text_structure.xml
65.4 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Otwieram posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Czy są uwagi do porządku obrad dzisiejszego naszego posiedzenia?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Prosiłbym, aby porządek obrad poszerzyć o problem przekazywania publicznych szkół i placówek oświatowych stowarzyszeniom i fundacjom. Sygnalizowałem to już na poprzednim posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Jest to zupełnie inny temat. Jeśli pan poseł wyrazi zgodę, to na prezydium Komisji ustalimy, kiedy moglibyśmy omówić ten problem. Byłoby dobrze, gdybyśmy dzisiaj zajęli się tylko jednym tematem przewidzianym w porządku obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Moim zdaniem to, o czym dzisiaj mamy mówić, można powiązać z problemem, który w ocenie niektórych staje się poważnym zagrożeniem dla zachowanie spójności systemu oświaty. Dysponuję stanowiskami związków gmin z których wynika, że chcą one przekazywać publiczne szkoły innym podmiotom prawnym bądź fizycznym i te placówki wyłączane będą z systemu. Trzeba już dzisiaj zapoczątkować dyskusję na temat, który wskazują, bo moim zdaniem potrzebne są w tym zakresie pewne systemowe rozwiązania, a to jest rola Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełJarosławZieliński">Gorąco popieram wniosek pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego i także uważam, że ten temat należałoby bardzo dokładnie omówić w Komisji. Uważam jednak że nie trzeba tego robić już dzisiaj, ponieważ wymaga to odpowiedniego przygotowania. Problemem tym należy zająć się jak najszybciej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Temat został już wywołany i możemy się do niego przygotować i zebrać odpowiednie dane ze swojego regionu. Ważne będzie także stanowisko resortu edukacji, a wymaga to przygotowania i zaprezentowania oceny tego zjawiska. Czy pan poseł Krzysztof Baszczyński zgadza się, abyśmy ten problem omówili w innym terminie?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Nie chciałbym niczego wymuszać, ale podtrzymuję swój pogląd, że ten temat wiąże się także z funkcjonowaniem Małych szkół. Małe szkoły, prowadzone przez różne fundacje stały się przyczynkiem do podejmowania decyzji przez niektóre związki gmin, zwłaszcza przez Związek Gmin Wiejskich RP, przekazywania szkół innym podmiotom. Jeżeli są już takie decyzje, to w ślad za tym idą określone fakty.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Przyjmujemy pańską propozycję, z tym że zajmiemy się omówieniem tej sprawy na innym posiedzeniu. Nie ma innych uwag do porządku obrad. Proszę o zabranie głosu panią minister i przedstawienie nam informacji resortu edukacji o problemach małych szkół.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuAnnaRadziwiłł">Tematyka małych szkół, która dotyczy aktualnie około 200 szkół i kilku tysięcy uczniów, mieści się także w podstawowych rozważaniach o strategii edukacyjnej. Po pierwsze, jest to kwestia, jaka będzie strategia edukacyjna wobec nieubłaganych trendów demograficznych w państwie. Według ostatnich obliczeń, zamieszczony w dokumentach dotyczących Narodowego Planu Rozwoju, w 2013 roku uczniów w szkołach podstawowych będzie o 28 proc. mniej niż w roku 2004. W 2013 roku liczba uczniów ogółem będzie o 40 proc. niższa niż obecnie i nieco mniej niż o 40 proc. w szkołach ponadgimnazjalnych. Jest to pierwsze wyzwanie, które staje przed polską edukacją. Po drugie, tematyka małych szkół dotyczy także nieubłaganych procesów cywilizacyjnych. Ludności na wsiach i w małych miejscowościach będzie mniej, wystąpią procesy migracyjne, które spowodują określone skutki także w systemie i organizacji oświaty. Po trzecie, ta problematyka dotyka bezpośrednio problemu rozumienia pojęcia „Państwo”. My w gruncie rzeczy rozumiemy przez „państwo” - i dajemy temu wyraz w wypowiedziach administrację rządową i ewentualnie instytucje centralne. Jest to tak, jak gdyby Kościół katolicki rozumieć jako grono biskupów i księży. Natomiast „państwo” to jest także - administracja samorządowa, to jest także zorganizowane społeczeństwo. Proszę zauważyć, że nie mówimy o organizacjach pozapaństwowych, ale o organizacjach pozarządowych, chociaż one są też częścią państwa, czyli zorganizowanego społeczeństwa. Po czwarte, tematyka małych szkół dotyka także podstawowych bolączek transformacji, które się u nas dokonuje. W tej transformacji działamy jako bierne państwo i społeczeństwo, a jednocześnie istniejemy jako społeczeństwo o wysokich i rosnących aspiracjach edukacyjnych. Problematyka małych szkół, chociaż pozornie tylko wycinkowa, w gruncie rzeczy dotyczy wyzwań: z jednej strony, bolesnych zjawisk rodzącego się kapitalizmu, a z drugiej strony czy jednocześnie - wyzwania w postaci coraz szerszej powszechności oświaty na coraz wyższych szczeblach edukacyjnych. Na tym tle rozmyślamy o przedszkolu i szkole, a szerzej o instytucjach edukacyjnych. W związku z tym warto sobie uprzytomnić, że występują takie nierówności - o czym mówiłem - iż organizacja pozarządowa nie równa się pozapaństwowej. Druga nierówność polega na tym, że uspołecznienie nie równa się prywatyzacji ani komercjalizacji. Sprzyjanie inicjatywom oddolnym, tworzenie warunków dla tych inicjatyw nie może się równać dekretowi i nakazowi, żeby poszczególne społeczności przejawiały inicjatywę. Szkoła musi dostosować się do transformacji, ale to się nie równa temu, żeby szkoła traciła swoje trwałe wartości, które stanowią jej istotę. Wydaje mi się, że mówiąc o małych szkołach mówimy także o przyszłości nauczycieli, którzy stanowią grupę ludzi wnoszących w nasze życie ogromne wartości. Teraz tym ludziom grozi wypadnięcie z systemu w związku z zaistniałymi trendami demograficznymi. Powstaje pytanie nie tylko - jak ratować nauczycieli przed pozbawieniem ich kontaktu z systemem oświaty, ale jak zachować te wszystkie kwalifikacje i możliwości nauczycieli dla dobra całego społeczeństwa. Wydaje mi się, że te stosunkowo jeszcze nieliczne tzw. małe szkoły są pewną częściową próbą odpowiedzi na te wszystkie wyzwania współczesności i skutki transformacji. I chcę powiedzieć wyraźnie, że nie ma to nic wspólnego z przekazywaniem szkół publicznych przez daną gminę jakiejś fundacji świeżo założonej niekiedy przez samego wójta.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuAnnaRadziwiłł">Przypominam, że małe szkoły to są szkoły, które powstają w momencie kiedy następuje likwidacja dotychczasowej szkoły. Nie jest to wybór tego typu, że albo prowadzi szkołę wójt, albo prowadzi szkołę fundacja. To jest po prostu wybór: albo nie ma szkoły, albo jest, chociaż prowadzona na nowych zasadach. Obecnie małych szkół jest ok. 200. Rola nauczyciela w takiej szkole i rola tej szkoły jest szczególna ponieważ - po pierwsze - jest ona w tym sensie bardziej uspołeczniona, bo mocno tkwi w społeczności lokalnej, która ją stworzyła dzięki obywatelskości swoich zachowań. Po drugie, taka szkoła nie jest tylko szkołą lekcyjną, ona ma być ośrodkiem kultury dla tej społeczności. Nauczyciel ma w niej większe zadania i jednocześnie rośnie jego prestiż. To jest powrót do tradycji nauczyciela jako społecznika, jako animatora kultury. Tak widzę problemy związane z funkcjonowaniem małych szkół. Warto dzisiaj porozmawiać o naszej edukacji i oświacie, bo wszyscy bardzo chcemy, żeby się dobrze rozwijała, i musimy uświadomić sobie, jak nasza oświata wobec tych narastających wyzwań pochodzących spoza szkoły ma funkcjonować w ciągu następnej dekady. I tu chodzi głównie o szkołę wiejską, a nie o szkołę dla elit.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Proszę o zabranie głosu panią prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PrezesFederacjiInicjatywOświatowychAlinaKozińskaBadtyga">Na dzisiejsze posiedzenie Komisji przygotowaliśmy dwa dokumenty: jeden - prezentujący tezowo problemy wynikające z programu „Mała Szkoła”, drugi - dotyczący porównania wyników uzyskanych przez Małe szkoły i inne szkoły podstawowe podczas sprawdzianu sześcioklasistów w latach 2002–2004. W pierwszym dokumencie zawarta jest definicja małej Szkoły: „Mała szkoła to placówka oświatowa utworzona w miejsce zlikwidowanej szkoły samorządowej z inicjatywy mieszkańców, stająca się centrum edukacji, kultury i rozwoju wspólnoty lokalnej. Zapewnia edukację uczniów w wieku od 6 do 9 lat, od 6 do 12 lat lub gimnazjalnym”. Ta różnica w interpretacji, czym dla kogo jest mała szkoła, powoduje, że pani minister mówi o ok. 200 małych szkołach, a my podajemy liczbę ok. 250 takich szkół, bo ponad 40 z nich to są właśnie szkoły gimnazjalne. W definicji małej szkoły zawarte jest takie stwierdzenie, że „Mała szkoła ułatwia objęcie edukacją przedszkolną dzieci w wieku od 3 do 5 lat i młodszych oraz edukacją ustawiczną osoby dorosłe. Tworzy szansę partnerskich relacji i współpracy między nauczycielami i rodzicami, co prowadzi do podwyższania jakości pracy szkoły. Aktywizuje i integruje mieszkańców wsi, zapewnia im podmiotowość i uczy bycia obywatelami demokratycznego kraju”. Zwracam uwagę na tę ważną część definicji określającej funkcje małej szkoły. Moje doświadczenia pracy oświatowej na wsi wskazują na to, że nasze społeczeństwo wiejskie ciągle jest jeszcze społeczeństwem opartym niemalże na relacjach feudalnych. Podjęcie decyzji i przyjęcie odpowiedzialności za utworzenie szkoły prowadzi do zmiany postaw mieszkańców wsi, do zmiany ukształtowania postawy obywatela. Jakie są przyczyny likwidacji szkół? Są to: niespójność systemu finansowania oświaty i wynagradzania nauczycieli oraz malejąca liczba uczniów, a co za tym idzie, zmniejszana subwencja oświatowa przekazywana gminom z budżetu państwa, co przy wzrastających wynagrodzeniach awansujących nauczycieli powoduje konieczność zwiększenia dopłat do subwencji oświatowej z własnego budżetu gminy. Niekorzystne tendencje demograficzne wynikają z małej liczby urodzeń, i postępującej migracji młodych ludzi do krajów Unii Europejskiej. W ubiegłym roku wyjechało aż 15 tysięcy osób, to spowoduje że spadek liczby uczniów w szkołach będzie się pogłębiał co najmniej do roku 2012. Koszty oświaty to w ok. 90 proc. koszty wynagrodzeń dla nauczycieli. Oświata jest największym obciążeniem finansowym dla samorządów. Jedna trzecia gmin w Polsce ma rozdrobnioną sieć szkolną, co powoduje, że nawet 60 proc. wydatków z budżetów większości gmin stanowią koszty oświaty. Konsekwencją jest to, że gminy uboższe stoją na granicy bankructwa, nie są w stanie przygotowywać i prowadzić potrzebnych inwestycji, a w związku z tym nie mogą korzystać ze środków z Unii Europejskiej. Przeciętna szkoła wiejska ma 115 uczniów, a 5 tysięcy szkół gminnych ma poniżej 100 uczniów. Według naszych szacunków do utrzymania takiej szkoły gmina musi dokładać ze swego budżetu. Szkoły miejskie liczą przeważnie średnio 400 uczniów. Wszystkie szkoły wiejskie z małą liczbą uczniów są zagrożone likwidacją z przyczyn ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PrezesFederacjiInicjatywOświatowychAlinaKozińskaBadtyga">Jesteśmy zdania, że w tych warunkach procesu likwidacji szkół samorządowych nie da się uniknąć, można natomiast kierować tym procesem i chronić oświatę przed jego negatywnymi skutkami oraz wykorzystać tę sytuację do podwyższania jakości systemu oświaty i wprowadzenia zmian społecznych w środowisku wiejskim. Można traktować to jako kontynuację procesów decentralizacji zarządzania oświatą i jej uspołecznienia, rozpoczętych w roku 1992 przez przekazanie szkół państwowych samorządom. Sądzę, że wszyscy ten proces przekazywania szkół samorządom możemy ocenić jako bardzo korzystny - zarówno dla kondycji ekonomicznej szkół, jak i dla jakości nauczania. Trzeba podkreślić, że szkoła jest najważniejszą, często jedyną instytucją publiczną na wsi. Bez posiadania własnej szkoły wieś się degraduje. O tym mogli przekonać się np. Hiszpanie, kiedy 20 lat temu zlikwidowano w Hiszpanii 2 tysięcy wiejskich szkół. Teraz te 2 tysiące wsi jest wymarłych i rząd hiszpański prowadzi politykę sprowadzenia rodzin hiszpańskojęzycznych z Ameryki Łacińskiej i osiedlenia ich w takich wsiach. W Polsce 38 proc. ludności to mieszkańcy wsi, a 91 proc. terenu Polski to obszary wiejskie...</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Mam prośbę do pani prezes, aby nie powtarzać tych tez, które mamy w dostarczonym nam materiałach. Zapoznaliśmy się z nimi, a ich powtarzanie zawsze posłów trochę niecierpliwi. Chcielibyśmy mieć więcej czasu, aby móc się na te tematy wypowiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PrezesFIOAlinaKozińskaBadtyga">Chciałabym jeszcze wskazać na główne problemy, jakie towarzyszą tworzeniu małych szkół. Największym problemem jest brak aktywności wiejskiego środowiska oraz obawy rodziców i nauczycieli przed przejęciem prowadzenia szkoły. Po likwidacji ok. 2500 szkół otrzymaliśmy zgłoszenia z ok. 800 wsi deklarujących chęć zorganizowania małej szkoły. W rezultacie doszło do powstania ok. 250 szkół. Samorządy nie chcą przekazywać szkół, bo jest to zmniejszenie władzy wójta, ograniczenie środków uzyskiwanych przez gminy z subwencji oświatowej, brak możliwości sprzedaży budynku szkoły. Wszystkie Małe szkoły po ich powołaniu zwracają się do nas, informując o trudnościach w wyegzekwowaniu środków finansowych należnych im z tytułu przepisów ustawy o systemie oświaty. One mają prawo do otrzymywania dotacji, ale często ta dotacja jest źle naliczana, wypłacana ze znacznym opóźnieniem. W ubiegłym roku mieliśmy taki przypadek że szkoła dostała z gminy środki zaległe dopiero 28 grudnia i nie można było ich już wykorzystać, bo trzeba było je zwrócić do budżetu gminy do 1 stycznia. Nagminne jest niepłacenie na dzieci przebywające i uczące się w przedszkolach i „zerówkach”, które często są częścią małych szkół. Bardzo zabiegamy o to, aby małe szkoły były szkołami także dla dzieci najmłodszych. Zależy nam bardzo na tym, aby powstał model małej szkoły. Dotkliwie odczuwamy brak środków na inwestycje. Problemem są również mity narosłe wokół małych szkół i negatywna propaganda o rzekomo ich małej przydatności i nieprzestrzeganiu w tych szkołach przepisów wynikających z Karty Nauczyciela. Tymczasem Karta Nauczyciela obowiązuje w tych szkołach, dopuszcza się m.in. normalny awans zawodowy nauczycieli tam zatrudnionych. Mała szkoła różni się tylko od innych sposobem naliczania wynagrodzeń. Stowarzyszenia, które powołują małe szkoły, dążą do godziwego opłacania nauczycieli, bo to jest po prostu zapewnieniem dobrej jakości nauczania i warunek stabilizacji kadry nauczającej. W niektórych małych szkołach nauczyciele mają wyższe wynagrodzenia niż w szkołach samorządowych. Warto przeprowadzić rzetelne badania o faktycznym funkcjonowaniu i wynagradzaniu nauczycieli małych szkół. Tworzymy takie warunki, aby nauczyciele małych szkół mogli zarabiać jeszcze więcej. Ważna jest sprawa czasu pracy nauczycieli. Prosiłabym związki zawodowe nauczycieli o pomoc w tym, aby można było zacząć stosować w praktyce zapis Karty Nauczyciela, który mówi o 40-godzinnym tygodniu pracy nauczyciela. Nauczyciel ma zajęcia dydaktyczne, ale ma również zajęcia wychowawcze i opiekuńcze oraz zajęcia wynikające ze statutu szkoły. Od nauczycieli oczekuje się, aby przebywali w szkole także wtedy, gdy przygotowują się do lekcji. Nie wszyscy się na to godzą. Nie wszyscy też mają odpowiednie kwalifikacje. Kolejnym mitem jest pobieranie opłat za naukę w małych szkołach. Małe szkoły są szkołami bezpłatnym. Oczekuje się od rodziców tylko aktywnego udziału w życiu szkoły i stałego zainteresowania postępami w nauce ich dzieci. Nie ma jeszcze wypracowanego systemu wsparcia małych szkół.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PrezesFIOAlinaKozińskaBadtyga">Przygotowaliśmy pewne elementy takiego systemu w postaci oferty szkoleń dla organów prowadzących szkołę, oferty szkoleń dla nauczycieli, koncepcji nauczania w klasach łącznych. U nas mitem jest to, że nauczanie w klasach łącznych jest złe. W wielu krajach klasy łączne są wprowadzane w pierwszym etapie edukacji i mają specjalne programy. Tymczasem my ciągle tkwimy w jakimś zaścianku i żadna wyższa uczelnia nie kształci nauczycieli do pracy w grupach różnowiekowych, a grupy różnowiekowe wyrównują szanse edukacyjne. Proponujemy i prosimy sejmową Komisję Edukacji, Nauki i Młodzieży o przyjęcie patronatu nad programem „Mała Szkoła”. Jest to program, którym interesuje się wiele krajów europejskich i może on być naszym wielkim wkładem w nowoczesny system edukacji. Chciałam podać dla porównania, że w Polsce w ciągu 5 lat powstało 250 małych szkół, natomiast w USA w ramach programu pod nazwą Charter Schools zbliżonego do naszego w ciągu 10 lat - przy ogromnym wsparciu finansowym i programowym rządu - takich szkół powstało 260. Nas w Polsce jest 38 milionów, a Amerykanów są 293 miliony. To dowodzi, jak bardzo aktywnym jesteśmy społeczeństwem i jak wiele możemy zdziałać. Naszym programem „Mała Szkoła” jesteśmy w stanie zawojować nie tylko Europę. Bardzo prosimy Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu o nadanie programowi „Mała Szkoła” statusu eksperymentu tworzenia szkoły dostosowanej do indywidualnych potrzeb ucznia, wyrównującej szanse edukacyjne uczniów ze środowisk zagrożonych marginalizacją. Podjęliśmy współpracę w ramach Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL „Partnerstwo dla edukacji i samodzielności ekonomicznej stowarzyszeń i mieszkańców wsi”. Mam nadzieję, że nasze działanie ma szansę stać się działaniem, które wprowadzi głębokie zmiany w polskim systemie oświaty i dostosuje go do potrzeb współczesności, co znajdzie uznanie w Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Nie będę mówiła o swoich spostrzeżeniach z pobytu zespołu poselskiego na Kaszubach i wizytacji w kilku małych szkołach. Sądzę, że uczestnicy tej wizytacji podzielą się z nami swoimi uwagami. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Apelowałbym, aby odbyć na te tematy wspólne posiedzenie z Komisją Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Uważam, iż takie stwierdzenie, że powoływanie małej szkoły jest ograniczeniem władzy wójta, jest nieporozumieniem. Samorządy uczestniczą w rządzeniu krajem i nie można deprecjonować ich działań. Pewnym niedopatrzeniem w czasie naszej wizyty na Pomorzu było to, że nie zapoznaliśmy się z propozycjami alternatywnymi samorządów co do koncepcji prowadzenia szkół - także małych i przy udziale społeczności lokalnych. Kwestia obowiązywania Karty Nauczyciela w małych szkołach jest także ważnym elementem oceny ich działania. Warto jeszcze raz powtórzyć, że Karta Nauczyciela to jest kodeks pracy nauczyciela i niezależnie od tego, w jakim zakładzie - publicznym czy prywatnym - pracują nauczyciele, to wszędzie powinien obowiązywać ten sam kodeks pracy. Możemy zastanawiać się, czy Karta Nauczyciela powinna ulec modyfikacji, ale trzeba to omawiać kompleksowo. Pani prezes Kozińska mówi o dopłatach na prowadzenie szkół. Myśmy to już analizowali i okazało się, że w ciągu minionych dwóch lat 1/3 samorządów mniej wydała niż otrzymała środków z subwencji oświatowej, 1/3 samorządów wydała te środki w całości, a 1/3 samorządów głównie w wielkich miastach dokładała własne środki na pokrycie kosztów oświaty. Warto poważnie zastanowić się nad formułą działania małej szkoły, aby powstawały one dla najmłodszych dzieci, były lokalizowane jak najbliżej miejsca ich zamieszkania i uczyły nawet w mniej licznych klasach. I do tego trzeba by dostosować system finansowania takich szkół. Natomiast starsze dzieci powinny uczyć się w szkołach o większej liczbie uczniów i inaczej zorganizowanych. Nie jestem przekonany do tego, że klasy tzw. łączone czy różnowiekowe są korzystne dla ucznia. Być może jestem konserwatystą. Są niektóre przedmioty, które można prowadzić w klasach łączonych, np. lekcje religii czy wychowania fizycznego. Generalnie jednak nie można w takich klasach prowadzić np. lekcji matematyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Zastanawiam się, dlaczego poświęcamy tak wiele uwagi działalności Federacji Inicjatyw Oświatowych. Są przecież różne federacje, stowarzyszenia, fundacje, które prowadzą szkoły, a my zajęliśmy się tylko jedną Federacją, co prawda taką, która prowadzi małe szkoły i tym się ona wyróżnia. Zastanawia mnie również stanowisko Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, jeśli chodzi o ocenę małych szkół. Wszyscy jesteśmy za małymi szkołami i nikt chyba nie chce, aby system edukacji, a zwłaszcza wychowania, był oparty tylko na szkołach-molochach. Zaczynamy teraz szukać rozwiązań i objaśniania tego, co nastąpiło w wyniku reformy strukturalnej w oświacie, którą kiedyś mocno popierała pani minister Anna Radziwiłł. W rezultacie w wyniku tej reformy powstało to, o czym dzisiaj mówimy. Stan organizacyjny szkół, zwłaszcza wiejskich, bardzo się zmienił, bo kiedyś szkoła podstawowa była 8-klasowa, a obecnie jest 6-klasowa i powstał problem. Nasuwa się pytanie, czy ten problem państwo ma rozwiązać poprzez preferowanie szczególnej metody prowadzenia tych szkół, tzn. oddanie ich do prowadzenia fundacjom i stowarzyszeniom. Nie zgadzam się z tezą przedstawioną nam przez panią prezes Alinę Kozińską-Bałdygę, że procesu likwidacji szkół samorządowych nie da się uniknąć. Moim zdaniem, można tego uniknąć. Taka teza jest zbyt szeroka, bo państwo sugerujecie, a pani minister się pod tym podpisuje, że szkoły samorządowe w ogóle przestaną funkcjonować. Może warto byłoby zastanowić się nad wprowadzeniem innego algorytmu dla małych wiejskich szkół, aby można dzięki temu wesprzeć te szkoły, a nie oddawać ich fundacjom. Jeżeli to ma być taki model, do którego przekonuje nas pani prezes, to ja jestem przeciwny takiemu modelowi. Państwo stawiacie tezę, że w tych szkołach jest lepsza edukacja. Na jakiej podstawie oparte jest takie stwierdzenie? Pamiętam, że zanim weszła w życie reforma strukturalna oświaty, gdy oddziały i klasy szkolne były zbyt liczne, tłumaczono nauczycielom, że gdy przyjdzie niż demograficzny i nastąpi spadek liczby uczniów, będą mogli w sposób bardziej właściwy realizować zajęcia dydaktyczne i wychowawcze. Obecnie mamy już niż i stale zmniejsza się liczba uczniów, ale teraz znaleziono sposób, aby zdjąć z siebie odpowiedzialność za jakość nauczania, i ja to tak postrzegam. Zastanawia mnie to, że skoro nie wystarcza środków na prowadzenie szkół samorządom, to dlaczego wystarcza tych środków Federacji. Pani prezes twierdzi, że w tych Małych szkołach przestrzega się przepisów Karty Nauczyciela i że są tam nawet wyższe wynagrodzenia nauczycieli niż w innych szkołach, prowadzonych przez samorządy. Pani prezes stwierdziła, że znaczna część nauczycieli to „ostatni gatunek”, bo do zawodu nauczyciela niejednokrotnie trafiają ludzie z negatywnej selekcji, a Karta Nauczyciela uniemożliwia ich zweryfikowanie, w szkołach pracują osoby, które krzywdzą młodzież. Takie stwierdzenie jest śmieszne, ale i tragiczne, zwłaszcza gdy mówi to nauczycielka, która jest zatrudniona na podstawie Karty Nauczyciela i której to nie przeszkadza. Nie może być tak, żeby w ten sposób odnosić się do Karty Nauczyciela, która jest swoistym układem zbiorowym pracy, ale to jest sprawa pani prezes.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Zastanawia mnie, dlaczego resort edukacji popiera tę inicjatywę. Gdyby ta inicjatywa polegała na tym, że obok szkół wiejskich prowadzonych przez samorządy powstają małe szkoły prowadzone przez Federację, to ja bym to zrozumiał. Jeżeli jednak małe szkoły tworzy się zamiast szkół samorządowych, to tego nie rozumiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Prosiłabym, aby odnosić się do tematu naszego posiedzenia, a nie mówić o wszystkim. Chodzi o to, czy te małe szkoły, które powstają, to jest wartość i trzeba by je wspierać, czy też nie należy wspierać. A jeżeli nie wspierać, to dlaczego - i w tym kierunku powinna zmierzać nasza dyskusja.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełKrzysztofBaszczyński">Obiema rękami podpisuję się za powstawaniem małych szkół bez względu na to, czy są organizowane na wsi, czy w mieście. Natomiast jestem przeciwny małym szkołom prowadzonym przez inne podmioty prawne w miejsce szkół prowadzonych przez samorządy. I to jest główny problem, na który zwracam uwagę. Pani prezes pisze w swojej informacji, że samorządy nie są zainteresowane przekazywaniem szkół. Ja dysponuję stanowiskiem Związku Gmin Powiatu Radomszczańskiego, a tych gmin jest 13 i jest to stanowisko z 19 listopada br. Z posiadanego przeze mnie tekstu wynika, iż samorządy gminne tego powiatu podjęły decyzję, że jeżeli nie ulegną zmianie przepisy Karty Nauczyciela w zakresie pensum dydaktycznego i w zakresie odebrania nauczycielowi dodatku „wiejskiego”, to wszystkie szkoły, które te gminy teraz prowadzą, przekażą stowarzyszeniom. Z tym problemem spotkałem się ostatnio w gminie Pątnów w powiecie wieluńskim. Wójt przekonywał mieszkańców, że szkoły, które dzisiaj prowadzi samorząd, trzeba przekazać stowarzyszeniu. To jest niezwykle groźne. Ubolewam nad tym, że resort edukacji przygląda się takim działaniom samorządów i nie reaguje, a jeżeli reaguje, to popiera i daje ciche przyzwolenie na pozbywanie się szkół przez samorządy. O co tu naprawdę chodzi? Czy chodzi o to, żeby szukać oszczędności w prowadzeniu szkół, a największe oszczędności można uzyskać przez wprowadzenie innych zasad zatrudniania i wynagradzania nauczycieli. Przypominam sobie moją rozmowę w Zarządzie Głównym Związku Nauczycielstwa Polskiego, gdzie na moje pytanie, co będzie, jeżeli zlikwidowana zostanie subwencja oświatowa, odpowiedziano, że można przecież płacić w naturze. Pani prezes m.in. oczekuje środków na inwestycje w małych szkołach. Sądzę, że na takie środki oczekują wszystkie samorządy, odkąd środki na ten cel zostały przeniesione z rezerwy celowej do kontraktów wojewódzkich, ale takich środków w wielu przypadkach teraz po prostu nie ma. Państwo reprezentujący Federację chcieliby uzyskać specjalną ochronę dla siebie i uzyskać wsparcie dla własnych inwestycji. Jestem zdecydowanie przeciwny takim rozwiązaniom cząstkowym i wybiórczym. Mówmy przede wszystkim o spójnym systemie edukacji, który jest kreowany i zarządzany przez państwo, czyli przez samorząd terytorialny. Pomóżmy samorządom, a nie stwarzajmy jakichś barier i podziałów oraz dajmy przyzwolenie dla tych wszystkich bardzo cennych inicjatyw oświatowych społeczności lokalnych. Nikt nie zamierza odbierać społecznościom lokalnym prawa do takich inicjatyw, ale pod jednym warunkiem: jeżeli Mała Szkoła będzie powstawała obok, a nie zamiast szkół samorządowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaDorotaKwaśniewska">Po przeczytaniu materiałów, które dostaliśmy z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu o funkcjonowaniu małych szkół, chciałabym coś wyjaśnić. Po naszym wyjeździe do kilku małych szkół w woj. pomorskim zwróciłam się z interpretacją do resortu edukacji, zwracam uwagę, że w dostarczonej nam informacji stwierdza się, iż „trzeba wyraźnie powiedzieć, że projektowi temu - chodzi o program „Mała Szkoła” - nigdy nie nadano statusu prawnego, a także nie określono definicji Małej Szkoły. W pierwotnym założeniu miały to być szkoły dla dzieci najmłodszych (klasy od 0 do 3)”. Zadałam w związku z tym pytanie, jakie działania prowadzi resort w celu określenia ram prawnych funkcjonowania małych szkół i czy resort określił termin na uregulowanie sytuacji prawnej tych placówek. Niestety, nie otrzymałam odpowiedzi na te pytania. Niepokoi mnie to, że skoro MENiS pozwala na funkcjonowanie małych szkół, to nie może pozostawić tych szkół samym sobie. Wydaje mi się, że w resorcie panuje przekonanie, iż skoro macie już własną szkołę, to ją prowadźcie i radźcie sobie z jej problemami sami. Jeżeli dopuszczamy powstawanie małych szkół, to im pomagajmy albo nie pozwalajmy na ich powoływanie. Mam jeszcze jedną wątpliwość związaną z tym, że takie szkoły mogą prowadzić wszyscy: każda osoba fizyczna lub bogate stowarzyszenie. Co się stanie wtedy, gdy prowadzącemu znudzi się prowadzenie takiej szkoły, bo takich sytuacji można się spodziewać, albo gdy rodzicom nie wystarczy determinacji, aby pomagać takiej szkole w jej funkcjonowaniu? Pytałam również resort, czy szkoła, w której naucza dwóch lub trzech nauczycieli, spełnia standardy edukacyjne obowiązujące w szkołach. Nikt mnie nie przekonał, że w 6-klasowej szkole może uczyć tylko dwóch nauczycieli i prowadzić lekcje ze wszystkich przedmiotów. Resort twierdzi, że wszystko jest w porządku, bo teraz kształci się nauczycieli dwukierunkowo. Pani prezes mówiła o braku aktywności środowisk lokalnych oraz o obawach rodziców i nauczycieli przed podjęciem się prowadzenia szkoły. Czy nie wynika taka sytuacja z faktu, że chcemy niekiedy uszczęśliwiać ludzi na siłę wbrew ich przekonaniu? Moim zdaniem, każda osoba - czy to rodzic, czy nauczyciel - zdaje sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności za powołanie i prowadzenie szkoły, bo to się jednak różni od prowadzenia np. sklepu wiejskiego czy podobnej placówki.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Sądzę, że pozwolimy teraz pani minister ustosunkować się do poruszonych problemów, a następnie będziemy kontynuować dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAnnaRadziwiłł">Trzeba nawiązać do tego, o czym mówił na początku posiedzenia pan poseł Krzysztof Baszczyński, żeby zacząć szukać rozwiązań w tej sytuacji, którą określa niż demograficzny, system finansowania i stan sieci szkolnej. Nadal popieram fakt, że obecnie mamy 6-klasową szkołę podstawową i 3-letnie gimnazjum, ale mówię to tylko na marginesie. Powiedziałam rzeczywiście zdanie, że procesu likwidacji szkół samorządowych nie da się uniknąć, chociaż oczywiście nie wszystkich. Trzeba stwierdzić wyraźnie, że zarówno w ekspertyzach prawnych dostarczanych sądom, kuratorom i samorządom, jak i podczas naszych spotkań z kuratorami oraz w wyjaśnieniach kierowanych do pana prezesa ZNP resort edukacji mówi zdecydowanie, iż jakakolwiek koncepcja, że gmina przekazuje wszystkie szkoły fundacji, którą sama założyła, jest bez sensu, nie mówiąc o tym, że jest bezprawna. I to już wszyscy wiedzą. Natomiast nie ma to nic wspólnego z szukaniem rozwiązań w nowej sytuacji demograficznej. Pan poseł Krzysztof Baszczyński nawiązał do tych wystąpień, w których mówiono, że gdy nastąpi niż demograficzny, wynikną z tego same korzyści, bo będzie mniej dzieci w klasach. Istotnie, można teraz tego oczekiwać, ale do jakiejś granicy. Problem polega na tym, że niektóre społeczności lokalne na tyle się mobilizują czy aktywizują, że decydują się na prowadzenie małej szkoły, w której w klasach nie jest 15 uczniów, ale zaledwie kilkoro, a czasem nawet dwoje. Od początku takie decyzje dotyczą w zasadzie tylko klas 0–3. Kilka miesięcy temu MENiS uznało, że w niektórych przypadkach można w takich szkołach nauczać w klasach 0–6. Natomiast istnieje spór co do prowadzenia małych gimnazjów, bo resort uważa, że małe gimnazja to jest sprzeczność w założeniu i absurd. Czym innym natomiast jest kwestia różnych form kształcenia ustawicznego dorosłych. Kilka tysięcy szkół zostało zlikwidowanych w ostatnim dziesięcioleciu. Ponad dwieście społeczności lokalnych zdecydowało, że będzie prowadzić małe szkoły po swojemu, ale zgodnie z prawem i jednocześnie pod nadzorem pedagogicznym sprawowanym przez kuratora. A więc jest to gwarancja spełniania tych wymogów, które są zgodne z interesami dzieci uczących się w takich szkołach. Nie bardzo rozumiem, dlaczego my tutaj rozmawiamy polemicznie. Cieszmy się z tego, że już funkcjonuje te ponad 200 małych szkół, które powstały dzięki zbiorowemu wysiłkowi władz samorządowych i społeczności lokalnych. Chcę powiedzieć pani posłance Dorocie Kwaśniewskiej, że gdy szkoła przestaje istnieć, to prawo reguluje tę sytuację i określa, co dzieje się z uczącymi się tam do tej pory dziećmi oraz całą dokumentacją zlikwidowanej szkoły. Samorząd, który wydał zgodę i wpisał do rejestru nową szkołę niepubliczną, nie przestaje być odpowiedzialny za losy tych dzieci po likwidacji dotychczasowej szkoły. Jest to wyraźnie określone ustawowo i w odpowiednim rozporządzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełBronisławDutka">Chciałbym zapytać, co pani prezes Alina Kozińska miała na myśli, mówiąc o feudalnych relacjach na wsi. Nie wiem, na jakiej wsi pani była i gdzie to zaobserwowała. Jestem ze wsi i mieszkam na wsi od urodzenia. Obecnie na wsi mieszka wielu ludzi z wyższym wykształceniem, powszechne jest wykształcenie średnie wśród ludności wiejskiej, a młodzi uczą się, chociaż płacą za tę naukę w różnych szkołach i na uczelniach. Gdzie są te feudalne stosunki? Czy mamy teraz uczyć wieś demokracji? Tam zawsze była demokracja, nawet za komuny. Nie mówmy takich głupot, że na wsi panują jakieś stosunki feudalne. Tworzenie małych szkół z łączonymi klasami przypomina mi szkołę podstawową, do której chodziła moja matka, a w której były trzy czy cztery klasy uczące się wspólnie i jeden nauczyciel. Czy mamy teraz tworzyć dokładnie to samo? Kto popsuł to, co było w oświacie? Byłem wójtem wówczas, kiedy zmieniono sposób naliczania subwencji i przestano uwzględniać liczebność klas. Kiedy w latach 1993–1997 uwzględniano liczebność klas, były pieniądze na prowadzenie szkół. Jako wójt wcześniej przejąłem szkoły, bo mi na nich bardzo zależało. Gdzie są ci ludzie, którzy popsuli ten system? Czy nie są to przypadkiem ci sami, co teraz chcą ratować szkoły? Nie ma co liczyć na powiększenie się środków na prowadzenie małej szkoły. Do tego muszą dokładać rodzice i jest to faktycznie przerzucanie kosztów nauczania na rodziców. Najpierw podsyca się ambicje posiadania własnej szkoły, a następnie pozostawia się to rodzicom i rodzice płacą i płaczą. Tam, gdzie mieszkam, była mała szkoła. Funkcjonowała przez dwa lata i stowarzyszenie, które założyło tę szkołę, teraz ma 1 milion złotych długu. Kto tym ludziom pomoże? Po prostu podjęli się prowadzenia szkoły ludzie, którzy nie umieli robić biznesu. Kolejna szkoła powstała w tym roku, ale w niej nie ma praktycznie niczego, co jest potrzebne. Założyciele chcieliby kupić komputery, ale nie mają za co, bo to, co dostają od wójta z subwencji, nie wystarcza, mimo że wójt dołożył jeszcze coś z budżetu gminy. Mitem jest to, że są to szkoły bezpłatne, bo rodzice muszą płacić, aby one funkcjonowały. Kilka lat była taka tendencja, aby likwidować małe szkoły, bo tam się kiepsko uczy dzieci, nie ma tam niezbędnego wyposażenia. I wójtowie - właściwie na życzenie resortu edukacji - podejmowali decyzję o likwidacji części z nich. Dzisiaj nawołuje się do tego, żeby Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży objęła patronat nad małymi Szkołami. Nie ma wątpliwości, że wyższy poziom nauczania jest w większych szkołach, które są dobrze wyposażone, ale próbuje się twierdzić, że jest inaczej. Jestem za utrzymaniem małych szkół tam, gdzie jest to faktycznie potrzebne, ale nie uprawiajmy propagandy, że ich powoływanie ma stać się powszechną praktyką. Pomagajmy tym ludziom, którzy chcą mieć takie szkoły, ale pierwszą formą pomocy musi być zmiana sposobu liczenia subwencji oświatowej i ponowne branie pod uwagę liczebności oddziałów i klas. Nie bałamućmy społeczeństwa kolejny raz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Moim zdaniem, emocje przy omawianiu tego problemu nie są dobrym doradcą. Jeżeli punkt wyjścia do dyskusji jest taki, że życie nie da się oszukać, jeżeli z analiz wynika, że w perspektywie 10 lat będzie znacznie mniej uczniów w szkołach, to trzeba to brać pod uwagę. Wyprzedzająco warto się zastanowić, co trzeba dalej robić. Musimy rozmawiać o skali problemu, o tym, czy stać nas na to, aby wprowadzić jednakowy model oświaty w całym kraju, czy też pomagać ludziom i społecznościom lokalnym, które w różnych miejscach w różny sposób wykorzystają nauczycieli i utworzą szkoły. Zmiana w oświacie, w jej organizacji jest konieczna i tego chyba nikt nie kwestionuje. Nie ma szans, aby szkoły funkcjonowały nadal według jednolitego modelu i w tym samym, co dotychczas kształcie. Powoływanie małych szkół nie jest jakimś masowym zjawiskiem. Jest ich zaledwie około 250. Trzeba zastanowić się, czy nie wesprzeć tych, którzy wykazują aktywność i angażują swój wysiłek, a często i własne środki w tworzenie małych szkół, troszcząc się o jakość edukacji swoich dzieci. Powinniśmy porozmawiać o warunkach, jakie każda szkoła musi spełnić, aby była dobra - bez względu na to, czy duża, czy mała. Jeżeli mała szkoła będzie miała dobry program i zagwarantuje stabilność i ciągłość procesu kształcenia, to trzeba jej stworzyć takie warunki, żeby mogła się rozwijać. Moim zdaniem, większość wójtów chciałaby zlikwidować w swoich gminach niektóre szkoły, ale presja społeczeństwa i nauczycieli jest tak duża, że nie mogą tego zrobić, bo naraziliby się na utratę funkcji i szans na ponowny wybór. Trudno zgodzić się z panem posłem Krzysztofem Baszczyńskim, że można prowadzić jakiś inny system oświaty obok systemu oświaty publicznej. Trzeba mieć na uwadze skutki niżu demograficznego i konkurowanie ze sobą szkół, a rodzice posyłać będą swoje dzieci do lepszej szkoły. Może się zdarzyć, że publiczne szkoły zostaną bez uczniów, a problem nauczycieli nie zostanie rozwiązany, bo nie będzie co z nimi zrobić. Jeżeli ma być wprowadzony system małych szkół, to musimy wskazać na dodatkowe źródła finansowania tych przedsięwzięć. Także nauczyciel podejmujący pracę w takiej szkole musi mieć gwarancję stabilności zatrudnienia. Jeżeli podejmie taką inicjatywę i zorganizuje szkołę, to wszyscy będą zadowoleni. Nie możemy nie rozmawiać na temat budżetu państwa. Jeżeli minister pokaże, że stać nas jako kraj na pewne i solidne dofinansowanie wszystkich szkół, także tych małych, to nie będzie o czym dyskutować, bo sprawa będzie rozwiązana. Jeżeli minister finansów powie, że nie ma możliwości dofinansowania tego, na właściwym poziomie, to będzie naszym błędem, jeżeli nie będziemy przygotowywać alternatywnych rozwiązań dla utrzymania szkół, które prędzej czy później będą likwidowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Chciałam zwrócić uwagę na to, o czym mówiła pani minister i o czym my wszyscy wiemy. Małe szkoły powstają tam, gdzie szkoła została zlikwidowana. To nie jest przekazanie czy przejęcie szkoły, tylko jest decyzja o jej likwidacji. Problemem jest to, czy te małe lokalne społeczności wytrwają w postanowieniu dbania o swoją małą szkołę nie przez rok, ale przez lata. Czy nie dzieje się coś na zasadzie słomianego zapału, a potem przychodzi codzienność i towarzyszące jej kłopoty związane z utrzymaniem takiej szkoły? Mała szkoła, tak jak każda, otrzymuje odpowiednią kwotę z subwencji oświatowej w zależności od liczby uczniów. I to jest już załatwione. Powstaje pytanie, dlaczego subwencja na prowadzenie szkoły wystarcza stowarzyszeniu, a wójt taką szkołę zlikwidował. Zupełnie inną sprawą jest przekazywanie szkół przez wójtów do prowadzenia innym podmiotom. Jeżeli stowarzyszenie organizujące małą szkołę chce z niej zrobić centrum edukacyjne na wsi i zakłada, że będzie się tam kształciło także dorosłych, jest to zamierzenie godne pochwały. Tworzymy społeczeństwo informatyczne i dlatego w tym widzę wielką szansę, bo jeżeli będzie tam pracownia komputerowa i będzie można nauczyć mieszkańców wsi posługiwania się tym środkiem komunikacji, to należy tylko gratulować. Jednak czy są takie szanse, aby małe szkoły stały się takimi centrami edukacyjnymi, trudno jest teraz powiedzieć. Wiele zależy od prowadzącego szkołę, od jego mądrości i umiejętności. Zastanówmy się nad tym, czy małe szkoły to jest taki wrzód w systemie oświaty i to jest coś, czego być nie powinno. A może to jest pewne dobro, które przyczynia się nie tylko do wypełnienia na wsi funkcji edukacyjnej wobec dzieci, ale spełnia funkcję kulturotwórczą. Trzeba pomóc tym szkołom i opracować system prawny ich funkcjonowania, bo go dotychczas nie ma.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Chciałbym sprostować czy raczej uściślić swój głos w dyskusji, bo pani przewodnicząca do mnie kierowała swoją wypowiedź. Chcę powiedzieć, że pomysł tworzenia małych szkół bardzo mi się podoba i chciałbym nadal nad tym dyskutować, ale nie ogólnie, tylko nad warunkami, w jakich te szkoły mają funkcjonować.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PrzedstawicielkaZwiązkuNauczycielstwaPolskiegoJolantaGałczyńska">Związek Nauczycielstwa Polskiego wyraża opinię, że trzeba podjąć takie rozwiązania, aby w systemie edukacji mogły swobodnie funkcjonować małe szkoły, ale szkoły prowadzone przez jednostki samorządu terytorialnego, które są do tego zobowiązane ustawowo. Jeżeli państwo akceptujecie prowadzenie małych szkół przez Federację Inicjatyw Oświatowych to dlaczego nie akceptujecie ich prowadzenia przez samorządy? Przecież to też jest pewna forma demokratyzacji i uspołecznienia w systemie oświaty. Najprawdopodobniej wynika to z systemu finansowania oświaty. Chciałabym przypomnieć, że Związek Nauczycielstwa Polskiego wskazał sposób rozwiązania tego problemu przez wsparcie inicjatyw obywatelskich. Na pewno wójtom byłoby łatwiej prowadzić małe szkoły wówczas, gdyby opłacano nauczycieli ze środków budżetowych państwa. Natomiast koszty utrzymania bazy oświatowej szkół pokrywane byłyby z dochodów własnych gmin. Z wielkim szacunkiem odnoszę się do inicjatyw oświatowych lokalnych społeczności wiejskich, ale zastanawiam się, kto ma wyposażyć organizatorów małych szkół w wiedzę o prowadzeniu takiej instytucji, jaką jest szkoła, i o odpowiedzialności prawnej za wykonywanie bardzo ważnych funkcji nauczania i wychowania. Nie jest chyba celem i nie ma większego sensu zwalnianie z odpowiedzialności za organizowanie edukacji powołanych do tego instytucji administracji publicznej czy administracji samorządowej. Trudno uwierzyć w to, że nawet najbardziej mobilni i najbardziej zdeterminowani rodzice są w stanie zapewnić wysoką jakość usług edukacyjnych. Chcę odnieść się jeszcze krótko do sprawy czasu pracy nauczyciela. Większość nauczycieli, pracując w szkole, nie tylko wykonuje swoje obowiązki w ramach określonego pensum, ale poświęca wiele czasu przygotowaniu młodzieży do konkursów, do olimpiad przedmiotowych, do uroczystości szkolnych, a także jeździ z dziećmi do teatrów, na wycieczki turystyczno-krajoznawcze, rozwiązuje z dziećmi problemy wychowawcze.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Chcę wyjaśnić, że my nie opowiadamy się za tym, aby samorządy nie prowadziły małych szkół. Martwimy się tym, że samorządy likwidują mniejsze szkoły, i z uznaniem odnosimy się do inicjatyw oświatowych, które wspiera Federacja - tworzenia małych szkół w miejsce tych likwidowanych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosłankaEwaKantor">Co takiego się stało, że na dzisiejszym posiedzeniu towarzyszy nam kamera telewizyjna, a pani prezes już rano mówiła w radiu o wyższości małych szkół - tworzonych jakoby z niczego - nad normalnymi szkołami samorządowymi? Obserwuję, że gdy jest głos popierający tworzenie małych szkół, to pan kamerzysta to nagrywa, a jak jest głos przeciwny, to wyłącza kamerę. Jest to praktyka propagandowa, znana z minionych czasów. Gratuluję tej supernagonki na oświatę samorządową, na nauczycieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Obrady naszej Komisji są jawne i dostępne dla prasy i dla telewizji.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosłankaEwaKantor">Jednak nie ma takiej propagandy i zainteresowania, gdy omawiamy inne poważne problemy, np. brak przygotowania do nowej matury. Skąd Federacja Inicjatyw Oświatowych ma pieniądze na wydawanie gazety i inne działania, a wójtowie nie mają takich środków, chociaż na nich spoczywa odpowiedzialność za organizowanie oświaty? Skąd pochodzą te pieniądze na zakłamywanie rzeczywistości oświatowej? Dowiadujemy się, że jeśli poprzemy te bajdy o wyższości małych szkół, to dostaniemy pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego albo w ramach jakiegoś programu wspólnotowego „Partnerstwo dla edukacji”. To, co zostało już powiedziane na tej sali o małych szkołach, o klasach łączonych i o tym, że dzięki temu uzyskuje się lepsze wyniki dydaktyczne niż w innych szkołach, jest po prostu niedopuszczalne. Mamy liczne przykłady wyników pracy małych szkół i nauki w klasach łączonych, sięgające niemal 100 lat, i wiemy, jakie są faktyczne efekty pracy z uczniami w małej i w dużej szkole. Państwo dobrze już wiecie, czym jest reforma oświaty na poziomie szkół podstawowych i gimnazjów i jakie są jej rezultaty. Jest to prawdziwy niewypał. Obecnie państwo piszecie wprost, że finansowanie nie ma wpływu na wyniki nauczania. Głosi się jednocześnie inną tezę: że jeśli nie zapłaci się nauczycielowi, to nie będzie dobrych wyników nauczania. Jeżeli państwo chcecie znieść Kartę Nauczyciela, zmienić czas pracy nauczycieli, zwiększyć ich obowiązki, to trzeba otwarcie powiedzieć to nauczycielom i to wprowadzić. Zrobiono to już w 1993 roku, proszę spróbować zrobić to teraz, jeżeli uważacie, że jest to droga do naprawy oświaty. Nie udało się państwu złamać systemu wartości, nie udało się zwolnić nauczycieli wychowanych w tradycyjnym systemie wartości, to teraz próbujecie przy pomocy niedouczonych wolontariuszy prowadzić szkoły. Ta droga pozbycia się wartości, na których opiera się nauczanie i wychowanie w szkołach, jest taka, że diabeł by lepszej nie wymyślił, aby zniszczyć to, co dobre. Wiemy co proponuje w tym zakresie Unia Europejska. Chodzi o to, aby zniszczyć system tradycyjnych wartości i pozbyć się nauczycieli wychowanych na łacińskim systemie wartości. Tu widzę podstawowe zagrożenie dla naszego systemu edukacji. Jeżeli państwo twierdzicie, że rodzice mają płacić za edukację, to także ten pomysł jest najkrótszą drogą do tego, aby zwolnić władze państwowe z odpowiedzialności za oświatę. Problem polega na tym, że my inaczej rozumiemy rolę państwa, a państwo ją rozumieją inaczej. I dopóki nie ustalimy, czym dla nas jest państwo, nie doprowadzimy do żadnego porozumienia. Dla niektórych państwem jest Unia Europejska, a dla mnie państwem jest Polska. Dla mnie obowiązująca jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej i konstytucyjne zadania państwa w sferze edukacji oraz jego odpowiedzialność za edukację. Ta odpowiedzialność wymaga stworzenia właściwych warunków i przeznaczenia odpowiednich środków na oświatę, a nie tworzenia struktur biurokratycznych służących rozbudowaniu administracji rządowej i samorządowej. Czy państwo chcecie zniszczyć moralność społeczeństwa i zdemoralizować dzieci? Co oznacza takie określenie „demokratyczny rozwój”? Czy to oznacza, że ludzie nie mają dostępu do informacji w dobie powszechnego dostępu do mediów, do komputerów, do Internetu? Czy uważacie, że pójdziecie na wieś i powiecie ludziom co jest dla nich dobre, a co jest złe? Prosiłabym, aby nie uprawiać takich manipulacji, powołując się na inicjatywy „obywatelskie” w sferze oświaty. Państwo i resort edukacji powinni zająć się tym, aby były wystarczające środki na rozwój edukacji, na oświatę samorządową, i kontrolowaniem tego, czy gminy wywiązują się z obowiązków na nie nałożonych i rozliczeniem przekazywanych im środków na prowadzenie szkół.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PosłankaEwaKantor">Czy nowa ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w sposób wystarczający reguluje dopływ środków na realizację zadań oświatowych przez gminy, czy też prowadzi gminy do bankructwa? Tym trzeba się zajęć, a nie wspomaganiem tego, co prowadzi do destrukcji systemu oświaty i obniżenia poziomu edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełJarosławZieliński">Jeżeli mówimy, że nasze dyskusje tematyczne przenoszone są na zewnątrz, to każdy z nas powinien mieć świadomość, że może mówić różne rzeczy, ale musi brać odpowiedzialność osobistą za to, co mówi. To, co tu mówimy, dociera do opinii publicznej i opinia publiczna nas ocenia. Tak więc musimy sami kontrolować to, co mówimy. Teraz chciałbym wyrazić kilka uwag o problemie, który omawiamy. Moim zdaniem, zrobiliśmy błąd na samym początku obrad, zawężając horyzont naszej dyskusji. Materiał przygotowany przez resort edukacji dotyczy programu „Mała Szkoła”, a nie dotyczy małej szkoły, a mała szkoła to jest problem znacznie szerszy - problem wszystkich takich szkół, niezależnie od tego, kto i gdzie je prowadzi. Powinniśmy w naszej rozmowie powrócić do właściwych proporcji, bo jeśli rozmawiamy o małych szkołach i o tym, czy one mają nadal funkcjonować, jest to pytanie postawione właściwie i pytanie pierwotne. Natomiast wtórnym problemem jest to, kto je prowadzi, na jakich warunkach, aby odbywało się to prawidłowo. Są cztery czynniki obiektywne mające wpływ na funkcjonowanie takich szkół. I na to nie ma rady. Pierwszy czynnik to jest wprowadzony kilka lat temu nowy ustrój szkolny, a z tego wynikają pewne fakty, których nie chcę teraz oceniać. Teraz są mniejsze szkoły podstawowe - 6-klasowe - dlatego że powstały gimnazja. Nie brałem aktywnego udziału w realizacji tego programu zmian, chociaż początkowo byłem w to zaangażowany. Nie chciałbym, aby stawiano mi zarzut, że tworzyłem program ustroju szkolnego w ramach dokonywanej reformy systemu oświaty. Moim zdaniem, twórcy tej reformy niewystarczająco uwzględnili - albo byli tego świadomi, ale potraktowali lekceważąco - problemy demografii. Dzisiaj już wiadomo, że jest to czynnik bardzo istotny, i musimy to przyjąć do wiadomości, bo powoduje on określone konsekwencje. I to jest drugi czynnik bardzo ważny przy ocenie obecnego ustroju szkolnego. I to musi być uwzględniane w każdej rozmowie na temat struktury sieci szkolnej i warunków dostępu do edukacji. Trzeci czynnik to procesy społeczne, w tym migracja, co dokonuje się poza naszą wolą i my nie możemy tego ani powstrzymać, ani nawet inaczej ukierunkować. Czwarty czynnik to możliwości finansowe budżetu państwa i wielkości środków przeznaczone na edukację. Jeśli dojdziemy do przekonania, że nie jesteśmy zwolennikami likwidacji mniejszych szkół, to trzeba zdefiniować, co to jest „Mała Szkoła”, bo bez tego trudno się rozmawia o całym problemie. Jeżeli uznamy, że proces likwidowania części szkół ma być po prostu tylko procesem naturalnym, wynikającym z demografii i migracji, zwłaszcza z małych wsi, to trzeba zrobić wszystko, aby ten proces rzeczywiście dokonywał się tylko z przyczyn naturalnych, i nie przyśpieszać go przez podejmowanie decyzji, które - być może - trzeba będzie podjąć, ale dopiero za jakiś czas. Jestem zwolennikiem stworzenia takich warunków, aby proces likwidowania małych szkół był jednak procesem spowolnionym. Wszystko się rozwija i może za kilka lat będą lepsze drogi, będą bezpieczniejsze środki transportu dowożące dzieci do szkół, będzie więcej środków na rozwój edukacji. Wówczas problemu małych szkół po prostu nie będzie. Do tego czasu trzeba podjąć pewne działania. Po pierwsze, zmienić sposób dzielenia środków budżetowych na oświatę tak, aby algorytm dla małych szkół był bardziej korzystny. To zależy od naszych decyzji. Koszty powinny być mniejsze, bo dzieci będzie mniej i koszty te inaczej będą się rozkładać.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PosełJarosławZieliński">I to pozwoli na lepsze dofinansowanie małych szkół. Powinien powstać rządowy program wspierania małych szkół i dobrej edukacji w małych szkołach. Wymaga to podjęcia wielu takich przedsięwzięć, które nie pogłębiałyby dysproporcji w dostępie do edukacji i różnicowania szans edukacyjnych, a co za tym idzie, i szans życiowych. Moim zdaniem, trzeba zastanowić się nad zmianami w prawie oświatowym, zwłaszcza nad tym, czy nie należy precyzyjniej zapisać warunków, które muszą być spełnione, aby mogła nastąpić likwidacja szkoły. Obecnie nie wystarcza już tylko zgoda kuratora, bo kuratorzy mają tu dużą dowolność i odmawiają zgody na likwidację szkoły z różnych powodów. Pisałem kilkakrotnie interpretację w tej sprawie do ministra edukacji narodowej i sportu wskazując, że kurator często z powodów pozamerytorycznych, politycznych, wyrażał zgodę na likwidację wcale nie małej szkoły, ale takiej, gdzie uczy się 300 uczniów. W rezultacie powiększa się liczbę uczniów w oddziałach szkół sąsiednich i wracamy do sytuacji sprzed kilku lat. Pogarszamy warunki edukacji, a zwolnione budynki szkolne ulegają dewastacji. Nie może być dowolności przy podejmowaniu takich decyzji i trzeba to uregulować w prawie oświatowym. Jeżeli byłaby wola rządu opracowania programu zachowania mniejszych szkół, ale dobrze funkcjonujących, to trzeba nad tym popracować. W przeciwnym razie będzie tak, że w wielu gminach pozostaną tylko zbiorcze szkoły gminne, chociaż tak ich teraz nie nazywamy, i wcale nie ma pewności, że poziom edukacji w takich szkołach będzie wyższy i będą one stwarzały szansę uczniom lepszego startu na dalszych etapach edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosłankaDanutaGrabowska">Uważam, że dla każdego wójta szkoła jest sztandarową placówką w gminie. Wiemy o tym jeżdżąc w teren i rozmawiając z ludźmi. Ci, którzy myślą perspektywicznie, dbają o stan i rozwój szkół w gminie. Wójtowie wykazują duże zainteresowanie funkcjonowaniem szkół, bo liczą na uznanie miejscowej społeczności, a także ponowny ich wybór na pełnioną funkcję. Wydaje mi się, że gminy nie wydają pochopnie decyzji o likwidacji szkół. Bywa jednak i tak, że dzieci jest bardzo mało i niektóre szkoły pustoszeją, a więc takiej placówki nie można utrzymać, zwłaszcza gdy gmina nie ma zbyt dużych dochodów własnych. Przypomnę debaty, jakie prowadziliśmy w Komisji na temat struktury szkolnictwa. W odróżnieniu od pani minister, ciągle twierdzę, że błędem byłoby wprowadzenie takiej struktury oświaty, w której edukację wstępną podzielono na trzy etapy: 6 + 3 + 3. Biorąc pod uwagę względy demograficzne, uważałam i mówiłam podczas prowadzonej wówczas debaty, że należy wprowadzić w oświacie reformę programową, a z reformą struktury nie należy się spieszyć. Może byłyby trudności z utrzymaniem szkół 8-klasowych, ale byłoby jednak łatwiej niż z utrzymaniem szkół 6-klasowych. Wyrażam obawy, że teraz, gdy uczniów w gimnazjach jest stosunkowo sporo i utrzymuje się tendencja, aby budować nowe gimnazja, mogą powstać w przyszłości znaczne trudności, ponieważ nie uwzględnia się sytuacji demograficznej, która jest znana i wynika z roczników statystycznych. Co będzie z tymi wieloma nowymi budynkami w których zabraknie uczniów? Nie podoba mi się definicja małej szkoły, jaką zaprezentowano w materiale informacyjnym Federacji Inicjatyw Oświatowych. Stwierdza się, że taka placówka zapewnia edukację dzieci w wieku 6–9 lat, w wieku 9–12 lat lub w wieku gimnazjalnym. Jeżeli tak mamy definiować małą szkołę, to nie widzę sensu prowadzenia małego gimnazjum, jeżeli ma ono solidnie przygotowywać ucznia do dalszego etapu edukacji. Mała szkoła, gdy o tym dyskutowaliśmy, miała być rzeczywiście szkołą dla tych najmłodszych uczniów, zlokalizowaną blisko ich miejsca zamieszkania, zwłaszcza tam, gdzie nie ma dobrych dróg i nie ma jak dowozić dzieci do szkoły. Nie można mówić, że taka mała szkoła to jest centrum cywilizacji na wsi, bo jest to trochę naiwne i sielskie przedstawienie już nierealnej rzeczywistości, zwłaszcza teraz, kiedy niemal powszechnie są w domach telewizory, a coraz częściej także dostęp do Internetu. Poziom wykształcenia ludzi jest już dość wysoki. Martwię się sytuacją małych gimnazjów i chciałabym się czegoś o nich dowiedzieć. Nie wiem jak sprawuje się nadzór pedagogiczny nad małymi szkołami. Bez względu na to, czy jest to mała, czy duża szkoła, musi dobrze kształcić i dobrze wychowywać dzieci, a więc pracować w odpowiednich warunkach. Mowa była o klasach łączonych dla dzieci w różnym wieku. Moim zdaniem, klasy łączone to już przeszłość. Być może, trzeba to utrzymać, ale w ograniczonym zakresie, np. nauczania plastycznego, wychowania fizycznego. Proponowałabym, aby pogłębić ocenę funkcjonowania małych szkół o opinię nadzoru pedagogicznego. Jeżeli jest potrzeba dokonania dalszych zmian w prawie oświatowym to niech każdy z nas pomyśli i zaproponuje, jakie to mają być zmiany, do czego mają prowadzić.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PosłankaDanutaGrabowska">Nie wyobrażam sobie, aby samorządy wyraziły zgodę na przyznanie większych pieniędzy na prowadzenie szkół na ich terenie przez stowarzyszenia - kosztem innych szkół. Wywoła to również bunt miast, które sporo dokładają do oświaty. Nie można jednoznacznie twierdzić, że jest to możliwe i zależy to tylko od woli parlamentu. To wymaga bardzo szerokich konsultacji społecznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Powinniśmy już kończyć nasze obrady, bo za chwilę ma rozpocząć się wspólne posiedzenie z Komisją Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, a do głosu zapisanych jest jeszcze kilka osób. Ponieważ pan poseł Krzysztof Baszczyński zgłosił propozycję odbycia szerszej debaty na temat przekazywania szkół samorządowych, w tym głównie mniejszych, stowarzyszeniom i fundacjom, sądzę, że nie możemy dzisiaj zakończyć naszych rozważań. Powinniśmy naszą dyskusję kontynuować w innym terminie, aby móc wrócić do wielu problemów. Chcę zauważyć, że opinia nadzoru pedagogicznego o małych szkołach jest zawarta w materiale resortu i jest ona pozytywna. Nam trudno jest przekonać się do niektórych zmian w systemie oświaty i przyjąć rację innych osób proponujących jakieś nowe rozwiązania i sposoby prowadzenia edukacji. Mam na myśli także siebie, mówiąc o trudnościach w przyswajaniu sobie pewnych nowych koncepcji w oświacie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PosłankaKrystynaSzumilas">Chciałam zwrócić uwagę na kwestię, której nie poruszono podczas dzisiejszej dyskusji. Jest to problem jakości pracy szkół. Gdy omawialiśmy wyniki egzaminów zewnętrznych na podstawie pogłębionych analiz Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, okazało się, że szkoły wiejskie uzyskują średnio o co najmniej dwa punkty gorsze wyniki niż szkoły miejskie. Należałoby się zastanowić, w jaki sposób wspierać edukację na wsi, aby wyniki nauczania w szkołach miejskich i wiejskich były porównywalne. Otrzymaliśmy dzisiaj materiał przygotowany przez pana Macieja Jakubowskiego z wydziału ekonomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Z tego materiału wynika, że rezultaty nauczania uzyskiwane w małych szkołach są lepsze niż uzyskiwane średnio w samorządowych szkołach wiejskich, a nawet w szkołach miejskich. Jeżeli ta tendencja jest rzeczywista, jest to mocny argument za tym, aby program „Mała Szkoła”, realizowany przez stowarzyszenia, potraktować, priorytetowo. Proponuję, aby resort edukacji odniósł się do tego i przestawił swoje stanowisko na następnym posiedzeniu poświęconym problemom małych szkół.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAnnaRadziwiłł">Moim zdaniem, w dyskusji mówiliśmy o dwóch różnych zagadnieniach, tzn. o Małej Szkole w rozumieniu wynikającym z programu, który miał być rozpatrzony na dzisiejszym posiedzeniu, a to jest coś więcej niż szkoła, w której jest mało uczniów. Mała Szkoła jest to koncepcja szkoły wrośniętej w społeczność lokalną i będącej również ośrodkiem animacji kultury, a być może także zajęć edukacyjnych dla dorosłych. Drugie zagadnienie to jest utrzymanie małych szkół, w których pobiera naukę mała liczba uczniów. I te dwa zagadnienia nie mają nic wspólnego ze sobą. Mała szkoła w rozumieniu programu edukacyjnego jest jakąś formą zachowania części szkół, w których jest mało uczniów.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PrezesFederacjiInicjatywOświatowychAlinaKozińskaBadtyga">Dziękuję za wszystkie uwagi zgłoszone przez państwa i sądzę, że będzie okazja, aby się do nich odnieść. Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałabym powiedzieć. Otóż Federacja nie prowadzi żadnej szkoły, a jedynie wspiera te szkoły, korzystając ze środków Kancelarii Premiera oraz ministra polityki społecznej, a także środków z programów rozwoju obszarów wiejskich. W tym roku nie udało się nam uzyskać pieniędzy z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Dyskusja wykazała, jak ciekawy jest problem powstawania małych szkół na wsiach i że ma to wymiar nie tylko edukacyjny, ale również budowania demokracji. Wymaga to dodatkowych badań, aby ustalić, czy ta moja teza o feudalizmie panującym jeszcze na wsi - z czym często się spotykam - ma jakieś umocowanie w rzeczywistości. Bardzo zależy nam np. na dyskusji o braku podmiotowości sołectwa i konsekwencji tego dla rozwoju społeczeństwa wiejskiego. Program „Mała Szkoła” koncentruje bardzo wiele problemów zarówno w dziedzinie oświaty i edukacji, jak też rozwoju wsi i społeczności lokalnych oraz budowania demokracji w środowiskach wiejskich. Myślę, że następne debaty dzięki temu programowi pozwolą na lepsze zrozumienie procesów transformacyjnych dokonujących się w środowiskach wiejskich i dostrzeżenie fenomenu zjawiska rodzenia się świadomości obywatelskiej w tych środowiskach.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PosłankaTeresaJasztal">Proponuję, aby na następnym posiedzeniu Komisji przedstawić informację, jak radzą sobie z problematyką małych szkół inne kraje europejskie. Dziękuję. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>