text_structure.xml 190 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji Gospodarki. Dzisiaj Komisja Gospodarki omówi dwa tematy, oba bardzo ważne dla gospodarki, przedsiębiorczości i przyszłości Polski. Zgodnie z pierwszym punktem porządku obrad, rozpatrzymy informację rządu na temat aktualnego stanu oraz przyszłości polskiego sektora mediów, a więc prasy, radia i telewizji. Informacje przedstawią minister kultury, minister gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Druga część posiedzenia jest poświęcona rozpatrzeniu informacji ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej o restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali z uwzględnieniem sytuacji ekonomicznej poszczególnych hut. Komisja nie po raz pierwszy wprowadziła pod obrady oba te tematy. Sprawami dotyczącymi mediów zajmowaliśmy się w ubiegłym tygodniu, a jeszcze wcześniej opiniowaliśmy rządowy projekt ustawy o radiofonii i telewizji, a następnie autopoprawkę rządu do tego projektu. Drugi temat, czyli stan hutnictwa żelaza i stali i przebieg restrukturyzacji tego sektora, jest bacznie obserwowany przez Komisję, a w związku z tym oba te zagadnienia są co jakiś czas przedmiotem obrad. Ostatnio, na prośbę rządu, dwukrotnie odraczaliśmy termin posiedzenia na ten temat, ponieważ jeszcze trwały rozmowy z Unią Europejską, dotyczące rozdziału negocjacyjnego „Polityka konkurencji”. Wiemy, że ten rozdział został zamknięty, zaś rząd przyjął - jeśli się nie mylę - stanowisko w sprawie restrukturyzacji tego sektora. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag. Prządek obrad został przyjęty i przystępujemy do jego realizacji. W odniesieniu do pierwszego punktu porządku obrad Komisja dysponuje materiałami opracowanymi przez: - Krajowy Komitet Radiofonii i Telewizji, zawierającym szczegółowe informacje dotyczące spółek publicznych radiofonii i telewizji oraz koncesjonowanych nadawców radiowych i telewizyjnych, - Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej na temat stanu przedsiębiorstw polskiego sektora mediów; Ministerstwo nadesłało dodatkowy materiał, w którym wskazało na możliwe do wykorzystania przez te przedsiębiorstwa formy wsparcia finansowego, - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wyraził swoje stanowisko w sprawie konkurencyjności polskich mediów obecnie i w przyszłości. Ponadto otrzymaliśmy materiały z uwagami i postulatami prywatnych nadawców radiowych i telewizyjnych. Przedmiotem zainteresowania Komisji jest aspekt gospodarczy funkcjonowania przedsiębiorstw polskiego sektora mediów. Niemal przez cały ubiegły rok toczyła się dyskusja w związku z projektem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, ale na jej marginesie znalazły się takie sprawy, jak znaczenie tych przedsiębiorstw dla polskiej gospodarki obecnie i w przyszłości oraz ich sytuacja ekonomiczna w powiązaniu z przestrzeganiem zasad konkurencyjności. Te kwestie były tak słabo uwidoczniane, że Komisja Gospodarki zaniepokoiła się, iż zostaną one zupełnie przytłoczone przez aspekt polityczny dyskusji, zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach pojawił się nowy, aferalny wątek korupcji. W związku z tym chcemy wziąć do ręki „dzwonek ostrzegawczy” i wysłać sygnał, że te przedsiębiorstwa działają w określonej rzeczywistości ekonomicznej oraz na określonym rynku i trzeba to brać pod uwagę tworząc podstawy prawne ich funkcjonowania i zewnętrzne uwarunkowania ich działalności. Wystarczy przypomnieć casus odnoszący się do operatorów kablowych.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PosełAdamSzejnfeld">Zmiana ustawy - Prawo autorskie i prawa pokrewne, dokonana - można mniemać - w dobrej intencji i zgodnie z naszym obowiązkiem dostosowania prawa polskiego do prawa unijnego, ale tak niefortunnie, że mogła doprowadzić w krótkim czasie do upadku większości operatorów kablowych. Komisja Gospodarki ingerowała w tej sprawie i tydzień temu skorzystała z ustawowej możliwości wystąpienia z inicjatywą ustawodawczą i wniosła projekt ustawy nowelizującej ustawę o prawach autorskich - Prawo autorskie i prawa pokrewne. Jest przykład na to, jak skutkuje prawo tworzone w oderwaniu od rzeczywistości ekonomicznej i gospodarczej naszego kraju. Oddaję głos panu ministrowi Rafałowi Skąpskiemu, który przedstawi sytuację na rynków mediów, postrzeganą przez Ministerstwo Kultury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieKulturyRafałSkąpski">Dzisiaj rano minister kultury poinformował o mnie, iż otrzymał pismo prezesa Rady Ministrów o następującej treści: „Uprzejmie informuję, iż w dalszym toku prac parlamentarnych nad ustawą o radiofonii i telewizji stanowisko rządu prezentować będzie pani Aleksandra Jakubowska, szef Gabinetu Politycznego, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów”. W tej sytuacji nie mogę wypowiadać się co do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W związku z zaproszeniem ministra kultury na dzisiejsze posiedzenie Komisji, powinienem także powiedzieć, iż żaden akt prawny, tj. ustawa ze stycznia 1984 r. (z późniejszymi zmianami) o prawie prasowym oraz ustawa z 1992 r. (z późniejszymi zmianami) o radiofonii i telewizji nie dają ministrowi kultury narzędzi do ingerowania w kierunki rozwoju sektora mediów, ani oprzyrządowania umożliwiającego ocenę rozwoju tego sektora. Te narzędzia posiada Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która gromadzi, a następnie dzieli wpływy z abonamentu, przydziela koncesje, kontroluje rynek reklamowy. Posiada je także Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, które ocenia skutki gospodarcze sektora mediów oraz Ministerstwo Skarbu Państwa, które w 1998 r. przejęło od ministra kultury wszystkie instytucje kultury, m.in. wydawnictwa książkowe oraz fonograficzne. Niemniej jednak minister kultury posiada pewne możliwości oceny i z nich korzysta. Mam na myśli ocenę merytoryczną działalności tych wydawnictw, spółek publicznej radiofonii, telewizji oraz prasy, pod kątem realizacji misji kulturalnej, edukacji kulturalnej dzieci i młodzieży i przekazu społeczeństwu informacji o wydarzeniach kulturalnych. W tym kontekście pracowaliśmy do wczoraj nad ustawą o radiofonii i telewizji, natomiast nadal pracujemy nad ustawą o kinematografii i Prawem autorskim, które to ustawy w tym roku będą nowelizowane. We współpracy z ministrem kultury jest projektowane pewne spektrum regulacji prawnych. Przykładem może być ustawa o podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowym, bowiem wspólnie z parlamentem udało nam się ustanowić stawkę zerową dla czasopism specjalistycznych, prasy regionalnej i społeczno-kulturalnej o niskich nakładach. Wyższa stawka VAT spowodowałaby konieczność podjęcia decyzji o zaprzestaniu wydawania wielu pozycji tych czasopism. Udało nam się także, w porozumieniu z naszym zespołem negocjacyjnym uzyskać zgodę Unii Europejskiej na stosowanie zerowej stawki VAT na wydawnictwa książkowe do 2007. Obecnie toczą się w parlamencie prace nad nowelizacją ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Chcemy pozyskać środki pozabudżetowe, które będą także przeznaczone na informację i edukację kulturalną w mediach. Sądzę, że w tym kwartale zostaną podpisane stosowne porozumienia w sprawie współpracy resortu z publiczną radiofonią i publiczna telewizją w zakresie prowadzenia działalności misyjnej, o której jest mowa w ustawie o radiofonii i telewizji. Chodzi o obecność w programach radiowych i telewizyjnych: literatury, muzyki, informacji o dorobku kulturalnym i aktualnościach kulturalnych. Wspierać będziemy także dążenie telewizji publicznej do utworzenia tematycznego kanału. Minister kultury dotuje książki niskonakładowe. W 2002 r. wydatkowaliśmy prawie 800 tys. zł na dofinansowanie kosztów wydania 60 tytułów. Ponadto 924 tys. zł otrzymali, w ramach dotacji, wydawcy 38 tytułów czasopism regionalnych i kulturalnych. Poddaliśmy analizie około 100 dodatków o tematyce kulturalnej do tygodników i prasy codziennej, bowiem chcemy określić politykę wspierania finansowego tych dodatków.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieKulturyRafałSkąpski">Otrzymaliśmy kilka wniosków, aby minister kultury finansował w pełni - jak to było kilka lat temu - tygodnik kulturalny. Minister Waldemar Dąbrowski stoi na stanowisku, że Ministerstwo Kultury nie powinno finansować wydawania jakiegokolwiek czasopisma, natomiast będziemy starali się dopomóc finansowo prasie, w większym stopniu regionalnej niż ogólnopolskiej, w wydawaniu tych dodatków, przy czym podejmowane na ich łamach tematy będą korespondowały z działaniami ministra kultury. Zamierzamy w najbliższym czasie odbyć spotkanie ze wszystkimi przedstawicielami sektora mediów, których interesuje upowszechnianie czytelnictwa. W 2002 r. przekazaliśmy łącznie prawie 4 mln zł na koprodukcję filmową z telewizją publiczną i komercyjną, przede wszystkim z Canalem plus. Dotujemy niektóre rodzaje działalności radia publicznego, przede wszystkim nagrania płytowe z muzyką ludową. Wspieramy finansowo funkcjonowanie orkiestr, głównie Narodowej Orkiestry Symfonicznej i jej koncerty zagraniczne, podczas których upowszechnia muzykę polskich kompozytorów. W niewielkim stopniu dofinansowujemy festiwale muzyczne. Polskiego Radia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Na poprzednim posiedzeniu Komisji, ministra kultury reprezentowała pani minister Aleksandra Jakubowska Zapowiedziałem wówczas, że Komisja będzie kontynuowała temat posiedzenia. Zmiany w rządzie w żadnym razie nie mogą wpływać na bieżącą działalność państwa. Ostatnio głoszona jest teza, że producent samochodów Peugeot dlatego zdecydował się inwestować w Słowacji, a nie w Polsce, gdyż w skutek zmian w rządzie nie miał kto w pewnym momencie prowadzić z nim negocjacji. Ja w to absolutnie nie wierzę i uważam, że są to pomówienia, ale jeśli byłby jakiś cień prawdziwości tej tezy, to byłaby to skandaliczna sytuacja. Pan minister starał się na przekonać, że aspekt ekonomiczny i gospodarczy funkcjonowania przedsiębiorstw polskiego sektora mediów wykracza poza kompetencje ministra kultury. Być może jest tak, jak pan powiedział, ale wobec tego dlaczego inni ministrowie wyrażali zdziwienie z powodu zaproszenia ich na posiedzenie Komisji poświęcone sektorowi mediów. Dlaczego twierdzili, iż jest to temat właściwy dla ministra kultury? W związku z tą sytuacją prezydium Komisji rozważy, czy zwróci się do ekspertów o opinię prawną na temat tego, kto w rządzie jest odpowiedzialny za całokształt spraw dotyczących sektora mediów. Jednak to, jak tę kwestię reguluje prawo, ma znaczenie drugorzędne wobec zasady, o której mówiłem na początku posiedzenia. Jeżeli jest regulowany rynek mediów - dotyczy to każdego segmentu rynku krajowego - to musi on być uregulowany kompleksowo, we współpracy resortu, który zainicjował prace nad regulacjami prawnymi, ze wszystkimi, którzy mają wpływ na ten rynek lub jego otoczenie. Skutkiem tego, że resort, w którego gestii jest dana branża, nie uzgadniał projektowanych przepisów prawnych z innymi resortami, które poprzez system ustaw podatkowych, instrumenty regulacji rynku, instrumenty finansowych itp. kształtują uwarunkowania ekonomiczne i gospodarcze, jest stworzenie instrumentów prawnych, które utrudniają funkcjonowanie podmiotom tej branży, zamiast służyć jej rozwojowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMKRafałSkąpski">Niczego nie powiedziałem w imieniu pani minister Aleksandry Jakubowskiej ani też nie usprawiedliwiałem jej nieobecności na posiedzeniu Komisji. Odczytałem tylko pismo prezesa Rady Ministrów, zgodnie z którym nie mogę wypowiadać się w sprawie ustawy o radiofonii i telewizji ani o projekcie nowelizacji tej ustawy, natomiast próbowałem wyjaśnić, że minister kultury nie ma narzędzi oceny funkcjonowania gospodarczego przedsiębiorstw sektora mediów. Minister ocenia efekty ich działalności misyjnej. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że zainicjowane przez ministra kultury projekty ustaw nie są konsultowane innymi resortami. Mało tego, zasięgamy opinii środowisk, które są zainteresowane projektowanymi regulacjami i których te regulacje bezpośrednio dotyczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Kontekstem dla mojej repliki są uwagi poczynione przez przedstawicieli innych resortów co do zasadności zaproszenia ich na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Nie możemy pracować w takiej sytuacji, w której nie wiadomo, kto odpowiada za tak ważny sektor, jakim jest sektor mediów. Oddaję głos przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, panu Juliuszowi Braunowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PrzewodniczącyKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiJuliuszBraun">Kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i telewizji dotyczą tylko części rynków mediów, tzn. mediów elektronicznych, przy czym nie są one takie same w odniesieniu do mediów publicznych i mediów komercyjnych. Rozpocznę od przedstawienia informacji o sytuacji ekonomicznej mediów publicznych. Ich funkcjonowanie jest finansowane z dwóch głównych źródeł: opłat abonamentowych, które powinni płacić wszyscy użytkownicy odbiorników radiowych i telewizyjnych, oraz reklam. Przychody z obrotu prawami do audycji i innych źródeł nie stanowią istotnej pozycji przychodów ogółem. Podstawowym i stabilnym źródłem są przychody z opłat abonamentowych, przy czym ich udział w przychodach ogółem radiofonii publicznej jest większy niż w przychodach telewizji publicznej. Szczegółowe informacje na ten temat znajdą państwo w tabeli nr 3, zamieszonej w materiale opracowanym przez KRRiT. W latach 2000–2002 utrzymywał się trend wzrostowy wpływów abonamentowych, aczkolwiek dynamika wzrostu była niższa od tej, która być powinna, zważywszy na informacje statystyczne o liczbie odbiorników radiowych i telewizyjnych, które są w posiadaniu obywateli i podmiotów gospodarczych. W 2002 r. wpływy z tego tytułu wyniosły 898.660 tys. zł i były wyższe od prognozowanych. W ubiegłym roku nieco zmieniliśmy metodologię prognozowania, ponieważ w poprzednich latach prognozowane wielkości wpływów były zawyżone, co utrudniało planowanie działalności mediów elektronicznych. Wpływy abonamentowe, gromadzone na rachunku bankowym KRRiT, są przekazywane niezwłocznie nadawcom publicznym. Od kilku lat podział tych środków następuje w proporcji: 60 proc. dla telewizji i 40 proc. dla radiofonii. Telewizja publiczna jest jednym podmiotem gospodarczym z oddziałami, a wobec tego całość środków trafia na jeden rachunek. W tym miejscu odsyłam państwa do tabeli nr 1, zatytułowanej „Podstawowe wielkości finansowo-ekonomiczne Telewizji Polskiej SA w Warszawie w latach 2000-2003”. Proszę zwrócić wagę na dane dotyczące przychodów ze sprzedaży czasu reklamowego i sponsoringu i przychodów z tytułu opłat abonamentowych. W ciągu ostatnich trzech lat wielkość przychodów ze sprzedaży czasu antenowego była zmienna. W 2001 r. telewizja uzyskała z tego źródła wpływy wyższe niż w 2000 r., natomiast w 2002 r. były one niższe niż w poprzednim roku. W związku z tym w 2002 r. udział przychodów z reklamy w przychodach ogółem był nieco mniejszy niż w poprzednich latach. Analitycy zwracają uwagę na to, że jednocześnie zwiększyła się ilość czasu, w którym nadawane były reklamy, a to oznacza, że cena jednostkowa była relatywnie niższa. W tych samych latach rósł, aczkolwiek nieznacznie, udział przychodów z tytułu opłat abonamentowych, które stanowiły one odpowiednio 28,9 proc., 30 proc. i 31,1 proc. przychodów ogółem. Wskazuje to jednoznacznie na to, że budżet Telewizji Polskiej SA jest oparty głównie na dochodach z rynku. Zjawisko to, nazywane komercjalizacją telewizji publicznej, od wielu lat budzi zastrzeżenia. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji już 5 lat temu zwracała uwagę, że wielkość udziału przychodów z reklam w przychodach ogółem jest niebezpiecznie wysoka. Można także powiedzieć, że udział przychodów z tytułu opłat abonamentowych jest niebezpiecznie niski.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PrzewodniczącyKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiJuliuszBraun">Radiofonia publiczna jest zorganizowana inaczej niż telewizja publiczna. Mamy bowiem do czynienia z odrębnymi spółkami, a mianowicie ze spółką Polskie Radio SA, która ma siedzibę w Warszawie i nadaje 4 programy ogólnopolskie oraz z 17 spółkami regionalnymi. Każda z tych spółek otrzymuje środki finansowe od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, których źródłem są opłaty abonamentowe. Ilość środków dla spółek regionalnych jest obliczana na podstawie algorytmu, który był modyfikowany w kolejnych latach zgodnie z aktualnymi potrzebami. Uwzględnia on zarówno koszty stałe funkcjonowania spółki oraz koszty związane z treścią programu. Jedną z pozycji kosztów stałych są nadajniki, których liczba jest uzależniona od ukształtowania terenu i np. spółki regionalne, które mają swoje siedziby w Krakowie i na Dolnym Śląsku, muszą mieć więcej nadajników niż spółki funkcjonujące w innych regionach kraju. Dlatego ilość środków finansowych, przypadająca na poszczególne spółki regionalne nie pozostaje w związku z liczbą słuchaczy na danym obszarze. Drugi element tego algorytmu to premiowanie tzw. audycji preferowanych, które służą wykonywaniu obowiązków ustawowych przez media, a jednocześnie są bardziej kosztowne i na ogół nie pojawiają się w mediach komercyjnych. Do tej grupy audycji są zaliczane także audycje dla mniejszości narodowych. W przypadku radiofonii publicznej udział przychodów abonamentowych stanowi ponad 70 proc. przychodów ogółem i wykazuje tendencję wzrostową. Przychody abonamentowe Polskiego Radia SA w Warszawie w latach 2000–2002 stanowiły odpowiednio 72, proc., 72,7 proc. i 75,1 proc. przychodów ogółem. Można powiedzieć, że w odniesieniu do radiofonii publicznej abonament jest warunkiem sine qua non jej bieżącego funkcjonowania. Gdyby z jakiś powodów wpływy z opłat abonamentowych załamałyby się, to natychmiast spowoduje to katastrofę ekonomiczną radia, a zwłaszcza programu II i IV Polskiego Radia SA, które nie mają przychodów z reklam. Telewizja ma jeszcze pewien bufor w związku z działalnością rynkową. W tym samym czasie większe zmiany zachodziły w strukturze przychodów spółek regionalnych, bowiem udział przychodów z opłat abonamentowych stanowił odpowiednio 72,3 proc., 77,9 proc, 82,5 proc. przychodów ogółem. Przychody z reklam i sponsoringu spadły z 17,2 proc. do 10,4 proc. Jest to spowodowane sytuacją finansową firm, które ograniczają wydatki na reklamę oraz drugim zjawiskiem, który występuje na całym rynku reklamowym i polegającym na tym, że firmy rezygnują z reklam w radiu na rzecz telewizji. Radiofonia komercyjna czerpie swoje przychody wyłącznie z rynku, głównie z reklam i programów sponsorowanych. Coraz większy udział w strukturze przychodów mają środki pozyskane od słuchaczy, którzy telefonicznie wzięli udział w konkursach. W przypadku telewizji komercyjnej, nowym zjawiskiem - np. „Big Brather” - jest udział telewidzów we wpływaniu na to, co się będzie dalej działo przy pomocy SMS. Największy zasięg mają dwie telewizyjne stacje komercyjne, tj. Polsat i TVN. Jeśli chodzi o wielkość przychodów tych i pozostałych stacji, to nasze informacje nie są dokładne.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PrzewodniczącyKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiJuliuszBraun">Na podstawie danych telemetrycznych, dostarczonych przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej, zestawiliśmy w tabeli na przedostatniej stronie materiału wpływy z emisji reklam telewizyjnych w latach 2000–2002. Zwracam uwagę na zamieszczone zastrzeżenie, iż podane wpływy są wpływami brutto i nie uwzględniają upustów oraz rabatów stosowanych przez poszczególne telewizje., a w skrajnych przypadkach rabaty sięgają do 90 proc. wyjściowej ceny. Wobec tego dane, które zostały zamieszczone w tabeli, nie mogą być podstawą do wyciągania wniosków dotyczących kształtowania się wpływów danej stacji w kolejnych latach i jej udziału w rynku reklam, jak i wniosków odnoszących się do całej grupy stacji telewizyjnych. Najlepiej można to zrozumieć na przykładzie Telewizji Polskiej SA. W 2002 r. wpływy z reklam wyniosły 994 mln zł, ale cennikowa wartość czasu wyemitowanych reklam wyniosła 2,6 mld zł. Z tego wynika, że przeciętnie reklamodawca korzystał z ponad 60 proc. upustu. Tego rzędu upusty musiały być stosowane przez innych nadawców. Wobec tego kwoty przychodów Polsatu, TVN, RTL7 itd. należałoby pomnożyć przynajmniej przez 0,6, czyli odpowiedni obniżyć, natomiast te dane wskazują na spadkową tendencję wpływów z reklam Polsatu, odwrotną tendencję w przypadku TVN. Jeśli chodzi o radiofonię niepubliczną, to występuje bardzo wyraźnie zjawisko koncentracji kapitałowej. Funkcjonują 3 stacje ogólnopolskie, z których dwie, RMF FM i Radio Zet mają charakter komercyjny, czyli środki finanse pozyskują na rynku, głównie na rynku reklam. Jedna stacja ma charakter społeczny i jest nią Radio Maryja, które utrzymuje się z dobrowolnych ofiar słuchaczy. Tyle na ten temat oficjalnie wiemy i tyle możemy powiedzieć. Nadawca społeczny na mocy ustawy nie ma prawa do dochodów z reklam. Trzy stacje nazywamy umownie ponadregionalnymi, gdyż nadają jednolity program z kilku lub kilkunastu nadajników zlokalizowanych w różnych miastach polski. Są nimi Inforadio, Radio WaWa i Radiostacja. Wyróżniamy jeszcze trzeci rodzaj nadawców, których umieściliśmy pod wspólnym, ale także umownym tytułem „Sieci radiowe”. Nie są to bowiem sieci radiowe, lecz grupy radiowe, które korzystają z różnych koncesji. Nadawany przez nie program wspólny nie przekracza 30 proc., natomiast pozostała część programu jest oparta na wspólnej koncepcji, np. rodzaju muzyki. W rubryce „nazwa podmiotu” wymieniliśmy: Agorę SA, Zjednoczone Przedsiębiorstwo Rozrywkowe SA, Ad. point Sp. z o.o., Multimedia Sp. z o.o., Y-Radio sp. z o.o. Agora SA ma udziały w różnego rodzaju stacjach, przy czym w niektórych stacjach jest to udział większościowy, w niektórych mniejszościowy. Od niedawna część stacji Agory używa nazwy Blue FM. Łącznie stacje docierają do 37,2 proc. ludności kraju. Większość stacji Zjednoczonego Przedsiębiorstwa Rozrywkowego używa wspólnej nazwy Eska. Ta grupa kapitałowa dociera do 34,4 proc. mieszkańców kraju. Zasięg pozostałych grup jest mniejszy. Ad point sp. z o.o. dociera do 15, 7 proc. ludności, Multimedia sp. z o.o. - 9,2 proc., Y-Radio sp. z o.o. - 2,8 proc. Występuję zjawisko koncentracji własności ze względu na coraz trudniejszą sytuację na rynku pojedyncze podmioty nie wytrzymują konkurencji i poszukują wsparcia kapitałowego, ale także know-how. Wiedzy specjalistycznej wymaga sposób organizowania działalności stacji radiowej, formatowanie muzyczne, sposób reagowania na potrzeby słuchaczy itd. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, wyrażając zgodę na zmiany kapitałowe - jest ona wymagana od pewnego progu koncentracji kapitału - stara się, aby zachowany został charakter tych stacji, które uzyskały koncesję jako stacje lokalne.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PrzewodniczącyKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiJuliuszBraun">Nawet jeśli jest wspólny właściciel kilku stacji, to sprawą pierwszej wagi z punktu widzenia różnorodności oferty programowej jest zachowanie odrębności programu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Za chwilę oddam głos kolejnym przedstawicielom strony rządowej, których proszę, aby wypowiedzieli się na temat prognoz dotyczących przyszłości przedsiębiorców polskiego sektora mediów. Nie napawają optymizmem informacje o niekorzystnych zmianach sytuacji finansowej nadawców radiowych i telewizyjnych, które zachodziły w latach 2000–2002. Rząd powinien brać pod uwagę te informacje i podejmować takie inicjatywy, w tym legislacyjne, kreować taką rzeczywistość, w której podmioty tego sektora nie będą traciły zdolności do funkcjonowania i rozwoju. Trzeba pamiętać o tym, że uwarunkowania zewnętrzne funkcjonowania tych podmiotów będą trudniejsze po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Oddaje głos przedstawicielowi Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuAnaliziPrognozwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejMariaSkutnickaPieniążek">Przedstawię państwu informacje, które charakteryzują kondycję ekonomiczną przedsiębiorstw polskiego sektora mediów w 2001 r. i po trzech kwartałach 2002 r. Dane finansowe, które otrzymaliśmy od Głównego Urzędu Statycznego, dotyczą podmiotów zatrudniających powyżej 49 osób. Kondycja ekonomiczna sektora mediów zależy od sytuacji na rynku reklam, a ta z kolei jest ściśle związana z kondycją finansową przedsiębiorstw, która w ostatnich dwóch latach ulegała pogorszeniu. Polski rynek reklamowy ma krótką historię, ale już w 1998 r. przeżył pierwsze załamanie i także rok 2001 nie należał do łatwych. Wstępna, bardzo ostrożna ocena jego kondycji w 2002 r. wskazuje na to, że sytuacja nie uległa poprawie. Trudna sytuacja na tym rynku powoduje, że staje się on coraz mniej przejrzysty. Przedsiębiorstwa sektora mediów podzieliliśmy na 3 grupy: wydawcy gazet, wydawcy czasopism i wydawnictw periodycznych oraz nadawcy radiowi i telewizyjni. Edycją gazet zajmuje się prawie 41 proc. firm prowadzących działalność wydawniczą. W okresie ostatnich dwóch lat przychody wydawców gazet znacznie się obniżyły W 2001 r. doszło do zmniejszenia ich wartości o 3,3 proc., a w okresie dziewięciu miesięcy 2002 r. o prawie 40 proc. w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Na koniec września 2002 r. firmy wydające gazety w sumie osiągnęły zysk brutto w wysokości 106,5 mln zł, a netto 79,2 mln zł, ale oba wyniki stanowiły tylko 40 proc. wyników sprzed roku. Zagrożeniem dla wydawców prasy codziennej jest powstały od niedawna rynek gazet darmowych, rozdawanych na ulicach, w metrze itp. Prognozy dla rynku prasowego nie są optymistyczne, bowiem nic nie wskazuje na to, aby mógł się on rozwijać, a raczej będzie dochodziło do przejmowania tytułów przez wydawców mających mocniejszą pozycję na rynku. Pojawiają się sugestie, że na tym rynku jest miejsce dla kolejnego dziennika, ale jego sukces będzie możliwy tylko wówczas, gdy będzie on „skandalizujący”. Wydawcy czasopism i periodyków odnotowali wzrost przychodów zarówno w 2002 r., jak i w ciągu dziewięciu miesięcy 2002 r. Jednak w 2001 r. dynamika wzrostu kosztów była wyższa od dynamiki wzrostu przychodów i skutkiem tego wynik finansowy brutto był o ponad 40 proc., a wynik netto o prawie 60 proc. niższy niż w 2000 r. Wyniki finansowe, które branża uzyskała po dziewięciu miesiącach 2002 r. wskazują raczej na poprawę sytuacji ekonomicznej tych wydawców, bowiem uzyskali oni wyższy zysk brutto i netto, niż przed rokiem, odpowiednio o 36 proc. i ponad 50 proc. Oceniamy, że rynek prasy codziennej, czasopism i periodyków jest dojrzały, o znacznym udziale inwestorów zagranicznych. Można powiedzieć, że o podaży na tym rynku decydują 3 koncerny. Kolejnym segmentem rynku mediów jest działalność radiowa i telewizyjna. Na koniec września 2002 r. tego rodzaju działalność prowadziło 26 podmiotów zatrudniających ponad 49 osób. Sytuacja finansowa tych podmiotów jest zróżnicowana Wprawdzie ten segment sektora mediów zamknął 2001 r. stratą 3 razy większą niż w poprzednim roku, ale do takiej sytuacji przyczyniło się kilka podmiotów, gdyż z 25 firm - 19 osiągnęło dodatni wynik finansowy netto. W 2002 r. sytuacja finansowa nadawców radiowych i telewizyjnych uległa poprawie. Na koniec września osiągnęły one zysk w wysokości 149,6 mln zł, podczas gdy 9 miesięcy 2001 r. zamknęły stratą. Spośród 26 firm - 22 wykazały rentowność. Rynek mediów, to jeden z młodych sektorów polskiej gospodarki i obecnie trudno jest jednoznacznie ocenić jaka może być w przyszłości jego kondycja ekonomiczna. Każdy z jego segmentów boryka się że specyficznymi zagrożeniami, ale wszystkie odczuwają pogorszenie ogólnej koniunktury gospodarczej w Polsce, bowiem wpływa ona na warunki funkcjonowania poszczególnych firm: wzrost kosztów, spadek popytu na oferowane produkty i spadek przychodów z rynku reklam. Jednak dane finansowe firm nie wskazują na wystąpienie w tym sektorze poważnego kryzysu ekonomicznego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuAnaliziPrognozwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejMariaSkutnickaPieniążek">Większość firm utrzymuje rentowność, aczkolwiek ich zyski są znacznie niższe niż dwa lata temu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Oddaję głos prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, panu Cezaremu Banasińskiemu. Chcielibyśmy usłyszeć, jak Urząd ocenia konkurencyjność na polskim rynku mediów oraz oddziaływanie na nią regulacji prawnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PrezesUrzęduOchronyKonkurencjiiKonsumentówCezaryBanasiński">Szczegółowe informacje na ten temat zamieściliśmy w materiale, który przekazałem na ręce pana przewodniczącego. Teraz przedstawię skrót tych informacji. Biorąc pod uwagę kryteria wspólnego rynku, określone w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, mamy do czynienia z trzema rynkami: prasy, radia i telewizji. Z naszej analizy wynika, że na rynku radia najsilniejszą pozycję ekonomiczną mają radio publiczne i radio komercyjne o zasięgu ogólnokrajowym, ale pomimo to w 2001 r. radiostacje prywatne odnotowały straty. Od pewnego czasu na tym rynku rośnie znaczenie sieci stacji lokalnych. W wyniku procesów koncentracji powstały dwie silne grupy, a mianowicie radiostacje Eska, których właścicielem są Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe SA oraz radiostacje grupy Agora SA. Najsłabszym finansowo ogniwem na rynku radia są rozgłośnie lokalne, a wynika to z małego zainteresowania reklamodawców tymi rozgłośniami. Na rynku nadawców telewizyjnych działają przedsiębiorcy nadający za pośrednictwem różnych środków przekazu: systemu satelitarnego, naziemnego i kablowego. Cechą charakterystyczną są bardzo wysokie 3 bariery wejścia na ten rynek, a mianowicie: - techniczna ze względu na ograniczoną ilość częstotliwości, - ekonomiczna, gdyż rozpoczęcie działalności na rynku telewizyjnym związane jest z koniecznością poniesienia ogromnych nakładów inwestycyjnych, - administracyjna, bowiem jest to działalność koncesjonowana. Opisując rynek telewizji należy uwzględnić dwa kształtujące go rynki: rozpowszechniania reklam telewizyjnych oraz widza, czyli tzw. oglądalność. Pomiędzy tymi dwoma rynkami zachodzi zależność tego rodzaju, że im większa jest oglądalność programu danego przedsiębiorcy, tym większe są jego dochody z reklam. Ma to istotne znaczenie dla telewizji komercyjnych, finansowanych wyłącznie z reklam. Przytoczę ocenę, którą zamieściliśmy w materiale: „Cechą charakterystycznego polskiego rynku rozpowszechniania reklam telewizyjnych w telewizji ogólnodostępnej jest to, że TVP zwyczajowo ustala poziom cen, do których dostosowuje się Polsat (kilka procent niżej) i TVN (niżej od Polsatu)”. Podsumowując informacje na temat rynku mediów elektronicznych chcę powiedzieć, że struktura tego rynku jest zdeterminowana liczbą częstotliwości, które obecnie są już w zasadzie rozdysponowane przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rzecz dotychczasowych nadawców. Tym samym zmiany na tym rynku mogą polegać na fuzji nadawców i przejmowaniu nadawców przez nadawców silniejszych ekonomicznie. Sądzimy, że w najbliższym czasie nadawcy radiowi będą poszukiwać na szerszą skalę różnych możliwości współpracy w zakresie emisji wspólnych pasm programowych, wspólnej akwizycji reklam i wspólnych zakupów programowych. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na to, że przepisy, zamieszczone w projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, uniemożliwiają przejmowanie lokalnych radiostacji lokalnych przez większe podmioty. Projektodawcy chodzi o to, aby nie zatraciły one swojego lokalnego charakteru. Cel słuszny, ale powstaje pytanie, kto będzie chciał kupić radiową stację lokalną. Naszym zdaniem należy rozważyć, czy „nie wylewamy dziecka z kąpielą”. Analizę rynku prasowego oparliśmy na podstawie badań ankietowych, które przeprowadziliśmy w 2001 r. Badaniem objętych zostało 79 największych wydawnictw prasowych, działających na rynku krajowym i rynkach regionalnych.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PrezesUrzęduOchronyKonkurencjiiKonsumentówCezaryBanasiński">Z otrzymanych informacji wynika, że bardzo silną pozycję mają trzy tytuły prasowe: „Gazeta Wyborcza”, „Super Express” i „Rzeczpospolita”, tak pod względem wielkości sprzedanych egzemplarzy, jak i uzyskiwanych przychodów. Natomiast spośród wydawców dzienników, czołowe miejsca zajmują dwie grupy kapitałowe: Orkli i Polskapress. Można powiedzieć, że rynek prasy jest ustabilizowany, przy umacnia się pozycja największych wydawców. Wprowadzenie na ten rynek nowych tytułów jest ograniczone tylko barierą finansową. Coraz wyraźniej występuje tendencja do przejmowania kolejnych tytułów przez tych samych wydawców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest autorem bardzo interesującego materiału. Zachęcam do zapoznania się z jego treścią. Oddaję głos przedstawicielowi Ministerstwa Infrastruktury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieInfrastrukturyKrzysztofHeller">Właściwość ministra infrastruktury w obszarze rynku mediów koncentruje się na zagadnieniach związanych ze sprawami technicznymi, tzn. z transmisją i z zasobami częstotliwości. Udostępnianie częstotliwości dla podmiotów, które się o nie ubiegają, odbywa się na zasadach i w trybie określonym w ustawie - Prawo telekomunikacyjne oraz aktach wykonawczych do tej stawy. Na całym świecie częstotliwości są traktowane jako dobra rzadkie i w związku z tym opłaty roczne za ich użytkowanie są wyznaczane z uwzględnieniem kosztów administrowania częstotliwościami. Zakresy częstotliwości, przeznaczone do różnego typu działań, określa tzw. krajowa tablica przeznaczeń częstotliwości, która została ustanowiona rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów. Niemal przez cały ubiegły rok trwały prace nad jej modyfikacją, ale już zostały zakończone i niedługo będzie obowiązywać nowa tablica. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty zajmuje się przydzielaniem częstotliwości, co wiąże się z zarządzaniem częstotliwościami oraz z nadzorem technicznym nad prawidłowym ich wykorzystaniem. Zasady przydzielania częstotliwości są jednakowe dla wszystkich ubiegających się, natomiast nie ma ich dostatecznie dużo, aby wszyscy mogli z nich skorzystać. Prowadzimy działania zmierzające do lepszej, bardziej optymalnej gospodarki częstotliwościami, m.in. staramy się odzyskać częstotliwości z zastosowań wojskowych. Są to procesy długoletnie, gdyż przydziały częstotliwości są wydawane na kilka lat i nie można ich odebrać wcześniej, jeśli nie wystąpiły okoliczności określone w ustawie. W związku z cyfryzacją transmisji nastąpi lepsze wykorzystanie widma, np. w zakresie telewizji cyfrowej. Umożliwi to stworzenie tzw. multipleksów, czyli kanałów, w których można nadawać kilka programów. Minister infrastruktury określa normy techniczne oraz wzajemne relacje pomiędzy poszczególnymi operatorami, m.in. telewizji kablowych, ale ten obszar właściwości ministra nie ma żadnego związku z emitowanymi treściami. Podejście do regulowania rynku usług łączności elektronicznej zmieni się po wejściu w życie w połowie tego roku stosownych dyrektywy Unii Europejskiej. Usługi telekomunikacyjne, usługi dyfuzji i usługi przesyłania treści będą traktowane jako wspólny rynek, przy czym nastąpi wyraźne oddzielenie rynku tych usług od rynku mediów, czyli od spraw związanych z przesyłaną treścią. Będziemy odpowiednio modyfikować polskie prawo i w tym celu jest przygotowywana nowelizacja ustawy - Prawo telekomunikacyjne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy ktoś z reprezentantów rządu i instytucji rządowych chciałby zabrać głos i podzielić się z Komisja jakimiś informacjami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#CzłonekKrajowejRadyRadiofoniiiTelewizjiJarosławSellin">Chcę pomóc Komisji w pozyskaniu istotnej informacji. Proszę zapytać przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, czy dysponuje danymi o liczbie osób zatrudnionych w sektorze mediów. Sądzę, że w tym sektorze pracuje więcej osób niż w górnictwie lub w hutnictwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Mam nadzieję, że dowiemy się, jaki jest wpływ przedsiębiorstw sektora mediów rynek pracy, a gdyby były jakieś trudności z przekazaniem tej informacji dzisiaj, to będziemy oczekiwali pisemnej odpowiedzi. Zakończyliśmy tę część obrad, którą przeznaczyliśmy na zapoznanie się z informacjami o polskim sektorze mediów, które posiada rząd oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Będą one podstawą do dyskusji, którą pozwolę sobie rozpocząć kilkoma pytaniami, aby przedstawiciele resortów mieli czas na przygotowanie odpowiedzi, ale też spodziewam się, że uczestnicy dyskusji odniosą się do tych pytań, dzieląc się swoją wiedzą. Kilka pytań zanotowałem w trakcie prezentowania informacji, ale też lektura materiałów zainspirowała mnie do poruszenia pewnych kwestii. Mówiliśmy o tym, że podstawy prawne mają niebagatelne znaczenie dla kondycji ekonomicznej firm funkcjonujących na rynku mediów. Chciałbym więc dowiedzieć się od uczestników tego rynku, jak oceniają regulacje prawne, które determinują prowadzoną przez nich działalność gospodarczą, a od strony rządowej, co w tym zakresie zamierza zmienić się w najbliższym czasie, m.in. w skutek nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji? Czy planowane są jakieś zmiany w zakresie kontroli i nadzoru nad rynkiem reklam, zwłaszcza telewizyjnych i radiowych, gdyż - jak sądzę - mają one największy wpływ na poziom konkurencyjności? Czy są podejmowane jakieś działania mające na celu niedopuszczenie do podporządkowania sobie rynku reklam przez jednego nadawcę bądź radiowego, bądź telewizyjnego? Pan przewodniczący Juliusz Braun nazwał komercjalizacją znaczący udział przychodów z reklam w strukturze przychodów telewizji publicznej. Chciałbym się dowiedzieć, czy są także inne przejawy komercjalizacji telewizji publicznej, a jeśli tak, to na czym one polegają i czy stanowią jakieś zagrożenie dla jej charakteru i działalności misyjnej? Jeśli w tym przypadku proces komercjalizacji uważa się za niepożądany, to jak zamierza się przeciwdziałać temu procesowi? Następną kwestią są ramy prawne dla koncentracji kapitałowej na rynku mediów. Jaka jest ocena obowiązujących i projektowanych przepisów? Dodatkowo stronę rządową chcę zapytać, czy są inne, niż znane nam plany w tym zakresie? Podnoszony jest problem obowiązku przeznaczania środków finansowych, w wysokości stanowiącej określony procent przychodów, na finansowanie różnego rodzaju produkcji, w tym europejskich filmów fabularnych. Czy taki sam obowiązek ciąży na nadawcach telewizyjnych krajów członkowskich Unii Europejskiej? Czy przed nałożeniem na podmioty sektora mediów nowego obowiązku, który jest dodatkowym obciążeniem finansowym, sprawdza się, jak wpłynie ono na kondycję ekonomiczną tych podmiotów? Interesuje mnie ocena aktualnej struktury kapitałowej przedsiębiorstw sektora mediów oraz obowiązujących i projektowanych regulacji prawnych w tym zakresie. Krytycznie oceniane są projektowane przepisy prawne dotyczące odnawiania koncesji. Uważa się, iż utrudnią one działalność na rynku mediów, a szczególnie ponowne uzyskanie koncesji.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy są to uzasadnione obawy? W kilku wypowiedziach, m.in. przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, została podniesiona kwestia uprzywilejowania nadawców publicznych. Chciałbym się dowiedzieć, jaka jest ocena tej sytuacji i w jakiej mierze ma ona wpływ na konkurencyjność nadawców. Czy mamy do czynienia z uprzywilejowaniem innym od tego, z którego korzysta radiofonia publiczna i telewizja publiczna na świecie? Zachęcam do działu w dyskusji. Przypominam, że na posiedzeniu komisji sejmowej, a na pewno na posiedzeniu Komisji Gospodarki, głos mogą zabierać wszyscy, bez względu na to, czy są posłami, czy gośćmi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PrezydentPolskiejKonfederacjiPracodawcówPrywatnychHenrykaBochniarz">W imieniu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych chcę podziękować, że Komisja Gospodarki po raz kolejny zajęła się nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji oraz innymi rozwiązaniami legislacyjnymi. W całym szumie informacyjnym umyka bowiem podstawowa kwestia, jaka jest pogarszanie warunków prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, w tym przypadku w sektorze mediów. Konfederacja patrzy na tę kwestię nie z punktu widzenia jednej firmy, ponieważ naszymi członkami są wszyscy wydawcy i nadawcy komercyjni. Związek tych przedsiębiorców jest jednym z kilkudziesięciu związków w Konfederacji i my staramy się patrzeć na wszystkie obowiązujące i projektowane regulacje prawne z punktu widzenia interesów podatnika i konsumenta. Dyskusja nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji jest dla nas dyskusją o pryncypialnych dla rozwoju gospodarczego w Polsce sprawach: ile państwa w gospodarce, jakie powinny być granice pomocy publicznej, czy państwo może tolerować praktyki monopolistyczne w wybranych obszarach gospodarki, czy uprawnienia organów konstytucyjnych - w tym przypadku Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - mogą być tak dalece uznaniowe, co z ochroną praw nabytych, jak rozwijać gospodarkę w sytuacji, gdy przepisy projektowanej ustawy nie koordynuje się z obowiązującymi uregulowaniami prawnymi, albo z przepisami innego projektu ustawy. Naszym zdaniem nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji jest kolejnym przykładem bardzo źle stanowionego prawa, bez liczenia ze zdaniem przedsiębiorców, ale też z negatywną opinią Krajowej rady Radiofonii i Telewizji, Rzecznika Praw Obywatelskich, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komitetu Integracji Europejskiej. Trudno zrozumieć, czym jest podyktowany pośpiech w pracach nad projektem ustawy. Tłumaczenie tego koniecznością dostosowania ustawy do prawa unijnego nie jest słuszne, ponieważ to dotyczy tylko części projektowanych regulacji, natomiast pozostałe wykraczają poza wymogi unijne. Konieczność implementacji rozwiązań stosowanych w Unii Europejskiej stała się pretekstem do wprowadzania rozwiązań zdecydowanie niekorzystnych dla gospodarki. Zwróciliśmy się w tej sprawie do Komisji Prawa Europejskiego, bo nie jest to jedyny tego typu przypadek. Można jeszcze wymienić ustawę o biopaliwach, ustawę o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych i wiele innych ustaw mających istotne znaczenie dla gospodarki, które pod pretekstem dostosowania do prawa unijnego zawierają rozwiązania niestosowane w Unii Wprowadza się je bez potrzeby podyktowanej względami gospodarczymi lub podobnymi, natomiast narażają one przedsiębiorstwa, znajdujące się już w trudnej sytuacji, na ograniczenie konkurencji i stawia się je w gorszej sytuacji od sytuacji przedsiębiorstw unijnych. Zarzuca się nam, że chcemy stanowić prawo narzucając swoje opinie. To nie jest prawda. Chcemy mieć w tym procesie swoje miejsce - miejsce dla tych, którzy tworzą dochód narodowy, płacą podatki i tworzą miejsca pracy. Chcemy mieć możliwość prezentowania swoich opinii zgodnie z regułami demokratycznego państwa prawa, czyli w sposób transparentny, a nasze poglądy powinny być szanowane na równi z poglądami innych uczestników procesu legislacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PrezydentPolskiejKonfederacjiPracodawcówPrywatnychHenrykaBochniarz">Mamy nadzieję, że „zawirowanie” wokół projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji nie stanie na przeszkodzie powrócenia do rzetelnej pracy nad tym projektem. Deklarujemy współpracę z Komisja Gospodarki i każdą inną komisja sejmową, która będzie zajmowała się nowelizacją tej ustawy. Myślę, że mamy wspólne zadanie udowodnienia, że jest możliwe ustanowienie dobrego prawa i osiągnięcie kompromisowych rozwiązań, gdy wyrażane są różne poglądy na ich temat. Konfederacja opowiada się za takimi rozwiązaniami, ale pod warunkiem, że pozwolą one funkcjonować przedsiębiorcom w gospodarce, która jest przewidywalna, w której obowiązują zasady rynkowe i demokracja. Ponad wszystkimi konfliktami interesów jest jeden wspólny cel: rozwój polskiej gospodarki. Uważam, że sektor mediów staje się wiodącym sektorem gospodarki i trzeba zadbać, aby był dla niej „lokomotywą”, bo na pewno nie będzie nią ani górnictwo, ani hutnictwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosłankaAlicjaOlechowska">Pan przewodniczący położył akcent na prawnych podstawach funkcjonowania przedsiębiorstw sektora mediów, które powinny być tworzone z uwzględnieniem uwarunkowań, stanowiących otoczenie tych przedsiębiorstw i ich kondycji ekonomicznej. Z kolei pani prezydent PKPP Henryka Bochniarz wskazała na to, że wprowadzane do tych podstaw prawnych zmiany mszą być spójne z istniejącym porządkiem prawnym i z wprowadzanymi do niego nowymi regulacjami. Uważam, iż pod tym względem istnieje wiele sprzeczności, a przykładem może być sprawa związana z odwołaniem licencji ustawowej, która dawała operatorom kablowym prawo do równoczesnego i integralnego rozpowszechniania programów. Sądzę, że można się spodziewać zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego ustawy - Prawo autorskie i prawa pokrewne z powodu braku vacatio legis. Ze względy na to, że czas, który upłynął od uchwalenia tej ustawy do ogłoszenia jej w dzienniku ustaw, był bardzo krótki, operatorzy kablowi zostali pozbawieni możliwości wynegocjowania dogodnych warunków umów i zawarcia ich w terminie określonym w innej ustawie, czyli przed ostatnim okresem rozliczeniowym. Uważam za krzywdzące to, że nie ma równego startu dla poszczególnych nadawców telewizyjnych w zakresie przydziału częstotliwości, a także rozpowszechniania programów przy pomocy naziemnych częstotliwości. Komercjalizacja Telewizji Polskiej SA jest wymierzona przeciwko nadawcom prywatnym i prowadzi do ich wyniszczenia. Podzielam opinię Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, że rynek reklam jest nieprzejrzysty. Zdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji staje się on coraz mniej wydajnym źródłem przychodów dla nadawców radiowych i telewizyjnych. Wobec tego powstaje pytanie, jak to jest możliwe, że telewizja publiczna czerpie z płytkiego rynku, stosując rabaty i upusty, przychody stanowiące około 60 proc. przychodów ogółem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PrezesGrupyITIMariuszWalter">Przede wszystkim chcę zapewnić pana przewodniczącego, że w pytaniach, które pan sformułował, mieści się zdecydowana większość problemów prywatnych nadawców i mogą one stanowić trzon dyskusji nad projektem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Pokładamy nadzieję w zrozumieniu, na czym te problemy polegają. Zastanawiałem się, jak mam wyrazić swoje stanowisko nie zabierając państwu za dużo czasu. Doszedłem do wniosku, że jeśli nie rozpocznę od przykładu, działającego na wyobraźnię, to ode mnie i innych nadawców prywatnych dotrze do państwa kakofonia potrzeb i sygnałów o trudnej sytuacji. Założymy, że przedstawiciele rządu, którzy pierwsi wypowiadali się podczas obrad, określili w sposób prawidłowy sytuację mediów w Polsce. Mówiąc w skrócie, nie jest to dobra sytuacja. Uznajmy za prawdziwą informację, iż w 2001 r. zysk netto wszystkich podmiotów radiowych i telewizyjnych wyniósł 147 mln zł, ale proszę, aby członkowie Komisji zanotowali w pamięci drugą liczbę, bowiem w tym samym czasie musielibyśmy zapłacić około 120 mln zł czternastu stowarzyszeniom twórców za prawa autorskie, przy założeniu, że zastosowany zostanie 3 proc. wskaźnik do naliczania należności z tego tytułu, ale „apetyty” są większe. Zwracam uwagę państwa na następującą sytuację, która nie jest teoretyczna. Równolegle przygotowywane są trzy akty prawne rangi ustawy: ustawa o radiofonii i telewizji, ustawa - Prawo autorskie i prawa pokrewne i ustawa o kinematografii. Wszystkie te ustawy nakładają na nadawców świadczenia na rzecz różnych instytucji. Pytam, czy można prowadzić prywatny biznes nie wiedząc, jakie będziemy ponosili dodatkowe wydatki? Pan przewodniczący pytał prywatnych nadawców, czy jesteśmy usatysfakcjonowani stabilnością prawa, który rządzi naszym biznesowym zachowaniem. Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie wiemy, co jest „za winklem”, jak mówi się na warszawskim Powiślu, a stamtąd się wywodzę. Rozważmy na razie teoretyczną sytuację, ale z elementami praktycznymi. Telewizja publiczna wysłała sygnał, że o 15 proc. obniży ceny wyjściowe czasu reklamowego. Dodam informację całkowicie pewną, że TVP, wykorzystując niewiele ponad 50 proc. swojego czasu reklamowego, ma opanowane ponad 50 proc. rynku reklam. Gdyby pan prezes Robert Kwiatkowski miał złe zamiary w stosunku do prywatnych nadawców - tak nie jest, stąd sytuacja teoretyczna - i obniżył ceny o kolejne 15 proc., to pytam, skąd wzięlibyśmy środki na prowadzenie działalności? Czy może wprowadzić nowy cennik czasu reklamowego z cenami o 30 proc. niższymi? Może, bo w tej sprawie nie ma żadnych regulacji, a obniżenie poziomu cen o 30 proc. jeszcze nie daje powodu do zarzutu, iż telewizja publiczna stosuje ceny dumpingowe, ale dla nas będzie to koniec działalności. Jest to niebywale skomplikowana materia, w której przychodzi prowadzić działalność za własne pieniądze i na własną odpowiedzialność i mając także poczucie odpowiedzialności za losy kilkudziesięciu tysięcy pracowników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PrezeszarząduTelewizjiPolskiejSARobertKwiatkowski">Bardzo dziękuje panu przewodniczącemu za zaproszenie na posiedzenie Komisji przedstawiciela telewizji. Radość nasza - mówiąc szczerze - byłaby większa, gdyby zaproszeniu towarzyszyły stosowne materiały. Sam pan przewodniczący powiedział, że są one interesujące, więc pozwoli pan, że upomnimy się o nie. Żałuję, że nie zawierają one szczegółowych informacji o nadawcach komercyjnych, niemniej jednak jesteśmy zainteresowani, jak autorzy tych materiałów oceniają sytuację przedsiębiorstw sektora mediów. Z pewnym zaskoczeniem usłyszałem z usta pana prezesa Mariusza Waltera, że los prywatnych mediów elektronicznych w Polsce zależy od dobrej woli prezesa Kwiatkowskiego. Spieszę pana prezesa i innych nadawców uspokoić, że gdyby telewizja publiczna poważyła się na postępowanie, które miałoby znamiona praktyk monopolistycznych, to niewątpliwie do akcji wkroczyłby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Poza tym my nie jesteśmy zainteresowani nadmierną emisją reklam. Nasze zainteresowanie skupia się na tworzeniu programu - im bardziej premierowego i o wyższych walorach, tym lepiej. Przejdę do rzeczy odpowiadając na te pytania pana przewodniczącego, które dotyczą telewizji publicznej. Sytuacja na polskim rynku mediów jest trudna, ale głównym powodem nie są jakieś rażące zaniechania bądź zaniedbania, lecz wynika ona przede wszystkim z obecnej sytuacji gospodarczej naszego kraju. Nie chcę wdawać się w ocenę, czy zatrudnienie w sektorze mediów jest większe niż w górnictwie - wydaje mi się to wątpliwe - natomiast nie podlega wątpliwości, że przedsiębiorstwa tego sektora zatrudniają bardzo dużo ludzi, a sam sektor jest ważną dziedziną gospodarki i ma takie same kłopoty jak gospodarka. Dały się one we znaki także telewizji publicznej. Robimy wszystko to, co jest możliwe, aby im zaradzić. Stąd biorą się zarzuty nadawców prywatnych, poniekąd zrozumiałe, bo konkurencja na rynku reklam jest bardzo ostra. Natomiast dziwi mnie, że na posiedzeniu Komisji Gospodarki jest formułowany zarzut, iż telewizja publiczna się komercjalizuje, bo to znaczy, że jest ona efektywna i dobrze radzi sobie w obecnych, trudnych warunkach. Taki zarzut, sformułowany przez Komisję Kultury i Środków Przekazu, ma inny kontekst i dlatego mogę zgodzić się z niektórymi argumentami uzasadniającymi ten zarzut. Nie jest bowiem naszym zamiarem prześcigiwanie na rynku reklam nadawców prywatnych. Mają oni inne cele, a zasadniczym jest wypracowywanie zysku i nie ma w tym nic nagannego. Przypominam jednak, że Telewizja Polska SA jest spółką prawa handlowego i jej działalność też powinna przynosić zysk. Jak już powiedziałem, mogę częściowo zgodzić się z zarzutem komercjalizacji, dlatego, że źródłem finansowania naszych działań misyjnych i innych zadań są w większym stopniu przychody z reklam, niż przychody z opłat abonamentowych, a jest to sytuacja nienormalna i wręcz patologiczna. Pan przewodniczący pytał, jaka jest struktura przychodów telewizji publicznej w krajach członkowskich Unii Europejskiej. W tej strukturze dominujący udział mają przychody z opłat abonamentowych. W przypadku Telewizji Polskiej SA wpływy z abonamentu i z rynku są w proporcji 1:2,3, natomiast w krajach zachodnich ta proporcja jest odwrotna. Problemem jest wadliwy sposób ściągania należności z tytułu opłat abonamentowych. Nie płaci ich połowa użytkowników nadajników radiowych i telewizyjnych, większość z nich bezprawnie.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PrezeszarząduTelewizjiPolskiejSARobertKwiatkowski">Poza tym prawo jest nagminnie łamane przez osoby prawne, na których też spoczywa obowiązek uiszczania opłat abonamentowych. Skoro mówimy o warunkach prawnych, w których przychodzi działać polskim mediom elektronicznym, to chcę zauważyć, że dopóki nie zostanie rozwiązany problem ściągalności opłat abonamentowych, dopóty będą narzekania, że telewizja publiczna się komercjalizuje i będą zgłaszane postulaty, aby wprowadziła nową ofertę programową, rozwijała nowe formy działalności. Na marginesie, nie jest dla mnie zrozumiały opór nadawców prywatnych przeciwko przyznaniu telewizji publicznej prawa do uruchomienia kanałów tematycznych, przede wszystkim dlatego, że nie będą one stanowiły źródła dochodów. Jest oczywiste, że program o tematyce kulturalnej, który docierałby do widzów wyłącznie w dystrybucji kablowej i satelitarnej, musi być przez długi czas deficytowy. Nas nie martwią ograniczenia dotyczące emisji reklam, bo nam chodzi tylko o zwiększenie oferty programowej. Nie będę głębiej wnikał w przepisy projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, bo zrozumiałem - być może błędnie - iż posiedzenie Komisji nie jest poświęcone temu tematowi. W każdym razie mam nadzieję, że prace nad aktami prawnymi na nowo regulującymi system finansowania kultury - pan prezes Mariusz Walter słusznie wymienił tytuły trzech ustaw - zakończą się wkrótce i że regulacje będą spójne, na czym zależy także telewizji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Zapewniam pana prezesa, że nie preferujemy, ani nadawców publicznych, ani nadawców komercyjnych. Uczciwość i obiektywizm, a tymi zasadami kieruje się Komisja przy zapraszaniu gości, nakazują wysłuchać opinii wszystkich zainteresowanych tematem posiedzenia. Materiały, o które upomniał się pan prezes, trzymaliśmy już po wysłaniu zaproszeń. Nie jest to odosobniony przypadek. Często bywa tak, że Komisja nie dysponuje materiałami w momencie zawiadamiania o planowanym posiedzeniu. Jeżeli pan prezes chce wypowiedzieć się na temat nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, to proszę nie mieć obiekcji. Komisja Gospodarki uważa, że nie można rozstrzygać spraw natury prawnej w oderwaniu od rzeczywistości ekonomicznej i gospodarczej i odwrotnie. Dlatego jestem coraz bardziej przekonany, że prace nad tą ustawą i dwoma pozostałymi, dotyczącymi praw autorskich oraz kinematografii, mogły być prowadzone bez udziału Komisji Gospodarki. Wtedy dochodzi do pewnych rozwiązań, które skutkują dla prowadzonej działalności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PrzedstawicielkanadawcyradiowegoEUROZETMonikaBednarek">Reprezentuję EUROZET, który jest właścicielem Radia Zet i Radiostacji. Zabrałam głos, aby powiedzieć o sytuacji na rynku reklam, a tym samym o pieniądzach, które z tego rynku płyną do nadawców. Na tym rynku dominującą pozycję ma telewizja publiczna, co stanowi zagrożenie zwłaszcza dla prywatnych małych stacji radiowych. W tym roku otrzyma ona z tytułu opłat abonamentowych ponad pół miliarda zł, a publiczne radio - ponad trzysta milionów. Dzięki takim przychodom media publiczne mogą sobie pozwolić na obniżanie cen czasu reklamowego. Ostatnio telewizja publiczna obniżyła ceny o 15 proc. pod pretekstem obniżki sezonowej, a jeśli ona obniża ceny, to muszą to zrobić wszyscy inni, a więc stacje komercyjne telewizyjne i radiowe oraz wydawcy prasowi. Cały rynek reklamowy zależy od poziomu cen czasu reklamowego w telewizji publicznej. My czujemy się jej zakładnikami i chciałabym, aby pan prezes Robert Kwiatkowski miał świadomość tego, że takimi obniżkami cen pozbawił najbiedniejsze stacje lokalne możliwości zarobienia na swoje utrzymanie. Obniżki cen, stosowanie rabatów i upustów powoduje, że cena dotarcia do 1 widza jest niższa tylko w Jugosławii i Chorwacji. W tej chwili na reklamowanie się w telewizji publicznej stać właściwie każdego reklamodawcę, a jeszcze rok temu część z nich mogło sobie pozwolić tylko na reklamę radiową. Mogę to potwierdzić na podstawie własnego doświadczenia. Pracownicy agencji reklamowych, którzy planują budżety reklamowe, dla Radia Zet mają do zaoferowania kampanie, które nie mieszczą się w blokach reklamowych, nadawanych w tzw. najlepszym czasie oglądalności. Z rynku reklam pozyskujemy coraz mniejsze przychody i równocześnie ustawodawca nakłada na nas obowiązki, które powodują wzrost kosztów, a nasza wydolność finansowa w niczym nie przypomina worka bez dna. Nadawcom komercyjnym jest bardzo trudno funkcjonować w takich warunkach, a będzie jeszcze trudniej, gdy możliwości jakiegokolwiek rozwoju sieci ograniczy przygotowywana nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji. Może zamiast blokowania nas, podnoszenia nam kosztów i napawania nas obawą, co kryje się za „winklem” - jak powiedział pan prezes Mariusz Walter - i kto znowu chce na nas zrobić „kokosowy interes”, warto byłoby podjąć dyskusję, jak media komercyjne mogą pomóc w zbieraniu opłat abonamentowych. Byłaby to dyskusja konstruktywna Chcę podziękować radiu publicznemu za to, że na rynku reklam zachowuje się przyzwoicie - nie drenuje tego rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">W gospodarce jest tak, że każdy walczy o swoje, niekiedy chcąc zrobić „kokosowy interes” na innych. My jesteśmy od tego, aby na rynku panowała uczciwa konkurencja. Dlatego nie sądzę, aby pan prezes Robert Kwiatkowski miał powód do wyrażenia zdziwienia, że na posiedzeniu Komisji Gospodarki padł zarzut, iż telewizja publiczna komercjalizuje się. Skoro na rynku reklam działają nadawcy komercyjni i publiczni, nieuprzywilejowani i uprzywilejowani, to musi nas niepokoić, że ci drudzy zwiększają swój udział w tym rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#CzłonekKRRiTJarosławSellin">Tytułem uzupełnienia wiedzy Komisji odniosę się do fragmentu wypowiedzi pana prezesa Roberta Kwiatkowskiego, który podniósł kwestię ściągalności opłat abonamentowych. Od lat jest powtarzana teza, że w Polsce mamy do czynienia z kryzysem poboru abonamentu. Jeśli taką informację rozpowszechniają osoby, którzy są najbardziej zainteresowane poborem abonamentu, to mogą one spotkać się z zarzutem, że działają na szkodę własnych spółek, ponieważ ludzie, dowiadując się o kryzysie poboru, zaczynają się zastanawiać, czy nie iść w ślady tych, którzy nie uiszczają opłat abonamentowych i z tego powodu nie spotyka ich żadna kara. Rzeczywiście, 50 proc. gospodarstw domowych nie płaci za użytkowanie odbiorników radiowych i telewizyjnych, ale połowa tej grupy osób jest legalnie zwolniona z płacenia abonamentu. Te proporcje są stabilne, więc nie jest prawdą, że w ostatnich latach coraz więcej osób nie płaciło abonamentu. Natomiast rzeczywistym problemem jest ściągalność opłat abonamentowych od osób prawnych. Szacujemy, że większość z 320 tys. podmiotów posiada odbiorniki telewizyjne bądź radiowe, ale abonament płaci tylko 86 tys. podmiotów. Tu jest rezerwa, natomiast szukane rezerw w gospodarstwach domowych, w sytuacji zubożenia społeczeństwa, byłoby mało skuteczne. Odniesienie się do rezerw w sferze osób prawnych z pewnością spowodowałoby zwiększenie przychodów abonamentowych, zwłaszcza że niektóre podmioty, np. hotele mają wiele odbiorników radiowych i telewizyjnych. Czy można uzyskać większe przychody podnosząc opłatę abonamentową? Moim zdaniem, nie spotka się to z przyzwoleniem społecznym. Niemcy i Brytyjczycy płacą miesięcznie 14,5 euro na rzecz swoich mediów publicznych, Francuzi - 9,3 euro, Włosi - 7,5 euro, a Polacy - 3,5 euro. Dysproporcja między wysokością opłaty w Polsce i w tych krajach jest - moim zdaniem - mniej więcej taka sama, jak dysproporcja siły nabywczej ludności polskiej, i ludności niemieckiej, francuskiej itd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosłankaAlicjaOlechowska">Powrócę do tematu komercjalizacji telewizji publicznej. Przejawem tego zjawiska jest nie tylko struktura przychodów, w której przeważający udział maja przychody z rynku reklam i dominująca pozycja na rynku reklam, ale także dostęp do zbiorów archiwalnych na innych warunkach niż nadawców komercyjnych. Niedawno dowiedziałam się, że jeden z producentów filmowych musiał zrezygnować z zamówienia na film fabularny z fragmentami filmów fabularnych, ponieważ wydatki, które musiałby ponieść w związku z udostępnieniem mu tych filmów przez telewizję publiczną, spowodowały przekroczenie limitu środków finansowych, które miałby do dyspozycji. Nie trudno sobie wyobrazić, że tych samych powodów programy nadawane przez media komercyjne będą zubożone o tematy, których opracowanie wymaga sięgnięcia do zbiorów archiwalnych. Natomiast media publiczne mają pod tym względem komfortową sytuację, gdyż nie muszą płacić za dostęp do tych zbiorów, a przecież jest to nasz wspólny dorobek. Pan przewodniczący zachęcał nas do dyskusji nad przygotowywanymi regulacjami prawnymi, więc chcę zwrócić uwagę na uprawnienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do nakładania na nadawców kar administracyjnych, dlatego że w projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji nie zostały określone kryteria nałożenia kary. Uważam, iż jest to luka prawna, a tym samym mamy jeszcze jeden argument przemawiający za gruntownym przeanalizowaniem tego projektu. Poddaję pod rozwagę propozycję uregulowania rynku reklam w taki sposób, aby pozycja mediów publicznych wobec mediów komercyjnych na tym rynku była konkurencyjna. Moim zdaniem, taką regulację należałoby wprowadzić przed wejściem w życie znowelizowanej ustawy o radiofonii i telewizji, gdyż niczego nie zmieni ona na rynku reklam. Nadal największą liczbę reklamodawców będzie pozyskiwał ten nadawca, który zaoferuje najniższą cenę za czas reklamowy i rabaty oraz upustu, a na to może sobie pozwolić nadawca posiadający dwa źródła przychodów, czyli nadawca publiczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PrzewodniczącyRadyNadzorczejTelewizjiPolsatJózefBirka">Tym razem pozwolę sobie na argumentację, która nie będzie wykazywała „potworkowatości” projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, natomiast skoncentruję się na tych projektowanych przepisach, które uniemożliwiają bądź w znaczny sposób utrudniają działalność gospodarczą. Wspólną cechą tych przepisów jest utrwalanie monopolu telewizji publicznej. Odnoszę wrażenie, że prezes Robert Kwiatkowski pomylił zyskowność z komercjalizacją, bo przecież cały potencjał telewizji publicznej, wyrażający się w podwójnym finansowaniu, dostępie do archiwów byłego Radiokomitetu, pierwszeństwie w reemitowaniu programów w sieci kablowej, nie wykorzystuje do budowania programu misyjnego, ale podejmuje twardą walkę, eliminującą z rynku konkurencję. Wiąże się to z zagadnieniem pomocy publicznej, która - w myśl traktatów Wspólnot Europejskich - jest dopuszczalna w postaci abonamentu i ustawowego, nieodpłatnego uwłaszczenia na archiwach, ale w sposób sprecyzowany, wyraźnie oddzielony od działań komercyjnych i rozliczany na zasadzie odrębnej księgowości. Nie ma tych elementów nadających pomocy publicznej przejrzystość, a zatem nie są zachowane przepisy prawa unijnego, które stanowią o możliwości udzielenia pomocy publicznej przedsiębiorcom konkurującym ze sobą. Zwracam uwagę na to, że proponowana regulacja dotycząca powiązania wpływów z opłat abonamentowych z wysokością czasu reklamowego, jest fikcją mającą na celu utrwalić istniejący stan rzeczy. Obecnie telewizja publiczna wykorzystuje w programie pierwszym jedynie 8 proc. dziennego czasu nadawania reklam, w programie drugim - 5 proc., to jaki jest sens ustanawiania dolnego progu na poziomie 10 proc.? Przychylam się do propozycji pani Moniki Bednarek, aby nadawcy komercyjni wspierali telewizję publiczną w ściąganiu opłat abonamentowych, ale pod warunkiem, że przychody z tego tytułu zostaną w całości przeznaczone na działalność misyjną. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że im więcej de facto pomocy publicznej, tym większe możliwości dumpingowania cen na rynku. Zmierzamy do postawienia tamy tego rodzaju praktykom, których efektem jest wyeliminowanie z rynku nadawców prywatnych. Miejmy świadomość tego, że pieniądze, które dzięki telewizji publicznej zaoszczędzają agencje reklamowe i domy medialne, nie zostają w Polsce. Mając na uwadze kwestie związane z podwójnym finansowaniem, zaproponowaliśmy 3 warianty rozwiązań: - telewizja publiczna wyodrębni jeden program wyłącznie do celów misyjnych, a drugi będzie programem komercyjnym, finansowanym wyłącznie z przychodów z reklam, - telewizja publiczna nie będzie emitować reklam po godz. 20 i w dniach ustawowo wolnych od pracy, - delegacja ustawowa, upoważniająca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do wydania rozporządzenia, w którym wprowadziłaby odpowiednie mechanizmy dla zachowania równowagi na rynku reklam. O tym, że telewizja publiczna ma na tym rynku zajmuje pozycję dominującą, świadczy jednoznacznie stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W wyniku postępowania antymonopolowego, wszczętego przez komercyjnych nadawców telewizyjnych, prezes UOKiK stwierdził, że w 2001 r. na rynku rozpowszechniania reklam telewizyjnych, Telewizja Polska SA zajmuje pozycję dominującą, gdyż jej udział w tym rynku przekroczył 40 proc. oraz ustala ceny na tym rynku. Funkcję lidera cenowego telewizja publiczna pełniła niezmiennie w latach 1999–2001 i ta funkcja będzie się umacniać ze względu na takie czynniki jak: oglądalność, preferencyjny dostęp do zasobów archiwalnych i liczbę programów.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PrzewodniczącyRadyNadzorczejTelewizjiPolsatJózefBirka">Zatem argument, którym posłużył się pan prezes Robert Kwiatkowski, iż prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w odpowiednim momencie wkroczy do akcji, nie jest w pełni zasadny. Jeżeli prezes UOKiK nie będzie miał mechanizmów ustawowych do oceny pozycji telewizji publicznej na rynku reklam, to nie podejmie takiego działania. Z danych dotyczących 3 programów ogólnokrajowych telewizji publicznej wynika, że jest ona w stanie całkowicie zaspokoić potrzeby rynku na usługę reklamową. Zatem mając podwójne finansowanie i stosując dzięki temu obniżanie cen, może stać się monopolistą na rynku reklam. Wskażę. w jakim stopniu dochodzi do obniżania cen W 2001 r. wpływy reklamowe brutto wyniosły 2380 mln zł, a wpływy reklamowe netto - 972 mln zł, czyli 40 proc. wartości cennikowej, co oznacza, że rabaty i upusty osiągnęły poziom 60 proc. Reasumując, jeżeli nie zostaną uregulowane wszystkie kwestie związane z pomocą publiczną, jeżeli nie zostaną wprowadzone bariery dla obniżania cen, to sytuacja na rynku reklam nie ulegnie zmianie. Nie mam nic przeciwko temu, aby telewizja publiczna konkurowała z nami na równych zasadach, tzn. nadając jednemu programowi charakter komercyjny. Wówczas z całą powagą przyczynimy się do poprawy ściągalności opłat abonamentowych. Na funkcjonowanie mediów komercyjnych rzutują projektowane przepisy zmierzające do ograniczenia wolności gospodarczej. Nie może tak być, iż w koncesji zostaje określana struktura kapitałowa nadawcy, bo to oznacza, że nie będzie on mógł wykonać nawet wewnątrz swojej spółki jakichkolwiek ruchów kapitałowych, nie mówiąc o przenikaniu kapitałowym z zewnątrz. Przedsiębiorca będzie ubezwłasnowolniony i uzależniony od tego, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wyrazi zgodę na zmianę struktury kapitałowej. Niektóre projektowane przepisy są dalej idące niż dyrektywy unijne. Jeśli chodzi o produkcję europejską, to stosowna dyrektywa określa jednoznacznie, że tam, gdzie to jest możliwe, należy wprowadzać do programu przynajmniej 50 proc. audycji europejskich. Tymczasem w projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji proponuje się bezwzględne kryterium: co najmniej 50 proc. Udzielenie koncesji uzależnia się od opinii prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i ministra kultury. Te dwa organy mogą wstrzymać wydanie koncesji, a w takim przypadku konieczne jest uruchomienie procedury odwoławczej, która może trwać kilka lat. W przypadku rekoncesjonowania taka regulacja prawna narusza konstytucyjną zasadę poszanowania interesów w toku. Zamierza się wprowadzić nowy obowiązek przeznaczania przez nadawców telewizyjnych co najmniej 2 proc. rocznych przychodów na sfinansowanie produkcji filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych. Nie jesteśmy przeciwni finansowaniu produkcji filmów i już to robimy, natomiast uważamy, że w ustawie powinna zostać określona także górna granica wydatków na te cele. W przeciwnym razie będzie ją ustalać na dowolnym poziomie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Nadawcom telewizyjni sądzili, że „jaskółką” kompromisu z rządem jest zgoda na 3 proc. obciążenie ich przychodów na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PrzewodniczącyRadyNadzorczejTelewizjiPolsatJózefBirka">Zaletą takiej regulacji jest wyeliminowanie wszelkich możliwych sporów z tymi organizacjami. Poza tym, nadawca wiedząc, ile będzie musiał wydatkować z tytułu praw autorskich, będzie mógł lepiej zarządzać środkami finansowym. Z dokonanych przez nas analiz wynika, że wydawcy radiowi i telewizyjni będą przekazywali ponad 20 mln USD rocznie na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania. W telewizjach publicznych krajów europejskich udział w kosztach obciążeń z tytułu praw autorskich kształtuje się w granicach 0,5–1,5 proc. Natomiast w przypadku polskiej telewizji publicznej ten wskaźnik wynosi 4 proc. Reasumując, jeżeli przeanalizujemy projektowane przepisy, które prowadzą do umocnienia monopolistycznej pozycji telewizji publicznej i te które de facto osłabiają telewizje komercyjne, to wydźwięk jest jednoznaczny: gra toczy się o to, aby nadawców komercyjnych wyeliminować w przyszłości z rynku. Myli się jednak ten, kto sądzi, że na tym ta gra się zakończy. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej niezależne organy dokonają podziału telewizji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosełJanAntochowski">Chciałbym się upewnić, czy rzeczywiście projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji ogranicza nadawcom możliwość pozyskania środków na inwestycje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PrzedstawicielOgólnopolskiejIzbyGospodarczejKomunikacjiKablowejAndrzejOstrowski">Organizacja, którą reprezentuję, skupia operatorów telewizji kablowej w Polsce. Na wstępie chcę podziękować członkom Komisji Gospodarki za podjecie inicjatywy ustawodawczej, dzięki której - w razie uchwalenia stosownej ustawy - stanie się możliwe zrobienie pierwszego kroku ku reformie praw autorskich w obszarze mediów elektronicznych. Tym pierwszym krokiem jest zyskanie czasu na przeprowadzenie głębokiej nowelizacji Prawa autorskiego. Chcielibyśmy, aby tak znowelizowana ustawa szybko weszła w życie, ale nie kosztem jakości stanowionego prawa. Nie powinna się powtórzyć sytuacja, iż z powodu nadmiernego pośpiechu i braku koordynacji prac pomiędzy różnymi gremiami, doszło do uchwalenia tzw. małej nowelizacji ustawy, którą Rzecznik Praw Obywatelskich uznał za niezgodną z konstytucją, a która spowoduje gwałtowny wzrost opłat abonamentowych za telewizję kablową oraz znaczne zubożenie oferty programowej. Może ona zagrozić ekonomicznym podstawom działania sieci operatorów telewizji kablowych. Przypomnę, że stanowią one drugą pod względem wielkości, po Telekomunikacji Polskiej SA, infrastrukturę telekomunikacyjną tzw. pętli lokalnej. Przymusowa sytuacja, w jakiej znaleźli się operatorzy, jest wykorzystywana przez partnerów. Przypomnę, że warunkiem kontynuowania działalności operatora telewizji kablowej jest zawarcie kilkudziesięciu umów z nadawcami i organizacjami zbiorowego zarządzania, na co mieliśmy kilka tygodni. Żąda się od nas wygórowanych stawek i opłat dwudziestokrotnie wyższych od tych, które rząd zaproponował w autopoprawce. Naszym zdaniem, należałoby jeszcze raz zastanowić się nad proponowanymi wskaźnikami 3 proc. i 1,5 proc., proponowanym przez rząd rozwiązaniem, polegającym na określeniu progów opłat z tytułu praw autorskich lub sztywnych stawek. W imieniu operatorów telewizji kablowej chcę podziękować wszystkim tym, którzy wykazują zrozumienie i prowadzą z nami negocjacje w duchu współpracy i szukania kompromisu. Często słyszymy argument, że nowelizacja prawa autorskiego była niezbędna ze względu na zobowiązania negocjacyjne wobec Unii Europejskiej, a w szczególności ze względu na konieczność recypowania do polskiego prawa dyrektywy w sprawie koordynacji określonych przepisów prawa autorskiego oraz praw pokrewnych w odniesieniu do przekazu satelitarnego i rozpowszechniania kablowego. Chcę stwierdzić, że nie jesteśmy wrogami integracji z Unią Europejską. Chcemy stosować postanowienia wspomnianej dyrektywy, z jednym zastrzeżeniem. Domagamy się stosowania wszystkich jej postanowień. Każda dyrektywa europejska stanowi kompleksowy zbiór norm, a stosowanie tylko niektórych z nich nie prowadzi do zbliżenia prawa krajowego do prawa Unii Europejskiej, natomiast grozi sprowadzeniem idei integracji do deklaracji. W naszym przekonaniu, tak się właśnie stało ze szkodą dla operatorów kablowych w Polsce i licznej rzeszy naszych abonentów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełJerzyBudnik">Gdy słuchałem wystąpień moich przedmówców, to nasunęło mi się porównanie sytuacji mediów prywatnych do sytuacji muchy w smole. W oby przypadkach koniec żywota jest bliski, jeśli nie nadejdzie pomoc z zewnątrz. Sądzę, że właściciele mediów prywatnych liczą na taką pomoc ze strony Komisji, bo sytuację oceniają, jako złą i uzasadniają ją argumentami, których wymowa przerażająca i porażająca. Nie mam powodu nie wierzyć przedstawicielom mediów prywatnych, że projektodawca nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji wprowadził nas w świat fikcji, absurdu, dezinformacji, nieuczciwej konkurencji i praktyk monopolistycznych i regulacji niezgodnych z konstytucją. Chcę zaproponować prezydium Komisji, aby Komisja w tej sprawie wystąpiła z dezyderatem do rządu, aby odpowiedział na piśmie, czy podziela opinie, prezentowane przez przedstawicieli mediów publicznych i czy znajduje jakieś rozsądne rozwiązania, wychodzące naprzeciw oczekiwaniom nadawców prywatnych. Przedstawicielom mediów prywatnych sugeruję, aby sami zaczęli się bronić. Komisja Gospodarki często ma do czynienia z koalicjami tworzonymi w celu wspierania projektów ustaw. Nie ma nic złego w lobbingu, jeśli jest on w sprawie społecznie i gospodarczo użytecznej. W tym przypadku chodzi jeszcze o obronę swobody gospodarczej, zasad konkurencji itp.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosłankaAlicjaOlechowska">Powtórzę za przedstawicielem Ministerstwa Infrastruktury, że częstotliwość jest dobrem rzadkim. Jeśli media komercyjne będą nadal znajdowały się w trudnej sytuacji, to istnieje zagrożenie, że częstotliwości będą odsprzedawane podmiotom zagranicznym. Nie umocni to pozycji osób i ugrupowań, które opowiadają się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i nie wpłynie pozytywnie na kampanię referendalną. Popieram wniosek pana posła Jerzego Budnika w sprawie dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosełZygmuntSzymański">Demokracja ma to do siebie, że dzięki wolnemu rynkowi szybciej następuje zmiana ustaw. Widać, jak wszyscy walczą o swoje miejsce na rynku. Chciałbym odnieść się do wypowiedzi moich poprzedników, a zwłaszcza do wypowiedzi pana przewodniczącego Józefa Birka. Trudno jest mi się z panem zgodzić, że telewizja publiczna może całkowicie zaspokoić zapotrzebowanie występujące na rynku reklam. Uważam, że tak nie jest. Nikt z nas nie czeka na reklamę, która ma ukazać się o godzinie 18, 19 lub 20. Nikt z nas nie wie z góry, jaka reklama pojawi się na ekranie. Korzystając z okazji chciałbym także zadać pytanie. Wiemy, że rabaty sięgają 90 proc. Czy mógłbym dowiedzieć się, kto płaci za reklamę 100 proc., a kto tylko 10 proc.? Co należy zrobić, żeby zapłacić tylko 7 proc.?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PrzedstawicielWydawnictwaAgoraMarekSzydłowski">Chciałbym zabrać głos ad vocem i powiedzieć nieco więcej na temat legislacyjnych barier rozwoju, które znalazły się w projekcie ustawy o radiofonii i telewizji. O tych zmianach sygnalizował już w swojej wypowiedzi przewodniczący Józef Birka. Przedsiębiorca nie może być karany za to, że dobrze prowadzi działalność gospodarczą. Taki wniosek można wysnuć po przeczytaniu przepisów, które znalazły się w projekcie ustawy. Nadawcy prywatni mają odnawiać koncesje. Jeśli w tym czasie uzyskają pozycję dominującą, to stanie się tak tylko dlatego, że byli lepsi od swoich konkurentów. W projekcie nowelizacji napisano, że na rynku liczącym powyżej 200 tys. mieszkańców zostało mniej niż 3 podmioty. W takim przypadku ten nadawca nie dostanie koncesji. Przy tej okazji zaznaczę, że wyraźnie widać bezsens mechanicznego przyjmowania zapisów o koncentracji. Zupełnie nie wiadomo dlaczego na rynku liczącym ponad 200 tys. mieszkańców trzech przedsiębiorców stanowić będzie wolną konkurencję. Jeśli będzie tylko dwóch takich przedsiębiorców, to wolnej konkurencji nie będzie. Przyznam, że nie bardzo to rozumiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PrzewodniczącyRNTVPolsatJózefBirka">Chciałbym zabrać głos ad vocem wypowiedzi pana posła. Sądzę, że mamy tu do czynienia z pewnym nieporozumieniem. Nie ma większego znaczenia to, o której godzinie będzie reklama jakiegoś produktu. Chodzi tu o czas, którym dysponuje telewizja publiczna łącznie w trzech programach. Raz jeszcze powtórzę, że ten czas to 36 minut w ciągu godziny. Co to oznacza? Oznacza to, że zapotrzebowanie rynku usług, a więc nie widowni lecz reklamodawców, którzy chcą ten czas wykupić. O tym właśnie mówiłem. Nie chodziło mi o to, czy odbiorca to wytrzyma, czy też nie. Nie chodzi o odbiorców, lecz o rynek usług reklamowych, na którym funkcjonują podmioty, które dysponują czasem reklamowym oraz podmioty dysponujące reklamą, która ten czas ma wypełnić. Właśnie na tym rynku mówimy o monopolizacji i szalonej przewadze. Dlatego chciałem uzupełnić moją wypowiedź, żeby wszystko było jasne i czytelne. Nie chodziło mi o zarzucanie widzów reklamami oraz o odbiór reklam przez widzów. Mówiłem jedynie o mechanizmie, który występuje na właściwym rynku, tzw. rynku relewantnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Na tym kończymy wypowiedzi i pytania. Przechodzimy do trzeciej części, w której wysłuchamy odpowiedzi przedstawicieli rządu. Jako pierwszy o zabranie głosu wystąpił przewodniczący Juliusz Braun.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Na wstępie chciałbym podkreślić, że nie jestem przedstawicielem rządu. Krajowa Rada nie jest częścią administracji rządowej. Przede mną, podobnie, jak przed każdym z państwa stoi urządzenie, które służy do głosowania. Na wyświetlaczu widać napis „brak komunikacji”. Obawiam się, że od dłuższego czasu właśnie takie hasło przyświeca pracom nad ustawą o radiofonii i telewizji. W tej chwili trudno byłoby prowadzić dyskusję o wszystkich poruszonych sprawach. O wielu problemach już dyskutowano w innych miejscach. Jednak chciałbym odnieść się do kilku spraw. Postaram się, żeby moja wypowiedź była możliwie krótka. Pierwsza sprawa ma charakter informacyjny. Rozumiem, że ze względu na specyfikę mediów publicznych sprawa ta nie dla wszystkich posłów jest jasna. Kilkakrotnie pojawiało się w wypowiedziach pojęcie zysku w spółkach zajmujących się prowadzeniem mediów publicznych. Media publiczne działają w formie spółek Prawa handlowego. Jednak na mocy ustawy ich właściciel nie ma prawa do udziału w zysku. Oznacza to, że cały zysk wypracowany przez Polskie Radio lub Telewizję Polską jest przeznaczony wyłącznie na potrzeby spółki, w tym na tworzenie programu i inwestycje. W spółkach prowadzących media publiczne nie ma instytucji zysku dla właściciela. Żadne zyski z tego tytułu nie trafiają do Skarbu Państwa. Jest oczywiste, że spółki płacą podatki, ale to już zupełnie inna sprawa. Przejdę teraz do problemu abonamentu. W dyskusji pojawiło się sformułowanie mówiące o równym dostępie do abonamentu. Instytucja abonamentu funkcjonuje w całej Europie. W ten sposób pozyskiwane są środki na finansowanie mediów publicznych. Chciałbym, żeby nie mylili państwo pojęć. Abonament jest zbierany od wszystkich użytkowników aparatów radiowych i telewizyjnych. Zebrane w ten sposób środki służą realizacji celów publicznych realizowanych przez media. Środki te trafiają tylko do mediów publicznych. Taka zasada obowiązuje w całej Europie. Mówili państwo o przepisach dotyczących pomocy publicznej. Ten problem poruszył m.in. przewodniczący Józef Birka. Uważam, że jest to niezwykle istotna kwestia. Jednak należy pamiętać o tym, że w dokumentach Unii Europejskiej jest to traktowane jako pewna szczególna forma pomocy publicznej. Formę tę regulują szczególne zasady rozliczania. Nie jest to taka sama forma pomocy publicznej, jak stosowana dla innego rodzaju przedsiębiorców działających na rynku. Nie można tych przepisów odnosić w całości i w taki sam sposób do mediów, jak do innych przedsiębiorców. Mówili państwo także o przepisach, które mają służyć usprawnieniu poboru abonamentu. Wiedzą państwo o tym, że w projekcie ustawy znalazł się cały rozdział, który zmienia poprzednie przepisy. Posłowie doskonale wiedzą o tym, że marszałek Sejmu Marek Borowski podjął decyzję o powołaniu grupy roboczej, która ma wskazać w ustawie przepisy budzące największe wątpliwości. Chciałbym państwu powiedzieć, że takie wątpliwości budzi cała konstrukcja nowych przepisów o poborze abonamentu. Nie ukrywam, że nowa koncepcja wyszła z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Mogę jedynie ubolewać nad tym, że po wielu miesiącach prowadzenia uzgodnień międzyresortowych i prac sejmowych nikt nie zwrócił uwagi na fundamentalne zastrzeżenia konstytucyjne. Wszystko wskazuje na to, że cały ten rozdział będzie musiał zostać przekonstruowany. Zgłaszali państwo uwagi w sprawie konkurencji na rynku reklamowym. Są to niezwykle ważne sprawy dla funkcjonowania całego rynku. Chciałbym powiedzieć wyraźnie, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma kompetencji ani narzędzi do tego, żeby badać sytuację pod kątem ochrony konkurencji. Możemy odnosić się do tego problemu w najbardziej ogólnych zarysach, gdy mówimy o kształtowaniu polityki na rynku mediów. Nie możemy jednak odnosić się do tego problemu w szczegółach. Może, a nawet musi to robić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W tym zakresie istnieje bardzo wyraźny podział kompetencji. Byłoby źle, gdyby granice w tym zakresie zostały zatarte. Poruszali państwo także szczegółowe sprawy, w tym np. dotyczące poziomu reklam zaproponowanego w ustawie. Chodziło o system ograniczania liczby reklam nadawanych przez telewizję publiczną. W pełni podzielam opinię przewodniczącego Józefa Birka, że jest to zapis, który tworzy fikcyjne ograniczenia. W praktyce przepis ten będzie na wiele lat stabilizował obecną sytuację. Zupełnie inną sprawą jest to, czy tę sytuację należy stabilizować, czy nie. W tym przypadku mamy do czynienia z przepisem, który na pierwszy rzut oka wskazuje drogę ograniczania liczby reklam. Jednak przy szczegółowej analizie przepisu okazuje się, że zamyka on tę drogę. Uważam, że jest to niedopuszczalne. Trzeba jasno powiedzieć, czy reklama w mediach publicznych ma być ograniczona, czy nie. Jeśli ma być ograniczona, to należy wprowadzić takie mechanizmy, które ją naprawdę ograniczą. Jeśli reklama nie ma być ograniczona, to należy pozostawić bez zmian obowiązujący obecnie stan prawny. Następna kwestia dotyczyła kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do wydawania rozporządzeń. Zakwestionowano takie kompetencje Krajowej Rady pod względem formalnym. Propozycja przewodniczącego Józefa Birka jest zgodna z pierwotną propozycją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W tej chwili propozycja ta wzbudza pewne wątpliwości formalne. Następny problem dotyczy ograniczeń w strukturze kapitałowej nadawców. Na pewno wszyscy, którzy śledzą problemy dotyczące rynku mediów, wiedzą, że ta sprawa była przedmiotem orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego. Orzeczenie odnosiło się do koncesji dla stacji RMF. Analizowaliśmy tę sprawę przy udziale wybitnych ekspertów. Uogólniając szczegółową analizę można powiedzieć, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wydając decyzję koncesyjną kieruje się m.in. tym, że określony podmiot daje rękojmię, iż będzie wykonywał koncesję w sposób prawidłowy. Z tego powodu nie można w sposób swobodny zbywać koncesji. Można powiedzieć, że koncesja jest w pewnym sensie imienna. Po dyskusji Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uznała, że zarzuty sądu w zakresie szczegółowości tych zapisów są trafne. W związku z tym zaproponujemy nowe zapisy, które będą całkowicie odmienne niż te, które były stosowane w ciągu ostatniego roku.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Nowe zapisy mają pogodzić dwa elementy. Z jednej strony mają dawać gwarancję, że koncesję wykonywać będzie ten podmiot, który ją uzyskał. Z drugiej strony mają eliminować to wszystko, co w sposób niedopuszczalny ingeruje w strukturę własnościową podmiotu. Mówię o tych przepisach w wielkim uproszczeniu. Proszę nie traktować zdań wyrwanych z kontekstu mojej wypowiedzi jako ostatecznej wykładni zapisów, które znajdą się w koncesji. Jest jeszcze jedna sprawa, na którą zwracał uwagę m.in. przewodniczący Józef Birka. Mam na myśli piętrzenie się różnego rodzaju uzgodnień i opinii w procesie koncesyjnym. Na ten problem zwrócili także uwagę prawnicy, którzy biorą udział w pracach grupy powołanej przez marszałka Marka Borowskiego. Wskazują oni, że z legislacyjnego punktu widzenia wadliwe jest, poza całkiem wyjątkowymi sytuacjami, zobowiązywanie różnych organów do działania w porozumieniu. Jeżeli ustawodawca wydaje dyspozycję, na mocy której jakaś decyzja ma być wydana w porozumieniu przez dwa organy, to godzi się na to, że decyzja może nie zostać wydana. Jeśli nie dojdzie do porozumienia organów, to nie będzie decyzji. W związku z tym należy w miarę możliwości eliminować sytuacje, w których organy działają w porozumieniu, zwłaszcza tam, gdzie decyzja w sposób oczywisty musi być wydana. W sprawie rozstrzygnięcia procesu koncesyjnego decyzja musi być wydana. Jeżeli w podejmowaniu takiej decyzji uczestniczy kilka organów, dość łatwo może dojść do takiej sytuacji, że jeden z tych organów poprzez brak zgody uniemożliwi podjęcie decyzji. Dlatego tego typu rozwiązanie powinno zostać usunięte z tych przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Znany jest nam status prawny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W potocznym języku o organach administracji państwowej mówi się, że są organami administracji rządowej. Do głosu zgłosił się także przedstawiciel rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PodsekretarzstanuwMKRafałSkąpski">Pan przewodniczący pytał o prace legislacyjne, które są prowadzone przez resort. Także prezes Mariusz Walter pytał, czy stworzony zostanie pewien system. Odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Pan prezes był przecież na spotkaniu u ministra Waldemara Dąbrowskiego. W spotkaniu brały udział strony zainteresowane trzema ustawami, nad którymi w tym czasie pracował resort. Mam na myśli ustawę - Prawo autorskie i prawa pokrewne, ustawę o kinematografii oraz ustawę o radiofonii. Właśnie po to spotkaliśmy się wtedy w tak szerokim gronie, żeby wysłuchać wszystkich opinii, skonfrontować ze sobą wszystkie projekty oraz zobaczyć, na ile są ze sobą komplementarne. Szkoda, że nie ma w tej chwili prezesa Mariusza Waltera. Ustaliliśmy wtedy, że na tym etapie prac odstąpimy od zapisywania w ustawie o kinematografii obowiązku dofinansowywania produkcji kinematograficznej lub łożenia na nią środków przez telewizję publiczną oraz telewizje prywatne. Mógłbym pana prezesa uspokoić, że w tej chwili takie niebezpieczeństwo na niego nie czyha. W tej chwili przystępujmy do nowelizacji ustawy - Prawo autorskie. Nowelizacja skupi się przede wszystkim na dwóch obszarach. Pierwsza z nich dotyczy realizacji dyrektywy o społeczeństwie informacyjnym. Chodzi tu o uwzględnienie wszystkich nowych mediów, w tym Internetu. W ustawie uwzględniona zostanie decyzja Sejmu o przystąpieniu Polski do konwencji w tej sprawie. Drugi obszar dotyczy uzgodnienia wszystkich spraw, które związane są z organizacjami zbiorowego zarządzania. Już w tej chwili pracuje zespół powołany przez byłą minister Aleksandrę Jakubowską. W skład zespołu wchodzi 5 przedstawicieli nadawców oraz 5 przedstawicieli organizacji zbiorowego zarządzania. Celem zespołu jest przede wszystkim utworzenie rejestru problemów spornych. Na tej podstawie wypracowana zostanie pewna koncepcja. Zaawansowane są prace nad ustawą o kinematografii. Jesteśmy już po rundzie uzgodnień międzyresortowych. Można powiedzieć, że praktycznie usunęliśmy już prawie wszystkie wątpliwości. Jesteśmy już po kilku rundach spotkań ze środowiskiem oraz z przedstawicielami związków zawodowych. Najogólniej można powiedzieć, że projekt ustawy ma na celu zastąpienie tego, czym zajmował się Urząd Kinematografii. W tej chwili tymi sprawami zajmuje się część urzędu ministra, jaką jest Departament Filmu. Mam na myśli Instytut Sztuki Filmowej. W szczególny sposób chciałbym zaakcentować wyraz „sztuki”. Środki, którymi będzie dysponować ten Instytut, będą w przyszłości skierowane przede wszystkim na tzw. filmy ambitne, filmy artystyczne, filmy fabularne, filmy dokumentalne, animacje, filmy dla dzieci i filmy edukacyjne. Kolejnym elementem tej ustawy jest próba pozyskania środków pozabudżetowych. Chodzi tu przede wszystkim o środki z gier losowych oraz odpisy od biletów. Świadczeniami na rzecz produkcji filmowej objęci zostaną dystrybutorzy filmów oraz kina. Trzecim elementem jest zapewnienie równości podmiotów występujących o dotacje do Instytutu Sztuki Filmowej oraz odstąpienie państwa od bezpośredniej produkcji filmowej.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PodsekretarzstanuwMKRafałSkąpski">Pan przewodniczący pytał o to, w jaki sposób w krajach europejskich kształtują się świadczenia telewizji na rzecz produkcji filmowej. W tym zakresie stosowane są różne rozwiązania. Można powiedzieć, że na ten cel przeznacza się średnio ok. 3 proc. Są jednak takie kraje jak Francja, w których telewizje przekazują ze swoich budżetów 8 proc. środków na rzecz kinematografii. W Portugalii jest to 4 proc., a w Belgii 6 proc. Można na ten problem spojrzeć także od innej strony. W Portugalii 90 proc. produkcji filmowej powstaje ze środków telewizji. We Francji jest to odpowiednio 59 proc., a w Holandii 69 proc. Na tej sali rozmawialiśmy w ubiegłym tygodniu o nowelizacji ustawy - Prawo autorskie. Ważnym problemem jest kwestia vacatio legis. Chciałbym poinformować, że przedłożenie rządu zostało złożone w parlamencie w czerwcu ubiegłego roku. W związku z tym w projekcie przyjęto, że ustawa wejdzie w życie od 1 stycznia 2003 r. Sądziliśmy, że do tego czasu uda się zakończyć prace nad projektem. W Senacie zgłoszono wniosek o wydłużenie vacatio legis do 6 miesięcy. Senat obradował nad tą ustawą w końcu listopada. Wiem o tym, że wtedy Ministerstwo Kultury nie oponowało przeciwko tej propozycji. Jednak Sejm podjął inną decyzję. W trakcie dyskusji powiedziano, że w ustawie brak jest vacatio legis. Chyba nie można tak powiedzieć. Vacatio legis jest krótkie, ale nie możemy powiedzieć, że go w ogóle nie ma. Mam nadzieję, że poruszyłem wszystkie sprawy, które w państwa pytaniach dotyczyły obszaru działania ministra kultury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Mam nadzieję, że Komisja Gospodarki może liczyć na przychylność Ministerstwa Kultury w sprawie przyjętej przez Komisję inicjatywy legislacyjnej. O zabranie głosu prosili także przedstawiciele innych resortów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PodsekretarzstanuwMIKrzysztofHeller">Chciałbym przedstawić krótki komentarz do wypowiedzi, które pojawiły się w trakcie dyskusji. W jednej wypowiedzi stwierdzono, że nadawcy komercyjni są w gorszej sytuacji - mają gorszy dostęp do częstotliwości. Wydaje mi się, że czegoś nie zrozumiałem, gdyż nie dostrzegam takiego problemu. Powiedziałem już wcześniej i powtórzę raz jeszcze, że dostęp do częstotliwości jest taki sam dla wszystkich. Nie ma szczególnych przepisów, które dotyczą telewizji publicznej lub innych organów. Przydziały są zgodne z tablicami częstotliwości. Staranie się o przyznanie konkretnej częstotliwości następuje w drodze przetargu lub w drodze wniosku. Wszystko zależy od tego, ile podmiotów ubiega się o przyznanie danej częstotliwości. Chciałbym poinformować, że częstotliwości się nie kupuje. Częstotliwość przyznawana jest do użytkowania na czas określony. Po prostu jest to prawo do wykorzystywania częstotliwości. Na ogół prawo to jest przyznawane w pozwoleniu pod pewnymi warunkami. Jeśli te warunki nie są spełniane, zwłaszcza jeśli ktoś nie wnosi opłat za użytkowanie częstotliwości, to prawo do korzystania z częstotliwości można mu odebrać. Jest to jedyna forma działania. Nie można tym prawem obracać. Prawo do wykorzystania częstotliwości nie jest papierem wartościowym, którym można obracać w swobodny sposób i np. komuś je odsprzedać. Nie ma możliwości prawnej odsprzedania komuś, w szczególności podmiotowi zagranicznemu, prawa do wykorzystania częstotliwości. Jedynie w przypadku zwrócenia częstotliwości potencjalny użytkownik może zgłosić wniosek o przydział częstotliwości na zasadach ogólnych. Przyznanie częstotliwości wiąże się dla nadawców z kosztami na poziomie kilku lub kilkunastu procent ich budżetu. Na pewno koszty te nie są małe. Można powiedzieć, że jest to znacząca pozycja kosztowa. Z drugiej strony ceny za przyznanie częstotliwości ustalane są na podstawie kosztów administrowania. Te koszty są jednolite. Częstotliwości mogą być także przyznawane w drodze przetargów, jeśli o jedną częstotliwość występuje wielu chętnych. Tyle mogę państwu powiedzieć tytułem odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PrzewodniczącyKRRiTJuliuszBraun">Nie chciałbym, żeby w związku z wypowiedzią pana ministra powstało jakieś nieporozumienie. Pan minister wyjaśnił zasady dotyczące gospodarki częstotliwościami w ogóle. Natomiast w odniesieniu do mediów istnieją pewne wyjątki, na które chciałbym zwrócić państwa uwagę. Media publiczne korzystają z częstotliwości na mocy ustawy. Ustawa zobowiązuje nas do przyznania częstotliwości mediom publicznym. Przepis mówi ogólnie o częstotliwościach potrzebnych do wykonywania ich zadań. Szczegółowe decyzje o rezerwacji częstotliwości wydaje przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w porozumieniu z Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Są to decyzje administracyjne jednoosobowego organu. W tym przypadku nie ma żadnej instytucji konkursu lub przetargu. Nieco inna jest sytuacja w przypadku nadawców komercyjnych. Jednak tu także nie ma przetargu. Odbywa się postępowanie koncesyjne. W trakcie takiego postępowania w każdym przypadku następuje ocena wnioskodawcy. Nie ma znaczenia, czy jest to jeden wnioskodawca, który ubiega się o przyznanie jednej częstotliwości, czy też wielu wnioskodawców. Każdą częstotliwość może jednak dostać tylko jeden nadawca. To właśnie on wnosi opłatę koncesyjną, której wysokość wynika z rozporządzenia. W tym zakresie nie ma żadnej dowolności. Nie prowadzi się też postępowania przetargowego w tym zakresie. Jeśli mamy do czynienia tylko z jednym wnioskodawcą, to może on otrzymać częstotliwość, o którą się stara lub jej nie otrzymać. Bywały już takie przypadki, że podmiot nie otrzymywał koncesji. Wraz z uzyskaniem koncesji bez żadnych dodatkowych opłat jest dokonywana rezerwacja częstotliwości. W tej części koncesja podlega uzgodnieniu z prezesem Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Najogólniej można powiedzieć, że opłata za koncesję jest uzależniona od zasięgu, a także od kilku dodatkowych elementów. Istnieje także odrębna opłata za użytkowanie częstotliwości. Wysokość tej opłaty jest także w odpowiedni sposób uzależniona od pewnych czynników. Jednak tacy sami nadawcy ponoszą tę opłatę w takiej samej wysokości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Dziękuję za te wyjaśnienia. Do zabrania głosu zgłosił się jeszcze poseł Jan Antochowski. Chciałbym, żebyśmy na tym zakończyli już tę dyskusję. Od 15 minut powinniśmy zajmować się już problemami hutnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełJanAntochowski">Dzisiejsza dyskusja wykazała, że nawet o bardzo trudnej ustawie, jaką niewątpliwie jest ustawa o radiofonii i telewizji, możemy rozmawiać używając argumentów. Niekoniecznie musimy się kłócić. W związku z tym zgłaszam wniosek, żeby projekt ustawy o radiofonii i telewizji wrócił do naszej Komisji przed drugim czytaniem. Chodzi o to, żebyśmy mogli sformułować zdanie o tym projekcie, zwłaszcza wobec części dotyczącej spraw ekonomicznych i gospodarczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Dziękuję. Na tym zamykam dyskusję. Przypomnę, że w trakcie dyskusji zgłoszono dwa wnioski. Poseł Jerzy Budnik oraz posłanka Alicja Olechowska zgłosili wniosek w sprawie przygotowania dezyderatu do prezesa Rady Ministrów w sprawie, o której dyskutowaliśmy na dzisiejszym posiedzeniu. Uważam, że trwająca od 3 godzin dyskusja pokazała, że mamy do czynienia z poważnym i wielowątkowym problemem. Nie mam wątpliwości, że istnieją podstawy do tego, żeby w tej sprawie zająć stanowisko i wystąpić z dezyderatem do prezesa Rady Ministrów. Na pewno to zrobimy. Poseł Jan Antochowski zgłosił wniosek, żeby wystąpić do marszałka Sejmu z wnioskiem o włączenie Komisji Gospodarki do prac nad ustawą o radiofonii i telewizji. Po dyskusji, którą odbyliśmy na dzisiejszym posiedzeniu uważam, że ten wniosek jest uzasadniony. Dyskusja pokazała, że w czasie prac innych komisji nad tym projektem nie w pełni uwzględnia się kwestie dotyczące interesów ekonomicznych, gospodarczych i rynkowych przedsiębiorstw działających w sferze mediów. Na podstawie przebiegu dyskusji, a także doświadczeń z minionych miesięcy uważam, że powinniśmy pójść dalej. Podobny wniosek należałoby sformułować w odniesieniu do projektu ustawy - Prawo autorskie. Tak samo należałoby postąpić z projektem ustawy o kinematografii. Uważam, że wszystkie projekty ustaw, które zawierają regulacje dotyczące podstaw funkcjonowania ekonomicznego, gospodarczego lub rynkowego przedsiębiorstw w Polsce powinny być rozpatrywane przez Komisję Gospodarki. Jeśli istnieją powody, żeby rozpatrywały je inne komisje, to Komisja Gospodarki powinna być włączana do prac nad takimi ustawami. W tej sprawie wystąpimy do marszałka Marka Borowskiego z wnioskiem, który sformułował poseł Jan Antochowski. Dziękuję państwu za udział w tej części obrad. Na tym zakończyliśmy pierwszy punkt dzisiejszego porządku obrad. Ogłaszam 5-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PosełAdamSzejnfeld">Wznawiam obrady. Zawsze mamy trudności, żeby precyzyjnie określić, kiedy rozpocznie się następny punkt porządku obrad. Do tej pory posiedzenia Komisji dotyczyły tylko jednego tematu. Jednak coraz częściej na jednym posiedzeniu omawiane są dwa tematy. W takim przypadku nigdy nie możemy przewidzieć, jak długo potrwa dyskusja. W związku z tym przepraszam państwa za 20-minutowe opóźnienie. Przystępujemy do realizacji drugiego punktu dzisiejszych obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej o restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali, z uwzględnieniem sytuacji ekonomicznej poszczególnych hut. Jest to niezwykle ważny temat. Przypomnę państwu, że jest to kontynuacja tego tematu. Komisja Gospodarki wielokrotnie zbierała się na swoich posiedzeniach, żeby omawiać tę problematykę. Jeśli dobrze pamiętam, to termin dzisiejszego posiedzenia był już dwukrotnie przekładany na prośbę przedstawicieli rządu. Prośba była uzasadniona tym, że aktualizowano program restrukturyzacji. Jednak być może ważniejsze jest to, że jeszcze niedawno prowadzono negocjacje z Unią Europejską, m.in. w zakresie, który dotyczy sektora hutniczego oraz ochrony konkurencji. Posiedzenie na ten temat miało odbyć się w końcu ubiegłego roku. W związku z prośbą przedstawicieli rządu przenieśliśmy je na początek bieżącego roku. Witam wszystkich gości, którzy przybyli na tę część posiedzenia, a przede wszystkim przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Rozumiem, że wszyscy jesteśmy dobrze zorientowani w sytuacji. Otrzymaliśmy dokument, który został przygotowany w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej dniu 13 stycznia br. Departament Restrukturyzacji Przemysłu w tym ministerstwie przygotował dokument pt. „Informacja dla Komisji Gospodarki Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie restrukturyzacji i rozwoju hutnictwa żelaza i stali w Polsce do 2006 r.”. Za chwilę poproszę o zabranie głosu przedstawicieli ministerstw. Z ich wypowiedzi chcielibyśmy dowiedzieć się jak najwięcej informacji o hutnictwie. W chwili obecnej najwięcej mówi się o Polskich Hutach Stali. Wiele firm z tego sektora nie zostało włączonych do Polskich Hut Stali. Sytuacja tych firm jest bardzo trudna. Do problemów tego sektora chcemy podchodzić w sposób kompleksowy. Nie chcemy robić wyjątków wobec żadnego przedsiębiorstwa. Nie wyklucza to jednak takiej możliwości, że w przyszłości będziemy zajmować się również pewnym wycinkiem tego sektora. Jednak w dniu dzisiejszym rozważamy kompleksowo informację rządu na ten temat. Porządek obrad został już przyjęty. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi lub propozycje w sprawach ogólnych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosełWiesławOkoński">Prosiłbym, żeby przedstawiciele rządu poinformowali, o ile jest to możliwe, o tym, kto za co odpowiada w Ministerstwie Gospodarki oraz Ministerstwie Skarbu Państwa. Nastąpiła reorganizacja układu rządowego. Chcielibyśmy wiedzieć, jaki jest obecny podział kompetencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Moglibyśmy wyrazić ubolewanie z faktu, że kilka dni temu niektórzy ministrowie utracili posady. Jednocześnie moglibyśmy pogratulować im uzyskania nowych posad. Na pewno będziemy państwu wdzięczni za informację na temat zakresu nowych obowiązków, które wypełniać państwo będą w Ministerstwie Gospodarki oraz Ministerstwie Skarbu Państwa. Czas dzisiejszego posiedzenia jest ograniczony. Na naszych gości czekają obowiązki, o czym zostaliśmy powiadomieni wcześniej. W związku z tym wskazane jest, żebyśmy nie przeciągali dzisiejszego posiedzenia. Nie mam wątpliwości, że do tego tematu będziemy jeszcze wielokrotnie powracać. Jeśli jakakolwiek sprawa nie zostanie do końca wyjaśniona, na pewno wyjaśnimy ją w przyszłości. Istnieją także możliwości kontynuowania wyjaśnień poza posiedzeniem Komisji. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejMarekKossowski">Zacznę od odpowiedzi na pytanie, które przed chwilą zostało zadane. W dniu wczorajszym minister Jerzy Hausner powierzył mi obowiązki, wśród których znalazło się m.in. nadzorowanie spraw hutnictwa. Jednocześnie rozpoczął się proces w sprawie przekazania uprawnień do nadzoru właścicielskiego nad hutnictwem ministrowi skarbu państwa. Taki projekt jest już w tej chwili przygotowywany w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Zmiana ta oznaczać będzie przywrócenie konstytucyjnych uprawnień, które zostały wcześniej wyłączone na mocy ustawy o hutnictwie. Zgodnie z odpowiedzialnością nałożoną na ministra skarbu państwa otrzymałby on także uprawnienia związane z pełnieniem nadzoru właścicielskiego nad hutnictwem. Taka nowelizacja jest już przygotowywana. Projekt powinien trafić do Sejmu w najbliższym czasie. Minister gospodarki, pracy i polityki społecznej przedłoży ten projekt rządowi, a następnie zostanie on skierowany do parlamentu. Tak wygląda sytuacja w naszym resorcie. Na temat sytuacji w Ministerstwie Skarbu Państwa może wypowiedzieć się minister Andrzej Szarawarski. Nie wiem, w jaki sposób podzielono kompetencje w tym ministerstwie. Z rozmów, które prowadziliśmy w okresie przejściowym wynika, że moim partnerem w Ministerstwie Skarbu Państwa będzie minister Andrzej Szarawarski. Rozumiem, że teraz możemy przejść do omówienia przedłożonych Komisji materiałów. Bardzo proszę, żeby wprowadzenie do tematu przedstawił dr Bogolubow, który reprezentuje Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejJanBogolubow">Nie będę wracał do treści materiału, który państwo otrzymali. Mam nadzieję, że zapoznali się państwo z naszą pisemną informacją. W tej chwili powiem tylko o kilku elementach, które nie znalazły się w tych materiałach. Przede wszystkim mam na myśli dane na temat sytuacji ekonomiczno-finansowej oraz o przewidywanych wynikach hutnictwa osiągniętych w 2002 r. Zarówno przychody, jak i koszty z działalności hut realizujących produkcję będą niższe niż w roku poprzednim. Dane dotyczą 37 przedsiębiorstw. Przychody będą niższe o 9 proc., a koszty o ok. 10 proc. Oznacza to, że koszty zmniejszyły się nieco bardziej niż przychody. W związku z tym nadal występować będzie strata, ale będzie ona niższa niż w 2001 r. W programie restrukturyzacji polskiego hutnictwa huty zostały podzielone na kilka grup. Niektóre huty zostały objęte pomocą publiczną. Otrzymały ją huty, które będą rentowne po zakończeniu procesu restrukturyzacji. Mamy także huty, które będą prowadziły proces restrukturyzacji bez środków z pomocy publicznej. Przychody hut realizujących program restrukturyzacji z pomocą publiczną stanowią 61 proc. przychodów całego hutnictwa. Podam państwu teraz niektóre dane produkcyjne. Produkcja wyrobów w przemyśle stalowym była generalnie niższa niż w 2001 r. Produkcja stali surowej wyniosła 8,4 mln ton, co stanowi ok. 95 proc. produkcji z 2001 r. Przyrost można było odnotować w półwyrobach z sos i blachach walcowanych na zimno. W tym zakresie przyrost produkcji wynosił ok. 16 proc. Największy spadek produkcji dotyczył rur. W tym zakresie produkcja zmniejszyła się o ok. 30 proc. Produkcja taśm walcowanych na zimno zmniejszyła się o ok. 10 proc. Do podmiotów realizujących programy restrukturyzacji z udziałem pomocy publicznej należą Polskie Huty Stali, Huta Andrzej, Huta Bankowa, Huta Batory, Huta Buczek, Huta Lucchini, czyli RW, Huta Łabędy i Huta Pokój. Roczne przychody w 2002 r. tych zakładów są szacowane na ok. 98 proc. przychodów uzyskanych w 2001 r. W drugim półroczu 2002 r. nastąpiło pewne ożywienie, ponieważ przychody osiągnięte w pierwszym półroczu stanowiły tylko 91 proc. przychodów z pierwszego półrocza 2001 r. Koszty nie rosły. Oznacza to, że działania restrukturyzacyjne odniosły pewien skutek. Koszty stanowiły ok. 92 proc. kosztów z roku poprzedniego. Niestety, ale nadal łącznie odnotowywana jest strata. Łączna przewidywana strata sięgać będzie ok. 800 mln zł. Strata będzie prawie o połowę niższa od straty w 2001 r. Przypomnę, że w 2001 r. łączna strata w tych hutach wynosiła prawie 1,5 mld zł. W niektórych hutach odnotowano nieco wyższe przychody w 2002 r., jeśli chodzi o ich porównanie z przychodami z 2001 r. Szczególnie dotyczy to Polskich Hut Stali, chociaż w tym przedsiębiorstwie wzrost był niewielki i wyniósł 1 proc. Nie jest to dużo, ale na pewno ma to jakieś znaczenie. W Hucie RW przyrost przychodów wyniósł 15 proc. Najgorzej było w Hucie Andrzej, gdzie przychody stanowiły tylko 54 proc. przychodów z 2001 r. Przychody w Hucie Buczek stanowiły 80 proc., a w Hucie Pokój 75 proc. przychodów z poprzedniego roku. Koszty zostały w największym stopniu ograniczone w Hucie Batory, Hucie Łabędy i Hucie Pokój.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#DyrektorDepartamentuwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejJanBogolubow">Niektóre z hut odnotowały zysk. Do tej grupy należy Huta Łabędy, która osiągnęła zysk na poziomie 2,2 mln zł. Huta Pokój osiągnęła zysk w wysokości 1,4 mln zł. Najwyższe straty poniosły Huta Andrzej - prawie 27 mln zł, a także Huta Batory - ok. 45 mln zł. Tyle chciałbym powiedzieć państwu tytułem wstępu. Jeśli będą mieli państwo pytania szczegółowe, postaram się na nie odpowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Proszę o zabranie głosu przedstawiciela Ministerstwa Skarbu Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaAndrzejSzarawarski">Za chwilę będę musiał udać się na posiedzenie komitetu Rady Ministrów. Najpierw jednak chciałbym przekazać państwu kilka uwag uzupełniających. Tak się składa, że do 10 stycznia br. prowadziłem sprawy hutnictwa w Ministerstwie Gospodarki. W dniu 10 stycznia rząd ostatecznie przyjął uzgodniony z Unią Europejską program restrukturyzacji hutnictwa do 2006 r. Przyjął również 8 programów restrukturyzacyjnych dla hut, które korzystać będą z pomocy publicznej. W tym samym dniu minister gospodarki wydał decyzje zatwierdzające te programy. Praktycznie rzecz biorąc polskie hutnictwo jest pierwszym sektorem gospodarki, który został jednoznacznie zaprogramowany do 2006 r. W programie przyjętym przez rząd 10 stycznia 2003 r. zawarto wiele deklaracji politycznych, które wynikają z negocjacji zakończonych w Kopenhadze. Rząd polski bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność za realizację przez zarządy poszczególnych hut postanowień, które dotyczą dozwolonych inwestycji, koniecznych redukcji zdolności produkcyjnych, jak również dozwolonej pomocy publicznej. W niezwykle restrykcyjny sposób Unia Europejska podeszła do dwóch spraw. Pierwszą z nich jest redukcja zdolności produkcyjnych. Unia uznaje, że porozumienie zawarte w Kopenhadze dotyczy wyłącznie fizycznej likwidacji urządzeń w związku z planowaną redukcją mocy produkcyjnych. W jednym przypadku, dotyczącym Huty Łabędy, powstał między nami a Unią Europejską ostry spór. Likwidacja realizowana w taki sposób oznaczałaby po prostu likwidację Huty Łabędy. Przewidywaliśmy redukcję zdolności produkcyjnych w tym zakładzie o połowę, przy zachowaniu istniejącej linii produkcyjnej. Podtrzymaliśmy stanowisko rządu, zgodnie z którym ta linia nie zostanie zlikwidowana. Ograniczyliśmy jedynie liczbę niektórych urządzeń, dzięki czemu na tej linii nie uda się osiągnąć większej produkcji niż zakładana w programie. Uznaliśmy, że w ten sposób fizycznie zlikwidowana została część urządzeń, co gwarantuje prowadzenie produkcji na uzgodnionym z Unią Europejską pułapie. Sądzimy, że ten problem może być jeszcze przedmiotem dyskusji w trakcie negocjacji zapisów dotyczących hutnictwa w traktacie akcesyjnym. W programach jednoznaczne i restrykcyjnie zapisane zostały działania związane z pomocą publiczną. Określono wyraźnie, na jakich zasadach może być udzielana pomoc publiczna. Polski rząd musiał zobowiązać się do tego, że nie będzie świadczył pomocy publicznej zakładom, które nie zostały ujęte w programie pomocy publicznej. Rząd musiał także zobowiązać się do tego, że zakłady korzystające z pomocy publicznej, nawet w przypadku łączenia się z innymi zakładami, nie będą transponować środków z pomocy publicznej do obszarów, które nie są do tego uprawnione. Pomoc publiczna będzie w precyzyjny sposób monitorowana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także przez niezależnego audytora na zlecenie Unii Europejskiej. Cały program restrukturyzacji hutnictwa będzie monitorowany do 2006 r. Kontrole prowadzone będą nie rzadziej niż raz na pół roku. Wszelkie stwierdzone naruszenia zasad udzielania pomocy publicznej będą powodowały konieczność zwrotu środków przez huty, które naruszą obowiązujące zasady.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaAndrzejSzarawarski">Muszę podkreślić, że komplikuje to wiele działań związanych z uzdrawianiem pozostałych hut, które nie będą korzystać z pomocy publicznej. W tej chwili można powiedzieć, że rozpoczęły się już dwa procesy. Pierwszy z nich to proces prywatyzacji Polskich Hut Stali. Uważamy, że proces ten ma kluczowe znaczenie dla uzdrowienia polskiego hutnictwa. Równocześnie rozpoczęty został proces rewitalizacji tych hut, które znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, ale nie mogą korzystać z pomocy publicznej. Szukamy środków i instrumentów, które pomogą nam zrealizować program przewidziany dla nich w taki sposób, żeby nie korzystać z pomocy publicznej ze strony państwa. Na obecnym etapie nie możemy już udzielić tym hutom takiej pomocy. Mamy już za sobą pierwszy etap programu prywatyzacji Polskich Hut Stali. Powołany został wspólny zespół Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Zespół wysłał zaproszenia do 12 największych na świecie koncernów. Są to koncerny, które przynajmniej potencjalnie mogą być zainteresowane prywatyzacją Polskich Hut Stali. Do tej pory otrzymaliśmy odpowiedź od 4 koncernów, w tym od Arcelor, Thyssen Krupp, US Steel oraz LNM Holding. Spodziewaliśmy się, że otrzymamy takie odpowiedzi. W dniu jutrzejszym wspólny zespół powinien przyjąć memorandum. W dniu jutrzejszym lub najpóźniej w poniedziałek do tych koncernów wysłane zostaną memoranda prywatyzacyjne dotyczące Polskich Hut Stali. Do 10 lutego br. oczekiwać będziemy na to, że na podstawie przesłanych memorandów złożone zostaną konkretne oferty dotyczące sfinalizowania prywatyzacji na ścieżce określonej w programie przyjętym przez rząd. Przypomnę, że ścieżka określona w programie rządowym przewiduje przede wszystkim oddłużenie Polskich Hut Stali. Oddłużenie dotyczy kwoty na poziomie ok. 1,6 mld zł. Drugim elementem jest dokapitalizowanie Polskich Hut Stali kwotą na poziomie 150 mln dolarów. Następny element dotyczy przyjęcia zobowiązania o bezwzględnej realizacji programu uzgodnionego przez rząd z Unią Europejską. Nabywca powinien przedstawić w miarę atrakcyjne propozycje dotyczące pakietu socjalnego oraz zobowiązać się do wykupu akcji od Skarbu Państwa po uzgodnionej cenie i w określonym czasie. Po zebraniu ofert rząd przeprowadzi ich analizę i wybierze inwestora strategicznego, który uzyska prawo do uczestniczenia w prywatyzacji Polskich Hut Stali. Jest to niezwykle ważna sprawa. Należy stwierdzić, że polskie hutnictwo ma już w tej chwili dobre warunki rynkowe. Istnieje osłona polskiego rynku. Jest zapotrzebowanie na wiele grup towarów. Mamy nie najgorsze ceny. Jednak ogromną bolączką polskiego hutnictwa jest brak środków obrotowych na finansowanie produkcji bieżącej, w tym na zakup surowców i energii. Wiele hut ma możliwość natychmiastowego poprawienia swoich wyników ekonomicznych pod warunkiem, że uda się je nam dokapitalizować i oddłużyć, a także zapewnić im normalne przepływy środków finansowych. Jeśli uda nam się szybko sprywatyzować Polskie Huty Stali, to jeszcze w tym roku ten wielki koncern stalowy może uzyskać dobre wyniki. Prywatyzacja powinna zagwarantować, że do 2006 r. będzie on uzyskiwać stosunkowo wysokie zyski brutto i netto.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaAndrzejSzarawarski">Przedstawię państwu sytuację pozostałych hut. W tej chwili w fazie upadłości jest Huta Ostrowiec i Huta Małapanew. Do upadłości zgłoszona została także spółka akcyjna Huta Częstochowa. W bardzo trudnej sytuacji jest Huta Andrzej, która w ostatnim roku miała długotrwałe przestoje, spowodowane brakiem wsadu i uzyskała fatalne wyniki finansowe. Trudną sytuację ma również Huta Jedność z Siemianowic. Jej los jest nierozłącznie związany z dokończeniem inwestycji, która realizowana jest od wielu lat. Mówię w tej chwili o słynnej walcowni rur, na którą wydaliśmy już ponad 540 mln zł. Jej zakończenie gwarantuje powstanie nowoczesnego kompleksu produkcji rur, w tym m.in. rur wiertniczych. Przedsięwzięcie to będzie decydować o przyszłości huty. Działania rewitalizacyjne są zaawansowane, zwłaszcza w odniesieniu do Huty Częstochowa i Huty Jedność. Prowadzone są rozmowy z zagranicznymi dostawcami w sprawie dostaw surowców i półwyrobów niezbędnych do produkcji. Jeśli rozmowy te powiodą się, to huty, których los obecnie jest zagrożony, mogą zostać doprowadzone do sytuacji gwarantującej im przeżycie i dalszy rozwój. Można powiedzieć, że w rządowym programie uzgodnionym z Unią Europejską istnieje pewna pułapka. Jest nią warunek mówiący o tym, że pomoc publiczna na restrukturyzację może być udzielana tylko i wyłącznie do końca br., a najpóźniej do dnia akcesji Polski do Unii Europejskiej. Wiedzą państwo o tym, że akcesja nastąpi w dniu 1 maja 2004 r. Po tym terminie nie będzie już praktycznie żadnego sposobu na to, żebyśmy udzielali hutom pomocy publicznej. Dlatego niezwykle ważnym zadaniem jest utrzymanie wysokiego tempa przekształceń w hutnictwie. Wysokie tempo powinno dotyczyć także wdrażania nowych inwestycji, a zwłaszcza tych, które uzyskują osłonę w postaci gwarancji rządowych. Należy zrealizować możliwie najwięcej przedsięwzięć za środki z pomocy publicznej, które zostały określone na poziomie 3387 mln zł. Kwota ta jest przeznaczona generalnie dla naszego hutnictwa, a z tego 3140 mln zł dla Polskich Hut Stali. Gdyby udała nam się szybka prywatyzacja koncernu, to polski rząd będzie mógł dość znacznie ograniczyć pomoc publiczną. Jeśli prywatyzacja się nie uda, powstaje wiele pytań. Nie wiemy, czy rząd będzie w stanie zrealizować w tak krótkim czasie tak wysoką pomoc dla hutnictwa. Mamy nadzieję, że wszystko zostanie zrealizowane bez większych zakłóceń. W dniu dzisiejszym nie widać żadnych zagrożeń o charakterze strategicznym. Sprawy dotyczące polskiego hutnictwa zostaną rozstrzygnięte ostatecznie w wynegocjowanym traktacie akcesyjnym. Muszę zaznaczyć, że hutnictwo jest niezwykle trudnym obszarem, który wzbudza wiele sporów. Unia Europejska wywiera na Polskę ogromne naciski, szczególnie w sprawach dotyczących ograniczenia zdolności produkcyjnych oraz zmniejszenia pomocy publicznej. Należy zaznaczyć, że polski rynek hutniczy jest dla Unii Europejskiej bardzo atrakcyjny. Mamy bardzo głęboki rynek. Zużycie stali w Polsce nie przekracza 180 kg na głowę jednego mieszkańca. W Europie średni standard to 400 kg. Przewidujemy, że w najbliższych latach nastąpi dość duży wzrost konsumpcji stali w związku z zakładanym dużym wzrostem tempa dochodu narodowego. Dlatego nasz rynek jest bardzo atrakcyjny. Ze względu na swoją konkurencyjność mniej atrakcyjne jest polskie hutnictwo.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaAndrzejSzarawarski">Raz jeszcze podkreślam, że ostatecznie problemy polskiego hutnictwa zostaną rozstrzygnięte w zapisach traktatu akcesyjnego. Dla hutnictwa przewidziano w traktacie całkowicie oddzielny segment. Jednak ta sprawa nie leży już w rękach Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej lub Ministerstwa Skarbu Państwa. Leży ona w rękach naszych negocjatorów, którzy prowadzą negocjacje w sprawie traktatu akcesyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Otrzymaliśmy dokument, który został sporządzony w dniu 13 stycznia br. Wysłuchaliśmy wystąpień ministrów. Chciałbym powiedzieć, że materiał, który otrzymała Komisja, jest dość lakoniczny. Można powiedzieć, że zawarto w nim syntetyczne informacje. Jest to jednocześnie walorem i wadą tego dokumentu. Walorem jest to, że przeglądając ten dokument można szybko zapoznać się z najważniejszymi informacjami. Jego wadą jest to, że prawie w każdej sprawie odsyła czytelnika do programu. Wszędzie napotykamy na tego typu odesłania. Nie mając w ręku programu trudno jest prowadzić szerszą i pogłębioną merytorycznie dyskusję o tym dokumencie. Przed chwilą pan minister, jak gdyby czytając moje myśli, przekazał mi program. Wiedzą państwo o tym, że jest to całkowicie nowy dokument, który został przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 10 stycznia br. Powielimy ten dokument i przekażemy go członkom Komisji. Sądzę, że dokument ten będzie podstawą do przeprowadzenia szerszej dyskusji na temat naszego hutnictwa. Chciałbym po raz kolejny przypomnieć, że jeśli chcemy prowadzić merytoryczną dyskusję, to wszystkie materiały powinniśmy otrzymać znacznie wcześniej. Taką sytuację jak dziś mamy nie po raz pierwszy. Chciałbym, żeby takie sytuacje się nie powtarzały. Materiałów do dyskusji nie powinniśmy otrzymywać na posiedzeniu Komisji, lecz znacznie wcześniej. W tym przypadku mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją, gdyż ten program został przyjęty przez Radę Ministrów kilka dni temu. Wiem o tym, że pracowano nad nim także po posiedzeniu Rady Ministrów. Zdarza się jednak, że nie ma racjonalnego uzasadnienia do tego, żeby materiały do dyskusji były przekazywane dopiero na poświęconym tej sprawie posiedzeniu Komisji. Rozumiem, że w tym przypadku mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją. Dlatego zgodziłem się na kontynuowanie obrad po wysłuchaniu wystąpień ministrów. Na sali obecni są przedstawiciele obu ministerstw. W związku z tym otwieram dyskusję. Na pewno członków Komisji interesować będą informacje dotyczące Polskich Hut Stali, a także innych hut, które nie znajdą się w tym koncernie. W materiałach jest niewiele informacji na ten temat. W zasadzie znalazłem tylko jedno zdanie, które mówi, że program proponuje również podjęcie szeregu działań dostosowawczych dla pozostałych hut, nie objętych pomocą publiczną. Takie stwierdzenie jest zbyt wąskie. Chcielibyśmy, żeby poszerzyli państwo tę informację, a jednocześnie naszą wiedzę na ten temat. Przypomnę, że w dyskusji prowadzonej na posiedzeniu Komisji Gospodarki prawo głosu mają wszyscy zaproszeni goście, a nie tylko członkowie Komisji. Proszę o zgłaszanie się do głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PosełWiesławOkoński">Po zapoznaniu się z dokumentem oraz wysłuchaniu wypowiedzi ministrów nasuwa mi się kilka uwag. Widać wyraźnie, że tam, gdzie huty są dobrze zarządzane, tam pojawiają się dobre wyniki. Złe zarządzanie daje w efekcie złe wyniki. Wyraźnie widać to na podanych przykładach. Uważam, że w przekazanych Komisji materiałach brak jest informacji o propozycjach dla osób, które zostaną zwolnione z restrukturyzowanych hut. Przypomnę, że ten problem będzie dotykać ok. 7,5 tys. osób. W tej chwili nie ma dla nich żadnej propozycji. Nie wiadomo, co z nimi się stanie. Wiemy jedynie, że osoby te zostaną zwolnione z pracy. Obniży się także zdolność produkcyjna naszych hut, do czego zmusza nas Unia Europejska. W związku z tym chciałbym zadać pytanie. Czy przewiduje się, że huty będą realizować jakieś zadania związane z umowami offsetowymi? Czy takie zadania będą realizować huty, które są obecnie w upadłości? Przy okazji warto zapytać, co stanie się z majątkiem hut, które ogłosiły upadłość lub są do niej przygotowywane? Co stanie się z tymi hutami?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Od razu poproszę, żeby przy udzielaniu odpowiedzi przedstawili nam państwo informację o sytuacji w Hucie Łaziska. Jakie są propozycje dotyczące poważnych problemów, które występują w tej hucie? Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PrezesHutniczejIzbyPrzemysłowoHandlowejRomualdTalarek">Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa jest organizacją skupiającą producentów żelaza i stali, a także innych zakładów współpracujących z tym sektorem. Mamy pewną wiedzę o naszym hutnictwie. Dysponujemy bazą danych, którą potrafimy przetwarzać. Mamy narzędzia, które pozwalają nam z tej wiedzy korzystać. Przed chwilą usłyszeliśmy wypowiedzi, w których przedstawiono sytuację naszego hutnictwa widzianą przez pryzmat stosunków wewnętrznych. Chciałbym, żeby ten obraz był pełny. W związku z tym należy poruszyć aspekty, które dotyczą naszej sytuacji jako kraju, a także tego, w jaki sposób mogą zostać skonsumowane dotychczasowe dokonania w związku z sytuacją występującą w naszym otoczeniu. Na początku 2002 r. przeprowadziliśmy bilans dokonań zrealizowanych w 2001 r. Porównywaliśmy te dokonania z dokonaniami osiągniętymi w 2000 r. Należy stwierdzić, że Polska wypadała źle na tle całego układu. W tym czasie produkcja zmniejszyła się o 16 proc. Należy jednak pamiętać o tym, że podobna sytuacja występowała także w innych krajach, m.in. w Ameryce Północnej i Południowej. Także w krajach Unii Europejskiej przedsiębiorstwa osiągnęły gorsze o 2 proc. wyniki niż w roku poprzednim. W 2003 r. bilansować będziemy nasze dokonania z 2002 r., porównując je z osiągnięciami z 2001 r. W tym czasie w krajach ościennych nastąpiło dość znaczne przyspieszenie. Okazuje się, że na tle tych krajów pozostaliśmy w tyle. Powiedziano już o tym, że spowolnione zostały procesy degradacji tego sektora. Była to konsekwencja działań, które zostały podjęte w ubiegłym roku. Mam na myśli konsolidację przedsiębiorstw, a także realizację przyjętego programu. Realizacja programu jest szansą na lepsze funkcjonowanie całego sektora w układzie rynkowym. Można krótko powiedzieć, że otoczenie jest bardzo agresywne. W chwili obecnej krajowa konsumpcja jest w dużej mierze zaspokajana przez dostawy z zewnątrz. Należy przyjąć, że dostawy zewnętrzne nie będą się zmniejszać. Należy usunąć przeszkody formalnoprawne, o których w dniu dzisiejszym mówił minister Marek Kossowski. Jest to w tej chwili najważniejsza sprawa dla powodzenia przedsięwzięć podejmowanych w całym sektorze. Jest jasne, że sprawa ta pozostaje w gestii Sejmu i ministerstw. Jako przedstawiciel środowiska chciałbym zwrócić na ten problem szczególną uwagę. Przy realizacji programu korzystać będziemy z instrumentów wspierających, które służyć będą m.in. oddłużeniu. Mówił o tym minister Andrzej Szarawarski. Należy stwierdzić, że konsolidacja poprawiła atrakcyjność tego sektora. Jednak sama konsolidacja to za mało. Trzeba jeszcze zrobić drugi krok, którym jest oddłużenie. Należy także przewidzieć jakieś wsparcie. W innym przypadku nie będziemy atrakcyjni dla inwestorów zewnętrznych. Należy pamiętać o tym, że w tej chwili zajmują oni prawie 50 proc. naszego rynku. Sejm uchwalił ustawę o ochronie krajowego rynku. Minister gospodarki wprowadził tę ustawę w życie. Jeśli chcemy skutecznie wspierać restrukturyzację sektora hutniczego, rozwiązania tej ustawy muszą być dopracowane.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#PrezesHutniczejIzbyPrzemysłowoHandlowejRomualdTalarek">Przepisy muszą być skuteczne, jeśli ustawa ta ma być instrumentem wspierającym przyjęty program. Ważna jest kontynuacja konsolidacji. Resorty oraz środowisko widzą potrzebę kontynuowania działań, które zostały już podjęte. Sytuacja Polskich Hut Stali może być uzależniona od podmiotów zależnych. Konsolidacja powinna być kontynuowana także w tych hutach, które nie są objęte procesem restrukturyzacji. Uważam, że konsolidacja jest niezwykle ważna. Konsolidacja następuje na całym świecie. Konsolidację prowadził Arcelor, który jest największym koncernem w Europie. Także na rynku japońskim doszło do fuzji koncernów NKK i Kawasaki. Planowana jest następna duża fuzja AK Steel z Nippon Steel. Nie można tego problemu gubić z pola widzenia, gdy mówimy o hutach, które nie zostały objęte programem restrukturyzacji. Nie chciałbym, żeby powstało przeświadczenie, że świadczenie pomocy publicznej jest niedozwolone w okresie przejściowym, poza pomocą jednorazową. Chcę podkreślić, że w świetle nowych przepisów przyjętych przez Unię Europejską pomoc publiczna jest dozwolona. Nasze środowisko będzie się starać o to, żeby huty, które nie zostały objęte programem, mogły korzystać z dozwolonej pomocy. Chodzi przede wszystkim o pomoc w postaci środków na badania i rozwój, na ekologię oraz na sprawy socjalne. Nasza izba może być swojego rodzaju katalizatorem w różnych sprawach. Deklaruję pełną gotowość do współpracy przy rozwiązywaniu istniejących problemów. W kontekście wyzwań związanych z akcesją Polski do Unii Europejskiej podjęcie konkurencji z podmiotami zachodnioeuropejskimi będzie bardzo trudne. Przedmiotem naszej troski jest łagodzenie negatywnych konsekwencji, które będą wiązać się z niemożnością podołania tej konkurencji. Już teraz deklaruję, że będziemy współpracować z komisją lub resortami, jeśli uznają państwo, że istnieje taka potrzeba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Dziękuję panu za informacje oraz za deklarację współpracy. Chętnie skorzystamy z takiej możliwości. Musimy pamiętać o tym, że na dzisiejszym posiedzeniu Komisji omawiamy problemy restrukturyzacji hut. Nie mówimy o wszystkich problemach, które dotyczą rynku żelaza i stali w naszym kraju. Jest oczywiste, że na tym rynku funkcjonują i muszą funkcjonować także inne podmioty. Wśród nich są podmioty zajmujące się obrotem wyrobami hutniczymi. Zarówno rząd, jak i parlament powinny działać w taki sposób, żeby zachować na rynku równowagę i uczciwą konkurencję. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PosełZygmuntWrzodak">Powiem kilka przykrych zdań, które kieruję pod adresem Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Do tej pory nie usłyszeliśmy, dlaczego program restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali w Polsce został zmodyfikowany. Minister Andrzej Szarawarski nie przedstawił powodów tych zmian. Z przedstawionych Komisji materiałów wynika ewidentnie, że komisarze Unii Europejskiej podważali wielkość produkcji stali w Polsce. Konkurencja nie śpi i zmusza polski rząd do tego, żeby dostosował w swoich hutach koszty produkcji do kosztów produkcji stali w Unii Europejskiej. Będzie się to odbywać m.in. poprzez zwolnienia pracowników i obniżenie kosztów produkcji. Produkcja zostanie zmniejszona o 1 mln ton. Te działania mają doprowadzić polskie huty do rentowności. Polski rząd jest właścicielem polskich hut. Jako właściciel rząd musi najpierw oddłużyć huty i dokapitalizować je, a następnie je sprzedać. Uważam, że pomysł dotyczący utworzenia holdingu pod nazwą „Polskie Huty Stali” był niezły. Przypomnę, że Liga Polskich Rodzin nie podważała założeń tego programu. Jednak sposób jego realizacji oraz końcowy efekt jest taki, że biedna Polska będzie musiała zapłacić za sprywatyzowanie polskich hut, dzięki czemu ktoś inny stanie się ich właścicielem. W tej chwili nie jest jeszcze do końca jasne, czy konkurencja na rynku doprowadzi później do całkowitej likwidacji polskich hut. Tak może się stać, że huty z całego świata będą miały rynek zbytu w Polsce. Czytając wszystkie programy, które sformułowano do tej pory w dziedzinie polskiego hutnictwa można sądzić, że wszystko zmierza w tym kierunku. Czytając informację przygotowaną dla Komisji przez Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej miałem wiele wątpliwości. Realizacją programu będzie zajmować się Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej oraz zarząd Polskich Hut Stali. Program będzie nadzorowany przez firmę konsultingową Eurostrategy Consultants, która będzie działać w imieniu Unii Europejskiej. Od razu widać, że ktoś na tym chce zarobić. W tej chwili nie wiadomo, kto będzie za to płacił, czy Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, a więc nasz rząd, czy też Komisja Europejska. Chciałbym dowiedzieć się, ile kosztować będą konsultacje realizowane przez tę firmę? Czy działania tej firmy nie będą miały charakteru wywiadowczego? Należy pamiętać o tym, że firma analizowała sytuację Polskich Hut Stali oraz pozostałych hut. Rada Ministrów przyjęła modyfikację programu restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali. Pan przewodniczący mówił już o tym, że posłowie nie otrzymali tego programu. Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli się z tym programem zapoznać. W programie przewidziano, że niektóre restrukturyzowane huty korzystać będą z pomocy publicznej. Wśród nich jest Huta Lucchini z Warszawy. Przypomnę państwu, że od wielu lat nie jest to polska huta. Została sprzedana chyba 10 lat temu. Nawet kapitał zewnętrzny nie potrafi sobie z nią poradzić w obowiązującym w Polsce systemie gospodarczym i podatkowym. Właściciel nie może wyprowadzić huty na prostą.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PosełZygmuntWrzodak">Okazuje się, że trzeba ją dokapitalizować z polskiego budżetu. Przypomnę, że huta została oddana za darmo. Przejęto ją bez żadnych środków. Była to jedna z lepszych hut w Polsce. Wiem o tym, że procesom restrukturyzacji przyglądają się uważnie pracownicy hut. Chciałbym, żeby nadal mieli oni swoje miejsca pracy. Jednak w tym przypadku dobrze byłoby sprawdzić, czy zyski Huty Lucchini nie są odprowadzane za granicę na prywatne konto właściciela, w związku z czym powstają straty, które mają być pokryte z kieszeni polskiego podatnika. Należy to porządnie zbadać. Pracownicy huty powinni naciskać na właściciela, żeby przeznaczał odpowiednie środki na modernizację i inwestycje. Powinien on realizować takie programy, żeby nie wyciągać ręki po pieniądze polskich podatników. Następny problem dotyczy zmniejszenia zatrudnienia. Wiadomo już, że z polskich hut będzie musiało odejść 7300 osób. Przewidywane jest radykalne zmniejszenie kosztów. Działania te dotkną przede wszystkim ludzi, którzy utracą swoje miejsca pracy. Jest to konieczne, gdyż trzeba obniżyć koszty. W tej chwili wytworzenie jednej tony stali w Polsce jest droższe niż w Unii Europejskiej. Jednak nikt nie mówi o tym, że pracownicy, którzy pozostaną w hutach, otrzymywać będą takie wynagrodzenie jak pracownicy zatrudnieni w hutach w Unii Europejskiej. Widać wyraźnie, że przyszły właściciel chce na tym zarobić kolosalne pieniądze. Analizując występujące problemy można stwierdzić jednoznacznie, że jest to któryś z kolei rząd, który nie dba o majątek państwowy i narodowy. Rząd patrzy jedynie na interesy Unii Europejskiej. Rząd boi się komisarzy Unii Europejskiej, którzy pukając długopisem w stół mówią, że produkcja stali ma być zmniejszona o 1 mln ton lub o 5 mln ton. Nasi negocjatorzy biegną do Brukseli, żeby złożyć nam na ołtarzu polskie hutnictwo. Uważam, że jest to szkodnictwo gospodarcze, które jest realizowane przez kolejne rządy, a szczególnie przez obecny rząd. Żaden dotychczasowy rząd nie był zainteresowany naprawą polskiej gospodarki i poszczególnych polskich zakładów. Każdy zajmował się tym, żeby służyć temu, kto za bezcen miał kupić polskie hutnictwo. Nie tędy droga. Jeśli hutnictwo przejmie właściciel pochodzący z firm konkurencyjnych, to z pewnością będzie chciał zlikwidować całe polskie hutnictwo. W tej chwili na całym świecie występują nadwyżki w produkcji stali. Producenci szukają nowych rynków zbytu. Podejmowane działania otwierają polski rynek. Obym był złym prorokiem. Uważam, że polski rząd nie działa w interesie polskich przedsiębiorców i polskich hutników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PrzedstawicielkaKomitetuProtestacyjnegozHutyŁaziskaElżbietaTyczyńska">Chciałabym złożyć na ręce przewodniczącego Komisji pismo w imieniu naszego Komitetu. W piśmie poruszono sprawy, które dotyczą całej gospodarki. Przeczytam końcowy fragment pisma, w którym odnosimy się do tego, co dzieje się obecnie. W piśmie napisano m.in.: „Wobec realnego zagrożenia bezrobociem i otrzymaniem przez zakładowe organizacje związkowe zawiadomienia o zamiarze zwolnienia całej 750-osobowej załogi Huty Łaziska apelujemy do sejmowej Komisji Gospodarki o podjęcie niezwłocznych działań w kierunku utworzenia funkcjonowania naszego zakładu, jako jedynego w kraju producenta żelazostopów, zapewniającego pośrednio zatrudnienie trzem tysiącom osób, przynoszącym dla gospodarki narodowej 40 mln dolarów z tytułu eksportu, stabilizującego rynek energetyczny, zużywającego 1 proc. krajowej produkcji energii elektrycznej, zapewniający pracę jednej kopalni, gdyż zużywamy 600 tys. ton węgla rocznie na wytworzenie prądu przez energetykę. Nie domagamy się tworzenia precedensu na dostawę taniej energii dla huty. Obecnie wytwarza się na bazie węgla eksportowego tanią energię dla odbiorców zachodnich. Chcemy tę energię eksportować w postaci żelazostopów, utrzymując miejsca pracy i dochód z eksportu dla kraju. Nie chcemy dotacji ani umorzenia długów. Potrzebna jest energia po ekonomicznie uzasadnionej cenie, porównywalnej dla wytwórców żelazostopów Unii Europejskiej. Niezbędne w tym celu są zmiany ustawowe regulujące systemowe, długoterminowe dostawy energii elektrycznej dla dużych odbiorców, powyżej 500 tys. megawatogodzin rocznie. Pozwoli to na racjonalne zagospodarowanie istniejących dużych nadwyżek mocy energii elektrycznej w kraju i zapewni ekonomiczne funkcjonowanie dużych odbiorców”. Chciałabym dodać kilka słów na temat, który jest dobrze znany hutnikom. W pierwszym półroczu ubiegłego roku musieliśmy wstrzymać produkcję. Z tego powodu ceny żelazostopów dla polskich hut wzrosły o 10 proc. Należy uznać, że Huta Łaziska jest stabilizatorem cen na żelazostopy na rynku krajowym. W przypadku likwidacji tej huty produkty będą 2 lub 3 razy droższe, ponieważ nie będzie żadnej konkurencji. Tyle chciałam państwu powiedzieć w tej chwili. Chętnie odpowiem na ewentualne pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PrzedstawicielKomitetuProtestacyjnegoHutyŁaziskaZbigniewWoźnica">Chciałbym odnieść się do wypowiedzi posła Zygmunta Wrzodaka, który mówił o Hucie Lucchini. W tej chwili Skarb Państwa jest właścicielem niewielkiego udziału w tej hucie. Natomiast w Hucie Łaziska Skarb Państwa ma bezpośrednio ponad 10 proc. udziałów, a pośrednio 23 proc. udziałów. Jednak nasza huta w ogóle nie została ujęta w programie rządowym. Mówiono już o tym, że nie chodzi nam o uzyskanie jakiejkolwiek pomocy. Prosimy jedynie o to, żeby umożliwiono nam prowadzenie w pełni wolnorynkowej gry. Chcemy działać na wolnym rynku w taki sposób, w jaki odbywa się to na całym świecie. Chodzi o to, żeby gra na rynku nie była sterowana przez jakieś tajemnicze siły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Chciałbym zapytać, czy na sali są obecni przedstawiciele zarządu Huty Łaziska? Jeśli tak, to proszę o krótką wypowiedź. Dość często do organów administracji publicznej i rządowej, a także do parlamentu napływają różnego rodzaju protesty. Na ogół protesty te są kierowane przez związki zawodowe. Zazwyczaj okazuje się, że istnieje jakiś rozdźwięk pomiędzy zarządami i związkami zawodowymi. W takiej sytuacji nie zawsze przekazywane informacje są obiektywne. Jeśli w obronie firmy występują jedynie związki zawodowe, a zarząd firmy milczy, to chyba w firmie jest coś nie w porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#KierownikdziałusprawpracowniczychHutyŁaziskaHenrykFoltyn">Jestem kierownikiem działu spraw pracowniczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy na sali nie ma nikogo z członków zarządu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#KierownikHenrykFoltyn">Na sali nie ma przedstawicieli zarządu huty. Zostałem upoważniony przez zarząd do udzielania informacji na temat sytuacji huty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Mam nadzieję, że członkowie Komisji nie wyciągną z tego wniosku, że w Hucie Łaziska nie ma poważnych problemów ekonomicznych, a jedynie problemy pracownicze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#KierownikHenrykFoltyn">Chciałbym usprawiedliwić nieobecność członków zarządu huty. W dniu dzisiejszym odbywają się negocjacje w Południowym Koncernie Energetycznym. Być może jest to dla nas ostatni dzień negocjacji, które dotyczą ceny energii, co jest żywotnym problemem dla Huty Łaziska. Nieobecność przedstawicieli zarządu przy tych negocjacjach oznaczałaby niemożność podpisania porozumienia. Uważam, że działania zarządu huty są spójne z działaniami komitetu protestacyjnego i związków zawodowych. Moim zdaniem w tym zakresie nie ma żadnych rozbieżności. W ostatnim czasie komitet protestacyjny wystosował petycję do Sejmu i rządu. Na pewno ich ilość przewyższa liczbę próśb składanych w tej sprawie przez zarząd huty. Raz jeszcze podkreślam, że działania prowadzone przez zarząd są spójne z działaniami związkowców. Mam nadzieję, że przedstawiciele komitetu protestacyjnego będą mogli to potwierdzić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PosełJanKnapik">Chciałbym zadać szczegółowe pytanie w sprawie Huty Częstochowa. Huta ta jest producentem grubych blach. Na pewno rynek uzupełni brak wyrobów tej huty w przypadku jej upadłości. Odbędzie się to jednak poprzez tworzenie miejsc pracy w innych stronach świata. Do produkcji wykorzystywany będzie węgiel pochodzący z innych krajów. Czy przeprowadzono szczegółowe badania skutków upadłości tej huty dla polskiej gospodarki? Czy w badaniach tych wzięto pod uwagę, że huta ta zaopatruje część polskiego przemysłu stoczniowego, który był usilnie ratowany pół roku temu przez Komisję Gospodarki oraz rząd? Czy to wszystko będzie miało wpływ na strategię rządu w działaniach podejmowanych wobec tej huty?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PrezesHutniczejIzbyPrzemysłowoHandlowejRomualdTalarek">Przepraszam, że zabieram głos po raz drugi. Sprowokowała mnie do tego wypowiedź pana przewodniczącego. Nie chciałbym, żebyśmy zapomnieli o pewnym problemie. Chodzi mi o to, żebyśmy problem Huty Łaziska, a szerzej mówiąc problem całego sektora widzieli przez pryzmat kosztów. Poseł Zygmunt Wrzodak mówił o kosztach związanych z zatrudnieniem. Mogę państwu powiedzieć, że huty dokonały dużej redukcji swoich kosztów. Natomiast jeśli chodzi o surowce, to niezbędna jest korekta polityki gospodarczej. Surowce, które konsumujemy, ciągle drożeją. Weźmy jako przykład energię. W ostatnich 16 miesiącach energia kosztuje nas więcej o 2 proc. Wydaje się, że nie jest to dużo. Jednak do tej pory energia stanowiła 7–8 proc. kosztów. Jeśli koszty te wzrosły o 2 proc., oznacza to, że cena energii wzrosła o 25 proc. Jest to bardzo duży wzrost. Podobnie jest z surowcami i paliwami stałymi. Można generalnie powiedzieć, że dla krajowych producentów są one droższe niż na eksport. Chciałbym, żeby Komisja zechciała widzieć ten problem w nieco szerszym układzie niż tylko koszty energii. Należy brać pod uwagę koszty wszystkich surowców. Na pewno szersze spojrzenie na te problemy miałoby wpływ na poprawę konkurencyjności naszej produkcji i lokowania wyrobów lub utrzymania ich pozycji na naszym rynku. Mogłoby to także zwiększyć atrakcyjność hutnictwa dla kredytodawców. Trzeba widzieć w całości politykę surowcową. Nie można mówić jedynie o problemie energii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Nie ulega wątpliwości, że energia elektryczna jest tylko jednym ze składników wliczanych do kosztów. Jest oczywiste, że przy produkcji hutniczej, a zwłaszcza w Hucie Łaziska, cena energii ma podstawowe znaczenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PrzewodniczącySekcjiKrajowejHutnictwaNiezależnegoSamorządnegoZwiązkuZawodowegoSolidarnośćAdamWitner">W kilku wypowiedziach poruszane były problemy socjalne. W związku z tym ja także chciałbym przedstawić stanowisko w tej sprawie. Na pewno pamiętają państwo, że w przeszłości istniały osłony socjalne, które nosiły nazwę hutniczego pakietu socjalnego. Sądzę, że ta forma spełniła swoje zadanie. Niestety, ale w tej chwili nie jest ona kontynuowana. Z dużą determinacją związki zawodowe zajmowały do tej pory umiarkowaną pozycję w sprawach dotyczących restrukturyzacji. Należy pamiętać o tym, że działania te bardzo dotkliwie dotykają zatrudnionych. Dane dotyczące liczby osób zatrudnionych w hutnictwie przedstawione w programie rządowym lub w protokole z posiedzenia Rady Ministrów, a także w przedstawionym Komisji materiale nie odzwierciedlają całości tego problemu. Na pewno słyszeli państwo o proteście w Hucie Jedność oraz o okupacji tej huty. Załoga huty nie otrzymuje wynagrodzenia od kilku miesięcy. Znany jest także problem Huty Łaziska, o której już była mowa. W Częstochowie dwukrotnie doszło do zablokowania drogi, zanim udało się skonstruować sposób finansowania, który w tej chwili jakoś funkcjonuje. System powstał dzięki tym blokadom. Jednak do tej pory załoga nie ma pewności, co do przyszłości zatrudnienia. Próbujemy rozwiązywać problemy społeczne w ramach dialogu trójstronnego, który prowadzimy na forum zespołu do spraw osłon socjalnych i restrukturyzacji hutnictwa. Od 2 lat podejmujemy próby prawidłowego pokazania tego problemu oraz zawarcia w tej sprawie odpowiednich porozumień. Jednak nasze próby są zazwyczaj odrzucane przez rząd. Nie spotykają się one ze zrozumieniem, w związku z czym nasze propozycje nie są rozpatrywane w trybie roboczym. Ostatnia nasza propozycja dotyczyła powołania wspólnego zespołu, który mógłby rozpoznawać wszystkie problemy. Ta propozycja została przyjęta, ale zespół do tej pory nie rozpoczął pracy. Wśród załóg narasta niepokój. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do podejmowania pewnych działań, które wynikają ze specyfiki związków zawodowych. Musimy słuchać tego, co sądzą na ten temat nasi członkowie. W dniu wczorajszym przewodniczący komisji krajowej przedstawił ten problem na forum trójstronnej komisji do spraw społeczno-gospodarczych. Odbyła się także dyskusja na ten temat. Chciałbym zaapelować do parlamentarzystów o to, żeby pomogli nam w rozpoczęciu tego dialogu. W tej chwili mamy do czynienia ze zmianami w trzech resortach, które mają kluczowe znaczenie przy rozpoznawaniu problemów hutnictwa. Nie ma żadnego odzewu ze strony czwartego resortu. Mam na myśli Ministerstwo Finansów, którego stanowisko ma kluczowe znaczenie. W tej chwili przedstawiciele Ministerstwa Finansów zachowują się całkowicie pasywnie, jeśli chodzi o problemy restrukturyzacji hutnictwa. To wszystko tworzy poważne zagrożenia i niepokoje społeczne. W tej sytuacji ośmielę się sformułować następującą tezę. Nie wiem, czy przyjęty przez rząd program restrukturyzacji będzie mógł być zrealizowany przy możliwych zaburzeniach społecznych. Przypomnę państwu, że zatrudnienie w hutach to także zatrudnienie w spółkach, które czasami w zupełnie irracjonalny sposób zostały z tych hut wydzielone. Stało się tak dlatego, że kiedyś istniała tendencja do wydzielania części hut, żeby zmniejszyć koszty.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#PrzewodniczącySekcjiKrajowejHutnictwaNiezależnegoSamorządnegoZwiązkuZawodowegoSolidarnośćAdamWitner">Teraz Komisja Europejska oraz doradcy z Eurostrategy Consultants mówią o tym, że pewne elementy należy włączyć do hut, gdyż nie mogą funkcjonować poza hutami. W ten sposób powróciliśmy do punktu wyjścia. Na te decyzje czeka ponad 20 tys. osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WiceprezeszarząduPolskichHutStaliSAWiktorŁaszczyk">Od poniedziałku mam przyjemność pełnienia nieco innej funkcji. Nie jestem już dyrektorem departamentu. Zostałem wiceprezesem i członkiem zarządu spółki akcyjnej Polskie Huty Stali. Z tego powodu mam ogromną satysfakcję. Nie ukrywam, że mam także ogromne trudności. Chciałbym uzupełnić wypowiedź przedstawiciela Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz przedstawicieli Huty Łaziska. Chcę powiedzieć, że podobne przypadki notujemy także w Polskich Hutach Stali. Chcę przypomnieć, że Polskie Huty Stali są odbiorcą 2 proc. energii elektrycznej produkowanej w Polsce. Odbieramy dwa razy więcej energii niż Huta Łaziska. Problematyka dotycząca tworzenia cen dotyka dużych odbiorców, usytuowanych także poza naszym sektorem. Problem ten dotyczy m.in. Huty Aluminium w Koninie i producentów miedzi. Duzi producenci powinni być traktowani w inny sposób niż pozostali. Chodzi o to, żeby byli traktowani w taki sam sposób, jak duzi odbiorcy na całym świecie. W dniu jutrzejszym dostarczę przewodniczącemu Komisji raport OECD pt. „Polska 2000”. W raporcie tym porównano koszty mediów energetycznych w krajach rozwiniętych i w Polsce. Chcę państwu powiedzieć, że jedynie w przypadku cen energii dla ludności mamy niższe ceny niż w takich krajach jak np. Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Niemcy. W niektórych przypadkach koszty energii są nawet 4-krotnie wyższe niż w krajach, które przed chwilą wymieniłem. Świadczy to o tym, jakie trudności napotykają zakłady, które odbierają dużą ilość energii i których produkcja związana jest w znaczący sposób z tą energią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Ten temat nie jest dla nas nowy. W dniu dzisiejszym mówimy o kosztach energii elektrycznej. Jednak często mówimy o tym, że w wielu przypadkach zbyt duże są koszty pracy i koszty produkcji w Polsce. Przypomnę, że niedawno omawialiśmy problemy chemiczne, a zwłaszcza dotyczące tzw. wielkiej syntezy chemicznej. W tym przypadku mieliśmy problem, który dotyczył ceny gazu. Także tu cena gazu w zdecydowany sposób przewyższała ceny obowiązujące w krajach Unii Europejskiej, a także poza Unią Europejską. W każdym omawianym przypadku tego typu dochodzimy do wniosku, że trudno jest nam znaleźć uzasadnione powody w sprawie wysokości cen energii. Koszty energii są wysokie. Jednak niezależnie od tego podejmowane są kolejne decyzje, które podnoszą koszty produkcji i koszty pracy. W dniu dzisiejszym mówimy przede wszystkim o energii elektrycznej. W związku z tym mogę państwu przypomnieć debatę, którą odbyliśmy przed rokiem przy okazji wprowadzania podatku akcyzowego na energię elektryczną. Cena energii elektrycznej w Polsce jest i tak dość wysoka. Jednak jej cena została podniesiona o wartość podatku. Należy pamiętać o tym, że wprowadzenie podatku akcyzowego spowodowało dodatkowe koszty, które także należy brać pod uwagę. Podobne przykłady dotyczą systemu podatkowego. Ciągle mamy do czynienia ze wzrostem stawek różnego rodzaju podatków. Zwiększa to koszty działania przedsiębiorców. Mówi się o konieczności wprowadzania rozwiązań dla poszczególnych przedsiębiorstw, sektorów i branż. Jednak przygotowanie tylko takich rozwiązań nie daje szansy wyjścia na prostą. Potrzebne są także działania makroekonomiczne, które powinny być podjęte przez parlament i rząd. Jednak tego typu działania dadzą efekt wyłącznie w sytuacji, gdy realizowane będą programy, które służyć mają uzdrowieniu poszczególnych przedsiębiorstw, ich restrukturyzacji finansowej i zatrudnieniowej. Bez tego nie osiągniemy zamierzonych efektów. Pozytywne wyniki są sumą określonych działań, które składają się na cały system naprawczy. Na pewno będziemy się starać, żeby podjąć prace nad budową takiego systemu. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#PosełZygmuntWrzodak">Ponieważ poruszono problem Huty Łaziska, chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie. Proszę przedstawicieli rządu o wyjaśnienie, co Ministerstwo Gospodarki zrobiło do tej pory w sprawie Huty Łaziska? Jaka będzie przyszłość tej Huty? Widzę, że w wielu przypadkach fabryki będące własnością cudzoziemców mogą korzystać z pomocy naszego rządu. W tym przypadku mamy do czynienia z polską hutą. Na pewno w różny sposób można podchodzić do jej prywatyzacji. Jednak nadal huta ta pozostaje w polskich rękach. Co polski rząd ma zamiar zrobić w najbliższych dniach, żeby Huta Łaziska mogła kontynuować swoją produkcję?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Jest to konkretne pytanie, które dotyczy tylko jednej huty. W dniu dzisiejszym rozmawiamy o całym sektorze, a zwłaszcza o jego restrukturyzacji oraz o występujących w tym sektorze problemach. Mówiłem już o tym, że dość często mamy do czynienia z problemami, które dotyczą Huty Łaziska lub Huty Częstochowa. Stale pojawiają się problemy, które dotyczą polskich hut stali. Należy pamiętać o tym, że w Polsce mamy wiele innych hut, w których występują podobne problemy. O tym wszystkim chcieliśmy podyskutować na dzisiejszym posiedzeniu. Zdaję sobie sprawę z tego, że w dniu dzisiejszym nie uda nam się zakończyć tego tematu. O powodach mówiłem już wcześniej. Jednym z nich jest to, że przyjęty przez rząd program otrzymaliśmy dopiero w dniu dzisiejszym, po rozpoczęciu obrad. Musimy mieć czas na to, żeby się z tym programem zapoznać. Przypuszczam, że dopiero wtedy będziemy musieli ponownie spotkać się, żeby podyskutować o problemach naszego hutnictwa. Oddaję głos przedstawicielom rządu. Proszę, żeby podjęli państwo próbę udzielenia odpowiedzi na zadane przez posłów pytania oraz skomentowali wygłoszone uwagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#PełniącyobowiązkidyrektoradepartamentuwMinisterstwieGospodarkiPracyiPolitykiSpołecznejKrzysztofDąbrowski">Zacznę od problemu Huty Łaziska. Na temat sytuacji tej huty zadali państwo wiele pytań. Można powiedzieć, że stanowisko prezentowane przez kolejnych podsekretarzy stanu zajmujących się problemem hutnictwa jest zgodne z tym, co mówiła przedstawicielka załogi. Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej ma duży udział w tym, że Huta Łaziska nadal istnieje i produkuje. Wielokrotnie podejmowaliśmy w tej sprawie mediacje na różnych szczeblach. Doprowadziły one do zawarcia umów, które tworzyły pewien łańcuch. Dotyczyły one sprzedaży węgla po cenach eksportowych. Węgiel ten był wykorzystywany do produkcji tańszej energii, która była następnie dostarczana do huty. Podobnie stało się i tym razem. W dniu 3 stycznia w Ministerstwie Gospodarki odbyło się spotkanie pod przewodnictwem ministra Andrzeja Szarawarskiego. Nie będę mówił w tej chwili o szczegółach. Mówiono o tym, że w dniu dzisiejszym odbywa się spotkanie, które uniemożliwiło zarządowi Huty Łaziska przybycie na posiedzenie Komisji. Można powiedzieć, że to spotkanie jest efektem naszych działań. Należy pamiętać o tym, że ministerstwo nie może w takiej sytuacji prowadzić negocjacji pomiędzy dwoma podmiotami. Robimy co możemy, żeby znaleźć rozwiązania systemowe. Interweniujemy w sprawach szczegółowych. Jednak nie możemy zapłacić za prąd lub znaleźć środków na dopłaty do cen energii. Staramy się załatwiać najważniejsze problemy. Zgadzamy się z twierdzeniem, że największą bolączką hutnictwa jest niekorzystny cykl obiegu środków z należności i zobowiązań. Wynika to przede wszystkim ze złej sytuacji finansowej przedsiębiorców. Wszyscy wiedzą, że hutnictwo jest w złej sytuacji. W związku z tym od hutnictwa wymaga się przedpłat. Dostawy odbywają się na takiej zasadzie, że huta dostaje tylko tyle energii lub gazu, za ile zapłaci. W tej chwili cykl płatności sięga 120 dni. Normalna sytuacja to płatność w ciągu 90 dni. W takiej sytuacji potrzebne jest posiadanie kapitału obrotowego. Posiadanie takiego kapitału jest kosztowne i pogarsza sytuację hut. W programie rządowym przewidziano, że Huta Łaziska nie będzie objęta pomocą publiczną. Wynika to przede wszystkim z tego, że huta ta nie mieści się w przyjętej nomenklaturze hutniczej. Dotyczy to wielu innych zakładów, w tym np. Huty Stalowa Wola. Także ona nie jest hutą, lecz zakładem, który posiada zakład hutniczy lub metalurgiczny, który zajmuje się produkcją hutniczą. Huta Łaziska produkuje żelazostopy, które nie są objęte nomenklaturą hutniczą. Jest to podstawowy powód, dla którego nie została przewidziana do pomocy publicznej. Chciałbym wrócić do problemów o charakterze generalnym. Pytali państwo, dlaczego program został modyfikowany. Wskazywano, że podstawowe zmiany dotyczą obniżenia zdolności produkcyjnych. Trudno jest mi w tej chwili mówić o szczegółach. Przedstawię jednak kilka uwag o charakterze generalnym. Rząd rozpoczął prace nad programem restrukturyzacji hutnictwa już w 1991 r. Na pewno pamiętają państwo, że sławne było wtedy tzw. studium kanadyjskie. W wielkim skrócie powiem państwu, że ten program został zmodyfikowany w 1998 r. W zasadzie opracowano wtedy nowy program. Przypomnę, że program modyfikowany był m.in. dlatego, że strona polska zażądała przedłużenia okresu obowiązywania ceł w stosunkach z Unią Europejską. Zawarto w tej sprawie pewien kompromis, na mocy którego przedłużono i podniesiono cła w stosunku do rozwiązań zawartych w Układzie Europejskim. Jednak zakres tych rozwiązań był mniejszy niż żądała strona polska. Komisja Europejska zaproponowała, żeby Polska przedłożyła uzasadniony i przekonujący program restrukturyzacji hutnictwa. Taki program powstał w 1998 r. i został przyjęty przez Komisję Europejską. Jednak nie było formalnej akceptacji tego programu, gdyż w tym czasie nie było do tego tytułu prawnego. Program został uznany za dobry i rokujący nadzieje na przyszłość. Program został zaakceptowany w dniu 30 czerwca 1998 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Przepraszam, że przerywam, ale dobrze o tym wiemy. Dane na ten temat znalazły się w przekazanym Komisji materiale. Bardzo proszę, żeby w bardziej konkretny sposób ustosunkował się pan do zadanych przez posłów pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#DyrektorKrzysztofDąbrowski">W tej chwili odpowiadam na pytanie o powody, dla których program ten został zmodyfikowany. Modyfikacja programu rozpoczęła się w końcu 2000 r. Z tymi modyfikacjami wiązała się ustawa o hutnictwie, którą Sejm uchwalił w dniu 24 sierpnia 2001 r. W tej chwili ustawę trzeba będzie znowelizować. Chciałbym państwa poinformować, że cały program jest dostępny w Internecie na stronach Ministerstwa Gospodarki. Dziękuję panu przewodniczącemu za wyrozumiałość. Ograniczenia dotyczące objętości dostarczonego państwu materiału wynikały m.in. z konieczności przygotowania ostatnich poprawek przed przekazaniem programu Komisji Europejskiej. Do programu zgłoszono uwagi, o których mówił minister Andrzej Szarawarski. W związku z tym trzeba było wprowadzić do niego pewne poprawki. Materiał musiał zostać poprawiony przed 10 stycznia br. Także huty musiały w odpowiedni sposób poprawić swoje programy indywidualne. Zawarta w programie rządowym restrukturyzacja finansowa nie polega w zasadzie na dokapitalizowaniu przedsiębiorstw, lecz na ich oddłużaniu. Od razu odpowiadam na pytanie, które dotyczyło dokapitalizowania hut bez względu na to, kto jest ich właścicielem. Przy okazji powiem państwu o strukturze własnościowej naszych hut. W tej chwili w 100 proc. do Skarbu Państwa należą Polskie Huty Stali, w których zgrupowano cztery znane huty. Skarb Państwa ma udziały także w Hucie Łabędy, Hucie Kościuszko i Hucie Częstochowa. W pozostałych hutach Skarb Państwa ma udziały mniejszościowe. W niewielu z nich udział ten jest bliski połowie udziałów. W większości bliższy jest 20, 10, a nawet tylko kilku procent. Pytali państwo o firmę konsultingową Eurostrategy Consultants. Firma ta pojawiła się w toku naszych negocjacji z Unią Europejską w sprawie obniżenia naszych zdolności produkcyjnych oraz zmniejszania pomocy publicznej. Prawodawstwo Unii Europejskiej w sprawach dotyczących pomocy publicznej jest zgodne z uchwaloną przez Sejm ustawą o świadczeniu pomocy publicznej. Ustawa przewiduje, że pomoc publiczna jest w zasadzie niedopuszczalna. Dopuszczalna jest ona jedynie w wyjątkowych przypadkach, jednak za cenę ograniczenia zdolności produkcyjnych. Zdolności produkcyjne zmniejszamy przede wszystkim tam, gdzie jest to niezbędne i konieczne. W razie potrzeby sprawę mogą wyjaśnić w szczegółach moi współpracownicy. Dotyczy to przede wszystkim przypadków, w których istniejące instalacje musiały podlegać modernizacji lub zmianom. Przypomnę państwu, że w latach 90. bez żadnych zachęt zewnętrznych zdolności produkcyjne w zakresie stali surowej zmniejszyły się z ok. 20 mln ton na początku dekady do 12 mln ton na końcu dekady. Odbywało się to bez żadnego nacisku. Za działania prowadzone przez firmę Eurostrategy Consultants płaci Komisja Europejska. Nie wiem, ile otrzymuje ta firma od Komisji Europejskiej. Firma ta została wybrana na eksperta Komisji Europejskiej, który będzie przeprowadzać różnego rodzaju oceny. Firma ta pracuje w warunkach poufności. Ma zakaz rozpowszechniania uzyskanych informacji. Taki sam status mają wszystkie dokumenty, które są dostarczane Komisji Europejskiej. Potwierdzam, że Huta Lucchini jest własnością prywatną. Przedstawiałem już wcześniej, chociaż w wielkim skrócie strukturę własnościową hutnictwa. Huta Lucchini tak samo jak każdy inny przedsiębiorstwa w Polsce może występować o udzielenie pomocy publicznej.</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#DyrektorKrzysztofDąbrowski">W tym przypadku pomoc publiczna udzielana będzie w ramach pakietu ustaw uchwalonych przez Sejm, które były nazywane pakietem Kołodki. Nad niektórymi ustawami z tego pakietu Sejm jeszcze pracuje. Pomoc będzie udzielana także na mocy ustawy o hutnictwie. Przypomnę, że w momencie sprzedaży huta nie miała zerowej wartości, lecz wartość ujemną. W momencie objęcia Huty Warszawa przez nowego właściciela jej długi znacznie przekraczały jej wartość. Na sali obecne są osoby, które były świadkami tych wydarzeń. Z dużą pewnością można powiedzieć, że gdyby obecny właściciel nie zainteresował się Hutą Warszawa, to obecnie w tym miejscu mielibyśmy dużo wolnego terenu. Przypomnę, że wszystko odbywało się w połowie lat 90. Poruszali państwo problemy płac i wydajności. Nasze huty muszą być konkurencyjne. Program przyjęty w 1998 r. musiał być modyfikowany m.in. dlatego, że w znaczącym stopniu pogorszyła się sytuacja rynkowa. Mamy do czynienia z zachodem konkurencyjnej stali. Stal nie napływa do nas z Zachodu, gdzie ma ona dość wysokie ceny. Sprawa ta ma związek z kryzysem dalekowschodnim, a następnie najbardziej dotykającym nas kryzysem na rynku rosyjskim i ukraińskim. Doszło tam do zmiany waluty. Kraje te oferowały gotowe wyroby, w tym np. blachy po cenie niższej niż w Polsce, nawet po uwzględnieniu obowiązujących ceł. Poseł Zygmunt Wrzodak mówił o rynkach zbytu na świecie. Tu właśnie leży clou całego programu. Nasze huty muszą być konkurencyjne na naszym rynku, a także na rynkach światowych, gdyż eksport wyrobów stanowi istotną część ich działania. Kto nie potrafi konkurować na rynkach światowych, ten także nie potrafi konkurować na własnym rynku krajowym. Wspominałem już o tym, że przedłużono okres obowiązywania wolnych cen. Między Polską a Unią Europejską nie ma żadnych ceł, z wyjątkiem ostatniego okresu stosowania specjalnych środków ochronnych. Takie środki były stosowane po obu stronach. Stosowała je Polska i Unia Europejska. W tej chwili nie ma żadnych ceł. Przewiezienie stali z Polski do Niemiec lub z Niemiec do Polski odbywa się w taki sam sposób, jak przewiezienie towaru z Warszawy do Katowic. Nie ma tu żadnych formalności lub opłat celnych. Postarałem się udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania, które dotyczyły spraw systemowych. Na pewno odpowiedzi na niektóre pytania znajdą państwo w programie. Jedno z pytań dotyczyło planów wobec pozostałych hut. Zostało to wyraźnie opisane w programie, o którym mówiłem. Przede wszystkim przewiduje się dwie dalsze konsolidacje sektora stali jakościowych oraz sektora rurowego. Istotną sprawą jest to, że huty pracujące w tych sektorach nie są własnością Skarbu Państwa. W tym zakresie prowadzone są już wstępne prace. W pracach tych bierze udział należące do Skarbu Państwa PGNiG. Przedsiębiorstwo to jest zainteresowane produkcją hutniczą w zakresie produktów wiertniczych i przesyłowych jako ich odbiorca. Aktywną rolę w tych pracach pełni również Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, a szerzej mówiąc cała strona rządowa. Strona rządowa wypełnia przede wszystkim rolę organizacyjną i inicjującą. Minister Andrzej Szarawarski mówił już wcześniej o tym, że w przypadku Huty Częstochowa strona rządowa podejmuje różnego rodzaju działania, żeby utrzymać produkcję. Może nie powinienem tego mówić, ale w tej chwili długi spółki znacznie przekraczają jej majątek.</u>
          <u xml:id="u-77.2" who="#DyrektorKrzysztofDąbrowski">Może to być podstawą do sformułowania zarzutów pod adresem poprzednich zarządów tej huty. W zasadzie już dość dawno Huta Częstochowa powinna zostać zgłoszona do upadłości. Chcę dodać, że naszym priorytetem jest konstruktywne wykorzystanie wszystkich możliwości, nawet jeśli dojdzie do upadłości. Jest oczywiste, że ministerstwo ma na to dość ograniczony wpływ, ponieważ właścicielem całej masy upadłościowej jest syndyk, który podejmuje decyzje o sprzedaży tego majątku. Staramy się jednak zachować wpływ na podejmowane decyzje i kojarzyć odbiorców. Zainteresowanie inwestorów zagranicznych kierujemy w stronę majątku hut, które są w procesie upadłości. Mamy zainteresowanie majątkiem Huty Małapanew. Nieco mniejsze jest zainteresowanie majątkiem Huty Baildon. W każdym razie robimy wszystko, co możliwe, żeby ratować produkcję i majątek. Chcę powiedzieć, że nadal obowiązuje hutniczy pakiet socjalny, o którym była mowa. Będzie on obowiązywał do końca 2003 r. Rozumiem, że strona związkowa nie jest usatysfakcjonowana tym, że wkrótce zakończy on swoje funkcjonowanie. W tej chwili prowadzimy na ten temat dyskusję na forum specjalnego trójstronnego zespołu do spraw hutnictwa. Od ubiegłego roku przestały funkcjonować najbardziej kosztowne i najbardziej interesujące załogi instrumenty, jakimi były odprawy bezpośrednie. Omawiana jest także sprawa świadczeń i zasiłków emerytalnych. W tym zakresie rozwiązania podejmowane są na szczeblu całego państwa. W tym zakresie nie możemy nic dodać. Mogę usprawiedliwić to, że powołany zespół do spraw hutnictwa nie rozpoczął jeszcze swoich działań. Zespół jest niewielki. Do tej pory byliśmy niezwykle zajęci ciągłymi negocjacjami z Komisją Europejską. Podam państwu wiadomość z ostatnich dni. Wspólnie z zespołem negocjacyjnym oraz ministrem Andrzejem Truszczyńskim zaproponowaliśmy wprowadzenie zmian do traktatu akcesyjnego. Korekta dotyczyć będzie nieścisłości, które wkradły się do traktatu. Niektóre z nich wynikają z upływu czasu. Mogę powiedzieć państwu tylko tyle, że pierwsze sygnały w tej sprawie są zachęcające. Traktat akcesyjny wraz ze wszystkimi propozycjami i uwagami powinien być sformułowany do końca stycznia. Informuję, że mamy swój wkład do tego traktatu. Tym właśnie zajmowaliśmy się wczoraj i przedwczoraj. Jeśli nie odpowiedziałem na jakieś pytanie, proszę zwrócić mi na to uwagę. Chętnie służę dodatkowymi wyjaśnieniami. Może mają państwo jakieś dodatkowe pytania szczegółowe?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#WiceprezeszarząduPHSWiktorŁaszczyk">Jako poprzednik dyrektora Krzysztofa Dąbrowskiego chciałbym przekazać dodatkowe wyjaśnienia. Pan dyrektor powiedział o wielu problemach, chociaż umknęło mu kilka spraw niezwykle ważnych pod względem interpretacji odpowiedzi przez pytających. Programem restrukturyzacji objętych było 20 podmiotów. Przypomnę państwu, że w 1992 r. rząd premier Hanny Suchockiej przyjmując ten program nadał mu charakter otwarty. Dopuścił możliwość modyfikacji tego programu w miarę postępujących procesów restrukturyzacji. Należy traktować ten proces jako proces ciągły, który rozpoczął się 10 lat temu i trwa nadal. Podobnie jak w wielu innych krajach restrukturyzacja jest w Polsce ciągle procesem niezakończonym. W chwili obecnej programem restrukturyzacji w części uzgodnionej z Komisją Europejską objętych jest 8 podmiotów. Te podmioty to Polskie Huty Stali oraz 7 hut, które zostały wymienione w przekazanych Komisji materiałach. Wobec pozostałych hut przeprowadzone zostały analizy. Wynikało z nich, że huty te nie mają żadnych szans na przetrwanie, nawet jeśli udzielona im zostanie pomoc publiczna. Część hut zadeklarowała, że nie ma potrzeby udzielania im pomocy publicznej. Stwierdziły, że nie będą występowały o taką pomoc, gdyż same doskonale dadzą sobie radę na otwartym rynku. Właśnie tego tym hutom życzę. Uwaga ta dotyczy Huty Zawiercie i Huty Ferrum, które nie złożyły programów zgodnych z ustawą i nie występowały o pomoc publiczną. W tej chwili jakoś dają sobie radę na rynku. Mówili państwo o ograniczeniu zdolności produkcyjnych. Dotyczy to 8 podmiotów, które zostały objęte programem uzgodnionym z Komisją Europejską. Chciałbym przedstawić państwu jeszcze jedno wyjaśnienie. Byłem uczestnikiem wielu rozmów z Komisją Europejską. Chcę powiedzieć, że nie było ani jednego przypadku narzuconej lub wymuszonej przez Komisję Europejską likwidacji mocy produkcyjnych. Wszystkie likwidacje, które składają się łącznie na 901 ton w skali całego roku, były przewidziane w biznes planach przygotowanych przez poszczególne huty na lata 2001–2002. Huty same przygotowały plany likwidacji niektórych wydziałów. Przedstawiono hasło mówiące, że rząd polski położył na ołtarzu integracji z Unią Europejską nasze zdolności produkcyjne na poziomie 900 tys. ton stali. To hasło jest nieprawdziwe. Zlikwidowane zostaną instalacje, które i tak były już przewidziane do likwidacji. Proszę zwrócić uwagę na to, że jeśli w procesie restrukturyzacji istnieje taka potrzeba, to mamy także możliwości rozwoju. Nie bez kozery program przyjęty przez rząd nie nazywa się programem restrukturyzacji. Chyba po raz pierwszy od 10 lat w tytule programu pojawił się wyraz „rozwój”. Jeśli zajdzie taka potrzeba i będą możliwości rozwoju zdolności produkcyjnych, bo rynek będzie ich potrzebował, a huty będą w stanie je sfinansować, to istnieć będzie taka możliwość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#DyrektorKrzysztofDąbrowski">W mojej odpowiedzi pominąłem pytanie dotyczące problemów zatrudnienia. Uważam, że wielkość zatrudnienia jest bardzo ważnym problemem. Także w tym przypadku jest to problem, który wiąże się z wymaganiami Komisji Europejskiej i w Unii Europejskiej. Przypomnę państwu, że w rozpoczynając realizacje programu w 1998 r. mieliśmy 87 tys. pracowników. Obecnie w hutnictwie zatrudnionych jest około 30 tys. osób. W programie zakładaliśmy, że w końcu 2003 r. w sektorze zatrudnionych będzie 46 tys. osób. Skąd wzięła się ta różnica? Zgubiłem ten wątek, gdy zacząłem mówić o kryzysie rosyjskim. Kiedy sytuacja hut uległa pogorszeniu, musiały zwalniać pracowników, żeby zmniejszyć swoje koszty. W tym przypadku nie można mówić o wymuszaniu takich działań. Podejście Komisji Europejskiej jest nieco inne. Ocenia ona nasze hutnictwo inaczej. Można powiedzieć, że Komisja zmusiła nas do podjęcia pewnego wysiłku i dokonania w tym zakresie samooceny. Żądała, żebyśmy udowodnili, że huty, które otrzymają od państwa pomoc publiczną, przetrwają do 2006 r. w dobrym zdrowiu i będą konkurencyjne. Zastrzegła, że już w 2004 r. huty nie będą otrzymywać pomocy. W takim wymaganiu nie widzę niczego, co mogłoby zagrażać naszym interesom. W dyskusjach pojawiała się także sprawa produktywności, czyli wydajności w przeliczeniu na jednego zatrudnionego. Jednak ten parametr nigdzie nie został zapisany jako obowiązujący. Komisja Europejska twierdzi, że nasze huty nie mogą być konkurencyjne na rynku unijnym, jeśli jeden hutnik w Polsce będzie produkował 5 razy mniej niż hutnik zachodni. Z taką opinią trudno jest się nie zgodzić. Możemy zamknąć granice i nie wpuszczać do nas żadnych obcych towarów. Jeśli chcemy być obecni na rynku Unii Europejskiej i eksportować nasze wyroby, to nie mamy innego wyjścia. Musimy starać się, żeby nasz hutnik produkował tyle samo, a nawet więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Nie mam wątpliwości, że przedstawione przez pana wyjaśnienia są bardzo istotne. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nie funkcjonujemy na rynku samodzielnie. Rynek nie jest ograniczony wyłącznie do rynku krajowego. Jest oczywiste, że możemy odciąć możliwość dostępu obcych przedsiębiorstw do naszego rynku. Musimy jednak liczyć się z tym, że wtedy naszym przedsiębiorstwom także zostanie odcięty dostęp do innych rynków. W Polsce efektywność pracy jest w wielu branżach kilkakrotnie niższa niż w innych krajach. Jest oczywiste, że w tej sytuacji także konkurencyjność naszych przedsiębiorstw jest niższa. Nie chcę powiedzieć, że konkurencyjność naszych przedsiębiorstw jest żadna. Można delikatnie powiedzieć, że w związku z funkcjonowaniem na rynku pojawiają się pewne problemy. Mówiliśmy już wcześniej o tym, że poza efektywnością pracy istnieją także inne czynniki, które mają wpływ na koszty pracy i koszty produkcji. W Polsce te koszty są irracjonalnie wysokie. Należy działać w taki sposób, żeby je zmniejszać. Po dzisiejszej dyskusji doszedłem do wniosku, że Komisja Gospodarki powinna zająć stanowisko w tej sprawie. Zgłaszam w tej sprawie propozycję. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu uznam, że moja propozycja została przyjęta. Prezydium Komisji podejmie decyzję o tym, czy stanowisko Komisji zostanie wyrażone w formie opinii, czy w formie dezyderatu. Osobiście uważam, że Komisja powinna przyjąć dezyderat skierowany do Rady Ministrów w sprawie podjęcia działań na rzecz obniżania kosztów pracy i kosztów produkcji w Polsce. Można powiedzieć, że jest to podstawa do wszystkich działań gospodarczych, która nie dotyczy wyłącznie polskich hut. W każdym sektorze i każdej branży wzrasta niekonkurencyjność polskich przedsiębiorstw ze względu na niewspółmiernie wysokie koszty produkcji i pracy w porównaniu z kosztami przedsiębiorstw w innych krajach. Uważam, że ten dezyderat nie powinien ograniczać się do żądania, żeby rząd wpływał na ograniczanie kosztów produkcji. Mówiliśmy już o tym, że rząd może to robić na przykład poprzez wpływanie na ceny energii. Jednak podejmowane w tej sprawie działania powinny dotyczyć także zmniejszania kosztów pracy, w tym np. podatków, które w Polsce są obecnie niezwykle wysokie. Proponuję, żeby te kwestie poruszyć w dezyderacie Komisji. Poruszano także problem dotyczący Huty Łaziska. Należy uznać, że jest to sprawa indywidualna, która pokazuje problemy całego sektora. W tej sprawie Komisja może przyjąć opinię skierowaną do rządu, z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy i podjęcie działań, które mogłyby rozwiązać tę trudną sytuację. Takie są moje propozycje. Jeśli nie usłyszę w tej sprawie sprzeciwu, uznam, że propozycje te zostały przyjęte. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#PosełZygmuntWrzodak">Nie jestem przeciwny temu, żeby Komisja przyjęła w tej sprawie dezyderat. Chciałbym jednak odnieść się do treści projektu, który przygotuje prezydium Komisji. W dezyderacie ma znaleźć się zapis mówiący o obniżaniu kosztów produkcji, w tym kosztów stałych. Uważam, że prezydium Komisji powinno przygotować projekt dezyderatu na następne posiedzenie Komisji. Prezydium powinno jednoznacznie wskazać, co rozumie przez obniżkę kosztów stałych. Jeśli tego nie wyjaśnimy, to dezyderat zostanie odebrany w taki sposób, że parlamentarzyści, którzy dobrze wiedzą o tragicznej sytuacji na naszym rynku pracy, żądają dalszych zwolnień pracowników. Bardzo proszę, żeby wyraźnie określić wszystkie czynniki, które przeszkadzają polskim przedsiębiorcom w normalnym funkcjonowaniu w gospodarce. Na pewno wśród tych czynników należy wymienić kurs złotego, koszty kredytu i brak środków obrotowych. Trzeba także powiedzieć o podatku dochodowym od osób prawnych i składkach na ZUS oraz o wszystkich innych ważnych czynnikach. Jednym z istotnych elementów kosztów stałych jest administracja i biurokracja. Uważam, że należy przygotować szczegółową listę takich czynników. Jednocześnie w dezyderacie należy poruszyć sprawę Huty Łaziska. Uważam, że w tej sprawie odbywa się całkowicie niezrozumiały dla przeciętnego Polaka spektakl, którego celem jest zniszczenie huty. Z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika, że Skarb Państwa ma nadal 67 proc. udziałów w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym. W związku z tym państwo może wpłynąć na to, żeby energia nie była sprzedawana przez ten zakład do Czech za cenę dwukrotnie niższą niż Hucie Łaziska i innym polskim hutom. Uważam, że działania podejmowane w tej sprawie przez Górnośląski Zakład Energetyczny demolują huty. Nie wiem, czy decyzje o cenach są podejmowane przy udziale większościowego właściciela, którym jest Skarb Państwa. Może w ten sposób - w porozumieniu ze szwedzką firmą Wadenwall, która kupiła 33 proc. akcji w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym - realizowane są zamiary konkurentów naszego hutnictwa z całego świata, dotyczące oczyszczenia na naszym rynku przedpola dla wyrobów produkowanych obecnie przez hutę Łaziska. Być może mamy tu do czynienia z jakąś zmową. Wszystkie problemy poruszone w dezyderacie powinny być ujęte w sposób niezwykle rzeczowy. Komisja Gospodarki powinna działać w taki sposób, żeby urzędnicy w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwie Skarbu Państwa wzięli pod uwagę opinię posłów. Dlatego nasza opinia powinna zostać przygotowana w sposób rzetelny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Przypomnę, że prezydium Komisji może przygotować jedynie projekt dezyderatu. Mogą to zrobić także wyznaczeni przez prezydium posłowie. Jednak ostateczną treść dezyderatu musi przyjąć Komisja. Jeśli w ocenie członków Komisji dezyderat nie będzie poruszał kwestii, których poruszenie zostanie uznane za konieczne, zawsze będzie można go zmodyfikować. W tej chwili używamy pojęć potocznych, a nie precyzyjnych pojęć ekonomicznych. Nie mówiłem o kosztach stałych w rozumieniu ekonomicznym, gdyż koszty te nie mogą być kosztami generalnymi. Każde przedsiębiorstwo ma inne koszty stałe. We wcześniejszej wypowiedzi mówiłem o najważniejszych czynnikach, które wpływają na koszty produkcji oraz koszty pracy. Proponuję, żebyśmy w naszym wystąpieniu do rządu odnieśli się jedynie do tych czynników, które mają podstawowe znaczenie. Chodzi także o takie czynniki, co do których nie ma wątpliwości, że może na nie wpłynąć rząd. Sądzę, że nie powinniśmy pisać o czynnikach ekonomicznych, które niewątpliwie wpływają na koszty pracy i produkcji, ale nie ma możliwości wpływania na nie w gospodarce wolnorynkowej. Chciałbym wskazać w dezyderacie najważniejsze czynniki. Na koszty wpływa wiele czynników. Bez zastanowienia można wymienić przynajmniej kilkanaście takich czynników. Na pewno takich czynników jest kilkadziesiąt. Wiem z własnego doświadczenia, że dokument, w którym poruszane jest wszystko, nie odnosi zazwyczaj żadnego skutku. Takie wystąpienie liczy kilkanaście stron. W odpowiedzi otrzymamy dokument liczący 55 stron, z którego nic nie będzie wynikać. Dlatego chciałabym wybrać tylko niektóre czynniki, mające podstawowe znaczenie. Mam na myśli takie czynniki, o których mówimy codziennie. Codziennie możemy usłyszeć o tym, że zbyt wysokie są koszty energii elektrycznej. Powinniśmy w końcu dowiedzieć się, dlaczego tak jest. Codziennie słyszymy, że zbyt wysoka jest cena gazu. Dowiedzmy się w końcu, dlaczego tak jest. Jeżeli istnieją racjonalne podstawy do obniżenia tych kosztów, należy je obniżyć. Jeśli będziemy chcieli ustosunkować się do 20 lub 30 czynników wpływających na koszty, cały problem rozmydli się. Należy jasno i krótko powiedzieć, że w naszej ocenie wysokość podatku dochodowego dla osób prawnych i osób fizycznych, podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowego jest zbyt wysoka. Wtedy możemy przedstawić konkretne propozycje. Opinia o zbyt wysokich podatkach nie powinna znaleźć się wśród opinii o 20 innych czynnikach. Jeśli tak się stanie, to otrzymamy odpowiedź poświęconą przede wszystkim pozostałym 20 niezbyt istotnym czynnikom, a tylko trzy zdania będą dotyczyć najbardziej istotnego problemu. Takie sytuacje spotykamy w życiu. Dlatego wolę, żebyśmy poruszyli w dezyderacie konkretne problemy. Powinniśmy przedstawić określone propozycje dotyczące indywidualnych spraw. Jeśli takich problemów jest więcej, to należy przygotować 20 dezyderatów, z których każdy dotyczyć będzie innego tematu. Wolałbym tak zrobić niż przygotować jeden dezyderat, w którym poruszone zostałyby wszystkie sprawy. Jeśli ktoś będzie chciał uniknąć udzielenia odpowiedzi, to w takim przypadku szeroko odniesie się do błahych spraw, a wąsko do najważniejszych problemów. Niczego nie będzie można mu zarzucić, jednak podjęte działania nie będą miały żadnego efektu. Takie są moje sugestie. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do udziału w tworzeniu projektu dezyderatu.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#PosełAdamSzejnfeld">Raz jeszcze podkreślę, że na pewno będziemy jeszcze musieli powrócić do dyskusji o programie rządu. Jednak najpierw musimy go przeanalizować. Program zostanie rozesłany do wszystkich członków Komisji. Będę wdzięczy wszystkim posłom, którzy po zapoznaniu się z tym programem przedstawią o nim konkretne opinie. Byłoby najlepiej, gdyby takie opinie zostały przygotowane na piśmie. Dzięki temu następne posiedzenie na temat hutnictwa moglibyśmy dobrze przygotować. Chciałbym, żeby to posiedzenie było równie zwarte i merytoryczne jak dzisiejsze, ale bardziej treściwe. Wobec braku sprzeciwu uznaję, że zgłoszona propozycja została przyjęta. Stwierdzam, że na tym wyczerpaliśmy porządek dzisiejszych obrad. Dziękuję państwu za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>