieć pewne fakty, to chciałbym zwrócić uwagę, że postępowanie Komisji Europejskiej w sprawie sektora stoczniowego rozpoczęło się w listopadzie 2005 roku, zatem termin dla zakończenia postępowania mija w listopadzie 2006. W uzasadnionych przypadkach okres ten można wydłużyć o 3 miesiące. Chciałbym zatem zapytać, jaka jest wstępna ocena dokumentów, jakie strona polska dostarczyła do Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej dla sektora stoczniowego? Czy w czasie konsultacji, jakie odbywały się w trakcie tego roku, były poczynione jakieś uwagi, które powinny zostać wzięte pod uwagę przez stronę polską, a jeśli tak, czy dokonywano jakichś korekt w założeniach programu restrukturyzacyjnego? Czy w tekście dokumentów pozostały jakieś zapisy, które wymagałyby specjalnych uzgodnień z Brukselą? Pytam o to dlatego, aby wybadać, jaki jest stopień realności programów restrukturyzacyjnych, przygotowanych dla stoczni i jaka jest możliwość wydania pozytywnej opinii przez Komisję Europejską. Niezwykle istotną rzeczą jest też pozyskanie konkretnych inwestorów, którzy nie będą występowali anonimowo.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PosełAleksanderGrad">Czy zatem przewidziane są spotkania ewentualnych inwestorów z przedstawicielami Ministerstwa Skarbu Państwa, Ministerstwa Gospodarki oraz Komisji Europejskiej po to, aby bardziej uwiarygodnić program prywatyzacyjny sektora stoczniowego? Jaki jest plan działania resortu gospodarki i resortu skarbu państwa na najbliższe miesiące, w którym wykorzysta się jeszcze istniejący czas dla przekonania Komisji Europejskiej do naszych propozycji? Pytań jest więcej, nie chcę rozwijać już kolejnych wątków, zanim panowie ministrowie nie ustosunkują się do już zadanych pytań i uwag. Proponuję, aby prezydium Komisji Skarbu Państwa przygotowało dezyderat wspólnie z posłami wnioskodawcami, który uchwalilibyśmy na kolejnym posiedzeniu naszej Komisji. Proszę zatem przedstawicieli rządu o odpowiedzi na pytania zadane w trakcie dzisiejszego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Panie przewodniczący, zacznę może od odpowiedzi na pytania zadane przez pana, które chciałbym podzielić na dwa rodzaj – na pytania, na które da się odpowiedzieć, oraz na pytania, które świadczą o tym, że nie dysponuje pan odpowiednią wiedzą na temat funkcjonowania instytucji europejskich. Nie potrafiłbym jednak prostować pewnych mylnych pana przekonań, opinii czy też nadziei, szczególnie tych opinii, które odnoszą się do rzekomej konieczności spotykania się z wysokimi urzędnikami Komisji Europejskiej. Te kontakty wyglądają zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że kiedyś otrzyma pan szansę reprezentowania rządu na poziomie ministerialnym, bo to pozwoliłoby panu na zorientowanie się, jak wyglądają procedury rozmów z tą instytucją. Powiem panu, że 90 procent spraw uzgadnia się na poziomie technicznym, a tylko 10 procent uzgodnień ma charakter polityczny.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Jeśli chodzi o list pani komisarz Kroes z 24 lipca 2006 roku, to był on pewnego rodzaju podsumowaniem wielomiesięcznych uzgodnień i rozmów przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz stałego przedstawicielstwa Polski przy Komisji Europejskiej. Także rozmów moich, urzędników Departamentu Przemysłu Ministerstwa Gospodarki oraz urzędników odpowiednich departamentów Ministerstwa Skarbu Państwa. Tak więc kontakty z odpowiednimi komórkami Komisji Europejskiej inaczej wyglądają, aniżeli pańskie wyobrażenie, panie przewodniczący. Ale zapraszam wobec tego na spokojną rozmowę na te tematy przy kawie, podczas której postaram się wszystko panu rozrysować i wytłumaczyć, jak i co funkcjonuje, szczególnie w Dyrekcji Generalnej do spraw Konkurencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełAleksanderGrad">Prosiłbym pana, panie ministrze, aby darował pan sobie tego rodzaju uwagi i wnikliwie przeczytał list z 24 lipca 2006 roku, który jest dowodem na to, że nie było rozmów na niższych szczeblach technicznych, nie było też rozmów na szczeblu politycznym. Być może, to pan nie rozumie istoty tak ważnych negocjacji, która polega na budowaniu pewnego klimatu wokół spraw, które chce się załatwić. Ale nie chciałbym zbytnio przeciągać tej polemiki, więc proszę, aby pan kontynuował.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Podtrzymuję zaproszenie na kawę i deklaruję, że wytłumaczę panu przewodniczącemu zasady funkcjonowania tego rodzaju negocjacji. Wracając do głównego nurtu naszych rozważań i tego, co działo się od lutego do lipca br. – 3 kwietnia 2006 roku został przekazany projekt „Strategii dla sektora stoczniowego” do Komisji Europejskiej, który różni się od ostatecznego brzmienia tego dokumentu może w 5 procentach albo mniej. Przedstawiciele Komisji Europejskiej w dniu 3 czerwca br. gościli w Stoczni Gdynia oraz w Stoczni Gdańskiej, obserwując z bliska, jak wyglądają przygotowania do programu restrukturyzacji. Był to jeszcze okres, w którym Stocznia Gdańska stanowiła część Stoczni Gdynia, chociaż przygotowania do rozdziału tych podmiotów były w toku. Poza tym Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wielokrotnie kontaktował się z odpowiednimi komórkami Komisji Europejskiej na poziomie technicznym. Także ja miałem szansę dwukrotnie rozmawiać z panem dyrektorem Drabe, który przygotowuje merytorycznie tego rodzaju decyzje, a także z panem Karlem Sucupem, który w tych sprawach jest ze strony Komisji osobą kluczową. Przy okazji rozmów o całym systemie stosowanym przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, rozmawialiśmy także o FSO i oczywiście o stoczniach. Jestem więc przekonany, że złożona w Komisji Europejskiej „Strategia dla sektora stoczniowego” oraz programy restrukturyzacji odpowiadają całkowicie temu, co zostało napisane w liście pani komisarz Kroes.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Myślę także, że – paradoksalnie – list pomógł stronie polskiej skonstruować programy restrukturyzacyjne, a stoczniom wyzbyć się pewnych złudzeń, które przez dłuższy czas były obecne w różnych dyskusjach. Ten list pomógł także stronie społecznej w zorientowaniu się, na jakim etapie negocjacji jesteśmy z Komisją Europejską, co potwierdziły niedawne obrady zespołu trójstronnego dotyczące stoczni. Panuje więc zgodna opinia co do tego, że z Komisją Europejską nie ma żartów, a ja wielokrotnie byłem namawiany przez stronę społeczną do zajęcia twardego stanowiska wobec Unii Europejskiej. Studziłem te zapędy mówiąc, że raczej należy rozmawiać spokojnie i merytorycznie, a nie emocjonalnie. Odpowiadając na pytanie o stopień realności programów restrukturyzacyjnych, pragnę wyjaśnić, że za realizację programów przedstawionych Komisji Europejskiej odpowiadają zarządy spółek. Dlatego proszę obecnych tu przedstawicieli zarządów spółek stoczniowych o poinformowanie Komisji Skarbu Państwa o aktualnym stanie procesów restrukturyzacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">W moim przekonaniu, wszystkie wątpliwości zawarte w liście pani komisarz Kroes zostały uwzględnione w dokumentacji przekazanej do Brukseli. Nie chciałbym jednak dzisiaj dywagować na temat, jakie będą decyzje w sprawie udzielenia pomocy publicznej. Jestem jednak głęboko przekonany o tym, że wszystko to, co zostało uwypuklone przez Komisję Europejską jako problematyczne, zostało rozwiązane zgodnie z literą i duchem prawa europejskiego. Zwłaszcza zgodnie z art. 87 i 88 Traktatu o wspólnotach europejskich, dotyczących pomocy publicznej. Odnosząc się do wypowiedzi pana posła Jana Wyrowińskiego, chciałbym powiedzieć, że wszyscy na tej sali uprawiamy rodzaj polityki. Pan poseł próbuje dzielić posłów na takich, którzy są zatroskani o los stoczni – i do nich należą oczywiście członkowie Platformy Obywatelskiej – oraz na posłów innych ugrupowań, którym los polskich stoczni jest obojętny. Oczywiście do tej drugiej kategorii pan poseł Wyrowiński zalicza rząd i polityków Prawa i Sprawiedliwości, którym los naszych przedsiębiorstw jest zupełnie obojętny. Zresztą wszystkich państwa, euforycznie nastawionych do prywatyzacji wszystkich branż i sektorów, odsyłam do lektury na temat aktualnej sytuacji na Węgrzech. Dzieją się tam rzeczy niezwykle istotne i warto dokonać analizy doświadczeń Węgrów, którzy byli jednymi z pierwszych orędowników wszelkiej prywatyzacji i wszystkiego, co się da. Dzisiaj muszą się zmierzyć z bolesnymi efektami tej polityki. Jeśli chodzi o ceny sprzedaży statków, o czym mówił pan poseł Andrzej Czerwiński, to proszę pamiętać, panie pośle, o tym, że ceny sprzedaży statków zostały zakontraktowane jeszcze w okresie głębokiej dekoniunktury w przemyśle stoczniowym. Oczywiście te ceny w konfrontacji z dzisiejszymi cenami kontraktowanych jednostek są cenami mało poważnymi. Zresztą kilku potencjalnych inwestorów stało się poważnymi przedsiębiorcami w branży stoczniowej tylko dzięki temu, że kiedyś zakontraktowali w Polsce statki i odebrali je po „starych” i nieadekwatnych cenach. Te statki są tańsze o około 15.000 tys. USD od porównywalnych z dzisiejszej produkcji. Tak więc armator, który odbiera je ze stoczni, od razu zarabia na tym grube miliony dolarów.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Taka jest – niestety – okrutna prawda, co więcej, wszyscy dookoła wzmacniają się dzięki temu, że polskie stocznie produkują statki. Jesteśmy bezbronni i bezbronny jest też Skarb Państwa, ponieważ musimy dotrzymać podpisanych umów. Nie muszę mówić, że rentowność na takich produkcjach, jak wszystko dobrze pójdzie, sięga 4 procent. W branży stoczniowej natomiast osiąga się rentowność w wysokości 20 procent, o czym mówił pan minister Michał Krupiński. Odnosząc się do zarzutów pana posła Jana Wyrowińskiego o prowadzenie powolnej prywatyzacji, jako to określono „łżeprywatyzacji”, to odpowiadam równie apolitycznie jak pan poseł. Otóż wartość kapitałowa Stoczni Gdańskiej wynosi dzisiaj 80.000 tys. zł. Jeśli podniesiemy kapitał jednorazowo o 55.000 tys. zł, to Skarb Państwa traci kontrolę nad tą spółką zanim jeszcze dokona ostatecznego uporządkowania spraw. Jak państwo wiecie, wydzielenie Stoczni Gdańskiej ze Stoczni Gdynia zostało zakończone, ale to wcale nie oznacza, że Stocznia Gdańska została wyposażona we wszelkie instrumenty do tego, aby można było stwierdzić, że jest zakładem pracy zdolnym do wykonania wszelkich robót stoczniowych własnymi siłami. Chodzi między innymi o pochylnie, które są w rękach firmy Synergia, istnieje także kwestia firm, które zajmowałyby się poszczególnymi procesami w trakcie budowy statków. Dlatego nie możemy się tak od razu zdecydować i z tego powodu resort Skarbu Państwa podjął decyzję o podniesieniu kapitału w dwóch lub trzech fazach.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Jednak nie będą to odległe terminy, ponieważ planujemy zakończyć tę operację w 2007 roku. To jednak będzie jeszcze przedmiotem wyjaśnień przed Komisją Europejską, przynajmniej takie są moje przypuszczenia, o ile znam reżimy i procedury dotyczące pomocy publicznej dla przemysłu stoczniowego. Nie istnieje więc absolutnie zamiar przetrzymywania przedsiębiorstw w rękach Skarbu Państwa tylko dlatego, aby czuć się zarządzającym spółkami stoczniowymi. Chodzi wyłącznie o dokończenie wyposażania Stoczni Gdańskiej w odpowiednie atrybuty po to, aby był to zakład w pełni przygotowany do konkurowania na wolnym rynku stoczniowym. Jeśli chodzi o istnienie tzw. planu awaryjnego, to oświadczam, że nie ma takiego planu. To znaczy nie ma planu na wypadek, gdyby decyzja Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej była negatywna.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Proszę państwa, każdy kto zna tę branżę wie, że albo stocznie zostaną zweryfikowane pozytywnie w ramach udzielonej dotychczas pomocy publicznej i mając rację bytu, mogą dalej funkcjonować albo będą musiały oddać środki uzyskane w ramach owej pomocy. I w takim przypadku nie ma już mowy o planie awaryjnym. Pewne rzeczy trzeba sobie jednak uświadomić i o tym mówiłem stronie związkowej, która nie była z tego zadowolona, ale przyjęła do wiadomości. Otóż, funkcjonujemy jako kraj w ramach Unii Europejskiej i czy chcemy czy nie, pewne zachowania Unia na nas wymusza. Nie jesteśmy na pewno zachwyceni pewnymi rozwiązaniami, jakie musimy zastosować jako kraj członkowski, ale takie są wymogi kraju członkowskiego. Nawet jeśli serce chce inaczej, wymogi wspólnego rynku powodują, że nie ma zbytnio wyboru. Jestem przekonany, że plany, jakie zostały przekazane, oraz intencja, jaka towarzyszyła temu przekazaniu, a więc intencja prywatyzowania jest na tyle jasna, że decyzja Komisji Europejskiej może być tylko pozytywna. Podkreślę, chodzi o taką prywatyzację, która nie spowoduje exodusu produkcji poza Polskę, a polskie stocznie nie będą jedynie magazynami.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Jest jeszcze jeden istotny czynnik w tej sprawie. To wyjątkowa koniunktura na statki, która powoduje, że okres oczekiwania na wolne moce produkcyjne w stoczniach liczy się w latach. Trzy, cztery lata czeka się w Europie na rozpoczęcie realizacji zamówienia na budowę statku. Nie spodziewałbym się zatem, że decyzja negatywna miałaby być podjęta pochopnie i bez konsultacji z polskim rządem, a także bez postawienia kolejnych warunków i odniesienia się do oczekiwań ze strony Polski. Odnosząc się do pytania o zdolności produkcyjne poszczególnych stoczni, chciałbym poinformować, że zdolności produkcyjne zawarte są w programach restrukturyzacyjnych poszczególnych spółek. Nie mówimy o tym w „Strategii”, która jest programem ogólnym, ukazującym pewne tendencje i pewne zadania, jakie ma do wykonania rząd. Mogę od razu poinformować państwa, że redukcja zdolności produkcyjnych w przypadku Stoczni Gdynia wynosi z 540 tys. CGT do 340 tys., natomiast w przypadku Stoczni Gdańskiej ta redukcja wynosi z 210 tys. CGT do 160 tys. CGT. Kolejny zarzut wobec rządu podniosła strona społeczna, która uważa, że rząd nic nie robi w sprawach prywatyzacji. Otóż chciałbym poinformować, że od kilku miesięcy Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych na każdym posiedzeniu podejmuje kolejne uchwały w sprawie udzielenia gwarancji i poręczeń Skarbowi Państwa oraz w sprawie udzielania gwarancji własnych.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Dzisiejsze zaangażowanie w zakresie poręczeń i gwarancji Skarbowi Państwa na spłatę kredytów dla stoczni wynosi 990.000 tys. zł, w tym dla Stoczni Gdynia zaangażowanie to wynosi 525.000 tys. zł, natomiast dla Stoczni Szczecińskiej 474.000 tys. zł. Pytam zatem osoby formułujące zarzuty wobec rządu, skąd biorą się tak ogromne kwoty poręczeń na budowę statków, jeśli rząd nic nie robi? Przecież przy każdym kolejnym statku, przy każdym wniosku stawianym przez którąkolwiek stocznię, rząd robi wszystko, aby czym prędzej uruchomić cały proceder gwarancji i aby stocznia mogła zakupić materiały i rozpocząć pracę. Wytłumaczenie tego rodzaju zarzutów może być dwojakie. Albo autor zarzutów nie wie, co robi rząd, albo dopuszcza się cynicznej propagandy, mającej na celu zniesławienie rządu. Gdyby nie było żadnej pomocy ze strony rządu, to prawdopodobnie nie byłoby czego produkować, bo spółki stoczniowe znajdywałyby się już w upadłości. Proszę pamiętać o gwarantowanym przez Skarb Państwa zwrocie zaliczek armatorom na kwotę 354.000 tys. USD, w tym dla Stoczni Gdynia 166.000 tys. USD, a dla Stoczni Szczecińskiej 188.000 tys. USD. Gwarancje, które Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych zatwierdziła do wykorzystania, wynoszą 717.000 tys. USD, a przypomnę, że Stocznia Szczecińska Nowa złożyła wnioski na kwotę 319.000 tys. USD. To chyba pokazuje, że rząd nie siedzi z założonymi rękami, czekając na rozwój wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Jeśli chodzi o budżet na 2007 rok, pragnę poinformować, że przeznaczono 110.000 tys. zł na dopłaty do statków w dziale 20 – Gospodarka, a przypomnę, że w planie pierwotnym miała to być rezerwa budżetowa. Jeśli chodzi o dopłaty do statków z budżetu państwa, to w roku 2005 kwota ta wyniosła 116.000 tys. zł, natomiast w roku bieżącym 112.000 tys. zł. Wnioski złożone przez stocznie opiewały na kwotę 160.000 tys. zł. Rząd podjął decyzję o przyspieszeniu dopłat w momencie przekazania statku z 30 do 14 dni po to, aby spółki stoczniowe nie utraciły płynności i jak najszybciej otrzymały środki finansowe. Zaistniał tylko jeden przypadek, w którym dopłata do statku nie została dokonana, ale ten przypadek jest teraz badany i wyjaśniany. Mówię to wszystko po to, aby jednak unaocznić państwu, że nie jesteśmy bezczynni i robimy to, co możemy w aktualnej sytuacji. Jest nam miło, że naszej pracy towarzyszy takie zainteresowanie i tak krytyczna ocena, bo jest to dla nas bodziec do lepszych i skuteczniejszych działań. Mimo to, pewne zarzuty są nieuprawnione i bezzasadne, a powoływanie się tylko na pismo unijnej komisarz, pani Neelie Kroes nie jest całkowicie uczciwe.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Ponawiam swoje zaproszenie dla każdego chętnego posła, który chce dowiedzieć się czegoś więcej o spółkach stoczniowych i gotów jestem każdemu dokładnie wytłumaczyć, co uczyniono przez parę ostatnich miesięcy w działalności rządu na rzecz sektora stoczniowego. Na koniec chciałbym powiedzieć coś na temat przemysłu stoczniowego w innych krajach, bo wątek ten był poruszany przez kilku mówców. W wielu stoczniach na terenie Europy, także w stoczniach duńskich, zatrudnienie wynosi kilkuset pracowników, z czego dużą część stanowią Polacy. Niestety, odbywa się to w taki sposób, że polscy pracownicy symulują chorobę i otrzymując zwolnienie lekarskie, wyjeżdżają w tym czasie do pracy do Danii lub Norwegii. Jadą oczywiście po to, aby pracować na czarno w tamtych stoczniach. Tak wygląda praktyka dnia powszedniego, proszę państwa. Cóż, wyrażam ubolewanie, że polskie stocznie nie wyglądają tak, jak tego typu zakłady w Skandynawii, ale w tamtych stoczniach nie notuje się kradzieży złomu, jak to jest w naszych przedsiębiorstwach. Niestety, mamy do czynienia z tego rodzaju patologicznymi zjawiskami w polskich stoczniach i próbujemy temu jakoś zaradzić. O tym również rozmawialiśmy w czasie obrad trójstronnego zespołu, jak również o wyjazdach stoczniowców w czasie rzekomej choroby do pracy za granicą. Rozmawialiśmy także o bardzo złej praktyce wykonywania w czasie godzin pracy tzw. fuch dla zleceniodawców zewnętrznych bez oficjalnego zamówienia. Często ci zleceniodawcy mają swoje siedziby w bliskim sąsiedztwie spółki lub wręcz na terenie stoczni, co jeszcze bardziej czyni ten proceder trudnym do uchwycenia.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Oczywiście oczekujemy od zarządów firm stoczniowych działań, które wyeliminują takie patologie ze swojego podwórka, jednak zdajemy sobie sprawę, że nie da się tych zjawisk wyplenić z dnia na dzień. Takie zachowania są tak głęboko zakorzenione w mentalności Polaków, że trzeba dni, tygodni, a może i miesięcy, aby sobie z tymi zjawiskami poradzić. Miejmy nadzieję, że te anomalie zostaną zidentyfikowane i zlikwidowane, także po to, aby przyczynić się do poprawienia efektywności działania. Tyle chciałem powiedzieć państwu i odpowiedzieć na pytania oraz wyjaśnić te zagadnienia, które dotyczą kompetencji ministra gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełAleksanderGrad">Końcowy fragment pańskiego wystąpienia zawierał nieco przewrotne podsumowanie, z którego wynikało, że rząd zrobił wszystko, co do niego należało. Winni są tylko złodzieje złomu i nieuczciwi pracownicy. Myślę, panie ministrze, że było to trochę nadużycie z pana strony, a moim obowiązkiem jest zareagować na to. Zgadzam się z panem co do tego, że „Strategia” była wcześniej przesłana do Komisji Europejskiej w formie projektu, ale jak pan pamięta, nie została przyjęta przez Radę Ministrów. Co więcej, omawianie tych zagadnień zostało zdjęte z porządku obrad Rady Ministrów i długo czekaliśmy na powtórne zajęcie się tą sprawą przez rząd. Zostało to zrobione dosyć późno, chociaż zakres zmian przyjętych w wyniku obrad Rady Ministrów był bardzo niewielki w stosunku do pierwotnego projektu. Chciałbym wobec tego zapytać: dlaczego w tym czasie nic konkretnego się nie działo? Przecież dokument był przygotowany, projekt wysłany do Komisji Europejskiej, a całością zajęła się już Rada Ministrów, mimo że najpierw „Strategia” została zdjęta z porządku obrad rządu. Tak czy owak, przez cztery miesiące nic się nie działo i to jest przyczyna moich dociekań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">Zacznę od pytania dotyczącego zmian w składzie rady nadzorczej Stoczni Gdynia. Rzeczywiście jest tak, że osoby mające dorobek naukowy dają rękojmię, że swoją funkcję w radach nadzorczych sprawują w sposób niezależny, obiektywny i fachowy. Taka jest przynajmniej nasza ocena po kilkunastu miesiącach sprawowania urzędu. Na przykład w branży energetycznej, którą także mam przyjemność nadzorować, w radach nadzorczych zasiada kilkadziesięcioro osób z tytułem naukowym. Są to przeważnie doktorzy nauk ekonomicznych i prawniczych, którzy działają w sposób lojalny i obiektywny. Ich postawa bierze się między innymi stąd, że mając pewien dorobek życiowy mają wiele do stracenia, jeśliby okazało się, że nie działają w radach nadzorczych zupełnie bezstronnie. Po prostu taka dwuznaczna postawa miałaby wpływ na ich dalsze losy zawodowe, a także na działalność naukową w macierzystych jednostkach akademickich. Te mechanizmy sprawdzają się, naszym zdaniem, po kilkunastomiesięcznych doświadczeniach. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że decyzje dotyczące nominowania określonych osób na stanowiska w radach nadzorczych są decyzjami właściciela. Przekładając to na język praktyczny oznacza, że gdyby właściciel był zadowolony z pracy swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej, to nie odwoływałby go z jej składu i – siłą rzeczy – nie powstawałaby konieczność nominowania nowych osób do tego gremium.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">W tym kontekście pragnę zwrócić uwagę państwa na zachowanie niezależności w sprawowaniu funkcji zwłaszcza w tak trudnym okresie, jakim jest okres negocjacji z potencjalnymi inwestorami z równoczesnym przygotowywaniem planów restrukturyzacyjnych. Istotne jest również to, aby wszystkie osoby zasiadające w radach nadzorczych czerpały pożyteczne doświadczenia i miały dobre opinie ze wcześniejszego sprawowania tych funkcji. O ile wiem, nie wszystkim osobom funkcjonującym w radzie nadzorczej Stoczni Gdynia udzielono absolutorium z wcześniejszego uczestnictwa w radzie. Drugą kwestią, jaką chciałbym poruszyć, jest sprawa prywatyzacji. Otóż „Strategia dla sektora stoczniowego” jest rządowym programem zmierzającym do prywatyzacji. Co do tego nie może być większych wątpliwości. Wystarczy porównać tę koncepcję z założeniami prywatyzacji poprzedniego rządu, aby się o tym przekonać. Tamta strategia zakładała działania konsolidacyjne względem przedsiębiorstw stoczniowych, my zmierzamy w kierunku prywatyzacji tych przedsiębiorstw. I nie ma chyba sensu podejmować wątku rzekomych zamierzeń Skarbu Państwa w celu przejęcia kontroli nad prywatyzowanymi podmiotami, ponieważ pan minister Paweł Poncyljusz bardzo umiejętnie zaprezentował przesłanki umożliwiające stopniowe przystępowanie inwestorów do oferty prywatyzacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">Świadczą o tym także zapisy „Strategii” oraz zapisy w programach restrukturyzacyjnych, a trzeba pamiętać o tym, że sektor stoczniowy jest sektorem szczególnym. Jest to dziedzina gospodarki, która nie da się z niczym innym porównać. Także dlatego, że w tym przemyśle występują okresy koniunktury występujące w pewnej dłuższej perspektywie czasowej. Mówicie państwo o prosperujących stoczniach prywatnych, ale niewiele jest na świecie prywatnych stoczni, które produkują przez okrągły rok. Chyba tylko japońskie stocznie są w tak dobrej sytuacji. Natomiast wymieniane przez posłów stocznie duńskie czy norweskie funkcjonują tylko w okresach koniunktury, po czym zajmują się produkcją alternatywną. Stąd właśnie bierze się dążenie zarządów spółek stoczniowych do dywersyfikacji produkcji. Trzeba dobrze wykorzystać okres przejściowej koniunktury, aby potem móc doczekać do kolejnego, produkując inne wyroby lub świadcząc inne usługi. Zatem, podkreślę raz jeszcze, że przemysł stoczniowy jest bardzo specyficzną gałęzią gospodarki, nie dającą się porównać z żadnym innym sektorem industrialnego państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">Odnosząc się do pytań o prywatyzację stoczni przypomnę krótko to, co nowy rząd zastał w przemyśle stoczniowym po rozpoczęciu funkcjonowania. Obrazuje to bowiem w dużym stopniu specyfikę tego sektora. Otóż ostatnie 15 lat działalności polskich stoczni nie było pasmem sukcesów, a świadczy o tym również liczba posiedzeń komisji sejmowych poświęconych temu zagadnieniu. Proszę pamiętać o tym, że Stocznia Gdyńska otrzymała już kwotę 7.000.000 tys. zł w postaci pomocy publicznej i proszę pamiętać także o tym, że kilkadziesiąt miliardów złotych przeznaczono na pomoc udzielaną wszystkim przedsiębiorstwom stoczniowym przez 15 lat istnienia III Rzeczpospolitej. Proponuję pojechać do Stoczni Gdańskiej i przekonać się o tym, jak zagmatwane są stosunki własnościowe i ile różnych firm działa na tym terenie, jak niejasne są sprawy związane ze sporami prawnymi, dotyczącymi praktycznie wszystkiego i ile różnych narosło wokół tego nieprawidłowości. Istnieje na przykład obiegowa opinia o tym, że zamawiający statek w stoczni ma w cenie kontraktu jednostkę o wyższej jakości, aniżeli wynika to z warunków tego kontraktu. Dzieje się tak dlatego, że pracownicy stoczni wykonujący daną usługę, przyjmują lewe zlecenie od zamawiającego na wykonanie dodatkowych czynności, polepszających jakość statku. Proszę państwa, tego rodzaju praktyki są nie do pomyślenia w normalnie funkcjonujących zakładach stoczniowych na świecie. Nie muszę chyba mówić, iż tego rodzaju zachowania i tego rodzaju praktyki czynią z polskich stoczni swoiste kuriozum wśród tego rodzaju przedsiębiorstw na świecie.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">Odnosząc się do zarzutu stawianego przez kilku mówców o brak działania resortu skarbu państwa na rzecz polepszenia sytuacji w okresie od lutego do lipca br. powiem w sposób następujący. W lutym tego roku odbyto szereg spotkań umożliwiających podjęcie działań przez zarządy spółek, mające na celu sporządzenie programów restrukturyzacyjnych. W okresie od maja do lipca br. te projekty programów były już konsultowane z Komisją Europejską. Przecież wystarczy przeczytać list pani komisarz Kroes, z którego jasno wynika, że mówi się w nim o programach restrukturyzacyjnych, które właśnie strona polska sporządziła. To oznacza, że plany te były już poddane analizie i ocenie przez odpowiednie służby Komisji Europejskiej, a wcześniej trwały negocjacje pomiędzy zarządami stoczni, a tymi właśnie służbami. List pani komisarz jest więc ukoronowaniem, podsumowaniem tych działań i konsultacji, a przy okazji jest to bardzo konkretny i dyscyplinujący element wobec zarządów spółek stoczniowych. Dyscyplinujący także dla polskiego rządu, który jest koordynatorem tych wszystkich poczynań i odpowiada za nie. List ten jest także wytyczną informującą nas o tym, co należy poprawić w planach restrukturyzacyjnych, a co należy zmienić. Jako osoba pracująca przez ostatnie trzy lata w Komisji Europejskiej mogę powiedzieć, że mechanizm funkcjonowania tej instytucji jest taki, że strony mogą sobie wiele mówić i mogą się wielokrotnie spotykać. Ale w rezultacie tych rozmów i spotkań liczy się wiarygodność i liczą się fakty oraz liczby. Pan Sucup, o którym mówił pan minister Paweł Poncyljusz, jest jednym z najlepszych fachowców w branży stoczniowej i dlatego pod uwagę przy ocenie polskich propozycji, będą brane liczby i dane, które zostaną poddane wnikliwej analizie. Wynik tej analizy będzie konfrontowany z trzema najważniejszymi warunkami uznania pomocy publicznej za dopuszczalną.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">I o tym również mówi list pani komisarz. Odnosząc się do poziomu planowanej pomocy publicznej, pragnę wyjaśnić, że jednym z kryteriów uznania pomocy za dopuszczaną w planach restrukturyzacyjnych jest posiadanie wkładu własnego przez inwestora. Innym kryterium jest tzw. test prywatnego inwestora. Stąd właśnie biorą się odpowiednie zapisy w programie „Strategii dla sektora stoczniowego”, która na stronach 27 do 32 odnosi się do odpowiedzialności poszczególnych instytucji za podejmowane działania. Myślę o odpowiedzialności zarządów oraz ministerstw i urzędów centralnych. Tego rodzaju zapisów do tej pory nie było, a być powinny. Być może, gdyby wcześniej była ustanowiona taka odpowiedzialność, stan polskiego przemysłu stoczniowego byłby zgoła inny. Z naszych analiz wynika, że jednym z podstawowych niedociągnięć poprzedniego okresu był brak koordynacji pomiędzy ministerstwami, urzędami i zarządami poszczególnych przedsiębiorstw stoczniowych. W obecnym programie staraliśmy się bardzo dokładnie zdefiniować zadania poszczególnych podmiotów uczestniczących w sektorze stoczniowym, a także zadania dla innych instytucji i osób dokonujących oceny i weryfikacji realizowanej strategii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełAleksanderGrad">Czy są jeszcze jakieś opinie, uwagi lub wypowiedzi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosełJacekKurski">Zapytam o pewną kwestię szczegółową związaną z działaniem zarządów spółek stoczniowych. Czy nie mamy przypadkiem do czynienia z sytuacją, w której zarządy przejawiają zbyt mało ofensywną strategię negocjacyjną? Słyszymy, że kontrakty są nieopłacalne, a strata na ich realizacji może wynieść nawet 10.000 – 15.000 tys. USD. Jest to spowodowane zmieniającymi się warunkami gospodarczymi i zmianą kursu dolara w stosunku do okresu, w którym podpisywano kontrakt. Od ludzi, którzy znają się na branży stoczniowej słyszę, że kary umowne za odstąpienie od kontraktu są niższe aniżeli wspomniane straty. Te kary wynoszą najwyżej kilka milionów dolarów, ale nie kilkanaście milionów, jakie tracimy na realizacji kontraktu. Zatem armator, który zdecydowałby się na rezygnację z kontraktu, straciłby podwójnie, ponieważ nie mając statku, nie zrealizowałby wcześniej zamówionych frachtów. Tak wielka jest właśnie konkurencja na rynku przewozów frachtowych.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PosełJacekKurski">Konieczność rezygnacji z budowy statku spowodowałaby dla armatora brak jakiegokolwiek statku, ponieważ na przyjęcie zamówienia przez dowolną stocznię na świecie czeka się kilka lat. Nie mając wobec tego zamówionego statku, armator nie wywiązuje się z własnych zobowiązań, staje się niewiarygodny i wypada z rynku. Jest to więc znakomita okazja dla stoczni, aby zmusić zamawiającego armatora do renegocjacji starego kontraktu, aby osiągnąć przyzwoite i opłacalne warunki. Nie rozumiem więc postawy zarządów, które zgadzają się na realizowanie kontraktów ze stratą, jeśli wszędzie indziej armator musiałby czekać kilka lat na zrealizowanie kontraktu po rynkowych cenach. Przychodzą więc do głowy różne myśli, bo jak stare porzekadło mówi: „Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze”. Być może jest w tym jakaś taktyka, z pewnością jednak nie jest to taktyka korzystna dla stoczni i dla Skarbu Państwa. Nie znajduję żadnego innego wytłumaczenia tej zastanawiającej sytuacji, ale może nie mam racji. Proszę zatem o wytłumaczenie mi tego stanu rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosełJanWyrowiński">Jeśli pan minister Paweł Poncyljusz poczuł się urażony, to bardzo przepraszam. Starałem się w mojej wypowiedzi ukryć emocje, ale to nie zawsze się udaje. Rzeczywiście od kilkunastu lat mówimy o tym samym na posiedzeniach Komisji Skarbu Państwa. Jak długo jeszcze? Jak długo jeszcze będziemy poruszali te same problemy i te same okoliczności? Rozumiem, że własność państwowa chce być obecna w branży stoczniowej, podobnie jak w wielu innych krajach świata. Ale państwo nie ma kierować wszystkimi procesami, państwo ma za zadanie tylko wspomaganie procesu ekonomicznego, a więc zapewnienie jakości produkcji. Natomiast nie jest zadaniem państwa łatanie dziur finansowych. Pan minister mówił o fuchach, które są plagą dzisiejszych stoczni. Ale skąd to się wzięło? Fuchy narodziły się i kwitły w gospodarce socjalistycznej. I taką gospodarkę mamy właśnie w stoczniach, gospodarkę, która toleruje istnienie fuch. Na pewno nie tolerowałby fuch prywatny właściciel, tak samo jak nie tolerowałby pijaństwa. Pamiętam jak w Toruniu splajtował zakład mięsny, którego zresztą bronił ojciec Rydzyk. Sprawą kluczową było w tym zakładzie wnoszenie wódki przez pracowników. Pan minister Michał Krupiński stwierdził, że specyfiką stoczni europejskich jest pewna zmienność produkcji, związana z okresem koniunktury. Czy w takim razie polskie stocznie nie mogłyby podobnie funkcjonować? Czy w „Strategii” proponuje się podobne działania? Dlaczego nasze stocznie muszą pracować na pełnych obrotach, jeśli nie jest to opłacalne? Z tego punktu widzenia taka strategia zmiennej produkcji czy dywersyfikacji produkcji ma sens. Ma sens, skoro robią to inni i ich portfele są pełne.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PosełJanWyrowiński">Róbmy i my coś takiego, to też będziemy bogaci. Dlaczego hołdować modelowi pracy stoczni, który nie sprawdza się w dzisiejszym świecie? Czy ministerstwa gospodarki i skarbu biorą pod uwagę takie rozwiązania? Być może, tego rodzaju rozwiązania okażą się korzystne także dla Polski. Tego właśnie sposobu myślenia brakuje mi w państwa programach, panie ministrze. Proszę nie wątpić w to, że nam, posłom z opozycji nie zależy na pomyślności polskich przedsiębiorstw. Muszę powiedzieć, że najbardziej cieszy mnie w procedurze unijnej istnienie testu prywatnego inwestora. I to niezależnie od niewątpliwego wysiłku, jaki został włożony przez wiele instytucji w sprawy prywatyzacji i restrukturyzacji stoczni. Test prywatnego inwestora jest moim zdaniem kluczem do całej sprawy, ponieważ będzie to świadczyło o jakości przygotowanych programów restrukturyzacyjnych. Czy zatem nie należało zamieścić w tych programach odpowiednich zapisów, umożliwiających dopłaty państwa do produkowanych jednostek, zgodnie z ustawą, jaka jeszcze niedawno funkcjonowała?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#SekretarzstanuwMGPawełPoncyljusz">Jeśli pan przewodniczący pozwoli, to odpowiem od razu, albowiem sprawa jest bardzo ważna. Ustawa, o której pan poseł mówi, przestała obowiązywać w marcu 2005 roku, a mogła jedynie obowiązywać kilka dni do momentu obowiązywania rozporządzenia unijnego, które takich dopłat zabraniało. Dlatego już nic nie można zrobić i cała produkcja stoczniowa musi opierać się na zasadach rynkowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosełJanWyrowiński">Kończąc zatem swoją wypowiedź, panie przewodniczący, podtrzymuję mój wniosek o uchwalenie dezyderatu w sprawie odwołania pana prof. Jerzego Bielińskiego z funkcji członka rady nadzorczej Stoczni Gdynia. Ze słów pana ministra Michała Krupińskiego wynikało, że pan Bieliński nie był całkowicie bezstronny jako członek rady z nadania Skarbu Państwa. Dlatego właśnie powinniśmy jako Komisja poznać całe tło tej sprawy, tym bardziej że w tej kwestii został złożony protest strony społecznej. Projekt dezyderatu pozwoliłem sobie przygotować; brzmiałby on w sposób następujący: „Komisja Skarbu Państwa na posiedzeniu w dniu 21 września 2005 r., po wysłuchaniu informacji przedstawionej przez przedstawicieli związków zawodowych Stoczni Gdynia, zwraca się z prośbą o wyjaśnienie powodów odwołania ze składu rady nadzorczej Stoczni Gdynia SA, pana prof. Jerzego Bielińskiego, autorytetu w sprawach przemysłu stoczniowego i osoby cieszącej się szacunkiem wielu środowisk”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełAleksanderGrad">Proponuję przyjęcie dezyderatu na zakończenie naszej dyskusji, natomiast inne sprawy, zawarlibyśmy w kolejnym dezyderacie na najbliższym posiedzeniu naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosłankaAnnaZielińskaGłębocka">Kwestia programu zawartego w „Strategii dla sektora stoczniowego” jest przedmiotem obrad różnych Komisji sejmowych od prawie roku, pamiętam bowiem dwukrotne już obrady Komisji Gospodarki na ten temat z udziałem pana ministra Pawła Poncyljusza. Było to także przedmiotem interpelacji poselskich, z których ostatnia została złożona przez grupę posłów. Otrzymano wtedy informację, że należy jeszcze poczekać na odpowiedź. Ponieważ tej odpowiedzi nie ma jeszcze, wzrasta wśród posłów zaniepokojenie, czemu nie ma co się dziwić. W związku z tym dziwi mnie arogancki ton wypowiedzi obecnych dzisiaj panów ministrów. Myślę, że także posłowie mogliby zaprosić na kawę panów ministrów, aby im pewne rzeczy wyjaśnić. A są posłowie, którzy mają w sprawach funkcjonowania Unii Europejskiej bardzo dobre rozeznanie. Myślę więc, że nie trzeba dawać upustu emocjom, zwłaszcza że wiele spraw wymaga wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PosłankaAnnaZielińskaGłębocka">Chciałabym wyrazić swoje poparcie dla idei dezyderatu w sprawie pana prof. Jerzego Bielińskiego, którego znam i o którym wiem, że na Wybrzeżu jest najlepszym specjalistą problematyki przemysłu stoczniowego. Dziwię się więc decyzji o odwołaniu go. Pan minister Paweł Poncyljusz mówił o ubezpieczeniu kredytów eksportowych, ale pamiętajmy o tym, że to też jest pomoc publiczna, której udzielenie warunkowane jest od zgody Komisji Europejskiej. W przepisach europejskich proszę państwa, najważniejszy jest test prywatnego inwestora, który będzie decydował o decyzji Brukseli w sprawie pomocy publicznej. O tym powinien wiedzieć pan minister Michał Krupiński, który trzy lata pracował w tej instytucji i o tym wiedzą wszyscy, którzy znają meandry prawa europejskiego. Chciałabym wobec tego zapytać stronę rządową, przedstawicieli zarządów poszczególnych stoczni oraz zgromadzoną dzisiaj licznie stronę społeczną o to, czy w świetle przedstawionego programu restrukturyzacyjnego test prywatnego inwestora może być zaakceptowany przez Komisję Europejską w takiej formule, w jakiej został on przedstawiony. Zbliża się listopad, a więc okres, w którym decyzja Komisji zostanie podjęta. Nic nowego nie można już zaproponować, mamy więc od tej strony sytuację zakończoną. Czy mogę oczekiwać odpowiedzi w tej sprawie od przedstawiciela Ministerstwa Skarbu Państwa lub kogoś z zarządów spółek stoczniowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PrezeszarząduSGSAKazimierzSmoliński">Chciałbym odnieść się do bardzo istotnej sprawy, a mianowicie do negocjacji z Komisją Europejską z udziałem inwestorów. Otóż w tym względzie obowiązuje pewna procedura, która nie przewiduje konieczności udziału inwestorów w negocjacjach, natomiast udziału takiego nie wyklucza. A więc obecność inwestorów nie jest konieczna, ale możliwa i stosowana. Plany restrukturyzacyjne dotyczące spółek stoczniowych zostały złożone, ale to nie oznacza, że wszystko zostało już zamknięte. Owszem, pewien rozdział negocjacji został zamknięty, ale spodziewamy się jeszcze rozmów, pytań, wyjaśnień i innych spotkań. Są to procedury przewidziane w postępowaniu negocjacyjnym i polegają na spotkaniu się w pierwszej kolejności z zarządem przedsiębiorstwa, a później przedstawicielami ministerstwa. Brana jest także pod uwagę ewentualnie rozmowa z potencjalnym inwestorem. Być może Komisja Europejska będzie chciała usłyszeć od inwestora o jego zamiarach, aby i na tej podstawie podjąć ostateczną decyzję. Z kolei, przed decyzją Komisji Europejskiej żaden rzetelny inwestor nie podejmie rozstrzygnięcia i nie przedstawi go w formie pisemnej, ponieważ najpierw będzie chciał znać stanowisko Brukseli. Dopiero po otrzymaniu formalnej decyzji pani komisarz, będzie można przystąpić do finalizowania rozmów z potencjalnym inwestorem.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PrezeszarząduSGSAKazimierzSmoliński">Jeśli chodzi o realizowanie kontraktów, to warto najpierw poczynić pewne wyjaśnienia w tej sprawie. Otóż Stocznia Gdynia jest w sytuacji realizowania kontraktów sprzed czterech, pięciu lat. Część armatorów, która zamówiła statki, nie wierzy w to, że kiedykolwiek otrzyma zamówiony towar. Ludzie ci zostali zmuszeni do zmiany swoich własnych planów biznesowych i czekają na swoje zamówienie, nie planując ze swojej strony żadnych frachtów. Jeśli otrzymają zamówiony statek, będą się cieszyć. Jeśli nie zbudujemy statku, będziemy musieli zapłacić kary umowne lub sprawę rozsądzi arbitraż. Kary umowne są stosowane tylko w przypadku, jeśli strona pozwana wykaże, że nie mogła zbudować statku z jakichś istotnych przyczyn. Ale nie mamy argumentu na to, aby wykazać przed sądem arbitrażowym, że nie możemy zbudować statku. Ryzyko gospodarcze leży po stronie stoczni, a nie po stronie armatora. Te kontrakty, jak już mówiłem, zostały podpisane przed kilku laty, a statki będą budowane w roku 2007 albo w 2008.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PrezeszarząduSGSAKazimierzSmoliński">Osobną kwestią jest sprawa związana z kursem waluty. Armatorzy podpisujący kontrakty na budowę statków nie chcą rozmawiać na temat ryzyka kursowego, uważając, że jest to sprawa stoczni, ewentualnie rządu polskiego. Proszę państwa, kontrakty były zawierane przy kursie 4,5 zł za jednego dolara lub przy kursie 4 zł za jednego dolara. W tej chwili kurs dolara wynosi nieco ponad 3 zł. Oczywiście staramy się większość niekorzystnych kontraktów renegocjować, ale nasza pozycja negocjacyjna jest słaba, ponieważ i tak nie wywiązujemy się przyjętych warunków. Ciągle prosimy naszych kontrahentów o możliwość przesunięcia terminu związanego z oddaniem statku albo o kolejną zaliczkę. Zatem nie mamy żadnej karty przetargowej do tego, aby próbować zmusić do czegokolwiek naszych klientów. Natomiast zerwanie kontraktu, a więc to o czym mówił pan poseł Jacek Kurski, grozi arbitrażem. W chwili obecnej toczy się jedno postępowanie arbitrażowe, w którym dochodzimy swoich racji wobec armatora, który chciał nie tylko zasądzenia kar umownych wobec stoczni, ale także odszkodowania. Sprawa nie jest jeszcze zakończona, a zarząd stoczni permanentnie wraca do starych kontraktów, próbując renegocjacji finansowych. Aktualnie mamy do czynienia z jedną karą wobec stoczni, której wysokość jest zatrważająca, bowiem wynosi 5000 tys. USD i dotyczy statku, który będzie niebawem wodowany. Ma to jednak związek z faktem, że w roku ubiegłym prawie wszystkie jednostki były budowane z opóźnieniem. W związku z tym kary były przesuwane na rok następny. W roku bieżącym oddajemy wszystkie statki w terminie i część kar udaje się nam anulować, ale tylko część. Jednak armatorzy nie chcą wszystkiego anulować, a nam udało się renegocjować niektóre kontrakty i uzyskać dodatkowe bonusy w kwocie 25.000 tys. USD. I rzecz najistotniejsza. Jeżeli nasza pozycja w danym kontrakcie jest silna, staramy się od razu renegocjować warunki kontraktu, mając istotne argumenty w zanadrzu. Między innymi te, o których mówił pan poseł Jacek Kurski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WiceprezeszarząduStoczniSzczecińskiejNowejZbigniewGomółka">Odpowiadając na pytanie pani posłanki Anny Zielińskiej-Głębockiej, pragnę poinformować, że plan rozwoju stoczni szczecińskiej opracowany na lata 2006–2011 był przygotowywany we współpracy z firmą Lloyd. Chodziło nam o to, aby dokument ten przygotowany był zgodnie ze wszystkimi standardami Unii Europejskiej łącznie z testem prywatnego inwestora. Mam nadzieję, że z oceną tego dokumentu przez odpowiednie komórki Komisji Europejskiej strona polska nie będzie miała kłopotu. Jeśli jestem już przy głosie, to chciałbym to wykorzystać i wrócić na chwilę do tematu związanego z Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Trudno jest mi zrozumieć istotę działania tej korporacji, która za swoje usługi każe sobie słono płacić, ale jej finansowanie uznawane jest za pomoc publiczną. O tyle jest to niezrozumiałe, że studiując teraz różne dokumenty i systemy finansowania na zachodzie Europy, stwierdzam, że na przykład w Niemczech finansuje się budowę statków przez armatora i stocznię równocześnie. Zapoznałem się też z podobnymi systemami finansowania budowy statków w Danii i z założeniami dokumentu Leadership 2015, który jest dokumentem programowym w zakresie strategii europejskiego przemysłu okrętowego. Na podstawie tych materiałów można jednoznacznie stwierdzić, że zasadniczym celem działania powinno być zapewnienie płynnego finansowania produkcji statków, które stanowi klucz do sukcesu każdej stoczni.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WiceprezeszarząduStoczniSzczecińskiejNowejZbigniewGomółka">Jest to więc punkt wyjścia do poprawy kondycji finansowej przemysłu okrętowego w Polsce. Ten punkt widzenia jest obecny w dokumencie Komisji Europejskiej, w którym mówi się o podobnej konstrukcji modelu finansowania produkcji, funduszu gwarancyjnego, który miałby stworzyć Europejski Bank Inwestycyjny. Wydaje się, że strona polska zbyt mało energicznie domaga się od Unii Europejskiej powołania takiego funduszu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PosełJacekKurski">Chciałbym stwierdzić, że na posiedzeniu Komisji Skarbu Państwa posłowie stanowią 13 procent ogółu obecnych. Wobec tego zmierzajmy do konkluzji naszej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PrezeszarząduSGSAKazimierzSmoliński">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na pytanie pani posłanki Anny Zielińskiej-Głębockiej dotyczące naszego programu restrukturyzacyjnego. Otóż zakładany w programie udział własny, w naszym przypadku realizowany jest na poziomie 407 procent. Informuję ponadto, że test prywatnego inwestora został przygotowany przez firmę doradczą Ernst &amp;Young. Uważamy więc, że robimy co w naszej mocy, aby program ten został zaakceptowany przez Komisję Europejską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PodsekretarzstanuwMSPMichałKrupiński">Uściślając kwestie związane z testem prywatnego inwestora oraz częściowo zagadnienia związane z konsultacjami z prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, pragnę powiedzieć, że zawsze udział prywatnego inwestora w programie restrukturyzacyjnym zwiększa wiarygodność tego programu. Z tzw. testem prywatnego inwestora mielibyśmy do czynienia w przypadku, w którym instytucja zainteresowana przystąpieniem do prywatyzacji nie byłaby podmiotem prywatnym. W takim przypadku należałoby przeprowadzić test po to, aby przekonać Komisję Europejską o tym, że dana instytucja postępuje jak prywatny inwestor.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PosełAleksanderGrad">Czy są jeszcze chętni do zabrania głosu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniSzczecińskiejNowejAndrzejAntosiewicz">Nie mogę – niestety – przejść do porządku dziennego nad stwierdzeniem pana ministra Pawła Poncyljusza o tym, że w stoczni dokonuje się rozkradania majątku firmy oraz do stwierdzeń innych mówców o tym, że pracownicy w czasie zwolnień lekarskich wyjeżdżają do pracy w stoczniach na terenie Europy Zachodniej. Jeśli jednak tak rzeczywiście miałoby być, to jest to efekt sytuacji panującej w stoczni. Sytuacji oraz systemu, jaki miał być wprowadzony, ale jeszcze nie funkcjonuje. Chciałbym także powiedzieć panom ministrom – moim młodszym kolegom po fachu stoczniowym – że chętnie zaproszę ich któregoś dnia jako przedstawiciel Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego po to, aby pokazać jak wygląda i jak funkcjonuje europejski sektor stoczniowy. Zaręczam, że jako związkowcy jesteśmy od 2002 roku aktywnymi uczestnikami dialogu społecznego na szczeblu europejskim i w ramach wymiany informacji spotykamy się z największymi autorytetami okrętownictwa europejskiego i światowego. Wiemy więc, jak wygląda rzeczywistość stoczniowa poza naszym krajem i nie trzeba nas w tym względzie uświadamiać i pouczać.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniSzczecińskiejNowejAndrzejAntosiewicz">Pragnę dodać, że jako strona związkowa sygnalizowaliśmy czynnikom rządowym, takim jak: Ministerstwo Gospodarki oraz Ministerstwo Skarbu Państwa o tym, że Komisja Europejska będzie przeprowadzać kontrolę w spółkach stoczniowych pod kątem nieuzasadnionych substydiów. Od tamtego momentu minęło już półtora roku, ale nie podjęto żadnych kroków zabezpieczających nasz polski interes. Jako związkowcy mówiliśmy o potrzebie wynegocjowania z Brukselą okresu przejściowego, który dałby polskim stoczniom niezbędny czas do przeprowadzenia restrukturyzacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosełAleksanderGrad">Proponuję, abyśmy nie mówili o rzeczach, które zaszły w przeszłości, ponieważ najważniejsza jest dla nas przyszłość przemysłu stoczniowego, przyszłość która się teraz decyduje. Więc jeśli nie ma pan więcej do dodania na aktualne tematy, to prosiłbym o finalizowanie swojej wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PrzedstawicielNSZZSolidarnośćStoczniSzczecińskiejNowejAndrzejAntosiewicz">Przepraszam za zbyt długi wywód, ale moja wypowiedź związana jest z często spotykanym sposobem widzenia naszych spraw przez panów ministrów, którzy próbują nas pouczać, wskazując na skomplikowaną materię, w której przyszło im działać. Niestety, działania naszych władz podejmowane są głównie w związku z wytycznymi Komisji Europejskiej, a często dzieje się tak, że programy opracowuje się w wielkim pośpiechu bez odpowiedniego przygotowania i rzetelnej analizy sytuacji. Muszę powiedzieć, że z uwagą wysłuchałem wypowiedzi pana prezesa Słonimskiego, który dał do zrozumienia, że szanse na zaakceptowanie programu restrukturyzacyjnego przez Komisję Europejską są niewielkie. W najlepszej sytuacji jest Stocznia Gdynia, która ma inwestora strategicznego i może realizować swój plan. W znacznie gorszej sytuacji jest zarówno Stocznia Szczecińska Nowa, jak i Stocznia Gdańska, które nie mają realnych inwestorów strategicznych, co jest dla Brukseli warunkiem najważniejszym. Jeśli chodzi o kwotę 110.000 tys. zł, które zostały zarezerwowane w budżecie państwa, to o ile sobie przypominam, dotyczy to sześcioprocentowych substydiów, które kończą się w 2008 roku. Jednak problem tkwi w realnej sytuacji, w jakiej znalazły się dzisiaj stocznie. Jeśli nasza produkcja przynosi straty, to trzeba z innych źródeł zapewnić środki na płace dla załogi i na inwestycje. Także na bieżącą działalność. Chciałbym zatem w imieniu załogi zapytać, skąd rząd weźmie pieniądze na niezbędną restrukturyzację sektora stoczniowego i poszczególnych stoczni?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosełAleksanderGrad">Jest jeszcze wiele problemów, które należy rozwiązać w szybkim terminie i które będą poruszone w dezyderacie Komisji. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że nie otrzymaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytanie, jakie rodzi się po przeprowadzeniu analizy bieżącej sytuacji. To pytanie brzmi – czy potencjalni inwestorzy Stoczni Gdynia i ewentualnie Stoczni Gdańskiej będą w stanie zgromadzić taką ilość środków finansowych, która zabezpieczy ich udział własny? Przecież programy przygotowane przez stronę polską zakładają udzielenie pomocy publicznej stoczniom i równocześnie odpowiednią wysokość udziału własnego inwestora strategicznego. Jeżeli zatem nowy właściciel tego nie będzie mógł zrealizować lub nie będzie chciał, to cała konstrukcja programów restrukturyzacyjnych wysłanych do Brukseli legnie w gruzach.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PosełAleksanderGrad">Sądzę, że na to pytanie nie otrzymany dzisiaj odpowiedzi, ponieważ negocjacje handlowe z inwestorami są objęte klauzulą poufności. Tak więc musimy zdać się na działania rządu, o których przyspieszenie zwrócimy się w dezyderacie Komisji po to, aby finalizować program pomocy publicznej dla polskich stoczni. Na koniec chciałbym zapytać państwa posłów, czy ktoś wnosi sprzeciw wobec wystosowania dezyderatu Komisji w sprawie prof. Jerzego Bielińskiego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełJacekKurski">Chciałbym wnieść sprzeciw, a poza tym chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że na sali jest tylko czworo posłów, więc nie ma kworum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosełAleksanderGrad">W związku z tym, chciałbym zapytać pracowników sekretariatu Komisji o to, czy jest kworum. Słyszę, że nie ma, wobec tego musimy odłożyć uchwalenie dezyderatu do przyszłego posiedzenia Komisji. Mam jeszcze krótką informację do przekazania. Poproszę pana przewodniczącego Jacka Kurskiego o przekazanie tej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełJacekKurski">Jak państwo doskonale wiecie, Komisja Skarbu Państwa miała w planie wyjazdowe posiedzenie w KGHM Polska Miedź, 3 i 4 października 2006 r. Z oglądu sytuacji wynika, że frekwencja w czasie wyjazdu nie byłaby zbyt wysoka, co widać choćby po prezydium Komisji. Albowiem ani pani przewodnicząca Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani pan przewodniczący Aleksander Grad, ani też przewodniczący Tomasz Markowski nie mogliby wziąć udziału w wyjeździe z uwagi na inne ważne obowiązki. Ja mógłbym i jako jedyny członek prezydium Komisji byłbym królem sytuacji, wydaje się jednak, że ranga i pozycja firmy KGHM wymaga pełniejszego udziału posłów. Wiadomo również, że kilku członków naszej Komisji startuje w wyborach samorządowych, więc udział posłów naszej Komisji byłby również bardzo ograniczony. W związku z tym chciałbym zaproponować pierwszy możliwy termin po drugiej turze wyborów samorządowych jako termin posiedzenia wyjazdowego. Byłby to prawdopodobnie 27 i 28 listopada. Za przesunięciem wyjazdu przemawia jeszcze taka okoliczność, że w połowie października 2006 roku zarząd KGHM Polska Miedź ma przedstawić nową strategię działania na lata 2007–2013. Zatem będzie o czym mówić, ale dopiero po zapoznaniu się z tym dokumentem, czyli właśnie w nowym, proponowanym terminie posiedzenia. Zważywszy te okoliczności, proszę o zaakceptowanie nowego terminu wyjazdu Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PosełAleksanderGrad">Chciałbym tylko sprostować informację na temat niemożności uczestnictwa w wyjeździe pani przewodniczącej Hanny Gronkiewicz-Waltz, która musi być obecna w Warszawie na inauguracji roku akademickiego w tym właśnie terminie. Na tym wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>